Mike Newton, Eric Yorkie i inni

Zwykli nudni chłopcy, którym się podoba nowa dziewczyna. Podobały mi się momenty, w których Edward się nieźle wkurzał na Mike. xD

Chłopcy byli Bellą zafascynowani, nowa dziewczyna w szkole :) Nawet ich lubię :)

Wysłany: Nie 0:19, 01 Mar 2009

A ja kocham Mike! Tak nie wiem czemu. Jest śmieszny. i jak w NM stara się zmienić w Edwarda. To słodkie. Dodaje tej książce tego czegoś.
Chociaż tak na prawdę polubiłam go bardziej po filmie, ale tam był zupełnie inny niż w książce, więc się nie wypowiadam.

Wysłany: Sob 10:10, 14 Mar 2009

Szczerze mówiąc to nic do nich nie mam . Mike taki śmieszny jest xd

Wysłany: Sob 18:24, 14 Mar 2009

Hmm, szczerze to lubię tą grupke przeciętnych licealistów.
Najbardziej sympatią darze chyba Mike'a ale nie wiem dla czego.
Angela i Ben też całkiem sympatyczni.

Wysłany: Sob 18:37, 14 Mar 2009

Mike jest żałosny. Taki typowy rozpieszczony kretyn, który musi się popisać przed kolegami i dziewczynami. Chociaż bardziej irytował mnie Tyler. Ale tacy ludzie są w każdej szkole, więc w sumie dobrze robili za tło, bo znaczącymi postaciami to oni nie byli. Bella spokojnie mogłaby się bez nich obejść i przyjaźnić się tylko z Angelą.
Jessica, to dziewczyna, których na świecie są tysiące, jak nie miliony. Zarozumiała i wiecznie zazdrosna, musi być w centrum uwagi, bo jak nie, to się powiesi.
Nic w nich nie ma szczególnego, większość ma te same cechy, jak nasi znajomi ze szkoły. Może Angela trochę się wyróżnia, bo jest szczera i bezinteresownie pomaga, a takich ludzi coraz rzadziej można spotkać (chyba, że to tylko ja mam takie 'szczęście'). Także według mnie, wszyscy, prócz wymienionej wyżej Angeli, są jak najbardziej prawdziwi i przez to cholernie irytujący.

Wysłany: Sob 19:03, 14 Mar 2009

Mike przypomina mi każdego durnowatego gostka ze szkoły.
Podrywacz jeden. W dodatku zazdrosny o kogoś z kim nie ma szans.
Woli nawet wybrać jess byle by sam nie szedł na bal.
Jessica- lubiłam ją, że zaprzyjaźniła się z Bellą ale po przeczytaniu `Midnight sun` stwierdzam, iż jest to najgłupsza dziewczyna z książki. Zwykła pusta lala.
Angela- Ją jedynie lubię. No i Eric też jest spoko;d.

Wysłany: Sob 19:06, 14 Mar 2009

Zgadzam się że Angela to jedyna postać z grona "znajomych " Belli z Forks której postawa jest warta pochwały.
Eric mnie strasznie irytował, Mike troszkę mniej - ale szczególnie gdy mowa jest o tym że próbował się pod względem wyglądu upodobnić do Edwarda.
Jessica...zaprzyjaźniła (jeżeli można tak w ogóle powiedzieć?!) z Bellą tylko dlatego że ta była nowa a przez to w centrum uwagi - więc będąc blisko niej ona też byłaby zauważona. Pamiętacie moment rozdania dyplomów w "Zaćmieniu"? Nagle taka koleżeńska i żal jej że się rozstają - zachowanie tylko na pokaz. Myślę ze bardzo zazdrościła Belli tego ze jest z Edwardem. Jej całkowite przeciwieństwo - Angela.

Wysłany: Nie 22:43, 22 Mar 2009

Z całej gromady, która była wokoło Belli najlepsza była oczywiście Angela, czarne charaktery Jessica i Lauret, jeden nieszczęśliwie zakochaby Mike i reszta..Standart;)

Wysłany: Wto 10:50, 24 Mar 2009

Najlepszymi przyjaciółmi dla Belli są oczywiście Angela i Ben. Jessica jest pusta. Chce coś wyciągnąć od ludzi, żeby potem puścić to jako plotkę.

Wysłany: Wto 19:24, 24 Mar 2009

Niestety takich Jessic jest na świecie wiele, a Angeli prawie ze święcą szukać. Jednak nadając trochę optymizmu - chłopaki w książce się udali. Takich mamy najwięcej :)

Ja najbardziej nie mogłam jak w MS Edward się wkurzał na fantazje Mike :D A sam Mike wydaje się całkiem sympatyczny. Tylko zbyt pewny siebie, podobnie jak i Eric.

Typowi niedopieszczeni licealiści, którym w głowie jedynie zaliczenie kolejnej panny, rywalizacja, chęć popisania się przed resztą i zabawa. Zabawnie czytało się fantazje Mike'a. Fantazje podobne do tych, które rodzą się w głowach niektórych naszych rówieśników. Jessica to jakaś paranoiczka, dawno nie widziałam, żeby ktoś był tak bardzo zazdrosny.

Podobało mi się właśnie to, że oni wszyscy zachowywali się tak jak zachowuje się większość ludzi w ich wieku.
A Jessica była genialna, w każdym towarzystwie taka dziewczyna się znajdzie.
Mike też lubię,za jego nastawienie do ludzi i za to, ze nie jest pamiętliwy :)

Dla mnie to dziwne, że nie mająca pewności siebie szara myszka Bella w nowym mieście znajduje tylu adoratorów: Mike'a, Erica, Edwarda no i jeszcze Jacoba. Mike i Eric są sympatycznymi lecz mało znaczącymi postaciami. Trochę mnie Mike denerwuje w pewnych momentach. Eric poddał się już na starcie, a Mike ma jeszcze nadzieję w 2 części.
Buahaha, myśli że ma jakieś szanse z Edwardem. :D

Mike to bardzo fajna postać- sympatyczny chłopak :). To dzięki niemu Bella czuła się w szkole dobrze- on ją zagadał, odprowadzał do klasy ....

ja nie lubie newtona, ani erica. wlasciwie to nic o nich nie wiemy wiec raczej nie bede sie bardziej zaglebiac w tą wypowiedz....

Mike jest fajny xD taki śmieszny. ;p

Dla mnie Mike z książki Meyer i Mike z filmu to dwie zupełnie inne postaci. Podobnie zresztą rzecz się ma z MS. Właściwie mamy portrety trzech różnych chłopców, któych łączy tylko imię i nazwisko Laughing

Z całej trójki: Mike, Eric, Tyler najbardziej trawię Erica. Mike to chodząca żenada... Tylko patrzył, którą laskę wyrwać . Narzucał się Belli, tylko patrzył, aż Edwardowi się noga podwinie - wtedy on mógłby zająć jego miejsce. Tyler też wcale nie lepszy - rozgadał całej szkole, że idzie z Bellą na Bal Absolwentów, z czego ona sama dowiedziała się, jako ostatnia. Eric przynajmniej zrozumiał, że Bella jest obojętna na jego zaloty i dał sobie spokój.