FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 An Imperfect Love [T][NZ] roz. V - 25.03 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Susan
Administrator



Dołączył: 08 Sty 2009
Posty: 5872
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 732 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 22:54, 14 Sty 2010 Powrót do góry

Cornelie!!! <Zuzolek nie może złapać oddechu> Jestem nareszcie! Przepraszam, że tak długo czekałaś. Przybiegłam w końcu, przeczytałam i szybciutko komentuję Wink

Nie będzie to długa wypowiedź, gdyż trudno powiedzieć mi cokolwiek poza tym, że bardzo mi się podoba to opowiadanie. Tłumaczysz bardzo ładnie. Zazwyczaj przeszkadza mi ciągłe rzucanie mięchem, ale nie tutaj. Opowiadanie jest niezwykłe. Śmieszne, inne i takie... naiwne? No tak. Nagle Jazz nie chce atakować Belli, nagle mamy zalążek czegoś co pewnie się między nimi narodzi. Chodzi mi o uczucie rzecz jasna Wink
Punkt widzenia Jaspera przypadł mi do gustu Smile Jazz jest naprawdę uroczy i podobają mi się jego przemyślenia oraz obserwacje. Zdziwiło mnie, że Alice go zostawiła. Naprawdę normalnie bym się tego nie spodziewałam.
Pośmiałam się trochę, rozluźniłam i dzięki Twojemu tłumaczeniu mam teraz uśmiech na twarzy. Bardzo Ci za to dziękuję Smile
Czekam na dalszy rozwój wydarzeń, rozwijania się zalążka uczucia Bells i Jazza itd. Smile
Cierpliwości w tłumaczeniu Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Paramox22
Zły wampir



Dołączył: 15 Sie 2009
Posty: 281
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 32 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: znad morza... no prawie xD

PostWysłany: Nie 12:19, 17 Sty 2010 Powrót do góry

Zanoszę się od paru dni z chęcią napisania komentarza, ale ciągle o tym zapominam. Nie pamiętam dokładnie całej akcji, ale postaram się coś napisać. Parę pierwszych rozdziałów czytałam w oryginale i miło jest zobaczyć, że ktoś to tłumaczy, bo to świetne opowiadanie.

Moje ulubione postaci z sagi zmieniają się z wielką prędkością. Jednak zawsze lubiłam Emmetta i Jaspera, z naciskiem na tego drugiego teraz. Cieszę się, że autorka nie zrobiła z niego jakiejś emocjonalnej cioty, a on potrafił wygarnąć Alice wszystko, co chciał i się tego nie wstydził. Zwykle wybuch bohatera kończy się wyrzutami sumienia, co na szczęście nie ma tu tego. Jego zachowanie jest nieprzewidywalne. Z wszystkich postaci ze Zmierzchu to właśnie on jest największą zagadką. Przez łączenie w pary nie możemy poznać charakteru postaci, a przy Jasperze działa na niekorzyść jeszcze brak możliwości bliższego kontaktu z Bellą przez nadopiekuńczego Edwarda. Jest nieprzewidywalny, bo kto spodziewałby się, że z wszystkich miejsc na świecie, wybierze właśnie Forks. Podoba mi się sposób, w jaki opisywane są jego emocje od momentu kiedy znalazł wściekłą Bellę po sytuację na plaży. Jestem jak najbardziej za połączeniem Belli i Jaspera. Dziwi mnie to, że teraz oby dwoje nie lubią Cullenów, ale chociaż coś ich łączy. Już wiem, że to będzie świetne, bo postacie są dobrze dobrane i do siebie pasują. Tłumaczenie idzie ci świetne. Czyta mi się szybko i łatwo.
Pozdrawiam,
paramox


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
dotviline
Wilkołak



Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 161
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pon 22:30, 18 Sty 2010 Powrót do góry

Hura!
W końcu dotarłam i tu!

Czytałam wcześniej z Twojego chomika, bo dziwnym trafem nie znalazłam tego tematu - wiem, jestem inna... :D

Cornelie, moim zdaniem to świetnie, że postanowiłaś tłumaczyć. Ten tekst jest naprawdę fajny i wart czytania. A Twoje tłumaczenie jest dobre. Może nie idealne, ale to kwestia dopracowania szczegółów, więc nie masz co się przejmować. Czyta się łatwo i to jest ważne.

Co do samego tekstu - rozdział I jest krótki, zwięzły i strasznie tajemniczy!
Kiedy doszłam do końca miałam ochotę rozstrzelać parę osób, że to było tak szybko... (powstrzymałam się, żeby nie było :)) Zarys ciekawy. Fabuła jeszcze nie rozwinięta, ale wciągająca. I Bella - jej charakterek bardzo mi się spodobał. Ogółem zostałam powalona na kolana. Nie ma co :)
II jest jeszcze lepsza. Alice porzucająca Jaspera to całkowicie coś nowego. Nie spotkałam się z tym jeszcze nigdzie, no jak mamusię kocham! Ale podoba mi się... Tylko lekko gryzie mi się to z trwałością uczuć wampirów - ale zamysł autorki, rzecz święta, nie mi się tego czepiać :)
Kontakt Bella-Jazz? Szokujący. Nowoczesny. Narkotyczny.
Jestem kurcze, jak najbardziej za! :)

Nie mogę się doczekać tłumaczenia dalszych rozdziałów. Cornelie życzę Ci najedzonego Wena i miłej pracy, żeby szło szybko i bezproblemowo. I dodam jeszcze, że wierzę w Twoje tłumaczenie :*

Ciao,
dot.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
be_a88
Nowonarodzony



Dołączył: 25 Sie 2009
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Forks

PostWysłany: Wto 18:25, 19 Sty 2010 Powrót do góry

Wybrałaś fantastyczny FF do tłumaczenia! Jestem nim oczarowana i zachwycona. Nigdy szczerze mówiąc nie przywiązywałam dużej wagi do FFów z innym paringiem niż E&B ale teraz już nie mam pewności... Wink Zawsze wydawało mi się, że Ed i Bells nawet w ffach muszą być razem, są częścią siebie, ich światy łączą się w coś niewiarygodnie mocnego, niezniszczalnego ..., a tu w tym opo. mam ochotę powiedzieć SREW "FUCKWARD" (przepraszam ale nie mogłam się powstrzymać) :P i biec w objęcia JAZZiego :D Owszem pierwsze 2 lub 3 rozdziały nie dają nam wiele wydarzeń do wglądu, ale później ... ( musiałam sięgnąć po oryginał - to było silniejsze odemnie :D ) ohh, później to dopiero FF!!! Jeszcze raz zaznaczę, jestem przeszczęśliwa, że tłumaczysz ten FF!

Czekam z Wielką (NIE)cierpliwością na twoje tłumaczenie.
Życzę WENY, czasu i chęci do pracy nad tym fantastycznym tekstem.
Pozdrawiam
be_a88


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
xehtia
Zły wampir



Dołączył: 28 Sty 2009
Posty: 262
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Białystok

PostWysłany: Wto 19:32, 19 Sty 2010 Powrót do góry

o, w końcu opowiadanie przy którym i czytelnik może się wyżyć ;]
Tłumaczenie przypadło mi do gustu, przyjemnie się czyta.
I to jest coś w innym wydaniu ;]
Wszyscy się nieziemsko wkurzają i Alice nie jest taka słodka.

jestem ciekawa dalszej części a że kiepsko mi idzie z angielskim czekam niecierpliwie na Twą pracę, Cornelie Wink

weny!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Cornelie
Dobry wampir



Dołączył: 27 Gru 2008
Posty: 1689
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 297 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z łóżka Erica xD

PostWysłany: Śro 0:05, 10 Lut 2010 Powrót do góry

Moje złotka, długo to trwało, ale jest następny rozdział. Przepraszam was za takie opóźnienia z całego serduszka, mając nadzieję, że mi wybaczycie :)



Beta: Kochany Suharek :)
Autor: mistyhaze420

Rozdział III

BPOV



Razem z Jasperem patrzyliśmy w mrok rozciągający się nad plażą. Jeszcze nie wiedziałam, co o tym wszystkim myśleć. Cała sprawa przypominała jedną, wielką szamotaninę myśli.
Bałam się, że umrę. Miałam zamknięte oczy i nic nie widziałam. Słyszałam coś na kształt ocierania się o siebie metalu i wtedy zaczęłam się szarpać. Zrozumiałam, że spadam wprost do rzeki. Usłyszałam, jak ciężarówka uderza w powierzchnię wody. To wydarzyło dokładnie wtedy, kiedy poczułam zimną dłoń na swojej. Edward! Kocha mnie… Ale kiedy się odezwał, wiedziałam, że to nie on. Powiedział, żebym go objęła i zdawało mi się to takie znajome. Marmurowe ciało, zimna skóra, słodki zapach… Jasper był trochę inny, męski, lecz nadal wspaniały. Ale kiedy zaczęłam myśleć o tym, co się stało, straciłam to.
Nie mogłam go puścić. To nie był Edward, ale przypominał mi o nim. Nie miałam pojęcia, kiedy mogłabym poczuć to jeszcze raz, więc trzymałam się go kurczowo. Na szczęście, on też. Nawet objął mnie swoimi ramionami i położył głowę na moim barku. Wyglądał na zmęczonego, choć wiedziałam, że to nie prawda, biorąc pod uwagę to, kim jest. Ostatecznie usiadł i zaczął mną kołysać, szepcząc, że jestem bezpieczna. Świadomość, że żyję, uderzyła we mnie ze zdwojoną siłą. Byłam wdzięczna, a on taki kojący… Po chwili uspokoiłam się i odsunęłam od jego ciała, przypominającego mi niedawne uczucia. Nie wiedziałam, czy to ostatni raz, kiedy mogę się tak czuć, ale zdawałam sobie sprawę, że to całkiem możliwe.
Podziękowałam mu. To nie wystarczało, by oddać moją wdzięczność, ale było wystarczająco prawdziwe jak na daną chwilę. Wtedy on wziął na siebie winę za moje spaprane życie. Nie mam pojęcia, dlaczego nigdy żadne z nich nie wierzyło, że dokładnie wiedziałam, kim byli, i zdawałam sobie sprawę, że nieszczęścia się zdarzają, ale w głębi serca czułam, że żadne z nich by mnie nie skrzywdziło… No , może poza Rosalie, choć dalej twierdzę, że nie byłaby zdolna mnie zabić.
Kiedy wytłumaczyłam mu, co czuję, zaprzeczył. Uśmiechnął się, a ja się zdziwiłam, że nie muszę bronić swojego stanowiska.
W końcu pomyślałam, że Alice musiała widzieć, co się stanie, jednak Jasper mnie zaskoczył. Powiedział, że zerwali. Zostawiła go. Starałam się kontrolować emocje. Miałam swój ból, z którym musiałam się zmierzyć, a teraz czułam również jego. Zdawało mi się, że między jednym słowem a drugim nazwał ją dziwką. Zszokowało mnie to, lecz rozumiałam jego gniew. Położyłam mu dłoń na kolanie, wierząc, że dam mu choć trochę pociechy… A wtedy zaczęłam wyrzucać z siebie słowa o tym, że nie mogę uwierzyć w zdradę Edwarda i Alice. Wykazał się wyjątkową uprzejmością i mi na to pozwolił.
Wtedy zapytał mnie o Charliego. Znowu dopadły mnie te uczucia, więc mocniej zacieśnił uścisk. Tym razem było inaczej. Tym razem czułam różnicę między ciałem Jaspera a Edwarda. Był trochę wyższy od mojego ukochanego, chudszy, choć bardziej umięśniony i miał bardziej szorstką skórę.
Przytulił mnie mocniej, niż zrobiłby to Edward. Zaczął przesuwać palcami po moich włosach, powoli i delikatnie. Było to bardzo przyjemne.
Porozmawialiśmy o tym, dlaczego naprawdę tu się znalazł. Potrzebował przyjaciela. Pozwoliło mi to spojrzeć na niego w inny sposób. Łatwo ulegał zranieniu. Moje serce znowu pękło, tym razem dla niego. Postarałam się przywołać uśmiech na twarzy i spytałam, czy mogłabym nazywać go najlepszym przyjacielem na zawsze. Kazał mi się zamknąć, jednak uśmiechnął się. Sprawiło mi to przyjemność.
Rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę, w miłej atmosferze. Nie robiłam tego od miesięcy.
- Powinienem zabrać cię do domu. Jest już zajebiście późno i jestem prawie pewny, że zamarzasz – Jasper podniósł się, a ja razem z nim.
Zastanawiałam się czemu tyle przeklina. Może to przez stres.
- Nie chcę iść do domu – westchnęłam. – Już nigdy nie chcę tam wrócić. Mogę zostać z tobą?
- Mam nadzieję, że tego chcesz – powiedział.
Dzięki Bogu.
- Musisz wskoczyć mi na plecy. Trochę sobie pobiegamy.
Kiedy to powiedział, spanikowałam. Tak samo robiłam z Edwardem, to wspomnienie mnie przygniatało.
- Nie mogę… Po prostu nie mogę tego zrobić. To… za bardzo mi o nim przypomina i… nie mogę.
Objął mnie ramionami i zdawało mi się, że wysłał trochę ciepłych wibracji. Pomyślałam o tym, jak trzymał mnie wcześniej i co wtedy czułam. Nie było tak źle.
- Cóż, może będziesz mnie niósł tak jak wcześniej? Będzie inaczej niż wtedy, kiedy on to robił. Jesteś w stanie tak biec?
- To się uda.
Ściągnął swoją bluzę z kapturem i mi podał.
- Masz, ubierz to. Wiatr będzie bardzo zimny w połączeniu z moim ciałem.
Pomyślałam, że to ładny gest z jego strony i wtedy zaczęłam chichotać, zdając sobie sprawę z jej wielkiego rozmiaru. Musiałam wyglądać jak potwór z ulicy wiązów.
Objęłam Jaspera za szyję tak, by mógł mnie podrzucić do góry. Nogami oplotłam talię, a głowę ułożyłam na ramieniu. Było mi dobrze.
- Ekhm... Bello, oprzyj głowę na mojej piersi. Będzie naprawdę zimno.
Nie chciałam się ruszać, ale zrobiłam to, o co mnie prosił, a kiedy zaczął biec, poczułam się zrelaksowana. Zasnęłam.
Obudziłam się następnego dnia, czując się świetnie. Lepiej niż ostatnimi czasy. Rozejrzałam się wokół i zdałam sobie sprawę z tego, gdzie jestem. Jęknęłam.
- Dzień dobry, słoneczko.
Spojrzałam w górę wprost na Jaspera, który siedział naprzeciwko mnie z nogami zarzuconymi na stolik. Wyglądał na zrelaksowanego. Uśmiechnął się ciepło, gdy nasze spojrzenia się spotkały.
- Cześć – ziewnęłam i przeciągnęłam się.
- Jak się spało? – spytał, a ja uśmiechnęłam się, wiedząc, że to dzięki niemu było mi tak przyjemnie.
- Jak dziecko, dzięki.
Odpowiedział uśmiechem.
- Pamiętam, że musisz jeść, więc może małe śniadanko? – Brzmiał, jakby był dumny ze swojej pamięci. Mnie także rozpierała duma.
- Jasne – mówiąc to, spojrzałam na siebie i zdałam sobie sprawę, że całe moje ciało błaga o prysznic. – Potrzebuję chwili dla człowieka – powiedziałam, po czym zeskoczyłam z kanapy, zawijając się w koc, pod którym spałam.
- Chwili dla człowieka? – spojrzał na mnie dociekliwie. Zaśmiałam się.
- Taaa, mycie zębów, prysznic …
- Idź, ja w tym czasie zrobię ci śniadanie. Co chcesz?
- Um… zaskocz mnie – uśmiechnęłam się, a on wyglądał na podnieconego.
Wstał i podszedł do drzwi.
- Dobra, niedługo wrócę. Miłego prysznica.
- Dzięki.
Weszłam po schodach do łazienki. Czułam się dziwnie, będąc tutaj. Przeszłam koło pokoju Edwarda, jednak nie mogłam wejść. W końcu doszłam do łazienki. Gorącą woda, która spływała po moich plecach natychmiastowo wprawiła mięśnie w ruch. Stałam tak przez dłuższą chwilę, ciesząc się z kąpieli.
Owinęłam się ręcznikiem. Cholera. Nie mam ciuchów. Nie myślałam o tym aż do teraz. Alice… Może coś zostawiła.
Chciałam otworzyć drzwi z myślą pójścia do jej pokoju. Do moich nozdrzy dobiegł zapach bekonu, jajek, kiełbasy… Wspaniałe uczucie. Poczułam jak burczy mi w brzuchu. Jasper chyba wrócił…
Gdy otworzyłam drzwi, Jasper stał tuż naprzeciwko mnie, nie mając na sobie nic prócz ręcznika. Musiał wziąć prysznic zaraz po tym jak wrócił, ponieważ widziałam stróżkę wody spływającą po jego plecach aż do czarnego materiału zawiązanego na miednicy.
Jego blond włosy były mokre i w nieładzie. Zauważyłam nikły zarys półksiężycowych blizn na całej długości pleców, a nawet mięśnie na nogach.
Wtedy się obrócił i zlustrował mnie zalotnym spojrzeniem.
- Bella? Co ty tutaj robisz? – spytał z filuternym uśmiechem zdobiącym usta. Szybko sprowadził mnie do rzeczywistości.
Przypomniałam się, że również mam na sobie tylko ręcznik. Musiałam się odwrócić, by ukryć rumieńce.
- Ekhm… ciuchy? Pomyślałam, że może Alice coś zostawiła. Nie mam co na siebie włożyć.
Przejechałam wzrokiem po jego klatce piersiowej. Była długa i szczupła, ale na pewno bardziej umięśniona niż Edwarda.
Spojrzał na mnie jak na osobę w pełni dorosłą.
- Co z ciebie za niegrzeczna dziewczynka – uśmiechnął się zadowolony z siebie.
Cholera. Empatia.
- Zamknij się – pozwoliłam sobie powiedzieć.
- Odwróć się, zaraz będę ubrany, wtedy będziesz mogła poszukać czegoś dla siebie.
Zrobiłam to, co mi powiedział, zawstydzona, bo wiedział, że mu się przyglądałam.
- Zrobione – oznajmił sekundę później. Spojrzałam na niego. Miał na sobie jeansy, nadal niezapięte, więc z mogłam obserwować jego ciemne bokserki. Był bosy, a na ramiona zarzucił szary t-shirt.
- Cała twoja – powiedział, stąpając za mną, by w końcu zamknąć za sobą drzwi.
Próbując zapomnieć o tym incydencie, podeszłam do garderoby i starałam się znaleźć coś, w co mogłabym upchnąć swój tyłek. Ostatecznie doszukałam się pary jeansów i ciemnego podkoszulka. Wyglądały najzwyczajniej ze wszystkiego, co widziałam.
Otworzyłam szafkę z bielizną, w poszukiwaniu pasującego stanika i majtek. Były zbyt koronkowe i ścięte jak na mój gust, ale darowanemu koniowi nie patrzy się w zęby, prawda?
Majtki były niezłe, ale stanik nieco zbyt ciasny i podnosił mi biust w sposób zdecydowanie dla mnie niewygodny. Spodnie zdecydowanie za ciasne, jednak Alice nie miała żadnej pary dresów. Koszulka również była wąska i podwijała się, by ukazać mój brzuch. Nie podobało mi się to, ale moja depresja pozwoliła mi zrzucić kilka kilogramów. Zdecydowanie muszę sobie kupić parę ciuchów.
Zeszłam na dół i znalazłam Jaspera czytającego w kuchni gazetę. Jedzenia starczyłoby do wyżywienia całej armii.
- Przepraszam, że tak na ciebie wpadłam – wymamrotałam, mając nadzieję, że przyjmie przeprosiny i nie będzie do tej sprawy wracał.
- Nie ma sprawy – odłożył gazetę i spojrzał na mnie. Uśmiechnął się, po czym odwrócił wzrok.
Złapałam za talerz i zaczęłam zapełniać go jajkami i bekonem. Nie jadłam nic tak dobrego od miesięcy.
W końcu spojrzał na mnie ponownie, gdy usiadłam naprzeciwko.
- Dobrze widzieć, że wrócił ci apetyt. Zauważyłem, że schudłaś. – O mało co nie zakrztusiłam się bekonem.
- Nikt nigdy ci nie mówił, abyś nie rozmawiał z dziewczyną o jej wadze?
Zatrzymał na mnie swój dociekliwy wzrok i zmarszczył brwi.
- Nie, dlaczego?
Naprawdę tego nie rozumiał?
- Dziewczyny są skrępowane, jeśli chodzi o te rzeczy. Widzisz, przez ciebie będę się zastanawiać czy jestem za gruba, czy może za chuda…
Nachylił się nade mną i złapałam moją dłoń, śmiejąc się cicho.
- Przepraszam, jeśli cię uraziłem. Nigdy nie myślałem o tobie źle.
Uścisnęłam jego rękę i uświadomiłam sobie, że najprawdopodobniej nie wie, jak obchodzić się z ludzkimi dziewczynami.
- Bez obaw – uśmiechnęłam się i zabrałam dłoń.
Podniósł z powrotem gazetę, kiedy ja wróciłam do jedzenia.
- A tak dla ścisłości, uważam, że twoje ciało jest idealne – powiedział znad czasopisma.
O mało co znowu się nie udławiłam. Czy on naprawdę to powiedział?
Zarumieniłam się, nie mogąc nic powiedzieć. W końcu skończyłam śniadanie i wzięłam talerz, by go umyć.
- O cholera! – Jasper skoczył na równe nogi, trzymając gazetę w dłoniach. – Mamy problem.
Podsunął mi czasopismo pod nos. Pojawiła się wzmianka o tym, co wydarzyło się ubiegłej nocy. Kawałki mojej furgonetki znalezione na nabrzeżu. Nurkowie szukali mojego ciała. Zostałam uznana za zmarłą.
Próbowałam to sobie poukładać.
- Oni myślą, że nie żyję?
- Wydaję mi się, że tak. Przepraszam – westchnął.
- Co powinnam zrobić? Powinnam coś komuś powiedzieć? – Zaczęłam panikować.
Miotałam się po kuchni, gdy podsunął sobie krzesło i usiadł na nim, ciągnąc mnie na swoje kolana. W okamgnieniu poczułam się spokojniejsza.
- Dzięki – powiedziałam, biorąc głęboki wdech.
Wiedziałam, że to jego zasługa.
- Co chcesz zrobić?
Zastanawiałam się nad tym kilka minut. Nie chcę zostać w Forks. Jeśli dowiedzą się, że zjechałam z klifu nieprzypadkowo, zamkną mnie w jakimś wariatkowie. Nie mam rodziny ani przyjaciół, po których będę płakać… Była Renee, ale wiedziałam, że ona szybko sobie poradzi z moją nieobecnością. Może to zła decyzja, ale w końcu podejmuję ją sama.
- Muszę o tym komuś powiedzieć? Nie mogę im pozwolić myśleć, że… - ciągnęłam, próbując pozbierać myśli w jedną całość.
Jasper odwrócił moją twarz ku swojej.
- Jeśli nie chcesz być znaleziona, nie musisz. Znam kogoś, kto stworzy ci nową przeszłość, jedyne co musisz zrobić, to powiedzieć mi, że tego chcesz.
Rozważałam to. Nowa przeszłość? Zostawić stare życie za sobą…
- Tak, tego chcę. Możesz to dla mnie zrobić? – Spojrzałam wprost w jego oczy, nie mogąc powstrzymać uśmiechu, który wykwitł również na jego twarzy.
- Oczywiście, kochanie. Zajmę się tym.
Oboje wstaliśmy. Zajęłam się sprzątanie kuchni, gdy on wykonywał telefon w drugim pokoju. Po kilku minutach wrócił.
- Wszystko do odebrania jutro w Montanie.
Spojrzałam na niego jak na szaleńca.
- CO?
- Jedziemy w podróż. Twoja nowa tożsamość będzie na nas czekać w skrzynce na Poczcie w Montanie. Na pewno rozumiesz, że nie możemy tu zostać, skoro chcesz wszystkim pozwolić myśleć, że nie żyjesz. – Uśmiechnął się i zbliżył do mnie.
Nie przemyślałam tego do końca.
- Montana? Hmm... dobrze, więc jedziemy na wycieczkę. – I wtedy zaczęłam się nad czymś zastanawiać. – Jasper? Jakie jest moje nowe imię?
- Isabella Marie Whitlock. – Uśmiechnął się i wydawałoby się, że jest lekko zakłopotany.
Spojrzał na mnie dziwnie, więc odpowiedziałam :
- Whitlock to dobre nazwisko. Ale dlaczego tak na mnie patrzysz?
- Mam nadzieję, że nie będziesz zła, ale gdy zapytał mnie o nazwisko zrozumiałem, że nie przemyśleliśmy tego… Więc podałem mu swoje.
Co?
- Nie nazywasz się Hale?
Oparł się o blat i patrzył na mnie.
- Nie, to nazwisko Rosalie. Przybrałem je, byśmy mogli udawać bliźniaków.
- Nic się nie stało. Może ludzie będą nas brali za rodzeństwo.
- Albo za męża i żonę – zaśmialiśmy się obydwoje. To było absurdalne.
Staliśmy tak w ciszy. Chciałabym wiedzieć, o czym myśli…
- Dobra, powinniśmy ruszać. – Skoczył na równe nogi bardzo podekscytowany.
Uwielbiam, kiedy ujawnia się jego południowy akcent. Nie wiem o nim za dużo, ale Edward wspominał, że pochodzi z Texasu.
- Zatrzymamy się po drodze po potrzebne rzeczy. Idę się spakować. Będę gotowy za kilka minut – wyszedł do pokoju.
A ja siedziałam w szoku. Moje życie się zmieniało, ale byłam podekscytowana.
Po paru minutach pojawił się z powrotem ze swoją torbą.
- Gotowa?
- Jasne – uśmiechnęłam się i wzięłam głęboki wdech.
Poszliśmy do garażu, a ja z trudem złapałam powietrze, kiedy zauważyłam samochód Edwarda. Jedyny, jaki został.
- Eee… Bierzemy to?
Spojrzał na mnie i przez chwilę obserwował moją twarz.
- Tak, muszę kupić samochód, ale ten jest pod ręką. Jeśli nie chcesz, to możemy kupić…
- Mogę prowadzić? – Uniosłam kąciki ust w bladym uśmiechu.
- Poradzisz sobie? – Wyglądał na zaskoczonego, ale szczęśliwego.
Wyrwałam kluczyki z jego ręki.
- Jest tylko jeden sposób, by się przekonać.
Wrzuciłam swój bagaż do samochodu i wskoczył na siedzenie pasażera. Ja siadłam za kierownicę, by przygotować się do drogi. Wzięłam głęboki oddech i odpaliłam. Gdy poczułam, jak silnik zaczął działać, przeraziłam się trochę, co Jasper od razu wyczuł.
- Dasz radę – szepnął.
Nacisnęłam delikatnie pedał gazu, a samochód zaczął pode mną chodzić. Byłam pod presją.
- Dobra, czujesz jego moc, więc się nie bój, bądź świadoma. – Spojrzał na mnie.
Westchnęłam i znowu nacisnęłam gaz. Wystartowaliśmy. Tym razem wcisnęłam gaz nieco mocniej, zanim hamulec puścił. Położyłam głowę na układzie kierowniczym.
- Naprawdę chcę to zrobić, tylko… boję się. Nigdy nie prowadziłam takiego samochodu. A co jeśli się rozbijemy albo sobie nie poradzę…
- Spójrz na mnie. – Wziął głęboki wdech.
Ze wstydem odwróciłam się w jego stronę.
- Chcesz to zrobić?
Przytaknęłam.
- Może ci pomogę? Ufasz mi?
Nie wiedziałam, o czym mówił. Może chce mi wysłać kilka pozytywnych wibracji.
- Oczywiście.
Nim zdążyłam się zorientować w tym, co się dzieję, znalazł się pode mną i posadził na swoje kolana. Zmienił trochę pozycjonowanie, położył dłonie na moich. Wiedziałam, że słyszy bicie mojego serca. Nie spodziewałam się tego.
- Nie martw się. Pomogę ci – szepnął wprost do mojego ucha.
Nie mogłam trzeźwo myśleć, gdy był tak blisko.
- Wiem, że jesteś zdenerwowana, ale zrelaksuj się. Przyzwyczaj się do tego, ten samochód jest bardzo szybki. Bądź na to przygotowana.
Nie ważne jak długo będę tu siedzieć, nie przyzwyczaję się do czucia go pod sobą…
Wzięłam głęboki wdech, by się odprężyć.
- Gotowa? – powiedział cicho mi do ucha, sprawiając, że na skórze wystąpiła gęsia skórka.
- Tak – odparłam. Prawie czułam na sobie jego usta.
- Więc sprawdźmy, co to cacko potrafi. - Przesunął się i wcisnął gaz do dechy.
Wyjechaliśmy na drogę, zostawiając za sobą pisk opon. Jego dłonie nadal znajdowały się na moich, pomagając w sterowaniu. Cóż, miały mi pomagać, ale od kiedy zacisnęłam nerwowo oczy podejrzewałam, że to on odwalał całą robotę. Czułam, jak jego ciało przesuwa się pod moim za każdym razem, gdy osiągaliśmy nową prędkość. Oddychał ciężko, mimo tego, że nie musiał.
- Otwórz oczy – szepnął chwilę później.
Czułam się zdenerwowana, lecz w końcu to zrobiłam.
Byliśmy na prostej drodze, a po każdej stronie otaczały nas drzewa. Jechaliśmy tak szybko, że nie zdążyłam zarejestrować, gdzie jesteśmy. Spojrzałam na prędkościomierz.
- Jasper! 120 mil na godzinę! – krzyknęłam.
- Mówiłem ci, że to cacko wiele potrafi. Prowadź. Nie pozwolę, żeby stała ci się krzywda. – Uśmiechnął się.
Byłam przerażona, ale też dziwnie pobudzona. Złapałam kierownicę. Wspaniałe uczucie! Pędziliśmy tak szybko… Nie mogłam myśleć ani oddychać.
- Chyba znaleźliśmy coś, co ci się podoba, hm? – Zaczął się śmiać.
- To jest, ku***, niesamowite! – krzyknęłam. Wspaniałe było to, jak świat miga mi przed oczami. Czułam się silna.
- Myślę, że to ty jesteś niesamowita, Isabello. – Zaśmiał się, tym razem ciszej.
Chyba będę mogła się przyzwyczaić do jego komplementów i do sposobu, w jaki wymawiał moje imię, powodując skurcze w brzuchu…
- Dobra, za kilka mil będzie zakręt, więc troszkę zwolnij.
Powoli puścił akcelerator i zaczęliśmy zwalniać do 90.
- Gotowa?
- Tak – odparłam, uśmiechnięta od ucha do ucha.
Przesunął dłonie z kierownicy, by objąć mnie w talii. Przykrótka bluzka sprawiła, że dotknął gołej skóry. Czułam, jak moje serce przyspiesza. Musiał to słyszeć.
- Od kiedy zauważyłem, że nie zapinasz pasów, wolę cię trzymać.
Uśmiechnęłam się, ale moje myśli robiły coś innego.
- Edward nigdy nie pozwoliłby mi siedzieć tutaj bez pasów, szczególnie na miejscu kierowcy.
Zaśmiałam się, uświadamiając sobie, jaka byłaby jego reakcja, gdyby zobaczył to, co robię.
Poruszał palcem w górę i w dół po moim brzuchu.
- Cóż, skarbie, nie jestem Edwardem.
Nie, zdecydowanie nie…
W końcu wzięliśmy zakręt, a ja czułam, jak jego ciało na mnie naciera. Wyjechaliśmy na prostą drogę i wróciliśmy do poprzedniej prędkości. Jechaliśmy tak przez dłuższy czas.
- Eee… Jasper? Możemy się zatrzymać? Potrzebuję chwili dla siebie.
- Ale już jadłaś?
Zdecydowanie potrzebował więcej ludzkich przyjaciół. TO było żenujące.
- Muszę się wysikać – szepnęłam.
- Okej, przepraszam, całkowicie o tym zapomniałem – uśmiechnął się.
Po kilku minutach zatrzymaliśmy na jakimś starym zajeździe. Było mi smutno, gdy zgasił silnik i otworzył drzwi. Na zewnątrz stało kilku mężczyzn, którzy widzieli, jak zeskakuję z jego kolan. Dopiero uwolniony od mojego ciężaru, zrobił to samo. Natychmiastowo poczułam zażenowanie. Dobrze wiedział, dlaczego się rumienię, więc objął moje ramiona swoimi.
- Nie martw się, są o ciebie zazdrośni.
Śmiałam się, aż doszliśmy do restauracji. Usiadł na ławie i czekał.
Usłyszałam, jak dwie młode kelnerki rozmawiały o nim.
- Łał! Spójrz na tego gościa, co wszedł. Widziałaś kiedyś kogoś tak doskonałego? Ale… dlaczego on jest z taką dziewczyną? Ona jest… prosta, a on wygląda jak bóg…
Poczułam się zazdrosna. Były o niebo ładniejsze ode mnie i zdecydowanie przypominały dziewczyny, z którymi Jasper powinien być… biorąc pod uwagę, że my razem nie jesteśmy.
Gdy wróciłam z toalety, jedna z kelnerek pochylała się nad Jasperem, pogrążona w rozmowie. Uczucie zazdrości wróciło, kiedy stanęłam obok. Chwycił moje dłonie poprzez stolik.
- Isabello, pomyślałem, że może będziesz chciała coś na drogę. Przez dłuższy czas się nie zatrzymamy.
Spojrzałam na stół, pozbawiona pewności siebie w obecności kelnerki.
- Jasne – wymamrotałam.
- Karlo, będziemy potrzebować kilku minut. Mogę zadać ci pytanie?
Jej twarz uniosła się i przybrała wyraz bardziej wymowny niż Mecca na jej bluzce.
- Czy widziałaś kiedykolwiek tak piękną kobietę, jak moja Isabella? – Spojrzał na mnie, a moja głowa uniosła się gwałtownie w górę. Uśmiechał się i ściskał moje dłonie troszkę mocniej.
- Eee… no.. To znaczy, jest ładna. – Kelnerka zaczęła się jąkać.
- Dziękuję, możesz odejść. – Nadal wpatrywał się we mnie.
Kiedy odeszła, myślałam, że puści moje dłonie, jednak tak się nie stało.
- Nigdy nie pozwól, by ktoś wzbudził w tobie takie uczucia. Jest taki wiersz, który powinnaś sobie wziąć do serca. Piękno nie bazuje na tym, jak atrakcyjni jesteśmy dla innych, lecz na tym, jak atrakcyjni jesteśmy dla siebie. Jeśli będziemy myśleć, że jesteśmy piękni, inni też to zauważą. A ty jesteś piękna, Bello.
Zarumieniłam się, nie mogąc wykrztusić z siebie żadnego słowa. Co się dzieję? Dlaczego sprawia, że tak się czuję? Naprawdę myśli, że jestem piękna? Wyraz twarzy Karli był bezcenny… Uśmiechnął się i puścił moje dłonie, by sprawdzić menu, które po chwili mi podał.
Wybrałam coś na szybkiego, byśmy mogli w końcu ruszyć w drogę.
Skierowaliśmy się w stronę samochodu. Spojrzał na mnie.
- Chcesz prowadzić?
Miał niesamowity uśmiech.
- A poprowadzisz ze mną? – Przygryzłam wargi i zapatrzyłam się gdzieś w dali, nie wiedząc, czy Jasper zechce to powtórzyć.
Obszedł samochód i usiadł za kierownicą. Zauważyłam jego uśmiech, kiedy poklepał swoje kolana, zapraszając mnie. Zrobiłam to, a on zamknął drzwi. Boże, jakie to wspaniałe uczucie.
Odgarnął włosy z karku, więc czułam jego zimny oddech, który powodował dreszcze na mojej skórze.

Jedną dłonią zjechał przez ramię do mojej ręki, łapiąc za kierownicę. Drugą położył na talii, masując mój brzuch.
Skręciłam, a wibracje silnika wprawiły mnie w dobry nastrój. Pędziliśmy przez jezdnie. Jasper otworzył okno, pozwalając wiatrowi wzburzać moje włosy. Uwielbiałam to, ale jego smagał po twarzy. Nie żeby go to bolało, ale zdecydowanie denerwowało. Ja miałam jednak zbyt dużo z tym zabawy, by je zamknąć.
- Jeśli chcesz jechać z otwartymi oknami, będę musiał coś zrobić z twoimi włosami – powiedział po chwili.
To nie ja je otworzyłam.
- Dobra.
Wziął dłoń z mojej talii, zakręcając włosy między palcami delikatną falą. Moja szyja i ramiona były teraz odsłonięte.
- Oprzyj się, Bello.
Zrobiłam to, czując jego nos na mojej szyi.
- Tak lepiej – westchnął.
Wtedy puścił moje włosy i położył dłoń z powrotem na mojej talii. Włosy znowu zaczęły wirować, ale tym razem nie przeszkadzało mu to, gdyż wtulony był w moją szyję.
Jechaliśmy godzinami, zatrzymując się tylko na jakąś przekąskę, toaletę i szybkie zakupy, podczas których pozwoliłam mu kupić sobie trochę ciuchów i kosmetyków. Patrzyłam teraz na drogę, drzewa znikały. Nie było nic, prócz otwartej przestrzeni. Zrobiło się ciemno, ale nadal napływało do nas ciepłe powietrze. Nie chciałam nigdy więcej wychodzić z tego samochodu. Ale zaczęłam ziewać.
Nic na to nie powiedział, dopóki nie zrobiłam tego trzeci raz.
- Wolisz się przespać na tylnym siedzeniu, czy wynajmujemy pokój? – szepnął.
Naprawdę potrzebowałam prysznica.
- Pokój.
Trochę później znaleźliśmy się przed czymś, co przypominało motel. Zaśmiała się, gdy zobaczył wyraz mojej twarzy.
- Jesteśmy na rozdrożach. Jeśli chcesz czegoś lepszego, musielibyśmy wrócić i jechać dłużej.
- Jest okej. Jestem tylko zaskoczona, że tu zostaniesz. To znaczy, to nie jest twój styl życia – zaśmiałam się.
Ugryź się w język.
- Skarbie, jestem staromodnym chłopakiem, mogę spać pod gołym niebem – uśmiechnął się.
Boże, kocham jego akcent.
Otworzył drzwi samochodu i obydwoje z niego wyszliśmy. Kiedy zaczęliśmy iść do recepcji, spytał:
- Chcesz własny pokój?
Nie!
- Nie.
Powiedziałam to chyba ze zbyt dużym entuzjazmem, a Jasper tylko się zaśmiał.
Weszliśmy. Czekałam, aż Jasper wynajmie pokój. Kiedy dostał klucze, ruszyliśmy w kierunku samochodu po nasz bagaże. Sam chciał wszystko zanieść, ale uświadomiłam mu, że jeśli ktokolwiek to zobaczy, może zacząć coś podejrzewać. Dotarliśmy do swojego pokoju.
Jasper zajął się naszymi rzeczami, a ja poszłam do łazienki i odkręciłam kurek wody, marząc o gorącej kąpieli. Czułam, jak zdrętwiało mi ciało od siedzenia w samochodzie przez tak długi czas.
W międzyczasie złapałam swoją nową pidżamę, nic szczególnego, zwykłe flanelowe spodnie i top. Szybko umyłam zęby i zamknęłam drzwi od łazienki, by się rozebrać. Nie mogłam dłużej czekać. Najpierw zanurzyłam stopę, by po chwili wyciągnąć ją równie szybko. Krzyknęłam. Woda była cholernie gorąca!
- Bello, wszystko w porządku? – Jasper w mgnienia oku znalazł się pod drzwiami i pukał.
- Tak, tylko woda jest jak wrzątek – westchnęłam.
- Cóż, odkręć zimną, by wyrównać temperaturę – zaśmiał się.
Zrobiłam to i oparłam się o ścianę. Nic nie leciało. Cholera jasna!
- Jasper, nie działa, a ja naprawdę potrzebuję kąpieli – zaczynałam jęczeć.
Wiem, że brzmiałam jak dwuletnie dziecko, ale chrzanić to, kąpiel była ważniejsza.
- Myślę, że mogę ci pomóc, ale będziesz musiała otworzyć drzwi. – Znowu dobiegł mnie jego śmiech.
Świetnie. Owinęłam się ręcznikiem i wpuściłam go do środka. Zlustrował mnie spojrzeniem.
Podszedł do wanny i zanurzył palec w wodzie, po czym głęboko westchnął.
- Jest cudowna.
Wyglądał na odprężonego.
- Może się w niej wykąpiesz? – zaproponowałam, gdy na mnie spojrzał.
- Cóż, mogę wskoczyć pierwszy, a moje ciało trochę oziębi ten wrzątek. Wtedy będziesz mogła się wykąpać… Tyle że w tej samej wodzie co ja. Zresztą nie masz chyba innych opcji.
Nie mam nic przeciwko…
- Dobrze.
Wyszłam z łazienki, by dać mu trochę prywatności. Miałam zamiar się ubrać, ale było gorąco, a Jasper dzisiaj już dwa razy widział mnie tylko w ręczniku, więc jaki w tym sens?
Usiadłam na łóżku, nasłuchując. Słyszałam, jak ściąga buty, później jeansy, następne, co doszło moich uszu to jego wejście do wanny. Później jego długie westchnienie.
Myśl o tym, że tam leży, zaczęła do mnie docierać. Nigdy nie dostrzegałam jego urody, do dzisiaj. Jego niesforne blond włosy były idealne, ciało… dojrzałe. A sposób w jaki się uśmiechał wywoływał u mnie ciarki. Olśniewał mnie cały dzień, całkowicie nie zdając sobie z tego sprawy. To po prostu z niego wychodziło.
- Bella? – usłyszałam po kilku minutach.
- Tak? – odparłam cicho, wiedząc, że mnie usłyszy.
- Świetnie spędziłem dzisiaj czas.
Uśmiechnęłam się. Jak rozkosznie…
- Ja też.
Po chwili usłyszałam jak się podnosi, otwiera drzwi i wychodzi do mnie. Miał na sobie tylko ręcznik. Mokre włosy, błyszczące ciało…
- Sprawdź teraz.
Przeszłam obok niego i zanurzyłam palca w wodzie.
- Zdecydowanie lepiej, dziękuję.
Uśmiechnął się i zamknął za mną drzwi.
Zrzuciłam z siebie ręcznik, by w końcu odbyć upragnioną kąpiel. Tym razem było wspaniale i pachniało nim, co traktowałam jako dodatkową przyjemność. Leżałam tak przez kilka minut, nim dokładnie się umyłam.
Ręcznikiem osuszyłam włosy na tyle, na ile było to możliwe, nałożyłam różowy stanik i majtki, a na to różowo-białą pidżamę. Wróciłam do Jaspera świeża i pachnąca.
Siedział na krześle, czytając gazetę o wojnie domowej. Też miał na sobie pidżamę, tyle że czarną, jakby królewską. Wyglądał w tym nieziemsko.
- Podobało ci się? – spytał, wpatrując się we mnie z uśmiechem.
- Było relaksująco – ziewnęłam.
Skoczył na równe nogi i podał mi koc.
- Musisz odpocząć.
Położyłam się na łóżku, w czasie gdy on wrócił na krzesło i zgasił światło.
- Nie potrzebujesz światła do czytania?
- Wzrok wampira, Bello. Dobranoc – zaśmiał się ciepło.
Odpłynęłam, zupełnie jak światło.


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Cornelie dnia Śro 14:20, 10 Lut 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
bluelulu
Dobry wampir



Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 974
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 85 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hueco Mundo

PostWysłany: Śro 10:23, 10 Lut 2010 Powrót do góry

Chciałabym napisać więcej ale siedzę na zajęciach w szkole ;D

Cytat:
- Cóż, skarbie, nie jestem Edwardem.
Nie, zdecydowanie nie…
- to było bardziej niż epickie ;D

Podoba mi się ta relacja, nie jest taka sztywna jaką pamiętamy z sagi, z resztą przedstawienie Jaspera jako postaci dość nonszalanckiej jest naprawdę świetnym pomysłem. Ta podróż przez stany jest niezwykła i ciekawi mnie co się stanie gdy dobiegnie końca. Bella zostanie wampirem? Jasper jakimś cudem odejdzie (bo wróci do niego Alice?! Nieeee...)


Nie wiem dlaczego ale odnosiłam wrażenie że coś wisi w powietrzu i brakuje tylko iskierki która spowoduje zapłon ... i jakiś namiętny seks czy coś ;p
- sytuacja w garderobie Alice
- jazda samochodem
- zachowanie kelnerki
- "oziębienie" wrzącej wody ;p

Opłacało się tyle czekać, naprawdę świetne tłumaczenie.
Czekam na więcej , życząc chęci do tłumaczenia oraz weny by przekładać po "bardzo polskiemu".

Pozdrawiam , Uskrzydlona (:


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Śro 11:03, 10 Lut 2010 Powrót do góry

normalnie... nie wiem... kiedy piszesz zapadam się gdzieś tam... pomiędzy twoimi słowami..
kiedy tłumaczysz jest dokładnie tak samo...
ten ff jest cudowny...
z trudem powstrzymuje się przed zaglądnięciem do oryginału... naprawdę mi trudno...
nie wiem jak autorka to zrobiła, ale zaczynam marzyć o tym, żeby byli razem - tak na zawsze...
jest kilka momentów, kiedy zamierzałam pomruczeć cicho... albo nawet głośno... nieważne...
Cytat:
- Cóż, skarbie, nie jestem Edwardem.
Nie, zdecydowanie nie…
nioch-nioch-nioch...
bardzo podoba mi się, że ktoś w końcu pokazał małomównego Jaspera w całkiem innych realiach...
takiego hm, męskiego... te jego urocze wtrącenia typu skarbie czy kochanie... to jest to :)

dziękuję Corny za ten ff :)

pozdrawia
kirke


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Fanka Twilight
Nowonarodzony



Dołączył: 29 Mar 2009
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 14:49, 10 Lut 2010 Powrót do góry

Kocham to opowiadanie! Dlaczego nie odkryłam go szybciej?! :( Uwielbiam Jazza, a tutaj jest po prostu boski! Ja chcę już następny rozdział! Przeklinający Jasper? Gorący... Jestm w szoku! Nie potrafię logicznie myśleć, więc na kk proszę nie liczyć. Zauważyłam co prawda parę literówek, ale nie pamiętam w którym rozdziale, poza tym jak na tak długi tekst to naprawdę bardzo dobry wynik. Ufff... muszę się opanować.
Pozdrawiam i czekam na więcej,
F.T.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Cornelie
Dobry wampir



Dołączył: 27 Gru 2008
Posty: 1689
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 297 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z łóżka Erica xD

PostWysłany: Śro 14:52, 10 Lut 2010 Powrót do góry

Uskrzydlona - ja jestem pewna, że iskierka w końcu wybuchnie, a jak to już się stanie to... No, nie będę mówić. Będzie się działo, napewno :)

Kirkuś - dziękuję ci za komentarz z całego serduszka. Ja się sama śmiałam tłumacząc ten rozdział, naprawdę. Teksty Jazza czasami mnie powalają, Belli też. A te jej myśli - epickie momentami Wink

Fanko Twilight - kk czy nie, liczy się fakt, że przeczytałaś Wink Dziękuję za odwiedziny.

Słonka, mam ferie, więc postaram się bardzo szybko przetłumaczyć następny rozdział i wysłać go do bety :)

Pozdrawiam


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Reilee
Zły wampir



Dołączył: 06 Wrz 2009
Posty: 320
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 40 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gloomy Swamp

PostWysłany: Śro 15:07, 10 Lut 2010 Powrót do góry

Mrau.

Lubię to opowiadanie i czytam od początku, a dopiero teraz wzięłam się za komentowanie. Wiem, wiem, żal i wstyd.
Do rzeczy.
Zatem... intryguje mnie tytuł. Czemu Imperfect Love? Czy to przekora autorki?

Zdziwiła mnie kąpiel w tej samej wodzie. Nie mogła poczekać aż wystygnie sama? Albo wykapać się razem z nim? XDDD

Będę wracać, bo tłumaczenie jest zgrabne, a wątek Bonnie i Clyde'a może być ciekawy Wink [oby tylko nie skończyli tak jak oni Shocked ]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Victoria_Alice
Nowonarodzony



Dołączył: 10 Lis 2009
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 17:40, 10 Lut 2010 Powrót do góry

Hey!

Uwielbiam Ciebie, za to że to tłumaczysz, uwielbiam tą Bellę za to że docenia mojego słodkiego Jazza i oczywiście uwielbiam... tak! zgadłaś! Jazza!! ^^

A tak na serio, to uważam że pomysł jest idealny. Myślę że gdyby w prawdziwym Zmierzchu albo jego kontynuacji zamiast Edwarda był taki Jasper. To nikt by go nie pobił. Tak gorącego amanta z seksownym południowym akcentem chciałaby chyba każda.
Cieszę się że Bella wreszcie odkrywa zalety naszego przystojnego wampirka i szybkiej jazdy. Chociaż żal mi trochę było tego że nie wykompali się razem. Jednak to że za niedługo mogą to nadrobić pociesza mnie:)

Mam nadzieję że kolejny odcinek będzie z perspektywy Jaspera.

Pozdrawiam:*
Victoria Alice

P.S. Oczywiście, że Ci wybaczamy, tylko błagam na przyszłość nie pozostawiaj nas tak długo w niepewności.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Victoria_Alice dnia Śro 17:42, 10 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Paramox22
Zły wampir



Dołączył: 15 Sie 2009
Posty: 281
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 32 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: znad morza... no prawie xD

PostWysłany: Śro 19:06, 10 Lut 2010 Powrót do góry

Nie sądziłam, że tak polubię to tłumaczenie. Jasper i Bella wybijają się ze wszystkich par. Sądziłam, że nigdy nie będę się tak nimi zachwycać, a jednak. Wiele razy miałam tak, że pragnęłam czytać dalej, ale to mi zawsze przechodziło po paru minutach. Do oryginału rzadko wchodzę, ale nie mam jakiś strasznych problemów z angielskim, po prostu leń ze mnie. Nadal nie wierzę, że to zrobiłam, ale zaczęłam czytać w oryginale.

Byłam przekonana, że ten związek będzie się jakoś strasznie długo rozwijał, ale tak nie jest. Zachowują się swobodnie w swoim towarzystwie, na co nawet nie liczyłam. Było dużo sytuacji, w których myślałam, że się na siebie rzucą i od razu stworzą szczęśliwą parę. Kiedy przeczytałam jak Jasper nazywa Bellę, pomyślałam, że może jakiś rozdział pominęłam. Jednak wzrok mnie nie mylił i czytałam wszystko w prawidłowej kolejności. W Jasperze lubię to, że nie jest taki ostrożny, każdą myśl wyraża, a jego brak znajomości ludzkich potrzeb mnie bawi. Ciekawy jest też rozwój wydarzeń, na pewno ich bieg jest nieprzewidywalny. Nawet nie pomyślałam, że mogą uznać Bellę za zaginioną. A pomysł z oziębnięciem wody należał do genialnych. Zawsze ciężko mi pisać o czyimś stylu, bądź tłumaczeniu. Najważniejsze jest to, jak się czytało, a mi miło i przyjemnie. Świetnie wychodzi Ci ten przekład.

Pozdrawiam,
paramox


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dzwoneczek
Moderator



Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 231 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 19:27, 10 Lut 2010 Powrót do góry

No nareszcie...
Przyznam się, że codziennie ostatnio sprawdzałam, czy aby nie pojawił się następny rozdział. Tak, tak, wciągnęło mnie.
Ten najnowszy jest jak dotychczas najlepszy - i pod względem tego, co autorka napisała, i pod względem tłumaczenia. Coraz płynniej się to czyta, Cornelie. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym się do czegoś nie doczepiła, ale to później.
Emocje rosną i powoli buduje się napięcie między Bellą a Jazzem. Ja niestety mam skazę - dla mnie Bella nie może kochać kogoś innego niż Edward, po prostu moje serce nie chce tego zaakceptować. Co dziwne, nie mam problemu, gdy to Edward jest sparowany z kimś innym... Niemniej będę to czytała, bo lubię Jazza i wątek jest interesujący. Ciekawam, czy Edward się pojawi w tym opowiadaniu. Póki co, dalej do oryginału nie zaglądam.
Jedna rzecz mi zgrzyta treściowo - to zastrzeżenie do autorki, nie do ciebie. Skąd Jazz nagle wytrzasnął aktualną gazetę, będąc w opuszczonym przez Cullenów domu. Chyba raczej prazy tam nikt nie dostarczał, prawda? Nie zostawiał też Belli samej od momentu wypadku...
Jazz jest tutaj przesłodki i już mniej przeklina. Zresztą oboje mniej przeklinają. Chyba dobrze na siebie działają, nie tylko on ją uspokaja. Ona jego też...
Rozdział mi się bardzo, bardzo podoba, wiele w nim pięknych rzeczy. Ale najbardziej chyba podobało mi się prowadzenie razem samochodu i ochładzanie wody...
A teraz błędziki. Coraz ich mniej. :) Ale są.
Cytat:
Ale kiedy zaczęłam myśleć o tym, co się stało, straciłam to.

Niby co straciła? To zdanie jest niestety przykładem próby tłumaczenia słowo w słowo, które w tym przypadku nie oddaje sensu tego zdania. Lepiej byłoby: "Ale kiedy zaczęłam myśleć o tym, co się stało, straciłam nad sobą panowanie".
Bo to właśnie znaczy "lose it" w przeciwieństwie do samego "lose". Może też znaczyć "zwymiotować", ale nie o to chyba w tym przypadku chodzi.
Cytat:
Był trochę wyższy od mojego ukochanego, chudszy, choć bardziej umięśniony i miał bardziej szorstką skórę.

Oj, nie podoba mi się to "chudszy"... A nie można by tak: "szczuplejszy"?
Cytat:
Moje serce znowu pękło, tym razem dla niego

Uch, aż mnie skręca, jak widzę coś takiego, no przecież nie chodzi o to, że jej serce pękło dla niego, tylko o to, że ogarnęło ją współczucie, żal jej serce ścisnął, poczuła ucisk w sercu z powodu jego nieszczęścia itp. itd. "I'm happy for you" - też byś przetłumaczyła "jestem szczęśliwy dla ciebie"???
Cytat:
Musiałam wyglądać jak potwór z ulicy wiązów.

Przydałoby się "ulicy Wiązów".
Cytat:
Będę gotowy za kilka minut – wyszedł do pokoju.

Będę gotowy za kilka minut. – Wyszedł do pokoju.
Cytat:
Wrzuciłam swój bagaż do samochodu i wskoczył na siedzenie pasażera.

Bardzo niezgrabne to zdanie. Nie wiem, o co chodzi. Zaglądam więc do oryginału, a tam: Wrzucił swój bagaż do samochodu i wskoczył....
Cytat:
Nacisnęłam delikatnie pedał gazu, a samochód zaczął pode mną chodzić.

Dziwne to "chodzić" w odniesieniu do samochodu. Może raczej "trząść się pode mną"? bo buck znaczy "brykać".
Cytat:
Nie wiedziałam, o czym mówił. Może chce mi wysłać kilka pozytywnych wibracji.

Nie widziałam, o czym mówi.
Cytat:
Powoli puścił akcelerator i zaczęliśmy zwalniać do 90.

Cytat:
- Jasper! 120 mil na godzinę! – krzyknęłam.

Poza tym, że powinno być słownie, to raczej powinno się w tłumaczeniu przeliczyć mile na kilometry.
Pozdrawiam serdecznie, życzę weny, czasu, cierpliwości. Będę czytać.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Cornelie
Dobry wampir



Dołączył: 27 Gru 2008
Posty: 1689
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 297 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z łóżka Erica xD

PostWysłany: Pią 14:16, 12 Lut 2010 Powrót do góry

Dziękuję, Dzwoneczku, w wolnej chwili wezmę się za poprawienie tych błędów. Staram się, choć czasami opornie idzie, naprawdę xD

Tak, następny rozdział będzie od strony Jazza. One są naprzemiennie. Raz Bells, raz Jazz xD
Można więc poznać bohaterów od podszewki. To jest fajne. I nawet, wydaję mi się, że nie jest męczące.

Pozdrawiam :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kamosoka
Człowiek



Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Sob 9:34, 13 Lut 2010 Powrót do góry

Ten ff przypadł mi do gustu z trzech powodów,
po pierwsze bohaterowie są kanoniczni, po drugie parowanie Belli z Jasperem
całkowicie mi odpowiada, a po trzecie ten ff jest po prostu świetnie napisany.
Wiem, że to oczywiście też ogromna zasługa tłumaczenia, że czyta się to bez zadnych zgrzytów. Jestem niesamowicie ciekawa co będzie dalej, w jaki sposób
ten związek się rozwinie i czy wkroczy jeszcze w to wszystko Edward.
Podoba mi się.

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Vicki
Nowonarodzony



Dołączył: 20 Sty 2010
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Sob 15:28, 13 Lut 2010 Powrót do góry

Super pomysł z sparowaniem Belli i Jaspera !
W końcu coś nowego bo ff gdzie Bella jest zawsze z Edziem mi
się już trochę zaczynają nudzić Wink Świetny pomysł i czekam na dalsze rozdzialiki !

Pozdrawiam
V.Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
dotviline
Wilkołak



Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 161
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Nie 18:29, 14 Lut 2010 Powrót do góry

Hey Corny!
I co ja mogę powiedzieć? III jest świetna. Całkowicie powalająca. Szczególnie te dwuznaczne momenty... Wink
Czyta się łatwo i przyjemnie, a co "najgorsze" - wciąga jak choroba... ;p
Jestem zauroczona, zaczarowana i inne słówka na "z". Nie pozbędziesz się mnie, aż do końca tłumaczenia Cornelie, a co! :)
Zauważyłam pewne nieścisłości w tłumaczeniu, ale to kilka małoważnych błędów:
Cytat:
więc mocniej zacieśnił uścisk

Albo wzmocnił uścisk, albo zacieśnił. Obydwa naraz są nielogiczne.
Cytat:
Wrzuciłam swój bagaż do samochodu i wskoczył na siedzenie pasażera

Nie powinno być wrzucił? Bo "wrzuciłam" nie pasuje do kontekstu.

Tyle błędów.
Nie mogłam wyrobić przy tym rozdziale. Jazda samochodem z Jasperem jest kusząca... xD Ale kąpiel...? Troszeczkę nie... Jestem sobą i dla mnie to było obcesowe. No cóż, mam swoje za i przeciw.
Jednak cały rozdział jest piękny. I temu nie mogę zaprzeczyć.
Corny spisałaś się na medal Kochana! :*
Ciao,
dot.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Viv
Dobry wampir



Dołączył: 27 Sie 2009
Posty: 1120
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 103 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z 44 wysp

PostWysłany: Wto 14:06, 16 Lut 2010 Powrót do góry

Ten ff jest cudny !
Isabella Marie Whitlock - normalnie wbiło mnie w fotel jak przeczytałam jakie nazwisko podał Jazz . Chyba lepiej mi sie podoba niż Bella Cullen
Moja wyobraźnia zaszalała i zobaczyłam ich jako parę -małżeństwo w zasadzie i mam nadzieję że w tym opowiadaniu tak się stanie .
Ich rozmowy są zabawne i takie na luzie , i normalnie flirtują ze sobą !
Z Edwardem zawsze było tak drętwo i sztucznie , a tutaj wygląda jak by się znali jak łyse konie . Te podteksty , spojrzenia , gesty - super .
Jazz jest słodki Laughing Naprawdę uwielbiam chłopaka .
Nawet już mi przekleństwa nie wadzą , pasują do tego opowiadania .
Krótko mówiąc jestem oczarowana , dziękuję za tłumaczenie .
Jazzobseszyn Embarassed


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
meadow
Człowiek



Dołączył: 11 Lut 2010
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nibylandia

PostWysłany: Śro 19:41, 17 Lut 2010 Powrót do góry

Droga Cornelie, wstrzeliłaś się z tym opowiadaniem w mój gust. Mimo, że są w nim wampiry, a ja nie przepadam za ff w takim wydaniu, to ten mi się bardzo podoba. Zresztą, jak piszesz swoje ff, to też zawsze mi się podobają, więc jak wybierasz tłumaczenie, to jakby miało być inaczej, nie? ;]

Autorka tego ff nieźle dała na początku Belli w kość: porzucenie przez Edwarda, śmierć Charliego, odrzucenie przez Renee, obojętność Jacoba, brak kontaktu z resztą Cullenów, szczególnie z Alice. Została sama ze swym cierpieniem i bólem - stąd ta próba samobójcza. Na początku byłam dość sceptycznie nastawiona do paringu Jasper & Bella, wszędzie mamy Edward & Bella, Jasper & Alice. Dlatego tak długo się zastanawiałam czy czytać, czy dać sobie spokój, zaczęłam głównie dlatego, że zobaczyłam, że akurat ty to tłumaczysz. No i nie żałuję, bo naprawdę jest co czytać. ;d

Podobają mi się też wewnętrzne rozmowy Belli z Edwardem:
Cytat:
Zaczekaj, kochanie! Nie rób niczego głupiego. Obiecałaś mi, że będziesz bezpieczna.
- Pierdol się, Edwardzie! Ty też złamałeś obietnicę!

Cytat:
Idź do domu, Bello.
- Pierdol się, Edwardzie! Odejdź!
Proszę, ukochana, odwróć się i wróć do domu.
- Nie mam domu! Nic nie mam!
Bello, proszę. Proszę, zawróć.
- Edwardzie, mój kochany, zawsze byłeś dumny z ratowania mojego żałosnego tyłka. Cóż, masz ostatnią szansę.


Oraz to, że Bella wyjedzie z Forks i będzie jak najdalej od Blacka, którego nie lubię. ;d I Montana skojarzyła mi się z tym tandetnym serialem, który ogląda moja siostrzyczka cioteczna, więc wywołało to u mnie taki banan na twarzy. ;p

Cytat:
Paring Jaspera i Belli w bardzo lemonkowej odsłonie :)


Mam nadzieję, że to pojawi się jak najszybciej. ;d

Tak więc czekam na dalsze rozdziały, życzę czasu i ochoty;))
pozdrawiam, m;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin