FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Pantera [NZ] Zawieszony! Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
xxxvampirexxx
Wilkołak



Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraina Czarów ;)

PostWysłany: Czw 14:07, 29 Kwi 2010 Powrót do góry

Chciałam umieścić tutaj inny ff, ale stwierdziłam, że jest niedopracowany. Dlatego umieszczam tutaj inny tekst, dobry na niedzielne wieczory.
A! Bym zapomniała.
+16 z powodu przekleństw.
Postacie są kanoniczne i nie. Trochę pozmieniałam charaktery, ale nie różnią się zbytnio od pierwowzorów. Belli nie ma! Nudziła mnie już, więc stworzyłam za nią inną postać. Jest trochę dziecinna, tylko tyle powiem. Wszystko dzieje się w Forks.
Są wampiry i wilkołaki. Kim jest bohaterka, to później :)
Jeśli was zaciekawi, będę kontynuować.
Prosiłabym o KK i wytykanie błędów.
Wilkołaki będą troszkę 'przerobione'.

Beta: Marionetka, która przetrwała moje wymyślanie :)

Rozdział 1

Forks.
Kolejne zadupie. Za jakie grzechy? Żeby chociaż wybrać miasto tętniące życiem, np. Nowy Jork czy Las Vegas, ale nie.
Jeszcze ci się tu spodoba. Jest cicho, spokojnie i ciekawie.
Tak powiedziała moja przyszywana mama. Jestem ciekawa, co jest tak ciekawego w deszczu, który leje tutaj dwadzieścia cztery godziny na dobę. Pieprzone chmury.
Przecież ta dziura nawet nie liczy sobie pięciu tysięcy mieszkańców! Cholera. Z tego, co wiem, to chyba trzy tysiące.
Całe trzy tysiące osób, które będą tak zaciekawione tobą, że nawet nie zauważą, iż nie jesteś człowiekiem.
Ludzki umysł to jakiś żart. Niby myśli, ale o czym? Co zrobić na obiad, dlaczego ktoś to zrobił, jak mu to powiedzieć itd. Kieruje, doradza, pokazuje. Ciało ludzkie jest jego marionetką, a człowiek myśli, że jest panem samego siebie.
Ludzka głupota nie zna granic.
Westchnęłam. Czy nie można chociaż raz się zabawić? Chcę do miasta! Do prawdziwego miasta! Do klubów, kawiarni, normalnej szkoły i do prawdziwego, szalonego życia.
Nie do mokrego, zimnego i nudnego Forks.
Aha. Oto tabliczka.
Witamy w Forks!
Minęłam ją jak najszybciej. Nie na długo, pomyślałam. Coś się wymyśli. Trzeba troszkę pozmyślać, jak mi tu źle i będzie po sprawie. Moja przyszywana mama zgodzi się ze mną i wyjedziemy stąd jak najszybciej.
Spojrzałam na nią. Siedziała obok mnie. Była stara. Nie wyglądała jak moja mama. Średnia wieku, jaki jej dają to sześćdziesiąt trzy lata. Prędzej stwierdzą, że to moja babcia niż mama.
Jesteśmy tak jakby rodziną. Nie wiąże nas żadne pokrewieństwo, jednak jesteśmy z tego samego gatunku. To tak jakby rodzina. Chyba.
Miała białe włosy związane w kucyk. Większość starszych ludzi ma siwe włosy. Jej były białe jak śnieg.
Na jej twarzy widać było pełno zmarszczek. Gdy coś mówiła lub się uśmiechała, zdawały się jeszcze głębsze.
Najbardziej kochałam jej oczy. Istny błękit. Były jak otwarta księga, zawsze wyczytasz z nich uczucia, jakie nią targają.
Spojrzała na mnie.
- Dlaczego na mnie patrzysz? Lepiej patrz na drogę. Nie chcę umrzeć w tak młodym wieku – dobrze słyszałam. Młodym. Uważała siebie za młodą kobietę, na którą czeka dużo przygód.
Wyszczerzyłam się do niej.
- Przecież wiesz, że nie muszę patrzeć na drogę.
Wzruszyła ramionami i spojrzała za okno.
Miałam dobry refleks. Jeden z plusów naszego gatunku. Jesteśmy silni, szybcy i niepokonani.
Nikt nam nie zagraża. Wampiry czy inni zmiennokształtni nie stanowią zagrożenia.
Wampiry są słabe przy nas. Nasz rodzaj jest lepszy od nich. Wystarczy wiedzieć, jakie są ich słabe punkty. Problemem jest gdy mają jakiś dar, który nas rani. Wtedy masz dwa rozwiązania: uciekać lub walczyć. Ja zawsze wybieram drugie. Nie ma to jak dobra zabawa.
Zmiennokształtni nie zabijają swojej rodziny. Zdarzały się wyjątki, ale to tylko w kwestii objęcia władzy i miłości. Norma.
Moim oczom ukazały się domy. Nic ciekawego. Ot, takie rodzinne domki.
Przyśpieszyłam. Miejmy to wreście za sobą. Ukradkowo spojrzałam na Emily. Nadal patrzyła na ‘widoki’ za oknem. Naprawdę, czy to pieprzone Forks jest ciekawsze niż ja?!
Pewnie się obraziła. Czasem zachowywała się jak nastolatka pod wpływem hormonów. Bo jaka kobieta w podeszłym wieku tak robi? Oczywiście Emily Rosmel.
Westchnęłam. Czasem czułam się, jakbym miała więcej lat niż ona. Dołujące.
Skręciłam w stronę lasu. Jedynym plusem mieszkania na tym odludziu było posiadanie domu w lesie. Przynajmniej będę miała gdzie się wybiegać. Ciekawe, czy w miastach miałabym miejsce do biegania? O przemianie nie było nawet mowy. Może będzie lepiej jeśli zamieszkamy tutaj?, pomyślałam.
K u r w a. Zaczęłam myśleć jak na mój wiek przystało. Im robisz się starsza, tym w głowie bardziej rozważna. Jeszcze tego mi brakowało. Lucy Marie McCarthy staje się poważna. Apokalipsa.
Już dojeżdżaliśmy na miejsce. Dziwnie się czułam. Nie wiedziałam, czego się spodziewać. Kolejnego nudnego domku jakich tysiące innych, czy wypasionej willi? O tym drugim mogłam pomarzyć. Emily nie lubiła wydawać pieniędzy na byle co. Według niej mieszka się tak samo w małym domku jak w willi. Tylko że w tym pierwszym jest mniej miejsca. Dużo mniej miejsca. Poprawka: bardzo dużo mniej miejsca.
Przyśpieszyłam. Im szybciej się rozczaruję, tym lepiej. Będę miała więcej czasu na wybieganie się. Uśmiechnęłam się na tą myśl. Lubiłam uczucie podczas przemiany. To ciepło rozlewające się po całym twoim ciele. Jakby twoja prawdziwa tożsamość została uwolniona. I ten wiatr. Uwielbiałam uczucie smagającego moje ciało wiatru, gdy biegłam. Czułam się wtedy wolna.
Zatrzymałam się. No to pora zobaczyć, co kupiła tym razem. Ciekawe czym będzie się różniła od pozostałych. Łazienka w innym miejscu lub inaczej umeblowany. Coś w tym rodzaju.
Wysiadłam z mojego autka. Kochałam je ponad życie. Ferrari 599 GTO, moja dziecinka.
Odwróciłam się i kopara mi opadła. Moim oczom ukazał się największy dom, jaki widziałam. Cały biały z wielkimi oknami. Do drzwi prowadziły marmurowe schody. Same drzwi wyglądały jak wyjęte z czasów rycerzy. Wielkie i ciężkie. Nie czekając na Emily, pobiegłam do wejścia. Otworzyłam drzwi na oścież i weszłam do salonu. Pomalowany cały na beż. W środku stały dwie kanapy, a między nimi szklany stół. Na ścianie wisiała plazma, po obu jej stronach obrazy. Mało mnie obchodziły. W rogu stał fortepian. Biały, do koloru.
Spojrzałam w prawą stronę i zobaczyłam kuchnię. Była połączona z salonem. Pierwsze, co zauważyłam, to była wielka lodówka. Tylko ona mnie obchodziła. Nie umiałam zgrzać wody, a co dopiero gotować. To wszystko robiła moja przyszywana mama.
Poszłam przed siebie i weszłam na schody. Znalazłam się w korytarzu. Liczył sobie pięć drzwi. Między pierwszym a drugim wejściem prawej strony korytarza stał stolik, a na nim puszka. Podeszłam do niego. Nad stolikiem wisiała kartka.
Za każde przekleństwo i zniszczoną rzecz wrzuć dolara.
Zbankrutuję.
Podeszłam do pierwszych drzwi po prawej stronie korytarza.
Zamknęłam oczy i nacisnęłam na klamkę. Przestąpiłam próg.
Otworzyłam oczy. Była to sypialnia. Cała w kolorze ciemnego beżu. Po mojej prawej stronie znajdowały się drzwi. Sprawdzę je później, pomyślałam.
Jakieś metr od nich były drugie drzwi. Aha, może jeszcze znajdę trzecie?
Spojrzałam przed siebie. Na środku znajdowało się wielkie łóżko, które z łatwością pomieściłoby z pięć osób. Narzuta była pod kolor ściany. Po lewej stronie łóżka stał stolik. Miejsce na zagładę każdego pięknego snu, czyli budzik.
Spojrzałam w lewo. Zamiast ściany z cegieł, zobaczyłam ‘ścianę’ z szkła. Widok wychodził na las. Piękne.
Będę mogła się urywać kiedy będę chciała. Musiałam podziękować Emily. No właśnie, gdzie ona jest?
Odwróciłam się i stał tam nie kto inny, jak ona. Uśmiechała się do mnie i wyciągała ramiona w moją stronę. Nie myśląc więcej, pobiegłam do niej, by ją uściskać.
- Dziękuję, dziękuję... – powtarzałam jak zepsuta płyta.
- Nie ma za co. Przepraszam, że dopiero teraz, ale wiesz, jaki mam wygórowany gust.
Uśmiechnęłam się między wypowiadaniem „dziękuję”. Była bardzo wymagająca co do wystroju. Prostota była dla niej najważniejsza.
Odkleiła mnie od siebie.
- Pewnie chcesz wiedzieć, co znajduję się za tymi drzwiami? – Wskazała na pierwsze drzwi.
Nie, pomyślałam. Nie mam ochoty wiedzieć, co tam jest.
- Oczywiście. – Idiotka. – Może mi najpierw powiesz?
- Garderoba.
Jęknęłam.
Kto lubił pomieszczenia wypełnione ubraniami? To tak, jakbym zamknęła się w ciasnej szafie. Lubię zakupy i ubrania, ale za pomieszczeniami, gdzie się one znajdowały, nie przepadałam.
- A te drugie?
- Nic znaczącego, łazienka.
Aha. Ciekawe, czy by tak mówiła, jakby nie mogła skorzystać z niej przez tydzień.
- A reszta drzwi?
Uśmiechnęła się i chwyciła mnie za rękę. Wyprowadziła z pokoju na korytarz i wskazała pierwsze drzwi po lewej stronie korytarza.
- Tam znajduje się biblioteka. – Wskazała na kolejne – A tam łazienka. Te przed tobą na samym końcu korytarza to moja sypialnia. Po prawej stronie jest druga sypialnia.
Spojrzałam na nią pytająco.
- No co? Chciałam mieć tak na wypadek, gdyby coś się stało.
- Ta, gdyby jakiś zabłąkany staruszek zgubił się w lesie. Auć! – krzyknęłam, gdy uderzyła mnie w ramię.
- Nie jeden staruszek, ale dwóch. – Spojrzałam na nią jak na kosmitę, ale ta tylko się uśmiechnęła i poszła w stronę swojej sypialni.
Nie ma to jak mieszkać ze zboczoną staruszką.
Wzruszyłam ramionami i weszłam do mojego pokoju. Jak to fajnie brzmi: mój pokój.
Dwa tygodnie życia na walizkach nie jest zbyt miłe. Zwłaszcza brak snu.
Mimo iż jestem niezniszczalna, sen jest mi potrzebny.
Emily żartuje, że sen jest jak odświeżacz. Położysz się spać, a nazajutrz czujesz się, jakby ktoś wcisnął przycisk „odśwież”.
Najpierw trzeba się umyć. Ruszyłam w stronę drzwi prowadzących do łazienki. Pociągnęłam za klamkę i zobaczyłam pomieszczenie pokryte kafelkami w kolorze piasku. Stał tam prysznic, kosz na ubrania, umywalka i lustro. Typowa łazienka.
Na koszu leżała piżama. Kochana Emily, pomyślała o wszystkim.
Zrzuciłam z siebie ubrania i weszłam pod prysznic. Ciepła woda rozluźniła moje zbolałe mięśnie. Sięgnęłam po gąbkę, którą namydliłam i zaczęłam szorować ciało.
Czterogodzinna jazda samochodem nie była wygodna.
Spłukałam pianę z ciała i zakręciłam wodę. Wyszłam spod prysznica i sięgnęłam po ręcznik, który wisiał na ścianie.
Wytarłam ciało i ubrałam piżamę. Krótkie, granatowe spodenki i do tego czarna bluzka na ramiączkach. Normalnie, pomyślałam.
Podeszłam do lustra.
Uważałam siebie za ładną osobę. Nie piękną ani brzydką, ale ładną.
Miałam szare oczy. Nie lubiłam ich. Wydawały się otwartą księgą. Gdy się denerwuję, błyszczą, tak powiedziała mi Emily.
Lekko zadarty nos też był mankamentem mojej twarzy. Nie lubiłam go. Przypominał mi trochę nos świni.
Jednak lubiłam moje usta. Niewiarygodnie czerwone, jak krew.
Skrzywiłam się, głupie porównanie, ale taki miały kolor. Odcień krwi.
Moją twarz okalały czarne włosy, które układały się w delikatne fale. Całość wyglądało dobrze. Nie świetnie.
Moja figura była przeciętna. Zawsze miałam na niej kompleksy.
Myślałam, że jestem za chuda, zbyt umięśniona, mam za małe piersi, mój tyłek jest płaski itd. Każdy, kogo znałam, mówił mi, że zabiłby za taką figurę. Ja uważałam ją za okropną.
Po umyciu zębów i rozczesaniu włosów wyszłam z łazienki i runęłam na łóżko.
Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez xxxvampirexxx dnia Czw 14:03, 05 Sie 2010, w całości zmieniany 6 razy
Zobacz profil autora
Nina=)
Wilkołak



Dołączył: 25 Wrz 2009
Posty: 204
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 16:25, 29 Kwi 2010 Powrót do góry

Błędy!
Przydałaby się jakaś beta!
wypisałam tu kilka z nich:
xxxvampirexxx napisał:
Co zrobić na obiad, dlaczego ktoś to zrobił

- powtórzenie
xxxvampirexxx napisał:
Do prawdziwego miasta! Do klubów, kawiarni, normalnej szkoły i do prawdziwego, szalonego życia.

-powtórzenie
xxxvampirexxx napisał:
Dlaczego na mnie patrzysz? Lepiej patrz na drogę.

-powtórzenie
xxxvampirexxx napisał:
Nie umiałam zgrzać wody

-zgrzać? chyba chodziło ci o zagrzać
xxxvampirexxx napisał:
Jakieś metr od nich były drugie drzwi

-literówka... no chyba, że było to celowe
xxxvampirexxx napisał:
wygórowany gust

-może się czepiam ale dziwnie mi to brzmi
xxxvampirexxx napisał:
ale za pomieszczeniami, gdzie się one znajdowały, nie przepadałam.

-przecinek przed ' nie przepadałam' jest chyba niepotrzebny
xxxvampirexxx napisał:
Zawsze miałam na niej kompleksy.

- na niej kompleksy? Coś mi tu nie pasuje.

A poza tym tekst całkiem przyjemny... Właściwie nie wiem o co chodzi, ale czytało się fajnie ;P
Zastanów się dobrze nad betą
Pozdrawiam
Nina =)
[/b]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Invisse
Zły wampir



Dołączył: 19 Lip 2009
Posty: 355
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 16:30, 29 Kwi 2010 Powrót do góry

Jestem, jestem :D

Mokre, zimne Forks Wink Zauroczył mnie opis ludzi-marionetek, zaciekawiło mnie szalenie, kim jest główna bohaterka.
Podoba mi się zabieg stylistyczny, jaki stosujesz do opisów, np. przy opisywaniu włosów jej przyszywanej matki, Emily, bo krótkie zdania każą się skupić na każdym szczególe. Lepiej jednak opis wygląda, gdy nie piszesz każdego zdania od nowego akapitu - to oczywiście tylko taka moja malutka sugestia Wink
Ale na serio, kim Lucy może być? McCarthy? Czyżby coś ją łączyło z niejakim Emmettem McCarthym? A Emily? Lucy jest wilkołakiem? Ja nie mogę, kim ona jest ;P

I jeszcze taki drobiazg wyłapałam:
Cytat:
Miejmy to wreście za sobą.

wreszcie, oczywiście Wink

Pozdrawiam Wink
In.

Edit. Czy tytuł opowiadania ma coś wspólnego z główną bohaterką?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Invisse dnia Czw 17:59, 29 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Marionetka
Zły wampir



Dołączył: 21 Lut 2010
Posty: 281
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod łóżka Kajusza

PostWysłany: Czw 16:37, 29 Kwi 2010 Powrót do góry

Nina=) napisał:
Błędy!
Przydałaby się jakaś beta!
wypisałam tu kilka z nich:
xxxvampirexxx napisał:
Co zrobić na obiad, dlaczego ktoś to zrobił

- powtórzenie
xxxvampirexxx napisał:
Do prawdziwego miasta! Do klubów, kawiarni, normalnej szkoły i do prawdziwego, szalonego życia.

-powtórzenie
xxxvampirexxx napisał:
Dlaczego na mnie patrzysz? Lepiej patrz na drogę.

-powtórzenie
xxxvampirexxx napisał:
Nie umiałam zgrzać wody

-zgrzać? chyba chodziło ci o zagrzać
xxxvampirexxx napisał:
Jakieś metr od nich były drugie drzwi

-literówka... no chyba, że było to celowe
xxxvampirexxx napisał:
wygórowany gust

-może się czepiam ale dziwnie mi to brzmi
xxxvampirexxx napisał:
ale za pomieszczeniami, gdzie się one znajdowały, nie przepadałam.

-przecinek przed ' nie przepadałam' jest chyba niepotrzebny
xxxvampirexxx napisał:
Zawsze miałam na niej kompleksy.

- na niej kompleksy? Coś mi tu nie pasuje.

A poza tym tekst całkiem przyjemny... Właściwie nie wiem o co chodzi, ale czytało się fajnie ;P
Zastanów się dobrze nad betą
Pozdrawiam
Nina =)
[/b]

Przepraszam najmocniej, moje przeoczenia, ale tylko raz sprawdziłam, bo mam testy próbne w szkole i trochę się stresowałam, najmocniej przepraszam raz jeszcze. Co do przedostatniego błędu, to moim zdaniem ten przecinek być powinien, w końcu są dwa czasowniki. Raz jeszcze najmocniej przepraszam, następnym razem bardziej się postaram. Proszę o wybaczenie. M.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Marionetka dnia Czw 16:43, 29 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Phebe
Wilkołak



Dołączył: 17 Kwi 2010
Posty: 140
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sleepy Hollow

PostWysłany: Czw 18:54, 29 Kwi 2010 Powrót do góry

Ja również dołączam się do apelu- beta bywa całkiem przydatna.
Nie będę skupiać się na błędach (oprócz wyżej wymienionych oraz braku akapitów, stylistycznie kilka rzeczy mi zgrzytało), ale skupię się na treści.
Muszę przyznać, że mnie zaintrygowałaś wow2
*marszczy czoło i drapie się po brodzie*
Kim jest główna bohaterka?
Kim jest Emily?
McCarthy? Czyżby pewne konotacje z tym McCarthym, o którym myślę?
Ciekawe...
Co do braku Belli- faktycznie, niejednemu się już troszkę *chrząka znacząco* przejadła. Mam nadzieję, że wykreowana przez Ciebie postać fajnie się rozwinie. Czekam na więcej. Good Luck Cool


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
xxxvampirexxx
Wilkołak



Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraina Czarów ;)

PostWysłany: Czw 19:57, 29 Kwi 2010 Powrót do góry

Łaaa! :) Dziękuje. Szczerze? Myślałam, że ten tekst może być... na niskim poziomie i nikt nie będzie się nim interesował. I taka niespodzianka Wink
Chciałam wytłumaczyć wszystko, jednak jak to napisałam, prawie całość 'wypaplałam'. Zdecydowałam, że będzie to 'elementem zaskoczenia'.
W rozdziale 2 można dowiedzieć się więcej. Na razie tyle.

xxx.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez xxxvampirexxx dnia Czw 20:00, 29 Kwi 2010, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
Karen.
Zły wampir



Dołączył: 09 Sie 2009
Posty: 412
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: NYC

PostWysłany: Pią 11:12, 30 Kwi 2010 Powrót do góry

No więc tak...
Weszłam na tego fanficka, bo "Pantera" kojarzy mi się ze znajomą, na którą pare osób tak mówi. ;P
Ale jak przeczytałam, okazało się, że to inna Pantera, niż "moja" Pantera. I bardzo dobrze. Fajnie się czyta, jestem ciekawa jak dalej rozwinie się akcja, i intryguje (nie wiem czy dobrego slowa użyłam) mnie nazwisko głównej bohaterki.
Ogólnie podoba mi się, a na ogół jestem wybredna. No dobra. Nie jestem ;p. Czytam wszystko co mi w ręce wpadnie. Ale jeśli coś mi się nie podoba, to czytam powoli, bardzo powoli, a twoje opowiadanie przeczytałam, że tak powiem, na jednym wdechu.
A więc, weny życzę i oby następny rozdział byl tak dobry, jak ten, albo jeszcze lepszy. :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
xxxvampirexxx
Wilkołak



Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraina Czarów ;)

PostWysłany: Pon 20:20, 03 Maj 2010 Powrót do góry

No to lecimy dalej.
Beta: Marionetka.
A! Mogę zdradzić, że w 3 będzie rozmowa z misiem :)
Proszę o KK i wytykanie błędów. Nawet jeśli nie umiesz pisać KK, to daj znak, że ci się podoba :)

[link widoczny dla zalogowanych] --> chomik, na którym znajdziesz rozdział :)

Rozdział 2

- Wiesz, że dzisiaj jest twój pierwszy dzień w szkole?
- Nawet mi nie mów.
Kto by się cieszył, że idzie do szkoły? Ja na pewno nie.
Widzieć tylu ludzi w jednym budynku, nieświadomych, że ich życie wisi na włosku. Gdybym była nimi, w ogóle bym nie szła.
- Podobno mieszka tutaj rodzina wampirów.
Że co? Jeszcze jestem zmuszona do przebywania w jednym pomieszczeniu z pijawkami. Pięknie.
- Naprawdę. Nie mogłaś wybrać lepszego miejsca.
- Wiem – uśmiechnęła się. – A na dodatek są tutaj inni zmiennokształtni.
To już coś. Ciekawe, w co się zmieniają?
- To może ich poznam. Dziwi mnie jednak to, że przebywają w takiej dziurze razem z wampirami.
Ja bym nie wytrzymała. Już na samo wspomnienie o pijawkach w jednej szkole ze mną mam drgawki. Nie wiem, jak się opanuję, by przed kilkoma setkami osób nie rzucić się na nie.
- Idź już, bo się spóźnisz – pogoniła mnie.
Westchnęłam. Ten dzień będzie pełen wrażeń, pomyślałam. Ciekawe, czy się dzisiaj zabawię?

***

Droga do szkoły ciągnęła się w nieskończoność.
Żeby to chociaż się chciało. Żeby chociaż chciało mi się uczyć znowu tego samego. Może spotkam jakiegoś przystojniaka? Byłoby fajnie. Nie zamierzam tu tkwić bez żadnej rozrywki.
Pewnie jeszcze dzisiaj odwiedzę tych zmiennokształtnych. Jestem ciekawa, dlaczego nas nie przywitali. My i oni to przecież ta sama rodzina. Mogliby okazać chociaż trochę zainteresowania. O wampirach to już nawet nie wspomnę. Całkowita olewka.
I dlaczego moi pobratymcy pozwalają tym pijawkom zabijać ludzi na ich terenie? Ja bym się w życiu nie zgodziła.
Może wampirów jest więcej, a oni się boją? Nie, to głupie. Zmiennokształtnych cechuje to, że się nigdy nie poddają. Zwłaszcza ja.
Skręciłam w stronę parkingu. Jeju, znowu wszyscy patrzą się na moje autko. Mogliby robić to dyskretniej. Wiem, że nie co dzień widzi się takie cudeńko, ale trochę rozumu. Mam nadzieję, że nie będą koczować przed nim albo robić sobie zdjęć. To już byłoby przegięcie.
Stanęłam na wolnym miejscu. Bądź optymistką i wierz, że ten dzień nie będzie jedną, wielką porażką.
A może by tak jechać do domu? Powiem Emily, że źle się tu czuję i będzie po sprawie.
Nie! Najpierw trzeba zobaczyć pobratymców. Już nie mogę się doczekać.
Uśmiechnęłam się. Nie będzie źle. Jesteś dzielna, silna i odważna. Idź i pokaż wszystkim, mówiłam sobie.
Żałosne, pomyślałam. Trzeba przestać gadać do siebie. To chore.
W niezłym humorze wysiadłam z auta.
I na tym się skończyło dobre nastawienie.
Obok mnie stało srebrne volvo, a przed nim, uwaga, pijawy! Ten odór rozpoznałabym wszędzie.
Skrzywiłam się. Może jednak teraz pojadę do Emily? Uspokój się, idiotko, skarciłam się w myślach. Jeśli mnie zaatakują, to im współczuję. Nie dam się tak łatwo, a mój rekord to siedem zabitych wampirów naraz.
Szybko policzyłam, ilu ich jest. Pięciu. Żaden problem.
Uśmiechnęłam się do nich i poszłam w stronę szkoły. Dopiero teraz zauważyłam, że wszyscy patrzą na mnie. Pewnie mają święto, w końcu nowa osoba w tym zapadlisku.
- Cześć!
Spojrzałam w stronę, z której dobiegał głos. Była to dziewczyna, która chyba zasnęła, gdy odwiedzała solarium. Jeszcze do tego tona pudru.
Zatrzymałam się. Ubrana w białe kozaczki, mini i różowy top, który ledwo co zakrywał niewidoczne piersi wyglądała jak podróbka Barbie. Po jej ubraniach bałam się spojrzeć na twarz ich właścicielki.
Do odważnych świat należy!
To ja chyba będę mięczakiem i sobie pójdę.
- Jestem Jessica, a ty? – Zlustrowała mnie wzrokiem. Suka. Byłam ubrana w białą tunikę, czarne rurki i białe szpilki. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Nic niezwykłego.
Może tak udać, że jej nie zauważyłam, ale to już chyba po fakcie. Trzeba być miłym, pomyślałam.
- Lucy – powstrzymałam się od przeliterowania mojego imienia, myślałam, że mogłaby tego nie zrozumieć – i, jak widać, jestem nowa. Może byłabyś tak miła i pokazała mi, gdzie jest sekretariat? – mówiłam powoli i wyraźnie, by zrozumiała. Naprawdę bałam się, że pod tą toną pudru nie ma żadnego organu, który jest odpowiedzialny za myślenie.
- Oczywiście – uśmiechnęła się, a jej makijaż wyglądał tak, jakby miał zaraz się pokruszyć i odpaść.
– Zaprowadzę cię, nie martw się, możesz usiąść z nami w stołówce. Wiem, jak wygląda pierwszy dzień w nowej szkole. Ja... – dalej nie słuchałam, tylko szłam za nią. Zastanawiałam się, czy odróżnia wskazanie jakiegoś miejsca od zaprowadzenia tam. Spojrzałam na nią. Miała brązowe włosy, które wyglądały jak siano. Pewnie po wielokrotnym farbowaniu, pomyślałam. Do tego krzywy nos i wąskie usta. Jedynie jej oczy były ładne – niebieskie, tak jak u mojej przyszywanej mamy - które podkreśliła zielonym cieniem do powiek. Ciekawe, do czego miał pasować?
- To tutaj – spojrzałam na nią zdezorientowana.
- Co? – chyba skapnęła się, że jej nie słuchałam, bo tupnęła nogą i odeszła. Wielkie mi co, obraziła się. Jakby mi na niej zależało.
Ale co ja miałam zrobić? A! Iść do sekretariatu.
Odwróciłam się i otworzyłam drzwi, na których wisiał napis Sekretariat. Od razu uderzył mnie zapach potu i papierosów. Ohyda.
Podeszłam do biurka. Za nim siedziała kobieta, która zapomniała, co to jest zdrowe odżywianie. Miała pewnie ponad dwadzieścia kilogramów nadwagi. Ubrana w obcisły, czerwony sweterek (bo tylko to widziałam), wyglądała na o wiele starszą i grubszą. Jej włosy pewnie nie miały styczności z szczotką od tygodnia, bo były zaplątane i sterczały na wszystkie strony świata. Twarz posiadała pulchniutką, wyglądającą jak piłeczka.
Kiedy ja ostatnio grałam w kosza albo w siatkówkę?, pomyślałam.
- W czym mogę pomóc?
- Nazywam się Lucy Marie McCarthy i przyszłam po mój plan zajęć.
- Chwilkę.
Kiedy ona szukała planu, ja próbowałam sobie przypomnieć, jak wyglądały pijawy. Nie przypatrzyłam się im, a to błąd. Nietrudno będzie je znaleźć, ale wolę być przyszykowana.
Zapamiętałam tylko rudą czuprynę. Nie wiem, dlaczego, ale to wszystko, co mogłam sobie przypomnieć. Pewnie zobaczę ich w stołówce. Wzdrygnęłam się. Ciekawe, jak ją traktowali. Pewnie to tam wybierają swoje ofiary.
- Proszę. – Wyrwana z rozmyślania powróciłam do rzeczywistości. Ostatnio często mi się to zdarzało. – Tu jest plan zajęć i budynku. Mam nadzieję, że spodoba ci się w naszej szkole.
- Nie wątpię – mruknęłam pod nosem. Już widzę, jak zaprzyjaźniam się z pijawkami i biegamy sobie wesoło po łące.
Zabrałam od niej plan i wyszłam. Zerknęłam na kartkę.
Pierwsza trygonometria. Sala nr 104.

Nietrudno odnaleźć salę, trudniej nie rzucić się na wampira, który stał przed drzwiami. Jak się dowiem, że mam z nim lekcję, to chyba dzisiaj kogoś zabiję.
Z zaskoczeniem stwierdziłam, że posiadał rudą czuprynę, którą zapamiętałam. Po uważnym przypatrzeniu się widać złote i brązowe kosmyki. Chłopak był blady i piękny. Ostre rysy twarzy dodawały mu dzikości. Ubrany w niebieski T-shirt i jeansy (wszystko markowe), wyglądał całkiem, całkiem.
Głupia! To pijawka, upomniałam się. One są złe i zabijają ludzi.
Tak byłam zajęta rozmyślaniem, że nie zauważyłam, jak do mnie podszedł i złapał za rękę.
- Idziesz ze mną.
Oniemiała patrzyłam na niego i nawet nie zareagowałam, kiedy mnie dotknął. Czekaj!
Pijawka chwyciła mnie za rękę. Chociaż to przyjemne, ale, ku***, dotknął mojej skóry. I ciągnie mnie jak szmacianą lalkę. Tak nie będzie.
- Spieprzaj! – Wyszarpnęłam rękę z jego uchwytu. Zauważyłam, że zdążył mnie zaprowadzić aż na parking. Spojrzałam za niego. Przy ich samochodzie stała reszta jego pobratymców i nie ma żadnych innych uczniów. Pięknie, spóźnienie pierwszego dnia.
Spojrzał na mnie jak na ułomną i spróbował mnie chwycić drugi raz. Tylko że ja się już nie dam.
- Powiedziałam: spieprzaj! Przeliterować? S P I...
- Wiem, co powiedziałaś – przerwał mi. – Ale i tak pójdziesz z nami. - Znowu wziął mnie za rękę i spróbował iść, tylko ja stałam jak wryta i patrzyłam w miejsce, gdzie mnie trzymał.
- Zabierz ją.
- Co?
- Zabierz swoją dłoń – powiedziałam już wkurzona.
- Nie mam zamiaru tego zro…
Nie dokończył.
Jednym ruchem wykręciłam jego rękę i powaliłam na ziemię.
- Kiedy mówię, że masz zabrać swoją łapę, to masz ją zabrać. Czy mózg ci się zlasował po tylu latach życia?
Za sobą usłyszałam śmiech. Odwróciłam się. Był to chyba największy wampir, jakiego widziałam. Wyglądał jak miś. Góra mięśni.
Uśmiechnął się do mnie.
- Przepraszam za Ediego...
- Hej! – krzyknął wampir pode mną. Niezrażony miś (tak będę go teraz nazywać) kontynuował dalej.
- ...ale był za mało delikatny. Chcieliśmy tylko, żebyś z nami pojechała.
- A niby czemu mam z wami jechać? Mam lepsze rzeczy do zrobienia.
- Na przykład siedzenie w szkole? – zapytała blondynka, która stała obok niedźwiadka. Przy niej poczułam się brzydka. Blond włosy do pasa, pełne usta, piersi jak Mount Everest i długie do nieba nogi.
- To lepsze niż bycie z wami. – Prychnęła. Jeju, kolejna się obraziła. Może założy z Jessicą Kółko Obrażonych Na Lucy?
- Według mnie podróż z nami jest o wiele ciekawsza. Poznamy się i staniemy się najlepszymi przyjaciółkami do... – ciągnęła druga wampirzyca o wyglądzie chochlika. Była mała, miała nastroszone włosy, idealny chochlik - ...będziemy jeździć na zakupy i pożyczać sobie ubrania...
- Nie, dzięki – przerwałam jej. – Możesz się z tymi zakupami wy...
Mowę przerwało mi dzwonienie telefonu. Piękniejszego momentu nie mogło sobie wybrać.
Westchnęłam. Wstałam z Ediego i wyciągnęłam telefon. Na wyświetlaczu migał napis Emily.
- Halo?
- Lucy? Są z tobą wampiry?
- Może by tak najpierw „cześć”? – Co ją obchodzą wampiry?
- Cześć! Są z tobą? Jeśli tak, to powiedz kto.
- No, są. Edzio – ten na tę nazwę warknął, a miś się zaśmiał – drugi wyglądający jak niedźwiedź, trzecia... yyy... to wyniosła paniusia – blondi prychnęła na tę nazwę – chochlik – tym razem to Edzio parsknął śmiechem – i... – spojrzałam na chłopaka, który stał obok drugiej wampirzycy. Na twarzy miał wypisany ból – i piąty, co wygląda, jakby go coś bolało.
- Jedź z nimi.
- Że co?! – Teraz to już przeginają! – Mam jechać z nimi? Chyba o czymś zapomniałaś. Wiesz, kim oni są?
- Wiem, że to wampiry, kochana.
- No to pewnie wiesz, że za żadne skarby nigdzie z nimi nie pojadę. – Prędzej zaprzyjaźnię się z Jessicą.
Edzio parsknął, a ja spojrzałam na niego pytająco. Powiedziałam coś śmiesznego?
- Proszę cię, pojedziesz swoim autem. Zrób to dla mnie. Upiekę babeczki, dobrze?
Na myśl o smacznych babeczkach ślina napłynęła mi do ust. Ciepłe, prosto z pieca i w dodatku zrobione przez Emily. Pychota.
- Chcę pięćdziesiąt. – Jak się najeść, to do syta.
- Dobrze, ale jedź z nimi i nie zrób niczego głupiego. A! I bądź dla nich miła.
- Postaram się, ale to kosztuje – uśmiechnęłam się.
- Siedemdziesiąt i ani więcej.
- Okej.
Zadowolona z utargu przerwałam połączenie i już nie mogłam się doczekać, kiedy wtopię zęby w babeczki. Zawsze mnie tak przekupuje. Na przykład wtedy, gdy miałyśmy się przeprowadzić do tej dziury. Trzeba popracować nad sobą i nauczyć się, jak jej odmawiać, pomyślałam.
- Nie ma to jak silna wola – mruknął Edzio, a miś się zaśmiał.
- Nie obrażaj jedzenia – powiedział mu. Już go lubiłam.
Odwróciłam się i poszłam do mojego auta. Widziałam blondynkę, jak zatrzymała wzrok na tym cudeńku i się uśmiechnęła. Czyli jej słabym punktem są samochody? Naprawdę, wampiry są bardziej ludzkie niż się wydaje.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez xxxvampirexxx dnia Pon 20:35, 03 Maj 2010, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
zawasia
Dobry wampir



Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D

PostWysłany: Pon 21:00, 03 Maj 2010 Powrót do góry

po pierwszym rozdziale trudno cos napisac, gdyż zawsze jest on wprowadzajacy i przewaznie troszke nudny....
ale już drugi jest świetny i nie powiem śmieszny, ale to dobrze...
fajnie wprowadzenie zmiennokształtnej istoty, która można przekupić jedzeniem i to babeczkami, tez je kocham:D
opisanie Jessici boskie, myslalam, że z łóżka spadne:)
ale w koncu postać silna, która może wampiry pokonać, jej komentarz opisujący wampirki: niedzwiedz, chochlik, wyniosla paniusia, edzio i jakby go cos bolało:D
jednym słowem pierwsza klasa
czekam na następny może dowiem sie czegos nowego na jej temat
pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kju
Dobry wampir



Dołączył: 15 Mar 2010
Posty: 836
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 21:20, 03 Maj 2010 Powrót do góry

usmialam sie z targowania o ilosc babeczek Wink lakoma ta nasza panterka Smile
Lucy... za malo jeszcze o niej wiemy, widac, ze raczej nie jest pierdolowata jak Bella, zna swoja wartosc, potrafi powiedziec do sluchu i jest silna, 7 wampirow na raz, fiu fiu
zastanawia mnie bardziej Emily, 60 latka - to niecodzienne, pewnie tez skrywa jakas tajemnice, moc, jestem ciekawa tej postaci
podoba mi sie, nie zauwazylam bledow, tekst ma ciaglosc, czyta sie dobrze, mnie "kupilas", wchodze w to Smile
zycze Weny


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Rosalie_Houston
Nowonarodzony



Dołączył: 21 Mar 2010
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: znikąd :P

PostWysłany: Pon 21:31, 03 Maj 2010 Powrót do góry

Przepraszam, ale nie napiszę dzisiaj nic konstruktywnego ,bo nie mam za grosz weny i pomysłu.
Ogólnie opowiadanie mi się podoba. Cieszy mnie to ,że bohaterka ma charakterek, a i plus za śliczne imię "Lucy" uwielbiam je. Tekst jest bardzo ciekawy. Zaintrygowałaś mnie tymi wzmiankami o zmiennokształtnych Shocked
Niech Lucy nie będzie z Edwardem. Jak dla mnie to zawsze będzie Bella + Edzio, i nic tego nie może zmienić. Znajdź jej jakiegoś przystojnego zmiennokształtnego, Jacob może się nadać Wink Pisz dalej... Pozdrawiam Rosie_H


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Rosalie_Houston dnia Pon 21:35, 03 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
xxxvampirexxx
Wilkołak



Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraina Czarów ;)

PostWysłany: Pon 22:14, 03 Maj 2010 Powrót do góry

Rosalie_Houston
Mogę Cię poinformować, że Bella nie będzie z Edziem. To z kim będzie, jest wielką tajemnicą! :)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez xxxvampirexxx dnia Pon 22:14, 03 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Phebe
Wilkołak



Dołączył: 17 Kwi 2010
Posty: 140
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sleepy Hollow

PostWysłany: Pon 22:39, 03 Maj 2010 Powrót do góry

Siedemdziesiąt?! Shocked

No, no, no, ma osóbka apetycik...

Akcja fajnie się rozwija, całość czyta się duuużo lepiej niż poprzedni rozdział (dziękujemy becie). Całkiem zgrabnie wyszły Ci dialogi- tak trzymać!

Czyżby nasza Lucy była lykanką?

Jessica w białych kozaczkach Laughing

Czekam na więcej! Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
xxxvampirexxx
Wilkołak



Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraina Czarów ;)

PostWysłany: Pon 23:11, 03 Maj 2010 Powrót do góry

Phebe
Niestety, muszę Cię rozczarować. Nie jest lykanką Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez xxxvampirexxx dnia Pon 23:11, 03 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Nina=)
Wilkołak



Dołączył: 25 Wrz 2009
Posty: 204
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 15:45, 04 Maj 2010 Powrót do góry

Będę nieobiektywna.
Pewnie rozdział by mi się spodobał gdyby nie Jess w białych kozaczkach. Nie wiem czemu, ale we wszystkich fanfickach Jessika to wredna suka albo pusta blondynka, albo jedno i drugie. Strasznie stereotypowo ich potraktowałaś. Mówię tu głównię o Alice. W co drugim opowiadaniu nazywana jest chochlikiem, a w każdym właściwie jej uzależnieniem są zakupy.
Faktycznie widać pracę bety. Ale jest zdanie które mi trochę nie pasuje:
'- Siedemdziesiąt i ani więcej.'
-nie powinno być siedemdziesiąt i ani jednej więcej?
No dobra to wszystko Wink
Pozdrawiam
Nina =)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
xxxvampirexxx
Wilkołak



Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraina Czarów ;)

PostWysłany: Wto 16:21, 04 Maj 2010 Powrót do góry

Nina=)
Chciałam, żeby postacie były takie, jak w sadze. Chociaż trochę odbiegają, próbowałam. Tak się wyrażę.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez xxxvampirexxx dnia Wto 16:22, 04 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Karen.
Zły wampir



Dołączył: 09 Sie 2009
Posty: 412
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: NYC

PostWysłany: Wto 16:50, 18 Maj 2010 Powrót do góry

Well, well, well...
Konstruktywnie? Postaram się.
Sposób przedstawienia Jessiki niezbyt mi się podobał, bo jak juz powiedziała Nina=), w wiekszości ff jest pokazywana jako wredna, albo pusta. Chciałabym czegoś innego.
Jeśli chodzi o wampiry i ich podobieństwo do oryginałów. Jedni lubią, gdy się odbiega, inni się są tacy jak w książce, a jeśli o mnie chodzi - łykam wszystko. Po prostu jestem ciekawa wszystkiego i jestem totalnym molem książkowym i wszystko mi się na ogól podoba.
Bardzo jestem ciekawa, po co Lucy ma jechać z Cullenami, więc...
pisz dalej dziwczyno! Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
xxxvampirexxx
Wilkołak



Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraina Czarów ;)

PostWysłany: Sob 14:26, 29 Maj 2010 Powrót do góry

Trochę długo, ale jestem :)
Beta: Marionetka, której jeszcze raz gratuluje! ! !
Uważam, że rozdział mi nie wyszedł. Chyba. Nie wiem, kiedy będzie następny. Teraz koniec roku i czas na końcowe podciąganie ocen.


[link widoczny dla zalogowanych] --> chomik, na którym znajdziesz rozdział :)

Rozdział 3

Po dwudziestu minutach byliśmy pod moim domem. Jeszcze nigdy tak wolno nie jechałam. Idiota prowadził pięćdziesiąt kilometrów na godzinę.
Straciłam tyle czasu. Nawet nie chciałam myśleć, jakie będę miała w szkole piekło. Próbowałam być miła, ale z nimi? Edzio ciągle wydawał się chętny do zrobienia mi na złość. Niech tylko poczeka, aż dostanę babeczki, pomyślałam. Wtedy po nim.
Uśmiechnęłam się na myśl o zemście. Wreszcie jakaś rozrywka na tym odludziu.
Jeszcze muszę pogadać z Emily. Dopiero rano poinformowała mnie, że mieszkają tu krwiopijcy i zmiennokształtni. Pięknie, pomyślałam. Ale to, co zrobiła teraz, to już przegięcie.
Bratać się z pijawami! Ja w tym teatrzyku brać udziału nie będę.
Z wojowniczą postawą ominęłam samochód wampirów i poszłam do domu. Od razu po otworzeniu drzwi uderzył mnie odór tych gnoi. Świetnie, wszędzie ten ohydny smród.
Przycisnęłam dłoń do nosa, by nie czuć odoru.
Cały dzień wietrzenia domu, pomyślałam.
Skierowałam się do salonu i ujrzałam Emily siedzącą naprzeciwko dwóch pijawek.
Zaraz się dowiem, że jest ich dwadzieścia.
Przecież to miała być jedna rodzina, do cholery! Siedmioro krwiopijców. Gorzej już być nie mogło.
Podeszłam do kanapy, na której siedziała moja przyszywana mama i posłałam jej mordercze spojrzenie.
Gdyby wzrok mógł zabijać, pomyślałam.
Usiadłam i spojrzałam na pijawki siedzące przed nami.
Pierwszym wampirem był mężczyzna o blond włosach. Miał białą cerę, wąskie usta i łagodne rysy. Wydawał się być kimś ważnym. Może to ich przywódca, skoro go do nas posłali?
Obok niego siedziała kobieta o rudych włosach i twarzy, która wydawała się świecić. Nie przez słońce, tylko swoim własnym blaskiem. Patrzyła na mnie, jakbym była dla niej najważniejszą osobą na świecie. Spojrzenie pełne miłości.
Mydlenie oczu, pomyślałam. Mnie na to nie nabiorą.
Reszta załogi właśnie weszła, śmiejąc się z czegoś. Wszyscy stanęli za dwójką siedzącą na kanapie i patrzyli raz na mnie, raz na Emily. Jak spróbują ją dotknąć, to niech diabeł ma ich w opiece.
- Jestem Carlisle. – Blondyn siedzący na kanapie wstał i podał rękę najpierw Emily, a potem mnie. Mama naturalnie ją uścisnęła, ale ja spojrzałam na wampira jak na kosmitę i nie odwzajemniłam tego gestu. Niezrażony kontynuował dalej. – To jest moja żona, Esme – wskazał na kobietę siedzącą na kanapie – a to nasze dzieci: Emmett, Rosalie, Jasper, Alice i Edward.
Więc tak mieli na imię. Jednak nie zamierzałam z nich korzystać, nie były mi potrzebne. Ale chyba zacznę używać „Jaspera”. Stwierdzenie „jakby coś go bolało” jest za długie.
- Jak pewnie się zorientowałyście, jesteśmy wampirami – kontynuował dalej – i żyjemy w zgodzie z mieszkańcami Forks.
Prychnęłam, słysząc to stwierdzenie. Jeszcze mi powiedzą, że ratują ludzi. Wtedy ich wyśmieję.
- Tak, ratujemy – spojrzałam zdezorientowana na Edzia, który chyba był nieźle wkurzony – i dla twojej wiadomości nie zabijamy swoich sąsiadów, odżywiamy się krwią zwierząt - syknął przez zęby.
- Że co? Czy ty... Jak... Ale... Czytasz w myślach! – wykrzyknęłam.
ku***. Do szczęścia brakowało mi jeszcze wampira, który zna wszystkie moje sekrety.
- Och! Jasper? – Carlisle spojrzał na chłopaka i nagle poczułam się niezwykle odprężona. Zero zdenerwowania. Jak miło. Zamknęłam oczy i zaczęłam mówić sobie: Ich tam nie ma.
Życie w nieświadomości jest najlepszym rozwiązaniem.
Jednak kiedy otworzyłam oczy, wszystko szlag trafił. Byli tam i wszyscy się na mnie patrzyli.
- Co on zrobił? – zapytała spokojnie Emily. Ja na jej miejscu bez wahania rzuciłabym się na nich.
- Nic niezwykłego, Jasper kontroluje uczucia i podziałał na....
- Lucy – wtrąciła moja przyszywana mama.
- Lucy – uśmiechnął się do mnie blondyn – w uspokajający sposób.
Teraz przesadzili. Nie będą mnie kontrolować byle jakie pijawki. To moje własne życie, oni nie mają prawa się w nie wtrącać. Głupie Forks. Gdybyśmy tu nie przyjechały, wszystko byłoby dobrze. Dlaczego mnie to wszystko spotyka? Emily chciała ciszy i spokoju, a dostaje grupkę wampirów. A czego pragnęłam ja?
Szaleć, grzeszyć, imprezować, cieszyć się, kochać i być kochaną.
Po prostu żyć.
Chcieć, a móc...
- Nie mogę tego kontrolować – odezwał się Edi ni stąd, ni zowąd – więc mnie nie obwiniaj.
- Można wszystko, jeśli się tylko chce – uśmiechnęłam się do niego. Nie mogę tego kontrolować... Bla, bla, bla. Jak małe dziecko. W końcu ile on ma lat? Pięćdziesiąt, sto, dwieście?
- Chcieliśmy zapytać, kim jesteście – zwrócił się do nas Jasper. Odezwał się pierwszy raz w mojej obecności. Teraz mu się dokładnie przypatrzyłam. Miał kręcone blond włosy i ostre rysy twarzy, co dodawało wampirowi dzikości. Na jego szyi widać było wiele blizn, co mnie zaintrygowało. Normalny krwiopijca nie ma tylu szram po ugryzieniu.
- Oczywiście, jeśli nie chcecie... - powiedział Carlisle.
- Chcemy – odezwała się Emily. Spojrzałam na nią jak na idiotkę.
- Mnie w tę szopkę nie mieszaj – powiedziałam zbyt ostrym tonem niż zamierzałam. – Nie zamierzam spowiadać się pijawkom ani teraz, ani nigdy. Jak chcesz, to opowiedz im swoją historię, ale wara ode mnie – kończąc, wstałam i wyszłam z domu, trzaskając drzwiami. Moją historię opowiedziałam tylko Emily, nikomu więcej. Nie zamierzałam tego zmieniać. Muszę pilnować się przy Edwardzie, może zajrzeć w moje myśli.
To jest jakieś piekło, pomyślałam. Żebym musiała uważać na pijawę.
Dotknęłam brzucha. Wyczułam trzy długie blizny biegnące przez całą jego długość. To one przypominały mi o mojej tożsamości. Te wampiry nie mają prawa żyć moim życiem.
- Ja wiem, że jestem piękny – zdezorientowana odwróciłam się, szukając źródła głosu – i szokuję urodą, ale żeby tak prędko wybiec?
- Nie pochlebiaj sobie – uśmiechnęłam się do misia. On jako jedyny wydawał mi się normalny.
- Nie zmuszamy cię do niczego – stwierdził z powagą. Dziwnie wyglądał, gdy się taki robił. Jak... nie on.
- Wiem, troszkę mnie poniosło – spojrzałam na dom. – A tak poza tym, nie powinieneś być z nimi?
- Jakoś nie mam humoru słuchać historii twojej babci – uśmiechnął się i pobiegł w stronę lasu.
- Hej! – Niewiele myśląc, ruszyłam za nim, skacząc z drzewa na drzewo.
Z łatwością go dogoniłam. Kolejny plus mojego gatunku.
- To nie jest moja babcia! – powiedziałam i zatrzymałam się. On także stanął i popatrzył na mnie zdezorientowany.
- Wygląda, jakby nią była.
- Wiem, ale traktuję ją jak mamę i tak ją nazywam. Nie dosłownie – stwierdziłam zawstydzona – ale... no wiesz...
- Nie, nie wiem – uśmiechnął się do mnie. Który to już raz?
- Spadaj! – Pokazałam mu język.
To było dziwne. Pierwszy raz w życiu normalnie gadałam z wampirem. Zawsze ich zabijałam. Nie obchodziło mnie, kim są, co myślą lub czy mają coś do powiedzenia. Liczyło się tylko to, by ich wyeliminować. Dlatego nie miałam nigdy szansy porozmawiać z nimi i jakoś nad tym nie ubolewałam. Mówiłam sobie, że to tylko kolejny morderca i powinien zginąć, zanim uśmierci jakiegoś niewinnego człowieka. A miś? Robił coś dziwnego. Teraz z zaskoczeniem zauważyłam, że nie mam ochoty go unicestwić, tylko z nim normalnie pogadać.
- Dlaczego nie chcesz opowiedzieć nam swojej historii?
- Ona jest... Trudna. – Kto by chciał mieć taką przeszłość jak ja?
- Nie musisz, jak nie chcesz.
Wzruszyłam ramionami i zeskoczyłam na ziemię. Wylądowałam gładko na moich siedmiocentymetrowych szpilkach i oparłam się o drzewo. Miś zrobił to samo. Gdy zeskakiwał, wciąż się na niego patrzyłam. Było w nim coś zwierzęcego. Coś zbliżonego do mnie. Potrząsnęłam głową. Idiotka! W czym ten wampir jest podobny do jednego z osobników twojej rasy?
- Wiesz co? – spytał miś.
- Co?
- Nie przedstawiłem się – podszedł do mnie i wyciągnął rękę w moją stronę. – Jestem Emmett Cullen, a ty?
Uśmiechnęłam się.
- Lucy Marie McCarthy – uścisnęłam jego rękę. Dziwnie. To zimno było jednocześnie przyjemne, jak i odstraszające swoją innością.
Powinnam się leczyć.
- Ile masz lat?
- Wiesz, że kobiet nie pyta się o wiek? – Skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej.
- Myślałem, że dotyczy to tylko mężczyzn.
- Ty już się taki głupi urodziłeś czy udajesz? – spytałam poważnie. Patrząc na niego, miało się wrażenie, że nie myśli. A co dopiero z nim rozmawiając!
- No wiesz... Takie życie – wyszczerzył się do mnie, a ja parsknęłam śmiechem. Nie ma co, rozumu się nie wybiera.
- Siedemnaście, tyle mam lat – skłamałam.
- Siedemnaście. – Patrzył na mnie jak na idiotkę. – Myślałem, że więcej. Może z pięćdziesiąt, ale siedemnaście? Nie powiedziałbym.
- A wyglądam na starszą? – Z przyzwyczajenia wzięłam kosmyk włosów i przyjrzałam mu się, poszukując siwego włosa.
- No. Minimum setka. Auć! – zajęczał, gdy uderzyłam go w ramię. – To bolało. Złamałaś mi rękę! – Dramatycznym gestem przyłożył rękę do miejsca, gdzie go walnęłam i zgiął się, opierając głowę o drzewo.
- Jesteś słabym aktorem – stwierdziłam z śmiechem.
- Ale mnie to naprawdę boli – zaskomlił jak pies.
- Już dobrze, dobrze. Przepraszam.
- Ha! – Nagle cudownie ozdrowiały wyprostował się i się wyszczerzył. Głupek, pomyślałam.
- Liss! Do domu! – usłyszałam krzyk.
- Co to było? – spytał miś.
- Nie wiem. Chyba Emily mnie wołała. – Uśmiechnęłam się do niego. – Miło było cię poznać, Emmetcie Cullen – powiedziałam, po czym pobiegłam w stronę domu.
To wszystko wydawało mi się dziwne.
Jestem ciekawa, ile opowiedziała im o nas moja przyszywana mama. Umie dotrzymywać sekretów, jednak jeśli się ją umiejętnie pociągnie za język, wszystko wyśpiewa. Taki jej urok.
Las się kończył i widziałam już mój dom. Ale nigdzie nie było pijawek. Może już poszły?
Zatrzymałam się przed wejściem do środka. Wciągnęłam powietrze do płuc. Nie wyczuwałam już wampirzego zapachu. Spojrzałam przez okno w salonie. Nikogo nie zauważyłam.
Coś było nie tak. Zbyt cicho.
- Emily! – wrzasnęłam. Może się pomyliłam?
Nikt mi nie odpowiedział. Ruszyłam w stronę domu.
A co, jeśli ją zabili? Boże! Jaka ja byłam głupia. Zostawić ją samą z sześcioma wampirami! Szczyt idiotyzmu.
- Emily! – wrzasnęłam jeszcze raz. Może sobie robi żarty? Niech tak będzie, modliłam się.
Jeśli coś jej się stało, nigdy sobie tego nie wybaczę.
Stanęłam przed drzwiami. Z niedowierzaniem zauważyłam, że wciąż nie oddycham. Wypuściłam powietrze z płuc.
Weszłam do domu i skierowałam się do salonu. Skrzywiłam się, czując odór, który zostawiły pijawy. Jednak nikogo tam nie było. Już miałam iść w stronę sypialni, gdy zauważyłam na stole kartkę.
Podeszłam do stołu i podniosłam liścik. Westchnęłam z ulgą. Chyba ostatnio jestem nadwrażliwa. To się może źle skończyć, pomyślałam.
Kartka wyglądała, jakby ktoś wyrwał ją z zeszytu i zgiął na pół. Otworzyłam ją. Od razu rozpoznałam pismo Emily.

Droga Lucy!
Pewnie się zdenerwujesz, że mnie nie ma.
Nie martw się. Musiałam wyjść.
Wrócę jutro wieczorem.
Mam nadzieję, że pójdziesz do szkoły!
Emily


PS Twoja ciekawość zaprowadzi Cię do La Push.

Bardzo śmieszne! Pojechała sobie gdzieś i zostawiła mnie bez babeczek. Jęknęłam. I co ja teraz zjem?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez xxxvampirexxx dnia Sob 14:36, 29 Maj 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
zawasia
Dobry wampir



Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D

PostWysłany: Sob 15:29, 29 Maj 2010 Powrót do góry

to mnie rozbroiło dosłownie, a najbardziej końcówka:D:D:D
mnie tez ciekawi historia Lucy i to bardzo, mam nadzieję ze w najbliższej przyszłości uda się ją usłyszec:)
co do rozdziałku to fajny, śmieszny i dobrze napisany a to jest ważne...
świetnie ze wprowadzona jest nowa postac zamiast Belli, która wprowadza coś nowego.
do następnego
pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
xxxvampirexxx
Wilkołak



Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraina Czarów ;)

PostWysłany: Sob 16:03, 29 Maj 2010 Powrót do góry

zawasia
Cieszę się, że komuś się podoba :) Co do rozdziału, miałam wątpliwości, ale dzięki :) Następny dużo wyjaśni. Bella... Nudziła mnie, więc stworzyło się coś takiego jak Lucy :)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez xxxvampirexxx dnia Sob 16:03, 29 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin