FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Konfrontacja 11.4.11 [+13][NZ] Rozdział 3 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
WikiAlice
Nowonarodzony



Dołączył: 27 Lut 2011
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 21:50, 31 Mar 2011 Powrót do góry

Więc tak:
Betowałatruska93
+13- występują drobne przekleństwa.
[OOC]

Po wyjeździe Edwarda Bella nie jest z Jakiem. Poznaje przystojnego Roberta w którym zakochuje się. Edward nie wraca. Bella idzie na studia. Lecz co stanie się gdy Bella znów spotka rodzinę Cullenów i zupełnie odmienionego Edwarda?



Image

Ktoś kiedyś powiedział, że w chwili, kiedy zaczynasz zastanawiać się, czy kochasz kogoś, przestałeś go już kochać na zawsze
Carlos Ruiz Zafón


Prolog

Zamyślona, patrzyłam przed siebie. Muzyka dudniła mi w uszach. Poczułam czyjąś dłoń na moim lewym ramieniu.
-Edward…- wyszeptałam.
- Mam na imię Robert- usłyszałam odpowiedź.
Robert był wysokim, przystojnym mężczyzną, z pięknymi ciemnymi oczami. Jego skóra była śniada. Posiadał blond loki, które wystawały spod sportowej czapki. A głos miał nieskazitelnie piękny.
- Czy mogę poprosić panią do tańca?- spytał szarmancko.
- Moje imię brzmi Bella – odpowiedziałam z rozkoszą.
Kołysaliśmy się w rytm piosenki z Titanica*. Był niczym Edward… Wróć, poczekaj… on był ciepły.



I

Stałam oparta o mur. Robert podpierał się o niego jedną ręką, drugą zaś trzymał na mojej tali.
Jego usta wpoiły się w moje. Całował tak delikatnie, rozkosznie. Gdy otworzyłam oczy, zobaczyłam Alice. Z niedowierzaniem przetarłam powieki, rozmazując sobie tym mój makijaż. Robert spojrzał na mnie zaniepokojonym wzrokiem. Pokręciłam przecząco głową, dając mu znak, że wszystko jest w porządku. Ten z uśmiechem na ustach wziął mnie za rękę i popędziliśmy w kierunku uczelni Washington State University*. Myśl, że rodzina Cullen jest w Waszyngtonie, nie dawała mi spokoju. Wszystkie moje przeżycia z nimi związane, związane z Edwardem, wracały. Przez moją głowę przetoczyły się nasze wspólne przeżycia.. To było niesamowite, niczym stare nieme filmy. Widzisz ich, ale na czarno-biało i kompletnie nic nie słyszysz. Potrzasnęłam głową by się ich pozbyć. Wtem mój chłopak odezwał się:
- Bells, wiesz, do mojej kamienicy wprowadził się pewien doktor z rodziną. No i ten…. No zaprosili nas. Poznałem go, jak przyszedł zapytać o zgodę wiercenia w suficie. On mieszka piętro wyżej. Jest bardzo miły. Oczywiście się zgodziłem. Pójdziemy dziś, prawda?
- Tak, czemu nie.- Tak naprawdę idę, by sprawdzić, czy to Cullenowie, ale Robert nie musi tego wiedzieć. Cóż, póki co, nie musi niczego wiedzieć.
Weszliśmy do uczelni i poszliśmy do swoich klas. Na pożegnanie dałam mu przelotnego buziaka w policzek. Zajęcia z filologii angielskiej były całkiem łatwe, a zarazem nudne. Nastała przerwa na lunch. W stołówce dosiadłam się do mojego chłopaka i do naszej grupki znajomych składającej się z Bena, Sary, Josha oraz Alexandry. Wszyscy żartowali w najlepsze. Robert przyniósł mi frytki. Znów. Po raz kolejny przetarłam oczy ze zdziwienia: tym razem widziałam Emmetta. Alexandra spojrzała na mnie dziwnie i zapytała:
- Bello, co jest? Jakieś problemy? – Alexandrze zawsze mogłam się zwierzyć. Była niczym młodsza siostra.
- Nic się nie stało, wszystko jest w jak najlepszym porządku- odpowiedziałam i wróciłam do jedzenia frytek.. Edward.. Tak bardzo chciałabym, abyś tu był, płakałam w myślach. Kocham Roberta, ale ty byłeś niczym mój stwórca, byłeś jak moja studnia życia. Alice, moja jedyna najdroższa przyjaciółka. Esme, biegle zastępowałaś mi moją matkę. Byłaś taka hm... opiekuńcza. Emmett, mój wielki miś. Choć może wyglądał strasznie, był jak Kubuś Puchatek. Rosalie, teraz wiem, dlaczego mnie tak nienawidziłaś i kompletnie to popieram. Jasper, byłeś niczym srogi ojciec, wiedziałeś, czego nie powinnam robić. Carlise, to taki tata, bardzo dobry tatuś. Z moich przemyśleń wyrwał mnie Robert.
- Halo... Ziemia do Belli. Nic ci nie jest? – powtarzał.
- Nic mi nie jest- uśmiechnęłam się promiennie
- To, kiedy pójdziemy do tej rodziny z góry?- spytałam, by zmienić temat.
- Umówiliśmy się na godzinę osiemnastą- odpowiedział Robert.
Wreszcie koniec zajęć… Uff. Jeszcze tylko testy i będę panią mgr. Izabellą Swan. A do naszego ślubu pozostało pięć miesięcy. Izabella Armstrong- to brzmi tak pięknie. Mieć męża Roba, urodzić mu dzieci oraz założyć własną księgarnię: tak wyglądają moje plany na najbliższe 6 lat. Mam nadzieję, że nic ich nie popsuje. Ni stąd ni zowąd wskoczyłam Robowi na plecy.
- Wio baranie!- krzyknęłam radośnie.
Ten roześmiał się i popędziliśmy do jego mieszkania, które znajdowało się na ulicy K. Kolumba. Włożyłam klucz do dziury i przekręciłam zamek. Weszłam do środka. Zrzuciłam swoją kurtkę na fotel a torbę powiesiłam na klamce od drzwi do łazienki. Była godzina trzynasta. Postanowiliśmy z moim narzeczonym pooglądać jakiś film. Nasz wybór padł na „ Jak zostać królem” Przygotowałam miskę pełną popcornu. Oglądając film, cały czas się śmialiśmy i rzucaliśmy jedzeniem. Spojrzałam na zegarek, umieszczony na odtwarzaczu płyt dvd- dochodziła godzina piąta. Nakazałam Robertowi posprzątać mieszkanie, gdyż należy do niego, a sama udałam się pod prysznic. W ręczniku i klapkach wyszłam spod prysznica. Założyłam malinową sukienkę sięgającą mniej więcej do połowy uda oraz ciemne wysokie szpilki. Wzięłam swoją czarną małą torebkę, popryskałam się perfumami i wyszłam z łazienki. Z ust mojego ukochanego wydobyło się krótkie ‘u lala’. Robert był ubrany w ciemne spodnie z materiału, malinową koszulę z czarnym krawatem, a na nogach miał ciemne skórzane buty. Lekko pociągnęłam go za krawat…
Wyszliśmy z mieszkania i zamknęliśmy drzwi. Moje włosy lekko falowały pod wpływem wiatru. Weszliśmy na kolejne piętro. Tam mieszkał doktor z rodziną. Na drzwiach nie było tabliczki. Ostrożnie zapukałam kołatką.
Klamka ruszyła się… Ta chwila dla mnie trwała wieki. Wreszcie drzwi zostały otworzone. Drzwi otworzyła mi Esme, zachwiałam się na nogach. W porę Robert mnie złapał
- Esme- powiedziałam bezuczuciowo.
- Znasz ich? – zapytał Robert.
- Tak znamy się z..
- Forks – dopowiedziała za mnie Esme.
Złapałam Roberta za ramię i weszliśmy do środka. Pani domu z uśmiechem zaprowadziła mnie do salonu. Carlise, Alice, Emmett, Rosalie, Jasper… oni wszyscy tu byli. Nie było tylko Edwarda.
- Bella – Alice rzuciła się na mnie.
Z trudem przełknęłam ślinę. Wpatrywałam się w dal.
- Kochanie, żabciu, nic ci nie jest?- usłyszałam zatroskany głos Roberta.
- Nie po prostu myślałam, że ich nigdy nie spotkam.
Alice była zmieszana, podobnie jak wszyscy. Ale cóż, trzeba było udawać, że wampiry nie istnieją.
- Esme, Carlise, Emmett, Jasper, Rosalie, Alice, bardzo się cieszę, że znów się spotykamy. Chciałabym przedstawić wam mojego narzeczonego, Roberta Armstronga.- Gdy kończyłam wypowiadać jedno z tych trudnych słów, usłyszałam skowyt, dochodzący z jednego z pokoi.
Wszyscy byli zaskoczeni takim obrotem sprawy.
- Bello- zaczął niepewnie Carlise.
- Izz, Isi albo Isabell, proszę – poprawiłam go.
Rodzina była zmieszana.
- Jasne. Isi, nie wiedziałem, że…
Kiwnęłam głową dając znak, że Rob nic nie wie.
- Nie wiedziałem, że znów się spotkamy.
Rzuciłam mu się w ramiona.
- Robercie, to są moi przyjaciele z Forks, a Alice to moja najlepsza przyjaciółka- powiedziałam, kierując te słowa do mojego narzeczonego.
Alice uśmiechnęła się. W tej samej chwili z jednego z pokoi wyszedł Edward z jakąś ludzką kobietą. Musisz być pewna siebie, jesteś dorosłą dojrzałą psychicznie osobą, powtarzałam sobie w myślach. Rob usiadł, poczym ja usadowiłam się na jego kolanach, zakładając nogę na nogę i uwieszając się ręką jego szyi.
- Witam cię, Edwardzie –rzuciłam od tak.
- Bella…
- Mów mi Izz lub Isabell, proszę.-A niby wampiry mają taki dobry słuch. - Ach, Edwardzie, poznaj Roberta, mojego przyszłego męża. A ty Robercie, poznaj mojego … przyjaciela Edwarda- powiedziałam jakby do siebie.
Mężczyźni wymienili spojrzenia.
- Izz, poznaj moją... dziewczynę, Elizabeth- powiedział.
Rozmawialiśmy dość sztucznie. Robert nie wiedział o mnie i Edwardzie i, jak sadzę, tamta też nie.
- Bierzecie ślub? – spytała nas Rose.
- Tak, 18 lipca tego roku- uniosłam nasze splecione dłonie. Na mojej był wielki pierścionek zaręczynowy.
- Planujecie dzieci?- tym razem spytał Emmett.
- Tak, chcielibyśmy syna, Roberta Juniora- odpowiedział mój ukochany.
- Alice, czy zgodziłabyś się zostać matką chrzestną, tak za około 9 miesięcy?- spytałam ją.
Szok malował się na twarzach zebranych.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś?- spytał Robert i pogłaskał mnie po brzuchu.
Oczy Edwarda wyrażały ból. Dziewczyna Edwarda pogratulowała mi jako pierwsza.
Ekscytacja Alice była tak wielka, że żadne słowa tego nie opiszą. Choć pewnie była zawiedziona jak i reszta, że to nie dziecko jej brata, tylko Roberta.
Nagle telefon mojego narzeczonego zadzwonił.
- Kochanie, muszę jechać na chwilę do firmy. Obiecuję, że wrócę za godzinkę- powiedział szybko i namiętnie wpoił się w moje usta. Edzio był wściekły… Dobrze mu tak.
- Alice, tak się cieszę, że się zgodziłaś. – Przytuliłam ją.
- Ej, a wielkiego miśka nie przytulisz?- spytał urażony Emmett.
Przytuliłam go. Moja komórka zaczęła wibrować. Sms od Roberta: Będzie się dziś działo;*
Uśmiechnęłam się sama do siebie. Alice zaśmiała się, gdyż znała treść smsa.
- Chciałem Cię przeprosić – zaczął Edward
- Było, minęło – odpowiedziałam, głaskając się po brzuchu.
Rosalie była smutna. Jej mąż ją tulił.


Jest to moje pierwsze opowiadanie więc proszę o wyrozumiałość.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez WikiAlice dnia Pon 20:11, 11 Kwi 2011, w całości zmieniany 4 razy
Zobacz profil autora
Bloody Night
Człowiek



Dołączył: 23 Paź 2010
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 17:05, 09 Kwi 2011 Powrót do góry

Nie wiem czy wiesz, ale żeby mi się na dłużej spodobało jakieśopowiadanie to trzeba mieć talent i ty go masz.Opowiadanie
boskie, cud miód orzeszki.Po opisie myslałam,z ę będzie to kolejneopowiadanie o Belli, która cały czas mysli o Edwardzie, jest
łamaga, i ubiera sie jak chłopczyca a tutaj taka niespodzianka.Bardzo miła niespodzianka, która bardzo mi sie podoba.Bella jest w
ciąży(hurrra) a najbardziej mnie cieszy, że nie z Edziem, mam go już dosyć, przejadłam się nim.Ta Bella, która stworzyłaś w
swoim dziele jest mega zajebiście bosko( z góry przepraszam wszystkich uzytkowników za takie określenie).Jak Robert
poinformował Bele, o tym, że idzie do swoich nowych sasiadów to od razu tak poczułam,że cos musi byc z Cullenami, i moje
domysły okazay się prawdą.A jednak kobieca intuicja mnie nie zwodzi.A to jak Bella i Robert weszli do domu Cullenów i ten strój
belli.A ten skowyt to zapewne Edzia.A to jej zachowanie bardzo mi się to wszystko podoba.Alice zostanie matka chrzestna
dzidziusia Belli, mrrrr.Ogólnie całe opowiadanie jest boskie, błedy i może sa nicnie zauwazyłam za bardzo byłam zajeta czytaniem
kolejnych zdań.ciekawość mnie zżerała <mniam> ;D.Jeżeli ci ktos powie, ze opowiadanie jest takie nie zabardzo miej go w
czterych literach, nieprzejmuj sie, jak nikt nie będzie czytał tego opowiadani to pamiętaj, że zawsze na tym świeicie będzie takie
małe, upierdoliwe cuś czyli Bloody Night, która zawsze tu wróci, skomentuje i pocieszy.Życzę naprawdę wiele weny do pisania
kolejnych rozdziałów, które mam nadzieję będa tak samo boskie jak ten który nam przedstawiłaś.

PSSss..sory za błędy.

Pozdrawiam
Bloody Night


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Bloody Night dnia Sob 17:09, 09 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
WikiAlice
Nowonarodzony



Dołączył: 27 Lut 2011
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 20:01, 11 Kwi 2011 Powrót do góry

Jest mi bardzo przykro z powodu tego jednego komentarza. I właśnie dlatego nie dostaniecie deseru! Dla sprostowania : Rozdział I oczami Edwarda. Tak wiem, że jestem zła. W najbliższych rozdział zauważycie powoli rozwijającą się toksyczną KOBIECĄ miłość. To takie na pocieszenie.
W tym rozdziale wiele się nie dzieje. No jest stosunkowo krótki. Ale Iv to będzie duży krok... Dobra już kończę z tym ględzeniem na temat tego czego w najbliższym czasie nie dostaniecie.

Betowała : Larissa z którą nie mam kontaktu ;(


III pov Bella

Rose była smutna. Zrobiło się jeszcze bardziej niezręcznie. Esme zaproponowała mi herbaty. Zgodziłam się. Dziewczyna Edwarda patrzyła na niego w taki sam sposób jak ja kiedyś. Zostawi cię.
Jakiś głosik w mojej głowie bawił się w Alice. Edward spojrzał na mnie jak na nagrodę w loterii. Odwróciłam wzrok. Świnia, pomyślałam.
- Czego? - zapytałam grzecznie.
- Wiesz, Bello. - Usiadł tuż obok mnie, na co ja błyskawicznie wstałam. - Zmieniłaś się. Jesteś nie do poznania.
- Dziękuję za komplement - powiedziałam i prychnęłam.
Rosalie entuzjastycznie krzyknęła:
- Dwa zero dla Isabelli!
Nie powiem, byłam zdziwiona, ale cóż… kobieta zmienną jest.
Emmett uśmiechnął się do żony promiennie i posłał jej ‘spojrzenie’.
Edzio popatrzył na nich oskarżycielsko.
Dobrze mu tak… Siabadaba, wrzeszczałam i tańczyłam w myślach. Carlisle spojrzał na Elizabeth i poprosił by opuściła mieszkanie. Wyszła szybko… i tyle ją widziałam. Oj, będzie się działo...
- Ach, jak przyjemnie, to Turek cam… - zanuciłam bezwiednie.
Wszyscy zrobili dość dziwne miny i zaczęli się śmiać. Spojrzenie Jaspera było bezcenne.
Kurde, moje dobre imię zostało zszargane przez jakiś serek do smarowania.
Opanowała mnie złość. Gdyby dali mi tu teraz jakiś kołek… ach, Edward, biedactwo…
- Bello, tak się cieszę, że znów się widzimy – odezwał się mój Kubuś Puchatek.
Uśmiechnęłam się w jego kierunku.
Esme spoglądała na mnie bez emocji. Nie wiem co ona we mnie widziała.
Pokrakę? Potwora? Lichego patyka? Zdrajcę? Miałam to w nosie.
- Przykro mi, że przez nas musiałaś wyjechać Bello - powiedział Jasper.
- Proszę, mówcie mi Isa. Gdyby nie to, że wyjechaliście, nie poznałabym Roberta - odparłam słodko.
Z ust Rose i Alice wydobyło się krótkie ‘Ooo!’. A pan ‘idealny’ wyglądał, jakby zaraz miał zwymiotować.
Spadaj!, krzyknęłam w myślach.
- Przepraszam was bardzo, ale zaraz będę wychodzić, gdyż Robert niedługo wraca z pracy. Nie przygotowałam kolacji - skłamałam. Cóż…
Wyjęłam z torebki wizytówki z numerem telefonu i adresem mojej redakcji. No, niezupełnie mojej. Byłam zastępcą dyrektora w magazynie ‘Comedy&Drama’, ‘jednego z największych magazynów filmowych w Stanach i północnej Azji’.
- Wow, Isabello nie wiedziałem, że masz taką fuchę - skomentował Jasper.
- Wysłałam mój artykuł do redakcji i na samym początku pracowałam jako redaktorka działu ‘Brak Happy Endu’
- Uwielbiałem ten dział, kiedy pisała tam Marie Armstrong - powiedział Emmett.
- Emmett, ty idioto, Isa nazywa się Isabella Marie Swan a jej chłopak ma na nazwisko Armstrong - skarciła go Rose.
- Wiesz, kiedyś przeczytałem tam dwuczęściowe opowiadanie ‘Kochać i odchodzić’ - powiedział Edward.
Zarumieniłam się.
- Tak, to moja historia.
- Uwielbiałem ten twój cytat: ‘Miłość powinna być jak prosta - mieć początek ale nie mieć końca’. Podobał mi się. Kupiłem tę gazetę po raz pierwszy, gdy na okładce ujrzałem

Słowa, które sam kiedyś wypowiadałem… - mówił dalej.
Ja zaś szeptem wypowiadałam słowa ‘I znowu zmierzch… kolejny dzień…’
Wszyscy uśmiechnęli się.
- Pamiętasz o nim - stwierdziła Esme.
- Tak, on był częścią mojej historii.
Dotknęłam brzucha. Edward zmarszczył brwi.
- Będę już wychodzić. - Wstałam. - Dziewczyny co powiecie na zakupy jutro? – spytałam.
Zgromadzonym opadły szczęki.
- Ty… lubisz za… zakupy? - wyjąkał zaskoczony Emmett.
- Tak, polubiłam. Strasznie. To jak?
- Oczywiście, że tak! - krzyknęły.
Skierowałam swoje kroki na dół . Byłam zmęczona psychicznie. Przekręciłam zamek i trzasnęłam drzwiami. Po chwili leżałam pół nieprzytomna na łóżku i spałam.
Miałam piękny sen
Charlie prowadzi mnie do ołtarza. Jestem w szóstym miesiącu ciąży. Moją druhną jest Alice a przy księdzu stoi Robert. Lecz sen szybko zmienił się w piekło. Zamiast Roberta stał tam Edward…
Obudziłam się, dysząc. Po całym domu roznosił się piękny zapach jajek na bekonie. Spojrzałam na zegarek. Było dwadzieścia po ósmej. Cały czas miałam na sobie szpilki. Wstałam i skierowałam się do kuchni. Tam, przy kuchence gazowej, stał mój rzymski bóg. Robert. Zrzuciłam buty z nóg i usiadłam na meblach. Moje kochanie podało mi talerz z jajkami. Już miał wpić się w moje usta gdy zadzwonił telefon.
Zajebisty moment.
Poszłam odebrać.
- Halo?
- Tu Alice, otwórz drzwi – usłyszałam po drugiej stronie słuchawki.
Otworzyłam drzwi. Stały tam oczywiście panny ‘zakupy-to-nasze-przeznaczenie’. Wpuściłam je do środka. Bez słowa udałyśmy się do garderoby. Al rzuciła we mnie parą ciemnych jeansowcyh rurek i t-shirtem z dekoltem w kształcie litery ‘v’.
Wzięłam ciuchy i podążyłam w kierunku łazienki.
- Stop - powiedziały równocześnie.
- Tak?- spytałam
- Bello Swan, czy ty się nas wstydzisz?
- Tak. Wy jesteście pięknymi wampirami, a nie człowiekiem z kompleksami – rzuciłam.
- Pokaż, co tu masz! – krzyknęła czarnowłosa, po czym zdarła ze mnie malinową sukienkę.
- Alice! – powiedziałam, zła.
Rosalie obeszła mnie w koło i odezwała się:
- Czego ty się wstydzisz, mała?
- WSZYSTKIEGO – odparłam i ubrałam się w to, co dała mi Alice.

Poszłyśmy do centrum. Alice i Rosalie mieściły się w rozmiarze 34, a ja 36 – postanowiłam chodzić na siłownię i mniej jeść.
- Jaki on teraz jest? – spytałam.
- Strasznie się zmienił. Jest zaborczy, egocentryczny, egoistyczny, materialistyczny… - zaczęła Rosalie.
- Zaraz, zaraz, czy my ciągle mówimy o Edwardzie?
- Tak - szepnęła Alice.



Ach a tu szok(^^) dodaje wam ( z góry przepraszam) nie betowaną IV.
Również bardzo krótką,gdyż ciężko mi idzie pisanie z punktu widzenia Edwarda.

4 pov Edward
Elizabeth spała na moim łóżku. Miałem jej powiedzieć, że to koniec ale nie zrobie tego, gdyż
chce pokazać Beli, że mi na niej nie zależy. Choć tak naprawdę to będę walczył o jej serce.
Usłyszałem jak Alice i Rozalie zamierzają iść do Belli jak tylko się obudzi. Wyczytałem z ich
myśli Idziemy do Glassa potem odwiedzimy Arturo i Bale. Mam pomysł- wpadnę na nie
szukając prezentu dla Elizabeth. Och , to będzie perfekcyjne. Alice zadzwoniła do Isabell i
zaczęła ględzić o zakupach. Eli otworzyła oczy i przeciągnęła się.
-Witaj- powiedziałem uwodzicielsko.
- Hey, czy mogłabyś mi coś wyjaśnić?- spytała.
- Jasne ale co takiego?- odpowiedziałem jej pytaniem.
- Kto to jest ta Bella?
- Widzisz, Bella to była moja pierwsza dziewczyna, kochałem ją nad życie. Pewnego razu
pojawił się Jake który zakochał się w Belli. Nie dawałem za wygrane. Jechaliśmy kiedyś
moim volvo i spowodowałem wypadek. Tak bardzo ją kochałem, że postanowiłem odejść.
Bella cierpiała po moim odejściu. Gdy raz przejazdem byłem w Forks to dowiedziałem się,
że jest z psem. Znaczy Jacobem. Ach i do dziś myślałem, że są razem i wiedą spokojne życie.
No tak myślałem do wczoraj.
- Kochasz ją?- spytała.
- Nie głuptasie kocham tylko ciebie – Skłamałem i przytuliłem ją.
Usłyszałem ciche warknięcie Jaspera. Ach Jasper był kolejnym zdrajcą.
Wyszedłem z domu, tłumacząc Eli, że dzwonili z biura.
Zadzwonił mój telefon. To była Alice.
- Tak?
- Edwardzie Antoni Masen Cullen ty debilu nie waż się przychodzić do centrum.- usłyszałem
wrzaśnięcie.
- Alice, muszę kupić Elizabeth prezent.- Powiedziałem spokojnie.
Prychnęła i rozłączyła się.
Mój telefon kolejny raz za wibrował. Dostałem SMS od Carlisa.
Synu wiem , że zależy ci na Isie ale nie rób niczego głupiego. Ona ma narzeczonego i jest w
ciąży. Opanuj się! Nie rujnuj jej życia.

Zrujnowałem jej życie wtedy gdy ją poznałem. Wywróciłem oczami. Trzeba mu odpisać.
Zrujnowałem jej życie gdy ją poznałem. Zamierzam zrobić to po raz kolejny bo jestem
materialistą i egoistą

Wysłałem mu wiadomość. Po chwili dostałem odpowiedź:
Pieprz się egoisto.
Wow, Carlise używa takiego słownictwa . Wzruszyło mnie to.
Na ławce w parku siedziała Bella. Kolejna wiadomość. Czy im się nie znudzi
Przekonaj Bellę do siebie. Alice
Dała mi szanse! Pobiegłem w stronę ławki
- Witaj Bello – powiedziałem używając swojego czarującego głosu.
Prychnęła.
- Na mnie to nie działa Cullen.- odpowiedziała.
Usiadłem na ławce tuż obok niej i zacząłem wpatrywać się w jej piękne oczy.
- Czy mówiłem ci już, że jesteś nie do poznania? Jesteś inna, taka dojrzała.
- Czy teraz też byś mnie rzucił? Też bym ci się znudziła?- spytała łkając.
Alice z Rozalie siedziały w pobliskich krzakach i marszczyły brwi.
- Bello- uniosłem jej podbródek do góry.- Wtedy nie rozumiałem jak wiele dla mnie
znaczysz. Nie rozumiałem słowa miłość. Teraz wiem, że byłaś mi przeznaczona. Bello
kocham cię.- co ja właśnie powiedziałem Cullen ty idioto.
Chciałem ją pocałować. Alice obserwowała to z zapartym tchem.
Bella na początku współpracowała ale gdy miałem ją pocałować odwróciła głowę.
- Edward ja mam narzeczonego. Przykro mi.
Wstała i skierowała się do sklepu w którym rzekomo była Rose z Alice. Te szybko udały, że
wracają. Twierdziły , ze sklep to totalne dno. Ja zaś siedziałem samotnie na ławce w parku.
Żenada. Wampir lat 120 parę został olany przez byłą dziewczynę. Słodkiego miłego życia..
Czy ja wyglądam jak Bieber? Wróciłem do domu. W drzwiach powitał mnie jedyny i
niepowtarzalny ojciec dyrektor. Normalnie cię wielbię.
- Czego? –zapytałem.
- Synu, nie uważasz, że nie zasługujesz na Belle?- odrzekł mi pytaniem.
- Tak tak uważam ech. Daj mi żyć człowieku. Oj przepraszam WAMPIRZE.
Carlise się wściekł. Zacząłem grać na fortepianie kołysankę dla Belli. Kołysankę dla mojego
jedynego słońca..
Ja i ty. Ty i ja! Zupełne przeciwieństwa. Jak ogień i deszcz. Nie dobraliśmy się ale nikt mnie
nie dopełnia tak jak ty…
Smutek zapanował w mym sercu.
Ja jestem przecież tylko bestią.


Pozdrawiam Przepraszam i Proszę WikiAlice



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez WikiAlice dnia Pon 20:09, 11 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
belongs_to_cullens
Wilkołak



Dołączył: 27 Sty 2010
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 21:16, 11 Kwi 2011 Powrót do góry

To opowiadanie to parodia, żart, tak? Bo za nic w świecie nie uwierzę, że ktoś to tak na serio pisze. Pusta, zarozumiała Bella, chamski, kłamliwy Edward, Alice i Rose marszczące brwi w krzakach (sic!), Carlisle wdający się w smsowe pyskówki...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
zawasia
Dobry wampir



Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D

PostWysłany: Pon 21:45, 11 Kwi 2011 Powrót do góry

większość osób się pewnie zgodzi ze mną, że żeby coś skomentować to potrzeba tekstu, więcej tekstu...
niby dodane są 4 rozdziałe, ale są krotkie, więc dobrze, że dodajesz po dwa.
troszkę za szybko się to dzieje i tak naprawdę chyba za bardzo zmienione są charaktery. Zdaję sobie sprawę, że to jest Twoje opowiadanie ale czytając w niektorych momentach czuję, że coś jest nie tak, że coś nie pasuję
mam nadzięję, że z czasem jak będziesz więcej pisać to będzie tylko lepiej
więc życzę weny
powodzenia


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
WikiAlice
Nowonarodzony



Dołączył: 27 Lut 2011
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 22:11, 11 Kwi 2011 Powrót do góry

belongs_to_cullens - co przeszkadza ci w tym, że Bella jest taka a nie inna? Ja jestem sobą która zmienia daną postać. Osobiście uwielbiam zakręconą Alice i miłą Rosalie. Nienawidziłam czytać raz po raz, ach jaki ten Edward jest słodki..jaka ze mnie niezdara itd. Nie jest to parodia. (Sytuacja z krzaków wierz lub nie zdarzyła się mojej siostrze) A humor jaki tu występuje jest objawieniem mojej "inności".

zawasia również uważam, że dzieje się ciut za szybko. A te fragmenty które właśnie wstawiłam są najkrótsze. W reszcie jeden rozdział to przynajmniej3 kartki A4. Odbiegać odbiegają a d skąd miałam na nie pomysł? Z innych ff. Większość z was na pewno się ze mną zgodzi, że lubicie gdy postacie odbiegają od swoich pierwowzorów, lecz nie lubicie tych zmian o 180 stopni. A czy ty po stracie kogoś kogo kochałaś chciałabyś by wszystko ci o nim przypominało? Bella nie chciała.


Opowiadanie pozornie wydaje się "lekkie" czytając dalsze rozdziały poczujecie ten toksyczny smród który unosi się nad Bellą, Edwardem i [uwaga!] Alice. Ciąża, ślub i happy end? Nie tutaj, z góry lojalnie uprzedzam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
bella_9393
Nowonarodzony



Dołączył: 30 Lip 2010
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Świnoujście

PostWysłany: Wto 21:09, 12 Kwi 2011 Powrót do góry

super się zapowiada ten ff ;D szkoda tylko, że rozdziały są takie krótkie ;( cieszę się, że Bella jest twarda, ale niech będzie taka gdzieś jeszcze 2-3 rozdziały, a potem niech już mięknie jej serce do Edwarda ;D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
wampiromaniaczka
Wilkołak



Dołączył: 03 Lis 2010
Posty: 241
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Oświęcim

PostWysłany: Wto 21:15, 12 Kwi 2011 Powrót do góry

Dziwne opowiadanie. Bella jest szczęśliwie odkochana w Edzie, a "łka" do niego na ławce? To odkochała się, czy nie? Czy Robert jest Patinnsonem w tym FF-ie? Czyli Edwardem? Czy to science-fiction? Edward nadal próbuje być słodki i czarujący. Spotkanie z Cullenami przebiega tak, jakby NIC się NIGDY nie stało. To czemu Isabella 'łka"? Czego jej żal, skoro"było, minęło"? Ten tekst jest niespójny. A może to ja mam z nim problem? Same retoryczne pytania...
Dużo błędów interpunkcyjnych. Przed;" gdy" i "który" w zdaniu złożonym jest on konieczny. Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
WikiAlice
Nowonarodzony



Dołączył: 27 Lut 2011
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 13:47, 13 Kwi 2011 Powrót do góry

wampiromaniaczka widzisz Bella toczy wewnętrzną walkę. PO odejściu Edzia żyła sobie w miarę "normalnie". Wchodząc na górę i widząc jak On ułożył sobie życie, zaczęła go nienawidzić. Myślała, że była tylko zabawką. Łkała bo nie wiedziała czy mu wierzyć. Pisząc to tak sobie to wyobraziłam. A co do Roberta, lubię to imię. Mój Robert nazywa się Armstrong. A co do zdjęcia to reprezentuje go Taylor York.

Image

A Elizabeth posiada wygląd Elizabeth Banks.

Image

No to chyba by było na tyle;)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Bloody Night
Człowiek



Dołączył: 23 Paź 2010
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 14:40, 13 Kwi 2011 Powrót do góry

Mi się podobają te rozdziały, które ostatnio dodałaś i nie zgodzę się z bella_9393, nie chce aby po 2-3 rozdziałach bella wróciła do Edwarda w ogóle nie chcę żeby do niego wróciła.Ludzie czy wam się jeszcze ten Edward nie znudził ja już go mam serdecznie dosyć, i mam szczera nadzieje, że Bella się nie załamie i jednak będzie z tym Robertem.Chociaż gdy myślę o tym, ze płakała jak Edward do niej podszedł, to wątpię w to, że będzie tak jakbym ja chciała.Alice i Rozalie się do tego włączyły czyli pewnie jednak Bella będzie z Edziem-Pedziem.No ale nie pozostaje mi nic innego jak tylko czekać cierpliwie.Nie zależnie jak ta historia zapewne będzie mi się podobała.Dużo weny ;D
Pozdrawiam
Bn


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KW
Zły wampir



Dołączył: 01 Sty 2011
Posty: 464
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ~ z krainy, gdzie jestem tylko ja i moi mężowie ~

PostWysłany: Czw 19:30, 14 Kwi 2011 Powrót do góry

Cóż, krótko mówiąc nie bardzo mi się podoba. Ma potencjał, jednak nie mogę zdzierżyć takiej formy. Za mało opisów, same dialogi, akcja za szybko się dzieje. Dlaczego pytamy się o zmianę Belli? O jej uczucia? Bo ich nie opisałaś. Serio, jak patrzę, to to opowiadanie jest parodią. A mogłoby być świetnym ff na poziomie. Doszlifuj to. Ale będę czytać dalej, bo myślę, że z czasem coś z tego wyjdzie. Może przy drugim opowiadaniu?
Za szybko, niezrozumiale - dwója z plusem.
Ale naprawdę, mimo krytycznej oceny, wierzę w ciebie. Mam nadzieję, że cię zmotywowałam.
Działaj! Weny i dobrej Bety!
KW


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
AngelsDream
Dobry wampir



Dołączył: 17 Sty 2009
Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 108 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 20:37, 14 Kwi 2011 Powrót do góry

Z zasady nie komentuję tekstów poniżej pewnego poziomu, ale ten przekroczył nawet tę granicę i przyznam, że głównie skłoniło mnie do zabrania głosu zachowanie autorki. Komentarz będzie długi, szczery i poparty cytatami. Przygotowany zapewne z większą dbałością o detale niż to, do czego się odnosi. Czy ktoś jeszcze pamięta, czemu niektórzy się mnie bali w Kąciku? Jeśli nie, to właśnie zupełnie skrzydlakowo zmierzam w stronę Konfrontacji (o, ironio!) z płonącym mieczem w ręku.

Już we wstępie są błędy, ale powiedzmy, że z grzeczności je zignorowałam. W końcu mi też zdarzały się potknięcia i to całkiem duże. Autorka pewnie dopiero raczkuje, jeśli chodzi o pisanie, może nie spotkała na swojej drodze kogoś obiektywnego, kto dbałby o to, co się dzieje z jej twórczością?
W prologu czytelnikowi zafundowano streszczenie o dość zabawnej — niezamierzenie zapewne — puencie.
Cytat:
Był niczym Edward… Wróć, poczekaj… on był ciepły.

Bardzo niefortunny dobór słów. Źle jest ośmieszać bohaterów, bo czytelnik nie ma wtedy ochoty dowiadywać się, co będzie dalej.
Cytat:
Jego usta wpoiły się w moje.

To już rozdział pierwszy i zmiennokształtne usta. Okej, to przynajmniej jest na swój sposób zabawne.
Cytat:
Całował tak delikatnie, rozkosznie. Gdy otworzyłam oczy, zobaczyłam Alice.

Ależ uroczy przeskok — związki homoseksualne są modne w fandomach. Wiem coś o tym. Wink
Cytat:
- Bells, wiesz, do mojej kamienicy wprowadził się pewien doktor z rodziną. No i ten…. No zaprosili nas (…)
- Tak, czemu nie.- Tak naprawdę idę, by sprawdzić, czy to Cullenowie, ale Robert nie musi tego wiedzieć. Cóż, póki co, nie musi niczego wiedzieć.

On jest najwyraźniej dość, hmm, ograniczony, a ona? Zakłamana? Wyrachowana? Płytka?
Pomijam scenę na stołówce, gdyż musiałabym w tym komentarzu przenieść się na moment do Lochy Snape’a.
Cytat:
mgr.

A to boli, chociaż nie powinno, skoro Matura to bzdura
Pięć miesięcy, ale 6 lat… Liczebniki w tekstach w większości zapisujemy słownie. Pięć miesięcy jest poprawnie, ale 6 lat to błąd i paskudnie wygląda przy okazji .
Cytat:
- Wio baranie!- krzyknęłam radośnie.

Naprawdę jest baranem, jeśli pozwala na coś takiego. A ona… Dla niej już nawet jagnię to poziom nieosiągalny.
Dalej autorka sugeruje, że chłopak niósł Bellę na plecach do swojego mieszkania, a także serwuje spory przeskok w czasie, patrząc na dobór filmu.
Cytat:
Wyszliśmy z mieszkania i zamknęliśmy drzwi. Moje włosy lekko falowały pod wpływem wiatru.

Nie napiszę, o jakim typie wiatru pomyślałam, skoro nie wyszli z budynku i idą piętro wyżej.

Dalej jest tylko gorzej. Rozgrywka jak w piaskownicy. Bella powtarza sobie, by zachowywać się dorośle, a odgrywa jakieś żałosne gierki. Niby kocha Roberta, ale używa go jak gadżetu, którym macha Edwardowi przed nosem. Nie wiem, jak widzi to autorka, ale mnie jako autorkę udzielającą się w polskim fandomie Zmierzchu, a także czytelniczkę, cała ta karykatura wyłącznie obraża. I coraz bardziej myślę, że to tylko prowokacja, bo nikt, absolutnie nikt z rozmysłem nie upubliczniłby czegoś takiego na jakimkolwiek forum aspirującym do bycia forum literackim. A ludzie piszą o blogaskowych opowiadaniach, że są złe…
Cytat:
Jest mi bardzo przykro z powodu tego jednego komentarza. I właśnie dlatego nie dostaniecie deseru! Dla sprostowania : Rozdział I oczami Edwarda. Tak wiem, że jestem zła. W najbliższych rozdział zauważycie powoli rozwijającą się toksyczną KOBIECĄ miłość. To takie na pocieszenie.
W tym rozdziale wiele się nie dzieje. No jest stosunkowo krótki. Ale Iv to będzie duży krok... Dobra już kończę z tym ględzeniem na temat tego czego w najbliższym czasie nie dostaniecie.

Nie zapomnij tupnąć! Czasem po prostu trzeba wykazać się jakąś skromnością, wiesz? Deser po takim daniu głównym — ja podziękuję.
Cytat:
- Czego? - zapytałam grzecznie.

Wybitnie grzecznie. Jest chamska i bezczelna i związana z kompletnym tłumokiem ignorującym podstawy dobrego wychowania. Przynajmniej do siebie pasują.
Cytat:
- Ach, jak przyjemnie, to Turek cam… - zanuciłam bezwiednie.

Szkoda, że nie zanuciła marsza pogrzebowego i nie spuściła na siebie zasłony. Na przykład milczenia albo tej z Ministerstwa Magii.
Cytat:
- Pokaż, co tu masz! – krzyknęła czarnowłosa, po czym zdarła ze mnie malinową sukienkę.

Mam inne pojęcie o byciu czyjąś przyjaciółką.
Cytat:
Alice z Rozalie siedziały w pobliskich krzakach i marszczyły brwi.

Dobrze, że tylko brwi…

Tłumaczysz to, że zrobiłaś ze Zmierzchu jakiś ołtarzyk dla totalnej mentalnej płycizny, swoją innością, a ja Ci napiszę coś, co innym nie przeszło przez palce. Napisz cały tekst, przeczytaj go, pokaż kilku obiektywnym osobom, a potem schowaj do szuflady. Gdybym to od Twojego opowiadania, zaczęła poznawać fandom, nigdy niczego bym w nim nie stworzyła. Zrobiłaś wielką krzywdę nie tylko Belli, ale także Edwardowi… Carlisle i taki poziom buractwa… Nie, nie, nie. To nie jest nawet mierna parodia, to po prostu popłuczyny, które przeczytałam tylko dlatego, żeby je ze spokojnym sumieniem skomentować. Nie ma w tym tekście żadnego punktu na plus, same minusy… A brak pokory u autorki, cóż, sprowokował powyższe. Czekam na argumenty, może coś przeoczyłam.

I jeszcze dwie rzeczy: smutno, gdy sama autorka nie ogarnia tego, co dzieje się w jej tekście, a promowanie odchudzania w ciąży uważam za karygodne... Chociaż wiem, że teraz jest taka moda.


Post został pochwalony 2 razy

Ostatnio zmieniony przez AngelsDream dnia Czw 20:54, 14 Kwi 2011, w całości zmieniany 4 razy
Zobacz profil autora
Ewangelina
Nowonarodzony



Dołączył: 16 Kwi 2011
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Polska

PostWysłany: Pon 14:46, 02 Maj 2011 Powrót do góry

Cóż... Mnie zadawolić bardzo łatwo, ale jeśli mnie nie zadowoli to naprawdę musi być już ŹLE.

ZGADZAM SIĘ Z AngelsDream !!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Lexa
Gość






PostWysłany: Śro 17:00, 11 Maj 2011 Powrót do góry

To opowiadanie czyta się dosyć dziwnie (zwłaszcza część 4 która jest napisana (według mnie) w stylu parodii.) Oczywiście lubię jeśli postaci odbiegają od swoich pierwowzorów, ale Carlisle i pyskówki w SMS-ach to już lekka przesada. W 100% ZGADZAM SIĘ z powyższymi opiniami na temat tego FF-ka
wampiromaniaczka
Wilkołak



Dołączył: 03 Lis 2010
Posty: 241
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Oświęcim

PostWysłany: Pią 19:43, 13 Maj 2011 Powrót do góry

Droga WikiAlice! Dlaczego Bella miałaby nienawidzić Edwarda, za to, że ułożył sobie życie, skoro; a) ona twierdzi, że z Robertem A. jest szczęśliwa,
b) on jest w związku z Elisabeth?
Faktycznie, Robert stanowi dla twojej Belli zasłonę dymną przeciwko Edwardowi, sen bohaterki ma wskazywać, że role teraz się odwrócą? Ale po co, skoro PODOBNO Bella jest szczęśliwa i brzemienna. Chyba, że ta ciąża jest życzeniowa, czyli rzekoma...Wymyślona na poczekaniu, by zaszokować obecnych, a to oznaczałoby dziecinadę.
Ciągle nie rozumiem "łkania Belli". Skoro prezentujesz ją jako zadziorną , zdecydowaną kobietę, nigdy w życiu nie uwierzę, że ambicja nie kazałaby się Belli dzielnie trzymać, z fasonem grać na nosie niewiernemu. To tylko w Zmierzchu bez wahania mogła pojechać z Alice, ale TYLKO z założeniem, że pomoże jej ratować go ze śmiertelnej opresji u Voturich. Tu, w twoim FF-ie nie ma zagrożenia życia wampira- Edwarda, nawet jest pokazany jako egoista, czego więc żałować? Chciałabyś być z TAKIM Edem, który najpierw znika jak kamfora, a potem miesza w Twoim i swoim życiu?
Carlisle przedstawiony prostacko. mam wrażenie, że WSZYSTKO chciałaś zmienić w tej sadze. Pożyjemy, zobaczymy, co tam jeszcze wymyślisz.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wampiromaniaczka dnia Pią 19:45, 13 Maj 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
magiczna
Nowonarodzony



Dołączył: 25 Kwi 2011
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kujawy<3

PostWysłany: Sob 14:46, 14 Maj 2011 Powrót do góry

Zgadzam się z dziewczynami. Pytałam się autorki na jej gryzoniu kiedy doda coś na nowego.Nie doda nic w najbliższym czasie. Jak dla mnie dobrze. gdyż nie warto ciągnąc takiego nie umiem tego nazwać ech. Może przy kolejnych ff pójdzie ci lepiej?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
xxxvampirexxx
Wilkołak



Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraina Czarów ;)

PostWysłany: Sob 16:48, 14 Maj 2011 Powrót do góry

Także powinnam coś napisać, jak już przeczytałam te rozdziały. Chociaż ochoty zbytnio nie mam.
Uprzedzam, nie posłodzę.
Najpierw Bella. Osoba, którą tutaj wykreowałaś, jest okropna w każdym tego słowa znaczeniu. Zachowanie, które budzi we mnie odruch wymiotny. Nie lubię, gdy ktoś mówi komuś 'kocham cię', a po chwili bawi się nią i kieruje tak, by zrobić z siebie jak najlepszą osobę. Dziwne także było jej 'rzucenie' - Czy chciałabyś zostać matką chrzestną za 9 miesięcy?
Przyznam, że ten fragment rozwalił mnie najbardziej z tego wszystkiego, co wstawiłaś. Odebrałam to, jak specjalne zajście w ciąże, by zrobić im na złość (chociaż nie wiedziała, że wrócą). Tak, jakby nic to dla niej nie znaczyło. I chyba zapomniałaś o tym fakcie w późniejszych rozdziałach.
Piszesz o toksycznej, kobiecej miłości. Szczerze, by stworzyć coś takiego potrzebny jest dobry zalążek, z czego może powstać takowa miłość. Radzę przeczytać cały tekst jeszcze raz, bo chyba pomyliłaś się, co do tego.
Drugą osobą jest Edward. I ja się ciebie pytam, co ty z nim zrobiłaś?! Toż to Teksańska masakra... Nie trawię go. Chociaż muszę przyznać, że jedną cechę z Bellą mają wspólną - oboje lubią utrzymywać w kłamstwie swoich partnerów. Nie zdziwię się, jeśli ich później połączysz. Przewidywalność jest złą cechą. Zwłaszcza w takim ff, jak ten.
Alice to jeden wielki niewypał. Niby ma ADHD, a zachowuje się jak dziewczynka, która lubi zrywać z innych rzeczy z uśmiechem na ustach. To przyjaźń? Nie! Widocznie znasz inną definicję tego słowa.
O reszcie się nie wypowiem, bo nie chcę tego pisać. Komentarz nie byłby miły. Chociaż muszę wspomnieć, że wstawiając tekst musisz być pewna, co do niego. Chcesz się rozwijać? Proszę bardzo. Z takim cynicznym podejściem nie zajdziesz daleko, prędzej bajeczki do snu. Twój dobór słów w tym tekście jest idiotyczny i czasem nie na miejscu. Następnym razem zastanów się, jeśli chcesz coś wstawić. Przeczytaj, przemyśl, znowu przeczytaj. Jeśli niczego nie zauważysz, nie wstawiaj w ogóle. Taka mała rada na przyszłość.
Jestem świadoma, że będziesz miała głęboko w czterech literach moje uwagi, obrazisz się i znikniesz, albo w ogóle nie będziesz kontynuować tego jakże zacnego (sarkazm, może nie wiesz) tekstu. Szczerze? Obydwa wyjścia mi się podobają.

xxx.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin