FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Samobójstwo Emily (Rikki i PinkMiracle)[Z] Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Dilena
Administrator



Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 158 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 21:49, 18 Maj 2010 Powrót do góry

Pojedynkują się: PinkMiracle i Rikki

Długość: 3-6 strony Word TNR 12
Forma: Miniatura
Tytł: Dowolny, może być bez
Chcemy: samobójstwa Emily, niepewności z jej strony, monologów wewnętrznych, nie zrozumienia, zdrady Sama
Nie chcemy: parodii, śmiechu, Cullenów ani żadnych innych wampirów, Forks, akcji, walki itp.
Czas: Dwa tygodnie do 15 maja
Beta: Bez


Oceniamy według schematu:

Pomysł: 5 pkt.
Styl: 7 pkt.
Spełnienie warunków: 3 pkt.
Postacie: 5 pkt.
Ogólne wrażenie: 5 pkt.
Punkty przyznawane w innej punktacji nie będą liczone.

Jeśli nigdy nie oceniałaś/ -eś, zapoznaj się z zasadami. ← klik!

Koniec oceniania: 01.06.2010


TEKST A

Błędy


Wpatrywałam się w niebo za oknem. Było takie piękne i kolorowe, pełne pomarańczowo- czerwonej poświaty. Słońce powoli chyliło się ku zachodowi, by jeszcze przez parę godzin znikać za horyzontem.
Powędrowałam wzrokiem trochę niżej do zielonych koron drzew, które chwiały się lekko przez podmuchy wiatru. Ich listki ledwie trzymały się na gałązkach, były takie słabe i delikatne.
To samo można by powiedzieć o mnie, jestem słaba i delikatna, choć przede wszystkim słaba, bardzo słaba.
Chcąc przestać myśleć, ponownie skupiłam się na krajobrazie za oknem. Świat był taki piękny, dlaczego dopiero teraz to dostrzegłam, dlaczego nie zauważyłam tego piękna wcześniej, przez te wszystkie długie lata?
Teraz podziwiałam każdy szczegół, każdą trawkę, każdy kamyczek tak jakbym urodziła się na nowo, miałam ochotę wyjść na zewnątrz dotknąć i powąchać tego wszystkiego, ale czy wtedy byłabym wstanie wrócić i zrobić to co postanowiłam? Jak wcześniej wspomniałam byłam taka słaba i czuję, że jestem taka nadal. To co chciałam uczynić wcale nie uczyni mnie silniejszą wręcz przeciwnie stanę się jeszcze bardziej krucha.
Zacisnęłam pięść i zgryzłam zęby, ostanie spojrzenie na niebo, na drzewa, słońce, czuje się jakbym dopiero teraz zobaczyła jakie jest pomarańczowe i jak cudownie wygląda zachodząc. Świat najpiękniejszy jest o zmierzchu, musiałam wybrać akurat tę porę?
Nie mogłam oderwać od niego oczu, ale musiałam. Z wielkim trudem odwróciłam się plecami do okna. Spojrzałam na kuchenny stół, czy na pewno tutaj chcę to zrobić? Czy nie będzie to zbyt drastyczne dla nich wszystkich? Tak kochają to pomieszczenie, spędzają tu tak wiele czasu. Musze przestać myśleć. Wyłączyć myślenie, niech kierują mną czyny i plan, który powstał tak dawno temu.
Na drewnianym stole lśniła w blasku zachodzącego słońca, srebrna i na swój sposób piękna, żyletka. To małe ostre coś miało mnie zabrać tak daleko stąd, gdzie będę szczęśliwa, wolna i nie narażona na żadne niebezpieczeństwo, wreszcie będę mogła być tam gdzie chcę, skończy się to wszystko i skończy się moje życie…
Wyciągnęłam do niej rękę i już w tej chwili się zawahałam. Czy na pewno dobrze robię? Może po prostu odejść w normalny sposób, spakować się i uciec? Tak, ale życie bez niego to dla mnie żadne życie, ale jednak żyjąc z nim tak bardzo boję się o siebie i innych. Zostaję więc tylko jedno rozwiązanie.
Drżącą ręką chwyciłam za ostrze i powoli, bardzo powoli usiadłam na starym drewnianym krześle. Z całej siły woli starałam się nie podnosić głowy by nie dostrzec tego co znajduję się za oknem, tego co na pewno skusi mnie do odłożenia żyletki, ale ja nie mogę tego zrobić, ja chcę być już tam, po drugiej stronie, przejść przez most i nie zatrzymywać się.
Wzięłam głęboki oddech, być może jeden z ostatnich.
Przyłożyłam ostrze do wewnętrznej strony nadgarstka a następnie zamykając oczy powoli przeciągnęłam je, zostawiając krwawe ślady.
To samo zrobiłam i z drugim. Czułam ból, ale jednocześnie czułam, że nareszcie staję się wolna. Osunęłam się na ziemię i leżałam czekając aż w końcu Bóg się na de mną zlituję. Krew powoli wsiąkała w drewno w podłodze, tworzyła mały strumyczek i leciała w dalsze zakątki naszej, małej kuchni.
Czułam się już osłabiona, czułam jak powoli uchodzi ze mnie życie i czując ten stan, pożałowałam swojej decyzji. Przecież ja nie chcę odchodzić. To, to tylko kryzys, ale ja chce zostać. Poczułam się żałosna, tak bardzo żałosna jak jeszcze nie czułam się nigdy w życiu. Sama tego chciałam, rozcinając sobie te cholerne żyły czułam, że robię słusznie!
Powoli traciłam oddech, nie miałam siły nawet poruszyć palcem. Zamykałam i otwierałam oczy, wydawałam z siebie charkot, który miał mi służyć za oddech. Wiedziałam, że to koniec, udało mi się, ale dlaczego tak długo to trwa?
I w tej chwili wszedł on.
-Emily! Jest coś do jedzenia?
Przeszedł przez korytarz i wszedł do kuchni, moje oczy spotkały się z jego, które wyrażały szok, ból i coś jeszcze czego nie umiałam już rozpoznać. Jednak po tym spojrzeniu czułam, że odpływam i nie myliłam się bo rzeczywiście już byłam po drugiej stronie…



***

-Sam?- poczułem jak Jacob siada koło mnie na krześle.
Nie chciałem z nim rozmawiać, chciałem żeby zostawił mnie w spokoju.
Minęło już tyle czasu a ja wciąż nie mogłem zrozumieć dlaczego ona to zrobiła?
Czułem w sobie tak wielki smutek, tak wielki żal jakiego jeszcze nigdy nie doświadczyłem, tak bardzo ją kochałem, czemu mi to zrobiła?
Gdy na pogrzebie spotkałem jej rodziców, patrzyli na mnie tak jakbym to ja zawinił, jakby to była moja wina, ale ja przecież nic nie wiedziałem, gdybym się chociaż domyślał na pewno bym ją powstrzymał, lecz jest już za późno..
Nie dawała mi nawet znaku ,że jest nieszczęśliwa, skąd miałem wiedzieć?
I znów te palące łzy, popłynęły mi po policzkach tak bardzo tego nie lubiłem szczególnie w obecności mojej sfory, która wpatrywała się we mnie ze współczuciem.
-Przestańcie się tak gapić- warknąłem do nich, byłem zły, wiem, że to nie ich wina za to co się stało, ale nie chciałem żeby byli teraz tutaj, chcę aby zostawili mnie w spokoju.
-Sam, ale my chcemy ci pomóc- wyszeptał Paul.
-Nic nie możecie zrobić, nikt nie może.
- Nie powinieneś być teraz sam- głos Setha dochodził do mnie jakby z daleka.
- Uwierz nam my naprawdę chcemy pomóc.
- Nie potrzebuję żadnej pomocy! Czy to wskrzesi ją do życia?! Nic mi nie pomoże, a więc zostawcie mnie!- stałem wpatrzony w nich wszystkich z nienawiścią, winiłem teraz każdego, rozsądek, odszedł na drugi plan, już nic się nie liczy.
- Wyjdźcie- zarządził Jacob a reszta z zadziwiającą uległością posłuchała jego prośby.
-Sam
-Idź stąd, proszę.
Skulił głowę i popatrzył na mnie tym okropnym współczującym wzrokiem, którego tak bardzo nienawidziłem.
Wreszcie parę dni od tego feralnego wydarzenia, zostałem sam jak palec, nie musiałem już udawać twardego, nareszcie mogłem być sobą.
Spojrzałem za okno, kolejny dzień dobiegał końca i nadchodził zmierzch, jej ulubiona pora.
Znowu zacząłem płakać, nie ukrywając tego, stałem tam wsparty o zlewozmywak i płakałem gorzkimi łzami.
-Emily, dlaczego? Dlaczego, odeszłaś? Dlaczego nic nie powiedziałaś, dlaczego nie zostawiłaś listu lub jakiegokolwiek innego wytłumaczenia? Nie wiem teraz czy to z mojego powodu tak okropnie odebrałaś sobie życie, nie wiem czy mam czuć się winny, ale się czuję. Moje życie bez ciebie nie ma sensu i tylko dzięki tobie go miało, jest jeszcze tak wiele rzeczy, których ci nie powiedziałem a tak bardzo chciałbym powiedzieć. Boże proszę spraw by to był sen, ona nie mogła tego zrobić!
Głos mi się załamał, czułem się jak idiota. Czułem, że straciłem coś bardzo ważnego dzięki czemu chciało mi się rano wstawać i dla kogo żyłem.
Coś w środku mnie mówiło, że to z mojego powodu, Em odeszła, może dlatego, że się mnie bała? Bała się tego, że stracę nad sobą kontrolę... znowu?
Teraz wszystko zaczęło mi się układać, TO MOJA WINA.
To przeze mnie Emily odebrała sobie życia, to moja wina, moja.
-Sam?- poskoczyłem na dźwięk tego miękkiego głosu.
Odwróciłem się i zobaczyłem jak Leah staję obok mnie i patrzy smutnym spojrzeniem. Nie dostrzegłem w niej współczucia i byłem jej za to wdzięczny.
-Chcę zostać sam- wyszeptałem słabym głosem, jednak czując ciepło jej ciała już nie byłem tego taki pewny.
- Nikt nie powinien być samotny w takiej sytuacji.
Staliśmy tam patrząc w niebo za oknem, czułem jej ciało tak blisko mojego.
- Lea? - zacząłem.
-Tak?- patrzyła na mnie wyczekująco w jej oczach było coś magicznego.
-Wiem, że to nie jest czas na to,ale wierz mi ja nie chciałem cię tak zranić, naprawdę cię kochałem.
Co ja robiłem? Przecież Emily odeszła, zabiła się i to prawdopodobnie przeze mnie a ja tutaj wytrząsam stare sprawy z mojego związku z Leah?
Jednak ona jest taka piękna, czemu nie zauważyłem tego wcześniej? Jej włosy są takie lśniące a jej oczy mają ten tajemniczy blask, który tak bardzo lubię. Wpojony w Emily nie dostrzegałem jej piękna. Teraz czar prysnął. Tak szybko?
-Sam ja, przepraszam, że byłam taką jędzą, rozumiem, że byłeś w niej w ten głupi, magiczny sposób zakochany, to nie była twoja wina, ale zrozum ja kochałam cię tak bardzo..
Nie myśląc ani sekundę nad tym co robię zamknąłem jej usta pocałunkiem. Oddała go z pasją i namiętnością. Jej wargi były takie miękkie i ciepłe.
Zaraz co ja robię? A Emily?
Leah gładziła mi delikatnie włosy, jej pocałunki były takie delikatne, ale jednocześnie pełne miłości, którą tak długo musiała ukrywać przed światem, miłości do mnie...
Hormony buzowały w całym moim ciele, ciepło ciała Lei pobudzało moje zmysły.
Moje ręce nie kierowane rozsądkiem zaczęły powoli ściągać bluzkę z dziewczyny, tak bardzo chciałem położyć rękę na jej nagim ciele.
Jej skóra była gorąca i lśniła w blasku zachodzącego słońca.
Zawahałem się.
-Zrób to Sam- wyszeptała Lea- Po prostu to zrób.
Jej dłonie walczyły z paskiem od moich spodni a usta wpijały się w moje wargi z ogromną mocą. Nie mam pojęcia dlaczego tak łatwo się jej poddałem, szczególnie patrząc na wydarzenia ostatnich dni, może po prostu potrzeby domagały się zaspokojenia? Jednak niezależnie od przyczyny, poddałem się jej z jękiem, namiętnie ją całując.


***


Leżąc obok Lei i przytulając ją do siebie myślałem o Emily. Jaka była, jak się śmiała, jak wspaniale gotowała i jak dobrze mnie rozumiała. Czy i teraz rozumiała by mnie tak jak zawsze? Czy ja rozumiem sam siebie?
Jak mogłem popełnić tak koszmarny błąd? Wszyscy się o nim dowiedzą jak tylko przemienimy się w wilki.
Czułem się koszmarnie, czułem, że splugawiłem moją miłość do Emily, mimo że ona odeszła czułem w sobie wyrzuty sumienia jak po zdradzie.
- Kocham cię, Sam- dziewczyna powoli odwróciła się twarzą w moją stronę.
-Nie mów tego- nawet mnie zdziwiła szorstkość w jakim powiedziałem to zdanie.
- Coś nie tak?- Lea zmarszczyła delikatnie brwi, poczułem, że jej serce zaczęło bić troszeczkę szybciej.
- Lea ja, ja nie wiem jak do tego doszło, żałuję tego co się stało.
- Że co?! Przesłyszałam się? Żałujesz!? Wiesz co jesteś żałosnym dupkiem, co ty myślisz, że możesz sobie mnie przelecieć i zostawić?! Już raz to zrobiłeś, teraz dałeś mi nadzieje i...
-Proszę cię daj mi trochę czasu. Nie mogę się pozbierać po tym co się stało z Em, tak bardzo ją kochałem.
-Daruj sobie takie gatki, jeszcze pożałujesz tego co powiedziałeś.
Leah zaczęła szybko ubierać się w swoje rzeczy, które były porozrzucane po podłodze, rzuciła mi jeszcze nienawistne spojrzenie i wybiegła trzaskając drzwiami.
Czekając aż emocje opadną, wstałem i podszedłem do okna. Niebo było zachmurzone, zwiastujące deszcz.
Chciałem uwolnić się od tego wszystkiego, popełniłem tyle błędów.
-Emily, wybacz mi, proszę, nigdy nie przestanę cię kochać-to powiedziawszy wybiegłem w chłód porannego dnia zamieniając w wilka i nie myśląc o niczym. Po prostu biegłem i zostawiałem życie za sobą...


TEKST B


Siedząc w środku lasu na ściółce nie byłam pewna tego co zobaczyłam. Myślałam, że mnie kocha, jednak tak nie było. Myliłam się, a za ten błąd właśnie płacę. Nikomu nie można ufać, gdyż prowadzi nas to do miejsca, w którym nikt nie chciałby być. Mianowicie do pustki, w której aktualnie się znajduję. Łzy spływały mi po policzkach, a mój szloch odbijał się od ścian lasu. Ptaki ćwierkały wysoko w drzewach ignorując mnie całkowicie. Nie mogłam wyrzucić z umysłu sceny, która się odbyła rankiem, tuż po tym jak wyznaliśmy sobie miłość. Na to wspomnienie łzy przybrały na sile, załkałam głośno podciągając nosem. Myślami cofnęłam się do poprzedniego dnia.
Siedziałam w naszym domu, kiedy Sam przyszedł wraz z resztą watahy na rodzinne śniadanie. Podszedł do mnie i objął mnie w pasie całując w policzek. Przytuliłam się do niego i zatonęłam w jego wielkich brązowych oczach. Mógł się teraz dom walić, a ja bym tego nie zauważyła. Sam był dla mnie kimś więcej niż tylko narzeczonym. Byliśmy ze sobą na zawsze, ponieważ tak już chciał los, a naszej miłości nie dało się zburzyć. Przynajmniej tak wtedy myślałam. Wpoiłam się z Samem, a raczej on we mnie, nie było odwrotu, w ogóle nie było żadnego innego wyjścia. Kochał mnie jak wariat i gdybym ja umarła byłam pewna, że on zrobi to samo chwilę później.
Do pomieszczenia weszła Leah, spojrzałam na nią, ubrana była w krótkie czarne spodenki i białą koszulkę bez rękawków, a w jej oczach widziałam ból. Wiedziałam, że bardzo zraniło ją to co Sam jej zrobił. Zostawił ją dla jej kuzynki, która przyjechała do niej w odwiedziny. Kto nie byłby zraniony? Od tamtego czasu mnie unika, a raczej nie spotyka się ze mną,a nie chce mieć nic do czynienia, również z Samem. Ale nieszczęście chciało, że i Leah okazała się wilczycą przez co mają cały czas wzgląd w swoje myśli, gdy sa pod postacią wilków.
Sam wie jak bardzo ją zranił i głównie przez niego stała się taka naburmuszona i wredna. Wcześniej była uroczą, szczęśliwą dziewczyną, dopóki jej nie zostawił na rzecz jej kuzynki. Było mi jej strasznie szkoda, ale ona miała to ewidentnie gdzieś i znienawidziła mnie.
- Och nie przeszkadzajcie sobie. - powiedziała głosem ociekającym pogardą.- Przyszłam tylko zabrać Setha. - Spojrzała na niego znacząco, odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę lasu.
Skrzywiłam się lekko. Nie łatwo było znieść myśl, że Leah mnie nienawidzi. Seth wzruszył ramionami i spojrzał na nas zakłopotany.
- To ja już pójdę, jeżeli nie masz nic przeciwko, Sam. - Powiedział wstając powoli i wpatrując się w Sama.
- Nie, idź. - Powiedział Sam odsuwając się ode mnie i siadając przy stole. Wziął do ręki kanapkę i zaczął ją jeść. Uśmiechnęłam się do siebie i pomaszerowałam do naszej sypialni. Nadal byłam w szlafroku, a pod nim miałam jedynie cienką koszulkę nocną. Ubrałam jeansowe krótkie spodenki i żółtą bluzkę na naramkach. Włosy zakręciłam na lokówce i związałam w luźną kitkę.
Usiadłam przed toaletką i nałożyłam delikatny makijaż podkreślając swoje duże piwne oczy. Uśmiechnęłam się do swojego odbicia w lustrze. Makijaż robiłam tylko wtedy, gdy gdzieś wychodziłam. Chciałam jechać do miasta zrobić małe zakupy przed wieczorem.
Miała być mała impreza na plaży z okazji zakończenia lata, a jako dziewczyna, i oficjalna narzeczona, Sama zaproponowałam, że przyszykuję jedzenie. Biorąc pod uwagę fakt, że przybędzie cała wataha musiałam zrobić go dosyć dużo. Chłopcy jedli wszystko co im wpadło w łapy.

***

Po powrocie z miasta wzięłam się za przygotowanie posiłków. Gdy tak stałam w kuchni Sam do mnie podszedł i obiął mnie w tali całując w szyję. Uśmiechnęłam się mimowolnie.
- Mógłbyś mi pomóc. - powiedziałam z wyrzutem.
- Chętnie, ale musze uciekać na patrol. - Zdjął ręce z mojej tali i skierował się do drzwi.
Moje rozdrażnienie brało nade mną górę. Miałam strasznie zły dzień, nie dość, że musiałam się ze wszystkim sama uporać, to jeszcze Sam lekceważył wszystko co mówiłam. Nie poprawiało mi nastroju również to, że w domu nic nie robił, a gdy już zaczynałam o tym wspominać wykręcał się tym, że ma patrol w lesie. Moje nozdrza zadrgały. Odwróciłam się trzymając w ręce nóż, którym właśnie kroiłam cebulę i zmrużyłam oczy.
- I znów jest to samo. - Powiedziałam rozdrażniona. - Gdy tylko jest coś do zrobienie, ty się zmywasz.
Odwrócił się w moją stronę z szeroko otwartymi oczami. Nigdy tak do niego mówiłam, praktycznie niegdy nie miałam do niego o nic pretensji. Niestety byłam tylko człowiekiem i moja cierpliwość nie była wieczna. Już i tak długo wytrzymałam robiąc wszystko sama.
- Emily.. ja naprawdę muszę już iść i nie mam czasu na kłótnie. Jak przyjdę zrobię co tylko zechcesz, tylko się nie denerwuj, najdroższa.
Jego słowa mnie nie uspokoiły, a tylko wywołały większy gniew.
- Czyli jutro? Bo dzisiaj na pewno wszystkiego nie zrobisz, ponieważ jest ognisko na plaży chyba, że wolisz zostać w domu i wykonywać moją listę. - Jego oczy się zwęziły.
- Och! Emily daj spokój. Zrobię to jutro, obiecuję.
- Nie Sam. Co chwila mówisz to samo, mam już tego dość. W kółko powtarzasz jutro to zrobię, jutro to zrobię, a w końcu nie robisz. Albo wykręcasz się tym, że musisz iść pilnować terenu. Mam już tego dość! - Odłożyłam nóż i skierowałam swoje kroki do sypialni.
Zamknęłam za sobą drzwi i oparłam się o nie plecami. po chwili usłyszałam ciche pukanie. Zamknęłam oczy i nie odpowiedziałam. Po chwili kolejne pukanie.
- Odejdź! - Krzyknęłam przez drzwi.
- Emily! - powiedział przez drzwi.- Przepraszam. Wpuść mnie.
Uparcie opierałam się plecami o drzwi. Nie chciałam z nim rozmawiać. Po chwili usłyszałam oddalające się kroki i położyłam się na łóżku.

***

Gdy już się w mirę uspokoiłam i dokończyłam swoją pracę w kuchni, stwierdziłam, że jest już dosyć późno i powinnam już wychodzić z domu. Poprawiłam delikatny makijaż i włożyłam całe jedzenie na tył pickupa. Ruszyłam w stronę plaży, gdzie wszyscy mieliśmy się spotkać. Dotarłam na miejsce jako jedna z pierwszych. Sama nigdzie nie było widać, wzruszyłam ramionami i poprosiłam kilku chłopców o pomoc w rozładowaniu samochodu.
Minęła godzina, gdy połowa La Push zebrała się przy ogniskach, by świętować koniec lata. Widziałam całą watahę, ale nie było wśród nich Sama, gdy podeszłam do nich się spytać, czy go widzieli, wzruszyli ramionami i pokręcili głowami. Westchnęłam i skierowałam się w stronę lasu.
Im dalej wchodziłam w las tym mniej było tam ludzi. Po chwili zobaczyłam dwie znajome sylwetki. podeszłam trochę bliżej i to co zobaczyłam wytrąciło mnie z równowagi.
Sam stał z Leah przy drzewie i migdalili się w najlepsze. Dopiero po chwili zdali sobie sprawę, że ktoś ich obserwuje. Sam się odwrócił i gdy tylko mnie zobaczył jego oczy rozwarły się z przerażenia.
- Emily.. - powiedział.
Nie chciałam go słuchać w moich oczach zbierały się łzy, które zaraz zaczęły spływać po moich policzkach. odwróciłam się na pięcie i pobiegłam w głąb lasu, najszybciej jak tylko mogłam. Przez załzawione oczy nie wiele widziałam i nie raz się potknęłam.
Po jakimś czasie znalazłam się właśnie tu. Na małej polance, gdzie moje nogi nie wytrzymały, a kolana się pode mną ugięły i runęłam na ściółkę leśną. Nie miałam siły myśleć. Przez głowę przelatywały mi obrazy niedawnej sceny, której byłam świadkiem. Wbiłam paznokcie w ziemię i wyrwałam kłębek trawy z korzeniami.
Spojrzałam na zielsko, które trzymałam. Skapnęło na nie kilka łez i rzuciłam nią przed siebie. Załkałam głośno. Dlaczego mi to zrobił? Dlaczego? Pytałam samą siebie. Co ja zrobiłam? Klęczałam i łkałam. Ból był przerażająco silny. Czułam jakby ktoś wyrwał mi serce i podeptał je.
Nie mogłam się uspokoić drżałam na całym ciele, po chwili niczego nie czułam. Byłam w stanie otępienia. Żadne, nawet najmniejsze dźwięki do mnie nie dochodziły. Po chwili podniosłam się z klęczek i pobiegłam przez las. Miałam już tego dość, chciałam umrzeć, żeby nie czuć niczego. Żeby nie czuć tego olbrzymiego bólu w klatce piersiowej.
Po jakimś czasie znalazłam się w domu. Miałam ochotę to wszystko zakończyć, bo ból był niemiłosierny. Nigdy nikt nie mówił, jak to jest zerwać Wpojenie, choć zdarzył się tylko jeden taki przypadek, już wiem jak to jest. Miałam wrażenie, jakby ktoś wbijał mi szpiki w każdą część mojego ciała.
Weszłam do domu i skierowałam się do łazienki. po policzkach nadal spływały mi łzy. Dopadłam szufladki z nożyczkami, wzięłam je do ręki i przyłożyłam do nadgarstka. Cała się trzęsłam. Przycisnęłam je mocniej i pokazała się delikatna plamka krwi. Stwierdziłam, że to za mało, a ten ból jest przyjemny.
Przeciągnęłam drugi raz mocniej wbijając nożyczki. Syknęłam delikatnie, ale byłam usatysfakcjonowana. Ten ból był przyjemny, a zapach krwi działał na mnie kojąco. Nie mogłam się powstrzymać i zatopiłam nożyczki głębiej. Robiłam sobie coraz więcej ran, w różnych miejscach, a po chwili opadłam w nicość.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
bluelulu
Dobry wampir



Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 974
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 85 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hueco Mundo

PostWysłany: Wto 22:43, 18 Maj 2010 Powrót do góry

Pomysł: 5 pkt.
A:1,5
B:3,5


Który pomysł był lepszy, Emily umierająca jako kobieta która zabija się , chociaż dokładnie nie wie z jakiego powodu. Przynajmniej tak do odebrałam, czy Emily która zabija się z powodu zdrady i ciągłego odmawiana jej ukochanego.. i mimo że przypadł drugi wydaje się nieco banalny, to jego prawdziwość raczej mnie dobija. Bo Emiliy z kury domowej przekształciła się w samobójczynię , i w ogólnym podsumowaniu jej śmierć może nie jest ekstremalnym pomysłem, bo w obu przypadkach było to wykrwawienie.. ale ta postać ma konkretne powody by się zabić w porównaniu do postaci z tekstu pierwszego.

Styl: 7 pkt.
A:3
B:4


W tekście pierwszym zauważyłam powtórzenia , ale patrząc na to z strony stylistycznej w jednym jak i w drugim coś mi nie pasowało, i mimo to daję więcej autorce tekstu drugiego, bo tekst został pochłonięty. Jak dla mnie to stylistycznie jest dość słabo , bo widywałam prace które dosłownie zabijałby mnie słownictwem. Tutaj jest prosto, prosto i zrozumiale, bez "przekombinowań". Chociaż zwrot użyty przez Emiliy "migdali" jakoś nie pasował mi i wyrwał mnie z otępienia? Nie, nie otępiania a zaczytania.. dosłownie wypalił mi się na czaszce. ;> W tekście pierwszym nie podobały mi się też banalne zwroty , no i dość dziwnie konstruowane zdania.. w ostatecznym wyniku powodowało to zgrzyty podczas czytania. Trudno mnie dzisiaj 'zaspokoić'. Uhum.


Spełnienie warunków: 3 pkt.
A:1,5
B:1,5


Zdrada była i niepewność też, bez Cullenów. Wszystko co potrzebne do spełnienia warunków pojawiło się.

Postacie: 5 pkt.
A:2
B:3

Postacie wydają mi się trochę powierzchowne, ale może tylko dlatego że ja nie potrafiłabym tak zareagować. Momentami w tekście A czuję taką teatralność i jakoś mnie to boli , bo dziewczyna w ostatecznym rozrachunku mimo , że jest w trakcie "zabijania" się (bez konkretnych powodów) pragnie wycofać się z tej decyzji, śmiało mogę ją nazwać nierozgarniętą i lekkomyślną. Nie podobała mi się, płytko. Za płytko jak dla mnie. Może pewne plusy widzę jako minusy? Aczkolwiek tak jest. Pani B inaczej podjęła się ukazania Emily, co raczyło bardziej zachwycić moje gusta.. Emily jest służką (kucharka + sprzątaczka) , kochanką i opiekunką.. w ostateczności przed tymi wszystkimi rzeczownikami można dodać przymiotnik: zdradzona. Zdrada Sama nie znajduje poprawnego wyjaśnienia ale rozumiem, że to typowe męskie, szowinistyczne zachowane.. jakby "jedna" to było za mało ;> Zdrada miała tutaj pełnić rolę zapalnika, który sprowadził Emily na drogę samobójstwa. W tekście pierwszym zdrada Sama jest taka.. mało konkretna, niby ją zdradza ale Emily nie żyje więc.. jest kimś w rodzaju wdowca. Hulaj dusza - piekła nie ma.

Ogólne wrażenie: 5 pkt.
A:2
B:3


Będę dalej twierdzić, że Emily w tekście A nie miała konkretnych powodów do samobójstwa.. moim zdaniem POV z strony Sama jeszcze dolał oliwy do ognia. Naprawdę, jakoś mnie to nie zachwyciło. W tekście drugim mamy zachowania ( = podejmowanie decyzji.) oraz konsekwencje ( = wyciąganie wniosków, jak to w życiu bywa często pod wpływem impulsu, a przecież czas jest najlepszym nauczycielem ) ,jest logicznie. Chociaż nie oczekuję się po tego typu tekstach które polegają na "rozkminaniu" o co w tym życiu chodzi, to ja naprawdę preferuję jakąś dawkę logiki. Tyle z mojej strony.. chociaż mogłam się wydać drażliwa.. (przez katar i głowę o masie 2 ton) to starałam się oceniać to wedle własnego sumienia..

Razem:
A:10
B:15


Życzę obu paniom zadowalających wyników tego pojedynku.. Wink
Pozdrawiam, ciężka głowa/ uskrzydlona


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez bluelulu dnia Wto 22:44, 18 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Antonina
Dobry wampir



Dołączył: 18 Wrz 2009
Posty: 1127
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 41 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z objęć Jokera

PostWysłany: Czw 16:12, 20 Maj 2010 Powrót do góry

Pomysł: 5 pkt.
Tekst A – 2
Tekst B – 3
Pomysł na tekst A był bardzo zagmatwany, nie przypadł mi przez to do gustu, było za dużo zwrotów akcji. W tekście B pomysł troszkę mnie zaintrygował – tzn. kwestia zerwania wpojenia. W tekście B była też przyczyna samobójstwa, w tekście A nie bardzo wiadomo o co chodziło.

Styl: 7 pkt.
Tekst A – 2,5
Tekst B – 4,5
Jeśli chodzi, to jestem bardzo niemile zaskoczona, aż roi się od byków w tym pojedynku.
W tekście A moją uwagę zwróciła interpunkcja i budowa zdań. Nie najlepiej mi się czytało, ponieważ miałam wrażenie, że niektóre zdania były stanowczo za długie i przydałoby się je podzielić kropkami na dwa lub trzy krótsze. Niektóre zdania (właściwie części zdań) były całkiem ładne, ale nie mogłam się nimi w pełni nacieszyć, ponieważ brakowało tej nieszczęsnej kropki, która odzielałaby jedną myśl od kolejnej – czyli zamiast zatrzymać się spokojnie i daną rzecz „poczuć”, to musiałam lecieć dalej, co psuło efekt. Brakowało przecinków tam, gdzie być one powinny (lub były tam, gdzie nie powinny). np. zdanie: "Na drewnianym stole lśniła w blasku zachodzącego słońca, srebrna i na swój sposób piękna, żyletka." Z tego co pamiętam z gimnazjum, powinni raczej być: "Na drewnianym stole lśniła, w blasku zachodzącego słońca, srebrna i na swój sposób piękna żyletka. "
W niektórych miejscach brakowało też ogonków (lub były, ale przy trzeciej osobie liczby pojedynczej...) i spacji. „Nie” z przymiotnikami pisze się razem. Czułam ból, ale jednocześnie czułam, że nareszcie staję się wolna. - powtórzenie.
Czułam się już osłabiona, czułam jak powoli uchodzi ze mnie życie(...) - znowu!
Czułem się koszmarnie, czułem, że splugawiłem moją miłość do Emily(…) - znowu...
W tekście B także było dość sporo błędów interpunkcyjnych, brak spacji, znowu przecinki i brak przecinków, budowa paru zdań mi zgrzytała, powtórzenia (np. o wzruszaniu ramionami w jednym z ostatnich akapitów), zdanie zapoczątkowane małą literą. I jak wygląda i co to wogóle jest żółta bluzka: „na naramkach„?
Oba teksty nie popisują się pod względem stylu, ale tekst A wypada zdecydowanie gorzej na tym tle.

Spełnienie warunków: 3 pkt.
Tekst A – 1,5
Tekst B – 1,5
Spełnione.

Postacie: 5 pkt.
Tekst A – 1,5
Tekst B – 3,5
Bohaterka tekstu A rozbroiła mnie już przy tym, jak nie chciała się zabić w kuchni, która się jej rodzinie dobrze kojarzy. Kolejne rozbawienie poczułam, jak okazało się, że dla niej normalnym sposobem na odejście jest spakowanie się i ucieczka. Zważywszy na temat pojedynku, kreacja Emily powinna raczej wzbudzać przygnębienie, a nie wesołość. Co do pozostałych postaci (np. Sam, Leah) to mam wrażenie, że zostały one potraktowane płytko, nie podoba mi się też to, że Sam zmienia zdanie co pięć minut. Postacie z tekstu B są bardziej przekonywujące, można się o o nich dowiedzieć o wiele więcej, a ich postępowanie jest przez to zrozumiałe.

Ogólne wrażenie: 5 pkt.
Tekst A – 2,5
Tekst B – 2,5
Moje ogólne wrażenie nie jest pochlebne (stąd remis). Jak dla mnie to nikt tu nie powinien wygrać, ale oczywiście tak się nie da, zasady to zasady. W porównaniu z innymi pojedynkami, które oceniałam i czytałam, to ten był na najsłabszym poziomie. Mam wrażenie, że oba teksty były pisane niestarannie i na przysłowionym „kolanie”. Pozostaje mi tylko życzyć autorkom podniesienia się i doskonalenia ich warsztatu. Nie jestem dobra w konstruktywnym krytycyźmie, więc zaznaczę na koniec, że chciałam Wam pokazać, gdzie moim zdaniem leżą błędy i nad czym nalezy w przyszłości popracować, a nie Was dołować.

Podsumowując:
Tekst A - 10
Tekst B - 15


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Cecyli
Wilkołak



Dołączył: 22 Sty 2010
Posty: 100
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: zza twojego okna

PostWysłany: Czw 18:47, 20 Maj 2010 Powrót do góry

Pomysł: 5 pkt.
Tekst A - 2.5
Tekst B - 2.5
Uh. Bardzo ciekawy pomysł na temat w miniaturce. Po przeczytaniu tekstu B, odnoszę dziwne wrażenie, że autorka chciała coś jeszcze przekazać ale straciła chęć, a wena uciekła od niej w podskokach. Cały zarys tej "opowieści" do mnie nie trafia, gdyż nie rozumiem motywów postępowania bohaterów. Sam całujący namiętnie Leę? Emili zabijająca się z powodu zdrady? To nie dla mnie.
Podobnie pomysł w tekście A. Nie rozumiem jak Sam mógł coś takiego zrobić. Przepraszam za ten zwrot, ale przeleciał Leę i odrzucił ją mimo to, że sam tego chciał! Pomysł dziwny i nie podoba mi się. Przepraszam ale wręcz mnie zniesmaczył.

Styl: 7 pkt.
Tekst A - 2
Tekst B - 5
Czytałam oba teksty bardzo uważnie i powiem krótko: pod względem estetyki (chodzi mi o sfiksowane spacje i przecinki) i w ogóle poprawności góruje tekst B. W tekście A było dużo drobnych potknięć, które bardzo mnie irytowały i przez które nie mogłam skupić się na czytaniu. Tekst A wygląda na taki "pisany na szybko", a powtórzenia po prostu powalają. Tekst B czytało mi się płynnie i nie mam co do niego większych zastrzeżeń. Przynajmniej ja nic nie zauważyłam.

Spełnienie warunków: 3 pkt.
Tekst A - 1.5
Tekst B - 1.5
Warunki spełnione w obu tekstach.

Postacie: 5 pkt.
Tekst A - 3
Tekst B - 2
Mimo wszystko postacie w tekście A były dla mnie bardziej wyraziste, a nawet brak wyszczególnionych motywów ich postępowania nie razi mnie tak bardzo jak w tekście B. Tak może i jestem jędzą ale tekst A nawet tego pisania na szybko był bardziej interesujący. Spodobał mi się tu postać Lei, a może bardziej to, iż pokazała, że ma charakter.
W tekście B mamy natomiast Emily kłócącą się o przysłowiowe "nic" i Sama, który mimo tego, że tak dobrze układa mu się w związku z Emily, całuje Leę, bez większego powodu. Może chciał się odegrać? Nie wiem, ale mi się nie podoba.

Ogólne wrażenie: 5 pkt.
Tekst A - 3
Tekst B - 2
Męczy mnie jedno - czemu Sam pocałował Leę? Piszę to i podkreślam już, któryś raz ale będę to robić do znudzenia. Nie rozumiem motywów postępowania bohaterów i chociaż w tekście A, również nie wyjaśniono do końca dlaczego Emily zrobiła to co zrobiła to mnie podobał się bardziej i taka jest moja ocena.

Więc podsumowując:
Tekst A - 12
Tekst B - 13


Gratuluję obu autorkom i życzę owocnych sukcesów w dalszej przygodzie z pisaniem ;P


Post został pochwalony 2 razy

Ostatnio zmieniony przez Cecyli dnia Czw 18:50, 20 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Pernix
Moderator



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 208 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera

PostWysłany: Pią 20:10, 11 Cze 2010 Powrót do góry

Pozwolę sobie zamknąć pojedynek na prośbę jednej z autorek, która przyznała się do popełnienia jednego z tekstów.
Jeśli poczyniła fałszywe świadectwo, to, Przeciwniczko, pisz do mnie PW. Wink

W głosowaniu wzięły udział trzy osoby (pula: 75 punktów), co według Regulaminu pozwala na rozstrzygnięcie pojedynku, ale ubolewamy nad tak niską frekwencją.

Tekst A otrzymał 32 pkt.,
natomiast tekst B pozostałe 43 punkty.

Zwyciężczynią została
PinkMiraclebravo


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin