FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Bal maskowy (kirke i Cornelie)[Z] Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Dilena
Administrator



Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 158 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 19:44, 22 Kwi 2010 Powrót do góry

Pojedynkują się: Cornelie i kirke!

Temat: Bal maskowy
Format: miniaturka, of course, niech będzie od 3 do 6 stron w wordzie
Tytuł: dowolny, może w jakiś sposób łączyć się z historią pisaną
Chcemy: erotyzmu, tańca, burzliwego związku, wampirów, rozmyślań nad ludzką egzystencją i trochę filozofii, krzyku i kawałka wiersza:

Jeszcze tak w ciebie płynąc, niosąc cię tak odbitą
w źrenicach lub u powiek zawisłą jak łzę,
usłyszę w tobie morze delfinem srebrnie ryte,
w muszli twojego ciała szumiące snem(...)
Jeden dzień - a na tęsknotę - wiek,
jeden gest - a już orkanów pochód
jeden krok - a otoś tylko jest
w każdy czas - duch czekający w prochu. *


Nie chcemy: łez, absurdu, tandety, banalności
Termin: 10 dni - do 17 kwietnia.
Beta: bez

*Krzysztof Kamil Baczyński - Erotyk


Oceniamy według schematu:

Pomysł: 5 pkt.
Styl: 7 pkt.
Spełnienie warunków: 3 pkt.
Postacie: 5 pkt.
Ogólne wrażenie: 5 pkt.
Punkty przyznawane w innej punktacji nie będą liczone.

Jeśli nigdy nie oceniałaś/ -eś, zapoznaj się z zasadami. ← klik!

Koniec oceniania: 06.05.2010


TEKST A

Gdyby porównać dwie miłości

Gdyby porównać do siebie dwa kawałki tego samego owocu, wydawałoby się, że są identyczne. Przylegają idealnie każdą krawędzią, kolor jest intensywny i całkowicie podobny do siebie, a nawet nadgryzienie jednej z części nie umniejsza jej wartości. Można by powiedzieć, że są takie same, bo pestka znajduje się w danym miejscu, a liść bezceremonialnie uśmiecha się z nad wierzchołka. Gdyby porównać do siebie dwa takie same kawałki jednego owocu, okazałoby się, że wszystko jest nieprawdą. Nie są identyczne, kolor nie napawa nas takim samym zachwytem, a krawędzię to jedno wielkie zbiegowisko liń, łączących się w danym punkcie. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego, nic pięknego, nic zapierającego dech w piersiach. Dwa kawałki owocu pozostają dwoma kawałkami – bez zbędnych ograniczeń, bez przypisywania im cech, których nigdy nie będą posiadać. A przecież mówi się, że miłość sama w sobie jest całością, a partnerzy to dwie odrębnę połówki, które pasują do siebie.
Isabella Swan miała na to zagadnienie spojrzenie zgoła odmienne, niż można by sądzić po młodej, wiecznie uśmiechniętej dziewczynie. Wierzyła, że na świecie jest ktoś, kto któregoś dnia odnajdzie ją, bo takie było jego przeznacznie. Jednakże nie będzie to książe z bajki, na białym koniu, ze stalowym mieczem w jednej dłoni, a z sercem na wierzchu w drugiej. Od dawna nie wierzyła w fantazje i zdawała sobie sprawę, że trafi na kogoś, kto będzie spoglądał w odmiennym kierunku, niż ona. Nie przeszkadzało jej to w poszukiwaniach prawdziwego mężczyzny – prawdziwego to znaczy tego, który mógłby wyrwać ją z tej szalonej machiny, pędzącej coraz szybciej. Tej, która prowadziła ją wprost do przepaści.
Stanęła przed lustrem, przyglądając się swojemu odbiciu. Ciemne włosy spięła w delikatny kok na czubku głowy, wypuszczając przy tym kilka kosmyków, które okalały jej bladą twarz, sprawiając wrażenie niesfornych. Czekoladowe oczy podkreśliła delikatną kreską, usta zaś pomalowała na krwistą czerwień. Jedynie sukienka zdawała się odbiegać od tego, co myślała dziewczyna. Zwiewny, bladoniebieski aksamit ułożył się na ciele, otulając go swoją miękkością. Nie mogła zrozumieć, dlaczego dała namówić się ojcu na ten bal. Nie lubiła przyjęć masowych, które miały na celu zawieranie przyszłościowych znajomości z najbogatszymi ludźmi w obrębie Forks. Wiedziała jednak, że nie może go zawieść. Toteż w chwilę potem, na jej oczach pojawiła się srebrna maska, która idealnie zakrywała pół twarzy, sprawiając, że właścicielka stała się kimś anonimowym. Uśmiechnęła się delikatnie, przekrzywiając głowę w prawo, by dokładnie przyjrzeć się swojemu przebraniu.
- Żadna ze mnie rusałka – szepnęła do siebie. – Raczej panna – co – to – nie – ma – wyjścia – z – żałosnej – sytuacji.
Wypuściła powietrze ze świstem i w końcu była gotowa do wyjścia. Zegarek wybił dwudziestą, gdy schodziła po schodach do ojca, który już na nią czekał.

***

Jeden dzień - a na tęsknotę - wiek,
jeden gest - a już orkanów pochód


Gdyby taniec opierał się jedynie na ruchach bioder, erotycznym podrygiwaniu w rytm muzyki, która powoli sączyła się z głośników – każdy byłby idealnym tancerzem.
Ocierała się o niego w sposób, który nie zostawiał żadnych wątpliwości, co do oczekiwań. Rozchyliła lekko usta i oblizała je powoli, rozkoszując się słodkim zapachem jego ciała. Zdawało jej się, że są na parkiecie sami, otoczeni jedynie naelektryzowanym powietrzem, które lada moment wybuchnie.
Odwróciła się do niego tyłem, przytulając plecy do jego mocnej klatki piersiowej, po czym sunęła to w górę, to w dół, sprawiając tym samym przyjemność sobie i mężczyźnie, którego przyspieszone oddechy pieściły jej kark.
W końcu znowu stanęła z nim twarzą w twarz, choć dzieliły ich przywdziane maski.
- Jak długo tu jesteś? – spytała wprost do jego ucha.
Położył dłonie na jej biodrach, przysuwając ją bliżej siebie. Objęła go jedną nogą i przytuliła odsłonięty dekolt do jego koszuli.
- Zdecydowanie mniej niż powinienem – wykrztusił z siebie, uważnie obserwując jej czerwone usta, które bezceremonialnie oblizywała wiedząc, że patrzy.
Kołysali się razem, czując erotyczne napięcie, które z sekundy na sekundę rosło coraz bardziej, podsycane powolnymi ruchami, zapachem i widokiem nagiej skóry.
Kobieta odrzuciła głowę w tył, ukazując dekolt, na którym perliły się strużki potu, a mężczyzna wciągnął szybko powietrze do płuc, przesuwając dłonią od szyii dziewczyny, po pełne piersi, aż do brzucha.
- Jesteś kusicielką – szepnął, przyciskając ją do ściany.
Nikt nie zauważył ich udręczonych ciał, gestów przepojonych pożądaniem. Nikt nie zauważył, że przestali tańczyć i wpatrywali się w siebie, zastanawiając się, kim jest osoba po drugiej stronie maski.
Nikt nie zauważył nic, ponieważ wszyscy inni pogrążeni byli w szaleńczym tańcu, piciu i szukaniu przygód. Każda zamaskowana postać poruszała się po parkiecie bądź stała przy barze, czekając na następnego drinka. Każdy zajmował się sobą.
- Wyjdźmy stąd – szepnął mężczyzna, kładąc dłoń na jej piersiach.
Zdołała jedynie skinąć głową na znak zgody, gdy pociągnął ją za sobą na zacieniony taras, gdzie nikt nie mógł ich zobaczyć.
Natarł na jej usta zaborczo, wchłaniając słodki smak jej warg, wnikając w nią brutalnie, ale czule zarazem. Jego dłonie wplotły się w czekoladowe włosy, burząc ich porządek.
- Jesteś piękna.
Uśmiechnęła się lekko, gdy przerwał na chwilę pocałunek.
- Pokaż mi się...
Przez chwilę zastanawiał się, czy na pewno ściągnąć maskę. Wpatrywał się w jej szczupłą sylwetkę, przypominając sobie erotyczny taniec, który mu zaserwowała kilka minut wcześniej i nie mógł się jej oprzeć. Również teraz.

Jeszcze tak w ciebie płynąc, niosąc cię tak odbitą
w źrenicach lub u powiek zawisłą jak łzę


- Ty cholerny draniu! Czy ty zwariowałeś?! Jak mogłeś mi to zrobić?! Przyszłeś na bal, by poderwać sobie jakąś ciepłokrwistą ladacznicę, która byłaby w stanie ogrzeć twoje zziębnięte serce?! Jak mogłeś!
Odsunęła się od niego na bezpieczną odległość, uważnie przyglądając się niesfornym blond włosom, które ukazały się spod maski. Ona również zrzuciła swoją, niewierząc, że o to stoi przed nią jej osobisty wampir, mężczyzna, którego kochała i nienawidziła zarazem.
- Przecież wiedziałem, że ty to ty! Nie dramatyzuj!
- Ja dramatyzuję?! Mam po wyżej dziurek w uszach i w czym tam sobie jeszcze zażyczysz, twoje zachowanie, Jazz. Mam dość. Wali mnie to, czy jesteś wampirem. Następnym razem przyrzekam ci, że zmiażdżę ci twarz – warknęła groźnie.
Jej oczy błądziły po ciele Jaspere z wściekłością, a dłonie drżały, jakby nie mogła się uspokoić.
- Bells, przysięgam ci, że wiedziałem z kim się całuję – odparł, uśmiechająć się dobrotliwie. – Skończmy tę farsę, bo jest naprawdę żałosna.
Narzucił na twarz z powrotem maskę i ruszył w stronę wyjścia z tarasu, mając nadzieję, że Isabella podąży za nim. Ona jednak nadal stała ze spuszczonymi dłońmi, szepcząc jakieś przekleństwa pod nosem.
- Wiedziałeś?! Nie sądzę, draniu bezkrwisty! Koniec z nami! Na zawsze, bez krwi, bez niczego! Koniec! Zrozumiałeś? Walę cię! Spływaj swoją drogą.
Uśmiechnęła się groźnie, przechodząc tuż obok niego. Zatrzymała się na chwilę i oparła głowę na jego ramieniu.
- Pachniesz inaczej. Czyżby któraś z tych frywolnie ubranych damulek grzała z tobą wcześniej łóżko? – spytała cicho.
Otworzył usta, by coś odpowiedzieć, jednak powstrzymała go.
- To było pytanie retoryczne, bałwanie.
Zostawiła go na tarasie, rzucającego przekleństwa i zastanawiającego się, jak wybrnąć z tej sytuacji.

***

usłyszę w tobie morze delfinem srebrnie ryte,
w muszli twojego ciała szumiące snem(...)


- Od jak dawna wiedziałeś, że twój brat to szumowina? – spytała, kiedy podeszła do baru, zamówiła drinka i przysiadła się do pijącego już od dawna Edwarda.
- Ja nie wiem nic – odparł, uśmiechając się leniwie, po czym pociągnął kolejny łyk z pustej prawie szklanki. – Jedno jest pewne, Bells. Ludzkie życie jest kruche. Trudne, może być piękne, ale jest kruche. Kończy się szybciej niż możesz sobie wyobrazić. W jednej chwili jesteś szczęśliwa, młoda i piękna, masz wszystko. Tak jak teraz. Spójrz na siebie.
Odrzuciła włosy do tyłu i wypiła całą zawartość swojego drinka. Skinęła na barmana i spojrzała w oczy Edwardowi.
- Jesteś pijany – oświadczyła, po czym konspiracyjnie nachyliła się nad jego uchem. – Nie wiedziałam, że wampiry mogą być pijane.
Zaśmiał się cicho.
- Jeszcze dużo o nas nie wiesz, siostro. Ale daj mi dokończyć. Młodość i piękno. Cholera, bredzę jak opętany, ale wiem, jaki jest mój cel. Przynajmniej tyle.
- A jaki jest?
Oparła głowę na dłoni i wpatrywała się w Edwarda z zafascynowaniem słuchając jego wywodu. Nie znała go od tej strony – strony filozoficzno-wampirzo-moralnej, której nie pokazywał jej od czasu, gdy dowiedziała się, kim naprawdę jest.
- Jaki jest? Cóż, ludzkie życie przemija w mgnieniu oka, Bells. W mgnieniu oka. Nie zauważysz, kiedy będziesz stara i pomarszczona jak pomarańcza. Co nie znaczy, że będziesz brzydka, nie – powiedział, kiwając palcem. – Twoje piękno pochodzi z środka. Ale... Co ja tam wiem, jestem zwykłym – ściszył gło – wampirem. Pijanym wampirem.
Uśmiechnęła się do niego ciepło i poklepała delikatnie po pleach.
- Nawet jeśli, to nadal jesteś najprzystojniejszym pijanym wampirem na tym przyjęciu – powiedziała cicho.

***

jeden krok - a otoś tylko jest
w każdy czas - duch czekający w prochu


Gdyby porównać do siebie dwoje ludzi, wydawałoby się, że są całkowicie różni. Nie mają takich samych lini papilarnych, kolor włosów zgoła odmienny jest od tego drugiego, a oczy zdecydowanie nie mają takiego samego kształtu. Można by powiedzieć, że serca, choć znajdują się w tym samym miejscu, nie przylegają do siebie krawędziami.
Gdyby porównać do siebie dwoje ludzi, okazałoby się, że to nie prawda. Bo choć sam i zapach zawsze będą nas różnić, to posiadanie duszy i serca zawsze będzie nas jednoczyć. Nie ważny jest kolor włosów, oczu, wzrost czy preferencje jedzenia. Skóra poszukuje drugiej skóry, choćby miała poświęcić na to cały swój blask.
Można by powiedzieć, że ludzie są złożonymi elementami, które w miarę upływu czasu stają się dla siebie kolejną połówką, puzzlem, którego brakowało w układance.
Gdyby porównać do siebie dwoje ludzi, wiadome by było, że się połączą. Bo każdy potrzebuje ciepła.
Isabella Swan wierzyła, że prędzej czy później Jasper dojrzeje do decyzji bycia z nią dla niej samej. Wiedziała, że w głębi duszy jest człowiekiem i potrzebuje ciepła, uczucia, czegoś, co tylko ona jest w stanie mu dać, bo go kocha. Nie tylko sercem, nie tylko rozumiem, ale każdym zakamarkiem swojego ciała, każdą komórką i centymetrem skóry, każdą wypadniętą rzęsą czy każdym mrugnięciem oka. Kochała go coraz bardziej z każdym uczesanym włosem czy porankiem. I wiedziała, że ten dzień nadejdzie. Będzie jej potrzebować.
Zdążyła wyjść z balu, ściągnąć maskę i przejść parę kroków, gdy usłyszała za sobą czyjeś kroki. Serce zaczęło bić jej coraz szybciej, ale nie przyspieszała, zdając sobie sprawę, że napastnik zorientuje się wtedy, że ona wie, co ma zamiar zrobić. Rzucała jedynie co chwila spojrzenia za siebie. Po chwili rzuciła się biegiem przed siebie, nie zważając na konsekwencje. Wbiegła do lasu, mając nadzieję, że tutaj go zgubi.
Po chwili poczuła za sobą czyjś oddech i krzyknęła przeraźliwie, próbując znaleźć się jak najdalej od napastnika.
- Bello! To ja! – usłyszała za sobą, po czym zatrzymała się i odwróciła w stronę, z której dochodził głos.
- Jazz! Jak mogłeś mnie tak wystraszyć, hm?! – warknęła bardziej przerażona niż rozzłoszczona, po czym powoli podeszła do niego i oparła się o konar drzewa.
Wypuściła z dłoni swoją maskę, która powoli opadła na ziemię tuż przy tej, którą upuścił Jasper.
- Arystoteles twierdził, że dusza ludzka to idealna forma, bo posiadła zdolność rozumienia świata zewnętrznego. Ja dodałbym jeszcze, że posiadła zdolność rozumienia mistycznych i niepojętych idei, które stawiane są na ludzkiej drodze co chwila – powiedział cicho, kładąc dłonie na jej ramionach i patrząc w jej oczy. – Nie ważne jest, jak rozumie to filozofia. Ważne jest, że ja zrozumiałem.
Westchnęła cicho, czekając na to, co ma jej do powiedzenia.
- Nie będę uciekać. Nie będę myśleć o najgorszym. Nie będę już poszukiwać, bo znalazłem to, po co się tu znalazłem – oświadczył, po czym pocałował ją delikatnie w usta. – Nie będę już draniem. Obiecuję.
Uśmiechnęła się szeroko, po czym zdzieliła go lekko w ramię.
- Nie chcę, żebyś się całkowicie zmienił. Nie chcę, żebyś zatracił siebie.
Oparł dłonie obok jej głowy i powoli zlustrował ją spojrzeniem. Widział, jak jej klatka piersiowa unosi się coraz szybciej, serce bije coraz mocniej a dłonie coraz bardziej drżą i sprawiało mu to nie małą satysfakcję.
- Będę tu dla ciebie – szepnął jej w ucho, delikatnie łapiąc zębami ich płatek, po czym przygryzł je i przeniósł usta na szyję dziewczyny. – Dla ciebie.
Jego dłonie wędrowały po jej ciele, jakby dopiero co odnalazły prawdziwą drogę.
Gdyby porównać do siebie dwie miłości – każda z nich będzie inna. Każda będzie miała różne priorytety i kolory. Nie ważny będzie czas czy trwałość, ani dusza czy serce. Każda z nich będzie miała własne poglądy i pragnienia, nadzieję i oczekiwania. Gdyby porównać do siebie dwie miłości, okaże się, że żadna nie jest ważniejsza. Bo obydwie są równe.


TEKST B


Już zmierzchało, gdy w końcu była gotowa do wyjścia. Czerwona sukienka otoczona czarną koronką połyskiwała w świetle lampy. Każdy detal stroju, który przygotowała dla niej kuzynka, był na miejscu; karminowa róża we włosach, a wysadzona kryształkami Swarovskiego maska na twarzy. Kilka pawich piór łaskotało ją po odkrytym uchu, ale nie bardzo wiedziała jak temu zaradzić. Podeszła do lustra, by ocenić całość jeszcze raz, ale dźwięk alarmu w telefonie poinformował ją głośno o tym, że jest spóźniona. Karnawałowe bale maskowe w Forks to rzadkość i nie zamierzała się na niego spóźnić.
Szybko spryskała się swoimi ulubionymi perfumami i wybiegła z domu, krzycząc do rodziców kilka słów pożegnania. Charlie Swan mruknął coś niezrozumiałego i zamknął drzwi za rozbrykaną nastolatką. Jego żona oparła się wygodniej na kanapie.
- Myślisz, że to był dobry pomysł? - zapytała, gdy usiadł obok niej i włączył telewizor.
- Widziałaś jak zachowywała się po powrocie z BodiBalance* – odparł wymijająco.
Renee umilkła. Nie zamierzała sprzeczać się z Charliem, oparła głowę na jego ramieniu i spojrzała w kierunku telewizora.

Ściskała nerwowo czerwoną kopertówkę i sprawdzała czy kok jest na swoim miejscu. Już na samym początku musiała poprawić kilka spinek, które podtrzymywały maskę i teraz nie była pewna czy jakiś niepewny ruch nie zniszczy fryzury, którą tak długo układała w domu.
Bal już się zaczął i tak, jak się spodziewała, większość jej koleżanek przyszło z partnerami. Nie czuła się zawiedziona – w Forks nie było nikogo z kim chciałaby przyjść i oznajmiła to dobitnie dwa tygodnie temu, gdy po raz pierwszy ją zapraszano.
Teraz podrygiwała lekko do rytmu i przyglądała się roześmianym twarzom przyjaciół. Z trudem pohamowała chichot, gdy zobaczyła jak Eric Yorkie próbuje zrobić szpagat. Od samego początku była pewna, że jego plan się nie powiedzie, ale przecież nie to się liczyło. Młodsza od niego o dwa lata Mary patrzyła na niego z uwielbieniem.
Impreza rozkręcała się coraz bardziej i Bella miała coraz większą ochotę na odrobinę szaleństwa, którego odmawiała sobie od miesięcy. Na parapecie szkolnego okna zostawiła torebkę i upewniwszy się, że krwistoczerwone szpilki są dobrze zapięte na kostce, podążyła w stronę parkietu. Materiał sukienki lekko się podnosił przy każdym obrocie odsłaniając jej długie nogi. Wybijała obcasami rytm salsy i zdołała porwać do tańca nawet Mike'a, który zazwyczaj podpierał ściany – bojąc się najwyraźniej, że bez kontaktu z nim zawalą się, pogrążając pod gruzami jego ukochaną Jess. Zrobił kilka niepewnych kroków, ale po chwili widząc, że nie depcze jej po palcach chwycił ją mocniej w talii. Bells pilnowała, by cały czas był wyprostowany. Liczyła mu do ucha cichutko, dając znak ręką, w którą stronę ma się obrócić. Ostatnie dźwięki zwiastowały koniec utwory i Mike dwornie się ukłonił dziękując za taniec. Uśmiechnęła się szeroko i niby przypadkiem popchnęła w kierunku Jess. Nie wiedziała, co się wydarzyło, ale przez następne kilka godzin byli nierozłączni.
Wróciła na swoje miejsce przy oknie. Chłodne, nocne powietrze orzeźwiło ją trochę. Sięgnęła po torebkę i zaskoczona natrafiła na czerwoną różę. Pozbawiona kolców, opleciona była bladoróżową wstążką, do której ktoś przypiął karteczkę.

Jeszcze tak w ciebie płynąc, niosąc cię tak odbitą
w źrenicach lub u powiek zawisłą jak łzę,
usłyszę w tobie morze delfinem srebrnie ryte,
w muszli twojego ciała szumiące snem(...)**


Bella natychmiast rozglądnęła się wokół, ale nikt nie zdawał się być zainteresowany jej osobą. Zmarszczyła brwi i pokręciła nosem. Liścik schowała do torebki i opierając się o parapet rozkoszowała się zapachem kwiatu. Wspomnienia, które do tej pory spychała na krańce świadomości, wracały jedno za drugim.

Lipiec 2008

Bolało ją już niemal wszystko. Czuła każdy mięsień i każde ścięgno. Wszystko było bólem. Nie mogła pozbierać myśli, a jedyne co przychodziło jej do głowy to pytanie, co ona tu u licha robi?
Ambicje bywają zdradliwe – mawiała jej babka i Bella nie mogła się teraz z nią nie zgodzić. Tańczyła od piątego roku życia i do wczoraj była pewna, że jest dobra w tym, co robi. Jednak te warsztaty różniły się od normalnych kursów, na które uczęszczała. Nie musiała wykazywać się znajomością kroków, nazw – nawet wytrenowaniem. Musiała pokazać to, co skrywa w sobie. Uczucia, nadzieje, gniew. Nie potrafiła odkryć kart, nie chciała tego robić – za to, coraz bardziej sfrustrowana, ćwiczyła do granic możliwości. Przypominał jej o tym boleśnie każdy centymetr ciała.
Spojrzała w lustro, sine od niewyspania worki pod oczami już jej nie zaskoczyły. Mruknęła dzień dobry do odbicia i wyszczotkowała zęby. Rozczesała brązowe włosy i spięła je byle jak. Miała właśnie zadzwonić do domu, gdy rozległo się pukanie.
- Proszę – mruknęła.
- Coś jesteśmy nie w humorku – zaćwierkał, wchodząc.
- Wkurzasz mnie – odparła.
- Tylko potwierdzasz moje podejrzenia – dodał niezrażony. - Bells, dziś zajęcia są na świeżym powietrzu...



Otrząsnęła się szybko i odbiła od ściany, upuszczając po drodze różę. Nie miała ochoty rozpamiętywać swoich porażek. Szybko podchwyciła rytm i znów zaczęła wirować. Jej palce z łatwością przecinały powietrze, tworząc własne układy ruchów. Przez chwilę tańczyła w grupie samych dziewcząt – nauczyła je tego układu i teraz była dumna, że wyszło tak dobrze.
Muzyka znów się zmieniła. Z głośników popłynęły wolniejsze dźwięki, a ona została sama. Przy przygaszonych światłach wirowało powoli kilka par. Romantycznie przytuleni, szeptali sobie po kilka słów. Podeszła do stołu i powoli sączyła poncz. Dopiero teraz w duchu podziękowała Alice za to, że jej maska przesłaniała tylko oczy. Nie musiała jej ściągać co chwilę, by napić się choć kilka kropel.
Oparła się o ulubiony parapet i zaczęła wypatrywać nieśmiałego wielbiciela. Jeśli miał do niej podejść – teraz była idealna chwila. Nerwowo stukała obcasem o drewniany parkiet. Część osób stało w korytarzu i rozmawiało półgłosem, ale nikt nawet nie patrzył w jej stronę.

Lipiec 2008

Stała pod ścianą i przygryzała w zdenerwowaniu kłykcie. Kolejne dziewczyny odchodziły mniej lub bardziej zadowolone. Po raz pierwszy to panowie wybierali partnerki i Bella wiedziała, że nikt do niej pierwszy nie podejdzie. Wciąż miała jednak nadzieję, że się myli.
Doskonale zdawała sobie sprawę, że sobie nie radzi. Technika w tańcu to nie wszystko, ale po raz pierwszy tak dobitnie jej o tym przypomniano. Elisa odchodziła właśnie trzymana pod rękę przez Marka. Uśmiechała się do niego lekko i już ustalali pierwszy wspólny występ.
Bella coraz bardziej się denerwowała. Bardzo chciało się jej płakać, ale to nie był ani czas ani tym bardziej miejsce na łzy.
- Zatańczysz ze mną? - zapytał ktoś tuż za nią.
Zaskoczona podskoczyła i niemal od razu podniosła głowę do góry, zderzając się z czołem mężczyzny.
- Jesteś pewien? - odpowiedziała pytaniem, wpatrując się prosto w jego oczy.
- Nigdy nie jestem pewien – mruknął.


Ćwiczyli już od kilku godzin. Kombinacje piruetów i kolejnych kroków zsynchronizowali do granic możliwości. Była bardzo zmęczona i pot ściekał z jej twarzy niemal strugami. Jej partner natomiast zdawał się być tak samo rześki jak na samym początku.
- Jak to robisz? - zapytała, wypijając kolejną butelkę wody.
- Co?
- Nie męczysz się – sapnęła.
- Jak może mnie męczyć to, co kocham? - zbył ją i odwrócił się w kierunku lustra.
Podniosła się szybko, widząc, że zaczął ćwiczyć od nowa. Zrobił salto i niemal natychmiast wybił się z powrotem na ręce, by zatrzymać się w tej pozycji.
- Dałabyś radę? - zapytał wisząc głową w dół.
Zamarła z otwartymi ustami.
- Trzy godziny temu – tak. Teraz to niemożliwe – wyjąkała.
- Czy czas naprawdę tak wiele znaczy? - zapytał, dezorientując ją na chwilę.
- Czas? Czas jest ważny...
- Dlaczego?
Umilkła. Dotąd nie zastanawiała się nad tym. On tymczasem stanął z powrotem na nogach.
- Czas jest ważny, bo nas określa – powiedziała niepewnie.
- Określa? - zapytał, marszcząc brwi.
- Określa koniec. Określa też to kim jesteśmy, bo jego upływ to rozwój. Rozwijamy się z każdą minutą i uczymy. Doświadczamy – zamilkła.
Popatrzyła na niego i, gdy już otwierała usta, przerwał jej ruchem ręki.
- Czas nie ma znaczenia – powiedział. - Kiedyś to odkryjesz – dodał już ciszej.
Odwrócił się do niej plecami i wyszedł.



Z zamyślenia wyrwały ją dźwięki harmonii i dotyk rąk w talii.
- Zatańczymy? - zapytał mężczyzna w czarnej masce i pelerynie.
Zawahała się przez chwilę, ale nim zdążyła odpowiedzieć, zaciągnął ją na sam środek parkietu. Objął w tali i powoli przesunął dłoń wzdłuż pleców. Spięła się zaskoczona drżeniem, w które wprawił ją sam kontakt z jego skórą. Położył pewnie rękę pomiędzy łopatkami, a drugą ścisnął jej dłoń. Nim zorientowała się w sytuacji naparł na nią swoim ciałem i zmusił do ruchu. Posłusznie postąpiła kilka kroków do tyłu i parsknęła niezadowolona, gdy zmienił kierunek i uniósł ją – bez trudu przenosząc nad swoją nogą.
- Puszczaj – syknęła.
- Wiesz, że naprawdę tego nie chcesz – zamruczał jej do ucha.
Bellę owionął zapach wiśni – delikatny, subtelny i ulotny. Mimowolnie wybijała rytm narzucany przez dźwięk instrumentów i brnęła do tyłu, podtrzymywana silnym ramieniem.
- Podobała ci się róża? – zapytał szeptem wprost do jej ucha.
- Leży gdzieś na podłodze – sarknęła niemal od razu.
Naparł na nią mocniej i popchnął. Zawahała się i chwyciła go mocniej.
- Tańcz, moja piękna, nie możesz się zawsze opierać – zaszeptał i dmuchnął jej w ucho powietrzem.

Koniec lipca 2008

- Wałkujemy to od dwóch dni – mruknął. – Dlaczego nie chcesz tego zrobić dobrze?
- Robię to dobrze – upierała się.
Zaplotła ręce na piersi i wpatrywała się w niego. Była wściekła, wciąż nie dawał jej spokoju, a jego uwagi ewidentnie podważały jej profesjonalizm.
- Nie robisz tego dobrze – dodał zrezygnowanym tonem. – Nie zrobisz, dopóki nie poczujesz – mruknął bardziej do siebie.
Obszedł salę kilkukrotnie zanim na dobre uspokoił nerwy. Przeczesał jasne włosy palcami i zamknął oczy na chwilę.
- Wyobraź sobie las, wieczór, ciemność – zaczął nie otwierając oczu. – Dziewczyna i chłopak – razem, przytuleni do siebie. – Podszedł do niej bliżej. – Obejmują się coraz mocniej i mocniej… Ona czuje jego oddech na szyi… - urwał i popatrzył jej głęboko w oczy.
Zamrugała i wstrzymała oddech w oczekiwaniu.
- Teraz spróbuj to zatańczyć – zaczął i szybkim ruchem podrzucił ją do góry.
Rozprostowała ręce i wsparła się na jego barkach. Pozwolił jej się zsuwać po swoim ciele, aż miękko opadła na podłogę.
- Teraz było dobrze – powiedział i podał jej rękę, pomagając wstać.
Przysunęła się do niego i założyła niesforny kosmyk za ucho. Kciukiem pogłaskała go po policzku i dotknęła bladych ust.



Otworzyła oczy i odepchnęła go zdecydowanie. Podniosła do góry jedną z nóg i zrobiła pełny obrót. Wirowała chwilę by zostać pochwyconą w silne ręce. Mężczyzna podciągnął ją na wysokość swoich bioder i czekał na reakcję. Oplotła go jedną nogą i pozwoliła się podnieść. Odchyliła się do tyłu, pewna tego że on nawet nie drgnie. Zaskoczona zobaczyła jak pochyla się nad jej klatką piersiową i całuje niebieską żyłę. Natychmiast ją podniósł, a ona ponownie ich rozdzieliła. W ostatniej chwili, gdy miała odbiec kilka kroków, chwycił ją za dłoń i mocno przyciągnął do siebie. Złączył ich ustami i nie pozwolił jej się wyrwać.
Muzyka ucichła. Przez chwilę w sali panowała cisza, ale gdy odezwały się pierwsze nieśmiałe brawa, strumień dalszych owacji zagłuszył kolejną piosenkę.
Bella stała na środku w objęciach, z których nie mogła się wyrwać. Miała ochotę uciec, ale silna ręka podtrzymująca ją w talii uniemożliwiała ruch.
- Chodźmy stąd – szepnęła mu do ucha.
Bez słowa wyprowadził ją z pomieszczenia. Noc ochłodziła ją, dopiero teraz zdała sobie sprawę, że nie może złapać oddechu. Chwilę uspokajała rozszalały puls i odwrócona do niego plecami zbierała myśli.
- Wiesz już kim jestem? – zapytał spokojnie.
- Twoje imię to Nieśmiertelność – szepnęła.
Cofnął się jakby go uderzyła. Zdjął czarną maskę, która do tej pory zakrywała mu twarz. Był wyraźnie zmieszany i zszokowany.
- Wiesz? Skąd? Jak? – rzucał pytaniami raz po raz.
- Wiem i wiedziałam. Nie wiem skąd. Twoje serce nie bije. Nie biło, gdy tańczyliśmy w Los Angeles… - urwała.
Zadrżała lekko, gdy kolejny powiew chłodnego powietrza musnął jej skórę.

Sierpień 2008

Tańczyli od rana, a już zmierzchało. Chcieli dopiąć wszystko na ostatni guzik. Pożegnalny występ był ostatnim i równocześnie zaliczającym warsztaty. Bella była wyczerpana i zmęczona. Stopy bolały ją przy każdym zetknięciu z podłogą, a ponaciągane mięśnie nie chciały współpracować.
- Na dziś to koniec – powiedział o usiadł na jednym z krzeseł.
Spojrzała na niego zdezorientowana. Zazwyczaj to on prześladował ją ilością zajęć, a teraz sam rezygnuje, choć salę wynajęli jeszcze na dwie godziny.
- Nie sądzę – odburknęła.
- Już więcej się nie nauczysz. Nie marnuj swojego czasu – uciął.
- Jak ty to robisz? Jesteś taki chłodny – zaczęła, ale nie wiedziała jak ma sprecyzować pytanie. – Jak pokazujesz swoje uczucia? – dodała po chwili.
- Chłodny nie znaczy pusty. Zapamiętaj to sobie.
Jego głos był wyprany z emocji. Od razu pojęła, że uraziła go stwierdzeniem. Ale on przecież właśnie taki był. Chłodny. Nie przyjaźnił się z nikim i też nie utrzymywał bliższych kontaktów. Relacje z partnerami tanecznymi zaczynały i kończyły się zazwyczaj w sali do ćwiczeń.
- Przepraszam – powiedziała i podeszła bliżej. – Nauczysz mnie?
- Chłodu? – odpowiedział wciąż urażony.
Wyczuła jego złość i nie mogła mieć mu tego za złe.
- Przepraszam – powtórzyła i zanim w jej oczach zalśniły łzy, odwróciła się w kierunku drzwi.
Nie zatrzymywał jej, ale patrzył jak odchodzi z opuszczoną nisko głową. Po raz kolejny w swoim długim życiu musiał zadać sobie pytanie czy zaryzykować.


Zapukał do jej pokoju, gdy było dobrze po północy. Wiedział, że nie śpi. Słyszał ją przez te wszystkie ściany. Jej serce miało szczególny rytm i wiedział, że nigdy go nie zapomni.
- Proszę – powiedziała.
Była zaskoczona, gdy zobaczyła go w drzwiach, ale nie próbowała go wypchnąć.
- Ubierz coś ciepłego – polecił i wyszedł za drzwi.
Już po chwili byli na zewnątrz. Księżyc drwił z nich i, choć była pełnia, nie oświetlał ścieżki. Bella potykała się od czasu do czasu, więc chwycił ją za rękę i prowadził za sobą.
Po kilku minutach spaceru wyszli na polankę.
- Co tu robimy? – zapytała, gdy zatrzymali się na środku.
Rosa zdążyła już osiąść na trawie, więc gdy położył się na plecach, czuł wilgoć.
- Teraz pytasz? – zaśmiał się.
Zawstydziła się. Wstał i podszedł do niej.
- Ciemna noc, ona i on, nawet księżyc jest. Zatańczysz ze mną? – zapytał miękko.
I zatańczyła jak nigdy dotąd. Pod palcami mogła wyczuć każdy jego mięsień. Centymetry chłodnej skóry, które zderzały się z jej ciałem – tak podatnym na jego dotyk.
Następnego ranka tańczyła z szalem na szyi, modląc się, aby nie zsunął się podczas występu.


- Kocham cię – szepnęła mu do ucha, gdy siedzieli przytuleni do siebie.
- Miłość zetrze czas – odparł pewnie i przytulił ją mocniej.
Nie zrozumiała, a gdy chciała wyjaśnień – odmówił. Uderzyła go wtedy kalecząc swoją dłoń. Długo krzyczeli na siebie, jeszcze przez parę dni bolało ją gardło. Wróciła do domu – do rodziców.
Nigdy jej nie kochał – chciał tylko pokazać jak się to robi i to bolało chyba najbardziej.



- Ale to dalej ja – zaczął błagalnym tonem.
- Wiem, Jasper – odpowiedziała.
Z sali dobiegały śmiechy i dźwięki kolejnej piosenki. Bella zdjęła maskę i odrzuciła ją jak najdalej od siebie.
- Po co przyjechałeś? – zapytała spokojnie.
- Do ciebie – odparł niemal natychmiast.
- Chyba wiesz, że nie musimy razem tańczyć, żebyś mógł się ze mną przespać? – zapytała głucho.
Cofnął się o kolejny krok do tyłu.
- To nie tak…
- A jak? A jak, Jasper?! Dzięki tobie już wiem, co to jest miłość – wykrzyczała mu w twarz. – Wiem też jak bardzo boli, – dodała już spokojniej – gdy ktoś nie kocha ciebie.
Wciągnął głośno powietrze do płuc i zrobił krok do przodu.
- Nie zbliżaj się – ostrzegła.
- Chcę wszystko wyjaśnić… - urwał widząc, że odchodzi.
Podbiegł i złapał ją za rękę.
- Ja też cię kocham, ale jestem wiecznością – powiedział prosto w jej usta.
Nie mogła się wyrwać z jego ramion.
- Jeden dzień - a na tęsknotę - wiek,
jeden gest - a już orkanów pochód
jeden krok - a otoś tylko jest
w każdy czas - duch czekający w prochu.
** - zaszeptał jej do ucha. – To miłość ludzka zna granicę, granicę czasu… Dla mnie on nie istnieje.



*BodiBalance – warsztaty tańca stworzone dla tancerzy, którzy chcą udoskonalić swoją technikę poprzez poznanie swojego ciała, swoich emocji
**Krzysztof Kamil Baczyński - Erotyk


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dilena dnia Czw 19:46, 22 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Prawdziwa
Dobry wampir



Dołączył: 21 Sie 2009
Posty: 573
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 63 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze sklepu ;p

PostWysłany: Sob 11:00, 24 Kwi 2010 Powrót do góry

Hm... Zrobiło się trochę gorąco. Twisted Evil

Pomysł:
A to ciekawe, zarówno w tekście A, jak i B, tajemniczym przystojniakiem był Jasper.
A: Ale to dawało erotyzmem. Uhuhu. Było gorąco. Jako pomysł moge uznać efekt zaskoczenia, jaki ofiarowała mi autorka. Kto by pomyślał, ze Ci dwoje na balu, są ze sobą?
B: Najfajniejszy pomysł to te retrospekcje. W nich było to, co najciekawsze. Szczególnie ta scena z polany? Co tam się stało? On ją ugryzł? tak czy inaczej było ciekawie.
A-2,5
B-2,5

Styl:
A: czytał się dobrze, bardzo szybko, ale cały czas wiedziałam co czytam. tekst do siebie przyciągał.
B: w zasadzie mogłabym napisać to samo. Plus te retrospekcje- przyjemne umilenie. Wszystko trzymało się kupy.

Matko, znowu remis.
A-3,5
B-3,5

Spełnienie warunków:
A tu się czepne tego erotyzmu. A aż ociekał nim, w B prawie, ze go nie czułam.
A-2
B-1

Postacie:
A: Bella? To była Bella? Ta hipokrytka? jakim prawem naskoczyła na Jaspera, skoro ona sama nie wiedziała, ze to on? Równie dobrze mogła wić się jak wąż wokół jakiegoś obcego chłopa i nie czuła by wyrzutów sumienia. Natomiast Jazz dostał za to i to nie mało. Ta dziewczyna nie ma piątej klepki. Brawa za to! Stworzyłaś dość oryginalną i kontrowersyjną postać.
B: Tutaj też odnośnie Belli. Ta nie miała juz takiego specyficznego charakterku. W prawdzie była świadoma swojej wartośc, nawet zarozumiała, ale jednak nie przebije tej z A.
A-4
B-1

Ogólne wrażenie:
No i chyba wygra tutaj A za swój erotyzm. Szczególnie w tej scenie w tańcu. Było gorąco, potem burzliwie. Autorka zaserwowała dużą dawkę emocji.
tekst B kojarzył mi się za to z Dirty Dancing. Był ciekawy, nie zabrakło emocji, ale jednak pozostało takie odczucie, że czegoś zabrakło. Może, gdyby ta scena z polany była bardziej rozbudowana oceniłabym inaczej.
A-3
B-2

Razem:
A-15
B-10


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Antonina
Dobry wampir



Dołączył: 18 Wrz 2009
Posty: 1127
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 41 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z objęć Jokera

PostWysłany: Nie 10:12, 25 Kwi 2010 Powrót do góry

Pomysł: 5 pkt.
Tekst A – 2,5
Tekst B – 2,5
Oba teksty zaczęły się w bardzo podobny sposób – zarówno w A jak i w B mamy Bellę szykującą się na bal, ale po tym wstępie pomysły na dalszą fabułę są już nieco inne. W tekście B fajne jest mieszanie się przeszłości z teraźniejszością oraz powrót dawnej miłości, ale pomysł na tekst A też był fajny – raz, że przewrotny (wydawałby się, że para na balu to naprawdę są nieznajomi, a jednak nie), a dwa, ze względu na tą filozoficzną rozmową przy barze. Oba pomysły były fajne, a zatem po równo.

Styl: 7 pkt.
Tekst A – 2,5
Tekst B – 4,5
W tekście A wyłapałam pewne błędy, typu „e” zamiast „ę” na końcu wyrazu oraz przecinki, które były tam, gdzie nie powinny być i przecinki, których nie było tam, gdzie być powinny. Poza tym budowa zdań w tekście A jakoś mi zupełnie nie pasowała, były zbyt długie, a jednocześnie brakowało im siły wyrazu. Cała konstrukcja tekstu była zbyt spójna, tzn. wydaje mi się, że momentami dobrze by było oddzielić spacjami niektóre partie tekstu, dla podkreślenia zmiany sytuacji. Tekst B był napisany płynnie i lekko, niektóre zdania były bardzo fajne, humorystyczne (np. Mike podpierający ściany), a całość była przejrzyście skonstruowana.

Spełnienie warunków: 3 pkt.
Tekst A – 1,5
Tekst B – 1,5
Spełnione.

Postacie: 5 pkt.
Tekst A – 1,5
Tekst B – 3,5
Postacie w tekście A jakoś mnie do siebie nie przekonały. Bella raz wydaje się być romantyczką, a drugim razem jest do bólu rozsądna i nieco wulgarna, nie podoba mi się taka budowa postaci zupełnie, podobnie Jasper , który mógłby być lepiej dopracowany. W tekście A w sumie podobał mi się tylko pijany Edward siedzący przy barze, wprowadzał trochę humoru i rozrywki. Bella z tekstu B bardziej przypadła mi do gustu, zarówno jeśli chodzi o zachowanie jak i o sposób postrzegania rzeczy i wydarzeń wokół siebie. Jasper z tekstu B jest z jednej strony typowym wampirem, który musi się hamować ze swoim sekretem, a z drugiej strony bardzo ciekawą i wrażliwą postacią. Bardzo podobała mi się taka a nie inna budowa jego charakteru. Poza tym pozostałe osoby w tekście B były przekonywujące ze swoim postępowaniem, mam tu na myśli Mika i Jessicę – niby tylko tło, wspomniane raptem w kilku zdaniach, a cieszy.

Ogólne wrażenie: 5 pkt.
Tekst A – 1,5
Tekst B – 3,5
Zdecydowanie bardzie podobał mi się tekst B. Retrospekcje Belli były ciekawym zagraniem, wiele mówiły o jej charakterze, no i miały wpływ na to, co się działo na balu. Tekst B właściwie od początku budował napięcie, określenie tańczącego z nią wampira jako „Nieśmiertelność” – świetne. Dodatkowy plus za niepewność, ponieważ nie było do końca wiadomo kim jest ten wampir oraz za to, że czytelnik nie został pozostawiony w tej niepewności (choć stawiałam na Edwarda, a nie na Jaspera). W tym świetle tekst B wypada gorzej. Pomysł był niezły ale już samo jego wykonanie pozostawia wiele do życzenia.

Podsumowując:
Tekst A – 9,5
Tekst B – 15,5


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Quietly
Nowonarodzony



Dołączył: 07 Mar 2010
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nisko

PostWysłany: Nie 11:37, 25 Kwi 2010 Powrót do góry

Pomysł:
A - 2,5
B - 2,5
Oba opowiadania bardzo mi się spodobały. W pierwszym wrażenie zrobił na mnie motyw dwóch połówek, a także przedstawienie erotycznego tańca. W drugim tekście taniec jest rozpatrzony pod innym kątem, przez co jest urozmaicenie, Jasper jest bardzo fajnie ukazany, a także łącząca ich więź.
Styl:
A - 3,9
B - 3,1
Tekst A ma małe literówki, ale jest napisany przepięknie. Zostałam oczarowana!

Spełnienie warunków:
A - 2
B - 1
Miało nie być tandety, banalności i płaczu, a to niestety pojawiło się w tekście A, gdy Bella zrobiła awanturę Jazzowi. Przynajmniej moim zdaniem.

Postacie:
A - 2
B - 3
Pijane wampiry... Jasper bardziej Jasperowaty w tekście B, nie podoba mi się postępowanie Belli (naskoczyła na swojego mężczyznę, a sama przecież też pocałowała zamaskowanego...)

Ogólne wrażenie:
A - 2,5
B - 2,5
Po równo, bo w tekście A były literówki, nie podobała mi się scena urządzona przez Bellę, ale za to brawo za motyw połówek. Zaś tekst B ma ciekawą kompozycję (dobry pomysł z retrospekcją), Jasper jest super, no i spostrzeżenia Belli (brak zmęczenia, niebijące serce itp.)

Suma:
A - 12,9
B - 12,1


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Rikki
Dobry wampir



Dołączył: 16 Paź 2008
Posty: 547
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 47 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Ezoteryczny Poznań

PostWysłany: Nie 13:56, 25 Kwi 2010 Powrót do góry

Mam dzisiaj nastój na ocenianie ;p

Pomysł 5 pkt.

Tekst A: 3
Tekst B: 2

Pmysły obu autorek były bardzo oryginalne i fajne, pisane z dużą wyobraźnią. Jednak to pomysł do tekstu A bardziej przypadł mi do gustu, wszystko było takie współgrające ze sobą. W tekście B bardzo podobały mi sie retrospekcje i scena na polanie.

Styl: 7 pkt

Tekst A: 4
Tekst B: 3

Tekst A był pisany bardzo profesjonalnie, był świetnie dopracowany i psany fajnym, lekkim piórem, czytało się szybko i przyjemnie. Tekst B był niewiele gorszy, też czytało się gładko,wspaniałe były te retrospekcje umilały czytanie, wszystko trzymało się kupy, ale czegoś mi zabrakło.


Spełnienie warunków 3 pkt.

Tekst A: 2
Tekst B: 1

W tekście B trochę zabrakło mi erotyzmu. Tekst A aż nim ociekał a w B prawie go nie czułam.

Postacie 5 pkt.

Tekst A: 3
Tekst B: 2

W tekście A aż nie mogłam uwierzyć, że Balla to naprawdę Bella, po tym jak naskoczyła na Jaspera. Fajna kontrowersyjna i barwa postać z tej Bells ;p Nie jest taka ciotowata jak w książkach i za to wielki plus. Bella w tekście B już nie była taka ostra i nie miała takiego charakterku jak tamta druga.

Ogólne wrażenie 5 pkt.

Tekst A: 3
Tekst B: 2

Początek tesktu A po prostu zwalił mnie z nóg, był niesamowity! Porównanie partnerów do połówek owoca genialne. Bardzo podobał mi sie ten erotyczny klimacik, który panował w całym opowiadaniu, no i ta scena tańca ;p Dużo emcji.
Zgodzę się z Prawdziwą, że tekst B rzeczywiście czasem kojarzył się z Dirty Dancing. Nie zabrakło uczuc i emocji, ale po przeczytaniu tekstu A, wydaję się jakby w tekście B czegoś zabrakło.


Podsumowując:

Tekst A:15
Tekst B:10


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Susan
Administrator



Dołączył: 08 Sty 2009
Posty: 5872
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 732 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 12:34, 28 Kwi 2010 Powrót do góry

Pomysł: 5 pkt.
A - 1
B - 4
W A nie widzę konkretnego pomysłu. Autorka starała się coś zarysować, ale wydaje mi się, że nie udało się jej do końca urzeczywistnić swojego planu. Mamy Bellę, Jaspera, bal, pijanego Edwarda. No właśnie, wampiry piją? Zmierzchowe wampiry? Skojarzyło mi się to z pewnym zagranicznym opowiadaniem o skutkach picia alkoholu przez krwiopijców. No i jest taniec. Ten erotyzm tutaj wydaje mi się taki zbyt dosłowny. A sprzeczka między Jasperem i Bellą, a następnie ich pogodzenie takie... nieprawdziwe? Jakoś mi tutaj coś nie zagrało. Nie potrafię uwierzyć w tę historię. Dałam jeden punkt za te porównania połówek owocu, potem ludzi i miłości. To było ładne.
Pomysł B bardzo przypadł mi do gustu. Tekst poprowadzony dwoma torami. Teraźniejszość plus retrospekcje. Dało nam to ciekawy obraz całej sytuacji. Lekcje tańca, treningi, znów Bella i Jasper. Tutaj ten erotyzm bardziej przypadł mi do gustu. Delikatniejszy i lepiej wprowadzony. Cała historia wydaje mi się spójna i ciekawa. Pomysł jest naprawdę interesujący i dobrze poprowadzony.

Styl: 7 pkt.
A - 2
B - 5
Przykro mi to mówić, ale przy tekście A oczy wychodziły mi w niektórych momentach z orbit. Niektóre błędy po prostu mnie powalały.

Cytat:
a partnerzy to dwie odrębnę połówki, które pasują do siebie.

Cytat:
bo takie było jego przeznacznie

Cytat:
Jednakże nie będzie to książe

Cytat:
przesuwając dłonią od szyii dziewczyny

Cytat:
Przyszłeś na bal, by poderwać sobie jakąś ciepłokrwistą ladacznicę, która byłaby w stanie ogrzeć twoje zziębnięte serce?! Jak mogłeś!

Przyszłeś? Chyba przyszedłeś.
Cytat:
Jej oczy błądziły po ciele Jaspere z wściekłością, a dłonie drżały, jakby nie mogła się uspokoić.

Cytat:
- Bells, przysięgam ci, że wiedziałem z kim się całuję – odparł, uśmiechająć się dobrotliwie

Cytat:
ściszył gło – wampirem. Pijanym wampirem.
Uśmiechnęła się do niego ciepło i poklepała delikatnie po pleach.

I kilka innych.
Przeszkadzało mi to niesamowicie w czytaniu. Rozpraszały mnie i sprawiały, że zastanawiałam się, czy autorka tak bardzo spieszyła się ze swoim tekstem, że zrobiła takie błędy, czy o co chodzi? Powinnam dać tutaj jeszcze mniej punktów, ale zostawiam dwa. Za fragment o owocach, miłości i ludziach.

W B też pojawiły się jakieś małe byki, ale w żadnym wypadku nie przeszkadzały mi one w odbiorze, ani też nie sprawiały, że zatrzymywałam się w jakimś momencie. Czytało się szybko, sprawnie. No i plus za retrospekcje. Coś co lubię.

Spełnienie warunków: 3 pkt.
A - 1.5
B - 1.5
Napiszę, że spełnione. Jednak mogłabym się w obu przyczepić pewnych spraw. Przykro mi stwierdzić, ale w A pojawił się według mnie na końcu lekki banał. To całe rozwiązanie sprawy Belli i Jaspera. Za to w B w oczach Bells pojawiły się łzy. Wychodzi jednak na to, że i tu i tu coś zazgrzytało, więc daję po równo.

Postacie: 5 pkt.
A - 1.5
B - 3.5
W A nie urzekła mnie żadna z postaci. Bella i Jasper wydają mi się zbyt papierowi, potraktowani po macoszemu. Ich rozmowy są takie za bardzo rozbuchane, nienaturalne. Nic mi się w nich nie podoba, niczym mnie do siebie nie przekonali. Daję te punkty za bełkoczącego Edwarda. On mnie chociaż trochę rozbawił.

W B bardzo spodobała mi się para Bella - Jasper. On początkowo niedostępny, chłodny, na dystans. Bella ambitna, pracowita, ale wątpiąca w swoje siły. Połączyło ich coś, potem rozdzieliło. Ale jednak nie do końca. Jest w tym coś pociągającego. Wydają się zupełnie różni, ale jednak podobni. Spodobali mi się. Najbardziej tajemniczość Jaspera. I ten kwiat, który podłożył Belli z liścikiem. A fragment wiersza w jego ustach sprawił, że miałam ciarki na plecach.

Ogólne wrażenie: 5 pkt.
A - 1
B - 4
Wszystko tak naprawdę napisałam wcześniej.
A ani trochę nie przypadło mi do gustu. Błędy wołają o pomstę do nieba, bohaterowie do mnie nie trafili. Całość ratuje wspominany już przeze mnie parokrotnie fragment o owocach itp. To jest największy plus całego tekstu.

B za to bardzo mi się spodobał. Motyw tańca został wykorzystany w pełni. Pomysł na nim bazujący jest dobrze wykonany. Bohaterowie wykreowani zostali dobrze. Napisane ładnie. No i wiersz fajniej użyty. I zachwyciło mnie to:
Cytat:
- Wiesz już kim jestem? – zapytał spokojnie.
- Twoje imię to Nieśmiertelność – szepnęła.

Cudo!


Podsumowanie:
A - 7
B - 18

Mam nadzieję, że autorka tekstu A się na mnie nie obrazi Wink Jeśli Cię uraziłam, bardzo przepraszam.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Susan dnia Śro 12:36, 28 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Dzwoneczek
Moderator



Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 231 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 18:44, 03 Maj 2010 Powrót do góry

Poziom tego pojedynku dość wyrównany, ale wydaje mi się, że mam swojego faworyta.

Pomysł:

A: 2,5
B: 2,5

Tu daję po równo, bo oba teksty mają w sobie jakiś urzekający element i nim się równoważą. W przypadku tekstu B jest to pomysł z tańcem i wpleceniem wspomnień, w przypadku tekstu A pomysł na erotykę w tańcu, jak i motyw dwóch połówek owocu. Zastanawiam się tylko, czy obie panie zmówiły się na paring Bella-Jasper, czy to tak przypadkowo wyszło.

Styl:
A: 3
B: 4

Dziewczyny, po takich weteranach pojedynków jak wy i mistrzyniach turnieju spodziewałabym się naprawdę mniejszej ilości błędów. Macie sporo literówek, braki przecinków albo nadmiary i błędy gramatyczne. Widzę, że Susan już sporo wypisała. Zabiło mnie to "poszłem"! Inne kwiatki w tekście A to np. : "Znalazłem to, po co się tu znalazłem" Shocked , wyrażenie "lekko zdzielić" i kolokwializmy "wali mnie", "walę cie", które w połączeniu z poetyckością zawartą w tym tekście po prostu zabijają. Autorko tekstu B - "część osób" jest rodzaju żeńskiego, a więc stała, a nie stało i rozmawiała, a nie rozmawiało. "Większość koleżanek" również, a więc przyszła, a nie przyszło.
Daję o jeden punkt więcej tekstowi B za nieco mniejszą jednak ilość błędów, za pewną lekkość zdań, piękne wplecenie wspomnień i ładniejsze moim zdaniem użycie cytatu.

Spełnienie warunków:


A: 2
B: 1

Za erotyzm w tekście A, który w B był jedynie śladowo.

Postacie:

A: 1,5
B: 3,5

Bardziej wyraziste są te w tekście B. Szczególnie on. Jest taki tajemniczy, pociągający... Niemal do końca myślałam, że to Edward...
Wolę też "tańczącą" Bellę z tekstu B. Pół punkta dodaję tekstowi A za drugoplanowego Edwarda. Świetny!

Ogólne wrażenie:

A: 1
B: 4

Podoba mi się poetycki motyw z połówkami owoców, "klamra" w tekście, piękne zakończenie jak i erotyka od której zrobiło mi się gorąco. Jednak motyw kłótni z kolokwializmami zepsuł to wrażenie. Nie podoba mi się też naiwność, polegająca na tym, że Bella nie wyczuła chłodu skóry partnera.
W tekście B erotyka jest bardzo subtelna i trochę mi jej brakowało, bo taniec stwarzał tutaj ogromne możliwości, zwłaszcza sekwencje wspomnień mogły być nią bardziej nasycone. Jednak - i tak są piękne, opisy są piękne, cały tekst jest piękny (poza błędami...) I jest tajemnica, magia, napięcie, do samego końca. "Twoje imię to Nieśmiertelność" to perełka.

Suma:


A: 10
B: 15

Gratuluję!!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gelida
Zły wampir



Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 407
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 45 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: znienacka

PostWysłany: Wto 20:01, 04 Maj 2010 Powrót do góry

1.Pomysł:
A: 2
B: 3

Na początku było podobnie: Bella szykuje się na bal. Bardziej chwycił mnie jednak pomysł z miłością sprzed lat i nauką tańca - to mi się wydaje takie romantyczne. W A mamy kilka zwrotów akcji. To, że Bella i Jasper są ze sobą, lecz tańczą z niby-nieznajomym (a przynajmniej Bella), było dobrym pomysłem. Jednak potem trochę mi się wydało to naciągane.

2.Styl:
A: 2
B: 5

Błędy, bądźcie przeklęte! Bardzo mi się rzucały w tekście A. W porównaniu z tym w B prawie ich nie było. Dałam te dwa punkty A za te ładne porównania miłości do owocu. No i za tytuł. W B spodobały mi się szczególnie retrospekcje i ładne wkomponowanie wiersza.

3.Spełnienie warunków:
A: 2
B: 1

a)erotyzm - w B go mało było
b)tandeta - to pogodzenie Belli i Jaspera było takie... nie takie, jak sobie wyobrażałam
c)łzy - które mi mignęły w B
Czyli, podsumowując, wychodzi jak wyżej.

4.Postacie:
A: 1
B: 4

W A postacie były takie niedopracowane. Postać Jaspera nie miała głębi, po prostu sobie była. I te pijane wampiry też mi nie podpasowały. Chociaż filozofie Edwarda są zabawne. Jeśli chodzi o Bellę, to... cóż za hipokryzja! Najpierw wije się przy niby-obcym facecie, a potem ma o to wyrzuty do Jaspera. Postacie w B są takie naturalne, nie są przerysowane. Bella jest ambitna, jednak trudno jej się pogodzić z nieszczęśliwą miłością. Jasper jest tajemniczy, niby zamknięty w sobie, lecz też kocha Bellę.

5.Ogólne wrażenie:
A: 1
B: 4

Widać, który tekst spodobał mi się bardziej. W A bardzo mnie gryzły błędy, postać Belli i pijane wampiry Laughing Ale tekst dostał punkcik za porównanie na początku, opis tańca i filozofie Edwarda. Za to B mnie urzekł postacią Jaspera, Nieśmiertelnością, różą z liścikiem, romantyzmem, retrospekcjami, subtelnością, polaną... Cudo!

Podsumowanie:
A: 8
B: 17


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
BajaBella
Moderator



Dołączył: 11 Gru 2009
Posty: 1556
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 219 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z lasu

PostWysłany: Czw 13:24, 06 Maj 2010 Powrót do góry

Pomysł: 5 pkt.
Tekst A: 3
Tekst B: 2

Obydwa pomysły są ciekawie zrealizowane. Na samym początku myślałam, że dam o jeden punkt więcej w tej kategorii tekstowi B, ale wracałam do tego waszego pojedynku już kilka razy (żeby go skomentować, ale coś zawsze mi przeszkadzało) i jednak, po kilkakrotnym przeczytaniu obydwu tekstów, skłaniam się bardziej do pomysłu w A. Podobał mi się bal maskowy i ta cała otoczka z nim związana, pewna magia, tajemnica, napięcie erotyczne. I podobał mi się pomysł na pijanego Edwarda. Przez zaskoczenie, trochę niedowierzanie, że jak to wampiry mogą się upić? Ale w końcu stwierdziłam, że jest to tylko zależne od wyobraźni autora, co wampiry mogą a czego nie. Dlatego plusik za odważne podejście do kanonu.
W tekście B najbardziej mnie ujęły wspomnienia i przedstawienie głównych bohaterów, ale to już inny podpunkt oceny.

Styl: 7 pkt.
Tekst A: 3,5
Tekst B: 3,5

Obydwie prace są napisane w taki sposób, że człowiek przez nie przepływa, zdumiony na samym końcu, że to już. Dlatego w tej kategorii kłaniam się do remisu. Zarówno tekst A, jak i B czytałam z dużą przyjemnością, nic mi nie zgrzytało lub przeszkadzało. Dodam, że obydwa teksty podziałały na moją wyobraźnię i „oczyma duszy” czytając wyobrażałam sobie Bellę w niebieskiej i w czerwonej sukience wirującą w tańcu.

Spełnienie warunków: 3 pkt.
Tekst A: 1,5
Tekst B: 1,5
Zgodzę się z dziewczynami oceniającymi powyżej, że w A erotyzm był zdecydowanie bardziej widoczny, ale jego subtelne występowanie w tekście B mi zupełnie nie przeszkadzało, a wręcz podobało mi się takie jego delikatne zaznaczenie. Dlatego daję po równo.

Postacie: 5 pkt.
Tekst A: 2
Tekst B: 3

Postacie w tekście B bardziej mi się spodobały. Tajemniczy, nieco wycofany, zapadający w pamięć Jasper. Nieco zdystansowany, można nawet uznać że chłodny i obojętny na samym początku. Później, przez cały tekst, widać jak ta postać się rozwija, rozkwita, aż na końcu ujmuje delikatnym romantyzmem. Bella też ciekawie opisana, ale to Jazz gra w tej mini pierwsze skrzypce.
W tekście A para Bella&Jasper troszeczkę mniej mnie zauroczyła, choć ich taniec wzbudził we mnie wiadome emocje. Do tej dwójki dodam jeszcze moim zdaniem rewelacyjnie opisanego Edwarda.

Ogólne wrażenie: 5 pkt.
Tekst A: 3
Tekst B: 2

Mimo wszystko skłaniam się ku tekstowi A. Przede wszystkim za niezwykle erotyczną scenę tańca, pobudzającą zmysły, ale również za wspominanego już przeze mnie wcześniej cudownie rozbrajającego Edwarda. I za ten bal maskowy.
Tekst B jest równie dobry, ale coś wybrać muszę. W nim najbardziej spodobały mi się retrospekcje i postać Jaspera, który jest po prostu bezbłędnie wykreowaną postacią.

Podsumowanie:
Tekst A: 13
Tekst B: 12

Gratuluję obydwu autorkom.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dilena
Administrator



Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 158 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 9:03, 07 Maj 2010 Powrót do góry

Mamy 200 punktów do dyspozycji.

Pierwszy tekst według Waszej oceny zbiera ich 90,4.
Jego autorką jest Cornelie.

Tekst B zbiera pozostałe 109,6 i jednocześnie wygrywa.
Zwycięzcą pojedynku zostaje kirke!

Dziękujemy za oddane oceny!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin