FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Akademia talentów [NZ] Rozdział 3 3.10.09 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
mikusia
Nowonarodzony



Dołączył: 20 Cze 2009
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocek

PostWysłany: Nie 14:41, 30 Sie 2009 Powrót do góry

Hej, to mój pierwszy ff i mam szczerą nadzieje że nie będzie aż taki zły.
FF jest oczami prawie wszystkich bohaterów.
Opis w sktócie:
[OOC]
[AU/Ah]

beta: nieznana
Bella:

- Zaraz chyba oszaleję ze szczęścia! – Zawiesiłam się na szyi mojej ukochanej przyjaciółki, Lei. - Dostałam odpowiedź na moje zgłoszenie do szkoły talentów w Hollywood! Już nie mogę się doczekać.
- Właśnie widzę. – Leah uśmiechnęła się do mnie. – Spakowana?
- Oczywiście! – Jak ja będę tęsknić za jej ciekawością?!
- Kiedy jedziesz? – Wyraz jej twarzy zrobił się nieprzyjemnie smutny.
- Jutro mam samolot. – Popatrzyłam jej w oczy. – Och, Leah.
Ściskałyśmy się, płacząc chyba z jakieś piętnaście minut. Później się pożegnałyśmy, a ja popędziłam do domu. Tata na początku nie wierzył, że się dostałam.
- Cud będzie, jak się nie wywalisz na wstępie – mówił, śmiejąc się.
Jak już się wyskakałam po przeczytaniu listu. Zerknęłam na zegarek, była dwudziesta. Poszłam do łazienki i wzięłam długą kąpiel, podczas której czytałam „Wichrowe Wzgórza”. Po wyjściu z wanny była już dwudziesta pierwsza, więc umyłam twarz i ubrałam się w piżamę. Po położeniu się do łóżka długo nie mogłam zasnąć. Przez tą bezsenność zaczęłam myśleć o najgorszym. A co jeśli spóźnię się na samolot, a jak on się rozbije. Tak naprawdę to tylko dwa razy leciałam nim. Rano obudziłam się strasznie zmęczona i niewyspana. Szybko się ubrałam i zeszłam na dół z walizką. Odłożyłam ją w korytarzu i poszłam do kuchni zrobić mi i tacie śniadanie.
- Ale ja za tobą będę tęsknić – powiedziałam do Charliego.
- Pamiętaj, musisz uważać na nie równe nawierzchnie i pająki. – Zawsze musiał mi to wypominać, ale oboje parsknęliśmy śmiechem.
Gdy na lotnisku żegnałam się z tatą i przyjaciółmi, to się rzewnie popłakałam. Po odprawie okazało się, że samolot ma opóźnienie o jakieś trzydzieści minut. Super! Wyjęłam mp3 z torebki i usiadłam na moim miejscu. Puściłam sobie „We are the Word” i nawet nie zauważyłam, kiedy koło mnie usiadły trzy osoby. Dwóch mężczyzn i jedna kobieta. Albo raczej dwóch chłopaków i jedna dziewczyna przypominająca chochlika.
Miała krótkie czarne włosy i siedziała koło mnie. Wyjęłam słuchawki z uszu, a mp3 schowałam do torebki.
- Cześć, jestem Alice – zagadała dziewczyna. – Ty też lecisz do Akademii Talentów?
- Tak – uśmiechnęłam się nie śmiało. – Ja jestem Bella.
- Cześć – odezwał się jeden z chłopaków. Był piękny. Nie, piękny to obraza, a do niego pasował przydomek – BOSKI! Mogłam zatonąć w jego zielonych oczach.- Jestem Edward.
Edward? Ładne imię. Stare, ale ładne. Nagle usłyszałam rechot, odwróciłam głowę od Edwarda. To był ten drugi chłopaka.
- Emmett, ucisz się - skarcił go, mój bóg. A więc tak się nazywał, Emmett. Śmiesznie.
- Miło mi was poznać – odezwałam się w końcu. Alice dziwnie na mnie popatrzyła.
- OMG! – krzyknęła z podskokiem na krześle.
- Co?! – spytaliśmy się w trójkę.
- Może ja i Bella mogłybyśmy być z Rose w pokoju! – Uśmiechnęła się do Emmetta. Już miałam coś powiedzieć, ale właśnie ogłosili, że startujemy. W samolocie usidłam przy oknie, obok mnie siadła Alice, a obok niej Edward. Podróż minęła mi bardzo szybko.
Na miejscu wreszcie zdobyłam się na odwagę i spytałam dziewczyny.
- Kto to jest Rose? – Alice uśmiechnęła się do Emmetta.
- To jest siostra mojego chłopaka, znamy się z wakacji i umówiłyśmy się, że jak uda nam się tu dostać, to będziemy razem mieszkać.
- Aha, mam jeszcze jedno pytanie, co z tym wszystkim ma wspólnego Emmett? – Alice zaczęła się śmiać. Szliśmy właśnie do recepcji, razem było nas chyba z tysiąc dzieciaków.
- Emmett, przez cały czas próbował ją poderwać. – Popatrzyłam na Emmetta i też zaczęłam się śmiać.
- To nie jest śmieszne! – Podszedł do nas i zrobił urażoną minę, ale gdy podchodziła do nas szczupła blondynka, momentalnie się uśmiechnął.
- To właśnie jest Rosalie – uśmiechnęła się Alice. – A tam gdzieś za nią pewnie jest… Jasper!
Dziewczyna pobiegła w stronę przystojnego blondyna, powitali się gorącym pocałunkiem. Uśmiechnęłam się do siebie.
- Co cię tak rozbawiło. – Odwróciłam się i zobaczyłam mojego boga, Edwarda.
- Lubię patrzeć na szczęście innych.
- Cześć. – Rosalie podeszła do nas. Przytuliła się po kolei; najpierw do Edwarda, później do Emmetta, a mi podała dłoń. – My się chyba jeszcze nie znamy – uśmiechnęła się.
- Jestem Bella.- Uścisnęłam jej rękę. – Ty jesteś Rosalie, prawda?
- Tak – promiennie się uśmiechnęła, jej błękitne oczy były przez to cudne. – Miło mi cię poznać
Alice podeszła do nas razem z… tym… no… Jasperem!
- Cześć, jestem Bella. – Wyciągnęłam do niego rękę.
- Jasper. – Ujął moją dłoń i przyjemnie dla oka uśmiechnął się.
Nie mogliśmy dłużej rozmawiać, bo przyszedł dyrektor. Gwizdnął i wszyscy się uciszyli.
- Dobrze – oznajmił. – Zaraz dostaniecie klucze od pokoi. Tu – wskazał ręką na trzy stoliki - są klucze. Przy pierwszym stoliku do dwójek, przy drugim do trójek, a przy ostatnim do czwórek. Proszę dobrać się, jak chcecie być w pokojach i podejść do stolika.
Alice chwyciła mnie i Rose za ręce i pognałyśmy do stolika numer dwa. Dostałyśmy pokuj dwieście pięć. A chłopaki; czyli Edward, Emmett i Jasper – dwieście siedem. Co oznaczało częste odwiedziny. Wzięłyśmy walizki i wskoczyłyśmy do windy, nasz pokój był na drugim piętrze. Gdy dotarłyśmy do niego, okazało się, że wcale nie jest taki mały. I że – co najbardziej ucieszyło dziewczyny – ma ogromną szafę. Szybko się rozpakowałyśmy i pobiegłyśmy na dół. Wszystkie pokoje zostały już rozdane, bo na dole było tylko parę osób, które pierwsze dopchały się do stolików z kluczami. Teraz, już na luzie, poszłyśmy do recepcji po plany lekcji. No i okazało się, że w-f mam z Rose, a angielski z Alice. Gdy wracałyśmy do pokoju ta druga spytała.
- Bello, jaki masz talent? – Zabrzmiało to trochę jak pytanie na castingu do „mam talent”.
- Tańczę – uśmiechnęłam się.
- Ja też, a Rose śpiewa – ucieszyła się brunetka. - Będziemy mieć razem zajęcia, tak się cieszę!
- Właśnie widać – powiedziała Rose i wybuchnęłyśmy śmiechem.
Poszłyśmy do pokoju i długo gadałyśmy. Nawet nie zauważyłam, kiedy zasnęłam.

Edward:

- Edward! – Emmett krzyczał mi nad uchem.
- Czego? – Nakryłem sobie twarz kołdrą. Chłopaki, jak widać, odsunęli żaluzje, bo słońce świeciło mi w oczy.
- Wstawaj leniu! – Na szczęście dzisiaj mieliśmy jeszcze wolne. Inaczej bym się nie stawiał.
- Która godzina? – Chyba mam prawo wiedzieć, o której mnie budzą?
- Za piętnaście siódma – odpowiedział spokojnie Jasper.
- Że co?! – Czy nie można się spokojnie wyspać w wolny dzień. Chyba nie. – Czemu budzicie mnie w środku nocy?!
- Edward dla ciebie 11 rano, to środek nocy – zadrwił Emmett. – No wstawaj, idziemy na siłownie.
Po chyba dziesięciominutowej kłótni poddałem się. Poszliśmy na tą nieszczęsną siłownie i wróciliśmy chyba po dwóch godzinach. Ale to raczej nie ważne. Biorąc pod uwagę to, jak się spociłem. Gdy tylko weszliśmy do pokoju, wszedłem pod prysznic. Gdy byłem już w łazience usłyszałem wybuch śmiechu Emmetta. Pewnie śmieje się z tego, że w przeciwieństwie do niego ja nie lubię śmierdzieć. Po prysznicu od razu się ubrałem i wyszedłem.
- Oto nasz czyścioszek – zadrwił Emmett.
- Ja w przeciwieństwie do ciebie nie lubię śmierdzieć. – Teraz postanowiłem uderzyć w czół punkt Emmetta. – Alice nie mówiła ci, że Rose nie lubi smrodu?
Mój „kochany” braciszek podniósł brew i wparował do łazienki. Razem z Jazzem wybuchliśmy śmiechem.
- Jego czuły punkt, co?
- Najczulszy. – Popatrzyłem na Jazza i znowu wybuchnęliśmy.
- To nie jest śmieszne - usłyszeliśmy głos Emmetta zza drzwi.

Rosalie:

- W życiu nie zgadniesz, jaki ma talent. – Bella popatrzyła mi w oczy. Zgadywała już jakieś pięć minut. Sportowiec, tancerz, aktor tego już próbowała.
- Nie wiem Rose, proszę powiedz mi. – Zrobiła minę kota w butach.
- Ech, no dobrze. On maluję. – Niewinnie się do niej uśmiechnęłam.
- Że co?! Maluje! Ty sobie chyba żartujesz. - Widać było, że jest w ciężkim szoku. – Ale… - nie dokończyła, bo do pokoju wparowała Alice.
- Nie uwierzycie! Emmett właśnie leje Newtona za to, że powiedział na Rose - Barbie!
Od razu wybiegłyśmy z pokoju. Na korytarzu Emmett i Newton właśnie dostawali ostrzeżenie od dyrektora. Pan Smith odszedł, a ja podeszłam razem z dziewczynami do Emmetta.
- Co znowu zrobiłeś? – Udawałam, że nic nie wiem.
- On cie bronił Barbie! – Newton się wtrącił. Spokojnie do niego podeszłam i dałam mu z liścia.
- Wow, to było mocne – odezwała się Bella. Na twarzy Mika zaczął robić się czerwony ślad od mojej ręki.
- Może ci to wyrównać? – uśmiechnęłam się do mojej ofiary.
- Nie, dzięki. – Obrócił się i odszedł. Dołączył do niego, Eric. Oni się po prostu zachowują jak małe, urażone dzieci. Obróciłam się w stronę Emmetta. Postanowiłam go trochę podrażnić.
Podeszłam do niego tak blisko, żeby czubki naszych butów się stykały. Poczułam jego nierówny oddech. Podniosłam głowę. Od mojej twarzy do jego brakowało tylko paru centymetrów.
- Dziękuję – wyszeptałam. Popatrzyłam mu przez chwile w oczy i odeszłam.

Alice:
Ha, ha. Uwielbiam, kiedy Rose drażni się z moim bratem. On jest później taki wściekły.
Miłość. To chyba nie dla niego. Nagle jakieś ciepłe ręce zasłoniły mi oczy.
- Jasper nie wygłupiaj się. – Obróciłam się i zobaczyłam mojego ukochanego. Ujął moją twarz w swoje rdłonie i delikatnie mnie ucałował.
- Witaj – uśmiechnął się tym swoim zniewalającym uśmiechem. Odwzajemniłam gest.
- Chodzimy już, bo się zarzygam. – Edward pojawił się nie wiadomo skąd.
Nagle koło Rosalie pojawił się jakiś chłopaka.
- Cześć, kochanie – zwrócił się do Rose. Emmett zrobił się bordowy. Rosalie pocałowała chłopaka, a Emmett odszedł od nas. Bella pobiegła za nim. No tak, zapomniałam. Przecież to jest Corin. Biedny braciszek. Chłopak wziął Rose za rękę i poszli do stołówki. Jazz chwycił moją dłoń i poszliśmy za nimi. Edward zniknął.

Bella:
- Emmett! Em! Zaczekaj! – Nie wiedziałam, że można tak szybko chodzić.
- Zostaw go – usłyszałam za sobą. Obróciłam się. Za mną stał Edward – Jak się uspokoi to wróci. Albo jak zgłodnieje. – Słabo się uśmiechnęłam.
- Chodzi o to, że wiem, co czuje. Chciałabym mu jakoś pomóc. – Nagle przypomniałam sobie, kiedy widziałam, jak Jacob całuję Jane. Łza popłynęła mi po policzku. Szybko ją starłam.
- Może masz ochotę na lody? – Edward próbowała mnie pocieszyć.
- Z przyjemnością – uśmiechnęłam się i poszliśmy.


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez mikusia dnia Wto 18:59, 06 Paź 2009, w całości zmieniany 4 razy
Zobacz profil autora
Invisse
Zły wampir



Dołączył: 19 Lip 2009
Posty: 355
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 14:57, 30 Sie 2009 Powrót do góry

Podoba mi się, choć bardzo przypomina mi kilka fanficków. Coś w stylu YCD, Dance your life itp. Tzw, początek.
Było parę błędów ("skarcił go, mój bóg" - po kiego diabła ten przecinek?), zgubionych spacji, raz po pytaniu Edwarda (co cię tak rozbawiło) nie było pytajnika.
Tylko jednego nie mogę zrozumieć:

"Po wyjściu z wanny [...] umyłam twarz"

Ja nie rozumiem, większość ludzi jak bierze kąpiel to się myje w całości, nie zostawiając buzi na deser ;P
Ale co tam.
Szkoda mi Emmetta :(

Pozdrawiam i weny życzę,
Invisse


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Invisse dnia Nie 14:57, 30 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
AlicjaC
Wilkołak



Dołączył: 30 Lip 2009
Posty: 150
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z krainy czarów

PostWysłany: Nie 15:27, 30 Sie 2009 Powrót do góry

Fajny ten twój FF :)
Podoba mi się jego tematyka. Uwielbiam takie klimaty :)
Super, że będziesz opisywać wydarzenia oczami prawie wszystkich bohaterów.
Myślałam, że będzie standard i Emment będzie z Rose, ale widocznie postanowiłaś nas zaskoczyć :P Jednak pomimo wszystko myślę, że później i tak będą razem :)
Rose trochę mnie drażni z tym dawaniem nadziei Emmentowi, a później powracaniu do swojego chłopaka, tak jakoś nie za bardzo mi się widzi :(
Czekam na kolejną część.
Życzę weny :)
Pozdrawiam Uwaga

PS: Tak jak poprzedniczka dziwię się jak podczas kąpieli można nie umyć twarzy, tylko zostawić ją sobie na później :P


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
bezsenna
Wilkołak



Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 102
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: tam gdzie fikcja łączy się z rzeczywistością...

PostWysłany: Nie 16:07, 30 Sie 2009 Powrót do góry

mikusia napisał:


- Pamiętaj, musisz uważać na nie równe nawierzchnie i pająki.

przymiotniki z "nie" piszemy razem, czyli powinno być nierówne

mikusia napisał:

W samolocie usidłam przy oknie

Bella chyba usiadła, co nie?

mikusia napisał:

- Emmett, przez cały czas próbował ją poderwać.

potrzebny jest ten przecinek tutaj?

mikusia napisał:

- Co cię tak rozbawiło.

pytajnik tu chyba powinien być.

mikusia napisał:

Dostałyśmy pokuj dwieście pięć.

pokój, pokój...

mikusia napisał:

Ale to raczej nie ważne.

przymiotniki z "nie" piszemy razem.

mikusia napisał:

Teraz postanowiłem uderzyć w czóły punkt Emmetta.

zgubiłaś "y" i piszemy czuły, a nie czóły.


mikusia napisał:

- On cie bronił, Barbie!

przecinek też zgubiłaś.

mikusia napisał:

Ujął moją twarz w swoje rdłonie i delikatnie mnie ucałował.

tutaj się niepotrzebne "r" wcięło.

mikusia napisał:

Nagle koło Rosalie pojawił się jakiś chłopaka.

pojawił się chłopak, a nie chłopaka.

Okej, pierw błędy, potem opinia.
Uważam, że z tego ff może wyjść coś całkiem fajnego, chociaż mi też początek zalatuje kilkoma innymi ff.
Ale cóż, początki zawsze są trudne... ; )


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
NajNa"
Wilkołak



Dołączył: 06 Kwi 2009
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 16:08, 30 Sie 2009 Powrót do góry

Na wstępie muszę pochwalić betę, która się bardzo spisała. Miałam okazję spotkać się z tym tekstem przed sprawdzaniem i wykonałaś kawał dobrej roboty Wink Mimo, że są błędy i tak przebrnęłaś przez większość. Choć trochę ich zostało Wink Co do treści. Dla mnie początek brzmi trochę sztucznie. Nie chodzi mi o styl, tylko od razu Hollywood? Aż w akie szczęście nie wierzę :P To Twój ff i może się w nim znaleźć wszystko, więc nie będę tego "prześwietlać" xD. I może to mi się tak tylko zdaje :) Mi się trochę zdaje, że to za szybko się trochę toczy. Dopiero się dostała, a już wyjeżdża, poznaje Cullenów i już wielcy przyjaciele, już razem mieszkają. Powinnaś trochę to rozbudować, ale to tylko sugestie :P Zaszokowałaś mnie z tym Corinem :D Moja wyobrażnia od razu podsunęła mi, że Em jest z Rose. I czytam i takie: łot? Shocked Musiałam jeszcze raz przeczytać, żeby się skapnąć Cool Laughing I takie szybkie zmienianie narratorów. Trochę gadki i już inna postać, inne wydarzenie. Mało jest również opisów. Na pewno jeszcze tu zajrzę Wink Nie zrażaj się moim komentarzem :D

Pozdrawiam,
NN'

edit.
literówki Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez NajNa" dnia Nie 16:11, 30 Sie 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Aliss.
Wilkołak



Dołączył: 30 Mar 2009
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Nie 17:05, 30 Sie 2009 Powrót do góry

To tak. Tekst jest trochę pusty i suchy. Bella poznaje Edzia i od razu Big Love. Moim zdaniem wszystko między nimi powinno dziać się stopniowo... Trochę niepewności i zgrzytów by im nie zaszkodziło. Rzeczywistość w Twoim FF (oprócz Rose i Ema) jest zbyt cukierkowa. Wszystki są totalnie happy, tylko jeden nieszczęśliwy, bo ukochana ma innego... Nie, to się zrobiło nudne. Niech Rose i Emmett się znienawidzą, a później zakochają - to będzie cośWink
Poza tym... Błędy, błędy i jeszcze raz błędy. Niektóre są naprawdę idiotyczne (bez obrazy), ale nie chcę mi się wypisywać.
Ogólnie FF jest... ciekawy. Poczekam na dalsze rozwinięcie akcji i wtedy wydam kolejną opinię;]
Weny;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
nieznana
Zły wampir



Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 410
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 22 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z cudownego miejsca

PostWysłany: Nie 17:31, 30 Sie 2009 Powrót do góry

Po pierwsze wszystkie błędziory jakie zostały w tekście biorę na siebie! Są one moimi niedociągnięciami i strasznie, ale to strasznie za nie przepraszam. Jest mi z tego powodu głupio i ten pokój i czuł, naprawdę nie wiem jak to przeoczyłam. Głównie skupiałam się na powtórzeniach, bo była ich spora ilość i pewnie dla tego coś mi umknęło. Nie chcę się tu tłumaczyć późną porą, w której sprawdzałam ten tekst. Faktycznie mogłam się bardziej postarać :)

Więc żałuję za swe grzechy i postanawiam poprawę :D

I jeszcze raz głupio mi za te błędziory Embarassed Embarassed

pozdrawiam
n/z


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
whisper.
Gość






PostWysłany: Nie 17:42, 30 Sie 2009 Powrót do góry

Powiem szczerze - mnie się nie podobało. Dlaczego?
Bo, po pierwsze - wybrałaś wielokrotnie powielany temat. Nie dość, że szkoła, to jeszcze coś w stylu akademii tańca, śpiewu i innych dupereli, gdzie Bella na początku spotyka Alice. Ta historia jest mocno naciągana. B. poznaje A. i od razu postanawiają ze sobą mieszkać.
Bardzo realistycznie.
Po drugie -
Cytat:
Albo raczej dwóch chłopaków i jedna dziewczyna przypominająca chochlika.
błagam! Co wy z tym chochlikiem? Gdzie nie spojrzę, w każdym nowym fanfiction jest fragment 'Alice to chochlik'.
Po trzecie -
Cytat:
Nie, piękny to obraza, a do niego pasował przydomek – BOSKI! Mogłam zatonąć w jego zielonych oczach.- Jestem Edward.
To też pojawia się w każdym ff, gdzie B. chodzi do szkoły. Mogłaś się bardziej wysilić, a trochę własnej inwencji twórczej by nie zaszkodziło.
Po czwarte - Emmett jako ciamajda i pan 'powiedz, że mnie nie lubisz, a pójdę sobie popłakać w kącie' za Chiny mi nie pasuje. Do tego jego talent malarski - wiem, że chciałaś pokazać nam go w innym świetle niż w każdym ff, ale twój obecny wybór jest raczej nietrafiony. Mi się nie podoba, bo charakter Ema i jego rzekomy 'talent' się ze sobą gryzą.
Po piąte - kolejne wcielenie Belli ze złymi wspomnieniami. O Boże, Jacob całuje Jane, jakie to smutne. Ze współczucia już leci do Emmetta, by dać mu chusteczki.
Naprawdę przydałoby się wprowadzić jakiś świeży powiew. Zresztą wątek E&B od razu się rozkręca - idą na lody, do szczęścia brakuje im pocałunku o zachodzie słońca. Czy nie za szybko? To wszystko w jednym rozdziale? Brakowałoby tylko, żeby ktoś targnął się na własne życie i żeby Alice urodziła simorośl WYBACZCIE ZA TEN PRZYKŁAD, BRAKUJE MI INWENCJI TWÓRCZEJ.
Po szóste - błędów od cholery. Poprzedniczka poprzedniczki wypisała większość, ale mimo wszystko becie przydałaby się mała powtórka z gramatyki i ortografii. Może niech zajrzy do poradnika dla bet. Twisted Evil
Innymi słowy, nie jestem zachwycona. Spodziewałam się odrobiny więcej oryginalności [okej, wiem, że Rose nie jest z Emmettem, a to nowość].
Zajrzę tu jeszcze w przyszłości zobaczyć, czy radzisz sobie lepiej, czy gorzej. Oby to pierwsze...
Veny i dużej dawki inwencji twóczej.
ameno.


Ostatnio zmieniony przez whisper. dnia Nie 17:49, 30 Sie 2009, w całości zmieniany 2 razy
anetta_94
Wilkołak



Dołączył: 09 Sie 2009
Posty: 103
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 18:01, 30 Sie 2009 Powrót do góry

mnie już wciągnął

biedny Emmett, nieszczęśliwie się zakochał

Bella też taka była, co symbolizuje końcówka

na razie najszczęśliwszą parą są Alice z Jasperem

mam nadzieję że to się szybciutko zmieni

czekam na następny rozdział

VENY


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Seanice
Człowiek



Dołączył: 29 Cze 2009
Posty: 82
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 18:53, 30 Sie 2009 Powrót do góry

[quote="mikusia]
Edward? Ładne imię. Stare, ale ładne. Nagle usłyszałam rechot, odwróciłam głowę od Edwarda.[/quote]
Powtórzenie.
[quote="mikusia]To był ten drugi chłopaka[/quote]
Powinno być : chłopak.
[quote="mikusia]- Emmett, ucisz się - skarcił go, mój bóg.[/quote]

Przecinek jest tam niepotrzebny.

[quote="mikusia] W samolocie usidłam przy oknie, obok mnie siadła Alice, a obok niej Edward.[/quote]
Powtórzenie.

[quote="mikusia]Alice chwyciła mnie i Rose za ręce i pognałyśmy do stolika numer dwa.[/quote]
Przed drugim "i" powinien być przecinek.

[quote="mikusia]Po chyba dziesięciominutowej kłótni poddałem się. Poszliśmy na tą nieszczęsną siłownie i wróciliśmy chyba po dwóch godzinach [/quote]

Powtórzenie.


[quote="mikusia] Gdy tylko weszliśmy do pokoju, wszedłem pod prysznic. Gdy byłem już w łazience usłyszałem wybuch śmiechu Emmetta. [/quote]

Powtórzenie

[quote="mikusia] Teraz postanowiłem uderzyć w czół punkt Emmetta [/quote]
Po pierwsze : zjadłaś "y"
A po drugie "czuły" piszemy przez U.

[quote="mikusia]Razem z Jazzem wybuchliśmy śmiechem.[/quote]

Wybuchnęliśmy

[quote="mikusia] - Ech, no dobrze. On maluję.[/quote]

POwinno być maluje.


[quote="mikusia] Ujął moją twarz w swoje rdłonie i delikatnie mnie ucałował. [/quote]

"r" to tu chyba nie jest potrzebne.

[quote="mikusia] - Chodzimy już, bo się zarzygam. – Edward pojawił się nie wiadomo skąd. [/quote]

Chodźmy.


[quote="mikusia] Nagle koło Rosalie pojawił się jakiś chłopaka.[/quote]

Chłopak.

[quote="mikusia]Emmett zrobił się bordowy. Rosalie pocałowała chłopaka, a Emmett odszedł od nas. [/quote]

Powtórzenie.

Opowiadanie bardzo kojarzy mi się z YCD. Tyle, że chodzi o szkołę talentów. Robisz dużo powtórzeń i literówek. Styl masz lekki, szybko mi się czytało. FF wydaje mi się taki przewidywalny. Bella zakocha się w Edwardzie, a on w niej. Ukończą szkołę, będą żyć długo i szczęśliwie. Wprowadziłaś nową postać, chłopaka Rose. Dobry pomysł, lecz mogłabyś trochę go opisać. W tym rozdziale z pewnością brakowało mi opisów emocji, wyglądów, charakterów. Mam nadzieję, że mnie czymś zaskoczysz. Wprowadzisz jakąś akcję.
Pozdrawiam, Seanice.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
marta_potorsia
Wilkołak



Dołączył: 16 Kwi 2009
Posty: 164
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ostróda

PostWysłany: Nie 19:43, 30 Sie 2009 Powrót do góry

Cytat:
- Może masz ochotę na lody? – Edward próbowała mnie pocieszyć.

PADŁAM! :D
Cytat:
tą nieszczęsną siłownie

No błagam!! tę! siłownię! Kochana nieznana! Jak mogłaś coś takiego zrobić? Jestem w szoku...

Tak jak wspomniano wcześniej, ten FF ogromnie przypomina kilka już powstałych. Dużo powiedzieć na temat tego nie można, bo wiadomo - pierwszy rozdział. Skomentuję treść, jak wstawisz kolejne rozdziały i dowiemy się czegoś więcej o fabule.

Pozdrawiam, Marta.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Nelennie.
Zły wampir



Dołączył: 27 Kwi 2009
Posty: 289
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: tak bardzo Wrocław

PostWysłany: Nie 21:19, 30 Sie 2009 Powrót do góry

nieznana - kłaniam Ci się. Wiem co nieco, na temat błędów mikusi, podobnie jak NajNa" widziałam ten tekst przed Twoją interwęcją i bez obrazy mikuś, ale poważnie jest o niebo lepiej. Mikusia wysłała mi go na gg, żebym looknęła.
Do fabuły. Początki są trudne, wiem coś o tym. Ja bić, ani topić Ciebie mikuś nie będę. Fakt, że w miłości B.&E. mużna by jeszcze zamiszać, co myślę, niewątpliwie zrobisz, prawda?
Pomysł wprowadzenia wątku Corhina&Rose&Emmett (ten ostni myślę, że o Rosie będzie walczyć ;p) był orginalny. Pożyjemy. Zobaczymy, na pewnoo;) Twisted Evil
Fakt, że jest może trochę za "sielankowo", ale pogodne FF wcale nie są zue!
No i fakt, że początek też dosyć oklepany, ale jak już mówiłam [pisałam] początki łatwe nie są X)
Cóż. Fragment jest krótki, więc trudno powiedzieć więcej. Lepiej leć pisać ten rozdział 2 Wink
P, N.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mikusia
Nowonarodzony



Dołączył: 20 Cze 2009
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocek

PostWysłany: Pon 11:14, 31 Sie 2009 Powrót do góry

Błedy błedy. To coś co mi towarzyszy od 1 klasy!! Ech.. No cóż licze się z waszą krytyką i obiecuje że to się jeszcze rozkręci. I osobiście wam przyrzekam że na lodach nie będzie ta jak się spodziewacie. A Emmett na 100 nie będzie z Rose.
Więcej wam nie będę zdradzać. Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez mikusia dnia Śro 16:16, 02 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
LewMasochista
Wilkołak



Dołączył: 31 Lip 2009
Posty: 113
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 11:25, 07 Wrz 2009 Powrót do góry

Hm...Emm mie będzie z Rose. Ciekawe z kim?:)
Czytałam juz tyle pokręconych FF, że nic mnie nie zdziwi. nawet to, ze okaże sie gejem i będzie z operatorem kamery xD

Są błędy, ale praktyka mistrza czyni.
Zobaczymy co stanie sie na tych lodach xD
Pisz, pisz. Czekam z niecierpliwościa.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mikusia
Nowonarodzony



Dołączył: 20 Cze 2009
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocek

PostWysłany: Pią 14:53, 11 Wrz 2009 Powrót do góry

W tym rozdziałe dużo się dzieje. Powiem wam szczerze że Edwarda będzie mało w moim ff. Ale i tak (moim zdaniem) będzie ciekawie.

Beta: nieznana


Bella:

Doszliśmy do malusieńkiej kawiarenki, usiadłam przy stoliku, a on poszedł po nasze lody. Jejku jaki on przystojny! Ale zdążyłam zauważyć, że wiele dziewczyn też tak myśli. Jednej, to nawet szczęka opadła. Uśmiechnęłam się do siebie. Edward wrócił z trzema pucharkami.
- Uwielbiam lody na śniadanie – powiedział. Po czym postawił je na stoliku.
- Ja też, taki słodycz na dobry humor. – Edward usiadł naprzeciwko mnie. Nagle koło niego dosiadła się jakaś ładna brunetka.
- Cześć, jestem Jessica. – Uśmiechnęła się do mnie. – Jestem partnerką Edwarda. – Partnerką? Podniosłam brew. – Oczywiście w teatrze.
Z moich ust wyrwało się ciche: - Acha.
- Ja jestem Bella, miło mi. – Jessica wzięła swoje lody i zaczęła jeść. Popatrzyłam z ukosa na Edwarda, miał dziwną minę. Patrzył na nią, jakby była chora… Hm... Nie wiem… Cholera… Właśnie na cholere, a on był jedyną osobą, która się nią opiekowała. Ale nie taką, która musiała się nią opiekować – tylko taką, która naprawdę tego chciała. OMG! On jest w niej zakochany! Za wszelką cenę muszę się stąd wyrwać.
- Czy zamówiłeś mi lody cytrynowe? – zapytałam Edwarda. Najpierw nie zareagował. Odchrząknęłam. Powoli przeniósł wzrok z Jessiki na mnie.
- Tak, nie lubisz? – Podniósł jedną brew.
- Ech... Jestem na nie uczulona. Jak zjem chociaż kawałek, to strasznie puchnę. – I w tym momencie, niby przez przypadek, zjadłam łyżeczkę tego loda. Wytrzeszczyłam oczy. – O nie! Nie obrazicie się, jak już pójdę? Muszę wziąć leki.
Oboje pokiwali głowami z wyraźnie zatroskanymi minami. Odeszłam parę kroków w stronę wyjścia i wyjęłam pastylki tic-tac z kieszeni, udając przy tym, że to tabletki. Uff… Wreszcie wyszłam. No to teraz nie za bardzo mam, co robić. Zeszłam na dół i podeszłam do tablicy z ogłoszeniami.

DRODZY UCZNIOWIE!
W dniu dzisiejszym odbywają się zapisy na dodatkowe kursy, takie jak:
- Malarstwo,
- Taniec,
- Aktorstwo,
- Śpiew.
Zapisy trwają do ciszy nocnej w sali gimnastycznej.
Serdecznie zapraszam i życzę powodzenia w szkolę.
Dyrektor.

Ciekawe ogłoszenie. Moją mocną stroną jest taniec i pisarstwo. Może zapisze się do tego drugiego? Alice mnie wtedy zabije. Znamy się zaledwie kilka dni, a ona zachowuje się, jakbyśmy się widywały od zawsze. Towarzyska z niej dziewczyna.
- Bella! – Szybko się odwróciłam. Uff, to na szczęście był Emmett. – Mam do ciebie pytanie. – O co on może się mnie pytać? – A raczej dwa.
- Wal śmiało. – Uśmiechnęłam się
- Dobra… – Wyglądał na trochę zmieszanego. – Na co idziesz?
- To jedno z tych pytań? – Kiwnął głową. – Chyba na dziennikarstwo.
- A nie taniec? Ok, to nie moja sprawa. Mogłabyś mi pomóc wybrać? – Kurcze. Zgodzić się czy nie. Wzięłam głęboki oddech.
- Jasne. – Wiem, że jeszcze tego pożałuje. – Nad czym się zastanawiasz?
- Sport albo plastyka. – Uśmiechnął się. Myślałam, że będzie gorzej.
- Moim zdaniem powinieneś wybrać sport. Wiesz, te tłumy fanów, fanki bijące się o to, która koło ciebie usiądzie itp.
- Dzięki, wiesz co, Bella. – Popatrzyłam na niego ze znakiem zapytania w oczach. – Jesteś super. – Kolejny uśmiech. Co jeszcze się dzisiaj wydarzy? Tego nie wiem. Musze iść się zapisać. Popatrzyłam jeszcze raz na tablicę i skierowałam się do sali gimnastycznej. Przy stoliku z napisem pisarstwo siedział starszy, siwy facet w okularach. Przed nim stała mała grupka uczniów podpisujących listę. Ustawiłam się w kolejce. Wow, nie wiedziałam, że Edward jest zakochany! Myślałam, że ma tylko te swoje fanki, jak każdy przystojniak. Nawet nie zauważyłam, kiedy przyszła moja kolej.
- Dzień dobry – zwróciłam się do pana Burke. Tak przynajmniej pisało na tabliczce.
Wziełam długopis i już miałam się podpisać, kiedy zobaczyłam podpis pod dziesiątką.
10. Jasper Hale
Super! Będę miała zajęcia z kimś, kogo znam. Nauczyciel odchrząkną. Zarumieniłam się. Szybko się podpisałam i odeszłam. Jasper i pisarstwo? Tego się nie spodziewałam.
Nagle ktoś złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą. Przyjrzałam się tej dziwnej osobie. Była dziewczyną, to na pewno. Tylko te rude włosy nikogo mi nie przypominały. Kiedy weszłyśmy do łazienki, dziewczyna odwróciła się do mnie.
- O matko! Alice, co zrobiłaś z włosami?! – Szczerze, byłam w szoku.
- Postanowiłam poeksperymentować z farbą, tylko to miał być jesienny blask, a nie jakiś czerwony klaun! – Teraz dopiero zauważyłam, że jej włosy rzeczywiście są prawie czerwone.
- Nie martw się, na pewno się zmyją. – No cóż, pocieszanie nigdy mi nie wychodziło.
- One się zmyją po miesiącu! Bello, mam do ciebie prośbę. Mogłabyś mi kupić pięć szamponów przeciwłupieżowych. Może uda mi się zmyć to szybciej. – Odkryłam kolejną cechę Alice, często zmienia nastrój. Raz jest wściekła, a później spokojna. Przedziwne.
- Jasne, ale mam jeden warunek. – Alice szybko wyjęła portfel i dała mi pieniądze. – Już idę. – Uśmiechnęłam się i poszłam.

Alice:
Wiedziałam, że nie kupi tego za swoje. Dobra, to nie jest moje jedyne zmartwienie. Te włosy to koszmar! Okej, muszę jakoś wyjść z tej łazienki i dostać się do pokoju. Tylko szkoda, że mój pokój jest na drugim piętrze, a ja na parterze. Co zrobić?! Co zrobić?! Wiem, powiem, że to peruka albo, że to taki nowy styl. Nie, to odpada. Wiem, wykonam spontaniczny ruch. No i wybiegła z łazienki. Teraz tylko pędem na schody. Oby tylko dyro nie złapał mnie na bieganiu po korytarzu. Ok. Jestem już na pierwszym piętrze. Teraz tylko szybko na drugie.
Do pokoju wpadłam zdyszana. Stanęłam przy łóżku i padłam jak zabita.
- Alice. Alce! – Rose potrząsała mną. Co ja jestem, kukiełka? – Alice, żyjesz?
- Nie, umarłam, a jakiś wariat przefarbował mi włosy. Oczywiście, że żyję! Tylko biegłam jak wariat po schodach! – Wzięłam kilka głębokich oddechów i usiadłam.
- Mam jedno pytanie wariacie. – Po co od razu mnie obraża? – Czemu nie pojechałaś windą? – A jednak ta obraza była trafna.
- Zapomniałam o niej, Rose… - Nie dokończyłam, bo mi przerwała.
- Tak, pomogę ci to zmyć. Oczywiście wzięłaś tę najtańszą farbę. – Teatralnie się zarumieniłam.
- Tak, dobrze mnie znasz. – Rosalie uśmiechnęła się. – Możesz mi… - Otworzyła szufladę i podała mi mojego ukochanego iPoda. – Dzięki. – Założyłam słuchawki na uszy i włączyłam sobie piosenkę Betonce Halo. Ona mnie zawsze odpręża. Teraz dopiero zauważyłam, jaka jestem głupia. I że mam wokół siebie cholernie dobrych ludzi. Muszę się im jakoś odwdzięczyć. Jak tylko zmyją mi włosy. Wszyscy. Ja już ich do tego zmuszę. Przymknęłam oczy i po pewnym czasie przysnęłam.
- Alice! – Szybko otworzyłam oczy. Rose i Bella stały nade mną.
- Co się dzieję? – zapytałam zaspanym głosem. O matko, ile ja spałam?
- Chcesz zmyć tę farbę czy nie? – Momentalnie się poderwałam.
- Alice Cullen zwarta i gotowa! – Stanęłam w pozycji żołnierza, gotowego stoczyć bój o swoją ukochaną ojczyznę. Matko, jakie ja mam porównania.
- Do łazienki!
Chwyciłam je za ręcę i pobiegłyśmy. Szybko zdjęłam koszulkę. Przecież nie zamoczę D&G.
Dziewczyny nałożyły mi chyba pól opakowania szamponu na głowę i po pięciu minutach zmyłam ją w zlewie. Gdy wyjęłam głowę spod kranu, dziewczyny rzuciły się na mnie z ręcznikiem.
- Teraz wystarczy tylko wysuszyć, a następne mycie jutro. – Uśmiechnęłam się do siebie.
Szybko założyłam koszulkę i wyszłyśmy z łazienki.
-Jak się spało, śpioszku? – Aż podskoczyłam. OMG! To Jasper tu był?! Nawet go nie zauważyłam.
- Co ty tutaj robisz? – Usiadłam mu na kolanach. - I przy okazji, nie chowaj się więcej przede mną.
Jazz uśmiechnął się tylko.
- Chciałem z tobą porozmawiać, a Rose powiedziała mi, że śpisz. Teraz ty odpowiedz na moje pytanie.
- Dobrze. – Położyłam mu ręce na szyi i pocałowałam. – Kocham cię – powiedziałam mu pomiędzy jednym pocałunkiem a drugim.
- Proszę was, na to się nie da patrzeć! – Bella teatralnie popatrzyła na sufit i wyszła z pokoju.
Wstałam z kolan Jazza. Podeszłam do drzwi i je odtworzyłam. Bella stała przed nimi.
- Już możesz wejść. – Uśmiechnęłam się do niej. – Ja i Jasper wychodzimy. – Bella weszła do pokoju, a ja zauważyłam pytajace spojrzenie mojego ukochanego.
- A gdzie, jeśli można wiedzieć? – zapytał. Dotknęłam moich włosów. Były jeszcze mokre.
- Do łazienki. Wysuszyć to coś. – Dotknęłam tę szopę, którą miałam na głowie. Wzięłam jego ręke i weszliśmy do łazienki. Jazz wziął suszarkę i zaczął suszyć moje włosy. Całując od czasu do czasu moją szyję. Jakie ja mam szczęście. Mieć przy sobie kogoś, kto tak cię kocha.
Nie oddam go za żadne skarby świata. Pa paru minutach włosy były już suche. I może trochę mniej czerwone.
- Dziękuję. – Uśmiechnęłam się – Wiesz, że nie musiałeś, tego robić?
- Wiem, ale chciałem. – Jak ja go kocham! – Dla ciebie zrobię wszystko.
- Wszystko? – Złowieszczy uśmiech zagościł na mojej twarzy.
- No oprócz niektórych rzeczy. – Wiedziałam.
- A może spełnisz moją jedną prośbę? – Na pewno się zgodzi.
- Jaką moje jabłuszko? – Proszę, naśmiewaj się z mojej fryzury. Dobij mnie!
- Napiszesz o mnie książkę? – Opadła mu szczęka. No jasne, przecież on nie wie, że ja wiem, o jego pasji. Wzięłam jego za rękę i wyszliśmy z łazienki. – To tak czy nie?
Teraz dopiero zauważyłam, że dziewczyny wyszły. Usiadłam na łóżku. Jasper dalej stał.
- Mogę napisać o tobie jedna lub parę prac. Ale od razu książkę? A poza tym, to skąd wiesz, że pisze?
Jego odpowiedź mnie zszokowała. Ton jakim powiedział ostatnie zdanie, brzmiał tak, że poczułam się, jak oskarżona w sądzie.
- Emmett mi powiedział. To trochę dziwne, że dowiedziałam się o tym ostatnia! To raczej ja powinnam rozgłaszać po całej szkole, że mój chłopak pisze książki, a nie Emmett!
- No to jak widać, masz pecha! – Jeszcze nigdy się nie kłóciliśmy. Wrażenia? Beznadziejne.
- No to jak widać, nie chce, już być twoją dziewczyną! – Ja to powiedziałam? O nie! Co ja zrobiłam!
Jasper wytrzeszczył oczy i, z bordowymi uszami, wyszedł z pokoju. Nagle coś zaszeleściło.
A z szafy wypadły dziewczyny.
- Aaaa! – Szybko wskoczyłam na łóżko. Co one tam robiły? Chyba oszalały!
- Co ty zrobiłaś idiotko?! – Rosalie naskoczyła na mnie. – Przecież było wam ze sobą tak dobrze!
- Wiem, wiem – wybuchnełam płaczem – ja to zrobiłam przez impuls. Przecież ja bez … niego nie … mogę…
- Już spokojnie, Bello mogłabyś nam dać chusteczki? – Bella zniknęła w łazience. Jak ja mogłam, to zrobić. On sobie pewnie znajdzie drugą. A ja będę sama z tymi włosami klauna.
- Jaka ja jestem głupia! – Chlip – Jak ja mogłam, to zrobić?
Bella podeszła do Rose i dała jej chusteczki. Ta od razu wyjęła jedną i podała mi.
Szybko wysmarkałam nos.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez mikusia dnia Pią 15:00, 11 Wrz 2009, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Pią 18:15, 11 Wrz 2009 Powrót do góry

hm, trochę poplątanie z pomieszaniem, ale przyjemne... trudno mi się orientować w sytuacji- zbyt wielu narratorów :P

ogólnie- podoba mi sie :) do kolejnego rozdziału Wink

pozdr.
S.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
xcullenowax
Wilkołak



Dołączył: 24 Lut 2009
Posty: 112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław.

PostWysłany: Pią 20:51, 11 Wrz 2009 Powrót do góry

W sumie zgadzam się z poprzedniczką. Rzeczywiście, trochę ciężko czasem zorientować się, co się dzieje, ale nie jest źle. Jak na razie, mimo że jest dosyć dużo ffów o tej tematyce, wydaje mi się, że 'Akademia talentów' będzie inna. W niewielu opowiadaniach Alice rozstaje się z Jasperem, a Rosalie nie jest z Emmettem, tylko z kimś innym i 'dokucza' Emmowi, a Edward prawdopodobnie chodzi z Jessicą. Chyba to robi z Twojego opowiadania, mikusiu, coś innego. (:

życzę weny do napisania kolejnych rozdziałów,
xx


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez xcullenowax dnia Pią 20:51, 11 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Marsi
Zły wampir



Dołączył: 17 Sty 2009
Posty: 410
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 40 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Konin

PostWysłany: Pią 23:12, 11 Wrz 2009 Powrót do góry

mikusia napisał:

Jejku, jaki on przystojny!

Brak przecinka.

mikusia napisał:
Ale zdążyłam zauważyć, że wiele dziewczyn też tak myśli.

"Ale" nie potrzebne.

mikusia napisał:
- Uwielbiam lody na śniadanie – powiedział. Po czym postawił je na stoliku.

To powinnaś połączyć. "-Uwielbiam lody na śniadanie - powiedział, po czym [...]

mikusia napisał:

- Ja też, taki słodycz na dobry humor.

Taka słodycz - literówka.

mikusia napisał:
- Cześć, jestem Jessica. - Uśmiechnęła się do mnie. - Jestem partnerką Edwarda. - Partnerką? Podniosłam brew. - Oczywiście w teatrze.
Z moich ust wyrwało się ciche: - Acha.

Przepraszam bardzo, ale to jest gówno, a nie zapis dialogu.
- Cześć, jestem Jessica. - Uśmiechnęła się do mnie. - Jestem partnerką Edwarda.
- Partnerką? - Podniosłam brew.
- Oczywiście, w teatrze.

mikusia napisał:
Popatrzyłam z ukosa na Edwarda, miał dziwną minę. Patrzył na nią, jakby była chora... Hm... Nie wiem... Cholera... Właśnie na cholerę, a on był jedyną osobą, która się nią opiekowała. Ale nie taką, która musiała się nią opiekować; tylko taką, która naprawdę tego chciała. OMG!

Na żółto zaznaczyłam powtórzenia.
Nie stosujemy skrótów w ff, tym bardziej czegoś takiego jak "OMG". Wtf? Neutral
Co do tej choroby, to jest to poplątane z pokręconym. Zaprzeczasz sama sobie w tym kawałku.

mikusia napisał:
Podniósł jedną brew.

Wyraz "brew" sam w sobie mówi nam, że jest to liczba pojedyncza, więc po co tu ten liczebnik, hę?

mikusia napisał:
- Czy zamówiłeś mi lody cytrynowe? – zapytałam Edwarda. Najpierw nie zareagował. Odchrząknęłam. Powoli przeniósł wzrok z Jessiki na mnie.
- Tak, nie lubisz? – Podniósł jedną brew.
- Ech... Jestem na nie uczulona. Jak zjem chociaż kawałek, to strasznie puchnę. I w tym momencie, niby przez przypadek, zjadłam łyżeczkę tego loda. Wytrzeszczyłam oczy. O nie! Nie obrazicie się, jak już pójdę? Muszę wziąć leki.

Alergia na lody cytrynowe? Jak dla mnie - nowość.
Między wyrazami podkreślonymi usunęłam nie potrzebny przecinek.
Zielone przecinki napisałam, gdyż ich tam brakuje.

mikusia napisał:
O nie! Nie obrazicie się, jak już pójdę? Muszę wziąć leki.

To jest już wypowiedź, prawda? Dlaczego nie jest zapisana od nowego wersu i z myślnikiem?
- O nie! Nie obrazicie się, jak już pójdę? Muszę wziąć leki.

mikusia napisał:
Serdecznie zapraszam i życzę powodzenia w szkole.

Szkole, nie szkolę.



W ogóle nie skupiłam się na treści, tylko na tej ilości błędów. To ok 1/5 tekstu, a zobacz, co zrobiłam ze "zbetowanym" tekstem. Nie będę się dalej bawiła w wytykanie, bo nie jestem tu Betą. Przykro mi to mówić, ale musisz zwerbować kogoś innego, kto sprawdzi Twój tekst.

Nieznana, nie wykazałaś się ani w tym rozdziale, ani w poprzednim, co dziwi mnie po tym, jak zdałaś test. Od teraz będę miała Cię na oku. Przepraszam, że tutaj piszę, ale widać, jaka jest sytuacja i nie chcę, żeby potem mnie czy dziewczyny posądzali, że nic w takich sprawach nie robimy.

Pzdr,
M :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aliss.
Wilkołak



Dołączył: 30 Mar 2009
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Sob 8:49, 12 Wrz 2009 Powrót do góry

Strasznie pomieszane i zaplątane, nie bardzo wiadomo o co cho xD Ale ogólnie ciekawe, chociaż powinnaś nad tym popracować. Jakieś odstępy, żeby było wiadomo co i jak;)
Życzę Weny i pozdrawiam;-)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mikusia
Nowonarodzony



Dołączył: 20 Cze 2009
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocek

PostWysłany: Sob 17:21, 03 Paź 2009 Powrót do góry

Ok, to już 3 rozdział i mam nadzieje że nie jest aż taki zły. (albo że wogóle nie jest)

beta: VampiresStory , dzięki!

Drogi Pamiętniku,
Alice zerwała z moim kretyńskim bratem. Ech… Biedna Alice, czerwone włosy i teraz jeszcze to. Sytuacja nie do pozazdroszczenia. Wczoraj był pierwszy dzień zajęć. W sumie w porządku. Bella trochę nie radziła sobie na w-fie, ale jakoś przeżyła. Wczoraj były też pierwsze dodatkowe zajęcia. Pani Fans jest genialna. Daje nam taki luz! Oczywiście, jak tylko Alice dowiedziała się, że Bella poszła na to samo, co Jazz, zrobiła wielkie oczy. Współczuję jej. O właśnie, o wilku mowa.

Odłożyłam długopis i pamiętnik na szafkę nocną. Alice właśnie wychodziła z łazienki. Widać było, że przed chwilą płakała. Miła zapuchniętą czerwoną twarz, no i jeszcze niektóre łzy spływały po jej policzku. Stanęła przy swoim łóżku, patrząc na mnie.
- Postanowiłam. – Usiadła na łóżku. – Nie będę już więcej płakać. On nie jest wart moich łez.
- I dobrze mówisz – uśmiechnęłam się lekko . – Mój głupi brat nie jest tego wart.
Alice zrobiła minę myśliciela. Przez chwilę czułam się, jakby czas stanął. Wszystko działo się tak wolno. Mimowolnie pomyślałam o Mecie. Nawet nie wiem, czemu. Nagle otworzyły się drzwi i stanął w nich przerażony Edward.
-Alice, możemy porozmawiać? – Dziewczyna pokiwała głową i wstała. Razem z Edem wyszli na korytarz, starannie zamykając przy tym drzwi. Zerknęłam jeszcze raz w tamtą stronę i chwyciłam pamiętnik.

Przed chwilą przyszedł Edward. Chciał rozmawiać z Alice. Ciekawe, czemu? Moim zdaniem to pewnie o Jasperze. Albo o czymś innym. No cóż… Kończę już ten wpis.


Odłożyłam mój błękitny notes na szafkę nocną. Wstałam z łóżka i podeszłam do komody. Przeleciałam wzrokiem po zdjęciach i wreszcie trafiłam na zegarek. Pokazywał czterdzieści minut po północy. Stwierdziłam, że czas się kłaść. Spojrzałam na łóżko Belli, spała już od dawna. Odeszłam od komody. O czym oni tak długo rozmawiają?

Alice:
- Nie, Edwardzie. – To mówiąc, odwróciłam się od brata i weszłam do pokoju. Było w nim ciemno, jak w grobie. Super. Weszłam do środka, starając się bezgłośnie zamknąć drzwi za sobą. Teraz było jeszcze ciemniej. Jak on w ogóle mógł pomyśleć coś takiego!? Że niby mam wrócić do Jaspera, bo mają przez niego piekło w pokoju! Szczerze, to mam ich gdzieś. Zaczęłam iść po omacku w stronę mojego łóżka. Au! Ja to mam szczęście, walnęłam się w róg ramy. Stawiałam kroki pomału i bezszelestnie, sprawdzając przy tym rękami, co jest przede mną. Wreszcie trafiłam do mojego łóżka. Powoli usiadłam. „Nie jestem raczej śpiąca” pomyślałam. Ziewnęłam. „No dobra, jestem”. Powoli się położyłam. Długo jeszcze myślałam o mojej rozmowie z Edwardem.

Retrospekcja:
Wyszłam z pokoju i stanęłam przed Edwardem.
- Słucham – skrzyżowałam ręce.
- Mam do ciebie maleńką sprawę – rozejrzał się. Westchnął. – Wróć do Jaspera.
- Że co?! Po co mam do niego wracać?! A poza tym, co to za ton rozkazujący! – Wściekła to nieodpowiednie słowo, to nie opisuje tego, co czuję!
- On nam w pokoju robi sajgon! Przebywanie z nim w jednym miejscu jest zagrożeniem dla życia! – jego twarz miała wyraz błagalny.
- Czyli, jeśli dobrze rozumiem, mam wrócić do niego, żeby lepiej wam się żyło – podniosłam brwi.
- E… mniej więcej – zrobił zmieszaną minę.
- Nigdy. Już więcej z nim nie będę. – Wściekłość się we mnie gotowała. „Jeszcze chwila i wybuchnę” pomyślałam.
- Alice, proszę zlituj się – w normalnych warunkach zrobiłoby mi się go żal. Ale nie teraz.
- A moje uczucia już się nie liczą, co? Znajdź mu jakąś inną dziewczynę. Na mnie już nie masz co liczyć.
- Proszę…
- Nie, Edwardzie.
Koniec retrospekcji.

Zamknęłam oczy i zasnęłam. Śnił mi się mój pies, Sam. Rano obudził mnie, jak zawsze dźwięk budzika, który zawsze ja musiałam wyłączać. Powoli zwlokłam się z łóżka. Szybko podeszłam do komody i wyłączyłam budzik.
- Dziewczyny, wstajemy! – Po tych słowach podeszłam do szafy i wyjęłam z niej: białe rurki, zieloną koszulkę wiązaną na szyi i niebieski żakiet*. Poszłam do łazienki, przebrałam się, uczesałam i umyłam zęby. Patrzyłam jeszcze długo w lustro, zastanawiając się nad sobą. W końcu wyszłam i podeszłam do naszej małej szafeczki na buty. „Które by tu założyć” pomyślałam. Wreszcie zdecydowałam się na zielone szpilki**. Szybko się spakowałam i usiadłam na łóżku. Zawsze wychodziłyśmy razem. Bella była już gotowa. Ubrała się w czarne rurki, fioletową bluzkę na ramiączkach i czarne adidasy. Innymi słowy: klasyczne ubranie Belli. Po jakimś czasie Rose również się wyszykowała. Poszłyśmy na pierwszą lekcję. Akurat miałam matematykę, więc skierowałam się do Sali nr 30. Usiadłam w ławce, byłam jedną z nielicznych osób wstających wcześniej. Wyjęłam książki i zaczęłam bazgrać w zeszycie, kiedy nagle ktoś stanął przede mną. Przeniosłam wzrok z zeszytu na… największego przystojniaka w szkole. Czyli Jacoba Blacka.
- Hej, mogę się przysiąść? – uśmiechnął się zniewalająco.
- Jasne – trochę mnie zamurowało. Chciałam jeszcze coś dodać, ale zadzwonił dzwonek, wszedł nauczyciel i zaczęła się lekcja. Wszystko stało się tak szybko. Pan Forge zaczął pisać coś na tablicy. Próbowałam skupić się na lekcji, ale nie mogłam, myśl, że siedzi koło mnie największe ciacho w szkole nie dawała mi spokoju. Nagle na moim zeszycie pojawiła się karteczka.

Co jest? Jesteś jakaś smutna.

Nie dość, że śliczny to jeszcze taki miły. Tylko nie wiem, czy chcę napisać mu o tym wszystkim. Szybko odpisałam.

Może porozmawiamy na przerwie?

Dyskretnie położyłam kartkę na jego zeszycie. Uśmiechnął się, kiwając głową. Może jakoś mi ulży, jak wygadam się chłopakowi, którego prawie nie znam. Bo wyżalanie się swojemu bratu w niczym nie pomaga. On cię tylko jeszcze bardziej pogrąża. Czas dłużył mi się niemiłosiernie, ale wreszcie zadzwonił dzwonek. Wstałam i zaczęłam się pakować.
- Nie zdążyłem ci się przedstawić, jestem Jacob Black.
- Alice Cullen – ledwie wykrztusiłam te dwa słowa. Zawiesiłam sobie torbę na ramieniu i razem wyszliśmy z klasy.
- To co, jeśli mogę wiedzieć, cię tak trapi? – szliśmy właśnie w stronę sali od fizyki. Czyli miał ze mną jeszcze jedną lekcję.
- Niedawno zerwałam z chłopakiem. Który mieszka w pokoju razem z moimi braćmi. Jeden z nich wczoraj wieczorem przyszedł do mnie, żeby mi powiedzieć, że mam wrócić do tego chłopaka, ponieważ robi im w pokoju piekło. Ja mu powiedziałam, że nie, ale nie jestem pewna swojego zdania. Jacob patrzył na mnie przez jakiś czas, a potem powiedział:
- Myślę, że to zależy tylko i wyłącznie od ciebie. To twoja decyzja, czy chcesz być z tym chłopakiem, czy nie, a twoi bracia nie powinni się wtrącać.
- Dzięki – wymieniliśmy uśmiech. – Zastanawiałeś się nad pracą psychologa?
Wybuchnął śmiechem.
- Jeszcze nie, ale to przemyślę – nastąpiła kolejna seria śmiechu. Rozmawialiśmy aż do końca przerwy. Później poszliśmy na fizykę. Lekcja minęła szybko.
-Alice – zaczął Jake. Pozwolił mi tak na siebie mówić.
- Słucham? – „Zaproś mnie gdzieś, zaproś mnie gdzieś” dopingowałam go w duchu
- Idziesz dzisiaj na basen? – „To my tu mamy basen?” pomyślałam
- Jasne, wezmę ze sobą dziewczyny, nie masz chyba nic przeciwko?
- Nie mam, to co, basen o czwartej?
- Oczywiście. – Po tym słowie odsunęłam się i zaczęłam odchodzić. Miałam przed sobą jeszcze cztery lekcje i zajęcia dodatkowe z tańca. To będzie długi dzień.

Bella:
- Alice! Alice, poczekaj! – Ona szła dalej. - ALICE! – Tak się wydrzeć , tak jak ja teraz, to chyba nie umie nikt. Wreszcie się zatrzymała. Powoli do niej podeszłam.
- O cześć Bella, nie usłyszałam cię.
- Zdążyłam zauważyć . – All uśmiechnęła się .
- Chcesz coś ode mnie?
- Tak, chcę iść z tobą na angielski.
- A… Nie uwierzysz!
- Jeśli mi nie powiesz, to nie. – To pewnie coś związanego z Jacobem Blackiem, z którym przed chwilą rozmawiała. To nie to, że ją śledzę czy coś. Ja po prostu przez przypadek ją zauważyłam.
- Idziemy dzisiaj na basen z Jacobem Blackiem! – „Wiedziałam” pomyślałam.
-To fajnie. – W tym samym czasie, w którym wypowiedziałam te słowa, zadzwonił dzwonek. Weszłyśmy do sali od angielskiego. Pani Bellami jeszcze nie było. Usiadłyśmy w pierwszej ławce przy oknie.
- Alice, muszę ci coś powiedzieć . – Odezwałam się po rozpakowaniu torby.
- Słucham? – widać było, że nie jest zainteresowana.
- Jasper wczoraj, na zajęciach… – Po słowie „Jasper” spojrzała na mnie zaciekawiona. – Spytał mnie, czy do niego wrócisz.
- To już jest szczyt wszystkiego! – Alice aż wstała.
- Też tak myślę – nawet nie zauważyłyśmy, kiedy pani Bellami weszła. Ups.
- Przepraszam – wybąkała Alice. Lekcja w końcu się zaczęła.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez mikusia dnia Sob 17:22, 03 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin