FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Pierwszy (Suhak i Dilena) [Z] Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Pernix
Moderator



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 208 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera

PostWysłany: Śro 14:34, 27 Sty 2010 Powrót do góry

Pojedynkują się: Dilena i Suhak

Forma: miniatura
Długość: 2 pełne do 3 pełnych stron Worda, TNR 12.
Tytuł: Pierwszy
Chcemy: pierwszego pocałunku, niesparowanej kononicznie dwójki bohaterów, i uwaga: AH (wszyscy są ludźmi); delikatności
Nie chcemy: erotyzmu, śmierci, złego zakończenia; naciąganego scenariusza
beta: bez
Termin: termin przedłużony do 26.01 (usprawiedliwiony)

Koniec oceniania: 10.02

Oceniamy według schematu:

Pomysł: 5 pkt.
Styl: 7 pkt.
Spełnienie warunków: 3 pkt.
Postacie: 5 pkt.
Ogólne wrażenie: 5 pkt.
Punkty przyznawane w innej punktacji nie będą liczone.

Jeśli nigdy nie oceniałaś/ -eś, zapoznaj się z zasadami. ← klik!

TEKST A:

Pierwszy


Ku przerażeniu jego mamy, Charlie Swan nie miał za grosz smykałki do kwiatów. W przeciwieństwie do Helen Swan, malec po prostu nie potrafił – choćby nie wiadomo jak chciał – zapewnić roślinkom odpowiednich warunków, co niezwykle martwiło ciemnowłosą kwiaciarkę. Helen była właścicielką miejscowej „kwiatkowi”, jak to zwykł mawiać malec – a właściwie jedynej w małym, prowincjonalnym Forks. Miała trzy pasje: kwiaty, gotowanie i obserwowanie, jak sześcioletni synek dorasta. Zawsze rozczulała ją mina zbitego psa, gdy coś przeskrobał, ciemne, kędzierzawe kosmyki ubabrane w białej pianie szamponu do włosów, gdy pomagała mu się myć, lub wilczy apetyt podczas śniadania. Żałowała jedynie, że nie należał do tych rozgadanych, wiecznie jazgoczących dzieciaków. Łaknęła każdego szczegółu z jego przedszkolnego życia, a sześciolatek wciąż milczał i milczał, czasami bąknąwszy coś o nowej zabawce Billy’ego Blacka lub o tym, jak pani przedszkolanka potknęła się o nogę Willy’ego Newtona podczas leżakowania.

***

– Dzieci, dzisiaj wybierzemy się na wycieczkę nad morze – przywitała się z uśmiechem pani Christine. – Zaraz po drugim śniadaniu ubierzecie się, a równo o dziesiątej ustawcie w parach na korytarzu koło wejścia.
Malcy obecni na sali wydali z siebie pomruk zadowolenia, a jedna z dziewczynek aż pisnęła. Jedynie Charlie Swan spuścił głowę i westchnął głęboko z niezadowoleniem. Nienawidził, gdy trzeba było ustawiać się w pary i w takim ustawieniu iść na spacery – zazwyczaj zostawał sam, ponieważ nie miał nikogo, kto chciałby bezinteresownie spędzić czas z takim nudziarzem jak Charles. Niewiele mówił, wlepiał tylko wzrok pod nogi i od czasu do czasu kopał leżący na ziemi kamień lub szyszkę. Dzieciaki nie przepadały za nim, przez co czuł się wyobcowany i samotny.
Tak jak się spodziewał, o punkt dziesiąta stał wraz z innymi na korytarzu bez pary, przysłuchując się rozmowom swoich koleżanek i kolegów. Pani Christine przydzieliła mu dziewczynkę, Sue, która chodziła do jego grupy od niedawna.

– Kochanie, wróciliśmy – zawołał śpiewnie Geoffrey Swan, zdejmując szalik i wieszając płaszcz na wieszaku. Pomógł rozebrać się małemu Charliemu i wkroczył do kuchni. Pocałował żonę w policzek.
– Jak minął dzień? – zagadnęła pogodnie Helen, krojąc marchewkę.
– Znośny. Dużo roboty i straszne korki. Ale przynajmniej przyjemnie na dworze.
Kobieta kiwnęła głową i kontynuowała siekanie. Przysłuchiwała się piosence, która leciała w radiu, czekając na powitanie synka. Ten jednak nawet nie wszedł do kuchni.
– Gdzie Charlie? – zapytała, marszcząc brwi. Mąż opuścił gazetę i rozejrzał się.
– Hmm, wydawało mi się, że szedł ze mną do kuchni – wymamrotał, powracając do lektury. Helen westchnęła głęboko i ze złością odłożyła nóż. Wytarłszy ręce, wyszła na korytarz.
– Charlie? Charles, nie przywitasz się?
Ale odpowiedziała jej jedynie cisza. Zmartwiwszy się jeszcze bardziej, zajrzała do salonu. Nikogo tam nie było. Weszła po schodach na pierwsze piętro i zapukała do pokoju syna, ale nikt nie odpowiadał. Weszła do środka – malca tam nie zastała. Przestraszyła się i zbiegła na parter.
– Zgubiłeś Charliego! – zawołała ze złością do męża. – Tak go pilnujesz! Bardziej interesują cię twoje gazety niż…
– Nie ma go? – zdziwił się mężczyzna, po czym odłożył pismo i zaczęli poszukiwania. Zaglądali za kanapę, pod stoły, do szaf, wyjrzeli na taras i podjazd. Zeszli do piwnicy, z minuty na minutę denerwując się coraz bardziej, ale syna nigdzie nie było! Helen ze łzami w oczach pobiegła do sąsiadów, nikt jednak nie widział małego, sześcioletniego chłopca spacerującego samotnie po ulicy czy czyimś trawniku. Tymczasem mały Charles siedział w komórce ogrodowej, szperając w szafce z nasionami.
Pani Swan mało nie popłakała się ze wzruszenia i ulgi, gdy ujrzała ukochanego malucha w ogrodzie z łopatką, grabkami i torebką nasion róży w ręku. Co prawda za nic nie mogła wyciągnąć z niego, co go tknęło, by wziąć się za ogrodnictwo, ale nie dbała o to. Najważniejsze, że mały Charlie był cały i zdrowy.

***

Tak naprawdę chodziło o miłość. Helen, naturalnie, nie miała o tym pojęcia, ponieważ sześciolatek milczał jak grób i skrzętnie ukrywał wszelakie dowody tej zbrodni. Jedyne, co zmieniło się w jego zachowaniu, to doglądanie, podlewanie i pielęgnowanie zasadzonej różyczki. No i – co dziwniejsze! – wykonywał te prace całkiem sprawnie, sprawiając, że roślina rosła w zastraszającym tempie.
Sue Harrison także żyła w słodkiej nieświadomości przez wiele miesięcy. Czasami zastanawiało ją dziwne spojrzenie tego chłopca od Swanów, jednak nie przejmowała się nim za bardzo – czuła się zbyt przytłoczona samotnością i wyobcowaniem, jakie spotkało ją w grupie w przedszkolu. Siedziała zazwyczaj sama, wlepiając wzrok w kolorowanki, które podsuwała jej pani Christine, i powstrzymując się przed wybuchem płaczu. Ale Charlie miał w sobie wiele samozaparcia. Mimo wrodzonej nieśmiałości znalazł w sobie mnóstwo odwagi i któregoś dnia podszedł do Harrisonówny ze swoimi kredkami. Początkowo tylko milczeli, z czasem jednak zamienili parę słów. Jak się okazało, odnaleźli wspólne tematy do rozmów, a w sobie – bratnie dusze.
Helen nie mogła się nadziwić. Nie tylko dlatego, że róża osiągała niezwykłe rozmiary oraz kwitła wyjątkowo pięknie bez jej ingerencji. Ważniejsze i dziwniejsze okazały się zmiany zachodzące w jej synku. W zaledwie kilkanaście tygodni jakby dojrzał, zmądrzał i – ku jej niezadowoleniu – stał się jeszcze większym milczkiem.
Tymczasem okazało się, że róża nie była jedyną kwitnącą rzeczą w życiu chłopca. Rozkwitało także uczucie, którym darzył Sue, a w zamian otrzymywał coś równie pięknego – zaufanie. Dziewczynka zaczęła dzielić się z nim swoimi zmartwieniami, odczuciami oraz marzeniami, a on robił wszystko, by dostała w zamian to samo. Jedyne, co przed nią ukrywał, to cudowny kwiat, który powolutku, dzielnie dorastał w ogródku pomimo przeciwności losu oraz niewdzięcznej pogody stanu Waszyngton.

***

Któregoś razu rodzice Sue zgodzili się, aby ich dziewczynka została na parę godzin u Swanów. Charlie nie posiadał się ze szczęścia – od rana chodził po całym mieszkaniu i sprzątał każdy kąt. Helen z uśmiechem na ustach obserwowała krzątaninę chłopca, nie mogąc powstrzymać radości na widok jego szczęścia.
Jak tylko przybyła Sue, dzieci postanowiły pójść na dwór. Chłopiec ze zdenerwowaniem zaprowadził koleżankę do ogrodu, powtarzając w myślach kwestię, którą postanowił wypowiedzieć. Dziewczynka zdawała się nie zauważać jego nerwowości, być może dlatego, że była równie zestresowana. Oboje przeczuwali, że to najważniejszy dzień w ich dotychczasowym życiu.
– Mam coś dla ciebie – wybąkał po godzinie huśtania się w ogrodzie. Podniosła nieśmiało wzrok i podążyła za nim. Tam, przy schodach z tyłu domu, rósł piękny, wypielęgnowany krzak róży. Charlie podszedł do niego, westchnął głęboko i urwał jeden z kwiatów. – Proszę – wymamrotał, wyciągając go w stronę dziewczynki. Zmieszała się, zerkając to na roślinkę, to na sześciolatka. W końcu delikatnie wzięła do ręki zieloną łodygę i wbiła wzrok w czerwone płatki.
– Dziękuję – odpowiedziała, przypominając sobie nauki mamy o magicznych słowach. Stali przez długie chwile w milczeniu, nie wiedząc co powiedzieć. Helen obserwowała wszystko zza kuchennych zasłon. A potem mały Charles podbiegł do dziewczynki, ukradł jej buziaka i zwiał – tak jak na prawdziwego mężczyznę przystało.

Helen nie wiedziała, dlaczego dzieci tak po prostu urwały kontakt. Nie było to spowodowane żadną kłótnią czy konkretnym wydarzeniem – maluchy po prostu przestały się widywać. Charlie także nie wyrażał chęci, by zaprosić koleżankę lub ją odwiedzić, a kobieta nic na to nie mogła poradzić.
Krzak róży usechł.


TEKST B:

Pierwszy


Słoneczne popołudnie – jedno z nielicznych w ciągu roku w deszczowym Forks. Duży, przestronny dom, a wokół niego piękny, rozciągający się aż do rzeki przy lesie, ogród. Równo posadzone kwiaty, żywe kolory i pan, który o to wszystko dba. Pan ogrodnik. Jasne promienie przebijające się nieśmiało przez chmury. Piękny obrazek, a w centralnym jego punkcie piaskownica.
Dwoje dzieci bawi się, układając babki ze swoich foremek. Dziewczynka ma więcej akcesoriów, chłopiec tylko dwa: czerwoną żabę i żółtą koparkę.
- Zrobimy fosę, dobra? – pyta śliczny, mały blondyn.
- Tak – odpowiada mu dźwięczny głosik.
- Potrzebuję twojego rycerza. Będzie stał na straży. Pożyczysz?
- Proszę.
Młoda dama chętnie dzieli się swoją własnością: zabawką, która leżała w towarzystwie setki innych - jej ojciec myślał, że kupując ich cały kosz, kupi też miłość dziecka.
- Wiesz, chłopcy w przedszkolu mówią, że dziewczyny są głupie, ale ty jesteś fajna – oznajmia wdzięczny syn Withlocków.
- Dziękuję, Jaz.
- Chyba cię pocałuję.
Mały nachyla się do przodu, ale Rosalie Hale zasłania usta drobnymi rączkami.
- Nie wolno się całować.
- Dlaczego?
- Bo to zarezerwowane dla dorosłych. Jak będę taka jak mamusia, to wtedy mnie pocałujesz.

***

Wiatr dawał o sobie znać wyjątkowo uparcie. Deszcz zacinał w okna, a słońce wyraźnie znudzone ostatnimi trzema dniami roboczymi musiało chyba wybrać się na urlop. Akurat dzisiaj.
- Mamo! – wrzasnęłam – mamo!
- O co chodzi?
- Gdzie jest moja zielona tunika? Wczoraj tu była!
Spojrzałam na swoją rodzicielkę i już wiedziałam, że natychmiast potrzebuję planu awaryjnego. Jeśli nie ta tunika, to nie te spodnie, a jeśli nie te spodnie, to nie te buty.
- Dzięki, dzięki, naprawdę. Idź już.
- Nie gniewaj się skarbie, ja myślałam, że trzeba ją wyprać…
Wypchnęłam matkę za drzwi pokoju i czym prędzej pobiegłam w stronę szafy. Nie włożę na siebie spodni z garnituru, bo nie chcę wyglądać zbyt oficjalnie. Cholera! Co powinnam zrobić? Tato będzie się musiał za mnie wstydzić – przecież syn Kinga z pewnością zabłyśnie nie tylko inteligencją, ale i elegancją. Chłopakom jest łatwiej.
Przeczesałam nerwowo moje długie, lśniące loki. Spojrzałam w lustro i wybuchnęłam głośnym płaczem. Czym jest uroda, jeśli nie umie się jej dobrze pielęgnować? Czy figura modelki, gdy nie potrafię jej w odpowiedni eksponować? Co mi z mnóstwa pieniędzy rodziców, jak gustu kupić się nie da? Położyłam twarz na rękach, złożonych przy toaletce. Nie dbałam już o zapuchnięte oczy.
Kilka minut później drzwi mojego pokoju powoli się uchyliły. Wyprostowałam się jak na rozkaz i czekałam. Mama czy tata? Ojciec nie może mnie zobaczyć w tym stanie, wpadnie we wściekłość. Wstrzymałam oddech.
- O co chodzi? – spytał donośny bas. Zrezygnowana odwróciłam się do niego, eksponując w całej okazałości swoją słabość. Pojedyncza łza spłynęłam po moim policzku i utknęła, gdzieś w rogu dolnej wargi, komponując się z cichym „przepraszam”. Wyraz twarzy taty aż kipiał z żalu. Przygotowywałam się na furię, a znalazłam jeszcze bardziej wymowny, przygnębiający i widoczny smutek. Spojrzenie jakim mnie obdarzył pasowało do mamy, nie do niego. Ona zawsze tak wygląda, kiedy w telewizji pokazują jak ludzie znęcają się nad zwierzętami. Najbardziej kochała psy. Wyglądałam jak zbity pies?
- Nie musisz iść z nami – wycedził przez zęby, po czym podszedł do mnie i trzęsąc się lekko, złożył pocałunek na mojej głowie. Wstrzymałam oddech, ale gdy podniosłam wzrok, ojca nie było już w pokoju. Trwałam tak w chwilę w szoku.
Okazał mi uczucia.
Obnażyłam przed nim swoją słabość, a on odpłacił się tym samym.
Szybko wytarłam twarz i postanowiłam pójść za ciosem. Zabrałam z biurka telefon i napisałam do jedynej osoby na świecie, która mnie rozumie.
Spotkamy się przy huśtawce? Rodzice wychodzą.
Dostałam bardzo szybką odpowiedź:
Jasne
Stąpałam nerwowo z nogi na nogę, aż do chwili, w której frontowe drzwi zamknęły się z trzaskiem, a gdy już to się stało wybiegłam z domu tylnim wyjściem. Deszcz nadal nie ustępowała i przez chwilę pomyślałam, że to był zły pomysł.
- Gdzie ty masz rozum? – usłyszałam znajomy baryton.
- Hej, Jazz – powitałam przyjaciela.
- No chodź tu – pospieszył mnie, wysuwając rękę tak, aby mały parasol zasłaniał w większości mnie, a nie jego.
Usiadłam blisko Jaspera i oparłam głowę o jego ramię. Przez długi czas milczeliśmy, a ja znowu się rozkleiłam. Oczywiście, nie spoglądałam na przyjaciela, więc nie miał o tym pojęcia – na szczęście.
- Co się stało, że Pan-Nic-Nie-Czuję pozwolił ci zostać?
Zaśmiałam się cicho pod nosem.
- Nie wiem. Powiedział, że nie muszę iść i pocałował mnie w głowę.
Jazz odchylił moją twarz delikatnie do tyłu, spojrzał mi prosto w oczy po czym zapytał:
- Nie żartujesz?
Szybko wyrwałam się z jego uścisku i wtedy zauważył moje łzy.
Przytulił mnie mocno, tak jak tylko n potrafił. Zazwyczaj, gdy to robił rozklejałam się na dobre, ale nie dzisiaj. Zachowanie ojca dało mi do myślenia, pozwoliło ruszyć krok dalej moim emocjom. Jasper lekko kołysał naszymi ciałami, a siąpiący leniwie już deszcz wyznaczał mu rytm. Przymknęłam oczy.
Przyjaciel niby od niechcenia przesunął rękę w stronę mojej dłoni i jednym palcem jej dotknął. Zadrżałam, bo poczułam coś dziwnego jednak nic nie powiedziałam. Chłopak po kolei dołączał kolejne palce, ale nie wyglądało to jak typowe splecenie rąk; raczej układał się tak, jakby chciał ten kawałek mnie ochronić. Głowę miał lekko spuszczoną i nie spoglądał w moją stronę: znaliśmy się od zawsze i wiedział, że gdybym miała coś przeciwko, powiedziałabym. Ale tak się nie stało. Z każdą sekundą uczucie ciepła rozlewającego się po całym ciele rosło. W końcu nasze dłonie pokrywały się całkowicie, a ja także nie miałam odwagi spojrzeć na Jaspera. Minęła kolejna chwila, emocje trochę opadły, ale mój przyjaciel nie miał w planach im na to pozwolić. Podniósł moją rękę i odwrócił, po czym złożył delikatny i bardzo wymowny pocałunek na jej wierzchniej stronie.
Zadrżałam.
Kolejny pocałunek.
Znowu drżenie.
Pocałunek.
Tym razem coś między nami, coś co wisiało w powietrzu, coś czego wcześniej nie czułam kazało mi się wyprostować i spojrzeć w oczy chłopaka. On także to zrobił. Uśmiechał się delikatnie i z wyrazu jego twarzy odczytałam, co nim kierowało i zgadywałam, że to samo podziałało na mnie. Pewność siebie.
Przecież nie zrobimy sobie krzywdy! Znamy się od dziecka, wiemy o sobie wszystko. Nie wyobrażam sobie, żebyśmy się kiedyś nie zrozumieli.
On przynosił mi maślane rogaliki, a ja śpiewałam dla niego.
On pomagał mi w matematyce, a ja jemu w angielskim.
On wiedział, że kocham zieloną herbatę, a ja wiedziałam, że jedyny gorący napój jaki uznaje, to kawa.
Odwzajemniłam ten ciepły i czarujący uśmiech. Jasper wyplótł dłoń z uścisku, po czym przeniósł ją na moją szyję. Masował mi kark i nieustannie patrzył w oczy. Chciałam, żeby mnie pocałował i już otworzyłam usta, aby mu o tym powiedzieć, ale w chwilę później zwątpiłam, co dało komiczny efekt otwartej, niemej buzi. Chłopak zaśmiał się w głos i nagle spełnił moją niewypowiedzianą prośbę.
Jedną ręką chwycił mnie w talii, a drugą ciągle trzymał na szyi. Całowaliśmy się długo. Kilka razy musnął moje wargi swoimi, ale szybko sprawił, że nasze języki się spotkały.
Jasper nigdy nie bawi się w półśrodki – uśmiechnęłam się do swoich myśli.
Kiedy już skończyliśmy, wtuliłam się w jego ramiona, żeby móc nadal delektować się chwilą.
Chłopak głaskał mnie po włosach i całował w głowę.
- Zawsze chciałem to zrobić.
- Tak?
- Tak. Już wtedy w piaskownicy.

Trwaliśmy tak prawie do rana. Rozchorowałam się i następny tydzień spędziłam w łóżku, ale było warto. Miałam jedynego w swoim rodzaju uzdrowiciela.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Pernix dnia Czw 9:40, 11 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
losamiiya
Dobry wampir



Dołączył: 27 Lis 2009
Posty: 1767
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 212 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Mexico City.

PostWysłany: Śro 17:44, 27 Sty 2010 Powrót do góry

Pomysł:
A: 3
B: 2


Na początku pragnę powiedzieć, że oba teksty bardzo mnie zaskoczyły i ucieszyły. Uważam, że są naprawdę świetne i urocze.
Jednakże jeśli mam przyznać punkty, szczerze powiem, że pomysł na tekst A urzekł mnie bardziej. Mały Charlie Swan - coś, czego jeszcze nie było. Całe jego nastawienie do Sue - taka dziecięca bezbronność, najszczersza miłość.
Pomysł na tekst B jest również ciekawy, jednak nie ma dla mnie w porównaniu do tekstu A, tego 'magicznego' rozwinięcia.

Styl:
A: 3,5
B: 3,5


Zazwyczaj czytane przeze mnie teksty odbiegają od siebie jakością stylu. Tutaj jednak pragnę dać po równo, ponieważ oba teksty zostały napisane w naprawdę dobrym stylu z każdej strony.

Spełnienie warunków:
A: 1,5
B: 1,5


Spełnienie warunków jest w obu tekstach.

Postacie:
A: 3
B: 2


W tekście A, jak już pisałam, bardzo podoba mi się postać Charliego i Sue. Rodzice Swan również są ciekawymi, wnoszącymi coś do tekstu postaciami.
W tekście B do postaci nic nie mam, lecz brakuje mi w nich tego czegoś, co mają postacie w tekście A.

Ogólne wrażenie:
A: 2,5
B: 2,5


Tutaj dam po równo. Oba teksty mi się podobały, czytało mi się bardzo przyjemnie i lekko. Każdy na swój sposób zaskoczył mnie swoim zakończeniem i romantyzmem, jaki mają w sobie.

Podsumowując:
A: 13,5
B: 11,5


Na koniec już chciałam pogratulować obu autorkom tak dobrych tekstów.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Śro 19:12, 27 Sty 2010 Powrót do góry

pomysł
A: 3
B: 2

cóż... nigdy nie pomyślałabym, że można coś napisać o dzieciństwie Charliego w ten sposób - pomysł z różą bardzo mi się spodobał, choć para Jazz i Rose też ma swoje ogromne plusy u mnie Wink

styl
A:4
B:3

postanowiłam być okrutna i wypatrzyłam literówkę w B, natomiast w A nie znalazłam nic... nic złego oczywiście... oba teksty swoją lekkością w czytaniu wprawiły mnie w bardzo błogi nastrój Wink

spełnienie warunków
A: 1,5
B: 1,5

W obu tekstach narobiono mi problemów, bo zarówno rozstanie i choroba nie należą dla mnie do najszczęsliwszych rozwiązań i zakończeń :P jednak obie Panie mnie tak załatwiły, więc dalej po równo :P

postacie
A; 2,5
B; 2,5

Właściwie urzekł mnie Charlie swoja przemianą, swoją osobowością i całośćią właściwie zachowania, ale Rose swoim wewnętrznym smutkiem, bólem i potrzebą doświadczenia ciepła drugiej osoby też zrobiła na mnie ogromne wrażenie.

wrażenie ogólne
A; 2,5
B; 2,5

Mogłabym nie iść na łatwiznę, ale nie potrafię wybrać. Naprawdę. Nie wiem też czy nie życzyłabym sobie rozwinięcia czy wręcz kontynuacji w jednym i drugim przypadku. Na pewno miałam do czynienia z bardzo ciekawymi miniaturami w świetnym wykonaniu. Wink

ogółem
A: 13,5
B: 11,5


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mille
Wilkołak



Dołączył: 12 Kwi 2009
Posty: 190
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze Wschodu, nie wiadać? xd

PostWysłany: Śro 19:22, 27 Sty 2010 Powrót do góry


Pomysł:

A: 3
B: 2
Oba teksty podobały mi się, jednak pomysł A był ciekawszy.Miała wrażenie, że w tekście A więcej się działo, i dzięki temu praca była bardziej interesująca.

Styl:
A: 3,5
B: 3,5
Obie prace czytało się przyjemnie, bez żadnych zgrzytów. Mogłoby być troszkę więcej opisówWink

Spełnienie warunków

A: 1,5
B: 1,5
Nie trzeba chyba komentowaćWink

Postacie:
A: 3
B: 2
W tekście B postacie były za mało wyraziste, w tak krótkich pracach z pewnością ciężko stworzyć barwą postać, ale dzieciak Charlie w pracy A przyciągnął moją uwagęWink

Wrażenia ogólne:
A: 3
B: 2

Oba teksty odebrałam pozytywnie, jednak A zasługuje na wyróżnienie. Nie jestem wielką fanką Charliego, a mimo to z przyjemnością czytałam pracę, w której był głównym bohaterem, co jest niewątpliwie zasługą autorki:)

Wyniki:
A: 14
B: 11

Gratuluję


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Susan
Administrator



Dołączył: 08 Sty 2009
Posty: 5872
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 732 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 21:28, 27 Sty 2010 Powrót do góry

Czekałam niecierpliwie na ten pojedynek. Dlatego też szybciutko przeczytałam i teraz oceniam.

Pomysł: 5 pkt.
A - 2.5
B - 2.5
Spodobał mi się pomysł z dziećmi - Charliem i Sue. Jednak zgrzytnęło mi to ich zachowanie albo inaczej sposób przekazania. Czemu? Jak na dzieci to tak poważnie brzmiało, że dzielili się swoimi zmartwieniami, że byli tacy milczący i w ogóle. Pewnie tak miało być, ale mi to tak nie do końca przypasowało. Podobał mi się motyw kwiatów. To jak Charlie o nie dbał, a one potem uschły, gdy przestali się spotykać z Sue. Ładne to było Smile
Tekst B za to zaskoczył mnie parą - Jasper i Rosalie. Na dodatek przypadł mi do gustu pomysł z piaskownicą. Był taki uroczy Wink
Jestem zmuszona dać po równo.

Styl: 7 pkt.
A - 4
B - 3
Muszę dać o jeden punkt więcej A. Dlaczego? Bo w B znalazłam kilka błędów. Niestety. Ale oba teksty czytało mi się znakomicie, dlatego różnica tylko jednego punktu jest Wink

Spełnienie warunków: 3 pkt.
A - 1.5
B - 1.5
Po równo, bo i tu i tu spełnione.

Postacie: 5 pkt.
A - 2
B - 3
Przepraszam, ale to moja fobia ostatnio Rolling Eyes Nie mogę się przyzwyczaić do Charliego i Sue w innych opowiadaniach czy miniaturach. Kojarzy mi się on obecnie tylko z MOK i mini thin. Dlatego nie mogę za bardzo strawić ich w innych tekstach. Dlatego daję punkt więcej B za Rosalie i Jaspera. Jazz jest według mnie przesłodki w tej miniaturce. Rosalie też jest taka dosyć ludzka. Nie lubię jej, ale tutaj była fajna Wink

Ogólne wrażenie: 5 pkt.
A - 2.5
B - 2.5
Daję po równo. Dlaczego? Obie mini czytało mi się super. Płynnie i przyjemnie. Zarówno w jednej, jak i w drugiej odnalazłam plusy i minusy. Nie umiem jednak wybrać, która podoba mi się bardziej. Dlatego po równo Wink

Posumowanie:
A - 12.5
B - 12.5

No nie Rolling Eyes Przepraszam Was Crying or Very sad Daun ze mnie. Pomogłam jak nie wiem co Rolling Eyes


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Cornelie
Dobry wampir



Dołączył: 27 Gru 2008
Posty: 1689
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 297 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z łóżka Erica xD

PostWysłany: Śro 22:26, 27 Sty 2010 Powrót do góry

No dobra, przeczytałam wypada więc coś powiedzieć xD
Tak więc:

Pomysł:
Cóż, miała dość trudny orzeszek do zgryzienia, bo obydwa teksty są ciekawe na swój sposób. W A podoba mi się Sue i Charlie, szczerze. W drugim zaś Rosalie i Jazz - w odmiennych niż zwykle rolach też sprawdzili się dobrze.

Tekst A - 3
Tekst B - 2

Styl:
No i w sumie nie chcę dawać wam po równo, więc rozdzielę inaczej. W pierwszym tekście w pierwszym akapicie za dużo dla mnie było tych kwiatów. To przeważyło szalę xD Choć obydwa teksty czytało mi się przyjemnie.

Tekst A - 3
Tekst B - 4

Spełnienie warunków:
Obie spełniły.

Tekst A - 1.5
Tekst B - 1.5

Postacie:
No więc tak. W A podoba mi się Charlie jako rozbójnik, taki niesforny malec. Nigdy nie myślałam o nim w takim sposób, więc autorko trochę rozjaśniłaś mój pogląd. Podoba mi się to. I całkiem przyzwocie przekazane.
W B podoba mi się ta Rose. Naprawdę. Nie pałam do niej nie wiadomo jaką sympatią a u ciebie jestem w stanie ją polubić.

Tekst A - 2
Tekst B - 3

Ogólne wrażenie:
Laski, obydwie napisałyście ładne miniaturki. Czytało się naprawdę przyjemnie. Każda historia tutaj przedstawiona jest inna. Nie mogę dać inaczej.

Tekst A - 2.5
Tekst B - 2.5

Podsumowując:
Tekst A - 12
Tekst B - 13

Gratuluję autorce tekstu B Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
bluelulu
Dobry wampir



Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 974
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 85 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hueco Mundo

PostWysłany: Śro 22:26, 27 Sty 2010 Powrót do góry

Pomysł: 5 pkt.
A:3
B:2

Z wstydem muszę przyznać że miałam okropny dylemat między tekstami. Chciałam dać punktów po równo ale w
ostateczności wybieram tekst pierwszy. Moje serce uwiódł mały Charlie i jego różyczka. Skojarzył mi się z małym Księciem. Naprawdę subtelne opowiadanie. Ale wcale nie umniejszam wartości opowiadania drugiego które też znajdzie sobie fanów wśród czytelników. Zachwycające.

Styl: 7 pkt.
A:3,5
B:3,5

Jak dla mnie nie było żadnych zgrzytów a czytałam oba tekst z delikatnym uśmieszkiem na twarzy. Styl dziewczyny macie niezwykle przekonujący. Bardzo dobrze wywiązałyście się z zadań. Trudno tutaj
wybierać co jest lepsze a co gorsze, skoro w jednym jak i w drugim przypadku prezentujecie niezwykle wysoki poziom. Kreatywnie i twórczo.

Spełnienie warunków: 3 pkt.
A:1,5
B:1,5

Chcieliśmy pocałunków i delikatności. Niekanonicznego sparowania bohaterów bez erotyzmu. Warunki w obu przypadkach zostały spełnione perfekcyjnie. Zależnie od wersji. Bardziej podobał mi się tekst A pod względem skradzionego pocałunku. Zaś tekst B pod względem sparowania Jaspera i Rosalie oraz ukazania ich jako małych dzieciątek w piaskownicy oraz już nieco doroślejszych.

Postacie: 5 pkt.
A:2,5
B:2,5

Znów mam straszny dylemat. Bo w każdym opowiadaniu coś mi się podobało. Więc mam problem jak chodzi o rozłożenie punktów. Podobała mi się budowania relacja pomiędzy Rosalie a jej tatą. To mnie wręcz zabolało. Tak samo relacje pomiędzy Sue a Charliem. Charlie został opisany tak , że odpowiednik w książce Meyer wygląda bardzo podobnie. Cichy i grzeczny chłopczyk. Milczek nad milczki. Nie potrafię wybrać pomiędzy postaciami ponieważ w każdym opowiadaniu jakaś postać zawładneła moim sercem. Nie było nic co mogłabym odjąć.

Ogólne wrażenie: 5 pkt.
A:3
B:2

W ogólnym podsumowaniu skłaniam się w stronę tekstu A. Po dłuższym przemyśleniu nieco bardziej ujęła mnie historia małego Charliego i krzewu różanego. Naprawdę nie potrafię wybrać inaczej. Uwielbiam takie opowiadania. Urzekło mnie ostatnie zdanie "Krzak róży usechł. " Piękne. Delikatne. Jestem naprawdę pochłonięta. Uważam że autorka ma niesamowity talent do budowania emocji bohatera. Oddaje jego charakter poprzez krótkie zdawkowe odpowiedzi i zachowanie.

Razem:
A:13,5
B:11,5


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mTwil
Zły wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 80 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: O-ka

PostWysłany: Czw 12:11, 28 Sty 2010 Powrót do góry

Pomysł:
Tekst A: 4
Tekst B: 1
Niby historia z miłością Charliego i Sue jest już trochę oklepana, jednak nigdy jeszcze nie spotkałam się z takim jej wydaniem. Ciężko mi teraz powiedzieć, czy kiedykolwiek miałam do czynienia z parą J&R, ale nawet jeśli nie to same te postaci na tyle już mi się przejadły, że wolę o nich nie czytać.
Osadzenie akcji w tekście A wydaje się trafniejsze. Uczucie kilkulatka jest czymś bardziej poruszającym, jednocześnie bawiącym, niż nastolatków, bo wydaje mi się, że bohaterowie z B są w takim wieku.
Jeszcze jedna rzecz, która mi się podobała to kwiaty. To, że historia jest opowiedziana z ich udziałem. Czytamy o czymś innym, ale one też odgrywają ważną rolę, obrazując uczucie. W tekście B mamy same suche opisy.

Styl:

Tekst A: 5
Tekst B: 2
W tekście A nie zauważyłam żadnych błędów, czytało go się gładko, nie zauważyłam, kiedy dobrnęłam do końca. W B pojawiły się zarówno literówki, jak i błędy interpunkcyjne. Nie czytało się go w żaden sposób ciężej, jednak widać było różnicę.

Spełnienie warunków:
Tekst A: 2
Tekst B: 1
Tutaj niby wypadałoby dać po równo, ale nie mogę odpuścić jednemu szczegółowi. Jednym z warunków było, że nie chcemy naciąganego scenariusza. A jak najbardziej go spełniło, nawet mimo że historia nie skończyła się zupełne dobrze - była bardziej naturalna. Coś się zaczęło i skończyło. B to dla mnie typowy romans sprzed lat, gdzie dzieci wyznają sobie miłość już w piaskownicy, następnie, walcząc z przeciwnościami losu, na przekór innym spotykają się - dla mnie lekko naciągany scenariusz. Życie jest brutalne, tak jak przedstawiono w tekście A.

Postacie:

Tekst A: 4
Tekst B: 1
Mały Charlie był uroczym chłopcem, typowym nieśmiałym maluchem, którego sama miałabym ochotę poznać. O Sue niewiele wiadomo, ale to też raczej jedno ze spokojnych dzieci - prawie aniołków. Już od początku nie spodobała mi się Rosalie. Jej zachowanie wobec matki i samo nastawienie do życia. Awantura przed wyjściem o ubrania, a do tego rozmyślania na temat własnej urody. Nie trawię i nie będę trawić takich osób. Nie wiemy prawie nic o Jazzie, ale mimo to już wolę go bardziej od Rose.
Podobnie jest z rodzicami. Helen i Geoffrey zaledwie po kilku zdaniach na ich temat sprawiają miłe wrażenie, mały ma szczęśliwe, typowe dzieciństwo. Rodzice Rose to wymagający, surowi opiekunowie, którzy również w pewien sposób łamią warunek mówiący o nienaciąganiu scenariusza. Dziewczyna, nie znajdując zrozumienia z domu, zakochuje się w dobrym koledze.

Ogólne wrażenie:
Tekst A: 4
Tekst B: 1
Wszystko już chyba wymieniłam. Wyraźnie zaznaczyłam, że tekst B nie przypał mi do gustu. Ani wykonanie, ani pomysł mnie nie zachwyciły. Miłość nastolatków jest już tak oklepana, że najchętniej bym ją sobie darowała.
Tekst A za to wręcz mnie zauroczył. Mając przy sobie pięciolatka, mogę sobie wyobrazić jego w takiej sytuacji. Historia nie ma w sobie niczego zabawnego, nie kończy się opisem ich ślubu czy wspólnych lat starości, ale porusza, a ostatecznie skłania do uśmiechu.


Sama nie spodziewałam się takiego wyniku, ale nie ma niczego, co mogłabym zmienić.
Gratuluję autorce tekstu A.

Razem:
Tekst A: 19
Tekst B: 6


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
wela
Zły wampir



Dołączył: 08 Lut 2009
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 37 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Broadway

PostWysłany: Sob 11:21, 30 Sty 2010 Powrót do góry

Pomysł

Zdecydowanie tekst A - a więc dlaczego. Po pierwsze nie ma tutaj nastoletniej chemii, która jest komercyjna i niezbyt delikatna - owszem, delikatność może i została zachowana, ale ta prawdziwa, niesplamiona złączonymi językami zaistniała w tekście A, który jest o niebo lepszy. W A nie mamy do czynienia ze schematem. I mimo że pomysł może wydawać się słodki, dzięki stylowi tekst jest wyważony, a emocje idealnie rozłożyły się po tekście. W B autorka strzelała - Emmett i Alice, a może Rose i Jasper? Naciągane, niestety. Czegoś takiego można było się spodziewać, przez co jest nieoryginalne i niestety, ale nie podoba mi się.

Tekst A: 4
Tekst B: 1

Styl

Tekst A jest pisany lepszym stylem - zdania są lepiej budowane, utrzymane w cudownym klimacie, nie można aż oderwać się od tekstu i cofnąć się, aby przeczytać B. Napełniona delikatnością A nie potrafiłam przejść na B. Nie pomogły w tym też jakieś braki interpunkcyjne, a czasami niedopisane wyrazy(!) i literówki. Autorka chyba nie przejrzała tekstu przed wysłaniem i oto kwiatki.

Tekst A: 5
Tekst B: 2

Spełnienie warunków:

Ta delikatność została naruszona i jak dla mnie nie ma jej. Po prostu tekst jest komercyjny, a nie delikatny. Emocje między nimi dziwnie opisane. Autorko tekstu B, jeżeli nie jesteś dobra w utrzymaniu tego miłosnego klimatu mogłaś wymyślić jakąś inną historyjkę, wtedy może nie popadłabyś w te odurzające mnie romantyczne zwroty. Czy powinnam odjąć punkt? To nie jest co prawda do spełnienia warunków, ale piszesz (do autorki B) o tym, jak Rose była człowiekiem, tak jakby zachowałaś te wszystkie przed wampirowym okresem jej życia aspekty, zwłaszcza tego Kinga. I nagle wylatujesz z telefonem - mogłabyś napisać, w jakich czasach żyjemy, bo można się pogubić, troszeczkę mnie to odrzuciło.

Tekst A: 2
Tekst B: 1

Postacie

Cóż - w tekście B nie skupiamy się na postaciach, ale na tym co się wokół nich dzieje. Ich emocje są zdawkowo opisane i ogólnie mnie w ogóle nie zatrzymują. A Charles, Charlie to po prostu strzał w dziesiątkę. Za Charlesa.

Tekst A: 3,5
Tekst B: 1,5

Ogólnie wrażenie:

Dawno nie byłam tak pewna jednego tekstu. Mało kiedy mam faworyta, ale tutaj wybrałam go po przeczytaniu pierwszego akapitu, po prostu świetny tekst. B nie jest zły, chociaż może wyglądać, że tak uważam, po prostu nie trafia w moje gusta. Zaczyna się delikatnie i słodko, ale ta słodkość jest wyważona. Niestety potem jest już niezbyt ciekawie, przez co tekst wypada blado przy A.

Tekst A: 3
Tekst B: 2

Ogólna punktacja:

A: 17,5
B: 7,5

Pozdrawiam, wela.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
BajaBella
Moderator



Dołączył: 11 Gru 2009
Posty: 1556
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 219 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z lasu

PostWysłany: Sob 15:19, 30 Sty 2010 Powrót do góry

Pomysł: 5 pkt.
Tekst A: 3,5
Tekst B: 1,5

Tekst A ma mnie zaskoczył. Przypominał mi chwilami piękne „Baśnie” Andersena. Ta róża Charliego jako bardzo wymowny symbol. Podobało mi się to, że autorka tego tekstu akurat połączyła ze sobą tą parę, ale we wczesnym dzieciństwie.
W tekście B spodobała mi się jedynie dość trudna relacja między Rosie a jej ojcem. Ciekawy temat na dalsze rozwinięcie, ponieważ w samej miniaturce autorka tylko zaznaczyła problem.

Styl: 7 pkt.
Tekst A: 4
Tekst B: 3
Jak już wspomniałam tekst A „kupił” mnie tym, że dzięki niemu przypomniałam sobie dzieciństwo i świat przepięknych baśni. Napisany jest takim stylem, że spowodował u mnie właśnie takie skojarzenia.
W tekście B również nie zauważyłam żadnych uchybień w stylu, czytało mi się go bardzo dobrze, choć troszeczkę może zabrakło mi w nim opisów.

Spełnienie warunków: 3 pkt.
Tekst A: 1,5
Tekst B: 1,5
Tutaj nie ma się co rozwodzić – warunki spełnione.

Postacie: 5 pkt.
Tekst A: 3
Tekst B: 2
W tekście A postać małego ojca Belli jest pokazana perfekcyjnie. Charlie jako zamknięty w sobie, wycofany, nieśmiały sześciolatek, który pod wpływem pierwszego uczucia zmienia się. Ciekawą postacią drugoplanową jest też jego mama. Jest bardzo autentyczna w tych wszystkich swoich obawach i troskach o synka.
W tekście B podobało mi się przedstawienie zimnego i nieczułego ojca Rosalie. Żadnego okazywania uczuć. W ogóle zaintrygowała mnie ta ich wzajemna relacja. Natomiast zupełnie nie przekonała mnie postać Jaspera.

Ogólne wrażenie: 5 pkt.
Tekst A: 3
Tekst B: 2
Tekst A jest wg mnie bardziej przemyślany. Historia w nim opowiedziana jest spójna, intrygująca od samego początku do końca. Ja odbieram ją w kanonie baśni, gdzie nawet tak oklepany symbol miłości, jakim jest róża, robi wrażenie czegoś intrygującego. Postacie w tekście A są nakreślone również w sposób przemyślany, a świetnie opisana osobowość małego Charliego po prostu ujmuje.
Tekst B wydał mi się jakby nie do końca przemyślany. Tak, jakby autorka miała pewien pomysł, ale później poszła w zupełnie w innym kierunku. Para Rosalie i Jasper niestety zupełnie do mnie nie przemawia, nawet tak niekanoniczna (co absolutnie wadą nie jest) jak ta.
Plus za rodziców Rosalie. Te postacie autorka wykreowała ciekawie.

Podsumowanie:
Tekst A: 15
Tekst B: 10

Gratuluję!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
wymyślona
Wilkołak



Dołączył: 09 Kwi 2009
Posty: 222
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 21:42, 08 Lut 2010 Powrót do góry

Pomysł:
Tekst A: 3 punkty
Tekst B: 2 punkty
Owszem, motyw przyjaźni Jaspera i Rose, która najwidoczniej przeobraziła się w coś więcej, bardzo mi się podobał - może i jestem nieco naiwna, ale lubię historie oparte na tym schemacie - jednakże u mnie oryginalność jest w cenie i właśnie stąd taki podział punktów. Dzieciństwo Charliego, pierwsza wielka i nieco trudna miłość sześciolatka... Urzekająca historia, niebanalny pomysł. Brawo.

Styl:
Tekst A na początku troszeczkę utykał, ale szybko przestał.
W drugiej miniaturze nie było jakichś większych problemów, ale interpunkcja momentami pokwikiwała i co jakiś czas zdarzały się różne potknięcia, które przesądziły jak dla mnie sprawę.
Tekst A: 4 punkty
Tekst b: 3 punkty

Spełnienie warunków:
Tekst A: 1,5 punktu
Tekst B: 1,5 punktu
Myślę, że tu nie ma nad czym się rozwodzić. Wszystkie warunki zostały spełnione.

Postacie:
Tu już będzie trudniej. Z jednej strony spodobał mi się milczący sześcioletni Charlie, z drugiej urzekł mnie opiekuńczy Jazz i Rose, która wcale nie jest taka silna czy pewna siebie...
Wybaczcie, ale muszę dać tutaj remis.
Tekst A: 2,5
Tekst B: 2,5

Ogólne wrażenie:
Cóż... Wprawdzie oba teksty miło mi się czytało, oba były takie... przyjemne, jednak pierwszy tekst spodobał mi się nieco bardziej.
Tekst A: 3
Tekst B: 2

Podsumowując:
Tekst A: 14 punktów
Tekst B: 11 punktów

Gratuluję obu paniom. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Pernix
Moderator



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 208 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera

PostWysłany: Czw 9:27, 11 Lut 2010 Powrót do góry

Zagłosowało 10 osób, co oznacza, że w sumie rozdano 250 punktów. Podział wygląda następująco:

Tekst A otrzymał 144,5 punktów,
a Tekst B pozostałe 105,5.

Zwyciężyła pierwsza miniatura, a jej autorką jest:

Hurra Suhak! Hurra

Gratulacje!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin