FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Wypadek [Z] Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
vampire
Wilkołak



Dołączył: 04 Gru 2008
Posty: 168
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: gdansk

PostWysłany: Pon 16:54, 12 Sty 2009 Powrót do góry

Ariana! gdzie ten rozdział?
kiedy go dodasz? :)
błagam, jak najszybciej!
<maśłane oczęta>


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ariana
Wilkołak



Dołączył: 09 Paź 2008
Posty: 159
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 17:00, 12 Sty 2009 Powrót do góry

W najbliższych dniach powinien być, w weekend miałam wenę na zupełnie co innego - jeśli kogoś to pocieszy, to wrzuciłam wczoraj to


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Arabella
Zły wampir



Dołączył: 10 Sty 2009
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: z łóżka Pattinsona.

PostWysłany: Pon 17:03, 12 Sty 2009 Powrót do góry

Dawaj:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Pon 22:03, 12 Sty 2009 Powrót do góry

Dziękuję, dziękuję, dziękuje, że wrzucasz to opowiadanie i że jest takie zarąbiste i tak o nas dbasz... :D xD
Mogłabym mieć takiego Emmeta w domu xD Lepszy niż pingwiny z Madagaskaru :P
No i w ogóle czekam na następny odc. Kwadratowy
vampire
Wilkołak



Dołączył: 04 Gru 2008
Posty: 168
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: gdansk

PostWysłany: Wto 19:46, 13 Sty 2009 Powrót do góry

mnie pocieszylo- i to bardzo xD
a na wypadek czekam z ustęsknieniem :D
pzdr.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
alishaBlack
Człowiek



Dołączył: 31 Gru 2008
Posty: 54
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z tamtąd skąd się niespodziewasz :P

PostWysłany: Wto 20:38, 13 Sty 2009 Powrót do góry

wypadek jest niesamowity :)
Edzio jako łamaga jest powalający a jego braciszek jest po prostu cudowny
"dama czeka " xDDDD
a akcja z policja po prostu mnie powaliła :)

czekam z utesknienaiem na kolejną cześć :)
gratuluje cudnego pomysłu :)
pokłon do veny :P


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ariana
Wilkołak



Dołączył: 09 Paź 2008
Posty: 159
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 19:04, 14 Sty 2009 Powrót do góry

NO dobra, wiem, że mnie zabijecie za to, że tak krótko. Mam świadomość, że dodając tylko ten fragment mogę rozbudzić ciekawość, ale ostatni kawałek jest jeszcze w lesie i poza pomysłem nie mam jeszcze nic, włącznie z czasem i nastrojem. Dlatego wrzucam pierwszą część piątego, ostatniego rozdziału.

Rozdział piąty
- Carlisle, jedź prosto do szpitala, wysiądziemy tutaj – powiedziałem, gdy dojeżdżaliśmy do skrzyżowania, na którym skręcało się do naszego domu. Ojciec był sfrustrowany faktem, że tak się spóźni do pracy. Jasper uspokajał go co chwilę, ale emocje wracały, co tylko denerwowało mojego brata.
- Nie ma takiej potrzeby – zaprzeczył wbrew sobie Carlisle. Nim zdołał coś dodać, Jasper mnie poparł:
- Jedź do szpitala. Dopilnuję, żeby Edward dotarł do domu.
– Musiałeś mówić to na głos? – jęknąłem. Nie miałem co prawda najmniejszego zamiaru próbować ucieczki, ale Jasper nie musiał mnie dodatkowo dobijać swoimi podejrzeniami. I to podejrzeniami jak najbardziej uzasadnionymi. – Jak na razie nigdzie się nie wybieram.
- No ja myślę! – fuknął Jasper. My jak my, ale nie rób znowu takiej przykrości ojcu i mamie. Tak. To przede wszystkim dlatego nie próbowałem nigdzie uciekać. Wystarczyło mi, że widziałem myśli Esme po naszym powrocie z Włoch. Nie sprawię jej więcej takiego bólu, obiecałem sobie. Nawet gdybym sam miał przy tym przeżywać katusze.
- Muszę zobaczyć, jak się ma twoje ramię – zaprotestował jeszcze raz Carlisle. – Chcę wiedzieć, czy się goi, jak się goi i w jakim tempie.
- Carlisle, moje ramię jest w jak najlepszym porządku – odparłem i dla udowodnienia machnąłem nim gwałtownie. Auć. No dobra, nie w aż tak dobrym, jak myślałem. Nadal bolało przy ruchu, ale i tak było już lepiej. Carlisle dostrzegł grymas na mojej twarzy i posłał mi powątpiewające spojrzenie, ale nic nie powiedział. Zajmę się tobą, jak wrócę. Usłyszałem jego myśl. Nie, to nie była groźba, ojciec naprawdę się martwił. Widziałem, jak westchnął, ale zatrzymał się, żebyśmy mogli wysiąść. Otworzyłem drzwi i wybiegłem z samochodu. Chciałem jak najszybciej znaleźć się w swoim pokoju, nawet mimo perspektywy zamartwiającej się Esme i docinków Emmetta. Biegłem pełnym pędem, za sobą słyszałem Jaspera. Hej, zwolnij trochę! Zignorowałem jego prośbę i pognałem do domu. Edward, proszę, Carlisle mnie zabije, jak pozwolę ci odejść. Jasper naprawdę się denerwował. Nie miałem najmniejszej ochoty odpowiadać mu. Trwał w niepewności całe dwie minuty, bo tyle zajęło nam dotarcie do celu. Słyszałem, jak mój brat odetchnął z ulgą, gdy przekroczyłem próg domu.
- Mój Boże, Edward! – oczywiście Esme usłyszała nas i czekała na mnie przy drzwiach. Skarbie, co się stało? Jak się czujesz? Wywróciłem oczami. Wiedziałem, że mama będzie się martwić, ale czy musiała aż tak to okazywać?
- Nic mi nie jest – mruknąłem, ściągając z siebie kurtkę Jaspera. – To tylko skutki uboczne. – Wyplątanie z rękawa do połowy uwięzionej w gipsie ręki nie było łatwe. Przez przypadek zamachnąłem się za mocno i usłyszałem głośne ŁUP. No pięknie. Stłukłem ulubioną wazę Esme, w której ta zwykle układała eleganckie wiązanki z kolorowych kwiatów. Zerknąłem na mamę. Wiedziałem, że z całych sił stara się nie okazać, że zrobiło jej się przykro.
- Przepraszam, mamo – powiedziałem zawstydzony. – Naprawię ci ją, obiecuję.
- Nic się nie stało, Edwardzie – pospieszyła z zapewnieniem Esme. – Sama mogę ją naprawić. – Skoro nalegała… Pozostawiłem ją w przedpokoju razem z bałaganem i umknąłem do swojego pokoju. Włączyłem pierwszą z brzegu płytę i skuliłem się na kanapie. Co mam zrobić? Wyjechać nie mogę, tego byłem pewien. Obiecałem Carlisle’owi. Co robić? Czy zniosę odosobnienie w domu pełnym osób, które mnie kochają? Czy zniosę myśl, że zaledwie parę kilometrów ode mnie znajduje się osoba, którą kocham ponad życie, a do której nie mogę pójść? Dlaczego te pytania muszą wciąż powracać? Czy nie odpowiadałem już na nie? Ktoś zastukał do drzwi. Esme. Nie odpowiedziałem, nie chciałem teraz niczyjego towarzystwa, a przede wszystkim mamy, która najbardziej się martwiła.
- Edwardzie, Bella dzwoni i chciałaby z tobą porozmawiać – powiedziała łagodnie. Odpowiedz, proszę. Ona się o ciebie martwi. Nie zareagowałem. Martwi się o mnie? Tak, to do niej podobne. Choćby nie wiem jak się mnie bała w tej chwili, zadzwoni, by upewnić się, że ze mną wszystko w porządku. W tej chwili nie umiałbym zapewnić jej, że nic mi nie jest, więc zignorowałem prośbę Esme. Chwilę później usłyszałem kolejny dzwonek telefonu i Emmetta, który wołał, bym zszedł na dół. Nic z tego. Jeśli zejdę, prawdopodobnie będzie się mnie czepiał. A na rozmowę z Bellą absolutnie nie byłem gotowy.

Nie wiem, jak długo siedziałem tak bez ruchu. Moje myśli krążyły wciąż wokół tego samego tematu, gdy przypomniało mi się coś. Powoli sięgnąłem po zapałki i świecę, która zwykle stała na parapecie – kolejny bibelot nabyty przez Alice podczas jakiś zakupów. Nigdy jej nie zapalałem, nie potrzebowałem światła. A teraz… Chciałem coś sprawdzić. Ostrożnie zapaliłem świecę. Przez długą chwilę wpatrywałem się z fascynacją w ten malutki płomyk. Był taki delikatny, taki ulotny… Nagle uderzyło mnie coś, na co nigdy wcześniej nie wpadłem. Ogień może zniszczyć wampira… Ciekawe, czy to boli… Wyciągnąłem rękę i powoli zbliżyłem ją do płomienia. Początkowo poczułem tylko ciepło i nic więcej. Dopiero po chwili dotarł do mnie ból. Zgryzłem wargi, żeby nie krzyknąć, zaskoczony, że bolało aż tak bardzo. Więc to boli, gdy się spalasz, przemknęło mi przez głowę. Wciąż trzymałem dłoń nad ogniem, pozwalając płomykowi lizać ją, gdy do pokoju wpadli Emmett i Jasper, a za nimi Rosalie i Esme.
- Edward! – krzyknął Emmett i odepchnął mnie od świeczki, tak, że wylądowałem po drugiej stronie pokoju.- Zwariowałeś?! – Pytanie retoryczne, jak rozumiem. Czyś ty zgłupiał doszczętnie? Co to miało znaczyć? Emmett naprawdę się przestraszył. Widziałem i słyszałem przerażenie mojej rodziny. Nagle straciłem cały tupet. Nie miałem odwagi, by wstać z podłogi i spojrzeć im w oczy. Emmett miał rację. To, co zrobiłem, było straszliwie głupie. Nie byłem w stanie nic powiedzieć. Mogłem jedynie wbić wzrok w poparzoną dłoń i milczeć. Moje palce i wnętrze dłoni były poczerniałe, jakby umazane sadzą. Zacisnąłem rękę w pięść. Zabolało i to mocno. Jasper odczuł to, ale nic nie powiedział. Nikt się nie odzywał. Dlatego też tak bardzo się zdziwiłem, gdy ciszę przerwała Rosalie:
- Idźcie. Ja z nim porozmawiam. – Nie tylko ja byłem zaskoczony. Reszta spojrzała po sobie, ale wyszła, zamykając za sobą drzwi. Rose stała przez chwilę w miejscu, by nagle znaleźć się na ziemi tuż przy mnie.
- Edwardzie, od kiedy to słowo ”zakochany” zmieniło swoje znaczenie? – spytała łagodnie. W jej myślach mogłem wyczytać to, co chciała mi przekazać, ale ona wolała powiedzieć to na głos. – Od kiedy przestało dotyczyć ludzi szczęśliwych i zaczęło oznaczać nieszczęśliwców, którzy chcą sobie zrobić krzywdę? – Delikatnie ujęła moją dłoń. Przejechała opuszkami palców po zranionej części. W pierwszej chwili zabolało, ale później nieoczekiwanie przyniosło ulgę. Jej dotyk wydał mi się chłodny, prawdopodobnie moja skóra wciąż była rozgrzana od ognia.
- Czemu mi to mówisz? – spytałem cicho. To było dla mnie doprawdy niepojęte, że Rosalie siedziała ze mną na podłodze i próbowała mnie pocieszyć.
- Bo wbrew pozorom zależy mi na twoim szczęściu – odparła zwyczajnie. Dzień wyznań i szczerości, czy co? Jakaś część mnie zastanawiała się w tej chwili, kiedy ktoś wyskoczy z tekstem „żartowaliśmy”. Jednak Rosalie mówiła całkiem poważnie. – Edward, obudź się wreszcie, nie zauważyłeś jeszcze, że czas dąsów już minął? Nie życzę ci źle. I nie chcę powtórki z tego, co działo się niedawno. Czy ty bez swojej umiejętności jesteś naprawdę aż tak ograniczony? Do diaska! Przecież wszyscy w tej rodzinie już dawno wiedzą, że ta twoja Bella cię nie zostawi, choćby ci czułki wyrosły! – wrócił ostry ton, wróciła normalna Rosalie. Jednak nie mogłem się nie uśmiechnąć, słysząc jej ostatnie słowa. To, co powiedziała, znów obudziło we mnie skrawek nadziei. A jeśli ma rację? Co, jeśli Bella naprawdę nie zwraca na nic uwagi? Edward, proszę, zauważ to wreszcie! Nie możesz urządzać takich cyrków, bo prędzej czy później ktoś z nas nie wytrzyma. I patrząc na te wszystkie telefony nie wiem, czy prędzej szlag trafi nas, czy Bellę. Jedno musiałem Rose przyznać – powiedziała mi to wszystko bez cienia ironii, bez śladu niechęci, jaką nadal żywiła dla mojej wybranki. Zobaczyłem w jej myślach, że dostrzegła zmianę w moim nastroju.
- Zagoi się, zobaczysz – powiedziała cicho i puściła moją dłoń. Nie zareagowałem. Rose nie miała mi tego za złe. Pamiętaj, żadnych głupich numerów więcej, jasne? Wyszła cicho z pokoju i zostawiła mnie sam na sam z moimi myślami. Niby nie powiedziała wiele, a już rozbudziła wątpliwości, które targały mną przez całą noc. Czy mogłem stuprocentowo wierzyć, że ma rację? Nie, nie przekonała mnie do tego stopnia. Wątpliwości pozostały.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mells
Zły wampir



Dołączył: 01 Sie 2008
Posty: 489
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 19:15, 14 Sty 2009 Powrót do góry

Nareszcie się doczekałam.
Edward chcący popełnić samobójstwo? Myślałam, że po Volturi już mu się odechce...
Świetne! Oczywiście nie jestem nasycona bo to było tak straasznie krótkie!
Ariana błagam dodaj coś szybko!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Arabella
Zły wampir



Dołączył: 10 Sty 2009
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: z łóżka Pattinsona.

PostWysłany: Śro 19:15, 14 Sty 2009 Powrót do góry

Podobał mi się motyw ze świeczką.

Może nie była to imponująca próba samobójcza, porównując z akcją w Volterze, ale intrygująca:)

Tak samo w książce. Jak mnie denerwują obiekcje Eduarda co do uczucia Belli.

Czekam na więcej.

P.S Czy ja mówiłam już jak lubię Emmetta?:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ariana
Wilkołak



Dołączył: 09 Paź 2008
Posty: 159
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 19:46, 14 Sty 2009 Powrót do góry

Hmm, szczerze mówiąc nie myślałam o samobójstwie tak w tym momencie, to miała być taka próba, czy to w ogóle zadziała i czy boli. Bo uznałam, że Edward jak każdy boi się bólu.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
alishaBlack
Człowiek



Dołączył: 31 Gru 2008
Posty: 54
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z tamtąd skąd się niespodziewasz :P

PostWysłany: Śro 23:01, 14 Sty 2009 Powrót do góry

Ariana jesteś boska Wink
czyta sie fajnie treść jest wciągająca a przyjazna Rose Twisted Evil Uwaga szok Uwaga
ale czemu ten Edzio ma takie obiekcje cały czas do uczuć Bells
? Uwaga
kiedy dalsza część Cool


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Śro 23:30, 14 Sty 2009 Powrót do góry

Cytat:
Czy ty bez swojej umiejętności jesteś naprawdę aż tak ograniczony? Do diaska! Przecież wszyscy w tej rodzinie już dawno wiedzą, że ta twoja Bella cię nie zostawi, choćby ci czułki wyrosły!

to mnie urzekło! ^
ogólnie ff jest po prostu genialny! a jaki Ty masz cudny styl!!! :o po prostu coś niesamowitego. Czyta się tak lekko, fajnie.. bardzo mi się podoba, a nawet bardziej niż bardzo.
No i motyw ze świeczką rzeczywiście świetny był.
Czekam na resztę rozdziały z niecierpliwością Twisted Evil
Arabella
Zły wampir



Dołączył: 10 Sty 2009
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: z łóżka Pattinsona.

PostWysłany: Czw 7:36, 15 Sty 2009 Powrót do góry

Ariana napisał:
Hmm, szczerze mówiąc nie myślałam o samobójstwie tak w tym momencie, to miała być taka próba, czy to w ogóle zadziała i czy boli. Bo uznałam, że Edward jak każdy boi się bólu.


Wiem, wiem. Zrozumialam z treści, że on tylko chce zobaczyc jak to jest.
Ale gdyby mu sie spodobało, to ta próba samobójcza nie była by aż tak ekscytucjąca (jesli może wogle być )


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Snopy
Dobry wampir



Dołączył: 25 Wrz 2008
Posty: 727
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Lublin |

PostWysłany: Czw 10:46, 15 Sty 2009 Powrót do góry

Boru, już koniec?
Niet, niet, niet.

Przeżyłam szok.
Naprawdę przeżyłam szok.
Serio, serio.

Dlaczego wszyscy robią z Rose fajną osobę, hm?;D

p,
Snopy.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Arabella
Zły wampir



Dołączył: 10 Sty 2009
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: z łóżka Pattinsona.

PostWysłany: Czw 12:22, 15 Sty 2009 Powrót do góry

Dla mnie zawsze będzie wredą su**, ale zato ja lubię. Nikt nie jest przeciez idealny.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ariana
Wilkołak



Dołączył: 09 Paź 2008
Posty: 159
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 13:44, 21 Sty 2009 Powrót do góry

No dobra, prze pań szanownych - skończyłam.

Decyzję o pojechaniu natychmiast do Cullenów podjęłam, gdy po skończonych lekcjach przybiegła do mnie Alice i powiedziała, co próbował zrobić Edward. Znów coś głupiego… Byłam wściekła. Jak on w ogóle mógł dotykać ognia? Przecież skoro ja wiedziałam, że można spalić wampira i zabić go w ten sposób, to on z pewnością też. Całe szczęście, że Alice w porę uprzedziła rodzinę i zdołali zapobiec katastrofie. Powiedziała mi wprawdzie, że Edward wcale nie chciał popełniać samobójstwa, a jedynie sprawdzić, jak to jest spalać się, ale nie zmieniało to faktu, że zachował się jak ostatni idiota. Nie tylko ja się gotowałam. Widziałam, jak Alice zacisnęła dłonie w pięści, zapewne w obawie, by czegoś nie zniszczyć.
- Jedziemy od razu do was – powiedziałam, wsiadając do samochodu. Alice zajęła miejsce obok mnie. – Czy Charlie będzie bardzo zły, że złamałam jego zakaz?
- Nie dowie się – odparła Alice. – Ma dzisiaj dużo roboty, wróci późno. – Odetchnęłam z ulgą. Przynajmniej z nim nie będę musiała się użerać. Czekała mnie natomiast rozprawa z pewnym wampirem.
- Dzięki Bogu – mruknęłam. – A jak zachowa się Edward? Wiesz coś? – spytałam. Pokręciła przecząco głową.
- Nic, poza tym, że zmienia zdanie jak wariat. Przekonamy się na miejscu, jak stoją sprawy.
- Chyba nie mamy wyboru – westchnęłam i skupiłam się na jeździe, żeby w nic nie wjechać, co, znając moje szczęście, było bardziej niż prawdopodobne. Jedyną pociechą był fakt, że Alice z pewnością uprzedziłaby wypadek i nic by się nie stało.
Do domu Cullenów dojechałyśmy w milczeniu, każda zajęta własnymi myślami. Po raz enty tego dnia zastanawiałam się, jak będzie przebiegać moja rozmowa z Edwardem. Łagodnie, czy ostro? Będzie uległy, czy stawi mi opór? Miałam już serdecznie dość tych wątpliwości, więc ucieszyłam się, gdy w końcu zaparkowałam obok sportowego M3 należącego do Rosalie. Mimo rozmowy, która niewątpliwie mnie czekała, nie mogłam nie ucieszyć się, że znów wejdę do tego domu i spotkam Esme. Tak dawno się nie widziałyśmy… Esme widocznie również nie mogła się doczekać, bo stała w progu, gdy wysiadałyśmy z mojej furgonetki.
- Dobrze, że już jesteście – powiedziała na powitanie. – Jak miło cię znów widzieć, skarbie – uśmiechnęła się do mnie i uściskała mnie. Nie zwlekając powiedziała, jak się ma sytuacja z Edwardem. – Mam nadzieję, że przekonacie Edwarda. Po tej akcji ze świeczką zamknął się w pokoju i nie chce wyjść. Chyba zastawił czymś drzwi.
- Tak, szafką – mruknęła Alice. – Naprawdę myśli, że nas tym powstrzyma? – spytała i błysnęła złowrogo oczami, co gryzło się z uśmiechem, który zagościł na jej twarzy.
- No dobra, do dzieła – zakomenderowałam i śmiało weszłam po schodach na piętro. Edward musiał mnie wyczuć, nie było innej opcji. Stanęłam przed drzwiami do jego pokoju i zapukałam głośno. Cisza.
- Edward? – zawołałam i zastukałam ponownie.
- Odejdź – odpowiedział mi jego jęk. Zapewne wzruszyłby mnie tym, gdyby nie fakt, że obecnie byłam na niego wściekła. Odejść? Mowy nie ma, podjęłam decyzję i zdania nie zmienię.
- Nie odejdę – powiedziałam spokojnie. – Otwórz mi – poprosiłam.
- Bello, nie rób mi tego – jęknął znowu za drzwiami, nadal nie zamierzając ich otworzyć. Westchnęłam i zerknęłam na Alice, która stała tuż obok mnie.
- Czego niby? Nie odejdę stąd, dopóki mnie nie wpuścisz. Przez drzwi rozmawiać nie zamierzam – odparłam stanowczo. Edward wydał z siebie bliżej nieokreślony dźwięk. Obok mnie Alice zachichotała cicho. No tak, pewnie gdybym patrzyła na tę naszą rozmowę z jej perspektywy, też bym się śmiała, bo to wyglądało wyjątkowo idiotycznie.
- Edwardzie, jeśli mi nie otworzysz, poproszę Emmetta, żeby wyważył drzwi – zagroziłam, mając nadzieję, że to podziała. – Alice, mogłabyś poprosić Jaspera, żeby czuwał pod oknem? Nie chcę, żeby Edward mi uciekł – Alice roześmiała się i pobiegła na dół. – Emmett? – zawołałam głośniej, chociaż z pewnością wcześniej też mnie słyszał.
- Jasne, siostrzyczko – usłyszałam go z dołu i po chwili już był obok mnie. – Edward, otworzysz, czy nie? – spytał, by się upewnić. Odpowiedziała cisza. Emmett naparł na drzwi dłońmi i jednym pchnięciem wyłamał je z zawiasów, posyłając wspomnianą szafkę na środek pokoju. Skinęłam mu głową w podziękowaniu i weszłam do środka.
Edward siedział pod ścianą. W pierwszej chwili przytkało mnie na widok zachlapanego krwią ubrania, ale otrząsnęłam się szybko, W końcu wrócił z polowania, pewnie się nie przebrał, wytłumaczyłam sobie. Nie zmieniało to faktu, że taki skulony na ziemi, brudny i zapaćkany krwią wyglądał jak kupka nieszczęścia. Miałam ochotę podbiec do niego i go przytulić, ale obawiałam się trochę jego reakcji. Poza tym przecież miałam być na niego wściekła, nie? Nie mogłam tak po prostu rzucić mu się na szyję. Jakaś część mnie miała na to ochotę, ale za bardzo we mnie wrzało, by mogła mnie zdominować.
- Edward? Możesz mi coś wyjaśnić? – spytałam, stojąc na środku pokoju, tuż obok szafki. Byłam ciekawa, do czego doszedł w ciągu całego dnia rozmyślań. Niech się wyspowiada, stwierdziłam, dlatego czekałam cierpliwie, aż mi odpowie. Przez dłuższy czas wpatrywał się we własne stopy, nim w końcu podniósł na mnie wzrok.
- Bello, ja wiem, że żadne słowa nie wyjaśnią tego, co się stało, ani tego, co mogło się stać. Wiem, że dla ciebie to nic nie znaczy, ale chciałbym, żebyś wiedziała, jak bardzo żałuję tego, co się wydarzyło. Gdybym mógł cofnąć czas, nigdy bym cię nie spotkał, dla twojego dobra. Bello! Nie umiem bez ciebie żyć! Ale uwierz mi, proszę! Nie chcę cię skrzywdzić! – mówił żarliwie, a ja stałam i patrzyłam na niego, zastanawiając się, czy dobrze słyszę. Czy on naprawdę znowu wałkował ten temat? Myśleć sobie mógł, ale czy musiał przytaczać te idiotyzmy? Choć przedtem obiecałam sobie, że mu nie przerwę, nie wytrzymałam i wtrąciłam się:
- Edward, do licha ciężkiego, czy ty znowu zaczynasz? – Zbiłam go na moment z tropu, bo zamilkł.
- Bello, ja wiem, że ty nie chcesz mnie już znać i nawet nie wiesz, jak bardzo jestem ci wdzięczny, że przyszłaś tu, by mnie wysłuchać – zaczął znowu po chwili. Co za bzdury? Ja przyszłam go wysłuchać? Chyba raczej wlazłam mu do pokoju siłą, żeby wybić mu z głowy parę urojonych idiotyzmów.
- Edward, przestań! – syknęłam, coraz bardziej zdenerwowana. Niech on mi tu nie robi powtórki z rozrywki, błagam!
- Ja wiem, że to zbytnia śmiałość z mej strony, ale błagam cię, kochana moja, o wy…
- Zamknij się, do cholery! – krzyknęłam w końcu. Boże, ile można słuchać czegoś takiego? Spojrzał na mnie, kompletnie zaskoczony. Tak, to był właśnie ten przywilej bycia inną – można było zaskakiwać Edwarda Cullena. Kiedy po chwili ciszy uznałam, że zamilkł na dobre, zaczęłam wyprowadzać go z błędu:
- Przestań się obwiniać o coś, co nie doszło do skutku – powiedziałam łagodnie. Podeszłam bliżej i usiadłam obok niego. Miał chyba zamiar mi przerwać, ale nie pozwoliłam mu na to. – Posłuchaj uważnie i zapamiętaj do końca życia – nic mnie już nie ruszy, nawet nieudany atak wampira. – powiedziałam dobitnie. Edward wzdrygnął się. – Powtórzę po raz ostatni. Kocham cię i nic tego nie zmieni. Dlatego przestań powtarzać w kółko to samo, bo to nieprawda, jasne? – chyba do niego dotarło, bo wyciągnął do mnie ręce i chwycił moje dłonie.
- Bello… - zaczął. – Przepraszam.
- Przeprosiny przyjęte – odparłam i uśmiechnęłam się najładniej, jak umiałam. Edward wykonał gest, jakby chciał mnie przytulić, ale powstrzymał się w ostatniej chwili.
- Daj mi pół minutki – poprosił. Śmignął koło mnie na drugi koniec pokoju, żeby się przebrać. Siedziałam posłusznie tyłem do niego, gdy trzask drzwi oznajmił mi, że Edward zmienił już ubranie. Wstałam i odwróciłam się.
- To na czym skończyliśmy? – spytałam. Edward uśmiechnął się i teraz już bez żadnych oporów przytulił mnie mocno. No, wrócił mój Edward, pomyślałam zadowolona. Staliśmy tak, gdy przeszkodził nam Emmett.
- Chyba trzeba wam drzwi naprawić – powiedział wesoło, szczerząc się do nas. Edward spojrzał na niego, ale nic nie powiedział, za to dobiegł nas z dołu głos Alice:
- Emm, chodźże tu. Drzwi i tak trzeba będzie kupić nowe.

KONIEC

Przepraszam za tego patetycznego Edka, ale nie mogłam się powstrzymać.


Post został pochwalony 2 razy
Zobacz profil autora
Kwiatek
Nowonarodzony



Dołączył: 15 Sty 2009
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 14:41, 21 Sty 2009 Powrót do góry

Fajne opowiadanie. Wink A ten patetyczny Edek był taki uroczy, że och! :D No i nasza Bella... Mówie od razu ja nie przepadam za tą postacią. Jednak u Ciebie bardzo mi się ona podoba. Wink
Pisz jeszcze!Wink Wena życzę!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ja
Nowonarodzony



Dołączył: 20 Paź 2008
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: forks

PostWysłany: Śro 15:29, 21 Sty 2009 Powrót do góry

ostatnia część najlepszsa !!!
boooooooskie :)
lekko się czyta i można dostać naś'ia* a ja naś'ie kocham !!!

*niekontrolowany atak śmiechu :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
cath
Nowonarodzony



Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 38
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Śro 18:22, 21 Sty 2009 Powrót do góry

Ariana napisał:
Czekała mnie natomiast rozprawa z pewnym wampirem.
Wink
Ariana jesteś niezastąpiona.
Całe opowiadanie było bardzo ciekawe. Jak nikt - Ty na pewno umiesz pisać ciekawe historie. Oby takich więcej.. :D
Wszystkie postacie dokładnie takie jak u Meyer. Edward oczywiście musiał wygłosić swój monolog.. Ale Bella jak mu przerwała.. Nie spodziewałabym się. Nie po niej. A to plus na twoje konto.
No i Emmett, pod pozorem naprawiania drzwi. Laughing
Ariano droga. Proszę, nie przestawaj pisać. Twoje historie bardzo przyjemnie się czyta, a przy tym nie raz zaskakują. Dlatego też - dużo wena życzę !


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ariana
Wilkołak



Dołączył: 09 Paź 2008
Posty: 159
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 18:25, 21 Sty 2009 Powrót do góry

Nie przestaję, nie zmaierzam. Ale ta historia jest definitywnie zamknięta i nie zamierzam do niej wracać. To, że nią zaczynałam pisanie fanfikó do Twilight nie znaczy, że na niej zakończę. Jednak mam serdecznie dosyć pisania o Belli i Edku, bo ile można? Na tapetkę wzięłam teraz Jaspea oraz Rosalie. Zresztą ostatnio skłaniam się ku poważnym tekstom, widać to chyba po tych dwóch ostatnich, które wrzuciłam w zeszłym tygodniu. Dziękuję za miłe komentarze, wen na pewno się przyda.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin