FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Po Świcie [Z]-roz. III .[03.V.2011r] Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Bloody Night
Człowiek



Dołączył: 23 Paź 2010
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 13:59, 27 Gru 2010 Powrót do góry

Witam wszystkich. Jest to pierwsze opowiadanie, które tutaj zamieszczę. Tak na samym początku nie jestem jego autorką, jest nią cudowna aliss80.Jeżeli przeczytacie to proszę o szczere komentarze, nie boje się krytyki. No to teraz może cos o całej fabule tego FF.

Scarlett Brandon dowiaduje się, że jej babcia jest wampirem. Wyrusza więc do jej rodzinnego miasta, opowiedzieć jej o tym. Zamieszkuje razem z nią, ale część jej wampirzego rodzeństwa nie jest zachwycona jej obecnością.
Jakie będą tego skutki?
Co się wydarzy i jaki wpływ będzie to mieć na życie Scarlett?
Wszystkiego dowiecie się czytając "Po świcie"

BETA: Cudowna i nie powtarzalna Sarabi



1. Nowe życie

Przyjechałam do Forks o godzinie dziesiątej rano. Tutaj rzekomo miała mieszkać moja babcia, matka mojej zmarłej już rodzicielki. Szukałam jej już dwa lata, czyli odkąd przekazała mi list i jej zdjęcie. Dowiadywałam się wszędzie, ale nikt nie wiedział nawet o jej istnieniu. Miałam się już poddać, kiedy natrafiłam na jej zdjęcie w Internecie. Wyglądała tak samo, jak na fotografii. O wiele ładniej. Zmienił się tylko kolor jej skóry oraz oczu. Wcześniej miała zielone, a na tym zdjęciu miodowo-brązowe. Z internetu dowiedziałam się, że mieszka właśnie w Forks. Ale dokładnie gdzie, to nie wiedziałam. Z sieci dowiedziałam tylko tyle, że zmieniła nazwisko i przybrała drugie imię.
Wysiadłam z autobusu wraz ze swoim bagażem i udałam się do najbliższej kawiarni. Zamierzałam w niej dowiedzieć się, gdzie znajduje się jej dom. Weszłam do środka i podeszłam do baru.Za ladą stał młody chłopak, na pierwszy rzut oka niewiele starszy ode mnie.
- Co podać ?- zapytał wesoło, odwracając się w moja stronę.
- Latte macchiato - odpowiedziałam.
Wiedziałam, że informacje najłatwiej uzyskać w kawiarni lub barze. Chłopak uśmiechnął się i zaczął przygotowywać moją kawę. Czekałam w milczeniu i patrzyłam przez okno, wychodzące na ulice tego małego miasteczka. Po chwili barman podał mi moje zamówienie, a ja zapłaciłam.
- Nie chce pani usiąść przy stoliku? - zapytał uprzejmie.
- Scarlett –rzuciłam
Nie lubię, jak ktoś mówi mi na per „pani”. Mam dopiero dziewiętnaście lat, więc jeszcze jestem nastolatką.
- Mike Newton. – Podał mi rękę. - Co cię tu sprowadza?
- Szukam pewnej osoby - odpowiedziałam.
Chyba czas zacząć wypytywanie o babcię. W końcu ten cały Mike pierwszy zaczął. Wyciągnęłam fotografie, ale jeszcze mu go nie pokazałam. Chłopak od razu się zainteresował. Widać było, że to dla niego jakaś rozrywka.
-Mam zdjęcie- odezwałam się i położyłam je na blacie.
Mike spojrzał na nie i skrzywił się. Takiej reakcji się nie spodziewałam.
-Coś nie tak? – zapytałam.
-Nie, wszystko w porządku. Tylko zastanawiam się, co takiego mają ci Cullenowie, że są zawsze przez kogoś poszukiwani.
A więc znał babcię! Serce zaczęło mi szybciej bić.
-A wiesz, gdzie oni mieszkają?
-No wiem – odpowiedział Mike, widać,że nie był szczególnie zachwycony. – A kim dla ciebie jest Alice Cullen?
No i musiałam skłamać. Bo moja babcia jest wampirem. Dzień przed tym jak zakochany w niej wampir przemienił ją, urodziła dziecko.Tym dzieckiem była moja matka, Charlotte Brandon. Chciała odnaleźć swoją matkę, jednak nie udał jej się to.
Kiedy miała czterdzieści dwa lata zaszła w ciążę z nieznajomym mężczyzną. Tak więc nie znałam swojego ojca. Mama zmarła w wieku pięćdziesięciu dziewięciu lat, przekazując mi list i zdjęcie babci. W wieku siedemnastu lat zostałam sierotą i kontynuowałam poszukiwania mojej przodkini, aż dotarłam tutaj.
- To moja kuzynka – odparłam
- Mhm. Cullenowie mieszkają w lesie, kawałek za Forks.
No tak, mogłam się domyślić. Podobno wampiry nie mogą pokazywać się w słońcu.
- A wytłumaczyłbyś mi, jak do nich dojechać?
- Może lepiej podwiozę cię tam, za pół godziny mam przerwę.
- Okej, poczekam.
Tak było lepiej. Przynajmniej miałam pewność, że się nie zgubię. Dopiłam swoje latte i usiadłam do stolika. Wyglądałam przez okno, obserwując, co dzieje się w miasteczku. W sumie nie działo się nic. W ciągu kilkudziesięciu minut koło kawiarni przeszło kilku ludzi, a później przejechały dwa samochody. Zwykłe, stare fordy.
Po upływie trzydziestu minut obok mojego stolika stanął Mike. Wstałam i poszłam za nim, a później wsiedliśmy do jego samochodu. Także był stary. Chłopak zapalił i ruszyliśmy. Jechaliśmy jakieś dziesięć do piętnastu minut, aż zatrzymalismy się przed mostkiem, który prowadził do lasu.
- Przepraszam, ale dalej nie mam zamiaru jechać. Przejdziesz przez most, później idziesz prosto, aż zobaczysz biały, duży dom.
Lepsza taka podwózka, niż iść na piechotę z centrum. Podziękowałam i poszłam zgodnie z jego wskazówkami. Droga była długa, ale po pół godzinie ujrzałam zarys domu, który opisał mi Mike.
Nagle zaczęło mi mocniej bić serce, a w brzuchu poczułam jakby latało w nim tysiąc motyli. Już chciałam zawrócić, kiedy blond mężczyzna wyszedł przed domu i przyglądał mi się. Nie było już odwrotu.
- Czy pani się zgubiła? – odezwał się do mnie.
Przyjrzałam mu się uważnie. Wyglądał na około trzydzieści lat, miał bladą, porcelanową twarz i oczy takie samego koloru, co moja babcia na zdjęciu w Internecie. I był nieziemsko przystojny. Wystraszyłam się. Po co ja tu w ogóle przyjechałam? Po co zawracam głowę tej rodzinie?
- Nie – odezwałam się. Głos mi się trząsł. – Szukam pewnej osoby i skierowano mnie tutaj.
Mężczyzna rozejrzał się wokoło zdezorientowany. O matko, przecież ten dom jest pełen wampirów, a on może się na mnie rzucić, uswiadomiłam sobie z lękiem.
- Kogo szukasz? - dopytywał się.
- Alice Cullen.
Przełknęłam głośno ślinę, a mężczyzna uśmiechnął się. Za nim pojawiła się dziewczyna z mojego zdjęcia. Babcia. Zupełnie na nią nie wyglądała, ale to była moja babcia.
Alice patrzyła na mnie podejrzliwie, a ja ponownie się wystraszyłam. Bicie serca było jeszcze szybsze. Dziewczyna i mężczyzna uśmiechnęli się.
- Jestem Alice Cullen – przedstawiła się. – Co cię do mnie sprowadza?
Nie wiedziałam od czego zacząć.
- Nazywam się Scarlett Brandon. - Kiedy przedstawiłam się, wyraz twarzy Alice drastycznie się zmienił.
- Skąd pochodzisz? - zapytała szybko.
-Z Biloxi. – Alice wytrzeszczyła oczy. - I jestem… jestem twoją… wnuczką - okończyłam z wysiłkiem.
-Co? Nie! To nie możliwe!
-Wiem, że jesteś wampirem – mówiłam szybko. – Wiem, że dzień przed przeminą urodziłaś dziecko. To była moja matka. Nazywała się Charlotte. Urodziła mnie jak miała czterdzieści dwa lata. Niestety dwa lata temu zmarła. Próbowała cię odszukać, tak jak ja teraz.
Przed dom wyszło więcej wampirów. Troje. Dwóch mężczyzn i dziewczyna. Pewnie zamierzali mnie teraz zabić, bo uznali, że zwariowałam.
- Kiedy szukałam informacji o sobie nie natrafiłam na wzmiankę o dziecku – powiedziała Alice. – Edwardzie – zwróciła się do jednego z mężczyzn – czy ona mówi prawdę?
-Nie wiem, nie mogę czytać w jej myślach - odpowiedział zapytany.
Zapadła głucha cisza. Wszystkie pary wampirzych oczu wpatrywały się we mnie intensywnie. Bałam się odezwać. Nie kłamałam. Mówiłam przecież prawdę. Bez sensu było tu przyjeżdżać, narobiłam tylko kłopotu i w każdej chwili mogłam stracić życie.
- Jaką mam pewność, że mówisz prawdę? – zadała pytanie Alice.
Podałam jej stary, pognieciony list i czarnobiałą fotografię. Szybko wzięła ode mnie te dwie rzeczy i w mgnieniu oka obie dokładnie przestudiowała. Teraz wszyscy wpatrywali się w moją babcię.
- Ma rację – powiedziała w końcu i podała list ze zdjęciem drugiemu chłopakowi, który wyszedł przed dom.
- Więc naprawdę jesteś moją wnuczką – zwróciła się do mnie.
Kiwnęłam przytakująco głową.
- Proponuję, żeby wszystko omówić spokojnie w domu.
- Masz racje Carlisle – wtrącił Edward.
- Chodź, nie zrobimy ci żadnej krzywdy. – Mężczyzna usmiechnął się do mnie.
Czwórka wampirów weszła do środka. Nie miałam wyboru i podążyłam za nimi do jasnego, przestronnego salonu. Poza tymi, z którymi już rozmawiałam, w salonie siedziały kolejne cztery wamiry oraz mała dziewczynka, która bacznie mi się przyglądała. Nie wyglądała na wampira. Miała skórę takiego samego koloru, co ja. Nagle podbiegła do jednej wampirzycy i przyłożyła jej swoją dłoń do policzka.
- Nie mam pojęcia skarbie – odpowiedziała małej.
- Poznaj pozostałych członków mojej rodziny – zwrócił się do mnie Carlisle. – To jest moja małżonka Esme, to żona Edwarda Bella i ich córeczka Reneesme, a to mój syn Emmett i córka Rosalie.
Wszyscy byli tak nieziemsko piękni, że aż poczułam się okropnie brzydka. Przez to, że wpatrywali się we mnie czułam się bardzo nieswojo. Tymczasem Carlise zwrócił się teraz do swojej rodziny.
-To jest Scarlett Brandon i jest…
Niestety nie dokończył mówić, bo najpiękniejsza wampirzyca, Rosalie, przerwała mu.
- Wszystko słyszeliśmy – rzuciła z pogardą.
-Nieładnie tak przerywać Rose – pouczyła ją Esme.
- Ja uważam, że kłamie.
W jej wyrazie twarzy było coś, co nakazywało mi się jej bać. Ku mojemu zdziwieniu w mojej obronie stanęła Alice.
- A ja tak nie uważam. Według mnie mówi prawdę, a po za tym mam kilka dowodów.
- Stary list i zdjęcie? – prychnęła blondynka. – Sama mogła go napisać, a fotografię wzięła z Internetu, przerobiła i wydrukowała.
Nie odzywałam się. Stałam jak zahipnotyzowana. Najchętniej to bym teraz wyszła i wróciła do domu. Jednak było to niemożliwe, bo dosłownie wszystkie mięśnie odmówiły mi posłuszeństwa.
- Jakim cudem? To jest przecież zdjęcie z czasów, kiedy byłam człowiekiem. Nie ma już takiego papieru! To samo tyczy się listu. I jeszcze pochodzi z Biloxi! Nazywa się Brandon! Mało ci?
Obrażona Rosalie odwróciła się i już się nie odzywała. Świetnie, moje rewelacje spowodowały rodzinną kłótnię. Możesz być z siebie dumna Scarlett, skarciłam się w duchu. Wampir imieniem Edward cały czas mi się przyglądał, tak samo jak ten, który wyszedł z nim wcześniej przed domem, Jasper. Niespodziewanie głos zabrała Bella.
- Edwardzie, nic nie widzisz?
-Nie – odpowiedział.
- Ciekawe. Ze mną było tak samo.
Zapadła głucha cisza. Wypadałoby coś powiedzieć, ale stałam jak sparaliżowana, przyglądając się wszystkiemu. Carlisle odwrócił się do mnie i zadał mi pytanie.
- A ty, Scarlett, co o tym wszystkim sądzisz?
- Chyba niepotrzebnie tu przyjechałam i wprowadziłam chaos w wasze życie.
- Masz rację! – odezwała się gniewnie blondynka.
- Rosalie! – warknęła Alice.
- Jaki był cel twojego przyjazdu? – zadał pytanie Edward.
- Zmarła moja mama i z rodziny została mi tylko babcia, czyli Alice. Chciałam po prostu ją poznać. Takie też było marzenie mojej matki. Przepraszam, że przyjechałam i zakłóciłam wasz spokój.
Nareszcie odzyskałam władzę w nogach. Wzięłam torbę i skierowałam się ku wyjściu. Nie tak to sobie wszystko zaplanowałam. Chciałam już złapać z klamkę, kiedy nagle pojawiła się przede mną Alice.
- Nigdzie nie idziesz – powiedziała spokojnie. – Jesteś moją wnuczką, ja ci wierze. Nigdy nie poznałam mojej córki, ale zaopiekuję się moją wnuczką.
-Nie żartuj, Alice! – wściekała się Rosalie. – Nie zgadzam się, żeby ta oszustka tutaj mieszkała!
Babcia stanęła naprzeciwko Rosalie. Napięcie przerwał Carlisle.
- Nie ma innego wyboru, jak zagłosować. Alice?
-Tak.
- Rosalie?
- Nie.
-Ja jestem na tak. Esme?
- Tak.
-J asper?
-Tak.
- Edward?
- Nie.
-Bella?
- Nie.
-E mmett?
- A, co mi tam, tak.
- Przewyższa liczba głosów na tak. Scarlett witaj w rodzinie – oznajmił wszystkim Carlisle.
Alice wzięła mój bagaż i zaprowadziła mnie do pokoju, w którym miałam spać. Położyła mój bagaż na podłodze obok kanapy. Uśmiechnęła się do mnie i usiadła na sofie. Zachęciła mnie do tego samego. Dołączyłam do niej bez żadnych protestów.
- Jutro zapiszę cię do szkoły.Za tydzień zaczyna się rok szkolny. Na razie nie mam dla ciebie łóżka, ponieważ my nie śpimy, ale jutro je kupię.
- Naprawdę nie trzeba. I tak już dużo dla mnie zrobiłaś – uśmiechnęłam się nieśmiało.
- A tam, to nic takiego. W końcu jesteś moją wnuczką, a babcie rozpieszczają wnuki – zaśmiała się dźwięcznie. Czuj się tutaj jak u siebie w domu, a Rosalie się nie przejmuj, ona zawsze jest taka wredna dla nowych członków rodziny.
- Nie tylko ona głosowała na nie – powiedziałam nieśmiało.
- No tak. Bella i Edward. Nie dziwię im się. To znaczy jestem trochę na nich zła, ale wiem, co przeszli. Bella do niedawna była człowiekiem. Przeżyła atak dwóch wampirów oraz królewskiej rodziny.
- Królewska rodzina?- zainteresowałam się.

Alice westchnęła-O tak. Nazywają się Volturi i mieszkają we Włoszech. Musisz wiedzieć, że żaden człowiek nie powinien wiedzieć o naszym istnieniu.
- A jak się dowie, tak jak ja?
- Jeśli Volturi to odkryją, to czeka nas śmierć, ale nie martw się, nie dowiedzą się – dodała, widząc moją minę.
- I tak nie zamierzałam nikomu powiedzieć, że jesteście wampirami.
Niespodziewanie Alice mnie przytuliła. Była zimna i twrada jak kamień, ale poczułam się wspaniale. Wyczuwałam ciepło bijące z jej martwego serca. Oczywiście bałam się trochę o swoje życie, ale tylko minimalnie.
- A wy.. nie pijecie… krwi?
Usłyszałam po raz kolejny dźwięczny śmiech.
- Oczywiście, że pijemy, ale nie ludzką. Jesteśmy dobrymi, wegetariańskimi wampirami, to znaczy żywimy się tylko zwierzęcą krwią.
Nagle mocno mnie do siebie przytuliła. Uśmiechnęłam się do niej, chociaż nie mogła tego dostrzec. Po uścisku moja babcia wstała i z zniknęła bez pożegnania. Westchnęłam i zaczęłam się rozpakowywać. Moich rzeczy było niewiele, więc szybko sobie z tym poradziłam. Usiadłam na kanapie i patrzyłam na trzymaną w ręce ramkę ze zdjęciem mojej matki. Kiedy je zrobiono miała dwadzieścia pięć lat. Była bardzo podobna do Alice, a ja do niej. Miałyśmy te same rysy twarzy i oczy, zielone. Nie wiem, jak długo rozmyślałam. Nagle w progu mojego pokoju pojawiła się Alice. W ręce trzymała komplet pościeli.
- Postanowiłam jeszcze dzisiaj kupić łóżko i pościel - wyjasniła.
Wstałam z kanapy, którą dziewczyna szybko zabrała, a jej brat Emmett wstawił nowe, wielkie łoże. Podziękowałam chłopakowi, a ten puścił mi perskie oko. Postawiłam ramkę ze zdjęciem na stoliku nocnym. Alice wzięła ją do ręki.
- To moja córka? – spytała.
- Tak, to mama.
Popatrzyła na nie z czułością, w końcu patrzyła na swoje dziecko.
-Jest bardzo do mnie podobna. Zresztą, tak samo jak ty.
Kiwnęłam głową. Przed chwilą myślałam o tym samym. Co w rodzinie, to nie zginie. Usiadłam na łóżku, a babcia poszła w moje ślady.
Jak to dziwnie brzmi. Alice, moją babcią. Wieczna siedemnastolatka - babcią. Gdyby ktoś usłyszał, w jaki sposób się do niej zwracam, to by mnie chyba wyśmiał. Sama nie mogłam przyzwyczaić się do tego. Wampirzyca nadal wpatrywała się w zdjęcie Charlotte.
- Czy mogę zrobić odbitkę? – zapytała w końcu.
- Oczywiście – odpowiedziałam szybko.
- Pewnie uważasz, że to dziwne. Ale zrozum, my, wampiry nie możemy mieć dzieci, choćbyśmy bardzo tego chcieli. Bella z Edwardem mają córeczkę – powiedziała szybko zobaczywszy moją minę – ponieważ ona zaszła w ciążę jeszcze przed swoją przemianą. Niestety nasza, to znaczy wampirzyc, fizjologia ulega po przemianie drastyczniej zmianie i w skutek tego nie możemy mieć dzieci. Zawsze marzyłam o dziecku. O córeczce. A tu dowiaduję się, że ją miałam.. Niestety po mojej przemianie niczego nie pamiętam, więc nie wiedziałam, że miałam dziecko. Teraz tobą będę mogła zająć się, jak własną córką. Opowiesz mi coś o Charlotte?
- Jasne. – Uśmiechnęłam się. – Mama urodziła mnie, kiedy miała czterdzieści dwa lata. Ojca nie znałam. Odkąd dowiedziała się, że jesteś jej matką zaczęła cię szukać, ale jak wiesz nie znalazła cię. Za to przekazała mi swój list i twoje zdjęcie z prośbą, żebym cię odszukała. Była wspaniałą matką. I zawsze piękną. Nawet w chorobie niewiele się zmieniła. Bardzo mnie kochała i zawsze chciała dla mnie jak najlepiej. Dlatego tak bardzo cierpiałam po jej śmierci. Została pochowana w Biloxi.
- Chciałabym odwiedzić jej grób. Przygotuj się jutro na wycieczkę. Albo nie, pojutrze, teraz jesteś pewnie zmęczona. Odpocznij sobie trochę. Ale przedtem chodź, mam dla ciebie niespodziankę.
Wzięła mnie za rękę i poprowadziła przez cały dom. Weszłyśmy do wielkiego garażu, gdzie stało się dziewięć aut, w tym jedno przykryte pokrowcem. Alice podeszła do niego i ściągnęła pokrowiec. Moim oczom ukazało się nowiutkie, czarne, lśniące Audi R8. Dziewczyna zaczęła skakać z radości, a oczy jej błyszczały. Popatrzyła na mnie i zapytała.
- Podoba ci się?
- Jest fantastyczne – odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- To super! Cieszę się, że ci się podoba, bo to jest prezent dla ciebie!
- Co!? – Nie mogłam uwierzyć w to, co mówi.
Znajdowałam się w domu Cullen od dwóch godzin, a ona zdążyła kupić mi łóżko, pościel oraz samochód.
- Dziękuję, ale nie mogę go przyjąć. Jest strasznie drogie, a ja nie mam z czego ci oddać.
- Nie lubię, jak mi ktoś odmawia, zwłaszcza, że jest to prezent. Głuptasku, nie musisz mi za niego oddawać. Wręcz nie wyrażam na to zgody.
Auto bardzo mi się podobało, ale naprawdę nie mogłam go przyjąć.
- Proszę, proszę, proszę – prosiła Alice.
-Nie odmawiaj jej, bo później będzie strasznie zrzędzić – zawołał stojący w wejściu Emmett. – A po za tym maszyna jest super.
- Ale jesteście uparci – westchnęłam.
Wiedziałam, że przegrałam, a babcia dopięła swego.
- A ty masz to po mnie – zaśmiała się dziewczyna. – Wsiadaj, przejedziemy się!
Była tak podekscytowana, że nie zdołałam się wykręcić. W końcu byłam jej to dłużna. Uśmiechnięta podała mi kluczyki i usiadła po stronie pasażera. Nie mając wyboru ulokowałam się za kierownicą i delikatnie odpaliłam silnik. Wyjechałam z garażu Cullenów i ruszyłam przed siebie. Jechało się fantastycznie! Fotele były obite skórą, a wyposażenie pierwsza klasa. Jazda tym autem była naprawdę świetna, tak łatwo je się prowadziło. Alice poprosiła, abym zwiększyła trochę prędkość. Posłuchałam i szybko przekroczyłam sto na godzinę nawet tego nie odczuwając.
Chwilę później wróciłyśmy do domu. Byłam już trochę zmęczona. Wampirzyca przygotowała mi obiad, a po później poszłam się przespać. Śniły mi się najróżniejsze rzeczy: Charlotte, Alice, moje nowe Audi, przejażdżka oraz wilk. Zupełnie nie wiedziałam, jakie znaczenie przypisać zwierzęciu, ale to przecież był tylko sen.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Bloody Night dnia Wto 17:51, 03 Maj 2011, w całości zmieniany 4 razy
Zobacz profil autora
esterwafel
Wilkołak



Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 181
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 16:57, 27 Gru 2010 Powrót do góry

Muszę przyznać, że jest to dosyć zaskakujące opowiadanie.
Wydaje mi się, że zbyt wiele informacji zostało podanych w tym jednym rozdziale. Lepiej się czyta, kiedy dane są dawkowane ze spokojem.
Ale nie przekreślam opowiadania. Jestem ciekawa co z tym wilkiem w śnie, bo przecież Jacoba jeszcze nie było, a powinien być, jeśli trzymasz się kanonu Meyer.
Czekam na dalszy ciąg.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
truska93
Człowiek



Dołączył: 06 Maj 2010
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Tam, gdzie mieszkają komary giganty...

PostWysłany: Pon 18:45, 27 Gru 2010 Powrót do góry

A mnie się podoba:) Czytało mi się płynnie, nie zwróciłam uwagi, kiedy skończyłam:D
Dawno nie czytałam niczego po BD. Fajnie jest czytać kontynuacje tego co jest, dodając własną historię. To mi się podoba.
Chociaż z jednym się zgodzę: troszkę dużo jak na jeden rozdział. Ale za to nie nudziłam się, czytając go:D
Alice babcią? Bardzo ciekawe. Ciekawi mnie również fakt, dlaczego Bella i Edward byli na nie oraz czemu Ed nie mógł czytać w myślach dziewczynie. No cóż, ciekawość mnie po prostu zżera.
Będę czekać na nowy rozdział. Ciekawe, jak to się potoczy:)
Weny dla autorki:D

Czy ja czasem nie używam za dużo słowa: 'ciekawe'?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
rita
Człowiek



Dołączył: 25 Mar 2010
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Pon 20:20, 27 Gru 2010 Powrót do góry

Na początek kilka błędówWink

Cytat:
- A ja tak nie uważam. Według mnie że mówi prawdę, a po za tym ma kilka dowodów.
Coś Ci się pokręciło w tym zdaniu;)

Cytat:
Tak, wampirem. Wynikało to z listu, który dała mi przed śmiercią moja matka, jak również i to, że przed swoją przemianą w wampira moja babcia była człowiekie – to chyba oczywiste,wyrzuciłabymto,chyba,żeTwoje wamiry powstaja inaczej niż z człowieka.
Nie skasowałaś komentarza swojej bety;)

Co do rozdziału to ciekawy pomysł. Nazywanie Alice "babcią" póki co wydaje mi się odrobinę dziwne, ale być może przekonasz mnie do tego w dalszych rozdziałach.
Jedyne co do czego mogę się przyczepić, to strasznie duża ilość informacji w tekście. Już wyżej esterwafel pisała o tym i muszę ja poprzeć. Mam nadzieję, że kolejne rozdziały będą spokojniejsze i nie będziesz tak pędzić do przodu;)

Pozdrawiam,
Rita


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez rita dnia Pon 20:21, 27 Gru 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Aliss.
Wilkołak



Dołączył: 30 Mar 2009
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pon 22:27, 27 Gru 2010 Powrót do góry

zacznijmy od złej strony. aczkolwiek dobrej tu nie za wiele.
Cytat:
Tutaj rzekomo miała mieszkać moja babcia, matka mojej zmarłej już rodzicielki. Szukałam jej już dwa lata, czyli odkąd matka przekazała mi list i jej zdjęcie.

powtórzenia,
Cytat:
Wyglądała tak samo, jak na fotografii, a nawet ładniej.

brak przecinka. tak samo czy ładniej? wybierz któroś, bo zdanie jest nielogiczne.
Cytat:
na jej zdjęcie w Internecie. (...) Z Internetu dowiedziałam się, że

internet z małej
Cytat:
Ale dokładnie gdzie, to nie wiedziałam. Z sieci wiedziałam tylko tyle, że zmieniła nazwisko

powtórzenia
Cytat:
Co podać?- zapytał wesoło

spacja pomiędzy tymi znakami.
Cytat:
patrzyłam przez okno, wychodzące na ulice tego małego miasteczka

brak tego przecinka.
Cytat:
-Mam zdjęcie- odezwałam się i położyłam je na blacie.

spacje. teraz zdjęcie, wcześniej fotografie. to jest jedno, kilka czy po prostu zapomniałaś 'ę' w fotografię?
Cytat:
Takiej reakcji nie spodziewałam się.

zły szyk. "takiej reakcji się nie spodziewałam"/
i tak dalej i tak dalej. naprawdę. więcej nie chciało mi się szukać, a raczej dalej nie chciało mi sięprzeglądać FF pod tym kątem.
do bety: kiedy sprawdza się tekst, nie wolno lecieć - zastanów się nad każdym jego detalem. inni, czytając opowiadanie, zapamiętują te błędy i to przeszkadza potem w pisaniu swoich tekstów, bo robią te same niepoprawności. niektórym, na przykład mnie, to przeszkadza. rzuca mi się w oczy większość, nie wszystko, ale utrudnia to czytanie tekstu. o wiele przyjemniej jest przeglądać dokładnie dopracowany FF. proszę zastanów się nad błędami jeszcze raz.
do autorki: nie podoba mi się Twój styl pisania. okej, fabuła może jest niezła, ale nie potrafisz tego dobrze uchwycić. lecisz z wątkiem, wszystko dzieje się w jednym rozdziale i tu pojawia się pytanie: czy znajdziesz tyle ciekawych pomysłów, żeby ująć to w więcej niż tylko pięciu rozdziałach? nurtuje mnie to, czy będzie z Tobą tak, jak z niektórymi - po dwóch, trzech odcinkach,Twoje FF znajdzie się w "zawieszonych"? zastanów się nad tym, ja nie chcę Cię obrażać, chcę tylko przestrzec i dać radę - swego czasu sama pisałam opowiadanie, skończyło się na 18 odcinkach, również przez brak pomysłu.
i pamiętaj, to nie jest tak, że chcę Ci zrobić na złość, czy obrazić. nie zawsze oczekuj pochwał od ludzi na forum. tutaj poprzeczka jest wysoko.
pozdrawiam i życzę weny.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aliss. dnia Pon 22:29, 27 Gru 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Panna Awangardowa_02
Wilkołak



Dołączył: 23 Lip 2010
Posty: 134
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Stamtąd... skąd pochodzą anioły...

PostWysłany: Czw 18:55, 30 Gru 2010 Powrót do góry

Powiem, a raczej napiszę tak... fajnie się zapowiada, lekko się czyta, polubiłam to opowiadanie... zwłasza, że lubię takie klimaty tzn. kononiczne co do sagi, jej inne zakończenia, dalsze części...
Narazie bardzo ciekawie... trochę szybko... zdziwiło mnie to, że Alice od razu ją polubiła, zaakceptowała, uwieżyła, a i jeszcze to, że po kilku kwadransach Alice miła dla niej pokój, łóżko, pościel, nawet auto i to, że obyło się bez narady rodzinnej, bez jakiejś afery serwowanej przez Rose albo Bellę... Ale chyba najbardziej raziło to pierwsze... nie zniechęcajcie się piszcie/odawajcie rozdziały i rozkręcajcie się... trzymam kciuki...

Pełna optymizmu
Awangardowa

PS: Truska93 ciekawie często nadużywasz Rolling eyes buziaki


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Panna Awangardowa_02 dnia Czw 18:59, 30 Gru 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
aliss80
Nowonarodzony



Dołączył: 10 Sty 2011
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 16:27, 10 Sty 2011 Powrót do góry

Aliss. do Ciebie.
Jestem autorką tego opowiadania i pragnę Ci poinformować, że to opowiadanie już dawno jest skończone, a zawiera 26 rozdziałów.
Pragnę również poinformować Cię, iż krytyka mnie nie zraża, przyjmuję ją z uśmiechem na twarzy, bo wiem przynajmniej co muszę dopracować. "Po świcie" było moim pierwszym opowiadaniem jakie napisałam (dodam, że napisałam je rok temu) więc, może się trochę błędów pojawić.
Chciałabym również podziękować za miłe komentarze Wink
Pozdrawiam aliss80 :)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez aliss80 dnia Pon 16:29, 10 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
KW
Zły wampir



Dołączył: 01 Sty 2011
Posty: 464
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ~ z krainy, gdzie jestem tylko ja i moi mężowie ~

PostWysłany: Sob 13:30, 22 Sty 2011 Powrót do góry

Nie wiem od czego zacząć. Tak, jest sporo błędów, jednak nie chce mi się ich wyszukiwać, bo to zajęłoby trochę czasu.
Co do ogólnej oceny, to opowiadanie mi się podoba. Moim zdaniem jest tu trochę za dużo informacji jak na jeden rozdział, jednak czego innego można się spodziewać po nadpobudliwej Alice??
Czasem coś zgrzyta, podoba mi się opowiadanie, choć mogłoby być lepsze. Po ostatnim zdaniu wnioskuję, że będzie coś o wilkołakach. Tak mi się skojarzyło, że Seth i Scarlett :D
Choć tym wilkołakiem mógłby być Jacob - pewnie będzie zły, bo obecność człowieka w domu Cullenów może sprowadzić kłopoty na kochaną Ness.
Dlaczego Edward nie może czytać jej w myślach? Taki sam dar jak Belli? Chyba nie.
Skoro masz już opracowane 26 rozdziałów wstawiaj następne! Bo czekam na więcej, bo pomysł mi się podoba Wink

pozdrawiam

Niecierpliwa
KochającaWampira


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
aliss80
Nowonarodzony



Dołączył: 10 Sty 2011
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 15:01, 25 Sty 2011 Powrót do góry

Kochająca wampira, niestety to nie ja wstawiam rozdziały na to forum tylko Bloody Night, więc trzeba czekać, kiedy doda następny rozdział Wink mogę tylko zdradzić, że chodzi o wilka, ale o jakiego to już nie powiem :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Bloody Night
Człowiek



Dołączył: 23 Paź 2010
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 20:09, 25 Sty 2011 Powrót do góry

Dziewczyny przepraszam was bardzo mocno, że tak długo nie ma nowego rozdziału ale coś się stało z moją beta i nie odpowiada ;(
Jeszcze dzisiaj poszukam nowej i nowy rozdział powinien się pojawić w ciągu 2-3tygodni.To zależy od bety.
Pozdrawiam i przepraszam
Bloody Night


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Iguana
Nowonarodzony



Dołączył: 05 Gru 2010
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Śro 18:40, 26 Sty 2011 Powrót do góry

Pomysł super- Alice babcią Wink
Lekko się czyta, aczkolwiek zgadzam się, że za dużo informacji na jak jeden rozdział. Ciekawie się zapowiada.
Jeśli chodzi o wilka to stawiam że chodzi o Jacoba albo Setha, który może wpoić sobie Scarlett...
Czemu Edward nie może jej czytać w myślach? Może będzie miała jakiś dar...
Brakuje mi tylko reakcji Jaspera- ostatecznie powinno go obchodzić, że jego żona ma dziecko i wnuczkę...
Pozdrawiam cieplutko,
IguAna


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Bloody Night
Człowiek



Dołączył: 23 Paź 2010
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 10:45, 27 Lut 2011 Powrót do góry

Chciałabym was przeprosić, że tak długo nie dodawałam nowego rozdziału ale nie miałam za wiele czasu, wiecie szkoła a do tego zbliżają się egzaminy końcowe.Do tego dosżły małe problemy z beta ale wszystko jest już w porządku i dzisiaj dostrcze wam nowy rozdział Po Świcie.Mam nadzieję, ze się wam spodoba i mam nadzieję na to, że ktoś się odwarzy i skomentuje.Noa le dobrze nie przynudzam tylko zapraszam na

2 ROZDZIAŁ PO ŚWICIE



Tak, jak obiecała mi Alice, miałyśmy dzisiaj odwiedzić grób mojej zmarłej matki. Nie miałam pojęcia, jak Alice chciała dojechać tam w kilka godzin i jeszcze tego samego dnia wrócić do domu.
Wstałam więc wcześnie rano – o szóstej trzydzieści. Zeszłam do salonu, gdzie Alice wraz z Jasperem (który był jej mężem, a moim dziadkiem) oglądali telewizję. No tak, wampiry przecież nie spały.
Wczoraj z Alice zrobiłyśmy porządne zakupy, bo naturalnie ich lodówka była pusta.
Babcia przywitała mnie promiennym uśmiechem i zapytała, na co mam ochotę. Zanim cokolwiek powiedziałam, dziewczyna już przygotowywała mi jajecznicę. Po pięciu minutach śniadanie było gotowe. Kiedy zjadłam ostatni kęs, pozmywałam po sobie i poszłam wziąć prysznic. Założyłam na siebie niebieskie dżinsy oraz czerwoną bluzkę z długim rękawem.
-Widzę, że jesteś już gotowa – uśmiechnęła się Alice – więc możemy już jechać.
Pokiwałam głową i razem za dziewczyną poszłam do garażu. Wampirzyca usiadła już za kierownicą swojego żółtego porsche. Poszłam w jej ślady, usiadłam na miejscu pasażera i zapięłam pasy. Alice ruszyła.
-Trzymaj się mocno – zaśmiała się radośnie.
Zrobiłam jak kazała. I była to dobra decyzja. Auto wystrzeliło jak z procy i mknęło przed siebie z zadziwiającą prędkością. Spojrzałam na licznik prędkości – wskazywał 250 km/h. Przeraziłam się nie na żarty. Jeśli miałybyśmy jakiś wypadek przy takiej prędkości, na pewno zginęłybyśmy. W każdym bądź razie ja na pewno. Ale moja babcia tylko się uśmiechała. Teraz już wiem, jak miałyśmy dotrzeć do Biloxi tak szybko. Nie chciałam się odzywać, ponieważ żołądek podchodził mi do gardła.
Dziewczyna szybko i sprawienie omijała jadące przed nami auta. Ludzie, którzy szli rano do pracy, z zachwytem patrzyli na cudo Alice. Serce łomotało mi z przerażenia, ale po godzinie jazdy się uspokoiło. Znaczy się, Alice jechała jeszcze szybciej, ale przyzwyczaiłam się do jej jazdy. Ja jednak nie zamierzałam praktykować podobnej na swoim audi.
-Jak ci się podoba moja jazda, Scarlett? – zapytała wesoło Alice.
-Nie jest tak źle, jak mogłoby się wydawać.
Alice roześmiała się na całego i dodała gazu. W końcu, gdy jazda stała się dość przyjemna, mogłam opowiadać Alice o moim życiu razem z Charlotte. Opowiedziałam jej, jak mama pracowała na dwie zmiany, żebym miała co zjeść i w co się ubrać. Opowiedziałam jej, o tym, jak nauczyła mnie gotować i piec. Oraz o tym jak się mną opiekowała, o naszych wspólnych spacerach. Na każde wspomnienie o Charlotte, nie tylko Alice, ale i ja się wzruszałam. Byłam z Charlotte naprawdę blisko, ale jej już nie ma. Odeszła. Babcia spytała mnie o pogrzeb. Opowiedziałam jej zatem o przyjaciółce mamy, Fabii Watson. Kiedy mama umarła, Fabia pomogła mi zorganizować pogrzeb. Razem wybrałyśmy trumnę i miejsce pochówku. Fabia była trzy lata młodsza od mojej mamy, była pełna życia i miała dużo siły. Po śmierci Charlotte przez dwa lata mieszkałam u niej w domu. Po przyjeździe do Biloxi chciałam do niej zajrzeć, ale na razie nie powiedziałam tego Alice.
-Czy mogłabyś się gdzieś zatrzymać? Strasznie chce mi się siku.
-Jasne – odpowiedziała dziewczyna i z piskiem opon zatrzymała się przed jednym z hoteli.
Wysiadłyśmy obie z porsche, a Alice go zamknęła. Weszłyśmy do hotelu, moja towarzyszka promiennie uśmiechnęła się do recepcjonisty i spytała, czy możemy skorzystać z toalety. Oczywiście recepcjonista się zgodził. Byłby głupcem, gdyby nie poddał się urokowi mojej babci.
Pięć minut później znowu byłyśmy w drodze do Biloxi. W między czasie przespałam się godzinkę, a po kolejnej byłyśmy już na miejscu. Alice zaparkowała samochód na płatnym parkingu. Zauważyłam, że Alice założyła na siebie chustkę, okulary słoneczne, płaszcz i skórzane rękawiczki. Zdziwiłam się jej strojem, ponieważ na niebie świeciło słońce. Ruszyłyśmy w stronę cmentarza. Droga tam zajęła nam pół godziny. Przeszłyśmy przez bramę cmentarną i poszłyśmy I alejką do alejki V. Tam na samej górze widniał skromny grób, na którym było imię i nazwisko mojej matki, data jej urodzenia i śmierci oraz jej zdjęcie. Takie samo, jakie stało teraz oprawione w ramę na stoliku przy łóżku w domu Cullenów.
Spojrzałam bacznie na Alice. Wpatrywała się w grób swojej córki, a w jej oczach było widać ból. Wyciągnęła ze swojej torebki dwa przepiękne znicze, zapaliła je i położyła na grobie matki. Chociaż minęły dwa lata, ból w moim sercu na nowo zaczął pulsować.
-Tak mi przykro, że nie zdołałaś mnie odnaleźć i poznać – mówiła cicho moja towarzyszka do grobu Charlotte – marzyłam o córce, tak jak ty marzyłaś o matce. Może kiedyś uda nam się poznać. Obiecuję zaopiekować się Scarlett jak najlepiej będę potrafiła. Będę ją traktować jak własną córkę. Przy mnie włos jej z głowy nie spadnie – obiecała Alice mojej matce.
Ja także zaczęłam mówić do Charlotte.
-Tęsknię za tobą mamo. Bardzo mi ciebie brakuje. I nareszcie odnalazłam babcię.
Postałyśmy przed grobem Charlotte jeszcze przez piętnaście minut i wróciłyśmy do centrum miasta. Zaburczało mi w żołądku. Nie chciałam mówić Alice, że jestem głodna, jednak jej genialnego słuchu nie da się oszukać. Poszłyśmy do restauracji i poprosiłyśmy o stolik w zacienionym miejscu. Zamówiłam ravioli z sosem pieczarkowym oraz colę, a Alice tylko colę. Patrzyła zamyślona przed siebie i się nie odzywała. Domyśliłam się, że myśli o mojej matce. Nie chciałam jej przerywać, więc jeszcze raz dokładnie przejrzałam kartę menu. Po chwili przyszło moje ravioli, więc wzięłam się do jedzenia. Wypiłam swoją colę do dna, a Alice oddała mi swoją. No tak, nie jadła i nie piła. Te wampiry były naprawdę interesujące.
-Smakuje ci? – zapytała nagle dziewczyna.
-Tak – odpowiedziałam.
-To się cieszę. Przepraszam cię, że się zamyśliłam. Po prostu myślę o Charlotte. Kto nadał jej to imię?
-Pielęgniarki w szpitalu. Kiedy ją urodziłaś, nagle zniknęłaś, więc nie wiadomo było, co z nią zrobić. Nadali jej imię, a kilka dni później twoja siostra zaopiekowała się moją mamą – powiedziałam jej to, co wiedziałam, to, co opowiedziała mi mama.
Dokończyłam jeść pierożki i dopiłam colę. Alice zapłaciła za mój posiłek i wyszłyśmy z restauracji.
-Alice – zaczęłam – chciałabym odwiedzić Fabię.
Dziewczyna kiwnęła głową. Dotarłyśmy do porsche Alice i pojechałyśmy pod dom Fabii. Zapukałam do drzwi i otworzyła mi Nancy Watson, wnuczka Fabii. Była trzy lata ode mnie młodsza.
-Cześć Scarlett! – wykrzyknęła na mój widok.
-Cześć Nancy – przywitałam się – czy jest Fabia?
Piękna twarz Nancy nagle posmutniała.
-Przykro mi Scarlett, ale babcia zmarła tydzień temu.
Ja także posmutniałam. Jeszcze niedawno ją widziałam i miała się dobrze, jak zawsze. Nie mogłam uwierzyć w to, że nie żyje. Nancy powiedziała mi, że przyjaciółka mojej matki zmarła na zawał serca. Można ją było uratować, gdyby w tym czasie nie była sama w domu. Zapytałam, gdzie jest pochowana. Nancy dokładnie mi to objaśniła. Podziękowałam jej za informację, pożegnałam się z nią i wraz z Alice wróciłyśmy na cmentarz. Obok cmentarza sprzedawali znicze, więc kupiłam dwa na grób Fabii. Bez problemu trafiłyśmy na miejsce dzięki wskazówkom Nancy. W przeciwieństwie do grobu Charlotte, nie było na nim zdjęcia, a jedynie imię, nazwisko, data urodzenia i śmierci. Pochowano ją obok jej męża. Postałam nad grobem Fabii przez piętnaście minut, roniąc kilka łez, po czym wróciłyśmy z Alice do porsche. Wsiadłyśmy do niego i ruszyłyśmy w drogę powrotną. Przez cały czas byłam zszokowana śmiercią Fabii, więc nie odzywałam się prawie wcale. Byłam także zmęczona tym dniem, więc zasnęłam na trzy godziny w drodze powrotnej do domu. Obudziłam się jak wjeżdżałyśmy do Forks.
-Jak się czujesz? – zapytała troskliwie Alice.
-Dobrze – odpowiedziałam zmęczonym głosem – wiadomość o śmierci Fabii mnie trochę przybiła, ale już jest okej.
Alice się do mnie uśmiechnęła. Spojrzałam na zegarek. Dochodziła godzina dwudziesta trzecia. Nie wiedziałam, że jest już tak późno. Wjechałyśmy na leśną ścieżkę prowadzącą do domu Cullenów. Moja towarzyszka wjechała do garażu, a ja wyszłam z porsche. Razem udałyśmy się do salonu, gdzie czekała już na mnie kolacja przygotowana przez Esme.
-Jak się udała podróż? – zapytał Jasper.
-Dobrze – odpowiedziała Alice i pocałowała go w usta.
Usiadłam na kanapie i zaczęłam jeść kanapki. Nagle poczułam otępienie. Nie czułam już bólu po stracie Charlotte i Fabii. Nie wiedziałam, co się dzieje. Z wyjaśnieniami przyszła mi Alice.
-Jasper steruje twoimi uczuciami. Potrafi wyczuwać czyjeś emocje i zmieniać je – powiedziała szybko widząc moją minę.
Kiwnęłam głową i szeroko ziewnęłam. Dokończyłam jeść, Esme wzięła ode mnie brudny talerz, a ja, zbyt zmęczona żeby wziąć prysznic, poszłam spać. Zasnęłam bardzo szybko. Dzisiaj śniła mi się mama, Fabia i znowu wilk. Nie wiem, co on mógł oznaczać.
Rano wstałam po dziesiątej. Od razu wzięłam prysznic i założyłam na siebie czyste ubranie. Postanowiłam sprawdzić w Internecie, co oznacza wilk pojawiający się w moim śnie. Jak postanowiłam, tak zrobiłam. Wpisałam w google słowo „wilk” i wyskoczył mi następujący komunikat dotyczący snu o wilku: „uważaj, aby pewien znajomy nie stał się twoim wrogiem, ponieważ w tej roli potrafi być szczególnie niebezpieczny”. Świetnie! Ktoś z mojego najbliższego otoczenia miał się stać moim wrogiem. Ale kto? Rosalie? To bardzo prawdopodobne, bo ze wszystkich Cullenów ona nie lubi mnie najbardziej. A może Edward? Też nie pała do mnie zbytnią sympatią? Albo jego żona Bella? Reszta jakoś znosiła moją obecność w swoim domu. Postanowiłam się jednak tym nie przejmować, przecież to był tylko sen.
Zeszłam na dół do salonów Cullenów i moją uwagę zwrócił młody chłopak o skórze bardzo opalonej, bez koszulki, z czarnymi włosami. Obok niego stał podobny do niego chłopak, jednak nieco starszy i bardziej umięśniony. On również nie miał na sobie koszulki.
Stanęłam w salonie przyglądając im się bacznie. Jeden z nich wziął na ręce Reneesme. Dziewczyna bardzo się z tego ucieszyła, a chłopak patrzył na nią z nieopisana czułością.
-Scarlett, to jest Jacob – powiedziała Alice wskazując chłopaka, który trzymał w ramionach Reneesme – a to jest Paul. Obaj są wilkołakami.
-Alice – zawołała Bella – nie powinnaś jej tego mówić.
-Powinnam – odpowiedziała hardo moja babcia – ma prawo wiedzieć o wilkach, skoro wie o wampirach. Scarlett jest częścią naszej rodziny.
-I jest człowiekiem? – zapytał chłopak imieniem Paul.
Edward kiwnął głową. Ci dwaj chłopcy byli wilkołakami. Wilk! To jest to. Mój sen o wilku. To dlatego mi się śnił, bo miałam poznać wilkołaków. Teraz wszystko jasne. Więc ten wróg nie ma nic wspólnego z moim snem.
-Miło mi was poznać – powiedziałam uprzejmie.
-A nam ciebie, Scarlett – odpowiedział Paul lustrując mnie wzrokiem.
Patrzył na mnie z taką natarczywością, że się speszyłam i poszłam przygotować sobie śniadanie. Wzięłam miskę, nasypałam do niej czekoladowych kulek i nalałam mleka. Postawiłam miskę na blacie, przysunęłam sobie krzesło i zaczęłam pochłaniać płatki.
Do kuchni wszedł Paul z uśmiechem na twarzy. Usiadł przy stole.
-Zrobisz mi też?
-Jasne - odpowiedziałam i nie patrząc na niego przygotowałam mu to samo co przed chwilą sobie.
Postawiłam mu miskę z płatkami przed nosem. W tej samej chwili do kuchni weszła Alice i stanęła obok mnie.
-Pasuje, psy jedzą z miski.
Paul przewrócił oczami i zignorował zaczepkę Alice, za to Carlisle pouczył moją obrończynię, żeby zachowywała dobre maniery. Kiedy Paul zjadł, umyłam również jego miskę. Jacob bawił się z Reneesme, a Bella i Edwardem byli zajęci sobą. Usiadłam na kanapie przed telewizorem i oglądałam jakiś serial. Zaraz dołączył się do mnie Paul. Zaczynał mnie już denerwować. Przyjrzałam mu się uważniej. Miał czarne włosy, takiego samego koloru oczy. Był dobrze zbudowany i nieziemsko przystojny, jednak nie w moim typie. Kiedy usiadł obok mnie na kanapie, poczułam bijące od niego ciepło. Był naprawdę gorący.
-Jacob, idziesz z nami na polowanie? – zapytała Bella.
-Jasne – odpowiedział chłopak nazwany Jacobem.
Cała czwórka wyszła z domu Cullenów i udała się w głąb lasu. Paul westchnął.
-Jacoba trafiło wpojenie a ja muszę cierpieć, bo jedyny ze sfory tego nie przeszedłem.
-Wpojenie? – zainteresowałam się.
-Tak. To taki grom z jasnego nieba. Widzisz dziewczynę i cię trafia. Zakochujesz się w niej od pierwszego wejrzenia i do końca życia. Jacob wpoił sobie Reneesme – wytłumaczył mi Paul – oczywiście sami sobie nie wybieramy dziewczyny, którą chcemy sobie wpoić. Przeznaczenie nam ją wybiera.
Kiwnęłam głową, dając znać, że rozumiem i wróciłam do oglądania serialu. Reszta Cullenów, a zwłaszcza Alice wpatrywała się w milczeniu w Paula. Nie wiedziałam dlaczego. Zresztą wielu rzeczy nie wiedziałam i powoli miałam się ich uczyć.
Doszłam w końcu do wniosku, że serial, który oglądałam jest pozbawiony sensu, wstałam i oznajmiłam wszystkim, że idę się przejechać do miasta. Zaraz za mną wstał Paul.
-Mogę się z tobą przejechać? Słyszałam, że masz Audi R8. Cudeńko.
A co mi tam. Zawsze to jakieś towarzystwo. Wzruszyłam ramionami i poszłam w stronę garażu. Za mną szedł Paul. Alice go zatrzymała.
-Jeśli zrobisz jej jakąś krzywdę kundlu, to pożałujesz, że się urodziłeś.
Ton jej głosu brzmiał bardzo groźnie.
-Spoko – odpowiedział nonszalancko Paul i oboje zniknęliśmy w garażu.

Mam nadzieję na szczere komentarze...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KW
Zły wampir



Dołączył: 01 Sty 2011
Posty: 464
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ~ z krainy, gdzie jestem tylko ja i moi mężowie ~

PostWysłany: Nie 11:53, 27 Lut 2011 Powrót do góry

Oj, nie dobra ty! Ale się nie gniewam, bo ciekawy rozdział. Wink
Chociaż chwile kiedy było np. "Kupiłam znicze. Poszłyśmy na cmentarz.Stanęłyśmy przy grobie." to było nie potrzebne i można było to skrócić.
Szkoda, że to Paul a nie Seth. Ale, jak go dobrze przedstawisz, to może zmienisz moje zdanie. Co do sytuacji między tym wilkiem, a główną bohaterką, to dobrze przedstawiłaś uczucia Scar - no po prostu czuła się dziwnie. Ale wkurzyli mnie Cullenowie - mogliby dać trochę prywatności wpojonym. Very Happy Bo do tego to nie mam wątpliwości. Co do błędów - niewiele, lekko się czytało, i jest o wiele lepiej niż w poprzednim rozdziale.
Teraz pozostaje mi liczyć, że zobaczymy nowy rozdział jak najszybciej, o ile tylko czas i chęci będą. Wink
Pozdrawiam i Aliss80 i Bloody Night.

Niecierpliwa
KochającaWampira


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
zawasia
Dobry wampir



Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D

PostWysłany: Nie 18:03, 27 Lut 2011 Powrót do góry

nie wiem jak to się stało, że pierwszego rozdziału nie widziałam, ale może to i dobrze, bo dziś od razu dwa i moge powiedzieć, że ta historia mnie pochłonęła:D
fajnie napisane wszystko no i sama historia
nowy bohater, który wprowadza zamieszanie pewne, ale sam fakt Paul to jest coś i może byc dalej bardzo ciekawie:D
pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
esterwafel
Wilkołak



Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 181
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 19:28, 27 Lut 2011 Powrót do góry

No proszę. Nadal masz niezłe tempo z akcją, nie ma co, ale ciekawe zaskoczenie. Ciągle zastanawia mnie szorstkość Belli. No i coś mi się wydaje, że Paul się nam wpoił. A czemu nie? Najbardziej nieokrzesany z watahy może się utemperuje? Dobrze mi się czyta to opowiadanie. No i dwie śmierci w jednym rozdziale, mam na myśli grób Charlotte i Fabii.
Ciekawe co dalej :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Iguana
Nowonarodzony



Dołączył: 05 Gru 2010
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Pon 17:46, 28 Lut 2011 Powrót do góry

No, nareszcie drugi rozdział! Wink
Wilk to jednak nie Seth, a Paul. Może i dobrze? Zależy jak się akcja potoczy.
Zastanawiam się czemu Edek nie lubi Scarlett. Szkoda że tak mało o Jasperze... No, ale mi go zawsze mało.
Alice zaczyna się odnajduje się w roli babci i budować więź z wnuczką. Fajnie. Ciekawe co będzie dalej :)
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
WikiAlice
Nowonarodzony



Dołączył: 27 Lut 2011
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 18:22, 28 Lut 2011 Powrót do góry

Nareszcie! Masz wspaniały styl pisania, a ta historia "cud miód i orzeszki"
Świetnie piszesz. Błędów nie wyłapałam. Paul wpoił sobie tego człowieczka- na 99%. Ech Alice jako babcia to nowość ja raczej wolę Alice- ostrą babę. Ale ta też jest spoko. Cóż, Życzę Ci weny twórczej.

WikiAlice


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Bloody Night
Człowiek



Dołączył: 23 Paź 2010
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 12:52, 16 Kwi 2011 Powrót do góry

Dziękuję wam bardzo za komentarze.Nowy rozdział powinien się pojawić już niedługo =)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ewangelina
Nowonarodzony



Dołączył: 16 Kwi 2011
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Polska

PostWysłany: Pon 9:33, 02 Maj 2011 Powrót do góry

Wspaniałe opowiadanie! Życzę weny twurczej! Cool
PS
"Niedługo" to znaczy ile? Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dilena
Administrator



Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 158 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 10:35, 02 Maj 2011 Powrót do góry

Dziewczyny, błagam ^^

no coment

Wiecie Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin