FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Film "Twilight" - Wrażenia i Wasze Opinie!:) Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Poll :: Jak oceniacie film

Mogli sie lepiej postarać
25%
 25%  [ 212 ]
Super !!! bardzo mi sie podobał!
37%
 37%  [ 312 ]
Może być, nie mam zastrzeżeń
37%
 37%  [ 312 ]
Wszystkich Głosów : 836


Autor Wiadomość
Tusia
Wilkołak



Dołączył: 15 Sie 2008
Posty: 178
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Pon 10:10, 08 Gru 2008 Powrót do góry

wampirek napisał:
DLACZEGO? DLACZEGO? DLACZEGO? POSZŁAM DO KINA TYLKO DWA RAZY? DLACZEGO NIE W SOBOTĘ, W OGÓLE DLACZEGO NIE 6 RAZY!!!

Bo widzicie po obejrzeniu drugi raz doszłam do wniosku, że ten film jest boski :D
czy ja pisałam w piątek i w sobotę, że akcja idzie za szybko?, że nie podoba mi się sposób latania kamery?, że efekty specjalne były dobijające?

Naprawdę tak pisałam? :shock:

Za to dzisiejszy seans mnie odmienił, może dlatego, że była taka cudna cisza a po bokach mnie nikt nie siedział, dzięki czemu nie słyszałam ani komentarzy ani nikt nie widział jak szczerze zęby przez blisko 120 minut (mała korekta z tymi minutami - odejmuje czas widzenia Jacoba)

Nawet efekty mnie nie śmieszyły, nawet zęby Jacoba mnie nie drażniły, nawet mimika twarzy niektórych aktorów nie skręcała mi kiszek.

Doszłam do wniosku, że im więcej obejrzę dobrych wersji (obraz i dźwięk) tym bardziej będę oszołomiona filmem.

WIĘC DLACZEGO MUSZĘ CZEKAĆ JESZCZE PRAWIE MIESIĄC NA PREMIERĘ?????

I tylko do jednego się doczepię, albo do dwóch...


...czerwone uszy Edwarda przy tej jakże nieludzko białej twarzy...
...Jesper, jak dla mnie nie trafiona postać, miał przerażać a mnie bawił jak nikt inny...

za to Charlie - ZAKOCHAŁAM SIĘ W NIM, i oj nie ojca mojego niech nie gra, niech gra mojego faceta :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:


dokładnie wiem, co czujesz.! Niedzielny seans był o niebo lepszy.! kompletnie zmienilam zdanie na temat filmu. uważam, ze byl boski.!! była cisza i spokój.! ;))
pomijając moje 38.4 stopnie gorączki i ciarki na całym ciele.; p ale czego sie nie robi dla filmu. xdd
i juz nie moge doczekac się kolejnego wyjścia do kina w styczniu.;D ajjj..


zmieniła mzdanie na temat scen, ktore w piątek były dla mnie beznadzieje.. kompletna porażka.. teraz.?! teraz podoba mi sie wszytsko.!: DDD
ja chce jeszcze raz.!; p


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Tusia dnia Pon 10:11, 08 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Pon 10:49, 08 Gru 2008 Powrót do góry

Wytrzymałam próbę charakteru i nie obejrzałam tej fatalnej kopii z netu:D a dopiero wczoraj byłam na pokazie przedpremierowym - dzięki wielkie za tak cudowny wynalazek:D!!
Film mi się podobał. Oczywiście, cały czas czegoś mi brakowało, jakiejś magii tak silnie odczuwanej w książce, ale to było łatwe do przewidzenia, więc starałam się za dużo nie oczekiwać.
Aktorzy - bardzo pozytywnie! Rosalie, Emmet, Esme i Carlise - wszyscy super. Dokładnie tak sobie ich wyobrażałam, może nie z wyglądu, ale tym większy plus dla nich, skoro zaakceptowałam ich w filmie bez mrugnięcia okiem.
Charlie - zarąbisty!!! Uwielbiałam go już w książce, ale to, jak został odtworzony w filmie, prawdziwa perełka:D
Trochę za mało Alice, liczę, że w następnych częściach będzie jej więcej, więc będę mogła coś więcej o niej powiedzieć.
Szkolni przyjaciele Belli też świetni, Eric szczególnie. Uwieliam go!
Z Jacoba bardzo fajny chłopaczek, myślę, że dalej też udźwignie rolę jednej z moich ulubionych postaci. A scena jak Bella walnęłą go drzwiami auta - bezbłędna:D:D:D
No i na koniec główni bohaterowie. Bella była troszkę sztuczna, leciutko. Może to kwestia dziwnie robionych ujęć. Te wieleeeeeeeeeeeeeeeeeekie zbliżenia. Czy ktoś przy czymś takim może wyjść dobrze? Niemniej, i tak uważam, że lekko przekombinowała, mogła troszkę się wyluzować.
Edward - bardzo pozytywne zaskoczenie. Robert Pattison, choć całkiem w pożądku, nie był moim wymarzonym aktorem dotej roli, tym bardziej cieszę się, że przekonał mnie 100%. Sama bym się w nim zakochała, a za bardzo w moim typie nie jest:D
To tyle:D Dziś obejżę jeszcze raz. Na spokojnie, posłucham uważniej muzyki w tle, bo na razie mam takie niejasne uczucie,że troszkę mało jej było.
Aha!! To jak Edwardowi błyszczała skóra - przepiękne! Bardzo mi się podobała ta scena. Szkoda tylko, że ich polance brakowało książkowego uroku...


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Pon 10:51, 08 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
Dione
Dobry wampir



Dołączył: 30 Cze 2008
Posty: 620
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 11:46, 08 Gru 2008 Powrót do góry

Film obejrzałam na komputerze gdy tylko pojawił się w necie i dopiero potem poszłam do kina i... dobrze zrobiłam. Bo podczas pierwszego oglądania wyłapałam sporo rzeczy, które mi się nie podobały/niepotrzebnie mnie bawiły etc, zaś gdy już zasiadłam w kinie i obejrzałam ten film po raz drugi, byłam nim totalnie zachwycona. Gdybym najpierw zobaczyła film w kinie, na pewno by mi się aż tak nie podobał.

Wielki plus oglądania na dużym ekranie - wychwyciłam wiele szczególików, które umknęły mi podczas seansu na laptopie. Były to chociażby ta cała złota cebula, którą Bella ściskała w dłoniach po lekcji biologii xD. Serio, nie zauważyłam tego wcześniej... W ogóle było sporo takich elementów, które potrafiłabym wypisać, gdybym była świeżo po seansie - niestety jednak film oglądałam w piątek o 18:00.

Cóż dalej... Grrr - te reakcje "fanek", które nie potrafią przesiedzieć dwóch godzin we względnej ciszy... Przykłady? Scena w sypialni Belli: Edward przysuwa się, ciągle jeszcze jednak nie całuje Belli - ja wciśnięta w fotel, nie mogę oddychać, aż tu nagle za mną rozlega się wrzask na całą salę "NO DALEJ!!!". Wszyscy ludzie w śmiech, a romantyzm diabli wzięli.
Ogólnie:
- kocham muzykę (nawet wycie Roba!)
- ubóstwiam scenę gry w baseball
- uwielbiam Charliego
- toleruję Jacoba
- czuję się porażona bielą zębów wyżej wymienionego
- padam z wrażenia na widok Edwarda
- wzdycham widząc Carlisle'a i Jaspera
- schodzę ze śmiechu na widok znajomych Belli (szczególnie Mike kręcący tyłkiem za oknem restauracji - LOL), Emmetta, min Edwarda w kuchni Cullenów
- przeżywam szok na widok napisów, za szczególnym wskazaniem na "PIWNYE oczy" (wtf???), "owcę" i imię "Emmet" przez jedno "t" + wszechobecne literówki.
- umieram na myśl, że kolejne seanse czekają mnie dopiero za miesiąc ;___;


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Pon 16:20, 08 Gru 2008 Powrót do góry

Film obejrzałam w kinie bo miałam szczęście, że w mieście oddalonym o 10km jest Multikino i pokazy przedpremierowe.
Na początku chciałam wspomnieć, że film trwał 2 godziny a nie dało się tego odczuć więc duży plus bo człowiekowi się nie nudziło. Zabrakło kilku scen które były w książce, jednak mimo to cieszę się, że ją przeczytałam gdyż bez tego pewnie ciężko było mi przyswoić fabułę. Niestety film był chaotyczny, sceny za krótkie a motyw miłości Belli i Edwarda trochę za płytki. Najlepsza jak dla mnie scena to była ta związana z salą baletową. Świetna charakteryzacja aktorów podniosła range tego filmu. Od Edwarda trudno było oderwać wzrok. Niestety najgorszą rzeczą jaka mnie spotkała podczas oglądania filmu to napalone 12-stki. Nie chce nikogo obrażać ale tak jak zachowywały się te dziewczyny przebiło wszytko. Ich paplanina i śmiechy na całego powodowały rozproszenie i problem ze skupieniem się podczas filmu. Na film wybiorę się ponownie w styczniu by na chłodno go przeanalizować ale jak narazie wrażenie pozytywne.
PS:Soundtrack z filmu bomba!
Gość







PostWysłany: Pon 16:54, 08 Gru 2008 Powrót do góry

Film był...no był.
Po pierwsze uważam, że Kristien i Robert świetnie wykreowali postacie, czyli Bellę i Edwarda. Podobnie sądzę o reszcie Cullenów, może prócz Esme.
Charlie dobrani genialnie, taki niby oschły, ale jednak samotny i kochający bardzo mocno Bellę.
Zabrakło mi magii, magii, którą miała książka. Magii między Bellą, a Edwardem, tych spojrzeń, tego, że ona się gubiła jak na nią spojrzał, tego, że on traktował ją jak najcenniejszy skarb.
A na koniec wkurzyła mnie bardzo scena w sali baletowej, kiedy to Edward ratuje Bellę, ale w filmie to Carlise mówi mu, że ma przestać, że już pije jej czystą krew, że może ją zabić. W książce Edward sam się odsuwa co bardzo podkreśla jego miłość do Belli.
Poza tym sądzę, że po macoszemu potraktowali, niektóre sceny, Takie jak łąka czy rozmowy w aucie, nie wspominająć o restauracji. Po co nowe sceny, jeśli może bło po prostu skorzystać z książki?
Ale scena na lekcji biologii, pierwszej lekcji, jest dla mnie pod względem aktorskim Roba i Kris świetnie odegrana. Ogólnie sądzę, że scenariusz był nieciekawy, ale gra aktorska uratowała film.
I choć mam tyle uwag to podobało mi sie mimo wszystko. I pójdę jeszcze raz w styczniu, bo na dużym ekranie, to jednak na dużym ekranie.
Ale ogólnie jestem na tak. I sądzę, że po prostu cięzko oddać tą magię miłości, magię książki.
Monka
Zły wampir



Dołączył: 25 Paź 2008
Posty: 360
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pon 17:00, 08 Gru 2008 Powrót do góry

mi tez strasznie brakowalo tych spojrzen tej milosci miedzy nimi.
za malo bylo scen kiedy oni sa razem. jakos tak szybko to przelecialo wszystko. nie ma momentu zakochania sie.
scenariusz tak jak powiedziala Smeryl nie jest za ciekawy, ale gra aktorska nie pozostawia nic do zyczenia
rob i kristen przeszli moje najsmielsze oczekiwania


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
maciejka
Nowonarodzony



Dołączył: 29 Sie 2008
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: WAWA

PostWysłany: Pon 17:00, 08 Gru 2008 Powrót do góry

Smeryl napisał:
Film był...no był.

A na koniec wkurzyła mnie bardzo scena w sali baletowej, kiedy to Edward ratuje Bellę, ale w filmie to Carlise mówi mu, że ma przestać, że już pije jej czystą krew, że może ją zabić. W książce Edward sam się odsuwa co bardzo podkreśla jego miłość do Belli.


i tu się zgadzam. Mnie też to wkurzyło bo rzeczywiście to Edward sam przestał pić jej krew, sam się przed tym powstrzymał, chociaż wymagało to od niego wielkiego wysiłku. Ogólnie scena mi się podobała, szczegółnie jak Belli przelatuje jej życie przed oczami ale ten bardzo ważny szczegół to według mnie spieprzyli całkowicie.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Saville
Zły wampir



Dołączył: 08 Sie 2008
Posty: 335
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 17:03, 08 Gru 2008 Powrót do góry

Ariana napisał:

Cała akcja toczy się za szybko, choć borem a prawdą to w książce też SM wyjechała nieźle - tutaj polanka, następnego dnia już bez siebie żyć nie mogą, idą na mecz i akcja z Jamesem. Sceny jakoś tak chaotycznie pozlepiane,


Dobra.. tutaj mogę się zgodzić. Rzeczywiście trochę nieumiejętnie pozlepiane były sceny.
A właściwie to było ich za dużo i były stanowczo za krótkie.

Ariana napisał:
Skopali lullabajkę.
Edward na słońcu to była kolejna porażka - wyglądał, jakby był mokry.
Dom Cullenów był paskudny - to ma być ponadstuletni budynek??? A Edward miał jakąś klitkę, nie pokój i do tego syf straszny.
Ruchy wampirów - porażka. Co to było do diaska? Spiderman?


Ekhmm.. To nie miał być ponad stuletni budynek! Wnętrze miał przecież nowoczesne. Przecież Cullenowie ciągle się przeprowadzali.
A z syfem w pokoju to.. Przecież Esme ciągle sprzątała w domu (jak sam Edward mówił: "Nie znajdziesz tu chyba nawet żadnej pajęczyny".) a jak Alice się nudziło to ścierała kurze. Co do ruchów wampirów oraz iskrzenia się Edwarda, to był za mały budżet.



Ariana napisał:
Generalnie przez ponad pół filmu chichrałam się jak głupia


No właśnie.. i przez takie głupie dziewczyneczki atmosfera filmu była doszczętnie ZNISZCZONA!
Ariana napisał:

Co mnie najbardziej bawiło:
Edward - przez pół filmu wyglądał, jakby miał zaraz rzygnąć. Poza tym był straszliwie sztywny i nienaturalny. Miał oczy pociągnięte czarną kredką w tak perfidny sposób, że było to widać przy wszystkich zbliżeniach. Jego rozmowy z Bellą wyglądały, jakby był niespełna rozumu. I nawet Bella to zauważyła w sali od biologii - kieddy spytał ją o pogodę, spojrzała na niego, jakby był walnięty.
Mike i kumple - zostali przedstawieni śmiesznie i przez to bardziej naturalnie niż Edek, który wygląda, jakby mu kto kija wepchnął. Jessica taka niedorobiona jakaś, ale Mike się fanie zachowywał.
Zassany Edek - kwiknęłam zdrowo przy tej scence.
Niedorobiony Edek - najpierw popisy elokwencji, a potem w czasie walki bardzo inteligenta próba ucieczki z Bellą, co doprowadziło tylko do tego, że walnął jaw kupę szkła.


Ekhmm.. że co?! Robert zagrał nienaturalnie Edwarda?!
To chyba postać Alice była nienaturalna

(Oooo..!! Przypomniał mi się jeszcze jeden moment: Gdy Alice wzięła zakrwawioną rękę pod nos i krzyknęła: "Carlisle!" Przecież to była ludzka krew! Tak strasznie pociągająca i kusząca! Powinna to lepiej zobrazować..)

Ja tam nie widziałam żadnej kreski pod oczami Edwarda. Uważam, że bardzo dobrze wcielił się w postać Cullena. Najwidoczniej Ariano nie czytałaś "Midnight Sun". To by rozwiązało wszelkie wątpliwości na temat zachowania i min Edwarda.
Carlisle jak Ken ?! Postradałaś zmysły czy co? On miał właśnie wyglądać jak młody Bóg. Blond włosy jasna skóra. Mi się podobało jak Peter go zagrał. Te uśmiechy itd. ^^
Esme bym nie oceniała. W filmie może miała jedną linijkę czy dwie. Nie mam zastrzeżeń.. bo wydawała się właśnie taką "miła-mamą-wampirzycą".


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
AtriVie
Człowiek



Dołączył: 16 Lip 2008
Posty: 77
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź

PostWysłany: Pon 17:13, 08 Gru 2008 Powrót do góry

Smeryl napisał:

A na koniec wkurzyła mnie bardzo scena w sali baletowej, kiedy to Edward ratuje Bellę, ale w filmie to Carlise mówi mu, że ma przestać, że już pije jej czystą krew, że może ją zabić. W książce Edward sam się odsuwa co bardzo podkreśla jego miłość do Belli.
A mnie sie właśnie to w filmie podobało. Jak się człowiek nie wczuje w Edwadra, czytając ten rozdział, to może odnieść wrażenie, że wcale nie było mu aż tak trudno oderwać się od krwi, no bo przecież w końcu kochał Bellę, wiec nie chciał jej zabić. no oczywiste.
Ale z drugiej strony wizja z filmu wydaje mi się bardziej prawdopodobna. Edward musi ze sobą walczyć, ale w końcu wygrywa. Wygrywa sam, bez niczyjej pomocy, bo wątpię, żeby docierało do niego to, co mówi Carlisle, a siłą też go by nie można było odciągnąć, bo by Bella pewnie wtedy rękę straciła...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Monka
Zły wampir



Dołączył: 25 Paź 2008
Posty: 360
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pon 17:19, 08 Gru 2008 Powrót do góry

wiecie co mnie jeszcze wkurzylo?
ta hardość Belli - to w jaki sposob odnosila sie do tych facetow w Posrt Angeles, uderzyla jednego!
i to jak rozmawiala z Jamesem! i jak mu psikla tym sprayem w twarz!
i stanowczo za malo sie potykala, miala za malo wypadkow.
dla kogos kto nie czytal ksiazki bella raczej nie wydalaby sie niezdara.
ta filmowa bella to nie nasza ksiazkowa bella


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Julia
Zły wampir



Dołączył: 09 Gru 2007
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Poznań

PostWysłany: Pon 17:21, 08 Gru 2008 Powrót do góry

Oj tak... mnie bardzo brakowało tego przelotnego głaskania po policzku.
I tak jak było wspomniane, gdyby nie książka, nie byłabym tak w stanie zrozumieć toku myślenia Edwarda i dlaczego uważa to że chce być z Bellą za tak wielkie zło. Na przykład, gdy była scena pocałunku i Edward odskoczył, kumpela nie rozumiała (nie czytała książki) dlaczego tak się stało. Wtedy mnie się spytała "Co on zrobił?" A ja nie umiałam jej tak szybko tego wytłumaczyć, bo film leciał dalej, a czasu było mało :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Lana
Zły wampir



Dołączył: 01 Wrz 2008
Posty: 341
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Pon 17:47, 08 Gru 2008 Powrót do góry

Film jest dobrze zrobiony- to im trzeba przyznac :)
JEdyne czego mi brakowało to ukazania głębszego uczucia Edwarda i Belli. Tutaj E wyszedła na takiego STRASZNEGO męczennnika.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Eunika
Gość






PostWysłany: Pon 17:53, 08 Gru 2008 Powrót do góry

Monka napisał:

i stanowczo za malo sie potykala, miala za malo wypadkow.
dla kogos kto nie czytal ksiazki bella raczej nie wydalaby sie niezdara.
ta filmowa bella to nie nasza ksiazkowa bella

Dokładnie, też zauważyła, że nie była taka niezdarna jak książkowa Bella.
Zdziwiło mnie z jaką gracją wskoczyła na drzewo.

W filmie mało było tych uczuć. Gdybym nie czytała nie domyśliłabym się, że to ich uczucie było aż tak silne. Bo tego nie było po prostu widać.
Nessie
Zły wampir



Dołączył: 06 Sie 2008
Posty: 271
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Pon 17:55, 08 Gru 2008 Powrót do góry

co do filmu to jeszce scena w sali baletowej gdy Edward wysysał jej jad. Kristen zrobiła taka minę jakby była walnięta. zdałniona totalnie. Cała sala się śmiała. A Robert nie lepszy. W tym momencie to była niezła komedia, choc moja kumpela się poryczała jak bóbr. Ja nie potrafiłam i choc oglądałam ten film już trzeci raz to nie potrafiłam się wzruszyć. A nie wkurza was to że Jasper był ukazany jako taki cierpietnik ? Nic nie mówił prawie sie nie usmiechał. Zamiast przerazenia odczuwało sie ubaw i w niektotrych przypadkach współczucie. "A ten wygląda jakby cos go bolało" czy cos takiego. Trafne okreslenie. Mimo malego budzetu mogli sie postrarac bardziej. Gdzie ten Jasper. A Angela ? Miała być niesmiała jak Bella noi skryta, a Jess wygadana. I gdzie to wszystko. Wiem że to film i nie pomieszczą wszystkiego w ciągu 122 minut ale sorry. I np w ciągu całego filmu był tylko jeden pocałunek Belli i Edwarda. a ten najważniejszy moim zdaniem, który Bella bedzie wspominac w NM ? No gdzie on ( chodzi o ten przed wyjazdem to phoenix, gdzie według Belli edward całował ja tak łapczywie, zachłannie i brutalnie) xD? I co zrobią w następnej części ? Scenariusz zmienią ? Albo Bella w szpitalu. Co to było.? Omg. Nie no. Ogółem to film fajny. Mój ulubiony xD ale fakt faktem pewne niedociagniecia sa. I ten indianin, który niby grał sama. Litości.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Nessie dnia Pon 17:57, 08 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
minuta
Wilkołak



Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 249
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 17:58, 08 Gru 2008 Powrót do góry

i do tego film był za krótki! za bardzo to wszystko streścili...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aredhela
Dobry wampir



Dołączył: 02 Lis 2008
Posty: 1139
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z otchłani Gdańska

PostWysłany: Pon 18:02, 08 Gru 2008 Powrót do góry

Cytat:
co do filmu to jeszce scena w sali baletowej gdy Edward wysysał jej jad. Kristen zrobiła scene jakby była walnięta. zdałniona totalnie. Cała sala się śmiała

Nie łatwo jest zagrać ból. Wręcz bardzo trudno. Moim zdaniem Kristen się sprawdziła i jakoś nie rzuciło mi się w oczy, żeby miała "zdałnioną" minę. A ile razy widziałam ten film? Ummm... 7 razy?

Beznadziejna scena odgrywania bólu: Harry Potter i Czara Ognia - Potter wrzeszczy w niebogłosy po tym, jak dotknął go Voldi. Rety, to rzeczywiście wyglądało jak "zły dotyk".

Cytat:
A nie wkurza was to że Jasper był ukazany jako taki cierpietnik ? Nic nie mówił prawie sie nie usmiechał. Zamiast przerazenia odczuwało sie ubaw i w niektotrych przypadkach współczucie.

Z Jaspera u nas wszyscy lali xD. Ja się też uśmiechałam pod nosem Wink

Cytat:
a ten najważniejszy moim zdaniem, który Bella bedzie wspominac w NM ? No gdzie on ( chodzi o ten przed wyjazdem to phoenix, gdzie według Belli edward całował ja tak łapczywie, zachłannie i brutalnie) xD? I co zrobią w następnej części ? Scenariusz zmienią ?

Już bez przesady, przecież konkretnie to wspomnienie nie musi się znaleźć w filmie...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
tenaya
Wilkołak



Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 18:07, 08 Gru 2008 Powrót do góry

JA chce jeszcze raz i jeszcze i jeszcze. Film był świetny- no gorszy od książki ale nie wymgajmy zbyt wiele;) No ale od początku. Na tych pokazach przedpremierowych to najbardziej rozwaliły mnie reklamy- myslisz że już sie film zacznie a tu masz kolejna reklama!!! Wracając do filmu- bo o to tutaj chodzi- całokształt ok:) Dobra szczerze oglądać to w kinie z rownie świrnietymi na tym punkcie koleżankami to jest to!

Jeśli chodzi o najfajniejsze sceny to tak:
- gdy Mike chce zaprosic Belle na bal a ona widzi tylko Edwarda- ta jego mina:)
- baseball- cala scena
- scena walki
- 1 biologia
(a wogole jest jakaś scena co mi sie nie podobała?)

ogolnie:
- Cullenowie- wszyscy- boscy
- kocham Chrliego- ta scena jak Bella chce przedstawic Edwarda i on z tym karabinem:)
- Bella całkiem fajnie naprawde Kirsten dobrze ją zagrała
- no i został ROB!! zaskoczenie- zagrał świetnie- te emocje, wyraz twarzy WOW naprawde ekstra! A jak wyglądał!!
NIECH MI KTOS SPRÓBUJE ZMIENIC ROBERTA W NASTEPNYCH FILMACH NA KOGOS INNEGO A SIE DO NICH PRZEJDE I WYBIJE IM TO Z GLOWY!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Julia
Zły wampir



Dołączył: 09 Gru 2007
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Poznań

PostWysłany: Pon 18:28, 08 Gru 2008 Powrót do góry

Niby tak mówimy że uczuć było mało. Ze nie było widać tej miłości. A może to po prostu trochę wina ksiązki ? :P . W niej jest tyle uczucia, czułości miłości czy namiętności na swój sposób, że spodziewałyśmy się że film będzie na podobnym poziomie. Koleżanka o której już wcześniej wspominałam, mimo to była bardzo zauroczona Edwardem. I naprawdę film zrobił na niej przeogromne wrażenie. Mam na myśli formę uczuciową... Ale nie powiem... też się na tej części zawiodłam. Spodziwałam się że ukażą bardziej zarysowany proces poznawania się, a nie Edwarda, ciągle chodzącego za Bellą i mówiącego że nie mogą się przyjaźnić.. hehe. Pamiętam że jak czytałam książke... to trochę mnie drażnił na samiutkim początku, tymi zmianami nastrojów.
Ale i tak Go bardzo kocham :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ariana
Wilkołak



Dołączył: 09 Paź 2008
Posty: 159
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 20:26, 08 Gru 2008 Powrót do góry

Saville napisał:

Ariana napisał:
Skopali lullabajkę.
Edward na słońcu to była kolejna porażka - wyglądał, jakby był mokry.
Dom Cullenów był paskudny - to ma być ponadstuletni budynek??? A Edward miał jakąś klitkę, nie pokój i do tego syf straszny.
Ruchy wampirów - porażka. Co to było do diaska? Spiderman?


Ekhmm.. To nie miał być ponad stuletni budynek! Wnętrze miał przecież nowoczesne. Przecież Cullenowie ciągle się przeprowadzali.

Tak, około stuletnim. Cytat ze "Zmierzchu"
Cytat:
Zgrabny, foremny budynek liczył sobie jakieś sto lat, a próbę czasu przeszedł z pewnością zwycięsko


A wybaczcie, ale jak dla mnie to ten film atmosfery nie miał, więc nawet nie byłoby co niszczyć. Odnoszę też czasem dziwne wrażenie na forum, że nie mogę swojego zdania wyrazić. Mnie ten film bawił, to piszę, że bawił, a zaraz na mnie naskakujecie, jakbym nie wiem co zrobiła. Chyba każdy ma prawo wyrazić swoje zdanie, prawda?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ariana dnia Pon 20:30, 08 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Martishia
Dobry wampir



Dołączył: 07 Wrz 2008
Posty: 959
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce/Warszawa

PostWysłany: Pon 21:10, 08 Gru 2008 Powrót do góry

Dobra, przyszła pora na mój elaborat. Jak komuś się to będzie chciało przeczytać to oklaski:)

Film widziałam trzy razy - dwa pierwsze w kinie, trzeci w zaciszu domowym. Po pierwszym seansie byłam w euforii, po drugim w depresji, a po trzecim wreszcie udało mi się wychwycić co jest skopane, bo że coś było to nie miałam wątpliwości.

Zabawne,dzisiaj rano sobie pomyślałam (zanim jeszcze przeczytałam artykuł o tym, że żegnają się z Hardwicke), że jedyny mój postulat do New moon - zmienić reżysera, zachować scenarzystkę.

Po obejrzeniu po raz trzeci doszłam do wniosku, że wiem co mi w filmie nie gra. Wiedziałam, że problem jest gdzieś w aktorstwie, tylko nie potrafiłam znaleźć winnego. I po trzecim obejrzeniu mnie olśniło. Aktorsko film jest boleśnie wręcz nierówny. Są sceny w których dajmy na to Rob, Kristen czy Ashley są świetni, a są takie, że ma się ochotę powiedzieć 'wracaj dziecko na warsztaty kółka teatralnego w dolnym Kentucky, skąd przyszedłes'. Nawet nie da się stwierdzić, że ktoś z aktorów (mam na myśli co do zasady tych którzy pojawiają się na ekranie troszkę więcej) był dobry albo kiepski. Bo każde z nich bywało zarówno dobre jak i kiepskie, czasami nawet w tej samej scenie. Myślę, że stąd takie recenzje które są od ściany do ściany (dosłownie). Wszystko zależy od tego czy jej autor postanowił skupić się na plusach, czy na minusach- klasyczny przykład szklanki do połowy pustej i pełnej.

Zacznę od przejechania się po Robie, którego wielbię miłością szczerą, żeby mieć ten przykry obowiązek z głowy. Polana- porażkowa pod względem aktorskim. Ten kawałek kiedy stoi na słońcu - nie nie nie i jeszcze raz nie. Lekcja biologii, jedna i druga też nie. Przysięgam, że za następnym oglądaniem będę przewijać z zażenowaniem.
Podoba mi się to, jak Edward jest pokazany, że tylko przez krótki fragment
filmu - od końca polany, do baseball'a - jest taki naprawdę wesoły i beztrosko radosny. Jest parę miejsc w których moim zdaniem Rob był świetny - na przykład pierwsza rozmowa w szpitalu, kiedy sobie z niej żartuje i szydzi, że nikt jej nie uwierzy. W tym miejscu przypomniało mi się od razu MS i to jak on sobie myślał wtedy, że ma rolę do odegrania, tą którą ma świetnie opanowaną, czarny charakter - będzie się śmiał, wyszydzał i będzie okrutny. Albo jak oprowadzał ją po domu i tak wydusił z siebie, że on w ogóle nie śpi, od razu przypomniało mi się z książki jak mówił, że boi się, że w końcu powie albo zrobi coś takiego, że dla niej to będzie za dużo i ucieknie z krzykiem. To było naprawdę dobre. W ogóle co do zasady - on grał MS ewidentnie. Podobało mi się jak czasami tak subtelnie reagował na myśli które słyszał - na przykład w tej scenie kiedy spotykają Carlisle'a przed posterunkiem policji. Świetna scena kiedy wpada do studia , zrzuca James'a z Belli i orientuje się, że ona krwawi. I ma taką minę z której wynika, że gdyby James go nie zaatakował, to on rzuciłby się na Bellę. Bardzo podobały mi się też dwie rzeczy w jego wykonaniu. Kiedy Bella odeszła z domu i mówi, że Charlie jej nie wybaczy, bo powiedziała to samo co Renee kiedy odchodziła. On na to powiada,że "You had to or he wouldn't let you go". Miał przy tym tak genialną minę, że od razu sobie pomyślałam - zapowiedź New moon - chłopak właśnie sobie uświadomił co musi zrobić żeby ona 'let it go'. A druga scena to w szpitalu, kiedy Bella histeryzuje na pomysł wyjazdu do Jacksonville - on mówi, że zostanie, i z szaleństwem w oczach dodaje, że "Where else would I go?", ale potem, kiedy ona nie widzi, całuje ją w czoło i ma tak smutną, załamaną minę. On już wiedział, że odejdzie. Fajnie czasami coś pokazywał mimiką tak, że od razu mi fragmenty książki wskakiwały do głowy. Ale czasami to jak noga od stołu, nawet nie z drewna, a z płyty wiórowej.
Pomysł na postać był dobry, ale stanowczo z Roberta dało się wycisnąć lepsze granie. Wiem, że pomysł na maniakalno-depresyjną wersję Edwarda był jego, ale zabrakło kogoś, kto dopilnowałby wykonania. Bo żeby być buntownikiem bez powodu, to trza być James'em Dean'em. A do tego pułapu to jeszcze chłopakowi brakuje.

Kris- nie podoba mi się to co zrobiono z Bellą, konkretnie dwie rzeczy. Sprawia wrażenie ociężałej umysłowo, a ona przecież była bystra. A po drugie nie podoba mi się to, że w porównaniu z książką ma paskudny charakter. Bywa opryskliwa w stosunku do rodziców, mało zaangażowana. Nie ma tego ciepła Belli. Za to bardzo podobała mi się na polanie - ten wyraz twarzy ślepej ćmy lecącej do światła, jak mówi, że ją nie obchodzi kim on jest itd. jest taka zauroczona, olśniona, taka jak trzeba.

W pierwszej chwili najbardziej nie podobała mi się Alice, bo w scenie w której się pojawia w domu, wchodząc po drzewie, gra jakby z kartki czytała. Jeszcze brakowało tylko żeby na głos powiedziała 'kropka', tak była sztuczna. Ale ona też miała dobre momenty, na przykład w studiu baletowym.

O Jacksonie jako Jasperze to nawet w ogóle nie mówię, bo to zmarnowany potencjał na fajną postać, w zasadzie go nie ma.

Tylko rzecz w tym, że wymusić odpowiednia grę z aktora to robota reżysera. Skoro oni potrafią (a pokazali, że potrafią) to rzecz reżysera 'wycisnąć' to z nich w każdej jednej scenie. A tutaj mam wrażenie, że dzieciaki zostały troszkę puszczone samopas. Każdy realizował jakąśtam swoją wizję postaci którą grał, czasami wychodziło lepiej, czasami gorzej i w sumie jako całość wyszło to niespójnie. Zabrakło solidnej, karzącej reżyserskiej ręki, która utrzymałaby wszystko w kupie i realizowała 'swoją' wizję. Zakładając optymistycznie, że takowa w ogóle istniała. Za mało zdecydowania i konsekwencji.

No i tak jak mówiłyście wcześniej- zabrakło magii. Zabrakło kilku spojrzeń i czułych gestów, tego wszystkiego co sprawia, że w tym związku jest ciepło. I nie mam na myśli ognia który jest w tej jednej scenie pocałunku, tylko właśnie tego subtelnego delikatnego ciepła, które unosi się w książce i powoli otula i uwodzi, wraz z każdym subtelnym dotykiem i spojrzeniem. Dało się to zrobić nie przedłużając zanadto filmu, ale niestety...

No i kilka wpadek w scenariuszu - Edward nigdy by się sam nie wygadał, że umie czytać w myślach. Bella miała już na tyle wskazówek, że mogła domyśleć się sama. No i drugie - on by na nią nigdy, przenigdy nie zatrąbił czekając przed domem w samochodzie. I mean - come on! On był dżentelmenem w każdym calu. Ale to już czepiactwo. Scena przy fortepianie nie wiadomo skąd i jak - jeśli się nie czytało książki to się nie skuma.

Niestety, mężczyźni są lepsi w reżyserskim sporcie, bo są mniej podatni na emocje. Można zrobić dobry emocjonalnie film będąc zimnym draniem, o ile tylko jest się profesjonalistą. Ornitolog nie musi umieć latać.:)
Dlatego uważam, że decyzja o wymianie Hardwicke jest jak najbardziej słuszna. Z ciekawością czekam kogo zatrudnią w jej miejsce. Moje marzenie, chociaż nierealne- Lasse Hallstrom. Robi znakomite filmy, bardzo liryczne, słodko-gorzkie i do tego co najmniej dwie znakomite adaptacje książek o których mi wiadomo. Ale to absolutnie nie ta liga niestety.

Żeby było fair to teraz litania rzeczy i osób które uważam za trafione.
Jak już była mowa - fantastyczny Charlie. Kiedy pojawia się na ekranie kadr jest całkowicie jego. Wprowadza element komediowy, ma w sobie mnóstwo takiego ojcowskiego, surowego ciepła. Ale troskę o córkę czuć w każdym słowie.
Cała gromada kumpli z liceum - świetna. Eric i Angela inni niż w książce, ale ogólny obraz bardzo pozytywny, taka wesoła, nastoletnia gromadka jako przeciwwaga dla 'strasznego' świata tuż obok. Jessica - to, że jest fałszywa ma wypisane na czole - genialna.
Peter Facinelli jako Carlisle, rewelacja i nie tylko dlatego, że jest zabójczo przystojny. Nie wiem czy to przypadek, czy zamierzony efekt, ale dla mnie był wystylizowany na gwiazdora kina lat 20-tych. Jak amant niemych filmów, efekt wspaniały. Miał w oczach coś takiego, że można uwierzyć, że ma 400 lat.
Kellan jako Emmett - bajka. Wesoły osiłek, ale murem za rodziną. Doskonale oddał konkurencyjną naturę i beztroskę, a biorąc pod uwagę, że pojawia się tylko na kilka minut, to był to wyczyn.
Esme też pojawia się na chwilę, ale jest taka jak trzeba.
Złe wampiry- świetne. Od początku stawiałam na James'a i liczyłam, że będzie czarnym koniem tego filmu. Nie zawiodłam się. Psychopatyczny sadysta - ani jednego kiepskiego ujęcia z jego udziałem.
No i mówcie co chcecie, może i zasnął na fotelu u dentysty, ale Taylor był dokładnie taki jak trzeba. A w ostatniej scenie, jak wymienia z Edwardem spojrzenia, to minę ma idealną - doskonała zapowiedź New moon.
Film jest również bardzo przyjemny wizualnie - poszarzała, lekko sina gama kolorystyczna i soczysta zieleń naprawdę pozwala poczuć mgłę, zimno i wilgoć Forks - duży plus.
Ścieżka dźwiękowa - bardzo fajnie wpasowana. Tutaj mogę zarozumiale powiedzieć, że prawie wszystkie piosenki przyporządkowałam do odpowiednich scen jeszcze przed obejrzeniem, he he. W każdym razie zarówno muzyka instrumentalna jak i piosenki bardzo udane.
Efekty specjalne - biorąc pod uwagę budżet i wszystkie negatywne opinie to spodziewałam się jakiejś nieopisanej kiły. A tu bardzo przyjemnie, nie nachalnie. W sumie spoko. Iskrzenie też im ładnie wyszło.

Oczywista sprawa, że pójdę jeszcze do kina w styczniu, jak większość fanów. I oczywista, że kupię najbardziej wypaśną wersję dvd. I obejrzę jeszcze milion razy i z dodatkami i w ogóle och i ach. Tylko kurczę chciałabym, żeby był lepszy :)
Dobra muzyka, widoki i efekty specjalne są o kant d... potłuc jeśli zawodzi aktorstwo. Gdyby film był dobrze zagrany, całkowicie i bez wyjątku, to wszystko inne byłabym w stanie odpuścić. Natomiast jeśli zagrany jest tak jak jest, to nawet cala oprawa go nie uratuje.

5/10


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin