FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Liczy się zemsta [NZ] [23.10] Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Landryna
Zły wampir



Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 353
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Zawiercie/Ogrodzieniec / łóżko Pattinsona :D

PostWysłany: Wto 12:37, 04 Sie 2009 Powrót do góry

Bardzo się zawiodłam. Byłam zupełnie zachwycona pomysłem opowiadania, ale teraz mam wątpliwości. Myślałam, że wszystko działo się tak jak w Zmierzchu [ Bella dowiedziała się, że Edward jest wampirem, był James,Victoria itd],a potem opuścił ją tak jak w KwN, ona cierpiała, zaprzyjaźniła się z Jacobem, a potem w nim zakochałaa, ale nigdy nie skoczyła z klifu, więc Alice nie miała wizji, nie powiedziała Edwardowi że Bella nie żyje i nie przyjechała do Forks. A tu taka niemiła niespodzianka. Naprawdę, poprzednie rozdziały były o wiele epszej jakości, ten jest taki hmm...sztuczny, jakby pisany na siłę.
Mam nadzieję, że zachwycisz mnie następnym rozdziałem, tak jak to było w przypadku dwóch pierwszych :)
Czekam więc na następny.
Pozdrawiam, Landryna.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
MonsterCookie
Gość






PostWysłany: Wto 14:20, 04 Sie 2009 Powrót do góry

A mi nawet się podobało i retrospekcja również. Według mnie była dobrze napisana. A jeśli chodzi o resztę rozdziału to było nawet dobre. Błędów nie zauważyłam, poza tym zaintrygowała mnie ta konforntacja z Alice. Zastanawiam się jak rozwinie się akcja, oraz czy pojawią się inni Culleni.

Tak naprawdę myślałam, że Bella jest starsza, ale wygląda na to, że urodziła córkę w wieku 19 lat, jeśli Leah ma 5.

Cytat:
Leah miała pięć lat. Miała ona czarne falowane włosy, piękne brązowe oczy i ciemną cerę.


Przepraszam, nie mogłam się powstrzymać, jak zauważyłam to w pierwszym rozdziale, musiałam tu napisać. Wydaje mi się, że to powtórzenie :)

Checi do pisania.
MonsterCookie. :)
AndziulaW
Człowiek



Dołączył: 23 Kwi 2009
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Forks

PostWysłany: Czw 0:46, 20 Sie 2009 Powrót do góry

HA nawet spodobał mi się ten fan fick No nieźle się zaczyna Balla mająca dziecko z Jacobem nono. Ogólnie pomysł jest okej tylko trochę ta stara śpiewka zostawił ją bo chciał ją chronić i był z nią nic nie mówiąc o tym że jest wampirem? To tak jakby Bella była aż tak głupia i faktycznie uwierzyła że jest taka choroba gdzie przez cały czas jest się zimnym. Wkurzyła mnie Alice normalnie tak sobie podbiegła do Belli "Cześć Bella" i na co ona liczyła, że rzuci jej się w ramiona i będą gadały jak stare kumpele? Po za tym jak już pisałam pomysł jest całkiem ciekawy i intrygujący i dla tego nie mogę się już doczekać aż rozkręcisz tą akcje. Z resztą bardzo fajnie to opisujesz zwłaszcza Retrospekcje xD. Czekam na kolejny rozdział mam nadzieję, że niebawem się pojawi.

Pozdrawiam Ana


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
AlRose
Nowonarodzony



Dołączył: 28 Mar 2009
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pią 14:05, 21 Sie 2009 Powrót do góry

Nie wiem jak to możliwe, że dopiero teraz przeczytałam trzeci rozdział. Opowiadanie jak już mówiłam ciekawe. Trzeci rozdział z pewnością nie jes najlepszy, lecz i tak mi się podoba.
Życze weny i czekam na kolejny rozdział
Ar.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
xcullenowax
Wilkołak



Dołączył: 24 Lut 2009
Posty: 112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław.

PostWysłany: Pią 15:17, 21 Sie 2009 Powrót do góry

A mnie się podoba. (: Może faktycznie trzeci rozdział jest trochę słabszy, ale mi to nie przeszkadza. Mam nadzieję, że to tylko jednorazowe potknięcie. (;
Podoba mi się fabuła i to, że nie jest to kolejne opowiadanie 'co by było, gdyby Edward nie wrócił'. Tutaj jest inaczej, chociaż może wydawać się, że podobnie. ;d
Cieszę się, że Bella stała się pewniejsza siebie i ma lepszą koordynację. Zdziwiło mnie jedynie to, że Bells urodziła córeczkę w wieku 19 lat, a Jacob był od niej w młodszy, przynajmniej w sadze tak było. Tutaj też tak jest?
Nie rozumiem zachowania Alice. Myślała, że Bella powita ją jak przyjaciółkę, za którą tęskniła?

Jestem niesamowicie ciekawa, jak dalej potoczą się losy bohaterów, więc mam nadzieję, że post z kolejnym rozdziałem pojawi się niedługo.
weny życzę,
xx


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez xcullenowax dnia Pią 15:17, 21 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Seanice
Człowiek



Dołączył: 29 Cze 2009
Posty: 82
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 17:43, 26 Sie 2009 Powrót do góry

Dziękuję wam za komentarze. To prawda trzeci rozdział nie wyszedł mi najlepiej i nie jestem z niego zadowolona. Co do Alice, w następnych rozdziałach wyjaśnię jej zachowanie. Bez dalszych wstępów zamieszczam rozdział czwarty.

Beta : xxpaolaxx

Kilka dni później...
- Peter, nie chlap mnie! - zawołała Leah, oczywiście nie była dłużna kuzynowi i również zaczęła polewać go wodą. Po chwili ganiali już wokół basenu, wydając przy tym radosne okrzyki. Uśmiechnęłam się do nich, a następnie przekrzywiłam swój kapelusz i położyłam się wygodnie na leżaku. Dzieci nadal robiły swoje, nie zwracając uwagi na cały świat.
- On mi moczy włosy! - poskarżyła się Lea. - Mamo, mamo! Mam mokre włosy! - Doskonale znałam stosunek mojej córki do mycia włosów. Nie lubiła tego, prawie tak samo jak siedzenia w domu w upalny dzień.
- Peter, nie mocz Lei włosów. - Siostrzeniec Jacoba na ogół jest grzecznym chłopcem, ale, jak każdy w jego wieku lubił czasami narozrabiać.
- No dobrze - powiedział, wyszedł z wody i skierował się do domu.
- Gdzie idziesz? - zapytałam.
- Do toalety - odpowiedział, wzruszając ramionami.
-Okej. - Odprowadziłam chłopca wzrokiem, po czym spojrzałam na Leę, która w dalszym ciągu skakała i rozpryskiwała wodę we wszystkie strony. W tym samym momencie zadzwoniła moja komórka. Westchnęłam i energicznym krokiem, wyruszyłam na poszukiwania telefonu. Znalazłam go w salonie pod jakąś starą gazetą. Zerknęłam na wyświetlacz, dzwonił Jacob. Nacisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam komórkę do ucha.
-Cześć, kochanie. Chciałem ci tylko powiedzieć, że będę musiał zostać trochę dłużej w biurze. Zobaczymy się dopiero późnym wieczorem - usłyszałam.
- Och, dobrze. Ale pamiętaj, że obiecałeś Lei pójście na plażę. - Mój mąż często musiał zostawać dłużej w pracy. Denerwowało mnie to, lecz nie chciałam się z nim kłócić.
- Mamo! Mamo! - krzyczała Leah. Zasłoniłam dłonią słuchawkę już miałam powiedzieć jej, że przyjdę, jak tylko skończę rozmowę, lecz przeszkodził mi w tym dźwięk tłuczonego szkła.
- O jeny, Jake musze kończyć. Kocham cię. Pa - powiedziałam.
- Bella, co się tam dzieje? - Nie odpowiedziałam, tylko rozłączyłam się i wbiegłam do ogrodu. Gdy już tam dotarłam stanęłam tuż obok Petera, który patrzył na Leah. Jego mina przedstawiała zdziwienie i strach. Krzaki po prawej tronie basenu gwałtownie się zatrzęsły. Spojrzałam na córkę, była roztrzęsiona, wyglądała dokładnie jak osoba, która przed chwilą zobaczyła ducha, lub inną postać rodem z horroru. Mokre włosy przylepiły jej się do twarzy, a oczy były rozszerzone i spanikowane.
- Lee, skarbie, co się stało? Dlaczego krzyczałaś? - zapytałam z obawą.
- Ja... Mamo... Tam... - jąkała się. Nigdy wcześniej nie widziałam, aby była w takim stanie, jak teraz. Przytuliłam ją mocno do siebie, wiedziałam, że w tej chwili nie powie mi już niczego więcej. Rozejrzałam się uważnie, w ogrodzie nie było nikogo, prócz naszej trójki. Po drugiej stronie basenu zauważyłam odłamki szkła. Zdziwiłam się, przecież Leah by niczego nie rozbiła, a Peter stał obok nas, po drugiej stronie basenu, byłam pewna, ze żadne z nich tego nie zrobiło. W powietrzu unosił się słodkawy zapach, zapach Edwarda - przeleciało mi przez głowę. Pamiętam doskonale jak pachniał, mimo, że minęło już kilka lat. On i jego rodzina charakteryzowali się słodkawą wonią, co, jak mi później wytłumaczył Jacob, ma zwabiać do nic potencjalne "ofiary". Przez moje ciało przeszedł dreszcz, czy to możliwe, że któryś z Cullenów chce wyrządzić krzywdę mnie lub mojej rodzinie? Nie, to niemożliwe, przecież by mnie nie skrzywdzili.
- To już nie pamiętasz, jak zostawili cię na pastwę losu wyjeżdżając? - Odezwał się złośliwy głosik w mojej głowie, lecz tym razem musiałam przyznać mu rację. Już raz mnie zranili, dlaczego nie mieliby zrobić tego po raz kolejny?
-Lea, kochanie. Musisz mi powiedzieć, kogo zobaczyłaś. To był mężczyzna? A może kobieta?
- Mamo, ja nie wiem. Było szybkie i miało taki straszny wzrok. Przybliżało się do mnie bardzo szybko i to coś miało taki wyraz twarzy, jakby chciało zrobić mi krzywdę. Nie mogłam się ruszyć. To coś wyglądało jak ci krwiopijcy z opowiadań dziadka. - Mówiła bardzo szybko, po czym zasłoniła sobie usta ręką.
- Co to znaczy "jak ci z opowiadań dziadka"? Skąd wiesz o tych historiach? Przecież tyle razy mówiliśmy ci z Jacobem, że one nie są przeznaczone dla dzieci. - Byłam zła, tak bardzo próbowałam ochronić ją przed światem wampirów i wilkołaków, a nagle okazało się, że ona o tym wiedziała. Mogłam tylko mieć nadzieję, że nie brała tego na poważnie i traktowała, jako bajkę.
- Ciociu, to nie tylko jej wina - powiedział Peter z wyraźną skruchą w głosie. - Byliśmy ciekawi i zakradliśmy się kiedyś na to spotkanie, które czasami organizuje dziadek z innymi. - Czyli słyszeli więcej niż jedną historię. Wiedzieli więcej, niż niektóre kobiety z plemienia.
- Posłuchajcie obydwoje. Będziecie mieli spore kłopoty, kiedy dziadek się o tym dowie. To stare legendy, a wy nie powinniście ich słuchać.
- Przepraszamy, byliśmy po prostu ciekawi. - Popatrzyłam na nich, byłam pewna, że coś jeszcze ukrywają. Wątpiłam w to, czy chcę wiedzieć, jaki mają sekret. Jednak musiałam ich o to zapytać, dla pewności, że mają to wszystko tylko za stare legendy.
- Peter, Leah, wiem, że coś ukrywacie. Musicie powiedzieć mi, co - oznajmiłam, lecz głos zdradził im moje zdenerwowanie. Patrzyli na mnie przestraszeni.
- Tylko się nie denerwuj. - Córka spojrzała na mnie niepewnie, jakby bojąc się mojej reakcji na kolejne słowa.
- Dobrze - odparłam niechętnie.
- Pamiętasz, jak zostawiłaś mnie u cioci Rachel, bo musiałaś jechać na jakieś spotkanie. Wtedy, my... - zawahała się na moment, nie wiedziałam, czego mam się spodziewać. Jednak zdawałam sobie sprawę, że nie będą to wiadomości, które mnie ucieszą.
- Uciekliśmy mojej mamie i pobiegliśmy popatrzeć, jak wujek Sam i tata skaczą z klifu - dokończył Peter. O mój boże, chyba nie skoczyli za nimi? Nie, to niemożliwe, nie zrobiliby czegoś tak głupiego.- Ale nie było ich na klifie, więc poszliśmy na plaże. Wtedy zobaczyliśmy wujka Paula i on zmienił się w wilka - powiedziała, spuszczając głowę i obawiając się mojego wybuchu.
- CO???? - krzyknęłam. Nie, to już koniec. Moja córka i jej kuzyn wiedzieli o wilkołakach. Byłam pewna, że po tym, co dzisiaj widziała Leah zaczną wierzyć w wampiry. Dzieci patrzyły na mnie przerażone. To, że dowiedzieli się o wilkach nie było do końca ich winą, lecz przecież uciekli Rachelle. W tej chwili tylko jedno pytanie całkowicie pochłaniało moje myśli, Co teraz? Po kilku minutach, które okazały się dla mnie wiecznością, uspokoiłam się. Przynajmniej na tyle, by móc z powrotem spokojnie oddychać. Lea usiadła na leżaku, tępo wpatrując się w wodę w basenie. Mój wzrok przykuł błyszczący przedmiot w jego głębszej części. Światło słoneczne sprawiało, że mienił się różnymi kolorami. Wzięłam głęboki wdech i wskoczyłam do wody. Nigdy nie byłam dobra w pływaniu, lecz po chwili wypłynęłam ściskając w dłoni tajemniczą rzecz, która okazała się być srebrnym medalionem. Wyszłam płytszą stroną basenu. Dzieci posyłały mi zaciekawione spojrzenia.
- Ciociu, w tym wisiorku na pewno znajduje się jakieś zdjęcie - powiedział cicho Peter. Spróbowałam otworzyć owy przedmiot, lecz ten, jak na złość nie chciał pokazać mi, co skrywa. A ukrywał coś na pewno. Co prawda nie należałam do najsilniejszych, lecz to był tylko zwykły wisior. Zrobiłam jeszcze parę prób, lecz każda skończyła się podobnie - czyli bez większych rezultatów. Postanowiłam, że poproszę Jacoba o pomoc, jak tylko wróci. A tym czasem muszę odwiedzić pewnego wilkołaka, który będzie miał spore kłopoty, jak pozostali członkowie sfory dowiedzą się, co zrobił. A potem, na dodatek, spotkać się z Cullenami, którzy z pewnością maczali palce w dzisiejszym wydarzeniu. Muszę im w końcu dać do zrozumienia, że mają zostawić w spokoju mnie, i moją rodzinę.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Śro 19:19, 26 Sie 2009 Powrót do góry

hehe... podoba sie twój sposób pisania... podoba się medalion...

nie podoba się, że Bella jest z Jacobem :( mam nadzieje, że Eward podziała... chociaż jestem przeciwna rozbijaniu rodzin...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Landryna
Zły wampir



Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 353
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Zawiercie/Ogrodzieniec / łóżko Pattinsona :D

PostWysłany: Czw 12:32, 27 Sie 2009 Powrót do góry

Jak już mówiłam rozdział trzeci trochę mnie rozczarował, za to rozdział 4 wszytsko mi wynagrodził :).
Może i nie ociekał akcją ale był na naprawdę dobrym poziomie. Podoba mi się sprawa z medalionem i jestem ciekawa co będzie dalej. I zgadzam się z kirke : mam nadziję, że Edward podziała :D
Błędów nie wychwyciłam, ale to zapewne dlatego, że Paola jest dobrą betą.
Czekam na następny rozdział, życzę weny i czasu na pisanie.
Pozdrawiam, Landryna.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
AlRose
Nowonarodzony



Dołączył: 28 Mar 2009
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Czw 16:09, 27 Sie 2009 Powrót do góry

Czwarty rozdział jest zdecydowanie leprzy od trzeciego. No ale oczywiście mam jeszcze więcej pytań m.in. Czyje zdjęcie będzie w medalionie? Kto był w ogrodzie? No i cały czas dręczy mnie to czarne volvo. Błędów nie zauważyłam, co jest dodatkowym plusem opowiadania. Jestem pewna, że jeszcze wiele rzczy mnie zaskoczy w tym ff.
Życzę weny.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
MonsterCookie
Gość






PostWysłany: Czw 19:52, 27 Sie 2009 Powrót do góry

Gdy tylko zauważyłam nowy rozdział od razu weszłam, przeczytałam i jestem bardzo mocno zaciekawiona. Nie muszę powtarzać, że 4 jest lepsza od 3, poza tym tekst napisany bardzo fajnym, lekkim stylem.
A zaciekawiona jestem z powodu tego medalionu i osoby w krzakach. Znając życie to odzywa się nasz stary, poczciwy Edzio. :P
Za to zgadzam się z Landryną i kirke, niech Edward podziała. :D

Weny,
MonsterCookie. :)
xcullenowax
Wilkołak



Dołączył: 24 Lut 2009
Posty: 112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław.

PostWysłany: Czw 20:11, 27 Sie 2009 Powrót do góry

O kurcze, o kurcze!
Niby nic superekstrałał się nie wydarzyło, ale strasznie mi się podoba. Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału! ;d
Edward musiał namieszać, bo jestem pewna, że to on. Mam nadzieję, że coś się stanie, że jak to już moje poprzedniczki napisały: 'Edward podziała'.
Byłoby interesująco, chociaż szkoda, że rodzina byłaby rozbita, a córka Belli i Jake'a dorastałaby bez jednego z rodziców.
Jestem ciekawa, co jest w tym medalionie.

życzę weny,
xx


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Seanice
Człowiek



Dołączył: 29 Cze 2009
Posty: 82
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 16:02, 03 Wrz 2009 Powrót do góry

Dziękuję wam za komentarze. Ciezę się, że udało mi się was zadowolić. Sprawa z medalionem niedługo się wyjaśni, nie zdradze wam kto za tym wszystkim stoi. Nie jestem w stanie powiedzieć czy Edward jakoś zadziała na Bellę, ponieważ dopiero piszę kolejne rozdziały, a moja wena często się zmienia i podsuwa mi kolejne pomysły na dalszą część. Tak więc, mam już jako taki kontur zakończenia, jednak wszystko może się zmienić.

EDIT : Kolejny rozdział dodam, jak tylko odbiorę go od Bety.

Seanice.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Seanice dnia Czw 16:03, 03 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
AlRose
Nowonarodzony



Dołączył: 28 Mar 2009
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pią 17:30, 04 Wrz 2009 Powrót do góry

A ja ciągle mam nadzieję, ze Edward podziała na Bells i będą znowu razem.
A ile rozdziałów przewidujesz, pytam tak z ciekawości.
Fajnie, że niedługo dodasz nowy rozdział już nie mogę się doczekać :):):)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Seanice
Człowiek



Dołączył: 29 Cze 2009
Posty: 82
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 15:22, 22 Wrz 2009 Powrót do góry

Troszkę długo to trwało, lecz teraz, bez zbędnych wstępów, dodaję piąty rozdział. Przepraszam za jego długość, lecz moja wena ucieka mi z każdą chwilą.
Enjoy!

Betowała : Reilee

Rozdział piąty.
Dzieci poszły spać dość wcześnie. Rachel musiała wyjechać na jakieś badania z córeczką, więc Peter spał dzisiaj w moim domu. Gdy moi mali podopieczni zasnęli, udałam się do salonu, by poczekać w nim na Jacoba. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, a mój wzrok przykuł stary album na zdjęcia. Sięgnęłam po niego, lecz wypadł mi z rąk i z trzaskiem upadł na podłogę, otwierając się przy tym. Schyliłam się, aby go podnieść i zastygłam w bezruchu. To zdjęcie. Tyle wspomnień. Zamknęłam album i odłożyłam go na półkę, usiadłam w fotelu i po paru minutach zasnęłam.
* * *
Znalazłam się na jakiejś polanie, lecz nie była to piękna i tętniąca życiem łąka jak ze snu. Niebo pokrywały ciemne, wręcz czarne chmury. Przede mną stał pusty, mały, drewniany domek, okna miał pozabijane deskami, tak samo jak drzwi. Nie sposób było się do niego dostać. Podeszłam bliżej, by przyjrzeć się chatce. Cała ta budowla tchnęła atmosferą cichej rozpaczy, dawno utraconej pamięci. Moje palce dotknęły drewna, usłyszałam czyjś śmiech. Zamarłam i wstrzymałam oddech. Śmiech umilkł. Przestraszyłam się, lecz nie wykonałam nawet kroku. Był to przeraźliwy, ironiczny chichot.
— Kto tam? — zapytałam, ale odpowiedziała mi cisza. Oderwałam palce od domku i rozejrzałam się dookoła. Raptem usłyszałam dźwięk podobny do szeptu, jakby ktoś do siebie mówił bez oddechu. Głos był bliski, a jednocześnie dolatywał z oddali. Mogłabym przysiąc, że dochodził z wnętrza chatki. Zapukałam delikatnie w deski przybite do drzwi. Ktokolwiek to był, prawdopodobnie mnie słyszał, a nie uśmiechało mi się spędzenie większej ilości czasu na tej przeraźliwej polanie.
— Kto tam? — zapytałam ponownie. — Czy ktoś tam jest? Przez chwilę panowała cisza, a potem usłyszałam czyjś cichy głos.
— Uciekaj stąd, jeszcze możesz jej pomóc, uciekaj. - Był to przedziwny dźwięk, zdawał się dobiegać zewsząd, taki, jaki ma człowiek, który w duchu szczerzy zęby. Mógł on należeć do mężczyzny albo do kobiety czy nawet do dziecka, nie miałam jednak pewności do kogo.
— Komu pomóc?
— Wydajesz się być dobrym człowiekiem. Uciekaj i uratuj ją, powstrzymaj mnie — szeptał głos.
— Co tam robisz? Kogo mam uratować? Przed czym powstrzymać? – zapytałam, prawie krzycząc. Głos nie odpowiedział. Zamiast tego dalej powtarzał – Uratuj ją, ocal przede mną.
— Słuchaj! — krzyknęłam. — Nie wiem, kogo mam uratować! Nawet nie wiem, czy w ogóle tam jesteś! Zastukaj w drzwi, chcę wiedzieć, czy naprawdę to wszystko słyszę!
— Mogę zrobić coś lepszego — zaśmiał się głos. — Uwierz mi, coś o wiele lepszego.
— Nie rozumiem.
- Czy nie czujesz, jak łapią cię skurcze i boleści? - Zmarszczyłam brwi. Rzeczywiście czułam. W moim żołądku coś bulgotało, coś wstrętnego, niestrawnego. A jednocześnie kręciło mi się w głowie.
- Uciekaj i pomóż jej! Uciekaj, uciekaj, uciekaj… — Każde kolejne słowo stawało się głośniejsze od poprzedniego.
* * *
Otworzyłam szeroko oczy, to tylko sen. Zwykły, głupi koszmar senny. Nadal siedziałam w fotelu, a niebo za oknem znacznie pociemniało. Zerknęłam na zegarek, była trzecia w nocy. O jeny. W mojej głowie nadal słyszałam ten przeraźliwy głos, każący mi uciekać. Ale, przed czym lub kim miałabym to robić? I kogo mam uratować? Jedynymi osobami, za które rzuciłabym się w ogień, byli mój mąż, córka, ojciec i matka. A przecież im nic nie groziło, więc o co chodzi? Moje przemyślenia zeszły na boczny tor, gdy do umysłu wdarło się pytanie: Gdzie jest Jake? Już dawno powinien być w domu, przy mnie. Zaczęłam szukać jakiegoś stosownego wytłumaczenia jego nieobecności. Jedynym rozwiązaniem, które przyszło mi do głowy, było to, że spotkanie się przedłużyło, a on został na noc w jakimś hotelu. Tak, to możliwe, ale czy wtedy by nie zadzwonił? Albo chociaż nie wysłał głupiego sms-a? Sprawdziłam komórkę, żadnej wiadomości nieodebranej, żadnego połączenia. Dziwne. No cóż, teraz pewnie już śpi, rano do niego zadzwonię. Po prostu pójdę do łazienki i do łóżka. Jak pomyślałam, tak zrobiłam. Tej nocy nie przyśniło mi się już nic więcej, na szczęście.
* * *

- Mamo! Wstawaj! No mamo! Szybciej! – Usłyszałam jak przez mgłę głos Lei. Powoli podniosłam się do pozycji siedzącej i otworzyłam oczy, lecz zaraz je zamknęłam, oślepiona promieniami słońca.
- Lee, która jest godzina?
- Po dziewiątej. A gdzie jest tata? – I co ja miałam jej odpowiedzieć? Przykro mi, córeczko, nie wiem?
- Na pewno niedługo wróci. – Chwyciłam telefon i wybrałam numer Jacoba.
- Przepraszamy, nie ma takiego numeru. – Próbowałam dzwonić jeszcze kilka razy, a Leah cichutko wyszła z pokoju. Westchnęłam i poszłam robić dzieciom śniadanie.
* * *
Dochodziła czwarta, a Jake’a ciągle nie było, dzwoniłam do niego jeszcze kilka razy. Nagle rozległo się pukanie, a raczej walenie do drzwi. Podbiegłam do nich i spojrzałam przez judasza. Gdy tylko dostrzegłam, kto stoi po drugiej stronie, otworzyłam je i przytuliłam mocno Jacoba. Po chwili jednak odsunęłam się od niego i posłałam mu srogie spojrzenie.
- Przepraszam cię Bello, musiałem zostać trochę dłużej w biurze, a ktoś ukradł mi telefon.
- No dobrze, ważne, że nic ci nie jest. Okropnie się martwiłam. – Wszedł do domu i poszliśmy do salonu. Opowiadałam mu, co się działo, gdy jego nie było. Zdenerwował się, gdy usłyszał o zajściu nad basenem. Do salonu wbiegła Leah z Peterem.
- Tato! Przeczytasz nam bajkę? – Uśmiechnęli się szeroko do Jake’a, nie sposób było im odmówić.
- Dobrze, zaraz wracam, Bello. – Kiwnęłam tylko głową. Sięgnęłam do kieszeni spodni i wyjęłam z niej medalion. Pooglądałam go trochę i spróbowałam otworzyć - ani drgnął. Był starannie wykonany, nigdy nie widziałam podobnego. Tak, jakby ktoś zrobił go na zamówienie. Ciekawe, co ukrywał. Nie zwróciłam uwagi, kiedy do pomieszczenia wszedł Jacob.
- Pomóc ci może? – zapytał.
- Mógłbyś?
- Jasne, pokaż mi to. – Wziął ode mnie medalion, przyjrzał mu się. – Jest bardzo starannie wykonany, skąd go masz?
- Przecież ci mówiłam, to ten z basenu.
- Dziwne, że ktoś przez przypadek upuścił tak drogocenny przedmiot.
- Tak, mógłbyś go wreszcie otworzyć?
- Dobrze, już dobrze. – Za pierwszym razem próba otwarcia medalionu nie powiodła się. Po kilku kolejnych wreszcie udało się go otworzyć.

________________________________

Czekam na wasz opinie. Mam nadzieję, że was nie zawiodłam.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Seanice dnia Czw 12:07, 24 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
`Wapmirzyca` ; ****
Człowiek



Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 83
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Sparkle London <3

PostWysłany: Wto 15:58, 22 Wrz 2009 Powrót do góry

Aaa! Jak można skończyć w taki momencie?!
Ciekawe co kryje ten medalion.
Rozdział świetny. Taki tajemniczy.
Gdy czytałam miałam dreszcze! Po prostu boski.
Świetna robota.

Życzę czasu i weny.

Pozdrawiam,

`W`


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
igas
Człowiek



Dołączył: 19 Lip 2009
Posty: 99
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Chojnic

PostWysłany: Wto 16:09, 22 Wrz 2009 Powrót do góry

Trochę krótko. Ledwo zaczęłam, a już skończyłam. Kurczę, musiałaś zakończyć w takim momencie? Toż to karygodne ;P
Teraz będę się zastanawiać co było w tym medalionie. Ach...
Czuję, że późny powrót Jacoba nie jest przypadkiem. Wampiry go zatrzymały? ;P

Weny i czasu życzę
Pozdrawiam
igas


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
MonsterCookie
Gość






PostWysłany: Wto 16:37, 22 Wrz 2009 Powrót do góry

Oczywiście, że nas nie zawiodłaś, osobiście rozdział mi sie bardzo podobał, tylko szkoda, że tak troche krótko.
A jeśli chodzi o fabułę to spodobała mi się, najpierw sądziłam, że tekst napisany kursywą był retrospekcją i jakoś nie wyobrażałam sobie tego, żeby Bella coś takiego przeżyła, jednak później przeczytałam wyjaśnienie, że jednak to był tylko sen. :P
Poza tym zniknięcie telefony Jacoba ma zwiazek z Cullenami, ja to wiem.
A teraz trochę mojej frustracji: Jak mogłaś zakończyć w takim momencie?! :D
Z dużą niecierpliowścią czekam na następny rozdział, bo muszę się dowiedzieć co było w medalionie.
Pozdrawiam,
MonsterCookie Wink
Landryna
Zły wampir



Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 353
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Zawiercie/Ogrodzieniec / łóżko Pattinsona :D

PostWysłany: Wto 18:09, 22 Wrz 2009 Powrót do góry

Oj króciutko trochę... Ale ja też mam problemy z pisaniem długich rozdziałów, więc nevermind.
Rozdział mi się podobał, choc jest napisany skromnie i bez większych ekscesów. Ładnie opisałaś ten sen Belli. W sadze jej sny były raczej prorocze, zawsze coś oznaczały. Jestem ciekawa, czy i tu tak będzie i czy ten sen będzie miał coś wspólnego z późniejszymi wydarzeniami. No i ten medialion. Ciekawi mnie co skrywa w środku.
Życzę dużo weny i czasu na pisanie.
Pozdrawiam, Landryna.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Edward Cullen vampire
Nowonarodzony



Dołączył: 04 Paź 2009
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Deszczowe Forks..

PostWysłany: Pią 15:24, 16 Paź 2009 Powrót do góry

jaK tak można??

dosc że skończyłaś w takim momencie to jeszcze tak długo nie ma nowego rozdziału :( zawsze jak wchodze na neta to najpierw sprawdzam to opowiadanie i.. jak narazie zawsze mam zawód.. :(

prosze Cię dodaj wreszczie nowy rozdział:)



E-C-v



:**


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Seanice
Człowiek



Dołączył: 29 Cze 2009
Posty: 82
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 12:42, 17 Paź 2009 Powrót do góry

Przepraszam was, trochę zajęło mi napisanie tego rozdziału. Wena zamiast rosnąć, zmalała, a czas nie działa na moją korzyść. Na pierwszym miejscu nauka. Rozdział krótki, ale jak już mówiłam, to wina weny. Pozostałe powinny być nieco dłuższe. Bardzo dziękuję wam za wszystkie komentarze. No więc, wstawiam rozdział szósty i życzę miłego czytania.

Betowała Alicei, która od wczorajszego dnia została stałą betą tego opowiadania.


Rozdział szósty.

Wyrwałam medalion z rąk Jacoba, zanim dokładnie go obejrzał. Mój mąż nie odezwał się, ale nie odrywał od niego wzroku. W środku wisiorek był jeszcze piękniejszy. Ze zdjęcia spoglądał na mnie mężczyzna w średnim wieku. Postawą przypominał silnego drapieżnika, trochę jak Emmett. Jednak brat Edwarda różnił się od niego wieloma cechami. Na twarzy mężczyzny ze zdjęcia widniał zarost, niewielki, zaledwie kilkudniowy. Włosy miał krótkie, nie wiem, jakiego koloru, gdyż obrazek był czarno-biały. Przeraziło mnie jego spojrzenie. Czułam się tak, jakby kryło się w nim tyle jadu, że bez problemu mogłoby pozbawić życia kilka osób. Z oczu ciskał pioruny, gotowe dopaść każdego, kto tylko w nie spojrzał. Niebezpieczny - tak właśnie najkrócej opisałabym tego mężczyznę. Zastanawiałam się przez chwilę, Byłam pewna, że gdzieś już go widziałam. A może się mylę? Kto ma to wiedzieć, skoro nawet ja nie jestem do końca pewna? Popatrzyłam na Jacoba, który zerkał teraz w stronę drzwi. O co mu może chodzić? Zachowuje się dzisiaj tak dziwnie, zupełnie inaczej niż zwykle. Identycznie,jak w pierwszym roku naszego małżeństwa. Tyle, że wtedy było w nim więcej opiekuńczości i romantyzmu, którego od jakiegoś czasu nie okazywał.Postanowiłam zacząć drążyć ten temat, pomimo późniejszych konsekwencji.

- Jacob? - zaczęłam niepewnie.

- Tak, kochanie? - Usłyszałam w jego głosie nutkę ciepła,które udowodniło mi, że w dalszym ciągu jest to mój Jake.

- Proszę powiedz mi,co się z tobą dzieje? - zapytałam. Czy dobrze zrobiłam? No cóż, mimo wszystko teraz już za późno na te wszystkie przemyślenia.

- Ze mną? Bella, wszystko ok. Nic się nie dzieje - mruknął, jakby niechętnie, nadal tępo wpatrując się w drzwi. Westchnęłam tylko. Przecież i tak dziś nic więcej mi nie powie. Wstałam, nadal trzymając w ręku medalion i skierowałam się ku schodom.

- No dobrze. Idę na górę, gdybyś czegoś.... - Przerwało mi natarczywe pukanie do drzwi. Jako, że byłam bliżej, dotarłam do niech przed moim mężem, który już zerwał się, aby otworzyć. Stanął za mną i położył mi rękę na ramieniu. Doprawdy, nigdy chyba nie dowiem się, o co mu chodzi.

- Bella, idź na górę - powiedział beznamiętnym tonem. Spojrzałam na niego, marszcząc brwi. Szybko odwróciłam wzrok, widząc jego zawziętą minę. Nie posłuchałam go jednak.Wolną ręką otworzyłam zamek i chwyciłam klamkę. Jacob syknął za moimi plecami, a ja otworzyłam. Wstrzymałam oddech widząc, kto za nimi stoi, opierając się jedną ręką o ścianę. Uczucia kłębiły się we mnie. Przeważała złość i tęsknota. Medalion upadł na ciemne panele, odbijając się od nich, znalazł się tuż przy moich nogach. Czułam, jak opuszczają mnie siły, na szczęście mój mąż stał za mną i w odpowiedniej chwili złapał mnie w swe ramiona. Powinnam czuć się w nich bezpiecznie, jednak coś mi nie pasowało. Bardziej usłyszałam, niż zobaczyłam, że Jake zaciska zęby. Szczerze mówiąc, nie miałabym nic przeciwko wybiciu ich kilku osobie, która stała przede mną.

- Co ty tu, do cholery, robisz? - Złość bardzo szybko przejęła kontrolę nad moim ciałem, wyswobodziłam się z uścisku Jacoba. - Wynoś się stąd. Nagle przypomniało ci się, że istnieje ktoś taki jak ja? Trochę się spóźniłeś.- Już miałam zatrzasnąć drzwi, gdy złapał mnie za rękę. Szybko ją wyrwałam, pragnąc by on nigdy się nie pojawił.

- Nagle? Bella! Przez cztery lata usiłowałem dowiedzieć się, gdzie jesteś.

- Tak, oczywiście. A ja mam teraz w to uwierzyć?! - prychnęłam. Co to ma znaczyć, cztery lata, dobre sobie. Mam mu uwierzyć? Jak, skoro odszedł i zostawił mnie samą? Zacisnęłam zęby, pragnąc,aby nic więcej nie padło z jego ust.

- Bello, spójrz na mnie. Spójrz w moje oczy. - Niechętnie podniosłam wzrok, napotykając jego smutne, pełne bólu spojrzenie. - Przez cztery lata próbowałem się z tobą skontaktować, dowiedzieć się gdzie jesteś, co się z tobą dzieje. Dowiedziałem się tylko tyle, że ożeniłaś się z tym kundlem.

- Nie nazywaj mojego męża kundlem! - krzyknęłam. Po chwili dotarło do mnie pełne znaczenie jego słów. - Dlaczego nie zadzwoniłeś? Znasz numer Charliego, mój. A wiesz, nie wysilaj się. - Podniosłam medalion,odwróciłam się, omijając Jacoba i ruszyłam przez korytarz do salonu.

- Dzwoniłem - powiedział. - I dowiedziałem się, ze mam odpieprzyć się od ciebie na zawsze - Zatrzymałam się i spojrzałam na męża.

- To prawda? - Nie odpowiedział.

- Prawda? Jake, ja muszę wiedzieć. - Popatrzyłam na niego, a nasze spojrzenia się spotkały. W jego oczach dostrzegłam rezygnację, przegraną i nieme potwierdzenie.

- Jacob... Powiedz mi, że to nie prawda. Kochanie, powiedz mi, że nie okłamywałeś mnie przez te wszystkie lata. Powiedz! - Mój głos z szeptu, zamienił się w krzyk. Po policzkach płynęły mi łzy, które szybko otarłam wierzchem dłoni. Edward patrzył na to wszystko nieodgadnionym, dziwnym spojrzeniem. Mój mąż zamiast mi odpowiedzieć,pobiegł na górę, do pokoju Leah. Za nim, czym prędzej ruszył mój były chłopak.Zostawili mnie samą, a ja prócz własnego szlochu usłyszałam trzask wyważanych drzwi i odgłos rozbijającego się szkła. Nie wiedząc, co się dzieje pobiegłam za nimi. Gdy już tam dotarłam, ujrzałam Edwarda trzymającego Petera i sylwetkę Jacoba, znikającego w gęstwinie lasu. Okno było wybite, a odłamki szkła boleśnie kaleczyły moje bose stopy. Rozejrzałam się oniemiała, nigdzie nie było mojej córki.

- O Boże! Edward, gdzie jest moja córka? Gdzie jest Leah, Jacob? - mówiłam coraz szybciej. Peter płakał coraz głośniej. Panowała przerażająca cisza, żadnego dźwięku, tylko płacz chłopca. Wampir nie zamierzał mi odpowiadać, więc, pomimo bólu, zabrałam od niego Petera. Ten prawie natychmiast wtulił się we mnie, nie przestając kwilić.

- O mój Boże! - powiedziałam, trochę za głośno. Chłopiec mocniej chwycił się mojej bluzki. - O, matko, Edward. Co tu się stało? - powiedziałam, jednak wokół mnie nie było już nikogo, prócz Petera. Przytuliłam do siebie chłopca, zdając sobie sprawę, że moje jedyne dziecko właśnie zostało porwane. Po moich policzkach zaczęły płynąć łzy. Bezsilności, gniewu i ogromnego bólu. Zaniosłam sześciolatka na dół, szepcząc, że wszystko będzie dobrze. Nie wiem, czy te słowa miały uspokoić jego, czy może raczej mnie. Nie mogłam zostawić go samego w domu, nie mogłam wyruszyć na poszukiwania. Wiedziałam, że Jacob zrobi wszystko, co może, by uratować nasze maleństwo. Bo przecież uratuje... prawda?

______________________

Kolejny rozdział wstawię za około dwa tygodnie, nie powinno mi to zająć więcej czasu. W wolnym czasie postaram się odpisać na wasze pytania, jeśli takowe się pojawią.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin