FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Duma i Uprzedzenie [NZ] Rozdział 9 (25.04) Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
LaFleur
Nowonarodzony



Dołączył: 07 Mar 2009
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z Oahu

PostWysłany: Nie 21:13, 25 Kwi 2010 Powrót do góry

Nie rozwodząc się nad czasem, w jakim napisałam rozdział, pragnę powiedzieć, że rozpoczynam intensywne wrzucanie kolejnych części. Kolejny już w poniedziałek 3 maja.

PS. Na chomiku już dostępny.

Image
Image

http://www.youtube.com/watch?v=ot3cVY1JESQ
Kate Bush - Babooshka


- Esme, tak się cieszę, że cię widzę! – Po obowiązkowym dwukrotnym cmoknięciu w powietrze, Juliette Moore, wieloletnia przyjaciółka pani Cullen, zlustrowała oblicze koleżanki. Stała przed nią młoda, na oko trzydziestokilkuletnia kobieta o nieprzeciętnej, nieco udoskonalonej przez chirurga figurze, kasztanowych włosach o idealnym odcieniu pasującym do hipnotyzujących, ciemnozielonych tęczówek, i delikatnej skórze twarzy. Wiedziały, że czas ich świeżości powoli mija i należy go w jakiś sposób zatrzymać. Dlatego coraz częściej oddawały się zabiegom pielęgnacyjnym i regenerującym. Miały jednak to szczęście, że nie musiały martwic się o sfinansowanie tych uciech cielesnych.

Poznały się w 2004 roku na rozdaniu nagród Akademii Filmowej. Esme debiutowała tam jako narzeczona Carlisle’a. Panie bardzo szybko się zaprzyjaźniły, ponieważ miały bardzo wiele wspólnego. Niezbyt zamożne z domu, znalazły się w odpowiednim czasie, w odpowiednim miejscu i przy właściwej osobie. Julie, jak nazywała ją pani Cullen, od dekady miała na palcu obrączkę, którą podczas ogromnej ceremonii ślubnej wymieniła z pewnym producentem. Nie egzekwowała jednak niektórych obowiązków małżeńskich, jak na przykład wierność.

Mogła pochwalić się pokaźną liczbą kochanków. Gdyby wyznała „jak na spowiedzi” swoje grzechy na łamach gazet, wielu brytyjskim gwiazdom złamałoby to życie, karierę lub serce. Starała się jednak zachować te sekrety dla siebie, okazjonalnie dzieląc się nimi z przyjaciółką, miedzy innymi w trakcie szaleństw zakupowych takich jak dzisiejsze.

- Więc, kochanie, co u Carlisle’a?- zapytała. Esme uśmiechnęła się delikatnie i wzruszyła ramionami. – Jednak kiedy zapytam, co u jego syna, z pewnością będziesz bardziej wylewna.

Cullen zgromiła ją wzrokiem i pospiesznie rozejrzała się wokół siebie.

- Oszalałaś?! Przecież wszyscy mogą cię usłyszeć!

- Krzycz głośniej. I tak wszystko się wyda, jeśli będziesz postępować tak nieostrożnie.

- Co masz na myśli? – Oczy Cullen zwęziły się niebezpiecznie.

- Wiesz, co u twojego męża, Carlisle’a?

- Nie mam pojęcia. Nie rozmawiamy ze sobą… - Nagle twarz Esme zmieniła wyraz, który można określić „odrobiną skruchy na tle zrozumienia”.

- Wiesz, jaki jest mój przepis na sukces? - Juliette zniknęła za wieszakiem z lekko ekstrawaganckimi ubraniami po to, by chwilę później trzymać naręcze ciuchów w kolorze wściekłej śliwki. - Mój mąż za dwa tygodnie wybiera się do Afryki w celu nakręcenia kolejnego dokumentu o głodujących małych murzynkach. Organizuje dla nich wodę, jedzenie, koce i zabawki. Ostatnio ma problemy w firmie; jeden z jego najlepszych operatorów odszedł do konkurencji. Tydzień temu rozbolał go żołądek, bo odwiedził nową knajpę z sushi, w której i tak mu się podobało. Wiem to, bo czasem rozmawiamy. – Do małego stosiku ubrań dołączyła jeszcze jedną bluzkę, po czym zaszczyciła Esme przelotnym uśmieszkiem. - Dwunastoletnia córka mojego męża miała we wtorek urodziny i urządziłam jej przyjęcie z konikami i morzem balonów. Taką jestem dobrą macochą. - Podeszła do kasy, wręczyła kasjerce kartę płatniczą z miłym uśmiechem. - A co wczoraj robił twój mąż? Nie masz bladego pojęcia. - Zgrabnym ruchem chwyciła torby z zakupami, poprawiła torebkę na ramieniu i ostro spojrzała na Cullen. - Jestem przykładną żoną. Wilsonowi nie przyszłoby do głowy, że kiedy jego córka odpakowywała prezenty, ja pieprzyłam się z jego najlepszym przyjacielem w drugim pokoju. - Juliette wyszła ze sklepu, pozostawiając zszokowaną przyjaciółkę przy kasie.

Chwilę potem kasztanowłosa odnalazła Julie dwa butiki dalej. Z kamienną twarzą podeszła do niej.

- Co według ciebie powinnam zrobić?

- Masz kilka opcji do wyboru. Pierwszą z nich jest zostawienie Emmetta w spokoju. – Zauważywszy wyraz twarzy Esme Moore, ciągnęła dalej: - Jeśli tego jednak nie zrobisz, Carlisle się dowie, zostawi cię bez środków do życia i z fatalną opinią, a jej nie będziesz już mogła odbudować.

- Przecież to nie może być sytuacja bez wyjścia. Tysiące ludzi sobie z tym radzi.

- Powiedz mi, Esme, czego oczekujesz?

Zapadła cisza. Wrodzona pewność siebie pani Cullen zawsze ulatywała, kiedy znalazła się w towarzystwie przyjaciółki. Nawet odpowiedź na najprostsze pytanie wydawała się niemożliwa. Julie już myślała, że nie usłyszy wypowiedzi koleżanki.

- Kocham Emmetta, ale nie potrafię skrzywdzić mojego męża. Zbyt wiele mu zawdzięczam. Kiedy jednak pomyślę, że miałabym wybrać Carlisle’a… nie mogę oddychać – wymruczała niezrozumiale.

Juliette nie lubiła scen i okazywania emocji. Darzyła jednak Esme wyjątkowo dużą dozą sympatii, więc postarała się nie skomentować jej małego załamania.

- Zrobisz tak – zaczęła, kładąc dłoń na ramieniu Cullen, by zyskać jej uwagę. – Pójdziesz do Tylera zrobić porządek z fryzurą i makijażem. Następnie odwiedzisz swojego małżonka w firmie i zaproponujesz mu wspólną kolację. Postarasz się go oczarować – tak, jak zrobiłaś to kilka lat temu. A kiedy wasze stosunki się poprawią, będziesz spędzać z nim więcej czasu. Jeśli chcesz spotykać się dalej z jego synem, jesteś zmuszona zamydlić mu oczy. Teraz idź, masz misję do wykonania.

- Dzięki, Julie. – Esme starała się uśmiechnąć. Walczyła ze zdenerwowaniem. Jako silna kobieta nienawidziła chwil, w których ktoś traktował ją protekcjonalnie. Zdawała sobie jednak sprawę, że przyjaciółka jest jedyną osobą, która może cokolwiek doradzić w tej trudnej sprawie. Dlatego bez słowa obróciła się w kierunku wyjścia i już po dwóch godzinach parkowała przed budynkiem JB&EC Pictures.

***

Otwierając drzwi do firmy, skontrolowała szybko swój wygląd w szybie, po czym zerknęła na zegarek. Wskazywał samo południe.

Odkąd tylko pożegnała się z Juliette Moore, jej myśli zaprzątało jedno pytanie: co mu powie, gdy go zobaczy? Czuła, jakby miała spotkać obcego mężczyznę, a nie człowieka, z którym spędziła ostatnie lata. Nagle wydał jej się potworem, który stoi na drodze do jej wiecznej szczęśliwości. Uczyniła sobie jednak mentalnego upomnienia i przypomniała, że kobiety takie jak ona są silne i łatwo się nie poddają.

Kiedy zaanonsowała swoje przybycie recepcjonistce, ta wykręciła kombinację liczb i czekała chwilę na realizację połączenia. I gdy głos Carlisle’a, który Esme słyszała po drugiej stronie słuchawki, zapytał z niedowierzaniem, czy to właśnie jego żona go odwiedza, napięcie pani Cullen sięgnęło zenitu.

Wjeżdżając windą na szóste piętro, po raz pierwszy tego dnia pomyślała o tym, co by się wydarzyło, gdyby została rozwódką. Zapewne jej zdrada odbiłaby się głośnym echem prędzej czy później. Media szykanowałyby ją do upadłego, straciłaby możliwości rozwoju kariery i co najważniejsze, straciłaby Emmetta. I gdyby jej kochanek musiał wybierać między nią a ojcem, kobieta nie miała wątpliwości, z kim chciałby żyć młody Cullen. Zwłaszcza w świetle ich ostatnich rozmów.

Już od jakiegoś czasu Esme czuła, że Emm jej się wymyka, znajduje coraz więcej powodów, by od niej uciec. A kiedy mężczyzna opuszczał wyspę tuż przed przyjazdem swego ojca, wprost powiedział, że wszystko między nimi musi się skończyć. Zdesperowana kobieta zagroziła samobójstwem. Nie spodziewała się tego, że ich wspólny urlop może mieć tak tragiczne skutki. Chciała tylko choć przez chwilę być szczęśliwa.

Drzwi windy otworzyły się zbyt szybko. Do jej umysłu dopiero po chwili dotarło, że dzwonek sygnalizujący wskazane przez nią piętro właśnie zadzwonił. Stopy Esme pokonały jedynie kilka kroków, kiedy głowa uniosła się, a jej wzrok napotkał Carlisle’a. Wyglądał jakoś inaczej. Wprost kipiał energią i mimo że był od niej kilkanaście lat starszy, wyglądał, jakby odmłodniał. Kasztanowłosa poczuła się nagle przygnębiająco niepewnie. Przywołała się jednak do porządku i posłała mężowi najlepszy uśmiech, na jaki było ją w tej chwili stać.

- Cześć, kochanie – powiedziała, po czym zbliżyła się do policzka blondyna, by go pocałować. Mężczyzna odwzajemnił powitanie, jednak zachował więcej rezerwy.

- Co tu robisz? – zapytał, prowadząc ją w stronę gabinetu, rozglądając się na wszystkie strony, jakby kogoś szukał.

- Ostatnio byłam tak zamotana pracą, że nie zauważyłam, iż dwa tygodnie temu minęło pięć lat, odkąd się poznaliśmy. Pomyślałam, że tak dawno nic nie robiliśmy razem…

- Co proponujesz? – Uśmiechnął się, nie spodziewając, że z taką trudnością przyjdzie mu wykonywać takie proste, serdeczne gesty w kierunku własnej żony.

- Kolacja. Bądź w domu o siódmej. Ugotuję coś smacznego tylko dla nas.

Image
http://www.youtube.com/watch?v=4NSMAmiMOBM
Bright Eyes - Something Vague


Godziny szczytu w Londynie są absolutnym utrapieniem, a dojazd do centrum wydaje się sennym koszmarem. Wiedziała o tym Isabella Swan, która właśnie poruszała się na wiekowym rowerze między stojącymi w korku taksówkami. Kierowała się do małej kawiarenki, do jakiej zaprosiła ją Alice. Stwierdzenie, że aktorka była zdziwiona w chwili odebrania telefonu z prośbą o spotkanie, byłoby niedopowiedzeniem. Sama nie zdawała sobie sprawy, że komuś może do tego stopnia zależeć na jej towarzystwie. Cullen dosłownie błagała kobietę o chwilę rozmowy. Swe prośby motywowała głównie brakiem czasu jej przyjaciół i chęcią bliższego poznania Belli. Ta, po kilku chwilach oporu, zgodziła się, po trosze przestraszona żywotnością koleżanki, po trosze przypuszczeniem, że zwariuje, jeśli nie opuści własnych czterech ścian.

Zamocowała przednie koło o barierkę przy kawiarni, napawając się kwietniowym słońcem coraz częściej przedzierającym się przez chmury. Zdecydowała się usiąść przy dużej szybie z widokiem na londyńskie kamienice. Ich okna udekorowane były delikatnymi, wczesnowiosennymi kwiatami. I kiedy kelnerka przyniosła kartę, przy jej stoliku pojawiły się cztery nastolatki.

- Dzień dobry – przywitała się pierwsza, starając się przybrać zwyczajny ton głosu, który nie świadczyłby o jej zdenerwowaniu.

Bella podniosła głowę i posłała im nieznaczny uśmiech.

- Jesteśmy członkiniami fanklubu Jane Austen – odezwała się druga, od razu zalewając purpurą. Dzielnie jednak kontynuowała: – Miałyśmy nadzieję, że w końcu uda nam się panią spotkać. Nie przeszkadzamy?
Swan posłała dziewczynkom zdziwione spojrzenie, ale uśmiechnęła się do nich.

- Nie, skąd. O co chodzi?

Dziewczyny usiadły na niewielkiej ławeczce przy stoliku.

- Odkąd przeczytałyśmy, że lista aktorów jest oficjalnie zamknięta i pani ma zagrać Lizzy, chciałyśmy listownie poprosić o autograf.

- Ale kiedy przechodziłyśmy tędy i zobaczyłyśmy panią, postanowiłyśmy zaryzykować.

Jedna z nich wysunęła nieśmiało na stół kartkę i długopis. Isabella, nadal nie dowierzając, że właśnie ktoś prosi właśnie ją o prosty podpis, przysunęła papier w swoim kierunku i kiedy zaczęła go wypełniać swoim starannym pismem, jedna z nastolatek odezwała się ściszonym głosem:

- Panno Swan, mogę o coś zapytać?

Kobieta podniosła głowę, gdy skończyła redagować krótką dedykację.

- Jaki jest Edward Cullen?

Bella miała ochotę głośno się zaśmiać. Czy każda przedstawicielka płci pięknej w wieku od jedenastu do dziewięćdziesięciu lat musi być zauroczona tym mężczyzną? Nie chciała rozczarowywać tych miłych dziewczyn, mówiąc, jakim człowiekiem jest tak naprawdę ich idol.

- Edward jest…

- Wspaniały. Właśnie podwiózł swoją kuzynkę do centrum. – Głos Alice rozbrzmiał obok niespodziewanie. - Jeśli chcecie go jeszcze złapać, to w tej chwili stoi w kolejce do kasy w Starbucks’ie. Tuż obok.

Grupka wzięła kartkę z rąk Swan i ruszyła do wyjścia. Panna Cullen usiadła wdzięcznie na ławeczce zajmowanej jeszcze przed chwilą.

- Dzięki, nie miałam pojęcia, co im powiedzieć.

- Nie ma sprawy. Sama bałam się, czy nie obsmarujesz go przed tymi małolatami. – Roześmiała się, biorąc do rąk menu. - Mam ochotę na lody truskawkowe. Mają tu świetne desery, Bello.

- Chyba skuszę się na „Czekoladowy Grzech” – stwierdziła brunetka, lustrując wzrokiem wymyślne nazwy pozycji zamieszczonych w ulotce reklamowej kawiarni.

- Dobry wybór. – Allie posłała nowej koleżance uśmiech, po czym nieco spoważniała. – Potrzebuję rady przyjaciółki.

- Nie jestem pewna, czy jestem odpowiednią osobą do zwierzeń. – Swan zauważyła przechadzającą się między stolikami kelnerkę, więc skinęła na nią. Kobiety złożyły zamówienie.

- Kochanie, znam się na ludziach. Nie proponowałabym ci spotkania, gdybym nie była pewna, że mogę ci zaufać. Chodzi o Jaspera, jak się pewnie domyślasz. – Alice podniosła głowę, by sprawdzić reakcję koleżanki. Twarz Belli się nie zmieniła, tak jak podejrzewała. Ucieszyła się. Stwierdziła, iż będzie jej łatwiej. – Całkowicie głupio i bezmyślnie się w nim zakochałam. Do tego stopnia, że ośmieliłam się go śledzić. – Zawiesiła na chwilę głos, ale dalej ciągnęła: - W sumie tego nie żałuję, bo poznałam jego narzeczoną.

Oczy Isabelli nieco się rozszerzyły. Nie do końca rozumiała postępowanie Whitlocka na przyjęciu u Cullenów, ale nawet przez myśl nie przeszło jej podobne wytłumaczenie dla zachowania mężczyzny.

- Czy uważasz, że powinnam dać sobie z nim spokój?

- To ciężka sytuacja. Jakkolwiek postąpisz, ktoś będzie cierpiał.

- Masz rację. Albo ja, albo ona.

- Wiesz chociaż, co na ten temat sądzi sam Jasper?

Cullen namyśliła się przez chwilę, choć w końcu tylko ten wątek przewijał się w jej głowie od pewnego czasu. Ilekroć starała się do niego zbliżyć, ten odchodził, jednak ona miała wrażenie, że robił to niechętnie. Jakby sam ze sobą walczył.

- Chyba nie jest mną zainteresowany. Zresztą, oświadczył się Kate całkiem niedawno. Tego dowiedziałam się od niej.

- Więc chyba już znasz odpowiedź – powiedziała cicho Bella. – Wiesz, nie jestem dobrym doradcą w tych sprawach, ale problem niespełnionej miłości znam z doświadczenia. Przez kilka lat płakałam w poduszkę i każdą chwilę spędzałam na zastanawianiu się, czy James jest z inną. I czy mógłby myśleć o mnie w ten sam sposób. – Swan dopiero po chwili zdała sobie sprawę z tego, że wypowiedziała imię ukochanego bez znajomego drżenia. „Za szybko”, przemknęło jej przez myśl, ale starała się nie dać nic po sobie poznać.

- Ale w końcu się odnaleźliście.

- Tak, w końcu nam się udało.

Każda z kobiet umilkła i pogrążyła się w swoich myślach. Cisza zdawała się im nie ciążyć. W jakiś sensie zbliżała je do siebie.

Image
http://www.youtube.com/watch?v=d5PoIrcyd34&feature=player_embedded
Bruce Springsteen - Fire


Intensywny zapach kawy roznosił się w kuchni o oliwkowym odcieniu. Ogromny zegar powieszony nad dębowym stołem głośno odmierzał sekundy.

- Spóźniasz się, Edwardzie Cullen.

Dłoń z idealnie wymalowanymi na czerwono paznokciami uniosła kubek do pełnych ust. Rozchyliły się one i łyk cieczy zniknął w gardle kobiety. Kiedy odkładała naczynie na blat, zapatrzyła się na dzieło manikiurzystki. Wydała na nie garść funtów, ale były warte swojej ceny, zważywszy na fakt, iż przetrwały w stanie nienaruszonym już kilka dni.

Zwykle Martha nie trwoniła funduszy na kosmetyczki. Nie potrzebowała tego, gdyż sama świetnie zajmowała się swoim ciałem. Teraz jednak była pewna, że ma ważny powód, by wyglądać piękniej niż zwykle. Cztery godziny później przekonała się, że gra nie warta była świeczki.

Po raz kolejny Marlow zerknęła przez okno w kierunku parkingu. Wściekła, że srebrne Volvo nie pojawiło się jeszcze przed jej mieszkaniem, wstała i udała się do salonu - świadka jej przedwczorajszej histerii. Złapała pilot leżący na sofie i rozpoczęła bezmyślną wędrówkę po kanałach telewizyjnych. Zatrzymała się na prognozie pogody prezentowanej prze Iana Fergussona, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi.

W progu pojawił się Edward z czarującym uśmiechem i papierowymi kubkami od Starbucks’a.

- Spóźniłem się, bo chciałem ci zrobić przyjemność – powiedział, machając jej przed nosem zakupami.

- Jeśli nie przyniosłeś mi mrożonej czekolady, to możesz zostać na korytarzu. Zresztą, zbyt długo na ciebie czekałam i chyba nie chcę już z tobą rozmawiać.

- Daj spokój. Kupiłem tę przeklętą, obrzydliwą czekoladę i zabieram cię do Emmetta. Jego kupel z Nowego Jorku go odwiedził i pragnę go poznać. Więc pakuj swoją dupę do mojego samochodu i jedziemy. Zresztą przyda ci się trochę piwa. Jestem pewien, że wlałaś w siebie zbyt dużo kofeiny jak na jeden dzień.

- Nienawidzę twoich samczych odzywek – mruknęła i posłusznie wyszła na korytarz.

Kiedy Edward zamknął drzwi od strony pasażera w dżentelmeńskim geście, Martha od razu się rozluźniła. Uwielbiała jeździć Volvo Cullena, czuła się wtedy niesamowicie wolna i jednocześnie bezpieczna. Rozsiadła się wygodniej i wdychała świeży zapach skóry.

- Słyszałem, że randka nie potoczyła się zbyt pomyślnie. – Wyjechał z parkingu i skierował się w stronę centrum.

- Przeraża mnie jedynie myśl, że za to dwugodzinne wypytywanie o samopoczucie Nat będę musiała ci się odwdzięczyć. – Spojrzała na przyjaciela. Spotkała wzrok wyrażający niezrozumienie. – No wiesz… za randkę z Heathem?

- Słodki Jezu, ty chyba nie myślałaś, że mówiłem serio – skrzywił się mężczyzna.

- Sugerujesz, że to byłoby dla ciebie obrzydliwe? – wzburzyła się i odwróciła głowę w stronę okna.

- Sugerujesz, że dla ciebie nie byłoby?

- Punkt dla ciebie, Cullen – mruknęła, delikatnie chichocząc. Po chwili usłyszała podobny dźwięk z ust Edwarda.

Mieszkanie wynajmowane przez Emmetta było położone w doskonałej dzielnicy. Martha przywykła do luksusów, w jakich otaczali się Cullenowie, jednak przychodziły chwile, kiedy czuła wyraźnie przepaść majątkową oddzielającą ją od przyjaciół. Starała się odgonić głupie myśli i przysięgła sobie, że nie da się pochłonąć pragnieniu posiadania.

W towarzystwie Edwarda pokonała ostatni korytarz przybliżający ich do celu podróży. Kiedy docierali do drzwi, te szeroko się otwarły i stanął w nich uśmiechnięty Emm.

- Martha, nie wiedziałem, że tu będziesz. – Mężczyzna zbliżył się do niej i przytulił na powitanie.

- Niedźwiedziu, udusisz mnie – wydyszała, wciąż niedowierzająca, że tyle siły może posiadać ludzka istota.

- Królewna potrzebuje testosteronu. Nieudana randka z niedoścignioną miłością życia – zaśmiał się Edward i minął ich, wkraczając do pomieszczenia. Nie usłyszał już obelg rzucanych pod jego adresem przez Marlow.

- Chodź, piękna. Przywitam cię z moim amerykańskim przyjacielem. Ale uważaj na niego. Podobno roztacza wokół siebie jakiś urok, który na was działa.

- Jestem odporna.

Rozbawieni wkroczyli do salonu. Pierwszym, co kobieta zauważyła, była czarna koszula, która zakrywała szerokie plecy. Martha lubiła to u mężczyzn. Ale dopiero kiedy odwrócił się w jej kierunku, poczuła, jakby dostała obuchem w głowę.

- Panna Marlow? Czy my się nie znamy?

Image
http://www.youtube.com/watch?v=cluIqSIjHDI
Janis Joplin - Maybe

Odkąd Esme opuściła drzwi gabinetu, Carlisle nie mógł uwierzyć w to, co się stało. Jego żona w ciągu ostatnich tygodni unikała go jak ognia, a teraz sama próbowała zainicjować spotkanie. Zastanawiał się, co wpłynęło na całkowitą zmianę w jej zachowaniu, ale mimo iż starał się pomyśleć ciepło o miłych gestach małżonki, nie mógł wyzbyć się wrażenia, że w jej głosie wyczuł niechęć.

I teraz, siedząc przy stole przyozdobionym tiulem, perłami w kieliszkach i milionem świec, myślał nad sensem tej całej maskarady.

Esme, wchodząc do jadalni, przywróciła na twarz uśmiech i tanecznym krokiem weszła do pomieszczenia. Jej sztuczny entuzjazm nieco przygasł, kiedy zobaczyła nieodgadnione spojrzenie męża. Ponownie wydał jej się inny niż dotąd. Przystojniejszy, może bardziej pewny siebie. Spostrzegła, że coś, czego już dawno nie czuła w środku, osiada w jej wnętrzu.

Oszołomiona powrotem starych doznań usiadła przy stole.
Rozległa się cisza. Ta z rodzaju ciężkich i nieznośnych. Oboje patrzyli na siebie. Ona wzrokiem nieodgadnionym i rozgrzanym, on zimnym i twardym.

- Sądzę, że powinniśmy się rozstać.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez LaFleur dnia Nie 21:53, 25 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
ParanormalVampire
Wilkołak



Dołączył: 09 Kwi 2010
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pon 18:18, 24 Maj 2010 Powrót do góry

Ekhm, ekhm.
Czemu nikt nie skomentował?
To jest świetne, inspirujące i wciągające.
Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
Ciekawe co zrobi Esme.
No to weny


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
YavannaElbereth
Nowonarodzony



Dołączył: 28 Lip 2010
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 17:35, 31 Lip 2010 Powrót do góry

OMG! Po pierwszym rozdziale byłam lekko zawiedziona, ale stwierdziłam że spróbuje przeczytać kolejną część i opłaciło się. LaFleur jestes mistrzyni w nieprzewidzianych wydarzeniach. Już nie mogę się doczekać kolejnej części, oby została opublikowana jak najszybciej.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mary_Alice
Nowonarodzony



Dołączył: 23 Lip 2010
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 11:43, 01 Sie 2010 Powrót do góry

OMG mysle ze powinnismy sie rozstac xD rozwalasz :D czekam na kolejny rozdzial :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
capricorn
Człowiek



Dołączył: 17 Wrz 2009
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Nie 15:17, 01 Sie 2010 Powrót do góry

Właśnie przeczytałam całość i muszę powiedzieć, że bardzo ale to bardzo spodobało mi się Twoje opowiadanie.
Masz fajny styl pisania, nie zanudzasz, życie bohaterów i ich relacje, które nam serwujesz rewelacyjne opisujesz.

Mam małą nadzieję. że niedługo pojawi sie kolejny rozdział, bo doczekać się nie mogę.

Pozdrawiam. :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
I'LOVE'ZMIERZCH
Nowonarodzony



Dołączył: 06 Mar 2010
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/3
Skąd: Polska

PostWysłany: Wto 5:42, 17 Sie 2010 Powrót do góry

hej .... jestem tu nowaaaa...
no wiec, fajnie sie czyta wszystkie rozdzialy...
i do tego bardzo szybko....
ale dawno ich nie dodawalas ...... :(
mam nadzieje, ze szybko cos napiszesz
#Klaudia#


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin