FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Zagraj dla mnie jeszcze raz [NZ] Rozdział VII 11.10.10r. Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
behappy
Wilkołak



Dołączył: 25 Lis 2009
Posty: 159
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 18:00, 20 Lip 2010 Powrót do góry

Co tu tak cicho?? Tylko ja tu komentuję ten ff?? A jest naprawdę fajny to dlaczego nie ma więcej komentarzy.?
Jaki tan Fabian jest słodki, ale chyba słodszy od niego jest Emmett. Przyszedł do Alex żeby umilić jej czas w domu. a te naleśniki,!! Aż mi ślinka leci na samą myśl!! Laughing fajnie że się dogaduję i chcę żeby byli parą, nawet pasuję do siebie i jeszcze ten wspólny zawód. Fajna z nich paczka, wszyscy razem się dogadują. No a co z Rose to jest taka wredna!!! Tu taka złośliwa, a jak Emm jest w pobliżu to już taka słodziutka, aż mnie mdli. Fajnie że nareszcie się zaczyna układać Alex, doznaje szczęścia, którego już tak dawno nie widziała.
Dzięki za powiadomienie o nowym rozdziale. I apeluję do wszystkich którzy czytają ten ff. ZOSTAWCIE PO SOBIE ŚLAD, ŻE CZYTACIE!!.
pozdrawiam i życzę dużo komentarzy.
B. Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Perunia
Człowiek



Dołączył: 01 Maj 2010
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Śro 18:49, 21 Lip 2010 Powrót do góry

Super FF, osobiście nie lubie Rosali więc jej niezbyt pozytywnie przedstawiona postać mi odpowiada. A Emmet po prostu bomba Smile czekam na dalsze rozdziały.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
czapka xD
Nowonarodzony



Dołączył: 13 Sty 2010
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Chełmek

PostWysłany: Wto 11:15, 27 Lip 2010 Powrót do góry

bardzo fajny ff. :D

oczywiscie najfajniejsza postacia jest Emm. mam nadzieje ze bedzie wiecej smiesznych momentow w nastepnych rozdzialach :)

pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Fanka Twilight
Nowonarodzony



Dołączył: 29 Mar 2009
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 13:34, 27 Lip 2010 Powrót do góry

Bardzo fajne opowiadanie. Wcześniej nie wchodziłam, bo kiedy raz się w coś wkręcę, to potem cały czas na to czekam. I teraz właśnie takm się stało. Podoba mi się pomysł, żeby Emm był w tekście ważniejszy niż Edward i Bella. Fajna jest też postać Alex. Lubie takie twarde babki, co to nie dają sobie w kaszę dmuchać. No cóż, mam nadzieję, że nowy rozdział będzie już niedługo. Na pewno wpadnę.
Pozdrawiam, F.T.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Allie
Zły wampir



Dołączył: 02 Mar 2009
Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Pon 14:25, 11 Paź 2010 Powrót do góry

Przepraszam! Przez pewną sytuację w moim życiu trudno mi było cokolwiek tutaj dopisać, ale wróciłam, odżyłam i mam pełno pomysłów.

Rozdział VII
Beta: Nina Spektor :)


Czas płynął nieubłaganie. Zbliżały się Święta Bożego Narodzenia. Wszyscy bardzo się zżyliśmy. Nie potrafiliśmy wytrzymać bez siebie dnia. Mama po powrocie zrobiła mi niezłą awanturę o tę bójkę. Dopiero po rozmowie z tatą i moimi przyjaciółmi spuściła z tonu i nawet zrobiła się miła.
Nagły, irytujący dźwięki wyrwał mnie z błogiego stanu. Właśnie wykonywałam operację dwunastnicy u małego dziecka. Jęknęłam. Kochałam takie sny. To tak, jakbym naprawdę ratowała te maleństwa. Wtuliłam twarz w poduszkę, by po kolejnej sekundzie wyciągnąć rękę w stronę szafki nocnej i wyłączyć natrętną rzecz. Obróciłam się na plecy, wzdychając. Powoli podniosłam się z łóżka, ospale się przeciągając. Dziś był piątek. Ostatni dzień pobytu w szkole w tym tygodniu i kolejny prób, nauki i śmiechu. Złapałam wcześniej przygotowane ubrania i zniknęłam w łazience. Wyszłam po kilku minutach, susząc włosy ręcznikiem. Ubrałam puchate kapcie, które kupiłam podczas ostatniego wypadu z dziewczynami do Port Angeles i zeszłam na dół zrobić wszystkim śniadanie. Zjechałam po poręczy i pięknym ślizgiem wparowałam do kuchni. Mało co się nie wywróciłam, widząc moją rodzicielkę przy kuchni.
- Cześć, Alex – powiedziała, nawet nie odwracając się.
Starała się zmienić, widziałam to. Nie oczekiwałam od niej zbyt wiele. Byle była matką, a nie kobietą, która mnie nie akceptuje. Uśmiechnęłam się lekko. Tak… Wszystko było takie, jak sobie wymarzyłam.
- Cześć, mamo – odpowiedziałam.
- Pójdź obudzić Fabiana.
Bez słowa pognałam znowu na górę. Uchyliłam drzwi od pokoju malca. Chłopczyk siedział, przecierając oczy.
- Fabi, już na nogach? – zdziwiłam się.
- Yhym – wymruczał.
Pokręciłam głową. Wzięłam go na ręce i poszłam umyć. Dopiero po kilkunastu minutach znaleźliśmy się z powrotem w kuchni. Uradowany tata siedział przy stole. Od dawna nie widziałam go aż tak rozpromienionego. Usadziłam Fabiana na jego krzesełku i sama zajęłam miejsce. Mama przygotowała jajecznicę. Niby nic wielkiego, ale dla nas znaczyło bardzo dużo. Od kiedy Matt umarł, nie dotykała się kuchni, w której rządziła z moim bratem. Rozmowa toczyła się gładko. Mama znowu miała wyjechać, tym razem po Sylwestrze, na około miesiąc. Ojciec przyjął to ze spokojem, nawet zapewnił, że mnie przypilnuje, bym nie zrobiła nic głupiego, jak ostatnio. Pokręciłam głową. Grzecznie podziękowałam i wstałam od stołu. Musiałam jeszcze się spakować i przebrać, bo biegałam w szortach i bokserce. Gdy znowu znalazłam się na schodach gotowa do wyjścia, usłyszałam, jak Emmett żartuje z moim tatą, a Alice omawia najnowszy hit muzyczny. Zeskoczyłam z ostatnich dwóch schodków. Gładko wylądowałam i lekkim, powolnym krokiem weszłam do salonu. Widząc mnie, pożegnali się i wyszliśmy przed dom. Wsiedliśmy do samochodu i jak co dnia pojechaliśmy do szkoły.
- Alice… - zaczęłam wolno.
-Hm? – zapytała, obracając głowę w moją stronę
- Jedziemy dziś do Port Angeles? – zapytałam.
- Po co? – zdziwiła się.
- Niedługo święta… I chciałam już kupić prezenty.
Dziewczyna klasnęła zadowolona w dłonie.
- Jesteś genialna! Zapomniałabym!
W aucie rozbrzmiał śmiech naszego kompana. Był tak naturalny… i słodki. Zganiłam się w myślach. Przecież to tylko mój przyjaciel.
- Niedługo zapomnisz o głowie – zauważyłam.
- Aż tak źle nie jest – mruknęła urażona.
Pokręciłam głową. Kochałam tę dwójkę jak nikogo innego, ale… Czasem razem byli nie do zniesienia… Taka mała, wybuchowa, zarazem irytująca mieszanka. Spojrzałam za okno.
Wysiadłam czym prędzej. Nie wiem, dlaczego, ale miałam dziwne przeczucie. Oparłam się o samochód i rozglądałam się. Co mogło wzbudzić mój niepokój? Westchnęłam. Nagle przede mną pojawił się brązowowłosy chłopak. Mało co nie krzyknęłam.
- Witaj piękna – powiedział na przywitanie.
Otwierałam buzię i zamykałam by coś powiedzieć. Byłam zszokowana. Jak on tak szybko się tutaj zjawił?
- Jestem Kellan – przedstawił się. – Chodzimy razem na angielski
Oprzytomniałam, to ten chłopak ostatnio puścił do mnie oczko.
- No tak, zapomniałam – odparłam, przybierając naturalną pozę.
Miał śliczne niebieskie oczy, takie jak Emmetta. Również był wysportowany, ale jego rysy twarzy były mocniejsze.
- Może pójdziemy razem dzisiaj do kina?
Znowu zaniemówiłam! Przecież ja go prawie nie znałam.
- Jest już umówiona – zagrzmiał zza mnie znajomy głos.
- O, witam, McCarty. – Kellan wyprostował się znacznie.
Z zacięciem spoglądał za moje plecy. Poczułam rękę na biodrze. Moje policzki poczerwieniały. Co Em wyprawiał?!
- A kiedy będziesz wolna? – Znowu spojrzał na mnie.
Już chciałam otworzyć usta i powiedzieć, że w piątek.
- Dla takiego pajaca jak ty nigdy nie będzie wolna – wycedził.
Obróciłam głowę lekko za siebie. Emmett wyglądał groźnie. Jak najeżony niedźwiedź. Jego mięśnie były napięte, a oczy ciskały pioruny w kierunku mojego nowego znajomego. Po chwili, czując moje spojrzenie, rozluźnił się nieco.
- To nie z tobą rozmawiam, tylko z Alex – burknął brązowowłosy.
Westchnęłam, wracając do naturalnej pozycji.
- Kellan, na razie nie mam wolnego czasu – wyjaśniłam. – Moje hobby to moje życie i zabiera każdą sekundę, gdy mam wolne.
- Jakoś masz przyjaciół – zauważył.
- Bo oni mają te samo hobby, co ja – odparłam. – Przepraszam, Kellan, jak będę miała wolny dzień, to się odezwę.
- Do zobaczenia.
- Pa.

Zamknęłam wściekła szafkę. Czemu się wtrącił?! Jest moim przyjacielem, ale przecież mogę umawiać się z kim chcę! Nagle ktoś przytulił mnie z impetem.
- Alex! Alex! – Podekscytowany głos przyjaciółki wyrwał mnie z mojego małego świata złości.
- Tak, Leah? – zapytałam.
- Będziemy grać w przedstawieniu!
Upuściłam książki, które wyjęłam z szafki. Dziewczyna puściła mnie i podskoczyła, zapewne myśląc, że ten szok jest pozytywny. Nienawidziłam przedstawień! Ukucnęłam, zbierając rzeczy.
- Co robimy? – burknęłam.
- Będziemy robić podkład muzyczny, a ty będziesz grała Piękną!
Co do…?! Spojrzałam na nią rozwścieczona.
- Kogo?! – warknęłam, wstając.
Dziewczyna wyraźnie skuliła się w sobie.
- Będziemy przedstawiać Piękną i Bestię – mruknęła już niemrawo.
Przetarłam oczy. Spokojnie Alex, to tylko durna rola… Główna rola! Wzięłam kilka głębokich oddechów.
- Kto wpadł na ten genialny pomysł, bym grała Bellę? – Starałam się mówić normalnie, ale głos wyraźnie mi drżał
- Cała nasza ekipa, Pani Hungens się zgodziła.
- Niedługo to odwoła – mruknęłam.
Schyliłam się po rzeczy, wzięłam torbę i bez słowa odeszłam. Cały dzień unikałam moich znajomych. Usiadłam na masce samochodu Emmetta na przerwie obiadowej.
- Dowiedziałem się, że wraz z koleżankami robicie podkład muzyczny do przedstawienia.
Mało co nie spadłam, słysząc głos Toma. Poprawiłam się i spojrzałam na chłopaka, który szedł w moim kierunku.
- Jakoś mnie to nie cieszy – burknęłam.
- A może chciałybyście zagrać w pubie mojego wujka? – zapytał.
Spojrzałam na niego z zainteresowaniem.
- Mówisz poważnie? Przecież nas nie słyszałeś – odparłam.
- Ale tak piękna i utalentowana dziewczyna nie może źle grać – wyjaśnił, uśmiechając się.
Zarumieniłam się. Chłopak potrafił mnie zawstydzić. Przekrzywił lekko głowę.
- McCarty to twój chłopak? Bo nie wyglądacie.
Wcięło mnie. Bezpośredniość tego chłopaka wgniatała mnie w fotel.
- Nie – odparłam szybko.
- Chodź do środka, bo się przeziębisz – zauważył po chwili milczenia.
Westchnęłam, miał rację. Zebrałam się prędko i ruszyłam z nim w stronę szkoły.

O podwiezienie do domu poprosiłam mamę. Zwolniła mnie nawet z wychowania fizycznego. Nikt nie przyjechał, a ja specjalnie nie domagałam się towarzystwa. Opadłam na łóżko zmęczona. Złapałam za komórkę w celu zadzwonienia do Emma. Nawet nacisnęłam zieloną słuchawkę, ale rozłączyłam się nim zabrzmiał sygnał. Nie myśląc długo, poszłam spać.

Poranek ciągnął się niemiłosiernie. Od momentu pobudki czułam się dziwnie wyprana z uczuć. Umyłam się, zjadłam i wsiadłam do auta. Wiedziałam, że nie przyjadą. W szkole było dziwnie. Alice zjawiała się w ławce tylko na lekcje, nie odezwała się do mnie słowem, również była dziwnie otępiała. Z każdą mijającą godziną czułam się coraz gorzej. A to dopiero był początek. Szłam na stołówkę z nadzieją, że w końcu spotkam ich i przeproszę. Ale gdy weszłam do pomieszczenia i ujrzałam tę blondynę i jej brata przy naszym stoliku, ta laska siedziała na moim miejscu… Łzy zebrały mi się w oczach. To było podłe. Czym prędzej wypadłam na korytarz. Miałam całe mokre policzki, gdy znalazłam się w aucie. Odpaliłam samochód i wyjechałam w ekspresowym tempie z terenu szkoły. Gdy dojechałam do domu, przebrałam się w strój na corsa i wyciągnęłam motor spod materiału. Odpaliłam go i na pełnym gazie opuściłam posesję z krzykami matki za plecami. Byłam wściekła, rozżalona. Pędziłam między drzewami, gałęzie uderzały o mnie. Dodałam gazu. Nie zauważyłam powalonego drzewa. Maszyna zatrzymała się na przeszkodzie. Przeleciałam przez kierownicę, po czym z całej siły uderzyłam o ziemię, rozrywając kombinezon. Leżałam bezsilna. To było tak głupie, tak dziecinne i tak niewyobrażalne, jak w jakimś tanim filmie. Nie pamiętam, ile czasu minęło nim zebrałam się i sprawdziłam, co z moim jednośladowcem. Jakie było moje zdziwienie, gdy uzmysłowiłam sobie, że był cały. Włączyłam światło, które sama zamontowałam. W koło było tak ciemno, że w normalnym wypadku ciarki przeszłyby mi po plecach, ale w tym momencie wszystko było mi jedno. Odpaliłam motor i już powoli kierowałam się drogą, którą przyjechałam. Było ją wyraźnie widać - połamane gałęzie, ślady opon. Jechałam dość długo, uspokoiłam się. Gdy dojechałam do domu, nie mogłam się nadziwić, że tak daleko odjechałam. Gdy już otwierałam bramę, ujrzałam dwa samochody pod domem. Co robić? Zagryzłam wargę. Na pewno nie ulegnę im. Otworzyłam metalowe ogrodzenie i wjechałam. Na dźwięk silnika dość spora grupa osób wybiegła na zewnątrz. Zatrzymałam się tylko na widok zapłakanego Fabiana. Czemu, do cholery, nie pomyślałam o nim? Tylko jechałam jak ta idiotka? Zatrzymałam się i z siadłam z maszyny. Nie spojrzałam na nikogo innego. Malec podbiegł do mnie i przytulił się do obłoconych nóg.
- Alex, nie rób tak więcej – wymamrotał chłopiec.
- Spokojnie – powiedziałam, zdejmując poszarpaną rękawicę.
Dłoń miałam pokaleczoną i brudną. Westchnęłam.
- Idź do domu z babcią.
Oderwał się ode mnie. Teraz on wyglądał jak po bitwie z ziemią. Bez słowa podbiegł do mamy, złapał ją za dłoń i pociągnął do budynku.
- Odbiło Ci?! – Teraz musiałam stanąć twarzą twarz Emmettem, Alice, Bellą, Leah i Edwardem
Prychnęłam.
- Wracajcie do swoich zajęć, ja sobie dam radę – syknęłam – Nie mam zamiaru być zamiennikiem.
Czarnowłosy spojrzał na mnie zdziwiony. Obróciłam się bez słowa.
- Przestań – Tylko na tyle było go stać.
- Ja w wasze gierki nie mam zamiaru się bawić, wiecie, gdzie jest wyjazd z posesji.
Poczułam, jak silne ramiona mnie obracają i zdejmują kask. Bolało. Adrenalina przestawała działać.
- Skończ, rozumiesz?
Stał tam tylko on.
- Puść, to boli – warknęłam.
- Nie dziwię się, skoro wyglądasz, jakbyś wjechała w drzewo.
- Bo wjechałam – mruknęłam.
Zdębiał. Wyrwałam się mu i czym prędzej znalazłam się w domu. Krzykom, płaczom i zakazom nie było końca. Zostałam opatrzona przez bliskiego płaczu ojca i odesłana do pokoju. Miałam szwy na lewym udzie i na lewej łydce, po tej samej stronie na ramieniu i przedramieniu. Na dłoniach , jak i na reszcie ciała, pełno bandaży. W sumie po znieczuleniach to tak bardzo nie bolało. Następnego ranka moje maleństwo zostało wywiezione do Port Angels do komisu. Weekend jak to weekend, zanim poznałam ich… Leżałam, dobijałam się, znajdywałam nowe powody, by pojechać do tego komisu i zabrać motor. Jednak to, co się stało, nie mogło się niczym równać z nadchodzącym tygodniem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Allie dnia Pon 14:28, 11 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin