FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Ostatni dzień życia/Walka (Susan i PinkMiracle) [Z] Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Suhak
Zasłużony



Dołączył: 23 Lut 2009
Posty: 951
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 136 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: lubelskie

PostWysłany: Pią 19:18, 09 Kwi 2010 Powrót do góry

Pojedynkują się: PinkMiracle i Susan

Forma: miniaturka
Długość: 5 - 8
Tytuł: dowolny
Chcemy: Zdradę Belli z Jacobem i ich śmierć, rozpacz Edwarda, walkę z Volturi. Spóźnionych Alice i Jaspera.
Nie chcemy: Miłosnych uniesień Bella-Edward, Alice-Jasper, Renesmee, parodii
Termin: dwa tygodnie [do 8.04]
beta: bez
Oceniamy do: 23.04

Oceniamy według schematu:

Pomysł: 5 pkt.
Styl: 7 pkt.
Spełnienie warunków: 3 pkt.
Postacie: 5 pkt.
Ogólne wrażenie: 5 pkt.
Punkty przyznawane w innej punktacji nie będą liczone.

Jeśli nigdy nie oceniałaś/ -eś, zapoznaj się z zasadami. ← klik!


TEKST A:

Ostatni dzień życia

Minął już miesiąc odkąd Alice i Jasper odeszli. Przez cały czas chodzę podenerwowana. Nie martwię się o siebie, lecz o tych których kocham. Edward udaje, że wszystko jest w porządku uśmiecha się jakby nic się nie stało. Ale się stało. Przed wyjazdem Alice miała wizje, że Volturi przyjeżdżają. I to nie sami, ale z żonami. To właśnie wtedy moje życie się zawaliło. Edward mnie uspokaja, że chcą tylko sprawdzić czy dotrzymaliśmy obietnicy. Chcą sprawdzić, czy Edward mnie przemienił. A ja się tak boję! Boję się, że dowiedzą się o sforze, że skrzywdzą Jacoba i resztę watahy. Jacob wielokrotnie mi mówił, że nic mu się nie stanie, ale ja nie mogę przestać się martwić. Nic się nie zmieniło odkąd zostałam wampirem. Nadal kocham Jacoba i Edwarda. Westchnęłam głośno.
Zaczęłam robić się głodna. Chyba czas zapolować. Jakby czytając mi w myślach Edward podniósł wzrok.
- Idziemy? – Spytał. Uśmiechnęłam się do niego. Znał mnie jak nikt inny. Siedzieliśmy w dużym białym salonie na kanapie. Nic się tutaj nie zmieniło odkąd byłam człowiekiem. Oprócz tego, że mam lepszy wzrok i widzę, każdą drobinkę kurzu unoszącą się w powietrzu, każdy nawet najsłabszy zapach. Nic teraz nie jest dla mnie przeszkodą.
– Nie martw się. - Szepnął mi do ucha. Gardło lizały mi języki ognia. Wstałam wzdychając głośno. Zaśmiał się przeczesując włosy palcami. Jaki on był piękny! W życiu nawet nie śmiałabym marzyć o takim mężu! Spojrzałam na niego i zatonęłam w jego złotych oczach. Moje nadal miały kolor szkarłatny, chodź może mniej niż na początku. Przymknęłam je na chwile, a gdy otworzyłam już byłam pewna, że to nie jest sen, a ten ideał przede mną jest moim mężem.
- Więc chodźmy. – Powiedziałam biorąc go za rękę. Wybiegliśmy przez taras w stronę gęstej zieleni. Przeskoczyliśmy przez rzeczkę i popędziliśmy w las.


***


- Leah zamknij się! – Nie wytrzymałem. Już mnie do szału doprowadzała. – Zajmij się własnym nieudanym życiem, a od mojego się odpierdol. – Z jej twarzy zniknął na chwile ten głupi uśmieszek, by za chwile znów się pojawić. W jej oczach widziałem ból, ale gówno mnie to obchodziło. Wiedziałem, że Sam mnie zabije za te słowa.
- Mówię jak jest. Ona jest pijawką tak jak jej mąż. Złamali pakt. Więc musimy ich zabić. – Powiedziała uśmiechając się złośliwie. Wiedziała ile Bella dla mnie znaczy, wiedziała, że mnie to boli, a jednak nie przestała. Mogłem pozabijać całą ich walniętą rodzinkę krwiopijców, ale wiedziałem, że będę musiał zabić również Bellę, na której nadal mi zależy.
- Spokój! – Powiedział Sam głosem Alfy. Spojrzał na mnie karcąco. Westchnąłem ciężko. Gdy Sam przemawiał głosem Alfy nie można było mu się sprzeciwić. Czułem się wtedy jak jego niewolnik. Brakowało tylko kajdan.
- Zachowujecie się jak dzieci! – Powiedział gniewnie. Wiedziałem, że ma racje, ale nie mogłem nic poradzić na to, że Leah jest tak wkurzającą osobą. Kiedyś taka nie była. Kiedyś to nawet mi się podobała. Prychnąłem pod nosem. Teraz uważa, że jak Sam z nią zerwał to wie wszystko o życiu. A szczerze mówiąc to ona gówno wie. Spojrzałem na Sama .
- Mogę już iść do domu? Sam ja naprawdę jestem zmęczony, a poza tym nie chce mi się oglądać Leah. – Jego wzrok mówił ‘dałbyś spokój, co?’, ale pozwolił mi iść. Ładnie się ze wszystkimi pożegnałem i na czterech łapach wróciłem do domu.
W powietrzu unosił się straszny smród. Najmocniej śmierdziało przy moim domu. Nie mogłem wytrzymać i zmieniłem się w człowieka. Pod krzakami za domem znalazłem swoje ciuchy, które zostawiłem rano wychodząc z domu. Wiedziałem, że w końcu się pojawi.
Otworzyłem drzwi i skierowałem się w stronę kuchni. Na blacie siedziała Bella Swan we własnej osobie. Przepraszam Cullen, Bella Cullen. Nie powinno jej tu być. Gdyby ktoś się dowiedział. Nawet nie chciałem myśleć co by się stało. Twarz miałem przerażoną. Właśnie złamała kolejny punkt paktu. Moim zadaniem jest teraz zabicie jej.


***


- Cześć Jacob. – Odezwałam się nieśmiało. Wiedziałam, że będzie na mnie zły. Zresztą nie tylko on, ale również Edward. Przychodząc do niego złamałam pakt.
- Wiem, że nie powinno mnie tu być. – Spojrzałam na niego błagalnie. – Ale ja naprawdę nie mogę wytrzymać w domu, Jacob. To jest dla mnie trudne. Ja.. ja martwię się o ciebie. I o Edwarda. I o resztę mojej rodziny. – Chciało mi się płakać, ale ani jedna łza nie spłynęła po moim policzku. Podszedł do mnie cały w konwulsjach i przytulił mnie mocno do siebie.
- Tak za tobą tęskniłem. – Szepnął mi do ucha. – Nie powinno Cię tu być. – Odsunął się ode mnie na wyciągnięcie ramienia.- Bello, czy ty wiesz co właśnie zrobiłaś? Złamałaś pakt! Powinienem cię zabić! Co ty sobie myślisz!? – Teraz już na mnie krzyczał. Jego żyły były przepełnione nieopisaną furią, a oczy ciskały gromy.
- Ja.. ja przepraszam. – powiedziałam spuszczając wzrok. Wiedziałam, że ma rację. Nie powinno mnie tu być. W ten sposób naraziłam wszystkich na niebezpieczeństwo. – Ale zrozum, Jacob. Ja nie mogę żyć wiedząc, że zraniłam ciebie. Nadal cię kocham Jacob. Nie chcę, żeby to kim, a raczej czym jestem to zniszczyło. – Spojrzałam na niego błagalnie.
Powinien wiedzieć co czuję. On sam pewnie czuł się podobnie. Po tych wszystkich wydarzeniach nie chciałam go tracić. Był dla mnie ostatnią deską ratunku. Podeszłam do niego i przytuliłam się do jego piersi. Był ciepły niczym nagrzany w słońcu piasek. Gdyby nie to że kocham Edwarda tak mocno, że za niego wyszłam i stałam się nieśmiertelna, pewnie byłbym teraz żoną Jacoba. Czasami zastanawiałam się jak to by było, gdybym zamiast Edwarda wybrała Jacoba. Odsunęłam od siebie takie myśli. Teraz miałam ważniejsze rzeczy do roboty niż zastanawianie się, czy dobrze wybrałam.
Odsunęłam się od Jacoba i dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że miał na sobie obcisły podkoszulek, który świetnie uwydatniał jego mięśnie. Zawsze uważałam, że on jest piękny, ale teraz gdy spojrzałam na niego swoim nowym wzrokiem o mało nie dostałam apopleksji. Tak naprawdę nigdy go nie widziałam. Tak samo jak zachwycił mnie Edward, gdy po raz pierwszy po przemianie go zobaczyłam, Jacob też wywarł na mnie ogromne wrażenie. Mimo tego, że strasznie śmierdział mokrym psem, to był niczym młody Bóg. Mogłabym się tak zatracić w jego pocałunkach.
Nie wiedząc jak, a co ważniejsze nie wiedząc kiedy na jego ustach złożyłam pocałunek. Przez chwilę się opierał, po czym dał się porwać namiętności. Po chwili znaleźliśmy się w jego sypialni. Nie wiem jak to się stało. Byłam zajęta czymś o wiele ciekawszym, żeby zwracać uwagę na otaczające mnie rzeczy. Nie minęła sekunda, a ja już leżałam na łóżku. Byliśmy spragnieni siebie nawzajem. Same pocałunki nam nie wystarczały. Nawet przez myśl mi nie przyszło, że mogę zrobić mu krzywdę. Odleciałam w porywie namiętności i rozkoszy. Nigdy nie podejrzewałam, że może być mi z kimś lepiej niż z Edwardem, ale muszę przyznać Jacobowi, że w łóżku był niesamowity. Był moim zakazanym owocem. Gdzieś w głębi umysłu byłam na siebie zła za taką słabość do niego. Za to, że właśnie zdradziłam Edwarda. Jak na razie o tym nie myślałam nie chciałam psuć takiej pięknej chwili. To byłoby karygodne.
Gdy już zbliżał się zmierzch zdałam sobie sprawę, że już od kilku godzin nie ma mnie w domu. Jacob kupił sobie mały domek niedaleko ojca. Nie zostawił go tam samego, była z nim Rebecca. Leżałam obok Jacoba na dużym łóżku. Kręcił kółka na moim brzuchu kierując się coraz niżej. Westchnęłam z satysfakcją i obróciłam się przodem do niego przekładając mu nogę w pasie. Wplątałam mu palce we włosy i przyciągnęłam bliżej do siebie całując. Po chwili już leżałam pod nim, a jego usta zatrzymały się na szyi, żeby językiem robić delikatne kółeczka na mojej nagiej skórze. Uśmiechnęłam się szeroko zaraz potem moje usta znalazły jego i znowu się połączyły. Niestety musiałam w końcu przerwać tę magiczną chwilę, gdyż robiło się już naprawdę późno i wiedziałam, że Edward zacznie się o mnie martwić.
- Muszę już wracać.- zamruczałam mu cicho do ucha. Szybko wstałam, poszukałam swoich rzeczy i ubrałam się. Wszystko to zrobiłam zaledwie w dwie sekundy. Podeszłam do Jacoba i zostawiłam na jego ustach długi pocałunek.
- Wrócisz tutaj, prawda? – Wiedziałam, że nie chodzi mu o La Push. Tylko o niego. Uśmiechnęłam się, mrugnęłam i już mnie nie było. Nie chciałam mu robić nadziei. Już wystarczająco dużo razy go zraniłam.
Gdy wracałam do domu zastanawiałam się co właśnie uczyniłam. Szukałam pocieszenia, to normalne, ale żeby zdradzić Edwarda, mojego męża, kochanka i przyjaciela z Jacobem? Zaczęłam szybko mrugać. Gdybym miała w oczach jeszcze łzy, pewnie bym się popłakała. Nie mogłam znieść myśli, że dopuściłam się czegoś takiego. Że potraktowałam tak Edwarda i Jacoba. Znowu ich zraniłam. I to wcale nie było fajne uczucie. Gdy wjeżdżałam na podjazd swoim nowiutkim mercedesem uświadomiłam sobie, że kocham Jacoba.


***


Nie przypuszczałem, że to się tak skończy. Że wylądujemy razem w łóżku i że będzie tak cudownie. Zatracenie się z Bellą było niesamowitym przeżyciem. Zawsze wiedziałem, że jest wspaniała, ale po tym jak stała się wampirzycą myślałem, że się zmieni. Oprócz tego, że jest pewniejsza siebie i silniejsza, chyba nic się w niej nie zmieniło. Leżałem tak jakiś czas rozpamiętując minione zdarzenie. To było takie piękne, że nie mogło być prawdziwe. A jednak było. Czułem każdy jej oddech, nagą skórę i zapach. Może zapach nie był zbyt przyjemny pachniała tak słodko, że można by się porzygać.
Czy mówiłem już, że było to wspaniałe? Że Bella jest najwspanialszą kobietą jaką w życiu spotkałem? Musiałem się ogarnąć. Poklepałem się po policzkach i wstałem z łóżka, które jeszcze chwilę temu dzieliłem z Bellą. Wszedłem do łazienki wziąć prysznic. Woda i owocowy żel pod prysznic zmył ze mnie pot. Chociaż wampiry się nie pociły ja nadal byłem w połowie człowiekiem, chociaż zmieniałem się w wilka nadal nim byłem. Nic oprócz tego małego szczegółu się praktycznie nie zmieniło. No, i trzeba przyznać, że urosłem i zmężniałem. Działałem teraz na dziewczyny jak magnes, ale i tak żadna mi się nie podobała. Mój ideał był już zajęty. Westchnąłem ciężko i owinąłem się ręcznikiem w biodrach. Wiedziałem, że gdyby pijawka się o tym dowiedziała rozerwałaby mnie na strzępy, ale to i tak nie popsuło mojego dobrego humoru. Wiedziałem, że Bella do mnie wróci. Może jeszcze nie dzisiaj, ale jutro na pewno. Gdy już się ubrałem zjadłem wielką kolację i wyszedłem na patrol. Wiedziałem, że jak tylko zmienię się w wilka reszta dowie się, że Bella była, a do tego, że zdradziła pijawkę ze mną. Odczuwałem nawet pewną satysfakcje z tego, że po tylu nieudanych próbach Bella sama do mnie przyszła. Zmieniłem się w wilka. I w tym momencie cała sfora wiedziała, kto przed chwilą gościł na mym łożu.


***


Wjeżdżając do garażu nie byłam pewna, czy już się w pełni uspokoiłam. Wysiadłam z samochodu i skierowałam się do salonu. Był tam. W salonie na kanapie siedział Edward i oglądał telewizję. Nie zareagował, gdy weszłam. Usiadłam obok i przytuliłam się do niego.
- Co jest? – spytałam całując go w policzek. Moja gra aktorska ostatnimi czasy się poprawiła. Umiałam już udawać, że nic mnie nie martwi. Wampiry szybko się uczą. I to jest jena z tych wielu zalet bycia nim. Możesz się uczyć całą wieczność. Na własnych, albo cudzych błędach, czy przeżyciach.
Potrząsnął głową i przytulił mnie mocno do siebie.
- Śmierdzisz. – Szepnął mi do ucha tak cicho, że człowiek by nie usłyszał. Nie odezwałam się. Bez słowa wstałam i skierowałam się do kuchni, gdzie usiadłam lekko na blacie. Zaczęłam machać nogami. Tak zwykle robiłam, gdy się czymś bardzo denerwowałam. Edward wstał i podszedł do mnie. Stanął przede mną, dwoma palcami chwytając mnie za podbródek, tak żebym spojrzała mu w oczy. W jego samych zobaczyłam niewymowną miłość. Poczułam ukłucie w żołądku. Byłam wobec niego nie fair.
- Edwardzie.. – Nie zdążyłam dokończyć, gdy przerwało mi pukanie do drzwi. Edward zesztywniał i odsunął się ode mnie.
- Mamy gości. – Domyśliłam się kto to i spojrzałam na niego z paniką w oczach. Do głowy przychodziło mi tylko jedno słowo. Volturi.
Byłam przerażona, gdy do naszego salonu weszła Włoska trójca. Stanęłam z Edwardem jak najdalej od nich.
- Ach Bello! Świetnie wyglądasz jako nieśmiertelna. – Powiedział Aro słodkim głosem. Nie mogłam wydobyć z siebie słowa, więc tylko pokiwałam głową. Nagle do pokoju wpadł rdzawy wilk. Wszystkie wampiry zwróciły na niego wzrok. Stanął przede mną warcząc zajadle na obcych. W jednej chwili Kajusz wyrwał się do przodu chcąc zaatakować wilka.
- Nie! – Krzyknęłam i wpadłam pomiędzy nich. Kajusz rzucił mną o ścianę niczym szmacianą lalką. Wylądowałam na trawie za domem. Edward już klęczał obok mnie. Pomógł mi wstać i rzuciliśmy się w wir walki. Do pokoju wpadły jeszcze trzy inne wilki. Nie zwracałam na nie większej uwagi. Byłam zbyt zajęta walką z Kajuszem. Postronny obserwator mógłby powiedzieć, że tańczymy. To był taniec śmierci. Jeden zły ruch, a po Tobie zostaje kupka popiołów. I ja ten zły ruch zrobiłam. Moją uwagę zwrócił wilk rzucony na ziemie, który ledwo sobie radził. Nie zdążyłam w porę się pochylić i mój przeciwnik dopadł mojego gardła. Wyrwał mi pojedynczo wszystkie kończyny. Nawet nie zauważyłam, kiedy wyjął zapalniczkę i po mnie został tylko popiół.


***


Widzę ciemność. Chwila, chwila. Ciemności przecież nie można zobaczyć. Ona po prostu jest. Tak jak jasność. Jej też nie można zobaczyć. Jest przed naszymi oczami. To dlaczego tak bardzo się boję ? Tu nic nie ma. Przynajmniej nie powinno być. Dlaczego boję się ciemności, a jasności nie ? Niczym się od siebie nie różnią przecież. To skąd się wziął ten strach? Chce umrzeć, ale nie mogę. Widzę jedynie ciemność i czuje niewysłowiony ból. Nawet światełka nie widzę. Gdzie jest to cholerne światełko, które opisuje się w książkach, zanim postać umrze !? Nie ma go. Nie ma, bo nie umarłem. Skąd to wiem ? Czuję ból. A przecież po śmieci nie powinno się czuć bólu. I słyszę głosy, ale nie umiem rozróżnić słów. Nie poznaję tych głosów. Nie znam ich. Chciałem krzyczeć, ale nie mogłem. Dlaczego!? Zabijcie mnie! To tak boli! Leżałem tak na ziemi zwijając się z bólu. Przez głowę przelatywały mi ostatnie kilka minut mojego życia. Walka. Bella. Popiół. Przestraszyłem się nie na żarty.
Gdzie jest Bella? Czy nic jej nie jest. Zmusiłem się do otworzenia oczu. Nikogo nade mną nie było słyszałem tylko wycie wilków i szum walki. Podniosłem się szybko. Nadal byłem w swojej wilczej postaci. Czułem, że mam złamaną łapę i kilka żeber. Rozejrzałem się w poszukiwaniu Belli. Nie widziałem jej nigdzie. Za to zobaczyłem Edwarda, który klęczał nad kupką popiołów. Nie. Pomyślałem. Na policzkach czułem już pierwsze łzy. Nie to nie może być prawda. Powtarzałem sobie. Czułem głęboki smutek i wściekłość. Nie wytrzymałem i rzuciłem się na pierwszego lepszego wampira. Okazało się, że był to blondyn, z którym Bella walczyła. To on ją zabił. A teraz ja zabiję jego. Rzuciłem mu się do gardła rządzy krwi. Po chwili coś mnie uderzyło z tyłu głowy, a ja upadłem na ziemie. Po chwili poczułem przeszywający ból w karku. I już nic nie czułem. Odszedłem z tego świata tak jak miłości moja. Teraz będziemy mogli się złączyć w piekle, niczym dwoje kochanków uciekających przed strasznym światem.


***


Chciałem zabić Kajusza osobiście, ale nie zdążyłem. Zajął się nim Sam. Klęczałem nad popiołami Belli i próbowałem wymusić łzy, które jak dobrze wiedziałem i tak by nie poleciały. Nie wiem ile czasu tak spędziłem, ale usłyszałem, że po mojej stronie ktoś klęka. To nie był wilkołak. To był wampir. Nie podniosłem wzroku. Nie chciałem na tego kogoś patrzeć. Poczułem na ramieniu czyjąś rękę, nie poruszyłem się. Oczy nadal miałem zamknięte. Gdybym mógł płakać wylałbym morze łez, gdyż straciłem to co trzymało mnie przy życiu. Kogoś kogo kochałem całym sercem. Zależało mi na niej bardziej niż na całej rodzinie. Byliśmy niczym dwie połówki jednej duszy, które się po tylu latach odnalazły, a teraz ona odeszła i nie wróci. Już nigdy. Zostałem sam. Bóg dał mi się nacieszyć moim skarbem tylko przez chwile. A mieliśmy spędzić ze sobą całą wieczność. Całą.. teraz już nic nie będzie miało dla mnie żadnego sensu. Bo gdy ją poznałem moje życie stało się kolorowe. Zniknęły szare barwy. Zostały one zastąpione jasnymi, ostrymi kolorami, które ukazywały moją duszę taką jaka jest.
- Edward.. – usłyszałem czyś głos. Była to Alice. – Edward.. tak mi przykro. – Upadła bezwładnie na kolana i zaczęła łkać. Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę, że to Jasper mnie trzymał za ramie i klękał ze mną od dłuższego czasu. A może od chwili? Nie wiem. Nie liczyłem czasu. Teraz nic się już dla mnie nie liczyło. Jasper się nie odzywał, ale wiedziałem, że mu przykro. Widziałem to w jego myślach. Chciał mnie pocieszyć, ale nie wiedział jak. Też się przywiązał do Belli. Była w końcu najbliższą przyjaciółką Alice. A jak Alice jest przykro to mu też. Jak Alice kogoś kocha, on też stara się tę osobę pokochać, gdyż na tym właśnie polega miłość. Moja miłość właśnie odeszła z tego świata. I już nigdy nie wróci. Zostanie tylko wspomnieniem, do którego będę wracał codziennie. Wstałem odwróciłem się i już mnie nie było. Chciałem być sam, oddać się chwili cierpienia i smutku.


TEKST B:

Walka


Gdybyś mnie kiedyś miała przestać kochać,
Nie mów mi tego. Bóg tego także nie czyni.
Gdy ma zesłać zarazę i głód, on ciągle się śmieje z wysoka,
Choć dobrze wie, że oazy przemieni w pustynię.


Konstanty Ildefons Gałczyński



Nazywam się Edward Cullen i przegrałem.


***


Ciemniejące nad lasem niebo wcale nie zwiastowało nadejścia nocy - na nią jeszcze nie przyszła pora. Teraz kontrolę miała przejąć burza, na którą mieszkańcy czekali od dobrych paru dni. Tegoroczne lato zaskoczyło wszystkich wysoką temperaturą, lecz nie uraczyło słońcem, za którym tak bardzo tęsknili. Nie byli jednak przyzwyczajeni do upałów, więc gdy te męczyły ich przez prawie tydzień, zapragnęli orzeźwienia w postaci deszczu, którego normalnie mieli po dziurki w nosie. Powietrze wydawało się ciężkie i wręcz naelektryzowane. Czasem trudno aż było przez to oddychać. Dlatego wszyscy ucieszyli się na widok granatowego nieba. A gdy lekki jak na razie wiatr smagał ich rozgrzane twarze, poczuli swojego rodzaju ulgę. Nadstawiali uszu, by usłyszeć dźwięk pierwszego grzmotu oraz wbijali wzrok w ciemny nieboskłon, żeby dostrzec rozrywającą go błyskawicę.
Edward jednak nie przejmował się zmianami pogody. Praktycznie w ogóle nie zwracał na nie uwagi. Przynajmniej dopóki nie zaczynało świecić słońce. Wtedy musiał się mieć na baczności, aby ktoś przypadkiem nie odkrył tego, że nie jest zwykłym człowiekiem, a wampirem. Potworem.
Rozpostarł się wygodnie w fotelu kierowcy swojego srebrnego volvo, zaparkowanego na poboczu drogi, prowadzącej do La Push. Z samochodowego odtwarzacza wydobywały się dźwięki pierwszej części Sonaty Księżycowej Beethovena, wprawiając Edwarda w przygnębienie. Gdy był jeszcze młodym chłopcem, postanowił, że kiedy zda sobie sprawę z tego, że śmierć zbliża się ku niemu wielkimi krokami, napisze list pożegnalny. Pragnął w nim zawrzeć kilka słów o życiu, najważniejszych wydarzeniach, bliskich osobach oraz poprosić, by ceremonii pogrzebowej towarzyszyła właśnie ta melodia. Przy takiej muzyce mógłby w spokoju zostać pochowany. Matka śmiała się z jego pomysłów, mówiąc, że nie ma czym się przejmować, bo jest jeszcze młody i zdrowy. Niespełna rok później leżał w szpitalnym łóżku, nie mogąc nawet utrzymać w ręce pióra, majacząc i czekając na koniec. Odszedłby, nie żegnając się z nikim i nie pozostawiając po sobie dosłownie nic. Nawet wspomnianego listu.
W ostatniej chwili został jednak brutalnie wyrwany z objęć śmierci. Przynajmniej tej ostatecznej. Bo przecież w pewnym sensie można stwierdzić, że Edward Masen umarł, by narodzić się na nowo, jako Edward Cullen. Niebezpieczna i nieśmiertelna istota, łaknąca ludzkiej krwi, obdarzona niezwykłą siłą, wyostrzonymi zmysłami oraz darem, który niekiedy okazywał się przekleństwem. Bo cóż jest wspaniałego w głosach tłumu ludzi, świdrujących boleśnie mózg? Minęły lata ciężkich ćwiczeń, zanim bez problemu mógł rozróżnić swoje myśli spośród masy innych. Po kilku dekadach praktyk nauczył się ignorować obrazy, wysyłane przez osoby wkoło. Doszedł w tym wręcz do perfekcji. Jednak wtedy do jego świata wkradła się osoba, której myśli na przekór pragnął poznać, lecz nie było mu to dane.
Bella. Na jej wspomnienie twarz Edwarda rozjaśnił delikatny uśmiech. Chcąc wniknąć do umysłu dziewczyny, napotykał blokadę. Zupełnie jakby otoczyła swoją głowę niewidzialnym murem, odgradzając do niego dostęp. Wampir z jednej strony uważał, że to dobrze, gdyż jego ukochana ma prawo do prywatności. Jednak czasami miałby ochotę sprawdzić, co tak naprawdę w danej chwili czuje lub czy czegoś się boi albo czymś się zamartwia.
Ostatnimi czasy Bella zdawała się błądzić myślami gdzieś daleko. Zupełnie jakby chciała coś przed nim ukryć. Niby zachowywała się tak samo. Nie licząc tego, jaka nieobecna momentami była oraz czegoś, co zastanawiało go najbardziej. Dostrzegał smutną pustkę w jej oczach. Nie mógł pojąć, co się z nią dzieje. Przecież cieszyła się zdrowiem, układało się jej z rodzicami, w szkole również wszystko szło nieźle. Ich wspólne relacje też podążały dobrym torem. Wampir dbał o swoją wybrankę, spełniał jej życzenia, wspierał i przede wszystkim, kochał najmocniej jak to tylko możliwe. Była młoda, piękna i malowała się przed nią szczęśliwa przyszłość z miłością swojego życia u boku. Czego chcieć więcej?
A jednak coś ją męczyło i nie pozwalało się cieszyć tym, co miała. Gdyby tylko wiedział jak ją rozweselić, sprawić by przestała się zamartwiać... Niestety Bella nie wyjawiła tej tajemnicy. Zresztą nic nie musiała mówić, bo zagadka sama się rozwiązała, kiedy to pewnego dnia, gdy siedzieli wspólnie w domu Swanów zadzwonił telefon. Gdy odebrała, jej oczy rozbłysły.
Black. To o niego chodziło. Edward zabronił dziewczynie spotkań z nim. Wtedy właśnie popadła w przygnębienie. I tak oto Cullen poznał prawdę. Zrozumiał, że nie ma prawa niszczyć jej przyjaźni z Jacobem. Nawet jeśli ten jest jego śmiertelnym wrogiem. Pozwolił Belli udać się do La Push, a teraz właśnie czekał, aż Jake odwiezie ją do granicy, gdzie będzie mógł ją przejąć. Miał nadzieję, że dziewczyna świetnie bawiła się w towarzystwie przyjaciela i że jej humor ulegnie poprawie. Jeśli tak właśnie się stanie, to zezwoli na systematyczne spotkania. Nie chodziło przecież tylko o dobro samej Belli, ale też o ich wspólne. Jeśli wszystko pójdzie tak, jak powinno, to ich stosunki również się ocieplą, a wtedy każdy będzie na swój sposób zadowolony.
W oddali rozległ się grzmot. Burza faktycznie zbliżała się wielkimi krokami. Nie miała zamiaru zawrócić. Pędziła wprost na nich. Podmuchy wiatru stawały się coraz silniejsze. Gałęzie drzew uginały się pod ich naporem, a pojedyncze liście odrywały się od nich, tańcząc moment w powietrzu, a następnie upadając na ziemię. Ptaki, które jeszcze przed chwilą latały nisko, wyśpiewując przejmującą melodię, ukryły się w swoich dziuplach, by przeczekać deszcz i pioruny.
Kolejny grzmot. Głośniejszy i potężniejszy. Odbijający się echem w głowach i przyprawiający o ciarki na plecach. Edward wyszedł z auta, zatrzasnął drzwi i zaczął przechadzać się w tę i z powrotem, przyglądając się drzewom wzdłuż drogi. Konary niektórych miały bardzo dziwaczne kształty. Wyglądały niczym zdeformowane ciała, których członki powyginały się we wszystkie strony. Było to trochę przerażające, ale zarazem piękne i zadziwiające. Bo jak inaczej określić to, co natura sama potrafi stworzyć? Edward chodził po tym świecie wiele długich lat, lecz nadal potrafił się zachwycać wszystkim, co znajduje się wokół niego. Pewnie dlatego, że wciąż pielęgnował w sobie wrażliwość, dbając by nie wyparły jej wampirze instynkty.
Niego już całkowicie skryło się za granatową zasłoną, gdy Edward przysiadł na masce samochodu, wpatrując się w stronę, z której powinien nadjechać samochód Jake’a. Zupełnie jakby to wywołał. Zza zakrętu wyłonił się czerwony volkswagen i po około trzystu metrach zatrzymał się na poboczu. Po chwili od strony kierowcy wyskoczył Jacob, który nie spoglądając nawet na Edwarda, podbiegł do drzwi pasażera i otworzył je. Wampir uśmiechnął się na widok ukochanej. Zerknęła na niego przelotnie, po czym szybko zwróciła swoje błyszczące oczy ku Blackowi. I wtedy uśmiechnęła się promiennie, jej policzki zarumieniły się uroczo, a włosy rozwiał wiatr. Wyglądała wspaniale. Tylko dlaczego tak uparcie wpatrywała się w Jacoba, zamiast w niego?
Przytulili się, po czym Bella powolnym krokiem ruszyła w stronę Edwarda. Jednak nie patrzyła na niego, tylko wbijała wzrok w ziemię, obejmując się szczelnie ramionami. Robiła to zapewne dlatego, że zrobiło się jej chłodno przez wzmagający się wiatr. A może chciała zatrzymać przy sobie choć odrobinę Jacoba? Jego zapach? Wspomnienie dotyku? Bliskości? Edward popatrzył na Jake’a, który stał z rękoma podpartymi o boki. Otworzył swój umysł na jego myśli, chcąc dowiedzieć się, czy coś się wydarzyło. Nie musiał długo czekać na odpowiedź.

Słyszysz mnie, prawda? Na pewno. Twoja mina mówi sama za siebie.

Bella stanęła przy Cullenie i spytała:
- Co się dzieje?
Spojrzała na Edwarda, a następnie na Jacoba. Uśmiech od razu zniknął z jej twarzy. Zupełnie jakby doskonale wiedziała, co Jake ma zamiar zrobić i co nastąpi potem. W jej oczach pojawiło się przerażenie.
- Przestań – krzyknęła i rzuciła się w stronę Indianina, lecz Edward chwycił ją za ramię i zatrzymał. – Zostaw mnie! – warknęła.
Edward jej nie słuchał. Czekał na to, co zaprezentuje mu Jacob, choć doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że pożałuje swojej decyzji.

Ciągle zastanawiałem się, jakim podstępem ściągnąć Bellę do La Push, żebyś nie mógł nam przeszkodzić. Tak długo zabraniałeś jej spotkać ze mną, tak długo ją ograniczałeś i kontrolowałeś, że gdy w końcu pozwoliłeś jej do mnie przyjechać, okazało się, że najchętniej by do ciebie nie wracała. Ciekawe jakbyś się poczuł, słysząc jak bardzo ma dość twoich zakazów, nadmiernej opiekuńczości, braku wolności. Czy ty wiesz, jak bardzo boi ci się sprzeciwić i wyznać, że coś jej nie pasuje? Czy zdajesz sobie sprawę z tego, jak irytuje ją twoje wieczne odmawianie bliskości? Czy spodziewałbyś się tego, że zamęczysz i zamrozisz waszą miłość? Lepiej spójrz na nią.

Wampir z trudem przeniósł wzrok na Bellę. Jej oczy były pełne srebrzystych łez, które jedna po drugiej spływały po policzkach, pozostawiając na nich wilgotne ścieżki. Kręciła z niedowierzaniem głową i próbowała wyrwać z żelaznego uścisku marmurowych dłoni. Widok ten oraz myśli Jake’a były dla Edwarda niczym ostre szpilki, wbijające się w jego serce. Sprawiały potworny ból. A pomyśleć, ze wampiry powinny być na niego odporne.

Przyszła do mnie stęskniona, smutna i spragniona bliskości. Od razu wpadła w moje ramiona. Spodziewałem się wszystkiego, ale nie tego, że to ty do tego doprowadzisz. Do tego, że Bella cię znienawidzi i w ostatecznym rozrachunku wybierze mnie. Kogoś, kto bez wahania zaspokoi wszystkie jej pragnienia, nie obawiając się, że ją przy tym zabije lub zamieni w potwora.

Jacob przesłał Edwardowi obrazek, w którym to przyciąga do siebie dziewczynę, zatapia palce w jej włosach i smakuje usta, jednocześnie wdychając wspaniały zapach skóry. Przez chwilę miał nadzieję, że Bella odepchnie Blacka, lecz się pomylił. Odwdzięczyła mu się jeszcze gorętszymi pocałunkami i pieszczotami. Jake przerwał prezentację, zapewne chcąc ukryć, co wydarzyło się później.

Ona cię już nie kocha. Potrzebuje kogoś takiego, jak ja. Dla kogo nie będzie musiała się zmieniać ani niczego wyrzekać. Pozwól jej odejść.

Bella zadrżała, gdy rozległ się grzmot. Jeden, a potem następny, a po nim kolejne. Niebo wciąż rozrywały błyskawice. I wtedy zaczął padać deszcz. Edward odniósł wrażenie, że jego serce z każdym uderzeniem pioruna, rozbija się na coraz to mniejsze kawałki. Ta co jakiś czas temu sprawiła, że znów zaczęło bić, teraz bez mrugnięcia okiem sprawiła, że bezpowrotnie umarło. Jacob nie kłamał. Widział to zarówno po nim, jak i po niej. Spoglądała na niego ze strachem. Dopiero co zaczęło padać, a była już całkiem przemoknięta. Wyglądała niczym szczeniak, wyrzucony na dwór, pozostawiony bez opieki, marzący o tym, by ktoś się nim zajął. Ale ona go nie chciała. Wolała Jake’a.
- Pozwól jej odejść – powtórzył tym razem na głos.
Wampir zacisnął mocno zęby, po czym puścił Bellę i cofnął się o kilka kroków. Przetarł twarz dłońmi i obserwował jak Jacob podbiega do dziewczyny i obejmuje ją ramieniem. Cullen odwrócił się, chcąc wsiąść do auta i odjechać daleko stąd, gdy dotarła do niego jedna krótka myśl, której nigdy nie powinien usłyszeć.

Przegrałeś.

Edwardem całkowicie zawładnął instynkt, a ten uznał Blacka za istotę, która nie ma prawa bytu. I taki jego stan nie miał już długo potrwać. Rzucił się na niego w błyskawicznym tempie. Jake w ostatniej chwili zdążył odepchnąć Bellę, która upadła na ziemię, a sam odskoczył przed przepełnionymi jadem zębami. Trzask pękających ubrań oznaczał, że Black próbuje jakoś zwiększyć swoje szanse na przeżycie. Dla Edwarda nie miało to żadnej różnicy. Spojrzał z pogardą na rudego wilka o ludzkich oczach i rzucił się do ataku. Nie zamierzał okazywać litości. Jego celem było rozszarpanie Jacoba na strzępy albo wstrzyknięcie do jego ciała wampirzej trucizny. Liczył bardziej na to drugie, gdyż wtedy umierałby w męczarniach. Chciał by cierpiał. Tak jak on. W uszach rozbrzmiewały mu grzmoty, pomieszane ze świstem wiatru, warczeniem wilka oraz krzykami Belli.
Jak przypuszczał, ugryzienie Jake’a nie okazało się trudne. Przeraźliwy skowyt, smak obleśnej, wilkołaczej krwi połączonej z jadem i poczucie zwycięstwa. Odsunął się od wilka, lecz ten postanowił walczyć do końca, wiedząc, że i tak zginie. Rzucił się do ostatniego, szaleńczego ataku, ale Edward okazał się szybszy. Zamachnął się potężnie i uderzył. Zdziwił się, gdy na skórze nie poczuł wilczego futra.
Zamarł, gdy zobaczył Bellę, leżącą na ziemi, starającą się chwycić oddech. Jej członki powykręcane były we wszystkie strony, przypominając drzewa, których kształty tak bardzo go zachwycały. Jednak ona wyglądała przerażająco. Z ust wyciekała jej strużka krwi. Błądziła wystraszonym wzrokiem w poszukiwaniu Jacoba, który wrócił do ludzkiej postaci i osunął się na ziemię, ciężko dysząc. Na jego prawym ramieniu widniała głęboka rana, z której wyciekała ciemna posoka, mieszając się z deszczem. Chłopak z trudem przeczołgał się do dziewczyny i chwycił ją za rękę.
- Bella – szepnął, zaciskając zęby. – Błagam, nie...
Zatrzymała wzrok na nim, zakaszlała przeciągle, plując krwią, po czym delikatnie się uśmiechnęła i zamknęła oczy. Jej klatka piersiowa przestała się unosić i opadać, a serce zamilkło. Krzyki Jacoba miały prześladować Edwarda każdego dnia. Wrzaski przesiąknięte bólem, rozpaczą i złością. Wił się na ziemi obok martwego ciała Belli, czując jak jad rozchodzi się po całym jego organizmie. Cullen nie mógł dłużej na to patrzeć. Wiedział jednak, że nie może uciec. Wampirzy instynkt zniknął, przez co dotarło do niego to, co zrobił.
Zabił Bellę. Nie chciał tego. A jednak to zrobił. Zamierzał uśmiercić Jacoba, choć ten miał rację. Przegrał. Tym co przed chwilą zrobił, tylko to potwierdził. Zamordował miłość swojego życia. Ona przestała go kochać, ale nie miał prawa tego zrobić. Z jakiej racji?
Teraz przyglądał się temu, jak z Jacoba ucieka życie. Również przez niego. Jak mógł tak postąpić? Co go opętało? Czemu dał się sprowokować? Plecy Jake’a wygięły się w łuk, a następnie całe ciało opadło bezwładnie na mokrą ziemię. Po chwili Indianin wydał z siebie ostatnie tchnienie.
Edward nie wierzył w to, co się stało. W to, co uczynił. Zaczął krążyć wokół nieżywej pary, co chwila się zatrzymując, kucając obok i szepcząc ich imiona. Po fali zdezorientowania i smutku, naszła go wściekłość, którą wyładował na pobliskich drzewach. Pragnął zniszczyć wszystko, co wpadnie mu w ręce. Już nigdy nie miał czuć się szczęśliwy. Już nigdy nie miał się niczym zachwycać. Nie po tym, co zrobił.
Nagle nastąpiło dosłowne oberwanie chmury. Edward doszedł do wniosku, że musi coś bezzwłocznie zrobić. Wsiadł do auta, sięgnął po komórkę, leżącą na fotelu pasażera i wybrał numer Alice. Odebrała pogodnie po pierwszym sygnale.
- Cześć! Jedziecie już?
- Mogę cię o coś poprosić? – spytał łamiącym się głosem.
- Jasne – odparła, poważniejąc, gdy wyczuła dziwny ton brata. – Stało się coś?
- Przyjedźcie z Jasperem do granicy z La Push. Będę na was czekał.
- Ale Edward... – zaczęła, lecz on wcisnął przycisk, kończący rozmowę i wyłączył telefon.
Znów spojrzał na martwe ciała, które zastygły ze splecionymi dłońmi. Twarz Belli emanowała spokojem. Jacoba natomiast wykrzywiał wyraz bólu. Nienawidził go, lecz nie miał prawa pozbawiać go życia. I to w taki sposób... Głowa wampira pulsowała przedziwnym bólem. Bólem, którego wcześniej nie poznał. Rozsadzał mu czaszkę i rozprzestrzeniał się na resztę ciała.
Zabił ich. Zabił Bellę.
Krzyknął przeciągle, uderzając na oślep w kierownicę. Raz, drugi i trzeci. Zniszczył jedyną rzecz, na jakiej mu zależało. Wiedział, że ich widok będzie go prześladować zawsze. Nigdy tego nie zapomni. Nigdy nie będzie potrafił pogodzić się z tym, co uczynił. Nigdy nie miał sobie tego wybaczyć.
Alice i Jasper powinni być tu lada chwila. Nie mógł zostawić swoich „ofiar” na deszczu. Wyszedł z auta i zbliżył się do nich. Zastygł, nie mogąc się poruszyć. Zabił w akcie zazdrości i zemsty. Stracił panowanie nad sobą. Pozwolił, by zawładnął nim potwór, którego tak się obawiał. Jak mógł do tego dopuścić? W tej chwili pożałował, że Carlisle zmienił go w wampira i nie pozwolił umrzeć. Nie poznałby Belli i ona nadal by żyła. A tak leżała z zakrwawioną twarzą, blada, mokra i zimna. Niczym sobie na to nie zasłużyła. Była kruchą istotą. Porcelanową lalką, którą jednym ruchem stłukł. I nie potrafił jej naprawić.
Padł na kolana i pochylił się nad ukochaną. Pragnął zapłakać, lecz nie mógł. To czym był mu na to nie pozwalało.
- Bella – szepnął, zaciskając powieki, pragnąc przypomnieć ją sobie żywą. Niestety widok bezwładnego ciała nie chciał zniknąć. – Nie chciałem... Co ja zrobiłem?! Bella!
Wziął dziewczynę na ręce, zaniósł do volkswagena, gdzie ułożył ją na tylnym siedzeniu. Odgarnął włosy z czoła i bezłzawo załkał. Spojrzał na samotne ciało Blacka. Jego też nie mógł tak zostawić. Przeniósł chłopaka do auta i zostawił obok Belli, kładąc jej dłoń na dłoni Jacoba. Tak samo, gdy leżeli na ziemi. Odeszli wspólnie i teraz na wieki będą razem...
Rozmyślania przerwał mu pisk opon hamującego samochodu. Zablokował umysł, by uniknąć konfrontacji z myślami Alice i Jaspera. Nie zniósłby tego. A może właśnie powinien dowiedzieć się, co o nim sądzą? Słuchać, gdy go wyklną? Przecież na to zasłużył.
- O mój Boże! – krzyknęła jego siostra, zdając sobie sprawę z tego, co się stało. Przepchnęła Edwarda i zakryła usta dłońmi. Jej czarne, krótkie włosy ociekały już wodą. – Jazz, musimy zabrać ich do szpitala. Albo do Carlisle’a! – wrzasnęła do blondwłosego wampira, stojącego po drugiej stronie auta.
Nie patrzył on jednak ani na Bellę, ani na Jake’a. Jego wzrok spoczywał na Edwardzie. Doskonale wiedział, co czuje. Wściekłość, zrezygnowanie, żal, ból, strach i niepohamowany smutek. Nie starał się go nawet uspokoić, bo nie miało to najmniejszego sensu. Emocje może i da się załagodzić, ale nie da się wymazać zbrodni, którą popełnił.
- Pomóż mi – poprosiła dziewczyna, przyciągając do siebie martwe ciało Belli.
- Alice, nic nie da się już zrobić. Przybyliśmy za późno. Oni nie żyją – rzekł Jasper, odrywając oczy od Edwarda i przenosząc je na swoją ukochaną, która na zmianę potrząsała Bellą i ją przytulała. Zalewała ją właśnie fala przerażenia połączonego z niedowierzaniem.
Wśród dźwięków burzy rozległ się warkot silnika. Volvo przemknęło obok nich, pędząc niczym jedna ze srebrzystych błyskawic.
- Coś ty najlepszego zrobił – szepnął Jasper, spoglądając na zakręt, za którym przed chwilą zniknął samochód, a następnie podszedł do Alice i objął ją mocno, pragnąc ulżyć cierpieniu.


***


Trzy pary czerwonych oczy przyglądały mu się uparcie i dokładnie, jakby chciały zajrzeć w głąb jego duszy. Jeżeli ta w ogóle istnieje. A może po prostu dziwiła ich ta niespodziewana wizyta i zastanawiali się, jaki tym razem powód nim kierował? Aro nie zamierzał dłużej pozostawać w niepewności. Wstał ze swojego zdobionego krzesła i podszedł do Edwarda. Ujął jego dłoń i przymknął powieki, by lepiej się skupić na myślach wampira.
Cullen postanowił wyjawić mu całą prawdę, nic nie ukrywając. Wiedział po co tu przybył, a kłamstwa w niczym by mu nie pomogły. Modlił się, by Aro szybko zapoznał się z ostatnimi wydarzeniami, a następnie wykonał egzekucję. Jednak on przez kilka dobrych minut nie puszczał jego ręki, przeczesując z uwagą umysł. Czas ciągnął się Edwardowi niemiłosiernie. Chciał by było już po wszystkim. Pragnął jak najszybciej umrzeć, bo wtedy prześladujący go ból zniknie. Przestanie cokolwiek czuć. Przestanie istnieć.
- Zadziwiające – rzekł nagle Aro, przerywając milczenie. – Takiego czegoś się nie spodziewałem.
Wampir cofnął się o kilka kroków, spoglądając na Demetriego i Felixa, stojących z boku.
- Przyszedłeś prosić o wyrok śmierci – odezwał się ponownie, przeczesując bladymi palcami swoje długie, ciemne włosy. – Na jakiej podstawie?
- Przecież wiesz – odparł Edward.
- Odpowiedz.
- Wyjawiłem śmiertelniczce naszą tajemnicą, a następnie dopuściłem się zbrodni, która może spowodować, że więcej osób dowie się o istnieniu wampirów – odrzekł Cullen niepewnie.
- Ale pewności nie masz?
- Zostawiłem dwa martwe ciała na drodze. Bella i Jacob mają rodziny. Dowiedzą się.
- Z tego co wiem, bliscy zmiennokształtnego znają o nas prawdę.
- Rodzice Belli nie. Na pewno będą chcieli jej dociec.
Aro skrzyżował ręce na piersi i po dłuższej chwili namysłu oznajmił:
- Z jednej strony jest mi ciebie żal, a z drugiej mam ochotę cię wyśmiać. Pozwoliłeś nędznemu zmiennokształtnemu odebrać sobie ukochaną? Przecież to był dzieciak, a udało mu się sprzątnąć twoją wybrankę sprzed nosa. Jak to o tobie świadczy? I ty jesteś wampirem? Przedstawicielem wyższej rasy? Pozwoliłeś się tak zhańbić?
- Ona go kochała – szepnął Edward
Wbił zdezorientowany wzrok w swojego rozmówcę. Kompletnie nie rozumiał, do czego on zmierza i jaki to ma cel. Jednak obojętnie o co mu chodziło, zaczynał go powoli denerwować.
- Ciebie podobno też. Tak nagle jej przeszło? – spytał długowłosy wampir. – Edwardzie, naucz się w końcu jednego. Ludzie może i są fascynujący, ale tak naprawdę to nic nie warte zwierzęta, nadające się jedynie na nasz posiłek. Bella najwidoczniej się niczym nie różniła. Kłamała i splugawiła się z wilkołakiem.
Cullen nie potrafił tego znieść. Volturi słynęli ze swoich wyższościowych poglądów, ale to, co teraz opowiadał ich przywódca przechodziło wszelkie pojęcie. Czuł jak każdy mięsień jego ciała się napina, a w ustach wzbiera się jad. Zacisnął dłonie w pięści.
- Spotkało ją to, na co zasłużyła – ciągnął Aro. – Powinna już dawno zostać zgładzona. Zdeptana niczym robak. Była nic nie warta.
Edward tego nie wytrzymał. Mógł obrażać każdego, ale nie ją. Skoczył do przodu wprost na ironicznie uśmiechającego się wampira, lecz w ostatniej chwili został pociągnięty do tyłu i powalony na posadzkę. Teraz dopiero zrozumiał powód obecności innych krwiopijców przy ich rozmowie. Stali nad nim, śmiejąc się głośno. Podniósł się na równe nogi i rzucił na potężniejszego Felixa. Przemknął obok i wskoczył mu na plecy, chwytając za głowę, starając się skręcić przeciwnikowi kark. Wiedział jednak, że jego szanse są marne. Wampiry mieszkające na dworze Volturi, systematycznie żywiły się ludzką krwią przez co miały więcej sił. Nie chciał jednak walczyć z tą dwójką, a dotrzeć do przywódcy i zetrzeć z jego bladej twarzy ten przeklęty uśmiech. Demetri jednak zrzucił Cullena z grzbietu Felixa i wymierzył mu potężny cios w szczękę. Edward wylądował na ścianie, zostawiając w niej wyżłobienie. Moment później poczuł na szyi żelazny uścisk. Felix nie dawał za wygraną. Walka była jego żywiołem i nigdy nie odpuszczał. Pchnął Edwarda w stronę okna, które przez siłę uderzenia, wybił. Szybko otrząsnął się z wygłupienia, widząc jak blisko swojego celu się znajduje. Aro stał kilka kroków dalej. Przemknął między zbliżającymi się przeciwnikami i natarł na przywódcę Volturi. Zamierzył się na niego najmocniej jak potrafił, po czym jego zaciśnięta pięść przeszyła jedynie powietrze. Sam padł na kolana z rękoma wykręconymi do tyłu. Usłyszał głośne oklaski, a moment później jego domniemana ofiara znów pojawiła się przed nim. Pochylił się nad Edwardem tak nisko, że prawie stykali się czołami. Dwa jarzące się, czerwone punkty spojrzały mu w oczy, gdy poczuł na policzkach dotyk lodowatych dłoni. Najpierw ledwo go muskały, zwiększając coraz bardziej swój napór. Aro zaśmiał się dźwięcznie i rzekł:
- Ty też nie zasługujesz na nic więcej.


***


Jak jednym słowem mógłbym opisać swoje życie? Walka. Tak, walka to odpowiednie określenie. Odkąd pamiętam, musiałem mierzyć się z przeciwnościami losu. Wpierw byli to moi rówieśnicy, którzy nie potrafili ze mną rozmawiać, potem choroba, która prawie odebrała mi życie. Właściwie to w pewnym sensie wtedy umarłem. Odrodziłem się jako potwór. Musiałem zmagać się ze swoja naturą, żądzą mordu oraz instynktem, który chciał odebrać mi to, co pozostało z dawnego mnie. Walczyłem z ciemnością, która zamierzała mnie pochłonąć, przeciągając na złą stronę. I wtedy pojawiła się nadzieja. Iskierka w mroku. Jej migoczący, żywy blask rozprzestrzeniał się coraz bardziej, aż dotarł i do mnie. Okazało się, że ciągła walka miała sens, bo dzięki temu mogłem się cieszyć tym, co otrzymałem – sensem i radością istnienia. Wydawało mi się, że nareszcie mogę odpocząć od ciągłej czujności. Odpuściłem dosłownie na moment i wtedy zbudziło się we mnie zło, które tak skrzętnie trzymałem w zamknięciu. Zniszczyło jedyne światło, które utrzymywało mnie przy życiu. Zabiło je moimi rękoma. W uszach wciąż rozbrzmiewają mi krzyki, a skórę mam splamioną krwią.
Wraz z blaskiem, nadającym mojej egzystencji sens, odszedłem i ja. Pozwoliłem zwyciężyć ciemności. Żadne słowa nie opiszą mojego smutku ani tego jak siebie nienawidzę. Pozostało mi stoczyć ostatnią walkę, z której nie chcę wrócić żywy.
Kiedyś pragnąłem, by na moim pogrzebie rozbrzmiała Sonata Księżycowa. Teraz muszę umrzeć w ciszy. Nie zasłużyłem na tak piękne i przejmujące odejście. Mordercy nie mają do niego prawa.
Nazywam się Edward Cullen i przegrałem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Suhak dnia Nie 13:00, 25 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Fuyu.
Dobry wampir



Dołączył: 12 Cze 2009
Posty: 799
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 30 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Yaoi-world :D

PostWysłany: Pią 21:08, 09 Kwi 2010 Powrót do góry

Ha! Doczekałam sie! ;D

Pomysł: 5 pkt.
A: 2,5
B: 2,5

Nie mogę się zdecydować, wiec dam po równo. Rolling Eyes
Oba nie były za bardzo oryginalne. Nie mowie, ze nie dobre - tylko troszkę mało hm.. wymyślne. ;D
Kiedy czytałam tekst A na mysl przyszło mi 'Zaćmienie', a czasem jakbym czytala telenowele Rolling Eyes
W B typowy schemat Bella przyjeżdża do Jacoba - Edziu sie wkurza - zabija ich - Edzia zabijają Volturi. :D

Styl: 7 pkt.
A: 3
B: 4

W A trochę dużo mi było powtórzeń typu 'Edward' czy 'Jacob'. Nie dało się tego inaczej zastąpić? Do tego zabrakło mi kilku przecinków i za dużo kropek. Kilka zdań można bylo połączyć w jedno.
W B jakoś błędów nie zauważyłam.. I tekst jest bardziej dopracowany.

Spełnienie warunków: 3 pkt.
A: 1,5
B: 1,5

Jak wyżej.

Postacie: 5 pkt.
A: 2
B: 3

Tekst A - Jezu, Bella tak szybko pchającą się komuś do lozka? A to zdzira. : D I Edzio jakis taki przesłodzony. Te lzy, rozpacz.. Ah..
Tekst B - Jacob jak zwykle pewny siebie, Bells taka jakaś obojętna wobec Edwarda..

Ogólne wrażenie: 5 pkt.
A: 2
B: 3

Jak wspomniałam wyżej - Tekst A czytalo mi sie jak meksykańską telenowele. Ale takie jest moje wrażenie. Tekst mógłby byc troszkę bardziej dopracowany. I to 'odpierdol sie' jakos mi nie pasowało.
B czytalo mi sie lekko i przyjemnie. I to chyba ten tekst bardziej mi sie spodobal.

Razem:
A: 11
B: 14

Gratuluje! Wink


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
bluelulu
Dobry wampir



Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 974
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 85 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hueco Mundo

PostWysłany: Nie 21:10, 11 Kwi 2010 Powrót do góry

Pomysł: 5 pkt.
A:2
B:3

Cholera. Szczęka mi opadła.

Powiem szczerze, że nie miałam takich ogromnych oczekiwań po przeczytaniu warunków więc zostałam naprawdę mile zaskoczona. Co do wykorzystania/ zastosowania pomysłu to właściwie pełna klasa. Jednakże, już w przypadku samego wykonania trochę gorzej. Ale, skupiamy się na samym pomyśle. Mogłabym dać punktów po równo, jednakże w przypadku tekstu B podobała mi się śmierć Edwarda, czego zabrakło w tekście pierwszym. A wydaje mi się, że wraz z śmiercią ukochanej jego egzystencja nie ma większego sensu...

Styl: 7 pkt.
A:2
B:5

Styl - stylem. W tekście pierwszym nie podoba mi się momentami kolejność słów w zdaniu, tak jakby autorka zapomniała czegoś jeszcze dopisać. Nie wiem jakby dokładniej to uściślić, ale dokładnie tak jest. Nie czytało mi się tak płynnie i plastycznie jak w tekście o tytule "Walka". Wszystkie zdania pasowały do siebie bardzo dobrze oraz było to jakieś składne i przemyślane, czytało się "jednym" ciągiem ; właściwie nie-zauważyłam kiedy skończyłam a sam tekst mnie niesamowicie wciągnął. Przyznam się, że pod sam koniec. W momencie gdy Edward uświadamia sobie co zrobił: oczy mi się niezwykle spociły.

Spełnienie warunków: 3 pkt.
A:1,5
B:1,5

Zostały spełnione.

Postacie: 5 pkt.
A:1
B:4

B:
Uczucia które posiada Edward i nimi emanuje są przepięknie ujęte. Jego furia trwała moment i te kilka sekund zniszczyło całe go życie. Lepiej bym tego nie ukazała. Obraz który wyłania się z tego tekstu to jedynie rozpacz i nic więcej , nawet płacz tutaj nie pomoże. Wszystko co ważne zostało starte na proch. Edward oczywiście nie pozostaje postacią bez winy, jego chorobliwa chęć chronienia Belli doprowadziła do tego, jednakże Jacob został ukazany jako osoba wielce niedojrzała, traktująca Bellę jako przedmiot jakiegoś śmiesznego zakładu. Nie lubię tej postaci, a przedstawienie jej w tak negatywnym świetle jeszcze bardziej mi się podobało. Co do Belli, tak jak zwykle. "Ludzko" lekkomyślna, nic więcej czego mogłabym się spodziewać. Podoba mi się to, bo układa się w bardzo ładną całość , doskonałą w każdym calu. Edward i wizyta u Volturii, chyba nie ma lepszego zakończenia. Pełna tragedia. Śmierć zatacza koło.
A: Tutaj było inaczej. Nie do uwierzenia, że Bells wybiera jednak Jacoba będąc wampirzycą. Po prostu przez gardło mi to nie przechodzi. Rozumiem, że nie ma Nessie i punktu "zaczepienia" ale jednak.. dobry pomysł, jednakże nie do końca dobrze sprzedany.

Ogólne wrażenie: 5 pkt.
A:2
B:3

Pogratulować mogę obu panią. Jednakże stawiam na tekst drugi. Jest taki plastyczny. Z drugiej strony, kupiłam tą historię bo uroniłam na niej łzy. Więc wzruszyła mnie i pobudziła serce. Jej tragizm przeszywa każdą z postaci na swój sposób, dlatego to mi się tak podoba. Jacob i Bella, umierający kochankowie oraz Edward, zdradzony oraz odrzucony: zapamiętany jako morderca. Coś w tym jest. Super. Jestem zachwycona!

Razem:
A:8,5
B:16,5

Pozdrawiam, Uskrzydlona


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Antonina
Dobry wampir



Dołączył: 18 Wrz 2009
Posty: 1127
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 41 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z objęć Jokera

PostWysłany: Pon 19:28, 12 Kwi 2010 Powrót do góry

Pomysł: 5 pkt.
Tekst A - 2
Tekst B – 3
Oba pomysły na teksty wydały mi się poniekąd znajome – w tekście A widziałam wątek z „BD”, natomiast w tekście B z „NM” (głównie dlatego, że znaczna część miała miejsce na drodze, jak na końcówce filmu). Daję więcej tekstowi B, ponieważ spodziewałam się, czytając warunki pojedynku, właśnie Belli – wampira i wizyty Volturi w Forks, a nie Belli – człowieka i braku Volturi w Forks. Tekst B bardziej mnie zaskoczył.

Styl: 7 pkt.
Tekst A – 2
Tekst B – 5
W tekście A często mi zgrzytało, zarówno jeśli chodzi o dobór słów jak i o interpunkcję. Brak przecinków w pewnych miejscach, pomiędzy znakami zapytania a słowem niekiedy jest spacja, niektóre słowa są źle odmienione. A pewne zdania wydają mi się zdecydowanie zbyt banalne, np. A jak Alice jest przykro to mu też.
W tekście B nie zauważyłam błędów czy oznak niestaranności, dobór słownictwa był prawidłowy, chwilami wręcz świetny. Także plus za wiersz.

Spełnienie warunków: 3 pkt.
Tekst A – 1,5
Tekst B – 1,5
Spełnione.

Postacie: 5 pkt.
Tekst A – 1
Tekst B – 4
Postacie przedstawione w tekście A zupełnie mnie nie przekonują, ich uczucia wydają mi się zbyt suche; wygląda to tak, jakby Jacob nie mówił o swoich odczuciach tylko o cudzych, podobnie jest z Bellą. A zupełnie co innego jest w tekście B – budowa postaci Edwarda jest bardzo staranna i dopracowana, dobrze przedstawiony jest jego charakter. Najpierw taki spokojny i melancholijny, a potem jakby diabeł w niego wstąpił. Także Jacob jest świetnie zarysowany, taki butny i pewny siebie, co niejako doprowadziło do tragedii.

Ogólne wrażenie: 5 pkt.
Tekst A - 0,5
Tekst B – 4,5
Czytając tekst B od razu nastawiłam się bardzo pozytywnie, dzięki dodaniu tego cudnego fragmentu wiersza na samym początku. Kolejne zdanie tzn: Nazywam się Edward Cullen i przegrałem - od razu skojarzyło mi się z popularnym swego czasu serialem „Prison break” i wywołało uśmiech. Fajne zagranie. Kolejne fajne zagranie – fakt, że Edward dowiedział się o zdradzie czytając Jacobowi w myślach. Opisy, zarówno przyrody jak i odczuć postaci były bardzo dobrze napisane. Cały tekst po prostu mnie urzekł. Była kruchą istotą. Porcelanową lalką, którą jednym ruchem stłukł. I nie potrafił jej naprawić. - to było po prostu piękne.
I w dodatku zakończenie – chyba najlepsze z całego tekstu, fraza Nazywam się Edward Cullen i przegrałem już tym razem nie wywołała u mnie rozbawienia, tylko przygnębienie.
Wiem, że oceniam tu bardzo surowo, ale inaczej nie potrafię. Tekst A wypada przy tekście B – w moim odczuciu – słabo, praktycznie na każdej płaszczyźnie.

Podsumowując:
Tekst A - 7
Tekst B - 18


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Fresz
Gość






PostWysłany: Wto 18:11, 13 Kwi 2010 Powrót do góry

Z góry uprzedzam, że wydaje mi się, iż wiem, który tekst jest czyj i zastrzegam, że będę szczera. Dziękuję za uwagę i przepraszam z góry za moje subiektywne zdanie.

Pomysł: 5 pkt.
A - 3
B - 2
W tekście A mamy niby wizytę Volturi w celu sprawdzenia, czy Bella została przemieniona, co wydaje się dość przewidywalne. Jednak w B mamy typowy schemat, o jakim myślałam nawet, czytając ostatnio Sagę. Nie chodzi mi o stronę techniczną, lecz tę przewidywalność... W pierwszym zaskoczyło mnie zachowanie Belli, może na plus, może na minus, ale to ocenię w kategorii Postacie.

Styl: 7 pkt.
A - 2
B - 5
Przepraszam, ale jako beta jestem szczególnie wyczulona na jakiekolwiek błędy, a w tekście A wręcz się od nich roiło. Nie mam zamiaru wypisywać, ale to głównie interpunkcja. W B znalazłam nieliczne przecinki i jedną literówkę (niebo -> niego.

Spełnienie warunków: 3 pkt.
A - 1,5
B - 1,5
Wiadomo.

Postacie: 5 pkt.
A - 2,5
B - 2,5
Hmm... Ciężko mi to uzasadnić, ale spróbuję. W A spodobała mi się Bella, choć przyznam, że nie do końca. Była zdecydowana, inna niż w sadze, bezpośrednia... Natomiast nie spodobał mi się Jacob i jego przekleństwa, jakoś nie pasowały do przyszłego kochanka i jego dalej opisanego charakteru. W B nie podoba mi się Bella (była gotowa nadal oszukiwać wampira, gdyż spokojnie do niego szła) i Edward - jego roztargnienie. Rozumiem, że właśnie ktoś go obraził, ale z tego, co przeczytałam, to tekst jest raczej kanoniczny, więc obiecał, że jeśli panna Swan go odtrąci, to odejdzie. Wydaje mi się, że to nienormalne, żeby nieprzejawiający emocji wampir został sprowokowany. Spodobała mi się wizyta u Volturi i charakterny Aro, jego pogarda i wyniosłość.

Ogólne wrażenie: 5 pkt.
A - 2
B - 3
Skumulowanie wszystkich emocji dało mi taki, a nie inny rozrachunek. Nie czytam uzasadnienia jeszcze raz, bo pewnie połowę usunę.

Podsumowanie:
A - 11
B - 14
frill
Człowiek



Dołączył: 07 Sty 2009
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: miasto spotkań

PostWysłany: Wto 20:40, 13 Kwi 2010 Powrót do góry

Pomysł: 5 pkt.
A:2
B:3

Po przeczytaniu warunków i głównej tematyki miniaturki, sama sobie stworzyłam w głowie kilka scenariuszy i zastanawiałam się, którą opcję wybiorą autorki, czy może mnie zaskoczą jakimś innym pomysłem. Jeśli chodzi o tekst B, przyznałam więcej punktów, gdyż jednak osobiście nie widzę tego, jak nieśmiertelna Bella zdradza ukochanego Edwarda, dla którego tak naprawdę pragnęła przemiany. Prędzej właśnie tak jak w tekście B jej ludzka natura, ludzkie potrzeby mogłyby ciągnąć ją ku ciepłemu Jacobowi.

Styl: 7 pkt.
A:2
B:5

W tekście A jakby nie było w ogóle interpunkcji. Non stop brakuje przecinków w podstawowych [jak dla mnie] miejscach, powtórzenia, taki trochę młodzieżowy styl pisania, który nie do końca mi odpowiada. Sposób przedstawienia pomysłu również nie zachwyca zbytnio. Wszystko dzieje się niezmiernie szybko, uczucia marnie zaprezentowane. Tekst A bardzo mi podpasował taką melanchonijną atmosferą, mój humor dzisiaj idealnie do niego pasuje. Zauważyłam jedną literówkę, jednakże czytało się płynnie, szybko, a zarazem zdania zapoznawały z klimatem i się wczuwałam od samego początku.

Spełnienie warunków: 3 pkt.
A:1,5
B:1,5

nic do dodania.

Postacie: 5 pkt.
A:1
B:4

W tekście A Bella mnie przeraziła. Jej zachowanie, jakże małostkowe, nieprzemyślane, niedojrzałe po prostu mnie zaskoczyło. Wiem, że ona nie zawsze grzeszyła zdecydowaniem, ale w tym tekście jakby dla zabawy rzuciła się w ramiona Jacoba. Albo jakby się wcześniej kleju nawąchała. Nie zaprezentowała sobą nic, czym jako człowiek mogła zainteresować, bądź co bądź, jedynego w sobie Edwarda. Trochę mi się wydaję, że autorka za dużo się naoglądała serialów. Uważam, że zdrada nie przychodzi tak lekko, myśli Belli podczas całowania z Jacobem nie było przepełnione ani jednym małym poczuciem winy, ważne było, że dobrze się bawi i nie będzie się zamartwiać faktem, że właśnie krzywdzi i rani rzekomo najbliższą jej osobę. Jacob również jakby ktoś mu łomem przywalił. Chociaż on nie miał nic do stracenia, więc się go czepiać nie będę.
W tekście B autorka na początku przedstawiła nam Edwarda, jego sposób myślenia, uczucie do Belli - co nam przybliżyło jego postać. Tutaj w pewien sposób jestem skłonna usprawiedliwić Bellę i jest mi jej żal. tak naprawdę jest mi żal całej trójki. Belli, która żyła w strachu i ukrywała swe prawdziwe uczucia i pragnienia. Jacoba, który tylko jeden raz cieszył się wzajemnością ukochanej. I Edwarda, który mimo wielkiej miłości i wspaniałości swej osoby nie posiadał jednej najważniejszej cechy aby zatrzymać miłość Belli.

Ogólne wrażenie: 5 pkt.
A:1
B:4

Tekst A mimo wszystkich wyżej wymienionych zalet zyskał moją sympatię głównie dzięki jednemu zdaniu:
Czy spodziewałbyś się tego, że zamęczysz i zamrozisz waszą miłość?

Razem:
A:7.5
B:17.5


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Dinah
Zły wampir



Dołączył: 20 Paź 2009
Posty: 458
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 89 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z objęć braci Salvatore

PostWysłany: Sob 15:40, 17 Kwi 2010 Powrót do góry

POMYSŁ
Tekst A – 1
Tekst B – 4


Uprzedzam, że warunki niezbyt przypadły mi do gustu, gdyż jak dla mnie zdrada Belli z Jacobem to coś strasznego i szczerze bałam się trochę czytać oba teksty, a zostałam dość mile zaskoczona, gdyż w obu przypadkach było dramatycznie, co mi się spodobało.
A teraz do rzeczy. Dlaczego taka punktacja? Ponieważ pomysł w tekście A wydaje mi się trochę niedopracowany. Autorka z pewnością chciała nas zaskoczyć i być może niektórym taki obrót sytuacji się podobał, ale mnie niezbyt. Pomysł z łóżkiem? OK. Mogłabym się w tej kwestii spierać, ale już jestem w stanie to zaakceptować. Jeśli tylko pomysł ten jest dobrze rozpracowany, czego niestety nie dostrzegłam w tekście A. Jak dla mnie było dużo absurdów, dziwnych sytuacji oraz decyzji, które mi się nie podobały. Mimo że Bella była nieśmiertelna ja odniosłam wrażenie, że czytam tekst pisany piórem Szmejerowej. I nie chodzi tutaj o styl, a wyłącznie o podobieństwo. Jednym słowem pomysł mi niestety nie przypadł do gustu.
Cytat:
Nawet nie zauważyłam, kiedy wyjął zapalniczkę i po mnie został tylko popiół.

zdecydowanie gwóźdź programu.
Natomiast w tekście B było zdecydowanie lepiej. Sam pomysł też nie powala na kolana, ale w przeciwieństwie do tekstu pierwszego robi wrażenie i co najważniejsze wzrusza.
Cytat:
Nazywam się Edward Cullen i przegrałem.

Autorka od pierwszych wersów wprowadza nas w pewne zaciekawienie, potem jest trochę rozmyślań, można się nieco pogubić, ale jest naprawdę dobrze. Podobało mi się to, że mimo Edwarda, którego wszyscy znamy czyli kochającego ‘potwora’ pojawił się również Edward drapieżny, który jest może i egoistyczny, ale chciał walczyć o swoje. To mi się podobało.

STYL
Tekst A – 1
Tekst B – 6


Dlaczego tak, a nie inaczej? Tradycyjnie zacznijmy od tekstu pierwszego. Styl to połowa sukcesu, ponieważ można napisać niezbyt wciągającą opowieść, a wszystko nadrobić stylem, pięknymi rozbudowanymi opisami, ładnie przedstawić emocje. Tego niestety zabrakło. Wydaje mi się, że autorka niezbyt dokładnie przeczytała swoją pracę przed wysłaniem jej na pojedynek.
Cytat:
Nadal kocham Jacoba i Edwarda.
Uświadomiłam sobie, że kocham Jacoba.

Chciałam tylko zaznaczyć, że to mi zgrzytnęło.
A teraz bardziej o stylu. Zdania mało rozwinięte, kropki zdecydowanie pojawiały się za często, zdania były krótkie oraz momentami zbędne. Brak wielu przecinków. Gdzieniegdzie były one nawet nie potrzebne. Podsumowując najbardziej zgrzytała mi interpunkcja i niektóre zdania.
Autorka tekstu B popełniła jedną, może dwie literówki. W zasadzie wszystko było bardzo ładnie dopracowane, zdania ładnie złożone, wszystko przejrzyście. Nie mam się nawet do czego przyczepić.

SPEŁNIENIE WARUNKÓW
Tekst A – 1.5
Tekst B – 1.5


Bez zastrzeżeń.

POSTACIE
Tekst A – 0.5
Tekst B – 4.5


Chyba będę miała z tego powodu wyrzuty sumienia, ale taką punktację właśnie zostawię.
Postacie – jak postacie. Jednym mogą przypaść do gustu, drugim nie. Bella jest postacią, której staram się unikać, ale jak tak można skoro występuje we wszystkich czterech tomach. Dlatego cieszę się, że powstało tyle świetnych ff’ów, w których Bella nie koniecznie musi występować, a jeśli już to obrócona o 180*. Czytając wasze teksty miałam nadzieję, że znajdę tutaj nieco drapieżną Bellę, taką która jak najbardziej odbiega od kanonu, ale Chryste nie żeby poszła do łóżka z wilkołakiem, kiedy sama jest wampirem. To się nie godzi ze sobą i wydaje się być absurdalne. Bella w tekście A to Bella moich koszmarów, której tak nagminnie staram się wystrzegać. Belka, która martwi się o swoich bliskich, a nigdy o samą siebie, która wciąż zachwyca się urokiem Edwarda i tekst ‘’zatonęłam w jego oczach!’’. Przyznam, że to nie tylko moja osobista obsesja, ale wielu czytelników narzeka na nadmierne zachwycanie się urodą Edwarda. A tutaj nieudana surprise.
Cytat:
Mimo tego, że strasznie śmierdział mokrym psem, to był niczym młody Bóg.

Nawet nie marzyłam o tym, że tego zwrotu tutaj zabraknie. Czyta się jeszcze gorzej, niż gdyby mowa była o Edwardzie.
W tekście B podobała mi się narracja trzecioosobowa, za którą jak wiadomo wszyscy szaleją i to być może uchroniło autorkę tekstu B przed melancholijnymi zwrotami, choć czytając ostatnią część można mieć spore wątpliwości czy takie zwroty by się pojawiły. Jak pisałam wcześniej, brawa autorko za świetnego Edwarda, który z miejsca przypadł mi do gustu.
Cytat:
Ta co jakiś czas temu sprawiła, że znów zaczęło bić, teraz bez mrugnięcia okiem sprawiła, że bezpowrotnie umarło.

Skoro już tak rzucam tymi cytatami, pozwolę sobie na jeszcze jeden.
Dziękuję za to, piękne.

OGÓLNE WRAŻENIE
Tekst A – 1
Tekst B – 4


Chyba wszystko jest już jasne. Tekst B w moich oczach to zdecydowany faworyt tego pojedynku. Gratuluję autorce, ponieważ w gruncie rzeczy tekst wcale nie był prosty i trzeba było się napracować, by wszystko skleić tak by zachwycić czytelnika.

RAZEM
Tekst A – 5
Tekst B – 20

Gratuluję autorce tekstu B.
Nie chciałabym w żaden sposób urazić autorki pierwszego tekstu rozdając w ten sposób punkty, ale inaczej bym nie mogła.


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Dinah dnia Sob 15:47, 17 Kwi 2010, w całości zmieniany 4 razy
Zobacz profil autora
Dilena
Administrator



Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 158 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 8:32, 20 Kwi 2010 Powrót do góry

W końcu się zebrałam do oceniania.

Pomysł:

A - 3
B - 2

Dam przewagę tekstowi A, bo to jest jedyny wskaźnik, w którym mogę go wysoko spukntować. Pomysł był fajny i tu, i tu. W pierwszy tekście dobił mnie tylko Aro pukający do drzwi. Jejku Laughing
- Puk, puk.
- Kto tam?
- Witajcie kochani Cullenowie, to my Volturi!
- Zapraszamy do środka!


Sorry, nie mogłam się powstrzymać Laughing
Ale za to podoba mi się osadzenie akcji w tym momencie Sagi.
Tekst B ma pomysł i jest on wykonany fantastycznie.

Styl:

A - 1
B - 6


Ta ocena nie jest sprawiedliwa. Tekst A powinien dostać zero, niestety. Natomiast daję ten punkt za to, że mimo licznych błędów przebrnęłam przez niego bez większych trudności.
Droga autorko! Leżą tu zapisy dialogów, interpunkcja i to taka podstawowa, logika tekstu, masz problemy z czasem narracji i wieloma innymi czynnikami. Jest po prostu błąd na błędzie.

W tekście B przepiękne jest rozpoczęcie i zakończenie - naprawdę. O ile opis całej sytuacji mnie nie zauroczył, ze względu na tematykę, wstawki Edwarda po prostu się chyba nauczę na pamięć. Tekst jest stabilny, narracja opanowana, nawiązanie do tytułu bardzo trafione.

Spełnienie warunków:

A - 1,5
B - 1,5


Na szczęście Wink

Postacie:

A - 1
B - 4

Cały czas tekst A dostaje ten symboliczny punkt. Naprawdę, Bella, która leci do Jacoba i wskakuje mu do łóżka mi nie siada. Jacoba, który każe się Lei odpierdolić też nie. Leah zimna suka, ale aż do granic wytrzymałości. Uprzejmy Aro. Sam - Robot. Nie, nie.

Jeśli chodzi o tekst B to moją ulubioną postacią jest Edward. Naprawdę, opisałaś to tak, że mu cholernie współczułam. Nie jest taki wredny, ot tak zabiję, nie. I oczywiście zejście Belli z Jayem naturalne. Wszystko gra i buczy Wink

Ogólne wrażenie:

A - 1
B - 4


A masz ten punkt Wink Nie będę tutaj marudziła i wypominała autorce A wszystkich błędów, niespójności, dziadowatości tekstu. Bardzo charakterystyczne jest dla kogoś, kto jeszcze nie oswoił się z piórem sięganie po przekleństwa czy sceny erotyczne. Można pracować i to minie. Tylko dobór słów czy masa powtórzeń to już dla mnie wyznaczniki kto się do pisania nadaje, a kto nie.
Dziękuję autorce tekst B za te Edwardo-narracje. Są śliczne, po prostu śliczne.

RAZEM:

A - 7,5
B - 17,5


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
BajaBella
Moderator



Dołączył: 11 Gru 2009
Posty: 1556
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 219 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z lasu

PostWysłany: Śro 21:18, 21 Kwi 2010 Powrót do góry

Pomysł: 5 pkt.
Tekst A: 2
Tekst B: 3
Pomysł w tekście A był niewątpliwie ciekawy, ale jak dla mnie zbyt mało wiarygodny. Przepraszam autorkę, za swoją ograniczoną wyobraźnię, ale jakoś, mimo szczerych chęci, nie do końca uwierzyłam w fakt, że Bells-wampirzyca szuka pocieszenia w ramionach Jacoba. I to tylko dlatego, że obawia się najazdu Volturi. Owszem, podobałoby mi się takie rozwiązanie, ale z dużo mocniejszym i bardziej prawdopodobnym uzasadnieniem.
Tekst B w zasadzie ma pomysł bardzo oczywisty, taki, w który jest mi bardzo łatwo uwierzyć. Bella „uwięziona w złotej klatce” przez Edwarda, wyrywa się w końcu na wolność i docenia to, co oferuje jej Jake. Wcale jej się nie dziwię.
Ponadto wątek z Volturi w tekście A jest dla mnie zbyt naciągany. Zjawiają się akurat zaraz po tym, jak Bells zdradziła Edwarda, w jednej sekundzie zjawia się z odsieczą „gieroj” Jacob, Bella ginie z rąk Kajusza, a dodatkowo jeszcze w chwili śmierci, kojarzy, że został z niej już tylko popiół… Trochę mi w tym brakuje jakiegoś głębszego przemyślenia. To jest naprawdę dobry pomysł, żeby Bella będąc już wampirem jednak wybrała Jacoba, ale samo uzasadnienie jej postępowania i dalszy ciąg tego tekstu, niestety do mnie nie przemawiają.
Za to pomysł z tekstu B, żeby Edward po zabiciu Belli i Jake’a zjawił się u Volturi, jest sam przez się zrozumiały i jak najbardziej na miejscu.

Styl: 7 pkt.
Tekst A: 2,5
Tekst B: 4,5

Do tekstu B się nie czepiam, nie mam uwag. Całość napisana fajnym stylem, powoli budowane napięcie, ciekawe porównania i nie schematyczne zdania, sprawiły że przeczytałam naprawdę z dużą przyjemnością. Tekst A jest troszeczkę mniej dojrzały, zarówno w doborze słownictwa, jak i w ogólnym wrażeniu stylu. Jedno zdanie mnie zastanowiło po stokroć: „jego żyły były przepełnione niesamowitą furią”. Czemu akurat żyły? A poza tym wydaje mi się to lekko nielogiczne.

Spełnienie warunków: 3 pkt.
Tekst A: 1,5
Tekst B: 1,5
Spełnione.

Postacie: 5 pkt.
Tekst A: 2
Tekst B: 3

Przykro mi ale nie rozumiem Belli z tekstu A. Ni w ząb. Nagle poczuła chuć i wskoczyła do łóżka Jake’a? No dobra, to jeszcze bym przetrawiła, a nawet zrozumiała. Ot, zobaczyła go „po raz pierwszy” nowymi oczami i poczuła takie pożądanie, że nie potrafiła się temu oprzeć. Rozumiem ją nawet, że poszła do niego, bo pragnęła bliskości przyjaciela, obawiając się Volturi. Ale nie rozumiem, że skoro kochała nad życie Edwarda, zachwycała się nim, była z nim szczęśliwa itd., co skłoniło ją do pójścia z Jakiem do łóżka? Kaprys?
Ponadto w tekście A Edward był idealnie skamieniałą postacią, jedynie co mu się udało, to słowa: „śmierdzisz”. Pukający do drzwi Aro ze swoją świtą, normalnie bezcenne. Puk, puk. Kto tam? Aruś!
Powiem tak, ten pomysł na taki rozwój wypadków i przedstawienie postaci miał w sobie coś innowacyjnego, coś co mnie zastanowiło i generalnie mi się spodobało. Tylko brakowało mi w wykreowanych przez autorkę postaciach, tak jak wcześniej w samej fabule, jakiegoś autentyzmu. Czegoś, żebym mogła uwierzyć w taką historię.
Postacie w tekście B są przedstawione zupełnie inaczej, to bohaterowie z krwi i kości. Szczególnie przypadli mi do gustu Edward i Jacob. Ciekawie rozrysowane, jak na tak krótki przecież tekst, osobowości i portrety obu panów.


Ogólne wrażenie: 5 pkt.
Tekst A: 2
Tekst B: 3

Nie chcę krzywdzić tekstu A, bo według mnie ma on potencjał. Dlatego dam dwa punkty. Autorka wykazała się niesamowitą wyobraźnią, która bardzo mnie ujęła. Zabrakło dopracowanych szczegółów, ale myślę, że to kwestia czasu przy następnych tekstach.
Tekst B jak najbardziej spełnił moje oczekiwania względem tego pojedynku. Ciekawie, dobrze pomyślany, świetnie napisany. No i szczególne brawa za jedno zdanie: Nazywam się Edward Cullen i przegrałem. Epickie.

Podsumowanie:
Tekst A: 10
Tekst B: 15

Gratuluję.


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Gelida
Zły wampir



Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 407
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 45 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: znienacka

PostWysłany: Pią 20:20, 23 Kwi 2010 Powrót do góry

1.Pomysł:
A: 2,5
B: 2,5

Oba pomysły wydały mi się ciekawe i oba jednocześnie czerpały z kanonu. Tekst A ma dość ciekawy motyw: Bella-wampir zdradza Edwarda. Jednak to i przybycie Volturi nie trzyma się kupy. Trudno było połączyć oba te warunki, by wyszło wiarygodnie i spójnie. W B mamy Bellę człowieka, co jest z kolei mniej oryginalne, bo czerpie dużo z Zaćmienia (a poza tym i z KwN). Jednak sam przebieg akcji jest bardziej wiarygodny.

2.Styl:
A: 2
B: 5

W A raziły mnie błędy, których wypisywać nie będę, bo było ich dużo. Zwłaszcza uwierały mi braki przecinków (jestem bardzo wyczulona na interpunkcję). Dużo rzeczy mi zgrzytało - od kilku niedociągnięć w akcji (nie dowiedziałam się, po co tak właściwie przyszli Volturi, a jak jest skutek, musi być i przyczyna) po błędy typowo związane z estetyką zapisu, o których już wspomniałam. Jeśli chodzi o B, błędy były sporadyczne - ze dwie literówki, brak przecinków w kilku miejscach. Czytało mi się płynnie i tak dobrze, że z żalem dobrnęłam do końca. Urzekł mnie wiersz, przemyślenia i zdanie przewodnie: Nazywam się Edward Cullen i przegrałem.

3.Spełnienie warunków:
A: 1,5
B: 1,5

Kurczę, moje panie, zawiodłam się na was. A tak lubię się czepiać warunków... Laughing

4.Postacie:
A: 1
B: 4

Bella z A była pewna siebie, co mi się spodobało. Była to cecha najbardziej godna uwagi. Wydaje mi się jednak trochę niewiarygodne, że romansuje z Jacobem, kiedy on jej śmierdzi. Postacie były takie sobie. Zabrakło mi uczuć. Niby opisy są, jednak niewiele skupiają się na motywach czynu Belli. Jeśli chodzi o B, to... Edward. Fenomenalna postać. Dowód na to, że wampiry także nie są nieomylne. Postać tragiczna aż do bólu. Najpierw czuł się nieswojo z powodu zachowania Belli, natomiast gdy dał jej to, czego chciał, utracił ją. Żadne rozwiązanie nie było dla niego szczęśliwe. Jest postacią z góry skazaną na porażkę, mało tego: nie niszczy wyłącznie swojego życia - zabija własną ukochaną, niwecząc jej szansę na szczęście (swoją drogą - czy wampiry są aż takie nieuważne? hm, może, gdy są w amoku). Okrucieństwo Volturi spowodowało, że przeszły mnie ciarki. Natomiast trochę dziwne było postępowanie Belli - skoro nie kochała Edwarda, to po co do niego wracała?

5.Ogólne wrażenie:
A: 1
B: 4

Dałam tekstowi A jeden punkt za to, że (choć nie obyło się bez zgrzytów) gdy go czytałam, nie znużył mnie (ale bardzo dobry tez nie był). Dobrnęłam szybko do końca. Jednak nie zapadnie mi tak w pamięć jak tekst B. Uwielbiam tragiczne historie bez happy endu, więc ten pojedynek był czymś dla mnie. Teraz coś na temat drugiej miniaturki. Wzruszyłam się, no. Można nawet powiedzieć, że przeżyłam coś w rodzaju katharsis, jak przy antycznych tragediach (choć ta jest współczesna). Nigdy nie spodziewałam się, że jedno słowo: przegrałeś, w dodatku skierowane nie do mnie, lecz do fikcyjnej postaci, potrafi tak powalić, przygnieść do ziemi, spopielić, całkowicie dobić... Nie, dlaczego takie świetne teksty zdarzają się tak rzadko?

Podsumowując:
A: 8
B: 17

Fanatyczka nieszczęśliwych zakończeń gratuluje i pozdrawia Wink


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Rikki
Dobry wampir



Dołączył: 16 Paź 2008
Posty: 547
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 47 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Ezoteryczny Poznań

PostWysłany: Nie 12:37, 25 Kwi 2010 Powrót do góry

Dobra, dobra Pink mni namóiwła więc oceniam ;d

Pomysł: 5 pkt.
A: 2
B: 3

Oba teksty były inne, ale każde na swój sposób bardzo pomysłowy. Były bardzo różne. W tekście A było tego wszystkiego bardzo dużo, uczuć, monologów wewnętrznych, ale trochę zabrkło akcji takiej jak w tekście B, który jest łudząco podobny do Zaćmienia, ale jednak bardzo wiarygodny.

Styl: 7 pkt.
A: 3
B: 4

Autorka tekstu A bardzo często używała tych samych słów i niektóre zdania można byłoby połączyć wjedno bardziej złożone. Tekst B czytało się szybciej i "wygodniej" był bardziej dopracowany.

Spełnienie warunków: 3 pkt.
A: 1,5
B: 1,5

Obie spełniły warunki.

Postacie: 5 pkt.
A: 2
B: 3

W tekście A Bella jest jak Bella w książce martwi się i jest żałosna jak zwykle, ale za to plus bo ona taka jest. Trochę dziwne było jak zaczęła się pchać Jake'ow do łóżka trochę dziwką zalatywało ;p Nie pasowało mi to,że ciągle kochała Jacoba bo przecież było powiedziane, że kochała go tylko ze względu na Reneesme a Jake był w nią wpojony więc wątpie czy przeleciałby Bells. W teście B postacie również odzwierciedlały pierwowzór książkowych, ale były bardziej wyraziste.

Ogólne wrażenie: 5 pkt.
A: 2
B: 3

Oba teksty bardzo mi sie pdobały, nie były nudne, ale tekst A był troche jak telenowela. Obie autroki wykazały się ogoromna wyobraźnię. Tekst A był troche mniej dobracowany, ale przeciez to tylko kwestia czasu ;p Teskt B czytało sie lekko i przyjemnie.

Razem:
A: 10,5
B: 14,5

Gratuluje!

Ta ocena niestety nie będzie się liczyła, bo ocenianie było do 23 kwietnia, jak jest zaznaczone w pierwszym poście i na liście. Blokuje temat, żeby już nikt się nie pomylił.
Wyniki będą zapewne niedługo, poda je opiekunka. Pernix


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Suhak
Zasłużony



Dołączył: 23 Lut 2009
Posty: 951
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 136 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: lubelskie

PostWysłany: Nie 12:50, 25 Kwi 2010 Powrót do góry

Och, oto jestem, wybaczcie poślizg (nawiasem mówiąc podpisuję się pod tym, co napisała Pernix post wyżej).

25 x 9 = 225 pkt
Tekst A: 75,5 pkt
Tekst B: 149,5 pkt

Oficjalnie ogłaszam, że zwycięża Susan! Gratulacje!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin