FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Pełnia Księżyca [NZ] Rozdział 5! - 10.01.2011r Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Kirike
Wilkołak



Dołączył: 02 Lut 2009
Posty: 128
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 23:11, 28 Sie 2010 Powrót do góry

Witam ponownie :)
Przedstawiam Wam kontynuację opowiadania pt. Wschód Słońca, które znajdziecie pod tym linkiem - http://www.twilightseries.fora.pl/b-biblioteka-b,43/wschod-slonca-z-26-rozdzialow-epilog-21-08-2010r,5292.html

Nie zastanawiałam się zbyt długo, nad fabułą kontynuacji, więc wciąż nachodzą mnie wątpliwości czy to dobry pomysł.
W każdym bądź razie, mam nadzieję że szanowna Vena mnie nie opuści i Wy także pomożecie dotrwać mi do końca.

Pełnia Księżyca opowiada o starszej już, 21 letniej Belli, która studiuje na University of Alaska Southeast.
Główna bohaterka nie jest już tą samą osobą, którą była kiedy mieszkała w Forks. Od tamtego czasu wszystko się zmieniło.
Isabella żyje w spokojnej monotonii która nie pozwala wracać jej myślami do przeszłości.
Wszystko to psuje jednak niespodziewany gość, który zjawia się pewnego dnia w progu jej mieszkania.

Jeśli chodzi o opis, myślę że to wystarczy.
Wstawiam prolog, i rozdział pierwszy. Są stosunkowo krótkie, ale w przyszłości postaram się pisać dłuższe rozdziały Kwadratowy
Będę wdzięczna za wszelkie Wasze komentarze i opinie :)
Pozdrawiam serdecznie, i życzę miłego czytania,
Kirike.



Beta: Dżejn_



Prolog


Na początku wszystko może wydawać się proste. Wraz z upływem czasu pojawiają się jednak wątpliwości.
Najwięcej z nich pojawia się wtedy, kiedy jesteś najbliżej celu.
Wtedy, kiedy patrzysz w miodowo-złote oczy i nie masz pojęcia, czy obnażyć zęby i ruszyć do ataku, czy też rzucić się w kamienne ramiona i poczuć zapach, który nawet w mglistej przeszłości przyprawiał cię o zawroty głowy.
Właśnie w tej chwili, kiedy jesteś już tak blisko upragnionego celu, kiedy droga do niego jest tak prosta, zastanawiasz się, czy dobrze wybierasz...
Rozmyślasz nad tym, jak cienka granica znajduje się pomiędzy życiem a śmiercią, prawdą a kłamstwem, miłością a nienawiścią...
Nie potrafisz zdecydować.
Czy nadal kierować się rozumem?
Czy zacząć w końcu słuchać głosu serca, które od tak dawna miesza ci w głowie, choć jego czas się skończył w tym samym momencie w którym przestało bić...?








Rozdział 1




Otworzyłam oczy i skupiłam wzrok na swoim ulubionym błękitnym kubku, w którym niezwykle zachęcająco pachniała świeżo zaparzona kawa z mlekiem i kostką cukru.
Wciągnęłam powietrze i przez krótką chwilę rozkoszowałam się jej przyjemnym, ciepłym zapachem.
Uniosłam kubek i pociągnęłam łyk gorącego płynu. Poczułam, jak rozgrzewa mnie od środka.
Nie ma to jak dobra kawa, pomyślałam.
Sięgnęłam po srebrną komórkę, leżącą na stole, i wybrałam numer Renee.
Odebrała już po pierwszym sygnale.
- Cześć, kochanie.
- Cześć.
- Coś się stało, Bello? – zapytała zdenerwowanym głosem.
- Isabello – poprawiłam ze złością.
- Och. Przepraszam.
- Nie, mamo, nic się nie stało. Po prostu dzwonię – wyjaśniłam.
- Och. To dobrze. Już się martwiłam, że coś mogło się stać...
- To się nie martw. Naprawdę nie ma potrzeby.
- Tak, wiem, skarbie. Przepraszam. Co słychać?
- Nic ciekawego. Okropnie się nudzę. Co u ciebie i Phila?
- Wszystko w porządku. Phil w pracy, a ja gotuję kolację.
- Kolację? – spytałam, nieco przestraszona.
- Oj, skarbie, kiedyś się muszę nauczyć gotować, prawda? Ja naprawdę nie wiem, po kim ty masz ten swój talent do kuchni. Charlie też ledwo co radzi sobie z jajecznicą – powiedziała, a ja skwitowałam jej wypowiedź śmiechem.
- Ciekawe, co u niego... – zamyśliłam się.
- Na pewno wszystko jest dobrze. Zadzwoń, przekonaj się. Też się o ciebie martwi. – powiedziała.
- Zadzwonię.
- Okej. Muszę kończyć, kurczak się przypala! – rzuciła pośpiesznie.
- Kocham cię, mamo. Pa – odparłam.
- Pa! – pożegnała się i odłożyła słuchawkę.
Odłożyłam telefon i rozejrzałam się po maleńkiej, idealnie czystej kuchni, uśmiechając się z satysfakcją.
Wszystko było na swoim miejscu. Naczynia umyte i ułożone w półkach z ciemnobrązowego drewna. Ręczniki powieszone na maleńkich haczykach przymocowanych do ściany. Blaty i wszelkie płytki wyczyszczone, a kolekcja porcelanowych filiżanek bez grama kurzu idealnie ustawiona w półce ze szklanymi drzwiczkami.
Nie widząc więc niczego, co mogłabym zrobić, podniosłam się i zabierając ze sobą sympatyczny kubeczek, skierowałam się do sypialni.
Odkąd zaczęły się wakacje, dbanie o porządek było moim ulubionym zajęciem. Pomijając oczywiście naukę.
Wchodząc do swojego jasnozielonego pokoju, położyłam kubek na półeczce obok łóżka i skierowałam się do regału z książkami, by wyjąć z niego jakąś ciekawą powieść.
Szukając wzrokiem jakiegoś ciekawego tytułu, zobaczyłam starą zakurzoną książkę. Zapewne nie ruszałam jej, odkąd przeprowadziłam się do nowego mieszkania.
Uniosłam dłoń i wyjęłam ją z pomiędzy innych, nowszych wydań.
Była stara, a jej okładka tak przetarta, że ledwo co doczytałam się tytułu.
Wichrowe wzgórza.
Byłam zszokowana tym, że ta książka jeszcze tu jest. Wszystkie rzeczy które... Wszystkie TE rzeczy, już dawno leżały gdzieś na strychu.
Musiała się zaplątać gdzieś w pudłach, które znosiłam do pokoju.
Ostatni raz czytałam ją jeszcze w Forks.
Czułam, jak mój oddech przyspiesza.
Zabrałam książkę i wyszłam z sypialni. Wróciłam do kuchni, gdzie otworzyłam jedną z dolnych półek i wrzuciłam książkę do znajdującego się tam kosza.
Wyrzucę śmieci przy najbliższej okazji.
Wzięłam głęboki oddech, po czym wróciłam do sypialni.
Nie po to przez trzy lata chodziłam na terapię i nie po to włóczyłam się z matką po psychologach, by mogła zaprzepaścić to jedna, głupia książka.
Miasteczko w którym mieszkał mój ojciec i czas, jaki tam spędziłam, został wymazany z mojej pamięci do minimum. Nie chciałam do tego wracać.
Nie szukałam już książek. Po prostu wróciłam do siebie i nie dopijając kawy, zgasiłam światło i wgramoliłam się do łóżka.
Byłam zła na siebie, że wcześniej nie wyrzuciłam tej książki. Teraz moje myśli chciały wracać do zdarzeń, które tak naprawdę nie miały miejsca, i to moja chora wyobraźnia płatała mi figle.
Moje prawdziwe życie jest tutaj i teraz, nie warto wracać do zmyślonych głupot.
Tutaj mam szkołę i swoje własne mieszkanie, które opłacają Reneé z Philem. O niczym więcej nie śmiem marzyć.
No... może tylko o tym, że jestem zbyt daleko domu. Od Phoenix dzielą mnie ogromne ilości kilometrów.
Alaska jest tak daleko. Nigdy nie pomyślałabym, że będę studiować w tak dalekim miejscu, biorąc jeszcze pod uwagę fakt, że nienawidzę zimna, a tutaj temperatura prawie nigdy przekraczała dziesięciu stopni Celsjusza.
Może na początku byłam przerażona tym faktem, ale teraz już się przyzwyczaiłam. Pomogła mi w tym świadomość, że jestem naprawdę zadowolona ze swojego wyboru. University of Alaska Southeast spełniał wszystkie moje oczekiwania.
Więc w przeciwieństwie do Reneé byłam zadowolona. Ona jak zwykle panikowała. I choć tłumaczyła się tym, że nie podoba się jej uczelnia, że jest stanowczo za daleko, że sobie nie poradzę, ja wiedziałam, że najbardziej obawiała się tego idiotycznego klimatu, który tak bardzo przypominał Forks.
Westchnęłam cicho.
Wiele oddałabym teraz, by zasnąć. Ale kawa, którą wcześniej zaparzyłam, wcale mi w tym nie pomagała. Kiedy ją piłam, miałam w planach naukę lub czytanie, bo nie było w zasadzie tak późno. Nie miałam pojęcia, że nie będę w stanie się tym zająć przez myśli błąkające się po mojej głowie.
Nic tak nie psuje mi humoru jak powrót do wyimaginowanej przeszłości.
To tylko bzdury, pocieszyłam się w myślach. Głupia książka nic nie znaczy.
Podniosłam się i sięgnęłam do szuflady, skąd wyjęłam maleńkie mp3 i włączyłam odtwarzacz, którego ekran zaświecił się na czerwono i zasygnalizował rozładowaną baterię.
Cudownie.
Wyrwałam ze złością słuchawki z uszu i wrzuciłam mp3 do szuflady.
Nie pozostawało mi nic innego, jak poddanie się własnym myślom.
Wpatrując się w ciemność i zastanawiając się co, jeszcze może pójść nie tak, usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
Nie było głośne. Było cichuteńkie. Na początku byłam pewna, że się przesłyszałam, ale kiedy ciche stukanie się powtarzało, wygramoliłam się z łóżka i nałożywszy szlafrok wiszący na fotelu, skierowałam się do drzwi wejściowych.
Nie było aż tak późno, więc nie mogłam się dziwić, że ktoś chce złożyć mi wizytę.
Ciekawiło mnie tylko, kim jest ten nieproszony gość.
Podeszłam do drzwi i przekręciłam kluczyk, którym zamknęłam się od środka. Robiłam tak od zawsze. Być może z przyzwyczajenia.
Chwyciłam zimną klamkę i delikatnie nacisnęłam otwierając drzwi.
Podniosłam wzrok, a moje serce zamarło z przerażenia. Chciałam krzyczeć, ale nie potrafiłam. Czułam się, jakby ktoś włożył mi coś do gardła. Nie potrafiłam się odezwać.
Szkarłatne tęczówki i mleczna cera. Idealne rysy twarzy, idealny uśmiech przedstawiający rząd równych, śnieżnobiałych zębów.
Tylko raz widziałam coś podobnego, choć nie pamiętam tego za dobrze. Ludzkie wspomnienia blakną i z czasem zanikają. Szczególnie, kiedy człowiek stara się je na siłę wyrzucić ze swojego umysłu.
Wiedziałam, że gdzieś jest różnica, nie wiedziałam tylko gdzie.
Czarna peleryna lekko powiewała, choć na dworze nie było aż tak silnego wiatru. Moim ciałem wstrząsnęły dreszcze. Nie, to nie może być prawda…
- Witaj, Bello – odezwała się dziewczynka o melodyjnym, dziecięcym głosie. – Jestem Jane...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kirike dnia Pon 21:18, 10 Sty 2011, w całości zmieniany 5 razy
Zobacz profil autora
esterwafel
Wilkołak



Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 181
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 22:58, 29 Sie 2010 Powrót do góry

Jestem pierwsza i troche zszokowana.
Podoba mi się przedstawienie życia Belli po kilku latach. Ale Jane? One się nie znały w Twojej wersji wydarzeń i dobrze. Jednak po mieszkaniu na Alasce bardziej spodziewałam się rodu Denali.
Niesamowicie pobudziłaś moją ciekawość. Będę czekała na dalsze rozdziały. I dzięki za komentarz u mnie :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Invi_
Człowiek



Dołączył: 03 Mar 2009
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Stargard Szcz.

PostWysłany: Czw 17:37, 02 Wrz 2010 Powrót do góry

Muszę powiedzieć, że spodziewałabym się każdego, ale nie Jane.
Czyta się bardzo lekko, masz świetny dryg do pisania (:
Bardzo dobry pomysł, mam nadzieję, że uda Ci się go zrealizować do końca (:

Błędów nie znalazłam, beta się spisała.

Życzę Vena, I.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sardynka
Zły wampir



Dołączył: 14 Kwi 2010
Posty: 266
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Czw 19:50, 02 Wrz 2010 Powrót do góry

Droga Kirike
Ostatnich rozdziałów Wschodu Słońca wprawdzie zdradziecko nie skomentowałam (to dlatego, że cierpię na niedosyt weny komentarzowej, a nie chcę Ci zostawić w temacie jakiegoś gniota. Wiem, że to brzmi mało prawdopodobnie, ale to prawda.), jednak połknęłam bez problemów i przyznaję, że były pyszne. A teraz będziesz musiała mi wybaczyć moje lenistwo, bo Pełnię Księżyca zamierzam niezwłocznie skomentować O rany....
Volturi. To znaczy, wszystko na to wskazuje.
Jestem jak najbardziej na tak. Volturi są znacznie lepsi niż słodziutcy i nieskalani Szmullenowie. Co do stylu, utrzymujesz porządny poziom, znany już ze "Wschodu...", któremu nie ma co zarzucić. Więc nie zarzucam.
A, a! I wielkie dzięki za Jane! Jane's the best.
Właśnie, zaniepokoiłaś mnie tą Alaską. Czyżbyś planowała wprowadzenie o akcji cudownych wampirzych "wegetarian"?
Czekam na ciąg dalszy- Sardziak


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Raven Black
Człowiek



Dołączył: 26 Sie 2009
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: a stamtąd...

PostWysłany: Nie 17:10, 05 Wrz 2010 Powrót do góry

Jest!
Wreszcie! Nie mogłam się doczekać "Pełni...". Po tym zakończeniu we "Wschodzie Słońca" zastanawiałam się co jeszcze wymyślisz. Do głowy przychodziły mi różne opcje - nagle w życiu Belli pojawi się znowu Edzio, że przyjedzie Alice z Jasperem, że Bellę postanowi odwiedzić Charlie... I tak dalej, a każdy mój pomysł był bardziej niedorzeczny od poprzedniego. Ale w życiu nie pomyślałabym, że w Twoim fanficku pojawi się Jane! Bo przecież we "Wschodzie..." nie było Volturi. Ale dzięki temu jeszcze bardziej zaostrzyłaś moją ciekawość. Czekam więc z odpowiednią mi niecierpliwością na kolejne rozdziały.
Pozdrawiam, Raven ;*

P.S.: Masz talent literacki, umiesz stopniowo budować napięcie i tego Ci zazdroszczę. Weny, weny i jeszcze raz weny!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
rita
Człowiek



Dołączył: 25 Mar 2010
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Pon 19:19, 06 Wrz 2010 Powrót do góry

Bardzo spodobał mi się ten rozdział. Chociaż podczas czytania irytowało mnie, że nie powiedziała więcej o tym przykrym doświadczeniu. Dopiero przed chwila doczytałam, że to kontynuacja;P W każdym razie zachęciłaś mnie do przeczytania jej;)
Powodzenia w dalszym pisaniu!

Rita


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kirike
Wilkołak



Dołączył: 02 Lut 2009
Posty: 128
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 14:45, 09 Wrz 2010 Powrót do góry

Witam ;D
Wybaczcie że tak długo to trwało, ale żeby nie przeciągać już dodaję nowy rozdział ;D


Beta: Dżejn_





Rozdział 2




Otworzyłam szeroko oczy i poczułam, jak moje serce zaczyna bić niezdrowym rytmem.
- To musi być jakaś pomyłka – wybełkotałam.
Spróbowałam zamknąć drzwi, ale blada dłoń dziewczynki natychmiast je przytrzymała. Choć nie widziałam na jej twarzy żadnych oznak wysiłku, nie potrafiłam ruszyć drzwiami nawet o milimetr. Coś mi ta siła przypominała.
- Bello, proszę... – mruknęła, a na jej twarzy pojawił się maleńki uśmieszek. – Wpuść mnie do środka. Przecież nie zrobię ci krzywdy.
- Mi się to po prostu śni – powiedziałam, bardziej do siebie niż do mojego gościa.
- To nie sen, kochana. A teraz wpuść mnie do środka, bo zmarzniesz.
Zrezygnowałam z prób zamknięcia drzwi, odwróciłam się i zostawiłam za sobą przerażające dziecko. Skierowałam się do kuchni, gdzie usiadłam przy stole. Mój gość chwilę potem bezszelestnie zmaterializował się na drugim krześle.
- Jak już zauważyłaś – zaczęła – Jestem wa...
- Nie kończ! – przerwałam - Broń Boże, nie kończ tego zdania.
Dziewczynka tylko się roześmiała.
- Jestem wampirem – powiedziała, na przekór moim prośbom. Te słowa podziałały na mnie jak zimny prysznic. – Należę do rasy wampirów, o czym obie dobrze wiemy i przyszłam złożyć ci nietypową propozycję. Ale najpierw powiem ci, kim dokładnie jestem.
Nie widząc innego wyjścia, skinęłam głową. Domyśliłam się, że gdybym protestowała, nie wyszłoby mi to na dobre.
- Nazywam się Jane. Należę do Volturi. Nie wiem, czy o nas słyszałaś.
- Nie – odparłam zgodnie z prawdą.
- Volturi to bardzo stara rodzina wampirów. Coś w rodzaju królewskiego rodu. Pilnujemy porządku w świecie nieśmiertelnych. Jest nas wielu, pomimo tego, iż przybyłam sama. Aro sądził, że tak będzie lepiej.
- Aro? – zapytałam, na wpół zaciekawiona i przerażona.
- Aro to ktoś w rodzaju przywódcy, szefa, króla. Mam nadzieję, że zrozumiesz.
Przytaknęłam.
- Tak więc, Bello, pewnie jesteś ciekawa, co mnie tu sprowadza. Otóż pewnego dnia złożył nam we Włoszech wizytę twój ukochany. Edward.

Los ze mnie szydził. Naprawdę. Przysięgam, że kiedyś się na nim zemszczę. To było najgorsze, co mogło się zdarzyć. Tak bardzo chciałam wierzyć, że to wszystko jest tylko snem. Głupim, nic nieznaczącym snem. Ale nie. Oczywiście, że nie. Tyle lat pracy i zmarnowanego czasu, by teraz jakieś wampirzątko miało wtargnąć w moje życie i na nowo rozszarpać z trudem zaszyte rany. Tupnąć nogą i rozsypać na nowo misternie ułożone klocki mojego życia.
Miałam ochotę warknąć z bezsilności.
Patrzyłam w szkarłatne oczy dziewczynki i nie potrafiłam zrozumieć, co nią kieruje. Była taka miła, ale w jej twarzy czaiło się coś złego. Jakieś cholerne złowrogie cienie. Przysięgam, że gdybym tylko mogła, uznałabym ją za postać z horroru.
Była szczupła, brązowe włoski miała krótko ścięte, a pełne wargi wyginały się do mnie w delikatnym uśmiechu.
Siedziałam zesztywniała na krześle i nie mogłam uwierzyć jej słowom. Wiedziałam, że gdzieś w głębi duszy nadal wierzyłam w to, że Edward istniał i istnieje, a to, co było z nim związane wydarzyło się naprawdę, ale to, że pewnego wieczoru do mojego domu wprasza się groźny wampir, urzeczywistniając moje przypuszczenia co do istnienia potworów z legend, było ponad moje siły.
Bałam się drgnąć, bałam się ruszyć, byleby tylko jej nie rozzłościć. Instynkt podpowiadał mi, że powinnam trzymać się od niej z daleka, a jeśli to nie było wykonalne, broń Boże nie powinnam jej denerwować ani robić czegokolwiek, co mogło by ją rozjuszyć. Mimo tego iż wydawało mi się, że wie, co przeżywam, nie zrobiła nic, bym poczuła się lepiej.
Po prostu siedziała, mówiła i patrzyła na mnie tymi wielkimi oczami, a jej słodki zapach owijał się wokół mojej twarzy. Pachniała zbyt słodko. Wanilią, cynamonem i czymś jeszcze. Miałam ochotę zwymiotować. Ze strachu i przez ten okropny zapach.
- Tak więc – kontynuowała, a jej głos rozchodził się po pomieszczeniu. – Przybył prosić o śmierć.

Otworzyłam szeroko oczy. Starałam się nie przypominać sobie niczego, co zaszło w Forks. Było to gdzieś na dnie mojego umysłu i póki co, wolałam tego nie wyciągać. Ale wiadomość, że Edward prosił kogoś o śmierć, wydała mi się aż nazbyt przerażająca, biorąc pod uwagę fakt, że nic do niego nie czułam. Kompletnie nic. Wszelkie uczucia zostały wyrzucone z mojego umysłu. Koniec. Kropka.
- Prosił o śmierć, bo nie mógł bez ciebie żyć. Nie mówię tego po to, byś się zadręczała. Chcę tylko, żebyś dokładnie zrozumiała moje zamiary. Właściwie nasze. Aro przesłuchał jego myśli, bo taki jest jego dar. Przez dotyk poznaje myśli danej osoby. Myśli z całego życia. Odbyliśmy naradę. Tak właściwie zrobili to Aro, Marek i Kajusz.
Spojrzałam na nią zdezorientowanym spojrzeniem. Miałam mętlik w głowie.
- Nie martw się. W swoim czasie ich poznasz. Wracając do śmierci Edwarda – nie zgodzili się. Zaproponowali mu by, dołączył do nas. Odrzucił naszą propozycję i nie poprzestał na tym. W dzień świętego Marka zapragnął wyjść na słońce, by ujawnić wszystkim naszą tajemnicę. Rzecz jasna nie pozwolilibyśmy na to, ale ubiegła nas jego siostra. Ta, która ma wizje dotyczące przyszłości.
- Alice... – wymknęło mi się. Natychmiast zakryłam usta dłonią.
- Widzę, że w końcu kojarzysz fakty – pochwaliła mnie.
- Tak więc, Alice, jak już ją nazwałaś, w porę przybyła na miejsce – powiedziała, a na jej ustał pojawił się mały, wstrętny uśmieszek. – Nim Edward zdążył się zorientować co się dzieje, Carlisle i ten wielki osiłek, Emmett czy jak mu tam, powstrzymywali go przed wyjściem w promienie słońca. Cudem przeżył. W każdym bądź razie nie jestem tu po to, żeby opowiadać ci, co się zdarzyło. Jestem tu z innego powodu. Kiedy Aro przesłuchał myśli Edwarda z całego jego życia, poznał również ciebie i twój ciekawy dar. Nie działają na ciebie żadne umiejętności wampirów. Jesteś wyjątkowa, jak mówi mój pan, dlatego też chcę złożyć ci pewną propozycję. Zostań jedną z nas, Bello. Przystań do Volturi, a gwarantuję Ci, że wiele na tym zyskasz – rzekła, a ja nie potrafiłam się odezwać.
Chciałam się głośno roześmiać i powiedzieć, że to wszystko jest jakimś głupim żartem. Ale nie potrafiłam. Wiedziałam, że ta mała nie żartuje. Miałam okropny mętlik w głowie. Nie wiedziałam, co odpowiedzieć ani jak się jej pozbyć, więc nie zrobiłam zupełnie nic.
- Wiem, że nie będziesz chciała teraz decydować. Potrzebujesz czasu, na przemyślenie naszej propozycji. Tak więc, Bello, mam nadzieję, że wybierzesz dobrze – powiedziała, a na jej twarzy znów pojawił się ten złośliwy, wiele ukrywający uśmiech.
Skinęłam lekko głową, nie ruszając się z miejsca.
- Do zobaczenia, moja droga – powiedziała Jane i nim zdążyłam mrugnąć, już jej nie było. Usłyszałam jedynie ciche zamknięcie drzwi wejściowych może pół sekundy po tym, jak straciłam ją z oczu.
Można by powiedzieć, że dostałam palpitacji, ale to byłoby mało powiedziane. Chyba po raz pierwszy w życiu czułam się, jakbym o mało co nie dostała zawału. Zbyt dużo informacji i wspomnień jak na jedną chwilę.
Przyłożyłam dłoń do ust i pobiegłam do łazienki. Zwymiotowałam.
Czując się okropnie, umyłam zęby i wróciłam do sypialni. Podtrzymując się ściany, dotarłam do łóżka i położyłam się na nim kompletnie bezradna.
Otuliłam się kołdrą, bo nagle zrobiło mi się zimno.
Tak bardzo chciałabym, żeby to był sen. Ale nie potrafiłam w to uwierzyć. Wiedziałam. Wiedziałam, że to kiedyś wróci. Że będę musiała się z tym zmierzyć. Nigdy tak naprawdę nie uwierzyłam w to, że każdy fragment historii z Forks stworzyła moja chora wyobraźnia. O nie. Ale uwierzyła w to moja matka.
Ja nie chciałam zapomnieć. Wcale tego nie chciałam – ale to się dla niej nie liczyło. Musiałam zapomnieć i wmówić sobie, że to wszystko to tylko głupia bajka. Na początku się opierałam. Ale wiedziałam, że to nic nie da. W końcu zaczęłam poddawać się terapii. Żyć obojętnie. Szczerze powiedziawszy, wszystko stało się wtedy prostsze. Ale gdzieś tam w głębi wiedziałam, że to nie koniec. Wiedziałam. Edward, Alice, Jacob... Oni wszyscy byli. Gdzieś, kiedyś. Wiedziałam o tym.
Przez moją głowę zaczęły przelatywać wspomnienia, zamglone, stare. James, Victoria, Laurent, Phoenix, sala baletowa, ogień w żyłach. Powrót do Forks, urodzinowe przyjęcie, spacer po lesie, depresja, Jacob, sfora, atak Victorii, śmierć wilkołaka, nienawiść do Edwarda...
Niektóre z wspomnień były błahe, wręcz nic nie znaczące. Jak pocałunek w szyję w altanie, zimne ramiona przytulające moje drobne ciało, ciepło Jacoba, wypad do kina, sukienka Emily, zakupy. Czułam się, jakby cały czas, który spędziłam u ojca, przelatywał mi przed oczami.
Dopiero teraz zrozumiałam, że to właśnie było to, co powinnam pamiętać. Coś, czego nigdy nie powinnam zapominać.
Ale zrobiłam to. I teraz już nic nie było dokładne. Nie pamiętałam nawet zapachu Jacoba, jego uśmiechu, błysku w oczach. Te najważniejsze rzeczy umknęły mojej pamięci – a nie powinny.
Łzy powoli spływały po moich policzkach, a ja biłam się z myślami. Nie chciałam tego, ale w mojej głowie już pojawiał się plan.
Czułam, że ten pomysł był absurdalny. Głupi i nieodpowiedzialny. Że zrani wszystkich, którzy mnie kochali.
Byłam tego świadoma, ale wiedziałam, że to jedyny sposób na to, by powrócić do przeszłości... By znów znaleźć się w świecie za którym tak bardzo tęskniłam.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kirike dnia Czw 14:47, 09 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
esterwafel
Wilkołak



Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 181
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 15:28, 09 Wrz 2010 Powrót do góry

wow, nie wiem dlaczego spodziewałam się, że Jane zaproponuje jej dołączenie do Volturi. Ale czy faktycznie Bella była w stanie wszystko tak dokładnie zapomnieć. Jak mogła zapomnieć o Jacobie, którego kochała. O Edwardzie owszem, ale mam nadzieję, że prędzej połączysz ją z innym wampirem niż z nim. Chce jednak zobaczyć, co tym razem nam zapodasz. Nadal nie mogę Ci wybaczyć śmierci Jacoba. Zmieniła bym zakończenie najchętniej, ale to Twoje opowiadanie i możesz zrobić z nim co chcesz.
Co Zrobi Bella, żeby wrócić?

Zapraszam do mnie "Trzy światy" :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Raven Black
Człowiek



Dołączył: 26 Sie 2009
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: a stamtąd...

PostWysłany: Pią 8:43, 10 Wrz 2010 Powrót do góry

O.M.G.
Jane. Próbująca. Przekonać. Bellę. Do. Przyłączenia. Się. Do. Volturi???
Nie pomyślalabym. Zaskoczyłaś mnie. A ja lubię niespodzianki ;D.
Moja pierwsza myśl - Jane przyszła zabić Bellę. A tu... ta dam! Taki suprise.
Nie no, fajnie. Nawet bardzo. Czekam na kolejne części.
Mam tylko nadzieję, że nie połączysz z powrotem Belli i Edzia.
Pozdrawiam, Raven

P.S.: Jeszcze parę takich opowiadań, albo raczej ich części, a stanę się Twoją fanką xD.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Lexie
Wilkołak



Dołączył: 31 Sie 2008
Posty: 149
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Z podziemia...

PostWysłany: Pią 14:25, 10 Wrz 2010 Powrót do góry

Przyznam, że byłam dość sceptycznie nastawiona do kontynuacji Wschodu Słońca.
Zwykle czytane przeze mnie kontynuacje dość dalece odbiegały od tajemniczości, pasji i ciekawości pierwowzoru.
Jeśli chodzi o to opowiadanie pomyliłam się i otwarcie się do tego przyznaje.
W tej części mamy doczynienia ze zdystansowaną, obcą niemalże pustą, flegmatyczną a wręcz pedantyczną Bellą. Dziewczyna jest zupełnie inna niż ta, do której zostaliśmy przyzwyczajeni.
Ta Bella wyparła ze swojej świadomości, pamięci, wspomnień bolesną i trudną przeszłość. Poddała się perswazji osób trzecich i stała się niemalże maszyną, pustą lalką. Przybycie do niej obcej wampirzycy myślę, że był dla niej, co najmniej jak mocny otrzeźwiający policzek.
Nagle do jej prostego, nieskazitelnego i monotonnego życia wróciła przeszłość.
Jej ostatnie zdanie a raczej przemyślenie dotyczy powrotu do tajemniczego, wampirzego świata.
I teraz do mojej głowy dość dosadnie puka pewne pytanie.
I co dalej? Być może Bella dołączy do Volturi pewnie po jakimś czasie spotka Cullenów i ? Pogodzi się z Edwardem i będzie schematycznie czyli żyli długo i szczęśliwie czy po raz kolejny nas zaskoczysz?
Jak udowodniłaś nam w pierwszej części nie możemy być niczego pewni. I stąd mam niemalże pewność, iż będzie to jedna z najlepszych kontynuacji, pełna pytań, niejasności a przede wszystkim ciekawa i zaskakująca. Więc życzę weny i trzymam kciuki. Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
funnyxd
Nowonarodzony



Dołączył: 01 Wrz 2010
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Wto 16:13, 14 Wrz 2010 Powrót do góry

Kiedyś przypadkiem trafiłam na to opowiadanie.Przeczytałam więc Wschód Słońca i założyłam konto specjalnie żeby skomentować : )
Ja wolałabym żeby Bella była z Edwardem ale popłakałam sie jak Jacob umarł..
Świetnie piszesz!
Czekam na nowy rozdział.Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kirike
Wilkołak



Dołączył: 02 Lut 2009
Posty: 128
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 21:28, 23 Wrz 2010 Powrót do góry

Cześć kochane :)
Przepraszam Was ogromnie, za to, że tak długo to trwa. Pisze ten rozdział pisze i pisze i wciąż nie mogę go skończyć. Wybaczcie.
Mam teraz tyle na głowie. Szkoła, masa dodatkowych zajęć, więc w domu zwykle jestem wieczorami, kiedy do tego dojdzie jeszcze nauka, a potem pisanie opowiadania to uwierzcie mi niewiele brakuje bym zasnęła na klawiaturze.
Ale obiecuję się poprawić - naprawdę!
Jutro wysyłam rozdział do bety, sumiennie. A znając moją kochaną betę, odeśle mi go jak zwykle w szybkim tempie.
Mam nadzieję, że wybaczycie mi to opóźnienie.
Pozdrawiam
Kirike


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
esterwafel
Wilkołak



Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 181
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 12:30, 24 Wrz 2010 Powrót do góry

Nic się nie stało. Ja też piszę powoli, bo dodatkowo ciągle poprawiam.
Napisz tak, żebyś czuła się zadowolona z tego opowiadania.
Jak znajdziesz czas, wpadnij też do mnie na Trzy światy i dodaj komentarz. Będę bardzo wdzięczna.
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kirike
Wilkołak



Dołączył: 02 Lut 2009
Posty: 128
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 17:21, 25 Wrz 2010 Powrót do góry

Jak obiecałam, nowy rozdział:

Beta: Dżejn_




Rozdział 3



Zastanawiając się nad tym, co planowałam zrobić, przyszło mi do głowy coś, o czym nie pomyślałam wcześniej. Jak niby jej powiem, jaka jest moja decyzja? Wyjdę na dwór i krzyknę na cały głos: Hej, tutaj jestem, wiem już, co zrobię?!
To była jedna z wielu rzeczy, których nie wiedziałam.
Westchnęłam cicho. Oczy same zaczęły mi się zamykać. Czułam się po tym wszystkim okropnie zmęczona. Pomyślałam, że muszę się z tym przespać. Rano zastanowię się nad całą masą innych rzeczy, o których powinnam pomyśleć, zanim zacznę działać.
Opatuliłam się kołdrą i zamknęłam oczy, starając się oddalić od swoich uciążliwych myśli.
Byłam tak zmęczona, że wystarczyła mi chwila, a osunęłam się w ciemność.
Śniło mi się Forks.
Zielone, mokre, wilgotne Forks.
Oddychałam wilgotnym powietrzem i przemierzałam ciemny las. Tak jakbym czegoś szukała. Nie było tam niczego, co mogłoby przyciągnąć moją uwagę.
Szłam powoli, wręcz sunęłam po leśnej ścieżce, nie czując potrzeby poruszania się szybciej. Czułam, że jest naprawdę zimno, ale jakoś nie było mi z tym źle.
Sięgnęłam dłonią przed siebie i wtedy zobaczyłam coś ciekawego. Moja skóra była chorobliwie blada, a w momencie, w którym przesunęłam dłonią po smudze światła zaiskrzyła niczym milion maleńkich brylancików.
Westchnęłam zachwycona. Przypomniała mi się błyszcząca skóra Edwarda w promieniach słońca. Pamiętam. Przepiękną łąkę, kwiaty i Edwarda leżącego tuż obok mnie.
Zdawało mi się że odpływam, kiedy to znalazłam się dokładnie w tym samym miejscu o którym myślałam. Ale było tam pusto. Nie było kwiatów, ani nie świeciło słońce. Było ponuro. Okropnie.
Zamknęłam oczy we śnie i tym razem znalazłam się na łące, gdzie po raz ostatni widziałam Jacoba. Przed oczami przelatywały mi cienie tamtych chwil. Zdarzeń...
Przypomniałam sobie zakrwawione ciało wilkołaka, chwilę potem twarz mojego przyjaciela...

Obudziłam się z krzykiem.
Usiadłam na łóżku i starałam się uspokoić oddech. Obraz martwego ciała Jacoba wciąż miałam przed oczyma. Coś strasznego.
Zsunęłam się z materaca i przetarłszy oczy odsłoniłam zasłony w pokoju, do którego wpadło jasne światło dnia.
Westchnęłam i udałam się do łazienki. Wzięłam ciepły prysznic, umyłam zęby i poczułam się choć odrobinę lepiej.
Ubrałam się i chwilę potem poszłam do kuchni, gdzie zaparzyłam sobie kawę, której zapach wypełnił całe pomieszczenie. Usiadłam przy stole i wypiłam ciepły napój.
Uśmiechnęłam się do siebie i podniosłam się z krzesła. Kiedy sięgnęłam do lodówki z rozczarowaniem stwierdziłam, że nie ma w niej nic prócz opakowania jajek, mleka i masła.
Super. Naprawdę nie miałam ochoty na jajecznicę. Zamknęłam lodówkę i zabrawszy torebkę, nałożyłam beżowy płaszcz.
Wyszłam z domu. Na dworze było zimno i wiał lekki wiatr. Wsiadłam do samochodu i ruszyłam do najbliższego supermarketu.
Przemierzając trasę starałam się skupić jedynie na jezdni. Zaparkowałam przed sklepem i wyszłam z auta.
W środku było chłodno, a sztuczne światło bardzo jasno oświetlało całe pomieszczenie. Na półkach leżało mnóstwo kolorowych opakowań, pudełek i butelek.
Westchnęłam i zabrałam koszyk, z którym ruszyłam na zakupy. Zwykle nosiłam ze sobą jakąś kartkę, na której spisane miałam rzeczy, które musiałam kupić – w innym wypadku plątałam się po sklepie dwie godziny nie wiedząc, co wybrać.
Tym razem jednak nie zajęło mi to tak dużo czasu. Kupiłam mrożoną pizzę (choć nie popieram niezdrowej żywności), kilka jogurtów, chipsy i całą masę różnych kalorycznych rzeczy.
Podeszłam do kasy, zapłaciłam za towar i wyszłam ze sklepu.
Nie potrafiłam określić mojego nastroju. Czułam się tak obojętnie. Tak bezradnie.
Wracając do domu, pozwoliłam myślom wrócić do przeszłości. Powspominać dawne czasy. Jacoba, Edwarda, Alice i cała resztę. Za każdym razem przypominałam sobie coś nowego. Czasem był to lunch w stołówce, czasem wizyty u Jacoba, które nawet teraz wywoływały uśmiech na mojej twarzy.
Pochłonięta myślami nawet nie zorientowałam się, kiedy stałam już przed domem, z mnóstwem reklamówek w rękach.
Weszłam na schody przed drzwiami wejściowymi i zaczęłam szukać w torebce kluczy. Kiedy je już znalazłam, otworzyłam mieszkanie i wgramoliłam się z torbami do środka.
Uśmiechnęłam się i odłożyłam wszystko na blat w kuchni.
Pobiegłam do szafy i wyjęłam z niej ciepłe czarne dresy i mój ogromny zielony puchaty sweter, który zawsze chowałam na specjalne okazje.
Wróciłam do kuchni. Pizzę włożyłam do piekarnika, a chipsy, jogurty i lody w dwulitrowym pudełku zabrałam ze sobą do sypialni, gdzie uwiłam sobie sympatyczne gniazdko z koców i poduszek na łóżku.
Podeszłam do telewizora, i odpalając odtwarzacz DVD włożyłam do niego płytę z moim ulubionym filmem. „Romeo i Julia”. Tak dawno go nie oglądałam, a naprawdę lubiłam patrzeć, jak Leonadro DiCaprio wypowiada słowa Romea.
Uśmiechnęłam się, kiedy przypomniałam sobie, jak oglądałam ten film z Edwardem. Szeptał mi do ucha te same kwestie, które wypowiadał aktor, tyle że w jego ustach brzmiały one o wiele lepiej.
Usadowiłam się na łóżku i z łyżeczką w ręku otworzyłam pudełko z lodami, które zaczęłam pochłaniać w błyskawicznym tempie.
W połowie filmu poszłam do kuchni po genialnie pachnącą pizzę. O ile dobrze pamiętam, nie
miałam takich rzeczy w ustach od paru lat.
Jakoś zaraz po wyjeździe z Forks przestawiłam się na zdrowe jedzenie. Warzywa, gotowane
mięso i cała reszta.
Pod koniec filmu oczywiście się popłakałam. Widząc Romea i Julię zadających sobie śmierć z miłości oczy od razu zaszły mi łzami.
Piękne, pomyślałam.
Kiedy wyłączyłam telewizor i posprzątałam opakowania po jedzeniu poczułam, jak robi mi się niedobrze. Czując się nie najlepiej, owinęłam się pierzyną i położyłam w łóżku, ale i tak nie potrafiłam zasnąć.
Poczułam mdłości. Zerwałam się z łóżka i pobiegłam do łazienki.
Trzeba było tyle nie jeść, skarciłam się w myślach.
Zwymiotowałam.
Czułam okropny smak w ustach i nie pomogło nawet kilkakrotne mycie zębów.
Jestem żałosna, pomyślałam, patrząc na siebie w ogromnym lustrze.
Ciemnobrązowe włosy miałam założone za uszy. Z tyłu ścięte były bardzo krótko, a z przodu sięgały mi do podbródka. Oczywiście nadal były falowane, ale nie były to już te same loki co kiedyś.
Pod brązowymi oczyma miałam lekkie cienie. Nadal się nie malowałam. Uważałam że makijaż to rzecz zbędna.
Byłam okropnie blada i szczupła. Naprawdę bardzo szczupła. Teraz przy moich 162cm ważyłam jakieś 45 kilogramów, o ile nie mniej. Mój ogromny sweter wyglądał na mnie jak worek.
Westchnęłam i wyszłam z łazienki. Chciałam zrobić sobie zieloną herbatę. Może to mi coś pomoże. I muszę wziąć jakąś tabletkę.
Zeszłam ponownie do kuchni i stojąc przy blacie, sięgnęłam do półki, by wyjąć herbatę.
Odwróciłam się, szukając wzrokiem mojego kubka, ale to, co zobaczyłam, o mało co nie spowodowało, że dostałabym zawału. Cofnęłam się pod sam blat, by znajdować się jak najdalej od niebezpieczeństwa.
- O mój Boże... – szepnęłam.
Na krześle przede mną siedział mężczyzna.
Wampir.
Jego cera była blada, nawet bledsza od mojej i w dodatku miała nieco oliwkowy ocień.
Kręcone, czarne włosy miał spięte w kucyka, Tylko kilka pojedynczych pasm wysunęło się z upięcia i teraz swobodnie okalało twarz mężczyzny.
Był piękny, jak na wampira przystało. Gdyby tylko nie szkarłatne tęczówki, które teraz intensywnie mi się przyglądały. Miał na sobie zwyczajne ubrania. Dżinsy, koszulę w kratę, trampki...
- Witaj, Isabello – przywitał się. Nie odezwałam się, zszokowana samą jego obecnością.
- Przysłała mnie Jane – wyjaśnił, a ja skinęłam głową.
Spojrzałam na przybysza przerażona.
- Nie bój się mnie, kochana – szepnął aksamitnym głosem, uśmiechając się delikatnie. Skinęłam głową, nadal nie potrafiąc wydobyć z siebie słowa.
Przesunęłam się powoli i usiadłam naprzeciwko niego. Dlaczego oni nagle tak bardzo zaczęli się mną interesować?, pomyślałam rozpaczliwie.
- Rozmawiałaś z Jane. Wiesz, dlaczego tutaj jestem. Zapytam cię tylko raz, dobrze? Wiem, że znasz odpowiedź na to pytanie.
- Znam – odezwałam się zachrypniętym głosem.
- Isabello Swan, czy chciałabyś do nas dołączyć? – zapytał.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
funnyxd
Nowonarodzony



Dołączył: 01 Wrz 2010
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Sob 19:41, 25 Wrz 2010 Powrót do góry

świetny rozdział!
długo czekaliśmy ale warto było Wink
chciałabym żeby Bella znowu była z Edwardwem.
niech do nich dołączy!
dodaj szybko nastepny rozdzial!
buziaki.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
IsaBellla31
Nowonarodzony



Dołączył: 30 Lip 2010
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Sob 19:49, 25 Wrz 2010 Powrót do góry

Ja chyba powinnam tego nie czytać.
Za każdym razem źle się czuję i wgl :( Pięknie piszesz, trzymaj tak dalej.

Cytat:
świetny rozdział!
długo czekaliśmy ale warto było Wink
chciałabym żeby Bella znowu była z Edwardwem.
niech do nich dołączy!
dodaj szybko nastepny rozdzial!
buziaki.


O! :) Nie jestem sama xD


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez IsaBellla31 dnia Sob 21:32, 25 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Starlet Night
Nowonarodzony



Dołączył: 20 Lip 2010
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/3
Skąd: z piekła

PostWysłany: Nie 14:59, 03 Paź 2010 Powrót do góry

A więc czas żebym i ja wstawiła komentarz.Twoje opowiadanie jest:śliczne, cudowne i mogłabym tak 24 na dobę nawijać jakie ono jest fajne.Jeżeli chodzi o to, że Bella ma być wampirem jestem jak najbardziej za.
Tylko, że ja mam odmienne zachcianki i chciałabym żeby Bella po przemianie stała się wredną wampirzycą .No i co najważniejsze żeby jej psychika była twarda jak kamień a nawet i twardsza żeby Cullenowie nie mogli jej rozwalić.Bella może być z Edwardem ale żeby nie było tak jak w większości opowiadań, Bella widzi Edzia wybiega z sali Edward biegnie za nią przytula ją mówi jak j ą kocha i Bam koniec historii.Chciałabym żeby Bella trochę pobawiła się Edwardem żeby on zobaczył jak ona się czuła gdy ja opuszczał.Matko jak ja się rozpisałam kończę już z tym komentarzem i pozdrawiam oraz WENY ŻYCZĘ.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
IsaBellla31
Nowonarodzony



Dołączył: 30 Lip 2010
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Czw 22:23, 14 Paź 2010 Powrót do góry

Twoje opowiadanie jest naprawdę boskie! :) Jedyne mnie tak zachwyciło
i chciałabym Cię prosić o zgodę opublikowania go na forum Twilight In Polish.
Oczywiście autor, czyli ty będzie tam zapisany i wgl.
Jeśli się zgadzasz to napisz (tak oficjalnie) to tutaj. :)
Chodzi mi o ,,Wschód słońca".
Z góry dzięki :P

PS: Czekam na nn :D

Edit: Adres tej strony: twilightinpolish.ning.com


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez IsaBellla31 dnia Sob 22:49, 16 Paź 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Kirike
Wilkołak



Dołączył: 02 Lut 2009
Posty: 128
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 23:09, 14 Paź 2010 Powrót do góry

IsaBellla31 napisał:
Twoje opowiadanie jest naprawdę boskie! :) Jedyne mnie tak zachwyciło
i chciałabym Cię prosić o zgodę opublikowania go na forum Twilight In Polish.
Oczywiście autor, czyli ty będzie tam zapisany i wgl.
Jeśli się zgadzasz to napisz (tak oficjalnie) to tutaj. :)
Chodzi mi o ,,Wschód słońca".
Z góry dzięki :P

PS: Czekam na nn :D



Cześć,

Tak, oczywiście. Zgadzam na opublikowanie mojego opowiadania na podanym przez Ciebie forum - "Twilight In Polish"

Mogłabym nawet powiedzieć, że to będzie dla mnie zaszczyt :)
Chciałabym Cię tylko prosić o podanie mi adresu tej strony, jeśli już zamieścisz tam to opowiadanie. Z góry dziękuję :)

Cieszę się, że podoba Wam się moje opowiadanie. I dziękuję za ta wszystkie Wasze komentarze. Naprawdę dodają otuchy. Już za niedługo dodam kolejny rozdział.
Pozdrawiam serdecznie,
Kirike.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
funnyxd
Nowonarodzony



Dołączył: 01 Wrz 2010
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Nie 9:21, 24 Paź 2010 Powrót do góry

kiedy rozdział?

Za takie komentarze otrzymuje się ostrzeżenie. Przeczytaj regulamin. Post zostanie usunięty. BB


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin