FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Polana oczami Edwarda (balansowanie wyznania siła woli) [Z] Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
offca
Zły wampir



Dołączył: 18 Paź 2008
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: szóste niebo

PostWysłany: Pią 18:08, 31 Paź 2008 Powrót do góry

chyba wszystkie rozpaczamy, że dostępne nam rozdziały ms urywają się w tak niefortunnym momencie - polana pozostaje poza naszym zasięgiem...
ten tekst pierwotnie powstawał wyłącznie dla mnie - chciałam po prostu skrócić męczarnie spowodowane brakiem dalszego ciągu ms Wink
ale pomyślałam, że może jednak znajdzie się ktoś kto chciałby przeczytać ten substytut najbardziej interesujących rozdziałów tej książki :)
tak więc zamieszczam tu na razie 12 rozdział mojego autorstwa. jeżeli sie przyjmie to podzielę się kolejnymi :)

zamieszczam wersję, która nieco mniej kaleczy oczy Wink
[link widoczny dla zalogowanych]



12. Balansowanie



Siedziałem na skraju lasu obserwując jak przesłonięte cienką warstwą chmur niebo stopniowo nabiera bladoróżowej barwy. Śmiertelnik zapewne nie dostrzegłby jeszcze różnicy, ale ja widziałem to doskonale – zbliżał się świt.
Moje wnętrzności skręciły się ze zdenerwowania – zostało mi zaledwie parę godzin do spotkania z Bellą. Byłem tak przepełniony krwią, że czułem jakbym w niej tonął, ale czy miało to wystarczyć by jej życie nie znalazło się w niebezpieczeństwie? Z mojego powodu. Zacisnąłem dłonie w pięści; trzasnęła gałązka, którą nerwowo obracałem w palcach – rozpadła się na drobne drzazgi. Sfrustrowany otrzepałem dłonie i zapatrzyłem się na dowody mojej nadnaturalnej siły unoszone powiewem wiatru.
Mogłem ją skrzywdzić. Nawet jeśli byłbym w stanie okiełznać swoje pragnienie, o czym nie byłem przekonany, mogłem przez przypadek skruszyć jej kości, zmiażdżyć jej delikatne dłonie… wzdrygnąłem się na tę myśl. Muszę utrzymać dystans, nie wolno mi się zapomnieć, powtarzałem sobie do znudzenia. Ale tak bardzo pragnąłem jej dotknąć… choćby na chwile spleść nasze palce, przesunąć opuszkami palców po jej policzku, by zobaczyć jak się rumieni. Tylko bym ją wystraszył. Moja lodowata skóra z pewnością by ją odrzucała.
Cały dzień sam na sam z Bellą. Cóż ja najlepszego wyprawiałem? Narażałem ją na tak wielkie niebezpieczeństwo z czystego egoizmu. To zupełnie niedopuszczalne. Ale nie potrafiłem sobie tego odmówić. Chciała spędzić ze mną ten dzień! Wiedziała czym jestem, a mimo to chciała tego! Gdyby moje serce biło, zatrzepotałoby teraz radośnie.
Westchnąłem. Tak chciałbym móc ją po prostu objąć, zanurzyć twarz w jej włosach… potwór we mnie uśmiechnął się na myśl o jej zapachu. Stłumiłem go w sobie, ukryłem głęboko we własnej świadomości i kazałem mu zamilknąć – najlepiej na wieki.
Alice była pewna, że jej nie skrzywdzę. Ale była tego pewna o tyle, o ile ja byłem o tym przekonany. A co jeśli nie wytrzymam? Jeśli zawładną mną emocje, których nie będę w stanie kontrolować? Co jeśli znajdzie się zbyt blisko, a potwór się uwolni? Potrząsnąłem głową. Nie mógłbym… cóż, wiedziałem, że mógłbym i to właśnie przerażało mnie najbardziej. Ale wiedziałem też, że potrafię ze sobą walczyć i że jestem w stanie tę walkę wygrać - przy odrobinie wysiłku to może się udać. Gdybym sobie nie ufał nigdy nie naraziłbym jej na to ryzyko.
Niebo przybrało fioletowo błękitny odcień, na wschodzie było już zupełnie jasno. Czas na mnie – pomyślałem. Pomknąłem do domu. Bieg pozwolił mi na chwilę zatracić się w prędkości, zaufać zmysłom i zapomnieć o wyrzutach sumienia. Miałem spędzić z nią cały dzień – tylko z nią! Wybiegałem myślami w przyszłość, pławiąc się w czystej radości zalewającej moje martwe serce.
W domu zastałem Alice siedzącą na schodach. Po raz setny spytałem, czy powinienem się czegoś obawiać. Rzuciła mi zirytowane spojrzenie. Nie raczyła się odezwać.
Edwardzie, jeśli postanowisz się na nią rzucić i przegryźć jej gardło, niezwłocznie cię o tym poinformuję.
Wzdrygnąłem się na tę myśl.
- Alice zrozum, naprawdę boję się, że…
- Wiem, ale zaufaj mi, naprawdę nic złego się nie wydarzy. Powiedziałabym nawet, że będziesz zaskoczony rozwojem wydarzeń – zaśmiała się dźwięcznie.
Zacząłem się zastanawiać, czy powinienem dociekać, co kryło się za tą wypowiedzią, ale nim zdążyłem cokolwiek wyszukać w jej umyśle, Alice zaczęła przekładać Jingle bells na suahili. Zawsze tak robiła, kiedy nie chciała bym wiedział o czym myśli. Zazwyczaj nie miałem jej tego za złe, ale tym razem poczułem przypływ irytacji. Postanowiłem jednak uwierzyć w to, że ostrzegłaby mnie, gdyby coś miało pójść nie tak.
Poszedłem do swojego pokoju i zacząłem przeszukiwać szafę. W co powinienem się ubrać? Jeansy… tak, są odpowiednie do chodzenia po lesie. Sweter? Najlepiej w jakimś ciepłym kolorze, Bella mówiła, że lubi ciepłe brązy – jasnobrązowy wydał mi się odpowiedni. Ale moja skóra wydaje się przy nim tak nienaturalnie jasna… Zdecydowałem się na białą koszulkę z kołnierzykiem założoną pod spód, żeby moja skóra sprawiała wrażenie choć odrobinę ciemniejszej. Popatrzyłem krytycznie na swoje odbicie. Czy Bella znajdzie we mnie coś chociaż trochę pociągającego, czy też wydam jej się jedynie pozbawionym odrobiny ciepła potworem? Wzruszyłem ramionami – ona jest taka nieprzewidywalna…
Zerknąłem na zegarek; czas najwyższy zmierzyć się z potworem tkwiącym we wnętrzu mojej głowy. Czas udowodnić mu, że jest bezsilny. Spojrzałem sobie w oczy. Nie pozwolę by ktokolwiek ją skrzywdził. Tym bardziej nie pozwolę na to samemu sobie.
I z tym przekonaniem pobiegłem na spotkanie miłości mojego życia.


Chciałbym móc powiedzieć, że czekałem z bijącym sercem aż otworzy drzwi. Za to mogę przyznać, że czekałem ze wstrzymanym oddechem. Przypomniałem sobie, że powinienem zwalczyć w sobie ten odruch. Jej zapach nie może być przeszkodą w naszych relacjach. Zresztą, przecież musiałem się odzywać…
Słyszałem jak zbiega po schodach. Po chwili do dźwięku wydawanego przez jej stopy dołączył inny, znacznie ciekawszy. Słyszałem jak bije jej serce. Bała się?
Przez chwile mocowała się z zamkiem, ale po chwili drzwi stały otworem. Emocje malujące się na jej twarzy nieco mnie zaskoczyły. Ulga? Znów ogarnęła mnie głęboka frustracja. Czemu nie mogłem poznać jej myśli? Mój wzrok prześlizgnął się po jej sylwetce. Frustracja ustąpiła miejsca rozbawieniu.
- Dzień dobry – rzuciłem, nie mogąc powstrzymać lekkiego chichotu.
- Co jest? – spytała, z niepokojem lustrując swoje ubranie.
- Jesteśmy identycznie ubrani – wyjaśniłem powód swego rozbawienia, uśmiechając się przyjaźnie.
Zastanawiałem się nad przyczyną dla której dobraliśmy te same stroje. O czym myślała wyciągając rzeczy z szafki? Czy zdecydowały względy praktyczne czy estetyczne? Cisza w jej umyśle doprowadzała mnie do rozpaczy.
Skwitowała sytuację krótkim śmiechem i zamknęła drzwi na klucz. Czekałem już na nią przy furgonetce. Obserwowałem ją z pewnej odległości. Podobała mi się w tym ubraniu. Wyglądała tak naturalnie i swobodnie. A ja? Jak jakiś manekin na wystawie sklepowej. Żałosna imitacja człowieka.
- Umówiliśmy się – przypomniała mi, wskakując do szoferki i otwierając mi od środka drzwiczki od strony pasażera. - Dokąd jedziemy?
- Najpierw zapnij pasy. Już się denerwuję. – powiedziałem, drocząc się z nią nieco – zmroziła mnie spojrzeniem, a w każdym razie próbowała. Ale posłuchała.
- Sto jedynką na północ - poinstruowałem
Jazda furgonetką była dla mnie męczarnią. Nie dość, że wlokła się niemiłosiernie to w małej, dusznej przestrzeni szoferki zapach Belli był niemal nie do zniesienia – na dodatek osiadł na każdym skrawku tapicerki, na desce rozdzielczej, powietrze było nim przesycone jeszcze silniej niż w jej pokoju. Moje gardło płonęło żywym ogniem, głód szarpał moje wnętrzności, a mięśnie napięły się boleśnie. Uchyliłem okno. Przyniosło to nieznaczną ulgę, ale i tak cierpienie było nieznośne.
- Czy planując wyprawę do Seattle, liczyłaś na to, że uda ci się wyjechać z Forks przed zapadnięciem zmroku? – zapytałem, ostrzej niż zamierzałem. Zbyt łatwo traciłem kontrolę nad swoim głosem. To przez ten zapach.
- Trochę więcej szacunku - odparowała. - Moja furgonetka mogłaby być babcią twojego volvo.
Wkrótce przekroczyliśmy granice miasteczka, a przydomowe trawniki ustąpiły miejsca gęstej roślinności.
- Skręć w prawo w sto dziesiątkę – poleciłem, widząc jej wahanie - I jedź tak długo, aż skończy się asfalt.
Pozwoliłem sobie na lekki uśmiech. Po prostu ta sytuacja sprawiała mi zbyt wiele przyjemności, mimo dręczącego pragnienia. Już niedługo miałem znaleźć się na świeżym powietrzu, gdzie miało mi się łatwiej oddychać. Mój uśmiech jeszcze się pogłębił.
- A dalej?
- A dalej zaczyna się szlak.
- Będziemy chodzić po lesie? – spytała z lekkim niepokojem w głosie. Czy coś było nie tak? Czy w końcu zdała sobie sprawę z niebezpieczeństwa na które się naraża?
- A co? – spytałem szybko.
- Nic nic. – wyczułem jej zdenerwowanie. Czyżby jednak uświadomiła sobie co jej grozi?
- Nie martw się, to tylko jakieś osiem kilometrów i nigdzie nie będziemy się spieszyć.
Nie odpowiedziała. Ale zrobiła się spięta.
- O czym myślisz? - spytałem zniecierpliwiony.
- Zastanawiam się, dokąd wiedzie ten szlak – skłamała; nie umiała tego robić. Ale najwyraźniej nie chciała żebym poznał jej myśli. Nie nalegałem.
- Do pewnego miejsca, które lubię odwiedzać, gdy dopisuje pogoda. - Obydwoje spojrzeliśmy na niebo. Chmury stopniowo się przerzedzały.
- Charlie mówił, że będzie ciepło - zauważyła.
- Powiedziałaś mu, jakie masz na dzisiaj plany?
- Nie.
Wspaniale. Ułatwiała mi życie, nie ma co! Za to potwór wychylił się z głębin mojej świadomości i uśmiechnął się złośliwie.
- Ale jest jeszcze Jessica, prawda? - rozpaczliwie próbowałem się pocieszyć. - Myśli, że pojechaliśmy razem do Seattle.
- Powiedziałam jej przez telefon, że się wycofałeś. Poniekąd nie skłamałam.
- Więc nikt nie wie, że jesteś teraz ze mną? – ogarniała mnie irytacja przemieszana z narastającą paniką.
- Czyja wiem... Zakładam, że powiedziałeś Alice?
- Naprawdę, bardzo mnie wspierasz, Bello. – mruknąłem. Starałem się zachować w miarę uprzejmy ton, ale nie wychodziło.
- Czy Forks działa na ciebie aż tak depresyjnie, że postanowiłaś targnąć się na własne życie?
- Sam mówiłeś, że możesz mieć kłopoty, jeśli będziemy często pokazywać się razem.
- Ach, więc boisz się, że to mnie będzie coś groziło po tym, jak znikniesz w tajemniczych okolicznościach? Ha!
Pokiwała głową, patrząc przed siebie.
Zacząłem wyrzucać z siebie przekleństwa – szybko i cicho, tak żeby nie musiała ich wysłuchiwać. Czy ona miała zapędy samobójcze? Czułem jak przepływa przeze mnie fala wściekłości. Próbowała mnie chronić! Mnie! Podczas gdy ja ze wszystkich sił starałem się odsunąć od niej niebezpieczeństwo, ona się narażała, bylebym ja pozostał bezpieczny. Cóż za straszliwy paradoks. Ona chyba nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać. Jej skłonność do poświęceń była wręcz chorobliwa. Wydawała się zupełnie nie dbać o własne bezpieczeństwo. I jak ja mam ją chronić? Jak mam to zrobić kiedy muszę ją bronić nawet przed nią samą?
Nie odzywałem się, żeby na nią nie krzyczeć. Właściwie byłem zły na siebie. Zawsze tylko i wyłącznie na siebie. Jak mógłbym być zły na nią?
Zaparkowała samochód i wysiadła unikając mojego wzroku. Chyba ją wystraszyłem moim wybuchem. Może to i lepiej? Ale nie chciałem, żeby się mnie bała. Sama myśl o tym sprawiała mi ból, przy którym ogień szalejący w moim gardle był zupełną błahostką. Chciałem, żeby mi ufała i jednocześnie nie mogłem na to pozwolić. Udręka.
Zdjęła sweter i przewiązała go sobie w talii. Krótka koszulka bez rękawów ładnie się na niej układała. Przez chwile patrzyłem na nią, ale kiedy zaczęła się obracać w moją stronę utkwiłem spojrzenie w ścianie lasu. Nie chciałem, żeby poczuła, że się na nią gapię.
- Tędy. – rzuciłem krótko, zerkając w jej stronę. Starałem się na nią nie oglądać. Rozpraszała mnie bardziej niż powinna.
- A co ze szlakiem? – jęknęła, ruszając w ślad za mną.
- Powiedziałem tylko, że zaparkujemy tam, gdzie zaczyna się szlak, a nie, że to właśnie nim pójdziemy.
- Tak bez żadnych oznaczeń? – spytała zaniepokojona.
- Przy mnie się nie zgubisz. – starałem się by zabrzmiało to swobodnie, ale jakaś gorycz pobrzmiewała w moim głosie. Trudno żeby drapieżnik gubił się we własnym lesie, czyż nie?
Zaczekałem aż do mnie dołączy. Spojrzała na mnie swoimi wielkimi oczami. Nagle na jej obliczu odmalował się jakiś smutek. Nie potrafiłem go zinterpretować, ale przychodziło mi do głowy tylko jedno – bała się mnie.
- Chcesz wrócić do domu? – spytałem cicho.
- Nie, nie – odpowiedziała szybko i podeszła bliżej.
- Coś nie tak? – martwiło mnie jej zachowanie. Co oznaczało?
- Nie jestem zbyt dobrym piechurem - wyznała. - Będziesz musiał uzbroić się w cierpliwość.
- Potrafię być cierpliwy. Jeśli się bardzo postaram. – odpowiedziałem. No chyba, ze nie słyszę twoich myśli – dodałem w duchu. Ale uśmiechnąłem się, żeby potwierdzić moje słowa. Chciała go odwzajemnić, ale nie było to zbyt przekonujące.
- Odwiozę cię do domu. – sam nie byłem pewien co się kryje za tymi słowami. Czy byłem gotów zawrócić teraz i zrezygnować z tej wycieczki? Czy byłem jedynie w stanie zagwarantować jej, że do tego domu w ogóle wróci? Ale czy naprawdę mogłem jej to obiecać?
- Radziłabym ci się pospieszyć jeśli chcesz, żebym pokonała te osiem kilometrów przed zachodem słońca. – oświadczyła oschle.
Zawahałem się. Jej zachowanie wymykało się moim próbom interpretacji. Poczułem przypływ bezsilności. Ruszyłem przodem.
Odgarniałem mchy i paprocie, żeby nie musiała się przez nie przedzierać i starałem się pomagać jej, kiedy napotykaliśmy jakieś przeszkody. Usiłowałem zminimalizować kontakt z jej skórą, ale było to niemal niemożliwe przy braku koordynacji jaki wykazywała. Kiedy przytrzymywałem ja moimi lodowatymi dłońmi słyszałem jak przyspiesza bicie jej serca. Ogarnęło mnie zniechęcenie. Czego się właściwie spodziewałem? Przecież to zrozumiałe, że kontakt z moim ciałem budził jej przerażenie. Było takie obce i nieprzystępne.
Czasami pytałem ją o rzeczy, które umknęły mi ostatnim razem. Szalenie rozbawiła mnie opowiastka o zwierzątkach domowych. Śmiech rozładował nieco napięcie, które odczuwałem.
Usiłowałem nie zadręczać się wątpliwościami i cieszyć się jej obecnością. Towarzyszyła nam cisza. Denerwowało mnie to, że nie mam pojęcia o czym Bella myśli i co jest powodem jej milczenia. Najpewniej zastanawiała się czy dobrze robi przebywając ze mną sam na sam, tak daleko od jakichkolwiek świadków.
- Daleko jeszcze? – spytała w pewnej chwili.
- Zaraz będziemy na miejscu. Widzisz to przejaśnienie wśród drzew?
Zmrużyła oczy, wpatrując się w gęstwinę lasu.
- A powinnam?
Uśmiechnąłem się gorzko. Jedynie moje nienaturalnie wyostrzone zmysły były w stanie zarejestrować tak subtelne zmiany w oświetleniu i gęstości poszycia.
- Rzeczywiście, może to nieco za wcześnie jak na twoje oczy. – przyznałem.
- Czas na wizytę u okulisty - mruknęła. Cieszyłem się, że moje wynaturzenie jej nie przeszkadzała. A przynajmniej podchodziła do tego z pocieszającym dystansem. Uśmiechnąłem się jednym kącikiem ust. Jak mogła to tak lekko traktować?
Po jakichś stu metrach Bella zaczęła przyśpieszać, w końcu i ona dostrzegła prześwity. Pozwoliłem jej iść przodem. Obserwowałem jak zatrzymuje się na skraju mojej polany.
Lubiłem to miejsce. Leżało daleko od szlaków turystycznych i nikt się tu raczej nie zapuszczał. Więc kiedy zdarzyło mi się zatęsknić za słońcem, a pogoda sprzyjała, przychodziłem tutaj i zanurzałem się w słodko pachnącej trawie. Lubiłem kiedy ciepłe promienie słońca kładły się na mojej marmurowo zimnej skórze, dając jej choćby złudzenie ciepła, rozjarzając ją tysiącem migotliwych odblasków światła. Mogłem być tutaj doskonale samotny, nieniepokojony przez cudze myśli, zanurzony w pierwotnej ciszy lasu.
A teraz ona była tutaj ze mną, w mojej samotni, swoją obecnością nadając jej niemal magicznej atmosfery.
Czekałem w cieniu, pozwalając jej nacieszyć się urodą tego miejsca. Obserwowałem jak zachwyt maluje się na jej twarzy, jak łagodzi jej rysy i nadaje im wręcz bolesnego piękna. Czy miało go zastąpić przerażenie?
Zauważyła mnie i zrobiła krok w moim kierunku. Zawahałem się. Czy to co się teraz ze mną stanie nie odstraszy jej? Zawsze wydawało mi się to raczej przyjemnym widokiem, ale nie mogłem być pewien, jak Bella na to zareaguje.
Uśmiechnęła się i skinęła na mnie. Moje niezdecydowanie musiało ją zniecierpliwić. Ostrzegłem ją, żeby się nie zbliżała, zebrałem się w sobie, nabrałem w płuca czystego powietrza i wyszedłem w plamę jaskrawego światła, zalewającego polanę.


Post został pochwalony 6 razy

Ostatnio zmieniony przez offca dnia Sob 20:13, 25 Kwi 2009, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
Meredith
Nowonarodzony



Dołączył: 05 Sie 2008
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Chojnice

PostWysłany: Pią 18:34, 31 Paź 2008 Powrót do góry

To. Jest. Świetne. :D
Bardzo mi się spodobało. Jest pisane stylem dosyc podobnym do resztu MS, bardzo dobrze zachowane wszystkie szczegóły, i co najważniejrze - dużo opisów i przemyśleń Edwarda :D Widac, że naprawdę wczułaś się w jego sytuację, podejrzewam, że wersja Meyer mogła by byc bardzo podobna. Bardzo chętnie przeczytałabym ciąg dalszy ;D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
talia
Dobry wampir



Dołączył: 30 Lip 2008
Posty: 962
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 40 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 18:46, 31 Paź 2008 Powrót do góry

Całkiem fajnie się czyta.
Jak dla mnie mogłby być jeszcze więcej monologów wewnętrzynych - to jest coś co bardzo mi się kojarzy z MS po przeczytaniu dostępnych rozdziałów Wink
Kontynułuj jak najbardziej :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
offca
Zły wampir



Dołączył: 18 Paź 2008
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: szóste niebo

PostWysłany: Pią 18:52, 31 Paź 2008 Powrót do góry

mogę obiecać, że spróbuję dodać ich nieco więcej. Ale wchodzenie w psychikę edka jest dość skomplikowane Laughing chociaż nie ukrywam, że sprawia mi mnóstwo frajdy :) ok, jak tylko będę miała cały 13 to zamieszczę :) skoro ktokolwiek chce czytać moje wypociny, to ok :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Maddie
Dobry wampir



Dołączył: 21 Sie 2008
Posty: 1990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Z Tokio

PostWysłany: Pią 19:07, 31 Paź 2008 Powrót do góry

Boskie. Bardzo mi się podoba, jest naprawdę takie prawdziwe, jakbym czytała oryginalną narrację Edwarda.
Proszę, dodawaj rozdziały dalej, jestem niesamowicie ciekawa Twojej interpretacji polany.
Było parę drobnych błędów, ale przy takiej treści nie zwraca się na nie uwagi. :D
Pisz dalej, proszę! :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
zgredek
Dobry wampir



Dołączył: 21 Sie 2008
Posty: 592
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 51 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Antantanarywa

PostWysłany: Pią 19:15, 31 Paź 2008 Powrót do góry

mam nadzieję, że nie będziesz miała mi za złe, jeśli do czegoś się przyczepię - tj , trochę za często wspominasz irytację Edwarda, że nie słyszy jej myśli. A może po prostu wystarczyłoby bardziej to opisać. No i rzuciło mi się w oczy "miłość mojego życia" - to brzmi nieco tandetnie. Ale ja naprawdę, czepiam się szczegółów i w porównaniu do ilości błędów i kulawych zdań, które zwykle wyłapuję w tekstach koleżanek, to jest bardzo dobre :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
offca
Zły wampir



Dołączył: 18 Paź 2008
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: szóste niebo

PostWysłany: Pią 19:22, 31 Paź 2008 Powrót do góry

wiem, że tak brzmi. jest paskudnie patetyczne. i może powinnam je wywalić, ale Edward czasem popada w taką egzaltację. pozwoliłam sobie troszkę, troszeczkę, się z niego ponabijać. :P ale już nie będę ;P
spróbuje się też nie tłumaczyć, za każdym razem jak mi ktoś zwróci uwagę Wink za to będę uwzględniać wasze sugestie :)
i krytykujcie, jak najbardziej :) jestem przyzwyczajona do bardzo ostrej krytyki więc na pewno nie będę miała nikomu niczego za złe :) wprost przeciwnie :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Maddie
Dobry wampir



Dołączył: 21 Sie 2008
Posty: 1990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Z Tokio

PostWysłany: Pią 19:24, 31 Paź 2008 Powrót do góry

zgredek napisał:
"miłość mojego życia- to brzmi nieco tandetnie"

To jest takie akurat staroświeckie, pasujące do Edwarda. Albo coś mi się popitoliło, albo raz nawet użył go w którejś części. :D
W każdym razie mnie się takie powiedzenia podobają, bardzo realne w narracji Edwarda. :D


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Maddie dnia Pią 19:27, 31 Paź 2008, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
asienka__
Człowiek



Dołączył: 31 Sie 2008
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Szósty krąg piekielny

PostWysłany: Pią 19:45, 31 Paź 2008 Powrót do góry

Owca... znasz moje zdanie- ja chcę więcej. A moje korekty, do już są zamieszczone:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
czzzzy
Wilkołak



Dołączył: 30 Lip 2008
Posty: 202
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: warszawa

PostWysłany: Pią 19:57, 31 Paź 2008 Powrót do góry

eeeeeeeeee musze przyznać, że dobre to było... nawet w pewnym momencie zapomniałam, że to tylko ff i się zasmuciłam! :P

pisz dalej! Cool


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Snopy
Dobry wampir



Dołączył: 25 Wrz 2008
Posty: 727
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Lublin |

PostWysłany: Pią 21:29, 31 Paź 2008 Powrót do góry

"Żałosna imitacja człowieka."
hahaha. Edward, kretynie xD
Boskie jest! Czekam na następne, czekam! :D

p,
Snopy.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
karolcia
Zły wampir



Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 261
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 22:00, 31 Paź 2008 Powrót do góry

Świetne :) Takie Edwardowe, bardzo w stylu SM :D proszę Cię, publikuj dalsze rodziały, bo to czekanie na Midnight Sun mnie męczy :P Jestem bardzo niecierpliwa. A tak wogóle muszę powiedzieć, że masz talent, bo idealnie wczułaś się w Edwarda, opsiałas dokładnie jego myśli i wielkie dzięki za to ;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dione
Dobry wampir



Dołączył: 30 Cze 2008
Posty: 620
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 0:31, 01 Lis 2008 Powrót do góry

Od czasu gdy powstał na naszym forum dział fanfiction czekałam, aż ktoś odważy się napisać dalszy ciąg Midnight Sun. Wreszcie się doczekałam :).
Twoja wizja bardzo mi się podoba. Czytało mi się dobrze, w którymś momencie niemal zapomniałam, że to nie SM napisała ten tekst. Masz bardzo ładny styl i cieszę się, że postanowiłaś podzielić się z nami tym tekstem.


Podczas czytania wyłapałam kilka drobnych błędów:

Cytat:
- Ale jest jeszcze Jessica, prawda? - rozpaczliwie próbowałem się po¬cieszyć.

Tu jakiś dziwny znaczek wskoczył.
Cytat:
Może to i lepiej? Ale nie chciałem, żeby sięgnie bała.

"się mnie"
Cytat:
No chyba, ze nie słyszę twoich myśli – dodałem w duchu.

"że"
Cytat:
Mogłem być tutaj doskonale samotny, nieniepokojony przez cudze myśli, zanurzony w pierwotnej ciszy lasu.

"nie niepokojony"


Reszta jest raczej bez zarzutu.
Czekam na więcej :).


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Anahi
Dobry wampir



Dołączył: 06 Wrz 2008
Posty: 2046
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 150 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: wlkp.

PostWysłany: Sob 12:43, 01 Lis 2008 Powrót do góry

Kurde! ale mnie się to podoba Wink takie bardzo bardzo podobne do tego co pisze Meyer.. Wink Tak jak koleżanki przede mną pisały .. idealnie się wczułaś w Edwarda :) Pisz dalej proszę ;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
offca
Zły wampir



Dołączył: 18 Paź 2008
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: szóste niebo

PostWysłany: Sob 19:57, 01 Lis 2008 Powrót do góry

bardzo się cieszę, że się Wam podoba ^^ i dziękuję za słowa uznania :)
tak zapytam; chcecie czekać na całe rozdziały, czy mam wstawiać np po połowie? bo niestety ograniczenia czasowe powodują, że napisanie całego rozdziału (a np 13 jest strasznie obszerny) trwa dość długo...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
talia
Dobry wampir



Dołączył: 30 Lip 2008
Posty: 962
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 40 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 20:06, 01 Lis 2008 Powrót do góry

Jak dla mnie to tylko całość Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
offca
Zły wampir



Dołączył: 18 Paź 2008
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: szóste niebo

PostWysłany: Sob 20:12, 01 Lis 2008 Powrót do góry

ok, to za jakieś dwa tygodnie powinnam skończyć 13 :) (niestety jestem zaganianą osóbką, wykradam czas na pisanie jak jakiś złodziej) a potem się zobaczy czy będzie zapotrzebowanie na jakąś resztę Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Queri
Wilkołak



Dołączył: 15 Lis 2008
Posty: 121
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 14:17, 16 Lis 2008 Powrót do góry

Nie noooo xD Najpierw po przeczytaniu tych pierwszych 12 rozdziałów MS czekałam na ten, a teraz znowu mam czekać na łąkę ;P Wykończę się moją cierpliwością, a raczej jej brakiem...
bardzo mi się podoba jak piszesz Wink A już to stwierdzenie o marnej imitacji człowieka było świetnym posunięciem - zaprzeczenie myśli Belli. Super!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
black_sheep
Nowonarodzony



Dołączył: 13 Lis 2008
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 14:26, 16 Lis 2008 Powrót do góry

Bardzo fajne . Jakby kontynuacja MS Wink Czekam na kolejną część ;P

Edit by Twilight: Pisz dłuższe komentarze. Aż tak trudno coś dłuższego wymyślić? -.-


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Magal
Człowiek



Dołączył: 23 Wrz 2008
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 13:46, 20 Lis 2008 Powrót do góry

Nie mogę się doczekać 13 rozdziału. Uh...Ten prawie znam na pamięć i podziwiam Ciebie że odważyłaś się to napisać.


Następnym razem wysilaj się przy pisaniu komentarzy. talia


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin