FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 NEGATYW Rozdział XV 28.08.2011r. [NZ][AU][OOC] Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
hallon
Wilkołak



Dołączył: 20 Kwi 2009
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Olkusz, małopolska :)

PostWysłany: Sob 14:36, 26 Gru 2009 Powrót do góry

Witam wszystkie forumowiczki. Wracam do Was ze swoim opowiadaniem, wcześniej usunęła go moderacja, bo długo nie dodawałam nowych rozdziałów (nie moja wina, że nie miałam neta :P).
Moje opowiadanie jest trochę niekonwencjonalne, ponieważ postacie pierwszoplanowe grają inny bohaterzy. Opowiada on o losach Bunny Tsukino, która w trakcie opowieści zostaje surowo doświadczona przez los. Na pomoc przychodzi jej Seiya, który chciał ją zdobyć od pierwszego momentu. Charaktery postaci będą się bardzo zmieniały, w dość umiarkowanym tempie.
Zmierzchowe postacie będą wampirami (James i Edward) natomiast Bella pozostanie człowiekiem. Inni bohaterowie będą ludźmi, którzy nie odznaczają się nadprzyrodzonymi zdolnościami. Wyjątkiem będzie Seiya, ale jego... "rodowód" będzie przedstawiony w dalszych rozdziałach.
Starałam się, aby bohaterowie nie odbiegali zbytnio od ich pierwotnych charakterów, ale pozwoliłam sobie na dodanie upodobanych przeze mnie cech.
Mam nadzieję, że tekst się spodoba :)

Moją betą jest i będzie niezastąpiona Susan, która fantastycznie wyłapuje wszystkie moje błędy czyniąc tekst, jak dla mnie, idealnym! Dzięki Ci za to ;*



Dla ułatwienia kto jest kto:
[link widoczny dla zalogowanych] - dziewczyny, czyli kto jest kto.
[link widoczny dla zalogowanych] - tutaj reszta: Od lewej Haruka, Michiru (poznajemy je w 12 rozdziale), u góry Mamoru (nad Usagi) i pierwszy od prawej - w morelowych spodniach - Seiya >:)


Miłej lekturki:)
___

PROLOG

- Będę musiał cię opuścić – wydusił z siebie Mamoru. - Nie będzie mnie rok, może dwa. Wyjeżdżam do Stanów na studia.
Oczom Bunny ukazała się szokująca wizja.
Idzie sama ulicą, wokół niej pełno ludzi, jednak w ich tłumie czuje się samotna. Z udręczeniem i zniechęceniem pokonuje kolejne metry, dzielące ją od uczelni.
Kolejny obraz...
Sobota. Makoto poszła do kina z Minako, Ami uczy się z Rei, a ona siedzi sama w domu. Kolejny raz wspomina ich wspólnie spędzone wieczory. Rytuał, który przerwała nieoczekiwana nieobecność.
- Dostałem stypendium na Wydziale Nauk Politycznych na Harvardzie. Pomyślałem, że taka sytuacja może się więcej nie powtórzyć. Jednak jeżeli nie chcesz, żebym jechał, zostanę.
- Jedź – odpowiedziała – to dla ciebie niepowtarzalna okazja- popadła w apatię, głos jej się załamał. Wiedziała, że dłużej nie powstrzyma łez.
- Przecież to tylko rok, czy dwa – teraz ciężkie krople potoczyły się po jej twarzy – poza tym będę do ciebie pisała codziennie, żebyś wiedział, co się u mnie dzieje. - ciągnęła swój wywód monotonnym głosem.
Nie wiedziałem, że odbierze to aż tak źle, pomyślał.
- Jedź – teraz obróciła się w jego stronę. Jej twarz lśniła od łez, połyskiwała delikatnie niczym poprószona diamentowym pyłem. Największe ich skupiska – jej oczy – błyszczały smutno.
Mamoru wiedział, że nie zapomni tego widoku do końca życia.

Rozdział I - PRZEBUDZENIE

Bunny leżała w piżamie, na łóżku w sypialni, wpatrując się nieprzytomnym wzrokiem w okno. Widok zachodzącego na czerwono słońca przesłonił jej czarny punkt, którym był pies - czarny spaniel o imieniu Jake.
- Telefon dzwoni – powiedział swoim przejrzystym i delikatnym, choć zdecydowanie męskim głosem, przypominającym szczeknięcie.
- Naprawdę, nie słyszałam – odpowiedziała w roztargnieniu. Telefony, które otrzymywała ostatnio, coraz bardziej wyprowadzały ją z równowagi.
- Hej, tu Ami – przywitał ją melodyjny głos w słuchawce. Można było wyczuć w nim nutkę niepewność oraz odrobinę ciekawości – jak ci mija dzień? Wiesz zapewne o tym, że jest ostatni weekend wakacji, więc może wybierzemy się na koncert?
A one znowu swoje, ile razy mam mówić, że nie chcę nigdzie wychodzić, zastanawiała się Bunny. Jednak spośród swoich czterech najlepszych przyjaciółek najbardziej lubiła Ami - za jej dojrzałość, wyrozumiałość i wyczucie, dzięki któremu nie musiała zwierzać się jej z tego, czego nie chciała mówić.
- A kto gra? - zapytała.
- Bracia Three Lights – odpowiedziała przyjaciółka z zapałem, który wyraźnie zmalał słysząc niechęć przyjaciółki w słuchawce.
Nie mam już siły dłużej siedzieć w domu, myślała, duszę się w ciasnocie i tęsknię strasznie za dziewczynami.
- A o której i gdzie? - spytała ponownie Bunny.
- W klubie przy Skwerku Wolności – odpowiedziała Ami z większym entuzjazmem, pewnie była rada z tego, że jej rozmówczyni wykazuje jakieś zainteresowanie. - O osiemnastej.
Była czwarta, więc mam dwie godziny, kalkulowała.
- To podjedźcie po mnie o siedemnastej trzydzieści – powiedziała ze zrezygnowaniem, choć można było wyczuć w jej głosie nutkę euforii.
- Wspaniale! Nawet nie wiesz, jak się cieszę na ten wieczór! - zaszczebiotała Ami do słuchawki i rozłączyła się. Usagi zrobiło się ciepło na sercu, bo poczuła, że sprawiła radość przyjaciółce.
Usiadła po turecku obok ławy i odłożyła na nią komórkę. Wzięła jednego cukierka i odpakowawszy go z papierka włożyła ze zdziwioną miną do ust. Po chwili wybuchła radosnym śmiechem, którego nikt nie słyszał przez ostatni miesiąc.

Dziewczęta zapobiegliwie podjechały pod dom Bunny dziesięć minut wcześniej. Naturalną rzeczą było to, że się wiecznie spóźniała.
Usagi usłyszała klakson, więc włożyła na siebie błękitno-białą bluzkę z krótkim rękawem, beżowe szorty i przerzuciła torebkę przez ramię. Nałożyła w pośpiechu brąz na policzki, przeciągnęła rzęsy tuszem i przejechała usta różem. Spojrzała przelotnie w lustro. Ukazała jej się pogodna twarz okolona blond włosami spiętymi w odango. Jednak oczy nie wyrażały nic więcej poza potęgującym się smutkiem.
Ciekawe, co on teraz robi.
Zeszła na dół. Nie lubiła, kiedy dziewczyny na nią czekały. Gdy tylko przyjaciółki ją ujrzały w ich oczach pojawił się lęk, troska, zakłopotanie, wstyd, nadzieja i ciekawość. Setki pytań cisnęło się im na usta, ale powstrzymały się od ich zadawania. Wiedziały, że Bunny potrzebuje czasu.
Usagi zapakowała się na tylne siedzenie vana. Usadowiła się od strony okna, gdyż dołączyła do nich jako ostatnia. Prowadziła Rei, a obok niej, na miejscu pasażera, siedziała Minako; Ami zajmowała z tyłu drugie miejsce przy oknie, Mako siedziała między nimi.
- Cześć Usa, jak ci zleciał dzień? - zapytała nieśmiało Minako spoglądając we wsteczne lusterko.
- Dobrze. – odpowiedziała – Rei... – zwróciła się do jednej z przyjaciółek – czy mogłabyś pojechać koło bloku Mamoru? - spytała cicho spoglądając na okno swojej sypialni, z którego spoglądał Jake.
Dziewczęta z przodu wymieniły porozumiewawcze spojrzenia. We wstecznym lusterku można było ujrzeć powątpiewającą i kpiącą twarz kierowcy.
- Nie.. - zaczęła Rei.
- … ma problemu. - pospieszyła z odpowiedzią Ami – nałożymy trochę drogi, ale przyjechałyśmy wcześniej, więc się wyrobimy – dziewczyna z groźbą spojrzała w stronę nie współczującej przyjaciółki. Rei tylko prychnęła i ruszyła z piskiem opon.
Atramentowe niebo jeszcze jaśniało na zachodzie, lecz pomimo tego latarnie już mieniły się swoim żółtym światłem. Mniejszymi elementami, które nieudolnie próbowały oświetlić mrok szerzący się na ulicy, były gwiazdy, które swoim blaskiem pocieszały Usagi.
Może on w tym momencie też na nie patrzy? zadumała się Bunny. Z zamyślenia wyrwał ją jednak widok znajomego bloku. Odszukała drugą klatkę, po czym powędrowała wzrokiem na czwarte piętro po prawej stronie.
Serce jej zamarło – w oknie paliło się światło.

Rozdział II - KONCERT

Rei przejechała tak szybko koło bloku Mamoru, że Usagi ledwie zdążyła cokolwiek zauważyć. Pewnie mi się wydawało, pomyślała.
Jechały jeszcze dziesięć minut nie zamieniając ze sobą ani słowa. Tylko samochodowy odtwarzacz wygrywał w zapętleniu piosenkę „Search for your love”... Ballada zaczynała działać blondynce na nerwy.
Pierwszy raz słyszę ten utwór, a już mnie denerwuje. Piosenka emanuje takim ciepłem, że aż przyprawia mnie o mdłości, pomyślała Usa.
W tej samej sekundzie Rei zaparkowała gwałtownie na parkingu na jednym z ostatnich wolnych miejsc, między żółtym volvo i złotym passatem. Usagi wyszła z auta i poczuła przenikliwy chłód. Cudownie... Zapomniałam wziąć bluzy... Zapowiada się wieczór w zmarzlinie.
Kolejka do kas biletowych była krótsza niż się na początku mogło wydawać. Pewnie była to zasługa kasjerki, która uwijała się bardzo zwinnie i szybko.
- Nie widzę nikogo znajomego – powiedziała Usagi rozglądając się dookoła.
Wtedy obok Mako pojawił się blondyn z nieznajomą towarzyszką.
- Hej, - zagadnął - wy też na koncert Three Lights?
- Cześć - odezwały się chórkiem dziewczyny.
- To jest Jessica – ciągnął dalej nie czekając na ich odpowiedź – przyjechała na wymianę z USA i chyba zostanie u nas na stałe – powiedziawszy to uśmiechnął się do niej.
- Miło cię poznać! Pozwól, że nas przedstawię. Ja jestem Makoto, a to jest Ami, – wskazała na krótko ściętą, farbowaną czarnulę z niebieskim odcieniem farby – to Rei, – pokazała na dziewczynę o kasztanowordzawych włosach - Minako – wskazała na blondynkę z włosami przepasanymi czerwoną kokardką – i Usagi.
- Bardzo mi miło – odpowiedziała nieśmiało. Jej mocno wyczuwalny, amerykański akcent był dość irytujący.
Z auli dochodziły już piski rozochoconych fanek, a przez przeszklone drzwi widać było kolorowe światła. Dziewczyny zapłaciły za bilety i podjęły się próby przeciśnięcia przez tłum, by dostać się jak najbliżej sceny.
- Ami, – Usagi złapała dziewczynę za rękę – chodź ze mną do WC.
- Dobrze. - odpowiedziała dziewczyna z uśmiechem. Odwróciła się jeszcze żeby stwierdzić, w którą stronę idą ich towarzyszki i podążyła za przyjaciółką.
Usagi wyszła z sali i skierowała się na prawo, gdzie znajdowały się toalety. Obejrzała się za Ami, ale ta widocznie jeszcze nie wydostała się z tłumu. Właśnie wtedy z męskiej ubikacji wyszło kilku chłopców. Jeden z nich, którego włosy zebrane były w schludny kucyk, obrócony tyłem do kierunku ruchu, nie spostrzegł dziewczyny, która właśnie na niego wpadła.
- Przepraszam – bąknęła prawie nie podnosząc głowy.
Spojrzał badawczo na nieprzytomne oczy Bunny, lecz ta nie odwzajemniła spojrzenia, bo myślami dryfowała po zupełnie innych wodach.
Kiedy Ami dołączyła do Usagi w toalecie, ta stała przy umywalce twarzą zwróconą do lustra i spoglądała na siebie. Po chwili odkręciła kurek, przechyliła wajchę w lewo i czekała, aż z kranu popłynie strumień ciepłej wody.
- Gwiazdy chodzą po korytarzach bez ochrony – przyjaciółka zaczęła rozmowę.
- Tak? - spytała blondynka, ocknąwszy się z transu – Acha. – dodała ściągając brwi.
- Dziewczęta na sali zachowują się, jak bydło czekając na nich, a oni najzwyczajniej w świecie chodzą po korytarzach jak psy spuszczone z łańcucha! – zaśmiała się w głos – To co, idziemy już?
- A musimy? Albo przynajmniej ja muszę? - spytała Bunny.
- W końcu zapłaciłaś za bilet, a poza tym powinnaś się trochę rozerwać! Całymi dniami siedzisz w domu i nie dajesz znaku życia! - wyrzuciła z siebie. Troska o przyjaciółkę wzięła górę nad opanowaniem, który zawsze ją cechował.
- Masz rację, ale naprawdę podle się czułam ostatnimi czasy. – przyznała Usa – Teraz obiecuję, że będę się bardziej udzielała towarzysko i się poprawię! - ciągnęła z większym entuzjazmem. Dziewczyny uśmiechnęły się do siebie.
- No to jak, idziemy się zabawić? - spytała retorycznie Ami. Błysk w jej oczach oznaczał, że szykuje się coś wyjątkowego.

Rozdział III – SZPITAL

W auli panował wielki tłok. Kolorowe światła odbijały się od drobinek szkła umieszczonych w ścianach oraz od wielkiej kuli dyskotekowej wiszącej pod sufitem.
Na scenie muzycy rozkładali sprzęt, a Gwiazd nadal nie było ani widać, ani słychać.
- Gdzie one poszły?! - krzyknęła Minako do swoich towarzyszek. Wiedziała, że nie należy ich szukać, bo wtedy na pewno się nie znajdą. Poza tym z Bunny była Ami, a jej rozsądek był gwarantem udanego koncertu w kompletnym gronie.
- Chyba tam są! – odkrzyknęła Mako, przeciskając się przez tłum dziewcząt, które były od niej o wiele niższe – Mignęła mi głowa Usy!
W tym samym momencie gwar i wrzawa stały się jeszcze bardziej uciążliwe, a światła przygasły. Na scenę wkroczyły trzy cienie, które rozochociły już bardzo wrzaskliwe małolaty.
- Jesteśmy! - krzyknęła Ami do ucha Rei – Strasznie trudno było się przedostać tutaj!
Dziewczęta stały dwa rzędy od barierek, praktycznie na wysokości środka sceny. Widok był doskonały, a nastrój udzielił się wszystkim zebranym – z wyjątkiem jednej osoby w błękitno-białej bluzce.
Usagi bardziej w skupieniu analizowała to, co się dzieje na scenie, niż dawała się ponieść podskokom tłumu. Trzej Gwiazdorzy, ubrani kolejno w niebieski, czerwony i biały T-shirt, śpiewali jakoś inaczej, niż dało się to odczuć na odtwarzaczu Rei. Od ich muzyki emanowała jeszcze większa aura ciepła, niż jej się zdawało. Pomimo rozstroju nerwowego i uczuciowego, dała się ponieść melodii, która upajała jej rozszarpane serce. Zakręciło się jej w głowie od tego błogiego uczucia, więc zamknęła oczy.

Obudziła się rażona w oczy ostrym światłem. Pod sufitem wisiały brutalnie potraktowane przez czas jarzeniówki, pod których plastikowymi osłonkami znajdowały się muchy i jeszcze trzepoczące ćmy. Natomiast prosto w oczy świecił jej latarką jakiś facet, którego twarz przesłaniały białe mroczki.
- Co się dzieje.. – wymamrotała, podnosząc się z leżanki – Gdzie dziewczyny? - spytała już bardziej przytomnie.
- Nazywam się Carlisle Cullen i jestem lekarzem. - przedstawił się mężczyzna z latarką - Zemdlałaś na koncercie. Pewnie dlatego, że stałaś zbyt blisko głośnika. - dodał przyglądając się jej badawczo.
- A gdzie są moje przyjaciółki? - zapytała po raz drugi.
- Czekają na korytarzu. - odparł cierpliwie doktor – Jeżeli pozwolisz się zbadać, szybko do nich dołączysz.
Dziewczyna położyła się z powrotem na kozetce i dała sprawdzić, czy nie odniosła poważniejszych urazów. Bolała ją trochę głowa, ale nie przyznała się do tego. Chciała szybko opuścić to ponure miejsce.
- Wstań – poprosił Cullen – i zamknij oczy. Potem palcem wskazującym postaraj trafić w czubek swojego nosa.
Bunny wątpiąc w rozsądny cel tego badania zamknęła oczy. Nie zdążyła wykonać ruchu ręką, gdyż straciła równowagę.
- Tak myślałem. Wcześniej twoje źrenice nie reagowały symetrycznie, a teraz mamy dowód na to, że doznałaś urazu głowy. Pewnie się uderzyłaś mdlejąc, prawda? - spytał retorycznie – Jestem zmuszony zostawić cię na obserwacji w szpitalu.
Och nie, pomyślała, tylko tego mi brakowało. Na głos jednak powiedziała:
- Czy to konieczne?
- Niestety tak, później mogą wyniknąć z tego poważniejsze konsekwencje, więc lepiej daj się przebadać. - powiedział uśmiechając się delikatnie.
Carlisle poprosił sanitariusza o przetransportowanie Usagi wózkiem na odpowiedni oddział, po czym udał się do dziewcząt z informacją.
- Wasza koleżanka zostanie na noc na obserwacje, jutro przebada ją specjalista. Jeżeli wszystko okaże się fałszywym alarmem, to wypuścimy ją do domu. Przekażcie jej rodzicom, co się wydarzyło.
- A czy to coś poważnego? - spytała zaniepokojona Minako.
- Nie sądzę. Myślę, że to lekkie wstrząśnienie mózgu. Jeżeli obieca, że nie będzie się przemęczała, to lekarze prędko ją uwolnią.

Nazajutrz Usagi leżała na łóżku w charakterystycznej szpitalnej piżamie. Denerwował ją zapach leków, na dodatek miejsce obok zajmowała kobieta, która wciąż słuchała Radia Maryja.
Kiedy to się wreszcie skończy, myślała, za pół godziny ma przyjść lekarz, a za godzinę jest wizyta. Może uda mi się wyjść z tego okropnego miejsca.
Doktor zjawił się jednak dziesięć minut wcześniej i poprosił dziewczynę do gabinetu zabiegowego. Ta włożyła nogi w pożyczone od pielęgniarki drewniaki i wstała próbując złączyć materiał na plecach tak, żeby nie było widać pionowej szpary ciągnącej się przez całe plecy.
Po przeciwnej stronie korytarza znajdowały się sale mężczyzn, którzy z zaciekawieniem przyglądali się zawstydzonej dziewczynie idącej przez korytarz w przykrótkiej piżamie. Gdy minęła ostatnie pomieszczenie usłyszała gwizdnięcie. Widocznie nie udało jej się zakryć pleców tak, jak chciała.
Doktor otworzył przed nią drzwi i wpuścił do gabinetu.

Po badaniu kazał jej przejść do sali i czekać na obchód. Ten zjawił się wybitnie wcześnie, a w skład grupy wchodził między innymi lekarz z pogotowia – Cullen - oraz doktor, który się nią ostatnio zajmował.
- No panno Tsukino, jak się dzisiaj czujemy? - spytał korpulentny, siwy mężczyzna, który przypatrywał jej się podejrzanie. Zapewne był ordynatorem.
- Lepiej... Mogę dziś wrócić do domu? - zapytała.
- No nie wiem, nie wiem.. - zamyślił się ordynator – Zależy to od opinii specjalisty. - spojrzał na faceta, który badał ją rano.
- Pacjentka nie wygląda na chorą, źrenice były w porządku, a równowaga zachowana. - recytował młody lekarz – Myślę, że można ją już dziś wypuścić.
Dziewczyna rozchmurzyła się. Siwy poprosił ją, aby poczekała na koniec obchodu oraz, żeby odebrała wypis jutro po godzinie trzynastej.

Uch, jak dobrze być w swoich ciuchach, pomyślała, przejdę się spacerem do domu. Pewnie będą zaskoczeni, że jestem tak wcześnie.
Miała właśnie otworzyć drzwi, dzielące ją od wolności, kiedy te wpadły na nią z impetem. Usagi upadła na ziemię, ale tym razem nie uderzyła się w głowę, tylko nieźle obiła sobie pupę.
- Przepraszam – wymamrotał sprawca wypadku – naprawdę nie podejrzewałem, że ktoś będzie stał z drugiej strony drzwi. - tłumaczył się. Wyciągnął rękę, aby pomóc Bunny wstać, ale ta podniosła się sama i z oburzeniem warknęła chłopakowi w twarz:
- Patrz, jak chodzisz niezdaro! Nie dość, że człowieka ledwo wypuścili ze szpitala, to jeszcze robią wszystko, żeby go w nim zatrzymać! - powiedziała gniewnie. Już miała odchodzić, kiedy jej oprawca złapał ją za rękę.
- Ja tak wczoraj nie krzyczałem, kiedy ty na mnie wpadłaś. – powiedział łagodnie, jednak jego oczy zawadiacko połyskiwały – Nie pamiętasz Króliczku?
- Nie, nie pamiętam! - kłóciła się nadal – I nie mów do mnie Króliczku! Tak może zwracać się do mnie tylko Mamoru! - łzy stanęły jej w oczach – Spieszę się, więc żegnam.
Po czym wyrwała swoją rękę z dłoni chłopaka i podążyła szybkim krokiem do wyjścia. Nie chciała, żeby obcy widzieli jak płacze.

Rozdział IV - ROZPOCZĘCIE

Słońce obudziło ją przed alarmem budzika.
Rok akademicki czas zacząć.
Usagi podniosła się z łóżka, koło którego siedział już Jake, gotowy by ją przywitać.
- Witaj Bunny, jak się dzisiaj czujesz? - spytał. Robił to co rano, od kiedy wróciła ze szpitala. W tym pytaniu ukryty był kontekst.
- Tak, jak wczoraj... Tylko, że dziś dochodzą do tego jeszcze nerwy. - odpowiedziała szczerze, chodź wymijająco dziewczyna.
Poszła do łazienki wziąć prysznic. Umyła starannie włosy, truskawkowym szamponem, a następnie standardowo ułożyła je w królicze uszy.
Zeszła na dół by zjeść śniadanie. Mama już dawno była na nogach, a ciepłe tosty parowały jeszcze na talerzu.
- Dzięki mamo. - powiedziała Usagi z wdzięcznością.
- Nie ma sprawy, dla ciebie wszystko. - odparła z uśmiechem – Zdenerwowana?
- Jeszcze jak! Chcę, żeby było już po wszystkim... - zwierzyła się dziewczyna.
Po posiłku wróciła na górę i ubrała się w czarno-białą sukienkę, zbieraną paskiem w pasie, z szerokimi, sięgającymi do łokcia rękawami.
Nagle usłyszała trąbienie z dołu, więc porwała torebkę, zbiegła do przedpokoju, gdzie włożyła na nogi czarne szpilki.
- Idę mamo, będę wieczorem! - krzyknęła wychodząc i zniknęła za drzwiami.

Podróż minęła szybko, a dziewczęta nie ukrywały zdenerwowania i podniecenia.
- Ciekawe, jacy tam będą chłopcy? - zastanawiała się Minako.
- Mam nadzieję, że wysocy! - wtórowała jej Makoto. - I najlepiej bru...auuć! To bolało! - Przerwała jej Ami kuksańcem w bok, po czym znacząco kiwnęła w stronę Usagi.
- Przepraszam... - wyjąkała Mako – Zapomniałam...
Bunnyi jednak nie zwracała uwagi na to, co mówią dziewczyny. Jej uwagę odciągały rozmyślania o Mamoru.
Ciekawe co on teraz robi, zastanawiała się, może o mnie myśli? Pewnie się uczy. Albo jeszcze śpi.
Z zadumy wyrwał ją głos Rei:
- … wychodzisz czy nie? - spytała koleżanka – Czy może strach całkiem zjadł cię od środka? - uśmiechała się figlarnie do przyjaciółki – No jazda!
Bunny znowu nie zauważyła, kiedy stanęły na parkingu. Dziewczęta zbiły się w grupkę.
- Plan działania jest taki: najpierw idziemy do pawilonu A, gdzie będzie inauguracja roku akademickiego. – zaczęła Ami – Potem ja i Makoto idziemy do pawilonu B, a Rei, Minako i Usagi udają się do pawilonu C. Wszystko jasne?
- Pewnie mózgu całej operacji! - droczyła się Rei – To wiatr w żagle i prosto przed siebie! - powiedziawszy te słowa złapała Usagi i Minako pod ręce i pociągnęła w stronę pawilonu A. Makoto i Ami poszły za nimi.
Dotarły do miniaturowego ronda, na którym zrobił się mały tłum. Składał się on jedynie z osób płci żeńskiej, więc przyjaciółki przepchnęły się na sam początek. Ciekawska Minako odezwała się pierwszej, lepszej dziewczyny:
- Co to za zbiorowisko? - spytała – Jakaś gwiazda przyjechała, czy co?
- Żebyś wiedziała! - wykrzyknęła rozentuzjazmowana rozmówczyni – [i]Three Lights będą studiować na tej uczelni i właśnie podjechał ich samochód!
Faktycznie na środku uliczki stał czarny van z przyciemnianymi szybami. Tylne drzwi otworzyły się i z auta wysiadł chłopak o kasztanowordzawych włosach i migdałowych oczach. Rei westchnęła.
- Patrzcie, to Edward! - pisnęła do pozostałych przyjaciółek - Kto by pomyślał, że będziemy studiowali w jednym mieście, a co dopiero uczelni!
- A te jego włosy! - zastąpiła koleżankę Minako – Pięknie komponowałyby się z moimi.. - po czym popuściła wodze swojej fantazji nie zwracając już na nikogo uwagi.
Z auta wyszedł następny chłopak o krótkich, blond włosach i trzydniowym zaroście. Pałeczkę Minako przejęła Makoto:
- A to jest James! Posiadacz nieziemsko słodkiego głosu! - zachwycała się.
- Masz rację! - stwierdziła Ami z uwielbieniem w oczach – Spójrz, jaki on elegancki!
Wszystkie zebrane dziewczyny rozpłynęły się patrząc na mężczyzn. Jednak okrzykom nie było końca, gdy z auta wysiadł jeszcze jeden chłopak.
- Seyia! - krzyknęły wszystkie z nabożeństwem.
Biedna Usagi nie wiedziała do końca co się dzieje. Gwar wokół niej przypominał odgłosy w ulu, dodatkowo pomieszane ze skamlaniem psów.
- Cześć Króliczku! - usłyszała przez szum. Spojrzała w stronę, z której odchodziły te słowa i ujrzała chłopaka, który wpadł na nią w szpitalu. Uśmiechał się do niej szelmowsko, a pewność siebie, którą emanował, była niemal namacalna.
- Jak tam pupa, bardzo obita? - szczerzył zęby czekając, aż dziewczyna zacznie ślinić się do niego, jak reszta fanek. Dlatego właśnie to, co usłyszał, zbiło go z pantałyku.
- Nie mów do mnie Króliczku! A mój tyłek, powinien cię guzik obchodzić! Playboy jeden! - starała się przekrzyczeć tłum, wyrzucając z siebie słowa w frustracji. Obróciła się na pięcie i starała przedrzeć się przez ludzi z powrotem w stronę parkingu. Kiedy udało jej się przedostać poczuła na nadgarstku palce ciepłej ręki. Wzięła głęboki oddech, wypuściła głośno powietrze z ust i obróciła się. Na szczęście to była tylko Minako z dziewczętami.
- Wy się znacie? - spytała niecierpliwie – Czemu nam nic nie powiedziałaś?
- Nie znamy się. Nie wiedziałam do dzisiaj kto to jest.. Nie lubię tego typa. Strasznie pewny siebie... - zauważyła Usa.
- Ile razy się spotkaliście? Gdzie byliście? Co robiliście? A co z Mamoru? - dalej paplała Minako.
Usagi tego nie wytrzymała. Nerwy, obawa, niepewność i nowe położenie spowodowały, że dziewczyna wybuchła płaczem. Z jej błękitnych oczu znów popłynęły łzy. Ciężkie krople torowały sobie drogę przez rumiane policzki, spływały niżej, ginąc dopiero w słonecznie jasnych włosach dziewczyny.

Rozdział V – PIERWSZY DZIEŃ

Usagi
Wstałam obudzona trzeci raz przez budzik. Ponownie wcisnęłam drzemkę. Nie miałam ochoty iść na zajęcia, bo bolała mnie głowa. Nie wyspałam się, bo płakałam pół nocy. Minako - moja przyjaciółka - stwierdziła, że nie zależy mi na Mamoru... Jeżeli tak by właśnie było, to czy myślałabym o nim przez większość dnia? Czy pisałabym do niego codziennie listy? Czy miałabym poustawiane na półkach nasze wspólne zdjęcia?
Wiem, że przez większość swojego życia byłam labilna, płaczliwa i po prostu dziecinna, ale ludzie zmieniają się z wiekiem. Dojrzewają i poważnieją. Czy naprawdę wyglądam tak jak pięć lat temu? Czy zachowuję się tak samo? W głębi serca wiem, że jest inaczej, ale czy moje przyjaciółki tego nie zauważyły?
Nie dam się złamać ani pokonać.
Budzik zadzwonił po raz czwarty. Jake wskoczył na łóżko i przystawił mi swój chłodny nos do policzka.
- Nie zamierzasz dzisiaj wstać? Dziś jest pierwszy dzień Twoich studiów, nie należy pokazać się ze złej strony i nie przychodzić na pierwsze zajęcia. - przemawiał do mnie spokojnie, delikatnie i całkiem mało szczekliwie, jak na psa
- Wstanę... Pójdę... Nie wyspałam się... Przecież o tym wiesz. – mówiłam do niego podnosząc się z łóżka – Będzie ci przeszkadzało, jak dziś przebiorę się tutaj? - spytałam.
- To ja może pójdę na dół... Pewnie jest już śniadanie. - powiedział ochoczo, następnie uchylił sobie drzwi łapą i poczłapał przez korytarz w stronę schodów.
Zdjęłam z siebie dresy i koszulkę na ramiączkach. Zastanawiałam się co dzisiaj ubrać. To musi być coś eleganckiego, ale niezbyt poważnego, coś luźnego, ale niezbyt wulgarnego.
Wybór padł na cukierkowo różową bluzkę na ramiączkach i standardowe jeansy. Dziś dam sobie spokój z elegancją i postawię na wygodę.
Zastanawiałam się co spakować. Postawiłam na brudnopis. Teraz tylko zostało drugie śniadanie, a potem spacer na uczelnię.

Seiya
Monotonia bierze górę nad moim życiem. Wstałem wcześnie.. jak zawsze. Wziąłem prysznic... jak zawsze. Ubrałem jeden z miliona ulubionych T-shirtów... jak zawsze. No i poszedłem zrobić sobie śniadanie. Bracia już nie spali, tylko jedli posiłek ze smakiem. Na dodatek Edward był jakiś zamyślony.
- Edek, matole, o czym myślisz? Jeżeli masz jeszcze czym? - spytałem złośliwie. Uwielbiam droczyć się z ludźmi, co potęguje ich niechęć do mnie. Muszę przyznać, że jestem z tego zadowolony. Bracia jednak wiedzieli, co się kryje pod moją powierzchownością i postanowili nie reagować specjalnie na tego typu zaczepki.
- Myślę o tej blondynce, którą wczoraj zaczepiłeś... – odpowiedział bezbarwnym tonem, jakby faktycznie o czymś intensywnie rozmyślał. Nieźle się wkurzyłem, bo to ja ją wpierw wypatrzyłem.
- Jest to chyba dla ciebie jasne, że byłem pierwszy? - zapytałem z wrogością. Nie podobała mi się ta sytuacja. Dostawałem zawsze to, czego chciałem.
- W niczym mi to nie przeszkadza, poza tym wyraźnie ciebie nie lubi. - powiedział z rozbawieniem skupiając wzrok na moich oczach.
- Dobra chłopaki, spokój. – wtrącił James – Nie ma się o co kłócić. Przecież lasek jest jak drzew w lesie. Na dodatek mamy tysiące fanek, więc jest w czym przebierać.
Jego słowa zawsze ucinały rozmowę, lecz wiedziałem, że nie poprzestanę na tym. Nie odpuszczę sobie tak łatwo.

Usagi przyszła na zajęcia wyjątkowo punktualnie. Mimo licznych drzemek wyrobiła się bez trudu, co zdziwiło jej przyjaciółki.
- Usa, zmieniłaś się ostatnio! Nie spóźniasz się, nie objadasz.. No i mało gadasz. Wiem, że to dla ciebie niekorzystny okres, ale wychodzi ci to na dobre. - stwierdziła szczerze Rei – Gniewasz się jeszcze na Minako? Znasz jej prostolinijność i wiesz, że ona, tak jak ty, zawsze najpierw mówi, a potem myśli.
- Nie ma sprawy. – odpowiedziała. Chciała uciąć temat, który przywoływał u niej przykre wspomnienia. W tym samym czasie nadbiegła Minako. Była nieco zdyszana i lekko zaczerwieniona, bynajmniej nie tym, że się zmęczyła.
- Bunny, mogę cię prosić na sekundę? - spytała dziewczynę. Odeszły kilka kroków i usiadły na niskim parapecie okna. Promienie słoneczne nieśmiało prześwietlały korony drzew i przeciskały się do szkoły przez brudne szyby.
Przybyła przyjaciółka była zmieszana i zawstydzona, ręce zaciskała nerwowo na pasku torby, którą trzymała w ręce, z taką siłą, że aż jej pobielały knykcie. W końcu wydusiła kilka słów.
- Usagi, przykro mi z powodu tego, co wczoraj powie..
- Nie przepraszaj. – przerwała koleżance – Znam twoją naturę. Widocznie lepiej niż ty moją. Wiem, że żałujesz tego, co powiedziałaś. Nie jest mi już przykro i zapomnijmy najlepiej o całym zdarzeniu.
Odwróciła się do Minako i uśmiechnęła delikatnie. Chwilę potem tonęła w blond włosach pachnących mieszanką kwiatów i owoców. Była jej wdzięczna za to, że jest.
- Mam coś dla ciebie. - powiedziała dziewczyna poprawiając wstążkę we włosach. Wyciągnęła z kieszeni bluzy różowy, płócienny woreczek ściągnięty białą wstążką. Wręczyła go Usagi, a ta spojrzawszy na przyjaciółkę zapytała.
- Mogę odpakować? - w pytaniu kryło się zaciekawienie.
- Jasne, – odpowiedziała Minako – mam nadzieję, że ci się spodoba.
Bunny delikatnie odwinęła tasiemkę i wysypała zawartość opakowania na swoją dłoń - pojawił się na niej wisiorek. Usagi zaparło dech w piersi. Złapała delikatnie ozdobę, chcąc zobaczyć ją w całości.
Na srebrnym łańcuszku, zrobionym z drobnych ogniwek, znajdowało się szklane serce, od którego odbijało się tysiące rozproszonych promieni.
Oszołomiona Bunny spoglądała to na skarb, to na przyjaciółkę i rozpromieniona szepnęła:
- Jakie to śliczne. Nie wiem co powiedzieć. Dziękuję ci! - słowa te były jak najbardziej szczere.
- Nie ma za co. Tymczasem chodźmy poszukać Rei, bo mamy razem zajęcia z muzyki. - zaproponowała Minako.
Razem w trójkę studiowały wiedzę o tańcu, natomiast Makoto gastronomię. Ami, jak planowała od dzieciństwa, poszła w ślady mamy i studiuje medycynę.
Kiedy znalazły Rei we trzy udały się pod salę, w której miały odbywać się zajęcia wiedzy o sztuce. Znajdowało się tam już spore grono uczniów, wśród których były zarówno dziewczęta, jak i chłopcy.
Uwagę Usagi zwróciła dziewczyna, o ciemnokasztanowych włosach układających się w loki oraz o jasnej karnacji. Stała w towarzystwie Jessici, którą poznała na koncercie. Nieznajoma widocznie nie była zaciekawiona jej monologiem, skoro uporczywie przyglądała się sufitowi. Od czasu do czasu spoglądała na Bunny. Niestety, gdy dziewczyna chciała utrzymać kontakt wzrokowy, ta uciekała. Postanowiła poznać ją jeszcze przed zajęciami, więc oddaliła się od przyjaciółek i podążyła w stronę ściany. Jessica odwróciła się i spojrzała na przybyłą.
- Cześć. - Bunny przywitała się entuzjastycznie – Jak leci?
- Hej. - odpowiedziała – Dobrze. Widzę, że chodzimy do jednej klasy. To fajnie mieć jakieś znajome twarze, a twoje koleżanki też tu są? Jak ci się podobał koncert? Było super! A wiesz o tym, że Trzy Gwiazdy – na ich wspomnienie Usagi zmarszczyła czoło w dezaprobacie – chodzą da naszej szkoły? Bardzo mi się podoba Edward, ma takie słodkie, czekoladowe oczy. Jak na niego patrzę, to topnieję! A James... - dziewczyna już nie przejawiała takiej nieśmiałości jak ostatnio. Podczas jej długiego wywodu nieznajoma, która była nieświadomym celem blondynki, spojrzała na nią i z rozbawieniem pokręciła głową.
- Jestem Usagi, mów na mnie Usa. - Bunny wyciągnęła rękę do kasztanowłosej. Ta uścisnęła ją z uśmiechem.
- To jest Isabella. - wtrąciła się Jess – Jesteśmy tu razem na wymianie...
- Po prostu mów mi Bella. - przerwała lakonicznie.
- Miło mi cię poznać Bello. Chodź, poznam cię z moimi przyjaciółkami. - powiedziawszy to pociągnęła dziewczynę za rękę.
- Dzięki. - szepnęła Bella – Czasem mam po dziurki w nosie jej paplaniny.
Usagi tylko się uśmiechnęła.
- Rei, Minako to jest Bella. – przedstawiła dziewczynę - Przyjechała do nas z USA i chyba nie zna tu nikogo.
- Nie bój się, my się nią zaopiekujemy, prawda Rei? - zaproponowała Minako. Koleżanka kiwnęła gorliwie głową wyrażając zgodę.
W tym samym czasie usłyszały dźwięk dzwonka, który informował zebranych uczniów o rozpoczęciu zajęć. Drzwi od klasy otworzyły, a profesor wyciągnął rękę w zapraszającym geście. Grupa rozsiadła się w sali, która przypominała miniaturowe koloseum, u którego podnóża znajdowała się katedra wykładowcy.
Gdy szum ucichł profesor przedstawił się:
- Witam drogą młodzież. Nazywam się Zygmunt...
Powitanie nauczyciela przerwało nadejście ucznia, który nie stawił się na czas. Bunny, która miała idealny widok na przybysza, zaparło dech w piersiach.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez hallon dnia Nie 10:19, 28 Sie 2011, w całości zmieniany 14 razy
Zobacz profil autora
behappy
Wilkołak



Dołączył: 25 Lis 2009
Posty: 159
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 21:43, 26 Gru 2009 Powrót do góry

Jestem pierwsza?? ten zaszczyt chyba zasługuje na jakiś komentarz.
Trochę się pogubiłam i niekiedy nie wiem kto jest kim. Nie rozumie o co chodzi z tą Bunny - Usagi. To jest jedna osoba i ma dwa imiona czy co?
Podobają mi się, że występują postacie z Zmierzchu. Ciekawi mnie Seiya i jego "rodowód". i jeszcze coś. Jeżeli James i Edward są wampirami to jak mogą być braćmi Seiya, zostali zamienieni kiedyś albo są tylko "braćmi" ale nie biologicznymi?
FF jest dobrze zakończony( nie jestem ekspertem, ale i tak, tak uważam), ponieważ zachęca czytelnika na śledzenia następnych wydarzeń.
Tak ogólnie to OK. Życzę weny i czekam na następne wpisy.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Maya
Wilkołak



Dołączył: 10 Sie 2009
Posty: 244
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: krzesła. Obrotowego krzesła. o!

PostWysłany: Nie 2:29, 27 Gru 2009 Powrót do góry

To jest hmm, no powiedzmy okey. Ale, kurde strasznie sie gubię. Te imiona, boshe dla mnie masakra, znaczy nie to że mi sie nie podobają, tylko nie jaże kto, jak, co, ciągle zapominam jak kto wygląda z kim gdzie i po co. No i jak wyglądają James i Edward ? hmm, no sądzę iż powróce na kolejny rozdział, acz pewna nie jestem.. ale pisz. Praca czyni mistrza :)
Pozdrawiam Serdecznie
Maya

Ha, znalazłam literówkę xD:

malinowaaa napisał:
Oczom Bunny ukazał się szokująca wizja.


Chyba: ukazała się szokujaca wizja :)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Maya dnia Pon 23:25, 28 Gru 2009, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
Violet
Wilkołak



Dołączył: 02 Cze 2009
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 10:32, 27 Gru 2009 Powrót do góry

behappy napisał:

Trochę się pogubiłam i niekiedy nie wiem kto jest kim. Nie rozumie o co chodzi z tą Bunny - Usagi. To jest jedna osoba i ma dwa imiona czy co?
.


Bunny i Usagi (Usa), to jedna i ta sama osoba (na pewno w oryginale). Ale w zależności od tłumaczenia, powinno sie używać tylko jednego imienia (w francuskim i niemieckim było Bunny, w japonskim oryginale używalo się Usagi)

To tak w ramach wyjaśnienia...

Przeczytałam, i niestety wplecienie postaci z Sailor Moon baaaardzo mi się nie podoba :-/...

Do tego, za bardzo przeplatasz dwie kultury.

Cytat:
- No panno Tsukino, jak się dzisiaj czujemy?

Oni są w japonii ( japońskie imiona i nazwiska)

Cytat:
Nazajutrz Usagi leżała na łóżku, w charakterystycznej szpitalnej piżamie. Denerwował ją zapach tego miejsca, na dodatek leżała na sali z kobietą, która miała włączone Radio Maryja całą dobę.


Cytat:
- Witam drogą młodzież. Nazywam się Zygmunt...


Czy w Polsce (chyba, że radio Maryja już ma taki zasięg...)

Cytat:
Bunny leżała w piżamie, na łóżku w sypialni, wpatrując się nieprzytomnym wzrokiem w okno. Widok czerwieniącego się słońca przesłonił jej czarny punkt, którym był pies. Czarny spaniel o imieniu Jake.
- Telefon dzwoni - powiedział swoim przejrzystym, delikatnym, chodź zdecydowanie męskim głosem, przypominającym szczek.


Gadający pies... Tak na dokładkę :-/...

Ogólnie - CHAOS!!

Przepisujesz pierwsze odc ostatniego sezonu Sailor Moon (takie mam wrażenie), wplatasz imiona bohaterów sagi, z kota zrobiłaś gadającego psa... Teraz niech zaczną ujawniać super moce i zmieniać sie w super wojowniczki...
Niestety, biorąc pod uwagę ile można tutaj znaleść genialnych opowiadań, to nie powala na kolana. W każdym bądź razie nie mnie...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Violet dnia Nie 10:34, 27 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
hallon
Wilkołak



Dołączył: 20 Kwi 2009
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Olkusz, małopolska :)

PostWysłany: Śro 18:16, 30 Gru 2009 Powrót do góry

Maya, jak Ci już Cara wytłumaczyła Bunny, Usa, Usagi i Króliczek to jedna i ta sama osoba (dodałam zdjęcie jako załącznik, z niego wyraźnie widać kto jest kim :) ).
Cara, taki był zamiar. To, że mieszam kulturę japońską z polską chyba nie przeszkadza, bo nie sprecyzowałam dokładnie w jakim kraju dzieje się akcja.
Poza tym - nie łączymy związków frazeologicznych i pisze się w każdym razie :p


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Pon 20:17, 04 Sty 2010 Powrót do góry

malinowaaa kupiłaś mnie zdjęciem z Sailor Moon... teraz mnie po prostu masz... nie oglądałam tego od wieków :)

ogólnie rzecz biorąc nie przeszkadza mi mieszanie kultur... obecnie mamy to na bieżąco w realu więc można sie przyzwyczaić... bardzo dobry pomysł... z tym opowiadaniem - zafascynowałaś mnie... więc naprawdę mnie kupiłaś - tylko mnie nikomu nie oddaj, bo chciałabym doczytać ten ff :)

zobaczymy co z tym zrobisz... nie będę opisywać postaci, bo na razie się z nimi zapoznajemy, ale w następnym komentarzu może się pokuszę o jakąś psychoanalizę :)

pozdrawia
k.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
hallon
Wilkołak



Dołączył: 20 Kwi 2009
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Olkusz, małopolska :)

PostWysłany: Sob 13:17, 09 Sty 2010 Powrót do góry

Och, kirke, dzięki Ci za podniesienie mnie na duchu:D I reszcie dziękuję za komentarze:)

Dodaję kolejne dwa rozdziały - tak na smaczek. Beta Susan.

Rozdział VI – BARIERA

Seiya
Pomimo tego, że wstałem wcześnie zbyt dużo czasu zajęło mi szukanie książek. Nie wiedziałem jakie kupić, więc po zajęciach chciałem skonsultować zakup z nauczycielami. Jednak perspektywa taszczenia podręczników mnie nie zachwycała.
Tuż przed ósmą wybiegłem z naszego mieszkania w stronę przystanku tramwajowego. Moi bracia - Edward i James - już dawno wyszli. Nie poinformowali mnie nawet która godzina.
Transport spóźnił się chwilkę, co komentowałem przekleństwami, dyskretnie wymawianymi pod nosem. Miałem szczęście, że dzień był słoneczny, bo przez wielkie, ciemne okulary nikt nie miał szans rozpoznać we mnie osoby publicznej. Plusem było też to, że o czasie podjechałem pod uczelnię.
Jednak prawdziwe schody zaczęły się właśnie w szkole, bo nie mogłem odnaleźć odpowiedniego pawilonu, a potem sali. Dzwonek brzęczał w moich uszach, a ja dalej biegałem w poszukiwaniu żądanego piętra.
Natknąłem się na woźną, która dzięki Bogu nakierowała mnie na odpowiedni poziom i korytarz, więc ze znalezieniem sali nie miałem problemu.
Zapukałem delikatnie i wszedłem do audytorium. Moim oczom ukazała się najpierw obszerna aula, która przestrzenią przypominała gotycki kościół. Przez wielkie okna wpadały smugi światła, rozświetlając mroczne czeluście przy biurku nauczyciela. Retor przyjrzał mi się z dezaprobatą i wskazał ostatnie wolne miejsce. Sąsiednie krzesło zajmował Króliczek.

Szok, jakiego doświadczył Seiya na widok Bunny zniknął po ułamku sekundy. W miejscu rozdziawionych ust pojawił się szelmowski uśmiech.
Bunny ignorancko prychnęła, po czym przesunęła się jak najdalej od nowego sąsiada.
Że też Minako musi siedzieć z Rei, myślała, obie oddałyby roczne kieszonkowe, żeby się znaleźć na moim miejscu. Ja swoje też.
Wyciągnęła swój brudnopis i ołówek w króliki, który chłopak skomentował stłumionym chichotem. Usagi postanowiła go kompletnie ignorować, więc udawała, że nic nie usłyszała i zaczęła notować spis lektur na najbliższy semestr.
Sąsiad wyjął książki, co strasznie zdziwiło dziewczynę, oraz kołonotatnik i czerwony długopis. Otworzył zeszyt i zamiast począć notować, uszczknął kawałek kartki i naskrobał na nim kilka słów. Następnie podsunął go sąsiadce. Bunny spojrzała na niego. Jego wyraz twarzy wcale się nie zmienił, wręcz przeciwnie – w oczach zaczęły igrać wesołe ogniki, które wybitnie nie spodobały się dziewczynie.
Spojrzała z ukosa na kartkę, ale nie wzięła jej. Nie chciała mu dawać satysfakcji, a poza tym prawie wcale ją nie interesowało, co na niej napisał.
Żeby ją zachęcić podsunął świstek jeszcze bliżej. Pisząc widocznie mocno przyciskał długopis, bo wyraźnie się odbił na spodzie kartki. Usagi nigdy nie próbowała metody czytania od tyłu, do góry nogami i to jeszcze w lustrzanym odbiciu. Cała ta sytuacja ją rozśmieszyła, lecz w ostatniej chwili udało jej się stłumić śmiech.
Chłopak spojrzał na nią zdezorientowany, nie bardzo wiedząc, co się właściwie dzieje. Bunny musiała na niego spojrzeć, aby raz na zawsze wyryć sobie w pamięci obraz jego twarzy. Nastrój, który zapanował w jej głowie pozwolił jej na małe odstępstwo od postanowienia i przysunęła karteczkę do siebie. Rozłożyła i jej oczom ukazał się napis:
Masz ładną bluzeczkę Króliczku! Wyglądasz tak apetycznie, że mam ochotę Cię schrupać.
Dziewczyna nie wiedząc, jak się zachować, spojrzała na Seiyę. Jego twarz wyrażała nowe uczucie – ciekawość. Mimika jego twarzy różniła się od tej, którą znała - ściągnięte brwi i uśmiech gdzieś się ulotniły. Chyba tylko przez jego minę nie podniosła zaciśniętej pięści, aby móc nią zepsuć uśmieszek, którego się spodziewała.
Odłożyła świstek na środek ławki i znów wsłuchała się w głos wykładowcy. Chciała, żeby ta lekcja zakończyła się jak najszybciej. Towarzystwo sąsiada przyprawiało ją o rozstrój nerwowy, którym można przypłacić zdrowie. Dzwonek jednak nie nadchodził, a karteczka po raz kolejny powędrowała w stronę brzegu jej brudnopisu.
Co tym razem, pomyślała. Czy on nie może zawracać głowy innym dziewczynom, tylko właśnie mnie?
Z teatralnym westchnieniem wzięła fiszkę i ponownie odczytała zapis:
Nic mi nie napiszesz Króliczku? Nie wiesz, że za komplementy trzeba dziękować?
Zbadała jego wyraz twarzy, który był istnym odzwierciedleniem sceny ze Shreka. Seiya występował jako kot i właśnie robił maślane oczy oraz słodką minę.
Usagi uśmiechnęła się ze zrezygnowaniem i odpisała:
Dziękuję. A teraz dasz mi spokój?
Chłopak widocznie wziął gest sąsiadki za zachętę, bo to, co przeczytała kolejnym razem na kratkowanym arkuszu było już skrajnym przejawem flirtu:
Ja Ci nie dam spokoju Króliczku, ba nie odpuszczę Ci szybko.
Za odpowiedź musiała mu posłużyć mimika dziewczyny, która rysowała głęboką i widocznie gniewną bruzdę na jej czole. Zmięła świstek i schowała do tylnej kieszeni jeansów.
W tym samym momencie rozbrzmiał dzwonek. Usa zerwała się z krzesła i mijając sąsiada przemieściła się w stronę drzwi, koło których tłoczyli się już uczniowie siedzący w pierwszych ławkach. Na schodach zaczepiła ją Minako.
- Ej o czym gadaliście? Ale miałaś fart, że siadł koło ciebie. Doszłyśmy z Rei do wniosku, że oddałybyśmy roczne kieszonkowe, żeby być na twoim miejscu. - mówiła dziewczyna z rozmarzeniem w oczach.
- Dobrze wiesz, że ja oddałabym roczne kieszonkowe, żeby siedzieć z dala od niego. To straszny flirciarz i do tego nieodpowiedzialny człowiek, skoro wchodzi do klasy w środku lekcji. - odpowiedziała przyjaciółce.
Dotarły do drzwi, w których było coraz mniej ludzi. Gdy Bunny kładła nogę na progu, ktoś pociągnął ją do tyłu tak gwałtownie, że prawie przewróciła się na studentów idących za nią. Obróciwszy się spojrzała na twarz winowajcy, która znajdowała się zbyt blisko jej. W ciemnych oczach dostrzegła iskry ciekawości i rozbawienia. Postąpiła krok w tył i natrafiła na drzwi. Drzwi, które były zamknięte.

Rozdział VII – UPÓR

Czego ten matoł ode mnie chce? Czy nie dałam mu do zrozumienia, że jego zainteresowanie moją osobą mnie nie obchodzi?
- Czego chcesz? - zapytała Usagi zbyt łagodnie niż zamierzała. – Czemu nie dasz mi spokoju?
- To proste... Podobasz mi się - odpowiedział.
Dziewczynę znów zdziwił wyraz jego twarzy. Ujrzała na niej wymuszoną powagę. Wybuchnęła śmiechem widząc jego wewnętrzną walkę.
- Jesteś dziwny, naprawdę. Jeszcze nie poznałam nikogo tak pewnego siebie. Na dodatek tak upartego i komicznego – powiedziała. – Chyba dam sobie spokój z tą niechęcią i postaram się poznać ciebie bliżej.
- Jaśnie pani – tu się ukłonił z szelmowskim uśmiechem– jestem niewolnikiem twoich myśli i woli.
Wyprostował się i podszedłszy do drzwi otworzył je przed Bunny. Wyszli na oświetlony słońcem korytarz, który przemierzały rzesze uczniów. Przed salą czekały Rei i Minako, które ujrzawszy przyjaciółkę z Gwiazdą oniemiały z wrażenia.
- Co ona kombinuje?! Przecież mówiła, że go nie lubi! - oburzyła się blondynka z czerwoną wstążką we włosach.
- Usa musi wiedzieć co robi skoro akurat tak postępuje - uśmiechała się złowrogo kasztanowo włosa. – Zobaczysz, chłopak ucieknie od niej jak oparzony. Ona zachowuje się jak kameleon... Potrafi przystosować się do każdej sytuacji. W tej widocznie podejmie inne kroki, niż zazwyczaj.
Rei zawsze sprawiała wrażenie, że nie lubi Bunny. Było tak jednak dlatego, że miała do niej protekcjonalny stosunek. Pod krytyką i docinkami kryła się troska o wrażliwą przyjaciółkę. Usagi na szczęście wiedziała, że brunetka miała na uwadze tylko jej dobro.
Bunny zauważyła dziewczyny.
- Seiya, musimy się pożegnać. Koleżanki już na mnie czekają. Idziemy razem na następne zajęcia. Teraz przed nami coś, co nie brzmi zbyt zachęcająco, czyli biomechanika człowieka, więc trzeba...
- Tak się składa, że mam teraz ten sam przedmiot – przerwał gwiazdor – więc możemy iść w czwórkę. No i poznasz mnie z przyjaciółkami - zaproponował strzelając wypracowanym uśmiechem.
Kurcze, nie idzie mi tak, jakbym chciała, przeklinała w duchu blondynka, no ale cóż, niech będzie i tak.
- No dobrze - zgodziła się w marszu. – To jest Minako i Rei. Dziewczyny poznajcie Seiyę - przedstawiła swojego towarzysza. - Tak się szczęśliwie zdarzyło – powiedziała kładąc szczególny nacisk na dwa ostatnie słowa – że mamy teraz ten sam przedmiot.
- Och - Rei stanowczo spojrzała na blondynkę. – Jaki dziwny zbieg okoliczności, prawda?
- Miło mi cię poznać! Gdzie są twoi bracia? Może nas poznasz z nimi? - pytała Minako.
Bunny i Rei wybuchnęły radosnym śmiechem.

Różowy zegarek na ręce Usagi wskazywał za kwadrans czwartą, kiedy rozległ się dźwięk dzwonka kończący ostatnią godzinę w szkole.
- Ufff... Chcę już do domu! Cały ten gwar mnie przeraża... Tylu tu ludzi, których nie znam. To nie to samo, co liceum. - skarży się Bunny. - Mam ochotę na obiad i coś słodkiego.
- Widzę, że nasza stara przyjaciółka powraca! - żartowała Rei. - Ja muszę wrócić wcześniej do domu, bo trzeba ugotować dziadkowi obiad.
Dziewczyny przemierzały korytarze w kierunku wyjścia. W drzwiach spotkały Ami i Makoto, z którymi się umówiły.
- Jak wam minął pierwszy dzień? – spytała zaciekawiona Minako – U nas jak na razie same przyjemności.
- Niezbyt ciężko, przedmioty są dość przyjemne - stwierdziła Ami. - Mamy dowcipnego profesora od anatomii, prawda Mako?
- Prawda. Szkoda, że wszyscy nie byli tacy przyjemni jak on – poskarżyła się brunetka. – Babka od biochemii daje czadu. Czuję, że będzie niezła kosa. Nie przepuści nikomu, strasznie atakuje przystojnych chłopaków - żaliła się dalej.
Dziewczęta poruszały się właśnie po ścieżce pomiędzy pawilonem B a A, kiedy Minako zaczęła mówić teatralnym szeptem.
- Dziewczyny, ale nie powiedziałyśmy o najważniejszym! Wiecie, że na naszym kierunku studiuje Seiya? - studentki medycyny westchnęły. – A wiecie co jest najciekawsze? Siedzi na większości zajęć z Usą! – mówiąc wytknęła dziewczynę palcem w udawanym oskarżeniu.
- A to ci niespodzianka – skwitowała Makoto. – Niezłe z was farciary... Możecie patrzeć na niego całe zajęcia!
- Ha! O wilku mowa! – wtrąciła Ami po chwili.
Przy wyjściu z pawilonu A stał oparty o drzewo chłopak. W swoim czerwonym T-shircie wyglądał dość atrakcyjnie, zwłaszcza, że lekki wiatr, towarzyszący ciepłym promieniom słońca, pieścił jego ciało. Opalona skóra mieniła się ciemnym odcieniem, przypominającym metaliczną poświatę. Natomiast jego włosy mieniły się złotymi iskrami.
Osobom, którym się nie spieszyło i spojrzały na młodzieńca, zapierało dech w piersiach. Tak też było z dziewczętami, które oniemiały i stanęły jak wryte wpatrując się w niego.
- Tak zapewne wyglądał grecki bóg – wyjąkała Rei.
- Chyba czeka na ciebie, Usagi - powiedziała już nieco trzeźwiej któraś z przyjaciółek. – Będziemy jakby co na parkingu.
Bunny postąpiła krok do przodu, a Seiya wyszedł jej na spotkanie.
- Witaj Króliczku ponownie - rzekł przymilnie. – Już do domu?
- No tak.. Właśnie zmierzam do niego z dziewczynami - odpowiedziała.
- Miałabyś coś przeciwko temu, żebym cię odwiózł? - spytał.
- Tak - odparła stanowczo. – Wracam vanem Rei i tak będzie zawsze. Nie zamierzam zmieniać zdania. Widzimy się jutro. Pa! - powiedziawszy to odeszła. Chłopak miał się z pyszna słuchając odmowy, jednak nie poddał się.
- Króliczku, to nic zobowiązującego – zapewniał głosem słodkim jak miód. – Przecież odstawię cię bezpiecznie do domu.
- Ach ci mężczyźni. Nie rozumiecie, jak kobieta wyraźnie mówi „nie”? Nie chcę żebyś mnie odwoził. - ucięła i poszła w stronę parkingu, gdzie miały czekać dziewczyny. Nigdzie jednak nie zidentyfikowała auta przyjaciółki i zaczęła się niepokoić.
- Może jednak cię podwieźć?
Jeju, czy on nigdy nie da sobie spokoju? zdenerwowana Usagi musiała się poddać.
- Teraz to nie mam wyboru. Nie będę przecież taki kawał wracała na piechotę.
- Poprosiłem James'a, żeby przekazał dziewczynom, żeby na ciebie nie czekały - powiedział, jak gdyby od niechcenia.
- Ach tak... – spojrzała na niego z udawaną rozpaczą. – Ale dlaczego?
- Bo powiedziałem, że nie odpuszczę ci szybko.
Ruszył w stronę czarnego mercedesa stojącego nieopodal.
- I tym cackiem spóźniłeś się do szkoły? - spytała powątpiewająco.
- Nie... Poprosiłem Edwarda, żeby zostawił mi auto. Ma słabość do szybkich samochodów. I pięknych dziewczyn. - ostatnie słowa wypowiedział z goryczą.
Usagi zastanawiała się co mógł znaczyć ton jego głosu, kiedy jej myśli zostały rozproszone przez głos chłopaka.
- Wsiadasz, czy idziesz na piechotę?
- Jadę.... - rzekła z rezygnacją.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez hallon dnia Sob 16:02, 09 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Sob 14:31, 09 Sty 2010 Powrót do góry

Cytat:
- Jadę.... - rzekła ze zrezygnowaniem.

rzekła z rezygnacją - brzmiałoby chyba lepiej :)

hm, całkiem przyjemny rozdział... rozbawia mnie na okrągło ten Seiya... bardzo zabawny flirciarz... acz muszę przyznać, że stawiając się na miejscu Usa - to chyba by mnie coś trafiło... na takiego... cholera...

no ale... żeby nie było - przerażasz mnie wtrąceniami typu - spojrzała na różowy zegarek (mój umysł eksplodował ferią barw - nie wiedziałam czy bać się czy czekać na jakieś dodatkowe oznaki)... za to bardzo mi się podobają akcenty królicze, które Króliczek trzyma w piórniczku :) - dla mnie bomba...

ciekawi mnie parę kwestii.... jak mnie mogą nie ciekawić :)

pozdrawia
kirke


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Yuuki
Nowonarodzony



Dołączył: 17 Sty 2010
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 9:59, 23 Sty 2010 Powrót do góry

Yeah!! Usagi Ami!!! Czarodziejki z księżyca! Łiiiiiiiii :D Kocham tą anime :P
Opowiadanie bardzo, ale to bardzo mi się spodobało.
Tylko jak on mógł ją zostawić no jak?! Przecież mili żyć razem długo i szczęśliwie... Chociaż nigdy nic nie wiadomo :) Seiya ^^ cud miód i orzeszki normalnie.
I mieszasz dwie kultury i bardzo dobrze!
Bunny, Bunny jest jak Bunny :D Taka fajna i w ogóle jak zwykle nie wiem jk to wyrazić, ale mam nadzieje, że będziesz wiedziała o co mi chodzi.
Życzę dużo wen
Pozdrawiam
Yuuki


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
hallon
Wilkołak



Dołączył: 20 Kwi 2009
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Olkusz, małopolska :)

PostWysłany: Wto 0:10, 26 Sty 2010 Powrót do góry

Dziękuję za pochlebne komentarze Wink Aż się człowiekowi milej robi, gdy takie przeczyta.
~Yuuki - bardzo dobrze wiem, co miałaś na myśli Wink Dzięki xD

Beta Susan Wink

Rozdział VIII – KATASTROFA

Usagi
Poprosiłam go, żeby zatrzymał się ulicę wcześniej. Wolałam, żeby nie wiedział gdzie mieszkam.
- Proszę stań tutaj. - powiedziałam – To już niedaleko.
- Dlaczego nie chcesz, żebym cię podwiózł pod sam dom? - spytał ze zdziwieniem – Wstydzisz się mnie?
- Nieee... - odpowiedziałam z wahaniem – Ale to jest ulica jednokierunkowa i będzie ci trudno wyjechać. - wymyśliłam na poczekaniu.
- Jak chcesz... - powiedział chłopak ze zrezygnowaniem – Nie będę nalegał. W takim razie do jutra.
Właśnie się zbliżył, żeby mnie pocałować, ale prędko otworzyłam drzwi i wyszłam na zewnątrz. Jego zaloty były dla mnie zbyt śmiałe.
- Do zobaczenia jutro w szkole. - pożegnałam się z nim i poszłam chodnikiem w stronę domu.
- Pa Króliczku, – krzyknął za mną – kolorowych snów.
Zastanawiałam się po co to powiedział, skoro dopiero przed piątą. Zapewne pomyślał przyszłościowo. Spacer nie zajął mi dużo czasu, bo faktycznie nie mieszkałam daleko. Minęłam jeszcze dwa domy i byłam na miejscu.
Sprawdziłam jeszcze, czy w skrzynce nie ma listu od Mamoru. Robiłam to co dzień zarówno w wakacje, jak i teraz – w czasie roku akademickiego. Listonosz był, ale zamiast wiadomości od ukochanego dostarczył mi szarą kopertę.
Co to może być, zastanawiałam się.
Weszłam do domu, ściągnęłam buty i poszłam do kuchni na obiad.
- Cześć mamo! Co dzisiaj dobrego? - spytałam krzątającą się po pomieszczeniu kobietę.
- Naleśniki skarbie. – odpowiedziała – Jak minął pierwszy dzień w szkole?
- W miarę dobrze, profesorowie zdają się być w porządku. Koledzy z klasy też.
Resztę posiłku przemilczałam. Zjadłam naleśniki z serem, podziękowałam za obiad i wyszłam z kuchni.
W drodze do pokoju otworzyłam szarą kopertę. Dopiero teraz zauważyłam pieczątkę ambasady. Niepokojące ciarki przeszły mi po plecach. Wyciągnęłam list i zaczęłam czytać jego zawartość. Mój mózg dość niechętnie przyjmował fragmenty takie jak: „Z żalem zawiadamiamy o śmierci..”, czy „... ciało zostanie przetransportowane..”.
Z niedowierzaniem patrzyłam na białą kartkę, na której czarne litery stawały się coraz bardziej rozmazane.

Usagi stała na półpiętrze z niedowierzaniem wpatrując się w list.
- Nie, nie... - szeptała - Nie. - jej głos stawał się coraz głośniejszy – NIE! - owładnęła nią dzika furia.
Zbiegła po schodach na dół i wybiegła na zewnątrz. W głowie kotłowało jej się tysiące myśli.
„Szanowna Pani Usagi Tsukino. Z żalem zawiadamiamy o śmierci bliskiej osoby, Pana Mamoru Chiba. Umarł on w wyniku karambolu samochodowego, w którym zginęło 5 osób. Pani adres został znaleziony w rzeczach osobistych wyżej wymienionej osoby, z dopiskiem o poinformowaniu Pani w przypadku poważnej choroby lub zgonu. Rzeczy prywatne oraz ciało zostaną przetransportowane prywatnym samolotem, o którym zostaną poinformowani Państwo Chiba. Przesyłamy szczere kondolencje i wyrazy współczucia. Z poważaniem polska ambasada przy Rządzie w USA.”
Nie, nie, nie! krzyczał głos w jej głowie. Przecież to jakiś żart! Dlaczego? Nie, nie, nie!
Bunny biegła na oślep. Przebiegła ulicę za ulicą, potrącała krzaki i przechodniów, nie widząc, dokąd biegnie oślepiona łzami złości i bezsilności.
Była już tak daleko od domu, że gdyby nie płakała, to i tak nie poznałaby okolicy. W pogoni za zapomnieniem przebiegała ulicę w nieoznaczonym miejscu i zza zakrętu wyjechał samochód. Zatrzymała się nieudolnie patrząc na nadjeżdżający wóz. W jej głowie zrodziła się myśl: Mamoru, podążę za tobą! Auto zbliżało się nieubłaganie, a serce dziewczyny przepełniał ból i rozpacz. Jedyne, czego chciała, to znaleźć się pod kołami nadjeżdżającego pojazdu. Zamknęła oczy. Wypełniona ślepą nadzieję czekała na ukojenie. Kumulacja uczuć okazała się silniejsza. Usagi zemdlała.

Seiya
Rozczarowany wyraźną niechęcią Usagi - odjechałem. Nie chciałem się narzucać, ale powoli zaczynało mnie to irytować. Nigdy nie czułem takiego chłodu od dziewczyny, którą starałem się adorować. Może to moja nieudolność? Może to jej stałość w stosunku do chłopaka? Może wady mojego charakteru, których wcześniej nie znałem?
Wróciłem w posępnym humorze do domu. Moi bracia już na mnie czekali.
- I jak? Opowiadaj! - zachęcał Edward. Mimo że wcześniejszego dnia wykazywał rywalizacje o względy dziewczyny, dziś był rozentuzjazmowany moim małym zwycięstwem.
- A co? Chcesz wiedzieć, czy już możesz startować, czy może jeszcze masz się wstrzymać? - spytałem będąc czujnym na ton jego odpowiedzi.
- Nie sądzę. Dzisiaj spotkałem kogoś wyjątkowego, na dodatek chodzi z tobą na zajęcia. Dziewczyna o migdałowym spojrzeniu i lokowanych kasztanowych włosach. - odparł chłopak ze szczerym rozmarzeniem – Ale nie o mnie dziś mowa, lecz o tobie. Jak poszło?
- Nie wiem. Nijak. Chyba faktycznie sprawiam wrażenie amatora pięknych dziewcząt, bo Bunny mnie przejrzała i pała do mnie niechęcią. - pożaliłem się bratu.
- Łał, jestem pełen podziwu dla niej. Będąc bierną wykazuje silne oddziaływanie na twój charakter...
- Skończ te swoje mądre gadki i powiedz mi, co powinienem zrobić w takiej sytuacji?! - przerwałem mu. Naprawdę chciałem zbliżyć się do tej dziewczyny, ale nie wiedziałem jak...
- Myślę... - zaczął Edward - Myślę, że powinieneś pokazać jej, jaki jesteś naprawdę. Pokaż swoją dobrą stronę, o ile taką masz. - tutaj się złośliwie uśmiechnął. Dodał jednak poważnie:
- Do tego dać jej czas. Jeżeli ci na niej zależy, nie spiesz się.
- Na taką braterską radę liczyłem. - objął Edwarda w mocnym uścisku i poklepał po plecach – Póki muszę się przejechać. Mogę wziąć twoje czarne audi?
- Tak, ale nie popsuj go. Wiem, że masz do tego talent. - powiedziawszy to rzucił kluczyki w moją stronę. Złapałem je zgrabnie w prawą rękę i wyszedłem z domu.
Na parkingu stało cacko Edwarda. W duchu zawsze przeklinałem jego słabość do szybkich samochodów, jednak w tym momencie, kiedy potrzebowałem prześcignąć moje rozterki, byłem mu za to wdzięczny.
Odpaliłem silnik, który wzniecił we mnie ogień pasji swoim mruczeniem. Włączyłem radio Złote Przeboje. W głośnikach zabrzmiała piosenka Bon Jovie'ego – Livin' on a prayer. Pogłośniłem na maksa. Ruszyłem z piskiem opon.
Jeździłem po obrzeżach miasta parę ładnych chwil. W sumie przeszło mi, jak już dojeżdżałem do granicy powiatu. Słońce powoli zachodziło, gdy wyjechałem na większą ulicę, akurat świeciło mi prosto w oczy.
Wróciłem się i dość nieświadomie skierowałem w stronę domu Usagi. Nagle na jezdnię wyskoczyła mi jakaś dziewczyna. Jej głowa płonęła na na tle nieba, niczym dogasająca gwiazda. Fryzura, którą miała na głowie, sprawiała wrażenie, jakby tej gwieździe miały miejsce wybuchy ciekłych mas. Zauważyła mój samochód i stanęła. Chciała żebym ją przejechał? Niemożliwe. Zwolniłem trochę i dziewczyna upadła na ziemię.

Czarne audi zatrzymało się przed Bunny. Z auta wypadł chłopak, który dostrzegłszy twarz dziewczyny zastygł w miejscu.
Króliczek?, pytał siebie. Co ona tutaj robi? Do tego zapłakana?, zastanawiał się. Opamiętawszy się ruszył w jej stronę. Twarz dziewczyny się odprężyła, widocznie zemdlała.
Ujął lekkie ciało Bunny w ramiona. Nagle się przebudziła i spojrzała na Seiyę. Stał obrócony twarzą w stronę słońca, a skóra na niej mieniła się metalicznie. Blask ten został stonowany łagodną pomarańczą zachodu.
- Mamoru, to ty? - spytała nieprzytomnie – Więc jednak nie umarłeś...
Znowu zemdlała? I o czym mówiła?
Spojrzał na jej ciało, które bezwładnie zwisało w jego ramionach. Wzrok zatrzymał się na ręce, w której kurczowo trzymała kartkę. Była już nieco pomięta, jednak widoczne na niej były ślady łez. Kruczowłosy zaniósł Bunny do samochodu i umieścił ją wygodnie na tylnym siedzeniu. Sam natomiast wziął kartkę, którą dzierżyła w dłoni.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez hallon dnia Wto 0:14, 26 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Wto 0:46, 26 Sty 2010 Powrót do góry

no... było krótko - za krótko i za to upomnienie ode mnie, bo chce czytać tego więcej...
akurat ty nie musisz mnie ścigać, bo szybko tu trafiam w poszukiwaniu kilku miłych uchu zdań... może nie kilku, a kilkudziesięciu/kilkuset :P
zastanawiałam się gdzieś z początku jak rozwikłasz tę sytuację z Mamoru, bo jego wyjazd nie przekreślał przecież ich związku, a Króliczek miał postawę dziewiczej wierności aż po grób... zabicie ważnego bohatera to dla mnie niespodzianka - nie powiem, miła - dobre zagranie, ale z drugiej strony to omdlewanie dziewczyny wydaje mi się przesadzonym - rozpacz tak, ale zemdleć komuś, skoczyć pod samochód... jak się wyda to ją zamknął... (taka procedura zdaje się)...
Seiya nie powinien mimo wszystko czytać korespondencji do Bunny, bo to nieładnie *kirke robi nununu*
trochę mi ten rozdział powiał dramatyzmem zdradzonej nastolatki... wydaje mi się, że nasz Króliczek jest strasznie niestabilny emocjonalnie i niedojrzały... ale z drugiej bardzo mi to wszystko pasuje do Czarodziejki z Księżyca i jej 'przesadyzmu' do wszystkiego... :)

czekam, czekam i jeszcze raz czekam następnego - chyba sobie dla pociechy przeglądnę jakieś jpegi z Sailor Moon :)

pozdrawia
kirke


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Yuuki
Nowonarodzony



Dołączył: 17 Sty 2010
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 19:09, 26 Sty 2010 Powrót do góry

Dziękuję za powiadomienie :)
OMJ/P/S!!! Zabiłaś go! Zabiłaś go! YEAH!!! ( wiem, ze jestem nienormalna xD)
Mimo, że zrobiło mi się smutno, że Mamoru nie żyje, bo to przecież on jest takie fajny i wgl to z drugiej strony ciesze się, że go zabiłaś :P Nie lubię jak wszyscy żyją jest happy cukierkowo lukrowo i różowo xD Chociaż kolor różowy Bunny pasuje :D
Super pokazałaś tą niestabilność emocjonalną bohaterki normalnie to do niej tak pasuje że ja nie mogę. I to że zemdlała, że biegła... (taaaa a masło maślane zrobione jest z maślanego masła xD) Kurcze normalnie nie mogę wdech wydech wdech wydech...
Bardzo mi się podobał ten rozdział i... ZABIŁAŚ GO!!! YEAH!
Tylko kurde szkoda mi Bunny bo ona teraz taka sama zostanie, bo jak ona go kochała...
Wiesz, że ja się normalnie dygłam z tym samochodem, że to już będzie koniec?! No bez jaj!
Bardzo mnie się podoba Twój styl jest taki lekki i przyjemny, miło się czyta zwłaszcza jeśli treść jest taka fajna :D
Mam tylko jedno "ale" mianowicie: dlaczego tak krótko?!
A miałam napisać jakiś bardziej konstruktywny komentarz...
Życzę duuuuuużo weny
Pozdrawiam,
Yuuki


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
hallon
Wilkołak



Dołączył: 20 Kwi 2009
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Olkusz, małopolska :)

PostWysłany: Nie 10:44, 14 Lut 2010 Powrót do góry

Dzięki za wszystkie komentarze. Tak, zabiłam go, to taka moja intryga:D


Beta Susan Wink

Rozdział IX – POSTANOWIENIA

Seiya przeczytał list z USA kilka razy, raz spoglądając na Usagi, a raz na kartkę. Nie wyobrażał sobie, że dziewczyna mówiła prawdę o swoim chłopaku. Zrobiło mu się wstyd. Dlaczego miałby wątpić w jej szczerość?
Miejsce wstydu zajął żal. Utraciła kogoś bliskiego - kogoś kogo kocha. Nie miała nawet szansy się z nim pożegnać.
- Okrutny los... - wycedził przez zęby uderzając pięścią w deskę rozdzielczą.
Gdybym wiedział co robić. Ona zaraz się pewnie obudzi. Co jej wtedy powiem? Piekielna bezsilność!
Gwiazdor borykał się z różnymi myślami. Chęć ochrony i ukojenia dziewczyny kłóciły się z jego zadziornym charakterem. Nawet, gdyby chciał pokazać jej prawdziwą naturę, dziewczyna pewnie by nie uwierzyła i doszukiwałaby się jakiegoś podstępu.
Seiya wyszedł z auta i wyciągnął telefon. Wybrał numer Edwarda i z rosnącym zniecierpliwieniem wsłuchiwał się w sygnał w komórce.
- Słucham – usłyszał nagle – coś się stało z autem?
- Och, nie. Ty tylko o tym samochodzie. - żachnął się – Wiesz co? Przydarzyło mi się coś dziwnego rodem z filmu katastroficznego. - powiedziawszy to zaczął opowiadać bratu o tym, jak Bunny wyskoczyła mu na jezdnię i o liście, który posiadała. O swoich rozterkach i myślach.
Kiedy skończył na chwilę zaległa cisza.
- Eee... - niefortunnie zaczął jego Edward – Nie wiem co powiedzieć. Może tylko to, że teraz nie widzę przeszkód żebyś faktycznie się przed nią otworzył. Mówiłem ci, skoro jest dla ciebie ważna, to nie musisz się ukrywać pod imidżem twardziela - poradził.
- Wierzę ci ślepo. Mam nadzieję, że się nie pomylisz. Zresztą, ty zawsze wiesz więcej. - zauważył czarnowłosy. – Kurcze, jak mi jej szkoda. Muszę się nią zaopiekować.
- Tak zrób. - stwierdził Edward i pożegnał się.
Seiya schował telefon do kieszeni i wrócił do samochodu. Wziął papier z ambasady i włożył Usagi do kieszeni w spodniach. W tym samym momencie dziewczyna obudziła się i spojrzała na gwiazdora nieprzytomnym wzrokiem.
- Gdzie ja jestem? Co tu robię? I dlaczego ty tutaj jesteś? - pytała dosyć rozsądnie.
- No cóż... Leżałaś na ulicy, a ja akurat przejeżdżałem. Pomyślałem, czy by się tobą nie zaopiekować. Odwieźć cię do domu? - zaproponował.
- Jeżeli nie sprawia ci to kłopotu... - odparła w zamyśleniu.
- Powiedz mi, dlaczego leżałaś na ulicy. Coś się stało? - Seiya odpalił auto i rozpoczął drogę powrotną. Miał cichą nadzieję, ze dziewczyna zwierzy mu się z zawartości listu, choć z drugiej strony nie liczył na relację tak świeżych doznań.

Dlaczego Bunny siedzi tak spokojnie? Może nie pamięta wcześniejszych wydarzeń? Przecież stan, w jakim ją znalazłem, skłaniał mnie do innych wniosków. Może uderzyła się w głowę? A jeśli nic nie pamięta? zastanawiał się chłopak.
Myśli dziewczyny krążyły rozmaitymi torami. Wbrew przypuszczeniom wybawcy, pamiętała wszystko. Wylała już dość łez w samotności, była na tyle silna, żeby powstrzymać żal przed nieznajomym. On jednak nie wiedział, co się wydarzyło, ale dopytywał się o powód jej szaleństwa. Czy powinnam mu powiedzieć? Może jednak należy mu się odrobina prawdy?
- Dostałam list, który wprawił mnie w rozpacz. Nie wiem dlaczego, ale na pewno nie było to zachowanie racjonalne. - Odpowiedziała Usagi. Była nieco zdziwiona swobodą wypowiedzi wobec kierowcy, jednakże nie zdradziła mu szczegółów.
Taka wiedza musi mu wystarczyć, chociaż do końca nie wiem, czy cokolwiek mu się należy. Teraz tylko wypatrywać tego, jak znowu będzie mnie bezczelnie podrywał... żaliła się Bunny w duchu. Starała się zająć myśli głupotami, aby nie wracać nimi do Mamoru. Zamknęła oczy i próbowała przywołać bezładne kształty, które swoim powabem odciągały ją od tortury. Pozwoliła mgłom doprowadzić się do równowagi psychicznej i otworzyła oczy. Stali dokładnie w tym samym miejscu, co kilka godzin wcześniej.
Słońce chowało się powoli za horyzontem. Czerwona łuna zalegała gorącą poświatą nad miastem. Po przeciwnej stronie nieba łagodny błękit wpływał falami na firmament, ciągnąc smugę iskier połyskujących nieśmiało z daleka. Woda, podążając za ogniem, w połowie drogi napotkała róż zachodu.
- Dziękuję ci. – powiedziała łagodnie dziewczyna. Aksamit jej głosu przyprawił męski kark o gęsią skórkę.
- Nie ma za co. – odparł zmieszany. Po chwili usłyszał trzask drzwi samochodowych. Obróciwszy się w prawo dostrzegł Bunny wymijającą samochód i podążającą w stronę zachodzącego słońca.
Odpalił auto dopiero, gdy ta zniknęła za rogiem.

Seiya był niepocieszony obrotem sprawy. Przez kolejne kilkanaście dni był pod ostrzałem fanek, które szybko zorientowały się, że uczęszcza na tę uczelnię. Prześladowały go na każdym kroku. Ciągłe uciekanie nie dało mu możliwości myślenia o Króliczku. Ponadto wisiała na nim niema groźba przyjaciółek Usagi, które lustrowały go nieprzeniknionymi spojrzeniami, gdy tylko nadarzała się okazja. Od Edwarda dowiedział się, że winiły właśnie jego za nieoczekiwaną nieobecność blondynki w szkole.
Usagi nie odbierała telefonów ani nie przyjmowała gości. Siedziała w swoim pokoju na poddaszu wtulona w miękką sierść Jake'a.
Była sobota. Pies cierpliwie wysłuchiwał żalów dziewczyny służąc przyjacielską radą. Pewnie dlatego Bunny tak szybko wzięła się w garść. Postanowiła też opowiedzieć o wszystkim dziewczynom.
- Jake, jesteś pewien, że powinnam im powiedzieć? - dopytywała się Usagi. – Wiesz jak nie lubię współczucia w stosunku do mnie. Nienawidzę, jak ktoś się nade mną użala.
- Oczywiście. Muszą wiedzieć. Na pewno się niepokoją twoją nieobecnością. Poza tym są twoimi przyjaciółkami... - urwał. Wiedział, że takim działaniem wpłynie na jej podświadomość.
Blondynka podniosła się z łóżka i sięgnęła po telefon. Wybrała numer Ami i czekała na głos w słuchawce.
- Halo? Usagi? Co się z tobą dzieje? Dlaczego nie przychodzisz do szkoły? Dwa tygodnie dobijamy się do ciebie drzwiami i oknami! Telefonów też nie odbierasz... - zasypywała przyjaciółkę gradem pytań i oskarżeń. - Martwimy się. On ci coś zrobił? - spytała cicho kruczowłosa.
- N... Nie, to nie o to chodzi. Mogłybyście dziś wszystkie do mnie przyjść? Na przykład koło czwartej? - spytała Usa.
- Dobrze przyjdziemy wszystkie, ale obiecasz, że opowiesz nam wszystko? - dopytywała się Ami.
- Tak tylko przyjdźcie... - zapewniła Usagi.
Wiedziała, że przed nią ważna i trudna rozmowa.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez hallon dnia Czw 9:12, 18 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Pon 15:14, 15 Lut 2010 Powrót do góry

Cytat:
- Wierzę ci ślepo. Mam nadzieję, że się nie pomylisz. Zresztą, ty zawsze wiesz więcej. - zauważył czarnowłosy
bez kropki po więcej i kropka jednocześnie po czarnowłosy
Cytat:
- Jake, jesteś pewien, że powinnam im powiedzieć? - dopytywała się Usagi – Wiesz
tu z kolei kropka powinna być po Usagi
Cytat:
Kiedy skończył na chwilę zaległa cisza
- kropka po cisza

w zasadzie rozwaliłaś mnie tym psem Jake'em ... to jeszcze zdzierżyłam, ale na Boga?! dlaczego odniosłam wrażenie, że mówi :P nie bardzo rozumiem ten wątek... ale mam nadzieje, że wraz z kolejnym rozdziałem dowiem się reszty :)

Cytat:
- Eee... - niefortunnie zaczął jego Edward – Nie wiem co powiedzieć. Może tylko to, że teraz nie widzę przeszkód żebyś faktycznie się przed nią otworzył. Mówiłem ci, skoro jest dla ciebie ważna, to nie musisz się ukrywać pod imidżem twardziela. - poradził.
- Wierzę ci ślepo. Mam nadzieję, że się nie pomylisz. Zresztą, ty zawsze wiesz więcej. - zauważył czarnowłosy – Kurcze, jak mi jej szkoda. Muszę się nią zaopiekować.
- Tak zrób. - stwierdził Edward i pożegnał się.
ten dialog niestety na dwóję... dlaczego? bo jest sztuczny... zaczęło się dobrze... wspomnienie samochodu rozbawiło, było takie ludzkie... ale mężczyźni się nie otwierają... - to znaczy się otwierają, ale nie używają takich okresleń... stwierdzenie, że musi się nią zaopiekować też jakieś takie... nie bardzo... i to podsumowanie Edwarda... Tak zrób - ale rada... ale pomoc... nie, kategorycznie tego nie kupuję...

rozdział krótszy i słabszy... naprawdę było lepiej, więc do roboty, bo należę do ludzi, którzy czytają i narzekają jak im się coś nie podoba, a uwazają, że autor ma predyspozycję ...

pozdrawia
kirke


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kirke dnia Pon 15:15, 15 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Yuuki
Nowonarodzony



Dołączył: 17 Sty 2010
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 19:33, 20 Lut 2010 Powrót do góry

Emm....
No więc rozdziała przeczytałam i teen no...
Pies Jake ^^ super :D On mówi? czy tylko tak mi jakoś coś źle zrozumiałam? Bo ja nigdy nie wiem...
Hmmm... W tym rozdziale czegoś mi zabrakło, ale sama nie wiem czego... I jest jak dla mnie na pewno za krótki! Normalnie czuję niedosyt czy coś w ten deseń ^^
No więc życzę dużo czasu, posłusznej klawatury i weny co by Cię maltretowała ^^
Pozdrawiam,
Yuuki


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
hallon
Wilkołak



Dołączył: 20 Kwi 2009
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Olkusz, małopolska :)

PostWysłany: Czw 17:32, 25 Lut 2010 Powrót do góry

Oto rozdział X nieco dłuższy i myślę, że lepszy, niż poprzedni. Zapraszam do lektury, mam nadzieję, że się spodoba ^^

Betowała transfuzja.

Rozdział X - OSWAJANIE SIĘ

Edward
Szedłem korytarzem w stronę sali instrumentalnej, gdzie miały odbyć się moje następne zajęcia.
Seiya chciał, abym podsłuchiwał myśli Usagi i jej przyjaciółek. Nigdy jeszcze nie był tak zdesperowany, żeby prosić mnie o coś takiego. W końcu kiedyś trzeba było wykorzystać moją niezwykłą zdolność. Dziwna mieszanka powstała z tego, co usłyszałem, ale starałem się jak mogłem.
Biedna Usa, gdyby nie to, że byli ze sobą tak długo, pewnie dzisiaj chodziłaby radosna i uśmiechnięta. Większość naszej klasy pewnie ma ją za nieśmiałą dziewczynę o skłonnościach do pesymistycznego myślenia i depresji. O kurczę, idzie za mną Edward Cullen, może wpadłam mu...
Przerwałem nasłuchiwanie myśli Minako Aino. Nie chciałem być świadkiem kolejnego wywodu na temat mojego ciała, głosu, czy jeszcze innych rzeczy. Dobrze, że była na tyle uprzejma i nie podawała mi swoich wizualizacji, ze mną w roli głównej, jak na tacy.
Z drugiego końca korytarza James przesłał mi wiadomość, że zbliża się Rei Hino. Starałem się odnaleźć ją wzrokiem. W momencie, kiedy na nią spojrzałem, zaraz usłyszałem co się dzieje w jej głowie.
… nieszczęście. Z drugiej strony, teraz mogłaby się spotykać z Seiyą, jeżeli oczywiście wpadł jej w oko. Ciekawe, czy plan, który snuła jeszcze przed całym zdarzeniem, nadal jest aktualny. O ile w ogóle o nim pamięta. Pewnie nie, jej myśli zaprząta teraz...
Jej przemyślenia przerwał dzwonek na lekcję. To, co podsłuchałem, zaintrygowało mnie na tyle, że niezwłocznie musiałem podzielić się informacjami z bratem. Nie musiałem się obracać żeby wiedzieć, że kroczy za mną korytarzem. Drzwi od pracowni były otwarte, więc obaj weszliśmy do niej.
Przy pulpicie stał nasz nauczyciel. Gdy zeszła się cała grupa rozpoczął swoje wykłady. Nachyliłem się w stronę Jamesa i opowiedziałem mu o posłyszanych nowościach. Chłopak zamyślił się chwilkę i odpowiedział:
- Kto by pomyślał, ze blondynka coś wymyśli. Pewnie to coś śmiesznego, wystarczy na nią spojrzeć, jest słodka, jak...
- Stop! - uciąłem cichym warknięciem - Wiesz dobrze, że nie atakujemy ludzi. Nawet jeżeli bardzo byliby kuszący. Wiesz, że nie możemy stracić wizerunku. No i zdradzić swoich! - syknąłem mu do ucha. Lubił popuszczać wodze swojej wyobraźni. Obraz, który zobaczyłem, przeraził mnie. Blondyn zatapiał swoje kły w szyi Usagi. Czasem takie wyobrażenia były dla mnie drażniące, ale gorszą rzeczą byłoby, gdyby za daleko się zapuścił. Wtedy mógłby nie być takim słodkim chłopcem, za którym piszczą dziewczyny. Wtedy byłby rządnym krwi potworem...
Przez resztę zajęć myślałem o Belli. Była dość zjawiskowa, ponieważ była jedyną osobą, której myśli nie mogłem usłyszeć. To na jej rzecz dałem spokój słodkiej Bunny, której myśli były tak nieszczęśliwe, a zarazem gniewne, podczas inauguracji roku akademickiego. Moją pałeczkę miał przejąć Seiya. Byłem ciekawy, jak sobie poradzi.

Usagi opowiedziała o wszystkim dziewczynom w tamtą sobotę. Mimo że bardzo jej współczuły, wiedziały jak się zachować i nie narzucały się dziewczynie. Ta obiecała, że nadrobi zaległości jak najszybciej i wróci do szkoły już we wtorek.
Bunny wstała równo z budzikiem. Przez ostatnie dni spała tak dużo, że wstanie wcześnie nie sprawiło jej żadnego problemu.
- Cześć Jake - przywitała się z przyjacielem. Jednak nigdzie go nie widziała ani na łóżku, ani na podłodze. Pewnie jest na dole, pomyślała. W tym domu tylko ona znała tajemnicę psa. Tylko z nią rozmawiał. Innych domowników witał radosnym szczekaniem.
Do pokoju wskoczyła Chibiusa i ze zdziwieniem spojrzała na kuzynkę.
- Wstałaś już? - spytała z niedowierzaniem - To u ciebie coś dziwnego. Pewnie jeszcze nie doszłaś do siebie...
Dziewczynka wybiegła z pokoju. Niestety nie była świadoma tego, jaką przykrość zrobiła Usagi. Blondynka porwała z szafy czarną bawełnianą bluzkę i brązowe szorty, po czym poszła się przebrać do łazienki.
Przez małe okienko obok wanny przeciskały się nieśmiało jasnozłociste promienie porannego słońca. Odbijały się świeżym blaskiem od turkusowych kafelków nad wanną i piaskowych płytek na podłodze. Do wizji arkadii brakowało tylko szumu fal i zapachu bryzy. Jednak dla mało wymagających pomieszczenie było piękne, jak laguna o świcie.
Bunny, zauroczona tym widokiem po raz setny, wiedziała, że da on jej moc na kolejne kilka godzin.

Rei podjechała punktualnie pod dom przyjaciółki. Usagi słysząc rozlegający się za oknem dźwięk klaksonu, zebrała potrzebne notatki i zbiegła na dół.
- Dzięki za drugie śniadanie, mamo. - Powiedziawszy to, ucałowała kobietę w policzek. Założyła lekkie trampki i wyszła z dom.
- Cześć dziewczyny - przywitała się koleżankami. Wsiadła do srebrnego vana i usiadła na swoim stałym miejscu koło okna.
- Hej Usa, co słychać? - to pytanie zadała Rei.
- Wszystko dobrze. Nie wiedziałam, że tak dużo pisaliście przez ten czas jak mnie nie było. Dziękuję ci za notatki - wyciągnęła z torby plik kartek i wręczyła kasztanowłosej.
- Nie ma problemu, połóż je z tyłu.
Na parking studencki dotarły równo z dzwonkiem. W pośpiechu udały się do swoich pawilonów i audytoriów. Usagi, Minako i Rei puściły się biegiem w kierunku sali, w której miała się odbywać wiedza o sztuce. Na szczęście, gdy dziewczyny dotarły przed salę, wchodzili do niej ostatni uczniowie, więc ich spóźnienie nie wyszło na jaw.

Seiya krążył po korytarzu zdenerwowany jak przed egzaminem. Specjalnie dotarł wcześniej we wtorkowy ranek, aby móc się dowiedzieć, czy Króliczek będzie w szkole. Czuł się, jak bohater tragedii, który cierpi na rozdwojenie jaźni. Z jednej strony wiedział, ze dziewczyna się tak szybko nie pozbiera i pewnie nie przyjdzie na zajęcia; z drugiej natomiast miał nadzieję, że dzisiaj ją zobaczy.
Uczniowie zbierali się pojedynczo lub gromadami, jednak w żadnej spośród przybyłych nie było blondynki ze słodkimi odnago. Zrezygnowany wszedł do klasy równo z dzwonkiem i usiadł w ławce, która już trzeci wtorek z rzędu gościła tylko jednego ucznia. Studenci napływali falą do pomieszczenia. W ostatniej chwili weszły jeszcze trzy dziewczyny. Chłopak, spojrzawszy kto przybył, uśmiechnął się pod nosem z zawadiackim błyskiem w oku. Irracjonalna myśl wygrała nad rozsądkiem. Zrobił sąsiadce miejsce w ławce i wyciągnął czysty skrawek kartki. Gdy dziewczyna zajęła miejsce po jego prawicy, podsunął świstek w jej stronę i udał, że wpatruje się w wykładowcę.

Usagi
Usiadłam w ławce już prawie bez zadyszki i pierwszą rzeczą, jaką doświadczyłam siedząc, była wiadomość od mojego sąsiada. Na poły znudzonym, na poły lekceważącym wzrokiem spojrzałam na chłopaka; ten jednak w uporem wpatrywał się w nauczyciela. Rozwinąwszy zwitek przeczytałam:
Cześć Króliczku, czemu nie było Cię w szkole tak długo? Nie ukrywam, że się martwiłem.
Ta wiadomość najpierw zbiła mnie z tropu, potem zaczęłam powątpiewać w szczerość tego przesłania. Czy ten lowelas mógł się o mnie martwić? Zaraz jednak sobie przypomniałam jego zatroskane, czarne oczy, kiedy pochylał się nade mną w aucie. Nie bardzo wiedziałam, co teraz myśleć, ale cóż. W sumie raz się żyje, więc mogę zaryzykować.
Wyciągnęłam z torby kołonotatnik i ołówek w króliki. Spojrzałam jeszcze raz na te dwa zdania i w końcu odpisałam:
Bardzo miło z Twojej strony, że się martwiłeś. Jednak list i sprawy osobiste nie pozwoliły mi na pokazanie się w szkole.
Podsunęłam chłopakowi kartkę, na co on łagodnie się do mnie uśmiechnął. Z poważną miną przeczytał jej zawartość.
Do końca wykładów już mi nie odpisał. Na kolejnych zajęciach też zachowywał się spokojnie. Nie wiedziałam jak to odebrać. Czy powinnam być zaniepokojona? Co wpłynęło na jego zmianę? A może on coś knuje? Cały dzień chodziłam z głową pełną pytań.
Podczas przerwy obiadowej siedziałyśmy z na fontannie w parku, którego główna ścieżka wychodziła na pawilon A. Korzystałyśmy z dziewczynami z ostatnich podrygów lata i starałyśmy się opalić. Październik się kończył, a co za tym szło zbliżała się złota polska jesień. W ten czas słońce zasłoniły nam trzy osoby. Zdezorientowana zauważyłam, że przed nami stał Seiya i jego dwóch braci okutanych w ciuchy nieadekwatne do pogody.
- Cześć Króliczku! - przywitał się pogodnie po raz drugi tego dnia. - Jak wam leci? - odezwał się do wszystkich - Wy się znacie? To mój brat James i Edward - przedstawił towarzyszów.
- Hejka, jestem Minako - wyrwała się blondynka z czerwoną tasiemką we włosach. - Miło mi was poznać - mówiąc to, uśmiechała się do nich słodko.
Parsknęłam śmiechem. Zawsze to robiłam, jak Minako tak spontanicznie i ostentacyjnie poznawała nowych ludzi. Zwłaszcza kolegów. Dziewczęta spojrzały na mnie z niedowierzaniem. Ich miny krzyczały: Bunny, ty się śmiejesz!, co brzmiało prawie jak nieme oskarżenie.
- No co? - spytałam. - Mam całe życie spędzić w żałobie? - Chłopcy spojrzeli po sobie wyraźnie zdziwieni.
- To może ja przedstawię resztę? - spytałam retorycznie. - To jest Ami, Makoto i Rei. A mnie chyba znacie - spuentowałam. Dziewczęta mruknęły coś na wzór "Miło was poznać", tak były oszołomione zjawiskowością gwiazdorów. Po ciszy, trwającej ułamek sekundy, odezwał się James.
- Właściwie to przyszliśmy, żeby was zapytać, czy nie przyjdziecie na imprezę, którą organizujemy?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Sob 21:57, 27 Lut 2010 Powrót do góry

hm, oglądam właśnie bardzo spektakularną rozpierduchę przy użyciu ciężkiej amunicji...
i powiem, że przy tym twój rozdział wypada blado - mało trupów u ciebie naliczyłam :P
a poważnie, wiem, że się ociągałam z komentarzem, ale jestem...

wprowadziłaś nam wampiryzm - jestem zaskoczona i niezbyt zadowolona, bo opowiadanie dałoby sobie świetnie radę bez tego typu wstawek... ale skoro tak - nie będę się sprzeczać...
spodobał mi się pomysł Sei (nie umie odmieniać i pewnie się nie nauczę - trzeba mi to wybaczać Wink ) na podejście do Króliczka z innej strony - okazanie trosk i ciepła bez konkretnego drugiego dna :) insynuacje przyjdą potem :)

jest zadowolona z rozwoju sytuacji :)

pozdrawia
kirke


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
hallon
Wilkołak



Dołączył: 20 Kwi 2009
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Olkusz, małopolska :)

PostWysłany: Czw 21:00, 01 Kwi 2010 Powrót do góry

Beta: Trans

Dzięki, Kirke, że tyś ze mną wytrwała. Jeszcze Wink:P

_____
Rozdział XI - ZAPROSZENIE

Edward odszedł szybkim krokiem, w stronę Belli i Jessici przechadzających się parkiem. Natomiast dziewczęta patrzyły na pozostałych chłopców ze zdziwieniem.
- Nas?
- Na imprezę? - dziewczęta przekrzykiwały się jedna przez drugą.
- No tak, was, a do kogo innego mówię? Do fontanny? - James uśmiechnął się szeroko. Poniekąd niedowierzanie dziewcząt wprawiało go w zakłopotanie. Pierwsza przełamała się Minako.
- Ja bardzo chętnie przyjdę - uśmiechała się do blondyna zalotnie. - Wy też chętnie przyjdziecie, prawda, dziewczyny? - powiedziała, kładąc nacisk na dwa ostatnie słowa, spoglądając przy tym znacząco na przyjaciółki.
- No to jesteśmy umówieni - rzekł z uśmiechem Seiya, który milczał do tej pory. Przekazał dziewczynom dane dotyczące czasu i miejsca imprezy, która miała odbyć się w piątek, po czym się pożegnali.
Bunny była w szoku. Chłopak, który jeszcze kilka tygodni temu postępował wobec niej wręcz nachalnie, dzisiaj zachowywał się wręcz powściągliwie. Czyżby przejrzał na oczy? Może spodobał mu się ktoś inny i sobie odpuścił? - zastanawiała się Usagi. Wtem zabrzmiał dzwonek.

Różowy zegarek Usy wskazywał godzinę piętnastą czterdzieści pięć. Zwiastowało to koniec zajęć i powrót do domu. Dziewczęta spotkały się przy pawilonie B i standardowo udały się w stronę pawilonu A i przez park na parking. W drodze powrotnej roztrząsały sprawę zaproszenia na imprezę.
- A to ci heca, że nas zaprosili! - zdziwiła się Ami.
- Pewnie zrobili to ze względu na Bunny. Chyba nie masz nic przeciwko temu? - spytała Rei. Usagi przysłuchiwała się rozmowie koleżanek, jednak podchodziła do tej sprawy trochę inaczej.
- Z jednej strony się cieszę, że dostałyśmy zaproszenie. Z drugiej nie jestem pewna czy chcę tam iść; z trzeciej strony natomiast mam ochotę się rozerwać! - dodała z zawadiackim uśmieszkiem.
- Nareszcie! - wykrzyknęła milcząca do tej pory Mako - W końcu nasza Usa wróciła! - rzuciła się blondynce na szyję.
- Został nam jeden problem do rozstrzygnięcia - powiedziała Minako z powagą, która zadziwiła jej przyjaciółki. - A mianowicie - w co my się ubierzemy! - spuentowała z udawaną paniką. Dziewczęta wybuchnęły śmiechem.
- W takim razie wybierzmy się na zakupy - zaproponowała Makoto. - Odpowiadam wam jutro po zajęciach?
- Może być. Oszczędziłam kieszonkowe, bo ostatnio rzadko okupuję ciastkarnię - stwierdziła z żalem Bunny. Dziewczyny się uśmiechnęły. Wiedziały, ze Usagi jest strasznym łasuchem, tylko ostatnie wydarzenia zmieniły ją nie do poznania. Strasznie spoważniała, stała się po prostu dojrzalsza.

Po środowych zajęciach przyjaciółki wybrały się na zakupy. Dla co poniektórych było to ważne wydarzenie towarzysko – kulturalne.
- Jak mi w tym? Może powinnam kupić coś różowego? Albo niebieskiego pod kolor oczu? A może coś w ogóle kontrastującego ze sobą? Może coś bardziej eleganckiego... - Usta Minako nie zamykały się przez całe popołudnie. Jedynie Usa i Ami wybierały w ciszy to, co uważały za najlepsze na taką okazję.
- Ami, co uważasz na temat tej bluzki? - Bunny wskazała na siebie. Miała na sobie bombkową tunikę z ramiączkiem na szyję. Była szyta z czarnych cekinów, a gdy się poruszała, światło odbijające się od niej dawało niebieskawą i różowawą poświatę.
- Łał - stwierdziła czarnowłosa. - Ta bluzka jest niezła. A jak mi w tej? - spytała blondynkę. Ta natomiast miała na sobie czarną tunikę o charakterze topu - była bez ramiączek.
- Zamierzam włożyć do niej jeszcze jasnogranatowe rajstopy, wiesz które. No i czarne baleriny. Co o tym sądzisz?
- Ładnie ci w tym, mówisz, a z tymi dodatkami, które wymieniłaś będzie cudnie - oceniła strój koleżanki.
Po wyjściu ze sklepu najbardziej obładowaną w zakupy była oczywiście Minako. Usagi spojrzała na nią pytająco.
- No co, nie mogłam się zdecydować - powiedziała blondynka z pretensją w głosie. - W tym sklepie było tyle ładnych ciuchów. W końcu chyba pójdę w czerwonym topie. Albo nie, w pomarańczowej bluzce bez pleców...

Po powrocie do domu Bunny chciała pochwalić się Jake'owi. Jednak spaniela nigdzie nie było, co bardzo zdziwiło dziewczynę. Ciekawe gdzie on się podział. Od wczoraj go nie ma. Może wyszedł na spacer i ktoś go ukradł? rozmyślała dziewczyna. W końcu to był prezent od ukochanego Mamoru, więc czyżby i jego miała stracić? Pies był z nimi od niedawna i nigdy się tak nie zachowywał.
Blondynka powiesiła na wieszaku nowe ciuchy i zamyśliła się nad niedaleką przyszłością.
Ta impreza to nie najgorszy pomysł. Dawno nigdzie nie wychodziłam, a na ostatnim koncercie nie miałam okazji pobawić się zbyt długo. Może uda mi się przejrzeć plan Seyia, który zachowuje się podejrzanie.
W zamyśleniu siadła do lekcji i zaczęła przeglądać notatki. Studia nie są takie łatwe, jak myślałam, pożaliła się sobie w duchu. Nawet nie zauważyła, kiedy zrobiło się ciemno i mroczno w jej pokoju. Króliki na jej kołdrze zamieniły się w białe plamy, a zachód słońca, który z dnia na dzień był coraz mniej barwny, nie zaskoczył swoim pięknem. Oderwawszy się od zeszytów siadła koło niskiego okna na poddaszu, z którego roztaczał się widok na okolicę. W co poniektórych oknach błyskały się już światła, inne nadal przykrywał mrok. Niebo było usiane gwiazdami, mimo że firmament nie był jeszcze atramentowy. Spojrzała na jedną z nich i zastanawiała się, co przyniesie następny tydzień.

Dni mijały szybko. Dziewczyny skupiały się na nauce i zajęciach. W wolnych chwilach zajmowały się osobistymi sprawami, jednak ich myśli zajmowała impreza organizowana przez Three Lights. Nie tylko one wciąż o tym rozmyślały. Wszyscy plotkowali na temat tego zdarzenia. Przewidywano jakie gwiazdy przybędą oraz kto ze szkoły został zaproszony. W piątek przed party uczniowie przyglądali się pięciu przyjaciółkom. Dopiero James uświadomił je, o co chodzi.
- Pewnie zastanawiacie się, dlaczego wszyscy patrzą na was wilkiem? - spytał chłopak. - Otóż chodzi o to, że z całej szkoły zaprosiliśmy siedem osób na nasz raucik - oznajmił z błyskiem w oku.
- Uch.. - Rei zrobiła wielkie oczy ze zdziwienia - Nie wiedziałyśmy. W takim razie kto został zaproszony? - zapytała, bojąc się odpowiedzi.
- Bella i Jessica. No i kilkoro z naszych dobrych znajomych, zarówno z show-biznesu, jak i z życia prywatnego. Więcej wam nie powiem, jak przyjdziecie, to się przekonacie - puścił oko w stronę dziewczyn i oddalił się ku Edwardowi.
- Łał, jestem po raz kolejny zaskoczona - stwierdziła Makoto. - I to mile zaskoczona.
- Ja jednak czuję się niezręcznie, tyle nowych osób. Pewnie się okaże, że nikogo nie znamy - pożaliła się Ami.
- Natomiast to jest dla mnie szansa! - wykrzyknęła Minako z wojowniczą miną. - Zawsze chciałam być gwiazdą! I do tego będę miała możliwość poznać profesjonalistów z tej branży! Może zaprosili samego Brada Pitta?! - twarz dziewczyny się rozjaśniła. Pozostałe przyjaciółki pokręciły głowami z rezygnacją. Tylko ona miała takie pomysły od czasu, kiedy Usagi spoważniała. Jednak kochały ją za czystość serca i dobroć, którą okazywała mimo permanentnej infantylności.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez hallon dnia Nie 20:58, 11 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Pią 12:28, 02 Kwi 2010 Powrót do góry

to ja na dobry początek kilka propozycji :)
Cytat:
Czyżby przejrzał na oczy? Może spodobał mu się ktoś inny i sobie odpuścił? zastanawiała się Usagi. Wtem zabrzmiał dzwonek na lekcje.
hm, zrobiłabym tak:
Cytat:
odpuścił? - zastanawiała się Usagi. Wtem zabrzmiał dzwonek.
ale to tylko propozycja
Cytat:
A mianowicie - w co my się ubierzemy!
a ja bym tu dała coś innego zamiast myślnika... bo najnormalniej w świecie można się pogubić przy ich ilości...
Cytat:
Cała szkoła plotkowała na temat zdarzenia. Przewidywano jakie gwiazdy przybędą oraz kto ze szkoły został zaproszony. W piątek przed party cała szkoła przyglądała się pięciu przyjaciółkom.
powtórzenia..
Cytat:
- Pewnie zastanawiacie się, dlaczego cała szkoła patrzy na was wilkiem? - spytał chłopak. - Otóż chodzi o to, że z całej szkoły zaprosiliśmy siedem osób na nasz raucik - oznajmił z błyskiem w oku.
... to ja bym zrobiła tak:
Cytat:
- Pewnie zastanawiacie się, dlaczego wszyscy patrzą na was wilkiem? - spytał chłopak. - Otóż chodzi o to, że z całej szkoły zaprosiliśmy siedem osób na nasz raucik - oznajmił z błyskiem w oku.
i jedna szkoła zostanie ^^

ha! nie martw się małą ilością komentarzy - ja cię nie opuszczę Wink (choć to pewnie mała pociecha)...
okrzyczę teraz, bo było krótko, a ja naprawdę lubię to opowiadanie, więc czasem zdarza się nawet tak, że wracam do początkowych części... zastanawia mnie bardzo, jaką strategię obrał Seyia... (się człowiek morduje z tym imieniem) i co z tego wyniknie :)
dziewczęta są bardzo naturalne - plus dla ciebie... ogromny plus :)

dziękuję za kolejny świetny rozdział Wink

pozdrawia
kirke


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
hallon
Wilkołak



Dołączył: 20 Kwi 2009
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Olkusz, małopolska :)

PostWysłany: Nie 21:03, 11 Kwi 2010 Powrót do góry

Dzięki za sugestie, dobrze, że rzuciłaś na to okiem, teraz mi się oko wyrobiło, a te rozdziały są jeszcze z... wakacji:P

Teraz będzie mały przestój, bo maturka na karku. Mam jeszcze kilka rozdzialików na kompie, ale nie chcę wrzucać wszystkiego na raz, żeby potem nie było jak ostatnio - pyk i usunięte - dlatego zanim się akcja rozwinie, to potrzymam Was (znaczy Cię, Kirke :D) w niepewności. Oczywiście nic nie zdradzę - żadnych strategii i innych planów, choć nie ukrywam, że następne dwa rozdziały będą HoTtT : DDD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin