FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Duma i Uprzedzenie [NZ] Rozdział 9 (25.04) Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
LaFleur
Nowonarodzony



Dołączył: 07 Mar 2009
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z Oahu

PostWysłany: Pią 6:37, 19 Cze 2009 Powrót do góry

Kolejny wytwór mojej wybujałej wyobraźni. Tym razem zamierzam go poprowadzić do końca.

Boję się streszczać, bo prawdopodobnie opowiem całą fabułę. Skomentuję to tylko oznaczeniami.

[OOC]

[AU/AH]

BETA: x
OPRAWA GRAFICZNA: x
OGÓLNE WIELKIE PODZIĘKOWANIA: x

opowiadanie dostępne również na chomiku:
[link widoczny dla zalogowanych]
To lecimy z tym koksem.


Image

Image

http://www.youtube.com/watch?v=UyI5Noafito&feature=related
Cold War Kids – Hang me up to dry

Image

W przestronnym, oszklonym i bardzo jasnym pomieszczeniu panowała całkowita cisza. Rosalie Hale, siedząc na fotelu, nerwowo spoglądała na drzwi gabinetu należącego do jednego z najbardziej znanych producentów filmowych na świecie. Wiedziała, że ostatnie projekty wyrobiły jej niezłą markę. A teraz marzenie może się spełnić!

Od dziecka kochała kino i książki. Niejednokrotnie oglądając na ekranie historie wojenne, sensacyjne, czy romantyczne chciała uczestniczyć w ich powstawaniu. W szkole zapisała się na kółko teatralne, jednak szybko zdała sobie sprawę z tego, że aktorką jest bardzo przeciętną, więc zaczęła pisać scenariusze dla swojej grupy. Z tym szło jej znacznie lepiej. Jej dialogi przesiąknięte były emocjami i pasją, co doceniane było na różnego rodzaju konkursach dla młodzieży. Z tego powodu wybrała studia związane z kinem i teatrem. Po jakimś czasie zrezygnowała z funkcji scenarzysty na rzecz reżyserii. I tu odnalazła swoje powołanie.

Na zajęciach zauroczyła profesorów, którzy szepnęli o jej umiejętnościach znajomym z branży. Tak nakręciła swój pierwszy film, traktujący o trudnej młodzieży. Wzruszająca, przejmująca do szpiku kości historia okazała się strzałem w dziesiątkę. Recenzenci chwalili ją za to, że potrafiła wczuć się w sytuacje bohaterów, wydobywać emocje, ukazywać sceny tak, że wyglądały naturalnie, a jednocześnie wprost boleśnie piękne. Sukces kolejnych produkcji zapewnił jej rozgłos, który teraz był potrzebny.

Kiedy decydowała o swojej reżyserskiej przyszłości jej przyjaciółka z dzieciństwa, Alice Cullen, przyniosła do ich mieszkania kilka książek Jane Austen. Zakochały się w „Dumie i Uprzedzeniu”. Wypożyczyły wszelkie możliwe ekranizacje i doszły do wniosku, że żadna kinowa wersja im się nie podoba. Dlatego Allie wymogła na Rose obietnicę, że kiedy ta zdobędzie sławę, nakręci porządną wersję perypetii Lizzy Bennet. Kilka dni temu, podczas kolacji przyjaciółka przypomniała jej o tym przyrzeczeniu. Rosalie rozpaliła gorąca potrzeba zrealizowania pomysłu. Potrzebowała wytwórni filmowej, która zainteresuje się adaptacją powieści, aktorów, ekipy realizatorskiej. Miała głowę nabitą niesamowitą ideą, kilka typów co do odtwórców ról, oraz charakteryzatorkę, swoją przyjaciółkę, niezawodną Alice Cullen.
Wreszcie rozmyślania Rosalie przerwał dźwięk telefonu. Sekretarka, wyglądająca jak przebrzmiała gwiazda filmów dla dorosłych, nacisnęła jakiś przycisk, nie przerywając malowania paznokci na kolor krwistoczerwony.

- Pan Black może panią teraz przyjąć - powiedziała, nie odrywając wzroku od swoich dłoni. Rose wstała i ruszyła w stronę gabinetu, mocno stukając obcasami na śliskiej, gładkiej powierzchni parkietu. Zapukała do drzwi, w odpowiedzi usłyszała „proszę wejść, pani Hale”. Zamknęła na chwilę oczy, wygładziła spódnicę, uniosła głowę i żywo wkroczyła do pomieszczenia.
Jej oczom ukazał się pokój, który stylistyką nie odbiegał od holu. Jasny, nowoczesny gabinet onieśmielał sterylnością. Nigdy nie lubiła takiego bezpłciowego, w jej mniemaniu, stylu. Znad biurka podszedł do niej wysoki, przystojny mężczyzna. Grzecznie przywitał się i wskazał jej ręką fotel. Zdawał się być osobą konkretną, bezpośrednią i nie znoszącą sprzeciwu.

- Co panią do mnie sprowadza? - powiedział mocnym, potężnym głosem.

- Pomysł na stuprocentowy hit, panie Black.


Image

http://www.youtube.com/watch?v=JKc_yPkv2kU
Mando diao – Down In The Past

Image

Bella obudziła się z niesamowitym bólem głowy. "Nigdy w życiu nie wypiję już ani kropli alkoholu. Przeklęty Mike!" - pomyślała, szukając ręką przycisku, który wyłącza przeraźliwie głośny alarm w budziku. Zczołgała się z łóżka i powlokła się pod prysznic. Wrzątek objął jej ciało, więc szybkim ruchem przekręciła kurek z zimną wodą. Nałożyła na włosy szampon truskawkowy, po czym dokładnie go spłukała. Stała nad strumieniem długo, tak jakby chciała by spłynął z niej kac. Bezskutecznie. Owinęła się miękkim ręcznikiem i skierowała się do sypialni. Po drodze strąciła wazon ze sztucznymi kwiatami, ale nie miała teraz głowy do sprzątania. Do niczego nie miała teraz głowy.

Złapała jeansy, czarną koszulkę na ramiączkach i dość dużą chustę w kwiaty, po czym ułożyła ją finezyjnie wokół szyi. W pośpiechu zrobiła sobie kilka kanapek, złapała skórzaną torbę, włożyła do niej pieniądze i z wilgotnymi włosami wyszła z mieszkania. Kiedy była za rogiem ulicy przypomniała sobie, że zostawiła komórkę na nocnej szafce. W pośpiechu wróciła do domu, złapała telefon, po czym usiadła na stołku i policzyła do dziesięciu. Była przesądna od dziecka, tego nauczyła ją babcia.

Kiedy dotarła wreszcie na Madison Street, była spóźniona jakieś pół godziny. Szybkim krokiem przeszła przez drzwi wejściowe teatru i skierowała się do garderoby. Tam czekała na nią wściekła Ellie.

- Gdzieś ty się podziewała?! Jeszcze dwie minuty i musiałabym przestać cię kryć, Bello! Zaraz wpadnie tu James i chyba cię rozszarpie, jeżeli zaraz nie pojawisz się na próbie! - grzmiała dziewczyna. Była bardzo niska, ale miała twarz anioła. Rzadko się wściekała, a jeżeli już to robiła, to Bell wiedziała, że ma kłopoty. Rzuciła więc torbę w kąt, uprzednio chowając telefon do kieszeni spodni i wyciągając swoją rolę.

Kiedy weszła na scenę, na miejscu byli już wszyscy. James prowadził dialog z Mike'iem, Angie rozmawiała przez komórkę, grupka innych ludzi czytała scenariusz i prowadziła ożywioną dyskusję. Mike zauważył próbującą złapać oddech Bellę i poprosił ją, aby podeszła. James odwrócił się w jej stronę i jego piękne, magnetyzujące spojrzenie natrafiło na nią. Uśmiechnął się do niej, a ona odpowiedziała mu tym samym.

Nigdy nie umiała kontrolować swojego ciała w jego obecności. Nie mogła oddychać, w dole jej brzucha pojawiał się ból, którego nie potrafiła się wyzbyć, jej policzki oblewał koszmarny rumieniec. Nienawidziła go za to i kochała zarazem.

- Bello - zaczął Mike - w środę w centrum Bassa odbędzie się casting, który powinien cię zainteresować. - Swoje słowa skwitował tajemniczym uśmieszkiem. Bez słowa zabrała z jego rąk kartkę, którą jej wręczał. Zaczęła czytać na głos.

- BJ&EC Pictures zaprasza na casting do nowej produkcji w reżyserii Rosalie Hale - mocne nazwisko - Bell mruknęła pod nosem - Ekranizacja dzieła Jane Austen - "Duma i Uprzedzenie" - w tym momencie z ust Isabelli wydobył się nieokreślony dźwięk podniecenia - Poszukiwani są aktorzy do ról: Elizabeth Bennet, Jane Bennet, Lydii Bennet, Kitty Bennet, k. Wickhama, Charlesa Bingleya... - Mike, po co mi to...

- Szykuj sukienkę na środę. Idziemy na casting.

- Nie ma mowy. Ja i film? W żadnym wypadku. Nie nadaję się do tego.

- Nie pleć bzdur, Bells. Byłabyś świetną Lizzy - wymruczał seksownym głosem James.

- Wiecie ile będzie chętnych? Nie mam szans - dodała.

- To polecenie służbowe - zakończył James. Uśmiechnął się i ruszył w stronę wyjścia, a próba do „Snu nocy letniej” się rozpoczęła.


Image

Piękna blondynka stała w deszczu z przygnębionym wyrazem twarzy. Jej misternie ułożona fryzura podzieliła los makijażu - zniknęła pod strugami wody. Rozglądała się po ulicy, szukając znajomej sylwetki. Nic z tego. Zrezygnowana, odwróciła się i wtedy napotkała ukochaną twarz. Bajecznie przystojny brunet uśmiechnął się do niej promiennie podchodząc bardzo blisko niej.

- A jednak jesteś. Przegrałaś.

- Wygrałam - Wyszeptała i pocałowała go.

- Cięcie! - wykrzyknął reżyser. - Dziękujemy za owocną współpracę.

Na planie rozległy się oklaski. Blondynka odwróciła się z olbrzymim uśmiechem w stronę chłopaka, którego przed chwilą całowała. Nie było go. Rozejrzała się ponownie, ale widziała tylko tłumy ludzi z ekipy. Nie było Edwarda. Znalazła go rozmawiającego z reżyserem. Gdy zobaczył jej rozanieloną twarz, odwrócił się i poszedł w stronę auta. Nie rozumiała jego zachowania. Odkąd spędzili że sobą noc, on ciągle jej unikał. A wydawało się, że także jest zainteresowany...

Edward z ulgą usiadł za kierownicą. Miał serdecznie dość Tanyi. Myślał, że jest dojrzalsza, ale zachowywała się jak zakochana nastolatka. Nienawidził tego u kobiet. Kiedy wkładał kluczyki do stacyjki usłyszał pukanie do okna. Jeszcze tego mu brakowało. Przecież teraz przed nią nie ucieknie. Nacisnął guzik i szyba po stronie pasażera się uchyliła.

- Ed, co się z tobą dzieje?

- Nic - powiedział patrząc jej w oczy. - Nie rozumiem o co ci chodzi.

Nastała cisza, a oczy dziewczyny zaszły jakąś mgłą. Tylko nie to.

- Myślałam...

- Co myślałaś? - przerwał jej nagle - że spotkamy sie przy ołtarzu? No cóż, rozczaruję cię. Żegnaj Tanya.

Odjechał z piskiem opon. Zobaczył, że na wyświetlaczu jego komórki odnotowane zostały trzy nieodebrane połączenia pochodzące od Rosalie. Nacisnął zieloną słuchawkę.

- Halo?

- Cześć Rose, co słychać?

- Hej, Ed. Mam sprawę, prośbę, pytanie. Nazwij to jak chcesz. Zastanawiam się, czy to rozmowa na telefon... - zaczęła.

- Kolacja? - zapytał bez chwili zastanowienia.

- Czemu nie? Może to nawet lepiej. Nasza restauracja o 19? Może fanki cię tym razem nie zjedzą?- Zażartowała. Miała jednak powody do obaw. Edward uwielbiał bowiem zwracać na siebie uwagę tłumów, które były w niego zapatrzone. Dziewczyny nie dawały mu przejść przez ulicę, co trzecie dziecko w stanach nosiło jego imię. Był traktowany jak bożek. Jego matka, Lilly Cullen, była wielką aktorką o nadzwyczajnej urodzie i niezwykłym talencie. Ojciec, znany kompozytor filmowy, pchał syna w show biznes, od kiedy maluch nauczył się uśmiechać. Edward nigdy nie miał mu tego za złe. Dzięki znajomościom rodziciela dostał pierwszą poważną rolę. Grał dziesięcioletniego, nadpobudliwego ruchowo chłopca, który uspokajał się jedynie przy fortepianie. Film dostał pełno nagród, w tym kilka Oscarów. Niesamowity sukces pchnął jego karierę do przodu, reżyserzy podsuwali mu coraz to nowe i ciekawsze scenariusze. Szybko stał się gwiazdą, jednym z najlepiej zarabiających aktorów. Życie w świetle reflektorów czule łechtało jego wrodzoną próżność, nie miał pojęcia, jak wygląda egzystencja zwykłych śmiertelników. I szczerze, nie chciał go mieć.

- Przyjadę po ciebie. Allie idzie z nami?

- Rita zatrzymała ją w pracowni. W każdym razie czekam. Do zobaczenia. Całuski Ed- zaświergotała i wyłączyła się. On, Rose, Martha i Alice, jego kuzynka, od wielu lat bardzo się przyjaźnili. Kilkanaście miesięcy temu dołączyła do nich także Natalie, ekscentryczna siostra Heatha Morrisona, dobrego znajomego Edwarda. Jako jedyna, po spędzonej z nim nocy, nie wzięła sobie tego epizodu do serca i zajęła się swoimi sprawami. Okazała się jednak ogniwem, którego brakowało przyjaciołom.

Media oczywiście co chwilę rozpisywały się o gorących romansach Cullena, ale on nic sobie z tego nie robił. Wszyscy wiedzieli o jego bujnym życiu seksualnym z gazet i plotkarskich stron internetowych. Paparazzi obserwowali każdy jego krok, zupełnie się z tym nie kryjąc. Nie miał żadnej prywatności.

Image

Carlisle właśnie kończył nagrywanie ścieżki dźwiękowej do nowego, łzawego i kiczowatego melodramatu, który, jak przypuszczał, stanie się hitem. Już w trakcie podpisywania umowy wiedział, jak powinien wyglądać soundtrack do tego filmu. Zawsze tak było. Jeśli chcesz porządnie zarobić na swojej produkcji, musisz najpierw dać zarobić kompozytorowi.

Do studia weszła Esme, jego żona, która trzymała telefon, zasłaniając drugą ręką słuchawkę.

- Kochanie, to do ciebie. Jacob Black - szepnęła i uśmiechnęła się promiennie - już z nim rozmawiałam. Szykuje się duża produkcja, do której mam napisać scenariusz. To „Duma i Uprzedzenie”. Zgadnij, kto zagra główną męską rolę - zachichotała i podała mu telefon.

- Carlisle Cullen. Słucham, panie Black.

- Witam. Zapewne żona przekazała panu radosną nowinę. - Zażartował Jacob.

- Tak, Esme coś wspominała.

- Chciałbym, aby to pan stworzył ścieżkę dźwiękową do Dumy i Uprzedzenia. Pragnę nadmienić, że nie będzie to kolejna nudna ekranizacja, a produkcja z prawdziwego zdarzenia. Nawet pański syn, Edward, za namową reżyserki, wczoraj wieczorem zgodził się zagrać pana Darcy'ego! Reszta obsady jest równie doborowa.

- Tak, domyślam się.

- Jeśli chodzi o honorarium...

- Dogadamy się w tej sprawie. Zgadzam się.

Carlisle zawsze wiedział, w co zainwestować pracę i czas. Słyszał już o tym projekcie BJ&EC Pictures i spodziewał się dla niego kilku Oscarów i Złotych Globów. Miał nadzieję na nagrodę dla swojego syna, żony, nawet dla siebie. Nie prowadził działalności charytatywnej. Lubił być nagradzany za swoje wysiłki. To dzięki niemu film miał mieć rewelacyjną oprawę dźwiękową. To dobór piosenki przewodniej, obok nazwisk aktorów często przyciągał ludzi do kin.
Esme, która przysłuchiwała się zakończonej właśnie rozmowie usiadła mężowi na kolanach i pocałowała go w policzek.

- Kochanie, co byś powiedział, gdybym urządziła dzisiaj kolację dla nas, Edwarda i Emmetta? Tak dawno ich u nas nie było.

- Świetny pomysł. - jakby na potwierdzenie tych słów posłał żonie ciepły uśmiech.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez LaFleur dnia Czw 19:59, 29 Lip 2010, w całości zmieniany 14 razy
Zobacz profil autora
Prudence
Wilkołak



Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 177
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Mrocznego Kąta

PostWysłany: Pią 6:45, 19 Cze 2009 Powrót do góry

Jestem na nie. Ostatnimi czasy tyle się słyszy o Dumie i uprzedzeniu pod róznymi formami, że ten temat jest jak dla mnie oklepany.
Fakt pierwszy rozdział i prolog nie ukazuję jeszcze zdarzeń, ale jeśli dalsza część będzie bazowała na wyżej wymienionej książce, to twoje opowiadanie będzie bardzo przewidywalne, jak sytuacja, że główne role zagra Bella i Edward w filmie Rosalie.
jedyne co mnie zaskoczylo to że James jest agentem Belli. Wróce pewnie tutaj, ale nie klep akcji z książki. Tylko wymyśl coś swojego.

W przestronnym, oszklonym i bardzo jasnym pomieszczeniu panowała całkowita cisza. - to zdanie średnio mi pasuje, bo to chyba normalne że pomieszczenie jest jasne jak jest oszklone? :D

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Prudence dnia Pią 6:48, 19 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
VampiresStory
Zły wampir



Dołączył: 19 Maj 2009
Posty: 325
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań

PostWysłany: Pią 10:46, 19 Cze 2009 Powrót do góry

Podoba mi się. Ładnie napisane i całkiem ciekawe.
No to co, że duma i uprzedzenie jest oklepana?
Z tego opowiadania może być całkiem niezła opowieść, przecież sama przyznajesz, że ten fragment nie ukazuje wszystkich wydarzeń.
Weeeeeny życzę Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Renee
Nowonarodzony



Dołączył: 12 Kwi 2009
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Gdańska

PostWysłany: Pią 12:06, 19 Cze 2009 Powrót do góry

No cóż, podoba mi się. Sama miałam wielką ochotę stworzyć coś podobnego, ale jakoś zabrakło mi czasu i ochoty. Dla mnie "Duma i uprzedzenie" nie jest oklepana, bo po prostu nie czytałam, więc nie mnie tu oceniać takie rzeczy. Na razie najbardziej spodobała mi się postać Rosalie. Wygląda na to, że wie czego chce i stara się to realizować.
Więcej nie mogę powiedzieć, ponieważ jeszcze akcja się nie rozwinęła. Poczekam sobie na dalsze części.

A teraz kilka rzeczy, które mi przeszkadzały.

Cytat:
Wiedziała, że jej ostatnie projekty wyrobiły jej niezłą markę. A teraz jej marzenie może się spełnić!


No, trochę za dużo tu "jej". To pierwsze można spokojnie usunąć.

Cytat:
Sukces kolejnych produkcji zapewnił jej rozgłos, który teraz był jej potrzebny.


To samo, co wyżej.

Naprawdę po jakimś czasie to się stało trochę uciążliwe, a widzisz, że można w niektórych momentach podarować sobie ten zaimek i zdanie brzmi o wiele lepiej.
Ogólnie jestem na TAK.

Pozdrawiam, R.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
anioł inspiracji
Nowonarodzony



Dołączył: 22 Lut 2009
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 13:00, 19 Cze 2009 Powrót do góry

Nigdy nie czytałam Dumy i uprzedzenia i jak zobaczyłam tytuł nowego ff to jakoś tak się nie wiem czemu trochę uprzedziłam. Dużo hałasu o tą książkę a ja mimo że lubię czytać nigdy nie byłam wstanie przebrnąć przez nią. Jednak nie mogąc zebrać się do nauki na egzamin stwierdziłam, że co mi szkodzi i definitywnie nie żałuję. Piszesz tak lekko, aż miło się czyta. Podoba mi się, że narracja nie jest konkretnym punktem widzenia danego bohatera a mimo wszystko bardzo dokładnie opisujesz postacie. Czekam więc na rozwój akcji, który mam nadzieję, że równie pozytywnie mnie zaskoczy.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
xcullenowax
Wilkołak



Dołączył: 24 Lut 2009
Posty: 112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław.

PostWysłany: Pią 15:31, 19 Cze 2009 Powrót do góry

Uwielbiam 'Dumę i uprzedzenie', więc jestem jak najbardziej na tak, jeśli chodzi o twoje opowiadanie. Spotkałam się już kilka razy z Edwardem - aktorem, ale rzadko miał on za przyjaciółki Alice i Rosalie, częściej były one raczej jego wrogami. (;
Podoba mi się, to że nie zrobiłaś z Rosalie, kolejnej głupiej blondynki, która myśli, że łatwo odniesie sukces, z powodu swojej urody. Alice jako charakteryzatorka też jest dobrym pomysłem. (; No i nareszcie Carlisle i Esme, są kimś innym, niż lekarzem i architektką. Masz za to u mnie ogromnego plusa. ( ;

Mam nadzieję, że opowiadanie nie potoczy się, zgodnie z treścią 'Dumy i uprzedzenia' Jane Austen, a fabuła będzie choć trochę inna. Chociaż, nawet jeśli byłoby takie same, nie przeszkadzałoby mi to, szczególnie jeśli Edward ma być panem Darcy. ; d

życzę ogromnego VENA,
xx


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
lovee
Człowiek



Dołączył: 21 Mar 2009
Posty: 81
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Pią 17:56, 19 Cze 2009 Powrót do góry

przeczytałam, więc może skomentuję ;p

minusy:
nie lubię narracji 3- osobowej. wtedy odczuwam taki jakiś dystans do danej sytuacji, ale to tylko i wyłacznie moje odczucia. nie przejmuj się nimi ;p
dałaś bardzo oczywisty tytuł. odrazu można domyślić się jak to wszystko się skończy (jeśli ktoś przeczytał dzieło pani Austen). mogłaś wymyśleć coś bardziej kreatywnego, tak, byś czytelnika powoli wprowadzała w zaistniała sytuację.

plusy:
uwielbiam powieści Jane Austen, więc spodziwam się, że to będzie coś w stylu "nowoczesnej wersji" (tak jak np. było z Zakochaną Złośnicą i 'Poskromieniem Złośnicy' Szekspira)
wprowadziłaś nowe postacie (i chwała Ci za to), więc mam nadzieję, ze Twoje ff nie będzie jedynie zajmowało się dojrzewającą miłością Belli i Edwarda.
piszesz bardzo lekko i zgrabnie. miło sie Ciebie czyta.
Twoje ff jest wspaniałe na szare, smutne dni. odrazu człowiek może się odpręzyć.

mam nadzieję, ze wena Cię nie opuści i tym razem dociągniesz to opowiadanie do końca.

pozdrawiam.
lovee


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
thingrodiel
Dobry wampir



Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 1088
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 148 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod łóżka

PostWysłany: Pią 18:51, 19 Cze 2009 Powrót do góry

Ja się ciągle łudzę, że pociągniesz inne, zostawione na pastwę losu opowiadanie...

Ale do rzeczy. No tak, Duma i uprzedzenie. Uwielbiam klasykę, twórczość Jane Austen, inteligentny humor... ale DiU powoli zostaje najbardziej wyświechtaną powieścią XIX wieku. Czemu? Bo wszędzie jej pełno. I nawet w ff-ach się pojawia. Zekranizowano ją chyba z 5000 razy, a tu szykuje się opowieść o ekranizacji nr 5001. Oczywiście, Edward to Darcy. Bella to Lizzy (a szkoda, mogłaby być sympatyczna niespodzianka, gdyby Bella grała choćby trzpiotowatą Lydię... albo Kitty! A Edward Wickhama). Aczkolwiek liczę na ciekawe przeplatanki scenariusza filmowego z pracą na planie. Może być i zabawnie, i interesująco. Zobaczymy. Póki co mam tylko lekkie zniecierpliwienie wobec wszystkich tych odnoszących same sukcesy ludzi. Genialna reżyserka, która wszystko potrafi, rewelacyjny aktor nr 1, rewelacyjny aktor nr 2, boski kompozytor genialny Carlisle. Uff... a nie lepiej zrobić z nich normalnych ludzi zamiast wielkoformatowe gwiazdy? Edward byłby o wiele ciekawszy (a może i wiarygodniejszy), gdyby krytycy np. zjechali jego ostatnią rolę, a on próbował odbudować swoją opinię dobrego aktora. Np. angażując się w KOLEJNĄ ekranizację DiU. Skacowana Bella także nie przypadła mi do gustu. Ogólnie - wszystko to jakieś takie za proste jest, za bardzo wzięte z wyobraźni i nie do końca przemyślane.

W przeciwieństwie do mojej przedpiszczyni Lovee trzecioosobową narrację uważam za wyjątkową zaletę. DZIĘKI CI, LAFLEUR, ZA TĘ NARRACJĘ!!! Dystans? Jaki dystans? A co z narratorem wszechwiedzącym? Co z ograniczeniem pierwszoosobóki? Nie będziesz wiedziała, co myśli Edward, jeśli wszystko będzie z punktu widzenia li i tylko np. Belli. Doprawdy, mam żal do Meyer, bo przez nią ludzie chyba inaczej niż tak jak ona pisać nie umieją. I nie lubią.
Btw nie mogę się powstrzymać - Lovee, to, że czegoś nie lubisz nie jest minusem samego tekstu. To twój gust. :)

Ogółem nie wiem, co napisać o tym opowiadaniu. Pomysł jest, ale na pomyśle się nie kończy, o czym na pewno wiesz. Przewidywalność... hmm, większość opowiadań o Belli i Edwardzie można z góry przewidzieć i nikt się nie czepia, więc i ja nie będę. Poza tym lubię zabawę konwencją, więc jeśli się takowa pojawi, to powinno się dobrze czytać.
Mam sporo, jak widać, zażaleń względem tekstu (m.in. niedokładność bety). Ale z pewnością przeczytam dalszy ciąg.
Ach, no i całkiem ładna oprawa graficzna jest. Chodzi mi głównie o rozdzielenie poszczególnych części. Chyba nagłówek Carlisle'a mi się najbardziej spodobał.

Pozdrawiam i życzę weny,
jędza thin

PS Nie, nie daruję sobie.
Cytat:
Nawet, pański syn Edward, za namową reżyserki

Przesuń, proszę, przecinek zza "Nawet" za "syna".
Cytat:
B mruknęła pod nosem

Ja ci dam "B"...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Olik_21
Człowiek



Dołączył: 06 Lut 2009
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Sanok

PostWysłany: Pią 19:12, 19 Cze 2009 Powrót do góry

Nie powiem, tekst bardzo mi się podoba. Ciekawy i przystępnie napisany, łatwo go można zrozumieć i zinterpretować, co jest jak dla mnie dość ważne. A pomysł z "Dumą i Uprzedzeniem" świetny. Jestem zdecydowanie na tak no i prosze o dalszą część, może kolejny rozdział :)? Weny!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Olik_21 dnia Pią 19:15, 19 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
transfuzja.
Zły wampir



Dołączył: 06 Kwi 2009
Posty: 276
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nibylandia.

PostWysłany: Nie 15:10, 21 Cze 2009 Powrót do góry

Jestem na nie.
Błąd w tytule? Moim zdaniem, to przesada... Duma i uprzedzenie.
Pomyślałam jednak, że może to tylko przypadek i postawnowiłam przeczytać. Nie podoba mi się, że przeplatasz tekst i grafikę. Rozumiem, chciałaś odznaczyć jakoś części "opowiadne" przez różne osoby, ale ten sposób... Nie dla mnie.

Co do treści... Edward jest rozpieszczonym playboy'em, spotka Bellę i dzięki niej się odmieni? Będą jakieś problemy, ale i tak film okaże się hitem, wszyscy zbiorą nagrody i będzie happy end? Mam takie wrażenie i bardzo mnie to unieszczęśliwia. Mam jednak nadzieję, że to tylko moja wredna wyobraźnia, a Ty mnie czymś zaskoczysz.

Błędy się pojawiły, na szczęście nie jest ich wiele.
Cytat:
Zaraz wpadnie tu James i chyba cię rozszarpie, jeżeli zaraz nie pojawisz się na próbie! - grzmiała dziewczyna.

Powtórzenie.

Cytat:
Kiedy była za rogiem ulicy, przypomniała sobie, że zostawiła komórkę na nocnej szafce.

Brak przecinka.

Cytat:
James prowadził dialog z Mike'iem, Angie rozmawiała przez komórkę, grupka innych ludzi czytała scenariusz i prowadziła ożywioną dyskusję.

Powtórzenie.

Cytat:
- BJ&EC Pictures zaprasza na casting do nowej produkcji w reżyserii Rosalie Hale - mocne nazwisko - Bell mruknęła pod nosem. - Ekranizacja dzieła Jane Austen - "Duma i Uprzedzenie" (...)

Brak kropki.

Cytat:
- Wygrałam - Wyszeptała i pocałowała go.

"wyszeptałam". Małą literą.

Cytat:
- Witam. Zapewne żona przekazała panu radosną nowinę. - Zażartował Jacob.

Bez kropki i "zażartował" małą.

Cytat:
- Świetny pomysł. - jakby na potwierdzenie tych słów posłał żonie ciepły uśmiech.

"Jakby" wielką literą.

Jeszcze parę zauważyłam, ale jestem za leniwa, żeby szukać.

Na pewno jeszcze tu zajrzę, żeby się przekonać, czy moje domysły były trafne - oby nie.

Pozdrawiam,
trans


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez transfuzja. dnia Śro 15:39, 24 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
lilczur
Wilkołak



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 141
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z daleka

PostWysłany: Wto 18:01, 23 Cze 2009 Powrót do góry

A czemu każdy musi być czymś zaskakiwany? Nie rozumiem tego. Nie czytacie książek o podobnym charakterze, w których akcja toczy się przewidywalnie? Ja bym nawet stwierdziła, że jest cały ogrom fantastycznych książek, które są konwencjonalne i z góry wiadomo, jak się skończą. A i tak są świetne. Czy wszystko musi być nowe, niepowtarzalne, inne? Na tym forum jest już tyle opowiadań, że jest prawie niemożliwie stworzenie takiego, które nie jest podobne choć w najmniejszym stopniu do już stworzonego. Doceńmy więc to, co mamy. A teraz mamy przesympatyczny, zabawny tekst, napisany lekkim stylem, który czyta się fantastycznie. I co z tego, że Edward będzie panem Darcy'm, a Bella Lizzy? No przecież o to tu chodzi! Właśnie tak ma być. Dla mnie to stanowi o jego atrakcyjności. Skoro autorka dała taki, a nie inny tytuł, nie wymagajmy, by pisała w innej konwencji. Bo zaprzeczałaby samej sobie. I dajce już spokój z tą oryginalnością - nie ona jedna stanowi o atrakcyjności opowiadania. Zresztą oryginalność macie w grafice. Muszę to zaznaczyć: FANTASTYCZNA OPRAWA GRAFICZNA!! Doskonały pomysł, wykonanie jeszcze lepsze! :D Gratuluję zlyshit talentu.
Podsumowując: fanfick świetny, bardzo, ale to bardzo dużą przyjemność sprawiłaś mi Droga LaFleur umieszczając go na tym forum i obiecuję, że wiernie go będę czytała.:):):)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
zlyshit
Gość






PostWysłany: Wto 21:14, 23 Cze 2009 Powrót do góry

Dopiero teraz zaczynam zauważać wszystkie przeoczone przeze mnie błędy. Kajam się. Niemniej jednak uważam, że nie przeszkadzają zbytnio w czytaniu.
Co do zarzucanej LaFleur przewidywalności, jak można stwierdzić, że opowiadanie jest przewidywalne po przeczytaniu prologu i pierwszego rozdziału, czyli niewielkiej części całości? Tak na dobrą sprawę, akcja nie zdążyła się jeszcze rozwinąć.
"Zaskakiwanie" czytelnika też może stać się przewidywalne, nie uważacie?


Ostatnio zmieniony przez zlyshit dnia Śro 19:59, 24 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
xehtia
Zły wampir



Dołączył: 28 Sty 2009
Posty: 262
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Białystok

PostWysłany: Wto 21:20, 23 Cze 2009 Powrót do góry

A mi się podoba.
Błędy mi w ogóle nie przeszkadzały, a oprawa graficzna jest ciekawa ;]

Może i mam fioła na punkcie Jane Austen, ale fabuła twojego ff wydaje się być ciekawa i nie wierzę, że zrobiłabyś z tego "Dume i uprzedzenie 2: XXI wiek". Samo rozmieszczenie bohaterów ze zmierzchu w realiach filmowych jest ciekawe.

Z niecierpliwością czekam na dalsze części ;]]

Pozdrawiam,
Izabella


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
LaFleur
Nowonarodzony



Dołączył: 07 Mar 2009
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z Oahu

PostWysłany: Śro 22:47, 24 Cze 2009 Powrót do góry

opowiadanie dostępne również na chomiku:
[link widoczny dla zalogowanych]

***

Image

Image

Jasper Withlock obudził się zanim jeszcze zadzwonił alarm budzika. Spał bardzo lekkim snem, denerwował się przed dzisiejszym castingiem. Nie był on pierwszym w jego życiu, wcześniej wielokrotnie stawał w szranki o role z innymi aktorami. Na ogół zarabiał na życie grając epizodyczne postacie w serialach i trzecioplanowe w filmach. Jako dziecko marzył o wielkiej karierze aktorskiej, teraz jednak nie miał pojęcia, dlaczego mu się to nie udało. Skończył profesjonalną szkołę z wyróżnieniem, był dość przystojny, jak mówiły mu jego koleżanki, elastyczny, mógł zagrać każdego. Nigdy jednak nie był na castingu do filmu kostiumowego. Był ciekawy, jak taka praca może wyglądać.
Wyszedł z domu i założył na uszy słuchawki, po czym włączył swój odtwarzacz mp3, by trochę się zrelaksować. Dotarł pod centrum Bassa pół godziny przed czasem, więc czekał przed wejściem budynku wraz z innymi desperatami, których widywał na innych przesłuchaniach. Na pięć minut przed dziesiątą zjawiło się już bardzo dużo ludzi, więc dozorca otworzył drzwi. Jasper wypełnił kwestionariusz podając swoje dane, osiągnięcia, zainteresowania, oraz rolę, w której chciałby wystąpić. Zakreślił Wickhama i Bingleya. Rola Darcy’ego była już zaklepana przez sławnego Edwarda Cullena, zresztą Jazz nie miał ochoty grać odpychającego, zimnego i ponurego człowieka. Jego natura i usposobienie na to nie pozwalały.
Dostał numerek i podszedł do automatu z kawą. Mimo wcześniejszego przyjścia, mógł wejść na przesłuchanie dopiero za dwie godziny. Wrzucił monetę do urządzenia, nacisnął przycisk i po chwili ciepły, stawiający na nogi płyn był już gotowy. Jazz oparł się o ścianę i zaczął nucić jakiś rockowy kawałek, który właśnie odgrywał jego odtwarzacz. W pewnym momencie do maszyny podeszła szczupła dziewczyna o delikatnej urodzie i ciemnych brązowych włosach. Była śliczna. Wrzuciła pieniądze, nacisnęła odpowiedni przycisk, jednak nie się nie działo. Zirytowana kopnęła urządzenie i mruknęła jakieś przekleństwo pod nosem. Jasper wyciągnął słuchawki z uszu, podszedł do niej spokojnym krokiem i trzepnął automat w jego bok. Wyleciał plastikowy kubek i wypełnił się kawą. Dziewczyna rozanielona spoglądała to na niego, to na oporną maszynę.
- Gratuluję! Bella – powiedziała.
- Jasper. – Wyciągnął do niej rękę, którą dziewczyna uścisnęła. Złapała dwa kubki, po czym patrząc na chłopaka zapytała - Jesteś tutaj sam? Jeżeli tak, to zapraszam cię do nas - uśmiechnęła się delikatnie.
- Prowadź – na te słowa całkowicie się wyszczerzyła, a następnie skierowała się w stronę nieco oddalonego filara. – O jaką rolę się starasz? – dodał.
- To dość żałosne - Elizabeth Bennet, może Jane. Zobaczymy. A ty?
- Bingley, może Wickham. Przy odrobinie szczęścia zostaniemy parą – w odpowiedzi Bella zarumieniła się i próbowała to ukryć rozśmiewając się w głos.

Image

Rosalie wraz z producentem i kilkoma innymi osobami siedziała za stołem i przesłuchiwała aktorów. Poziom był szokująco niski. Przez dwie godziny oglądano kobiety zmagające się z rolą Elisabeth i mężczyzn, którzy nieudolnie odgrywali postać Charles’a Bingleya. Nikt jednak nie spełniał nawet jej minimalnych wymagań. Powoli traciła nadzieję na oczekiwany wielki hit. Wtedy do pokoju weszła piękna, smukła, ciemnowłosa dziewczyna. Rose poprawiła się delikatnie w fotelu i kątem oka zauważyła, że Jacob robi to samo.
- Nazywam się Isabella Swan, interesuje mnie rola Lizzy.
Mówiła ładnym, melodyjnym głosem. Dostała fragment scenariusza i po chwili zmieniła się w przygotowaną przez siebie postać. Była idealna jako zuchwała, ale inteligentna i pełna życia panna Bennet.
- Grasz na fortepianie?
- Niestety nie, ale bardzo szybko się uczę – odpowiedziała z błyskiem w oku.
- Z twojego kwestionariusza wynika, że nie grałaś dotąd w filmach…
- Tak, to prawda. Ale od wielu lat gram w teatrze.
- A chodziłaś wcześniej na castingi?
- Nie, to mój pierwszy raz. Przyjaciel mnie namówił, ale prawdę mówiąc, najbardziej skusił mnie temat produkcji – odpowiedziała radośnie.
- Wspaniale, dziękujemy. Odezwiemy się do pani.
Nie wiedzieć czemu, Rose wiedziała, że to nastąpi.
Po krótkiej przerwie, podczas której uzgodnili, że prawdopodobnie to Swan zagra rolę Lizzy, przed komisją pojawili się mężczyźni, którzy doskonale nadawali się do ról Bingleya i Wickhama. Pod koniec dnia do pokoju weszła Tanya Goldfield. Tego Hale się nie spodziewała.
- Witaj Rosie! –prawie krzyknęła Tee. - Byłam pewna, że do mnie zadzwonicie, ale nie chciałam już dłużej czekać. Obawiałam się, że Elisabeth ucieknie mi sprzed nosa!
- Dzień dobry panno Goldfield – powiedział szorstkim tonem Jacob Black. – Rola, którą panią interesuje jest już obsadzona. - Oczy dziewczyny rozszerzyły się do niewyobrażalnych rozmiarów, a następnie pojawiły się w nich rozczarowanie i gniew. Uwagi zachowała jednak dla siebie.
- Jednakże proponujemy pani odegranie roli Jane. Myślę, że lepiej pani do niej pasuje – odpowiedziała Rosalie zmęczonym głosem. Te kilkanaście godzin dawało się jej we znaki. Była jednak usatysfakcjonowana. Odnalazła aktorów, którzy prawdopodobnie doskonale spełnią swoje zadanie.

Image

Przy metalowym biurku, na którym znajdował się laptop, ramka na zdjęcia, przedstawiająca parę po 60-tce, druga, tym razem pluszowa, z fotografią, na której szczerzyła się czwórka osiemnastolatków, ryza białych kartek i małe, kolorowe karteczki na notatki, poprzyklejane naokoło wolnej przestrzeni stołu, siedziała blondynka. Przeszukiwała swoją wielką, skórzaną torbę. W pewnym momencie na jej twarzy zawitał triumfalny uśmiech. Znalazła telefon komórkowy, który uparcie oznajmiał przyjście smsa. Wyświetliła wiadomość i po chwili mruknęła do siebie.
- Pieprzone reklamy.
Kolejny dzwonek, tym razem docierający z laptopa, powiadomił ją o oczekującej rozmowie przez Skype’a. Allie.
- Cześć, słońce – powiedziała entuzjastycznie dziewczyna.
- Hej – odburknęła Alice. – Martha, rzucam pracę.
- Ile razy to już słyszałam? Co tym razem?
- Rita to wariatka. Powinni płacić mi dodatek za szczególne przeżycia psychiczne. Poza tym, Rose niedługo startuje z Dumą i Uprzedzeniem. Chyba tym się teraz zajmę. Do tego, nie wiem, czy wiesz, ale Gabriel mnie zostawił - rzuciła obojętnie.
- Jezu, Allie, tak mi przykro…
- Niepotrzebnie. W sumie dobrze wyszło. To nie było to. Polly? 19?
- Zobaczymy, czy Julius czegoś nie wymyśli. Pieprzony, różowy…
- Martha Marlow proszona do biura Juliusa Shtainberga - odezwał się słodki głos recepcjonistki, nieznacznie zniekształcony przez głośnik.
- Ściany mają uszy. Pa, Allie - szepnęła Martha i nacisnęła wielką czerwoną słuchawkę migoczącą na ekranie.
Zebrała zawartość torby, którą przy przeszukiwaniu komórki przeniosła na biurko i szybkim krokiem ruszyła w stronę wind. Kątem oka spojrzała na schody, karcąc się w duchu, że nie wybrała tej drogi, gdyż kolejny raz zamierzała rozpocząć dietę odchudzającą. Było jej to całkowicie zbędne. Wszyscy zgodnie twierdzili, że ma idealne, szalenie kobiece kształty. Mężczyźni nigdy nie odrywali od niej wzroku, kiedy przechodziła obok. Była wysoką, piękną blondynką, nieraz uważaną za siostrę Rosalie Hale. W czasach liceum często wkręcały znajomych, zamieniając się miejscami.
Przed biurem prezesa stała mała grupka zdenerwowanych dziennikarzy. Martha zauważyła Keirę i podeszła do niej.
- Co się tu dzieje?
- Martha, znowu nic nie wiesz? – westchnęła niska, rudowłosa kobieta z wiecznie niezadowolonym wyrazem twarzy. Marlow tylko pokiwała głową, nieco obrażona o słowo, które pokazywało stosunek jej koleżanki do jej osoby. – Pamiętasz ten nowy projekt „Movie Newsletter”, który miała prowadzić Jessica Stanley? Nakręciła kilka odcinków, ale nie powiedziała zarządowi o swojej ciąży i wyleciała. Szukają zastępcy. – Mówiąc to, Keira wyszczerzyła się do blondynki.
Nagle drzwi otworzyły się z hukiem i stanął w nich Julius. Wysoki, przystojny mężczyzna w fioletowym, dopasowanym garniturze z wielkim, sięgającym jego kolan krawatem. Jak zawsze wyglądał komicznie, teraz jednak jego oblicze szpecił wyjątkowo paskudny wyraz twarzy.
- Drużyno, jazda do środka! – krzyknął, po czym obrócił się na pięcie i wszedł do pomieszczenia.
Kiedy wszyscy zasiedli za ogromnym stołem konferencyjnym, Shtainberg oparł ręce o stół i uważnie obserwował zebranych.
- Czy ktoś z was jeszcze jest w ciąży?! - warknął. Nastała cisza. – Dobrze! – Klasnął w dłonie wyraźnie uszczęśliwiony i podszedł do rzutnika, próbując coś na nim uruchomić. Kiedy nic się nie ruszyło, spojrzał znacząco na swoją asystentkę, Patricię. Ta bez słowa wstała i stanęła przy urządzeniu, które szybko poddało się jej sprawnym ruchom. Na olbrzymiej płachcie wyświetliło się logo stacji telewizyjnej JOY.
- Drużyno – zaczął entuzjastycznie. – Stajecie przed kolejną szansą na popchnięcie wspaniałych karier dziennikarskich. „Movie Newsletter”, który uważam za rewelacyjny pomysł, mimo, że wyszedł z głupiej głowy… – w tym momencie teatralnie opuścił głowę i westchnął. Po chwili znów się wyprostował – …jest pozbawiony prowadzącego. Razem z zarządem sporządziliśmy listę potencjalnych kandydatów. Zagłosujecie sami. Patty, lista – rzucił, nie patrząc na dziewczynę. Automatycznie podała mu kartkę. – Keira Newland, Raphael Green, Kendra Morgan, Martha Marlow, Keith Wall i Christina Banks są kandydatami. – Po Sali przeszedł szmer. Julius uniósł dłoń. Zapadła cisza. – Pozostali mają jeden głos. Patricia poda wam kartki, zagłosujecie i się rozejdziemy. Jasne? Kandydatom przekażę radosną, lub druzgocącą nowinę osobiście. Proszę wybranych o wyjście.
Martha wyszła z sali w kiepskim humorze. Prowadzenie programu, który na bieżąco śledził wydarzenia z planów największych produkcji i pozwalającego na rozmowy ze sławnymi aktorami z pewnością pomógłby jej w karierze, ale z góry wiedziała, że prowadzenie dostanie Christina lub Raphael. Byli największymi, po Jessice, przydupasami szefa.
Zza rogu korytarza wyłonił się Heath Morrison. W oczach Marthy pojawiła się panika. Od czasu incydentu z kawą w firmowej kafejce, kiedy to przez przypadek wylała prawie całą zawartość papierowego kubka wypełnionego ciepłym płynem na spodnie tegoż dyrektora programowego, starała się go unikać. Teraz jednak, nie miała gdzie się schować.
Z własnych obserwacji, a czyniła je niezwykle starannie, wynikało, że Heath ma poważne problemy z punktualnością. Wysoki, bajecznie wręcz przystojny blondyn o nieco przydługich włosach spieszył się do gabinetu Juliusa, którego drzwi znajdowały się dokładnie za Marthą. Morrison niebezpiecznie szybko zbliżał się w jej kierunku. Dziewczyna złapała komórkę i przyciskała przypadkowe guziki, byle tylko udać śmiertelnie zajętą. Czuła się jak podlotek.
- Cześć. – Usłyszała nagle głęboki, melodyjny głos. – Już się skończyło?
Długo nie mogła się pozbierać. Podniosła nieśmiało głowę i zdołała jedynie powiedzieć – głosują.
Mężczyzna spojrzał tylko na nią, po czym wpadł do gabinetu.
Martha wzniosła oczy do nieba i dotknęła dłonią czoła i policzków. Twarz miała gorącą, a ręce zimne. Kiedy się ocknęła, wykręciła numer. Głos odezwał się po kilku sekundach.
- Edward, jednak potrzebuję twojej interwencji…

Image

- Jak to się zwalniasz?! - krzyknęła rozwścieczona Rita Caruso patrząc na Alice wzrokiem, który, gdyby miał taką moc, mógłby ją przenieść do świata umarłych.
- Po prostu. Odchodzę. Mam dość wykorzystywania moich projektów, traktowania jak śmiecia. Wiem, że jestem warta więcej.
- Beze mnie nic nie jesteś warta. Lepiej się zastanów, czy chcesz kiedykolwiek coś znaczyć w świecie mody!
- Podjęłam już decyzję - powiedziała Alice wstając. - To pani powinna się zastanowić...
- Nie będziesz mi gówniaro mówić, co mam robić. Wynoś się. W tej krainie nie istniejesz!
Alice Cullen złapała torebkę, rzuciła zadowolone spojrzenie na byłą szefową, po czym wyszła trzaskając drzwiami. Zjechała windą na ostatnie piętro, po czym skierowała się w stronę kiosku.
- Dzień dobry, panie Martinez - powiedziała Alice do starszego mężczyzny, który właśnie rozwiązywał krzyżówki.
- Witaj kochanie. To, co zwykle?
- Nie, niestety. Już raczej nic nie kupię. Zwolniłam się dzisiaj.
Pan Martinez pokiwał głową że zrozumieniem.
- Męczyłaś się tu złotko. Rita to stara wariatka.
- Ma pan może jakieś kartonowe pudła?
- Zaczekaj chwilę. - Podniósł się z trudem, ale po chwili wyniósł z zaplecza dwa duże pudełka po czekoladowych batonikach. - Proszę bardzo. Odwiedzaj mnie czasem - powiedział i uśmiechnął się przyjaźnie.
Po półgodzinnym pakowaniu Alice stała przed gmachem biurowca, w którym pracowała trzy lata, z dwoma kartonami, z których wystawały projekty ubrań. Kładąc jedno z nich na mokrej ulicy, starała się wyciągnąć telefon z torebki, ale niestety, jej zawartość wypadła i potoczyła się po chodniku.
- Cholera jasna - mruknęła do siebie.
- Może pani pomóc? - Usłyszała za sobą męski głos. Odwróciła się gwałtownie i zobaczyła wysokiego blondyna z niedbale ułożoną fryzurą, ubranego w siwą bluzę, czarny podkoszulek i świetnie skrojone jeansy. Kiedy zorientowała się, że skanuje go wzrokiem, skarciła się w myślach i powróciła do jego przystojnej twarzy, wykrzywionej we wspaniałym uśmiechu.
- Jeśli pan może... - Podała mu pudło, pozbierała przyrządy do projektowania i inne, nieco bardziej krepujące, kobiece przedmioty. Czerwona na twarzy, podniosła się i trzymając telefon w ręku, wykręciła numer.
- Edward? - Kiedy tylko wypowiedziała do słuchawki to imię, natychmiast tego pożałowała. Stojący obok facet, nieziemsko przystojny facet, nieoczekiwanie zrobił krok do tyłu i wyraz jego twarzy nieznacznie sie zmienił. - Domyślam się, że jesteś zajęty, ale mógłbyś po mnie przyjechać? Nie mam pieniędzy na taksówkę, a musze jechać do Marthy, po moje ciuchy... - Odpowiedz kuzyna ją zmartwiła. Cullen był poza miastem, podpisywał umowę. Kompletnie zapomniała! Przecież jest tam też Rose, a wspominała o tym spotkaniu od tygodnia. – Dobrze, trudno. Polly, jutro? 19? Do zobaczenia.
- Gdzie się wybierasz? – zapytał mężczyzna, kiedy zamknęła klapkę telefonu.
- Weeter Street.
- Ja też tam jadę. Mam kasę na taksówkę…- powiedział z błyskiem w oku. Alice rozważała przez chwilę tą niewypowiedzianą na głos propozycję.
- Pojedziemy razem – odpowiedziała. – Ale będę musiała się odwdzięczyć – wyszczerzyła się głupio. – Alice.
- Jasper. – Podał jej rękę po czym się uśmiechnął.
Kiedy wsiedli do samochodu, zaczęli rozmawiać. On, kiedy patrzył na nią, szeroko się uśmiechał, ale Allie miała wrażenie, że jej nie słuchał. Znowu popełniała ten sam błąd – gadała jak najęta, nie pozwalając dojść do głosu rozmówcy. Zanim jednak to sobie uświadomiła, taksówkarz zapytał o dokładny adres.
- 12/66 – powiedziała szybko Alice.
Samochód się zatrzymał, a towarzysz dziewczyny zapłacił. Wysiedli oboje, po czym skierowali się w stronę głównego wejścia do budynku. Jasper szarmancko otworzył drzwi Allie, po czym bez słowa ruszył za nią. Dotarli do mieszkania Marthy.
- Dziękuję, że mnie odprowadziłeś, to naprawdę miło z twojej strony. I dzięki za taksówkę, muszę ci się jakoś odwdzięczyć. - Słodycz aż kapała z jej ust i zrobiło jej się głupio. Momentalnie zalała się czerwienią.
- Zaprosisz mnie kiedyś na kawę – odparł, po czym wyciągnął telefon z pytającym wzrokiem. Dziewczyna była wniebowzięta i natychmiast podała mu swój numer, a potem zapisała jego własny. Pożegnali się, a ona nadal stała w drzwiach z idiotycznym uśmiechem. Potrafiła przecież flirtować, a teraz sama siebie nie poznawała.
Blondyn przeszedł kilka kroków na lewo i nagle stanął w drzwiach u progu mieszkania obok i wcisnął klucze do zamka. Alice wmurowało.
- Mieszkasz tu?
- Jak widać.
-Dlaczego nic nie mówiłeś?
- Nie pytałaś.

Image

Srebrne Volvo wjechało na parking pod biurowcem BJ&MH Pictures i wysiadł z niego Edward rozmawiający przez komórkę. Zakończył połączenie z triumfalnym uśmiechem, po czym dostrzegł Rosalie i Natalie, które szły w jego stronę.
- Martha właśnie do mnie dzwoniła. Polly o 19? Pasuje wam? – zapytał.
- Tak, myślę, że uda nam się podpisać dzisiaj część umów. Resztę telefonów do ekipy z castingu wykonam jutro. Wspaniali aktorzy. Zwłaszcza dobrzy będą Elisabeth i Bingley.
- Taaa… - powiedzieli równocześnie Edward i Natalie. Mieli podobne poglądy na temat ludzi z przesłuchań. Uważali, że zanadto wszystko przeżywają, każdą uwagę reżysera biorą zbytnio do siebie, że nie są obyci z kamerą, co obniża jakość filmu. Teraz też, mimo argumentów Jacoba i Rose nie wierzyli, że Bella Swan i inni się nadają. Ale nie protestowali. Natalie mówiła, że to nieprofesjonalne, a Edward milczał, bo dzięki kiepskiej partnerce będzie bardziej „błyszczał”. Miał ochotę na Oscara.
Podpisywanie umowy przebiegło bez problemu. Jego gaża, jaką wyznaczył Robert, jego manager była wystarczająco wysoka. Kiedy sygnował ostatnie dokumenty, w jego marynarce zadzwonił telefon. Przeprosił na chwilę i wyszedł z pomieszczenia.
- Słucham Alice. – Nastała cisza. – Możesz się pospieszyć? Mam trochę roboty.
- Domyślam się, ze jesteś zajęty, ale mógłbyś po mnie przyjechać? Nie mam pieniędzy na taksówkę, a muszę jechać do Marthy po moje ciuchy…
- Kochanie, podpisuję umowę na Dumę i Uprzedzenie. Rose nie wspominała?
- Dobrze, trudno – odpowiedziała zmartwionym głosem. - Do zobaczenia w Polly.
- Jasne.
- Do zobaczenia.

Kiedy wchodził do ich ulubionej kawiarni z lat młodzieńczych „Polly”, którą założył, na cześć narodzin własnej córki, przyjaciel ojca Edwarda, ochrona właśnie zatrzymywała rozszalałych paparazzi. Cullen przeczesał tylko ręką włosy i rozpoczął poszukiwanie przyjaciółek. Siedziały na stałym miejscu, zamieniając się lodami. Podszedł do nich nonszalancko i głowy dziewczyn podniosły się.
- Ed, siadaj. Przepraszamy, już zamówiłyśmy – powiedziała Rose, całując go w policzek.
- Ja nie przepraszam. – Martha spojrzała na niego krzywo. – On zawsze się spóźnia.
- Nie przesadzaj, to tylko 15 minut.
- Uwaga, zmiana miejsc – szepnęła Alice, po czym każdy zabrał swoje rzeczy i przesiadał się tak, aby zostawić Edwardowi miejsce tyłem do sali, by na zdjęciach nie można go było rozpoznać. I tak siedzieli w jedynej w całej kawiarni wnęce. Po chwili pojawiła się Polly z tacą szampanów i szerokim uśmiechem.
- Edward, przez ciebie znowu będziemy musieli wprawiać nową szybę – zażartowała. On spojrzał na nią przepraszająco, po czym zabrał od niej tacę.
- Usiądź z nami – poprosiła Natalie.
- Proszę się nie spoufalać z personelem – odparła poważnym tonem dziewczyna i zniknęła za barem.
- A co, przepraszam, świętujemy? – zapytał Cullen.
- A mówią, że to ja jestem niedoinformowana – rzuciła od niechcenia Martha. Ed przewrócił oczami.
- Marlow wspina się po szczeblach kariery zawodowej. Dostała własny program – Natalie mówiąc to uśmiechała się szeroko.
Po chwili cztery pary oczu uparcie lustrowały przyjaciółkę wzrokiem.
- Dzisiaj odbyło się zebranie zarządu i pracowników, na którym mieli wybrać nowego prowadzącego do Movie Newsletter’a. I dziwnym trafem padło na mnie.
- Po drugie, Alice wyrwała się spod szponów Rity – powiedziała z uśmiechem Rose wpatrując się w kieliszek i zataczając nim delikatne koła.
Alice aż podskoczyła.
- To był genialny dzień! Dzisiaj poczułam, że przegięła, więc wstałam od tego cholernego biurka i pobiegłam do tej starej manipulatorki. Wykrzyczałam jej, że się zwalniam, a ta tylko pobladła i zaczęła mnie błagać, żebym została, że jestem zbyt cenna… - W tej chwili przyjaciele uruchomili filtry na jej wypowiedź. Allie od zawsze miała skłonność do kolorowania rzeczywistości. Wiedzieli, że jej szefowa pomiatała projektantami i przywłaszczała sobie ich prace, a młodą Cullenówną i jej geniuszem zupełnie pogardzała. – Kiedy wyszłam z budynku, otoczona pakunkami, podszedł do mnie niezwykle przystojny mężczyzna i zaoferował pomoc. Wtedy zadzwoniłam do Edwarda – tu spojrzała na niego karcąco – ale nie mógł po mnie przyjechać. A wtedy Jasper, bo tak ma na imię mój młody bóg… – w tym momencie rozmarzyła się zupełnie. Dopiero chrząknięcie Natalie sprawiło, że wróciła do opowieści. - …odwiózł mnie do domu Marthy. I nie uwierzycie! Mieszka w tej samej klatce!
- Gratuluję, wyrwałaś mojego sąsiada. Mogłabym dać ci jego numer bez tego wszystkiego.
- I tak nie zepsujesz mi tego dnia. – Alice chichotała jak szalona.
- Mogę ci go jeszcze poprawić. Dziś Rose dzwoniła do Jazza w sprawie Dumy i Uprzedzenia. Jest nowym Bingleyem.
- To Jasper Whitlock? Boże, jaki świat jest mały – westchnęła Rosalie.
- Och, naprawdę? – Allie już zupełnie zatraciła się w pisku i podskakiwaniu na krześle. Hale zaczęła opowiadać rozemocjonowanej dziewczynie o przebiegu castingu. Natalie tylko przyglądała się dziewczynom z szerokim uśmiechem. Edward skorzystał z okazji i przysunął się bliżej Marthy, która od jakiegoś czasu uparcie mu się przyglądała.
- No wyduś to z siebie, dziewczyno.
- Gadałeś z nim?
- Z kim? Z Heath’em? Nie. - Dziewczyna zrobiła wielkie oczy. - Najpierw muszę wiedzieć, co otrzymam w zamian.
- Jesteś obrzydliwy, Cullen.
- Może… - powiedział, odsuwając krzesło. Ona momentalnie przysunęła swoje.
- Czego chcesz? – wysyczała przez zęby. On tylko spojrzał na nią przelotnie, maskując uśmiech przysuniętym do ust kieliszkiem.
- Myślałem, że jesteś bystrzejsza.
- Boże, to jak kazirodztwo! – obruszyła się. Milczała chwilę, po czym dodała – zgadzam się. Przystaję na te warunki, jeżeli gdzieś mnie zaprosi.
- Ale ja nic nie obiecywałem. Miałem z nim tylko porozmawiać.
- To lepiej się postaraj, Ed.

Image

Dwa tygodnie później.

Właśnie dobiegał końca premierowy spektakl Eloise, w którym Bella grała główną rolę. Od kilku miesięcy była największą atrakcją teatru, odgrywała najlepsze postacie. Po cichu marzyła, że to z powodu wdzięku, który roztaczała wokół dyrektora, w którym kochała się latami. James nigdy jednak nie okazywał jej szczególnych atencji, nad czym dziewczyna bardzo ubolewała.
Przy akompaniamencie oklasków aktorka schodziła ze sceny. Wiedziała, że niedługo będzie musiała z tego zrezygnować na rzecz filmu. Tydzień temu bowiem, podobnie jak Mike dostała telefon, że otrzymała rolę. Radości zdawało się nie być końca. Bardzo obawiała się, że nie da rady, jednak podekscytowanie sprawiało, że nie mogła się doczekać spotkania z ekipą przewidzianego za miesiąc.
Gdy dotarła do garderoby, po nerwowej krzątaninie nie było już śladu. Każdy
miał uśmiech na twarzy i gratulował drugiemu udanego występu. Mike podszedł
do Belli i uścisnął ją serdecznie. Nagle przy jej boku znalazł się James. Pochylił się nad jej uchem, co nie obyło się bez utraty kontroli przez B nad jej własnym ciałem.
- Byłaś dziś wspaniała - szepnął, po czym delikatnie się wycofał, dzięki czemu dziewczyna mogła odwrócić głowę w jego stronę. Natychmiast tego pożałowała, kiedy tylko ich wzrok się spotkał. Widziała w nim zadowolenie, uczucie, czułość... Być może było to tylko lustrzane odbicie jej własnych emocji. Gdy tylko o tym pomyślała, jej twarz oblał ogromny rumieniec. James, ciągle patrząc w oczy Belli, podał jej swoją dłoń, którą ona bez zastanowienia uścisnęła. Na jego twarzy odmalowała się ulga, którą szybko
zamaskował niesamowitym uśmiechem. Odwrócił się w stronę, gdzie tłum się przerzedził i ruszył pod ścianę ciągnąc ją za sobą. Poprosił, by chwilę zaczekała i w kilka sekund później pojawił się z dwoma kieliszkami szampana.
- Wypijmy za spektakularny sukces. Wszystko dzięki tobie - powiedział, po czym delikatnie ukłonił się w jej stronę. Zawsze był gentelmanem i posiadał maniery, które w tych czasach były rzadkością.
- To nie tylko moja zasługa - odparła skromnie. Stali chwilę w milczeniu. Cisza zaczęła im ciążyć, coś wisiało w powietrzu.
- Wiesz, powinnam już wracać. Zaraz odjedzie mój autobus - powiedziała z uśmiechem. Próbowała ukryć za nim rozgoryczenie. Nie chciała tracić ani chwili spędzonej z tym mężczyzną, nawet jeśli żadne z nich miało się nie odzywać. Jednak, gdyby zaraz stąd nie wyszła, następny transport miałaby dopiero za trzy godziny. Byłoby to bardzo niebezpieczne, zważywszy na to, że wskazówki zegara wskazywały teraz dwudziestą drugą.
- Nic z tego. Nie będziesz się teraz tłukła autobusami. Odwiozę cię - powiedział z siłą, tak, by nie pozostawić jej wyboru. Odpowiedziała delikatnym uśmiechem.

*

Wysiedli z bordowego porsche Jamesa i skierowali się w stronę drzwi do
mieszkania Belli.
- Może wejdziesz na chwilę? - zapytała z nadzieją. Po pełnej napięcia
pogawędce w samochodzie czuła, że coś w zachowaniu Jamesa uległo zmianie. Nie był on już tak swobodny i wyluzowany, a dziwnie milczący i zdenerwowany. Bell postawiła wszystko na jedną kartę. Musiał domyślić się, co mam na myśli, musiał wychwycić tą ukrytą prośbę - pomyślała.
Spojrzał na nią z wyraźną ulgą i uchylił delikatnie drzwi, wpuszczając ją przed siebie. Bella odtańczyła w myślach taniec zwycięstwa, karcąc się jednocześnie za przedwczesną radość.
Kiedy dziewczyna wróciła z kuchni, bez słowa podała mu szklankę wody i stanęła naprzeciw niego z oczekiwaniem w oczach.
- Bello – powiedział cicho, odstawiając szklankę od ust. – Musimy porozmawiać.
Skinęła głową w odpowiedzi, wciąż w niego wpatrzona.
- Nie chcę, by to, co powiem było zbyt melodramatyczne, więc postaram się mówić szczerze. Bells, znamy się już kilka lat. Zawsze byliśmy sobie bliscy, jako przyjaciele. Jednak jakiś czas temu zdałem sobie sprawę, że to coś więcej, znacznie więcej.
Zamrugała niecierpliwie oczami ze zdenerwowania. Czuła, że nogi jej miękną. Tak długo na to czekała, a teraz była na to kompletnie nieprzygotowana. Czy to możliwe?
- Byłem pewien, że wiesz. Zawsze czułem się przy tobie jak przezroczysty. Myślałem, że zrażam cię do siebie moim oczywistym zachowaniem.
- James, ja..,
- Isabello – przerwał jej stanowczo. Nie lubiła tego zwrotu, jednak w jego ustach nabierał on innego, milszego wyrazu. – Teraz wiem, że się myliłem. Usłyszałem dzisiaj rozmowę Mike’a i Ellie. O tobie. O nas. Nigdy nie myślałem, że choć w najmniejszym stopniu podzielasz moje uczucia.
- Tak, myliłeś się, Jimmy – powiedziała już ośmielona. Powoli zbliżyła się do niego i dotknęła dłonią jego policzka. - Kocham cię jak głupia, tak długo…
Zamknął oczy. Przez chwilę milczeli, a Bella pomyślała, że jest znacznie głupsza niż przypuszczała. Co się z nią działo? Postanowiła zabrać rękę, ale on złapał ją w ostatnim momencie i ucałował.
- Ja też cię kocham. Nawet nie wiesz, jak bardzo.
Oparł czoło o jej własne, po czym wargami odszukał jej usta. Przytulił ją mocno, a ona popchnęła go w stronę sypialni. Odsunął się od niej z pytającym spojrzeniem. Pocałowała go w odpowiedzi.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez LaFleur dnia Czw 21:40, 25 Cze 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
lovee
Człowiek



Dołączył: 21 Mar 2009
Posty: 81
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Czw 20:28, 25 Cze 2009 Powrót do góry

no więc tak.

wprowadzasz bardzo dużo wątków naraz. przez to robi się bałagn. może powinnaś zająć się dwoma w jednym rozdziale, bardziej je rozbudować albo poproswadzić akcje dalej, a w kolejnym rozdziale zająć się innymi?

poza tym bardzo mi się podobało. przy części z Marthą raz napisałaś Marlow, a póxniej Borecky. więc można się pogubić ;p

poza tym zacikawiła mnie ta postać. raz jest nieśmiałą, cicho zakochaną dziewczyną, a później zgadza się na umowę z Edwardem. nie pwoeim. zaimponowało mnei to. dziewczyna wie czego chce i bez skrupułów dąży do swojego celu.

poza tym fajna była scena przy automacie Belli i Jaspera. "przy odrobinie szcześcia będziemy parą" fajne fajnee xD


zpbaczymy co wydarzy się między Jamesem i Bells. coś szybko się to rozegrało- ale to dobrze ;p będzie więcej czasu dla Belli i Eda ;pp

z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział
i pozdrawiam
Lovee


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mloda1337
Zły wampir



Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Wspaniałe miasteczko pod Poznaniem

PostWysłany: Czw 22:00, 25 Cze 2009 Powrót do góry

Powiem tak:
Dumę i Uprzedzenie przeczytałam bardzo dawno temu i kiedy zobaczyłam takowy tytuł FF stwierdziłam, że muszę to przeczytać. Tak więc weszłam tu i patrzę i oczom nie wierzę. Wyszłam tak szybko ja weszłam. Wiesz dlaczeego? Bo zobaczyłam masę jakiś obrazków, reklam i innych udziwnień, a tekst ledwo przez nie prześwitywał. Po prostu ta cała oprawa mnie na maxa odrzuciła. Kłócę się więc sama ze sobą od tych paru dni, od kiedy pojawił się na tym forum twój twór - przeczytać ten "syf" czy nie? Bo dla mnie to na pierwszy rzut oka był syf.
Dopiero dzisiaj zdecydowałam się to przeczytać. I nie żałuję. Wreszcie jakaś trzecioosobowa forma przekazu. Masz fajny, lekki styl i myślę, że jest to jedna z perełek ostatnio napisanych FF. Mimo że prawie w ogóle nie dajesz opisów (!!!!!!!) to miło się to czyta.
Nie zgodzę się z Lovee, że za dużo wątków. Wszystkie wątki łączą się w jeden spójny, więc...
No... i tak myślałam, że jest zajebiście i w ogóle, a tu mi dajesz taką ostatnią scenę... myślałam, że się kopnę w twar mocniej. Zrobio mi się mdło.
Albo raz napisałaś B. zamiast Bella. I nieważne jakie liczebniki zawsze piszemy słownie. W tym przypadku DZIEWIĘTNASTA!!!!!!!!!!!!!!
Ogólnie to mi się podobało tylko to co wymieniłam. Myślę, że jakbyś to trochę dopracowała i zrobiła z tego tekst literacki, a nie OPKO na bloga to do mnie przynajmniej by to bardziej przemawiało. Powtarzam do mnie. Nie wiem, co sądzą inni na ten temat.
p,
mloda

PS. Mogłabyś jakoś oddzielac akapity? Mamy takie forum, że się ciężko czyta jak piszesz jednym ciągiem... (to była moja cicha prośba i jednocześnie przemyciłam nią informację, że będę tu zaglądać co jakiś czas)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
lilczur
Wilkołak



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 141
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z daleka

PostWysłany: Śro 22:49, 01 Lip 2009 Powrót do góry

Genialne, normalnie genialne! Jestem zachwycona Twoim stylem, sposobem, w jaki opisujesz wydarzenia. Dla mnie wcale nie jest za dużo wątków. Wykreowałaś niesamowite postacie: zblazowany Edward, naiwna Bella, inteligentna i sympatyczna Rose. No i nowa Martha - baba z jajem.Wink Czuję się tak, jakbym czytała książkę, a nie opowiadanko na forum. Dla mnie bomba!!!
Ps. I jeszcze raz zaznaczę - oprawa graficzna jest świetna i dodaje temu opowiadaniu uroku!:):):)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Luella91
Nowonarodzony



Dołączył: 18 Cze 2009
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 10:50, 10 Lip 2009 Powrót do góry

Mówiąc szczerze mnie się bardzo podoba :D Twój styl jest świetny a postacie ciekawe :) A jeszcze jednym plusem jest, że uwielbiam Dumę i Uprzedzenie...
Jak dla mnie nie ma za dużo wątków, jest poprostu ciekawie xD
A i zgadzam się z lilczur - świetna oprawa graficzna :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
LaFleur
Nowonarodzony



Dołączył: 07 Mar 2009
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z Oahu

PostWysłany: Sob 12:21, 11 Lip 2009 Powrót do góry

Witam! Postanowiłam, że przed dodaniem kolejnego rozdziału, powiem jeszcze coś od siebie.
Bardzo się cieszę, że są osoby, którym podoba się moja Duma i Uprzedzenie. Moją próżność łechtają każde miłe słowa. Pisząc to, staram się trochę wypuścić na świat demona, który drzemie w mojej głowie i podsuwa mi kolejne drzwi, które, po otwarciu sprawiają, że ff ma więcej wątków. Czasem staram się nawet nie patrzeć na klamkę, gdyż wiem, że to za bardzo zamiesza. Jednak niektóre z nich wydają się na tyle atrakcyjne, że nie mogę się oprzeć. Tak też jest w przypadku trzeciego rozdziału.
Widzę, że niektórym osobom przeszkadza wielowątkowość i bardzo mi przykro z tego powodu, ale dziś dodaje kolejne dwa. Mogą się wydać kontrowersyjne (zwłaszcza jeden z nich), dla zagorzałych fanów kanonu, jednak kiedy wpadł mi do głowy, tak się podrajcowałam, że nie mogłam się pohamować.
Pragnę się jeszcze odnieść do liczby bohaterów. Sama saga obfitowała w dużą ilość postaci, a ja dodałam tylko kilka, które tworzą, jak na razie, zadowalającą mnie całość.
Co do narracji trzecioosobowej powiem tylko, że pierwszosobówka niezwykle mnie już męczy. Większość opowiadań na TS’ie jest w ten sposób pisana, a na dłuższą metę jest to irytujące. Tak więc u mnie narracja jest taka, jaką sama lubię.
Tak więc, nie przedłużając.


Image

Image

Mimo dość chłodnej pogody i zacinającego deszczu Emmett Cullen wyszedł z przytulnej kawiarni w towarzystwie atrakcyjnej kobiety. Skierował się z nią w stronę parkingu, po czym otworzył drzwi partnerce. Pocałował ją krótko, acz intensywnie, a ona odjechała. Wyciągnął telefon.

- Edward? Pamiętasz o siłowni? Mam mały problem z transportem. Jestem na Cole’s Street i czekam. Na razie, stary.

Po dwudziestu minutach oczekiwania na młodszego brata, Em zaczął się niecierpliwić. Nigdy nie miał dużo wolnego czasu, jednak dbał, by jego kontakty z rodziną pozostawały na najlepszym możliwym poziomie.

Jako początkujący producent trailerów radził sobie całkiem nieźle. Niedawno został zaproszony do współpracy z wytwórnią Jacoba Blacka, co, był pewien, nie obyło się bez pomocy Carlisle’a. Całym sobą pragnął odmówić, gdyż chciał pracować na siebie. W przeciwieństwie do Edwarda, nie lubił polegać na znanym nazwisku. Emmett był pewien, że brat odniósł sukces z dużą pomocą ojca.

Na ulicę wjechało srebrne volvo. Kiedy zatrzymało się koło niego, natychmiast wsiadł do strony pasażera.

- Cześć braciszku – powiedział wesoło Em, mimo podłego humoru.

- Hej. Mogłeś, cholera, stanąć pod jakimś dachem, jesteś cały przemoczony.

- Przepraszam, zapomniałem o twojej tapicerce.

- Bardzo zabawne, doprawdy. Wiesz, Rose o ciebie pytała.

Znów to samo. Alice, Natalie i Martha usilnie starają się zeswatać go z tą kobietą. Kobietą, z którą nie mógł w spokoju porozmawiać nawet przez dziesięć minut bez wszczęcia kłótni. Nigdy nie ukrywali swojej niechęci do siebie. Emmett wielokrotnie sugerował Edwardowi i jego przyjaciółkom, że ich starania są daremne, gdyż jego nie interesuje ta nazbyt ambitna, gderliwa Hale. Był także pewien, że Rosalie z własnej woli nigdy nie zapytałaby, co słychać tego Cullena.

- Wiesz Ed, to doprawdy żałosne. Ile jeszcze będziecie próbować? Zajmijcie się własnym życiem prywatnym. Z tego, co wiem, to żadne z was nie ma partnera.

- Nikt z nas nie ma takiego problemu – żachnął się Edward.

Na siłownię dojechali w całkowitej ciszy.

Po godzinie spędzonej na ćwiczeniach, bracia byli wykończeni. Klub sportowy ich kuzyna, Setha, był jednym z najlepiej wyposażonych tego typu budynków w mieście, więc wypady do tego miejsca stały się dla nich pewnego rodzaju rutyną. Jedynie wtedy mieli okazję do swobodnej rozmowy. No, chyba, że fanki rozpoznają Edwarda.

W drodze do szatni, Em klepnął brata w plecy, a ten się odwrócił.

- Słuchaj, Ed, tutaj się pożegnamy. Za dwie godziny mam samolot do Paryża.

- Do Paryża? Nic mi wcześniej nie mówiłeś.

- Nie było okazji – odparł wymijająco, co nie uszło uwadze brata. Nie skomentował tego jednak.

- To do zobaczenia, Ed – rzucił Emmett, po czym skierował się w stronę pryszniców.


Image

Esme Cullen siedziała właśnie przy stole, na werandzie swojego letniego domu, który znajdował się na wyspie ofiarowanej jej przez Carlisle’a z okazji rocznicy ślubu. Podziwiała łagodne tego wieczoru morze, starając się znaleźć odpowiednie słowa, które najlepiej oddawałyby stan ducha, w jakim znajdował się Darcy wyznający miłość uprzedzonej do niego Elizabeth.

Miała ona co prawda książkowy wzór, jednakże należało odpowiednio przeredagować tekst Jane Austen, by nadawał się on na ekran i był zrozumiały dla widza.

Esme nigdy nie lubiła tej książki. Nie potrafiła zrozumieć zakochanych w panu Darcy’m kobiet, które pociągał zimny i odpychający bohater. Nie chciała jednak zawieść ich oczekiwań, więc starała się oddać jego charakter. Wiedziała, że nie będzie to łatwe zadanie, ale ona kochała takie wyzwania.

Do tej pory dobrze sobie radziła, pierwsze potrzebne sceny były już rozdane aktorom, jednak scena pierwszych oświadczyn stanowiła jakąś zaporę, co diametralnie zwolniło jej pracę. Kiedy wstawała, by włożyć do odtwarzacza płytę z odprężającą muzyką, zadzwonił jej telefon. Spojrzała na wyświetlacz i odczekała chwilę.

- Witaj, Carlisle. – Starała się zabrzmieć jak najbardziej entuzjastycznie.

- Cześć kochanie. Jak idzie?

- Wiesz, do tej pory było w porządku, jednak nie mogę przebrnąć przez… zresztą, nieważne. Jak u was?

- Nagrywamy właśnie bal u Lucasów. Uwiniemy się w trzy, cztery dni. Potem robię sobie przerwę, żeby dołączyć do ciebie.

Esme przeszył delikatny dreszcz, a po jej twarzy przebiegł jakiś grymas. Przywołała się jednak szybko do porządku.

- To wspaniale, już nie mogę się doczekać – wygłosiła jak formułkę.

- Ja też. Do zobaczenia. Kocham cię.

- Tak, do zobaczenia.

Nacisnęła czerwoną słuchawkę i poczuła jak odchodzą od niej wszystkie siły. Usiadła na wiklinowym krześle i podkuliła nogi. Powinna podjąć jakąś decyzję, ale teraz jej myśli są nazbyt rozregulowane. Powinna się trochę uspokoić.

Zawsze, kiedy chciała się odprężyć, nalewała sobie kieliszek wina i w samej koszuli szła na plażę. Uwielbiała to uczucie, kiedy mokry piasek dotykał jej nagich stóp, włosy swobodnie unosiły się na wietrze, cichy szum morza koił nerwy.

W pewnym momencie Esme poczuła, jak oplatają ją czyjeś silne ramiona. Uśmiechnęła się delikatnie.

- Wszystko w porządku? – powiedział cichym, ale głębokim głosem mężczyzna.

- Tak, po prostu jestem zmęczona. – Po chwili dodała – Wiesz, Carlisle dzwonił jakiś kwadrans temu.

Poczuła, jak ciało jej towarzysza napina się.

- Czego chciał?

- Wraca za trzy dni. Mamy jeszcze dużo czasu. – Obróciła się i ich usta złączyły się w delikatnym pocałunku. Po chwili wyszeptała:

- Tak bardzo się cieszę, że jesteś, Emmett.


Image

Delikatne krople deszczu uderzały miarowo o czarne parasole zebranych uczestników ceremonii na cmentarzu jednej z londyńskich dzielnic. Bella nie przejmowała się wodą kapiącą z nieba, która moczyła jej włosy i eleganckie ubranie. Ludzie zdawali się milczeć jak skały. Tylko pojedyncze osoby cicho łkały, jedna zanosiła się spazmatycznym płaczem. Pani Howard.

Czterech mężczyzn podeszło do trumny i chwyciło za końce sznurów, które miały ją opuścić. Twarz Belli nie wyrażała żadnych emocji. Wyglądała na twarz manekina. Jednak kiedy ciało zmarłego zaczęło opadać, dziewczyna zamknęła oczy.

Pewnego niedzielnego wieczoru Isabella siedziała w fotelu, popijając czerwone wino i starając się wybrać muzykę na kolację, na którą zaprosiła Jamesa. Od dwóch tygodni starali nie opuszczać się na więcej, niż kilka godzin. Oboje pragnęli nadrobić stracone lata. Planowali, że zanim rozpoczną się zdjęcia do filmu, wybiorą się do Edynburga, do rodzinnego domu Jamesa. Pragnął przedstawić Bellę jako swoją przyszłą żonę.
Żadna deklaracja nie była jeszcze złożona, ale czuli, że nie jest im potrzebna. Kochali się, to wystarczało.


Nagle szloch pani Howard nasilił się. Starsza, siwa kobieta, podtrzymywana przez Victorię, jej córkę, jej już jedyne dziecko, wydawała się tak słaba. Ojciec nie przyjechał na ceremonię. Wyparł śmierć syna że świadomości.
Mike, który stał w pobliżu Belli, starał się ukryć wzruszenie. Spoglądał to na dół, w którym przed chwilą ukryta została trumna, to na dziewczynę. Zastanawiał się, skąd u niej tyle siły.

Bella zerknęła na wyświetlacz komórki, po raz setny w ciągu ostatniego kwadransa. Podeszła do stołu, wygładzając czerwone serwetki i zapalając wysokie świeczki. Nagle jej telefon zadzwonił. Po melodii dzwonka poznała, że to James. Uśmiechnęła się do siebie.
- Halo?
- Witaj, kochanie. - Jego ciepły, głęboki głos zawsze wywoływał u niej dreszcze. Zastanowiła się, czy kiedykolwiek się to zmieni.
- Kiedy będziesz?
- A co, nie możesz się doczekać? - zaśmiał się. - Wyjrzyj przez okno.
Prawie podbiegła do szyby. Ostatnio zachowywała się jak zakochana nastolatka.
I wtedy go zobaczyła.


Ludzie powoli zaczęli przynosić kwiaty i kłaść je na grobie. Bella poczuła, że oni coś do niej mówią. Resztami świadomości starała się odpowiadać na kondolencje.
Kiedy tłum zaczął kierować się do samochodów, Mike podszedł do dziewczyny i otoczył ją ramieniem. Szepnął do jej ucha, że czas już iść. Ona posłusznie dała poprowadzić się w stronę wyjścia. Kiedy jednak odeszła kawałek, pchnięta jakąś siłą odwróciła ponownie głowę. Dostrzegła mężczyznę, w ciemnym garniturze, który na szczycie kwiatów kładzie tabliczkę.

"James Howard. Przeżył 28 lat. Zm. 10 lutego 2008 roku. Spoczywaj w pokoju."

Wysiadł właśnie z taksówki, po drugiej stronie ulicy. Na jego widok poczuła przyjemny ucisk w podbrzuszu. Miał na sobie ciemne spodnie i marynarkę ukrytą za swobodnie rzuconą na wierzch zimową kurtką. Wyglądał jak model. Bella wielokrotnie zastanawiała się, co on w niej widzi.
Kiedy ją dostrzegł, uśmiechnął się szeroko, a ona wiedziała, że w życiu nie widziała nikogo piękniejszego. Nadal patrząc na nią zamknął klapkę telefonu. Zrobiła to samo. Ruszył w kierunku jej domu, przechodząc przez ulicę, nadal w nią wpatrzony.
Kiedy jednak w oczach Isabelli dostrzegł przerażenie i niemy krzyk, spojrzał w prawo. Niestety, za późno.



Image

Przyjemną ciszę holu pewnego apartamentowca przerwało nagle głośne trząśnięcie drzwiami, irytujący dźwięk kółek walizki, prowadzonej po drogim dywanie i przekleństwa wygłaszane pod nosem przez śliczną kobietę o dziewczęcej urodzie. Jej krótkie rude włosy, jak zawsze były w idealnie utworzonym nieładzie, ledwo sięgająca ud, szeroka, kwiecista sukienka i niebotycznie wysokie szpilki doskonale oddawały charakter Natalie, postaci wybiegającej właśnie z windy na podziemnym parkingu.

Od razu skierowała się w stronę swojego czerwonego porsche. Zawsze lubiła szybką jazdę, więc swoje pierwsze większe pieniądze wydała na samochód, o którym zawsze marzyła. Odprężyła się nieco dopiero po opuszczeniu ulicy, na której mieszkał jej brat, Heath. Miała nadzieję, że jej sekret nigdy się nie wyda, a jej samej uda się zapomnieć. Jednak przeszłość nie znika i wychodzi na jaw w najmniej oczekiwanym momencie.

Gorączkowo rozmyślała nad kolejnym krokiem. Zdecydowała udać się do centrum handlowego po kilka butelek wina, truskawki, czekoladę i bitą śmietanę. Martha nigdy nie odmówi jej w potrzebie. Zapomni nawet o swojej diecie, kiedy zobaczy te pyszności.

Po godzinie Natalie parkowała pod drzwiami wejściowymi do budynku przy Weeter Street. Wyciągnęła kluczyki ze stacyjki, zastanawiając się, czy może o wszystkim opowiedzieć przyjaciółce. Oparła głowę o kierownicę. Dlaczego to pojawiło się właśnie teraz, kiedy jej kariera nabiera tak długo przez nią oczekiwanego tempa? I dlaczego, do cholery, to Heath się o tym dowiedział?

Zapaliła papierosa. Poczuła, jak dym nikotynowy powoli rozluźnia jej mięśnie i uspokaja jej rozdygotane nerwy. Trzymając w ustach źródło swego tymczasowego ukojenia sięgnęła po zakupy spoczywające na siedzeniu pasażera i poszła w stronę mieszkania panny Marlow.

Martha otworzyła drzwi z szerokim uśmiechem, który zniknął, by w jego miejscu pojawiło się zaskoczenie.

- Tal? Stało się coś? - zapytała zmartwionym głosem.

- A musiało? Nie mogłam po prostu odwiedzić mojej przyjaciółki? – Natalie odpowiedziała pytaniem na pytanie. Marlow zmartwił ciągły brak uśmiechu u rozmówczyni.

- Ty nigdy nie przychodzisz bez powodu. Droga do mojego mieszkania jest zawsze dłuższa, niż do twojego - zażartowała, celowo powtarzając to, co Nat kiedyś powiedziała do niej. To także nie wywołało u niej rozbawienia. - Przerażasz mnie. Wchodź!

Kiedy Morrison weszła do salonu, zobaczyła blondyna siedzącego na kanapie i oglądającego jakieś głupie reality show. Pytającym wyrokiem spojrzała na Marthę, która podeszła tylko do niego i powiedziała:

- Jasper, to Natalie Morrison. Poznajcie się i polubcie, bo będziecie razem pracować.

Po tych słowach skierowała się do kuchni. Mężczyzna momentalnie sięgnął do stolika po pilot, wyłączył telewizor i wstał, podając rękę nowoprzybyłej.
- Miło mi było poznać - Tal zaakcentowała przedostatnie słowo.

Jazz popatrzył na nią zdziwiony, po czym uśmiechnął się i ruszył do kuchni, zabierając wcześniej miskę po popcornie, po czym wyszedł z mieszkania.

- Coś ty mu zrobiła? - Marta wypadła z kuchni z kieliszkami na wino. Jej zacięta mina wyrażała chęć skrzywdzenia przyjaciółki.

Natalie wyruszyła tylko ramionami. Marlow usiadła na oparciu kanapy, zmęczona próbami dobrowolnego wyciągnięcia z koleżanki tego, co ją trapi. Po raz ostatni spróbowała z innej strony.

- Miałam dziś koszmarny dzień - powiedziała, siląc się na obojętność.

Tal prychnęła.

- Słońce, domyślam się, że nie tak koszmarny jak mój. Mniemam, że dziś twój brat nie dostał na pocztę twojego filmu porno i nie zagrożono mu, że video trafi do mediów? Witaj w moim świecie.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Marcelinka Wampirka
Nowonarodzony



Dołączył: 11 Maj 2009
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 19:37, 11 Lip 2009 Powrót do góry

O to mnie zaszokowałaś Esme i Emmet nie no... Zatkało mnie.
A całość jak zwykle bardzo fajna. Czytało się szybko i przyjemnie.
Szkoda, że James zginął, ale mam nadzieję, że Ed pomoże Belli się otrząsnąć.
Mam nadzieję, że niedługo wstawisz nowy rozdział, bo czekam na niego z niecierpliwiością.
pozdrawiam M.W


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin