FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Kurtyzana [NZ][+16] 5.11 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
reitti
Nowonarodzony



Dołączył: 08 Maj 2011
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 21:21, 08 Maj 2011 Powrót do góry

Czytam kurtyzanę od dłuższego juz czasu. Ogólnie nie za często biorę się fiki, ale ta autorka bardzo dobrze mi się kojarzy i oczywiście i tym razem nie zawiodła.
Bardzo podoba mi się pomysł, cała ta polityczna otoczka, spiski, intrygi. Aro jako BARDZO zły bohater jest doskonały. Przebiegły, inteligentny, okrutny, wykorzystujacy wszyskich bez litości. Uwielbiam takie postacie (pewnie dlatego, że potem dobro i tak zwycięża? no nie wiem, mam taka nadzieję, chociaż sad end zamiast happy może być .... wstrząsający XD)o do belli, to nie przepadam za tą postacią w książkach, tutaj też ma kilka irytujących( mnie) cech, ale jest odważna, sprytna, daje radę :). Natomiast boski Edłardo... świetnie przedstawiony, pobudki, które nim kierują pomimo tego, że wydaja się nieracjonalne, maja swój sens ( rodzina ponad wszystkim). Jest taki surowy i skryty, ale widać, że cierpi. Nie mogę doczekać się, żeby juz wiedziec i co z tego wyniknie. Swietny fikXD

Pozdrawiam i dużo weny życzę!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
niobe
Zły wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 96 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 8:56, 10 Maj 2011 Powrót do góry

Dziękuję za wszystkie komentarze :)


Betowała wspaniała Pernix!

Miłego czytania :)


ROZDZIAŁ 21


Lies-The Black Keys


Edward zastygł w bezruchu, zmarszczył brwi, po czym powoli odwrócił się i podszedł do łóżka dziewczyny. Czy dobrze słyszał? Ona kogoś kochała. Mimowolnie odczul ukłucie żalu pomieszanego z zawodem. Sądził, że kurtyzana nie może związać się uczuciowo z mężczyzną, dla którego nie pracuje. Zacisnął dłonie w pięści, zaczęła rodzić się w nim złość. Jak ona mogła związać się z innym? Już przyzwyczaił się do myśli, że jest jego. Wampir jednak szybko stłamsił w sobie to uczucie, musiał się opanować - Isabella tylko dla niego pracowała. Nie mógł tolerować żadnych uczuć w stosunku do niej. Ciekawił go ten Jacob. Czemu Swan zdecydowała się na taką pracę? Dla pieniędzy? Z drugiej strony, jaki mężczyzna mógł pozwolić swojej ukochanej mieszkać z innym? Kimkolwiek był, Edward już nim gardził.
Cullen powoli podszedł do łóżka dziewczyny, usiadł w fotelu obok i spojrzał na jej twarz. Wyglądała naprawdę bardzo spokojnie, niewinnie. Jak można wymagać od kogoś takiego tyle poświęcenia? Czy dalej powinien uwodzić dziewczynę? Mężczyzna ukrył twarz w dłoniach. Miał świadomość, że wiedza na temat prywatnego życia Belli niczego nie zmienia. Będzie się musiał po prostu bardziej starać, żeby coś do niego poczuła. Zdawał sobie sprawę, jak jego zachowanie było niemoralne oraz godne potępienia. Jednak wybór, przed którym stał, to albo złamane serce dziewczyny, albo bezpieczeństwo rodziny. Nie miał się nawet nad czym zastanawiać.
Musiał teraz rozważyć słowa Jaspera. Może to prawda, że ona była kluczem do wszystkiego? Czy to możliwe, że znała Castiela? Wampir poszedł do swojego pokoju, wziął laptopa i zaledwie kilka sekund później usiadł ponownie w fotelu. Wcześniej nie sprawdzał nic na jej temat. Wiedział, że Volturi nie pozwoliliby mu jej zatrudnić, gdyby mieli wątpliwości co do przeszłości dziewczyny. Jednak może w jej życiorysie istniała jakaś wzmianka, która pozwoliłaby mu cokolwiek zrozumieć.
Zalogował się do bazy danych i wpisał jej nazwisko. Po chwili zobaczył zdjęcie, datę oraz miejsce urodzenia kurtyzany. Forks. Zmarszczył brwi. Kiedyś z rodziną mieli przenieść się do tej miejscowości, jednak wtedy Aro ich wezwał w związku z ujawnieniem, w konsekwencji czego nigdy tam nie dotarli. Edward odetchnął cicho, czasami zastanawiał się, jakby wyglądało jego życie, gdyby wampiry się nie odkryły swojego istnienia. Może dalej mieszkałby z rodziną, udawał siedemnastolatka, chodził do liceum? Spojrzał na Bellę. Czy spotkałby ją w innym życiu? Może minęliby się kiedyś na ulicy albo trafiliby do jednej szkoły? A może ich ścieżki by się nigdy nie skrzyżowały?
To nie miało znaczenia – zganił się Cullen. Senator powrócił do czytania akt dziewczyny, w jej kartotece nie znalazły się żadne przestępstwa. Nic podejrzanego. Studia, a potem praca. Wampir wszedł do archiwum gazet. Po wpisaniu jej nazwiska jako pierwszy pojawił się nagłówek sprzed ośmiu lat opisujący śmierć rodziców. Edward zmarszczył brwi, zostali zamordowani przez wampiry. Po chwili przypomniał sobie, skąd jeszcze zna Forks. Kiedyś w myślach Aro pojawiła się informacja o tej miejscowości. Wiedział, że stało się tam coś strasznego i to niedawno. Czy ona mogła być z tym związana? Jak mógł ją zmusić do powiedzenia prawdy? Zaczął go coraz bardziej irytować fakt, że nie może czytać w jej myślach. Spojrzał na spokojnie śpiącą kobietę. Była dla niego zagadką, nie rozumiał jej postępowania, ani celów, które nią kierują. Im więcej informacji się o niej dowiadywał, tym więcej tajemnic napotykał po drodze. Z całą siłą uświadomił sobie, jak bardzo się mylił, mówiąc Jasperowi, że ona jest tylko nic nieznaczącą kurtyzaną. Było jej tak daleko do przeciętności, jak to tylko możliwe. Chciał się dowiedzieć, co ukrywa.
Edward siedział w fotelu jeszcze przez kilka godzin w nadziei, że kurtyzana wyjawi jeszcze coś przez sen, jednak resztę nocy milczała, czasem tylko zmieniała położenie na łóżku. W tym czasie Cullen zdążył napisać przemówienie na kolejne spotkanie kongresu, któremu miało towarzyszyć pierwsze głosowanie. Jeśli projekt przejdzie, zaczną szczegółowo układać ustawę, choć, szczerze mówiąc, nie wiedział czy to możliwe, skoro dalej nie mieli poparcia Ferrningtona.
Kilka godzin po wschodzie, wampir zszedł do kuchni. Musiał przyznać, że gotowanie dla kobiety sprawiało mu wielką przyjemność. To była jedna z rzeczy, której mu brakowało w wampirzym życiu. Po zrobieniu francuskich tostów, mężczyzna zmienił ubranie i zaczął czytać gazetę. W czasie lektury usłyszał, jak Bella wstaje, po kilku minutach doszedł do niego dźwięk lejącej się wody. Odłożył czasopismo, po czym zaczął się zastanawiać, w jaki sposób nakłonić ją do mówienia. Zapytanie wprost o Castiela nie wchodziło grę.
Cullen zmarszczył brwi, gdy zdał sobie sprawę, że nie czyta myśli dziewczyny. Czy to też była sprawka stwórcy Volturi? Wiedział, że jego zdolnością jest ingerowanie w dary innych osób, jednak zawsze sądził, że to opierało się na modyfikacji niż ochronie kogoś innego przed talentem. Usłyszał, jak kurtyzana schodzi po schodach. Dzisiaj się wszystkiego o niej dowie, nawet jeśli miałby wydusić to siłą.

~*~

Alice siedziała na sofie, kątem oka spoglądając na Emmetta i Jaspera grającego w karty. Jej brat jak zwykle za bardzo emocjonował się rozgrywką. Patrząc na niego, zawsze się rozluźniała, on jako jedyny potrafił niezależnie od momentu ją rozbawić. Nie wyobrażała sobie życia, w którym nie będzie go albo któregokolwiek z członków jej rodziny. Tak bardzo chciała zrobić coś, aby pomóc Edwardowi ich ochronić, jednak powstrzymywał ją strach. Bała się, że znowu wpadnie w sidła Volturi. Wzdrygnęła się na samą myśl – jej mąż momentalnie na nią spojrzał, gdy tylko wyczuł zmianę nastoju. Kobieta uśmiechnęła się przepraszająco, po czym oparła głowę na kolanach. Chciałaby mieć siłę, aby przeciwstawić się koszmarom swojej przeszłości, jednak ogarniał ją paraliżujący strach na każde wątłe wspomnienie tamtego dnia.

Razem z Esme oraz Rose mieszkała wtedy w Volterze. Aro chciał mieć ją jak najbliżej, aby informowała go o zmieniających się decyzjach ludzkich przywódców. Edward z Carlisle'em i Tanyą byli w drodze do Genewy, Emmett oraz Jasper dopiero co wrócili ze spotkania z przedstawicielami Japonii. Alice siedziała w pokoju, który znajdował się w najwyższej wieży. Aro często siadał razem z nią, trzymał za rękę, aby dokładnie kontrolować obrazy, które widziała. Mimo wielkiego dyskomfortu, jaki wtedy czuła, wiedziała, że to wszystko dla wyższego dobra. Każdy z nich się w jakiś sposób musiał poświęcić. Słońce właśnie wschodziło, gdy z nagle zobaczyła atak na Carlisle’a. Szybko zerwała się na nogi, chcąc jak najszybciej powiadomić rodzinę. Zanim zdążyła dotrzeć do drzwi, Aro zastąpił jej drogę.
- Nie martw się, moja droga, ja się wszystkim zajmę.
Brunetkę momentalnie naszła wizja prawdziwych zamiarów władcy Volterry.
- Nie możesz tego zrobić! Nie pozwolę ci!
Zaczęła się z nim szarpać, ale wampir był od niej zdecydowanie silniejszy. Rzucił ją mocno na posadzkę, a gdy się podniosła, zaledwie metr od niej stała Jane.
- Aro ma zobowiązania, które wymagają jego obecności, teraz ja się tobą zajmę. – Zanim wampirzyca zdołała cokolwiek odpowiedzieć, poczuła ból wybuchający w każdej komórce jej ciała.


- Alice. – Łagodny głos męża wyrwał ją z zamyślenia, po kilku sekundach jej lęk i obawa zniknęły. Kobieta zauważyła, że Emmett wyszedł z pokoju. Spojrzała z bólem w oczach na ukochanego, położyła dłoń na jego policzku, po czym wtuliła się ufnie w jego ramię.
- Chciałabym być silniejsza – wyszeptała, wiedząc, że tylko on ją usłyszy.
- Masz mnie, zawsze cię ochronię – odpowiedział szybko Jasper, obejmując jej dłonie.
Kobieta spojrzała w okno, tak bardzo chciała, żeby to była prawda, jednak przeczuwała, że niedługo jej cała rodzina zostanie wrzucona w wir wydarzeń, których skutki mogą być dla nich tragiczne.

~*~

Bella upajała się ciepłem promieni słonecznych grzejących jej skórę. Czuła się niezwykle zrelaksowana, leżąc na drewnianej ławce ze słomianym kapeluszem na głowie. Edward od początku dnia był bardzo miły. Czy to możliwe, iż już zaczynał coś do niej czuć? Kobieta otworzyła gwałtownie oczy, lecz po sekundzie je zamknęła zaatakowana jasnym światłem. To był jej cel – zdobyć zaufanie, sympatię, a może coś więcej? Lecz ostatecznie wszystko prowadziło do wydobycia informacji. Za wszelką cenę.
Kurtyzana podniosła się i rozglądnęła wokół domu, jej pracodawca sprzątał po obiedzie, ponieważ się uparł, że ona nie może się niczego tknąć. Czuła ciepło w sercu na samą myśl, że o nią dba. DOŚĆ! Krzyknęła na siebie w duchu. Nie powinna myśleć o nim w ten sposób. Westchnęła ciężko, zachowanie chłodu wydawało się jej coraz trudniejsze.
- Proszę – usłyszała za sobą łagodny głos. Spojrzała w tamtą stronę i spostrzegła Edwarda trzymającego w dłoni szklankę. – Pomyślałem, że możesz być spragniona.
- Dziękuję. – Bella wzięła naczynie i upiła łyka. – Zaczynam sądzić, że minąłeś się z powołaniem.
Brunetka spojrzała kątem oka na pracodawcę.
- Cóż, to zawsze była moja opcja awaryjna, na wypadek gdyby nie udało mi się w senacie.
Swan uśmiechnęła się w odpowiedzi.
- Czemu tak naprawdę zajmujesz się polityką? Czy chodzi tylko o twojego Stworzyciela?
- Chcę zmieniać świat na lepsze – stwierdził z pobłażliwością, unosząc lekko kąciki ust.
- Nie rozmawiasz ze swoimi wyborcami – prychnęła. – Powiedz mi prawdę.
- Nie uważasz, że polityk mówiący prawdę, jest gatunkiem wymarłym.
- Panie Cullen, chyba właśnie tracisz jeden głos. – Bella wykrzywiła usta.
Wampir nachylił się nad kobietą i wyszeptał jej do ucha.
- Chyba powinienem się postarać zdobyć utracone poparcie – mówiąc to, musnął ustami płatek jej uszu i zaczął masować szyję.
Bella czuła, jak jej serce zaczyna bić coraz szybciej, oddech stał się coraz bardziej nierówny. Odwróciła lekko głowę, po czym spojrzała mu w oczy. Czuła wibrujące między nimi napięcie. Edward skierował spojrzenie na jej usta, po czym powoli nachylił się ku niej i musnął wargi. Ten pocałunek zdecydowanie różnił się od wczorajszego, był delikatny oraz nieśmiały. Bella poddała się ogarniającej przyjemności. Chłodne dłonie, błądzące po jej ciele, rozpalały wewnętrzny ogień. Tak bardzo chciała się opanować, przerwać pocałunek. Uciec stąd prosto w ramiona Jacoba, jednak wiedziała, że to niemożliwe. Jej wyrzuty sumienia pogłębiał fakt, że lubiła bliskość Edwarda. Sposób, w jaki ją dotykał lub całował, sprawiał, że zatracała się w ogarniającej ją przyjemności. Senator nauczony wczorajszymi wydarzeniami, dokładnie kontrolował każdy swój ruch, bał się, że znowu może utracić nad sobą kontrolę. Gdy pragnienie zaczęło mu doskwierać zbyt mocno, odsunął się nieco.
Bella mruknęła zadowolona.
- Tak, zdecydowanie masz mój głos.
Edward uśmiechnął się, po czym objął jej dłonie.
- Jednak dalej nie odpowiedziałeś na moje pytanie.
- Chcę mieć wpływ na to, jak wyglądają stosunki pomiędzy naszymi rasami. Pragnę starać się, aby życie przynajmniej garstki ludzi było, dzięki moim działaniom, lepsze, bezpieczniejsze. – Cullen wypowiadając te słowa, wcale nie mijał się z prawdą. Mówił o swojej rodzinie. Ochrona, jaką im zapewniał, zdawała się jedyną dobrą rzeczą w jego karierze.
- Bardzo szlachetne – powiedziała ze zdziwieniem Bella.
- Jesteś tym bardzo zaskoczona – stwierdził wampir, przyciągając ją mocniej do siebie. – Sądziłem, że kurtyzany lepiej potrafią ukrywać swoje uczucia.
- Najwyraźniej jestem tą uczciwą. Popatrz, jak się dobraliśmy. Prawdomówny kongresmen i szczera faworyta.
Edward zaśmiał się.
- Dość niespotykane zestawienie. Co do twojej szczerości, to chciałem zadać ci pytanie.
- Słucham. – Bella oparła się na ramieniu wampira.
- Kim jest Jacob?
Kobieta poczuła, jak jej serca zaczyna szybko bić, tak, jakby zaraz miało wyskoczyć z jej piersi. Cieszyła się, że Cullen nie widział jej twarzy, gdyż wymalowało się na niej teraz przerażenie, skąd on mógł wiedzieć?
- Kto? – zapytała z nadzieją, że za pierwszym razem źle usłyszała.
- Jacob – powtórzył cierpliwie. – Wypowiedziałaś wczoraj przez sen jego imię.
Bella zacisnęła mocno powieki, to był jakiś koszmar, szybko jednak się opanowała.
- To mój brat, znaczy najlepszy przyjaciel, którego traktuję jak rodzeństwo. Tęsknię za nim – pokrętnie wytłumaczyła Bella.
- Dawno się z nim nie widziałaś?
- Nie zachwyciła go moja decyzja odnośnie pracy, bywa dość nadopiekuńczy.
Edward zamyślił się, szczerze musiał przyznać, że nie uwierzył w ani jedno słowo kurtyzany.
- Zastanawiałam się – zaczęła szybko Swan, żeby zmienić temat. – Czemu w twoim życiu nie ma kobiety?
- Jesteś ty. – Z uśmiechem zauważył senator.
- A przede mną? Chyba nie spędziłeś całego życia samotnie.
- Niewiele brakowało. – Cullen zamyślił się. Gdyby nie ciągłe wzywanie Carlisle’a przez Aro, nigdy nie zamieszkałby z Tanyą i zapewne nie byłby z żadną kobietą. - To było bardzo dawno temu i teraz nie ma znaczenia.
Bella spojrzała na profil pracodawcy, wydawał się wyjątkowo zamyślony, kobieta uśmiechnęła się w duchu, wyjątkowo sprawnie udało jej się odwrócić uwagę od Jacoba. Miała nadzieję, że wampir jej uwierzył. Wiedziała, że wyśledzenie sfory jest niemal niemożliwe, ponieważ Seth dobrze o to zadbał, jednak obawiała się, że Cullen w jakiś sposób może powiązać ją z ruchem oporu – to wcale nie uczyniłoby jej misji łatwiejszej.
- Znasz jakichś innych wampirów poza mną? – zapytał Edward, baczniej obserwując jej reakcję.
- Gdy szkoliłam się na kurtyzanę, to chłopak mojego nauczyciela był wampirem.
- Chłopak nauczyciela? – zapytał ze zdziwieniem.
- Tak, z tego, co mówił, zmieniono go w czasie Pierwszej Wojny Światowej.
- Jak miał na imię?
- Pierre, bardzo francuskie imię – zaśmiała się.
- Nie znasz nikogo więcej? – naciskał.
- Nie, tylko osoby, które przebywały u ciebie w domu.
Edward nie widział żadnych oznak kłamstwa u dziewczyny. To znaczyło, że albo nie znała Castiela, albo nie miała świadomości, że nią manipuluje.
- Nie powiedziałeś mi jeszcze, czym zająłeś się w nocy, kiedy spałam. – Brunetka objęła dłoń senatora, przyciągając jego uwagę.
- Przygotowałem przemówienie na najbliższe spotkanie senatu, nic ciekawego – wyjaśnił, przyciągając ją do siebie mocniej. Musiał przyznać, że jej zapach zdawał się mu oszałamiający. Chciał mieć ją najbliżej.
- Wręcz przeciwnie, to bardzo interesujące. - Edward spojrzał na nią z powątpiewaniem. – Mogę być twoim pierwszym słuchaczem, jeśli nie masz nic przeciwko.
- Naprawdę chcesz, żebym przeczytał ci moje przemówienie? – Wampir odsunął się nieco i popatrzył na Isabellę podejrzliwie.
- Oczywiście, jako pierwsza będę miała okazję usłyszeć, jak namawiasz posłów do podpisania ustawy. Poza tym nie uważam, żeby cokolwiek, co stworzysz, było nudne.
Edward zaśmiał się i nieco rozluźnił. Musiał przyznać, że w towarzystwie kobiety czuł się naprawdę bardzo swobodnie – dawało mu to szansę na zapomnienie o swoich zadaniach przynajmniej na chwilę.
- Dobrze poczekaj, zaraz pójdę po notatki.
Zanim Bella zdążyła zmienić pozycję, Cullen już wrócił.
- Muszę cię tylko ostrzec, że jestem bardzo ostrym krytykiem.
- Trudno mi to sobie wyobrazić – prychnął pod nosem senator i spojrzał z przekąsem na Bellę. Po kilku sekundach jednak zaczął czytać.

~*~

Jacob wszedł do budynku, w którym mieszkał i z bardzo niezadowoloną miną podszedł do skrzynki na listy. Kiedy wyciągał korespondencje, poczuł obok siebie znajomą woń.
- Witaj, Jake.
- Natalie.
Mężczyzna obrócił się i kiwnął głową w kierunku wysokiej blondynki.
- Ostatnio dawno nie widziałam Belli, wyjechała?
- Ma swoje sprawy do załatwienia – odparł krótko i z głośnym trzaskiem zamknął skrzynkę.
- Gdybyś potrzebował w czymś pomocy… - Kobieta podeszła i położyła mu rękę na ramieniu. – To zawsze możesz na mnie liczyć.
Black spojrzał na nią z lekką irytacją, szybko strząsnął jej dłoń.
- Dziękuję, ale daję sobie świetnie radę.
- No cóż – powiedziała Natalie, podchodząc w kierunku wyjścia z budynku. – Wiesz, gdzie mnie znaleźć, w razie wypadku.
Mężczyzna skrzywił się, po czym z niezadowoloną miną wszedł na piętro i po chwili był już w mieszkaniu. W zlewie znajdowała się ogromna ilość brudnych naczyń, a przy koszu piętrzyły się śmieci. Jacob nie sprzątał, bo podświadomie cały czas miał nadzieję, że Bella może wróci – wejdzie kiedyś do domu i zastanie ją przy sprzątaniu narzekającą, jakim jest bałaganiarzem. Rozglądnął się po pustym pomieszczeniu, mimowolnie poczuł zawód. Zapach ukochanej już prawie wywietrzał, jedynie jej rzeczy i zdjęcie wskazywały na to, że kiedyś tu mieszkała.
Indianin z rezygnacją podszedł do sofy i ciężko usiadł. Zaczął przeglądać listy i gazety sprzed paru dni. Nagle zamarł, patrząc na przedwczorajszy dziennik. Na tytułowej stronie znajdowało się zdjęcie Belli z krwiopijcą. Stali objęci na tle bogato zdobionej sali. W ciągu jednej sekundy zmiennokształtnego ogarnęła go zimna furia. Miał ochotę odgryźć temu wampirowi głowę, patrzeć, jak umiera. Jak on śmiał kłaść swoje śmierdzące łapska na JEGO Belli. Jacob odczuł zbliżającą się przemianę. Od dawna nie stracił już panowania nad sobą pod wpływem emocji, jednak sam widok tych dwojga razem wywoływał jego nieokiełznaną wściekłość. Wiedział, że jego narzeczona nic nie mogła czuć do tego odrażającego umarlaka, ale złościł go fakt, że musi udawać, każdego dnia wysilać się na sympatię, uśmiech, zgadzać się na jego dotyk. Podczas gdy mogła być z nim! W tym momencie rozległo się głośne pukanie. Jacob wstał, podszedł do drzwi i otworzył je z rozmachem.
- Nie odbierasz moich telefonów – powiedziała Leah i weszła do środka, nie czekając na zaproszenie.
- Byłem w pracy.
Kobieta usiadła na sofie i spojrzała na porozrzucane gazety.
- Widzę, że już widziałeś – stwierdziła.
- Tak – rzucił Jake, odwracając się do tyłu i ściskając pięści.
- Uważam, że sobie świetnie radzi. Wczoraj wysłała mi wiadomość – wyjeżdżają na tydzień za miasto.
- CO?! – Indianin odwrócił się i spojrzał wściekle na przyjaciółkę.
- Którejś części nie zrozumiałeś? – zapytała uprzejmie.
- Leah! Nie. Denerwuj. Mnie.
- To ty nie zachowuj się jak zazdrosny szczeniak! – krzyknęła oskarżycielsko, wstając i celując w niego palcem. – Mam dość oglądania cię w takim stanie. Rozumiem, że nie jesteś zachwycony tą sytuacją, ale nie mamy wyjścia! Dałam ci czas do oswojenia się, ale zaczynasz mnie denerwować! Zacznij wreszcie dostrzegać w tym korzyści dla NAS, a nie użalaj się nad sobą! Wszyscy kogoś straciliśmy w tej wojnie i w momencie, gdy pierwszy raz mamy szansę zdobyć przewagę, ty kierujesz się swoją zranioną męską dumą! Przecież wiesz, że Bella nie robi tego z przyjemności i z jakiegoś niewyjaśnionego dla mnie powodu cię kocha, więc bez względu na twoje zachowanie zawsze do ciebie wróci. Dlatego zacznij zachowywać się wreszcie jak nasz alfa!
- Leah… - Jacob zawiesił głowę. – Przepraszam, wiem, że masz rację. Po prostu to trudne…
- Wiem, dlatego przyszłam do ciebie dopiero teraz, a nie tydzień temu. – Kobieta uśmiechnęła się cierpko. – Poza tym, jeśli ktoś ma cię doprowadzić do porządku, to zawsze możesz na mnie liczyć.
Zmiennokształtny odetchnął głośno.
- Co mówi Patricia? Nawiązała kontakt z tymi Cullenami?
- Namierzyli ich, ale na razie jeszcze nie udało im się zbliżyć. Mieszkają na obrzeżach Waszyngtonu: Alice, Jasper, Rosalie i Emmett.
- Nie obchodzi mnie, jak mają na imię, tylko czy nam pomogą. Musimy się upewnić, że nie odkryją żadnego powiązania pomiędzy nami a Bellą.
- Oczywiście – powiedziała zimno Leah. – Nie chcemy jej zabić.
- Dalej nie ma żadnych śladów śledzących nas wampirów?
- Na szczęście nic.
- Dobrze. Mam nadzieję, że szybko uda nam się uzyskać jakieś informacje od Belli.
- Zastanawiałeś się, co zrobimy, jeśli będziemy musieli wyjechać, a ona dalej niczego się nie dowie? – zapytała ostrożnie Leah.
- Tak. – Jacob zamyślił się. Odkąd tylko usłyszał o śledzących ich wampirach, zastanawiał się, co z Bellą. Wiedział, że najrozsądniejszym wyjściem, będzie wyjechanie i zostawienie jej, aby wykonywała swoją misję, jednak bał się, że jeśli nie będzie w pobliżu, coś może się jej stać. – Na razie nie ma konieczności, aby robić cokolwiek.
- Dobrze. – Leah uśmiechnęła się lekko. – Może przyjedziesz do nas na obiad? Tutaj nie znajdziesz raczej niczego do jedzenia – dodała, rozglądając się po mieszkaniu z dezaprobatą.
- Pewnie. – Jacob wstał, zanim wyszli z mieszkania, powiedział: - Dziękuję, Leah.
- Nie ma, za co.

~*~

- Trochę sztywne – zauważyła Bella, gdy Edward skończył czytać.
Wampir uniósł ze zdziwieniem brwi.
- Przepraszam?
- Chciałeś szczerej opinii.
Cullen wydawał się nieco zagubiony. Od dawna już nikt go nie skrytykował, szczególnie nie jego przemówienia do senatu.
- Mówisz jak stuletni wampir, a ludzie w naszym wieku kierują się innymi wartościami, zauważają inne rzeczy. Skoro chcesz zdobyć poparcie, sugeruję skupienie się na korzyściach dla nas, nie dla was.
Senator skierował wzrok na notatki i skrzywił się lekko.
- Co się dzieje, Edwardzie? Nie przywykłeś do krytyki? Nie chciałam urazić twojej dumy – zaśmiała się Bella.
- Nie o to chodzi, po prostu myślę nad twoimi radami – wyjaśnił.
- Pokaż mi to – powiedziała i wyrwała mu z ręki kartki. – Daj mi godzinę, a zrobię z tego arcydzieło.
Wampir odchrząknął lekko.
- Nie chcę umniejszać twoim umiejętnościom, jednak język, którym posługują się politycy, jest dość specyficzny.
- Jestem tego świadoma, od dwudziestu lat oglądam wiadomości. Jeśli ci się nie spodoba, możesz z tego nie korzystać.
Kobieta wstała i usiadła naprzeciwko Edwarda przy stoliku. Spojrzała na niego z rozbawieniem, po czym zabrała się za nanoszenie poprawek.
Wampir patrzył na kurtyzanę i zdał sobie sprawę, że od dziesiątek lat nikt z nim tak nie rozmawiał. Wszyscy albo zwracali się do niego z szacunkiem, albo wydawali rozkazy jak w wypadku Aro. Nawet jego relacje z Maggie czy Alice były dalekie od swobodniej rozmowy i braku dystansu. Isabella była pełna życia, tylko ludzie mieli w sobie taką iskrę, chcieli jak najlepiej wykorzystać swój krótki czas na ziemi. Jej zachowanie go ujmowało, wywoływało uczucie ciepła w okolicy serca. Chciał z tym walczyć, jednak po raz pierwszy naszła go myśl, że nie zawsze będzie mógł panować nad swoimi odczuciami. Czy ta dziewczyna poruszy jego zimne serce, a może już to zrobiła, a Edward nie zdawał sobie z tego sprawy? Coś w niej go hipnotyzowało, sprawiało, że nie chciał trzymać się na dystans. Uczucie to pogłębiało się z każdą spędzoną z nią chwilą. Wiedział, że to niebezpieczne, narażał bez potrzeby swoją rodzinę i zapominał o celu swoich działań. Jednak nie mógł wymazać z pamięci wczorajszego pocałunku. Poczuł wtedy coś, czego nie doświadczył już od wielu długich lat - znalazł się w odpowiednim miejscu z odpowiednią osobą. Próbował stłamsić owo przekonanie, jednak im bardziej się starał, tym jego uczucia bardziej wymykały się spod kontroli. Im dłużej z nią rozmawiał, przebywał i z każdym kolejnym pocałunkiem, coraz mniej nad sobą panował. Inną kwestię stanowił fakt braku zaufania. Postanowił jednak bacznie obserwować poczynania dziewczyny, na razie nie zrobiła nic złego, a jeśli chodzi o tego Jacoba – mógł być on byłym chłopakiem Belli albo faktycznie bliskim przyjacielem. Spędzała teraz czas z nim i to było ważne.
Kurtyzana od czasu do czasu spoglądała na pracodawcę, musiała przyznać, że pierwszy raz w życiu, widząc iskrzącego w słońcu wampira, nie miała nawet ochoty się skrzywić. Szczerze mówiąc, miała problemy w oderwaniu od niego wzroku. Powoli wszystko zaczynało ją w nim pociągać. I sama nie mogąc w to uwierzyć, stwierdziła, iż czuje się bezpiecznie w jego towarzystwie. Kiwnęła przecząco głową, uratował jej życie, zapewne to tylko wdzięczność i jej konsekwencje. Nic, czym warto się przejmować. Bella skończyła pisać ostatnią linijkę, pomoc w pisaniu przemówienia, które ma przekonać do wprowadzenia ustawy, była, delikatnie mówiąc, sprzeczne z jej przekonaniami, ale może dzięki temu Cullen jej zaufa. Wstała z tajemniczą miną i podeszła wolno do Edwarda. Mężczyzna uśmiechnął się, gdy usiadła mu na kolanach.
- Skończyłam, mogę ci przeczytać.
- Może za chwilę. – Cullen wziął od niej kartki, odłożył je bok, po czym przyciągnął ją mocno do siebie.
Serce Swan zaczęło szybko bić.
- Miło słyszeć, że moja bliskość ma na ciebie jakiś wpływ – zauważył wampir, dotykając palcem jej policzka. – Mam tylko nadzieję, iż to nie ze strachu.
- Czuję się przy tobie wyjątkowo bezpiecznie – powiedziała z rozbrajającą szczerością, patrząc mu w oczy.
Edward poczuł ukłucie w okolicy serca. Zmarszczył mimowolnie brwi, Bella objęła dłońmi jego twarz, po czym dodała: - Wiem, że twój chłód jest formą obrony przed wszystkimi, ale przy mnie nie musisz udawać.
Kurtyzana zauważyła, że naprawdę wierzy w to, co mówi. Zbliżyła się i pocałowała go w usta.


Post został pochwalony 4 razy

Ostatnio zmieniony przez niobe dnia Wto 9:03, 10 Maj 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Ewelina
Dobry wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 58 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P

PostWysłany: Wto 9:53, 10 Maj 2011 Powrót do góry

Jestem.... oszołomiona! Po tylu rozdziałach, gdzie nie było żadnego kontaktu fizycznego, nareszcie jest chap, gdzie aż roi się od napięcia, i to jest miłe. Tak bardzo brakowało mi tych relacji Edwarda z Bellą, iż obawiałam się, że nigdy tutaj nie wystąpią. Kiedy się pojawiły, to trochę rozjaśniły ponure życie Cullena. Ale do rzeczy: ogarnęło mnie zdumienie, że oboje są w stosunku do siebie tak rozluźnieni, a jednocześnie tak bardzo starają się ukryć prawdziwe motywy swojego postępowania. Z tym, że ta dwójka chyba zaczyna się gubić, zacierają się granice między obowiązkiem uwodzenia, a prawdziwą chęcią robienia tego. Czytelnik, tudzież ja, też ma problemy z połapaniem się, co do siebie czują. Kibicuję im za wszelką cenę, jednak wyczekuję momentu, aż porozmawiają całkowicie otwarcie, ponieważ do tej pory wplatali przebłyski szczerości w swoje wypowiedzi. JEDNAK (!) całym rozdziałem jestem więcej niż usatysfakcjonowana, był naprawdę pozytywny, wyłączam oczywiście retrospekcję związaną z Alice, biedna dziewczyna.
Nie wiem, co mogę jeszcze napisać, pewnie inne komentujące dopowiedzą to, czego nie potrafię w tej chwili wyrazić. Powiem tylko, że nadal uważam Kurtyzanę za najlepszy polski ff, i raczej nic tego nie zmieni.
Weny, kobieto, bez tego opowiadania zniknę:)
Pozdrawiam!


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
wampiromaniaczka
Wilkołak



Dołączył: 03 Lis 2010
Posty: 241
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Oświęcim

PostWysłany: Wto 9:58, 10 Maj 2011 Powrót do góry

Niobuś, kochanie ty moje! Pięknie się uwinęłaś z kolejnym rozdziałem! Sprawy zaczynają się komplikować i za to , m. in. kocham ten ff., jest taki nieszablonowy. Coś mi się zdaje, że i Edward i Bella coraz lepiej wchodzą w swe narzucone role. Bella świetną aktorką? To niekanoniczne i fajne. Czy słusznie obawiam się, że wszystko przyspieszy z powodu dzikiej furii Jacoba? Z jego myśli Edward łatwo odczyta tajemnicę Belli, więc konfrontacja nie byłaby pożądana.Martwię się o Alice, obawiam się ,że w starciu z Arem i Jane ma nikłe szanse, a Edward, choćby nie wiem ,jak zakochany w Belli- naprawdę czy w sposób udawany-z pewnością wybierze dobro Alice.
Nawet nie pytam, kiedy ciąg dalszy, bo wiadome, że mogłabym codziennie czytać po rozdziale. Załatw z Panem Bogiem, żeby specjalnie dla Ciebie wydłużył dobę! Powiedz Mu, że ja za to mogę bardzo żarliwie się modlić.


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
kate_pierce
Nowonarodzony



Dołączył: 28 Kwi 2011
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 21:30, 10 Maj 2011 Powrót do góry

Rozdział oczywiście cudowny, jak zawsze! Nie jestem mistrzynią wielkich słów ..chciałam tylko powiedzieć, że historia Belli i Edwarda w "kurtzanie" jest o niebo ciekawsza niż w zmierzchu. Przynajmniej dla mnie. Nigdy do konca nie wiadomo co się wydarzy i to moim skromnym zdaniem przebija oryginał :)
Chociaż czasami mam ochotę Cię udusić, że tak długo musze czekać :D ... to wiedz , że masz we mnie oddanego czytelnika.
Życze Ci ogromu weny i padam na kolana przed Stwórcą razem z Wampiromaniaczką .

Pozdrawiam Kate


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Arowana
Nowonarodzony



Dołączył: 05 Maj 2011
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Lubelskie

PostWysłany: Czw 19:23, 12 Maj 2011 Powrót do góry

Nareszcie się całują ! Czekałam tak długo na jakiś pocałunek i się doczekałam. Idealnie opisałaś uczucia Edwarda, które rodzą się wobec Belli. Zagadkową postacią jest dla mnie Castiel. To on zabił rodziców Isabelli ?
Czekam na następny rozdział oraz życzę weny. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
zawasia
Dobry wampir



Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D

PostWysłany: Czw 20:07, 12 Maj 2011 Powrót do góry

nawet nie zauważyłam że jest nowy rozdział, który mimo wszystko jest genialny
nawet nie myślałam, że pokazane zostanie coś z przeszłości Alice, szkoda że jest ich tak mało, ale może w przyszłości coś wiecej będzie
co do Jacoba i leah to była ciekawa rozmowa i do tego jeszcze Natalie
a Bella i EDzio pokazanie sielankowego życia, oboje coś czują, ale nadal uważają że grają, ciekawe kiedy dojdą do wniosku że coś z tego będzie
pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
sweetcookie
Nowonarodzony



Dołączył: 22 Paź 2009
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 20:34, 12 Maj 2011 Powrót do góry

Rozdział niezwykle ciekawy, akcja ruszyła do przodu. Oby tak dalej. Mam nadzieję, że w następnym rozdziale nastąpi jeszcze większy rozwój uczuć między Bellą a Edwardem. Dziękuję za rozdział i już czekam na następny Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
emily522
Nowonarodzony



Dołączył: 17 Paź 2010
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 17:19, 14 Maj 2011 Powrót do góry

Rozdział świetny, Very Happy
Jestem strasznie ciekawa co będzie z nimi dalej, ale...hmm...chwila, a co z Jacobem? Wprawdzie nie przepadam za nim, ale nie wiem co z nim będzie i to jest frustrujące i denerwujące, że nie mam pojęcia Sad
P.S. Kiedy następny rozdział?
Pozdr Emy
AVE VENA!!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aurora Rosa
Dobry wampir



Dołączył: 29 Lip 2009
Posty: 695
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z własnej bajki

PostWysłany: Sob 21:56, 14 Maj 2011 Powrót do góry

Chyba przez pewien czas nie było oznaczeń o nowym rozdziale, ponieważ ja też to przegapiłam. A czytam Kurtyzanę od początku, od czasu gdy pojawila się na forum.
Podoba mi się to, ze akcja nie pędzi na łeb, na szyję. Opowiadanie jest niestandardowe, nieoklepane tematycznie. Masz doskonały dobór slownictwa, niesamowitą wyobraźnię i umiejętność przelewania tego na papier.
Podoba mi się to, że ostatnio coraz częściej pojawiają się Cullenowie. Coraz więcej wiadomo co się wydarzylo w przeszlości, jakie są ich relacje teraz. Nie skupiasz się wyłacznie na Belli i Edwardzie oraz jej zadaniu.
Bardzo dobry tekst Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ashleyka
Nowonarodzony



Dołączył: 04 Maj 2011
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z przepięknego miejsca w krainie snów

PostWysłany: Śro 11:04, 18 Maj 2011 Powrót do góry

Bardzo się cieszę z nowego rozdziału Kurtyzany. To jest wprost niesamowite jak ich miłość się rozwija a oni tego nawet tego nie zauważają. Mogę szczerze powiedzieć że ten ff jest coraz lepszy i rozwija się z rozdziału na rozdział, aż jestem strasznie ciekawa co będzie dalej. Wprost nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Masz naprawdę świetne słownictwo za co podziękowania dla Ciebie i Twojej bety. Jestem zachwycona że coraz częściej pojawiają się pozostali Cullenowie i że mamy jakieś nawiązania do ich przeszłości. Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
seska
Dobry wampir



Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 864
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 21:58, 18 Maj 2011 Powrót do góry

Cóż ja mogę powiedzieć...? Jak zwykle, niobuś, rozpieszczasz... Cool

Rozdział świetny, akcję skierowałaś w moim ulubionym kierunku - im mniej wilków, tym smaczniej Mr. Green
Mam skromną nadzieję, że nie wysmarujesz po drodze jakiegoś suprajsa i moje (zakładam, że również i paru innych czytelniczek) oczekiwania względem Kurtki nie zostaną zawiedzione... Wink

Więcej pisać nie będę, bo wciąż musiałabym kopiować wcześniejsze posty. A leniwa ostatnio jestem, więc... Wink

Czekam niecierpliwie na c.d. Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
dotviline
Wilkołak



Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 161
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pon 11:13, 30 Maj 2011 Powrót do góry

Jest!
Niobuś, jesteś moim GURU :D Dzięki Tobie nadal jestem w stanie przeżyć Bellwarda... Bo to, co zrobiłaś w Kurteczce nie jest ckliwe i przesłodzone. No i chwała Ci za to!

Uwielbiam ostatni rozdział. Pokazujesz nam ładny konflikt wewnętrzny, który Bella sama sobie napędza. Czuje coś do Edwarda i to widać gołym okiem, ale sama nie chce w to uwierzyć. Ostatecznie poddaje się emocjom i to jest piękne. Nie zrobiłaś z tego opery mydlanej, a piękną scenę pełną emocji, z którymi bohaterka nie może walczyć...

Martwię się o Jake'a. Szkoda mi faceta, bo będzie cierpiał, ale może znajdzie się dla niego rozwiązanie? Wierzę Niobe, że nie skrzywdzisz poczciwego Blacka. Zwłaszcza, że tak bardzo kocha Bells.

Uwielbiam Alice. Uwielbiam Jaspera. Szczególnie osobno... ;p
Mam nadzieję, że przeczucia Al są mylne, bo dziewczyna przeszła za dużo. I wątpię, żeby Jazz był w stanie ją ochronić...

Poprzedni rozdział intrygujący, nie powiem, że nie Wink
Postać Castiela przypadła mi do gustu, mimo że została jedynie wspomniana... Już go lubię.

Bella przez sen mówiąca o Jacobie - nóż w serce Eda, ale przynajmniej trochę zazdrości w nim będzie. Lubię jego instynkt, który mówi mu moja ;D (tak, tak. trochę nienormalna jestem)

W każdym razie, Słoneczko pisz!
Weny jak najwięcej... Bo Kurtyzana to jedno z nielicznych opowiadań, dla których chcę mi się być na TeSie Wink

Trzymaj się,
dot. ;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Maybe_me
Nowonarodzony



Dołączył: 01 Lip 2011
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 23:44, 15 Lip 2011 Powrót do góry

a ja chcę jeszcze. i nie wiem naprawdę co napisać. dopiero teraz komentuje, po przeczytaniu wszystkich rozdziałów...jestem oczarowana ! i proszę o jeszcze:).
bardzo mnie się podoba Twój styl pisania i te opisy, które nie są nudne i "przydługawe". Ta sytuacja między Bella a Edwardem...
___
pozdrawiam Maybe_me."_
weny.
słońca.
naleśników:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ashash
Człowiek



Dołączył: 04 Maj 2011
Posty: 75
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 9:35, 18 Lip 2011 Powrót do góry

właśnie - kiedy nowy rozdział ? Opowiadanie bardzo przypadło mi do gustu :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
niobe
Zły wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 96 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Czw 9:27, 04 Sie 2011 Powrót do góry

Sama nie mogę uwierzyć, że już tyle czasu minęło od ostatniego rozdziału. Miałam ogromnie dużo rzeczy na głowie, dlatego nie myślałam zbyt wiele o tym ff - przyznaję ze skruchą. W każdym razie przychodzę z dobrą wiadomością: rozdział jest już niemal skończony, w tym tygodniu na pewno wyślę do bety. Więc sądzę, że możecie oczekiwać go niedługo :)
Pozdrawiam i dziękuję za cierpliwość!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Izzy BELLA
Człowiek



Dołączył: 12 Mar 2010
Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: okolice Bydgoszczy

PostWysłany: Wto 21:45, 16 Sie 2011 Powrót do góry

Kochana niobe!
O „Kurtyzanie” myślałam już bardzo dawno temu. Nigdy jednak nie posunęłam się dalej niż do samej chęci zajrzenia. W kwietniu, w pewnym poznańskim pubie Wink stwierdziłam, że muszę przeczytać to opowiadanie. Wróciłam do domu i… najpierw sesja, potem lato, więc trzy razy więcej obowiązków… Ale dziś zaczęłam przez chwilę się nudzić (jasne, bo zawsze kiedy mam się zabrać za coś konstruktywnego stwierdzam, że mi się nudzi...) i jakimś cudem trafiłam do Kącika. Dobra, starczy. Mam tendencję do opowiadania całego swojego życia zanim przejdę do rzeczy.

Zacznę od muzyki. Uwielbiam, kiedy tekst, który czytam jest dodatkowo zobrazowany muzyką. A Ty świetnie dobrałaś piosenki.
„Angel” Massive Attack idealnie oddaje mrok panujący w okrągłej sali, w której jedyne światło oświetlało podest. Ta piosenka ma power (zresztą ja sama mam co do niej pewne plany).
A potem Muse „Uprising”. They will not force us/They will stop degrading us/They will not control us/We will be victorious. Nic dodać, nic ująć.

Prolog jest napisany genialnie. Nie tylko muzyka oddaje atmosferę pomieszczenia, ale również słowa. Krótki opis mężczyzn i licytacja. Zmysłowe zbliżenie dziewczyny rudowłosego mężczyzny i przedmiotowe „Biorę ją”, a ja już wiem, że mnie masz.
A w rozdziale pierwszym poznajemy sytuację. Pojawiają się wampiry, które dążą do przejęcia władzy. Widzimy zwykłą dziewczynę pracującą w sklepie, która boi się o siebie i swojego narzeczonego. Świat, w którym przyszło im żyć nie jest dobry. Ale to co łączy ją z Jacobem rekompensuje całe zło. Jake obecny był tu tylko przez chwilę, a ja już go polubiłam. Czy ja zawsze lubię Jake’a niezależnie od tego kim w danym tekście jest...?
No i ostatni fragment – rozmowa Rosalie z Edwardem. Im mniej rozumiem tym bardziej chcę czytać dalej. O czym był ten artykuł?

Tekst jest świetny i cieszę się bardzo, że w końcu zebrałam się żeby zacząć go czytać. A teraz będę uwagą wyjaśniać wszystkie tajemnice jakie przyszykowałaś w kolejnych rozdziałach. Postaram się robić notatki i jak już będę na bieżąco pojawię się z jakimś zbiorowym komentarzem.

Pozdrawiam
Izzy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
niobe
Zły wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 96 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 22:44, 16 Sie 2011 Powrót do góry

Dziękuję wszystkim za komentarze i przede wszystkim za cierpliwość! Ostatnio mam dużo na głowie: pisanie pracy inżynierskiej, praca, praktyki i inne. W każdym razie teraz wyznaczyłam sobie za cel systematyczne pisanie i mam nadzieję, że się uda :) nie przedłużając - życzę Wam miłego czytania!

Betowała Pernix, dziękuję ogromnie! :*


ROZDZIAŁ 22

Adele - Turning Tabels


Przez chwilę wampir nie poruszył się zaskoczony słowami kobiety, jednak, czując jej usta na swoich, poddał się dotykowi. Przyciągnął ją mocniej do siebie, po czym zwinnym ruchem wziął na ręce. Isabella w odpowiedzi uśmiechnęła się i wzmocniła swój uścisk. Nie zastanawiała się nad konsekwencjami swoich słów ani czynów, powiedziała to, co w tym momencie czuła. Pragnęła, aby Edward nie bronił się przed nią swoich chłodem, chciała go poznać – prawdziwą osobę ukrytą pod warstwami dystansu. Jego obecność sprawiała, że przestawała myśleć o wszystkim innym. Czuła, jakby jej umysł skupiał się tylko na odbieraniu jego osoby. Dotykanie chłodnej skóry sprawiało, że mrowiły ją opuszki palców, otaczający go zapach uwodził. Wypowiadał szeptem jej imię, w sposób, który sprawiał, że odbierało jej oddech. Miała wrażenie, że cała jej wolna wola została odebrana w jego towarzystwie, a wszystkie siły musiała skupić, aby zaspokoić swoje pragnienie.

Zanim się zorientowała, znaleźli się w sypialni Cullena. Oderwała się na chwilę od niego i rozejrzała powoli po pokoju. Na biurku znajdowały się porozrzucane książki i gazety. Bella ze zdziwieniem odkryła, że zaschło jej w ustach. Denerwowała się, jednak była bardziej podekscytowana niż przerażona. Nagle poczuła delikatne pocałunki składane na karku, jego dłonie objęły ramiona i powoli zeszły na talię. Kurtyzana westchnęła, gdy jej sukienka opadła na podłogę. Czuła ciepło rozchodzące się po całym ciele. Szybko odwróciła się przodem do Edwarda i sięgnęła jego ust, poczuła jak wampir lekko się uśmiecha, jednak po zarejestrowaniu tego faktu zatraciła się w jego dotyku i nie zwracała uwagi na to, co dzieje się wokół. Miała wrażenie, jakby między ich ciałami przepływała energia rozgrzewająca wszystkie nerwy. Każda jej komórka reagowała na jego dotyk. Przestał liczyć się podział na rasy, ich nienawiść i plany, jakie nimi kierowały, ważna była tylko bliskość. Wspólne, urywane oddechy, rozkosz obejmująca ich ciała we władanie i powoli rodząca się w sercach nadzieja. Zaufanie, że są we właściwym miejscu i czasie z jedyną osobą, która w tym momencie może dać im szczęście. Zahipnotyzowani patrzyli sobie w oczy, nie mogąc, choć na chwilę, odwrócić wzroku.

Isabella jeszcze nigdy nie czuła się tak, będąc z żadnym mężczyzną. Wiedziała, że to, co robi, jest złe, zakazane, ale mimo to nie mogła odmówić sobie przyjemności. Zatracała się w chwili, otumaniona nadmiarem uczuć. W tym momencie nienawidziła tego, że musi oddychać, gdyż za każdym razem wiązało się to z koniecznością odrywania od niego.
Edward z zaskoczeniem odkrył, że wcale nie doskwiera mu pragnienie krwi. Mimo że bardzo potrzebował zbliżenia, bał się, że może utracić nad sobą kontrolę. Jednak, będąc blisko niej, czuł tylko… szczęście. Stan, którego nie doświadczył od wielu lat. Starał się być jak najbardziej delikatny, świadomy tego, że chwila nieuwagi mogłaby kosztować ją życiem. Pomimo swoich lęków odkrył, że przebywanie blisko niej przychodzi mu łatwo, niemal naturalnie.
Gdy popatrzyła mu w oczy, przez chwilę poczuł się bezbronny, odniósł wrażenie, że widziała w nim wszystko, co starał się ukryć. Pogłaskała go po policzku i musnęła wargi.

Szczytowali, głośno wykrzykując swoje imiona, które potem odbijały się echem w ich głowach. Edward przewrócił się na plecy i przez chwilę nie oddychał. Wiedział, że nie panował nad sytuacją, miał uwodzić dziewczynę i wywołać uczucie tylko w niej, a teraz nie był w stanie kontrolować samego siebie. Gdy kobieta wtuliła się w jego bok, odruchowo objął ją w talii. Nie wiedział, dokąd zaprowadzi go ta droga i szczerze go to przerażało. Oddech Belli stawał się coraz bardziej miarowy. Przez całą noc wampir, zbyt pogrążony w myślach, nie poruszył się ani o milimetr. Musiał znaleźć jakieś wyjście z tej sytuacji, sposób, który pozwoli mu racjonalnie myśleć i panować nad sobą w jej towarzystwie. Jego chwilowe uczucia do dziewczyny nie mogą wpłynąć na to, że narazi na niebezpieczeństwo swoją rodzinę.

~*~

Rose złapała Emmetta za dłoń i popatrzyła na jego twarz, mąż uśmiechał się do niej radośnie, sprawiając, że jej wszystkie smutki na chwilę zniknęły. Czuła się przy nim bezpiecznie i między innymi za to go kochała. W jego obecności wszystko wydawało się lepsze, a ona stawała się pełniejsza, była bardziej sobą. Wampirzyca odwróciła wzrok i westchnęła ciężko.
- Rosie, co się dzieje? – zapytał, przyciągając ją mocniej ku sobie.
- Mam wrażenie... – zaczęła, wypowiadając słowa tak cicho, że tylko on mógł ja usłyszeć.– Sądzę, że oni coś przed nami ukrywają.
- Kto? – Emmett zmarszczył brwi.
- Wszyscy! Alice, Jasper, Edward. Czasami czuję, jakby nie mówili nam wszystkiego.
Wampir westchnął ciężko, starał się tego nie pokazywać przy Rose, ale sam odnosił takie wrażenie. Zawsze ufał swojej rodzinie i wiedział, że jeśli byłoby to coś poważnego, na pewno by o tym wiedzieli, jednak czasem nie mógł walczyć z obejmującym go uczuciem odrzucenia… Bał się, że mu nie ufają. Świadomość, że Rosalie miała podobne spostrzeżenia, tylko utwierdzała go w tym przekonaniu. Z jednej strony nie chciał, żeby się martwiła i był już skłonny ją okłamać - powiedzieć, że na pewno jej się tylko wydaje, to nieporozumienie. Jednak spojrzał na nią i wiedział, że to jedyna osoba, która zawsze dostrzeże, że nie mówi prawy.
- Porozmawiam z Jasperem – zapewnił.
Kobieta ufnie wtuliła się w jego ramię.
- Myślisz, że może chodzić o Volturi?
- Nie wiem – powiedział po chwili, mając nadzieję, że Wielka Trójka nie będzie mieszała się już w sprawy jego rodziny. Czasami w głowie odbijały mu się słowa Aro z tamtej nocy, gdy umarł Carlisle. Mimo siły, jaką masz, wystarczy pojmać twoją żonę, żebyś stał się słabszy niż którykolwiek z nas, to dlatego nigdy nie wygracie. Macie zbyt wiele do stracenie, żeby walczyć.
Wampir westchnął cicho, bardzo niechętnie się do tego przyznawał, ale wiedział, że Volturi miał rację. W każdej bitwie trzeba było liczyć się z ofiarami, a on nie był w stanie poświęcić nikogo z istot, które kochał.
- Powinnaś jeszcze wiedzieć o jednej rzeczy… - zaczął niepewnie, spodziewając się gwałtownej reakcji Rose. – Edward… On jest z człowiekiem.
- CO?! – Blondynka podniosła się gwałtownie. – Czy on stracił rozum?
- Poznałem ją, wydaje się dość miła – powiedział bez przekonania.
- Czemu on się tak zachowuje? Jest taki nieodpowiedzialny, a teraz znalazł sobie człowieka do zabawy? Nie tak zostaliśmy wychowani, gdyby Carlisle wiedział… Pomyśl, jak na to zareaguje Esme!
- Wiem. – Emmett przyciągnął do siebie Rosalie i mocno ją przytulił. Chciałby znać odpowiedzi na wszystkie zadane przez nią pytania, a także sposób na to, żeby ją pocieszyć w tej chwili. Jednak wszystko wydawało się być zbyt zagmatwane, niejasne. Kiedyś sądził, że musi czekać na odpowiednią chwilę, aby uzyskać wszystkie odpowiedzi, ale powoli jego cierpliwość się kończyła.

~*~

Bella rozejrzała się wokół siebie, jednak nie dostrzegała nic, otaczała ją jedynie ciemność. Pełną napięcia ciszę przerwało żałosne wycie wilka. Kobieta, nie czekając na nic więcej, zaczęła biec w kierunku, z którego dochodził skowyt. Mimo otaczającego mroku nie miała problemów, żeby ominąć przeszkody. Instynktownie wyczuwała wystające gałęzie i konary. Po kilkunastu minutach biegu zatrzymała się na skraju łąki. Po drugiej stronie polany stał jakiś człowiek nad skulonym tułowiem wilka. Przez chwilę się wahała, ale zaczęła powoli iść do przodu. Z każdym krokiem coraz bardziej wyraźniej widziała rysy twarzy człowieka. Było w nim coś znajomego, mimo to miała trudności, aby go rozpoznać. Będąc zaledwie metr przed nim, dostrzegła, że jego ręce pokryte są krwią tak samo, jak całe ubranie. Spojrzała z przerażeniem na ziemię, wilk nieruchomo leżał w kałuży krwi. Zakryła usta dłonią i poczuła, że po policzkach zaczynają spływać łzy. Z wyrzutem spojrzała na stojącego obok mężczyznę, dopiero z tej odległości rozpoznała Edwarda. Wampir stał bez ruchu, jego oczy wyglądały jak martwe. Chciała chwycić go za ramię, lecz zanim zdążyła to zrobić, upadł na ziemię. Poczuła, że ktoś zaczyna łapać ją za nogi i ciągnąć pod ziemię. Zaczęła krzyczeć, gdy nagle rozbłysło przed nią białe światło, a potem usłyszała nieznajomy głos.
- Musisz przygotować się na ofiary, nie da się ich uniknąć w tej wojnie.
- KIM JESTEŚ? – krzyknęła.
- Dowiesz się w odpowiednim czasie. Masz czas do zaćmienia, żeby zdecydować.
- Co zdecydować?! O czym ty mówisz!


Kurtyzana otworzyła oczy i wciągnęła głośno powietrze do płuc. Szybko podniosła się na łóżku, po czym rozglądnęła wokół. W końcu schowała twarz w dłoniach, myśląc o swoim śnie. Przez całą noc nachodziły ją koszmary, jednak ten był całkiem inny. Białe światło i dodatkowo dziwny głos, to wszystko zdawało się bardzo realne, była szczerze przerażona obrazami, które prześladowały ją w nocy. Odetchnęła głośno, próbując zapomnieć o śnie. Musiała się teraz skupić na Edwardzie. Sprawy wczoraj potoczyły się bardzo szybko. Od początku wiedziała, że wcześniej lub później będzie musiała z nim spać, ale nigdy nie sądziła, że to stanie się już teraz. Nie podejrzewała także, iż może się jej spodobać. Zanim zdążyła się nad tym zastanowić, zobaczyła w drzwiach wampira. Niósł tacę z jedzeniem, jak zwykle ubrał spodnie od garnituru i pasującą do nich niebieską koszulę, jednak najciekawszy był wyraz jego twarzy. Patrzył na nią nieco niepewnie, niemal podejrzliwie, jakby bał się, że za chwilę ucieknie.
- Dzień dobry – powiedziała z uśmiechem.
- Mam nadzieję, że jesteś głodna. – Edward podszedł bliżej i usiadł na skraju łóżka.
- Umieram z głodu – przyznała Bella z uśmiechem.
Cullen podał jej tacę i chwilę później był przy drzwiach.
- Zostawię cię na razie samą, muszę zająć się pracą.
- Sądziłam, że ten wyjazd miał być dla ciebie odpoczynkiem.
- Niestety nie wszyscy moi pracodawcy tak myślą – wyjaśnił łagodnie. Zanim Isabella zdążyła o cokolwiek zapytać, wyszedł z pokoju, szybko zszedł do salonu i usiadł przy komputerze. Nie był z kurtyzaną do końca szczery. W czasie tego pobytu miał się zająć tylko przygotowaniem przemówienia, które skończył wczoraj. Jednak potrzebował trochę samotności i czasu, aby poukładać myśli w swojej głowie. Będąc blisko Isabelli, miał wrażenie, że rodził się w nim ogień. Wybuchający niekontrolowaną siłą. Nie mógł pozbyć się z głowy obrazu nagiego ciała. Pragnął jej. Chciał zapomnieć o swoim zadaniu, o konieczności ochrony rodziny i oddać się przyjemności. Gdyby tylko mógł, odrzuciłby swoje obowiązki. Edward ukrył twarz w dłoniach. Czuł jej zapach i słyszał bijące serce, co doprowadzało go do szału. Musiał z sobą walczyć w każdej sekundzie, żeby nie wbiec do niej do pokoju i nie ugasić swojego pragnienia. Czy to byłoby takie złe? Od kilkunastu lat myślał o wszystkich tylko nie o sobie. Z wahaniem wstał od stołu i powoli ruszył w kierunku piętra. Zatrzymał się przy schodach i ścisnął drążek od balustrady. Nie mógł pozwolić sobie na nic, co mogłoby choćby w najmniejszym stopniu przyćmić jego osąd. To tylko kolejne jego zadanie, zrobi, co będzie musiał, aby rozkochać dziewczynę. Zacisnął mocno szczęki i powolnym krokiem powrócił do salonu. Był pewien, że zawsze uda mu się panować nad swoimi pragnieniami.

~*~

William Peterson pochodził z biednej, raczej niewykształconej rodziny. Jego ojciec prowadził warsztat samochodowy znajdujący się niedaleko ich niewielkiego domu. Matka pracowała w pobliskim sklepie spożywczym, jako ekspedientka. Will miał młodszą siostrę, która przejawiała niesamowitą zdolność do wpadania w kłopoty. Jako dobry, starszy brat chłopak czuł się za nią odpowiedzialny i starał się jej pomagać oraz w miarę możliwości nie wtajemniczać rodziców we wszystkie problemy. Sarah nie chciała być aż tak kłopotliwa, po prostu zawsze udawało się jej być w nieodpowiednim czasie i miejscu. Pewnego dnia Will wracając ze szkoły, dostał wiadomość od siostry z adresem i prośbą o pomoc. Chłopak skrzywił się na myśl o tym, co ona mogła znowu wymyślić, ale poszedł pod wskazane miejsce. Odczuł strach, gdy znalazł się przed opuszczoną fabryką, jednak wszedł do środka. Po chwili usłyszał krzyk dziewczyny. Odruchowo rzucił się do biegu. Stanął dopiero, gdy zobaczył Sarah trzymaną przez wielkiego mężczyzną.
- Zostawcie ją – krzyknął.
- Widzę, że ktoś przyszedł ci na ratunek, dziecko – zimno zaśmiała się kobieta stojąca z boku.
Will odwrócił głowę w kierunku, skąd pochodził głos i przez kilkanaście sekund nie mógł odwrócić spojrzenia - to była najpiękniejsza istota, jaką w życiu widział. Ona nie mogła skrzywdzić jego siostry.
- Proszę, nie rób jej krzywdy – poprosił cicho.
Kobieta wyszła z cienia i stanęła w miejscu, gdzie padały promienie słoneczne. Jej skóra iskrzyła się niczym pokryta tysiącami diamentów.
- Co jesteś w stanie zrobić, aby zapewnić jej bezpieczeństwo? – zapytała.
- Wszystko!
- Naprawdę? – Wampirzyca spojrzała na niego intensywnie.
- Tak! Proś, o co chcesz, zrobię wszystko.
- Mam na imię Maria. – Kobieta uśmiechnęła się z wyższością. - Daj mi swoją krew.
William nawet nie zauważył, jak Maria wsunęła rękę pod kurtkę, a już trzymała na otwartej dłoni małą buteleczkę i tępy scyzoryk. Chłopiec był zaskoczony taką prośbą, ale szybko kiwnął głową.
Z wahaniem wziął naczynie i narzędzie. Syknął cicho, gdy zardzewiały metal przeciął jego skórę. Maria zamknęła oczy. Patrząc na jej twarz, można było sądzić, że upaja się aromatycznym zapachem. Krew powoli spływała do buteleczki. William miał wrażenie, że pomiędzy opadaniem kolejnych kropli mijają godziny. Ze strachem zerkał co rusz na siostrę, ale ona wydawała się dziwnie spokojna. Może jest w szoku – przemknęło mu przez myśl. Po kilkunastu minutach chłopak zatkał buteleczkę i wręczył ją Marii. Wampirzyca spojrzała na niego ostatni raz, po czym razem z grupą mężczyzn zniknęła zostawiają go samego z siostrą.
William sam nie wiedział, czemu teraz, dopiero po dwudziestu latach przypomniał sobie to wydarzenie. Może tak samo, wtedy jak i dziś, odczuwał nieokiełznany strach, a zarazem szacunek w obecności wampira.
Mężczyzna odwrócił się od okna, po czym spojrzał uważnie na Marka Volturi.
- Jaka jest pańska decyzja, panie prezydencie? – zapytał wampir.
William pamiętał tamten dzień bardzo dokładnie. Czuł wtedy bezradność i miał świadomość, że jest zdany tylko na łaskę wampira. Nienawidził tego stanu. Dlatego z pewnością w głosie powiedział:
- Nie poprę działań senatu.

~*~

Isabella siedziała przed toaletką i rozczesywała włosy. Ciągle myślała o tym, co wydarzyło się wczorajszej nocy. Czuła wstyd. Wiedziała, że wcześniej czy później do tego dojdzie, Jake również zdawał sobie z tego sprawę. Przyzwyczaiła się do tej myśli już jakiś czas temu.
Spojrzała na swoją twarz, która nie wyrażała teraz żadnych uczuć. Będąc na szkoleniu, uczyła się jak uwodzić mężczyzn, ukrywając przy tym własne uczucia. Nauczyła się otaczać murem i walczyć o to, co jest najważniejsze. Jednak, co było łatwe do przewidzenia, praktyka okazała się zdecydowanie trudniejsza od teorii. Kurtyzana wstała i obejrzała się w dużym lustrze. Ubrała dopasowaną czarną sukienkę, która idealnie podkreślała wszystkie jej kształty. Musiała powtarzać sobie w myślach , że jest na tyle silna, że da radę to zrobić. Przecież nie zależało jej na Edwardzie, nie angażowała się uczuciowo, musiała tylko udawać, że ją pociąga. To tylko gra – powtarzała sobie w myślach, wychodząc z pokoju. Kontrolowała tę sytuację.
Gdy stanęła w salonie, Edward uniósł głowę i spojrzał na nią. Przez chwilę wydawało się jej, że jego oczy pociemniały, ale szybko odwrócił wzrok. Powoli zaczęła iść w jego kierunku. Wampir przestał oddychać, po raz kolejny oszołomiony jej zapachem. Kurtyzana położyła mu dłoń na ramieniu i oparła się o stół.
- Skończyłeś już?
- Tak – powiedział cicho. Uniósł rękę i powoli położył ją na udzie kobiety. Przeszły ją dreszcze, gdy poczuła jego dotyk. Schyliła się w jego stronę i dotknęła jego policzka, głęboko patrząc w oczy.
- Miałam nadzieję, że będziesz mógł poświęcić mi trochę swojego czasu – odparła, po czym wsunęła się na jego kolana. Edward przesunął dłoń wyżej, co wywołało westchnięcie kurtyzany.
Isabella powoli, cały czas patrząc mu w oczy, zaczęła sunąć opuszkami palców coraz niżej. Z rosnącym napięciem obserwowała jego reakcję, wampir jednak, nieprzerwanie kreślił kciukiem kręgi na jej nodze. Gdy jej palce zatrzymały się na jego pasku od spodni, nachylił się lekko w jej kierunku, odruchowo usunęła się nieco, jednak gdy pod plecami poczuła stół, zatrzymała się i spojrzała na niego wyzywająco. Edward pchany impulsem uniósł ją do góry i posadził na stole, zrobił to tak szybko, że kurtyzana westchnęła z zaskoczenia. W tym samym momencie sięgnął jej ust. Jedną ręką objął ją w talii, a drugą położył na policzku. Kobieta objęła go nogami w pasie, jednocześnie zmniejszając odległość między nimi. Rękami zaczęła odpinać guziki od koszuli, cały czas mając wrażenie, że robi to zbyt wolno. Gdy materiał opadł z cichym szelestem, Isabella zaczęła ściągać swoją sukienkę, Edward szybko pomógł jej usunąć zbędne nakrycie i ponownie zaczął ją całować. Ich pieszczoty zdecydowanie nie były delikatne czy nieśmiałe. Wyglądali jak spragnieni wody na pustyni, którzy właśnie znaleźli się w oazie. Cała ich uwaga była skupiona na zaspokojeniu palącej potrzeby. Na zwracali uwagi na nic poza sobą. W tym momencie w głowie pojawiła im się ta sama myśl: mam wszystko pod kontrolą.








Mam małą prośbę, jakby ktoś znalazł czas, to prosiłabym o wypełnienie ankiety:
[link widoczny dla zalogowanych]
Prowadzę badania do pracy inżynierskiej i naprawdę byłabym wdzięczna za pomoc! Im szybciej się z tym uporam tym więcej czasu będę mogła poświęcić na pisanie opowiadania ^^

Pozdrawiam
niobe


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez niobe dnia Wto 22:56, 16 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Ewelina
Dobry wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 58 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P

PostWysłany: Śro 10:03, 17 Sie 2011 Powrót do góry

Niobe, jak możesz! Po tylu rozdziałach, po tak długim oczekiwaniu na coś więcej , omijasz najlepszy fragment? Laughing Tym rozdziałem rozpaliłaś mnie do czerwoności, chciałoby się skakać z radości, iż posunęli się dalej. Teraz będą mentalne zapasy, kto się szybciej złamie, kto ulegnie i kto się bardziej zaangażuje. I nie zapominajmy o okłamywaniu siebie, iż robią tak tylko dlatego, aby wypełnić misję. Ten Edward... ach, zdecydowanie jest mi go żal, iż spotkał go los połączony z Volturi, ale może los się do niego uśmiechnie. A sen Isabelli jasno wskazuje, że będzie musiała wybrać. Tylko jaką ścieżkę wybierze? Jam Team Edward, więc bezczelnie mu kibicuję.

Niobe, zaczarowałaś mnie i w mej głowie już krąży tysiąc myśli odnośnie dalszych przygód tej dwójki. Składam pokłony dla Twojej twórczości (prayer) i życzę Ci weny, abyś szybko powróciła z kolejną częścią.
Pozdrawiam gorąco.

Pernix, nie, nie czytałam, ale zgadzam się, że w pełni oddała te namiętne emocje. Tylko klaskać Laughing


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Śro 13:15, 17 Sie 2011, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Pernix
Moderator



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 208 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera

PostWysłany: Śro 10:42, 17 Sie 2011 Powrót do góry

Ewelinko, nie czytałaś innych produkcji niobe? Można się było spodziewać, że niobe zafunduje nam bardzo okrojoną, subtelną, a jednak mimo wszystko pełną emocji scenę miłości. Wink
Za to ją uwielbiam, bo jest wierna sobie i nie robi nic wbrew sobie.

Mnie ten rozdział ujął, ponieważ główni bohaterowie bardzo długo trzymali się formalnych kontaktów, a tu nagle dwa razy się na siebie rzucili, a Bella niemal nie miała wyrzutów, że zdradza Jacoba. Jakoś wcześniej zrobiłaby wszystko, by nie dopuścić do zbliżenia (gdy decydowała się na bycie kurtyzaną), zresztą Edward jasno określił stanowisko: potrzebuję Cię tylko ze względów wizerunkowych i reprezentacyjnych.
A tu proszę, jak się sytuacja rozwinęła, a Belcia się tłumaczy: przecież musiałam to zakładać, przecież nic do niego nie czuję, Jake wiedział, że może do tego dojść...
Nie, kochana Belciu, Jake nigdy by się nie zgodził na to, byś była kurtyzaną, gdyby zdawał sobie sprawę z tego, że będziesz gościć w łóżku wampira. Trochę naiwny był, tak! I jestem niesamowicie ciekawa, jak zareaguje, bo że się dowie/domyśli, to jestem pewna. No i oczywiście żal mi go, ale jakoś mi tu Bella bardziej do Edwarda w tym opowiadaniu pasuje.
I Bella, i Edward oszukują się - my to wiemy... Ale jestem ciekawa, jak daleko to wszystko zabrnie, zanim oni się zorientują i przestaną okłamywać.
No i coraz bardziej jestem ciekawa, jak wszystko się ułoży w ludzkim świecie z wampirami i czy wilki zwyciężą jakąś bitwę. Fajnie, że prezydent miał doświadczenie z wampirami w przeszłości i jest świadom ich przewrotności.

To jedna z tych historii, w których nie skupiam się wyłącznie na romansie. Dobrze napisana i konsekwentnie realizująca zamysł autorki. Brawo, niobasku! :)


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin