FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Danse macabre - Taniec śmierci [NZ] [17.02 - rozdział VIII] Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
mloda1337
Zły wampir



Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Wspaniałe miasteczko pod Poznaniem

PostWysłany: Nie 12:31, 12 Lip 2009 Powrót do góry

Kurczę, dawno mnie tu nie było i muszę nadrobić zaległości.
Przeczytałam dzisiaj wszystko od drugiego rozdziału jednym tchem i czuję niedosyt, bo bym chciała jeszcze więcej...
Zaczynając od początku. Powiem szczerze, że najbardziej z drugiego rozdziału zapamiętałam moment, kiedy Jasper dostał w twarz z kolca... wyobraziłam sobie jak mu się głowa na to nabija... wiem, może nie jestem zdrowa psychicznie, ale taka wizja mnie naszła, a potem długo nie mogłam powstrzymać się od śmiechu.
W trzecim rozdziale była zagadka. Zagadka, którą rozwiązałam!!! Miałam takie zadanie na matematyce do zrobienia. Mogę się czuć jako pierwszy zwykły śmiertelnik, który ją rozwiązał?
Podoba mi się ogólnie to opowiadanie, bo widać, że nie boisz się robić z bohaterami tego, na co akurat masz ochotę, co Ci pasuje. To, że Jasper zdradził Alice, Emmett w końcu zdał sobie sprawę z tego, że Rosalie to bitch jest po prostu boskie. Uwielbiam, kiedy autorzy FF dodają tym płaskim postaciom charakteru, a Ty to zrobiłaś.
Nie pozostaje mi nic, jak błagać o nowy rozdział.
p,
mloda


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Anna_Rose
Wilkołak



Dołączył: 23 Sie 2008
Posty: 248
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Tam, gdzie Diabeł mówi dobranoc

PostWysłany: Pon 8:59, 13 Lip 2009 Powrót do góry

Moi kochani Wink bardzo mnie ucieszyły te komentarze, jest ich więcej, niż poprzednio. Nie wiem, jak odpowiedzieć na wasze pytania, żeby niczego nie zdradzić Shocked
Tak naprawdę, gdy planowałam tę historię, to widziałam jej koniec. Niby twardo dążę do tego, co zaplanowałam, ale znając mnie, to i tak coś zmienię i zaskoczę nawet samą siebie.

Levre, nie, nie zdradzę, po co on łazi po Piekle i jak to się skończy ;D to się dowiesz, jak skończę pisać xD

Wela, to, jak próbujesz interpretować wspomnienie Emmetta bardzo mnie cieszy, ale nie mogę odpowiedzieć, co on zrobił z Rosalie. Skoro uważasz, że w gniewie ją zabił - proszę bardzo. Próbuję to pisać tak, abyście sami jakoś to wszystko tłumaczyli, ja nie zamierzam tego robić :D.
A co do umiejętności Jaspera... myślałam, że to jasne i zaskoczyło mnie twoje pytanie. Oczywiście, pamiętałam, że on ma moc. Nie wspominałam o niej, bo uznałam, że wystarczająco piszę i podkreślam jego uczucia - czyż w książce nie było tak, że ciągle zwracano uwagę, jak Jasper odczuwa emocje innych? A jego własne, to co? W moim opowiadaniu czuje niemalże same negatywne uczucia, które są związane zarówno z nim, jak i z miejscem w którym przybywa, oraz jego mieszkańcami.
To jednak chciałam wyjaśnić Rolling Eyes

młoda, pisząc drugi rozdział miałam dobry humor i o to w tym chodziło - chciałam wpleść w ten tekst nieco humoru. Co do tego, że nie boję się robić z bohaterami tego, co chcę - dziękuję :D to dla mnie wielki komplement, bo cała saga to dla mnie lekka pomyłka i mnóstwo niedopowiedzeń, więc ja to zmieniam na swoje ^^.

Co do nowego rozdziału - ostatnio mam dużo wakacyjnych zajęć, więc nie wiem, kiedy zacznę pisać. Pewnie wezmę się za to niespodziewanie któregoś dnia i drugiego dnia skończę. Przeważnie tak to u mnie wygląda Wink
Poza tym, ponieważ Piekło się ciągnie, chyba zostanę przy krótszych rozdziałach, w których łatwiej dba się o to, żeby nie było to naciągane, ale postaram się pisać częściej. Czyściec raczej też będzie krótki, a znowu Raj chyba się pociągnie. Jeszcze nie wiem dokładnie, muszę to przemyśleć.

Pozdrawiam,
A.Rose


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mizuki
Zły wampir



Dołączył: 03 Gru 2008
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pon 9:08, 13 Lip 2009 Powrót do góry

Mmmm, ja tam uważam, że jeśli zachowasz te zakończenie, które wymyśliłyśmy na samym początku, to wszyscy padną z wrażenia ;P Bardzo mi się podoba :)

Mnie też rozweseliły domysły na temat Emmetta, bo jak pisałam ten fragmnecik, to myślałam o czym innym ;] Kurczę, fajnie!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mTwil
Zły wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 80 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: O-ka

PostWysłany: Wto 16:31, 14 Lip 2009 Powrót do góry

Mialam zamiar was pocieszac, ale widze ze z komentarzami jest juz troche lepiej, wiec nawet nie bede sie usprawiedliwiac. Zreszta i tak juz to zrobilam i obiecalam sie poprawic :)

Najbardziej co mnie teraz zastanawia jak bylo z Emmettem? Skoro to, ze zabil ja w gniewie uwazasz tylko za domysl, to sugerujesz tym samym, ze bylo inaczej? Chyba mus byc jakas oficjalna wizja tego zdarzenia. Nie chcesz tlumaczyc jak bylo... Chodzilo o cos innego? Tak, chodzilo, mizuki sama to napisala. Ale o co? Moze zwyczajnie on jej nie zabil - Rose sama tego nie wtrzymala - a trafil do tego kregu za lenistwo? :) Z tym, ze gdyby sama w jakis sposob sie zabila, to raczej nie lezalaby skulona. Obie smiejac sie z tych domyslow, tylko dopisalyscie jeszcze jeden punkt do listy moich zmartwien. Jak bylo...? Nie obejrze filmu, jesli na poczatku nie wiem jak sie skonczy, wiec tu tez zzra mnie ciekawosc.

Konczac juz z Emmettem, zostaje mi jeszcze Jasper. W koncu pokazal ze jest facetem. OK, chwile pozniej o tym zapomnial, ale ZAATAKOWAL Edwarda. Dlaczego caly czas widzimy tylko jego strach? Moze jest tylko 'slabym wampirem', ktory w tamtym miejscu nic nie znaczy, ale niech pokaze, ze istnieje i ma swoje zdanie. Zawsze ze wszyskim sie zgadza i z pewnoscia jest to wywolane strachem, ale moglby od czasu do czasu powiedziec: 'Nie, odwal sie, Edek. Ide sam'. Nawet jesli mialby przez to troche pocierpiec, na przyklad spasc z mostu, zostac zjedzonym przez krwiozerczy kwiat czy ukranym przez ktoregos ze straznikow. Moze to mogloby przyspieszyc zakonczenie :) ale Jazz jako nieustraszony wampir, majacy kiedys swoja wlasna amie, moglby sie zawsze jakos wywinac. Niech stanie twarza w twarz ze wspomnieniami. Caly czas wszystkiego sie boi: ze tu go cos zje, tam pogryze, ze za duzo zobaczy, za duzo sobie przypomni... Nie zachowywac caly czas jak ten zastraszony i ulegly, ale odwazny wampir, ktory nie jest tchorzem tlumiacym w sobie wszystko tylko z obawy przed bolem fizycznym albo psychicznym (ostatecznie smiercia...).

To tyle, nie stac mnie juz na nic wiecej. Czekam na kolejny rozdzial i zycze duzo weny.
Pozdrawiam
mTwil


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez mTwil dnia Wto 16:40, 14 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Levre
Nowonarodzony



Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nibylandia

PostWysłany: Wto 19:38, 14 Lip 2009 Powrót do góry

Anno, chodziło mi o to, że mam nadzieję, że wyjaśnisz w dalszych częściach. Nie chcę spojlerów, chcę rozdziałWink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Anna_Rose
Wilkołak



Dołączył: 23 Sie 2008
Posty: 248
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Tam, gdzie Diabeł mówi dobranoc

PostWysłany: Wto 20:06, 14 Lip 2009 Powrót do góry

Oj, wiem, że chcecie rozdział ;x ale sama go jeszcze nie zaczęłam pisać x___X
Powiem tak - mam pewien pomysł na kolejny part. Mam nadzieję, że wyjdzie, więc trzymajcie kciuki Wink.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mizuki
Zły wampir



Dołączył: 03 Gru 2008
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Wto 20:16, 14 Lip 2009 Powrót do góry

No, a ja, za uzgodnieniem z Anną, wyjaśniam, że Emmett nie zabił Rosalie. Co więcej byłam BARDZO zaskoczona takim pomysłem, więc powiedzcie mi koniecznie - skąd taki pomysł? Co zasugerowało Wam taki obrót spraw? Muszę wiedzieć, bo mnie rozniesie ;P!
Ja myślałam, że akurat przypadek Emmetta jest bardzo prosty i wręcz banalny. Skoro w tym kręgu siedziały duszki skazane za pesyminzm i gniew, to o to właśnie chodziło ;]. Emmett pod maską głupkowatego miśka był "wiecznie w depresji", był pesymistą, bo wmawiał sobie, że Rose wcale go nie kocha, tylko wykorzystuje. No i gniew. W gniewie ją uderzył, zhańbił, jeśli mogę tak powiedzieć, ale nie zabił. To tyle ;]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Anna_Rose
Wilkołak



Dołączył: 23 Sie 2008
Posty: 248
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Tam, gdzie Diabeł mówi dobranoc

PostWysłany: Wto 20:10, 21 Lip 2009 Powrót do góry

Uhh, kochani moi - nie miałam zamiaru tutaj pisać aż do opublikowania kolejnego rozdziału, ale uznałam, że to nie w porządku milczeć. Nie mam weny. Mam pomysł, ale nie potrafię ubrać go w słowa, chociaż obiecałam pisać krótsze, aczkolwiek częstsze rozdziały... strasznie ubolewam nad tym, że wena mi zwiała ;( codziennie się zabieram za szósty rozdział i nic. Dupa blada! Postaram się w czwartek zacząć coś pisać (jutro nie mogę) i nawet, jeśli wyjdzie mi tylko półtorej strony, to opublikuję. Bo myślę, że nie chcecie czekać kolejny tydzień, aż wysmaruję jakieś marne, naciągane trzy strony... A jeśli będzie chcieli i wpadnie mi do głowy jakiś pomysł, to napiszę jakiś mały, jednoczęściowy part z Jazz'em w nagrodę? Taka jakby miniaturka... może uszczęśliwiłaby was jakaś subtelna scena erotyczna? ;P lubię takie pisać ^^, a w tym opowiadaniu nie mam ku temu pola do popisu.

Naprawdę przepraszam i dołączam się do prośby mizuki:

mizuki napisał:
No, a ja, za uzgodnieniem z Anną, wyjaśniam, że Emmett nie zabił Rosalie. Co więcej byłam BARDZO zaskoczona takim pomysłem, więc powiedzcie mi koniecznie - skąd taki pomysł? Co zasugerowało Wam taki obrót spraw? Muszę wiedzieć, bo mnie rozniesie ;P!


Można liczyć na odpowiedź? :D

Pozdrawiam,
A.Rose


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Masquerade
Dobry wampir



Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 1880
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 128 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pokój Życzeń

PostWysłany: Śro 16:58, 22 Lip 2009 Powrót do góry

Mi tez raczej do głowy nie przyszło, że Em zabił Rose, ale wiecie... jak się czyta TPW i TRL, to takie rzeczy przychodza same do głowy :P Tak zwane spaczenie umysłu :P

Co do opowiadania, to ja Cię, Anno,bardzo dopinguję (tak wiesz, z pomponami, plisowaną spódniczką i koszulką z napisem 'A.Rose') i strzelam pejczem po zadzie Twoją wenę, co by się w końcu ruszyła Wink
Od poczatku jestem z Tobą (mentalnie i nie tylko) i pokładam w Tobie wielkie nadzieje, gdyż to opowiadanie cholernie mi się podoba, ale to już wiesz. Dlaczego - też już wiesz, a gdybyś zapomniała, to przypominam: otóż dlatego, że jest osadzone w takich a nie innych realiach, no i możemy przeczytać coś o Jazzym, co częstym nie jest :)
Dopinguję, kopię w dupę wenę i pozdrawiam,
M. :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Anna_Rose
Wilkołak



Dołączył: 23 Sie 2008
Posty: 248
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Tam, gdzie Diabeł mówi dobranoc

PostWysłany: Pon 12:51, 27 Lip 2009 Powrót do góry

No i tylko Masquerade mi odpowiedziała. Osz wy! ;P
Rozdział się tworzy. Trzeba dopracować, dopieścić, porządnie zbetować i dopisać wspomnienie. Nie wiem więc, kiedy rozdział się pojawi - dzisiaj prawdopodobnie zabiorą mi kompa do "leczenia", ale mam nadzieję, że nie będę go miała max. 3 dni Wink

Pozdrawiam,
A.Rose


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mTwil
Zły wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 80 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: O-ka

PostWysłany: Pon 22:22, 27 Lip 2009 Powrót do góry

No dobrze, to ja nie bede taka zla. Tez napisze.
Chyba o wszystkim przesadzil ten fragment:
Cytat:
Mogłaby przysiąc, że Rosalie miała łzy w oczach.
Przeczytalam to i od razu sobie dospiewalam, ze juz nie zyla. Zawsze w przypadku trupow podkresla sie te lzy i to mi tu pasowalo.
A poza tym, na pewno nie zrobil tego tak sobie. Musial byc zdenerwowany, czyli uderzac jeszcze mocniej niz normalnie, a jego normalny cios raczej zbyt lekki nie byl. I to, ze Rosalie uderzyla o posadzke. Nie odrzucilo jej, ale upadla. Czyli troche musiala oberwac.
Cios od olbrzyma + upadek = smierc(?)
I zawsze, kiedy trzeba sobie cos samemu wymyslic, pierwsza przychodzi ta najdramatyczniejsza mysl. Bo kto by pomyslal, ze on ja tylko, zwyczajnie, najnormalniej w swiecie spoliczkowal i nic wiecej?

I niech sie komp szybko lecz, bo juz dzis caly dzien sie nudze :P


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Anna_Rose
Wilkołak



Dołączył: 23 Sie 2008
Posty: 248
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Tam, gdzie Diabeł mówi dobranoc

PostWysłany: Pią 19:50, 31 Lip 2009 Powrót do góry

Witam ponownie!
Bardzo się cieszę, że dzisiaj mogę wstawić kolejny rozdział tak, jak planowałam. To taki prezent urodzinowy dla was ^^. Mam nadzieję, że nakarmicie mojego rozlazłego wena?

W tym odcinku mowa jest o religii. Uprzedzam, osoby głęboko wierzące mogą czuć się obrażone, chociaż nie wprowadzałam jakoś za bardzo w temat. Można powiedzieć, że jedynie go narysowałam.

Występuje parę przekleństw, niewiele, jak zwykle.

Życzę miłej lektury Wink

beta: mizuki


Poprzedni rozdział
__________________________


Rozdział VI


- Podaj, Jasper! – krzyknęła rozentuzjazmowanym głosem dziewczyna imieniem Alice do jasnowłosego chłopaka.

Grupka młodych wampirów grała w siatkówkę. Mieli przy tym mnóstwo zabawy i wcale nie próbowali kontrolować swojej siły. Mężczyzna o krótkich loczkach i umięśnionej sylwetce, załatwił już trzy piłki na amen. Jedną za mocno ścisnął w dłoniach i po paru sekundach przypominała jedynie sflaczały kawałek skóry. Drugą zbyt mocno odbił przy serwowaniu, przez co przebił dłonią na wylot, tworząc dziurawą szmatkę. O trzeciej piłce nie warto wspominać. Emmett, usiadł na niej przez przypadek, dlatego nie nadawała się już do niczego. Nie chcąc ryzykować, młodzi nie wzięli do gry kolejnej, czwartej już piłki, tylko usiedli w pobliżu skał, żeby rozmawiać i śmiać się wesoło. Blondynka imieniem Rosalie wtulała się w ramiona swojego męża - Emmetta. Podobnie uczyniła Alice, niska czarnulka, która przysunęła się do jasnowłosego Jaspera, bawiąc się włosami ukochanego. Mężczyzna głaskał od niechcenia jej drobne plecy, kątem oka jednak patrząc na wysoką blondynkę. Lustrował wzrokiem jej długie włosy i zgrabną sylwetkę… Odtwarzał w głowie ich wczorajszy, upojny wieczór i uśmiechnął się porozumiewawczo do blondynki, gdy ta spojrzała na niego kokieteryjnie. Oboje wiedzieli, że zdrada boli. Byli pewni, że zadaliby ogromny ból swoim partnerom, gdyby wszystko wyszło na jaw, jednak ta myśl podsycała jeszcze mocniej namiętność między nimi. Podniecenie przeszywało ich ciała na myśl o tym, że ich towarzysze mogliby ich nakryć w dwuznacznej sytuacji.

- Rosalie, możesz mi pomóc w salonie? – zawołała Esme, wampirzyca o sympatycznym uśmiechu, spełniającą rolę matki młodych krwiopijców. Jasnowłosa zerwała się z trawnika i pobiegła w stronę domu. Jej ruchy miały w sobie tyle seksapilu, że Jasper cudem opanował się, aby się na nią nie rzucić. Nagle poczuł drobne pocałunki na swojej twarzy. Chwycił twarzyczkę Alice w swoje dłonie i oddawał jej całusy, ale wcale nie czuł iskierki podniecenia, ani nawet przyjemności. Nie czuł nawet cholernych wyrzutów sumienia. Czuł się jak robot.
Albo inaczej. Jak skurwysyn. Cholerny, wyprany z uczuć skurwysyn.

- Zaraz wrócę – szepnął do dziewczyny i ruszył w stronę domu. Przegrał. Wiedział o tym. Obiecał sobie, że to Rosalie będzie w jego rękach, na jego łasce, a nie odwrotnie. Tymczasem biegł do domu, żeby wziąć ją w swoje ramiona. Omotała go nieziemską urodą…
Igrała z nim, kiedy tylko chciała.



Jasper przystanął i oparł czoło o chłodne skały. Oddychał głęboko. Wiedział, że brat słyszał jego wspomnienia, które coraz częściej zaczęły go nawiedzać i mówić mu, kim tak naprawdę jest. Jakim sukinsynem był, zanim się zjawił w tym miejscu?! Był wściekły, bo czarnowłosa kobieta, która pojawia się w jego myślach była tak piękna! Na samą myśl o niej czuł ucisk w gardle. Nie rozumiał, jak głupi musiał być, żeby ją zdradzać – tym bardziej, iż miał w sobie zaskakująco klarowną świadomość, że kocha ją szaleńczym uczuciem.

- Jestem draniem – wyszeptał zdławionym głosem.

Miał dość, był zmęczony. Nie czuł już strachu przed tym, co go czeka. Nie czuł trwogi przed tym przeklętym miejscem. Czuł znużenie. Musiał tutaj chodzić, wysłuchiwać paplaniny brata, znosić jego odzywki i słuchać jego ironicznego śmiechu. Chciał po prostu stąd wyjść. Chciał iść dalej, paść na kolana przed Alice i udowodnić jej, jak bardzo ją kocha. Spróbować odzyskać wampirzycę.

- A jeśli wszyscy tutaj naprawdę jesteśmy…? – szepnął sam do siebie. Edward był zajęty kościotrupami zwierząt gdzieś za nim, więc nie zwracał uwagi na jasnowłosego. - Jeśli Rosalie i inni naprawdę są potępieni? Jeśli wampiry są skazane na Piekło? Muszę stąd wyjść, muszę… - oczy Jaspera rozszerzyły się w zdumieniu. Zrozumiał bowiem, że możliwa jest tylko jedna opcja… - A jeśli tylko złe wampiry tutaj trafiają? Może celem tej wędrówki jest to, abym zrozumiał, że jestem esencją podłości i wtedy być może otrzymam jeszcze jedną szansę na naprawienie wszystkiego? – Gonitwa myśli rozgorączkowała Jaspera, który zadawał sobie kolejne pytania, jedno za drugim. – Może Alice jest tak dobrym wampirem, że wcale nie trafiła do Piekła, a ja mam szansę, by do niej dotrzeć? Muszę się wziąć w garść! – uderzył pięścią w ścianę, czując ulgę.

Nie wszystko było stracone. Spróbuje naprawić swoją egzystencję. Nie popełni kolejnego błędu. Nagle wzdrygnął się, słysząc za sobą odgłosy brata. Odwrócił się powoli, nie dowierzając.

- Stać! Niech trwoga ogarnie twoje przepełnione złem serce, niegodziwcze! Zawróć, bowiem wtedy zostaniesz obłaskawiony! – wrzasnęła… czaszka kozła, spoczywająca na dłoni Edwarda.

Jasper obdarzył brata spojrzeniem pełnym zdegustowania i poważnie rozważał możliwość utraty przez niego rozumu. Właśnie bawił się w najlepsze w teatrzyk lalkowy, tyle że zamiast maskotek, używał czaszek zwierząt.

- Kiedy dokładniej zgubiłeś piątą klepkę? – Jasper zakręcił palcem wokół głowy, dając do zrozumienia bratu, że ma się poddać leczeniu psychiatrycznemu. Edward tylko spojrzał na niego morderczym wzrokiem i odrzucił kości, otrzepując dłonie.
- Tak właściwie, to robię z siebie debila tylko po to, żebyś wreszcie obudził się z transu i przestał być taki wiecznie zdziwiony i przerażony – warknął rudzielec, odwracając się na pięcie i ruszając do przodu. Jasper, chcąc, czy nie chcąc, ruszył w ślad za nim. Nie przejmował się tym, że brat słyszy jego rozmyślania. Nie obchodziło go nawet to, że Edward czuje jego radość.

Blondyn wreszcie stanął na nogi.
Nagle zatrzymali się przed szóstym kręgiem. Przez te wszystkie rozważania, Jasper nie zauważył nawet, kiedy przebyli drogę do kolejnej bramy. Była wysoka, zakończona ostrymi łukami. Nie było żadnego wartownika.

- Pewnie znowu błaga szefa o przeniesienie go w inne miejsce – rudzielec wzruszył ramionami i roześmiał się kpiąco. Pchnął Jaspera w czeluście szóstego kręgu, jednak nim ten upadł, przytrzymał go za ramię, by spojrzeć mu w oczy.
- Czy wiesz, czym jest krąg szósty? – szepnął. Jasper westchnął zirytowany.
- Dobrze wiesz, że nie! – warknął, wyrywając się z uścisku brata.
- Szósty krąg zamieszkują heretycy – zaśmiał się rudzielec i zamknął wrota za bratem.
- Miłego wysłuchiwania staruszka – mruknął złośliwie i usiadł przed bramą, czekając na jasnowłosego. – Zostaliśmy sami… - szepnął do czaszki kozła i zamknął oczy.

Jasper rozejrzał się wokoło. Otaczała go srebrna mgiełka. Znikąd podpłynęła ku niemu… Duszyczka Carlisle’a. Jasnowłosego nie zdziwiło to aż tak bardzo. Jego ojciec zawsze musiał mieć rację i opowiadał wszystkim różne bzdury. Pełnił także funkcję pastora, ale żeby zaraz zostać heretykiem…? Duszyczka dotknęła twarzy Jaspera i przeniosła wampira w swoje własne wspomnienie.


- Moi drodzy! – zwrócił się Carlisle do małego tłumu na środku niewielkiego placu. Było to ubogie miasteczko, zakurzone i zabrudzone. Dzieci pałętały się pod nogami zmęczonych matek, a ojcowie pracowali w pocie czoła, by zarobić na chleb. Słońce wisiało wysoko na niebie, a blondyn imieniem Carlisle, będący w tej małej, zapyziałej mieścinie duszpasterzem, chciał wygłosić publicznie swoje kolejne kazanie. Msze przestały mu wystarczać. Co dwa dni pałętał się po rynku, by przemawiać do zgromadzonych ludzi.
- Biblia nie ujawnia całej prawdy! – krzyknął donośnym głosem, na co kilka starszych kobiet oburzyło się na te słowa, dzierżąc w pomarszczonych i zniszczonych pracą dłoniach różańce. - Wystarczy przyjrzeć się słynnemu obrazowi Ostatniej Wieczerzy! Tak, tak, moi drodzy! Kto stoi na środku, dzieląc się chlebem i winem?! – krzyknął w stronę tłumu, łypiąc na wszystkich okiem, w którym coś niebezpiecznie błyszczało. – Jezus Chrystus – rozległ się głos z tłumu.
- Właśnie! A po jego prawej stronie?! – Carlisle uniósł do góry palec wskazujący. – Maria Magdalena. Żona Jezusa Chrystusa! – krzyknął, wśród westchnięć i oburzeń tłumu.
- Nie chcecie przyjąć do siebie straszliwej prawdy, ale Jezus Chrystus miał żonę, ba! Miał z nią dziecko! – krzyknął rozwścieczony reakcją tłumu.
- Posłaniec diabła! – krzyknął ktoś z tłumu. W tamtych czasach nie znano określenia „heretyk”, a kłamstwa na temat Biblii były bardzo źle traktowane. Zwłaszcza w zapyziałych mieścinach…
Rozwścieczony tłum przegonił młodego księdza, który otrzepał szatę i udał się na plebanię.
- Esme! – krzyknął w stronę gosposi.
- Tak, Carlisle? – uśmiechnięta kobieta o zaokrąglonych kształtach i delikatnych rysach twarzy, weszła do kuchni. Ksiądz wskazał na swoje kolana, uśmiechając się lubieżnie. Kobieta usiadła, wpijając się w usta blondyna.


Jasper zachłysnął się powietrzem. Pierwszy raz, odkąd przebywa w Piekle, poczuł coś innego, niż obrzydzenie do siebie samego… Przeważnie czuł swój własny lęk, gniew, zło tkwiące w jego sercu, a co za tym szło – nie odróżniał swoich uczuć, od tych, które są w Edwardzie, w tym miejscu i w duszach, przebywających tutaj. We wspomnieniu Carlisle’a odczuł nie tylko gniew samego wspomnianego, ale także gniew tłumu, niedowierzanie, oburzenie… a następnie radość i podniecenie.

Mężczyzna wyszedł, zastając Edwarda bawiącego się czaszką kozła.

- Możemy iść dalej. – Jasper odrzekł spokojnie i sam ruszył naprzód, chcąc wyjść z Piekła na spotkanie z Alice.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
nieznana
Zły wampir



Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 410
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 22 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z cudownego miejsca

PostWysłany: Pią 20:37, 31 Lip 2009 Powrót do góry

Ach więc jestem pierwsza!! :) Cóż za zaszczyt mnie kopnął... xD Nie spodziewałam się Carlisle w szóstym kręgu, on heretykiem!! Zaskoczyłaś mnie... A te wspomnienia, najpierw Jasera o tym, że pożera wzrokiem Rosali na oczach Alice. Choć ona i tak tego nie zauważa ale jednak!! A później Carilsle'a... Szok!!! Oczywiście wiesz już chyba dobrze, że uwielbiam Twoje ff. Jest ono po prostu genialne!! Majstersztyk!! A Edward gadający z czaszką kozła... BOMBA!! Tym mnie rozbawiłaś xD Oczywiście po pierwszym wspomnieniu zrobiła mi się żal Alice, tak go kochała a to ten skurczybyk ją zdradza i tak się zachowuje!! Normalnie wkurzyło mnie to. Jak on mógł?? Czy on nie widział na oczy?? Przecież przy nim siedziała Alice. Taka świetna i wspaniała wampirzyca!! A on co?? Do Rosali sobie poszedł!! ch*j jeden i tyle (sorki za epitet)

Oczywiście mam wielką nadzieję, że nakarmiłam choć trochę Twojego Wena, i że powstanie z kolan aby natchnąć Cię do dalszego pisania tak wspaniałych rozdziałów ja ten i poprzednie :)

pozdrawiam
n/z


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez nieznana dnia Pią 20:38, 31 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Masquerade
Dobry wampir



Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 1880
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 128 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pokój Życzeń

PostWysłany: Pią 20:37, 31 Lip 2009 Powrót do góry

Cytat:
Podniecenie przeszywało ich ciała na myśl o tym, że ich towarzysze mogliby ich nakryć w dwuznacznej sytuacji.


Chyba raczej własnie w JEDNOZNACZNEJ :D albo 'w niedwuznacznej" Wink

Cytat:
Muszę się wziąć w garść! – uderzył pięścią w ścianę, czując ulgę.


"uderzył" wielką literą Wink

Cytat:
Znikąd podpłynęła ku niemu… Duszyczka Carlisle’a.


"duszyczka" małą literą, bo to kontynuacja wypowiedzi Wink

OK, tyle, jesli chodzi o jakieś tam drobne błędy. Jeśli chodzi o Carlisle'a heretyka, to... Cóż, nie spodziewałam się :P W Zmierzchu był przecież młodym, bardzo głęboko wierzącym duchownym, a tu? Nie dość, że paple głupoty o żonie Chrystusa, to jeszcze się z gosposią zabawia... Nie no... Tak być nie może! :P
Cieszę się, że Jazzy w końcu kuma czaczę i przestał trząść ciągle portkami, tylko wziął dupę w garść i zachowuje się jak facet :D
Czekam na kolejny rozdział. Inetersuje mnie jak to się skończy :D
Pozdrawiam i weny życzę,
M.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mizuki
Zły wampir



Dołączył: 03 Gru 2008
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Sob 6:59, 01 Sie 2009 Powrót do góry

Rozdział mi się podoba, owszem, ale tematyka mi nie leży ;] Nie przepadam za religijnymi wątkami, bo są dla mnie zbyt skomplikowane XD No, może przesadzam, ale chodzi o "niepewny grunt" - -zwłaszcza jak ktoś ortodoksyjny się w pobliżu znajdzie ;]. Zresztą, Anno, sama się przekonałaś, że heretycy mnie przerośli, bo nie mogłam nic wydumać. Pustka we łbie :(

Tak, czy siak napisane dobrze :) Wzbudza emocje - jeszcze lepiej! Mimo wszystko lubię Twojego Jazza. Z jednaj strony jest ch***m, jak barwnie określiła go nieznana ;P, a z drugiej wie o swoich niedoskonałościach, żałuje... Jest prawdziwy.

Lubię też Twojego Edwarda (który notabene jest jeszcze większym ch***m XD). Nie jest mejerowskim Edziem-Pedziem, tylko wampirem. I do tego mało czułym i współczującym.
BTW akcja z czaszką kozła rozbawiła mnie do łez! No, jak ja to sobie wyobraziłam, to zaczęłam wyć - czasem bawią mnie ogromnie takie właśnie drobnostki :)

Cóż... Pozostaje ładnie podziękować, że spięłaś tyłek i napisałaś nam ten rozdzialik oraz zmotywować do spięcia jeszcze większego, aby szybko powstał następny :D

Z wyrazami szacunku
m.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
wela
Zły wampir



Dołączył: 08 Lut 2009
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 37 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Broadway

PostWysłany: Sob 7:54, 01 Sie 2009 Powrót do góry

Widzę, że w tym rozdziale dobitnie zaznaczyłaś to o czym pisałam wcześniej, bardzo dobrze, bo teraz przynajmniej tyle o ile zrozumiałam.
Podobnie do niego czytając tekst do Carlisle’a czułam obrzydzenie... FUJ!
Przemawia do tłumu - trudno to nazwać przemową, gdyż praktycznie po kilku minutach już go wygoniono - a potem wraca na plebanię i... ech. Naprawdę fuj.
To co podoba mi się w Dance Macabre to tematyka - inna niż wszystkie. Po drugie fakt, że wszyscy są wampirami - dzięki temu można powiedzieć, że te opowiadanie naprawdę jest z fandomu twilight. Po trzecie charaktery, które nie są bezbarwne, co jest także dużym plusem.
Martwi mnie jeden szczególik, o którym zapomniałaś. Niemożliwym jest żeby Jasper i Rosalie ot tak się bzykali i nikt by o tym nie wiedział. To znaczy wiem, że zaznaczyłaś, że Edward wie, ale Alice? Przecież ona przewiduje przyszłość. Jestem pewna, że do jej głowy dotarła ta wizja. I to mnie nieco razi. Tylko jakoś wątpię w to, że o tym byś zapomniała... I dlatego też nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału, bo czuję, że tym razem Jasper spotka Alice.
Ostatnio w księgarni przyuważyłam Dance Macabre stojące na półce. Zastanawiałam się nad zakupem, ale niestety obecnie cienko stoję z kasą. Jednak zamierzam powieść kupić, bo chciałabym sprawdzić ile jest podobieństwa w tym ff do owej książki.

Czekam na więcej, powodzenia.
wela Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Anna_Rose
Wilkołak



Dołączył: 23 Sie 2008
Posty: 248
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Tam, gdzie Diabeł mówi dobranoc

PostWysłany: Sob 9:25, 01 Sie 2009 Powrót do góry

Dziękuję za opinie :D

Ogólnie, to chyba najwięcej podobieństw jest z początku, ale też mało znajdziesz - wymieszałam to wszystko ze swoją fantazją. Na początku był smok z rzeki krwi - moje wyobrażenie. Ale niektórych strażników i cały pomysł chodzenia po Piekle - to jest z oryginału.
I hmm... wiem, ryzykownie się posunęłam z tym Carlisle'em, ale tak chciałam. Ja też jestem chrześcijanką (aczkolwiek nieco kontrowersyjną xd), ale... przeraża mnie to, co czasem wyprawiają księża. Wiem, bo też był taki jeden na plebanii w mojej dzielnicy i szkoda gadać. Nie wiem, z kim się bzykał, że tak to nazwę po imieniu, ale ministrantów z chęcią sobie molestował.

Dobra, hmm... chciałam, żeby was to zaintrygowało z tą Alicę. Dziękuję, welo! Chciałam, żebyście sami zwrócili na to uwagę. Skoro Edward czyta w myślach, to zostawiłam im ich umiejętności.
Spokojnie, w miarę klarownie postaram się to wytłumaczyć w którymś z rodziałów, ale nie spodziewać się cudów. Można się łatwo domyślić, dlaczego Alice nie reagowała.

Dziękuję raz jeszcze za opinie :) I tak między nami - ciężko mi się pisało ten rozdział. Nie lubię jakoś mowy o heretykach i religii, podobnie jak mizuki.
I nie miejcie Jazz'owi za złe, no... on kochał Alice, ale jak każdy facet, dostrzegł też inne walory -_- może ten mój Jazz wynika z tego, że wiem, iż tacy jak on, żyją i to całkiem dobrze xD mają żony, a boku śliczne kochanki.

Poprzez to opowiadanie i wampiry, chyba staram się wam ukazać życie, tak jak w Gorzkiej... we wszystkim można się doszukać podobieństw do naszego życia.

Pozdrawiam,
A.Rose


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
bluelulu
Dobry wampir



Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 974
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 85 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hueco Mundo

PostWysłany: Wto 23:16, 25 Sie 2009 Powrót do góry

Anna_Rose, cóż za talent i w dodatku okiełznany. Oczywiście zaznaczam ,że ślinię się do autorki aby kontynuowała swoje pisanie. Cóż za lekkość. Ogromnym plusem opowiadania jest pomysł , drugim .. sam Jasper, uwielbiam tę postać a Edward z czaszką kozła bezcenny. W opowiadaniu nie ma zgrzytów i wszystko pasuje . Romans Rose i Jazza jest po prostu okropny , zrobiło mi się naprawdę żal zdradzonej Alice, a to kolejny duży plus ,że potrafisz w czytelniku wzbudzić takie emocje. No i ostatnie co się "ima" względem heretyków, podobało mi się, poczułam odrazę do naszego kochanego Doktorka ;>

czemu Alice nie reagowała na ten romans? Nie wiem.. może się poddała, bo ja gdybym się o czymś takim dowiedziała nie walczyłabym o chłopaka. ; p


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Anna_Rose
Wilkołak



Dołączył: 23 Sie 2008
Posty: 248
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Tam, gdzie Diabeł mówi dobranoc

PostWysłany: Nie 11:53, 13 Wrz 2009 Powrót do góry

uch! Witam po długiej nieobecności i mam nadzieję, że jeszcze ktoś się tutaj ucieszy na widok nowego rozdziału ^^'

betą, bez zmian, jest mizuki :*, jest także autorką ostatniego wspomnienia :D bardzo dziękuję :*

Występują, chociaż w małych ilościach, ale występują przekleństwa.

Bez dłuższego wstępu, zapraszam do czytania ^^'

___________________

Poprzedni rozdział

Rozdział VII

Dotykał aksamitnej skóry ukochanej. Jego palce delikatnie muskały włosy kobiety i sunęły niżej, badając policzki i usta, by po chwili zatopić się w szyi i dotrzeć do zagłębienia między piersiami, coraz mocniej i łapczywiej uciskając miękką skórę… Usłyszał cichy jęk i poczuł, jak jej ciało wygięło się w lekki łuk. Dotknęła biodrami brzucha jasnowłosego.
Zamknął oczy, dotykając ustami różanych warg. Poczuł słodki zapach i zapragnął więcej. Jego ręka błądziła po zgrabnej talii. Pogłębiając pocałunek, w głowie ujrzał obraz wysokiej, ponętnej blondynki…
Nie kontrolując swoich odruchów, lekko ugryzł brunetkę w usta, które były nabrzmiałe od pocałunków. Jęknął cicho i z desperacją próbował wymazać z głowy obraz Rosalie.
Jęknął ponownie i zbyt mocno zacisnął rękę na biodrze dziewczyny.

- Jasper? Co się dzieje? – wyszeptała cicho, widząc cierpienie na twarzy chłopaka i perlący się na czole pot.
- Nic… nic takiego… Kocham cię… - jego głos drżał, jakby struny w gardle odmawiały mu posłuszeństwa. Począł całować obojczyk Alice, mimowolnie wyobrażając sobie, że dziewczyna leżąca pod nim, to jego kochanka…



Blondyn uśmiechnął się ponuro do swoich myśli. Był w totalnej rozsypce! Z jednej strony, z atakujących go wspomnień wywnioskował, że jest zwykłym skurwysynem, którego cieszą łzy ukochanej kobiety. Jednak z drugiej strony odkrył, że… tęskni za Alice. Kocha ją, chociaż strzępy obrazów migoczące w jego głowie mogłyby temu przeczyć. Zacisnął pięści, prężąc ramiona, lecz po chwili opuścił je z rezygnacją, po czym potarł powieki.
Westchnął. Schylił się, aby podnieść ciekawy kamień spod nóg. Przed nim kroczył milczący, wciąż obrażony Edward. Patrząc na ten gładki i idealnie okrągły kamień, w którym splatały się zieleń, niesamowity odcień turkusu oraz czerwieni, w jego głowie pojawiła się pewna przykra myśl: skoro istnieją idealne kamienie, dlaczego nie istnieją idealni ludzie i inne istoty? Dlaczego jest stworzeniem z najgorszych koszmarów? Wampirem, cieszącym się krwią dziewic?

- Krwią dziewic, a to dobre! – ryknął rudzielec, po czym zaśmiał się tubalnie. Jasper podskoczył, wyrwany z ponurych myśli. – O ile dobrze pamiętam, byłeś na tyle narwany, że byłeś w stanie rzucić się na byle ścierwo, byle tylko poczuć krew w swoich ustach! – Edward wyszczerzył kły w kpiącej parodii uśmiechu, zbliżając się do rozwścieczonego brata. Dzieliło ich tylko parę centymetrów, gdy przewodnik wysyczał Jasperowi wprost do ucha: - Nie oszukujmy się. Jesteś gnijącym, żywym trupem, który chłepcze zachłannie posokę i dupczy niczym królik w rui żonę własnego brata… - Pełen ironii i lekceważenia śmiech zadźwięczał w uszach blondyna. Dzwonił i szumiał, nie dając spokoju…
- Ty skurwielu! – wrzasnął Jasper, rzucając się na brata i powalając go na ziemię.

To już jego drugi napad złości, podczas pobytu w Piekle… Czuł, że Edward całkiem świadomie go podpuszcza i bierze pod włos, a on za każdym razem połyka haczyk…
Nie myślał jednak o tym, gryząc Edwarda. Nie myślał o tym także wtedy, gdy brat odpierał jego ataki, kopiąc go stopą w brzuch. Przed oczami Jaspera wirowały czerwone plamki wściekłości, odbierając rozum, podsycając agresję. Coś w jego uszach wciąż dzwoniło i szumiało, pogłębiając uczucie szaleństwa. Wciąż słyszał w głowie słowa brata: „dupczysz niczym królik w rui żonę własnego brata…”. Wbił kły w szyję Edwarda, a ręką unieruchomił jego głowę. W końcu Edward odrzucił go od siebie z taką siłą, że blondyn wpadł na ścianę, dysząc ciężko.

- Jeszcze jeden taki numer, a będziesz leżał skulony pod moimi nogami, płacząc, błagając o litość i kwicząc z bólu! – wrzasnął Edward, targając Jasperem, żeby wstał. – Rusz się! – ryknął i popędził do przodu.

Jasper czuł się słaby i upokorzony. Odczuwał swoje własne emocje, całe zło Piekła oraz rozpacz, trwogę, złość i szyderstwa snujących się tam duszek… Nawet emocje swojego brata: pewność siebie, lekceważenie jego osoby, złość…
Dał się zwieść tym emocjom. Pozwolił im zagłuszyć głos rozsądku. Stracił kontrolę. I… został srodze upokorzony. Chciało mu się płakać, a jednocześnie rozerwać Edwarda na kawałki. Wciąż był pełen sprzeczności. Trudno powiedzieć, aby nagle stał się dobry i uczuciowy, ale też nie był już tym samym, do szpiku kości złym i okrutnym wampirem.
Po paru minutach, które dla Jazz’a wydawały się być wiecznością, dotarli do bram siódmego kręgu.

- Krąg siódmy należy do piekła dolnego – odezwał się Edward. - Przebywają w nim dusze bluźnierców przeciwko bliźnim: tyrani, jak na przykład Dionizjos I z Syrakuz oraz mordercy, którzy pływają w rzece gorącej krwi, Flegetonie. W innym rejonie tego kręgu przebywają szarpani przez harpie samobójcy. W trzeciej strefie ognisty deszcz pada na bluźnierców przeciwko Bogu. Podobna kara spotyka gwałtowników, lichwiarzy, homoseksualistów. – Edward westchnął i zapalił papierosa. Jasper zmarszczył nos, intensywnie nad czymś rozmyślając.
- Tak, mogę palić – odpowiedział znudzony rudzielec na nieme pytanie brata. Jasper nie odezwał się więcej, starając się unikać myślenia o tym, co go czeka za kolejnymi piekielnymi wierzejami.
- Ty pójdziesz poznać wspomnienie mordercy. Tak… myślę, że to będzie idealne – rudzielec wyrzucił niedopałek i ukłonił się strażnikowi. Był nim wysoki i postawny mężczyzna z głową byka. W dłoni trzymał tarczę, a wokoło niego znajdowały się ponure pale, straszące ponabijanymi na nie głowami osób, które odważyły się nie okazywać szacunku należnego strażnikowi…

Nie takie znowu oryginalne zbierać trofea, pomyślał Jasper.
Strażnik otworzył bramę kręgu, a Edward bez żadnych ceregieli wepchnął weń swojego brata, a sam zasiadł do gry w kości z demonicznym opiekunem siódmego kręgu, który jak nic w tej piekielnej otchłani, uwielbiał hazard.
Duszyczka, która złapała go w objęcia, twarz miała bladą, niemal przezroczystą, jednak łzy cieknące po jej twarzy lśniły w czeluściach Piekła, niczym drobne diamenty.

Czekała na niego w zaułku ciemnej uliczki na peryferiach miasta. Był odrobinę podchmielony, młody i naprawdę śliczny. Victoria zachichotała cicho. Zawsze wybierała młodych mężczyzn, właściwie jeszcze chłopców. Czerpała nieziemską przyjemność w odbieraniu życia komuś, kto w ludzkim świecie uchodził za osobę silną, niepokonaną i piękną, która miała przed sobą wszystko. Uwielbiała patrzeć, jak ich piękne oczy gasną, wyrażając jedynie trwogę. Zadrżała. Cóż za okazja!
Młodzieniec miał szerokie barki i silne ramiona, których mięśnie delikatnie rysowały się pod skórą. Westchnęła. Oliwkowa cera sprawiała wrażenie niezwykle gładkiej. Pachniała cudownie. Woń słodkiego zielonego jabłuszka walczyła o dominację wespół z goryczą skórki pomarańczy. Ciemne włosy, w nieładzie okalały twarz. Zatoczył się delikatnie, wypuszczając powietrze z płuc z ciężkim westchnieniem. Uśmiechnął się pod nosem, jakby w rozbawieniu nad swoją niezdarnością po alkoholu. Nieświadomy niczego brnął w uliczkę, będąc coraz bliżej rudowłosej wampirzycy.
Była drapieżnikiem czyhającym na ofiarę. Wilkiem gotowym rozerwać owieczkę na strzępy. Owieczka była coraz bliżej… Victoria niemal zawyła na widok jego oczu. Ich kolor mógł się równać jedynie z kolorem letniego nieba o zmierzchu. Wydłużała chwilę ataku w nieskończoność, chłonąc odcień tęczówek młodzieńca, mrucząc niczym kotka. Och, cóż za piękny chłopiec… Oblizała pełne wargi, uśmiechając się szeroko.
Dopadła go nim zdążył zrozumieć, co się z nim dzieje. Jego szerokie plecy z hukiem uderzyły o ścianę obdrapanego budynku. Jęknął głucho, zaciskając powieki. Po chwili otworzył oczy szeroko, z zaskoczeniem widząc przed sobą twarz rudowłosej kobiety. Była tak blisko! Mogła policzyć każdą żółtawą plamkę, którymi nakrapiane były jego ciemnoniebieskie tęczówki. Policzyć wszystkie grube, czarne rzęsy, które okalały szczelnie zaskoczone oczęta. Patrzył na nią przez chwilę zszokowany, aby w końcu uśmiechnąć się leniwie, z zawstydzeniem. Przepraszająco.
Victoria sapnęła z zadowoleniem. Był piękny.
Odchyliła jego głowę, sunąc zimnymi palcami po silnie zarysowanej szczęce mężczyzny. Zadrżała, czując pod palcami szorstki, dwudniowy zarost. Męski, a zarazem tak bardzo jeszcze chłopięcy! Zamruczała głośno, dotykając nosem jego skóry. Wargi Victorii przywarły do wrażliwego miejsca tuż pod uchem mężczyzny. Westchnął cichutko, unosząc dłoń. Po chwili wahania, zanurzył ją w rudych lokach, gładząc je z czułością. Wampirzyca drgnęła silnie, wpatrując się w jego wciąż szeroko rozwarte oczy.
A potem wszystko potoczyło się szybko. Jego przerażenie. Trzaska łamanych kości. Krzyk. Ból. Ostre kły. Śmierć.


_____________

*kłania się* xd


Post został pochwalony 2 razy
Zobacz profil autora
mizuki
Zły wampir



Dołączył: 03 Gru 2008
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Nie 16:12, 13 Wrz 2009 Powrót do góry

No i sytuacja się powtarza - jak zwykle. Brak słów. Zresztą, chrzanić to. Ja DM zawsze chętnie czytam.

Podoba mi się to, że Jazz w Twoim ff CZUJE, a jego ciało reaguje na sposób ludzki. Sprawiasz, że wampiry stają się nam bliższe - lepiej je rozumiemy. Lubię Jazza-sku**syna - jest ciekawy. Wzbudza złość i litość w jednej chwili. Uwielbiam czytać o tym, jak się pogrąża, licząc na to, że jeszcze z tego wyjdzie ;P No dobra, wiem jak to się skończy, ale staram się udawać, że nie XD", bo wtedy łatwiej mi komentować ^^"... Lubie Twoje opisy i porównania, bo są zupełnie inne od tego, co piszę ja i wielu innych autorów na tym forum. Są specyficzne.
Rozwijasz się. Nawet nie mogę sobie przypomnieć, jak pisałaś na początku. Teraz jesteś jedną z najlepszych i tego się trzymaj :).


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin