FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 ''Jestem zaułkiem w naturze'' [felieton] Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Mysterious
Nowonarodzony



Dołączył: 03 Lis 2009
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zapomniane Miasto

PostWysłany: Sob 23:45, 12 Mar 2011 Powrót do góry

Jeszcze tutaj mnie nie było... Wink

Tym razem proponuję trochę prozy, nie poezji z mojej strony (no, nie licząc Róży)...

Poniżej zamieszczam felieton, spisany na potrzeby zadania domowego.
Tematyka miała obejmować moją klasę- wtedy (rok temu) II LO, profil human- w jakiejkolwiek odsłonie. Mieliśmy się jedynie zmieścić w kryteriach felietonu, jako gatunku publicystycznego (chwytliwy tytuł, kunszt pisarski, umiejętność zabawy słowem i te de)... :)
Ten został doceniony, ale liczy się również jego przekaz, dlatego postanowiłam go tutaj zamieścić...
Czekam na opinie :)

_____________________________________________________________


"Jestem zaułkiem w naturze" -
czyli kryzys wieku młodzieńczego




Wielka Piątca... Termin co najmniej dziwny, zaskakujący, a nawet po prostu śmieszny. Co oznacza? Jest to grupa (1.'pewna liczba jednostek- także różnorodnych- tworząca wyraźną całość'; 2.&'ludzie połączeni jakąś więzią') licealistek ('uczennice liceum') z klasy o profilu humanistycznym ('charakteryzujący się troską o człowieka, związany z postawą moralną, intelektualną, proponowaną przez humanizm')... Brzmi to nieco przemądrzale. A jak to wygląda naprawdę? Niby zwyczajna paczka przyjaciółek zaczęła wariować, tak, dosłownie. Najpierw powstała chwytliwa nazwa, później równie chwytliwe przezwiska... Można określić je mianem pseudonimów literackich, bo dziewczyny tworzą też własne teksty, wiersze, definicje, hasła, kreują swój własny świat, ale o tym innym razem...

Do czego zmierzam? Otóż kryzys. Okres przełomowy, rozstrzygający, objawiający się zazwyczaj silnym pogorszeniem się sytuacji w danej dziedzinie. W danym życiu. Danego nastolatka. Bo choć wydaje się, że młodzież nie ma nic do stracenia, to jednak może stracić wszystko i przegrać swoje życie. Nikt tego nie zauważa, nawet sami delikwenci- młodzi, którzy często na siłę chcą być dorosłymi. Palą, piją, biorą, uprawiają seks, nie kształcą się, okaleczają, omijają kościoły, szkoły szerokim łukiem, "olewają" cały świat, nie widząc nic poza czubkiem własnego nosa... I coraz częściej czyta się, ogląda o samobójstwach, kradzieżach, pobiciach, rozbojach, gwałtach, przedawkowaniach, prostytucji, raku wątroby, płuc, patologii, zabójstwach z premedytacją, nieszczęśliwych rodzinach, biedzie, alkoholizmie, bezrobociu, ogólnej ciemnocie, zacofaniu i niezadowoleniu... Dlaczego? Bo dzieci chcą bawić się w dorosłych i to potem oddziałuje w tym właściwym, dojrzałym życiu. A czy nie lepiej pozostać nieświadomym wszystkiego i widzieć jakieś barwne aspekty naszej przyszłości?

Wracając do Wielkiej Piątcy...
Żela już od tygodnia chodziła dziwnie przygnębiona, podziwiając końce swoich palców u stóp. Reszta zastanawiała się, co mogło ją doprowadzić do takiego stanu... Nika, Świeżu i Dżii przemyślały już wszystkie najgorsze scenariusze, ale nie znalazły w sobie na tyle odwagi, by spytać wprost o przyczynę nagłego pogorszenia nastroju. Dziewczyny coraz mniej ze sobą rozmawiały, zatopione we własnych głębokich przemyśleniach, przez co opuścił je dobry humor- nieodłączny towarzysz od początków istnienia Wielkiej Piątcy. Tylko Neta przejawiała objawy szczęścia, ale nie potrafiła nawrócić pozostałej czwórki ze złej drogi, prowadzącej do dołka, pełnego zmartwień.
Wreszcie, pewnego dnia, pod trzeszczącym od mrozu na zewnątrz oknem, wszystkie przytulone do zbyt gorącego kaloryfera, nawiązały konwersację nie związaną ze szkołą, nauką, językiem polskim i zepsutym autobusem...
- Ja nie chcę! - zajęczała Żela.
- Ale czego? - spytała Dżii.
- Nie chcę osiemnastki!
- Jak to? Ja tylko na to czekam! To już parę dni! Witaj prawo jazdy, dowodzie i wolności! - rzekła Neta, z promiennym uśmiechem na twarzy.
- Taa... Witajcie dojrzałe decyzje, maturo, zmartwienia dorosłych, zmorzona kontrolo rodziców po wszelkich wyjściach... - Żela ciężko westchnęła.
- Ale no, nie załamuj się, to nie koniec świata. - Próbowała pocieszyć zmartwioną Nika.
- Apokalipsa... - szepnęła Świeżu.
- Dalej chcesz być dzieckiem? - spytała Dżii, patrząc na tą, która nie chciała osiemnastki.
- Pomyśl... Będąc dzieckiem cieszysz się z każdego dnia, widzisz wszystko w kolorach tęczy, zawsze wszystko pomyślnie, samo się układa, nie musisz martwić się o nic, możesz bujać w obłokach i nikt nie wyśmieje twoich marzeń, choćby nie wiem jak dziwne, lub małe by były... Zupełnie inaczej patrzysz na świat, nie jesteś wszystkiego świadoma, dziwisz się nawet drobiazgom i cieszysz się z nich... A będąc dorosłym? Cóż oni widzą poza pracą i chęcią sukcesów w karierze, w ciągłej pogoni za pieniądzem, by zapewnić sobie dobrobyt materialny? Czy widzą mały kwiatek przebijający się przez płyty chodnika, czy ogrom biurowców, samochody, surowe ściany fabryk, znaki, reklamy...? Nie potrafią zachwycać się światem tak jak dzieci, wciąż narzekają jak im to źle, ciężko i trudno żyć... A na starość? Siadają w odrapanym fotelu, znając program telewizyjny na pamięć, przełączają kanały i dyskutują o głupocie innych ludzi...
- W sumie nie patrzyłam nigdy na to w taki sposób... - powiedziała Neta.
- No, to dopadł cię kryzys wieku młodzieńczego... - Wszystkie dziewczyny ze zdziwieniem popatrzyły się na Świeża.
- Jak już coś powiesz, to konkretnie - stwierdziła Nika i wszystkie wybuchnęły śmiechem.

Chociaż nawet nie jesteśmy tego świadomi, zawsze chcielibyśmy powrócić do swojego dzieciństwa... Często wspominamy nasze dziwne, ale wspaniałe kolekcje kapsli, zakrętek, kamyków, figurek, zabawy w "dom", berka, chowanego, klasy, skakanie przez gumę, na skakance, gra "w nogę", wyczynowe jazdy na rowerze, wrotkach, rolkach, pełno siniaków na kolanach, zakrwawione strupy na łokciach i głośny śmiech... Ile nam z tego zostało? Teraz musimy stać się dorosłymi... Podejmować decyzje, od których będzie zależała nasza przyszłość, całymi dniami i nocami siedzieć w książkach, przed komputerem, by mieć odpowiednie kwalifikacje, a i tak nie jesteśmy pewni czy coś nam to da...

Gdy wchodzi do pokoju, miś z guzikiem zamiast oka i zakurzona, porcelanowa lalka o różowych policzkach, dziwią się, przekręcają głowy, by lepiej się przyjrzeć. "Przerosła" - szeptają w głowach, wypchanych gałganami i watą...

- Jak dobrze, że jest grupa ludzi, która na zawsze będzie miała w sobie coś z dziecka... Mimo że jestem zaułkiem w naturze i boję się dorosłości, w przeciwieństwie do innych, to i tak wiem, że zawsze będzie ktoś, kto mnie zrozumie... Przyjaciele... - szepnęła Żela, stawiając ostatnią kropkę na końcu zdania, zamykającego jej niepodobny do niczego innego wywód.





_____________________________________________________________

Wyjaśnienia, pisane kursywą, pogrubionych wyrazów na samym początku tekstu, pochodzą ze Słownika języka polskiego :)

Oceńcie :)
Mys.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin