FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Klan Denali - finał (niobe, Pernix i Susan) Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Rudaa
Dobry wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 102 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: dzwonnica Notre Dame

PostWysłany: Pią 23:04, 02 Lip 2010 Powrót do góry

Finał
Pojedynkują się: niobe, Pernix i Susan
Opisywana postaci: Irina, Kate i Tanya


KONIEC GŁOSOWANIA: 9 lipca 2010, godzina 23:59:59

Uprasza się o dokładną lekturę zasad oceniania (UWAGA! To nie ten sam schemat, którego używamy w normalnym pojedynkach ani ten, którego używaliśmy w pierwszej edycji TPP! Ponadto na finał wprowadzono nowy formularz!) oraz Regulaminu turnieju.





UWAGA! Autorka tekstu B zapomniała o zakazie wprowadzania cytatów, więc punkty za estetykę zapisu nie będą liczone na jej korzyść!





Tekst A

Uciekając



Słowa, w wampirzym życiu, wydawały mi się zbyt mało wyraziste, aby przekazać istotę uczuć, które określają. Nie potrafiłam nadać imion emocją, które mną zawładnęły, gdy zaatakowaną moją matkę. To nie był strach, ani bezczynność. Nie mogłam nazwać niemocą momentu, kiedy mnie trzymano i patrzyłam jak się spala. Gdy zaczęto rozrywać jej ciało czułam coś więcej niż cierpienie, albo ból. Miałam wrażeniem, że ktoś rozdziera moje serce, albo kroi na kawałki duszę. Wtedy marzyłam tylko o śmierci, aby przerwała moją mękę. Pragnęłam, żeby ktoś sprawił, abym nie czuła nic. Ta rozpacz - niszczyła wszystko, sprawiała, że nie potrafiłam egzystować, oddychać, nie chciałam już żyć.
Matka zawsze prowadziła mnie i moje siostry - uczyła nas. Teraz, bez niej, wszystko było dla mnie chaosem, zaburzono podstawy, na których leżał mój świat. Moje wampirze dzieciństwo jeszcze nie dobiegło końca, nie umiałam samotnie żyć, podejmować decyzji i definiować dobra czy zła. Byłam zagubiona.
Teraz po trzynastu godzinach, siedemnastu minutach i pięćdziesięciu ośmiu sekundach dalej trwałam w nawale doznań. Nie potrafiąc nazwać bólu, nie mogąc nadać imion uczuciom. Zrobiłabym dosłownie wszystko, aby cofnąć czas, zmienić przeszłość.
Tanya i Kate siedziały bez ruchu naprzeciwko mnie i mogłam się tylko domyślać co czują. Czy ich pustka był w połowie tak niszcząca jak moja? Nie zamieniłyśmy ani słowa po odejściu Volturi. Bałam się świata, który nastąpi po świcie, tego jak będzie wyglądało życie bez matki. Czy kiedykolwiek wschód słońca wywoła we mnie zachwyt? W tym momencie miałam wrażenie, że żadne pozytywne uczucie nie przedrze się przez tą powłokę bólu i cierpienia. Byłam zagubiona i całkowicie bezradna. Popatrzyłam na twarz Tanyi szukając jakiekolwiek oznaki, że czuje się lepiej niż ja. Jednak nie spostrzegłam nic więcej poza oszałamiająco piękną maską skrywającą wszystkie uczucia. Skierowałam spojrzenie na Kate, ale ona wtuliła się w poduszkę.
Zacisnęłam pięści, tak bardzo chciałam coś powiedzieć, ale jakikolwiek uwaga wydawała się nie na miejscu. Za każdym razem, gdy otwierałam usta widziałam jej twarz. To wzbudzało we mnie paraliżujący strach. Nawiedzały mnie oczy, w których czaiło się przerażenie oraz co najgorsze nieme błaganie o przebaczenie. Tak bardzo chciałam wiedzieć co chciała mi wtedy powiedzieć. Przeprosić? Wytłumaczyć? Desperacko pragnęłam poznać motywy, jakie nią kierowały, gdy tworzyła to dziecko. Czemu ryzykowała śmiercią dla niego? Czy nie myślała wtedy o nas?
W tym momencie czułam, że jej obraz będę nosiła do końca swoich dni i już nic nie zatrze mojego bólu.
Drgnęłam, gdy poczułam ludzki zapach. Było ich trzech, z każdą minutą zbliżali się do naszego domu. Popatrzyłam na Tanyę, ale wyraźnie unikała mojego spojrzenia. Kate nie poruszyła się ani o minimetr. Słyszałam przyspieszone bicie serca mężczyzn oraz ich ciche rozmowy – mieli nadzieję, że udzielimy im schronienia. Gdy znajdowali się zaledwie dwa metry od wejścia Tanya wstała, rzuciła mi spojrzenie pełne determinacji, po czym otworzyła drzwi. Bez słowa wpuściła ich do środka. Gdy znaleźli się w przedpokoju jeden z nich, posiadacz rudej brody, przemówił.
- Przepraszam za najście, ale zgubiliśmy się i nie wiedzieliśmy gdzie dalej iść. – Z wahaniem popatrzył na swoich towarzyszy, którzy wydawali się być tak samo zagubieni jak on. – Chcieliśmy prosić tylko o schronienie, do jutra rana.
Kate ruszyła się gwałtownie, po czym podniosła głowę. Spojrzała pytająco na Tanyę, jednak moja najstarsza siostra trwała w bez ruchu i oceniająco patrzyła na mężczyzn. Zanim którykolwiek mógł to zobaczyć znalazła się za nimi i zamknęła drzwi na klucz. Usłyszałam jak ich serca zaczynają bić coraz szybciej. Jeden z nich zaczął się lekko pocić roztaczając wokoło siebie mdły zapach.
- Czy udzielą nam panie schronienia? - zapytał jeszcze raz mężczyzna z rudą brodą.
- Sądzę, że to coś rozsądna prośba – powiedziała cicho Tanya swoim najbardziej kuszącym głosem przysuwając się do niego. – Prośba – powtórzyła. – Która wymaga zapłaty.
Śmiertelnik zmarszczył brwi.
- Czego może, pani chcieć w zamian? Nie mamy pieniędzy. Okradli nas po drodze, właśnie próbujemy dotrzeć do domu.
- Spraw, abym o wszystkim zapomniała – wyszeptała mu do ucha i bez ostrzeżenia wbiła się w jego usta. Serce śmiertelnika zaczęło nieprawdopodobnie szybko łomotać. Drażnił mnie ten stukot, mimo to odczułam głód. Przez moje myśli przewinął się obraz, w którym kosztowałam tego człowieka. Odwróciłam głowę . Mężczyzna musiał odepchnąć Tanyę, bo po chwili powiedział.
- Wybacz, pani, ale w domu czeka na mnie żona z dziećmi.
Blondynka spojrzała na niego wyzywająco, pełna napięcia cisza odbijała się od ścian i powracała ze zdwojoną siłą, sprawiając, ze była coraz trudniejsza do zniesienia. W tym momencie Kate wstała i zaczęła mówić.
- W tym domu ważna jest tylko teraźniejszość. – Powoli ruszyła w kierunku młodego bruneta z lekkim zarostem. Im zdawało się, że kusząco kołysała biodrami i nie widzieli nic więcej poza idealną kobietą. Ja dostrzegłam jej trzęsące się ręce i ukryty głęboko w oczach ból. Znałam ją na tyle, iż wiedziałam, że swoimi czynami chce tylko rozproszyć uwagę. Kate kontynuowała – nie liczy się przeszłość, ani przyszłość . – Z każdym wypowiadanym słowem jej głos stawał się coraz pewniejszy. Podeszła do mężczyzny i położyła rękę na jego torsie. Lubieżnie zaczęła przesuwać dłoń coraz niżej. – Nie obchodzi nas czy macie rodzinne, czym zarabiacie na życie, ani ile macie lat. Ważne jest tylko czy potraficie dać nam rozkosz.
Wiedziałam, że to co chciały zrobić było złe - nie tego nauczyła nas matka. Jednak w tym momencie w mojej głowie pojawił się obraz jej palącego się ciała i znowu usłyszałam krzyk tego dziecka. Wpajała w nas szacunek do prawa, a sama go nie przestrzegała. Odczułam złość. Jej wybuch był tak gwałtowny, że zepchnął wszystkie inne uczucia. Chciałam złamać wszystkie zasady, które wpajała mi matka, nie miałam zamiaru żywić się już więcej zwierzętami, ani walczyć ze swoją naturą. Pragnęłam rozerwać wszystkie krępujące mnie więzy, wyzwolić się. Nie czekając na nic więcej podeszłam do muskularnego blondyna i musnęłam jego usta swoimi, ciągnąc go jednocześnie za pasek z stronę sypialni. Mężczyźni wydawali się być nieco zażenowani naszym zachowaniem, ale nie mogli nam się oprzeć, ani odmówić. Gdy znalazłam się w swoim pokoju zamknęłam drzwi i popchnęłam go na łóżko.
- Mam na imię… - zaczął niskim głosem.
Zanim zdążył wypowiedzieć następne słowo usiadłam na nim i położyłam palec na jego ustach.
- Żadnych imion – wyszeptałam mu do ucha używając jak najbardziej ponętnego głosu. Blondyn przełknął głośno ślinę i kiwnął głową. Czułam jak z każdą sekundą jego podniecenie rosło. Sama już ledwo mogłam się opanować. Pragnęłam go. Chciałam, aby zagłuszył moje uczucia, przegonił wszystko i sprawił, żeby dla mnie liczyła się tylko obecna chwila. Wypchnęłam biodra naciskając na jego męskość, co sprawiło, że blondyn jęknął. Zerwałam z niego ubrania, zanim nawet zdążył mrugnąć okiem.
- Co…? – zaczął zaskoczony moją siłą, jednak zanim powiedział coś więcej, wbiłam się łapczywie w jego usta. Nigdy nie całowałam jeszcze ludzkiego mężczyzny, ale doznania były nieprawdopodobne. Językiem gładził moje podniebienie wywołując dreszcze przechodzące przez całe moje ciało. Nie sądziłam, że dzielenie łoża ze śmiertelnikiem może być takie przyjemne. Gorącymi, szorstkimi dłońmi muskał moje ciało, sprawiając, że oddech uwiązł mi w gardle. Byłam oszołomiona jego zapachem i bliskością. Krew przepływała tuż pod cienką powłoką skóry, śpiewając do mnie, kusząc. Obserwowałam wartkie potoki czerwonej cieczy płynące tętnicami i żyłami. Jego dyszący oddech trafiał do moich nozdrzy i hipnotyzował swoją intensywnością. Mnogość doznać sprawiała, że nie wiedziałam jak się zachować. Machinalnie objęła nogami biodra mężczyzny i poddałam się tempu, w którym się we mnie poruszał. Ciepło przechodziło przez całą mnie. Rozgrzewając, sprawiając, że znowu czułam się żywa. Nic innego się nie liczyło. Tylko teraźniejszość i oszałamiające emocje, których doznawałam. Nagle w innej części domu usłyszałam krzyk i do moich nozdrzy doszedł zapach krwi. W tej samej sekundzie obudził się we mnie drapieżnik. Nie wiedziałam co robię, instynktownie przewróciłam mężczyznę na plecy i po unieruchomieniu wbiłam się w jego szyję. Oczy zaszły mi mgłą, gdy tylko poczułam na języku życiodajną ciecz. Opanował mnie szał, któremu całkowicie się poddałam. Wszystkie moje myśli skupiły się tylko na pożywieniu. Byłam zwierzęciem, moja ludzka natura zagubiła się gdzieś pomiędzy pożądaniem i pragnieniem.
Gdy połknęłam ostatnią kroplę wysunęłam się z objęć martwego kochanka, po czym spojrzałam na niego. Na twarzy miał wymalowaną mieszankę zadowolenia i strachu. Szukałam w jego oczach czegoś co wzbudziłoby moje wyrzuty sumienia, albo żal, ale niczego nie znalazłam. Ruszyłam w kierunku pokoi moich sióstr. Tanya wyszła z pomieszczenia owinięta kocem, wytarła kąciki ust i uśmiechnęła się do mnie.
- Co powiecie na wycieczkę do Paryża? – zapytała, gdy obok nas stanęła Kate. Popatrzyłyśmy na siebie pytająco, a po chwili kiwnęłam głową. Nic nie czekało już na nas tutaj. Rosja nic nie oferowała poza krępującą przeszłością i wspomnieniem matki, a właśnie od tego chciałam jak najszybciej uciec.

***

Piętnaście lat później

Siedziałam przy oknie wpatrując się w katedrę Notre Dame. Do moich uszu dochodził szum Sekwany i cicha muzyka płynąca z pobliskich kawiarni. Widok był oszałamiający. Każda noc spędzona w Paryżu zdawała się niezwykła. To miasto oddychało, było żywe, a ludzie całkowicie inni - nigdzie nie poznałam tak niezwykłych śmiertelników. Ponadto mieszkańcy stolicy miłości zatracili gdzieś swoją moralność, co czyniło nasze życie tutaj jeszcze bardziej emocjonującym. Od lat jedynym moim priorytetem było zaspokojenie głodu i żądzy. Nie liczyło się ludzkie życie, ani przyzwoitość. W Montmarte zaczęto mówić, że miasto nawiedziły sukuby. Uśmiechnęłam się lekko. Czasami odnosiłam wrażenie, że to określenie idealnie do nas pasowało. Wykorzystywałyśmy mężczyzn, aby potem wyssać z nich całą życiową energię.
Jednak zawsze dbałyśmy o zachowanie pozorów i nigdy, nie pozostawiłyśmy żadnych dowodów, mogących doprowadzić do poznania naszej prawdziwej natury. To była teraz jedyna zasada jaką się kierowałyśmy – przestrzeganie prawa. Żadna z nas nie chciała już oglądać Volturi.
Wstałam z parapetu i podeszłam do szafy, włożyłam pierwszą lepszą sukienkę i wyszłam z mieszkania. Moje siostry już wyruszyły w poszukiwaniu nowych ofiar, ja zawsze lubiłam spędzić trochę czasu w samotności. Szybko zbiegłam po schodach i ruszyłam brzegiem rzeki. Chłodne powietrze uderzyło mnie w twarz. Wiedziałam, że Tanya i Kate wybrały dziś kawiarnię znajdujące dość daleko naszego miejsca zamieszkania, dojście tam, w ludzkim tempie, zajęłoby mi pewnie około godziny. Rozglądnęłam się wokół siebie. Było już dość późno i nie słyszałam, aby ktokolwiek znajdował się niedaleko mnie. Pozwalając sobie na chwilę zapomnienie rzuciłam się do biegu. Pozwalałam, aby wiatr rozwiewał mi włosy, zaśmiałam się głośno. Uwielbiałam to uczucie, byłam wolna, nie skrępowana żadnymi zasadami. W tej sekundzie liczyłam się tylko ja. Nic więcej.
Zatrzymałam się gwałtownie, gdy usłyszałam bicie serca. Wsłuchałam się w dochodzące do mnie odgłosy. Jakiś kilometr ode mnie znajdował się człowiek. Ruszyłam do przodu w ludzkim tempie, mężczyzna, gdy tylko mnie zauważył zatrzymał się i wbił we mnie wzrok. Rzuciłam mu pytające spojrzenie i przyszłam obok niego. Po kilku sekundach pobiegł za mną.
- Jak masz na imię? – zapytał bez ogródek.
Prychnęłam w odpowiedzi.
- Naprawdę sądzisz, że ci powiem?
Mężczyzna przyspieszył i zatrzymał się przede mną uniemożliwiając mi przejście.
- Tak – powiedział pewnym siebie tonem.
Spojrzałam na niebo i westchnęłam głośno.
- Powiem ci jak mam na imię, jeśli zostawisz mnie w spokoju.
- Nie. Jak poznam twoje imię, wyjawię ci moje, a potem pójdziemy do mojego mieszkania.
Zaśmiałam się.
- Chyba powinieneś poćwiczyć subtelność – stwierdziłam, próbując go minąć. Jednak złapał mnie za dłoń i z powagą zaczął mówić.
- Wiem kim jesteś.
Wpatrywałam się w niego szeroko otwartymi oczami, nie miałam pojęcia, skąd mógł wiedzieć jaka jest moja prawdziwa natura. Zmarszczyłam brwi.
- Kim?
Mężczyzna uśmiechnął się szeroko i powiedział szarmancko.
- Piękną kobietą, która jest niezwykle ciekawa świata i na pewno zgodzi się, towarzyszyć mi dzisiejszej nocy.
Patrzyłam na niego, nie do końca wiedząc jak zareagować. Ten mężczyzna był bardzo zaskakujący, ponadto chyba wzbudził moją ciekawość, to w zupełności wystarczyło, by zgodzić się na jego propozycję.
- Jestem Irina.
- Dziś mam na imię Salvador.
Zmarszczyłam czoło:
- Dziś?
- Tak, wczoraj miałem ochotę być Johnem, ale dziś potrzebuję czegoś bardziej… oryginalnego.
Przygryzłam nieco wargę. Zastanawiałam się czy ten człowiek na pewno był normalny. Chociaż ostatnie dziesięciolecie spędzone w Paryżu pozwoliło mi zrozumieć, że miasto to przyciąga największych dziwaków.
- Zatem, Salvatorze, gdzie mieszkasz?
Mężczyzna uśmiechnął się zadowolony.
- Całkiem niedaleko, droga Irino. Zaledwie pięć minut drogi stąd.
- Prowadź – rzuciłam z uśmiechem.
Mężczyzna złapał mnie za dłoń i pociągnął w stronę domów.
- Jestem ciekawa – zaczęłam. – Co takiego będziemy robić? Czym chcesz mnie zabawić? – zapytałam nachylając się lekko w jego stronę.
- Jeszcze nie zdecydowałem. Czuję, że chciałbym cię namalować, ale jednocześnie mam ochotę na odrobinę intymności.
- Nie sądzisz, że warto byłoby zapytać mnie o zdanie?
Salvador spojrzał na mnie, przekrzywił głowę.
- Zastanawiam się czy podejmujesz dobre decyzje, ale tak, wyglądasz na taką.
- Czemu tak twierdzisz? – Skrzywiłam się. Nigdy nie lubiłam, gdy ludzie, którzy nie mieli pojęcia o moim życiu udawali, że mnie znają.
- Twoje spojrzenie – stwierdził. Jego głos był przesycony czułością. – Widać w nim dystans, a także mądrość. Poza tym odnoszę wrażenie, że wiele w życiu przeżyłaś, to dodaje ci doświadczenia. Dlatego potwierdzam twoje kompetencje do podejmowania wyborów.
Zmarszczyłam brwi. Zanim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć, usłyszałam głos Salvadora.
- Jesteśmy na miejscu.
Rozejrzałam się wkoło. Staliśmy przed starą kamienicą. Mój towarzysz pociągnął mnie mocniej za dłoń i wciągnął do środka. Jego mieszkanie znajdywało się na parterze i było jednym z dziwniejszych w jakich byłam. Wszystkie ściany były pomalowane na czarno, gdzieniegdzie znajdowały się pomarańczowe pasy, jednak były one całkowicie niejednorodne, można było wątpić w jakąkolwiek planowość takich ozdób.
- Czuj się jak u siebie, Irino – powiedział do mnie mężczyzna wchodząc w głąb mieszkania. Usiadłam na skórzanej sofie. Byłam nieco zmieszana w towarzystwie Salvadora, na pewno nie zachowywał się jak przeciętny człowiek, dlatego miałam ogromny dylemat co powinnam zrobić. Wiedziałam, że gdybym z nim spała, musiałabym go zabić, wewnętrznie czułam, że to byłaby ogromna strata, jednak z drugiej strony przyszłam tutaj nie bez powodu. Czemu miałam rezygnować z moich zachcianek, dla jakiegoś śmiertelnika?
Mężczyzna po chwili wrócił niosąc w ręce butelkę wina i dwa kieliszki.
- Opowiesz mi coś o sobie? – zapytał siadając obok mnie.
- Może będzie lepiej jak nie będziemy rozmawiać? - nachyliłam się w jego stronę. Nie chciałam go poznawać.
Salvador wyprostował się gwałtownie i ujął moją dłoń.
- Pragnę cię poznać, jesteś całkiem inna niż kobiety, które dotąd spotykałem. Fascynujesz mnie, muszę dowiedzieć się kim tak naprawdę jest Irina.
Szybko zerknęłam w stronę wyjścia, odległość była niewielka, zdołałabym uciec w ciągu sekundy, ale wtedy popełniłam najgorszy błąd i spojrzałam w jego oczy. Patrzył na mnie tak intensywnie, że momentalnie cała moja silna wola zniknęła. Mogłam mu o sobie opowiedzieć, a potem i tak go zabić. Poddałam się z cichym westchnieniem.
- Mieszkam z dwoma siostrami, odkąd nasza matka zginęła.
- Jak umarła? – zapytał patrząc na mnie z ciekawością.
- Złamała prawo, musiała ponieść konsekwencje – powiedziałam z goryczą.
- Masz do niej żal. – Bardziej stwierdził niż zapytał Salvador.
- Oczywiście, naraziła życie moje i moich sióstr na niebezpieczeństwo, dla jakiejś nierozumnej istoty.
- Wydałaś ją? – zapytał szeptem zerkając na mnie z ukosa.
- Nie – odpowiedziałam po chwili. – O niczym nie wiedziałam, nie wiem co bym zrobiła gdybym znała prawdę.
Zamyśliłam się. Naprawdę nie miałam pojęcia, co bym uczyniła, gdyby mi powiedziała o dziecku. Z jednej strony była moją matką, ale z drugiej istnienie dziecka narażało na śmierć nas wszystkie. Mimo że minęło tyle czasu nie mogłam pojąć co kierowało matką. W głębi serca czułam ogromny ból, że zostawiła mnie i siostry, dała się zabić, dla niego, a nas zostawiła bez ochrony. Wstałam gwałtownie z sofy.
- Muszę iść.
Salvador wstał i ruszył za mną do wyjścia.
- Irino, będę na ciebie jutro czekał.
- Nie przyjdę.
Mężczyzna uśmiechnął się do mnie z pobłażliwością.
Wracając do domu nie wiedziałam co mam o tym wszystkim myśleć. Z jednej strony dziwiło mnie, że tak szybko otworzyłam się przed obcym człowiekiem, z własnymi siostrami, nigdy nie rozmawiałyśmy o matce. Ten temat był zbyt bolesny. Może właśnie o to chodziło, może powinnam opowiedzieć o tym komuś obcemu, pozbyć się tego bólu. Po wszystkim mogłabym go zabić, żeby nie zostawić, żadnych dowodów. Mogłam udawać, że jestem silna i walczyć ze swoim cierpienie i żalem, ale to właśnie te uczucia przeszkadzały mi w odczuciu pełnej wolności. A tego pragnęłam najbardziej. Z cichym westchnięciem weszłam do mieszkania, zastałam tak Kate i Tanyę rozmawiające o swoich dzisiejszych podbojach. Patrzyłam na nie, śmiałam się i kiwałam głową, kiedy to było konieczne, ale tak naprawdę wcale ich nie słuchałam. Myślami byłam przy Salvadorze, chciałam się z nim jeszcze zobaczyć.
Następnej nocy zaczęłam zbierać się do wyjścia o wiele wcześniej niż zwykle, co oczywiście musiało zwrócić uwagę Tanyi.
- Już wychodzisz? – zapytała z krzywym uśmiechem.
- Może ma tajemniczego kochanka – zażartowała Kate.
Zignorowałam je i ruszyłam w kierunku wyjścia.
- Będę przed świtem. Bawcie się dobrze.
- Och, uwierz będziemy – rzuciła moja najstarsza siostra odwracając się w stronę lustra.
Gdy tylko znalazłam się na dworze szybko ruszyłam w kierunku kamienicy zamieszkiwanej przez Salvadora. Weszłam do środka i nawet nie pukając otworzyłam drzwi od jego mieszkania. Siedział przy sofie, gdyby nie jego stój stwierdziłabym, że od wczoraj nie ruszył się z miejsca.
- Witaj Irino – powiedział poważnym głosem wstając.
- Salvatorze. – Kiwnęłam głową w jego kierunku uśmiechając się lekko.
- Dziś mam na imię Constantin.
Usiadłam obok.
- Chcę cię uwiecznić – powiedział ciągnąc mnie za dłoń w głąb mieszkania. Poddałam się jego wskazówką i usiadłam na wysokim krześle. Mężczyzna wyciągnął farby i pędzel, po czym zaczął malować. Siedzieliśmy bez słowa przez całą noc, on nieprzerwanie malował, a ja siedziałam pogrążona w rozmyślaniach. Powoli zaczynałam odnosić wrażenie, że moja wolność, była nierealna. Przez całe lata oszukiwałam siebie, że pozostawiłam ból daleko w tyle, ale tak naprawdę to tylko pozwoliłam mu rosnąć i z każdym dniem było coraz gorzej. Czułam jak roś nie we mnie ogromna pustka. Ruszyłam się gwałtownie, wyrywając się z zamyślenia. Słońce już powoli pojawiało się na horyzoncie, odczułam rodzącą się panikę, jak mogłam tak stracić poczucie czasu? Zarwałam się z krzesła i szybko wybiegłam z kamienicy. Na moje szczęście nikogo nie spotkałam po drodze i bez większych problemów dotarłam do mieszkania. Gdy tylko wpadłam do środka Tanya stanęła tuż przede mną z surowym wyrazem twarzy.
- Gdzie byłaś?
- Nie sądzę, że to twoja sprawa – powiedziałam ściągając buty.
- Już drugi dzień z rzędu pachniesz tym samym człowiekiem, co ty wyprawiasz!?
- Od kiedy kontrolujesz z kim się spotykam, albo co robię – zapytałam ostro.
Moja siostra odetchnęła głośno.
- Po prostu się o ciebie martwię.
- Umiem sama o siebie zadbać. On nie wie kim jestem, nie spałam z nim, ani się nim nie pożywiłam. Nie stworzyłam także nieśmiertelnego dziecka, jeśli o to chciałaś zapytać!
Kate głośno wciągnęła powietrze do ust, a Tanya wyglądała tak, jakbym uderzyła ją w twarz.
- Czemu nigdy nie rozmawiamy o matce – kontynuowałam odczuwając coraz większą złość. – Przez wszystkie te lata udawałyśmy, że wszystko jest w porządku, ale wcale nie jest! Ile jeszcze możemy tak żyć? Mam dość ukrywania przed wami i samą sobą, że jeszcze nie pogodziłam się z tym co się stało.
W mieszkaniu panowała niczym nie zmącona cisza. W końcu Kate weszła do pokoju.
- Brakuje mi jej – powiedziała łamiącym się głosem. – Codziennie, gdy wracam z polowania i kładę się do łóżka widzę płomienie, niszczące jej ciało.
Tanya zacisnęła mocno usta i odwróciła się do nas plecami. Po chwili ukryła twarz w dłoniach i wyszeptała.
- Czasem słyszę krzyk jej i tego dziecka.
- Cięgle się zastanawiam czemu to zrobiła i nigdy nie mogę znaleźć żadnej odpowiedzi. Próbuję szukać jakiejkolwiek wskazówki, czegokolwiek w jej zachowaniu co mogłoby mi pomóc zrozumieć, ale nic nie ma – powiedziała Kate.
- Też nie mogę wyjaśnić sobie, czemu to zrobiła. – Usiadłam na sofie i wbiłam wzrok w podłogę. My nie mogliśmy płakać, ale poczułam jak moje oczy lekko pieką.
- Myślałam, że tak będzie nam łatwiej – przyznała z rezygnacją Tanya siadając obok mnie.
- Ja się czuję gorzej każdego dnia – powiedziałam. – Nie chcę już zabijać ludzi. Ona… nie chciałaby, abyśmy tak żyły.
- Coraz bardziej się do nich przywiązuje – przyznała Kate podchodząc do nas. - Chyba nie umiem przynosić im śmierci bez wyrzutów sumienia.
Przez chwilę trwałyśmy w ciszy, patrząc na siebie z napięciem, po czym moja najstarsza siostra zabrała głos.
- To co? – zapytała z wahaniem. - Wracamy do domu?
- Nie chcę, żyć w miejscu, gdzie ona umarła – szybko powiedziała Kate.
- Może nowy kontynent? – zaproponowałam.
- Na Alasce mogłybyśmy wychodzić za dnia…
Kiwnęłam głową.
- Postanowione! Wyjeżdżamy dziś w nocy – powiedziała z zapałem Tanya.
- Ja… - zaczęłam. – Chciałabym się pożegnać.
Kate uśmiechnęła się pobłażliwie.
- Możesz go przemienić.
- Nie! – krzyknęłam. – On… Powinien mieć swoje życie.
Tanya kiwnęła głową. Reszta dnia minęła nam na pakowaniu i planowaniu przyszłego życia. Czułam się o wiele lżej odkąd porozmawiałam z siostrami. Wydaje mi się, że podjęłyśmy dobrą decyzję. Zmiana miejsca pomoże nam popatrzeć na wszystko z innej perspektywy.
Wieczorem, przygotowywując się do wyjścia, myślałam o pożegnaniu, wiedziała, że to będzie trudne rozstanie. Nie lubiłam się żegnać tym bardziej, że czułam, iż przyzywała mnie do niego jakaś siła, nie chciałam go opuszczać. Spędziłam z nim zaledwie kilkanaście godzin i sama byłam zdziwiona więzią jaka mnie z nim połączyła. Nie potrafiłam tego wytłumaczyć, tak samo uczuć, które do niego żywiłam. Idąc w stronę domu Constantina, dalej nie byłam pewna co mam mu powiedzieć. Weszłam do jego mieszkania i podążyłam za znanym już zapachem. Siedział w swojej pracowni i malował obraz, gdy tylko mnie zobaczył uśmiechnął się szeroko.
- Irino, cieszę się, że cię widzę. Już prawie skończyłem.
Spojrzałam na niego i poczułam jakby ktoś ścisnął moje serce, nie mogłam zrobić mu krzywdy, ani go zmienić.
- Przyszłam się pożegnać.
Zamarł na chwilę, po czym zaczął mówić pozornie opanowanym głosem.
- Wyjeżdżasz?
- Tak, rozmawiałam z siostrami i postanowiłyśmy, że tak będzie najlepiej.
Constantin odłożył pędzel i podszedł do mnie.
- Zastanawiałem się – zaczął z wahaniem. – Czy powiesz mi kim jesteś?
Wciągnęłam powietrze do ust, właśnie takiego pytania mogłam się spodziewać.
- Na pewno nie jesteś zwykłym człowiekiem – kontynuował.
- Lepiej, żebyś nie wiedział. – Weszłam mu w słowo.
Rzuciłam mu ostatnie spojrzenie i odwróciłam się na pięcie.
- Irino, poczekaj!
Z westchnięciem spojrzałam w jego stronę.
- Weź go na pamiątkę – powiedział dając mi obraz. – Jeszcze nie wysechł, ale pomyślałem, że to ty powinnaś go mieć.
Z wahaniem wzięłam od niego malowidło. Poczułam jakby ktoś ścisnął moje serce. Praca była naprawdę piękna. Na pomarańczowym tle była czarna sylwetka kobiety, która była zadziwiająco podobna do mnie.
- To twoje ulubione kolory?
- Obecnie tak – przyznał mężczyzna.
Podeszłam i przytuliłam się do niego. Od razu poczułam jak jego ciepło przenika cienką warstwę moich ubrań i dociera do mojego zimnego ciała. Zanim zdążyłam poczuć głód odsunęłam się. Ostatni raz spojrzałam mu w oczy i odeszłam.
Gdy byłam na progu zawołał mnie po raz ostatni.
- Irino! Nie zapytałaś jeszcze jak naprawdę mam na imię.
- Czy to naprawdę ma teraz znaczenie? – zapytałam z lekkim uśmiechem.
- Zapamiętaj mnie jako Tristana –poprosił.
Kiwnęłam głową i szybko wyszłam. Powoli szłam brzegiem Sekwany rozpamiętując wydarzenia jakie spotkały mnie w tym mieście. Podobno miejsca mają pamięć. Nawet, gdy umrą całe pokolenia i narody, one zachowują wspomnienia wydarzeń. Dla mnie to miasto zawsze będzie się kojarzyło z ucieczką przed bólem i Tristanem, który mnie obudził.





Tekst B

Lupanar w którym sprzedajemy za bezcen swoje ciała
Klientów ściąga z wszystkich okolicznych wsi i miast
Żyjemy z cudzych żądz i wstydów
Których się żadna z nas nie bała
Choć przecież jest kobietą każda z nas

Jacek Kaczmarski, Pompeja Lupanar



Bajka dla dorosłych: W lupanarze*


Jeśli lat nie masz pod dostatkiem, nie czytaj dalej tej opowieści.
Bowiem może się zdarzyć przypadkiem, że nie dla twych oczu będzie to bajka.

Dawno temu żyły trzy odważne niewiasty. Każda inna z charakteru, ale odwaga była tą cechą, która je łączyła. Dzięki niej i lojalności wobec siebie udało się im przetrwać trudny czas upokorzeń. Niespodziewanie otrzymały wampirzą długowieczność. Czy była to dla nich nagroda? A może jednak przekleństwo? Jedno jest pewne – przynajmniej zyskały wolność i kontrolę nad swoim życiem, choć z tym ostatnim nie od razu radziły sobie z łatwością. Minęło wiele setek lat, zanim potrafiły zapanować nad swymi popędami...


CZEŚĆ PIERWSZA: BARTOLOMEJ

Bartolomej Bartoš, syn Bartolomeja, którego zwano Walecznym, a w niektórych kręgach Okrutnym, gdyż zdobył swój majątek nie tylko dzięki sprytowi, ale i przelaniu krwi swoich wrogów oraz konkurentów, był nitrzańskim kupcem i właścicielem ziemskim. Nie przejawiał już jak ojciec ambicji do podbojów podstępem. Jako jedyny męski potomek został wychowany w duchu humanistycznym. Miał nauczyciela od greki i łaciny, co było niebywale rzadkie jak na tamte czasy i niespotykane w typowo ziemiańskich czy kupieckich rodzinach. Stary Bartolomej nie szczędził jednak ani denara na wykształcenie swojego jedynaka. Młodzian zaznajomiony z wielkimi umysłami i postaciami antycznego świata chodził z głową w obłokach, marząc o zwiedzeniu Grecji, którą upatrywał za matkę Europy i o zobaczeniu Rzymu – stolicy Italii, jawiącej się mu jako potężniejsza córa. W wieku dojrzewania zaczął interesować się życiem w antycznej Romie. Szczególnie imponowała mu swoboda w kontaktach seksualnych i wystawność uczt. Dość już miał tłustego mięsiwa. Dzika zamieniłby z chęcią na kiść dorodnych winogron wygrzanych w gorącym słońcu Toskanii lub garść oliwek dojrzewających w gajach Księstwa Salerno. Wreszcie marzył o upojnej nocy w objęciach gorącej Włoszki - bez zobowiązań, bez skrępowania, bez konwenansów.
Ojciec był jednak osobą niezwykle religijną i za jego życia młody Bartoš ani śmiał wspominać o swoich fantazjach.
Dopiero po prawowitym przejęciu majątku i śmierci rodziców zaczął poważnie myśleć o wcieleniu swojego planu w życie. Naczytał się bowiem w starych, zakazanych pismach o rzymskich lupanarach – domach publicznych. Zdawał sobie sprawę z tego, że zapotrzebowanie na owe usługi będzie zawsze duże. Niewielu mężczyzn potrafiło zaspokoić swoje chucie w związku z jedną kobietą, szczególnie iż ta często była brzemienna. Gwałty i zdrady stanowiły normę, a to sprzyjało tylko złu i zezwierzęceniu. Bartolomej uknuł, że wybudowanie lupanaru zapobiegnie uwodzeniu oraz braniu siłą zajętych kobiet i zbrukaniu dziewic, które w rezultacie często zachodziły w niechciane ciąże, a potem nie mogły znaleźć szanującego je męża.
Wymyślił również, że stworzy elitarną grupę kurtyzan, dostępną jedynie dla bogatszych i szlachetniejszych jegomościów. Wytworne białogłowy miały towarzyszyć nie tylko w łóżkowych uniesieniach, ale i w swobodnych rozmowach oraz na ucztach najdostojniejszych klientów.
Miały otrzymywać wykształcenie u samego Bartoša. Mężczyzna zamierzał wybrać je spośród czcigodnych, ale zbyt biednych, by utrzymać córkę na gospodarstwie rodzin .
Tak jak planował, tak zrobił. Zbudowanie lupanaru pochłonęło znaczną część majątku, ale mężczyzna liczył na duże zyski.
Nitra była miastem, w którym krzewiło się chrześcijaństwo, lecz nie miało ono jeszcze takiej władzy, by wyprzeć nierząd. Z drugiej strony w miejscowości nie znajdował się nigdy oficjalny punkt, gdzie oferowano by takie usługi.
To był strzał w dziesiątkę.

W dwa lata powstał piękny budynek, podzielony wyraźnie na dwie części – mieszkalną i „użytkową”. Frontowa fasada robiła duże wrażenie. Całość wykonano z wspaniałej jakości kamienia, a gzymsy koronujące budowle przedstawiały wijące się winorośle. Po wejściu do środka witała gości obszerna izba, na ścianach można było podziwiać ręczne malowidła przedstawiające erotyczne akty. Na prawo mieściła się komnata powitalna. To tu przyjmowano odwiedzających przybytek i po ustaleniu pragnień prowadzono w odpowiednie miejsce. Dla uboższych przeznaczono osobne wejście ze skromną poczekalnią. Podłogę wyłożono tam deskami, ale ściany również zostały pokryte sugestywnymi malowidłami, których celem było rozbudzić już i tak niepohamowane żądze i wyobraźnię bywalca.
Bartolomej najął do pracy dwadzieścia dziewcząt dla ogółu gości i siedem uroczych kurtyzan dla wybranych. Nie zawsze szlachcic czy bogacz życzył sobie wyedukowanej towarzyszki uniesień. Mógł zabrać ze sobą również prostolinijną dziewkę, ponieważ gospodarz dbał o to, by wszystkie kobiety były czyste i zadbane i starał się spełniać wszystkie życzenia gości.
Największe trudności miał ze znalezieniem wyedukowanych dziewcząt, jednak jego wysiłki zostały wynagrodzone. Do tego zaszczytnego grona należały najpiękniejsze i najdelikatniejsze białogłowy w okolicy.

Irina, długowłosa blondynka. Jej pukle połyskiwały niczym ziarno wyzłocone przez słońce. Lubiła poezję, umiała pięknie śpiewać i zabawiać swoich kochanków syrenim głosem.
Alena, niebieskooka niewiasta o czarnych jak słoma włosach. Władała mieczem i była wybierana przez mężczyzn lubujących się w niebezpiecznych wyzwaniach.
Danica, jej rude kędziory wzbudzały dzikie fantazje, a blada cera, kojarząca się z szlachecką krwią, sprawiała, że budziła wielkie zainteresowanie. Poranna gwiazda – tyle mówiło o niej imię, Venus to drugie jakże znamienne znaczenie. Potrafiła uwodzić w subtelny sposób. Specjalnością Daniki była gra na harfie. Instrument przybył specjalnie dla niej z zachodniej Europy. Bartolomej zatrudnił również nauczyciela, który szybko wprowadził ją w arkana muzyki, ucząc pięknych utworów o miłości.
Romana była najskromniejsza spośród wybranych. Nie odznaczała się żadnym talentem, ale jej uroda potrafiła olśnić niejednego.
Katarina, delikatna i krucha. Jej jasnobrązowe włosy w promieniach słonecznych mieniły się miedzianymi refleksami, a zielone oczy wzbudzały jeszcze większe zainteresowanie. Specjalnością kobiety był masaż, a sztuki tej nauczyła się od sprowadzonej przez właściciela cudzoziemki. Potrafiła też malować. Choć malarstwo było domeną mężczyzn, Bartolomej, widząc jej talent, pozwolił, aby ozdobiła część komnat freskami. To ona była autorką wywołujących największe zainteresowanie malowideł w lupanarze.
Darina to dar. Jej imię było mówiące. W istocie potrafiła obdarować mężczyznę, czymkolwiek chciał. Odczytywała jego zachcianki bezbłędnie i zyskała przydomek kapłanki. W przybytku Bartoša nie wymawiano słowa czarownica. Wszystko, co działo się za murami tego domu, owiane było obustronną tajemnicą. Nic nie miało prawo wyjść na zewnątrz. W ten sposób mężczyźni gwarantowali sobie dyskrecję, a mieszkańcy spokój.
Ostatnim drogocennym kamieniem w koronie była Tanya - wychowana humanistycznie, podobnie jak Bartolomej. To ona zajmowała najwyższą pozycję wśród kurtyzan. Czerpała wiedzę od nauczyciela na równi z swoim bratem. Rodzice wiązali z nią duże nadzieje. Miała im pomóc wspiąć się po drabinie społeczeństwa na kolejny szczebel. Niestety pewien rodzinny skandal spowodował chęć jak najszybszego pozbycia się jej z domostwa. Trafiła w ręce Bartoša, stając się jego ulubienicą i jedyną stałą kochanką.
Bartolomej z przystojnego, postawnego młodziana, zmienił się z wiekiem w korpulentnego mężczyznę. Ożenił się z bogatą szlachcianką, która potem przeklinała męża za rozpustę i zhańbienie jej imienia. Spali w osobnych komnatach, prawie się nie widując. To Tanya gościła w łożu swojego pracodawcy.
Lubiła łysiejącego zbereźnika, którego humanistyczne ideały sprowadzały się głównie do oddawania czci fizycznej miłości, ale kontakty płciowe z nim przyprawiały ją o mdłości. Nie miała jednak żadnego wyboru i przyszłości. Musiała pogodzić się z losem.

Kurtyzany były ze sobą bardzo zżyte. Dni mijały im na wspólnych rozmowach, pielęgnacji ciała i rozrywkach. Te chwile wspominały najlepiej. Ich przyjaźń była jedyną wartościową rzeczą, jaką posiadały. Mimo iż nie były niewolnicami, zdawały sobie sprawę, że nie mogą opuścić bezpiecznych murów lupanaru. Zostałyby zepchnięte na margines społeczeństwa i szydzono by z ich nieczcigodnej przeszłości.
Miały tylko jedną szansę na znalezienie męża. Mógł to być przejezdny klient. Rycerze, szlachta, bogaci kupcy – nie szukali wybranki w takim miejscu, ale niejeden nie potrafił się oprzeć urokowi tych niezwykłych kobiet i zakochany prosił o ich rękę właściciela. Dwie kurtyzany znalazły w ten sposób wybawienie. Nie jest jednak znany ich los. Mamy jednak nadzieję, że jak w bajce ich życie potoczyło się dobrze.

Wieść o lupanarze niosła się w świat echem i szybko obiegła okoliczne miasta i krainy. Kiedy Słowacja trafiła pod rządy Bolesława Chrobrego, który po zacieśnieniu przyjaznych stosunków ze Stolicą Apostolską, nie mógł pozwolić na tego typu działalność na swoich terenach, przyszłość domu uciech stanęła pod znakiem zapytania. Podczas jednej z dyplomatycznych podróży król zatrzymał się w Nitrze, by sam sprawdzić, czy te doniesienia są prawdziwe. Bartolomej urządził na cześć władcy wielką ucztę. Został powiadomiony przez posłańca, że król nadjedzie nocą, część orszaku zostanie za miastem, a wizyta Jaśnie Pana w tym miejscu, ma zostać utrzymana w jak największej tajemnicy.
Gospodarz zapewnił dyskrecję i począł szykować się do godnego przyjęcia króla, z tej okazji zamknął przybytek dla innych gości. Kazał przyrządzić najlepsze mięsiwa, podać wino przechowywane na specjalne okazje oraz najznakomitszy miód pitny. Stół w sali jadalnianej został suto zastawiony smakołykami. Kiedy król posilił się po podróży, rozmawiając wedle zwyczaju o polityce, kazał odprawić towarzyszące kobiety i począł dyskutować z Bartolomejem o sprawach związanych z celem wizyty. Efekt tej rozmowy był taki, że Słowak, chcąc zachować swój interes, zapłacił sowicie królowi i oprócz należnego podatku, obiecał łożyć na wojsko sześćdziesiąt procent swoich pozostałych dochodów – tak opłacalna była to działalność. Król zgodził się, by Bartoš nadal prowadził lupanar, pod warunkiem, że usunie obsceniczne malowidła i zachowa większą dyskrecję. Wśród klienteli tego domu byli również duchowni i Stolica mogłaby się burzyć tylko dla zachowania pozorów świątobliwości. Po tym jak wszystko zostało ustalone, Bolesław udał się na spoczynek, w przygotowanej dla niego komnacie. Eskortowała go straż, która stanęła przy odrzwiach do pomieszczenia. Bartolomej kontent z przebiegu spotkania, śpieszył donieść żonie o tym, że uratował ich los.


CZEŚĆ DRUGA: SIOSTRY


Odkąd było wiadome, że sam władca wstąpi w progi lupanaru, wszystkie kurtyzany miały za zadanie prezentować się jak najlepiej. Nie mogły brać czynnego udziału w uczcie, ale przydzielono im służenie mężczyznom przy biesiadowaniu, kazano nalewać trunki, tak by puchary nigdy nie były puste. Dostały polecenie, by ubrać się w najlepsze szaty, ale z zachowaniem przyzwoitości z uwagi na pobożność monarchy, uśmiechać się, kiedy sytuacja tego wymaga, spuszczać wzrok, by wyglądać niewinnie, ale zerkać zalotnie na możnych i samego króla, jeśli zauważą zainteresowanie swoją osobą.
Tanya miała obsługiwać samego króla. Baroš był z niej tak dumny, że sądził, iż tylko ona mogłaby obudzić chuć Bolesława Chrobrego.

Zdenerwowana kobieta stała na środku swojej komnaty szykowana przez przyjaciółki.
- A jeśli nas nie zechce, jeśli każe zamknąć lub spalić ten dom, co z nami będzie? - powiedziała nerwowo do kobiet.
- Zobaczysz, wybierze cię, jeszcze nikt ci się nie oparł. Poza tym nawet, jakby chciał uszanować cześć swojej żony, Bartoš zadba o to, żebyśmy miały dobrze. Przynajmniej ty możesz mieć pewność, że nie wylądujesz na bruku. My niekoniecznie. - odpowiedziała Katrina.
- Niemożliwe, on was również nie zostawi. Wywiezie nas wtedy za granice i znajdzie porządne miejsce. Nie pozwoli, by ludzie rzucali w nas błotem.
- Boże Najświętszy, jak ja bym chciała, żeby się to już skończyło. Dość mam masowania tych tłustych cielsk i pleców w opryszczce. Wolałabym już wygnanie – opowiedziała Katrina z westchnieniem. Irina nadal w milczeniu układała włosy Tanyi. Była najbardziej spokojna z nich wszystkich, więcej śpiewała niż mówiła.
- Nie narzekałaś na towarzystwo tego rycerza. Jak on miał na imię?
- Bohumił.
- No właśnie, nie obiecał ci czegoś? - zapytała, chichocząc.
- Nie wierzę mężczyznom. To diabelskie nasienia. To co, że obiecał, że postara się o moją rękę. Nie było wiele takich przypadków?
- Było.
- No widzisz. Nie można mieć zbyt wiele nadziei. Olśnij naszego króla, a na pewno będzie nam się wiodło dobrze. Jesteś zachwycająca – powiedziała, chwytając twarz Tanyi i całując ją w policzek.

Po chwili rozległo się pukanie. Danica powiadomiła je, że król już jest w komnacie powitalnej i muszą natychmiast zejść.
Uczta przebiegała wedle planu. Mężczyźni wypełniali brzuchy, kurtyzany wykonywały swoje powinności. Tanya próbowała zerkać na monarchę, ten jednak nie obdarzył jej żadnym zainteresowaniem. Za to wpatrywał się w nią natarczywie jeden z dostojników króla. Tanya dopatrywała się w nim posłańca, który przybył wcześniej, by zawiadomić o królewskiej wizycie. Wydawał się odmieniony, jego oczy dziwnie lśniły, były jak węgiel, ale można było w nich dostrzec plamki w odcieniu wina. Czarne półdługie włosy opadały na ramiona, przypominając lśniące skrzydła kruka. Nie spoglądał na żadną kobietę poza Tanyą. Bartolomej złowił jedno z tych śmiałych spojrzeń i prychnął delikatnie tak, że jego długie wąsy zatrzęsły się. Kiedy król polecił odesłać niewiasty, był niezwykle niezadowolony, choć nie okazał tego wielmożnemu gościowi.
Władca nie chciał nawet wysłuchać śpiewu Iriny, której miała towarzyszyć subtelna gra na harfie w wykonaniu Daniki.
Kurtyzany wróciły do swoich komnat i miały przygotować nocne stroje. Ich gospodarz nie wątpił, że jeśli nie król, jego dostojnicy skorzystają z okazji.
Jakież było jego zdziwienie, gdy ów posłaniec przekazał mu, iż król życzy sobie Tanyi. Szczęśliwy Bartoš sam złożył wizytę kobiecie.

- Udało się, najdroższa. Król chce cię widzieć. Już myślałem, że jest nie do usidlenia, jednak musiałaś zwrócić jego uwagę. Dobrze, że dotknęłaś jego dłoni. To było takie nienachalne, niewinne i ledwo zauważalne. Mistrzowskie. Jestem z ciebie dumny, skowronku.
- Ja również cieszę się, Panie, że jesteś ze mnie zadowolony.
- Tanyu, prosiłem cię wszakże, byś mnie nie tytułowała w ten sposób. Jesteście przecież wolne.
- Tak, Panie, wolne, ale naznaczone społeczną niewolą.
- Nie, nie. - Pogroził jej palcem. - Porozmawiamy jeszcze o tym, teraz zrób wszystko, aby zadowolić króla.
- Co w mojej mocy, Panie. - Bartoš machnął ręką i wyszedł z pokoju.
Po chwili do środka wsunęła się Katrina. Przyniosła Tanyi piękną suknię nocną z lnu, która była przeplatana złotymi nićmi. Kobieta była oszołomiona. Taki materiał był dostępnych tylko w najbogatszych domach, przypuszczała, że Bartolomej musiał ją trzymać na wyjątkową okazję. Nigdy nie wątpił, że w jego lupanarze zagości ktoś bardzo dostojny.
- Piekna, nieprawdaż? - powiedziała Katrina z rozmarzeniem.
- Niezwykła – odparła blondwłosa, dotykając delikatnej tkaniny. - Musiała kosztować fortunę.
- Kto wie, co jeszcze mieści się w skrytce tego świntucha. Zaraz cię pięknie ustroimy i będziesz naszym wybawieniem. - Tanya tylko uśmiechnęła się delikatnie.
Kiedy była już gotowa, udała się do skrzydła, w którym rezydował właściciel i gdzie ulokowano króla. Podążała ciemnym korytarzem, oświetlonym jedynie niewielkim płomieniem pochodni. Stąpała tak cicho, że mogłaby usłyszeć odgłos łapek, przemieszczającej się gdzieś w kącie, małej myszki, tymczasem do jej uszu nie doszły kroki postawnego mężczyzny, który zasłonił jej twarz i w błyskawicznym tempie zaniósł ją do swojej sypialni, unosząc lekko ponad ziemią ciało niewiasty. Jego nadzwyczaj silne ramiona udźwignęły jej ciężar bez żadnego wysiłku.

- Kim jesteś? - zapytała zlękniona, spoglądając w tym razem całkowicie czarne oczy porywacza.
- Jestem twoim ostatnim.
- Ale król mnie wzywał – wyjąkała, prawie płacząc. Już chciała krzyknąć, ale mężczyzna znów zakrył jej usta.
- Ani się waż. Wzywałem cię dla siebie. Król jest wierny żonie. Poza tym kazał spalić tę ruderę, jeśli tylko wieść dojdzie do Stolicy, a dojdzie szybko.
- Ale przecież – wymamrotała przez zaciśniętą buzię.
- Nie ma żadnego „ale”. Chyba za lekko cię trzymam. - Przycisnął dłoń mocniej, napierając ostro na żuchwę. Tanya poczuła przeszywający ból, w jej oczach zaszkliły się łzy. Teraz lepiej. Będziesz grzeczna, czy mam cię zakneblować. - Kurtyzana przytaknęła, zamykając zapłakane oczy. - Jestem spragniony – wyszeptał złowrogo.

- Irina! Irina! Obudź się, coś jest nie tak. Czuję, że Tanya jest w niebezpieczeństwie.
- Uspokój się, towarzyszy królowi. Cokolwiek król z nią robi, nie możemy wtargnąć do jego sypialni - odpowiedziała zaspana.
- Nieważne, musimy coś zrobić! To nasza siostra, nasza najlepsza przyjaciółka.
- Twoja najlepsza przyjaciółka – odburknęła Irina.
- Nie bądź teraz zazdrosna, kocham was obie tak samo. Proszę cię, błagam. Mam klękać? Ja już klękam! Proszę, każda sekunda jest cenna.
- Dobrze, ale jeśli król wpadnie w złość przez nas, bierzesz winę na siebie.
- Tak, tak. Wszystko. Tylko już chodźmy! - Katrina porwała przyjaciółkę za rękę i razem pognały korytarzem w kierunku gościnnej komnaty.
- Miały już skręcać, ale nagle Katrina zadrżała. Zimno ogarnęło jej ciało i obsypało dreszczami. Czuła, że to za drzewami na wprost ciemnego przejścia dzieje się coś złego. Wtargnęły do komnaty, gdy mężczyzna siedzący okrakiem na Tanyi spijał krew z jej szyi. Wyglądał jak w transie, a oczy kobiety leżącej pod nim były lekko zamglone. Zakrwawione prześcieradła świadczyły o bolesnym stosunku, natomiast krew, jaką wysysał z Tanyi wampir, trafiała prosto do jego ust. Nie uronił nawet kropli.
- Przestań! - krzyknęła Katrina. Na dźwięk wysokiego głosu kobiety wampir natychmiast zerwał się na nogi. Blondwłosa ofiara po chwili zamrugała powiekami. Jej ręka opadła z łoża. - Martwiec! Martwiec, straże! - kontynuowała Katrina. Próbowała dojść do siostry, ale brunet pochwycił ją i ukąsił. Potem natychmiast wybiegł za uciekającą Iriną i ją również ugryzł. Nie miał czasu na zabicie swoich świadków. Przynajmniej zginą na stosie. Natychmiast zniknął z posesji Bartolomeja i oddalił się w takim tempie, że nikt nie mógł go dogonić.


***


Bartolomej zobowiązał się przed królem do unicestwienia pokąsanych kobiet. Wybudzony król natychmiast kazał uszykować się do wyjazdu i jak najszybciej odpuścił grzeszne miejsce, które kazał spalić. Właściciel nie mógł się pogodzić z utratą dziewcząt. Upozorował ich spalenie, a potem uciekł wraz z nimi i swoimi oszczędnościami, zaprzęgając cztery gniade konie do obszernego wozu. Zostawił żonę na pastwę losu, ponieważ wierzył, że teraz spotkało go szczęście. Przemienione siostry dadzą mu nieśmiertelność i będzie mógł wreszcie zwiedzić cały świat, nie bacząc na koszta.
Nie każda bajka kończy się jednak dobrze. Bartolomej był pierwszą ofiarą spragnionych krwi sióstr. Odtąd polowały wyłącznie na mężczyzn, jednocześnie kochając ich i nienawidząc.
Zaczęło się dla nich nowe życie.

____
*Pamiętajcie, że to tylko bajka. Nie wszystko jest zgodne z biegiem historii, zgodne z historycznym czasem.





Tekst C

Więź



Dlaczego niektórzy ludzie wybierają samotność?
Dlatego, że nie potrafią znaleźć odpowiedniej osoby, z którą z przyjemnością przemierzaliby kręte i niekiedy wyboiste ścieżki życia? A może powodem jest własna wygoda, gdy brakuje chęci i czasu na zajmowanie się drugą osobą, a lata spędzone w pojedynkę nie napawają smutkiem i przerażeniem? A może wybór nie do końca zależy od nich samych? Jakieś wydarzenie lub inny człowiek sprawił, że postanowili wieść swoje życie w pojedynkę, lub też w pewnym momencie zrezygnować z przebywania wśród najbliższych?
Nie we wszystkich przypadkach człowiek sam decyduje o swoim losie. Istnieją siły, które mają większy wpływ na myśli i uczucia, którym pomimo szczerych chęci, nie da się zaradzić.



Słońce już dawno zaszło nad Paryżem, ale i tak gwar na ulicach nie cichł. Miasto nadal tętniło życiem. Jedni ludzie spacerowali w ciepłym świetle latarni i rozmawiali ze swoimi towarzyszami. Inni byli już tak pijani, że mogli co najwyżej przeczekać zawroty głowy w zaułku lub na skraju chodnika, a jeszcze inni dopiero co przekraczali progi barów, restauracji i reszty temu podobnych lokali. Noc była ciepła, jak to latem, więc nikogo nie dziwiła duża ilość ludzi w tak późnych godzinach. Nawet głośne krzyki i śmiechy nie przeszkadzały mieszkańcom, bo albo zdążyli się do nich przyzwyczaić albo też sami je niekiedy powodowali.
W tym gwarze nikt nie zwracał uwagi na samotną kobietę, siedzącą na ławce w świetle latarni. Ubrana w błękitną sukienkę bez rękawów, ze spuszczoną nad szkicownikiem głową i opadającymi na ramiona długimi, blond włosami, na pozór nie rzucała się w oczy. Dopiero gdyby się przyjrzeć dokładniej, zarejestrowałoby się jej nadzwyczaj szybkie ruchy węglem na papierze, idealnie nieskazitelną skórę barwy kości słoniowej oraz tęczówki niespotykanego – złocistego – koloru. Poza tym była oszałamiająco piękna. Do tego stopnia, że mogłaby grać antyczne boginie lub inne ucieleśnienia najwspanialszej urody.
Ona sama nie przejmowała się tym, co dzieje się wokół. Przez dziesiątki lat, jakie spędziła na tym świecie, nauczyła się całkowicie wyłączać. Nie przyglądała się twarzom przechodniów. Zawsze liczyła się tylko ona, kartki, węgiel i to, co zamierzała narysować. Zazwyczaj okazywały się tym budynki i drzewa. Ludzie pozostawali na tych obrazkach anonimowi. Nie mieli tożsamości i zlewali się w szarą, pozbawioną kształtów plamę. Zupełnie jakby nie byli żyjącymi istotami, których bijące serca komponowały melodię, wypełniającą jej głowę i która sprawiała, że wampirzy jad napływał do jej ust.
- Wiem, kim jesteś.
Męski głos wyrwał ją z zamyślenia. Zwróciła wzrok na wysokiego bruneta o oliwkowej skórze i mętnym spojrzeniu. Pachniało od niego mieszanką alkoholu i wyrazistej wody kolońskiej. Choć nigdy nie gustowała we Francuzach, ten wydał się jej całkiem przystojny. Na dodatek jako pierwszy zwrócił na nią uwagę, choć przebywała tu już od miesiąca.
- Tak? – odezwała się dźwięcznym głosem, który sprawił, że serce mężczyzny załopotało mocniej.
Skinął głową i przysiadł obok niej. Wampirzyca zaczęła się zastanawiać, czy jej nowy towarzysz chce ją uwieść, czy ma może inne zamiary. Słowa wypowiedziane przez niego wcześniej zabrzmiały dwuznacznie. Przecież niemożliwe, żeby wiedział kim jest. Uśmiechnęła się do niego zachęcająco, by kontynuował.
- Malarką – oznajmił pewnie, unosząc dumnie brodę, na co kobieta wywróciła oczami.
- Pudło – odparła, obracając w palcach węgiel, brudzący jej bladą skórę.
- A to? – wskazał na rysunek.
- Hobby. Nic więcej.
Spojrzała na niego spod półprzymkniętych powiek, na co serce Francuza znów zareagowało natychmiastowo, coraz szybciej pompując krew do organizmu. Jeszcze większa dawka jadu napłynęła jej do ust. Głupiec nie wiedział, co ryzykuje, siedząc tutaj razem z nią. Niby od jakiegoś czasu nie żywiła się ludźmi, ale i tak ją kusili.
- Masz w oczach smutek – orzekł. – I tęsknotę.
Uniosła w zdziwieniu brwi. Może i był głupi, ale spostrzegawczy. I to bardzo. Chciała mu już coś odpowiedzieć, ale ją ubiegł i znów podjął wątek, czując, że idzie dobrym tropem.
- Spędzasz na tej ławce kilka godzin każdej nocy i rysujesz. Zawsze jesteś sama. Skupiona i przygnębiona. Mam rację?
Pokiwała twierdząco głową. Nie myślała, że to aż tak widać. Jej kamiennemu sercu faktycznie czegoś brakowało. A tak właściwie to kogoś. Sama jednak postanowiła odejść. Musiała przetrawić wiele spraw i potrzebowała do tego samotności. Teraz żałowała swojej decyzji, ale nie chciała się z tym obnosić. Tragedia, która wydarzyła się kilka lat wcześniej, całkiem ją zmieniła. Sądziła, że nie potrafi już żyć tak jak dawniej.
- Co robisz ze skończonymi rysunkami? – spytał, próbując rozpocząć inny temat, bo tamtego nie rozwinęła.
Nie zdawał sobie sprawy z tego, że te dwie rzeczy się ze sobą łączą. Westchnęła i odparła:
- Wysyłam do siostry. Mieszka na Alasce.
- To za nią tęsknisz?
Odwróciła od niego wzrok, by czasem nie zauważył, że smutek w jej oczach się nasilił. Niedaleko przechodziła właśnie para w średnim wieku. Byli elegancko ubrani, zupełnie jakby wracali z teatru lub restauracji. Kobieta trzymała swojego towarzysza pod rękę. Na pierwszy rzut oka prezentowali się bardzo dobrze. Dopóki nie zwracało się uwagi na to, w jaki sposób na siebie patrzyli. Jakby byli dla siebie zupełnie obcy.
- Jak masz na imię? – zapytała, znów na niego spoglądając.
- Jean. A ty?
- Kate.


Pierwsze promienie słońca wkradły się do małego pokoju, znajdującego się w domku nad oceanem. Rozświetliły one wnętrze, padając na szafki, dywan i porozrzucane na nim ubrania oraz na duże łóżko, na którym leżała para kochanków.
Ciemne, długie loki mężczyzny spoczywały na poduszce, a jedno ich pasmo trzymała w palcach jego towarzyszka. Urodziwa dziewczyna o tak jasnych włosach, że wydawały się srebrzyste. Przyglądała się z fascynacją swojemu kompanowi, zdając sobie sprawę z tego, że pomimo swoich wyrobionych mięśni i dużej ilości testosteronu, jest tylko kruchym człowiekiem, który nie dorastał jej siłą i wytrzymałością do pięt. Wiedziała, że bardzo jej tego zazdrości. Pragnął być nieśmiertelnym, takim jak ona. Pełnym wdzięku, uroku i mocy. Dziewczyna natomiast marzyła, by stać się człowiekiem. Ludzka pamięć zacierała wspomnienia tak długo, aż w końcu ulatywały w niebyt. Wampirzy umysł tak nie działał. Wręcz przeciwnie. Gromadził wszystkie myśli, dźwięki oraz obrazy i zachowywał. A ona pragnęła pozbyć się z głowy tego, co ją męczyło. Wiedziała, że to niestety niemożliwe.
Mężczyzna poruszył się, a jego serce zaczęło bić szybciej. Wampirzyca wiedziała, że się obudził, choć jeszcze nie otworzył oczu. Słońce zdążyło już odrobinę zmienić pozycję i teraz promienie padały na nich. Pewnie to wyrwało jej towarzysza z błogiego snu.
- Chrapałem? – spytał ochryple.
- Nie, ale lunatykowałeś – odparła melodyjnie.
Prędko podniósł powieki, ale wtedy od razu się zorientował, że dziewczyna żartuje, gdyż uśmiechała się do niego tajemniczo. Nie skupiał się jednak na tym długo, bo coś innego przykuło jego uwagę. Wyciągnął rękę i przejechał opuszkami palców po jej twarzy, przesuwając się w dół przez szyję, ramiona, talię, zatrzymując się na biodrze. Jej zimna i twarda skóra mieniła się wszystkimi możliwymi kolorami.
- Wciąż nie mogę się temu nadziwić, Irino – rzekł czule. – Jesteś najpiękniejszą istotą na świecie.
- Moje siostry są piękniejsze – odpowiedziała smutno.
Przysunął się bliżej. Ich twarze dzieliło kilka centymetrów. Pogładził ją po policzku, napawając się jej cudownym zapachem, z którym nie mogły konkurować żadne, nawet najdroższe perfumy. Irinę nadal dziwiło, że mężczyzna nie boi się przebywać tak blisko niej, choć wiedział, że jest wampirem. Niby piła tylko zwierzęcą krew, ale sam fakt powinien go wystraszyć. On jednak robił wszystko, by być jak najbliżej niej. Może mu się podobała. Może ją kochał. Może chciał ją namówić do tego, by go przemieniła. Wszystko było możliwe.
- Gdzie one są? – zapytał.
- Z tego co wiem, Kate włóczy się po Europie. To tu, to tam. Tanya została na Alasce – odparła beznamiętnie.
- Czemu nie jesteście razem?
- Pablo, nie robisz się zbyt ciekawski?
- To z troski o ciebie, kochana.
Odsunęła się od niego i podniosła do pozycji siedzącej, opierając o miękkie poduszki. Naciągnęła na siebie lekkie prześcieradło, separując ciało od słonecznego światła. Twarz skrywała się teraz w półcieniu.
- Kilka lat temu nasza matka zginęła. Tamto wydarzenie bardzo nami wstrząsnęło. Kate i ja nie mogłyśmy znieść przebywania w domu, w którym w czwórkę mieszkałyśmy. Wyjechałyśmy, ale osobno. Tanya została. Potrzebowałyśmy samotności. Czasu na przemyślenie wszystkiego.
- Ale przecież nie jesteś sama – powiedział Pablo, wpatrując się w nią z delikatnym uśmiechem, malującym się na pełnych wargach.
Irina przetarła twarz dłonią i zmierzwiła sobie włosy. Popatrzyła na swojego towarzysza, po czym ledwie słyszalnym dla ludzkiego ucha szeptem, oznajmiła:
- Ja jestem sama.


Nieboskłon nad lasem nabrał brunatno-szarej barwy, a po chwili znów zaczął obsypywać drzewa i ziemię płatkami śniegu. Z przerwami padało już od dobrych kilku dni, więc wszystko pokrywał już zimny puch. Krajobraz był piękny, wręcz magiczny i bajkowy. Tylko w jednym miejscu ten idealny obrazek mąciła plama krwi, brocząca niewinną biel. Zaraz obok leżały bezwładne ciała dwóch łosi. Nad nimi klęczała drobna dziewczyna, oblizująca zakrwawione usta. Jej krótka i zwiewna sukienka zupełnie nie pasowała do panującego mrozu. Każdy chwyciłby się za głowę, widząc ją w tak skąpym ubraniu. Jednak ona nie czuła zimna. Sama była jak wyrzeźbiona w lodowej bryle na podobieństwo jakiejś piękności. Tyle że ona wydawała się jeszcze ładniejsza. Nikt nie mógł się z nią równać. Ani Helena Trojańska, ani szekspirowska Julia, czy też znana ze średniowiecznego dzieła Izolda. Jej blada skóra nie miała żadnej, nawet najmniejszej zmarszczki czy niedoskonałości. Blond włosy o pomarańczowym odcieniu okalały szyję i opadały na ramiona oraz plecy.
Podniosła się i w błyskawicznym tempie ruszyła przez las. Ludzkiemu oku nie udałoby się jej dostrzec, aż tak szybko biegła. Z wdziękiem omijała drzewa i inne przeszkody, aż wreszcie wypadła wprost na dom ze spadzistym dachem. Wtedy dopiero zwolniła i weszła do budynku.
Wnętrze wiało pustkami. Od długiego czasu była jedyną jego mieszkanką. Wciąż wspominała lata, kiedy przebywały tutaj w czwórkę. Potem wszystko się popsuło. Nadal nie mogła zrozumieć, czemu ich matka stworzyła nieśmiertelne dziecko. Czyżby trzy córki jej nie wystarczały? A może istniał inny powód? Straciła przez to życie. Irina i Kate nie mogły przebywać w tym miejscu. Wyjechały i zostawiły ją całkiem samą. Nie chciała opuszczać Alaski. Za bardzo się przyzwyczaiła do tego klimatu i otoczenia. Trzymały ją tutaj również sentyment i wspomnienia. Razem przeżyły w Denali cudowne lata i nie umiała tego, ot tak, porzucić. Wydawało jej się, że to jakby spadek po matce. Coś, co powinna pielęgnować.
Usiadła w fotelu obitym zielonym materiałem i rozejrzała się po ścianach, na których wisiało mnóstwo rysunków, które Kate wysyłała jej z najróżniejszych zakątków Europy. Ateny, Rzym, Madryt, Dubrownik, Londyn, Paryż i wiele innych. Mówiły one więcej niż najdłuższe listy. Po sposobie przyciskania węgla do papieru, potrafiła odczytać, w jakim stanie jest siostra. Dawała też dzięki temu znać, gdzie w obecnej chwili przebywa.
Irina za to przysyłała raz na jakiś czas krótkie wiadomości, które leżały teraz złożone na stoliku obok. Chwyciła pierwszą lepszą kartkę, rozwinęła ją i popatrzyła na staranne pismo.

Nigdy nie spodziewałam się, że tak pokocham szum fal, pieszczotę wiatru i dotyk piasku. To miejsce pomaga mi zebrać myśli.
Szkoda, że nie ma tutaj was. Ciebie i Kate.


Odłożyła liścik i westchnęła. Czuła się dziwnie. Zupełnie jakby coś ciążyło jej na żołądku. Nieprzyjemne mrowienie nie pozwalało wampirzycy spokojnie funkcjonować. Za każdym razem, gdy się pojawiało, sądziła, że to głód i wybierała się na polowanie. Ale przecież teraz była najedzona, a nadal wydawało się jej, że niepokojący dreszcz nie znika. Wręcz przeciwnie – wzmaga się. Po dłuższym zastanowieniu doszła do wniosku, że doskonale zna przyczynę. Bez sióstr czuła się niepewnie i nieswojo. Mogłaby to przyrównać do sytuacji, gdy ktoś odcina człowiekowi dopływ powietrza i nie może zaczerpnąć tchu. Ona teraz nie musiała oddychać, ale pamiętała jakie to uczucie.
Bardzo za nimi tęskniła. Za ich wspólnymi rozmowami, polowaniami, chwilami spędzonymi w ciszy. Brakowało jej widoku Kate, bazgrzącej coś w szkicowniku przed domem oraz Iriny, trajkoczącej o mężczyznach. Bez nich wszystko stawało się trudniejsze. Nawet trzymanie się wegetariańskiej diety wydawało się bezsensowne bez wsparcia bliskich. Bała się, że niebawem ją porzuci i w odosobnieniu postrada zmysły, stając się zdziczałą bestią.
Za matką też tęskniła, ale zdążyła ją już opłakać. Popełniła błąd i za niego zapłaciła. Ona, Irina i Kate nie powinny jednak też za to pokutować. Żadna z nich na to nie zasłużyła.
Wtem ku jej zdziwieniu, wejściowe drzwi zaskrzypiały i otworzyły się nieśmiało. Normalnie przybrałaby pozycję obronną i rzuciła się na nieproszonych gości, lecz tego nie zrobiła. Ci goście byli tutaj wyczekiwani z niecierpliwością. Do domu weszły dwie jasnowłose wampirzyce, spoglądając na nią czule.
Irina i Kate.
A ona nie była nawet w stanie się podnieść. W takim była szoku. Musiała mieć chyba rozdziawione usta, bo roześmiały się głośno. Za tym dźwiękiem również tęskniła i bardzo pragnęła go usłyszeć. Kątem oka spojrzały na rysunki na ścianach oraz listy na stoliku, po czym podeszły do siostry i objęły ją mocno.
- Tanya, gdybyśmy wiedział, że z naszego braku zrobiłaś się taka sentymentalna, to wróciłybyśmy wcześniej – zażartowała Irina.
Jednak jej odebrało mowę. Tuliła je do siebie, nadal bojąc się, że to tylko jakaś iluzja i zaraz znikną. Nie wierzyła w to nawet, gdy dziwne uczucie, które ją męczyło, zaczęło ustępować, aż zniknęło bezpowrotnie.


Dlaczego niektórzy wybierają samotność?
Może i znalazłoby się kilka powodów, ale tak naprawdę żaden nie sprawdza się na dłuższą metę. Ani człowiek, ani wampir, nie jest stworzony do życia w odosobnieniu. Nawet najstraszniejsze wydarzenia, czy najokropniejsze kłótnie nie są w stanie zniszczyć siły, która sprawia, że to wszystko odchodzi w niepamięć i znów zaczyna wierzyć się w więzi, jakie mogą łączyć ludzi.
Miłość i tęsknota.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Pozytywka
Dobry wampir



Dołączył: 06 Lut 2010
Posty: 662
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Sob 18:29, 03 Lip 2010 Powrót do góry

No dobrze, niech będzie, że jednak ja pierwsza Wink mam lekkiego cykora, więc wybaczcie jeśli napiszę głupoty Wink


Pomysł

– oryginalność (3 pkt.)
A: - 0,5
B: - 1,5
C: - 1
– wykonanie (3 pkt.)
A: - 0,5
B: - 1
C: - 1,5

Uzasadnienie: Na początku muszę zaznaczyć, że ocenianie trzech tekstów równocześnie jest bardzo trudne ... Wink
Wszystkie trzy miniatury mają coś w sobie... każda co innego i to wg mnie bardzo dobrze Wink Jednak za pomysł najwięcej punktów przyznałam tekstowi B, ponieważ uważam tę miniaturę za niekonwencjonalną, niezwykle oryginalną... Pomysł autorki z napisaniem tekstu o charakterze bajki Wink bardzo fajny i ciekawy. W tej kategorii następny w kolejności jest wg mnie tekst C, który jednocześnie zyskuje najwięcej punktów za wykonanie - bardzo podoba mi się forma jaką autorka nadała całej miniaturze - krótkie urywki z życia wszystkich wampirzyc, dzięki czemu żadna z nich nie wysuwa się przed szereg, spięte w całość kalmrą o filozoficznym wydźwięku. Ciekawy, ale chyba jednocześnie niezbyt popularny sposób, za co jeszcze wieksze brawa. Tekst A wydaje mi się najbardziej oczywisty ze wszystkich trzech, dlatego też w tym starciu najmniej punktów.

Styl
– poprawność językowa (3 pkt.)
A: -0,5
B: - 1,5
C: -1
– plastyczność (3 pkt.)
A: - 1
B: - 1
C: -1
– kunsztowność (6 pkt.)
A: -1,5
B: -2
C: -2,5

Uzasadnienie: We wszystkich trzech tekstach znalazłam błędy i naprawdę nie lubię się czepiać ... tym bardziej, że samej zdarza mi się je robić Wink ale o kilku rzucających się mocno w oczy muszę napisać. Po pierwsze tekst A - znalazłam w nim mnóstwo błędów interpunkcyjnych Wink Autorka z uporem maniaka stawia przecinek przed "albo", a przecież robi się to tylko w wyjątkowych sytuacjach. Ponadto, sporo literówek, błędów stylistycznych, powtórzeń i drobne ortograficzne np. "emocją" zamiast "emocjom".
Po drugie tekst B - też trafiło się kilka literówek, błędów stylistycznych i powtórzeń, ale mniej rażących niż w tekście A
Po trzecie tekst C - również sporo błędów interpunkcyjnych, stylistycznych i powtórzeń. Szczególnie rzuciło mi się w oczy kilkakrotne użycie zwrotu "w czwórkę"... wg mnie powinno być "we czwórkę"...
Ze względu na powyższe, punktacja za poprawność językową wygląda tak, a nie inaczej Wink
W kategorii plastyczność remis, bo wszystkie miniatury są niezwykle sugestywne, pełne ciekawych opisów, zarówno przeżyć wewnętrznych, jak i świata otaczającego bohaterki.
Jak już wcześniej pisałam, najbardziej podoba mi się forma, w którą swoją miniaturę ubrała autorka tekstu C i dlatego najwięcej punktów właśnie dla niej Wink Najmniej dla tekstu A, bo uważam, że zbyt dużo w nim zdań złożonych... nawet bardzo złożonych Wink Przy czytaniu czasem traciłam sens zdania, zanim udało mi się dobrnąć do jego końca. Wydaje mi się, że korzystniejsze by było podzielenie takiego zdania na dwa, a nawet trzy, krótsze i prostsze.

Postacie
– kreacja głównego bohatera (5 pkt.)
A: - 2
B: -1
C: -2
– postacie drugoplanowe (3 pkt.)
A: - 1,5
B: - 1
C: -0,5
– relacje między bohaterami (3 pkt.)
A: - 1
B: -1
C: -1

Uzasadnienie: Jeśli chodzi o kreację głównego bohatera, a w zasadzie trzy bohaterek, to zdecydowanie na prowadzenie wysuwają się u mnie miniatury A i C. W przypadku tekstu B ma się wrażenie, że to Bartolomej jest główną postacią Wink a chyba nie do końca o to chodziło? Trzy wampirzyce, jeszcze w ludzkiej postaci, są bardzo słabo opisane i nikną w tle pomysłowego przedsiębiorcy Wink Autorka tekstu A postawiła na wyróżnienie jednej z wampirzyc i przez jej pryzmat pokazanie także sylwetek dwóch pozostałych. Uważam, że całkiem dobrze to wyszło i mnie osobiście się podoba, tym bardziej, że dało to możliwość pokazania w interesujący sposób relacji pomiędzy siostrami. Autorka tekstu C zdecydowała zupełnie inaczej - przedstawiła wszystkie wampirzyce jako równoważne sobie - każda z nich jest opisana krótko, ale treściwie, żadna nie wybija się przed resztę, a czytelnik poznaje je w równym stopniu. Tym sposobem miniatura ta ma trzy główne bohaterki, ale za to tracą na tym postacie drugoplanowe... w zasadzie praktycznie ich nie ma, są tylko maleńkimi i niewiele znaczącymi epizodami w całości. W związku z tym na pierwszy plan wysuwają się realcje między siostrami. I to nie do końca takie bezpośrednie... bo przecież bohaterki zostały przez autorkę rozdzielone. Może jestem dziwna, ale mnie się to akutrat podoba Wink Bohater drugoplanowy... tutaj wygrywa bardzo szczegółowo opisany Bartolomej... trochę nawet zbyt szczegółowo Wink ale taki pomysł miała autorka, więc widocznie tak ma być Wink Jednak nie sposób chociażby nie wspomnieć o Salvadorze/Constatninie/Tristanie z miniatury A - bardzo ciekawa i wyrazista postać.
Za relacje wszystkim przyznałam po jednym punkcie, bo w każdej z miniatur powiązania między bohaterami mi się podobały Wink

Ogólne wrażenie
– nieszablonowość tekstu (3 pkt.)
A: - 0,5
B: - 1
C: -1,5
– przyjemny odbiór (3 pkt.)
A: -1
B: -0,5
C: -1,5

Uzasadnienie: Zaznaczam, że wszystkie historie czytało mi się niezwykle przyjemnie, bez żadnego wysiłku, czy zmuszania się do dalszej laktury, ale najbardziej przypadł mi do gustu tekst C. Przede wszystkim za pomysł rozdzielenia sióstr, pokazanie każdej z nich w innym miejscu, z innej perspektywy, a także za formę i sposób wykonania. Bardzo ciekawy, powiedziałabym nawet intrygujący, wstęp i równie interesujące zakończenie zgrabnie łączą w całość poszczególne części tej historii. Ten tekst nie jest oczywisty... tak naprawdę czytając go nie byłam w stanie przewidzieć co dalej zaserwuje mi autorka Wink Podoba mi się to, bo czytelnik ma czas na refleksję i własne przemyślenia oraz spekulacje na temat tego co się wydarzy. Nie lubię jak wszystko jest podane na tacy Wink A do tego piękne przemyślenia na temat samotności...
Teksty A i B remisują w tej kategorii. Opowieść A całkiem dobrze spisana, a fabuła ciekawa i wciągająca. Podobało mi się rónież zakończenie - bardzo ciepłe i wzruszające. Tekst B dzięki dużej dokładności opisu tła historycznego wydaje się jakby bardziej realny, mimo, że autorka sama zaznaczyła, że jest to tylko bajka Wink ja, właśnie ze względu na takie dokładne umiejscowienie w czasie, nazwałabym ją raczej... legendą Wink Czytało się ją bardzo łatwo, bo napisana jest z dużą dozą poczucia humoru Wink Dobrze się bawiłam czytając o pomyśle stworzenia domu publicznego... nie ma to jak przedsiębiorczość Wink Trochę rozczarowało mnie natomiast zakończenie, bo w porównaniu z początkiem zostało bardzo spłycone.

Rozdzielamy punkty
– opisy (1 pkt.)
A: -1
B: -0
C: -0
– dialogi (1 pkt.)
A: - 1
B: - 0
C: - 0
– estetyka zapisu (1 pkt.)
A: -0
B: -0
C: -1
– słownictwo (1 pkt.)
A: -0
B: -0
C: -1
– autentyczność (1 pkt.)
A: - 0
B: -1
C: -0

Razem
A: -12
B: -12,5
C: -15,5

The winner is C


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Pozytywka dnia Sob 22:07, 03 Lip 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
zgredek
Dobry wampir



Dołączył: 21 Sie 2008
Posty: 592
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 51 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Antantanarywa

PostWysłany: Sob 19:29, 03 Lip 2010 Powrót do góry

To finał, a ja jestem zła, Argentyna przegrała, boli mnie głowa i nie jestem pewna, czy dobrze zrozumiałam formularz oceniania ;/

Pomysł

– oryginalność (3 pkt.)
A: 0
B: 2
C: 1
– wykonanie (3 pkt.)
A: 0,5
B: 1
C: 1,5

Uzasadnienie:
A: W zasadzie nie rozumiem po co obecna tutaj pierwsza część tekstu - wyrzuciłabym ją całą, byłoby ciekawiej i ładniej, wszystkie elementy fabuły pozostałyby na swoich miejscach i mielibyśmy coś na kształt tajemnicy, która nie pozwala siostrom się porozumieć. Spotkanie z Salvadorem też jakiegoś szczególnego sensu nie miało, gdyby wprowadzono tu jakiś nieoczekiwany wypadek, który skłonił je do rozmowy... Przedstawiona wersja wydarzeń - pojawienie się kogoś, kto pokazuje, gdzie popełniono błędy - jest zbyt oklepana, żebym mogła ocenić ją jako oryginalną.
No i intryguje mnie szalenie, czy Salvador/Constantine malował ją po ciemku Laughing bo źródło światła wspomniane nie było.

B: Taa, dom publiczny to jest coś, co lubię Laughing Całkiem zaskakujący to pomysł, szalenie nieprawdopodobny, ale interesujący. No i podoba mi się wplecenie w to wszystko przyjazdu Chrobrego Wink
Wykonanie pomysłu jest całkiem niezłe, ale pierwsza część jest jakoś tak zbyt rozwlekła, a druga zbyt skrócona się wydaje, dlatego tyle punktów.

C: W zasadzie niektóre rzeczy powtarzają się tutaj jak i w tekście pierwszym, ale ich wprowadzenie wydaje mi się w przypadku tego opowiadania o wiele bardziej uzasadnione i ciekawiej wykonane. Podoba mi się podział na trzy części - w każdej widzimy jedną z sióstr i ich ostateczne "zjednoczenie" (właśnie to uznaję za pomysł, żeby nie było wątpliwości, bo fabuła może nie jest strasznie oryginalna, ale ta forma mi się jak najbardziej podoba i wygląda na najbardziej konsekwentną ze wszystkich prac).


Styl
– poprawność językowa (3 pkt.)
A: 0
B: 2
C: 1
– plastyczność (3 pkt.)
A: 0,5
B: 1
C: 1,5
– kunsztowność (6 pkt.)
A: 1
B: 2
C: 3

Uzasadnienie:

Tekst A: cierpi na przecinkowatość. Literówka w drugim zdaniu... Pauza kompletnie zbędna. Potem przecinka gdzieś brakowało (poprawka, brakuje wielu przecinków - zdecydować się, nadmiar czy niedomiar). Tą powłokę <- za to pani autorka dostaje ode mnie kopa. Już nawet prezenterów telewizyjnych, którzy popełniają ten błąd, poprawiam, haha. Ale, chamy, nie słuchają.
Początek tego tekstu mógłby nosić tytuł: Jak napisać przerażenie i ból na tysiąc sposobów.
Sądzę, że to coś rozsądna prośba <- czy tylko ja mam wrażenie, że tu czegoś brakuje albo czegoś nadmiar?
Nie obchodzi nas czy macie rodzinne <- mnie też nie obchodzi. Ani rodzinne, ani becikowe.
Pełno błędów stylistycznych i językowych.
Jeśli chodzi o opisy - oszeszu, jaki ten ból zwyczajny. Pierwszy opis to masło maślane, które żadnych emocji we mnie nie wywołuje. Jest taki poprawny (nie mam na myśli gramatyki).
Jedno zdanie mi się podobało:
Bałam się świata, który nastąpi po świcie
ale wrażenie zostało zatarte przez to:
Czy kiedykolwiek wschód słońca wywoła we mnie zachwyt?
-.-
Czytało mi się momentami płynnie, a w innych chwilach strasznie, głównie przez błędy.
Kunsztowność to strasznie głupia kategoria - po prostu niekiedy środki stylistyczne nie są potrzebne, by stworzyć piękny tekst, a żal, żeby obrywał on na takiej bzdecie, więc będę tu się raczej kierować środkami stylistycznymi i uczuciami, jakie one we mnie wywołały. Oceniam więc ten tekst w tym miejscu na równi z B.

B: Jeśli chodzi o poprawność językową, niewiele jest w tym tekście rzeczy, do których mogłabym się przyczepić. Ale opisy nie zachwycają, są jakieś takie ciężkie i na siłę, za dużo zdań pojedynczych, więc uskubię z plastyczności i kunsztowności (chociaż pod tym względem żaden tekst mnie nie zachwyca).
Chciałam jeszcze zwrócić uwagę na opis porwania przez wampira - taak, takiego opisu nie było, żadnego budowania emocji, nic. Po prostu przyszoł i wzioł.

C: Drobnych błędów jest więcej niż w przypadku B, więc tu mniej za poprawność. Tekst czytało mi się najlepiej i hmm, może dlatego mam na jego temat najmniej do powiedzenia. Nie miałam żadnych wrażeń nadmiaru czy braku czegoś, no może miejscami jakieś nietrafne określenie (ale to odzywa się moja dusza tępiciela tandetnego romantyzmu).


Postacie
– kreacja głównego bohatera (5 pkt.)
A: 1
B: 2
C: 2
– postacie drugoplanowe (3 pkt.)
A: 1
B: 1
C: 1
– relacje między bohaterami (3 pkt.)
A: 0,5
B: 0,5
C: 2

Uzasadnienie:
A: A matka wpajała, wpajała, wpajała (taka mała aluzja, jak ktoś przeczytał ten tekst, to powinien wiedzieć, do czego). Myślę, że ten tekst tutaj traci przez swoją niezbyt ciekawą fabułę. Nie wiem, jaka była Irina, chociaż czytałam to ledwie kilka minut temu - a przecież to ona odgrywała główną rolę.
Miałam pozytywny obraz Salvadora, aż powiedział Irinie, że go fascynuje (po kilku minutach znajomości, hahahaha). Myślałam o tym, żeby dać tutaj więcej punktów za postaci drugoplanowe, ale nie wiem, czy za samego Salvadora ten tekst zasługuje na takie wyróżnienie.
Relacje... niby są, ale jakby ich nie było. Kompletnie bezemocjonalne w moim odczuciu, stwierdzone z atestem PZH, ale ja ich nie widzę.

B: Mam tutaj problem z główną postacią - w przypadku C również, bo bohaterem jest Bartolomej, a to jednak o klanie z Denalii być miało - dziewczyny odgrywały w tym tekście rolę drugoplanową, jedynie pracownic burdelu, o, pardon, lupanaru. Wykształconym mi się Bartolomej bynajmniej nie wydał, wręcz przeciwnie, z tekstu wynika, że przy prowadzeniu, ehm, biznesu stał się ordynarny i rzucił w kąt swoje dawne nauki. Ale jako taka postać charakter swój ma, dlatego daję za niego 2 punkty.
Postaci drugoplanowe to tutaj, jak już wspomniałam, siostry. Są jednak opisane zbyt niewyraźnie, nieznacznie tylko zakreślone, żebym mogła dać więcej punktów. Relacje znowu są jakby pominięte, mają być, więc określone są, ale uczuć między postaciami nie znać.

C: Tu mamy jakby bohatera zbiorowego, trzy siostry. Nie jestem pewna, czy trzeba było sobie wybrać tę główną siostrę, czy nie, niemniej jednak zaproponowane tutaj rozwiązanie mi odpowiada. Każda z nich jest jakaś - może nie są to zapierające dech w piersiach osobowości, jak Bartolomej, ale są przepełnione smutkiem, który mnie przekonał. Nie tym w oczach, ten mi się nie podobał; wolałam spojrzenie na parę ludzi, którzy są dla siebie obcy. To wysyłanie listów i ich pielęgnowanie. Takie drobne rzeczy, które uczyniły z tych postaci osoby. No i ostateczne spotkanie, przy którym nie ma żadnych wyjaśnień, zbędnych słów, po prostu wszystkie są razem (chociaż słowo rozdziawione totalnie psuje klimat Wink )
I właśnie ta relacja między siostrami mi się podobała w tym tekście najbardziej.
Z postaci drugoplanowych tu zwrócił moją uwagę Jean. Nie wiem, czy dlatego, że to pijany Francuz, który mi się jakoś z Jonathanem Rhys-Meyersem skojarzył (taa, wiem, że Jonathan to Brytyjczyk albo Irlandczyk, ale wyobraźnia działa^^, a Jonathan działa na wyobraźnię).


Ogólne wrażenie
– nieszablonowość tekstu (3 pkt.)
A: 0
B: 2
C: 1
– przyjemny odbiór (3 pkt.)
A: 0,5
B: 1
C: 1,5

Uzasadnienie:
Jeeej, już myślałam, że to koniec, a tu jeszcze muszę się produkować... Więc tekst A jest zwyczajny, B zdecydowanie nieszablonowy, a C przedstawia historię z ciekawej perspektywy. Właśnie ten ostatni najbardziej mi się podobał, idzie niemalże łeb w łeb z B, a za nimi poczłapuje A.

Rozdzielamy punkty
– opisy (1 pkt.)
A: 0
B: 0
C: 1
– dialogi (1 pkt.)
A: 1
B: 0
C: 0
– estetyka zapisu (1 pkt.)
A: 0
B: 0
C: 1
– słownictwo (1 pkt.)
A: 0
B: 1
C: 0
– autentyczność (1 pkt.)
A: 0
B: 0
C: 1

Razem
A: 6
B: 15,5
C: 18,5


Teksty nie są super-ekstra, ale myślę, że raczej dałyście radę :) Tak więc autorce C klaskam, B - wskazuję kciuk w górę, a A mijam w ciszy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zgredek dnia Sob 19:33, 03 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
BajaBella
Moderator



Dołączył: 11 Gru 2009
Posty: 1556
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 219 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z lasu

PostWysłany: Sob 20:12, 03 Lip 2010 Powrót do góry

Pomysł

– oryginalność (3 pkt.)
A: 0,5
B: 2
C: 0,5
– wykonanie (3 pkt.)
A: 1
B: 1
C: 1

Uzasadnienie:

W kategorii oryginalność moim zdecydowanym faworytem jest tekst B. Gratuluję autorce tego pomysłu wyobraźni. Oparła się schematom, które były dość łatwe do przewidzenia w opowiadaniu o siostrach Denali, czyli o ich przeżyciach związanych ze śmiercią matki. Za to duże brawa. Sama historia z miniatury B jest intrygująca bajką dla dorosłych dziewczynek. Pomysł z lunaparem i siostrami w roli kurtyzan, wydał mi się na początku dość karkołomny, ale jak przeczytałam raz jeszcze doceniłam odwagę autorki w odejściu od kanonu i utartych ścieżek. Podoba mi się w tej mini poza tym wiele innych rzeczy, osadzenie akcji w bardzo dalekiej przeszłości, delikatne wplecenie postaci historycznych oraz to, że mogłam poznać siostry Denali będące jeszcze ludźmi.
Tekst A i C trochę mi się mieszają ze sobą. W zasadzie opowiadają o tym samym, tylko w troszkę inny sposób. Do tego obydwie autorki osadziły akcję częściowo w Paryżu, obydwie oparły swoje opowiadania o bardzo charakterystyczną cechę sióstr, będących sukkubami, czyli postawiły na ich związki z ludzkimi mężczyznami. No i niestety obydwie podjęły temat dość przewidywalny, czyli stratę matki.
Jako, że wykonanie to już inna bajka, tutaj rozdzielam punkty po równo. Każdy z tych tekstów ma coś w sobie, czym przykuł moją uwagę. W zasadzie w każdym jest dobrze prowadzona akcja, dość wielowątkowo, ale mając na uwadze warunki, to dość zrozumiałe. Każda z tej mini ma pewien smaczek, raz jest to kilka zdań, raz pomysł, a raz opis emocji. Nie chcę krzywdzić żadnej z nich, bo na to nie zasługują, dlatego taka punktacja.

Styl
– poprawność językowa (3 pkt.)
A: 0
B: 1,5
C: 1,5
– plastyczność (3 pkt.)
A: 1
B: 1
C: 1
– kunsztowność (6 pkt.)
A: 2
B: 2,5
C: 1,5

Uzasadnienie:

Wszystkie trzy teksty czytało mi się dobrze, z tym że w A znalazłam kilka błędów, głównie literówek, a że niestety punktów jest mało do podziału, a w tekście B i C żadnych zgrzytów nie znalazłam, rozdaję w ten sposób punkty.
W przypadku plastyczności opisów bardziej przypadły mi do gustu teksty A i B. C jakoś do mnie w tej kategorii nie przemówił. Szkoda, że w A są błędy, troszkę to burzy obraz, ponieważ sposób pisania autorki, formułowania myśli i przelewania ich na papier bardzo mi odpowiada. Natomiast w tekście B podobało mi się budowanie atmosfery słowami, opisy kurtyzan i ich umiejętności. Czułam się tak, jakbym czytała obyczaj, z baśniowym (choć nieco mrocznym) zakończeniem.
Z kunsztownością miałam mały dylemat, bo w zasadzie barwność opisów i ich duży ładunek emocjonalny znalazłam w każdym z trzech tekstów.
W tej kategorii znów mnie najbardziej zaskoczyły opisy w tekście B. Podobała mi się ich wiarygodność, dopracowanie, dobór słów – prosty, ale jednocześnie stwarzający atmosferę nieco frywolnej, nieco dramatycznej baśni. Ujęła mnie ich dokładność w dbaniu o szczegóły. Podobały mi się również opisy w tekście A. Były takie malownicze, delikatne czasem bardzo obrazowe, a czasem pełne subtelności. W związku z powyższym, pozostając w zgodzie z własnym sumieniem, rozdzielam punktację w powyższy sposób.


Postacie
– kreacja głównego bohatera (5 pkt.)
A: 2
B: 1,5
C: 1,5
– postacie drugoplanowe (3 pkt.)
A: 1
B: 1
C: 1
– relacje między bohaterami (3 pkt.)
A: 0,5
B: 0,5
C: 2

Uzasadnienie:

No cóż nigdy nie sądziłam, że do tego dojdzie, ale jak dla mnie, najlepiej wykreowaną postacią jest Irina z tekstu A. Nie przepadam za tą siostrą Denali, ale tu jej obraz całkowicie mnie zaskoczył. Autorka wczuła się w tę postać, stworzyła ją niezwykle wiarygodnie i sprawiła, że spojrzałam na Irinę inaczej. Świetnie oddane emocje. Brawo.
W tekście B, podoba mi się postać Tanyi, ale jest zbyt krótko przedstawiona.
Natomiast w C nie mogę się zdecydować, która z sióstr gra główną rolę w tym opowiadaniu. Chyba w zasadzie wszystkie trzy…
Postacie drugoplanowe - zapadły mi w pamięć trzy: intrygujący mężczyzna o wielu imionach z tekstu A; niestrudzony twórca lunaparu z tekstu B i malarz, który namalował Irinę w tekście C. Zatem prosty rachunek – każdy tekst otrzymuje po jednym punkcie.
Relacje pomiędzy bohaterami najlepiej ujęła zdecydowanie autorka tekstu C. Widać więź między siostrami, jest ona autentycznie, bez zbytniej przesady i słodyczy opisana. Brawa za naturalność i prawdziwość ukazanych w tekście tychże relacji. A i B w zasadzie w tym kontekście wyglądają dość podobnie, autorki postawiły na przedstawienie czego innego, a relacje są jakby obok.

Ogólne wrażenie
– nieszablonowość tekstu (3 pkt.)
A: 0,5
B: 2
C: 0,5
– przyjemny odbiór (3 pkt.)
A: 1
B: 1
C: 1

Uzasadnienie:

Najbardziej ujęła mnie nieszablonowość tekstu B. W całości. Niezwykle świeży, dość odważny i ciekawy pomysł, dobrze poprowadzona fabuła, historia tworzy odrębną, zamkniętą całość. Do tego dodam naturalność i dopracowanie opisów, pewną magię przeplatającą się z rzeczywistością w bardzo wiarygodny sposób. Ta historia zapada w pamięć, głównie przez to, że jest właśnie w taki nieszablonowy, oryginalny sposób autorka ujęła temat. Zero sztampy i schematyczności, za to dużo wyobraźni.
Jak już wspominałam na samym początku teksty A i C niestety są, jak dla mnie, dość podobne do siebie. W zasadzie te historie są ciekawe, ale zlewają mi się w jedno. Musiałam ze dwa razy wracać, żeby sobie przypomnieć w której z nich Kate szkicowała w Paryżu obrazy, a w której Irina spotkała niezwykłego mężczyznę o wielu imionach.
Za to wszystkie trzy opowiadania są przyjemne w odbiorze, dobrze się jej czyta, chłonąc teksty. Dodatkowo, duży plus dla wszystkich autorek za długość miniatur.

Rozdzielamy punkty
– opisy (1 pkt.)
A: 0
B: 1
C: 0
– dialogi (1 pkt.)
A: 0
B: 1
C: 0
– estetyka zapisu (1 pkt.)
A: 0
B: 0
C: 1
– słownictwo (1 pkt.)
A: 0
B: 1
C: 0
– autentyczność (1 pkt.)
A: 0
B: 1
C: 0

Razem
A: 9,5
B: 18
C: 12,5

Gratulacje!


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez BajaBella dnia Sob 22:54, 03 Lip 2010, w całości zmieniany 4 razy
Zobacz profil autora
Viv
Dobry wampir



Dołączył: 27 Sie 2009
Posty: 1120
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 103 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z 44 wysp

PostWysłany: Pon 12:49, 05 Lip 2010 Powrót do góry

Pomysł

– oryginalność (3 pkt.)
A: 0,5
B: 2
C: 0,5
– wykonanie (3 pkt.)
A: 1
B: 1
C: 1

Uzasadnienie:

Oryginalność, tutaj bardzo mi się spodobał tekst B. To jest całkiem inna bajka, której się
raczej nie spodziewałam. Historia sióstr jako luksusowych kurtyzan pochłonęła mnie całkowicie. Pięknie napisana opowieść z dawnych czasów, wpleciony wątek historyczny, w pewnym momencie myślałam, że zaraz pojawi się okrutna księżna Batory i to ona pozmienia siostry w wampirzyce.
Teksty A i C są także fajnie napisane, ale trochę przewidywalne, czyli autorki postawiły na wątek o stracie matki. W tekście C podoba mi się forma, w jakiej została napisana, czyli krótkie urywki z życia każdej siostry. Poznajemy je wszystkie, autorka opisała je po kolei aż do spotkania. Jeśli chodzi o wykonanie, to wszystkie trzy historie w jakiś sposób mi się podobały, każda jest inna, każda autorka miała swój pomysł na przedstawienie sióstr. Tutaj punkty po równo, myślę, że się należą.
Styl
– poprawność językowa (3 pkt.)
A: 0
B: 2
C: 1
– plastyczność (3 pkt.)
A: 1
B: 1
C: 1
– kunsztowność (6 pkt.)
A: 2
B: 2,5
C: 1,5

Uzasadnienie:

W pierwszym tekście było chyba najwięcej błędów. Literówek, co nie miara, przecinki też nie zawsze na właściwych miejscach. W tekście B znalazłam tylko dwie małe wpadki: o czarnych jak słoma włosach– pewnie miało być smoła, i: za drzewami na wprost ciemnego przejścia – chyba miało być drzwiami. W tekście C także kilka literówek, powtórzeń.
W kategorii plastyczność po równo, ponieważ wszystkie teksty zawierały piękne opisy, dużo emocji u bohaterów, czytało mi się wszystkie dobrze.
Kunsztowność, tutaj zdecydowanie wygrywa tekst B, zaskoczył mnie oryginalnością, zdania są ładnie skonstruowane, ciekawie prowadzona akcja. Pozostałe teksty były także dobre, aczkolwiek w tekście A nie podobały mi się niektóre zdania, za to przepiękne opisy bardzo mi przypadły do gustu.
Postacie
– kreacja głównego bohatera (5 pkt.)
A: 2
B: 1,5
C: 1,5
– postacie drugoplanowe (3 pkt.)
A: 1
B: 1
C: 1
– relacje między bohaterami (3 pkt.)
A: 0,5
B: 0,5
C: 2

Uzasadnienie:


W tekście A bardzo wyrazista postać Iriny. To ona grała tu pierwsze skrzypce, reszta sióstr była tylko dodatkiem. Dzięki temu możemy się skupić na emocjach targających wampirzycą i relacji, jaka panuję między siostrami.
W tekście B wyszło na to, że to Bartolomej jest główną postacią. Było go najwięcej, sióstr mi trochę tu zabrakło. Mało opisów ich losów za dużo właściciela lupanaru.
Tekst C, tu autorka podeszła jeszcze inaczej i mamy tu trzy główne bohaterki. Każda z sióstr jest opisana po kolei i mamy treściwy opis każdej z nich.
Postaci drugoplanowe, tu daje po równo, bo podobał mi się zarówno Tristan, czy jakkolwiek miał na imię, w drugim Bartolomej bardzo wyrazista postać no i w trzecim tekście Jean, chociaż za wiele go nie było.
Relacje między bohaterami, tutaj zdecydowany faworyt, tekst C. W tym tekście jest najbardziej pokazana więź między siostrami. Jest ona najważniejszym sensem w tej mini.
Pięknie, prosto przedstawiona relacja.
Ogólne wrażenie
– nieszablonowość tekstu (3 pkt.)
A: 0,5
B: 2
C: 0,5
– przyjemny odbiór (3 pkt.)
A: 1
B: 1
C: 1

Uzasadnienie:

Ogólne wrażenie. Śmiało mogę stwierdzić, że tutaj wygrywa tekst B. Niebanalny, niekonwencjonalny, odważny pomysł. Autorka stworzyła piękną, bajkową opowieść, która po wpleceniu wątków historycznych nabiera niezwykłej, fascynującej i wciągającej historii, do której miło będzie wrócić.
Teksty A i C są także fascynujące aczkolwiek obie autorki postawiły na taką samą fabułę, historię sióstr po stracie matki. Wszystkie są przyjemne w odbiorze, płynnie się czytało i co najważniejsze nie nudziłam się w trakcie czytania, co przy takiej ilości tekstu jest wielkim plusem.
Rozdzielamy punkty
– opisy (1 pkt.)
A:
B: 1
C:
– dialogi (1 pkt.)
A: 1
B:
C:
– estetyka zapisu (1 pkt.)
A:
B:
C: 1
– słownictwo (1 pkt.)
A:
B: 1
C:
– autentyczność (1 pkt.)
A:
B: 1
C:

Razem
A: 10,5
B: 17,5
C:12


Gratuluję wszystkim autorkom wejścia do finału i życzę powodzenia!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Viv dnia Pon 12:51, 05 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Prawdziwa
Dobry wampir



Dołączył: 21 Sie 2009
Posty: 573
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 63 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze sklepu ;p

PostWysłany: Wto 10:45, 06 Lip 2010 Powrót do góry

Pomysł

– oryginalność (3 pkt.)
A:0
B:2
C:1
– wykonanie (3 pkt.)
A:0
B:2
C:1

Uzasadnienie: Zacznę od tego, ze niesamowicie zaskoczył mnie tekst B. Fabuła jest zupełnie inna niż pozostałe teksty. To tak jakby inne realia, inna rzeczywistość. Takie odnosi się wrażenie. Tekst C też mi się podobał. Głównie ze względu na podział tekstu na trzy konkretne części, a każda z nich dotyczyła innej bohaterki. A tekst A wypadł przy nich trochę słabiej. Wydaje mi się, ze na zero pkt nie zasługuje, ale jakoś podzielić punkty musiałam.

Styl
– poprawność językowa (3 pkt.)
A:0
B:1
C:2
– plastyczność (3 pkt.)
A:1
B:1
C:1
– kunsztowność (6 pkt.)
A:1
B:4
C:1

Uzasadnienie: Nie wiem, co stało się z tekstem A. Czyżby Word zaczął żyć własnym życiem?
Odniosę się do kunsztowności tekstów. Spodobała mi się maniera tekstu B. Dostosowanie języka do panujących realiów. Pozostałe teksty oceniłam po równo, bo wydały mi się na równi dobrze napisane (nie patrząc na błędy A).

Postacie
– kreacja głównego bohatera (5 pkt.)
A:3
B:1
C:1
– postacie drugoplanowe (3 pkt.)
A:0
B:2
C:1
– relacje między bohaterami (3 pkt.)
A:1
B:1
C:1

Uzasadnienie: Jako wielka fanka wampiryzmu nie mogłam powstrzymać się przed wyróżnieniem tekstu A w pierwszym podpunkcie. To jedyny tekst z takim mocnym akcentem, z drapieżnością. Co do postaci drugoplanowych, to dominuje „Pan” z tekstu B. No i plus za naszego króla. A co
Co do relacji to napiszę tylko tyle, ze odczuwało się w każdym tekście podobne więzi. Dlatego po równo.

Ogólne wrażenie
– nieszablonowość tekstu (3 pkt.)
A:1
B:1
C:1
– przyjemny odbiór (3 pkt.)
A:0
B:0
C:3

Uzasadnienie: Pierwszego podpunktu nigdy nie potrafiłam rozsądnie zagospodarować, natomiast drugi był dla mnie bardzo prosty i przyjemny. Tekst A był nieco denerwujący, kiedy musiałam zastanawiać się o jakie słowo chodzi dokładniej, poprawiając sobie błędy. Tekst B mimo oryginalności, momentami nużył i dezorientował. Nawet nie wiem, dlaczego. Natomiast C to czysta przyjemność czytania. Łatwy odbiór, plastyczność. Wszystko tworzyło zgraną całość.

Rozdzielamy punkty
– opisy (1 pkt.)
A:0
B:0
C:1
– dialogi (1 pkt.)
A:0
B:1
C:0
– estetyka zapisu (1 pkt.)
A:0
B:0
C:1
– słownictwo (1 pkt.)
A:0
B:1
C:0
– autentyczność (1 pkt.)
A:1
B:0
C:0

Razem
A:8
B:17
C:15


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Prawdziwa dnia Wto 10:54, 06 Lip 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Antonina
Dobry wampir



Dołączył: 18 Wrz 2009
Posty: 1127
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 41 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z objęć Jokera

PostWysłany: Czw 9:10, 08 Lip 2010 Powrót do góry

Pomysł
– oryginalność (3 pkt.)
A: 0,5
B: 1,5
C: 1
– wykonanie (3 pkt.)
A: 1
B: 1
C: 1

Uzasadnienie:
Jeśli chodzi o tekst A, to pomysł był być może nieco przewidywalny, tzn. zaczepienie o znane nam już z sagi zdarzenie (śmierć matki), ale całość w połączeniu z drugą częścią w Paryżu była ciekawie i ładnie ujęta. Historia opisana w tekście B była bardzo oryginalna, zarówno jeśli chodzi o formę, jak i o treść. W tekście C podobał mi się pomysł na podzielenie akcji na trzy części, nawet na samym początku części drugiej myślałam, że autorka pomyliła imiona, ale nie. Jeżeli chodzi o wykonanie, to dla wszystkich tekstów daję po równo, ponieważ zamierzone przez autorki pomysły zostały spójnie doprowadzone do końca, logicznie wszystko grało.

Styl
– poprawność językowa (3 pkt.)
A: 0
B: 1
C: 2
– plastyczność (3 pkt.)
A: 1
B: 1
C: 1
– kunsztowność (6 pkt.)
A: 0,5
B: 3
C: 2,5

Uzasadnienie:
W tekście A było trochę błędów, głównie literówki – ich było nawet dość sporo, co w pewnym momencie zaczęło mnie wręcz drażnić, gdyż tekst wyglądał przez to na niestarannie napisany (a to przecież finał), było też parę błędów interpunkcyjnych.
Bardzo podobał mi się styl tekstu B, widać, że był napisany starannie i nietuzinkowo, słownictwo było dobrane dobrze i konsekwentnie, błędów było niewiele. Czytało się ten tekst płynnie i przyjemnie.
W tekście C nie dostrzegłam żadnych błędów, cały tekst napisany był dobrym, czytelnym i wyważonym stylem, czytało się go lekko.

Postacie
– kreacja głównego bohatera (5 pkt.)
A: 2
B: 0,5
C: 2,5
– postacie drugoplanowe (3 pkt.)
A: 1
B: 1
C: 1
– relacje między bohaterami (3 pkt.)
A: 0,5
B: 0,5
C: 2

Uzasadnienie:
Jeśli chodzi o główne bohaterki, to moim zdaniem najlepiej przedstawione są one w tekście C – zarówno, jeśli chodzi o kreacje, jak i o opis ich relacji. Może nie są one długie, ale najbardziej do mnie przemówiły, ponieważ krótkie bądź co bądź opisy ich uczuć oddały więcej treści i emocji niż jakieś długie opisówki. W te siostry z tekstu C jestem najbardziej skłonna uwierzyć, wydają mi się najbardziej autentyczne, podobnie jest z ich relacjami. Widać w tym tekście ich miłość i przywiązanie, okazywane na rożne sposoby. W tekście A główną bohaterką jest na pewno Irina, co pozostawiało dość dużą swobodę, która została dość dobrze wykorzystana, widać odczucia Iriny i można też zrozumieć, dlaczego później postępowała tak a nie inaczej (w sensie jak donosiła Volturim o Nessie w sadze).
Jeśli chodzi o tekst B, to wychodzi chyba na to, że Bartolomeo jest tu główną postacią, a siostry są niejako na doczepkę. Tak czy siak, uważam, że postacie to słaba strona tekstu B, gdzie nacisk został położony bardziej na styl i fabułę.
Każdy tekst dostaje po równo za postacie drugoplanowe, ponieważ w każdym odegrały swoją rolę. W tekście C było ich w sumie najmniej, ale były potrzebne, aby przez pryzmat jak są traktowane pokazać charakter sióstr; w tekście A Tristan odegrał niebagatelną rolę i został też skonstruowany w nietuzinkowy sposób, a w tekście B (zakładając, że to będą trzy siostry i inni) za samą ciekawą różnorodność (siostry, wampir, inne ladacznice, polski król itd.) należy się punkt.

Ogólne wrażenie
– nieszablonowość tekstu (3 pkt.)
A: 0,5
B: 2
C: 0,5
– przyjemny odbiór (3 pkt.)
A: 1
B: 1
C: 1

Uzasadnienie:
Najbardziej nieszablonowy był na pewno tekst B, zabierając się do oceny finału nie spodziewałam się przeczytać tego rodzaju tekstu, na pewno nie można odmówić mu oryginalności i staranności w doborze słów i stworzeniu takiego a nie innego stylu. Mogłabym się tylko czepiać, może zbyt nagłego i niespodziewanego przyśpieszenia akcji, jeżeli chodzi o ratowanie Tanyi (bo niby skąd Katarina miała o tym wiedzieć, tj że coś jej grozi?), ale w końcu to bajka, ma więc ona prawo rządzić się swoimi fantastycznymi prawami. Miniaturka z klimatem.
Co do tekstu A, to zachwycił mnie on najmniej z tych trzech, ale też nie był zły. Tekst miał duży minus już za ilość byków, a co do treści to miał parę dobrych momentów, zwłaszcza zakończenie mi się spodobało. W tekście C, podobnie jak w A, było nawiązanie do tragicznych wydarzeń sióstr z przeszłości, ale w dużo mniejszym stopniu i osobiście bardziej odpowiadało mi takie podejście do sprawy. Fajnie też, że każda z sióstr dostała swój osobny „rozdział”.

Rozdzielamy punkty
– opisy (1 pkt.)
A: 0
B: 1
C: 0
– dialogi (1 pkt.)
A: 0
B: 0
C: 1
– estetyka zapisu (1 pkt.)
A: 0
B: 0
C: 1
– słownictwo (1 pkt.)
A: 0
B: 1
C: 0
– autentyczność (1 pkt.)
A: 0
B: 0
C: 1

Razem
A: 8
B: 14,5
C: 17,5


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dzwoneczek
Moderator



Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 231 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 20:24, 08 Lip 2010 Powrót do góry

Dziś będę trochę "obcesowa". Proszę się na mnie nie obrażać...



Pomysł

– oryginalność (3 pkt.)

A: 0,5
B: 1,5
C: 1

– wykonanie (3 pkt.)

A: 0
B: 1
C: 2

Uzasadnienie:

Jeżeli chodzi o oryginalność, to na pewno wygrywa tu tekst B. Tekst A... trochę mnie znudził, jest długi, rozwlekły i w zasadzie tylko zakończenie mi się podobało. Tekst C jest ładną, lekką impresją, aczkolwiek... Szkoda, że wszystkie autorki niejako skupiły się na relacji między trzema siostrami. Czy naprawdę trzeba było pisać o wszystkich trzech?
Mam też wrażenie, że autorka tekstu B postawiła na oryginalność za wszelką cenę. Bo dla mnie trochę to za duże odejście od kanonu. Należy przypuszczać (nie pamiętam, czy jest o tym mowa w Sadze), że to Sasha przemieniła Kate, Tanyę i Irinę, a nie jakiś wampir w burdelu... Wizja wizją, ale za łatkę bym raczej tego nie uznała.
Co do wykonania... Nie lubię być taka obcesowa, ale tekst A to skandal pod względem ilości błędów. Naliczyłam uwaga: 104 błędy interpunkcyjne! A są również gramatyczne, ortograficzne, literówki, niezręczności składniowe. Jak na finał turnieju, to ten tekst jest po prostu... niechlujny, bo żadnej z pań nie podejrzewałabym o taką ilość błędów i aż umieram z ciekawości, która naprawdę powinna się wstydzić...
Teksty B i C mają podobną, niewielką ilość błędów, ale zgrabniejsze, ładniejsze zdania to zaleta tekstu B, jak również ładne opisy. W tekście C podoba mi się podział na części i potraktowanie każdej z sióstr oddzielnie.

Styl

– poprawność językowa (3 pkt.)
A: 0
B: 1,5
C: 1,5

– plastyczność (3 pkt.)
A: 0
B: 2
C: 1

– kunsztowność (6 pkt.)
A: 1
B: 3
C: 2

Uzasadnienie:
W zasadzie... nie wiem, co tu napisać, bo napisałam już to, co myślę w kategorii "wykonanie". Na pewno tekst B zwycięża taką cechą, którą wręcz nazwałabym "finezja". Pióro autorki B jest finezyjne. Opisy piękne, budowa zdań zachwyca. Tylko to "czarne jak słoma"... Słoma jest czarna? Jak to mawia zgredek: *ściana*

Postacie

– kreacja głównego bohatera (5 pkt.)
A: 3
B: 1
C: 1

– postacie drugoplanowe (3 pkt.)
A: 2
B: 1
C: 0

– relacje między bohaterami (3 pkt.)
A: 0,5
B: 2
C: 0,5

Uzasadnienie:
No cóż... W tekście B w zasadzie nie ma głównego bohatera, jednak to właśnie w nim podobały mi się najbardziej relacje między kobietami, ich wzajemna troska o siebie mnie urzekła. Postacią drugoplanową, która najbardziej zapadła mi w pamięć i jest Constantine/Salwador z tekstu A (choć autorka mogłaby się zdecydować, czy on jest Salwador czy Salwator). Jako główna postać, najmocniejsza dla mnie jest Tanya z tekstu A, a na drugim miejscu Kate z tekstu C. Zresztą… one są jakoś do siebie podobne… Może to ten Paryż…

Ogólne wrażenie

– nieszablonowość tekstu (3 pkt.)
A: 0,5
B: 1
C: 1,5
– przyjemny odbiór (3 pkt.)
A: 0
B: 1,5
C: 1,5

Uzasadnienie:
Wybieram jako najbardziej nieszablonowy tekst C głównie ze względu na formę. Przyjemnie czytało mi się i B i C, w A się męczyłam nie tylko ze względu na błędy, ale też na swego rodzaju „ględzenie” o emocjach. Za dużo już tego wałkowania uczuć. Było mdło… W zasadzie w A podobała mi się głównie końcówka. Część paryska - dużo ciekawsza niż początek. Natomiast w tekście B „przyśpieszona” niczym rakieta końcówka podobała mi się najmniej. Tekst C wydał mi się najbardziej wyważony i jakiś taki „najsubtelniejszy” w dobrym tego słowa znaczeniu w emocjach.

Rozdzielamy punkty

– opisy (1 pkt.)
A: 0
B: 1
C: 0
– dialogi (1 pkt.)
A: 0
B: 0
C: 1
– estetyka zapisu (1 pkt.)
A: 0
B: 0
C: 1
– słownictwo (1 pkt.)
A: 0
B: 1
C: 0
– autentyczność (1 pkt.)
A: 1
B: 0
C: 0

Razem
A: 8,5
B: 17,5
C: 14

Nie wiem, czemu taka punktacja wyszła, bo w sumie najbardziej podoba mi się tekst C jako historia i według mnie powinien wygrać, ale tekst B jest niewątpliwie najlepiej dopracowany, najlepiej wykonany, choć chętnie bym mu gdzieś dała minus za kiepską końcówkę i niekanoniczność. Ten tekst oprócz imion bohaterek i tego, że są wampirami, niewiele ma z fandomem Zmierzchu wspólnego... Niemniej jak widać, większość kategorii dotyczy wykonania i nie mam jak inaczej rozdzielić tych punktów...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dzwoneczek dnia Czw 20:32, 08 Lip 2010, w całości zmieniany 4 razy
Zobacz profil autora
Courtney
Człowiek



Dołączył: 02 Maj 2010
Posty: 81
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Toruń

PostWysłany: Pią 0:15, 09 Lip 2010 Powrót do góry

Pomysł

– oryginalność (3 pkt.)
A: 1
B: 0
C: 2
– wykonanie (3 pkt.)
A: 0
B: 1
C: 2

Uzasadnienie:
Co do tekstu B, to czuję, jakbym miała déjà vu. Zapewne nie tylko mi, w ogólnym zarysie fabuły, bardzo przypomina pewien ff. Odniosłam też wrażenie, że tekst B jest najbardziej komercyjny. Za domy publiczne, kurtyzany i inne gady podziękuję. Uważam, że zejście na tematy związane z seksem to pójście po najmniejszej linii oporu. Myślę, że teksty A i C są tak samo oryginalne, ale właśnie ze względu na zrobienie z naszych wampirzyc nimfomanek w tekście A, zwycięstwo w kategorii oryginalność przyznam tekstowi C.
W wykonaniu ponownie wytypowałam tekst C, gdyż bardzo urzekło mnie przedstawienie siostrzanej miłości. Wywołało to u mnie uśmiech na twarzy. Autorko tekstu C, wspaniale pokazałaś w swoim dziele wartości. Na drugim miejscu w moich oczach usytuował się tekst B, właśnie doskonałe wykonanie uratowało fabułę, która nie przypadła mi do gustu. Autorko tekstu B, mam wrażenie, że potrafisz zrobić złoto ze wszystkiego. Nawet wydawca książki telefonicznej zbiłby na Tobie fortunę. Tekst A w kategorii wykonanie wypadł wg mnie najgorzej. To pióro jest piękne, potrafi wywoływać emocje i bawić się czytelnikami, lecz niestety, nie jest to pióro złote.

Styl
– poprawność językowa (3 pkt.)
A: 1
B: 1
C: 1
– plastyczność (3 pkt.)
A: 0
B: 2
C: 1
– kunsztowność (6 pkt.)
A: 1
B: 2
C: 3

Uzasadnienie:
Każdej z autorek podwinęła się noga, jeśli chodzi o poprawność językową. Nie dziwi mnie to specjalnie, bo wiadomo, że polski to taki język, w którym w wielu sytuacjach jest wiele odmiennych opinii i wielu sporów nie da się rozwikłać. Dlatego też w tym punkcie nie czepiam się nikogo.
Plastyczność i kunsztowność pozwolę sobie omówić pokrótce w jednym punkcie. Tak jak już wcześniej wspominałam, Autorko tekstu B, masz złote pióro. Lekkość, z jaką prowadzisz stalówkę po papierze jest zdumiewająca. Potrafisz wycisnąć z naszego języka wszystko to, co piękne. W tekście C spodobały mi się opisy, zarówno otoczenia, jak i emocji. Trafiło to do mnie, dlatego też jako drugi, wybrałam tekst C. Jeśli chodzi o te dwa punkty, na końcu sytuuje się tekst A. Odnosi się wrażenie, że tekst A jest po prostu niedopracowany w niektórych momentach. Nie bardzo rzuca się to w oczy, ale styl jego wykonania wydaje się być na nieco słabszy, chociaż wyróżnia się na tle najlepszych autorek naszego forum.

Postacie
– kreacja głównego bohatera (5 pkt.)
A: 2
B: 1
C: 2
– postacie drugoplanowe (3 pkt.)
A: 3
B: 0
C: 0
– relacje między bohaterami (3 pkt.)
A: 0
B: 0
C: 3

Uzasadnienie:
Główne bohaterki tekstu A i C oceniłam na równi. W tekście A Irina, z pozoru gotowa na wszystko, nie potrafiąca cofnąć się przed niczym,a ugięła się przed ludzkim mężczyzną. Wspaniale pokazana zmiana w osobowości, odrzucenie zasad moralnych, spowodowane urazem psychicznym. Porównałabym to do wpadnięcia w alkoholizm. W tekście C, gdyby się uparł, możnaby wytypować dwie główne bohterki. Ja jednak za tą "główniejszą" uznaję Kate. Urzekła mnie w niej subtelność, kobiecość. Pomimo, że jest niezniszczalnym wampirem, ma nadludzką siłę, to ukazano ją w jakiś taki piękny sposób, wyobraziłam ją sobie jako drobną, filigranową kobietę. Tanya z tekstu B, jako kurtyzana nie podobała mi się. Skojarzyła mi się z wampirami z Domu Nocy we Wiedźminie, takie moje prywatne zobaczenie. Wolę bardziej delikatne oblicza wampirzyc z Denali.
Z postaci drugoplanowych tak bardzo spodobał mi się Salvador, że postanowiłam przyznać tekstowi A maksymalną liczbę punktów. Hmm... malarz, Salvador. Wydaje mi się, że jest to pewne nawiązanie do Salvadora Dali, on też był wielkim indywidualistą, tak jak ten z tekstu A. Jeśli nie, to możliwe, że mam schizy. Jednak i tak jest genialną postacią.
W relacjach również postanowiłam przyznać maksa jednej autorce. Autorko tekstu C, gratuluję świetnej sceny końcowej, która nawet trochę mnie rozbawiła. Wspaniała, siostrzana miłość, której nie zniszczyła nawet tragedia, jaką była utrata matki.

Ogólne wrażenie
– nieszablonowość tekstu (3 pkt.)
A: 0
B: 3
C: 0
– przyjemny odbiór (3 pkt.)
A: 0
B: 1
C: 2

Uzasadnienie:
Zdecydowanie najbardziej nieszablonowy jest tekst B. W tekstach A i C jest kilka podobieństw, które nie trudno wyłapać i właśnie z ich powodu zdecydowałam się nagrodzić tekst B.
Najprzyjemniejszy, o najciekawszej fabule i dobrym piórze wydał mi się tekst C. Bardzo interesujący i wciągający, większość czytelników porusza w ostatniej, urzekającej scenie. Tekst B przyciąga swoim złotym piórem, za co stoi na drugim miejscu.

Rozdzielamy punkty
– opisy (1 pkt.)
A: 0
B: 1
C: 0
– dialogi (1 pkt.)
A: 0
B: 0
C: 1
– estetyka zapisu (1 pkt.)
A: 0
B: 0
C: 1
– słownictwo (1 pkt.)
A: 0
B: 1
C: 0
– autentyczność (1 pkt.)
A: 0
B: 0
C: 1

Razem
A: 8
B: 13
C: 19

Gratuluję wszystkim Autorkom, lecz największe gratulacje kieruję w stronę autorki tekstu C Very Happy

edit: buchnęłam się w podliczeniu punktów, przeoczyłam 1 pkt dla tekstu B.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Courtney dnia Pią 10:29, 09 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
modliszka
Zły wampir



Dołączył: 14 Lip 2009
Posty: 436
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 18:31, 09 Lip 2010 Powrót do góry

Dziewczyny, gratuluję Wam wszystkim tego, że znalazłyście się w finale. Gratuluję udanych tekstów, gratuluję ciekawych pomysłów i życzę dalszego rozwoju. Oby wena Was nigdy nie opuszczała! A teraz moje wrażenia po przeczytaniu Waszych prac.


Pomysł

– oryginalność (3 pkt.)
A: 0
B: 1,5
C: 1,5
– wykonanie (3 pkt.)
A: 0
B: 1
C: 2

Uzasadnienie:

Zacznę od tego, że rozbawiło mnie to, że w tekstach A i C pojawił się Paryż, a w nim tajemniczy Francuz nawiązujący z wampirzycą rozmowę słowami „Wiem, kim jesteś”. To niesamowite Wink Ale przejdźmy do sedna.
- Za wyjątkowo oryginalny uważam pomysł (mam tu na myśli fabułę) autorki tekstu B. Przeniesienie akcji w czasy średniowiecza uważam za niezwykłe ciekawe. Podobnie jak uczynienie z naszych bohaterek kurtyzan w słowackim lupanarze. Niemniej bohaterki tego tekstu równie dobrze mogłyby nosić inne imiona, nic bowiem nie łączy ich z sagą S. Meyer. I to mnie rozczarowało. Wolałabym, aby autorka tekstu znalazła sposób na to, aby wpleść w swoją opowieść takie informacje o bohaterkach, które nie pozostawiałyby wątpliwości, że są to znane nam z książek Meyer przedstawicielki klanu Denali. No i nie ukrywam, że wolałabym przynajmniej jedną z nich w roli głównej od starego zbereźnika Wink Dlatego 1,5 za pomysł.
- Tyle samo przyznaję także trzeciemu tekstowi. Ujął mnie bowiem pomysł autorki, która głównym motywem swojej opowieści uczyniła motyw samotności oraz więzi międzyludzkich (międzywampirzych ;P) no i uwielbiam szczęśliwe zakończenia hihi J
- Tekstowi A nie przyznałam żadnego punktu, gdyż – moim zdaniem – w tej kategorii wypadł on znacznie słabiej od dwóch pozostałych tekstów.
W kategorii „wykonanie” przyznawałam punkty za realizację konceptu - za to, na ile autorce udało się zrealizować zamysł i w jaki sposób <ciekawy> przedstawiła temat. Byłam zatem konsekwentna i - skoro dałam 0 tekstowi A za oryginalność - w tej podkategorii także wystawiłam 0. Tekst B oceniłam na 1 punkt, gdyż odnoszę wrażenie, że potencjał tekstu nie został w pełni wykorzystany. Pomysł na fabułę opowieści stwarzał wielkie możliwości, tymczasem zakończenie zostało potraktowane po macoszemu. Należałoby je dopracować (mam zwłaszcza na myśli scenę ukąszenia Iriny i Katriny oraz wzmiankę o ich dalszych losach). 2 punkty przyznałam autorce tekstu C, która – moim zdaniem – świetnie poradziła sobie z tematem i w ciekawy, komunikatywny i spójny sposób zrealizowała swój pomysł. Brawo!

Styl
– poprawność językowa (3 pkt.)
A: 0
B: 0,5
C: 2,5
– plastyczność (3 pkt.)
A: 0,5
B: 1
C: 1,5
– kunsztowność (6 pkt.)
A: 1
B: 2
C: 3

Uzasadnienie: We wszystkich tekstach znalazły się niestety usterki, ale pierwszy z nich – pod względem poprawności językowej – wypadł zdecydowanie najgorzej. Dziwi mnie to, że autorka tekstu, który wystawiony został w finale konkursu, tak bardzo lekceważy interpunkcję. W tekście A naliczyłam kilkadziesiąt błędów interpunkcyjnych! Przecinki znalazły się tam, gdzie znaleźć się nie powinny, a tam, gdzie należałby je postawić, zazwyczaj ich nie było. Odnoszę wrażenie, że autorka tego tekstu stawia przecinki ot tak, nie zważając na jakiekolwiek zasady interpunkcji. Do jej tekstu zakradły się także liczne błędy ortograficzne, fleksyjne, składniowe i leksykalne. Moją zgrozę wzbudził zwłaszcza początek opowiadania oraz złe zastosowanie nosówek np. „Nie potrafiłam nadać imion emocją,” Do tego sporo literówek. W tekście B znalazło się także sporo błędów interpunkcyjnych i frazeologicznych np. „syreni głos” (podczas gdy mamy syreni śpiew), „komnata powitalna” (nigdy o takowych nie słyszałam, w architekturze funkcjonuje chyba raczej pojęcie komnaty reprezentacyjnej – tu właśnie przyjmuje się gości) „instrument przybył” (został sprowadzony) czy „włosy czarne jak słoma” (oczywiście powinna być smoła – ale to pewno przejęzyczenie). Autorka stosuje często zły zapis przyimków – np. „z swoim”, „z szlachtą (powinno być ze swoim, ze szlachtą). Najwięcej usterek znalazłam przy opisach poszczególnych kurtyzan. Na tle dwóch pierwszych tekstów zdecydowanie najlepiej wypada tekst C. Wprawdzie i do niego zakradły się drobne usterki interpunkcyjne i leksykalne, ale były są to błędy II stopnia i było ich zaledwie kilka.

Pod pojęciem plastyczności rozumiem obrazowość oraz sugestywność tekstu i właśnie to oceniałam w tej podkategorii. Moją wyobraźnie pobudziły przede wszystkim teksty B i C, przy czym styl drugiego z nich (tekst C) wydaje mi się bardziej przejrzysty, bardziej żywy, bardziej swobodny i zgodny z zastosowaną formą wypowiedzi. Tekst C jest także bardziej kunsztowny, język jest całkowicie komunikatywny, poprawny, składnia jest urozmaicona. Autorka ponadto sprawnie posługuje się środkami stylistycznymi, tworzy ładne metafory i epitety. Jednocześnie jej język nie jest pretensjonalny, a styl zawiły czy rozwlekły. Jest dynamiczny a przy tym zwięzły. Tekst C jest najstaranniejszy językowo, dlatego we wszystkich podkategoriach odnoszących się do stylu otrzymał ode mnie najwięcej punktów. Ach, zapomniałabym! Rzucił mi się w oczy błąd dotyczący zastosowania wielkiej litery przy formie grzecznościowej. Mam na myśli tekst C – a w nim list Iriny. Autorka pisze: „szkoda, że nie ma tutaj was. Ciebie i Kate.” Oczywiście „was” powinno być napisane wielką literą. I jeszcze jedno: „wnętrze wiało pustkami” (raczej pustką).

Postacie
– kreacja głównego bohatera (5 pkt.)
A: 1
B: 1
C: 3
– postacie drugoplanowe (3 pkt.)
A: 0,5
B: 0,5
C: 2
– relacje między bohaterami (3 pkt.)
A: 0
B: 0,5
C: 2,5

Uzasadnienie:

Miałam pewien problem z oceną stworzonych przez autorki głównych bohaterów, bowiem w tekście B jest nim Bartolomej (a nie znana nam z książek Meyer któraś z wampirzyc), tekst C zaś – w moim odczuciu – posiada aż 3 główne bohaterki. Wprawdzie za sprawą kompozycji tego tekstu (mam na myśli układ – kolejność - poszczególnych jego części) oraz rozwiązania akcji (powrót dwóch sióstr na Alaskę) można sądzić, że najważniejszą z postaci jest Tanya (to ona bowiem pozostała w rodzinnym domu, to do niej powracają siostry, ona otrzymuje od nich przesyłki z różnych części świata, ją obserwujemy w sytuacji charakterystycznej dla wampira – po polowaniu), to jednak wszystkie trzy siostry zostały przedstawione w ciekawy, przekonujący sposób. Autorce naprawdę udało się oddać ich samotność, ich melancholijne nastroje oraz poczucie pustki. Właściwie tylko w jej tekście wnikamy pod skórę postaci, do ich wnętrza (zarówno pierwszo- jak i drugoplanowych), a relacje pomiędzy nimi zdają się czytelnikowi prawdziwe, głębokie, żywe. W tekście A bohaterowie wydali mi się jacyś tacy... nijacy... mdli... pozbawieni charakteru oraz głębi. Stworzone przez autorkę tekstu A postaci były zbyt schematyczne. Związek, który narodził się pomiędzy Irinią a Tristanem vel Constantinem vel Salvadorem, wydał mi się płytki. Nie przekonuje mnie on. Pożegnanie tych postaci jest nijakie, nie ma tu żadnych uczuć, żadnej pasji. No i jeszcze numer z obrazem. Salvador powinien był zatrzymać go sobie na pamiątkę! A on kurna oddał jedyną rzecz, która mogłaby mu przypominać Irinę. Swoją drogą – czym ona go niby tak zafascynowała? Jego postać miała być tajemnicza, wyszło niefortunnie inaczej – Salvador jest po prosty nijaki, właściwie nic o nim nie wiadomo (poza tym, że ma wiele imion ;-)) Autorka tekstu B głównym bohaterem swojej opowieści uczyniła – w moim odczuciu – Bartolomeja, który wydawał mi się początkowo postacią ciekawą (gdy charakteryzowany był jako humanista, człowiek zafascynowany historią i kulturą antycznego świata), lecz chwilę potem okazał się zwykłym pimpem Laughing - starym zbereźnikiem (któremu bliższy jest zdecydowanie oświeceniowy libertynizm niż grecki epikureizm!) . Niby był wykształcony, oczytany, ale w jego języku w żaden sposób nie przejawia się owa erudycja. W gruncie rzeczy jest to postać obrzydliwa, budząca politowanie. Postaci drugoplanowe są nijakie. Przedstawicielki klanu Denali w roli kurtyzan są pozbawione charakteru. Są zniewolone, uległe. A przecież mają wielki potencjał. Są piękne, mają rozliczne talenty. Mogłyby je wykorzystać i już dawno wydostać się z przybytku rozkoszy prowadzonego przez słowackiego alfonsa. A one niczego nie robią – poza zabawianiem klientów. No i relacje pomiędzy bohaterami także pozostawiają wiele do życzenia. Relację Bartolomej – kurtyzany określiłabym mianem swoistej odmiany syndromu sztokholmskiego Laughing Wink Kobiety szanują swojego alfonsa, brzydzą się go, a jednocześnie maja do niego zaufanie, zdają się całkowicie na niego. To trochę dziwaczne, zważywszy na to, w jaki sposób je wykorzystywał.





Ogólne wrażenie
– nieszablonowość tekstu (3 pkt.)
A: 0
B: 1
C: 2
– przyjemny odbiór (3 pkt.)
A: 0,5
B: 1
C: 1,5

Uzasadnienie:

Te kategorie trochę się – w moim odczuciu – dublują z poprzednimi. Ciekawość tekstu (to, w jakim stopniu mnie zainteresował, na ile wciągnął) i przyjemność lektury oceniałam według następującego schematu. Za 1 miejsce – 1,5, za 2 miejsce – 1 i za trzecie – 0,5. Na przyjemny odbiór składa się właściwie wszystko to, o czym byłą już mowa: atrakcyjny pomysł (fabuła), sposób kreowania postaci, kompozycja, język i styl, spójność itd. Tekst C jest zdecydowanie najbardziej spójny wewnętrznie, jego kompozycja jest logiczna i przejrzysta, składnia, fleksja i słownictwo poprawne. Drobne usterki nie zakłócają komunikatywności.

Rozdzielamy punkty
– opisy (1 pkt.)
A: 0
B: 0
C: 1
– dialogi (1 pkt.)
A: 0
B: 0
C: 1
– estetyka zapisu (1 pkt.)
A: 0
B: 0
C: 1
– słownictwo (1 pkt.)
A: 0
B: 0,5
C: 0,5
– autentyczność (1 pkt.)
A: 0
B: 0
C: 1

Razem
A: 3,5 upsssss. sorry
B: 10,5
C: 26

W moim głosowaniu zwycięża zdecydowanie tekst C
Gratuluję!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez modliszka dnia Pią 18:40, 09 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
losamiiya
Dobry wampir



Dołączył: 27 Lis 2009
Posty: 1767
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 212 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Mexico City.

PostWysłany: Pią 21:00, 09 Lip 2010 Powrót do góry

Pomysł
– oryginalność (3 pkt.)
A: 0,5
B: 1,5
C: 1
– wykonanie (3 pkt.)
A: 0
B: 1,5
C: 1,5

Jeśli chodzi o oryginalność tekstów, to nie ma co ukrywać, że tekst A wypadł najgorzej. Jest on dość przewidywalny i mało zaskakujący, choć ta dalsza część już wychodzi lepiej.
Tekst B natomiast jest naprawdę oryginalny i ciekawy.
Miniaturka C jest również ciekawa i intrygująca, bardzo mi się pomysł spodobał, taka refleksyjność i stonowanie.
Wykonanie - tekst A jest moim zdaniem wykonany źle, pomysł mógłby być dobrze wykorzystany, jednak zabrakło mi tu takiego spoiwa łączącego to wszystko... do tego takie jakby przedłużanie akcji na siłę - sprawiło to, że czytało mi się źle, a sam tekst, nie podobał mi się.
Jeśli chodzi o dwa pozostałe teksty, daję po równo, ponieważ nie mam do czego się przyczepić, oba teksty wykonane są bardzo dobrze.

Styl
– poprawność językowa (3 pkt.)
A: 0
B: 1
C: 2
– plastyczność (3 pkt.)
A: 0
B: 1,5
C: 1,5
– kunsztowność (6 pkt.)
A: 0
B: 3
C: 3

W tekście A pojawia się sporo błędów - szczególnie literówek, tekst wygląda na trochę niestarannie napisany, przez co też czytało mi się gorzej.
Co do tekstu B to bardzo podobało mi użyte słownictwo, które sprawiało, że czytało się lekko, przyjemnie, a obrazy same pojawiały się w głowie.
Nietuzinkowy styl, bardzo dobrze wykorzystany.
No i tekst C - napisany ładnym, dobrym, nie skomplikowanym językiem.
Stonowany, wyważony, idealny. Wink

Postacie
– kreacja głównego bohatera (5 pkt.)
A: 2
B: 0,5
C: 2,5
– postacie drugoplanowe (3 pkt.)
A: 0,5
B: 1
C: 1,5
– relacje między bohaterami (3 pkt.)
A: 0,5
B: 0,5
C: 2

Tekst A przedstawia główną postać (tu Irina), jako dość niezrównoważoną choć nie wiem, czy to odpowiednie słowo.
Jest to postać moim zdaniem pełna gniewu i żalu, ale można się z nią utożsamić w pewien sposób. Czuć, że postacie z tekstu A żyją, czuć tę ich złość, podłość, nienawiść, rządzę.
Za to w tekście B - główne postacie podupadają. Wydaje mi się, że autorka chciała bardziej skupić się na ogólnym przekazie, niż na swoich postaciach.
Główni bohaterzy, a raczej bohaterki, zostały najlepiej opisane w tekście C. Ich relacje są żywe, prawdziwe, odczuwalne. Łatwo jest wczuć się w ich rolę, a przecież o to chodzi.

Jeśli chodzi o postacie drugoplanowe, każdy tekst dostałby po równo, gdyby nie to, jak bardzo zachwyciły mnie postacie obu mężczyzn z tekstu C.
Są oni niby normalni, jednak czuć, że autorka wlała w nich taką magię, iskierkę tajemniczości i uroku, bardzo mi się to spodobało.
I tu wyjaśnię, dlaczego odjęłam te 0,5 pkt postacią drugoplanowym z miniaturki A - porównałam sobie te postacie w tych obu tekstach i nie ukrywam, że w tekście A postacie te są mniej intrygujące, one po prostu są... równie dobrze mogłoby ich nie być, bo nie wnoszą do tekstu aż tak wiele, żeby skupiać na nich większą uwagę.

Ogólne wrażenie
– nieszablonowość tekstu (3 pkt.)
A: 0
B: 2
C: 1
– przyjemny odbiór (3 pkt.)
A: 0
B: 1
C: 2

Co do nieszablonowości, zdecydowanie wygrywa tekst B.
Jest naprawdę oryginalny, zaskakujący i nietuzinkowy. Ma swój klimat.
Odnoszę wrażenie, że coś tak gnębię ten tekst A, ale cóż, to jest finał, więc nie ma co się oszukiwać - tekst mi się nie podobał i nie ma w nim nic na tyle interesującego, abym mogła przyznać choć 0,5 punktu w tej kategorii.

Rozdzielamy punkty
– opisy (1 pkt.)
A: 0
B: 0
C: 1
– dialogi (1 pkt.)
A: 0
B: 0
C: 1
– estetyka zapisu (1 pkt.)
A: 0
B: 0
C: 1
– słownictwo (1 pkt.)
A: 0
B: 1
C: 0
– autentyczność (1 pkt.)
A: 0
B: 0
C: 1

Podsumowując:
m. A: 3,5
m. B: 14,5
m. C: 22


Gratuluję autorkom tekstów B i C, naprawdę dobra robota i ciekawy finał! :) było mi miło czytać i oceniać.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez losamiiya dnia Pią 21:01, 09 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin