FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Edward Cullen aka The Womanizer [T][NZ][+18] 12.06.10|r.1-2 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
koli93
Nowonarodzony



Dołączył: 19 Paź 2009
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 20:46, 09 Cze 2010 Powrót do góry

Rodzina Edwarda zatrudnia Bellę Swan, by zlamała serce... łamaczowi serc w nadziei, że zobaczy swoje błędy. Bella uświadamia sobie, że mają troszkę zbyt wiele wspólnego i korzysta z możliwości jakie daje jej ta sprawa.

autor: ericastwilight
link: [link widoczny dla zalogowanych]
tłumaczenie: koli93 i kamila.konik
beta: aghnessa
więcej rozdziałów i tekst w .pdf - [link widoczny dla zalogowanych]


1. Wprowadzenia i ustalenia

*Wtorek*

~Bella
Przeszłam przez restaurację, podążając za hostessą do stolika na tyłach pomieszczenia, gdzie czekała na mnie czwórka ludzi. Byli moimi potencjalnymi klientami, więc trochę się denerwowałam.
Przyrzekłam sobie, że jeśli zajmę się tą sprawą, będzie ona moją ostatnią. Nie zamierzałam zabierać się za kolejny obiekt, ale po rozmowie z Jacobem poczułam, że nie mam wyjścia. Kto lepiej od niego wie, kiedy ktoś potrzebuje pomocy?
Przedstawiłam się swoim nowym klientom: Jasperowi i Alice Whitlock oraz drugiej parze, Emmettowi i Rosalie McCarty. Wszyscy nerwowo oglądali się za siebie.
Dwie rzeczy wywoływały już w mojej głowie zapalenie się ostrzegawczych lampek. Pierwsza, Jasper jest moim kolegą ze szkoły i to sprzed prawie dekady. Druga, Emmett McCarty – imię było dla mnie znajome, jednak ani jego oczy ani twarz nie przypominały mi nikogo, kogo bym znała.
Modliłam się, żeby te dwa szczegóły nie wymierzyły mi w przyszłości kopniaka w tyłek.
- Opowiedzcie mi o nim – poprosiłam, patrząc na ich piękne twarze. Ciężko było zdecydować, które z nich wyglądało lepiej - wszyscy oszałamiali swoją urodą. Jasper wciąż nosił długą, blond grzywkę, a jego oczy były tak jasne jak kiedyś. Jak na razie, chyba mnie nie rozpoznał.
Nie żebym myślała, że rozpozna. Znacząco się zmieniłam i już nie byłam kujonowatą siostrą jego najlepszego przyjaciela z liceum.
- Nazywa się Edward Cullen, ma dwadzieścia osiem lat i jest architektem – powiedział duży, barczysty mężczyzna Emmett, podając mi folder. – Jest bogaty i w pewnym sensie uważa, że jest dla kobiet darem od samego Boga. I właśnie z tego powodu sądzi, że może łamać im serca i wyrzucać je jak wczorajsze gazety.
Emmett zdawał się być oburzony zachowaniem swojego brata, co uznałam za lekko pokrzepiający fakt. Wydawał się być szczerze zmartwiony i pomyślałam, że stosunkowo niedawno musiał się zmienić. Zerknęłam na jego żonę, która była Afrodytą w ludzkiej postaci i stwierdziłam, że to ona musiała być powodem jakichkolwiek zmian.
- Macie świadomość tego jak to działa, prawda? – zapytałam, przeglądając papiery, które podał mi Emmett. Musiałam zdusić w sobie sapnięcie. Było tam zdjęcie niesamowicie przystojnego mężczyzny. Edward miał błyszczące zielone oczy, miedziane, nieuporządkowane i ułożone we wszystkie strony włosy i mocno zarysowaną linię szczęki. Ideał.
- Tak, ale mogłabyś to dokładniej wytłumaczyć? – poprosiła Alice – słodka, przypominająca chochlika kobieta. To ona jako pierwsza do mnie zadzwoniła, a jej głos początkowo brzmiał nieco niespokojnie. Kiedy powiedziała mi, dlaczego chce to zrobić, nie potrafiłam jej odmówić. Była naprawdę zaniepokojona zachowaniem swojego brata. Chciała, żeby poczuł to, co ona i jej rodzina czuli każdego dnia – miłość. Edward potrzebował związku, który mógłby odnaleźć tylko wtedy gdy pozwoliłby sobie pokochać drugą osobę. Alice przeczuwała, że w innym wypadku może przemierzyć resztę swojego życia samotnie, jeśli będzie kontynuował podążanie obecną drogą.
- Cóż, stanę się tak jakby wymarzoną dziewczyną dla twojego brata. Sprawię, że się we mnie zakocha, a potem, po jakimś czasie złamię mu serce. To powinno skutecznie sprowadzić go na ziemię i miejmy nadzieję, uczynić z niego lepszego człowieka – odpowiedziałam wzruszając ramionami.
Ujęłam to znacznie ogólnie, niż będzie to wyglądało w rzeczywistości. Zazwyczaj zadanie pochłania tygodnie – czasem miesiące – żeby poczuli w stosunku do mnie coś poza pożądaniem. Jeszcze nie znalazłam nikogo, kto łatwo zaangażowałby się w związek ze mną. Nie zrozumcie mnie źle – chcieli mnie. Problemem było to, że pragnęli tylko jednej rzeczy. Mijało sporo czasu, zanim zaczęli przejawiać inne uczucia. Po wynikach moich wstępnie przeprowadzonych już badań na temat Edwarda, mogłam stwierdzić, że będzie moim najbardziej zatwardziałym zadaniem.
Zajebiście kocham wyzwania.
- Powiedziałaś „miejmy nadzieję”. Ile spraw zakończyłaś pomyślnie? – zapytała Rosalie, patrząc na mnie uważnie.
- Jak do tej pory wszystkie. Każdy z moich obiektów jest teraz szczęśliwym mężem, narzeczonym, albo jest zaangażowany w poważny związek. Zazwyczaj jestem w stanie wskazać im właściwy kierunek.
To była prawda – jedynym przypadkiem, który nie jest jeszcze zaangażowany w nic poważniejszego był Jacob. Ale to już inna historia.
- Czy jest jakaś potencjalna przyszła pani Cullen? – spytałam, kontynuując czytanie folderu. Przebiegłam oczami po jego różnych projektach, wliczając kilka charytatywnych przedsięwzięć. Był ofiarodawcą i w gruncie rzeczy dobrym człowiekiem, ale to mogło egzystować tylko na papierze.
- Nie, nie ma nikogo z kim byłby na tyle blisko. – Rosalie parsknęła – zdawała się być raczej rozgoryczona całą tą sprawą. Zastanawiałam się czy była wcześniej tak wykorzystana, co wytłumaczyłoby zachowanie Emmetta.
- Zakochałaś się kiedyś, w którymś ze swoich obiektów? – zapytał Jasper, a jego intensywnie niebieskie oczy wwiercały się w moje.
Mogłam się spodziewać, że Jasper zada właśnie takie pytanie. Nawet w czasach liceum, zawsze był wrażliwy na uczucia innych.
- Nie – odrzekłam pewnie. Wszyscy nieznacznie się wzdrygnęli i widziałam, że muszę się wytłumaczyć.
- Musicie zrozumieć, że nigdy nie byłam sobą. Stawałam się dla nich kwintesencją idealnej kobiety. Nigdy nie miałam okazji być całkowicie sobą w jakiejkolwiek z moich wcześniejszych spraw – wyjaśniałam, spoglądając na listę jego ulubionej muzyki i książek.
Mamy ze sobą zbyt wiele wspólnego. Niebezpieczne terytorium.
- Sypiasz z nimi? – zapytała Rosalie, patrząc na mnie, zanim uniosła idealną brew.
Ach, pytanie, które zadawali wszyscy klienci. Niestety nie można było oczekiwać, że taki typ mężczyzny pokusi się na związek bez kontaktów seksualnych. Próbowałam odwlekać tę konieczność najdłużej jak to tylko możliwe, tłumacząc się chęcią współżycia z innych powodów niż tylko pożądanie.
- Tak. Większość z moich zadań ciągnęły się miesiącami, czasem nawet dłużej, więc jest to nieuniknione. – Przerwałam na moment, kiedy zauważyłam, że przesuwają się nieswojo. – Nie płacicie mi za uprawianie seksu z waszym bratem. Płacicie mi, za to bym naprowadziła jego poglądy na życie na właściwe, uwolniła prawdziwego Edwarda i sprawiła, żeby uwierzył w miłość.
Wszyscy westchnęli z ulgą i przytaknęli.
- Dobrze. Skoro ta kwestia jest już wyjaśniona, jak zamierzacie wprowadzić mnie do jego życia? – zapytałam, patrząc na folder. Edward był udziałowcem w firmie jego ojca, tak samo jak Jasper i Emmett.
- Masz jakieś propozycje? – zapytała Alice, sącząc swoją wodę. Wyglądała na znacznie bardziej rozluźnioną niż wcześniej i zauważyłam, że zerka no moje buty i torebkę. Och, zakupoholiczka, albo przynajmniej kobieta z dobrym wyczuciem stylu. W każdym bądź razie na to wyglądało, jako że te szpilki kosztowały mnie ponad osiemset dolarów.
- Dla kogoś jak twój brat, zaleciłaby strategię „zakazanego owocu” – powiedziałam, już formułując plan. Pomijając to, że był typowym graczem, czułam że w jego przypadku muszę dać z siebie wszystko i odsunąć na bok wszelkie zahamowania.
- Zakazany owoc? – powtórzył Jasper, spoglądając na żonę i próbując zrozumieć pojęcie, którego użyłam.
- Na początku muszę wydawać mu się nieosiągalna, muszę być kimś kto nie powinien go pociągać, jak dziewczyna przyjaciela, siostra zakonna, albo może pracownica. – Popatrzyłam na każde z nich, mając nadzieję, że zaoferują jakąś sugestię.
Zazwyczaj pracowałam z tymi mężczyznami przy jakieś działalności. Przyzwyczajali się do przebywania w moim towarzystwie, wiedząc, że nie pozwolę na to, by wykorzystali mnie jak swoje poprzednie zdobycze. Jednak mimo tego pozostawali zainteresowani i tym samym czynili mnie jeszcze bardziej dla nich pociągającą.
- Edward potrzebuje nowej, osobistej asystentki – zasugerował Emmett. – Powinienem zatrudnić nową, jako że poprzednia próbowała pozwać go o napastowanie seksualne.
Już o tym wiedziałam – to był jeden z głównych powodów, dla których Alice postanowiła do mnie zadzwonić. Edward zaryzykował swoją karierę i firmę ojca, mężczyzny który go adoptował. Ponadto Alice i jego ostatnia sekretarka były świetnymi przyjaciółkami, a on je od siebie oddalił, odrzucając ją na boczny tor i przenosząc się do swojego kolejnego bzykanka.
Szczęśliwie dla niego i jego firmy, dziewczyna zgodziła się zawrzeć ugodę zanim wszystko ujrzało światło dzienne.
- Idealnie – powiedziałam z uśmiechem, a w mojej głowie już zakwitł plan i pomysł na moją tymczasową osobowość.
Przynajmniej będę mogła ubierać się tak jak zwykle. To byłby drugi raz, kiedy pracuję dla swojego obiektu jako osobista asystentka. W zasadzie nie przepadałam za tym, ale wydawało mi się to najlepszym rozwiązaniem w tej sprawie. Im więcej czasu z nim spędzę, tym większe szanse, że moja osobowość wyciśnie trwałe piętno w jego umyśle.
- Czy myślisz, że może mieć jakieś fantazje o seksownej bibliotekarce? – zapytałam Emmetta, czując, że on będzie wiedział. Zadałam to pytanie tylko dlatego, że w mojej głowie już zarysował się scenariusz mojej pracy. To było by coś co rozpaliłoby jego zmysły i wzmogło pożądanie.
- Oczywiście. Dlaczego pytasz? – odparł podejrzliwie Emmett.
Wyjęłam pliki z mojej aktówki – teczkę z kilkoma zdjęciami. Jedno z nich podałam Emmettowi.
- Cholera, będzie jadł z twojej ręki jeśli wejdziesz w takim stroju – powiedział, podając dalej fotografię mojego typowego stroju seksownej bibliotekarki. Uśmiechnęłam się w duchu.
- O to chodzi Emmett. Jako że z akt wynika, że bywa w miejscowym klubie w każdy piątek i sobotę, proponuję zacząć od jutra, jako że to ostatni dzień pracy.
- Dlaczego tak wcześnie? – zapytała Alice, zerkając na zdjęcie.
W rzeczywistości nudziło mi się w mieszkaniu. Jacob i Nessie pomogli mi się wprowadzić i przez większą część ostatnich trzech tygodni zbierałam informacje na temat moich nowych „pacjentów” i zaznajamiałam się z miastem. Musiałam coś zrobić – nie dla pieniędzy, ale dla tempa, które ustanowiłam w swoim życiu. Cały czas musiałam coś robić, inaczej mój umysł wędrował do miejsc i czasów, których nie chciałam, żeby odwiedzał.
Wyciągnęłam kolejny obrazek, podając go Alice. Jej oczy rozszerzyły się, a Emmett zagwizdał. To zdjęcie przedstawiało mój typowy klubowy ubiór.
- Upewnię się, że zauważy jak pozbywam się wszelkich zahamowań… – Przerwałam, zauważając, że oczy Alice znów się rozszerzyły. – Nie prześpię się z nim tak szybko – zapewniłam. – Jeśli zobaczy jak się bawię i to tak ubrana, będzie o takiej mnie myślał w biurze, a także przez większość weekendu. - Perfekcyjnie.
- Będę potrzebowała pomocy od was wszystkich, w rożnych etapach mojej misji. Emmett, ty będziesz pierwszą osobą, która mi jutro pomoże.
Wyglądał na nieco zmartwionego i miałam nadzieję, że będzie w stanie dobrze udawać i zachować pokerową twarz. Będzie jej potrzebował.
Zgłębiłam z nimi trochę więcej szczegółów dotyczących mojego pierwszego dnia pracy.

*Piątek – pierwszy dzień*

~ Edward
Siedziałem w swoim biurze, przeglądając harmonogram dnia i próbując zorientować się, czy byłbym w stanie wyjść wcześniej.
Był piątek, a spotkania obiadowe z panem Knight i różni klienci, pojawiający się dosyć późno, nie pozwolili mi na to, bym wynagrodził chwile swojej ciężkiej pracy dotykiem innej osoby, który otrzymywałem gdy tylko miałem na to ochotę.
Ostatnio w moim życiu nagromadziło się sporo napięcia i potrzebowałem je w jakiś sposób wyzwolić. A co lepiej mi w tym pomoże niż kilka drinków w klubie? Musiałem tam tylko pozostać przez jakiś czas i zyskiwałem kobietę, pytającą czy mógłbym odwieźć ją do domu. Idealny sposób na błyskawiczne rozładowanie stresu.
Usłyszałem pukanie, a chwilę potem drzwi się otworzyły i w progu pojawił się mój duży, irytujący brat.
- Hej braciszku, przyszła już nowa sekretarka. Układa swoje rzeczy, a potem zamierzam ją oprowadzić. – Glos Emmetta zdawał się być napięty, nie tak jak zawsze, figlarny i towarzyski. – Chciałbyś ją poznać?
Przewróciłem oczami, odkładając długopis i obchodząc biurko.
- Nie sądzę, żebym miał inne wyjście. Mam nadzieję, że zatrudniłeś kogoś przyjemnego dla oka – powiedziałem, gdy wyszedłem ze swojego gabinetu do zewnętrznego pomieszczenia.
- Była najbardziej wykwalifikowana – odparł Em. Najwyraźniej próbował coś przede mną ukryć.
Najbardziej wykwalifikowana prawdopodobnie znaczyło, że nie miała specjalnego wyglądu. Niech szlag trafi jego i jego logikę. Jęknąłem wewnętrznie, bo próbował pomóc mi tylko pracować… nie kogoś zaliczyć.
Dupek.
Zerknąłem na formalnie puste biurko, by znaleźć tam najcudowniejsze stworzenie jakie kiedykolwiek widziały moje oczy. Siedziała przy biurku, patrząc na ekran komputera. Jej okulary nieznacznie zsunięte z nosa, przysłaniały nieco jej głębokie, czekoladowo brązowe oczy. Jej twarz w kształcie serca była idealna, tak samo jak mały, perfekcyjny nos, różowe policzki i pełne, czerwone usta. Swoje ciemne, kasztanowe włosy zebrała w koka na czubku głowy i wplotła w nie czarną pałeczkę, ale kilka długich loków obramowywało jej twarz.
Zaczęła przygryzać dolną wargę, podczas gdy ja próbowałem zdusić jęk. Poruszyłem się niewygodnie.
Co się do cholery ze mną dzieje? Nigdy w całym swoim życiu, nie zrobiłem się twardy od samego patrzenia na kobietę.
- Bello, to jest twój szef, Edward Cullen. – Emmett wskazał na mnie. – Edward, to Bella Swan.
To było idealne imię dla tej kobiety – Bella. Zawijało język. Hmm…
Na jej ustach igrał zapierający dech w piersiach uśmiech, kiedy odepchnęła się od biurka, rozkrzyżowując swoje niesamowite nogi. Podniosła się z krzesła - miała drobną figurę, ale idealnie smukłą i zaokrągloną we właściwych miejscach. Miała na sobie białą, jedwabną bluzkę z długimi rękawami, a kilka pierwszych rozpiętych guzików ukazywało białe perły zawieszone na jej szyi. Koszulę wpuściła w krótką, szarą plisowaną spódniczkę, która ledwie sięgała do połowy jej ud.
Jej wygląd był dopełniony najseksowniejszymi, czarnymi szpilkami, które sprawiały wrażenie jakby jej nogi miały milę długości.
Wziąłem głęboki oddech, próbując oddalić od siebie fantazje o bibliotekarce, kiedy do mnie podchodziła.
Jej krok tylko ją podsycał, wyglądała jakby podchodziła do swojej ofiary – do mnie. Zdawała się być gotowa do skoku. Z przyjemnością pozwoliłbym jej mnie pożreć.
- Witam, panie Cullen. Miło mi pana poznać. – Jej głos był słodki i zmysłowy. Wyciągnęła rękę i uścisnąłem ją, nie spodziewając się małego przeskoku elektryczności, który mnie uderzył. Ciepło, które bardziej emanowało z naszych palców, przemknęło w górę mojego ramienia, przez moją klatkę piersiową i w dół do moich genitalii.
ku***.
Szybko się z tego otrząsnąłem.
- Proszę, mów mi Edward, panno Swan. – Powiedziałem „panno”, ponieważ nie jej delikatnym palcu nie było żadnego pierścionka. Och i miała niedługie paznokcie z francuskim manikiurem – z pewnością zostawiłyby zadrapania na moich plecach. Ta myśl sprawiła, że zadrżałem w zachwycie.
- Edwardzie, możesz mówić do mnie Bellą. – Uśmiechnęła się, zerkając na nasze dłonie, a potem spojrzała z powrotem na mnie, ukazując swoje duże, brązowe oczy, otoczone gęstymi, ciemnymi rzęsami. Na chwilę straciłem kontrolę nad swoimi myślami, zanim zdałem sobie sprawę, że wciąż trzymam jej rękę. Zamrugałem kilka razy, świadomy tego, że mogłem właśnie wyjść na idiotę. Jednakże nie mogłem zmusić się, by się tym przejmować. Nie usiłowała wysunąć swojej dłoni z mojej. We wnętrzu swojej głowy radośnie rechotałem.
Już wkrótce będziesz moja, kochana.
- Bello, może to ja oprowadzę cię po budynku? – zapytałem, niechętnie pozwalając jej zabrać rękę z mojego uścisku. Wskazałem w stronę korytarza, a druga dłoń automatycznie chciała zająć swoje miejsce na jej plecach. Ale utrzymywałem pod kontrolą swoje odruchy i pozostawiłem ją przy swoim boku.
- Edwardzie, o dziewiątej, a więc za trzydzieści minut masz umówione spotkanie. Masz wystarczająco dużo czasu, by mnie oprowadzić? – zapytała Bella, podchodząc do biurka, żeby zerknąć na swój elektroniczny notatnik.
Już zdążyła przejrzeć mój plan? Jak mogłaby być w stanie rozszyfrować moje bazgranie, a już tym bardziej kody?
Nazwijcie mnie paranoikiem, ale ostatnio kiedy zgubiłem swój harmonogram i książkę adresową, straciłem sześciu bardzo ważnych klientów… na rzecz mojego byłego wspólnika, który wcześniej opuścił firmę.
Byłem cicho, próbując dociec jak mogła zrozumieć wszystko co napisałem w swoim kalendarzu. Spojrzała na mnie z małym, przebiegłym uśmieszkiem.
- Twój brat poszedł do twojego gabinetu i przyniósł mi twój plan. Muszę powiedzieć, że twoje pismo to imponujący szyfr, ale sama jestem jedną, wielką łamigłówką – powiedziała tajemniczo.
Była zagadką na wiele sposobów. Była mądra, piękna i dobra w rozwiązywaniu łamigłówek. Teraz musiałem się tylko zastanowić – jak bym się wpasował? Byłem pewny, że byłoby ciasno. Odtrąciłem od siebie sprośne myśli i uśmiechnąłem się do niej.
- Wycieczka? – powiedziała, przypominając mi o naszej dyskusji.
- Mamy wystarczająco dużo czasu – zapewniłem, patrząc jak przygryzała wargę w skupieniu.
- Dobrze. Pozwól tylko, że zapiszę ten dokument i spotkamy się w twoim gabinecie za minutę.
- Idealnie. – Odszedłem o skierowałem się z powrotem do swojego pokoju. Natychmiast zacząłem krążyć po pomieszczeniu. Nigdy wcześniej tego nie robiłem. W ciągu jednego poranka, poczułem jakby cały mój świat obrócił się wokół własnej osi.
Jak jedna kobieta może mieć na mnie taki wpływ? Chociaż, kogo to obchodzi? Chcę jej w swoim łóżku, tylko to się liczy.
Okłamywałem się - nigdy nie pragnąłem kobiety tak bardzo i wiedziałem, że nie mogę jej mieć. Mój ojciec i Emmett zabiliby mnie, jeśli próbowałaby pozwać firmę za napastowanie seksualne, po tym jak wykorzystam ją do swoich własnych egoistycznych celów.
Ale ku***, jestem mężczyzną, a ten mężczyzna pragnie tej kobiety.

~ Bella
- Poszło lepiej niż myślałem – zakpił Emmett. – Nie mógł oderwać od ciebie wzroku. Nigdy nie widziałem też, żeby mój brat musiał się publicznie poprawiać.
- Tak. Poszło nam nieźle. Wiesz co masz teraz robić? – zapytałam zanim ponownie nałożyłam szminkę na usta. Nigdy nie nosiłam zbyt wiele makijażu.
- Tak, zobaczymy się w pokoju dla pracowników – powiedział Emmett, a potem odwrócił się na pięcie i opuścił pomieszczenie.
Poprawiłam spódniczkę i upewniłam się, że wystarczająca ilość guzików przy bluzce jest odpięta – nie na tyle dużo, by dać mu pełny widok, ale tak żeby chciał zobaczyć więcej. Chwyciłam swój elektroniczny notatnik i otworzyłam nowy dokument.
Podeszłam do drzwi do gabinetu Edwarda i zapukałam.

~ Edward
- Proszę – powiedziałem łamiącym się głosem. ku***, mój głos właśnie się załamał.
- Jestem gotowa – oznajmiła Bella, wchodząc do mojego biura i patrząc na mnie dużymi, brązowymi oczyma, z tym słodkim, niewinnym uśmiechem.
Musiałem otrząsnąć się z kosmatych myśli, które pojawiły się w momencie, kiedy weszła do pomieszczenia.
- Po pierwsze mam tu łazienkę z pełnym wyposażeniem. – Wskazałem za ścianę z szafkami na książki. – Jest też szafa. – skinąłem na drzwi naprzeciw tych do łazienki.
Czy fakt, że pokazując jej mój gabinet, już fantazjowałem o pieprzeniu jej w każdym pomieszczeniu i na każdej powierzchni, aż nie będzie mogła chodzić, był zły?
Niee.
- Pracownik pralni chemicznej zgłasza się tu w każdy wtorek i czwartek. Musisz wpuścić dostarczyciela, ale nie możesz spuścić go z oczu, jeśli mnie tu nie ma. Odłoży ubrania i weźmie to co mu zostawię.
- Wtorek i czwartek – czyszczenie chemiczne. – Bella zapisała w swoim kalendarzu. Z powrotem skierowała na mnie swoją uwagę, jeszcze raz ukazując całą siłę swojego spojrzenia. Piękno i głębia jej oczu oszołomiły mnie na moment.
Eh, „piękno i głębia” – co się do cholery ze mną dzieje? Brzmię jak aktorzyna z jakiegoś tandetnego romansidła.
- Tak, umm… lubię czarną kawę z dwiema kostkami cukru. – ku***, jąkałem się. – Herbata Earl Grey z jedną kostką, codziennie o piętnastej.
Dziewczyna przytaknęła, a gdy rozglądała się po gabinecie, okno przykuło jej uwagę. Przez moment obserwowałem jej minę, gdy zobaczyła zapierający dech w piersiach widok na port w Seattle.
- Mogę? – zapytała, unosząc głowę w stronę okna. Przytaknąłem.
- Masz stąd fantastyczny widok – stwierdziła, patrząc na linię horyzontu.
Tak, mam fantastyczny widok na twój śliczny tyłeczek. Odpędziłem od siebie tę myśl, zanim Bella mogłaby przyłapać mnie na gapieniu się na nią. Znów się poprawiłem.
- Pozwól, że pokażę ci, gdzie jest pokój dla pracowników, a także pokój z kserem i biura, które prawdopodobnie będziesz odwiedzać, pracując tutaj. – Kobieta przytaknęła i wyszła pierwsza, przytrzymując dla mnie drzwi.
Jeśli to zależałoby ode mnie, będziesz ssana, całowana i porządnie wypieprzona w każdym z tych pomieszczeń, pomyślałem.
Skąd to się brało?
Zazwyczaj po tym jak zdobyłem kobietę, szedłem naprzód. Dostałem czego chciałem i nie było potrzeby by kontynuować tę znajomość. Rzadko kiedy zdarzało się, żebym umówił się z kimś, z kim już wcześniej się przespałem. Ale to szybko mnie nudziło i musiałem to przerywać – zwłaszcza jeśli one zaczynały mnie szukać. Zwizualizowałem sobie posiadanie tej kobiety w różnych pokojach i pozycjach.
Mógłbym poradzić sobie z daniem jej kilku porządnych numerków. Kiedy już byłbym zaspokojony, pożądanie by opadło i mógłbym pójść naprzód, tak jak zawsze to robiłem.
- W poniedziałki, musisz być w biurze przed siódmą. W pozostałe dni możesz przychodzić na ósmą i pracujesz do osiemnastej. Masz godzinę wolną na lunch – powiedziałem, podczas gdy ona zapisywała wszystko w swoim notatniku.
- W piątki chciałbym opuszczać biuro około szesnastej. Jeśli upewnisz się, że tak się stało, też możesz wyjść wcześniej.
Chodź ze mną, zawiozę cię do siebie i porządnie wyliżę. Otrząsnąłem się z tej przejmującej myśli zanim kontynuowałem.
- Tutaj jest pokój dla pracowników. – Puściłem ją przodem i wtedy to się stało.
Emmett wepchnął się w otwarte drzwi ze szklanką wody w rękach i wpadł na Bellę, rozlewając całą zawartość na jej białą, jedwabną bluzkę. Teraz była mokra i widać było przez nią niebieski, koronkowy stanik, nie wspominając o fakcie, że ledwo zakrywał jej śliczne różowe sutki.
- O mój Boże – wyjęczałem, a moje pożądanie stało się teraz oczywiste.


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez koli93 dnia Sob 9:26, 12 Cze 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Allie
Zły wampir



Dołączył: 02 Mar 2009
Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Śro 21:15, 09 Cze 2010 Powrót do góry

Pierwsze pytanie, masz zgodę? Nie uwzględniłaś tego. Druga sprawa, usuń drugi temat, przecież to to samo!

Co do samego tekstu. Edward łamacz serc - oklepane, Bella - osoba do wynajęcia by postawić kogoś do pionu - coś nowego, ale koniec do przewidzenia. Może przejrzę jeszcze z dwa rozdziały, ale jakoś... Nie kręci mnie ta fabuła.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ewelina
Dobry wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 58 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P

PostWysłany: Śro 21:22, 09 Cze 2010 Powrót do góry

No chyba ma, skoro od pół roku tłumaczy Womanizera:)
Joł Ewa, wreszcie zawitałaś z TW. Nie wiem czy kiedykolwiek o tym pisałam u Ciebie, ale to opowiadanie sprawia, że mam dreszczyk. Niby opiera się na samej fizyczności, a jednak zarówno Edward jak i Bella chyba pałają do siebie jakimś większym uczuciem, mimo że widocznie nie zdają sobie z tego sprawy. Ups, chyba walnęłam spoilerem.
Allie, to zieloni usuwają duble tematów.
Koli, dobrze że wstawiłaś Womanizera na TS. Warto, aby poznało go więcej ludzi, bo fabuła nie jest oklepana, zapewniam:)

Pzdr:)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Śro 21:23, 09 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
izka89
Człowiek



Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 82
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 21:26, 09 Cze 2010 Powrót do góry

Mi sie juz caly pomysl podoba :) Bella jako calkowicie nowa postac - po prostu super :) Poza tym mam takie wrazenie po tym poczatku ze bedzie sie tez z czego posmiac i mam nadzieje ze sie nie myle :) Czekam niecierpliwie na ciag dalszy a jak strace cierpliowsc to zajrze nha chomika :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
capricorn
Człowiek



Dołączył: 17 Wrz 2009
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Czw 22:00, 10 Cze 2010 Powrót do góry

Ja jestem za. Wink
tak jak mówi izka89 pomysł jest fajny, może i Edward znów jest kobieciarzem ale za to Bella jest inna. Wink
dalszego tłumaczenia życzę


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
scrittore
Człowiek



Dołączył: 09 Sty 2010
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Polska

PostWysłany: Czw 22:22, 10 Cze 2010 Powrót do góry

Naprawdę musisz tłumaczyć to opowiadanie. Wstyd się przyznać, ale czytałam troszkę więcej rozdziałów i opowiadanie jest świetne! Dobra, Edward playboy jest nudny, racja. Ale Bella jest niesamowita. Mam wrażenie, że w tym ff-ie będą nie tylko cukierkowe chwile ale też będzie prawdziwe, ostre łamanie serc. Ten tekst obiecuje mi, że tym razem to Bella włada nad sytuacją. No, a - sorry. Mi się wgl nie podoba gdy to Edward pomiata wszystkimi dookoła a Bells się mu poddaje. Żenada!
Pierwszy rozdział? Omówienie, te sprawy. Nie mogę zbyt wiele napisać, ale jedno wiem napewno. Ostatnie trzy linijki rządzą.

Wybacz, wybacz, wybacz ten chaotyczny, dziwny komentarz. Mam dużo zaległości, a godzina nie bardzo się do mnie uśmiecha. Tłumacz dalej!

Weny, czasu, chęci. Porządnego kopa na szczęście! Very Happy

Pzdr,
scrit.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kali.
Wilkołak



Dołączył: 06 Mar 2009
Posty: 146
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Pią 15:11, 11 Cze 2010 Powrót do góry

Wow! *próbuje uspokoić oddech*
To było... mocne.!
Choć muszę przyznać, że pierwszą myślą jaka mnie naszła gdy przeczytałam, że Bells chce zostać asystentka Edwarda.. był FF "Asystentka". Co oczywiście działa na twoja korzyść ponieważ lubię takowe Ficki ;]
Ogólnie tekst jest ciekawy, przejrzysty, cieszę się bardzo, że podjęłaś się tego tłumaczenia (ja osobiście mam jedno zarezerwowane i przetłumaczonych kilka chapików.. i stoję w miejscu ;])
Kwestia błędów, takowych nie znalazłam, bo tez zbytnio nie szukałam *udaje skruszoną* Wybacz, ale byłam zbyt pochłonięta tekstem, tak wiec większej uwagi na nie nie zawracałam. Zresztą i tak na pewno zostały już wymieniona, albo zostaną. A wiem jak tłumacza czy autora męczy poważanie do potęgi "n" jego niedociągnięć tak więc, dałam sobie z tym spokój i nie ja wcale nie próbuje się usprawiedliwić.. ;] Tak więc tłumacz dalej..
Życze Veny.!
Ave Vena.!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
koli93
Nowonarodzony



Dołączył: 19 Paź 2009
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 9:24, 12 Cze 2010 Powrót do góry

2. Tortury

~Edward
Emmett wepchnął się przez otwarte drzwi ze szklanką wody w dłoniach i wpadł na Bellę, rozlewając całą zawartość na jej białą, jedwabną bluzkę. Teraz była mokra i widać było przez nią niebieski, koronkowy stanik, nie wspominając o fakcie, że ledwo zakrywał jej śliczne różowe sutki.
- O mój Boże – wyjęczałem, a moje pożądanie stało się teraz oczywiste. Emmett spojrzał na mnie, potrząsnął głową i z powrotem skupił swoją uwagę na Belli, która na szczęście zdawała się tego nie usłyszeć.
- Bello, tak mi przykro – powiedział mój brat, patrząc na klatkę piersiową dziewczyny. – Pozwól, że przyniosę ci jakieś chusteczki. – Otworzył szerzej drzwi. Bella wyglądała jakby miała się zaraz rozpłakać.
- Nie mam żakietu – wymamrotała, krzyżując ramiona na piersiach. – Co było w tej szklance? Jest lepkie.
Zdjąłem z siebie marynarkę i podałem jej, ale ona potrząsnęła tylko głową.
- Oranżada – odrzekł Em, podając Belli serwetki. – Przepraszam.
- Bello, po prostu weź moją marynarkę i będziesz mogła się umyć – powiedziałem, za wszelką cenę usiłując ją przekonać by się zakryła. Wykorzystywałem resztki kontroli by nie spojrzeć ponownie na jej piersi.
- Ale ją zniszczę – wymamrotała. – Ugh… przepraszam – powiedziała, mijając mnie i biegnąc wzdłuż korytarza. Popatrzyłem z wściekłością na Emmetta, który w odpowiedzi tylko wzruszył ramionami.
- Bella poczekaj, te toalety są koedukacyjne! – zawołałem za nią. Zdążyłem dotrzeć do wejścia do łazienek, kiedy usłyszałem miękki krzyk.
- Witaj piękna. – Znałem ten głos. James. Pchnąłem mocno w drzwi i znalazłem Bellę przy umywalce. Próbowała się zakryć, podczas gdy James podążał w jej kierunku.
- Możesz umyć się w mojej łazience – stwierdziłem stanowczo, tak by mężczyzna mógł mnie usłyszeć.
Dziewczyna tylko przytaknęła, jej oczy wciąż błyszczały od łez. Wyglądała tak bezbronnie. Ponownie zaoferowałem jej swoją marynarkę i tym razem ją wzięła, szepcząc „dziękuję” zanim wyszła.
- Hmm… nowa zabawka, Cullen? – zadrwił James.
- Nie, jest moją nową sekretarką – warknąłem, bacznie się w niego wpatrując.
- To nawet lepiej – powiedział mężczyzna, oblizując dolną wargę.
- Trzymaj się od niej z daleka – ostrzegłem, robiąc krok w jego kierunku.
- Dobra, ty masz pierwszeństwo – odparł James – ale kiedy już się nią nacieszysz i porzucisz, zadowolę się resztkami, jak zawsze.
- Wątpię – warknąłem i odwróciłem się na pięcie, opuszczając pomieszczenie.
To tak jestem postrzegany przez kogoś takiego jak James? Nawet on zobaczył co zrobię komuś takiemu jak Bella. Wciąż potrząsając głową, udałem się do biura.
Ostrożnie otworzyłem drzwi do gabinetu i skierowałem się w stronę łazienki. Usłyszałem dźwięk odkręconej wody i lekko zapukałem.
- Bella?
Pociągnięcie nosem przerwało ciszę.
- Umm… przepraszam, nie mam się teraz w co ubrać.
- Moja siostra, Alice, czasem trzyma w mojej szafie jakieś swoje ubrania. Możesz coś pożyczyć – powiedziałem czekając na odpowiedź, ale zamiast tego usłyszałem, że zakręciła wodę. Gdy zamek kliknął miękko, zrobiłem kilka kroków do tyłu.
Bella uchyliła nieco drzwi, przygryzając nerwowo dolną wargę, a jej policzki przykrywał nieznaczny rumieniec. Miała na sobie moją marynarkę trzymając jedną ręką, w drugiej natomiast miała mokrą koszulę i stanik.
Cholera! Cholera! ku***! Nosi moją marynarkę bez jebanego stanika. Próbowałem odtrącić od siebie mentalny obraz, w którym zdejmuje odzienie i pokazuje mi swoje piersi, ale odniosłem na tym polu sromotną klęskę.
- Dziękuję – wyszeptała Bella, odciągając mnie od moich myśli. Przytaknąłem i wskazałem w kierunku szafy. Gdy otworzyła drzwi, sapnęła, uświadamiając sobie, jak duża była to garderoba. Pokazałem jej gdzie Alice trzyma swoje rzeczy i wyszedłem dając jej trochę prywatności, by mogła się przebrać. Zostawiłem drzwi lekko uchylone i usiadłem przy biurku, próbując nie myśleć o półnagiej kobiecie w mojej szafie.
- Która godzina, Edwardzie? – zawołała Bella zza drzwi.
- Za dziesięć dziewiąta – odpowiedziałem, patrząc na ekran komputera i otwierając nowy folder.
- Spróbuję się pośpieszyć, ale mam mały problem. Umm… czy twoja siostra jest mała? Nic nie pasuje – powiedziała kobieta sfrustrowanym tonem. Zachichotałem.
- Tak, jest dosyć drobna – odrzekłem, wciąż się miękko śmiejąc.
- Dobrze, myślę, że to najlepsze co mogłam wybrać – powiedziała Bella, wychodząc w bardzo obcisłym, kaszmirowym sweterku w ciemnoniebieskim odcieniu. Ten kolor wyraziście kontrastował z jej bladokremową skórą.
- Zapłacę za czyszczenie twojej marynarki, jest mokra – rzekła, przygryzając wargę a w rękach trzymając bluzkę i biustonosz.
- To nie jest konieczne, Bello. Emmett zapłaci za moją i twoją, jeśli chcesz – powiedziałem, uśmiechem próbując zapewnić ją, że to nie była jej wina.
- Potrzebujesz mnie podczas zbliżającego się spotkania? – zapytała, unikając mojego spojrzenia, a jej policzki były wciąż lekko zaróżowione.
- Tak, możesz robić notatki?
- Mam w tym doświadczenie, wiec mogę zapisać wszystko co podyktujesz. – Przestąpiła niespokojnie z jednej nogi na drugą. – W swoim laptopie mam program, którego mogę użyć.
- Brzmi świetnie. Kiedy się pojawią, zapukaj i wprowadź ich. – Pokiwałem głową i z powrotem spojrzałam na komputer.
- Dobrze. Jeszcze raz ci dziękuję, Edwardzie – powiedziała Bella, po czym zamknęła drzwi szafy i wyszła. Wziąłem kilka głębokich wdechów, próbując oczyścić swoje myśli.
Jak kobieta może być tak cholernie seksowna i jednocześnie wyglądać tak bezbronnie? To tylko sprawia, że chcę jej jeszcze bardziej.

~Bella
Podeszłam do swojego biurka i wyjęłam laptopa, by przygotować się do pierwszego spotkania Edwarda. W myślach gratulowałam sobie dobrze wykonanej roboty. Wszystko poszło zgodnie z planem, poza tym facetem, Jamesem. Wzdrygnęłam się nieznacznie, gdy przypomniałam sobie jak na mnie patrzył.
- Więc, jak poszło, Bello? – wyszeptał Emmett zza drzwi mojego biura.
- Idealnie. – zaśmiałam się cicho. Emmett obejrzał się za siebie i podszedł do zamkniętych drzwi gabinetu Edwarda. Pochylił się lekko w przód, zakładam, że nasłuchując. Kiedy zdawał się być usatysfakcjonowany, podszedł do mnie i zajął miejsce po drugiej stronie mojego biurka.
- Świetnie się spisałeś, dzięki – powiedziałam, uruchamiając program, którego potrzebowałam.
- Teraz musimy się upewnić, że przyjdziesz do klubu, tak? – spytał Emmett, chcąc przypomnieć sobie plan.
- Tak, twoja siostra i Rosalie są gotowe na następną część – powiedziałam, zerkając na kalendarzyk. – Myślę, że uda mu się wyjść przed szesnastą, więc powinny przyjść klika minut wcześniej. Możesz dać im znać?
Mężczyzna przytaknął w odpowiedzi.
- Powodzenia – zachichotał, zanim wstał i wyszedł.
Nie potrzebuję szczęścia. Chcę tylko, żeby Edward znów powiedział „o mój Boże”. Cholera, skąd to się brało? Edward Cullen był zbyt seksowny, a to ani trochę nie ułatwiało mojego zadania. Dla swojego własnego dobra powinnam się pilnować.

~Edward
Myśli o Belli, całkowicie nagiej i wychodzącej z garderoby krążyły w mojej głowie. Zaczyna iść w moją stronę dumnym krokiem, jej ręka wędruje do spinki trzymającej jej włosy i uwalnia długie, kasztanowe loki.
Świetnie, teraz nie będę mógł wstać, by przywitać potencjalnych klientów. Muszę wyrzucić ją ze swojego umysłu.
Zastanawiałam się, do kogo mógłbym zadzwonić… Rebecca, Jamie… nie, może ktoś nowy? Po prostu wybiorę jakąś laskę w klubie. Pukanie do drzwi rozproszyło moje myśli, które szybko skierowały się do nagiej Belli, kiedy ta weszła do pomieszczenia, wprowadzając dwóch mężczyzn około trzydziestki. Jeden z nich miał krótkie, czarne włosy i świdrujące oczy, drugi natomiast jasnobrązową fryzurę i jasnozielone tęczówki. Ciemnowłosy mężczyzna pochylił się w stronę Belli i szepnął jej coś do ucha, a ona w odpowiedzi zarumieniła i potrząsnęła głową.
Kiedy to zauważyłem, zacisnąłem pięści. Przymrużyłem powieki i spojrzałem na nich z mordem w oczach, a Bella zauważywszy to speszyła się nieco i odsunęła od mężczyzny.
- Panie Cullen, to Michael Blake – kobieta wskazała zielonookiego faceta – a to David Grey. – uniosłem się nieznacznie z krzesła i obydwóm pewnie uścisnąłem ręce.
Bella przesunęła krzesło tak by znajdowało się nieco za mną po mojej lewej stronie i na swoich odsłoniętych kolanach położyła laptopa. Kwiatowy i… nie wiem jak to wytłumaczyć… ciepły zapach jej skóry upajał moje zmysły. Uśmiechnęła się oszałamiająco i pokiwała głową, dając mi znak, że jest gotowa.
Przeszliśmy do szczegółów dotyczących projektu pięciopiętrowego klubu i restauracji w bogatej części Seattle. Słyszałem miękki dźwięk wydawany przez klawisze, które naciskała Bella i uśmiechnąłem się na samą myśl, że mogłem ją przynajmniej mieć blisko siebie.
Ale potem chcę, żeby się pode mną wiła, do cholery! Muszę teraz przestać myśleć o niej w ten sposób.
Zauważyłem, że co jakiś czas oczy pana Greya wędrują do mojej sekretarki. Dyskretnie zerknąłem w jej stronę kącikiem oka i zrozumiałem dlaczego. Najwyraźniej w moim biurze było nieco zimno.
ku***, prawie mogę poczuć smak twardych sutków na języku. Cholera! Co ta kobieta ze mną wyprawia?
Wstałem, podczas gdy pan Blake kontynuował paplanie o strukturalnych zmianach, których wymagał urząd miasta.
Szybko podszedłem do termostatu i przestawiłem temperaturę.
- Przepraszam, ale chyba zrobiło się tu troszkę chłodno. – Podkreśliłem ostatnie słowo, by Bella mogła zrozumieć o co chodzi. Podziałało. Kobieta sapnęła nieznacznie i przesunęła się w swoim krześle tak, że komputer przysłonił jej klatkę piersiową.
Po dwudziestu minutach pan Grey i pan Blake podnieśli się ze swoich miejsc, by wyjść. Bella odprowadziła ich do drzwi, ale zanim pan Grey wyszedł, podał jej wizytówkę. Bella zarumieniła się, patrząc w dół i wzięła karteczkę.
Co to było, do cholery?
Kobieta już miała wyjść, kiedy odchrząknąłem, co przykuło jej uwagę i odwróciła się, by na mnie spojrzeć.
- Potrzebujesz czegoś, Edwardzie? – zapytała nerwowo Bella.
- Tak, usiądź proszę. – przygryzła wargę i przytaknęła, zamykając drzwi. Zajęła miejsce dokładnie naprzeciw mnie.
- Bello, byłbym wdzięczny, gdybyś powstrzymała się od umawiania się z potencjalnymi lub obecnymi klientami czy pracownikami tej firmy. To źle wygląda – stwierdziłem zwyczajnie, patrząc jej w oczy. Ona swoje zwęziła i ściągnęła brwi.
- Panie Cullen, chcę panu przypomnieć, że ten poranny incydent nie był z mojej winy. – Przerwała, a jej skóra zarumieniła się od gniewu.
- To nie moja wina, że musiałam nosić zbyt mały sweter. I nie moją winą jest także fakt, że mężczyźni jak ten gad w łazience czy pana potencjalny klient to świnie. Wzięłam jego wizytówkę, żeby nie zaszkodzić w pana kontaktach biznesowych. Nie zamierzam jej zatrzymać. Nie będę tolerowała oskarżania mnie o rzeczy, na które nie mam wpływu. – skrzyżowała ramiona na piersi i spojrzała na mnie groźnie.
Uniosłem brew. Bella nadal sztyletowała mnie wzrokiem, po czym wstała i udała się w kierunku drzwi.
Przy drzwiach, odwróciła się jeszcze, by dodać:
- I przy okazji, panie Cullen, pragnę przypomnieć panu, że zauważył pan mój mały „problem” co bynajmniej nie oznacza, że jest pan dżentelmenem i ciężko mi uwierzyć, że „o mój Boże” jest odpowiednią reakcją na prześwitującą bluzkę kobiety z pana biura – prawie warknęła i trzasnęła drzwiami.
Cholera, ma temperament, a to jeszcze bardziej mnie nakręca. I usłyszała co wcześniej powiedziałem. Kurde, jestem idiotą.

~Bella
Cholera, to nie poszło najlepiej.
Najpierw ten odrażający blondas w łazience, na szczęście wszedł Edward i mi pomógł. I ten drugi lizus, pan Grey, którego się nie spodziewałam. Ale Edward nie może mnie obwiniać za tą całą sytuację.
Zastanawiam się dlaczego mi pomógł.
Hmm… może to coś więcej. Zazdrość? Niee, jeszcze na to za wcześnie. Chyba to sprawdzę, tak na wszelki wypadek.
Teraz muszę się skupić na reszcie dnia i pozostać na niego lekko wkurzona, co, miejmy nadzieję, podsyci jego pożądanie. A w tym muszą mi pomóc Rosalie i Alice.

~Edward
Przez pozostałą część dnia Bella zachowywała dystans i zrezygnowała z przebywania w moim gabinecie, gdy klienci już wyszli. Postanowiła także nie patrzeć mi w oczy i nazywać „panem Cullenem”.
Kiedy wróciłem z krótkiej przerwy na lunch, zauważyłem, że Bella przebrała się w inny sweter w tym samym ciemnym odcieniu niebieskiego, który o wiele lepiej na niej leżał i nie odkrywał gładkiej skóry jej piersi. Sprawiał jednak, że chciałem je zobaczyć.
- Bella… – powiedziałem, ale przerwała mi zanim mogłem skończyć.
- Panna Swan – poprawiła pewnym tonem.
Tak, wciąż jest wkurzona.
- Panno Swan – przemówiłem takim samym głosem jak ona. – Co mam zaplanowane na resztę dnia?
- Za dwadzieścia minut ma pan spotkanie z Mendez Project, które jest przewidziane na półtorej godziny. Później jest pan wolny. Czy potrzebuje pan mojej pomocy przy następnym spotkaniu?
- Tak, panno Swan. – Chciałem przynajmniej przeprosić, ale przeszkodzono mi zanim miałem taką szansę. Dwa wrzody na moim tyłku postanowiły złożyć Belli wizytę.
Świetnie, teraz potrzeba mi tylko nawiązania między nimi przyjaźni.
- Witaj… Emmett powiedział nam, że zaczął ktoś nowy. Jestem Alice Whitlock, siostrzyczka Cullenów. – Alice podeszła do Belli i wyciągnęła rękę. Kobieta natychmiast uśmiechnęła się do mojej młodszej siostry i uścisnęła jej dłoń.
- Bella Swan, miło mi cię poznać – powiedziała z uśmiechem na ustach, pierwszym od rana.
- Rosalie Cullen, żona Emmetta - rzekła Rose także podając rękę mojej nowej sekretarce. Bella uścisnęła ją wstając z krzesła.
- Miło mi cię poznać. Muszę przyznać, że jesteś tak piękna jak zapewniał mnie Emmett.
- Dziękuję. Myślę, że będziemy się dobrze dogadywać. – Rosalie odwzajemniła uśmiech Belli.
Wow, to nie zdarza się często.
Gdy Bella wyszła zza biurka, Alice zagwizdała.
- Wow, spójrz na te nogi.
- Musisz mi powiedzieć gdzie chodzisz na depilację. Nigdy nie widziałam tak gładkich nóg – zaćwierkała moja siostra.
- Jakiś czas temu miałam laserowe usuwanie włosków – przyznała Bella z rumieńcem na twarzy.
- O mój Boże, zawsze chciałam to zrobić. Warto? – zapytała Rosalie, powoli zbliżając rękę do uda Belli. Bella przytaknęła dając jej pozwolenie. Po chwili Alice się przyłączyła.
Och na wszystkie świętości, one ją obmacują.
- Tak mi się wydaje – powiedziała brunetka wzruszając ramionami.
- Twoja skóra jest taka miękka, prawie jak aksamit – przyznała Rosalie, prowadząc dłoń wzdłuż uda Belli.
Zapiszczałem cicho, co próbowałem ukryć za pomocą kaszlu i dosłownie pobiegłem do swojego gabinetu.
ku***! Ten obraz odbił się w mojej pamięci na całą wieczność!
Wziąłem kilka głębokich wdechów i spryskałem twarz wodą, próbując uspokoić swoje ciało. Pragnąłem, żeby to moja ręka przesuwała się po skórze jej uda.
Kurde, to nie pomaga.

~Bella
Alice, Rosalie i ja patrzyłyśmy jak Edward uciekł do swojego gabinetu po „pisko-kaszlnięciu”.
Wszystkie zaśmiałyśmy się cicho.
- Bo było zabawne – stwierdziła Rosalie ze złośliwym uśmieszkiem.
- Zgadzam się. Całym sercem stoję za torturowaniem Edwarda – dodała Alice.
- Dobrze nam teraz poszło, ale wcześniej zachował się jak dupek i nie będę tego tolerować – ostrzegłam je.
- O nie, co zrobił? – Alice popatrzyła na mnie swoimi piwnymi oczami przepełnionymi troską.
- Założył, że przespałabym się z jego klientami lub pracownikami, kiedy dwaj mężczyźni zaczęli się do mnie przystawiać bez mojej uprzedniej zachęty.
- To nie w stylu Edwarda – powiedziała oszołomiona Rosalie. – Nigdy nie ma nic przeciwko romansom, przede wszystkim, że zazwyczaj jest w nie zamieszany.
- Chyba nie myślisz, że był zazdrosny, prawda Rose? – zapytała Alice, próbując zrozumieć poczynania swojego brata.
- Niee – stwierdziły jednocześnie.
- Dobrze dziewczyny, spotkamy się w klubie około 23:00 – przypomniałam im.
- Chodźmy najpierw na obiad i potem spotkamy się z chłopakami w klubie – zaproponowała Alice.
- Umm… nie wiem… - Spojrzałam na Alice; miała takie smutne oczy.
- Dobrze, zazwyczaj nie jestem z rodziną w tak bliskich stosunkach, ale widzę, że wy nie dacie mi wyboru – zagderałam. – Teraz idźcie do Edwarda zanim zacznie się jego kolejne spotkanie.
Rosalie i Alice pomachały mi i po tym jak ustaliłyśmy restaurację, zamknęły za sobą drzwi do biura Edwarda.
Mam przeczucie, że Alice zawsze będzie stawiała na swoim tymi cholernymi oczyma i wydętymi ustami.

~ Edward
Moja frustracja i irytacja zwiększyły się, kiedy Alice i Rosalie weszły do mojego gabinetu.
- Hej, Edwardzie, chciałyśmy ci tylko powiedzieć… – odezwała się Alice, zajmując miejsce w krześle przede mną – że spotkamy się w klubie po obiedzie z Bellą.
- Macie obiad z Bellą. – to zabrzmiało bardziej jak pytanie.
- Tak, jest nowa w mieście, więc chcemy ją gdzieś zabrać! – oznajmiła Alice, podskakując w krześle.
- Nie mów mi, że zabieracie ją do klubu.
Proszę, powiedz „nie”.
- Oczywiście, że tak, nie ma tutaj żadnych przyjaciół. – Rosalie potwierdziła moje obawy.
- Jakiś problem, Edwardzie? – zapytała moja siostra, patrząc na mnie tymi dużymi, piwnymi oczami.
- Nie.
- Świetnie, widzimy się w klubie! – powiedziała Alice z ekscytacją w głosie i razem z Rose zniknęła za drzwiami.
Nie mogę sobie wyobrazić Belli w takim miejscu, ale to może mi pomóc dostać się pod jej spódnicę.
Odsunąłem od siebie tę myśl, gdy Bella zapukała do drzwi, dając mi znać, że przybyli nowi klienci.
- Wejdź – zawołałem.
Kilka godzin później, mogłem skończyć pracę na dziś. Wszystko czego chciałem to pójść do domu, wypić piwo i zdrzemnąć się przed wyjściem do klubu. Opuściłem swój gabinet i podszedłem do biurka Belli, gdy ta pracowała przy komputerze.
- Panno Swan, dziękuję, że udało się pani załatwić wszystko tak, że mogę wyjść przed szesnastą – powiedziałem, próbując brzmieć szczerze.
- To moja praca, panie Cullen – odpowiedziała szorstko, nawet na mnie nie patrząc.
- Cóż, jak na razie radzi sobie pani świetnie. Umm… - Umilkłem, kiedy odchrząknęła.
- Proszę sobie oszczędzić, panie Cullen. Już się o panu nasłuchałam i nie oczekuję, czy pragnę jakichkolwiek przeprosin – oznajmiła ostrym tonem.
- Może nie powinna pani wierzyć we wszystko co pani usłyszy, panno Swan – warknąłem.
- Może nie powinien pan wyciągać pochopnych wniosków – odparowała.
- Może powinna pani następnym razem wziąć do biura marynarkę.
- Może powinien pan patrzeć na moją twarz zamiast na nogi i piersi, sir.
Nienawidziłem być tak nazywany. Czułem się wtedy staro.
- Nie pochlebiaj sobie – zadrwiłem.
- Może nie powinnam wychodzić z pańską rodziną na obiad, skoro najwyraźniej zamierza mnie pan zwolnić. – głos i mina Belli złagodniały.
- Nie powiedziałem tego – odrzekłem, również miększym tonem.
Zanim zdążyłem coś powiedzieć, Bella wstała.
- Skończyłam całą pracę na dziś, mogę już iść? – zapytała, nie patrząc mi w oczy.
- Tak – odpowiedziałem, a Bella minęła mnie, znów upajając moje zmysły swoim zapachem. – Czy zobaczy się pani dzisiaj z moją rodziną? – zapytałem, nie chcąc jeszcze tracić jej z oczu.
- Jeszcze nie zdecydowałam. – Zatrzymała się i spojrzała na mnie przez ramię, a jej oczy były miękkie i puste.
- Nie zdecydowałaś?
- Czy powinnam zostać czy odejść. – Powiedziała i już jej nie było.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
EsteBella;*
Człowiek



Dołączył: 22 Gru 2009
Posty: 81
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Hmm.. A już wiem... Wampirowo;]

PostWysłany: Sob 17:33, 12 Cze 2010 Powrót do góry

Czytałam już na twoim chomiku, ale jeszcze nie komentowałam;)
Dobrze tłumaczysz. Jest tak jakby był pisany w języku ojczystym, a nie tłumaczony. Błędów nie ma co jest dużym plusem;)
Mam nadzieję, że nasze komentarze natchnął cię do dalszego tłumaczenia;*
Weny przez duże W;*

Este;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
plamka14
Nowonarodzony



Dołączył: 24 Sie 2009
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Nie 19:32, 13 Cze 2010 Powrót do góry

Zapowiada się bardzo ciekawie.
Ta Bella to diablica ]Smile , a to duży plus, bo mam serdecznie dość biednych, małych, przestraszonych, nieporadnych Belli.
Widziałam jeden, może dwa drobne błędy, ale to nie psuje całej estetyki. Bardzo dobrze tłumaczysz i muszę przyznać, że czyta się świetnie.

Czekam na dalsze chapy,
Pam :*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
natzal
Człowiek



Dołączył: 20 Sty 2010
Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 16:56, 17 Cze 2010 Powrót do góry

Ostro ;D
Tutaj są tak świetne opisy szczególnie piersi.
Jak dla mnie nieco za bardzo idealnie, ale co tam ^^
Błędów nie zauważyłam.
A opowiadanie podoba mi się ;D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
windy dreams
Wilkołak



Dołączył: 24 Sie 2009
Posty: 129
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 17:34, 17 Cze 2010 Powrót do góry

Ojej jak dobrze,że to tłumaczysz! Seryjnie przeczytałam to opowiadanie jakiś rok temu i miałam na niego chrapkę niestety ledwo wyrabiam... Ale tobie życzę powodzenia. Tłumaczenie jak na razie w porządku, widać, że się rozkręcasz;)

Ahh diablica, diablica... Wink

Czekam na kontynuację


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
meadow
Człowiek



Dołączył: 11 Lut 2010
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nibylandia

PostWysłany: Wto 20:47, 22 Cze 2010 Powrót do góry

Postanowiłam, że się odezwę, bo opowiadanie mnie zaciekawiło.

Znowu odważna, pewna siebie Bella. Taka, jaką lubię. Czytam twoje drugie tłumaczenie i znowu się z nią spotykam, więc mogę wysnuć skojarzenie, że ty też nie lubisz Belli w wersji jestem biedna i pokrzywdzona przez los, co chwilę się wywracam i jestem źródłem nieszczęść. Kobieta wie czego chce i wie, że ma władzę. A Edward, jak to Edward, uległy, poddany czeka na najmniejszy ruch, najmniejszą zachciankę. Podoba mi się to. ;p

Edward to oczywiście kolejny napalony gość, który we wszystkim dookoła widzi podteksty seksualne. Ale taki właśnie powinien być kobieciarz, czyż nie? ;)

Tłumaczenie jest dobre, na błędy nie zwracałam uwagi, a stylistycznie mi się podoba. Nie sprawdzałam zgodności z oryginałem, z jednej strony ufam twojemu przekładowi, a drugiej strony mi się nie chce. Nie było zgrzytów, a nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu. ;d

Nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć mnóstwo czasu i mnóstwo ochoty na tłumaczenie i tego opowiadania, i UTS. ;>
pozdrawiam, mea;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
belongs_to_cullens
Wilkołak



Dołączył: 27 Sty 2010
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 16:35, 24 Cze 2010 Powrót do góry

Bardzo podoba mi się pomysł:) A o tym, że opowiadanie jest świetne wiesz sama:) Podoba mi się taka Bella, pewna siebie i mocna, no i lubię historie, gdzie obydwoje muszą wyjść spoza swoich masek:))

A tłumaczenie rewelacyjne, zwłaszcza wymiana zdań na końcu rozdziału podobała mi się bardzo:)

Dziękuję i pozdrawiam!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Selenit-P48
Nowonarodzony



Dołączył: 11 Gru 2009
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Marsa ;D

PostWysłany: Śro 7:56, 30 Cze 2010 Powrót do góry

ten ff jest świetny
zaczełam czytać tu a skończyłam na twoim chomiku
nie mogłam oderwać się od tekstu więc...
wstawiaj, wstawiaj, wstawiaj następną część

Bardzo podoba mi się tutaj Bella
jest odważna trenuje ju-jitsu i to drugie (tak jak ja tylko ja trenuje judo) jest mądra, piękna, bogata i znów odważna

w tekście nie ma prawie błędów
fakt wcale ich nie szukałam ale rzuciło mi się w oczy kilka literówek
o ortografi nic nie bede mówić bo pewnie takich błędów i tak nie ma a ja sama nieźle kalecze ten język takimi błędami ;d

w takim razie stokrotnie przepraszam cię za mało konstruktywny komentarz i tone błędów

a teraz składam Ci Rei
i życze chęci do dalszej pracy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin