FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Otwórz oczy (część III - 29.04) [ZAWIESZONE] Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
madam butterfly
Dobry wampir



Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 576
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 126 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z piernikowej chatki

PostWysłany: Śro 6:51, 08 Kwi 2009 Powrót do góry

Cornelie, szczerze powiedziawszy, trochę się bałam poświęcać całą część jego kacowi, bo to w sumie do niczego nowego nie prowadziło ^^
Ale cieszy mnie fakt, że potrafiłam wywołać uśmiech i że to wam się podobało.
Coś zupełnie odmiennego od BwC.

Noth. Dalsza znajomość Ema i Jo póki co będzie kuleć, bo dziewczyna będzie go unikać. Z niewiadomych dla siebie powodów. Ale szkoła w końcu nie jest taka duża, prawda?
Myślę, że tak. W Emmetcie kryje się dużo ludzkich uczuć, jak na dużego faceta przystało Wink

Mercy., mówisz i masz, słowo zmienione specjalnie dla Ciebie Wink
Ty mi tu nie podrywaj Emmetta, kiedy Edward nie patrzy! Wink
No cóż, nie bez powodu mówią na mnie Matka Boska, prawda? Miałaś prawo nie zauważać opisów. A tak serio, opisów będzie coraz więcej, bo w każdej książce, jaką czytam, są prawie same opisy, a tymczasem ja lecę na dialogach, co jest moim poważnym błędem Wink
To "taa' wydało mi się naturalne. Jo nie wiedziała, co ma odpowiedzieć, więc zarzuciła pięknym Taa ^^

Kithira, wyłaź z tego schowka, bo Cię Potter przyłapie na grzebaniu w jego własności ^^
Bo widzisz, ze słowem szmata kojarzy mi się tylko moja nauczycielka z geografii i Jessica właśnie. Więc postanowiłam to wykorzystać ^^
W takim razie uważaj na swój gips, bo potem będę winna, a wcale nie chcę. Masz się kurować w spokoju.
A wizji Edzia w różowej koronie po prostu nie mogłam się oprzeć ^^
Obiecuję, że nie będę uciekać ^^


Cieszę się, że wam się to podobało chociaż trochę. Uwielbiam was, bo rozumiecie mój pokręcony humor. Raduje mnie też fakt, że z największym entuzjazmem zaakceptowałyście moje opisy, nad którymi głowiłam się spory kawał czasu.
Tak na zakończenie, żeby poprawić wam humor jeszcze bardziej, cytat z moich rekolekcji:

Ciociu, a Ty piżamę to masz z Matką Boską, prawda?

Ave wam, M.B.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
SuzKa
Człowiek



Dołączył: 16 Mar 2009
Posty: 72
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: w miejscu co nie ma go na mapie - znaczy się Łódź ;)

PostWysłany: Śro 7:49, 08 Kwi 2009 Powrót do góry

madam butterfly napisał:



- Co to ma być? – wycedziłem, próbując złagodzić zawrót głowy. Moim oczom ukazał się ogromny karton, wypchany badziewnymi, przeraźliwie kolorowymi akcesoriami dekoracyjnymi. Skrzywiłem się, bo wiedziałem już, co nas czeka. Sądząc po minach moich towarzyszy, oni również zdawali sobie sprawę ze swoich przyszłych zadać.


Tu chyba miałol być zadań, taka mała literówka. :)

Co tu dużo pisać. Świetny rozdział i ten biedny obolały Emmet z kacem, który zwraca na buty trenera ^ ^

Pozdrawiam i życze weny!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Pernix
Moderator



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 208 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera

PostWysłany: Śro 8:08, 08 Kwi 2009 Powrót do góry

Na początek cytat:

madam butterfly napisał:

- Chciałem być po prostu miły – warknąłem, straciwszy cierpliwość.
Mrugnęła gwałtownie i zaczęła głęboko oddychać. Gdy się uspokoiła, spojrzała na mnie z ukosa.
- Ty… ty nie jesteś taki, jak inni – mruknęła do siebie.
- Jedyny w swoim rodzaju – uśmiechnąłem się szeroko, zapominając o zawrotach i bólu.
Prychnęła cicho, po czym znów zabrała się za porządkowanie papierów. Kucnąłem przy niej i pomogłem jej dokończyć zbieranie.
- Po co ci tego tyle?
- Nie twoja sprawa – odpowiedziała chłodno. W jej głosie wyczułem niepokój.
- Ale wiesz, że cię nie zjem? – zaśmiałem się.
- Zabawne, naprawdę.
- Może zaczniemy jeszcze raz, co? Emmett McCarthy – wyciągnąłem do niej rękę, pomagając jej jednocześnie wstać.
- Emmett – powtórzyła bezmyślnie.
- A myślałem, że to męskie imię – przechyliłem lekko głowę i uśmiechnąłem się delikatnie.1 Nie wiedziałem jeszcze, na jakie żarty będę mógł sobie pozwolić w jej towarzystwie. – Ale to całkiem miło, że nazywamy się tak samo. Łatwiej zapamiętać.
- Och, przepraszam. Jestem Joanne. Joanne Seymour – potrząsnęła głową i zachichotała.
- Miło było cię poznać, Jo – skinąłem głową. Uśmiech zniknął z jej twarzy.
- Nikt nie mówi do mnie Jo – powiedziała nieobecnym głosem.
- Okej, więc Joanne, miło było cię poznać – wzruszyłem ramionami. 2Nie robiło mi to żadnej różnicy, jak będę się do niej zwracał.
- Taa – mruknęła tylko i wyminęła mnie niemrawo.
- Do zobaczenia! – krzyknąłem za nią.2 Wcale nie miałem na to ochoty, ale chciałem być grzeczny. Tak chyba zachowują się dobrze wychowane przyszłe gwiazdy rugby, prawda?
- Jasne. Taa. – Zniknęła za zakrętem, nie racząc mnie nawet spojrzeniem.
Tak właśnie poznałem Jo.


Podoba mi się, że Emmett jest taki szarmancki wobec Jo, ale jak dla mnie zbyt wiele w nim sprzecznych uczuć: raz (1) jest dobry, miły i chce zapamiętać imię nowej, drugi raz (2) obojętny do bólu. W stosunku do swojej dziewczyny też jest zbyt surowy, tak jakby nic do niej nie czuł (w zasadzie go rozumiem- ten charakterek Belli jest wkurzający, ale jednak).
No czekam jak się tu akcja rozwinie.
Dialogi świetne, jak zawsze W tym ostatnim cytowanym przeze mnie akcja Emmett-Emmett- powaliła mnie na łopatki Laughing
Opisy faktycznie wzbogacają opowieść, fajnie rysujesz portret psychologiczny Em.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
madam butterfly
Dobry wampir



Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 576
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 126 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z piernikowej chatki

PostWysłany: Śro 11:23, 08 Kwi 2009 Powrót do góry

SuzKa, dzięki, takich błędów po prostu nie zauważam ^^ Już poprawiłam.

Pernix, to tylko facet. Jest pełen sprzecznych uczuć, sam nie wie, co ma myśleć o tej dziewczynie. Poza tym nie zapominajmy, co powiedział na głos, a o czym tylko myślał. Faceci potrafią być czasem bardziej dwulicowi od kobiet. Przede wszystkim jednak zraził się do niej przez jej odpowiedzi i zachowanie, nie do takich dziewczyn przywyknął. Dlatego jego zapał ostygł.
A jeśli chodzi o Bellę, to są ze sobą od kiedy Em pamięta, więc chodzi z nią bardziej z przywiązania niż z miłości. A poza tym, umówmy się, miał kaca xd


Ave,
M.B.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Pernix
Moderator



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 208 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera

PostWysłany: Śro 12:48, 08 Kwi 2009 Powrót do góry

Kajam się, w zasadzie tak to sobie tłumaczyłam, jak Ty mi wyjaśniłaś.
Zamilknę w kwestii komentowania postępowania postaci. Jeszcze za wcześnie, poczekam na rozwój wypadków.

Mały off: A kiedy tłumaczenie? Widziałam, że zarezerwowałaś sobie opowiadanko. Niecierpliwie czekam. :)

Pozdr,
Per.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
madam butterfly
Dobry wampir



Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 576
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 126 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z piernikowej chatki

PostWysłany: Śro 17:11, 08 Kwi 2009 Powrót do góry

Nie, nie, proszę, mów mi wszystko, bo to ważne, jak odbieracie pewne zachowania Wink
Poza tym nigdy nie jest za wcześnie na ocenę postępowania postaci, niektóre nie zmieniają się od samego początku Wink


Jeśli chodzi o tłumaczenie, to powinno pojawić się jeszcze w trakcie świąt - mam dużo czasu, a wolę się za to wziąć porządnie. W końcu tłumaczę czyjąś pracę, nie mogę tego zrobić po łebkach Wink

co do nowej części OO, powinna pojawić się jutro albo pojutrze - nic nie obiecuję.
Wen wyprowadził się do matki i póki co nie ma zamiaru mi wybaczyć Wink

Ave, M.B.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
LadyBuu
Nowonarodzony



Dołączył: 10 Mar 2009
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 21:42, 08 Kwi 2009 Powrót do góry

Ach, znów mnie zachwycasz! ; )
Czy mogło być inaczej?
Nie! ^^

Nowe oblicze Edzia, Jazz'a i Belli jak na razie ;D
U łaa ;P

Jo, biedna, zagubiona owca ;D
Niezdarna jak Bella w sadze ; )
Co z tego wyniknie możemy się tylko domyślać...
Mam nadzieję, że to nie będzie takie przewidujące.
Chcę zaskoczenia ^^

Emmett też trochę jednak inny, taki jak już padło 'bad' ;D
Taki trochę niegrzeczny.

A Newton?
Chłopiec na posyłki? ;P
Taki pupilek mi się wydaje, ale zobaczymy później ; )

Generalnie, genialne ; )
Wenki życzę, utalentowana M.B. ;**


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez LadyBuu dnia Śro 21:43, 08 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
karolciaw
Człowiek



Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wałbrzych

PostWysłany: Czw 15:47, 09 Kwi 2009 Powrót do góry

uff... wrescie tu dotarlam Rolling Eyes tak wiec, skoro juz odzyskalam neta i przeczytalam rozdzial drugi, pora wrescie wysialic komorki mozgowe i skomentowac Wink

to jest takie... inne. i dobrze, bo ile mozna czytac o tym samym! najbardziej rozbawila mnie Twoja kreacja Belli. myslalam, ze padne, jak tupnela noga Laughing jak probuje sie rzucic Emmettowi na szyje i Emmecik delikatnie sie od niej odsuwajacy, zeby sie przypadkiem nie obrazila Laughing jeszcze rozmowa z trenerem i zapoznanie sie z Jo... mowilam juz, ze bardzo ciekawie piszesz? Wink a ze szmata tez od razu skojazylam Stanley(jeszcze za nim doczytalam do komentarza Em)...
co do stylu, to wiesz, ze moge sie nad nim dlugo zachwycac, wiec w skrocie napisze, ze jest swietny. dobrze, ze wiecej opisow(chociaz w BwC jakos nie odczuwalam ich braku Wink) no i bardzo mi sie podoba, ze w tym rozdziale nie ma juz takiej 'wymiany charakterow' Edwarda z Emmettem. tak jest znacznie lepiej

czekam na ciag dalszy tego opowiadania, bo strasznie mnie ciekawi, co takiego wymyslilas... zapowiada sie bardzo dobrze, wiec cierpliwie czekam Rolling Eyes

komentarz malo skladny, ale mam nadzieje, ze juz przywyklas, bo na nic wiecej chyba mnie nie stac(chociaz sie staram)

z wyrazami milosci love
Twoja wierna czytelniczka


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez karolciaw dnia Pią 9:49, 10 Kwi 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Cornelie
Dobry wampir



Dołączył: 27 Gru 2008
Posty: 1689
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 297 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z łóżka Erica xD

PostWysłany: Śro 18:08, 15 Kwi 2009 Powrót do góry

W każdym razie mam nadzieję, że nie osiadłaś na laurach i niedługo nam rzucisz kawałek.
Bo nie dość, że pomysł dobry to wykonanie jest cacy. Szkoda byłoby to zaprzepaścić.
Pamiętaj, że ja cały czas czekam i jestem bardzo cierpliwa, zresztą jak i inne twoje czytelniczki le nie wystawiaj nas do wiatru.
Bo ja naprawdę jestem ciekawa co tam dalej wymyślisz.
Niech wen cię trzyma!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
madam butterfly
Dobry wampir



Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 576
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 126 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z piernikowej chatki

PostWysłany: Śro 18:16, 15 Kwi 2009 Powrót do góry

Kilka ogłoszeń parafialnych:
Biję się w piersi za to, że musicie tak długo czekać na nową część. Bo widzicie, mam pomysły na drabble, miniatury, nowe ff, ale za Chiny nie potrafię napisać trzeciego rozdziału. To znaczy wiem mniej więcej, co będzie się działo, mam wybraną piosenkę (ba, piosenki są wybrane do następnych kilkunastu rozdziałów Wink), ale nie wiem, jak to ubrać w słowa.
Ale nie nudzicie się za bardzo, bo nowe ff rosną jak grzyby po deszczu. I muszę wam powiedzieć, że znalazłam kilka perełek (ups, chyba zrobiłam offtop xd).
W każdym bądź razie nowa część pojawi się na dniach, jak tylko mój Wen wróci do mnie. Póki co upija się z Jezusem i Belzebubem winem mszalnym, co to go wykradli z zakrystii u Papy Boga. Sam zainteresowany zabrał mi moją prywatną siekierkę, więc nie mogę sprowadzić wena do domu. Chyba rozstanę się z Papą, bo on w ogóle nie rozumie moich potrzeb Wink. (znowu offtop Wink)
Okej, żeby nie było, że farmazonię, to zdradzę wam tyle, że następna część będzie zawierała sławetny bal. Pojawi się też Jo, długo namawiana przez niejakiego Jacoba B. I uwierzcie mi, Jacob nie jest wcale taki zły Wink
Przynajmniej nie mój Jacob. Musicie go polubić, bo inaczej będzie bardzo smutny.

Ave wam, padam do stóp.
Mami B.

P.S. Cornelie, ależ oczywiście, że nie osiadłam na laurach xd Jakich laurach? ^^
I nie zapominam o tym, że cierpliwość się kiedyś kończy. Nie mów mi, że tak Ci się pali do betowania ^^


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Pernix
Moderator



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 208 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera

PostWysłany: Pon 21:58, 27 Kwi 2009 Powrót do góry

No moja droga, niedługo minie miesiąc, a o kolejnej części ani widu, ani słychu.
Czy Ty nie za bardzo zaniedbujesz swoich czytelników?
Ja rozumiem wena znikła, ale jak się nie przemożesz, nie przebrniesz przez tą część, która hamuje Twe natchnienie, to końca nie uraczymy w tym roku Wink
A tak na poważnie, oczekuję z niecierpliwością na kolejny epizod i ... tłumaczenie (ale to tak btw)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
madam butterfly
Dobry wampir



Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 576
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 126 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z piernikowej chatki

PostWysłany: Śro 21:09, 29 Kwi 2009 Powrót do góry

Tak, wiem, jestem złym człowieczkiem. Długo nic nie dodawałam i wstydzę się strasznie.
Wszystko przez Zygmunta, wena mojego prywatnego, albowiem nie chciał wrócić do domu, jak go ładnie prosiłam.
Chciałam dziś zrobić ten cholerny bal maturalny, ale trochę się rozpisałam i nie chciałam was męczyć piętnastoma stronami worda. Wystarczy wam siedem ^^.
W każdym bądź razie część nie jest najwyższych lotów. Nie ma też piosenki, bo nie znalazłam odpowiedniej, musicie się obyć bez.
No, to enjoy. Twisted Evil

Część bez bety, bo chyba się z nią minęłam ^^
Więc za ew. błędy przepraszam i proszę o poprawę xd


Oparłem się o parapet i wciągnąłem głęboko powietrze. Dusiłem się w swoim własnym pokoju, ale nie miałem ochoty nigdzie wychodzić. Z góry mogłem założyć, że wyjście skończy się kolejną popijawą, a ja wciąż miałem przed oczami wizję szkolnego kibla. Co za dużo, to niezdrowo, stary.
Przymknąłem oczy, starając się zagłuszyć wyrzuty sumienia, bo znów olałem towarzystwo Belli. Była na mnie wściekła i dała mi to wyraźnie do zrozumienia. Od zawsze wiedziałem, że była zaborcza, agresywna i nieobliczalna, ale nie spodziewałem się, że wybiegnie z mojego domu, uprzednio prezentując mi przepiękną śliwę pod okiem. Chyba powinienem podarować jej na urodziny kurs kontroli gniewu. Chociaż to może skończyć się kolejnym siniakiem. Potarłem zmęczone oczy i syknąłem z bólu.
Naprawdę próbowałem. Próbowałem nie widzieć tego, jak bardzo się od niej oddalam. Aż w końcu doszło do aktu przemocy i to nie z mojej strony. Prawdę powiedziawszy nigdy nie przypuszczałbym, że pobije mnie taka drobna kobieta. Być może pobije to za duże słowo, ale ślad po jej agresji zagości na mojej twarzy trochę dłużej, niżbym sobie tego życzył. To było zupełnie niepodobne do Belli. Ale co ja o niej wiedziałem?
Prychnąłem cicho i zamknąłem okno. Słońce schowało się już za najwyższymi budynkami, zaczął wiać silny wiatr i chyba zanosiło się na deszcz. Jak zwykle. Niczego nie pragnąłem tak bardzo, jak wydostania się z Seattle. Przyznaję bez bicia – nienawidzę tutejszej pogody. Jedyne, co można o niej powiedzieć, to to, że z pewnością nie napawa optymizmem. Jest nijaka. Szara. Nudna.
- Emmetcie, wyłącz tę szatańską muzykę i zejdź do mnie na dół, chcę z tobą porozmawiać! – usłyszałem krzyk ojca.
Przewróciłem oczami, po czym wyłączyłem najnowszą płytę mojego ulubionego zespołu i zszedłem powoli na dół, trzaskając za sobą drzwiami. Wiedziałem dobrze, o czym będzie mówił. Wrócił z cotygodniowego posiedzenia rady, więc jeśli moje przypuszczenia się sprawdzą, będzie zalany w trupa. Powie mi, jak bardzo jest ze mnie dumny, że chce, bym przejął jego interesy, że jestem jego jedynym powodem do dumy, że nie mogę go zawieść i że Isabella to taka miła dziewczyna. A ja będę musiał wtedy stać z zaciśniętymi ustami i rękami schowanymi w kieszeniach. Musiałem to wytrzymać i nie odezwać się ani słowem. Bo tak było łatwiej. Następnego ranka ojciec nawet o tym nie pamiętał, więc co niby miałem robić? Zostawiłem to w spokoju. Olałem to, jak zresztą wszystko w moim życiu.
Już na progu poczułem znajomy odór alkoholu zmieszany z intensywnym zapachem wody kolońskiej. Westchnąłem cicho i oparłem się o futrynę, spoglądając na ojca z pewnego rodzaju odrzuceniem. Nienawidziłem czwartków, bo właśnie wtedy wracał pijany. I wtedy rosła też agresja matki. Całe szczęście, że wyjechała z Benem do babci. Przynajmniej jedno piekło mam z głowy.
- Tak, ojcze?
Rozejrzał się po pokoju i zaczął kiwać w roztargnieniu głową.
- Synu! A cóż ty tutaj robisz o tej porze? – wykrzyknął zdziwiony. Oblizał wargi i zaczął po omacku szukać butelki.
- Chyba mnie wołałeś – szepnąłem, zaciskając dłonie w pięści. Zabawa mnie nie ominie.
Spojrzał na mnie mglistym wzrokiem i zachichotał nerwowo.
- Nie wydaje mi się, synu – wybełkotał. – Ale skoro już tu jesteś, to siadaj! Napijesz się czegoś?
- Nie, dzięki. Ty też nie powinieneś już pić.
Wyprostował się gwałtownie w fotelu i zmierzył mnie gniewnym spojrzeniem. Widziałem, jak waha się przez chwilę, czy wstać i wymierzyć sprawiedliwość za bezczelne odpowiedzi, czy też dać sobie spokój. Najwyraźniej wybrał drugą opcję, bo sapnął głośno i ponownie się rozluźnił. Po chwili milczenia otworzył oczy i spojrzał na mnie z dziwnym rozrzewnieniem.
- Synu, wiesz dobrze, że jesteś dla mnie bardzo ważny. Wiążę z tobą przyszłość mojej firmy, synu. I, synu, tak naprawdę jesteś moją jedyną nadzieją – wymruczał.
Zaczyna się. Czasem chciałbym, żeby powtórzył mi to, gdy jest trzeźwy. Bo naprawdę chciałbym wierzyć, że jestem ważniejszy od alkoholu.
- Ale martwi mnie jedna rzecz, synu. Słyszałem, że zostałeś wyrzucony z drużyny – jego głos stał się ostrzejszy. No tak, nic mu nie umknie. Skrzywiłem się na myśl o tamtym dniu.
- Nie wyrzucili mnie.
- Nie? – zdziwił się.
- Nie, tylko zawiesili – odparłem, siląc się na obojętność.
- A czy to nie to samo? – parsknął. Zacząłem krążyć po jego gabinecie. Wdawanie się z nim w jakiekolwiek dyskusje nie miało teraz sensu. Może bezpieczniej będzie przyznać mu rację? Jeśli dzięki temu skończymy temat mojego zawieszenia, to chyba warto spróbować. Westchnąłem głośno i zwróciłem się w stronę fotela, na którym siedział. Spoglądał na mnie z troską, ale zacisnął dłonie w pięści i złożył je na swoich kolanach. Był zdenerwowany, a może nawet zły.
- Dobrze, ojcze. Wyrzucili mnie.
- Ha! – wykrzyknął, zrywając się z fotela. Nagła zmiana ciśnienia sprawiła, że zaczął się chwiać. W ostatniej chwili położył dłonie na biurku i jego oddech zaczął powoli wracać do normy.
- Tato, jesteś pijany. Może powinieneś się położyć?
Zwrócił się w moją stronę, sycząc. Jego oczy były rozbiegane, a źrenice mocno rozszerzone. Punkt kulminacyjny stanu upojenia alkoholowego.
- Nie będziesz mi mówił, gówniarzu, co mam robić – warknął. Ruszył w moją stronę z wyciągniętą pięścią, ale w porę usunąłem się z jego drogi.
- Tato, daj spokój – wycedziłem, tracąc panowanie. Chwyciłem go za ramiona i potrząsnąłem nim mocno. Spojrzał na mnie zamglonym wzrokiem, jakby nie wiedział, gdzie się znajduje.
- Synu – szepnął, klepiąc mnie po policzku. – Synu, Isabella to taka dobra dziewczyna. Nie pozwól jej odejść.
- Dobrze, tato. Chodź, zaprowadzę cię do łóżka. – Pociągnąłem go w stronę wyjścia. Początkowo się opierał, ale w końcu ruszył za mną, szurając nogami. Jak małe dziecko, pragnące zwrócić na siebie uwagę.
- Tak, tak, łóżko. Emmett, poczekaj. – Zatrzymał mnie w połowie schodów. Odwróciłem się niecierpliwie. Wizja natychmiastowego wyjścia z domu była bardzo kusząca, ale musiałem załatwić sprawę z ojcem.
- Coś się stało?
- Musisz zrobić wszystko, żeby dostać się ponownie do drużyny. Inaczej twoja pozycja u boku Isabelli może być zagrożona – wybełkotał. Przewróciłem oczami. Nawet nie wiedział, że był tak blisko prawdy.
- Jasne, tato.
- Emmett…
- Tak?
- Czy ktoś cię pobił? – zapytał cicho, po czym przejechał palcem po moim świeżym siniaku.
- Nie, chyba żartujesz. – prychnąłem, ukrywając grymas bólu, jaki wykwitł na mojej twarzy.
- Więc skąd wziął się ten siniak wielkości pięści?
- Uch… - Zawahałem się. – Pora spać, tato.
- Tak, synu, spać – mruknął i zwinął się w kłębek na półpiętrze.

***

Zimne powietrze chłostało moją twarz, gdy biegłem przez podziemny parking. Nad Seattle już dawno zapadł zmierzch, więc mogłem bez problemu rozwinąć największe prędkości na obrzeżach miasta. Nie po to przez pół roku błagałem mojego ojca o nowiutkie maserati GranTurismo, [link widoczny dla zalogowanych] żeby stało bezczynnie w garażu. A właśnie teraz potrzebowałem szybkości i wolnej przestrzeni. A potem być może zaliczę jakąś imprezę. Nigdy nie byłem dobry w dotrzymywaniu obietnic.
Wyciągnąłem z kieszeni telefon i nacisnąłem jedynkę w menu szybkiego wybierania. Po kilku sygnałach usłyszałem zasapany głos:
- Halo?
- Whitlock, zbieraj swój gwiazdorski tyłek z kanapy, będę za pięć minut.
- Em, jestem teraz z Alice…
- Pięć minut – odparłem tonem nie znoszącym sprzeciwu. I tak do niczego by nie doszło, jak zwykle. A ja potrzebowałem towarzystwa Jazza, bo nie jojczył jak Edward. Po prostu siedział, słuchał, potakiwał i upijał się razem ze mną. Edward po kilku kieliszkach zaczynał narzekać na niesprawiedliwość ludzką, głód w Etiopii i narcyzm Rose. A tego naprawdę nie chciałem słuchać.
- Jasne – mruknął i błyskawicznie się rozłączył.

***

- Stary, co ci się stało? – wychrypiał Jasper, pakując się do wozu. Jego wzrok natychmiast powędrował w stronę mojego siniaka.
- Bez zbędnych pytań, jasne? – warknąłem i przekręciłem klucz w stacyjce. Silnik zamruczał radośnie.
Jazz założył sobie ręce na piersi i obrzucił mnie oburzonym spojrzeniem.
- Wydaje mi się, że to nie jest zbędne pytanie. Poza tym, mam prawo wiedzieć, skoro wyciągnąłeś mnie z domu w takim momencie.
- Dobrze wiesz, że nic by z tego nie było – prychnąłem. – Znam Alice i znam ciebie.
- Em…
- Dobra, dobra! Bella miała nagły przypływ agresji – westchnąłem.
Jasper nie odzywał się przez dłuższą chwilę, więc skoncentrowałem się na prowadzeniu auta i dociskaniu pedału gazu. Gdy w końcu wskazówka doszła do dwustu kilometrów na godzinę, a drzewa zlewały się w jedno, Jasper wybuchnął śmiechem.
- Bella. Cię. Pobiła? – wymamrotał między kolejnymi atakami śmiechu. Rzuciłem mu gniewne spojrzenie. Chwila nieuwagi spowodowała, że auto skręciło w lewo. Zacisnąłem ręce na kierownicy, starając się wyrównać jazdę, co przy takiej prędkości nie było łatwe. Na całe szczęście byliśmy sami na drodze. Zwolniłem i skierowałem się w stronę pobocza.
- Nie rób tego nigdy więcej, Whitlock. NIGDY. WIĘCEJ – wycedziłem. Jazz pokiwał lekko głową i otworzył usta ze zdziwienia.
- Sorry, stary – wydukał w końcu.
- Myślę, że to koniec – szepnąłem. Pochyliłem głowę nad kierownicą tak, że moje czoło stykało się z jej powierzchnią. Jasper wciągnął ze świstem powietrze.
- Chyba nie każesz mi tu wysiąść, prawda?
- Nie, idioto. Mówię o mnie i Belli. Nie wypaliło, trudno.
- Em, ona wpadnie w szał – zaprotestował. Kątem oka dostrzegłem, że kręci energicznie głową, jak gdyby sam ten gest miał mnie odwieść od podjęcia decyzji.
- Myślisz, że o tym nie wiem? – warknąłem na niego.
- Stary, nie rób nam tego. Wszyscy przejdziemy przez piekło – jęknął.
- Więc mam się z nią męczyć i paradować po szkole z limem pod okiem?
Wyprostowałem się i wskazałem palcem na moją twarz. Spojrzał na mnie ze współczuciem, ale w jego oczach kryła się determinacja. Zastanawiał się przez chwilę nad doborem odpowiednich słów. Kilkakrotnie otworzył usta i natychmiast je zamknął.
- Jeśli zerwiesz z Bellą, Alice i Rose nie będą chciały z nami rozmawiać – wymamrotał w końcu.
- Mógłbyś chociaż raz nie myśleć o sobie?
- Nie myślę o sobie! Myślę też o Edwardzie.
- Och, wydaje mi się, że dodatkowy punkt na jego liście problemów nie zrobi wielkiej różnicy. – Przewróciłem oczami.
- Ale zależy mi na Alice – wyjąkał.
- Wiem. Wiem o tym. Dlatego to Bella musi zerwać ze mną, żeby nie miała powodu do wyżywania się na was.
Zamrugał gwałtownie, po czym przeczesał z roztargnieniem włosy.
- To jest jakiś sposób. Ale jak chcesz to zrobić? – jego głos był pełen wątpliwości.
- Dlatego właśnie idziemy się upić, Whitlock. Po pijaku trochę lepiej mi się myśli – wzruszyłem ramionami.
- No nie wiem, stary. Po pijaku obmyślasz plany, jak podbić świat – parsknął śmiechem.
- Mówię przecież, że lepiej mi się myśli – przekręciłem kluczyk w stacyjce i zawróciłem z piskiem opon w stronę miasta.

***

Słońce bezczelnie wdzierało się do mojego pokoju, budząc mnie z pijackiego snu. Potarłem leniwie oczy i chwyciłem się za głowę. Dzień zaczął się naprawdę kiepsko.
- Dzień dobry, słoneczko!
Poczułem, że materac zapada się po drugiej stronie łóżka i na moim policzku ląduje coś mokrego. Znam ten radosny świergot, pomyślałem. Uniosłem jedną powiekę, by zobaczyć przyczynę mojego przyszłego złego nastroju. Bella siedziała na moim łóżku cała w skowronkach. Przejechałem ręką po policzku. Mokrym śladem okazał się jej nowy błyszczyk, którym nie omieszkała mi się wczoraj pochwalić.
- Co tu robisz? – wymamrotałem. Wciąż jeszcze nie doszedłem do siebie i jej twarz wydawała mi się trochę zamglona. Sapnęła głośno i potrząsnęła moim ramieniem.
- Wstawaj, śpiochu! Dzisiaj wielki dzień, musimy cię ubrać!
- Która godzina?
- Dziewiąta rano – odparła wesoło i zeskoczyła z łóżka.
- Kobieto, puchu marny! -jęknąłem, chowając głowę pod poduszką. Doskonała pora na przymierzenie jednego, cholernego garnituru, który mierzyłem już setki razy.
- Nie marudź, misiu. To zajmie tylko chwilę! – wykrzyknęła. Poczułem, jak odrzuca kołdrę i dźga mnie swoimi paznokciami.
- Zostaw mnie w spokoju, Bells. Błagam – mruknąłem spod poduszki. Zacząłem szukać po omacku kołdry, bo nie uśmiechało mi się leżenie w samych bokserkach. Prawdę powiedziawszy Seattle nie było najcieplejszym miastem na świecie.
- Widzę, że będę musiała zastosować drastyczne metody – wycedziła. – Wstawaj, leniu. Najpierw prysznic, a za piętnaście minut widzę cię na dole. Muszę cię wyleczyć z tego kaca.
- A nie powinnaś mnie czasem przeprosić za limo, które mi zafundowałaś? – syknąłem, odsuwając poduszkę.
- Cóż, widocznie na nie zasłużyłeś. Nie bądź mięczakiem, Em. Nie potrzebuję takiego partnera na studniówkę.
- To może poszukaj sobie innego? – wypaliłem. Spojrzała na mnie gniewnie i zacisnęła dłonie w pięści. Na jej twarzy pojawił się grymas bólu, gdy jej paznokcie wbiły się w skórę.
- Nie wydurniaj się, Emmett. Skoro tak bardzo cię bodło, że będziesz musiał pokazać się z siniakiem, to jakoś to zatuszujemy. Jestem pewna, że mam podkład w twoim odcieniu – warknęła.
- Żadnych kosmetyków, mała wiedźmo! – wykrzyknąłem zrozpaczony. Wolałbym przypominać Frankensteina niż Alicję z krainy czarów.
Prychnęła tylko, po czym tupnęła nogą i wyszła z pokoju.
Wróciłem do poprzedniej pozycji i przykryłem głowę poduszką. Może udawanie, że mnie nie ma, przyniesie jakieś skutki?

***

Siedziała przy kuchennym stole, wymachując radośnie nogami. Mieszała łyżeczką swoją kawę i uśmiechała się sama do siebie. Była naprawdę urocza i mógłbym przysiąc, że gdyby nie wydarzenia kilku ostatnich dni, po prostu przyciągnąłbym ją do siebie i zaczął całować tak, że świat zawirowałby jej przed oczami. Jasne, była dla mnie ważna. Ale nie w sposób, w jaki powinna. Zmieniła się. A może to ja wreszcie zobaczyłem, jaka jest?
Nieważne.
Odwróciła głowę i spojrzała na mnie, w jej oczach tańczyły radosne iskierki.
- Nareszcie, skarbie. Guzdrzesz się niczym baba – westchnęła. Zeskoczyła z krzesła barowego i powoli ruszyła w moim kierunku. Przygryzła delikatnie wargę i wyciągnęła dłoń w kierunku mojej twarzy. Dotknęła opuszkami palców mojego siniaka i skrzywiła się.
- Zostaw – mruknąłem.
- Przepraszam. Wiesz, że nie chciałam – szepnęła.
- Wiem. To gdzie to cudowne lekarstwo na kaca? – zapytałem wymijająco. Pokręciła głową i rzuciła mi zranione spojrzenie.
- Tam.
Wskazała brodą stół, na którym stały dwa kubki. W jednym znajdowała się jej kawa, w drugim moja magiczna mikstura.
- Dzięki.
Ominąłem ją i usiadłem przy stole. Posłała mi kolejne bolesne spojrzenie, ale zacisnęła usta i nic nie powiedziała. Usiadła obok mnie, wpatrując się tępo przed siebie. Nienawidziłem siebie za ból, jaki jej sprawiłem moją obojętnością. Ale nie chciałem jej oszukiwać, to byłoby nie w porządku wobec niej i wobec mnie.
- Przyjedź po mnie o siódmej – powiedziała w końcu. Jej głos był zimny i opanowany.
- A co z przymiarkami? – zapytałem, odstawiając kubek. Mrugnęła i potarła sobie dłonią kark.
- Poradzisz sobie. Czekam o siódmej, nie spóźnij się. I błagam, nie przyjeżdżaj jeepem. – Na jej twarzy pojawiło się odrzucenie. Pokiwałem głową na znak, że zrozumiałem.
- Nie ma sprawy.
Podeszła do drzwi i odwróciła się w moją stronę.
- Em, jeszcze jedno. Cokolwiek dzieje się teraz między nami, to nasz bal maturalny. Nie zepsuj tego, proszę.
Ponownie pokiwałem głową. Westchnęła głośno i opuściła mieszkanie.

To będzie długa noc, McCarty.


---

Aż się boję ^^
Przepraszam w imieniu Zygmunta i swoim Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez madam butterfly dnia Śro 21:21, 29 Kwi 2009, w całości zmieniany 6 razy
Zobacz profil autora
Kithira
Wilkołak



Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 167
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Any Other World

PostWysłany: Czw 6:47, 30 Kwi 2009 Powrót do góry

Taaa, widzisz teraz, że jak mocno zlejesz Zygmunta po tyłku [skarżył Ci się na mnie? :) ] to wróci ;D Kochana czego Ty się tutaj boisz, co ;> Owszem czekałam, że ten rozdział będzie o balu, ale zrekompensowałaś się siniakiem na twarzy Emcia ^^ haha chciałbym zobaczyć jak Bells mu podbija oko ;D Z resztą jak dla mnie ten rozdział nie był jakiś super, extra. Ot, co taki przerywnik w akcji :P ale nie myśl, że był zły! Oj nie, to chciałam powiedzieć, mam nadzieję że coś z tego zrozumiałaś :)
Ważne jest to, że Zygmunt wrócił więc teraz pozostaje go tylko wykorzystywać :) Liczę na to, że jak wrócę z wyjazdu to tutaj będzie na mnie Emmett i Jo czekali, moja droga;)
Gdzieś tam u góry wyłapałam z dwie literówki, ale teraz już ich nie widzę. Więc pozostaje mi życzyć udanego weekendu majowego i chęci do pisania :)
Pozdrawiam^^


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
whatever94
Nowonarodzony



Dołączył: 15 Mar 2009
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ZG

PostWysłany: Czw 14:17, 30 Kwi 2009 Powrót do góry

Nie ma się czego bać ;p
Oczywiście twoja Bella, jest oryginalna i ogólnie wszystkie postacie są zachwycające :D
Trochę zdziwiło mnie zachowanie Jaspera, kiedy powiedział Emmettowi, żeby został z Bellą tylko po to, aby nie zaczęła ich męczyć. Takie to trochę samolubne jak na przyjaciela. Strasznie mi się podoba twój ff i czekam oczywiście na więcej Wink

Pozdrawiam, W


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
madam butterfly
Dobry wampir



Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 576
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 126 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z piernikowej chatki

PostWysłany: Pią 7:54, 01 Maj 2009 Powrót do góry

Wiem, że część nie była najwyższych lotów i była tylko małym przerywnikiem, ale czułam, że jest potrzebna. Zresztą, to wszystko wina Zygmunta. Wink

Jeśli chodzi o następny rozdział, to spodziewać się go możecie dopiero we wtorek, bo opuszczam dom na długi weekend i nie będę miała czasu na pisanie, co najwyżej na komentarze.
Tak więc, ave wam ^^


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sonea
Wilkołak



Dołączył: 01 Maj 2009
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Kielce

PostWysłany: Pią 12:07, 01 Maj 2009 Powrót do góry

Hej jestem tu nowa i chciałabym powiedzieć, że uwielbiam czytać twoje ff. Jest po prostu świetne. :D Wczoraj przeczytałam (błądząc w ciemnościach) i mnie zamurowało. Jest genialne. Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy.
Otwórz oczy jest równie genialne.
Ten Emmet jest po prostu cudowny, taki ludzki aż trudni uwierzyć.
Nie mogę się doczekać jak napiszesz kolejną część.


Życzę weny.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Pernix
Moderator



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 208 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera

PostWysłany: Nie 20:21, 03 Maj 2009 Powrót do góry

Zobacz madam, Sonea przeczytała już BwC i Twój nowy ffik, i do tego swój pierwszy post na forum napisała, by wyrazić swój podziw wobec Twojej twórczości, jesteś szczęściarą. :)
Nie dziwię się jednak koleżance, mnie również Twoje opowiadania urzekają. :)
Ta część całkowicie mnie usatysfakcjonowała, poczułam w końcu tego Emmetta i przemówił do mnie. Mam nadzieję, że nie dasz nam długo czekać na następną odsłonę. Pośpiech w pisaniu nie jest wskazany, ale błagam, żeby to nie trwało miesiąc, bo szczeznę z nudów. :) Mam już wyselekcjonowane opowiadania, które czytam. Nie jest ich wiele, stąd liczę, że autorki będą systematyczne. Mr. Green

Btw czekam na betowanko, moja droga, dasz radę jakoś na dniach? Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
angie1985
Wilkołak



Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 21:03, 03 Maj 2009 Powrót do góry

A zostaw tego biednego Zygmusia w spokoju nie spisał sie najgorzej
dobrze jest ... Fajna fabuła choć totalnie mi nie leży Ten EDward i Ta Bella ale tak chciałaś i masz
Czytać będę napewno i weny życzę i niech Zygmund się trzyma:D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mercy.
Wilkołak



Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 198
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 21:00, 08 Maj 2009 Powrót do góry

Czytałam już dawno i pora skomentować.
Mami B. wiesz, że cię kocham? I twojego Emmetta?
Ale on i tak wymięka przy Edwardzie :D Nie wiem jak mogłaś go zeswatać z tą jędzą Rosalie. Biedaczek. Ale tak wracając do rozdziału:
Wizja Belli jak nokautuje Emmetta Bezcenna. Musi mieć silny prawy sierpowy, skoro załatwiła mu limo. Nieźle, moja krew! Laughing
Bardzo podoba mi się rozmowa Emmetta z ojcem, ładnie przedstawiłaś stosunki w ich rodzinie. Rozmowa Emmeta i Jazza jest fenomenalna. Cholera, jak ja się stęskniłam za twoim stylem pisania^^ Zapędź Zygmunta do pracy, przywiąż do krzesła czy coś,, byle by ci więcej nie uciekał :P
I ładnie proszę, byś dała Belli trochę rozumu, bo strasznie mi teraz Jessike przypomina. A to źle. Bardzo, bardzo źle. Jeszcze przestanę ją lubić! Dobra, kończę ten komentarz bo właśnie oglądam czwartą część Harrego Pottera i Robert wraz z jego głosem nie pozwalają mi się skupić. Cholera, czemu Rob nie może być młodszy? Laughing
Życzę dobrych i mocnych sznurów na Zygmunta i czasu na pisanie :D


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mercy. dnia Wto 20:30, 12 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
madam butterfly
Dobry wampir



Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 576
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 126 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z piernikowej chatki

PostWysłany: Wto 19:31, 12 Maj 2009 Powrót do góry

Achtung, achtung, nastąpi teraz ogłoszenie drobne!

W związku z tym, że jakiś złośliwy trol w magiczny sposób odciął mój dostęp do internetu i będę musiała ruszyć szacowne cztery litery i zadzwonić do prześwietnej Netii, żeby podała mi nowe hasło, abym zdolna była do przekazywania mojego skromnego talentu kolejnym pokoleniom, muszę na chwilę zawiesić działalność, co nie znaczy, że zawieszam to ff i tłumaczenie. To nie potrwa aż tak długo Wink

Nie mam pojęcia, kiedy dojrzeję do tej decyzji (dobra, dobra, tak naprawdę moja mama będzie dzwonić), więc błagam o wyrozumiałość i cierpliwość. Obiecuję, że doszlifuję w tym czasie części tłumaczenia i OO tak, żebyście miały co czytać.

Dziękuję też za Wasze komentarze i pochwały, jak zwykle radują moje serce i duszę. Dobrze wiecie, że każde Wasze opinie są dla mnie ważne, więc tym bardziej jestem za nie wdzięczna.

W związku z tym, że obejrzałam sobie dziś star treka z panem szyszką (Chris Pine - p.red.), mam dzisiaj dobry humor i dlatego obmyśliłam plan włamania się do komputera pani Katarzyny (której machamy wszyscy energicznie za życzliwość) i dlatego mam możliwość napisania do was. Boziu mój Boziu, jak źle mi bez internetu...

W każdym bądź razie, do zobaczenia (mam nadzieję) już niedługo. A właściwie do napisania.

Ruchy miejcie roztropne, abyście, uderzając się w łokieć, nie natrafili na miejsce, które czyni prąd Twisted Evil

Ave, Mami B.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez madam butterfly dnia Wto 19:34, 12 Maj 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin