FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Ogółem o FF Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
edwardo
Nowonarodzony



Dołączył: 27 Sie 2009
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Nie 22:14, 05 Wrz 2010 Powrót do góry

Dzieki.

Mam pytanie, jesli chodzi o The Office by tby789. Na stronie autorki na fanfick.net pisze ze je zdjela z neta w pazdzierniku 2009. Znacie moze powody takiego postepowania?
W wielu rankingach FF ta pozycja jest bardzo wysoko nawet dzis dawno po wydaniu. Chcialbym to przeczytac, dorwalem juz orginal ale jesli jest gdzies tlumaczenie a zakladam ze jest bo to popularna pozycja to czemu zostala usunieta tez z tad?
Czemu az tak bardzo "szanuje" sie rowniez zdanie autorki jesli nie zyczy sobie np. tlumaczen swojego opowiadania. Nigdy by sie nie dowiedziala, ze w jakims zasciankowym kraju jak polska powstalo jej tlumaczenie a fani by sie cieszyli.

Podsumowujac:
1. Czy the office temat usunieto z tego forum (w spisie ktory zasugerowalas go brak)?
2. Czemu zdanie autorow FF jest do przesady przestrzegane?
3. Czy znacie powody autorki The office zaprzestania serwowania opowiadania?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Suhak
Zasłużony



Dołączył: 23 Lut 2009
Posty: 951
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 136 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: lubelskie

PostWysłany: Nie 22:41, 05 Wrz 2010 Powrót do góry

edwardo, TO nie ma na forum z tych względów, że było za ostre (jeżeli dobrze pamięam). Jest to forum z książkami dla nastolatek i po tym, jak pojawiły się postulaty o ograniczenie treści pornograficznych - a mowa była głównie o The Red Line i The Perfect Wife - ponieważ dzieci mogą trafić na różne zboczenia i tak dalej. I nie, znaczek 18+ wcale nie sprawi, że młode umysły przestaną na to klikać, wręcz przeciwnie.
Co do przestrzegania zdania autora - jego opowiadanie to jego opowiadanie. Należy do autora. To nieetyczne. Nikt nie chciałby, bo robiono cokolwiek z jego opowiadaniem bez jego wiedzy/zgody. Ja postawiłabym raczej pytanie - dlaczego niektórzy autorzy się nie zgadzają? To dla mnie niezgłębiona tajemnica. Ale cóż, różnie bywa.

edit. Teraz, jak się nad tym zastanawiam, to możliwe, że TO w ogóle nie było na forum... ale też mogę się mylić...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Suhak dnia Nie 22:45, 05 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Dilena
Administrator



Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 158 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 8:47, 06 Wrz 2010 Powrót do góry

TO nie było na forum. Autorka nie zgodziła się na tłumaczenie, bo nie zna naszego języka... też mi powód Cool
Koli zajmowała się tłumaczeniem na własną rękę na chomiku, ale w wyżej podanym terminie Christina zdecydowała się wysłać The Office już jako książkę do wydawnictw z nadzieją, że zostanie wydana.
Co się dalej stało? Nie wiem, mam nadzieję, że się dziewczynie powiodło :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
BajaBella
Moderator



Dołączył: 11 Gru 2009
Posty: 1556
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 219 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z lasu

PostWysłany: Pon 1:19, 03 Sty 2011 Powrót do góry

Chciałam sobie dziś wieczorem poczytać jakiegoś nowego ff-ka. Jakąś świeżynkę. Tłumaczenia z zasady omijam szerokim łukiem, chyba że ktoś mnie mocno namówi, ale czytam w zasadzie w tej chwili kilka sprawdzonych pozycji, w których po prostu fabułę wisiąkłam i robię to z rozpędu, przyzwyczajenia, no i tegoż faktu, że mi się po prostu spodobały, to za nowe się nie biorę. Tak mam.
Zerknęłam na nowe pozycje rodzime... i kurcze, no nic mnie nie zaitrygowało. Nie mówię teraz o ff-ach które mają po kilka rozdziałów, chciałam po prostu zerknąć co nowego dziewczęta piszą. I po pierwsze - strasznie tego mało, a po drugie - chyba to, co jest, to nie mój klimat.
I tak przychodzę do tego tematu z taką refleksją, że nawet KP nam powoli zaczyna umierać śmiercią naturalną. Smutne...
A miałam ochotę na jakiś post BD, tak dawno czegoś w tym stylu nie czytałam, że się po prostu stęskniłam za czymś takim: z ciekawym pomysłem, rozsądną fabułą. Albo jakąś dobrą łatką...
Uciekam, bo smucę, ale tak mnie dziś nagle naszło.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Suhak
Zasłużony



Dołączył: 23 Lut 2009
Posty: 951
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 136 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: lubelskie

PostWysłany: Pon 22:58, 03 Sty 2011 Powrót do góry

Kochana Bajko, myślę że masz sporo racji, lecz Kącik umiera śmiercią powolną i bolesną dla jego członków - bo chyba wszyscy możemy się nazywać członkami KP Wink To taki rak który zajmuje coraz większą część organizmu i powoli rozkłada jego organy. Przykre i prawie niemożliwe do zatrzymania, na dodatek jest to też błędne koło, bo im nudniej, tym mniej osób zagląda - w tym, nie kryję się, i ja - a im mniej osób zagląda, to mniej się dzieje, a im mniej się dzieje, tym nudniej. Pamiętam czasy gdy tees wydawał mi się nieśmiertelny, niezbadany jak Puszcza Dziewicza. Te czasy minęły, a twilightseries ewoluowało. Paradoksalnie, kiedy już nie mamy się czego wstydzić - może poza tematyką samą w sobie - to nagle ubywa osób, które chcą być z niego dumne. Może to trochę bawić, że mówię o forum z takim patosem i używając tak dużych słów, ale kto tu dłużej posiedzi i pozna tu trochę osób, ten zapewne wie, o czym mówię - a ten, kto nie ma o tym pojęcia, to nie zrozumie, póki się nie przekona... a już raczej się nie przekona, na czym polegała magia tego teesa, którego poznałam ponad dwa lata temu.
Myślę, że tracimy zapał do tematu oraz po woli kończą się pomysły. Wszystko było, było, było, było, banalne, banalne lub było. Żeby móc powtórzyć dobrą historię dodając tam coś od siebie, trzeba mieć naprawdę jaja i całkiem sporo talentu, by uszło to na sucho. Wink
Jednak mimo wszystko uważam, że temat się zwyczajnie nudził - mało kogo już obchodzą losy Edka i Belli, a regulamin jaki jest, taki jet (i bardzo dobrze), więc nikomu nie chce się na siłę podciągać swoich wypocin na siłę.
Chyba swoim postem nie powiedziałam niczego oryginalnego - ale to nic, przynajmniej wyrzuciłam to z siebie :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mloda1337
Zły wampir



Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Wspaniałe miasteczko pod Poznaniem

PostWysłany: Wto 0:50, 04 Sty 2011 Powrót do góry

Macie rację, dziewczęta. Tak samo jak Was, ten proces umierania twilightseries bardzo mnie smuci. Myślę, że powodów jest wiele. Po pierwsze - dawno nie było nowego filmu. To jednak jest dość przykre, bo wolę nie wiedzieć, co powstanie w umysłach dziewczyn po obejrzeniu kolejnego ujęcia gołej klaty Roberta Pattinsona.
Myślę, że jest w ty też trochę naszej winy. Przez całą akcję z konstruktywnymi komentarzami większość stwierdziła, że boi się komentować, bo zostaną wyklęte, że ich komentarz nie jest wystarczająco "długi". Przez to osoby, które chciały pisać i nawet im się to udawało, nie miały czym karmić weny, która wygasała. to takie kółko. Ludziom wydaje się, że nie mają czytelników, więc nie piszą, skoro przestają pisać Kącik robi się nudny i sprawia wrażenie opuszczonego. Dlatego coraz mniej osób go odwiedza. Nie to, że uważam, że KK są złe. Przeciwnie - cieszę się, że prawie w ogóle nie ma tu już takich jednolinijkowców, które sama kiedyś pisałam. Jednak to jest moje zdanie.
Kolejnym powodem może być nagła miłość do chomików. Pamiętam czasy, kiedy nie było czegoś takiego jak wstawianie swojego opowiadania na chomika. W takim razie FF był tutaj i tutaj go komentowano. Później ludzie zaczęli zauważać, że opowiadania, które mają powodzenie wśród czytelników, jak Wide Awake itp są zamieszczane na chomiku, więc sami to zrobią.
Przykro mi, ale trzeba stwierdzić, że nasza stara gwardia też się wypaliła. Tak jak powiedział Sugar. Ci którzy są tu chociaż od roku mają wrażenie, że widzieli już wszystko, a poza tym naturalnie się zestarzeli i już ich nie obchodzi ten BadRomance. Więcej obowiązków też nie służy. (Ahhh tęsknie za rozmowami na SB do 3 w nocy).
Później trzeba zauważyć, że ilość nowych działów jaka powstała też jest ogromna i ludzie przerzucili się na pamiętniki wampirów, które nie polegają tylko na big lovie. Stąd coraz mniej osób u nas, w kąciku :((((
Pozostaje nam czekać na, bój się boga, napływ nowych fanek po premierze pierwszej części BD.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez mloda1337 dnia Wto 0:52, 04 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
valentin
Zły wampir



Dołączył: 03 Kwi 2010
Posty: 426
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Wto 17:37, 04 Sty 2011 Powrót do góry

Szk0oda mi na prawde tego forum, a szczególnie tego działu. Zaczęłam pisać ff z zamiarem wrzucenia go na to forum, gdyż zaczęło brakować mi wampirzej tematyki... potem długo odkładałam wstawienie pierwszego rozdziału. Najpierw się bałam, potem myślałam że może za mało napisałam.... Wiele czynników się na to złożyło.
Kiedy BajaBella napisała o czymś nowym o jakieś Skwierzynce, pomyślałam - raz kozie śmierć i zaryzykowałam. co z tego wyjdzie... Nie wiem, ale liczę na konstruktywny komentarz.
Albo, na jakikolwiek komentarz....


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kaan
Wilkołak



Dołączył: 13 Lis 2010
Posty: 142
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 20:25, 24 Sty 2011 Powrót do góry

Drodzy moi przyjaciele (bo widzę, że panowie też tu są), bo tak bym chciała postrzegać wszystkie osoby zarejestrowane na tym forum. Niestety, ja też odczuwam niedosyt, rozczarowanie i żal. Jednak jest on spowodowany niesolidnością niektórych autorek i tłumaczek. Czyta wiele ff, ale z przykrością stwierdzam, że wiele z nich jest od wielu miesięcy nieaktualizowane. Postawcie się, drogie autorki, w naszej sytuacji. Czytamy, a tu po kilku rozdziałach cisza. Nie dziwi zatem fakt, że forum umiera, a konkurencyjna strona, pomalutku, ale prze do przodu. Może gdyby założycielki potrafiły wpłynąć w jakikolwiek sposób na osoby wstawiające swoją twórczość na forum, sytuacja byłaby inna. Niestety, należę do osób ze słaba znajomością języka angielskiego, więc nie czytam oryginałów, a szkoda, bo może nie musiałabym czekać na tłumaczenia. To tyle z mojej strony, pozdrawiam cieplutko i życzę wszystkim, aby jednak forum trwało i miało się coraz lepiej.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KW
Zły wampir



Dołączył: 01 Sty 2011
Posty: 464
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ~ z krainy, gdzie jestem tylko ja i moi mężowie ~

PostWysłany: Pon 21:40, 24 Sty 2011 Powrót do góry

Zgadzam się z kaan.
Jestem tu od niedawna, bo wcześniej czytałam książki o całkiem innej tematyce, niż "Zmierzch" - czytałam zwykłe romanse, kryminały itd. Nawet, przyznam się szczerze, nie wiedziałam że istnieją ff-ki. Dla mnie liczyła się tylko saga, do której chętnie wracałam. Potem rozejrzałam się po necie, ściągałam z chomika ff. Jednak, kiedy odkryłam tą stronę, zakochałam się. Dzielić się na żywo z innymi, swoimi przemyśleniami, emocjami... Nie mogę się patrzeć na KP bo mnie coś zżera od środka. Zaglądam tylko do tych ff-ów, gdzie podane są daty następnego rozdziału. Jestem tak niecierpliwa, że nie mogę czytać innych, które nie były aktualizowane od miesięcy. Oczywiście, czasem kusi, i czytam urwane ff i potem cierpię. Dlatego wolę siedzieć w bibliotece, i szperać po starych i zapomnianych utworach. Czuję się wtedy, jakbym znalazła się na strychu i znalazła starą książkę z pięknymi opowieściami, z której zdmuchuję kurz. Za każdym razem mam inne uczucia, jednak, je wszystkie łączy jedno - miłość do samego czytania i do czytania ff. Codziennie czytam nowe dzieła, i jestem zadowolona.
Jest mi smutno, że tak mało jest osób, które wstawiają coś nowego, żebym i ja mogła się udzielać regularnie.
Nie wydaje mi się, że jest tu mało ludzi. Na pewno, widząc po komentarzach i innych śladach, że kiedyś tu był wielki tłok, są jeszcze osoby takie jak ja, które czytają opo w bibliotece, i np. nie wypowiadają się.
Nie chce się tu zachowywać jak jakaś wszechwiedząca, jednak kiedy pojawi się BD na ekranach kin, to tu się zacznie oblężenie. Nie lubię takiego szału, że kiedy coś jest na topie, ty też musisz to kochać i szaleć za tym. Sama nie widziałam Zmierzchu w kinie. Olałam go. Ale kiedy ktoś mi dał książki z sagi - zakochałam się, i nie było w to wymuszone presją społeczeństwa które oszalało na punkcie wampirów. Po premierze BD przyjdą tu osoby nieznające się na pisaniu, tak jak ja i co ? Nie będzie fajnie. Ja próbowałam, nie wyszło. Będę próbować dalej, jednak mam do pomocy kogoś doświadczonego, a te dziewczyny? Oczywiście, znajdą się perełki, jednak czy uda nam się je odnaleźć przy Pattinsonowym szaleństwie? Nikomu nie bronię pisać, oczywiście, ale trzeba się na tym znać...
Wracając do Zmierzchu - wolę książkę, i nie przeczę - film też fajny, pomaga obrazować sobie wszystko w głowie. Jednak boję się, że przyjdą tu osoby które napiszą coś głupiego, a potem będzie coraz gorzej, i co? Zamkniecie forum?
Może jakaś reaktywacja? Coś nowego, świeżego?
Mam nadzieję, że nam się uda, bo choć czasy świetności minęły- tak przynajmniej mówicie, wy, starzy wyjadacze- to ja uważam, że teraz nie jest tak źle.
Liczę na was, i mam nadzieję, że wszystko się ułoży. Bo takich jak ja, jest więcej. Czekających i czytających z zadowolonymi minami na twarzach, jednak, czasem, na tych twarzach pojawia się grymas zniecierpliwienia.

Pozdrawiam, i przepraszam za chyba zbyt długą wypowiedź. Tak, wiem, pewnie nie zrozumiecie mojego jazgotu - czasem sama siebie nie rozumiem, jednak napisałam to co chciałam.

KochającaWampira


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kaan
Wilkołak



Dołączył: 13 Lis 2010
Posty: 142
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 22:44, 24 Sty 2011 Powrót do góry

Dzięki za poparcie, Kochająca Wampira, nie wiem jak inni, ale ja lubię po latach wracać do tych samych książek i nie widzę innej możliwości na tym forum, żeby zmieniło formę. " Zmierzch" jest jedyny w swoim rodzaju, czytałam x razy i wracam do poszczególnych części, jak zaczyna mi być źle. Wiele autorek pisze dobre, a nawet bardzo dobre opowiadania (mówię o wszystkich, tych zagranicznych też), a ja jestem uzależniona od czytania i nie wyobrażam sobie braku tego miejsca w komputerze. Wchodzę codziennie, szukam nowych rozdziałów, wściekam się, jak spotyka mnie rozczarowanie. Nie jestem wampiromaniaczką, wolę ff w których wszyscy są ludźmi, ale staram się nie dyskryminować autorek, tych z wampirami i wilkołakami. Ale może założycielki zrobią trochę porządku i poproszą na PW wszystkie autorki wstawiające swoje opowiadania i tłumaczenia o wypowiedzenie się w sprawie kontynuacji, ewentualnie, o przekazanie innym chętnym. Bo może tacy są, a nie mają możliwości, czy śmiałości wstawić na forum swoją twórczość. I nie zmieniajmy tematyki, bo saga jest jedynym w swoim rodzaju wytworem ludzkiej wyobraźni, choć zdaję sobie sprawę, że wiele osób uważa inaczej i miłość B&E jest też jedyna w swoim rodzaju. Moja przygoda z filmem "Zmierzch" i dalszych częściach, zakończyła się na połowie pierwszej i podziękowałam, bo przekazana tam fabuła, nie ma nic wspólnego z książką. Gdybym wcześniej nie czytała nie wiedziałabym, że chodzi o miłość. Mam nadzieję, że nie ruszyłam lawiny i nie posypią się na moją głowę gromy, ale ta sprawa od dawna leży mi na sercu. Przepraszam za chaotyczną wypowiedź, pozdrawiam!!!!!!
A tak na zakończenie, na ponad 390 wstawionych ff-ów, kontynuowanych jest kilka, w tym jeden regularnie, nie podam tytułu, choć bardzo mnie korci i jest to mój ulubiony, który czytam za każdym razem, kiedy pojawia się nowy rozdział, od początku.
Z mojej strony to na razie wszystko, cieplutkie pozdrowienia dla wszystkich, tych piszących i tych czytających!!!!!!!!!!!!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Robaczek
Moderator



Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 1430
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 227 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 1:49, 24 Lut 2011 Powrót do góry

Dzień dobry, cześć i czołem! Pytacie, skąd się wziąłem… Nie, to nie będzie rzecz o robaku i jego domku na przedmieściu.

Jest kilka rzeczy dotyczących fanfiction, które trapią mnie od dłuższej chwili. W końcu stwierdziłam, że czas najwyższy, by z kimś się nimi podzielić i odciążyć nieszczęsne szare komórki od ich obecności. Najlepszym miejscem na taką konfesję jest oczywiście Ogółem, przeczytałam więc dokładnie ostatnią stronę tematu, a później pomyślałam: czemu by nie pójść dalej – i przejrzałam wszystkie strony. I muszę was przestrzec, drodzy przyjaciele: nawet dość pobieżna lektura zawierającego niemal tysiąc postów tematu zajmuje więcej niż trzydzieści minut. Dużo więcej. Jeśli zegarek nie kłamie, spędziłam nad tym raczej jakieś trzy godziny, aż od siedzenia zdrętwiała mi lewa noga i rozbolał brzuch. (Choć z tym brzuchem to może raczej kwestia zjedzenia smażonego łososia i wypicia chwilę później szklanki mleka… Kto wie). Była to jednak niezwykle pasjonująca lektura, możecie mi wierzyć; z ręką na wątrobie polecę ją każdemu, kto tęskni za starymi dobrymi czasami i kto nie stroni od sentymentów. Ponieważ właśnie tutaj, pozwolę sobie uderzyć w pompatyczny ton, powstawała żywa historia Kącika Pisarza.
(Uwaga! Historia tematu w pigułce!) Tutaj ewoluował regulamin, tutaj powstawały i doskonaliły się kolejne pomysły, dzięki którym Kącik wygląda dziś tak, jak wygląda. Ach, czego tutaj nie było!… Niekończący się dyskurs nad plagą jednolinijkowców, roztrząsanie literackości forum bądź jej braku, forsowanie konstruktywności w komentarzach, Kopanie Kartofli (znane też jako konstruktywne komentowanie właśnie), Front Wyzwolenia Kiczu, Twilightowela, dyskusja nad gustami i wyborami, rozważania, co lepsze i co bardziej wypada – AH, AU, OOC, kanon, kanon głęboko w tyłku autora, bycie bad (Badwardowanie!) czy bycie good (ale któż chciałby być dobrym w dzisiejszym zdegenerowanym świecie…), znowu tokowanie nad konstruktywnością. Wielka awantura o tak zwaną elitę (o której nikt już dzisiaj nie pamięta), o to, kto potrafi, a kto nie potrafi ironizować, kto jest Gramatyczną Gwiazdą, kto Matką Założycielką, a kto się po prostu wymądrza i w dodatku jest hipokrytą. Ba, nawet o to, co kto ma napisane w swojej sygnaturze! Wzdłuż i wszerz omawiana kwestia wyrzucenia z forum opowiadań o dużym zabarwieniu pornograficznym – czy forum powinno wychowywać? czy zadaniem moderacji jest ochrona niewinnych duszyczek przed zdemoralizowaniem? – i rozważania nad tym, co jeszcze powinno się zmienić w regulaminie. I znowu: co kto lubi, czego nam w fanfiction brakuje, a co cenimy; co jest nie tak z pojedynkami i dlaczego po raz kolejny nie odpowiadają nam komentarze. Czterdzieści stron dyskusji – nierzadko impreza 24 godziny na dobę – które nie tylko zmieniły ogląd na pewne sprawy na forum, ale i wykreowały, słusznie czy nie, trendy, a także przyniosły namacalne korzyści. Aż się łezka w oku kręci. Sporo śmiechu i błyskotliwego humoru, garść niepotrzebnych kłótni, to prawda, ale i niewątpliwie potrzebne dyskusje, w których padło wiele mądrych i rozsądnych słów.
Wspominam o tym nie tylko dlatego, że traktuję ten temat poniekąd jak moje dziecko i że spędziłam w nim najlepsze chwile na forum. I wcale nie dlatego, że patos to moje czwarte imię, zaraz po Felicycie. Odwołuję się do tamtych dyskusji z tego względu, że część kwestii, które trapią mnie dziś, zostały poruszone wtedy.


    O stagnacji na forum i gasnącej gwieździe Zmierzchu słów kilka
Piszecie dziś o tym, jak dział zarasta nam kurzem – nie można temu zaprzeczyć. I nawet jeśli sama nie skomentowałam nic od… prawdopodobnie wieków, nawet jeśli zarówno kanon, jak i fandom nie robią na mnie żadnego wrażenia od co najmniej roku, to obserwowanie tej sytuacji nie napawa mnie radością. Jak napisała Suhak, jest to
Cytat:
przykre i prawie niemożliwe do zatrzymania, na dodatek jest to też błędne koło, bo im nudniej, tym mniej osób zagląda - w tym, nie kryję się, i ja - a im mniej osób zagląda, to mniej się dzieje, a im mniej się dzieje, tym nudniej.

A przecież wszyscy widzimy, że moderacja czyni, co może, żeby tej stagnacji zapobiec. Gdy po roku ostygło zafascynowanie Wampirzymi Pojedynkami, gdy ucichły ostatnie brawa dla zwycięzców już drugiej edycji Turnieju Połamanych Piór, dziewczyny podejmowały kolejne wysiłki, by postawić dział na nogi, by ponownie przyciągnąć do niego tylu czytelników i autorów, ile zwykł skupiać w chwilach swojej świetności (sic). Pierwsza i druga edycja Lemoniady, Festiwal Horroru – wszystko doprawione nutką rywalizacji, bo skoro skończyło się już zainteresowanie samym Zmierzchem, można chociaż zachęcić twórców do stanięcia w literackie szranki. Bardzo dobry chwyt, bardzo się chwali. Szkoda tylko, że coraz mniej jest tu twórców, którzy w owych literackich starciach mogliby brać udział, że coraz mniej użytkowników, którzy ich pracę literacką wynagrodziliby swoją – komentatorską.

Dlaczego mówię o braku zainteresowania Zmierzchem? Cóż, może opieram się tylko na doświadczeniu swoim i osób, z którymi utrzymuję kontakt, a o których wiem, że krew dawno w nich nie wrze na myśl o Edwardelli – a jest ich skądinąd sporo i to nie od dziś – jednak myślę, że nie przesadzę, jeśli pokuszę się o stwierdzenie, że czasy świetności tak książek, jak i związanych z nimi fanfiction już minęły. Można powiedzieć, że jesteście, kaan i KochającaWampira, wyjątkami – mam na myśli wasze dalsze zafascynowanie serią, ponieważ nie zdarza się ono tutaj już zbyt często. Jeśli chodzi o mnie, to nawet w rozkwicie mojego romansu z twórczością pani Meyer nie uważałam tych pozycji za wybitne dzieła literackie i nie zamierzam zacząć tak myśleć dziś. Przez długi czas było to świetną rozrywką i stało się to wodą na mój (i nie tylko mój) młyn zainteresowania fanfiction z tego fandomu, choć na początku wyśmiewałam samą myśl tworzenia jakichkolwiek opowiadań związanych z tymi bohaterami i światem. Bo i do jakiegoż świata mogliby się potencjalni twórcy FF odwoływać? Co takiego wykreowała autorka? Dom Belli, salę baletową, deszczowe Forks – pozbawione ulic, domów, drzew, atmosfery i mieszkańców, klasę od biologii, niewyraźnie zarysowany korytarz szkolny, wnętrze prześwietnej hacjendy Cullenów, kilka samochodów, jakąś chatkę w lesie, La Push, Port Angeles, o którym napisała tyle, że równie dobrze mogła sobie darować? Faktycznie, wspaniałe zaplecze. Och, a postacie! To dopiero smakowite kąski! Brak jakichkolwiek relacji międzyludzkich poza nazwaną miłością. Nic dziwnego, że nie spodziewałam się po twilightowych fanfiction zbyt wiele; żadnej magii w każdym razie. Jakże pozytywnie się jednak rozczarowałam! Okazało się, że nie tylko można, ale i że większość tych opowiadań bije książki pani Meyer na głowę (o co wprawdzie nie trudno, ale ćśś) – tak fabułą, kreacjami bohaterów, jak i warsztatem literackim, warstwą stylistyczną. I wszystko to powstawało na moich oczach. Palce lizać, cud, miód, orzeszki – dopóki tematy nie zaczęły się powoli wypalać. Przeczytałam kilka naprawdę wspaniałych kanonicznych tekstów: łatek, kontynuacji, alternatyw, wciąż jednak w obrębie kanonu. Nawet w morzu opowiadań AH, AU, OOC, jakkolwiek na początku byłam ich zagorzałą przeciwniczką, znalazłam kilka znakomitych perełek, które mimo całego swojego all human czy innych dziwactw – odnosiły się do serii czymś więcej niż zgodnością danych personalnych. I tak co jakiś czas reanimowałam swoją słabnącą już sympatię do fandomu. Aż nie pozostało już nic do uratowania.

Skłamałabym więc, gdybym powiedziała, że przez ten cały czas (przeszło dwa lata) byłam tutaj ze względu na zainteresowanie kanonem czy też fandomem. Nie. Zostałam tutaj ze względu na wspaniałe osoby, które miałam szansę poznać czy to wirtualnie, czy na żywo. Przez długi czas – ze względu na ten temat. Ze względu na rozrywkę i relaks, jaki zapewnia chwilowe zanurzenie się w taki świat. Jednak przede wszystkim pozostałam tutaj dla siebie – sądziłam, że dzięki komentowaniu tekstów czy też tworzeniu ich samodzielnie nie pozwolę moim fałdom mózgowym na całkowite wyprostowanie się. Dzięki temu działowi, działowi fanfiction, każdy z nas mógł w jakiś sposób się doskonalić, jest to jednak forma doskonalenia się dobra na jakiś czas. Dlaczego jest nas tutaj coraz mniej? To proste. Każdy ma swoje życie, jakieś swoje sprawy. Każdy coś wziął – część rozwinęła swój warsztat literacki, część zawiązała mniej lub bardziej trwałe przyjaźnie, część podciągnęła się z języka polskiego, część nawet z angielskiego, możliwości jest dużo – a kiedy nie mógł znaleźć dla siebie już nic więcej, ruszył dalej. Ludzie kończą gimnazja, zaczynają szkoły średnie, mają matury, kończą szkoły średnie, idą na studia, mają prace, dzieci; jest tu sporo osób w różnych przedziałach wiekowych. Każdy ma pewne priorytety, a kiedy rozrywka w postaci czy to forum, czy fandomu im się znudzi, nie mają tutaj już czego szukać – i nie można ich za to winić. I choćby dziewczęta stawały na głowie, trudząc się nad kolejnymi konkursami, udoskonalając ten dział czy dział ogólnoliteracki (a pamiętacie, jak mówiono, że TWS nie jest forum literackim i nigdy nim nie będzie? ha!), nie zdołają wszystkich zatrzymać. Naprawdę nie chodzi o zainteresowanie Zmierzchem czy jego brak, bo wiem, że mnóstwo osób przesiaduje nawet w dziale fanfiction z innych względów. Te, które zniknęły – być może zniknęły na jakiś czas i jeszcze powrócą. Jednak tak naprawdę ciężko mówić o podejmowaniu jakichś kroków, by forum reanimować. Nie działania, lecz ludzie są potrzebni. Być może pojawi się ich więcej po kolejnej adaptacji filmowej. Być może – jeśli kiedykolwiek do tego dojdzie – po wydaniu Midnight Sun. Nie martwiłabym się jednak o to, że forum całkowicie wymrze – przykładem może być chociażby ukochane przez nas Mirriel, które wciąż żyje i ma się dobrze, nawet jeśli nie jest tam tak tłoczno jak kiedyś.


    I jeszcze o komentarzach trzy grosze

mloda1337 napisał:
Macie rację, dziewczęta. Tak samo jak Was, ten proces umierania twilightseries bardzo mnie smuci. Myślę, że powodów jest wiele. […] Myślę, że jest w ty też trochę naszej winy. Przez całą akcję z konstruktywnymi komentarzami większość stwierdziła, że boi się komentować, bo zostaną wyklęte, że ich komentarz nie jest wystarczająco "długi". Przez to osoby, które chciały pisać i nawet im się to udawało, nie miały czym karmić weny, która wygasała. to takie kółko. Ludziom wydaje się, że nie mają czytelników, więc nie piszą, skoro przestają pisać Kącik robi się nudny i sprawia wrażenie opuszczonego. Dlatego coraz mniej osób go odwiedza. Nie to, że uważam, że KK są złe. Przeciwnie - cieszę się, że prawie w ogóle nie ma tu już takich jednolinijkowców, które sama kiedyś pisałam. Jednak to jest moje zdanie.

O takie wnioski niekoniecznie bym się, młoda, pokusiła. Polecam prześledzenie dyskursu, jaki toczył się w tym temacie nad konstruktywnymi komentarzami i przypomnienie sobie, jak to wyglądało.

Podwyższenie się poziomu komentarzy było kwestią miesiąca. Wiem, bo przed chwilą te rozmowy czytałam, więc już pod koniec marca widziałam w komentarzach sygnały dotyczące tego, że sytuacja się zmienia. Nie, nie mówię, że minął miesiąc i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wszystko uległo diametralnej poprawie – jednak już w ciągu miesiąca można ją było zaobserwować. Z biegiem czasu użytkownicy starali się tworzyć coraz bardziej konstruktywne komentarze, coraz więcej dodawać od siebie, pisać o swoich wrażeniach, dzielić się swoimi uwagami dotyczących rozmaitych aspektów tekstu – a przynajmniej ja tak to pamiętam. Jednak utożsamianie konstruktywności z długością było raczej częścią trendu, mody i ten boom dość szybko minął. Dzisiaj w Kąciku, Kawiarence czy Bibliotece nie uświadczysz już jednolinijkowych komentarzy (jeśli tak, moderacja natychmiast interweniuje – brawo, dziewczyny), jednak nie mówiłabym też o wysypie kilometrowych recenzji, które mogłyby odstraszać innych potencjalnych czytelników, jak twierdzisz. Otworzyłam pięć pierwszych tekstów w Kąciku i wypowiedzi, które spotkałam, były raczej umiarkowanej długości – nie wiem, jak to świadczy o ich konstruktywności, ponieważ ich nie czytałam, jednak byłabym o nią spokojna. To wszystko sprawia, że nie forsowałabym tak śmiałego wyroku dotyczącego strachu przed wyklęciem kogokolwiek ze względu na zbyt krótki czy zbyt mało treściwy komentarz. Ilość wypowiedzi czytelników wynika raczej z tego, że czytelników po prostu nie ma, ponieważ, jak pisałam wcześniej, zajmują się swoim życiem, nauką, zmienianiem pieluch czy dłubaniem w nosie. To było po pierwsze.

Po drugie – nazywanie tego akcją mnie mierzi i zniesmacza. Ale ja wiem. Mam oczy i widzę. Akcja to coś, co przyciąga tłum. Slogany, hasła, trendy i prądy – tłum to lubi. I chociaż ciężko mówić w tej chwili o jakimś tłumie na forum, to zastanawiam się, co by się stało, gdybyśmy ponownie spróbowali zainicjować jakąś akcję, jeśli tak chcesz to nazywać. Śmieszyło mnie to, jak dwa lata temu ludzie zamienili termin konstruktywne komentowanie w skrót KK. Gdzie wtedy nie było tego skrótu, och… Autorzy pisali w swoich przecudownych odautorskich wstępach prośby o KK (które później zastąpili lakonicznymi żądaniami: KK!), bojownicy postulujący wyzwolenie ogórków kiszonych z ciasnoty słoików umieszczali w podpisach jakże sugestywne hasła narodowowyzwoleńcze: Tępimy jednolinijkowe! Ave KK!. Z nieśmiałym rumieńcem przyznam, że i ja, bojownik, samozwańcza Gwiazda Gramatyki, przez jakiś czas miałam w swoim podpisie mniej agresywną sugestię: Komentuj konstruktywnie oraz odnośnik do hasła konstruktywny w słowniku języka polskiego. Tak, ale ja nie o tym… Wtedy mędrcy forowi mawiali, żeby nie robić z tego akcji. Żeby nie krzyczeć i nie bić, ewentualnie apelować w swoich komentarzach pod opowiadaniami o niepisanie jednolinijkowców, ale nikogo nie atakować personalnie, żeby dawać swoimi wypowiedziami przykład tego, jak powinno się komentować. (Och, w porządku, w porządku, to akurat ja mawiałam, skryta megalomanka, jak się dziś okazuje). Dalej mawiali, żeby nie pieprzyć (tym razem to Arabella) i… cóż, może zacytuję:
Arabella napisał:
Piszmy, komentujmy dla radości pisania, rozmawiania o jakimś temacie, a nie dla idei konstruktywności. Czasem w kilku zdaniach możemy powiedzieć coś co nam leży na wątrobie. Nie trzeba pisać kilku stronicowych postów. Liczy sie inetencja, przekaz. I nie róbmy tego ostentacyjnie. Osoba inteligentna nie musi debilowi udowadniać jego poziomu. […] Śmieszy mnie ta nieustanna paplanina o pisaniu konstruktywnym. Ta "idea" konstruktywnych wypowiedzi nie powinna być ani modna, ani kul, endżi czy trend. Ona ma być powszechną normą, a nie zjawiskiem popularnym. […] I mam taką prośbę do osób, które bardzo wyraźnie mają problem z dłuższą składną wypowiedzią. Zamiast pisać Bóg wie jak długiego komentarza o dupie Maryny, napisz trzy zdania. Ale sensowne. I też będziesz KK. Tyle.

Wydaje mi się – jedynie wydaje, skoro nadal wierzymy, że pewna jest tylko śmierć i podatki – iż dzisiaj doszliśmy do stanu, z którego droga Arabella (tęsknię!) byłaby zadowolona. Nad samą konstruktywnością komentarzy bym sobie więc głowy nie łamała. (O ile oczywiście, jak na chwilę obecną, nie zatrważają swoim stanem. Jeśli zaczną, to co innego. Byłoby zabawnie, gdyby po namawianiu ludzi do pisania konstruktywnie, zacząć ich namawiać do pisania jednolinijkowców, żeby pisali cokolwiek... Ach, taką sobie tylko sytuację w głowie zaprojektowałam, przecież wiem, że tak nie będzie). Cóż, ja rzekomo, dopóki jeszcze to robiłam, pisałam komentarze konstruktywne, jednak powiedzieć, że pisałam je dla autorów, byłoby przesadą. Oczywiście, że robiłam to również dla nich! Bardziej jednak dla zaspokojenia mojego egoistycznego ja, jako że lubię pisać i interpretować, a później oglądać tego efekty. Jak by to jednak ujęła bohaterka Sekretnych myśli Hermiony Granger autorstwa Hermiones_Revenge:
Cytat:
Skończyłam mój esej z eliksirów, ale po jego przeczytaniu zdałam sobie sprawę, że kompletnie nie ma sensu. Napisałam mnóstwo inteligentnie brzmiących zdań, lecz jeśli ktoś się nad nimi zastanowi, zauważy, że nie mówią o niczym konkretnym. No cóż. Może Snape się nie zorientuje. Nigdy wcześniej się nie zorientował.

Kwintesencja esencji. Dlatego też jestem skłonna przyznać rację Arabelli – napisz trzy zdania, ale sensowne. Chyba że jesteś, jak ja, egoistą i megalomanem lubującym się w tworzeniu mnóstwa inteligentnie brzmiących zdań o niczym (sic) i ciągle liczysz na to, że nikt się nie zorientuje.

Wciąż mam wrażenie, że nie mówię o tym, o czym powiedzieć bym chciała. Ach! Otóż, jak zdaje się, stwierdziłam powyżej, że nie brak konstruktywności wypowiedzi, ale brak wypowiedzi w ogóle (nie dosłownie, koty, nie dosłownie) jest na dzień dzisiejszy naszą bolączką. W związku z tym pragnę, po pierwsze, przypomnieć pewną wypowiedź kleczy sprzed dwóch lat:
Cytat:
Mnie nie chodzi o to, żeby nie karać za jednolinijkowce. Bo za to trzeba karać. Ale żeby była też jakaś nagroda dla kogoś, kto się stara. Może to zmotywuje tych mniej ambitnych do konstruktywnego komentowania.
Ranga? Ach choćby "Komentator zasłużony", czy coś w tym stylu. Nie wiem, ranga to akurat najmniejszy problem.
Jak dla mnie, to trzeba by było otworzyć temat, wyjaśnić zasady i w tym temacie głosowałoby się na dowolną osobę, pisząc przy tym, dlaczego uważa się, że zasłużyła na głos i podając link do komentarza z ostatniego czasu.
Jak długo? Może dwa tygodnie?
I myślę, że im temat stanie się popularniejszy, tym więcej osób do niego zaglądnie i może kogoś doceni. Zwłaszcza autorzy.

Jak dla mnie, spróbować nie zaszkodzi, a może to coś da.

Moderacjo? Halo? Co droga moderacja o tym sądzi?

Po drugie – akcja, jak już mówiłam. Wtedy było to tak zwane Kopanie Kartofli (czy tam konstruktywne komentowanie, jak wolicie). Dziś proponuję semantycznie coś zbliżonego, lecz w szczegółach innego:
    Wykopki Literackie 2011
    Image

Coś jak…
  • Zamiast kopać w wyobraźni kartofle – wykop swój tyłek z ukrycia!
  • Czytelniku, wykop się z ukrycia!
  • Wykop swój ulubiony tekst na pierwszą stronę!
Etc., etc.
Czyli: nadal stawiamy na komentowanie konstruktywne, oczywiście, lecz mamy nadzieję, że stało się ono już normą, więc nie musimy o nim przypominać. A skoro nie jest to kwestią kluczową, to połóżmy nacisk na komentowanie w ogóle. Sprawmy, by czytelnicy wyszli z ukrycia, wzięli w dłoń łopaty i pokusili się o poświęcenie kilku minut na skomentowanie tekstu, nad którym ktoś pracował kilka godzin. Jeśli już coś czytamy – nie pozostawiajmy autora i jego tekstu w zapomnieniu!

Cóż mogę powiedzieć o sobie… Naprawdę nie czytam ostatnio tekstów na forum; jednak ostatnio zdarzyła mi się krótka przygoda z pewną parodią i nie omieszkałam pozostawić po sobie kilku słów, więc nie mogę powiedzieć, bym w wykopywaniu swojego tyłka z ukrycia była gołosłowna, ha. Przeważnie czytam jednak fanfiction anglojęzyczne i o ile czuję się w angielskim na tyle swobodnie, by podjąć ich lekturę, o tyle fakt, że nie pozostawiam na fanfiction.net komentarzy usprawiedliwiam tym, że na tyle swobodna jednak nie jestem… Sprytna wymówka, wiem. Ale język polski wszyscy chyba opanowaliśmy dość dobrze, czyż nie? Gdybym czytała, naprawdę nie pozostawiłabym autora bez śladu po sobie, ponieważ sama wiem, jaki to ból (niemal werteryczne cierpienie, Weltschmerz, płacz i zgrzytanie zębów). Ostatnia moja miniaturka wisi bez komentarza od pół roku… Tak, skarżę się publicznie. Już nie wspominając o moich tłumaczeniach… Dobrze, dobrze, już przestanę.


    Plot? What Plot?
    Jeśli wen daje ci cytrynę, nie musisz robić z niej lemoniady
Cóż, od komentarzy prosta droga wiedzie do kwestii czytelnictwa – a raczej jego braku. Dokładniej chciałabym wyjaśnić własną stagnację czytelniczą.
Jak pisałam powyżej, Zmierzch już od dawna nie wywołuje u mnie motylków w brzuchu. Nadal cenię sobie jednak fandomowe miniaturki, gdyż są dla mnie wyższą formą literacką, w której to, przynajmniej zazwyczaj, nie muszę obawiać się przykrych niespodzianek w postaci czystego sfabularyzowania i sprowadzenia tekstu do samych dialogów. Po nich spodziewam się bardziej skondensowanych opisów emocji.

Wchodzę więc ostatnio do Kawiarenki z nadzieją znalezienia czegoś, co sprawi, że serce zabije mi szybciej, komentarz sam spłynie na klawiaturę, bla bla bla… I co widzę pośród miniaturkowych nowości? Lemon, lemon, lemon, lemon, lemon, lemon, lemon, lemon, lemon, lemon, lemon. Serce zdecydowanie nie zabiło mi szybciej, jednak żołądek z pewnością wykonał nieprzyjemne salto lub dwa. Wiem doskonale, że to pozostałość po pierwszej edycji Lemoniady, której ideę przecież sama chwaliłam jako jeden z kroków mających zapobiec stagnacji w tym dziale. Bynajmniej nie cofam swoich słów – ideę konkursu chwalę. Ideę powstawania lemonów – niekoniecznie. (Jest. To. Moje. Prywatne. Czysto. Subiektywne. Zdanie).

Mam to nieszczęście, że całkiem nieświadomie wypiłam w ostatnich czasach kilka pokaźnej wielkości dzbanków lemoniady. Jestem jedną z tych śmiesznych niepoprawnych romantyczek, które uwielbiają czytać o miłości w mniej lub bardziej poważnej osnowie – ważne, żeby autor nie zapomniał o wątku romantycznym. Po teksty z jego mniej poważnym rozwinięciem sięgam w chwilach, gdy chcę się zrelaksować – i tak trafiam na owe dzbany lemoniady. Po przykrych doświadczeniach z fanfiction, które na naszym forum Zielona Inkwizycja nie bez powodu wpisała do Indeksu Ksiąg Zakazanych, nie sięgam już po teksty, które z założenia będą mówić o seksie, nawet jeśli wiem, że nie jest to seks w ujęciu patologicznym etc. Nie, znajduję sobie jakiś, zdawałoby się, lekki i przyjemny tekst: AH, sceneria to ogólniak bądź college, paczka przyjaciół, Edward i Bella, którzy się nienawidzą/skrycie się w sobie kochają/jeszcze się nie znają, ale się pokochają, gdy tylko się poznają etc. Wbrew pozorom możliwości nie ma tak wielu; jak stwierdził Dostojewski, napisano tylko dwie książki: Człowiek wyrusza w podróż i obcy przybywa do miasta. (Fiodor nie miał jeszcze przyjemności poznania Kasi, która lat miała szesnaście i zeszła na śniadanie. Możemy tylko zgadywać, o ile musiał być szczęśliwszy). Jednak się nie skarżę, w końcu chcę czegoś lekkiego i bez zobowiązań. Zaczynam czytać taki znaleziony przez siebie tekst i zdarza się, że autor utrzymuje mnie w błogiej nieświadomości nawet przez ponad sto stron. Para bohaterów się kłóci, para bohaterów za sobą nie przepada, niesławne kto się czubi, ten się lubi, para bohaterów w końcu uświadamia sobie, że coś do siebie czuje, para bohaterów z niego i niej zamienia się w nich – i wszystko jest dobrze, dopóki para bohaterów nie postanawia podjąć życia seksualnego. Wtedy się zaczyna.

Najpierw romantyczny i powolny akt rozdziewiczania głównej bohaterki, później coraz częstsze i śmielsze akty seksualne w najróżniejszych sceneriach i pozycjach. Na przednim siedzeniu jego sportowego samochodu, na stole kuchennym, w szkolnej toalecie, za szkołą, na stole do masażu, w piwnicy, na fortepianie, czasem nawet na łóżku, oczywiście, i tak dalej, i tak dalej. Seks oralny, seks analny, mieszane orgie seksualne i szczegółowe fantazje. Dokładne opisy smakowitych, grubych, długich i twardych członków. Bardzo dokładne opisy, o których nie chcę mówić, bo cofną mi się ciasteczka, które przed chwilą skonsumowałam. A wszystko wciąż niby słodkie, niby urocze, chociaż co najmniej raz na stronę występuje słowo preejakulat – tak, akurat w momencie, gdy coś jem. (Wcale nie jestem takim żarłokiem, naprawdę, tylko czas karmienia przypada mi na czas lektury; zdarza się). W takich chwilach zastanawiam się nad tym, czy autorka danego tekstu ma tak szalenie rozbudowane życie seksualne, którym pragnie podzielić się ze światem, czy raczej jej pożycie seksualne nie istnieje, więc je fabrykuje, a klikając w klawiaturę, jednocześnie się masturbuje czy cholera wie, co robi.

Po pierwsze: zdaję sobie sprawę z tego, że mój osąd może brzmieć zbyt ostro. Jestem jednak naprawdę wściekła, bo mimo uprzejmego oznaczenia +18 i świadomości, że w postacie w pewnym momencie rozpoczną współżycie seksualne, za każdym razem mam nadzieję na to, że sprowadzi się to najwyżej do kilku kluczowych scen seksu, a nie zamieni w cholerne PWP. Tak bardzo, bardzo wierzę w to, że albo postacie, albo autorka, a najlepiej wszyscy jednocześnie pójdą po rozum do głowy… I dlatego – tutaj po drugie – czytam dalej. Ponieważ naprawdę liczę na poprawę. Jednak w toku lektury okazuje się, że przecież jest tyle scen seksualnych, które trzeba opisać! Seks na dzień dobry, seks na dowidzenia, seks na uczczenie pysznego śniadania, seks z powodu braku śniadania, seks gratulacyjny, seks jako akt gniewu, seks na zgodę, seks z okazji lunchu, seks z okazji braku okazji, seks, bo zupa była za słona, seks, bo tak bardzo cię kocham, seks, bo nie kocham cię już wcale – seks, seks, seks. Czytam jednak dalej, ponieważ z fanfiction jak z książkami: skoro już poświęciłam swój czas na przeczytanie połowy czy jednej trzeciej, wytrwam do końca. Zdarzyło mi się jednak ostatnio co najmniej cztery razy, że pomimo tej wytrwałości przez zdecydowaną większość tekstu, odpuszczałam sobie, wściekła i sfrustrowana, ostatnie dwadzieścia czy trzydzieści stron, chociaż było tak blisko upragnionego zakończenia. Nie mogłam już jednak tego znieść i naprawdę nie intrygowało mnie, jak bardzo happy będzie ów end i jak intensywne doznania seksualne bohaterów.

Do czego zmierzam? (Niemal hamletyczne pytanie w momencie, gdy wszyscy stracili już nadzieję, że zmierzam do czegokolwiek, bingo). Cóż, do tego: nienawidzę lemonów. Nienawidzę PWP. Dostaję odruchów wymiotnych na samą myśl o nich. Naprawdę nie mam nic przeciwko temu, by para bohaterów prowadziła życie seksualne, a skoro już je prowadzą, nic ma nic dziwnego w tym, że autor pokusi się o opis kilku scen o takim zabarwieniu. Jednak mówię o zabarwieniu. Czy muszę przy tym czytać o… czymś, czego nie będę opisywać, żeby nie być wulgarną? Nie jestem osobą pruderyjną. Jednak moje dziewiętnaście lat stąpania po tym padole łez mówi mi, że pewne rzeczy powinny zostać w sypialni. A jeśli już ktoś przelewa je na papier, mógłby to robić ze smakiem. Gdybym chciała poczytać dokładne opisy zderzania się ze sobą genitaliów, poszukałabym innej strony – i z pewnością nie byłaby to strona z fanfiction do tak niewinnej bajeczki jak Zmierzch. Oczywiście żaden z tekstów, które teraz mam na myśli, nie kwalifikuje się do naszego Indeksu Ksiąg Zakazanych. Po pierwsze: zawsze mają one dające do myślenia oznaczenie. (Choć akurat, wciąż naiwna, za każdym razem głęboko chcę wierzyć w to, że +18 nie będzie wiązało się z nimfomanią głównych bohaterów). Po drugie: nie opisują patologii. Po trzecie: teksty, o których mówię, czytałam akurat na fanfiction.net czy na chomikach, nie na forum. Skoro to jednak temat ogólnie o FF, chciałam podzielić się swoją przykrą refleksją w tej kwestii. Wymyślenie PWP i lemonów było moim zdaniem tak samo kiepskim posunięciem jak stworzenie AH, AU i OOC. Dwa słowa: Po. Cholerę.

Znam różne fanfiction, w których występują sceny seksu, nawet częste, nie dominują one jednak fabuły i zachowań postaci. Są wysmakowane, nawet jeśli zdarza się w nich dosłowność. Nawet jeśli są ostre – nie są wymiotne. Cóż, może jednak target Zmierzchu przeszedł od trzynastolatek do osób znacznie starszych (albo i nie), które wolą czytać o czymś innym. Jednak moim zdaniem część z tych niewinnych, słodkich lemonów naprawdę powinna mieć ostrzeżenie o zawieraniu treści pornograficznych. A skoro są to teksty AH, AU i OOC powinno się je w ogóle całkowicie odfandomić i przestać żerować na popularności sagi – zamiast tego wrzucić je tam, gdzie przynależą, czyli na strony z opowiadaniami erotycznymi/pornograficznymi. W takich miejscach z pewnością nie zyskają tysięcy czytelników, a jedynie kilku amatorów porno, jak być powinno. Wykorzystywanie bajkowej, niewinnej, kolorowej historyjki o bajkowej, niewinnej, kolorowej miłości dwójki nastolatków w celach promowania pornografii i przelewania na papier swoich niesmacznych fantazji seksualnych nie wydaje mi się w porządku.

Właśnie dlatego nie sięgnę po teksty z naszej forowej Lemoniady – z żadnej z jej edycji. Nie dlatego, że posądzam nasze autorki o takie dosłowne, przesadzone, niesmaczne opisy. Niemniej jednak się ich obawiam i ta obawa jest tak silna, że skutecznie mnie powstrzymuje przed wzięciem łyka z tego dzbanuszka (mam głęboką traumę, nie bójmy się sobie tego powiedzieć). A nie można stwierdzić, że krytykuję coś, czego nie znam, ponieważ przeczytałam naprawdę sporo lemonów. Cóż, po tym, jak wściekłam się wczoraj, z pewnością odstawię je na dłuższy czas – oby na zawsze. Wracając do Lemoniady: tak, mam dziewczynom trochę za złe, że po raz kolejny robią konkurs, jakkolwiek w dobrej wierze, który skupia się na lemonach. I nie, nie będę czytała tych tekstów, żeby się przekonać, jak dużo jest tam lemona w lemonie, czy lemon lemonowi nierówny i o ile subtelniejsze i delikatniejsze mogą być inne autorki. Jak mówiłam – nie spodziewam się tutaj niczego wyuzdanego czy przekraczającego jakiekolwiek granice, naprawdę. (Nikogo też nie nazywam zboczeńcem, perwersem, amatorem pornografii czy kimkolwiek innym, wierzcie mi, nie zagłębiam się w to, czy lemony są literacką transpozycją czyichkolwiek tutaj fantazji bądź rzeczywistych przeżyć seksualnych czy tylko wymysłem warsztatu twórczego – nie obchodzi mnie, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami cudzej sypialni i nie powinno to nikogo obchodzić; mam więc nadzieję, że nikt mnie o takowe potwarze nie posądzi i nikt się nie obrazi. Jakkolwiek, poza Lemoniadą, której nie czytałam, muszę przyznać, że widziałam u nas kilka lemonów tak rodzimych, jak i tłumaczeń, które do subtelnych, a nawet szczególnie smacznych, nie należały). Patrzę jednak na listę uczestniczek drugiej Lemoniady i wiem, że poza jedną osobą, wszystkie z nich są dorosłe. To chyba o czymś świadczy (choćby o tym, że brakuje tu osób młodszych). Szkoda, że nie wzięto pod uwagę faktu, że taka tematyka może młodsze czytelniczki, czy nawet jak mnie – nieco już starszą, mierzić i powstrzymywać tak przed lekturą, jak i przed oceną. Jednak jak to mówią: jak się nie ma co się lubi, to się lubi, co się ma. Ideę rywalizacji lubię. Lemoniady nie lubię. Dodaj dwa do jednego i otrzymasz to, że nie będę w tym uczestniczyła – ani biernie, ani czynnie.


Chciałam tutaj przyjść, napisać, co mi na wątrobie leży i zakończyć konkluzją, że mam nadzieję, że więcej z twilightowymi fanfiction styczności mieć nie będę, że z forum się wynoszę i moja noga więcej tu nie postanie. Jednak te długie godziny, które wczoraj/dzisiaj spędziłam zarówno na lekturze wypowiedzi w tym temacie, jak i na pisaniu tego posta, uświadomiły mi, że być może jeszcze tu kiedyś wrócę. W końcu, jak się okazało, są wciąż w twilightowym świecie rzeczy, które burzą moją krew i powodują, że się ożywiam. Kto wie…
Na zakończenie muszę o czymś przypomnieć: za cztery dni druga rocznica tematu!
Sto lat, sto lat!
Cieszę się, że to już czterdzieści stron Ogółem o FF. A te życzenia – przede wszystkim dla osób, które ten temat, mniejszym lub większym, wkładem tworzyły. I, mam nadzieję, będą dalej tworzyć, tak aby kiedyś Kącik Pisarza, Kawiarenka, Biblioteka, Wampirze Pojedynki, Poradnik dla bety – aby wszystko znów rozkwitło. (A przynajmniej całkowicie się nie zakurzyło, sic).

Pozdrawiam
robak

PS Za ewentualne literówki czy inne kwiatki przepraszam... ziew.


Post został pochwalony 3 razy

Ostatnio zmieniony przez Robaczek dnia Czw 3:24, 24 Lut 2011, w całości zmieniany 4 razy
Zobacz profil autora
PinkMiracle
Dobry wampir



Dołączył: 29 Gru 2009
Posty: 1263
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 62 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: TARDIS

PostWysłany: Czw 12:50, 24 Lut 2011 Powrót do góry

Może i nie powinnam się odzywać, bo w porównaniu z większością osób na forum, czytam ff tyle co nic, ale ponieważ sama zauważyłam, że ostatnio dział zaczyna nam umierać odezwę się, a co.
Z tych wszystkich fanfiction, które są na forum czytam tylko All I Ever Knew, Wypalonych i Wide Awake (które, tak nawiasem, jest już zakończone, bo autorka nie życzy sobie, aby jej twór był dalej tłumaczony)*. Jestem dopiero na początkach, wiecie, tutaj rozdził dziesiąty, tam pięty, a w jeszcze innym siódmy, mogłabym skomentować to co dotychczas przeczytałam, ale wolę ogarnąć całość i dopiero wtedy dać długi i wyczerpujący komentarz na ten temat. Teraz mamy rok szkolny, rozumiem, że większość osób nie ma za dużo czasu na siedzenie przed komputerem, bo tutaj matura, tutaj tekst gimnazjalny, a jeszcze indziej, po prostu nauka, bądź praca od rana do wieczora. Nie każę Wam czytać i komentować wszystkich ff, ale weźmy sobie takich Wypalonych. Ostatnia aktualizacja siódmy sierpnia zeszłego roku, a pod rozdziałem dwa komentarze. Dajcie spokój, wiem, że o wiele więcej osób czyta Wypalonych, niż te dwie. Sama się nie usprawiedliwiam, żebyście nie myśleli, też mogłabym skomentować, ale tu mi się, albo nie chce albo zwyczajnie nie mam czasu, a tak srsly, to nie doszłam nawet do dziesiątego rozdziału, więc się chowam.
Ale oprócz długich opowiadań mamy na forum pełno wspaniałych miniaturek, które nie mają więcej, niż osiem stron Worda. Przeczytanie tego nie zajmuje dużo czasu, a skomentowanie - jeszcze mniej. Znów powiem, że sama nie jestem święta, bo nie komentuję, ale co się stało z wiernymi fankami fanfiction i ich ukochanymi autorkami? Czyżby komentarze typu jesteś wspaniała, pisz dalej, czekam z niecierpliwością na kolejny twór były słowami rzucanymi na wiatr? Czyżbyście zapomniały o swoich ulubieńcach? O tych małych perełkach wśród kamieni? Pamiętam, to jeszcze było za czasów dinozaurów, gdy dział ff był oblegany przez wszystkich, pojedynki nie miały końca, a niektóre osoby, to nawet nie wychylały stąd nosa. I co się stało? Gdzie podziały się te zacięte walki na miniaturki? Osobiście mam czasami ochotę na kolejny pojedynek (na pewno nie z Susan Laughing ) i od czasu do czasu, jak chcę rzucić rękawiczkę, jak mnie gryzie wszystko, żeby rzucić moją różową puchatą rękawiczkę, myślę sobie po co? Przecież i tak nikt jej nie podniesie.
Dział nam zemrzał i chciałabym, aby wszystkie te rzekome miłośniczki ff i swoich rzekomych ukochanych autorów powróciły. Żeby pomogły nam reanimować dział. Żeby przypomniały mi czasy, kiedy fanfiction tętnił życiem i co się odświeżyło stronę, widać było nowy komentarz. Owszem, są jeszcze osoby, które tu zaglądają i nabijają komentarze, ale gdzie się podziała reszta?

Jak to napisał Robaś powyżej:

Cytat:
Jeśli już coś czytamy – nie pozostawiajmy autora i jego tekstu w zapomnieniu!


I to wszystko ode mnie. Amen.


* Nastąpiła mała pomyłka z mojej strony, wybacz Dzwoneczku :)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez PinkMiracle dnia Czw 23:09, 24 Lut 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Pernix
Moderator



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 208 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera

PostWysłany: Czw 13:47, 24 Lut 2011 Powrót do góry

Robaczku, to napisałaś niezły esej.
Trochę rzewny, trochę buntowniczy.

Ja odniosę się do Lemoniady i lemonów, bo sprawę KK uważam za wyczerpaną, bo wielokrotnie powtarzaną.

Z jednej strony chwalisz ideę konkursu, która ożywia dział, a z drugiej ganisz za powstawanie takich tekstów, a tym ostrzejszym zarzucasz podtekst pornograficzny i najchętniej wurzuciłabyś owe twory z działu FF, co najmniej do działu literackiego albo najlepiej na świnskie forum dla onanistów. Laughing
Nie będę tłumaczyła, że sporo takich tekstów jest napisanych dla zaspokojenia głodu czytelniczek. Tak, tak - i kobiety szukają w fandomie Twilight historii podnoszących regularnie ciśnienie. Nie ma co się z tym sprzeczać, bo jak inaczej wytłumaczyć popularność takich ff jak Master of the Universe. Wink
Jestem zdania, że jeśli komuś wadzą takie ff, to niech po prostu nie czyta. Nie wszystko jest dla wszystkich.
Oprócz tego, że Stefania stworzyła słabe więzi emocjonalne między swoimi zakochanymi bohaterami, nie napisała też wielu scen ich namiętnych porywów, ba, zmarginalizowała również znaczenie nocy poślubnej, zawodząc oczekiwania wielu. Myślę, że właśnie z tego niedosytu powstają lemoniaste ff nie tylko w tym fandomie.
A różnią się one od pornografii tym, że wkomponowane są w fabułę - czasem ciekawą i poruszającą, czasem słabszą, ale rzadko powstają lemoniaste ff bez odpowiedniej otoczki.

W książce, która z założenia skierowana jest do czytelników nastoletnich, autor nie może przesadzić z tematem seksu. Musi wszystkie tego typu sceny napisać subtelnie, najlepiej tylko sugerując. Jedynie w zakresie gorących pocałunków może zaszaleć, a wszystko to po to, by mieć lepszy PR, by zaskarbić zaufanie rodziców, mediów, kościoła (nawet, w pewnych wypadkach), by mieć więcej czytelników, bo pruderyjnych nie urazi, a tych których kręcą sceny erotyczne może nieco zawiedzie, ale przecież uruchomią wyobraźnię.

W ff autor uwalnia te wszystkie pragnienia, aby wreszcie zespolić ze sobą dwa spragnione miłości ciała i nie musi wcale sprzedawać pomysłów ze swojego łóżka, ja na przykład, pisząc sceny ero, nie korzystam z własnych doświadczeń. Wiem, jak odbywa się akt miłości i pisząc, dokonuję różnych wariacji, jakie mi tam przyjdą pod wpływem weny do głowy. Nie odczuwam też podniety, pisząc o seksie. Jest on dla mnie sprawą naturalną, jest produkem miłości lub pożądania, dlatego nie unikam tego typu tematów, a że nie lubię mamić człowieka wyszukaną metaforą a propos seksu, powstają dość naturalne obrazki. Tyle ode mnie w sprawie lemonów, teraz na inny temat.

Stagnacja na forum ma wiele przyczyn.

Po pierwsze fandom nieuchronnie się wypala, chyba już wszystko zostało napisane.
Po drugie brakuje satysfakcjonującej ilości czytelników, którzy komentują, podnosząc autora na duchu.
Po trzecie czytelnicy czują niedosyt z powodu rzadko aktualizowanych opowiadań (nie dziwię się).

I koło się zamyka. Czytelnicy albo nie czytają historii niezakończonych, albo siedzą cicho, bo znajdują czas tylko na czytanie. Autorzy piszą, potem wieki czekają na komentarze, jeszcze dłużej na te wnikliwe, które podbudują ich ego. Czas oczekiwania uśmierca wenę, a potem trudno jest wrócić, trudno znaleźć czas, kiedy życie biegnie do przodu.
A Ci, co uważają, że fandom się wypalił, sięgają po kolejne książki, wsiąkają w kolejne światy (nie tylko ff).

No i co tu zrobić? Nic nie można zrobić. Bo autorów nie zmusimy do częstszego pisania, czytelników nie zmusimy do pisania komentarzy (możemy tylko bardzo ładnie prosić, zachęcać - ja np chwalę każdy komentarz pod danym rozdziałem, dziękując za czas poświęcony czytaniu mojego tworu i wyrażeniu opinii).
A tych, którym fandom się znudził, nie przekonamy do tego, że ffy są takie świetne, że warto jeszcze raz w to wszystko wsiąknąć. Ja już wolę, żeby czytali sobie Mead, Clare czy Zafona na przykład. Niech czytają, co im się podoba.

Generalnie, choć już to zasugerowałam, uważam, że oprócz tego, że fandom po prostu się wypala, małej poczytności ffów jesteśmy winni my -autorzy. Gdybyśmy dodawali nowe części rozdziałów regularnie, czytelnicy na pewno z wdzięczności zostawialiby nam więcej opinii. Wiem to po mojej 10częściowej Lykainie, którą pisałam ponad rok!!! I straciłam przez ten czas wielu czytelników, którzy w międzyczasie z forum odeszli lub odwykli od klimatu mojej historii. Oczywiście są wyjątki, są opowiadania, które były pisane z dobrą częstotliwością, a mimo to nie otrzymywały wystarczającej ilości komentarzy, ale wiadomo - zawsze trzeba trochę pogeneralizować, by dojść do jakiejś puenty. Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Pernix dnia Czw 15:05, 24 Lut 2011, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Suhak
Zasłużony



Dołączył: 23 Lut 2009
Posty: 951
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 136 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: lubelskie

PostWysłany: Czw 21:11, 24 Lut 2011 Powrót do góry

Robak, przekroczyłaś swoje własne granice :)
Nie mogę powiedzieć abyś w swoim wywodzie zgubiła wątek lub napisawszy zbyt wiele inteligentnych zdań, utraciła ich sens... Aczkolwiek dotarło do mnie poprzez lekturę Twojego posta tak wiele informacji, że odniosę się tylko do tej części, co najbardziej zapadła mi w pamięć.

Pominę roztrząsanie się nad tym że forum upada, jest nas coraz mniej bla bla bla, tęsknię za starymi czasami blurb blurb blurb, bo już tyle razy się na ten temat wywodziłam, że ponowne wynurzenia byłyby po prostu grzechem.
Bardzo jednak spodobał mi się pomysł Wykopków, ale jeśli chodzi o nazwę akcji (bo zakładam, że byłaby to akcja, a nie jedynie konkurs), to odczuwam wrażenie, że pozostała może garstka osób na forum, które w pełni ją zrozumieją, a jeśli nawet się to im wytłumaczy, to "wyjdzie jak zwykle" – gawiedź coś weźmie za bardzo do siebie, albo za bardzo za bardzo. Pamiętam po fazie na KK pewien bełkot, jaki ludzie umieszczali pod fickami innych osób – w tym, nie kryję się, i ja, ale także prawie każdy z tych, których znam – i nie wiem, czy Twoja wizja Wykopków miałaby prawo bytu. Wybacz sceptycyzm, po prostu sama wiesz, jak to jest, gdy obserwowało się te wszystkie prowokacje, dyskusje i kłótnie przez dwa lata i... ma się wrażenie, że widziało się tutaj już wszystko. Sama dobrze wiesz, że w każdym poście należy umieścić klauzulę: nikogo nie obrażam, nikogo nie atakuję personalnie, nie mam nic do wielbicieli jeleni, nie chcę obrazić mniejszości narodowe na tym forum, moim celem nie było piętnowanie osób o migdałowym kształcie paznokci itd... Jesteśmy kobietki w większości na tym forum i zawsze szukamy czegoś miedzy wersami, a tego najczęściej nie ma, tak rodzą się nieporozumienia; któraś napisała w podpisie, że od zawsze pragnęła mieć włosy jak Alicia Keys, a druga jej zarzuci, że to aluzja do jej beznadziejnego blondu i znów się czepia, jak tak można, dlaczego to robisz, jesteś prowokatorką i na odwrót... Chyba muszę znów podkreślić, że to nie są ani aluzje, ani personalne ataki... Ale chyba już się trochę znamy jako społeczność, hmm?
Lubimy zamieszania, pamiętam jak rajcowała mnie (i nie tylko mnie) prawie każda dyskusja w Punkcie Skarg i Zażaleń... Szukamy powodów do urozmaicenia sobie swojego życia, chociażby i tego forumowego, a czasami wychodzą takie kwiatki.
Boję się więc, że akcja Wykopków mogłaby być źle zrozumiana (od: jestem beznadziejna, nie umiem pisać komentarzy, skompromituję się i uciekam z forum, do: Co za bezczelność, nie będę się parać rolniczymi zajęciami! ); przeca idea konstruktywnych komentarzy też była dobra (jak i komunizmu...), tylko po prostu czasami nie wszystko wychodzi dokładnie tak, jak chcą pomysłodawcy.
No ale czemu by nie spróbować? Tak czy siak – jestem za.

(Rany, właśnie przyłapałam Worda na podkreślania mi słowa WYKOPKÓW, tak Ci nawet napisałam w pochwale, ale obronię się tym, że naprawdę w mojej rodzinie zawsze się tak to odmieniało – mój tata jest ze wsi, takiej tradycyjnej, polskiej wsi).

Jeśli zaś chodzi o temat lemonów…
Wiem, wielokrotnie podkreślałaś, że czytasz to bo jesteś romantyczką, że czytasz dalej, bo liczysz na poprawę, że zaglądasz, bo coś tam (wybacz zwyczajnie nie pamiętam co jeszcze), ale wciąż uważam, że nie możesz winić autorów za to, że lubią co innego od Ciebie. To ich sprawa. Ja osobiście nie przepadam za lemonami, jedynie w wersji subtelnej i w sytuacjach uzasadnionych, albo, jeśli już, bardzo oryginalnych – inaczej nie zdzierżę. I wiesz jak rozwiązuję mój problem? Nie czytam. Robaczku, nie możesz żądać od autorów, by byli bardziej subtelni. Póki nie godzi to w czyjąkolwiek godność i jest sprawą sporną tylko w kwestii poczucia estetyki i wyczucia smaku, to nic na to nie poradzisz. To tak jakbyś nie lubiła Alice i czytała o niej ficki specjalnie po to, że liczysz, że pod koniec zmieni się w Elizabeth Bennet.
Prawdopodobnie się nie zmieni, bo nie po to autorka umieszczała we wstępie KOCHAM ALICE, by koniec końców zrobić z niej sarkastyczną Lizzy.

KLAUZULA BEZPIECZEŃSTWA: nie, nie atakuję Ciebie, Twoich poglądów, Twojego koloru włosów ani kształtu palców u stóp.

Wiem że to co napisałam zajeżdża trochę tekstem „nie podoba Ci się, to nie czytaj”, ale myślę, że możesz czytać jak najbardziej, możesz nawet komentować (my, król suhaków, dajemy Ci na to oficjalne pozwolenie), ale apelowanie o subtelność… Według mnie każdy pisze to co lubi i jak lubi i nie mamy nic do gadania w tej sprawie, choćbyśmy nawet pragnęli poślubić Elizabeth Bennet w przyszłości.
Szkoda tylko, że Cię tak odrzuciło, bo w sumie edycja lemoniadki podobno całkiem niezła. (Na razie nie mogę się wypowiedzieć bo przeczytałam mniej niż połowę tekstów).

Fajnie, że ktoś tu jeszcze żyje w tym temacie.
Buziole od suszola.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dilena
Administrator



Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 158 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 21:40, 25 Lut 2011 Powrót do góry

Przyszłam dzisiaj do tematu, bo zauważyłam, że coś ktoś tutaj szkrobie - znowu, ale fajnie - myślę. Jak zobaczyłam co stworzył tutaj ten mały Robal, włączyłam muzykę relaksacyjną - bez kitu, zrobiłam to - i zasiadłam do czytania waszych opinii.
Jest coś w tych wypowiedziach co tknęło mnie do przemyśleń i z tymi przemyśleniami zwrócę się zapewne niedługo do Pernix, a potem do reszty wspaniałych zielonych kobiet (i tutaj chciałabym zaznaczyć, że pisząc zielonych mam też na myśli Twilight, iskrę i Susan, a także w dalszej kolejności Juniorki i VIP Graficzkę). Zapewne racją jest, że trzeba tutaj czegoś nowego, jestem jednak pewna, że dział FF nie będzie taki jak kiedyś. Nie będzie. Wspominając zapomnianą elitę, niestety muszę to powiedzieć; bez garści (potężnej garści!) osób, które tworzyły cudowny klimat w KP nie ma szans, a ja widzę, że te osoby nie wracają lub też nie komentują czy nie piszą. AngelsDream znowu musiałaby sypać wspaniałymi opowiadaniami jak z rękawa, kirke komentować i to jak! prawie wszystko co na drzewo nie ucieka, Rudaa troszkę mogłaby się wspiąć ponad innych w swoich przedmowach, a czemu nie? Suhak ze swoim surowym okiem zaczynać awantury wśród komentujących, Pernix malować słowem swoje i wspierać radą cudze, Susan wylewać tony łez i uśmiechów, tola dodawać otuchy, Cocolatte wzruszać i śmieszyć, DreamTeam zachwycać nie-naszym. Mogłabym tak do rana wymieniać jeszcze wielu.
Thin jędzowate komentarze zostawiać, ostatni bodaj nie dalej niż w zeszłym tygodni - i chwała jej za to!
Są za to nowi autorzy. Są "starzy" autorzy. Są starzy, którzy swoje możliwości odkrywają na nowo. No cholera, przecież wszystko się zmienia, ważne, żeby była tego ciągłość, jeśli jest dobre!
Moda na Stephenie Meyer się nie skończyła. Saga zarabia na siebie ciężkie pieniądze. Po prostu mamy u siebie wspaniałe autorki, najlepsze w jakichkolwiek FF w Polsce, to pomysły się skończyły. Czy można bez odruchu wymiotnego czytać osiemdziesiąty piąty raz jak Bella i Edward się poznają i zbliżają do siebie? Chyba nie.

Dlatego ja apeluję do wszystkich, żeby udali się do działu autorskiego, bo warto, i cholera - sama pójdę, przeczytam i zostawię komentarz!

Drogi Robaczku, wiem, że tęsknisz za dyskusjami z epoki kamienia łupanego, ja też, ale chciałabym Ci i wszystkim innym nadmienić, że to nie dzięki temu tematowi, a przynajmniej nie w całości - może w połowie - Kącik Pisarza wygląda dziś jak wygląda. Czuję się w obowiązku powiedzieć, że my - moderatorki i administratorki włożyłyśmy wiele wysiłku w wygląd i funkcjonowanie TFF. Chociażby niektualizowane, porzucone FF, archiwum, ciągłe kasowanie, którego nie ubywa, dyskusje z wieloma użytkownikami nad tekstami, praca z nimi, z czytelnikami nad komentarzami, rozmowy ze sobą na gadu, skejpie, a nawet przez telefon o turnijach, konkursach, pomysłach. Jeden z naszych ukrytych tematów, w którym właśnie formowałyśmy obecną postać KP, też przekroczył 40 stron, a jest nas garstka, to chyba świadczy o czymś :)
Może i ten akapit był niepotrzebny, a może był, chciałabym, żebyście o tym wiedziały :)

Lemony, mówisz, Olciu, że be. Nieprawda. Skończyłam 23 lata, większość z nas (mówię o osobach, z którymi utrzymują kontakt, a które interesują się na forum pisaniem/czytanie) przekroczyło 20-tkę. Nie widzę powodu nadmiernego rozwodzenia się nad tym tematem. Lubię czytać erotyki i koniec. Większość z nas lubi.

Ach, nie wiem po co to wszystko pisałam, nawet przez sekundę chciałam wyłączyć przeglądarkę bez wysyłania, ale może ktoś zechce pogadać, nie wiem nad czym, bo jak się teraz zastanowię, to pewnie wiele rzeczowego w mojej wypowiedzi nie ma. Tak czy siak, nie przestaniemy próbować. Spodziewajcie się mnie jeszcze przy organizacji bitew na pióra. Trzeba iść do przodu i tyle, no Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Suhak
Zasłużony



Dołączył: 23 Lut 2009
Posty: 951
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 136 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: lubelskie

PostWysłany: Pią 23:14, 25 Lut 2011 Powrót do góry

Ja mam po prostu wrażenie, że potrzebny nam motyw przewodni... Naprawdę nie lubię żadnego bohatera zmierzchowego, więc jakim cudem mam na nim oprzeć swoje opowiadanie? Myślę, że to nie tylko moje zdanie.
Jednak szukanie innego fandomu... to też nie rozwiązanie... moim zdaniem. Może trzeba po prostu ciągnąć to, starać się coś robić, a z czasem coś się poprawi? Dobra, sama nie wierzę w to co piszę. Przyznam się, że nie mam pojęcia, co zrobić z tym fantem, a z forum nie chce mi się żegnać, lecz nie mam co na nim zwyczajnie robić, a szkoda.
Może się trzeba z tym po prostu pogodzić. Wiem że włożyłyście w to dziewczyny mnóstwo pracy (a przez pewien okres nawet włożyłyśMY) i doceniam to, lecz czasami nawet najlepsze starania nic nie dadzą. Czasami sobie myślę, że trzebaby było zrobić porządny krok, być może nieco radykalny, i zaprowadzić gruntowne zmiany. Przenieść na inny, tani płatny serwer... Tylko kto by płacił, nie? Ale np. spróbować zrobić z tego portal, a nie tylko forum, tak jak na przykład hogsmeade. Wiem że to może brzmieć głupio, ale nie sądzę by konkursami samymi w sobie zachęcimy obcych do wstępowania w nasze grono.
Oczywiście takie rozwiązanie ma wiele minusów, ale gdyby się nad tym zastanowić... Można by coś wymyślić.
W takim jednak wypadku potrzebowalibyśmy porządnej pomocy, trochę wkładu pieniężnego, oczywiście mogłoby się to wyrównywać z reklam, ale wciąż - portal to duże przedsięwzięcie i nie jestem pewna, czy byłoby to warte zachodu. Jeśli jednak ktoś zechciałby się na coś takiego pisać, to i ja dołączam, bo nigdy nie wiadomo, co mogłoby z tego być. Wink
Ale to tylko takie... gdybanie...

PS Dil, pierwszy raz słyszę, bym był surowa :) To że raz wywołałam burzę pod Lykainą, to wiesz... jedna jaskółka wiosny nie czyni Wink jestem potulną osóbką :)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Suhak dnia Pią 23:16, 25 Lut 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Dilena
Administrator



Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 158 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 7:52, 26 Lut 2011 Powrót do góry

Dużo nad tym myślałam, Suszku i chciałam nawet spróbować omówić ten temat z Twilight, no ale... Jest jedna sprawa, którą uświadomił mi mój narzeczony. Fora.pl nie dają możliwości przejscia na inny serwer każdemu. To znaczy przejść sobie można, ale bez zachowania bazy, suma sumarum, tworzyć forum od nowa - i jaki to ma sens? Żaden. Owszem jest opcja przeniesienia po skonsultowaniu się z zarządzaniem, ale weź pod uwagę to, że fora.pl zbyt wiele zarabiają na TWS, żeby je oddać. Jednak jest to temat do dyskusji, ale może to nie miejsce na nią Wink

Suszku, Ty akurat wiesz o tym wszystkim, bo sama jesteś częścią wielu spraw. A przyznaję, głównie o Lykainę się rozchodzi, ale nie tylko :P Ja pamiętam kilka małych, ostrych słówek z Twojej strony :P I fajnie, że się komuś chciało przeczytać co napisałam.

No chciałam coś jeszcze, ale niestety edukacja wzywa. Badwardzie, za co. BADWARDZIE, właśnie! :D Miłego dnia!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Suhak
Zasłużony



Dołączył: 23 Lut 2009
Posty: 951
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 136 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: lubelskie

PostWysłany: Sob 9:38, 26 Lut 2011 Powrót do góry

To faktrycznie problem, ale tak sobie myślę (będę pisać nieskłądnie bo się spieszę):
Gdyby spróbować wykupić serwer na zwykły portal i nazwać go jakoś coś z fantasy lub wampirami, o takiej tematyce i ząłożyć odnośnik do forum? Moglibyśmy akże z forum przeprowadzić odnośnik do portalu, spróbować stworzyć go w podobnej kolorystyce itd., by to się razem trzymało kupy, a potem myśleć na tym, co z tym zrobić. Poza tym nigdy nie szkodzi zapytać. Przecież to forum i tak upada, więc i zyski z reklam się zmniejszają... teoretycznie.
Pamiętam na hogs ludzie utrzymywali serwer głównie z reklam wyświetlanych, ale też trochę dorzucali z własnej kieszeni, a jeszcze częsć mogli zapłacić użytkownicy, jeśli chcieli. Wiem że to duże plany, ale czemu by nie pomyśleć nad tym, mogłoby być fajnie.
Problem jednak jest że jeśli byśmy się podjęli tego portalu... i ewentualnie by nam się udało.. i przyniosło popularność, to jakbyśmy chcieli wyrwać tws ze szponów fora.pl, to już na pewno by nam tego nie oddali albo zażądali dużej kasy, której przecież nie będziemy posiadać.
No dobra, ten plan nie ma sensu, a pomysł jest mocno... wymagający pracy, przyznam się bez bicia. Ale rajcuje mnie ta wizja. Laughing


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Robaczek
Moderator



Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 1430
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 227 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 18:55, 26 Lut 2011 Powrót do góry

Nie będę się już odnosiła do lemonów czy innych PWP, ponieważ jedyne, co chciałam w tej kwestii zrobić, to wyzbyć się mojej złości i ponarzekać na autorów, którzy nie uprzedzają o swoich perwersyjnych skłonnościach. Dorzucę tylko ostatnie słowo.
Dil, użyłaś terminu erotyk. Gdyby chodziło o erotyki, to nie byłabym taka sfrustrowana, bo absolutnie nie mam nic przeciwko nim. Jest jednak różnica między erotykami a, w moim mniemaniu, wulgarnymi, dosłownymi lemonami w tekstach zasadniczo pozbawionych fabuły lub jedynie udających, że fabułę posiadają, by pod tym płaszczykiem przemycić jeszcze więcej lemonów.

Pernix, nie sposób się z Tobą nie zgodzić, jeśli chodzi o winę nas, autorów czy tłumaczy. Ty ociągałaś się z Lykainą, ja przez niemal dwa lata tłumaczyłam tekst, który ma zaledwie kilkanaście krótkich rozdziałów czy teraz od półtorej roku jestem w trakcie przekładania jednego fanfiction, a w tym czasie aktualizowałam temat sześć razy… W tym czasie większość moich czytelników przestała pojawiać się na forum, a ci, którzy jeszcze tu zostali, też nie będą czytać tekstu, który ktoś odkurza tak rzadko. Nie ma w tym nic dziwnego, ale autorowi czy tłumaczowi i tak jest przykro, mimo iż sam, przynajmniej po części, zawinił.

Hm, tylko Susz odniosła się do kwestii Wykopków (Suszu, nie wierz Wordowi, słownik ortograficzny jak najbardziej aprobuje tę wersję). Mogłabym liczyć na jeszcze jakieś uwagi? A co sądzicie o pomyśle kleczy, której wypowiedź zacytowałam?
W każdym razie: dzięki, Suszu!

Cóż, Dil, szczytny apel, ale mojej obecności w dziale autorskim z pewnością nie uświadczysz, chyba że w poezji i to, jakże by inaczej, wyłącznie w moim temacie. Bardziej jestem skłonna czytać fanfiction z fandomu, który średnio mnie interesuje, licząc na to, że znów trafię na coś, co na nowo rozbudzi moją ciekawość. Bardziej, niż sięgnąć po twórczość autorską na forum, bo poza niechęcią do lemonów, które i tak czytam i selera, którego nie tknę nawet dziesięciometrowym widelcem, mam również awersję do autorskiej twórczości, której nie znalazłam oprawionej w okładkę i wydanej w wydawnictwie, w którym nie płacisz za opublikowanie własnej pracy. Tak, mam w tej kwestii ciasne horyzonty. Ale przynajmniej wiadomo, że ostatecznie zawsze wyląduję moim statkiem kosmicznym w dziale FF.

Dilena napisał:
Drogi Robaczku, wiem, że tęsknisz za dyskusjami z epoki kamienia łupanego, ja też, ale chciałabym Ci i wszystkim innym nadmienić, że to nie dzięki temu tematowi, a przynajmniej nie w całości - może w połowie - Kącik Pisarza wygląda dziś jak wygląda. Czuję się w obowiązku powiedzieć, że my - moderatorki i administratorki włożyłyśmy wiele wysiłku w wygląd i funkcjonowanie TFF. Chociażby niektualizowane, porzucone FF, archiwum, ciągłe kasowanie, którego nie ubywa, dyskusje z wieloma użytkownikami nad tekstami, praca z nimi, z czytelnikami nad komentarzami, rozmowy ze sobą na gadu, skejpie, a nawet przez telefon o turnijach, konkursach, pomysłach. Jeden z naszych ukrytych tematów, w którym właśnie formowałyśmy obecną postać KP, też przekroczył 40 stron, a jest nas garstka, to chyba świadczy o czymś :)
Może i ten akapit był niepotrzebny, a może był, chciałabym, żebyście o tym wiedziały :)


Ech, Dil, jeśli chodzi o kwestie patriotyczne, to ja bawię się w Mickiewicza, Ty, niestety, w Słowackiego. Ja tutaj usiłuję przekonać naród, że jego starania coś znaczą, że walka, że zwyciężmy, że to, że tamto, że kraj lat dziecinnych, że Ogółem… khem… że Chrystusem, to nie powiem… w każdym razie – że Ogółem znacznie wpłynęło na kształtowanie się działu FF. Innymi słowy: działam ku pokrzepieniu serc. A wtedy przychodzisz Ty, niczym Słowacki, co to mu Juliusz było, i sprowadzasz naród na ziemię, mówiąc mu, że może i on sobie nawywijał szabelką, ale koniec końców to i tak nie ma znaczenia. Ja tu usiłuję sprzedać bajki niczym z Dziadów połączonych z arkadyjskimi wizjami z Pana Tadeusza, a tymczasem przychodzi Dilena, niewątpliwa epigonka Słowackiego, by jak w Kordianie przedstawić bezsens działań narodowowyzwoleńczych… I chociaż profesor Bladaczka twierdził, że Słowacki wielkim poetą był, i Ty, Anetko, i ja, wiemy przecież, że to nie Adam pisał fanfiction pod Juliusza. Oj, to bez wątpienia nie był Adam.
Mickiewicz swoją drogą, ale oczywiście rozumiem, co chciałaś przez to powiedzieć. Naprawdę nie zamierzałam stwierdzić, że osoby, które wypowiadały/wypowiadają się w tym temacie mogą przypisać sobie wszystkie zasługi, jeśli chodzi o kształtowanie się tego działu. Wiem, że to wszystko by nie zaistniało, gdyby nie praca administracji i moderacji. Chodziło mi jedynie o to, że tutaj padały różne pomysły i propozycje, z których część pochwyciła żółto-zielona drużyna. Wiesz, co mam na myśli, prawda, Juliuszu?

Suhak napisał:
Ja mam po prostu wrażenie, że potrzebny nam motyw przewodni... Naprawdę nie lubię żadnego bohatera zmierzchowego, więc jakim cudem mam na nim oprzeć swoje opowiadanie? Myślę, że to nie tylko moje zdanie.


Muszę przyznać, Suszku, że nie rozumiem Twojej wypowiedzi. Oczywiście, że nie jesteś jedyną tutaj osobą, która nie pała miłością do Zmierzchu czy jego bohaterów, sama należę do tej grupy. Przeoczyłaś jednak jeden istotny fakt: to, jakby nie patrzeć, jest forum twilightowe. Nadal. Jakiego innego motywu przewodniego pragniesz? Skoro jesteśmy na forum hołubiącym twórczość Stephenie Meyer, trudno, byśmy zaczęli teraz szukać motywu przewodniego pośród powieści Marcela Prousta. Ja wciąż mam nadzieję, że fandom zaskoczy mnie czymś pozytywnym, jak to zdarzyło mu się niejednokrotnie; bo oczywiście po kanonie nie oczekuję dosłownie niczego, ech.

Jeśli chodzi o kwestię założenia portalu: nie wiem, dlaczego mielibyśmy to robić. Nie rozumiem idei, nie znam się na tym, nie wiem, dlaczego, po co, za co. Lubię nasze forum i jest mi na nim dobrze. (Ciasnota horyzontów, vol. 2).

Buziaki!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Robaczek dnia Sob 19:07, 26 Lut 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Dilena
Administrator



Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 158 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 19:15, 26 Lut 2011 Powrót do góry

Jeśli rozchodzi się o Mickiewicza, Słowackiego i fanfiction, moja droga, bo nie pominę tej wypowiedzi, oj nie, jak na Julka przystało, prawda? - a zdecydowanie bardziej ukochałam sobie stylem lekkiego, a pociągającego Słowackiego - pragnę przypomnieć, który pierwszy z nich pisywał jak mówisz fanficki :)
Adaś. Goethe, tak? :D
Ze Słowackiego łatwo nie dam zrobić kserokopiarki czy literackiego pasożyta, trafiłaś w czuły punkt, pewnie nieumyślnie. W naród uderzasz, uciekając się do Polaka piszącego ff pod Niemca, słabo Laughing


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin