FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 All I Ever Knew [TZN] [+18] Outtake 4 21.08 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Śro 22:48, 28 Paź 2009 Powrót do góry

hm, dziś mój chłopak czytał ten ff (zresztą na moją podstępną prośbę)... ale tylko do tego rozdziału...
cóż... minę miał nietęgą, ale dał rady... w sumie zgodził się ze mną, że teksty 'autoJasperowe' sa świetne... jego wewnętrzne rozmowy powalają na kolana (o czym nie wiem czemu nie wspomniałam chyba wczesniej)

robi mi się fajnie jak czytam te komentarze... czuję się wspierana :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dzwoneczek
Moderator



Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 231 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 23:30, 28 Paź 2009 Powrót do góry

Na początek podziękowania.
Dziękuję czarodziejce Kirke za sprawną betę.
Dziękuję kochanej Volvo za wsparcie i pomoc w niektórych zwrotach, dzięki czemu Kirke miała mniej roboty, a ja nie zostanę pierwszym grafomanem Rzeczypospolitej.Wink
Rozdział oczywiście również na chomiku. Link na pierwszej stronie. Enjoy!

Rozdział 6 "Wyznania i rutyna"


beta: kirke


Rozluźniłem chwyt na jego przedramieniu i przesunąłem rękę ku jego dłoni. Ścisnąłem ją delikatnie, starając się przekazać tym prostym dotykiem, jak doceniam to, że został i jak wiele on sam dla mnie znaczy. Odwzajemniając gest, Edward obrócił się tyłem do krzesła w rzędzie przede mną i oparł o nie. Nie spuszczając ze mnie wzroku, niechętnie puścił moją dłoń i zdjął z ramienia torbę. Wyciągnął się, umieszczając wyprostowane nogi pomiędzy moimi i krzyżując kostki. Oparł ręce o oparcia sąsiednich krzeseł. Ta zrelaksowana postawa ciała, emanująca otwartością, sprawiła, że natychmiast się odprężyłem.
Gapiliśmy się na siebie w milczeniu przez minutę. Chyba każdy z nas oczekiwał, że to ten drugi odezwie się jako pierwszy. Może obaj obawialiśmy się mówić. Ja na pewno się bałem. Przede wszystkim tego, że on zniknie, jak tylko mrugnę. I tego, że to wszystko jest snem, spreparowanym i dopracowanym w szczegółach przez mój mózg, który nawet zawarł w nim zapach i dotyk.

Ja pieprzę. Naprawdę, nie wytrzymam.

To spojrzenie nie było niewinne ani zalotne, w niczym nie przypominało tych wcześniejszych. To było czyste pożądanie. Nikt nigdy wcześniej tak na mnie nie patrzył. Musiałem szybko coś zrobić, żeby nie rzucić się na niego i nie wziąć go tutaj, na oparciu krzesła.
Odchrząknąłem i powiedziałem – A więc, Edward…
On parsknął śmiechem i popatrzył mi w oczy, zanim odpowiedział – A więc, Jasper…

Cóż, to przynajmniej jakiś początek. Ale co teraz?

No powiedz coś, idioto.

Tak, ale co?

Może zacznij od przeprosin za to, że w piątek uciekłeś jak tchórzliwa cipa?

Może jednak nie… Pieprzyć to. Dobra, niech będzie.


– Um.… Przepraszam za… za piątek, kiedy ja… no wiesz – wydusiłem, jąkając się jak idiota. Jakby tego było mało, poczułem, że jeszcze bardziej się czerwienię, jeśli to w ogóle możliwe. Miałem nadzieję, że nie będzie na mnie naciskał, żeby poznać więcej szczegółów. Bo raczej nie potrafiłbym go okłamać. Jeśli spytałby, powiedziałbym mu całą prawdę.
– Nie ma sprawy. Teraz jesteś tutaj i chyba nie masz zamiaru wyjść niespodzianie? – zapytał Edward, trzymając nieruchomo rękę, a gestykulując dwoma palcami.
– Nie, nie odejdę – odpowiedziałem, patrząc mu prosto w oczy, licząc na to, że wychwyci podwójne znaczenie tych słów. Będę z nim tak długo, jak długo on będzie tego chciał.
Pokiwał głową, mamrocząc bardziej do siebie: – Dobrze, dobrze.
– Czy smakowała ci kawa? No bo mleko sojowe… Naprawdę je lubisz? – zapytałem, mówiąc pierwszą rzecz, jaka wpadła mi do głowy.
Ciekawiło mnie to mleko sojowe. Właściwie, to interesowało mnie wszystko, co dotyczyło Edwarda. Parę tygodni temu spróbowałem wypić taką kawę i okazała się obrzydliwa. Niemniej zauważyłem, że niechcący poruszyłem temat, który był blisko związany ze sprawą szpiegowania.

Cholera. To niedobrze. To bardzo niedobrze.

– Była dobra i dziękuję ci za nią. A jeśli chodzi o mleko sojowe, to staram się nie spożywać zbyt dużo nabiału. Jest po prostu zdrowsze – powiedział, krzyżując ramiona na swojej szerokiej klatce piersiowej.
Gdy mówił, mignął mi kilka razy ćwiek w jego jamie ustnej. Starałem się ignorować ten widok i nie myśleć o tym.
– No tak, to ma sens– wymamrotałem. – Ale mimo to smakuje wstrętnie – dodałem już głośniej.
– Można się przyzwyczaić. Staram się zdrowo odżywiać. Tato był lekarzem i chyba jakoś mi to wpoił – odrzekł, jakby to nie było nic znaczącego.
– Naprawdę? Jaką miał specjalizację? – zapytałem zaciekawiony.
Mój ojciec był robotnikiem w fabryce samochodów. Cóż, przynajmniej póki nie został zwolniony z pracy. Mama była sekretarką. Byliśmy rodziną z niższych sfer. Znajomość z synem lekarza była dla mnie jak poznanie innego świata.
– Pediatra, ale on… nieważne. Jaki kierunek studiujesz? Na którym jesteś roku? – Edward szybko zmienił temat.
– Studiuję historię. Chyba chciałbym uczyć po studiach. Jestem na trzecim roku. A ty?
– Też na trzecim roku, ale mój kierunek to filologia angielska… na razie. Nie mam bladego pojęcia, co chciałbym robić po ukończeniu college’u. Może studia podyplomowe? Historia, mówisz? Może będę potrzebował korepetycji. Ten przedmiot nie idzie mi za dobrze. Nie mogę się skupić na tych wykładach. Jestem dziwnie… rozkojarzony – powiedział Edward z „moim uśmieszkiem” na twarzy.

Ależ on jest słodki. Chyba go zaraz poliżę.

Był rozkojarzony. Przeze mnie. Przeszedł mnie dreszcz. Postanowiłem zagrać z nim w tę grę podwójnych znaczeń.
– Ja też się łatwo rozpraszam, szczególnie na tych zajęciach – przyznałem, siląc się na swobodny ton, ale w duchu chichotałem jak dwunastoletnia dziewczynka. – Może moglibyśmy sobie nawzajem pomóc… no wiesz… pouczyć się razem.
– Brzmi zachęcająco… to studiowanie razem – powiedział.

Nasza rozmowa toczyła się dalej. Rozmawialiśmy długo i czułem się coraz bardziej odprężony. Wszystkie moje obawy zniknęły. Łatwo się z nim rozmawiało. Było to dla mnie czymś naturalnym. Im bliżej go poznawałem, tym więcej uczuć we mnie wzbudzał.
Edward sporo gestykulował, gdy mówił o czymś, co go fascynowało. W ogóle ożywiał się, gdy mógł opowiedzieć o tym, co go interesuje. Był w rezerwowych drużynach – pływackiej i lekkoatletycznej i nie dbał o to, by zostać przyjętym do oficjalnych. Bezustannie przeczesywał ręką włosy.
Dowiedziałem się sporo na temat jego ulubionych grup muzycznych, książek, autorów, filmów i programów telewizyjnych. Mieliśmy wiele wspólnych upodobań. Na przykład „Droga” Cormaca McCarthy’ego była zarówno moją, jak i jego ulubioną książką.
Kiedy myślał o czymś, przechylał głowę lekko na prawo i przygryzał dolną wargę. Gdy się uśmiechał prawdziwym, szerokim uśmiechem, w kącikach jego oczu pojawiały się zmarszczki. Inaczej niż w przypadku tych małych uśmieszków, które mu się częściej zdarzały. Wyznał, że jest jedynakiem. Grał na fortepianie i gitarze. Preferował kompozycje muzyki klasycznej i własne, jeżeli chodzi o fortepian; na gitarze chętniej grał bluesa. Muzyka była jego pierwszą wielką miłością, ale nie wierzył, że jest wystarczająco dobry, by wybrać ją jako swój zawód. Zdecydował się na filologię, bo uwielbiał czytać.
Od czasu do czasu zdejmował okulary i czyścił je skrawkiem koszuli, jakby chciał się pozbyć wyimaginowanej plamki. Gdy zawzięcie się ze mną spierał, mówił coraz głośniej. Kibicował drużynie Chicago White Soxs, jako że pochodził z Chicago.

Opowiedziałem mu o swojej rodzinie. O moich młodszych siostrzyczkach, rodzicach i wychowywaniu w biedzie. Dlaczego postanowiłem studiować historię i jak dostałem się na wymarzoną uczelnię. O stypendium, a także o Emmecie i naszych wspólnych wybrykach. O wszystkim, co tylko przyszło mi do głowy.
Nie rozmawialiśmy jednak o naszym obecnym statusie dotyczącym związków. Ani o partnerach z przeszłości, orientacji seksualnej, czy też o tym, co właściwie było między nami. Ten temat był tabu.

Zostaliśmy wyrwani z naszego małego, intymnego świata, gdy studenci zaczęli ponownie wypełniać salę wykładową. Spojrzałem na zegarek i zdałem sobie sprawę, że przegadaliśmy trzy godziny i została mi godzina do następnego wykładu. Chętnie olałbym zajęcia i dalej z nim rozmawiał, ale musiałem zachowywać się odpowiedzialnie. Konieczność przerwania naszej rozmowy zasmuciła mnie. Chciałem wymyślić jakiś sposób, żeby pobyć dłużej w jego towarzystwie, nawet jeśli to miała być tylko godzina.
Teraz gdy mogłem z nim wymieniać opinie, dowiadywałem się więcej na jego temat i poznawałem go, byłem od niego jeszcze bardziej uzależniony niż wtedy, gdy go śledziłem.

Nie zostało wystarczająco dużo czasu, żeby pójść do biblioteki i „postudiować”, ale zdążylibyśmy wspólnie coś przekąsić. Kiedy zbieraliśmy swoje rzeczy, zanim nas wyrzucono, zapytałem z wahaniem:
– Zdaje się, że przegapiłem wykład i mam godzinę do rozpoczęcia następnego. Może chciałbyś skoczyć ze mną coś przegryźć?
– Z przyjemnością. Nie chcę jeszcze kończyć rozmowy z tobą – przyznał nieśmiało, a jego policzki pokryły się czerwienią.
Te słowa i rumieniec dodały mi pewności siebie.
– Ja też… to co, idziemy? – zapytałem.
Pokiwał głową i skierował się w stronę drzwi, a następnie niczym dżentelmen otworzył je i przytrzymał dla mnie. Nadszedł czas na mały rewanż. Chciałem się też przekonać, czy w jakikolwiek sposób oddziałuję na niego.

He he. Jestem diabłem wcielonym.

Mijając go w drzwiach, otarłem się o niego, symulując potknięcie o próg. Gdy nasze klatki piersiowe się dotknęły, zamiast się cofnąć, wywarłem większy nacisk. Edward zastygł w bezruchu, a z jego ust wydobył się głośny jęk. Ciepło, jakie biło od niego przez warstwę naszych koszul, i ten odurzający zapach odepchnęły wszystkie inne myśli. Był tylko on.

Rusz się do cholery. Odsuń się od niego. Nie jesteś gotów, by być tak blisko.

Poruszyłem się, aby się odsunąć i przez warstwę materiału poczułem na klatce piersiowej coś zimnego i twardego jak metal. Spojrzałem w dół i zobaczyłem zarys czegoś okrągłego na jego prawej piersi. Doznałem olśnienia, tak samo jak w przypadku języka. Uświadomiłem sobie, że poczułem kolczyk… w jego sutku.

On ma kolczyk w sutku. Edward. Ma. Pieprzony. Kolczyk. W sutku.

Nigdy nie byłem fanem piercingu, no może podobały mi się kolczyki w uszach i sporadycznie w języku czy pępku. Ale myśl o Edwardzie z przekłutym sutkiem przywołała wspomnienie wcześniejszej fantazji na temat ssania jego ucha, tyle że tym razem wyobraźnia podsunęła mi obraz mojego języka bawiącego się małą, metalową wypukłością na jego piersi.

O ja pierdolę!

Szybko opanowałem się i odzyskałem kontrolę nad buzującymi hormonami. Tym razem nie mogłem uciec, bo wtedy znaleźlibyśmy się z powrotem w punkcie wyjścia. Posunęliśmy się naprzód. Nie spanikuję. Cofając się o krok, odchrząknąłem, próbując odzyskać głos.
– Przepraszam za to. Jestem… niezdarny. Idziemy? – Dzięki Bogu, zabrzmiałem w miarę normalnie. Edward jedynie pokiwał głową. Wyszliśmy z budynku i w milczeniu poszliśmy do bufetu tuż za rogiem. Wziąłem kanapkę z szynką i serem, chipsy i colę, a on szpinakową sałatkę i wodę. Gdy chciałem zapłacić za swoje rzeczy, Edward powstrzymał mnie ruchem ręki. Popatrzyłem na niego zmieszany, a on powiedział:
– Ja stawiam. Możesz zapłacić następnym razem.

Czyli będzie jakiś następny raz. Super.

Skinąłem głową, chowając portfel, zabrałem jedzenie i udałem się w kierunku miejsca przy oknie. Było nasłonecznione, co miało swoją zaletę, gdyż w środku panował przeciąg. Bez problemu podjęliśmy naszą wcześniejszą rozmowę. Rozmawialiśmy o naszych profesorach i zabawnych zdarzeniach z ich wykładów. Kiedy skończyliśmy, wyrzuciliśmy śmieci i ponownie udaliśmy się do gmachu Sztuk Wyzwolonych. Zrobiło mi się smutno, gdy zdałem sobie sprawę, że nasz wspólny czas dobiegł końca i nie zobaczymy się aż do środy. Edward odprowadził mnie do sali. Staliśmy przez chwilę przed drzwiami, patrząc na siebie i nie chcąc się rozstawać. Żal nam było to zakończyć.
– No to… do zobaczenia w środę? – zapytał.
– Tak, do zobaczenia – odpowiedziałem niepocieszony.
Nie mogłem ukryć rozżalenia w głosie. Nie chciałem porzucać jego towarzystwa. Nigdy więcej. Edward kiwnął głową, odwrócił się i poszedł na swoje zajęcia. Obserwowałem go przez chwilę, wiedząc, że zabiera ze sobą moje serce. Teraz już byłem pewien, że jestem w nim zakochany. Przedtem miałem jedynie niewyraźne odczucie czegoś potężnego. Teraz wiedziałem – to była miłość. Kochałem go. Kochałem bez opamiętania.
Nigdy wcześniej nie darzyłem nikogo takim uczuciem. Podobało mi się. Nawet bardzo, choć wiązał się z tym ból. Ból napędzany obawą przed utratą ukochanej osoby, miłości i poczucia stanowienia zamkniętej całości, które towarzyszyło mi wtedy, gdy on był przy mnie.
W środę rano wstałem wcześnie, poświęcając sporo uwagi swojemu wyglądowi i ubraniom. Po kilku przymiarkach zdecydowałem się na ciemnozieloną koszulę z długimi rękawami, która była miła w dotyku i wydobywała zielony odcień moich oczu. Założyłem też ciemne dżinsy, opadające nisko na biodra i czarne, skórzane buty. Udało mi się w końcu zapanować nad moimi falującymi ciemno-blond włosami i nie zaciąć się przy goleniu. Prezentowałem się nieźle, a przynajmniej tak sobie wmawiałem.

Chyba rzeczywiście byłem „dziewczyną” w tym związku, ale wcale mi to nie przeszkadzało. Jeżeli tylko tworzyliśmy jakiś związek, to nie miało dla mnie znaczenia, jaką miałbym pełnić w nim rolę.
Po raz pierwszy dotarłem na zajęcia przed Edwardem. Usiadłem na tym samym miejscu co w poniedziałek, czekając na niego. Po dziesięciu minutach zacząłem się denerwować. Może tym razem to ja go spłoszyłem.
Moje obawy szybko się rozwiały, gdy Edward pojawił się, niosąc dwie kawy. Zajął miejsce i postawił kubek przede mną.
– Miętowa mocca latte, zgadza się? – zapytał swoim aksamitnym głosem, uśmiechając się delikatnie.

Skąd on do cholery wiedział?

- Taak, ale… skąd ty… - wydukałem, zmieszany.
- Ja… ja też zwracałem uwagę - odpowiedział, a jego twarz pokryła się rumieńcem.
Odjęło mi mowę. On też mnie obserwował. Ja go śledziłem, a on przyglądał się mnie. To mi schlebiało. Tak chyba najbliżej mogłem określić to, co właśnie poczułem. Uśmiechnąłem się do niego i wziąłem łyk kawy. Wszedł asystent, więc skupiłem się na wykładzie. Nie próbowałem znowu tej zabawy z nogami, nie będąc w stanie przewidzieć swojej reakcji na jego dotyk. Edward wydawał się to rozumieć i również nie próbował mnie dotykać.

Po historii zapytałem go, czy chciałby spędzić razem czas przed następnym wykładem. Powiedział, że tak. Znaleźliśmy opuszczony korytarz i usiedliśmy na podłodze. Tym razem nie rozmawialiśmy. Edward puszczał mi różne piosenki ze swojego iPoda. Każdy z nas miał po jednej słuchawce w uchu, a nasze głowy znajdowały się blisko siebie. To było intymne i jednocześnie słodkie. Kiedy nadszedł czas, by się zbierać, zapytał, czy chciałbym potem pouczyć się z nim w czytelni. Zgodziłem się i umówiliśmy się przed wejściem do budynku.

Gdy nasze zajęcia się skończyły, czekał na mnie. Poszliśmy w milczeniu do biblioteki. Nadal się nie dotykaliśmy. Jedynie od czasu do czasu jego palce ocierały się lekko o moje. Nie wiem, czy było to przypadkowe, czy też zamierzone. Wiem tylko, że mi się to podobało i musiałem oprzeć się chęci, by chwycić go za rękę i zatrzymać ją w uścisku.
Uczyliśmy się w umiarkowanej ciszy. Często rozmawialiśmy o tym, co właśnie przerabiamy z danego przedmiotu. Nasze stopy, ułożone blisko siebie pod stołem, były jedynym znakiem, że chodzi o coś więcej niż wspólną naukę.
Kilka godzin później wróciliśmy do budynku Sztuk Wyzwolonych na ostatnie wykłady w tym dniu. Edward ponownie mnie odprowadził. Znowu patrzyliśmy się na siebie przez minutę. Powiedział, że zobaczymy się w piątek, a ja przytaknąłem.

Teraz mieliśmy swoją ustaloną rutynę. Rozpoczynała się wykładem z historii, kiedy to jeden z nas zawsze przynosił dwie kawy. Potem spędzaliśmy wspólnie czas na korytarzu. Kolejny przedmiot. Następnie nauka w czytelni lub jakaś przekąska. W końcu wspólny spacer pod drzwi mojej sali, wpatrywanie się w oczy i jego „do zobaczenia”.
Ta rutyna przebiegała bez zakłóceń przez kila następnych tygodni. Nie dotykaliśmy się w oczywisty sposób. Jedynie od czasu do czasu uprawialiśmy tę gierkę ze stopami w czytelni, pod stołem. Teraz obydwaj posyłaliśmy sobie uśmieszki. Były też mrugnięcia, prawdziwe uśmiechy i rozmowy. Rozmawialiśmy o wszystkim. Słuchaliśmy razem muzyki. Zdarzało się nam celowo otrzeć się o siebie ramionami lub dłońmi. Na historii zwieszałem lewą rękę w dół, a Edward swoją prawą i nasze palce muskały o siebie przelotnie, a czasem przeplatały się.

Jednak nie posunęliśmy się dalej. Nie wykonaliśmy żadnego ruchu, żeby być razem. Stworzyć oficjalnie jakiś związek. Widywaliśmy się tylko w ramach czasowych szkoły. Ani przed, ani po. To było frustrujące. Nie wiedziałem, na co czeka. Nie wiedziałem, na co ja czekam. No cóż… może jednak wiedziałem.
Bałem się. Byłem pełen obaw, że uroiłem sobie to wszystko, że całe to uczucie miłości, przyciągania i fascynacji, a także poczucie dopełnienia, były jednostronne; że on nie odwzajemniał moich uczuć.

Był już listopad i musiałem coś zrobić. Cokolwiek. Trzeba było ruszyć naprzód i wydobyć nas z tej rutyny, w którą popadliśmy. Kiedy Edward w pierwszy piątek listopada odprowadzał mnie na ostatni wykład w tym dniu, rozmyślałem nad tym, co powiedzieć. Chciałem się z nim umówić. Zaprosić go na kolację do restauracji. Na prawdziwą randkę. Nie do pubu ani do kina – żadnego zwykłego spędzania czasu, mimo że nigdy nie robiliśmy razem żadnej z tych rzeczy. Ale chciałem, żeby było dla niego jasne, co proponuję.

Nie zniosę odmowy. Po prostu nie dam rady. Musi się zgodzić.

Zgodzi się.

Czy aby na pewno?

Tak.

Okej, w takim razie teraz albo nigdy.


Nagle zaschło mi w gardle i miałem spocone dłonie. Denerwowałem się. Gdy już otwierałem usta, żeby go zapytać, Edward odezwał się pierwszy.
– Zastanawiałem się, czy chciałbyś wpaść do mnie później. Mógłbym ugotować kolację albo możemy też coś zamówić – powiedział cicho, ze spuszczoną głową, zerkając na mnie spod rzęs. Dłoń miał zanurzoną we włosach. Też był zdenerwowany.

Ależ on jest uroczy w tym momencie.

Mam ochotę go przytulić.


Zapytał, czy chciałbym spędzić z nim czas, ale dodał do tego kolację. Więc może to ma być randka. A może nie. Cokolwiek to miało znaczyć, na pewno było odstępstwem od naszej rutyny, z czego należało się cieszyć.
– Z wielką przyjemnością. Ale nie musisz gotować, możemy zamówić – odpowiedziałem, uśmiechając się do niego.
– Wspaniale. O szóstej, dobrze? Gotowanie to żaden kłopot. Uwielbiam gotować – odrzekł z wielkim, olśniewającym uśmiechem, który rzadko widziałem na jego twarzy.
– Okej.
Wyciągnął z torby kartkę papieru i długopis, i nabazgrał coś szybko. Wręczając mi tę kartkę, powiedział:
– Tu masz mój adres. Muszę lecieć albo spóźnię się na wykład. Do zobaczenia o szóstej.
Zanim zdołałem coś powiedzieć, już go nie było.


Rozdział 7


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dzwoneczek dnia Pon 22:14, 13 Gru 2010, w całości zmieniany 4 razy
Zobacz profil autora
volvo
Nowonarodzony



Dołączył: 28 Kwi 2009
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 0:32, 29 Paź 2009 Powrót do góry

Niezłe masz tempo, widać, że Cie naprawdę wzięło - i dobrze. Smutne byłoby życie, gdyby nic nas nie rajcowało :)

Dziekuję za podziekowanie, ale nie trzem , naprawde nie trzeba. Mr. Green

Co do samego tekstu - przecinki. Niby mała rzecz, ale wiem, że jestes ambitna i chcesz, żeby tekst reprezentował wysoki poziom - i tak jest! :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Monika W
Wilkołak



Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 127
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Czw 7:44, 29 Paź 2009 Powrót do góry

Mhmm...
Wczoraj przeczytałam 5 a dzisiaj juz 6 :)
Ten ff właśnie wskoczył na I miejce pojego jakże prywatnego rankingu na ff :)
Rozdział cudny, jak zawsze.
Czekam na kolejny.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Czw 7:46, 29 Paź 2009 Powrót do góry

jakby coś było nieteges to odpowiada beta... jestem pewna, że to jakaś leniwa franca... :P

bossssko... czytałam ten rozdział chyba z dziesięć razy... do tego znam ciąg dalszy, a nadal czuję przyjemny dreszczyk emocji...

cieszy mnie fakt, że odpowiadają na swoje gesty... to po prostu takie urocze... ktoś użył wcześniej stwierdzenia, że ważne jest napięcie pomiędzy nimi - zgadzam się w stu procentach... zresztą to chyba widać gołym okiem :)

tłumaczonko genialne - jak ktoś ma wątpliwości to zapraszam do oryginału ... można się pociąć... :P
Dzwoneczku pierwszy raz ktoś mnie nazywa czarodziejką, a nie czarownicą... to ekhm... miłe *czerwieni się* ...

pozdrawia
kirke


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
rani
Dobry wampir



Dołączył: 23 Gru 2008
Posty: 2290
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 244 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze Smoczej Jamy

PostWysłany: Czw 11:17, 29 Paź 2009 Powrót do góry

Czemu ja wczoraj akurat poszłam wcześnie spać, no czemu?!
Dzwoneczku kochany, mnie musisz informować tydzień wcześniej o pojawiającym się rozdziale Laughing Laughing EDIT. na chomiku mnie powiadomiłaś. Shame on me Rolling Eyes

OMG! Absolutnie kocham to opowiadanie, jest takie romantyczne, takie delikatne, mimo, że opowiada o miłości dwóch mężczyzn.
Och, tekst rozdziału:
Cytat:
Ależ on jest słodki. Chyba go zaraz poliżę.

Matko boska, ja prawie z krzesła spadłam, tak się zaczęłam śmiać. Normalnie kociokwik.
Chciałam powiedzieć, że to jest najlepszy rozdział, jak do tej pory.
Edward i Jasper poznają się, docierają do siebie, bardzo powoli. Poznają swoje upodobania i zainteresowania, badają teren, że tak powiem. Zachowują się przy tym tak słodko i naturalnie.
Za pierwszy razem, jak się żegnali, to ja w myślach do Jaspera - pocałuj go! Laughing Tak, stanowczo coś ze mną nie tak Rolling Eyes
To, że Edward też obserwował Jaspera, wywołało wielki uśmiech na mojej twarzy. Jak ja go lubię tutaj. Very Happy
I to ich siedzenie na podłodze, słuchając muzyki. Normalnie jak w szkole się poczułam Wink
Bardzo mi się podoba to, że od razu nie ma, że rzucają się na siebie i seks w co drugim rozdziale.
Czytelników trzeba psychicznie przygotować Laughing
I końcówka - OMG Shocked Jeśli będzie to, co myślę, to ja tu prędzej na zawał umrę, niż się doczekam. Jeszcze pisałaś, że jak na 5 nie mogłam wytrzymać, to co będzie na 7. Jezu, chyba się boję Mr. Green

Piękniście tłumaczysz, nie ma błędów, więc kirke się stara Wink i w ogóle kocham cię, za ten FF :D
Absolutnie uroczy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez rani dnia Czw 11:48, 29 Paź 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
shantibella
Wilkołak



Dołączył: 26 Sty 2009
Posty: 215
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Mannatu ;)

PostWysłany: Czw 12:30, 29 Paź 2009 Powrót do góry

Jezus Maria. Dokumentnie mi na starosć odbiło. Czytam tłumaczenie w pracy i musze przedziwnie wyglądać z tym zacieszem na twarzy.
Absolutnie stwierdzam że w tym FF są najlepsze opisy Edwarda. Czytając je, ma się wrażenie że Gayward jak zyw siedzi obok. I tak, też się ma ochote go polizać :)
Siódmy czap nadciąga, łiiiiiiiiiii *biegam wokół biurka i klaszcze uszami z radości*
Uwielbiam wewnetrzne monologi Jaspera :)
Ech, z dedykacją dla chłopców i wszystkich czytelników, the best gay song ever:
http://www.youtube.com/watch?v=3j4t185wl-0
Z pozdrowieniami i życzeniami weny i czasu,
Wciąż i nieustająco Edwardoseksualna shanti.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez shantibella dnia Czw 12:31, 29 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
MonsterCookie
Gość






PostWysłany: Czw 16:03, 29 Paź 2009 Powrót do góry

O mój słodki Emmettcie. :D
Jak zwykle dwa rozdział genialne.

Rozdział 5.
Dziwne, przeczytałam go już dawno i zdawało mi się, że go komentowałam, a jednak nie. A więc rozmowa Jasper vs. Emmett, byłą niesamowicie zabawna, szczególnie, kiedy Jasper się denerwował. Poza tym ta zabawa z Edwardem w sali wykładowej była dość specyficzna, z pewnością był bardzo ciekawy wykład. :D

Rozdział 6.
Słodki, rumieniący się Edward rozśmieszył mnie straszliwie, jakoś go sobie takiego nie wyobrażam. No i nareszcie - umówili się na spotkanie, która zapowiada się emocjonująco. Rozmowy wewnętrzne Jaspera - absolutnie fantastyczyne. :D

Pozdrawiam,
MonsterCookie Wink
Dzwoneczek
Moderator



Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 231 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 16:07, 29 Paź 2009 Powrót do góry

No, nie zawsze tak będzie z tymi rozdziałami. Teraz po prostu nastąpiło spiętrzenie dwóch, bo w czasie, jak 5-ty leżał u Rath i czekał na swoją kolej, to tłumaczyłam 6 i dostała go Kirke jeszcze zanim 5-ty wrócił do mnie. A poza tym akurat miałam "luzy" w pracy. Teraz będzie trochę gorzej.

Kirke - jeszcze parę spoilerów i też cię nazwę czarownicą. Wink
Rani - z tym powiadamianiem zaczynam mieć problem. Otrzymałam już ponad dwadzieścia próśb o powiadamianie na chomiku i .... no nie dam rady powiadamiać wszystkich. Na razie ograniczę się do powiadamiania tych, którzy się silą na komentarze. Czyli ty w to wchodzisz. Smile Ale tydzień wcześniej nie mogę, bo termin zależy przecież nie tylko ode mnie, ale też od Bety.
Prognozy są takie, że 7-my frunie jutro do Bety. Mam nadzieję, że w przyszły weekend pojawi się na forum. Ale nie wcześniej.
Na 7-my warto poczekać. Jest chyba najlepszy, tylko że...
No właśnie, nie będzie mnie w ten weekend na forum, bo wyjeżdżam. Proszę was, pilnujcie Kirke wieczorami, coby nie miotała spoilerami. Wink

Jeszcze jedno. Obiecuję, że to już ostatni kolczyk Edwarda. Laughing
Chociaż, może szkoda... Little thongue man
EDIT : Jakoś zresztą mam wrażenie, ze "przeoczyłyście" ten kolczyk. Tamte dwa wywołąły żywiołowe reakcje, a tu nic. Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dzwoneczek dnia Czw 16:12, 29 Paź 2009, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
rani
Dobry wampir



Dołączył: 23 Gru 2008
Posty: 2290
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 244 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze Smoczej Jamy

PostWysłany: Czw 16:33, 29 Paź 2009 Powrót do góry

O Jezusie i Mateczko - przeczytałam siódmy rozdział w englishu Shocked
Chyba mam hiperwentylację. Ten rozdział jest epicki. Aż chyba wytrzeszczu dostałam. Piękne.

Ja nie pominęłam kolczyka w sutku, tylko zapomniałam o nim, jak pisałam Laughing
Tak sobie myślę, że w jednym miejscu mógłby jeszcze być *uspokuj się, tu niepełnoletni wchodzą Very Happy *
Podoba mi się taki zakolczykowany Edward.
Że się tak jeszcze zapytam, nic nie zdradzając. Czy osoba z rozdziału siódmego pojawi się też później? Bo ja lubię ją/jego :D

Och dopiero za tydzień? :( Jakże ja to wytrzymam. I bardzo się cieszę, że jestem w śród osób powiadamianych. Z tym tygodniowym zawiadamianiem to był taki joke Laughing Mogę cię zapewnić, że będziesz miała po kilka komentarzy na jeden rozdział :D


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez rani dnia Czw 16:36, 29 Paź 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Shili
Człowiek



Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 16:39, 29 Paź 2009 Powrót do góry

No to zabieram się do komentowania :). I bardzo dziękuję za powiadomienie na chomiczku ;*, strasznie się ucieszyłam, że szybko pojawił się kolejny rozdział, ale rozumiem, że tak nie będzie zawsze, mimo to świetnie, że to ci tak gładko idzie.

Rozdział szalenie mi się podobał, wszystko wyszło naturalnie i ogólnie nie mam zastrzeżeń Wink. Świetnie, że Edward i Jazz dobrze się dogadują, podoba mi się ta ich rutyna ^^ no i koniec był zabójczy, przez to już nie mogę się doczekać więcej, zdążyłam przeczytać oryginalny rozdział to i tak podskakuję z radości widząc kolejne rozdziały tłumaczenia, a jak ujrzę siódmy w weekend to chyba uśmiech nie zejdzie mi z twarzy przez większość dnia. Mogę powiedzieć z ręką na serduchu, że zarówno opowiadanie jak i tłumaczenie mają w cobie to"coś", co sprawia, że czuję się podekscytowana na myśl o następnym rozdziale. Pozdrawiam :).


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Shili dnia Czw 16:42, 29 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
offca
Zły wampir



Dołączył: 18 Paź 2008
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: szóste niebo

PostWysłany: Czw 19:06, 29 Paź 2009 Powrót do góry

Dzwoneczek napisał:
Chyba to piwo zaważy i zrobię to!
EDIT : Wolę wino.


Ja też wolę słodki napój starożytnych ;d ale o piwie pomyślałam przez Jaspera i jego - no kurde, spoiler - Ty wiesz o co mi chodzi, ja już myślami w 7 rozdziale Wink Będę go betować! <dumna> Very Happy

Kirke - co byś zrobiła z tym listem? Wink bo mam Jasperowy dylemat moralny Wink
a te wewnętrzne dialogi mi się udzieliły (chociaż z racji czytania oryginału prowadzę je po angielsku) i moje ostatnie zmagania słowne ze mną brzmiały tak Japreowo, że aż się przestraszyłam Wink ten ff wykrzywia mi psychikę (o ile jeszcze da się to zrobić bardziej...) Co gorsza, mało nie parsknęłam śmiechem jak koleżanka z klasy zaczęła dzisiaj bawić się swoim kolczykiem w języku - jak mi się Edward przypomniał (a raczej paniczna reakcja Jaspera) to musiałam się odwrócić, bo moja własna reakcja byłaby niezrozumiała dla ogółu Wink
a Dzwoneczkowi chwała za 6 rozdział! czytanie po łepkach w oryginale nie jest tak przyjemne jak płynny polski przekład :) a akcja się powolutku rozkręca, mamy przełom! Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez offca dnia Czw 19:06, 29 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Czw 20:20, 29 Paź 2009 Powrót do góry

e tam... z tymi kolczykami... to ekhm... mrau... noich-nioch-nioch...

może sobie zrobimy głosowanie :P gdzie byłoby czwarte genialne miejsce na kolczyk Edwarda ? ;>

ze spoilerami koniec - Dzwoneczku - obiecuję... nawet sobie zapisałam ;P

offco... jakaś urocza odpowiedź... najlepiej wierszowana... z propozycją spotkania i wyjaśnienia niejasności (szczerość to podstawa dobrego związku) to opcja pierwsza...
opcja druga... poflirtować... to J&E flirtowanie było takie urocze... ja też tak bym chciała :P jeśli byłoby z kim :P


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
shantibella
Wilkołak



Dołączył: 26 Sty 2009
Posty: 215
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Mannatu ;)

PostWysłany: Czw 20:40, 29 Paź 2009 Powrót do góry

Cytat:
może sobie zrobimy głosowanie :P gdzie byłoby czwarte genialne miejsce na kolczyk Edwarda ? ;>

Pozwolicie że nie zabiorę głośno głosu?? :P ale ta wizja sprawia że rechotam, o tak:
http://www.youtube.com/watch?v=BXJjNZMvsBU
I tyle, idę zacieszyć się rozdziałami w ingliszu, w oczekiwaniu na tłumaczenie :)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez shantibella dnia Czw 20:58, 29 Paź 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Dzwoneczek
Moderator



Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 231 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 20:51, 29 Paź 2009 Powrót do góry

No tak, znowu udaremniono mi niespodziankę. To już wiecie, że 7-my betuje Owieczka, bo się pochwaliła. Rolling Eyes

No wiadomo, gdzie wszystkie sobie wyobrażamy ten czwarty kolczyk, tu nie ma co głosować. Rolling eyeshot

Myślę, że nie będzie dużym spoilerem, jak odpowiem Rani, że ta osoba, która się pojawi w 7-mym rozdziale, będzie już stałym elementem tej historii.

Owieczko, a ta dziewczyna, to chociaż ładna?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Czw 21:14, 29 Paź 2009 Powrót do góry

Dzwoneczku... nioch-nioch-nioch... ja bym tam głosowała :P

dziewczyna nie musi być ładna... chociaż... inaczje : liczy się pociąg... jak jest to wygląd nie jest ważny (standardy bywają różne)

Zaraz go poliże... to chyba najbardziej erotyczny tekst, który przeczytałam do tej pory... (bo cholernie szczery, naturalny i prawdziwy... Twisted Evil )


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dzwoneczek
Moderator



Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 231 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 21:22, 29 Paź 2009 Powrót do góry

Ja też bym polizała Edwarda... Little thongue man

Swoją drogą bardzo jestem ciekawa, jak rozwinie się ta sprawa z Offcą i dziewczyną... Może właśnie rodzi się podobna historia...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
offca
Zły wampir



Dołączył: 18 Paź 2008
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: szóste niebo

PostWysłany: Czw 21:24, 29 Paź 2009 Powrót do góry

a ładna! Laughing taka z pazurem Laughing można by poflirtować, co mi tam Twisted Evil chociaż i tak, jak to kiedyś udało mi się zgrabnie stwierdzić: ja tam gejów doskonale rozumiem - też wolę facetów Wink
ale macie zaciesz z tym kolczykiem Laughing ja myślę, że ten czwarty byłby hmm 'nie na miejscu' Razz
kirke - to co tylko ja czytywałam w życiu takie dziwne rzeczy?? a ja się ledwo łapię na tutejszy cenzus wieku Razz wiedziałam, że coś jest ze mną nie tak, wiedziałam!

ojj Dzwoneczku nie przypuszczałam, że to miała być niespodzianka Sad

EDIT: ejj Dzwoneczek! nie zagalopowałaś się skarbie? Razz ja wątpię żeby mój flirt z tą dziewczyną mógł osiągnąć etap dalszych rozdziałów AIEK Shocked


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez offca dnia Czw 21:26, 29 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
rani
Dobry wampir



Dołączył: 23 Gru 2008
Posty: 2290
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 244 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze Smoczej Jamy

PostWysłany: Czw 21:27, 29 Paź 2009 Powrót do góry

Och jej, zdecydowanie podoba mi się ten wątek Laughing
Ja tylko mam nadzieję, że nikt niepełnoletni się nie zgorszy Very Happy

Nie na miejscu by był? W świetle tego, że się Jasperowi tak podobają i biorąc pod uwagę przyszłe wydarzenia, to jest bardzo na miejscu Mr. Green

Boże ja jestem po 10 rozdziale i o matko, babko i córko Shocked To jest zdecydowanie FF dla mego spaczonego mózgu Laughing
Ach, zazdroszczę tym, co mają betować rozdziały :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Czw 21:33, 29 Paź 2009 Powrót do góry

Offco... jakies uczucia wzbudza we mnie coś czego nie mam na codzień... odrobina naiwności... niepewności... romatyzmu... takiej frustrującej niewiedzy - chyba tego mi brakuje... (stałe związki mają swoje ogromne minusy )

a początki flirtu obu chłopaków uderza akurat w tę nutę... kategorycznie...

poza tym... ten rok to mam jakiś szczególny (szczególne propozycje akurat nie - szczególne propozycje były w roku ubiegłym) ale reszta nawet nawet :P


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin