FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Whoops! [T][z] 12/12 chapy na chomiku 1.11 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Poll :: Podoba Wam się?

Jasne, że tak
90%
 90%  [ 27 ]
Takie w kit
3%
 3%  [ 1 ]
Nuda, kto to pisał!
6%
 6%  [ 2 ]
Wszystkich Głosów : 30


Autor Wiadomość
Nessie
Zły wampir



Dołączył: 06 Sie 2008
Posty: 271
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Wto 16:23, 23 Cze 2009 Powrót do góry

Autor: chocoholic4eva

(16+) przewijające się przekleństwa... sex pod wpływem alkoholu xD

Rozdziały bd dodawać ja, albo moja siorka Gabrielle

Tłumacz - Nessie
Rodzaj narracji:Pierwszoosobowa [BPOV]
Postacie są utrzymane w kanonie... jeśli chodzi o charakter...
AU- Cullenowie są ludźmi, Emmett to współlokator Edwarda, Jazz i Rose Belli.
Oryginał na - [link widoczny dla zalogowanych]

Ogółem:
Edward jest starym kumplem, za czasów Liceum, Belli. Pewnego razu, Bells upija się, a on ją znajduję.. Tak przyjaźń się odradza... i cos jeszcze. Wynikaja z tego pewne komplikacje... Jakie? Same się dowiedzcie, czytając fica.




[link widoczny dla zalogowanych]





Rozdział 1 - Long time, no see

Autor: chocoholic4eva
Trans: Ness
Beta: Annette / Miss Juliet (dzięki ;*)

Kiedy tylko skończyłam pracę, zaszłam do baru. Nie byłam jeszcze wstanie iść do Rose i Jazza. Są oni moimi najlepszymi przyjaciółmi, musiałam się przygotować na rozmowę nimi.
Miałam naprawdę gówniany dzień, który, na dodatek, był dłuższy, niż normalnie. Potrzebowałam kilku drinków na uspokojenie.
Dzisiaj mój szef bardzo mnie zirytował, bo zlecił mi projekt, który ma być gotowy do końca miesiąca, czyli w niecały tydzień. Chyba eksploduję, jeśli będę próbować skończyć go w tak szybkim terminie. Prawdopodobnie, zwariuję przez te okropną pracę. Nasz stróż, Mike Newton, myśli o zaproszeniu mnie na randkę. Znowu. Nie jestem pewna, czy on na pewno wie, co oznacza słowo „nie”. W tym tygodniu, pytał, czy się z nim umówię, po raz siedemnasty. Na koniec, wysunęłam niezbyt subtelna aluzję, że moja sekretarka Jessica na pewno się zgodzi. To jeszcze nie wszystko. Eric Yorkie, informatyk, również był mną zainteresowany. Nasz posłaniec, Tyler, też. To się staję naprawdę irytujące. Ale to jeszcze nie koniec. Jakoś zbyt dobrze radziłam sobie z wylewaniem na siebie kawy, zderzeniami z różnymi osobami i potykaniem się własne nogi.
Zapomnienie o wszystkich tych gównach, przy przemożnie ogromnej ilości alkoholu, zaczynało brzmieć naprawdę dobrze.
Szłam przed siebie, w kierunku najbliższego baru. Zależało mi na dotarciu tam, bez afiszowania się swoją niezdarnością. Oczywiście, nie udało się. Znowu potknęłam się o kawałek zniszczonego chodnika.
Poczerwieniałam ze złości i usiadłam na najbliższym, wolnym stołku barowym.
-Co podać? – spytał szorstko barman.
-Daj mi coś mocnego – odparłam.
Po kilku godzinach i paru wypitych drinkach, usłyszałam, jak ktoś wymawia moje imię.
-Bella?
Obróciłam się automatycznie i zobaczyłam kogoś, kogo nie widziałam od lat.
-Edward! - pisnęłam.
Boże, nie widziałam go od czasów liceum. Był niewiarygodnie przystojny. Jego oczy nadal błyszczały odcieniem zieleni, a brązowe włosy wciąż były nieładzie, który tak kochałam.
-Piłaś? – zapytał.
Ruszyłam się niepewna tego, co usłyszałam. Nie wiedziałam, co Edward pomyślał, widząc moje zalotne spojrzenie.
-Uhm… Co?
-Spytałem, czy piłaś?
-Nieeeeeee… - zachichotałam.
-Jak dużo wypiła? – zwrócił się do barmana.
Mężczyzna wzruszył ramionami.
-Więcej, niż by wypadało. Powiedziałbym, że coś około pięciu drinków.- Mówiąc to, postawił naprzeciw mnie filiżankę.
-Co to? Hej, to nie to samo, co mi podawałeś! - Spojrzałam na czarny płyn wewnątrz naczynia.
Barman uśmiechnął się gorzko.
-To kawa. Piłaś.
-Nie piłam, jestem jak najbardziej tseźwa.
-Zabieram cię do domu, Bello - oświadczył Edward.
-Mogę wrócić sama - zachichotałam ponownie.
-Przynajmniej pozwól, że cię odprowadzę. Czułbym się niezmiernie winny, gdyby coś ci się stało.
-Skoro tak mówisz…
Złapał mnie, gdy próbowałam zejść ze stołka, dzięki czemu uniknęłam upadku. Jak przypuszczałam, alkohol nie pomagał w utrzymaniu równowagi.
-Dzięki - zaśmiałam się.
Skierowaliśmy się ku wyjściu. Edward trzymał mnie w pasie, ponieważ nie byłam w stanie utrzymać się na nogach. Cały czas się potykałam.
-Więc, Bello, czemu jesteś kompletnie pijana? - powiedział lekko, ale nawet w tym stanie, mogłam stwierdzić, że jest skoncentrowany.
-Ugh… Miałam dzień do dupy. - Obróciłam się w stronę ulicy, z nadzieją, że odnajdę drogę. Spojrzałam na Edwarda. -Wiesz, że jesteś naprawdę słodki?
O mój Boże! Proszę, powiedz mi, że tego nie powiedziałam. Jeszcze jeden powód, dla którego nie powinnam pić. Wtedy zupełnie się nie kontroluję. Poczułam, jak policzki przybierają odcień głębokiej purpury.
Edward zaśmiał się.
-Dziękuję. Ty również.
Jeszcze bardziej się zarumieniłam. Próbowałam powiedzieć coś inteligentnego, ale przez alkohol i ramię Edwarda na mojej talii, nie było to łatwe.
-Bello, gdzie mieszkasz?
Zastanowiłam się przez minutę i obejrzałam wokoło.
-Eeee... Wiesz, to dobre pytanie.
-Możesz zostać u mnie na noc. Myślę, że Emmett nie będzie miał nic przeciwko – powiedział, wzdychając.
-Kim jest Emmink?
-To mój najlepszy przyjaciel i współlokator - odparł cierpliwie.
-Och. Ok. Zabierz mnie do swojego lidera.* Znaczy się domu.
Jeszcze bardziej się zarumieniłam. „Przysięgam, że już nigdy więcej tyle nie wypiję.” Pomyślałam.
Edward tylko się zaśmiał.
-Racja. Tędy.
Obudziłam się z okropnym bólem głowy. Kiedy otworzyłam oczy, światło poranka tylko pogorszyło mój stan. Jęknęłam, zakrywając twarz ręką. Doszłam do wniosku, że nie znajduję się w swoim łóżku, w apartamencie, który dzielę z Rosalie i Jasperem. „Gdzie ja do diabła jestem?” pomyślałam. Przewróciłam się na drugi bok i stanęłam twarzą w twarz z moim najlepszym przyjacielem z liceum, którego nie widziałam od lat. Edward Cullen.
Cholera.


*ang. Leader znaczące lidera, przywódce, szefa….



Edit: Rozdział drugi na dniach powinien trafić do bety..


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Nessie dnia Nie 18:20, 01 Lis 2009, w całości zmieniany 17 razy
Zobacz profil autora
Souris
Gość






PostWysłany: Wto 17:01, 23 Cze 2009 Powrót do góry

Ok. Nie rozumiem. Edward mieszka z Emmetem i to do tego mieszkania ją zabiera, a gdy ta się budzi okazuje się, że jest u siebie, a mieszka przecież z Rosalie i Jasperem... Czy ta ja ciężko myślę, czy to jest trochę niezrozumiałe? Mam nadzieję, że wyjaśni się to w następnej części. (edit: ok. rozumiem! cofam te słowa!)
Na temat tłumaczenia nie wiem co powiedzieć, ponieważ zupełnie się na tym nie znam. Nie jestem też specem od błędów, ale jako zwykły czytelnik mogę powiedzieć, że:
Nessie napisał:
Miałam naprawdę gówniany dzień, który, na dodatek, był dłuższy, niż normalnie.

Nie jestem pewna, ale chyba trochę za dużo przecinków. Czytając na głos brzmi to nienajlepiej.
Nessie napisał:
Prawdopodobnie, zwariuję przez te okropną pracę.

Również niepotrzebny przecinek (chyba)
Nessie napisał:
W tym tygodniu, pytał, czy się z nim umówię, po raz siedemnasty.

Brzmi to jakby pytał czy pójdzie z nim na 17 randkę, a chyba miałobyć, że 17 raz pytał ją czy gdzieś z nim pójdzie. I znowu te przecinki. Coś z nimi nie tak. Nie lepiej: "W tym tygodniu pytał po raz siedemnasty czy się z nim umówię."?

To takie rzeczy, które zauważyłam dalej nie zwracałam na nic uwagi a i tak nie miałabym siły wypisywać. Odnoszę wrażenie, że niestety przecinki żyją tu własnym życiem. Totalna samowola. Przepraszam jeśli źle poprawiam, ale to moje odczucia.
Jeśli chodzi o samo opowiadanie, to trudno cokolwiek powiedzieć, akcja się dopiero rozkręca. Wierzę, że nie tłumaczyłabyś jednak czegoś pozbawionego sensu i mam nadzieję, że opowiadanie jest naprawdę warte przeczytania :)
Pozdrawiam,
S.

Edit: jak ja nie lubię literówek we własnych komentarzach...

Edit 2: Renee - faktycznie nie doczytałam. Zwracam honor Wink przeoczyłam słówko "nie"


Ostatnio zmieniony przez Souris dnia Wto 18:14, 23 Cze 2009, w całości zmieniany 3 razy
Mirell.
Wilkołak



Dołączył: 12 Kwi 2009
Posty: 148
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wROCK | Tam gdzie szczęście wchłania się z powietrzem.

PostWysłany: Wto 17:06, 23 Cze 2009 Powrót do góry

hmm zaczyna się nawet fajnie ;] trudno coś więcej powiedzieć po jednym rozdziale.
Mam nadzieję, że szybko wstawisz więcej, bo z miłą chęcią przeczytam!
Edward i bella byli kiedyś przyjaciółmi? TYLKO przyjaciółmi? Czy może obydwoje się w sobie podkochiwali ^^
Czekam na więcej,

veny,
p,Mirell.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Renee
Nowonarodzony



Dołączył: 12 Kwi 2009
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Gdańska

PostWysłany: Wto 17:36, 23 Cze 2009 Powrót do góry

Souris napisał:
Ok. Nie rozumiem. Edward mieszka z Emmetem i to do tego mieszkania ją zabiera, a gdy ta się budzi okazuje się, że jest u siebie, a mieszka przecież z Rosalie i Jasperem... Czy ta ja ciężko myślę, czy to jest trochę niezrozumiałe? Mam nadzieję, że wyjaśni się to w następnej części.


Chyba nie doczytałaś, bo tam nie ma nic o tym, że ona jest u siebie. A to na potwierdzenie:

Cytat:
Jęknęłam, zakrywając twarz ręką. Doszłam do wniosku, że nie znajduję się w swoim łóżku, w apartamencie, który dzielę z Rosalie i Jasperem.


Co do tłumaczenia, to po myślnikach na początku wypowiedzi powinna być spacja.

Cytat:
Chyba eksploduję, jeśli będę próbować skończyć go w tak szybkim terminie.


Zgrzyta mi to trochę. Zamieniłabym "probować" na "próbowała". Tak chyba lepiej brzmi.

Przecinków jest aż w nadmiarze, więc musisz nad tym popracować, ale ogólnie jest ok. Czytałam ten FF w oryginale i nie powiem, żeby powalił mnie na kolana, jednak jestem ciekawa tłumaczenia i będę zaglądać.

Powodzenia życzę i pozdrawiam, Ren.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Nessie
Zły wampir



Dołączył: 06 Sie 2008
Posty: 271
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Wto 18:17, 23 Cze 2009 Powrót do góry

dzieki za komentarze...
Drugi rozdział wysyłam do bety, ale jeśli ktos się niecierpliwi to jest on wstawiony juz na chomiku...
[link widoczny dla zalogowanych] /WHOOPS!++*5b+T+*5d+*5b+NZ+*5d




Jak dobrze pójdzie, a wiem, że pójdzie na chomku, znajdziecie równiez rozdział trzeci. Niestety moja Beta się nie odzywa, jak narazie, więc wrzucam tylko na chomika.

Czwarty rozdział bedzie może za dwa dni... zajmuję się tłumaczeniem Iron Kissed, więc nie wiem kiedy beda nastepne chapy...

Edit: Dodałam trzeci rozdział.. Padam z nóg xD Niestety na dodanie go tutaj trzeba poczekac, na moja bete...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Nessie dnia Wto 22:52, 23 Cze 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Miss Juliet
Wilkołak



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 214
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 10:26, 24 Cze 2009 Powrót do góry

[quote="Souris"]
Nessie napisał:
Miałam naprawdę gówniany dzień, który, na dodatek, był dłuższy, niż normalnie.

Nie jestem pewna, ale chyba trochę za dużo przecinków. Czytając na głos brzmi to nienajlepiej.
Nessie napisał:
Prawdopodobnie, zwariuję przez te okropną pracę.

Również niepotrzebny przecinek (chyba)
Nessie napisał:
W tym tygodniu, pytał, czy się z nim umówię, po raz siedemnasty.

Co do pierwszego: przecinek przed "który" być musi. "na dodatek:, to wtrącenie, więc przecinki również być muszą.
Zgodzę się jedynie co do ostatniego. Mea Culpa Wink .

Co do drugiego:
Brak przecinka po "prawdopodobnie".

"W tym tygodniu pytał. czy się z nim umówię, chyba z siedemnaście razy." Moim zdaniem tak jest najlepiej.

Bardzo przepraszam, za moją nadwrażliwość, jeśli chodzi o przecinki. Przedobrzyłam. No cóż. Następnym razem będę dokładnie sprawdzać, czy nie stawiam ih za często Wink .
Bardzo przepraszam i się poprawię, bo te przecinki są od dawna moją zmorą.
Dziękuję wam za wypisanie błędów.

Pzdr
Miss Juliet


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Lady Vampire
Wilkołak



Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ni stąd, ni zowąd

PostWysłany: Śro 11:48, 24 Cze 2009 Powrót do góry

Nie mam pojęcia jak to skomentowac, a mam ochotę coś powiedziec. Serio.
Opowiadanie... właśnie. Jest utrzymane w lekkim tonem, trochę półżartem, trochę serio. Żadnych zawiłych zdarzeń z przeszłości (tymczasowo?), tylko czyste rodzące sie uczucie między B&E. I czegoś mi kurczę brakuje. Emocji bohaterów? Napięcia?
Nie mówię, właściwie nie piszę, że mi się nie podoba. Po prostu nie wiem na razie co sądzic o tym tForze. Akcja dopiero się rozkręca, więc więcej będę mogła powiedziec po lekturze następnych rodziałów.
Tłumaczenie jest dobre. Nie czyta się z trudem.

Chęci na tłumaczenie!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
yeans-girl
Wilkołak



Dołączył: 09 Maj 2009
Posty: 239
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z objęć Edwarda / Królewskie Wolne Miasto Sanok

PostWysłany: Śro 12:37, 24 Cze 2009 Powrót do góry

A ja będe inna i powiem, że mnie ff bardzo zaciekawił :). Do tego stopnia, iż właśnie zaczęłam go ściągać z chomika. Nie będę się czepiać treści, bo to tłumaczenie (bardzo dobre zresztą) , a autorka i tak nie przeczyta. Czyta się szybko i lekko. Moje poprzedniczki mają rację z tymi przecinkami, ale od wytykania błędów nie jestem :) Podoba mi się charakter Belli. O Edwardzie nic nie móiwę bo jest sobą. Fabuła trochę oklepana, chodzi mi tutaj o tych współlokatorów. Ale ogólenie jest git ^^
Życzę weny do tłumaczenia i pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gabrielle de Lioncourt
Nowonarodzony



Dołączył: 04 Lip 2009
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Pon 22:04, 06 Lip 2009 Powrót do góry

Rozdział 2 - What happened last night?

Trans: Nessie

Beta: Filipinka


Trochę za późno pomyślałam o powstrzymaniu krzyku, który prawdopodobnie mógłby obudzić Edwarda, czego naprawdę nie chciałam. Musiałam dać sobie chwilę na przemyślenie rozmowy, którą z nim przeprowadzę.

Okay, tylko spokojnie.

Łamałam sobie głowę, próbując przełamać zaćmienie spowodowane kacem. Co się stało zeszłej nocy? Pomyślmy … Dzień był do dupy, więc poszłam do baru. Byłam kompletnie pijana. Mój ex-przyjaciel z liceum, w którym się podkochiwałam, pojawił się tam ni stąd ni zowąd. Zaproponował, że mnie odprowadzi do domu. Zapomniałam adresu mojego mieszkania, więc zaoferował, że mnie przenocuje.
Poczułam losowy przypływ poczucia winy, ze względu na moją ekstremalnie niską tolerancję na alkohol. Lecz wszystko po tych wydarzeniach było tylko wielką, pustą plamą. Pomiędzy jego ofertą, abym została u niego na noc, a łamiącym bólem głowy, nie pamiętałam niczego. Jasna cholera!
Co, do diabła, robiłam zeszłej nocy? O Boże. Proszę, powiedz mi, że tego nie zrobiłam! Dobra, i tak wiem, że przespałam się z nim. Miało być zupełnie inaczej.
Zbierałam w sobie odwagę, by spojrzeć pod pierzynę. Uff... Miałam na sobie szary, za duży t-shirt. Lepsze to, niż nic.
Najciszej jak tylko potrafiłam, wstałam z łóżka i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Światło było bardzo oślepiające dla moich zbytnio wrażliwych oczu. Mogłam stwierdzić, iż ściany pomalowane zostały na szałwiową zieleń, w pokoju było również ogromne okno, po mojej stronie łóżka. Dobrze, a więc tak odkryłam przesadną ilość światła, wpadającą tą drogą do pokoju. Na pewno nie pomogło to mojej bolącej głowie.
Zlustrowałam duże drzwi i ruszyłam przed siebie, z nadzieją na znalezienie łazienki. Naprawdę chciało mi się siusiu. Niestety, drzwi ustąpiły, ale nie zastałam tam toalety, lecz garderobę. ku***.
Szłam tip topkami, cichutko, jak myszka, ale moje starania poszły na nic, gdy drzwi, z wielkim hukiem, otworzył ogromny chłopak.
- Edward! Wstawaj, nie wymiga... - przerwał w połowie zdania, gdy tylko mnie zobaczył i wycofał się powoli w głąb mieszkania.
Edward podskoczył na łóżku i jęknął, zanim usiadł, lustrując pomieszczenie zaczerwienionymi oczami.
- Emmett, zabiję cię - ponownie jęknął. - Bella? - zapytał zdezorientowany, gdy mnie ujrzał.
- Um, cześć.
Udało mi się nie zapiszczeć, obracając moją bardzo czerwoną twarz w jego stronę. Podskakiwałam ze stopy na stopę.
- Hej, ee, Edward, gdzie znajduje się twoja łazienka? - Zapytałam tak swobodnie, jak to było możliwe, ale efekt został zrujnowany przez mój dziwny taniec.
- W dół korytarzem. Pierwsze drzwi po twojej lewej - odpowiedział.
Byłam pewna, że nie myślał jeszcze trzeźwo.
Wystrzeliłam z pokoju z prędkością światła. Kiedy tylko skończę, wrócę do pokoju Edwarda poszukać moich ubrań.



- Hej, gdzie są moje ciuchy? - Spytałam, ponieważ nie mogłam ich znaleźć. Siedział teraz na łóżku, wyglądając przy tym na bardzo zmęczonego, ale też cholernie seksownego.
Jego brew powędrowała wyżej, tworząc zmarszczkę. Wszystko czego teraz chciałam to całować się z nim. Co, do diabła?! Nie odzywałam się do niego od zakończenia liceum, aż do ostatniej nocy.
- Wrzuciłem je do pralki, myślałem, że nie będziesz chciała założyć brudnych ubrań. - Dobra, to było słodkie.
- Powinnam iść po nie?
- Tylko, jeżeli chcesz oficjalnie poznać Emmetta - zaśmiał się z mojej imitacji pomidora, podczas, gdy ja myślałam o ogromnym mężczyźnie, który wcześniej wyrósł znikąd.
- Może powinnam jednak zostać w swoich. Może to wyglądać trochę dziwnie, jeśli wyjdę w tym. - Powiedziałam, pokazując na t-shirt.
- Nie, jest dobrze - odparł lekceważąco.
Przeturlał się po łóżku, a ja odwróciłam wzrok, gdy ten wziął się za zmianę pidżamy. Rzucił mi dres, na co uśmiechnęłam się wdzięcznie. Emmett może nie dbał o to, ale ja tak.
Pociągnął mnie do kuchni, gdzie osiłek czytał gazetę do góry nogami.
- Interesujące newsy, hm?
- Ok, masz mnie. Więc, kim jest ta piękna dama, Ed? - zapytał chłopak, uśmiechając się do mnie. Był wysokim mężczyzną zbudowanym jak kulturysta. Wyglądał, jakby z łatwością mógł przełamać mnie w pół, lecz było niemożliwym obawiać się go, gdy ten się uśmiechał. Miał dołeczki w polikach i brązowe oczy.
- Jestem Bella.
- Tak, przyłapałem wczorajszej nocy Edwarda na wrzaskach. Myślałem tylko, że praktykuje swoje włoskie poglądy - uśmiech Emmetta poszerzył się i spojrzał na mnie z sugestią. - Zgaduję, że nie.
Spłonęłam jeszcze głębszą czerwienią. Co on miał na myśli?
- Przepraszam, jeśli cię zaniepokoiliśmy - rzekł Edward. Emmett mrugnął, jakby chciał powiedzieć ‘Pasujesz tu. Będzie śmiesznie!’

- Nie teraz, Em! - Jego mina miała ostry wyraz, której można się było przestraszyć.
- Co? Nie chcesz mi powiedzieć o swych znajomościach z liceum? Wiem, że dziewczyny na jedną noc, to nie twój styl - Emmett parsknął. - I ty nigdy nie możesz się zamknąć, jeżeli jakaś ci się podoba. No, to jak jest?
Edward obdarzył mnie uśmiechem. - Nie muszę ci mówić wszystkiego, wiesz o tym. Fakt, faktem, że wolałbym nic tobie nie mówić.
- Głupek! Jestem twoim najlepszym przyjacielem! Mówię ci wszystko! Musisz odpłacać się tym samym!
- Nie za późno na to? - Edward parsknął. Wow, to parsknięcie było sexy… Skup się Bella!
Emmett wydął wargi i powiedział.
- Edward! To nie fair!
- Okay, co tu się wyrabia? - Emmett powiedział oburzonym tonem.
- Emmett, to moja najlepsza przyjaciółka z liceum, Bella Swan. Zabrałem ją z baru zeszłej nocy, po tym, jak znalazłem ją mocno spitą i zaoferowałem, aby została u nas na noc, ponieważ nie potrafiła podać swojego adresu zamieszkania. Nic się nie dzieje pomiędzy nami, jeżeli nie policzysz mi, Panie Wspaniały, uratowania jej przed kimś kto mógł ją wykorzystać w tym stanie. – Spojrzałam wilkiem na Edwarda. Emmett jedynie uniósł brew, patrząc na niego.
- Bella Swan? Ta Bella Swan? Ta, o której cały czas gadasz?
- Nie, Emmett, ta inna Bella Swan - odpowiedział sarkastycznie.
- Skąd miałem to niby wiedzieć?! - powiedział z rozdrażnieniem.
Nie zauważyłam tego wcześniej, ale podczas naszej rozmowy Edward był pochłonięty gotowaniem. Zorientowałam się dopiero, gdy naprzeciwko mnie położył talerz z białej porcelany na którym leżała spora porcja jajecznicy.
- Dzięki. - Wymamrotałam z pełnymi ustami. Jęknęłam.
- Co jest? Nie dobre?
- Nie, jestem tylko bardzo głodna. – Powiedziałam zmieszana. Dokończyłam szybko jajka i powiedziałam. - Więc, miło było cię znowu widzieć Edwardzie! Jestem zadowolona z poznania ciebie, Emmett. Wpadnę po drodze po moje ciuchy.
Osiłek parsknął.
- To naprawdę wygląda tak, jakby nic się nie działo pomiędzy wami.
Edward spojrzał na niego i powiedział.
- Emmett...? Zamknij się!
- Tylko powiem.
- Nie - Edward podniósł głos. Zachichotałam. Oni byli bardzo zabawni!
- Chłopcy, naprawdę muszę już wracać do mojego mieszkania. Rose i Jazz prawdopodobnie chorują na zamartwianie się o mnie. Moglibyśmy się spotkać później?
- Jasne. Możesz podać mi swój numer telefonu?
Podyktowałam mu go, a następnie pożegnaliśmy się i wyszłam z ich mieszkania.

Rozdział 3 – Where WERE you last night?
Trans: Nessie
Beta: Filipinka

Stałam już przed drzwiami mojego mieszkania, gdy nagle otworzyła je Rosalie.
- Bella! Gdzie, do diabła, się podziewałaś?
Oho…wyglądała na wkurzoną.
- Uspokój się, dziewczyno. Wszystko okay. Spotkałam starego przyjaciela w barze zeszłej nocy. – Starałam znaleźć dla siebie dobre wytłumaczenie, ale drinki, które wczoraj wypiłam nie pomogły mi w tym.
Rose spojrzała na mnie z niedowierzaniem. No tak, zaraz zaczną się niezręczne pytania. „ Co ty tam robiłaś?!” „Co się z tobą działo, po tym jak się upiłaś?!” „Jak tak mogłaś?!” Aż w końcu przeszłyśmy do momentu w którym Edward zabrał mnie do swojego domu…
- Och… szybki numerek?
- Rose! Nie mam pojęcia co robić! Co jeśli rzeczywiście uprawiałam z nim seks?
- Dopiero co się ponownie spotkaliście, a mnie przy tym nie było…
- Dobrze dla mnie. Nigdy więcej nie pójdę do żadnego baru. – Powiedziałam pocierając skroń. – Nienawidzę kaca.
- To dobry sposób na jego uniknięcie, wiesz o tym. – Zza swoich pleców usłyszałam poważny głos Jaspera. Kolejny przeciwko mnie.
Podskoczyłam, gwałtownie mówiąc.
- Boże, Jazz! Przyprawmy naszą Bellę o zawał serca, bo dlaczego by nie, hm?!
Uśmiechnął się lekko i powiedział.
- Przepraszam, że podsłuchiwałem.
Puściłam tą uwagę mimo uszu. Jasper nigdy nie był zbyt towarzyski, ale z Rose zdążyłyśmy się do tego przyzwyczaić.
Nasza „Cicha Woda” spojrzała na swój zegarek.
- Jasna cholera! Muszę lecieć! Miałem być dzisiaj wcześniej w pracy!
Kiwnęłyśmy głową ze współczuciem. Nauczanie jest jedynym zawodem, dzięki któremu jestem niezmiernie zadowolona, że nie muszę go kontynuować.
Gdy Jazz wyszedł, poszłam wziąć kąpiel, przed bliższym zapoznaniem się z moim raportem, który miałam wysłać popołudniem. Podczas poszukiwania czystego ręcznika w moim pokoju, usłyszałam dzwonienie telefonu, a potem odgłosy, które świadczyły o tym, że odebrała go Rosalie. Przez cienkie drzwi mogłam podsłuchiwać jej rozmowę.
„Halo? ... Nie, tu jej przyjaciółka, Rosalie. … Kto mówi? … Zobaczę, czy może teraz rozmawiać, okay? Daj mi sekundkę. …”
Usłyszałam jej wołanie.
-Bella! Edward Cullen chce z tobą rozmawiać!
Zeskoczyłam z łóżka i czym prędzej pobiegłam do kuchni, odebrać słuchawkę.
- Halo? – Zapytałam, mając poważne problemy ze złapaniem tchu.
Po jego głosie mogłam stwierdzić, że uśmiechał się, gdy mówił.
- Cześć, Bello. Tu Edward.
- Hej! Nie spodziewałam się twojego telefonu tak szybko.
- Jasne, um … - zaczął. - Ciekawi mnie czy nie zechciałabyś zjeść ze mną kolacji. Wiesz, przez wzgląd na stare czasy.
Mój uśmiech pomniejszył się, zastanawiałam się bowiem, czy rzeczywiście jest tak, jak mówi, bo jego głos brzmiał, jakby do czegoś zobowiązywał.
- Jasne, będzie wspaniale! – Powiedziałam bez tchu.
- To o której mam po ciebie podjechać? I może teraz powiesz mi gdzie mieszkasz?
Podyktowałam mu mój adres i ustaliłam godzinę. Jednocześnie powiedzieliśmy sobie ‘do zobaczenia’. Zaśmialiśmy się na to i rozłączyliśmy.
- Więc? – zapytała Rose
- Co „więc”?
- Po co dzwonił?
- Och, Edward dzwonił, żeby zaprosić mnie na kolację i porozmawiać, o kilku sprawach z liceum. – Powiedziałam lekko podkolorowując moją wypowiedź, jakby to było w ogóle możliwe.
- To mi wygląda na randkę – Rose uniosła swoją brew.
Jęknęłam.
- Dlaczego taki boski facet miałby być zainteresowany kimś takim jak ja?– Rosy tylko przewróciła oczyma. - Co? Cokolwiek chcesz powiedzieć, daj mi to przeboleć.
- Bello, brak ci pewności siebie. Jesteś niezwykłą kobietą, pełną niezwykłych zalet.
- W porządku. Wymień mi chociaż trzy z tych zalet, a może uwierzę.
- Jeden: jesteś inteligentna. Dwa: posiadasz przepiękne oczy. Trzy: masz super przyjaciół, jak ja! – Przewróciłam moimi ‘pięknymi’ oczami na tę jedną. – I czwarta, ale nie ostatnia: potrafisz chodzić! Poważnie. Bądź sobą i nie martw się, że będziesz wyglądać jak idiotka. Powinien wiedzieć, że jesteś jedyna.
- Dzięki, Rose!
- Mówię serio! O której się z nim umówiłaś? O siódmej? Matko! To daje nam tylko 5 godzin na przygotowanie ciebie.
Spojrzałam na nią spod byka. Zobaczyła to i po chwili kłóciłyśmy się w najlepsze o zestaw ciuchów w których pójdę na ‘niby’ randkę. Spojrzała na zegarek w komórce.
- Koniec! TERAZ mamy jedynie cztery godziny i czterdzieści pięć minut, by cię wyszykować! Gorące podziękowania, Bello!
Pognałyśmy do centrum handlowego, kupić rzeczy, których sama nigdy bym nie wybrała i szybko wróciłyśmy. W końcu Rose ubrała mnie w czarną, przed kolano, spódnicę i niebieski t-shirt w serek. Wyglądałam naprawdę nieźle. Następnie obróciła mnie w stronę lustra i nałożyła mi sporo make-upu, którego nigdy nie stosowałam, ale kiedy spojrzałam w lustro, nie poznałam siebie. Jak to było możliwe?
- Rose, jaki jest sens nałożenia makijażu, jeśli nie możesz mi nawet powiedzieć, że mam go na sobie.
- On podkreśla twoje naturalne piękno. Jezu, Bello... – powiedziała rozdrażniona. Wiedziałam, że przewróciła oczami.
Wtedy usłyszałam dzwonek do drzwi.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
yeans-girl
Wilkołak



Dołączył: 09 Maj 2009
Posty: 239
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z objęć Edwarda / Królewskie Wolne Miasto Sanok

PostWysłany: Wto 9:41, 07 Lip 2009 Powrót do góry

Tutaj dopiero drugi rozdział, a ja z twojego chomika już siódmy przeczytałam i czekam na resztę. Nie będę tu pisać co sądzę o fabule bo nie chę spiolerować. Powiem tlyko tyle, że tłumaczysz lekko i płynnie. W tekście z chomika znalazłam kilka literówek ale zdjae sobie sprawę, że jest bez bety. Co do tego tutaj to nie czytałam tlyko tak przeleciałam wzrokiem i niczego nie znalazłam. Dziękuję za to, że tłumaczysz. Za pierwszym razek kiedy czytałam pierwszy rozdział nie mogłam zrozumieć tytułu. Już go w pełni rozumiem i rzeczywiście Whoops! Biedna Bella. No może nie tlye biedna co... niewiem jak można opisać te uczucia. Szczęście w nieszczęściu? Czekam na kolejne rozdziały, pozdrawiam i weny życzę.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
nieznana
Zły wampir



Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 410
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 22 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z cudownego miejsca

PostWysłany: Sob 18:29, 01 Sie 2009 Powrót do góry

Fajne tłumaczenie, podoba mi się jak na razie akcja i pomysł. Zobaczę jak dalej będzie szło autorce w pisaniu tego opowiadania, oczywiście pod warunkiem, że będziesz go tłumaczył. Bo świetnie Ci to idzie. Zauważyłam kilka błędów, szczególnie w rozdziale pierwszy, ale nie są one strasznie rzucające się w oczy. Więc wszystko jest w porządku :) Czytało się bez większych przeszkód i problemów, co jest ewidentnym plusem. Oczywiście zajrzę tu jeszcze i na pewno postaram się skomentować :)

pozdrawiam
n/z


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Swan
Zły wampir



Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 406
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 40 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Forks, Phoenix... ok no... Śląsk :P

PostWysłany: Nie 18:13, 02 Sie 2009 Powrót do góry

Podoba mi się ten ff :) Wciągnęła mnie fabuła i, jak zwykle, zachwycił Emmett - wybacz, moja słabostka :D Żałuję, że Jazza jest tak mało, ale chyba muszę to przeboleć. A może będzie go więcej w przyszłych rozdziałach? Oby :P
Cieszę się, że podjęłaś się tego tłumaczenia. Szybko, łatwo i przyjemnie się czyta.
Życzę weny, czasu i chęci do dalszego tłumaczenia. A tymczasem zabieram się do czytania niezbetowanych rozdziałów na Twoim chomiku xD Nie chciałam czytać przed napisaniem komentarza, żeby przypadkiem tu nie spoilerować... No ale dłużej się już nie powstrzymam :P


Pozdrawiam,
Swan


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Nessie
Zły wampir



Dołączył: 06 Sie 2008
Posty: 271
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Czw 16:41, 24 Wrz 2009 Powrót do góry

!!!!!!

Chciałabym wszystkich przeprosić bardzo za taka prawie dwu - miesieczną przerwę.
Pewnie większość z was zapomniała juz o czym jest to tłumaczenie. I nie dziwie sie. Ale z pewnych spraw rodzinnych, musiałam zawiesić trans. Pomijając fakt, że komputer mi padł. Dopiero jakis tydzień temu, tatuś xD z dobroci serca sprawdził co było problemem i to naprawił.

Dziękuję jednak wszystkim, którzy czytali i komentowali. Postaram sie jednak jak najszybciej wstawić ósemkę. Niestety nie przywykłam jeszcze do harówki która zaserwowało mi LO, więc tłumaczyc będę prawdopodobnie tylko weekendami Wink

Pozdrawiam,
Ness


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gabrielle de Lioncourt
Nowonarodzony



Dołączył: 04 Lip 2009
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Wto 18:16, 13 Paź 2009 Powrót do góry

Na prośbę Nessie publikuję resztę rozdziałów, które dotychczas mozna było znaleźć na chomiku. Oraz długo wyczekiwana osemkę
Miłej lektury.


Rozdział 4 – Catching up.

Trans: Nessie

- O mój Boże, o mój Boże, o mój Boże! On już jest, a ja jeszcze nie skończyłam z tobą. – Rose brzmiała jak hiperwentylacja.
Zmierzyłam ją wzrokiem westchnęłam.
- Rose! Uspokój się, wyglądam dobrze!
- Czekaj! Musisz nałożyć jeszcze dwie rzeczy – powiedziała przesuwając w moją stronę srebrny łańcuszek i parę niebieskich butów na płaskiej podeszwie. Dzięki Bogu! Nie sądzę, że byłabym w stanie utrzymać swoje nerwy i obcasy.
- Nie skręcisz kostki, nie upadniesz i nie zabijesz siebie. Nałóż je a będziesz gotowa.
- Rose, wyglądam…
- Gorąco! Z tymi dodatkami [?] – przewróciłam oczyma – Na co czekasz? Leć do swojego faceta, zanim pomyśli, że go nie chcesz! – wypchnęła mnie na korytarz.
Zaśmiałam się i poszłam do drzwi. Zanim je otworzyłam wzięłam głęboki wdech. Moje serce zaczęło szybciej bić, gdy na niego spojrzałam. Uśmiechnął się moim ulubionym uśmieszkiem, gdy na mnie spojrzał i powiedział nerwowo.
- Heyka – Wyglądał tak dobrze, że przyrzekam, iż kolana prawie mi zmiękły.
- Hey – odpowiedziałam na bezdechu. Rozalie odeszła w róg. Cholera, powinnam jej powiedzieć by została tam gdzie była. Nie wielu mężczyzn potrafi oprzeć się jej urokowi, czy tego chciała czy nie.
- Poznaj proszę moja najlepsza przyjaciółkę, Rozalie Hale. – Wystawiła swoją filigranowa dłoń w jego kierunku. Ujął ją ostrożnie.
Uśmiechnął się kulturalnie i powiedział – Edward Cullen.
- Słyszałam o Tobie – parsknęła
Szturchnęłam ja łokciem i syknęłam - Rose!
Ta na to tylko się uśmiechnęła. – Miło w końcu poznać.
- Ciebie również.
- No, dzieciaki, możecie już wychodzić. Do zobaczenia później Bello. Bawcie się dobrze! – puściła mi oczko, przyciągnęła do siebie i wysyczała. – Ale nie za dobrze.
Poczerwieniała, i odrzekłam – Część Rose!
- Do zobaczenia później.
Zamknęłam drzwi i uśmiechnęłam się do Edwarda. – Przepraszam za Rose. Trochę przeholowała, ale jest dobra i lojalną przyjaciółką.
- W porządku. To tak jak Emmett.
- Więc… Gdzie idziemy?
- Um, Nie wiem. Gdziekolwiek byś chciała, zgaduję. – uśmiechnął się.
- Nie jestem pewna… Zdecydowałam, chodźmy przejść się wokół parku.
- Czemu nie! – odpowiedział
- Czym się teraz zajmujesz?
- Wiec, może kojarzysz te nową sztukę, która ma się ukazać na Broadweyu, L'heure Bleue? (fr. Zmierzch) Skomponowałem muzykę do niego.
- Nie mów! To super! - wypaliłam
- No. I dostałem sześć darmowych biletów.
- O mój Boże, mogę przyjść?! - zapiszczałam
- Jak najbardziej. Możesz zabrać Rose I Jaspera jeśli chcesz. Ja planuję zaprosić Emmetta i Alice, ale nie wiem kogo jeszcze. – Uśmiechnął się do mnie a ja momentalnie zapomniałam co mi powiedział.
Zmarszczyłam brew i powiedziałam.
- Kim jest Alice? – Boże, proszę niech to nie będzie jego zazdrosna dziewczyna.
Uśmiechnął się czule. Alice jest moją najukochańszą kuzynką. Może dlatego, bo jedyną. – zaśmiał się – Ale kocham ją. Jest jedną z moich najlepszych przyjaciół, nawet jeśli nie widujemy się za często. Uważam, że naprawdę cię lubi, ale prawdopodobnie doprowadzi cię do szaleństwa. Jestem pewny, ż pokochasz ją.
Zaśmiałam się. – Jaka ona jest?
- Wiec, wyobraź sobie kulę energii, w kształcie kobiety mającej cztery stopy I dziesięć cali. To jest trochę straszne. Jednakże jest słodka. Przesadza, definitywnie, ale nie da się jej nie kochać. – Zaśmiał się. – Jej hobby są zakupy, darowanie ludziom zmianę wyglądu, oraz prorocze sny. Uwielbia opowiadać mi o chłopaku, pojawiającym się w jej „wizjach”.
- Wow. To fajnie. Potrafi przepowiedzieć przeszłość, czy to przychodzi samo? – spytałam.
- To zależy, ale najczęściej przychodzi samo. Ale, jeśli idzie spać i przed zaśnięciem pomyśli o kimś, czasami może zobaczyć ich przyszłość. – Zaśmiał się – Czasami to się jednak nie sprawdza. Uważa że to dlatego iż ta osoba zmieniła zdanie.
- To ma sens. Wszystko co się wydarzy, zależy od decyzji które podejmiesz. – powiedziałam logicznie.
Spojrzał na mnie – A ty? Co robisz?
- Jestem reporterką w Times, żałosne prawda?
- Dlaczego?
- Jestem pewna, że zlecono mi projekt niemożliwy, do skończenia do końca tego miesiąca. Został mi tylko tydzień.
- Wow. Więc, gdzie chciałabyś pójść? – zapytał niezręcznie.
- Och, um… gdziekolwiek chcesz.
W końcu poszliśmy do pizzeria I zjedliśmy kolację, śmiejąc się z naszych wspomnień z liceum.
- Jak poznałeś Emmetta? – spytałam gdy skończyliśmy.
- Był moim współlokatorem w college. Jak poznałaś Rose i Jaspera? - Wstaliśmy w tym samym momencie i poszliśmy w kierunku mego mieszkania.
- Chodziliśmy razem do college, a Jazz i ja mieliśmy te same zajęcia z historii. Staliśmy się przyjaciółmi, podczas projektu o wojnie domowej. Tak poznałam Rose. Nawet nie sadziłam, ze może mieć bliźniaka, do póki nie poszłam do jego mieszkania, pracować nad projektem. Z początku myślałam, ze źle trafiłam, gdyż otworzyła mi Rose, a Jazz był pod prysznicem. Patrząc wstecz, było to nawet zabawne, ale wtedy było to krępujące. Rose, nie lubiła mnie. Stałam tam w drzwiach jak jakiś manekin w domu tej pięknej kobiety i wymamrotałam iż szukam Jaspera Hale, a ona tylko gapiła się na mnie. Wtedy on wyszedł owinięty tyko ręcznikiem, a ja pomyślałam, O mój Boże, mam nadzieję, że nie przerwałam im. Wtedy wyjaśnili mi, ze są bliźniakami. A Rose i ja zaczęłyśmy rozmawiać i stałyśmy się najlepszymi przyjaciółkami. – gdy skończyłam, Edward ze śmiechu trzymał się za brzuch.
Gdy doszliśmy pod mieszkanie, Edward powiedział – Było zabawnie. Powinniśmy do wkrótce powtórzyć. – uśmiechnął się i przytulił mnie. – Tęskniłem z tobą, Bello.
- Jeh, Ja też, tęskniłam.
- To jesteśmy w kontakcie?
- Tak,
Uśmiechnął się I spojrzał na mnie tymi pięknymi oczyma, a mi znowu kolana zmięły.
- Część – wyszeptał, zanim odwrócił się i odszedł.
- Część- wyszeptałam w chłód nocy.



[size=18]Rozdział 5 – Seeing the doctor [/size]





- Rose! Wszystko w w porządku! – jęknęłam gdy ta wlekła mnie do biura doktora.
- Nie Bello. Nie jest w porządku! Od prawie trzech tygodni utrzymują ci się mdłości. Martwię się o ciebie! Jeśli dobrze pamiętam, to odkąd się znamy, byłaś chora tylko trzy razy, a nigdy tak długo, jak teraz. Chce być tylko pewna iż to jedynie infekcja żołądka i że szybko przeminie.
- Rose, co innego mogłoby być? – zaszydziłam.
- Nie wiem. Wiem jedynie że w całym swoim życiu, nie chorowałaś tak długo. – wyglądała na zdenerwowaną.
- Rose! – zaczęłam zrzędzić – Nie mówisz mi czegoś. Nie sądzisz, że to infekcja, prawda? – spytałam podejrzanie.
- Nie, masz racje Bello. Uważam, że to trochę poważniejsze. – powiedziała bez ogródek – Chodź. Idź się zapisać. Im prędzej to zrobimy, tym prędzej zobaczysz się z doktorem i prędzej wrócimy. – uśmiechnęła się, al. wyglądało to jakby się zmuszała. – To, to czego chcesz, prawda?
- Racja – odparłam z powątpieniem.
Siedziałyśmy w poczekalni całe wieki. Gdy wywołano moje nazwisko, wstała, a Rose, razem ze mną, lecz ja zaprzeczyłam ruchem głowy i powiedziałam.
- Jestem dużą dziewczynką, Rose. Dam radę.
Uśmiechnęła się ponuro i odpowiedziała.
- Jasne, że tak. Widzimy się za chwilkę.
Pielęgniarka zaprowadziła mnie powrotem do innego pokoju, gdzie zwarzyła moją wagę i sprawdziła temperaturę. Potem wróciłyśmy do gabinetu i zostawiła mnie bym poczekała na doktora. Wzięłam się z lekturę kolorowego magazynu, gdy weszła Doktor Crowley.
Czytała coś w swoim laptopie, i usiadła na krześle na kółkach.
- Izabella Swan? – spytała życzliwie.
- Tak, ale wole Bella.
Uśmiechnęła się pogodnie
- W porządku Bello. Więc jesteś tu z powodu infekcji żołądka?
- Tak
- Pielęgniarka sprawdziła ci temperaturę i była w normie. Powiesz mi co się dzieję? Kiedy się zaczęło?
- Zgaduję iż kilka tygodni temu. Wiem, że to infekcja gdyż wymiotowałam, a nie czuję się najlepiej. To znaczy, że jestem kompletnie wyczerpana. Jestem naprawdę zestresowana i czuje się lekko zapracowana. – wytłumaczyłam
- Występują inne nieregularne objawy? Ból głowy, pleców, może okres ci się spóźnia?
- Okres? Co moja miesiączkami mieć z tym wspólnego? – zmarszczyłam brew.
- Jest wiele przyczyn dla których kobietom spóźnia się okres. Między innymi przez nadmierną ilość stresu, bądź poważną chorobę. – Dr. Crowley przerwała, a ja prawie usłyszałam słowa, których nie wypowiedziała. Lub jeśli jest w ciąży.
Zastanowiłam się na tym.
- Rzeczywiście, spóźnia mi się… co to może znaczyć?
- Dla niektórych kobiet uważają to za przewlekłą chorobę, przypadek z winy grypy bądź stresu. Dla seksualnie aktywnych kobiet oznacza to ciąże. Bella czy uprawiałaś sex niedawno? – nie powiedziała tego głośno, raczej jakby chciała wykluczyć tę możliwość.
Spaliłam cegłę
- . Co?! Oczywiście, ja…
Przez jeden krótki moment, przypomniałam sobie co się wydarzyło tamtej nocy, gdy byłam pijana. Właśnie to miał na myśli Emmetta mówiąc o Edwarda praktykach.
- O boże! – zarumieniłam się jeszcze bardziej. – To znaczy tak. Czy myślisz, że ja…? – nie mogłam tego powiedzieć.
- Prawdopodobne. Chciałabyś, abym wykonała test ciążowy?
- Jak to będzie wyglądać? – spytałam ostrożnie
- To test na krew. Pobiorę ci krew, a wyniki będą za dzień, dwa.
- Może cokolwiek innego? Nie jestem zbytnia fanatyczką igieł – skrzywiłam się.
- Możesz także zrobić test domowy, który jest tylko badaniem moczu. Oba testy działają przez wykrycie ludzkiej gonadotropiny kosmówkowej lub HCG . HCG to hormon wytwarzany tylko prze kobiety w ciąży. Właściwie to domowe testy ciążowe, są bardzo dokładne. Jeśli ten wolisz, to sugeruje zakup więcej niż jednego. Czasami paseczek może dać zły wynik, pokazując iż jest pozytywny. Możesz pewna, że nie musisz go trzymać za długo. Wtedy również pokaże błędny wynik. Więc jeśli postąpisz zgodnie z instrukcją podaną na pudełku, test wyjdzie prawidłowo. – uśmiechnęła się – Jeśli test będzie negatywny, przyjdź do mnie. Zrobimy wtedy badanie krwi. Jeśli będzie pozytywny, również przyjdź.
- Dobrze. To widzimy się za kilka dni.?
Uśmiechnęła się ciepło
- Absolutnie. Życzę szczęścia Bello.
Dotyczyło to obu z nas, pomyślałam wracając do Rose, która na mnie już czekała.
- Bella? – Rose wstała szybko – Co powiedziała?
- Rose – mój głos był przesiąknięty smutkiem. Czułam się jakbym miała się zaraz rozpłakać.
- Bella, słońce? Co się dzieję? – spojrzała na mnie badawczo.
- Mogę być w ciąży. – wykrztusiłam.
Rose zbladła.
- Miałam nadzieję, że nie powiesz tego. Znaczy, trochę w podświadomości byłam tego pewna, ale – przerwała – Dobrze się czujesz?
- Nie zupełnie –westchnęłam – Chodźmy kupić test ciążowy.
- Czekaj, nie zrobiła go? – spytała, zdezorientowana.
- Ugh. To badanie krwi.
- Ah, igły – powiedziała kiwając głowa ze współczuciem.
- No. Jednakże, powiedziała, że domowy test jest prawie tak dokładny jak ten który daje doktor, tak długo jak trzymasz się instrukcji.
- Więc, okay. Cokolwiek floats your boat. (Cokolwiek wprowadzisz w życie to twoja łódka.[?])
Udałyśmy się do pobliskiej apteki kupić kilka testów. Na szczęście, gdy wróciłyśmy do domu, Jazza jeszcze nie było, więc spokojnie wróciłyśmy się do łazienki.
- Chcesz siusiu? (tł. Co za pytanie ;/) – Powiedziała, próbując zabłysnąć humorem.
- Nie zupełnie – odpowiedziałam
- Może powinnaś wypić trochę wody? Powinno pomóc…
- Nie, uważam, że to nie pomoże. Może powinnam poczekać. – Przyznaję się. Szukałam różnych wymówek by nie wziąć tego testu.
- Bella, nie powinnaś tego odkładać. Tu chodzi o ludzkie życie. Każdy dzień się liczy. – Rose westchnęła.
Łzy spływały mi po policzkach
- Boje się. – wyszeptałam – Boję się, ze jestem w ciąży. Boję się, że nie wyobraziłam sobie zdarzeń tamtej nocy. Boję się, że jednak mogłam.
- Są dwa sposoby by dowiedzieć się prawdy. Pierwsza; Zrobisz ten test. Druga; Spytasz się Edwarda. Którą wolisz?
- Hmm… sikać na patyk (ang. Stiuk) lub spytać się chłopka, którego naprawdę lubię, czy nie wyobraziłam sobie, że spaliśmy ze sobą? Wiesz, że spróbuję swoich szans z testem.
Rose zaśmiała się
- To moja dziewczyna. Więc który pierwszy?
Przejrzałam je, zanim zdecydowałam, ze nie ma większego znaczenia czy użyje wszystkich. Chwyciłam pierwszy z brzegu i zaaplikowałam.
Godzinę później, spojrzałam na kolekcję rezultatów testów. Pozytywny. Pozytywny. Pozytywny. I… Pozytywny. Żadnych wątpliwości. Oficjalnie byłam ciąży. Odwróciłam się do Rose i spytałam ze smutkiem.
- Mogłabyś mi podać telefon? Myślę, że powinnam porozmawiać z Edwardem.



Rozdział 6
What happened that night



- Halo?
- Edward? – powiedziałam drżącym głosem.
- Bella! Co u ciebie? Dolegają ci jeszcze bóle żołądka? – jego głos poweselał, gdy zorientował się że to ja dzwonie. Był również skoncentrowany.
- Aa dobrze. No cóż, to nie było zaraźliwe. Hej, dzwonię ponieważ chciałabym ci coś powiedzieć… mógłbyś przyjść w tej chwili? – Proszę powiedz „nie”, proszę, proszę, powiedz „nie”! Nie sądzę, że jestem już gotowa na tę rozmowę.
- Jasne. Wszystko okay? Brzmisz…dziwnie – Kolana mi się ugięły I prawię upadłam. Był taki słodki.
- Tak, wszystko dobrze. Naprawdę muszę z tobą porozmawiać. – Proszę, uwierz mi.
- Okay. Mam przyjść teraz?
- Jakbyś mógł. – powiedziałam próbując kontrolować swoje zmartwienia, by nie domyślił się o co chodzi.
Czekając, rozmyślałam o nowym życiu, kształtującym się wewnątrz mnie. Nie specjalnie byłam przywiązana do tego dziecka, ale wiem, że nigdy nie zastosowałabym tak drastycznych środków jak aborcja. Byłoby to okrutne, pozbawić kogoś tak szansy na życie. Jednakże było to Edwarda dziecko. Zaczęłam rozmyślać o moim maleństwie jako Edwardzie juniorze. Wyobraziłam go sobie jako opalonego, brązowo-włosego chłopczyka, z wściekle zielonymi oczyma. Wiem, że będzie wyglądać jak jego tatuś.
Zostałam wyrwana z marzeń, gdy dobiegło mnie pukanie do drzwi. Otworzyłam je i ujrzałam go tam, tak stojącego wyraźnie nad czymś skoncentrowanego. Rzuciłam się na niego, mówiąc.
- Tęskniłam. To było…irytujące, być z dala od ciebie.
- Ja też - usłyszałam radość w jego głosie.
Zaprowadziłam Edwarda do kuchni. Uśmiechnęłam się słabo zanim nerwowo powiedziałam.
- Edward, musimy porozmawiać, ale najpierw muszę zadać ci pytanie. – kiwnął głową, więc kontynuowałam. – Naprawdę muszę to wiedzieć. Co się stało po tym jak znalazłeś mnie w barze?
Przełknął ślinę i spojrzał się na mnie ze smutkiem malującym się w jego zielonym oczach.
- Czy, czy jesteś pewna, że chcesz poznać prawdę?
Potwierdziłam. Byłam pewna, że w tak ważnej sprawie Edward by nie okłamał. Czekałam.
- Chciałbym abyś coś zrozumiała Bello. Martwię się i dbam o ciebie bardziej niż możesz to sobie wyobrażać. Przez co mam ci do powiedzenia, będziesz zmartwiona. Nie lubię widzieć cię smutną.
- Edward, proszę. Musze wiedzieć.
- Byliśmy – oczyścił gardło – razem.
- Jak…sex? – poczerwieniałam, pytając.
- Gdy byliśmy już u mnie, powiedziałaś mi , że ostatnim razem straciliśmy kontakt, bo zakochałaś się we mnie, ale nie chciałaś abym przypadkiem się dowiedział…poważnie. – zamknął oczy, gdy wypowiadał słowa, które zadawały mu ból.
- Łzy ściekały mi po policzkach. Nie chciałam by wiedział. Nie chciałam by wiedział, że go kocham. Przez to powiedzenie mu prawdy wydawało się o wiele cięższe. Skoncentrowałam się na wzorkach widniejących n dywanie.
- Co powiedziałam potem? – spytałam łamiącym się szeptem.
- Bella – wyszeptał. Zmusił mnie do spojrzenia w jego oczy, przepełnione bólem i udręką. - To nie jest to co chciałbym by się wydarzyło. Nie chciałem by pierwszy raz tak wyglądał. Nie powinienem… - przerwał.
- Nie powinienem co? – wyszeptałam
- Nachylił się w moim kierunku i starł łzę.
- Nigdy nie powinienem cię całować w tym stanie. Poszedłem z tobą by nikt cię nie wykorzystał. Zapomnij Bello. – jego głos drżał i łamał się – Skłamałem, gdy zobaczyłem cię siedząca na tym stołku. Powiedziałem sobie, że jedynie cię odprowadzę do domu, że nie obudzisz się w innym łóżku, nie pamiętając wydarzeń tamtej nocy. Ale i tak starałem się ciebie jedynie chronić. Proszę… wybacz mi Bello.
Moje serce pękło na pól widząc jego ogrom bólu, tym bardziej iż była to tylko i wyłącznie moja wina.
- W porządku. Nie powinnam w ogóle myśleć o wycieczce do baru. Powinnam pójść do domu. Nie powinnam się upijać. Do diabła, po raz kolejny. Powinnam powiedzieć barmanowi by przestał podawać mi drinki. To nie twoja wina, Edwardzie. Przynajmniej nie zupełnie.
- Pocałowałem Cię. Byłaś pijana, a ja cię pocałowałem. To nie twoja wina. – jęknął i wziął twarz w dłonie.
- Edwardzie, nie waż się brać winy na siebie. Wina leży po obu stronach. – uśmiechnęłam się słabo.
- Bello… miałaś na myśli? Ty naprawdę…?
- Tak. Nawet, jeżeli byłam pijana – zarumieniłam się.
- Nachylił się i złożył na moich wargach słodki acz delikatny pocałunek. Czułam jakby chciała mi tym coś przekazać, lecz nie wiedziałam co. Cofnęłam się do tyłu, a Edward spojrzał na mnie ze wstydem.
- Przepraszam. Nie powinienem.
- Czemu to zrobiłeś – przerwałam mu, pytając.
- Bella… mówiłem iż opiekują się tobą bardziej niż możesz to sobie wyobrazić. – powiedział po chwili ciszy.
- Wiem. Lecz co to ma z tym wspólnego?
- Bella - Ważył ostrożnie słowa. – Każdy dzień, od chwili gdy ujrzałem cię w tym barze, był piekłem. Starałem się zapomnieć te uczucia, które pojawiły się gdy odwróciłaś się i zobaczyłem twoją twarz. Moje Zycie się zatrzymało. Nie mogłem dac sobie z tym rady. – zaczął mówić szybciej, tak że trudno było go zrozumieć. – Bella, jestes moją najlepsza przyjaciółką, ale w rzeczywistości jesteś kimś więcej. Czuję się… kompletny gdy jesteś koło mnie. I uważam, że ty czujesz to samo, ale naprawdę nie powinienem…
- Edward – wzięłam głęboki wdech – muszę ci coś powiedzieć.
- Okay
- Ja – Gdy chciałam mu powiedzieć zebrało mi się na wymioty, więc pobiegłam do łazienki. Na szczęście zdążyłam i nie zwróciłam mojej imitacji śniadania na kafelki. Jęknęłam i przetarłam usta dłonią. Wzięłam się za szybkie wyszczotkowanie zębów, nie zauważywszy nawet iż Edward poszedł za mną do łazienki.
- Bella, co się dzieję? Myślałem, że cokolwiek to było to przeszło. – był skoncentrowany. Wiedziałam, że mogę obrucić w ruinę jego życie używając trzech słów.
- Oczy napełniły się łzami i wyszeptałam.
- właśnie to chcę Ci powiedzieć. Jestem w ciąży.


Rozdział 7
Edward Reaction

- Ciąża? – powiedział sztywno.
- Tak – zagryzłam wargę.
- I to… to moje? – zapytał miękko
Potwierdziłam, a do oczu znowu napłynęły łzy. Łagodnie przyciągnął mnie i objął ramieniem, tak, ze moja głowa spoczywała na jego torsie. Wdychałam jego zapach, który skutecznie mnie uspakajał. Poczułam, ze Edward potrząsnął głową.
- Bella – powiedział grubo – Przepraszam.
Odsunęłam się do niego i spojrzałam w oczy.
- Edwardzie Anthony Masen Cullen. Nie obwiniaj siebie za to. Ja piłam, wiec jeśli szukasz winy, to jest ona po mojej stronie. To nie twoja wina! – powiedziałam z mocą.
Oczy Edwarda były smutne, jak u człowieka który od tysięcy lat żałuję decyzji która podjął.
- Bella – powiedział głosem, przesiąkniętym torturą – To moja wina! Miałem cię chronić.
- Nie. Nie twoja. Może zapomniałam co się wydarzyło, ale pragnęłam tego od czasu liceum. – powiedziałam próbując go przekonać do moich racji. Poczułam lekkei zawroty głowy, tuz p moim wyznaniu. – Nie obwiniaj siebie. – dodałam miękko i z mocą. – Proszę.
- Nigdy nie zapomnę, tego co Ci zrobiłem – powiedział przyciągając mnie do siebie. – mogę nie trzymać się tej winy tak kurczowo, ale nie zapomną. Nie mogę zrozumieć jak ty możesz.
- Wiesz jak. – wymamrotałam w jego tors.
Przesunął moją twarz tak bym spojrzała w jego oczy. Dostałam zawrotów głowy od mocy tej zieleni. Prawię nie zauważyłam, że zaczął coś mówić. – Tak, wiem. – powiedział i znowu poczułam się tak jakby chciał mi coś powiedzieć. Przez sekundę wyglądał tak jakby rzeczywiście chciał to zrobić. W końcu powiedział.
- Bella, zrozumiałbym, jeśli go nie chcesz. W tej sytuacji, każdy by to zrobił.. Jeśli jest to, to czego chcesz, nie mogę ci tego zakazać.
Sekundę zajęło mi zrozumienie co powiedział.
- Co! Pytasz czy mam zamiast wykonać aborcję?! Nie! Nie! Nie potrafię Edwardzie. To dziecko jest moje i twoje. – powiedziałam przesuwając dłoń na podbrzusze. – To nie jest tylko „nasze” i nigdy nie będzie.. Nigdy nie mogłabym…
Ucięłam, bo zostałam zaatakowana [przez Edwarda usta. Całował mnie z pragnieniem i zawziętością. Byłam przytłoczona tymi wszelkimi uczuciami. Przerwał. Odsunął się ciężko dysząc.
- Bella, proszę nigdy więcej tego nie mów,
- Czego?
- Nigdy nie mów, że to dziecko, nie jest nasze.
Popłakałam się.
- Bo nie jest! Nie jest nasze! I nigdy nie będzie!
Jego oczy pełne były bólu.
- Czy to znaczy, że wydarzenia tamtej nocy nie miały miejsca?
- Pytasz dlatego bo jestem w ciąży? – powiedziałam nie ukrywając bólu w moim głosie.
- Bella - wyglądał na smutnego. – Powinienem powiedzieć Ci zanim to wszystko się stało. Wszystkie moje wspomnienia z liceum, zajęte są przez niezwykłą, piękną utalentowana dziewczynę. Była jedyną rzeczą o której rozmyślałem całymi dniami. Pamiętasz jak kiedyś złapałaś mnie na tym, ze byłem nieobecny. Myślałem o niej.
- Czemu mi to wszystko mówisz? Mam nadzieję, że nie dlatego bym poczuła się lepiej, ponieważ jesteś zmartwiony.
- Bella, to byłaś ty – westchnął – Każdego dnia budziłem się myśląc „Może dziś jest ten dzień. Może w końcu powiem Belli prawdę” ale każdego dnia, gdy cię widziałem stawałem się taki ckliwy. Mówiłem sobie „To jest to! Dziś jest ten dzień w którym jej powiem.!” Ale nie mogłem. Robiłaś takie zwykłe rzeczy jak uśmiechnięcie się i zamierałem w bezruchu. Pamiętałem co chciałem ci powiedzieć, ale stchórzyłem. Nie mogłem znieść odrzucenia. Nie od ciebie.
- Czemu ja? Flaczenie nie Tanya bądź Lauren, albo inna z dziewczyn, które marzyły o tym? Dlaczego właśnie ja? – spytałam
- Nie miały szans pomieścić się w pierwszej dziesiątce, nie, nawet w setce najpiękniejszych dziewczyn. Ty byłaś pierwsza. – uśmiechnął się lekko i przytulił. Czułam jego ciepły oddech, gdy wyszeptał mi do ucha – Jednakże wolę brunetki.
- Więc, co teraz? – spytałam leżąc w jego objęciach.
- No cóż – zaśmiał się. – prawdopodobnie jest to pytanie, które powinienem zadać ci w liceum. Bello Swan, czy zechcesz zostać moją dziewczyną?
- Oczywiście – uśmiechnęłam się.
- Pochylił się by mnie pocałować, więc zaatakowałam go moimi wargami. Poczułam na ustach, jego uśmiech spowodowany moją reakcją.
- Hop! Hop!
Jasper
Jęknęłam I odsunęłam się od Edwarda – Siemka Jazz, Wiesz, że masz świetne poczucie czasu – spiorunowałam go wzrokiem.
- Ciebie również miło znów zobaczyć. Byłabyś tak wspaniałomyślna i przedstawiła mnie swojemu przyjacielowi? – powiedział sarkastycznie
- Edward, Jasper, Jasper, Edward. – przedstawiłam ich sobie tak szybko jak to było możliwe.
Jasper uśmiechnął się i powiedział
- Facet który zmusił mnie do wysłuchiwania Belli biadolenia. Żadko kiedy potrafi przestać o tobie gadać.
- To nie było zabawne – powiedziałam lodowato. Jazz I Edward śmiali się ze mnie. – Co?
- Jesteś taka słodka, gdy się denerwujesz –Powiedział Edward, gdy w tym samym czasie Jasper. – Wyglądasz jakbyś miała zaparcie.
- Dzięki za wszystko i Jasper. Miły jesteś. – moja wypowiedź ociekała sarkazmem.
- Wie? – wyszeptał mi do ucha. Zaprzeczyłam.
- O czym wy tak dwoje szepczecie? – spytał
Miałam mdłości, które starałam się odpędzić na boczny tor.
- Uh, Jazz… To cos w rodzaju… - uniósł brew jakby mówił, „wykrztuś to wreszcie z siebie”. Zagryzłam dolna wargę nerwowo. – Jestem… uh… w ciązy? – Było to bardziej pytanie niż odpowiedź.
Jasper spojrzał na mnie, a potem przeniósł wzrok na Edwarda, unosząc pytająco brew. Przytaknęłam na jego nieme pytanie. Jazz uśmiechnął się promiennie i powiedział.
- Gratuluję! Czemu nie powiedzieliście mi i Rose, że jesteście razem?
- Nie jesteśmy – zagryzłam wargę.
- Oooooh. Masz na myśli?
- Tak. Jestem w ciąży gdzieś tak od miesiąca.
- Więc wszyscy już wiedzą? – Rose wchodząc do pokoju spytała.
- Tak. Chciałabym przedstawić ci mojego nowego chłopaka.! – uśmiechnęłam się.
- Nareszcie – Rose póściła mi oczko i spojrzała na Edwarda.
Edward objął mnie ramieniem i wyszeptał.
- Chciałabyś poznać moją kuzynkę Alice? Została w mieszkaniu i czeka na nas.
- Z chęcią.
- W porządku. Chodźmy więc. – powiedział I pocałował czubek mojej głowy.
- Do zobaczenia później, kochani – zawołałam przez ramie wychodząc za drzwi.


Wyjaśnienia od Autorki Fica.
Więc, kiedy Edward się obudził, myślała, że to szalony sen, gdyż nie widział Belli tak długo.
Kiedy zorientował się, że to prawda, zobaczył Belle, która nic nie pamiętała.
Wiedział, że powinien powiedzieć, ale szczerze, jak powiesz najlepszej przyjaciółce, że uprawialiście sex?. Nie możesz tak po prostu powiedzieć. „No i uprawialiśmy sex, gdy byłaś pijana” ( Lecz nie to chciał powiedzieć Edward, Czekał na dogodny moment, gdyż jest dżentelmenem.)
Powiedział jej.
(…)
Idziemy odwiedzić Alice w następnym Rozdziale. Rozalie i Emmett przy pierwszym spotkaniu, znienawidzą się… Nie martwcie się jednak. Będą razem.



Oraz długo oczekiwana 8 cz.1


- Zapowiada się niezły ubaw! – zaświergotała dziewczyna o wyglądzie chochlika. Kuzynka Edwarda, Alice. Sądziłam, że żartował opisując ją jako bardzo energiczną osobę, gdyż jej postura niezbyt pasowała do tego opisu.
Nasze pierwsze spotkanie odbyło się tuż po tym jak Edward zaprosił mnie do swojego mieszkania. Właśnie otwierał dla mnie drzwi, gdy Ally się na mnie rzuciła.
- Och. – westchnęłam. Spojrzałam w dół na maleńką kobietę o krótkich, kruczoczarnych włosach.
- Cześć, Bella! – Powiedziała wypuszczając mnie tym samym z uścisku. – Jestem Alice.
- Skąd wiesz jak mam na imię?
Dziewczyna się zaśmiała.
- Głuptas ze mnie. Zapomniałam, że “naprawdę” nigdy sie nie spotkałyśmy! Czy Edward wspominał ci o moich snach ?
Przytaknęłam. Dobrze pamiętam co mówił o tych rzekomych wizjach.
- Większość z nich miałam o Tobie – powiedziała, po czym ściszyła głos. – Edward wie?
Uśmiechnęłam się i położyłam dłoń na podbrzuszu. – Tak, wie.
Mój chłopak również się uśmiechnął, ale jego wyglądał na nieco wymuszony.

Zaśmiałam się i zwróciłam w stronę Edwarda. Wracaliśmy do mnie do domu by podwieść Rose i Jazza przed spotkaniem Emmetta w teatrze. Dzisiejszego wieczoru dzięki biletom Edwarda, wszyscy będziemy mogli usłyszeć jakim jest wybitnym kompozytorem.
Gdy byliśmy na miejscu, przedstawiłam wszystkich, lecz ku mojemu zdziwieniu, Rosy spojrzała lodowato na Ema i wysyczała. – McCarty.
Chłopak odwrócił się ze złością – Hale.
Spojrzałam na Jaspera, który tylko wzruszył ramionami.
Zanim zaczęło się show, zaciągnęłam Rose do łazienki by wypytać ja skąd zna Emmetta.
Parsknęła.
- Ten dupek był moim pierwszym prawdziwym chłopakiem.
- Co się wydarzyło między wami? – spytałam
- To było w Liceum. Rzucił mnie, bo byłam bez grosza przy duszy. – Powiedziała gniewnie, poprawiając make-up. Pod przykrywka gniewu dało się wyczuć inne skrywane emocje, coś jak… smutek.
- Rose. Zerwał z Tobą. Dla mnie to nie ma znaczenia czy będziesz dla niego oschła czy nie, ale mogłabyś dzisiaj zachować urazy dla siebie? – westchnęłam
Obróciła się przodem do mnie i jestem pewna, że widziałam przebłysk bólu w jej oczach. Jej głos powrócił do normalności, gdy rzekła – Co chcesz. To nie było nastoletnie zauroczenie. Byłam zakochana.
Moje oczy były teraz pewnie wielkości spodków. – Kochałaś go. To było bardziej stwierdzenie faktu niż pytanie.
W jej oczach na powrót zagościł ból, gdy potwierdziła. Otworzyła usta jakby chciała cos dodać, lecz niemal natychmiast je zamknęła.
- Rosy, musisz ukryć emocję które tobą targają.
Zamknęła oczy przepełnione agonią i wyszeptała z przejmującą rozpaczą.
- Sądziłam, że to koniec, że sprawa zamknięta. Naprawdę. Ale… ku***! Jak go zobaczyłam, przestałam się oszukiwać. Bello, on mnie nienawidzi. Cos się wydarzyło, w przeszłości, przez co mnie znienawidził. I mogę powiedzieć z ręka na sercu, że nadal tak jest. – Przeniosła swoje fiołkowe oczy na moje. – Bella jesteś taka szczęśliwa. Byłam zazdrosna gdy dowiedziałam się że nosisz pod sercem dziecko Edwarda. Ponieważ… ja też bym chciała. Chciałabym znów spotykać się z Emmettem I wrócić do niego. Ty tak mogłaś i chce wiedzieć dlaczego ja nie mogę. – uśmiechnęła się słabo – Jestem pewna, że nie będę szczęśliwa , gdy los wybierze za mnie. Jak u Jaspera. Sposób w jaki patrzy na Alice, to tak jakby ślepy mężczyzna pierwszy raz ujrzał promienie słońca. Będą szczęśliwi. Lecz ja uschnę, będę cieniem dawnej Rose. Nigdy nie znajdę miłości jak ty.
- Rose, co się stało? Co zrobiłaś, że on cię nienawidzi?
Przygryzła swoja wargę i odpowiedziała cichutko.
- Nie mogę ci powiedzieć. Nie tutaj. Ale wiem, że nadal żywi do mnie urazę. Mogłam zobaczyć ja gdy na mnie spojrzał. – Jej oczy pełne były łez. Byłam zaskoczona. Nigdy nie widziałam tej strony Rose, choć znałyśmy bardzo dobrze. Zawsze była pewna siebie i przebojowa, teraz – załamana.
Gdy wróciłyśmy z łazienki Edward przyciągnął mnie do siebie I objął ramieniem.
- Wspominałem jak niezwykle pięknie dziś wyglądasz? – wyszeptał, kładąc swoją dłoń na moim brzuchu.
Zaprzeczyłam, a wtem on sie zaśmiał.
- wyglądasz przepięknie – powiedział miękko w moje włosy. Widziałam Rozalie patrząca na nas z zazdrościa i smutkiem zarazem. Uśmiechnęłam się smutno do niej i spojrzałam j Jaspera i Alice. Miała racje. Alice trzymała Jaspera za dłonie i tylko patrzyła na niego. I zauważyłam to co Rozalie. Wyglądali jakby czekali całe swoje Zycie na ten moment, by odnaleźć się. Spotkali się kilka godzin wcześniej, a już widać było, że nie zamierzają się rozstawać. Alice podniosła brew [?] jakby planowała gdzie ma urządzić wesele. Jej spojrzenie wyglądało na takie radosne. Czułam się jak intruz. Gdy wychodziliśmy z teatru widziałam jak Emmett przygląda się Rose z ciekawością, a ona nie pozostaje mu dłużna.
Pomyślałam o tym co powiedziała mi Rose w łazience `Cos się zdarzyło i on mnie nienawidzi`. Wiem, że to musiało być cos bardzo dużego, ponieważ Emmett wyglądał zawsze na takiego luzaka. I taki był. Nie wyglądał na wkurzonego na mnie, za to, że nie powiedziałam mu, że Rosy jest moja przyjaciółką. Był za to ekstremalnie zły na Edwarda.
Edward nie kłócił się z nim. Fakt: Był jednym z tych, którzy najbardziej martwili się o Emma.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Gabrielle de Lioncourt dnia Wto 18:20, 13 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Maxsia
Człowiek



Dołączył: 02 Wrz 2009
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Forks

PostWysłany: Wto 19:39, 13 Paź 2009 Powrót do góry

" Jestem na Tak", zaintrygował i zaciekawił mnie watek Edwarda i Belli, jak również Emmeta i Rosallie, ciekawe jak autorka rozwinie to dalej.
Tekst jest lekki, i zrozumiały, czyta się dobrze - ogólnie żadnych zastrzeżeń.

Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gabrielle de Lioncourt
Nowonarodzony



Dołączył: 04 Lip 2009
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Śro 11:29, 14 Paź 2009 Powrót do góry

Tak ogólnie to Whoops dobiega końca. Smutnego wręcz. Bo zakończenie nie należy do happy-endów.
Ale nie martwcie się. Nessie oddała mi jeden ze swoich na poczętnych ficków - Victim. 26.10 powinnam go opublikować.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Czw 12:49, 15 Paź 2009 Powrót do góry

Boże...dawno mnie tak nic nie ubawiło jak ten ff... :)
nie mam nic do tłumaczy prócz słów podziękowania za podarowanie mi tak wielkiej radości :P

Edward - gentleman - dlatego spał z pijaną kobietą (muszę sobie to gdzieś zapisać :P )

pozdrawia i będzie często zaglądać
kirke


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Renesmeee
Nowonarodzony



Dołączył: 05 Cze 2009
Posty: 48
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z Gdańska, takie małe Forks; )

PostWysłany: Czw 13:11, 15 Paź 2009 Powrót do góry

Hehe, tez się niezłe uśmiałam czytając ten ff. Wink
podoba mi się, lecz mam nadzieję, że w kolejnych rozdziałach bardziej mnie on zaciekawi.
Pozdrawiam, Ania


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gabrielle de Lioncourt
Nowonarodzony



Dołączył: 04 Lip 2009
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Sob 22:49, 17 Paź 2009 Powrót do góry

Rozdział 9
Gone.

Kiedy wróciłam do domu? Nie pamiętam bym się kładła do mojego łóżka… Małe przebłyski z poprzedniej nocy, przypomniały mi jak Edward zanosił mnie do łóżka.
Leżałam w łóżku trochę za długo, więc mój żołądek dawał znać, że pora zjeść śniadanie. W kuchni siedziała Rose ze szklistymi oczami. Wyglądała na zagubiona i smutną z rozgoryczonym uśmiechem na twarzy.
- Rose? – spytałam cichutko – Wszystko w porządku?
Zaśmiała się ponuro.
- Nie, nic nie jest w porządku. Nie jest okay. – Jej głos był pełen szacunku.
Byłam zagubiona. – Chciałabyś o tym pogadać?
Zamknęła oczy i wzięła głęboki wdech, by się uspokoić. – Tak. Myślę, że to dobry pomysł. Więc, kiedy chodziłam do liceum, byłam na kilku randkach z gościem, który nazywał się Royce. Był bogaty, przystojny i bardzo czarujący. Myślałam, że się zakochałam, ale wtedy poznałam Emmetta. Był przeciwieństwem Royce`a; średnia klasa, ordynarny, głośny i wstrętny. Posiadał jednak coś, czego brakowało memu chłopakowi. On nigdy nie zadzierał nosa i nie twierdził, że jest lepszy od innych. Powiedziałam Roycowi, że z nami koniec. – Łzy zaczęły się formować w jej oczach przepełnionych bólem. – Powiedział, że pożałuje tego i że powinnam lepiej spojrzeć na siebie. Zignorowałam go, wstydził się, ponieważ nigdy przedtem nikt go nie rzucił. Gdy Emmett spytał się czy się z nim umówię, powiedziałam `tak`. Spotykaliśmy się przez około trzy miesiące zanim Royce zrobił swój ruch. On…on zrobił mi to. Powiedział, że zrani Emmetta jeśli powiem cokolwiek. Więc, po trzech miesiącach zrobił to. Wysłał mi notatkę, prosząc o spotkanie i zrobił mi... Zrobił mi te rzeczy. Robił to dla mnie. Zranił mnie. – Jej przepełnione bólem oczy napotkały moje I wzięłam gwałtowny wdech. - Emmett również dostał kartkę. Gdy dotarł na miejsce zobaczył Royca…całującego mnie. Po tym, nie odezwał się już do mnie. W przeciągu trzech lat powiedział może tylko jedno słowo.
Pokiwałam niedowierzająco głową. Rozalie Hale była wykorzystywana w High School. Używana i wyrzucana jak zużyta chusteczka. Wbrew jej woli. To było stanowczo za dużo. – Oh, Rose! To okropne! Czy on…?
Była sardoniczna – Czy zgwałcił mnie? Nie. Czy był bliski zrobienia tego? Wiele razy. Czy jest okay? Nie i nigdy nie będzie. Nigdy. Zabrał rzeczy, które były najważniejsze. Mój szacunek do siebie, moje zaufanie, moją niewinność. – łzy spłynęły po jej policzkach.
Podeszłam bliżej niej. – O mój boże, Rose. – Nie wiedziałam co innego mogę powiedzieć. Co innego mogłabym rzec w takiej sytuacji? Widocznie nigdy nie będę wystarczająco dobra przyjaciółką.
Byłam wolna gdy spojrzała na zegarek. – Kurna, jesteśmy spóźnione na spotkanie
- Jakie spotkanie? – spytałam wolno
- Jesteś już dwa miesiące w ciąży i nie byłaś jeszcze u lekarza. Bella musimy sprawdzić, czy dziecko prawidłowo się rozwija, choć jestem pewna, że tak! – powiedziała rozdrażnionym tonem.
- Byłam u doktora. – wybąkałam. Miała racje. Powinniśmy sprawdzić, czy z Edwardem juniorem wszystko okay.
Rose przewróciła oczyma. – Nie dla dziecka. To inny gabinet.
Weszłyśmy do gabinetu i pierwsze co przyszło mi na myśl to `dziecko`. Wszędzie znajdowały się ilustracje przedstawiające niemowlęta. Na stole, na ścianach, na małych broszurach. Dzieci miały różne rozmiary, począwszy od tych nowo narodzonych po trzy-czteroletnie.
Usiadłyśmy w poczekalni. Spojrzałam na kilka magazynów porozrzucanych naokoło mnie. Jestem pewna, że gdybym sięgnęła po takie z miesiąc temu, na pewno bym się zawstydziła.
- Izabella? Jesteśmy gotowi.? – oświadczyła bardzo miła pielęgniarka.
Przytaknęłam i poszłam za Rose. Zaprowadziła nas do pokoju z jednym z tych małych lekarskich łóżek, z komputerem podłączonym do sonografu. Minęło tylko kilka minut zanim pielęgniarka wróciła.
- W porządku, pani Swan. – zaczęła.
- Oh, to jest panno Swan- poprawiłam czerwieniąc się przy tym lekko.
- Oh, Przepraszam kochana. Nie chciałam cię urazić.
- Nie, jest dobrze. Tylko… nie wyszłam za mąż za ojca dziecka.
Pielęgniarka, wydawało by się, że uśmiecha się życzliwie, lecz efekt końcowy był przeciwny.
- Wiele kobiet nie bierze teraz ślubu z ojcem swojego dziecka.
Chciałam powiedzieć lekką uwagę, lecz Rose mnie ubiegła. Uśmiechnęła się do kobiety i powiedziała słodko – Chciałabyś wiedzieć wszystko na ten temat, prawda?
- Pracuję z wieloma ciężarnymi kobietami.
Rose wywróciła oczyma i powiedziała. - Słuchaj, mamy do załatwienia jeszcze parę innych spraw, więc czy nie mogłabyś się trochę pospieszyć?
- Oczywiście, że nie. – Uśmiechnęła się – Chciałabyś najpierw usłyszeć bicie serca dziecka czy może zrobić USG?
A ma to jakieś znaczenie? - Um . . . myślę, że USG.
Powiedziała mi, że mam się położyć i podciągnąć koszulkę do góry. Ruszała czujnikiem po moim opuchniętym brzuchu. Monitor komputera pokazywał szara masę. – Hmmm – Zamruczała pielęgniarka – Nie wygląda, aby coś nosiła. Możemy zrobić pochwowy ultrasonograf. Jest za czysto.
Opuściła pokój na kilka minut, zostawiając mnie i Rose w ciszy.
Rosy poruszyła się na krześle. – Bella? – spytała cicho. – Co jeśli… co jeśli tam nie ma dziecka?
Jej pytanie zaskoczyło mnie. Oczywiści , że moje dziecko tam było. Jak mogłoby nie być? – Co masz na myśli? – spytałam
Dobierała ostrożnie słowa.- Więc…co jeśli poroniłaś?
Położyłam rękę na brzuchu. Był lekko zaokrąglony. Moje ciało właśnie szykowało pokoik dla życia, które będzie rosnąć pod moim sercem. Moje dziecko, mój Edward Junior.
Kobieta z bardzo neutralnym wyrazem twarzy weszła do pokoju. Gdy powiedział mi co trzeba zrobić, by wykonać to badanie, spłonęłam głęboka czerwienią. Właściwie to nie było zbyt komfortowe.
Miała racje. Sonograf był zbyt czysty. Ale ciągle nie widziałam swojego dziecka. Tam, po środku szarości był mały pęcherzyk. Kliknęła na niego, by powiększyć obraz. Pęcherzyk był pusty. Czy nie powinno tam być coś, tam w środku? Małe rączki i nóżki? Poczułam mdłości. Moje dzieciątko…
- Przepraszam panno Swan. Wygląda na to że wyszły pewne komplikacje w ciąży. – zaczęła mówić jak to jedna na sześć ciąży zostaje poroniona i że to nie jest mało powszechne zjawisko. Ale nie słuchałam jej. Dryfowałam, pogrążając się w pustce i bólu. Powiedziała, że powinna usunąć łożysko zanim zacznę krwawić. To były rzeczy, które były wykonalne. Poszła po doctor I dała mi papier do podpisania, że rozumiem całą procedurę. Potem przyszła doktor i dała środek uspokajający.
Następna rzeczą jaką pamiętam, jest Rosy trzęsąca mną, bym się obudziła.
Łzy pociekły mi po policzku na myśl o tym co się stało. Moje dziecko, mój słodki Edward Junior.
Odszedł.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Nie 8:00, 18 Paź 2009 Powrót do góry

nioch-nioch... było mniej zabawnie... ale też się ciut uśmiałam Wink - dla chcącego nic trudnego...
zobaczymy co z tego będzie Wink myślałam, że ciąża to moment zwrotny - otóż chyba się myliłam :P

pozdrawia
fan ff

kirke


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin