FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Rozdrapane rany bolą najbardziej V Rozdział [NZ] (26.06) Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Prudence
Wilkołak



Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 177
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Mrocznego Kąta

PostWysłany: Sob 15:02, 16 Maj 2009 Powrót do góry

Intrygujące naprawdę..
nie wiem czy dasz następną część patrząc na odstęp w czasie jaki jest, ale liczę ze dokończysz to opowiadanie.
trochę sobie nie wyobrażam spotkania belli i eda, będzie pełne żalu prawdopodobnie.
z chęcią przeczytam kolejną część.
twój styl jest przyjemny, szybko się czyta.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Swallow
Dobry wampir



Dołączył: 14 Paź 2008
Posty: 843
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Pon 21:14, 25 Maj 2009 Powrót do góry

Po prawie półtora miesiąca, pojawia się drugi rozdział. Za betę dziękuję SophieAnne, której udało się z tego rozdziału zrobić coś sensownego. Kolejny będzie na pewno szybciej niż ten. Dostałam weny po prostu! : )
W tym rozdziale pojawiła się delikatna sytuacja o podłożu erotycznym, o czym zawczasu Was informuję.
Miłego czytania.


Rozdział drugi

Isabella pracowała, można powiedzieć, że nawet chętnie. Od poniedziałku do piątku, o godzinie dziewiątej, pojawiała się w sklepie spożywczym, gdzie do siódmej wieczorem zapominała o swoim nędznym życiu. Codziennie widywała niemal każdego mieszkańca Forks. Sklep mieścił się przy głównej ulicy i zawsze z kimś ucinała sobie miłą pogawędkę o niczym sensownym.
We wtorek, ponad tydzień od niemiłego popołudnia z Newtonem, on pojawił się we własnej osobie. Padało, więc z już przydługich włosów kapała mu woda.
Speszył się trochę widząc ją, choć nie powinno go to dziwić. Zawsze tu była. Każdy się przyzwyczaił do jej widoku.
- Cześć. - Przywitał się niepewny. Isabella rzuciła mu krótkie spojrzenie i wróciła do liczenia utargu, ponieważ została jej tylko godzina do końca pracy. Cieszyła się, że wróci do domu. Była już zmęczona, wysokie ciśnienie dodatkowo ją dobijało, a jeszcze przyjdzie jej się użerać z Newtonem.
Błąkał się po sklepie dobre dziesięć minut. W końcu doszedł do kasy z koszykiem, w którym znajdowały się chleb, masło, parówki i typowe pisemko dla panów. Kasując je, Isabella spojrzała na niego z przyganą i lekkim obrzydzeniem. Mike najwidoczniej odebrał to jako sygnał do wytłumaczenia się.
- Jestem samotny - powiedział. Isabella wzruszyła ramionami, ale on kontynuował. - Nie patrz tak na mnie. Jestem normalnym facetem, nie mam kobiety, a muszę normalnie funkcjonować. To chyba nic złego?
Nie odpowiedziała, tylko schowała wszystko do reklamówki. Mike wyciągnął z portfela pięć dolarów. Isabella sięgnęła po pieniądze, ale on zamiast je podać, złapał ją za rękę.
- Isabella - powiedział miękko. Próbowała się wyrwać, ale miał mocny uścisk. - Spójrz na mnie. Spójrz! Bo Cię nie puszczę.
- Grozisz mi? - Zapytała przez zęby. W końcu cofnął rękę i zamilkł.
- Cztery siedemdziesiąt dwa.
- Isabella...
- Przestań!
- Ale mnie zrozum. Naprawdę mi ciężko. Nie chcę byś myślała, że jestem... taki jak inni mężczyźni.
- Michael - zaczęła poirytowana Isabella. - Mnie naprawdę nie interesuje, czy robisz sobie dobrze przy zdjęciach napompowanych silikonem dziewczyn, ani czy jesteś samotny. Nie interesujesz mnie w ogóle. I jesteś taki jak inni mężczyźni.
Patrzył na nią, milcząc. W końcu podał jej pieniądze ze smętną miną. Wydała mu resztę. Skierował się już do wyjścia, jednak jeszcze stanął w drzwiach i odezwał się:
- Wiesz jaki jest Twój problem? Myślisz, że jesteś wyjątkowa.
I wyszedł.

Tydzień pracy minął szybciej niż myślała. Zanim się spostrzegła, w piątek wracała do domu wolnym krokiem. Chciała jakoś zagospodarować ten weekend, ale nie miała żadnego pomysłu. Jak zwykle zresztą. Jej życie ograniczało się do pracy i snu od dobrych dwudziestu lat. Kiedyś jeszcze miała nadzieję, która odeszła, tak samo jak gładka skóra na twarzy. Szykowała się do śmierci, ponieważ w życiu nie miało jej spotkać już nic wyjątkowego. Pozostali jej idioci z lat szkolnych, których wolała nie wspominać.
Na dworze było jeszcze jasno. Wakacje zbliżały się wielkimi krokami, więc i pogoda powinna dopisywać. Ale to było Forks - kraina deszczu. Chociaż na przestrzeni lat widocznie się ociepliło, nadal przez dwie trzecie roku padał deszcz.
W domu panował idealny porządek. Isabella powiesiła cienką kurtkę na wieszaku i założyła kapcie. Czas na odpoczynek. Relaksująca kąpiel, coś odprężającego w telewizji i dobre jedzenie. Oto jej plan na piątkowy wieczór.
Nalała do wanny ciepłej wody, dodała też płynu, by zrobiła się piana. Gdy się rozbierała, zawsze przeglądała się w wielkim lustrze, mieszczącym się w łazience. Spoglądała na siebie bardzo uważnie, stojąc już naga.
Brzydziła się swojego ciała. Nie było bardzo pomarszczone, ale lata świetności miało daleko za sobą. Jej blada skóra robiła przerażające wrażenie. Małe piersi również nie zachwycały. Podniosła je do góry i puściła by opadły. Może, gdyby zdecydowała się na operację, byłyby większe? Zrobiłaby to tylko po to, aby nakarmić swoją próżność, ale wiedziała, że się nie odważy.
Nóg nie miała najgorszych. Trzymała linię, więc raczej trudno było się u niej dopatrzeć choćby grama zbędnego tłuszczu.
Pogładziła się po biodrach i przeszedł ją dreszcz. Kto ostatni raz ją tak dotykał? Na pewno William. Kiedy? Dobre parę lat temu. Może miała czterdzieści, może czterdzieści jeden lat. Dawno.
Zdała sobie sprawę, że ma ochotę na taką bliskość, że bardzo za nią tęskni. Pod wpływem impulsu, wybiegła z łazienki i złapała za telefon.
Powiedział dwadzieścia minut. Czy wytrzyma?! Poczuła odrazę do siebie. Było tak za każdym razem, gdy myślała o takich rzeczach ze sobą w roli głównej. Musi się tego pozbyć. Jest kobietą. Starą, ale wciąż kobietą i jeszcze potrzebuje namiętności.
Opatuliła się szlafrokiem. W euforii chodziła po domu. Kiedy będzie? Zaraz. Teraz! Chyba eksploduje!
Usłyszała podjeżdżający samochód, po chwili ktoś zapukał.
Otworzyła drzwi. Stał w nich Mike Newton. Posunęła się, aż do tego.
Zdjęła szlafrok i, zanim zdążył coś powiedzieć, przyssała się do niego. Całowała go łapczywie, próbując nie myśleć, że to Michael - ten, który kupował parę dni temu pornograficzną gazetę w jej sklepie. Dotykał jej piersi, pośladków, dyszał jak pies. Chciała tego nie słyszeć.
Oderwał się od niej na chwilę.
- Poczekaj. - Szepnął i poszedł w stronę jej sypialni. Wiedział, gdzie się znajduje.
Isabella stała w przedpokoju, rozgrzana do czerwoności. Minęło pięć minut i poszła do Michaela.
Leżał na łóżku. Całkiem nagi. Widziała jak dostaje wzwodu na jej widok. Próbowała na to nie patrzeć. Niech to odejdzie z jej głowy. Podszedł do niej i pocałował ją w szyję. Smakował ją powoli, przesuwając ręce po jej ciele. Dotknął biodra, jednak nic nie poczuła. I nagle zdała sobie sprawę, że tego nie chce. Nie z nim. Zakręciło jej się w głowie. Poczuła jak wszystko co dzisiaj jadła, podchodzi jej do gardła. Pobiegła szybko do toalety i zamknęła się na klucz. Pochyliła się nad sedesem i zwróciła wszystko co miała w żołądku.
Wymiotowała bardzo długo zanim poczuła się lepiej. Wyszła w końcu z łazienki. Przy drzwiach stał Newton.
- Wszystko w porządku? - Zapytał.
- Wynoś się.
- Słucham?
- Wynoś się! Nie chcę Cię widzieć! Brzydzę się Tobą! Brzydzę sie sobą! Idź! Odejdź! Daj mi spokój!
Chciał protestować, ale tak krzyczała, że zrezygnował. Ubrał się z prędkością światła i wręcz wybiegł z domu.
Isabella się rozpłakała. Miała siebie dość. Zawiodła się na sobie. Jak mogła?! Straciła resztki swojej godności.
Weszła do wanny, woda była już zimna. Łez miała w nadmiarze. Dawno ich nie uwalniała, ale teraz nie panowała nad nimi.
Chciała skasować z pamięci to co się wydarzyło. Jest głupia. Zrobiła z niego idiotę. Jak mogła myśleć, że nie skorzysta z propozycji? Przecież cały czas skarżył się, że jest samotny. Wykorzystała go. Wstydziła się.
Tej nocy nie pragnęła niczego poza śmiercią.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Margarett Juliett
Gość






PostWysłany: Wto 15:40, 26 Maj 2009 Powrót do góry

Jestem pierwsza. Normalnie szok.
Opowiadanie zaczęłam czytać bo zaciekawił mnie tytuł. "Rozdrapane rany bolą najbardziej" tytuł wkupił się w moje łaski podobnie jak całe opowiadanie. Ostatnio zaczynam lubić takie teksty gdzie ktoś cierpi... Po dwóch pierwszych rozdziałach jestem zachwycona. Tekst mnie nie rozczarowuje podobnie jak i inne twoje opowiadania. Swallow pisz jak najwięcej.
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam i życzę weny.
iga_s
Wilkołak



Dołączył: 29 Kwi 2009
Posty: 115
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 22 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 16:44, 26 Maj 2009 Powrót do góry

Natknęłam się na Twoje opowiadanie dopiero wczoraj i bardzo mi się spodobało, ale kiedy zobaczyłam, że nie aktualizowałaś go od początku kwietnia, to się normalnie załamałam. A tu dziś wchodzę i boom - jest nowy rozdział! Od razu mi się humor poprawił. :)
Może będę się powtarzać, ale muszę powiedzieć (a może raczej napisać :D), że przeżyłam szok, kiedy przeczytałam, że od chwili rozstania Belli z Edwardem minęło AŻ dwadzieścia osiem lat. Jakoś do teraz nie mogę się przyzwyczaić do tej myśli... Ale to czyni Twój ff jeszcze bardziej intrygujący i nieprzewidywalny. Nie wiem, czy masz zamiar doprowadzić jakoś do ich spotkania, ale jego też nie mogę sobie wyobrazić. On - wiecznie młody "grecki Bóg", ona - trochę zrzędliwa kobieta w średnim wieku... Cóż, czekam na dalszy rozwój akcji. Ciekawa jestem, jak to rozegrasz. :)
Teraz trochę od rozdziale drugim: nie mogę uwierzyć, że Bella chciała to zrobić z Mikiem Newtonem! Nie, to po prostu niemożliwe... Rozumiem, że podjęła decyzję pod wpływem impulsu, hormony i takie tam, ale żeby z Mikiem?! Chociaż... Czas może zmienić ludzi, więc już kończę ten temat. :D
Błędy - niestety kilka by się znalazło. Najbardziej rzuciło mi się w oczy pisanie wyrazów typu "cię", "tobie" z wielkiej litery. Tak robi się tylko raczej w listach i wtedy, kiedy chcemy wyrazić szacunek dla odbiorcy. A w opowiadaniach piszemy je małą literą. Niekiedy brakowało przecinków, niekiedy było jeden za dużo, ale z powodu wrodzonego lenistwa nie będę ich tu wypisywać. :D Czasem robisz też błędy w zapisie dialogów.
Cóż, to chyba wszystko. Mam nadzieję, że nie każesz nam czekać na następny rozdział aż tak długo jak teraz. :) Weny życzę i pozdrawiam.
Iga


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Swan
Zły wampir



Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 406
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 40 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Forks, Phoenix... ok no... Śląsk :P

PostWysłany: Śro 14:39, 27 Maj 2009 Powrót do góry

Przeczytałam dziś całe Twoje opowiadanie i muszę przyznać, że jestem w szoku. Nie spodziewałam się takiego rozwoju akcji! Bella pięćdziesięciolatką? O matko... A Mike... Eh Skwituję go jednym słowem: obleśny? Tak.. Chyba to słowo pasuje najbardziej.
Pomysł jest nietuzinkowy i jestem ciekawa jak będziesz kontynuować akcję :D
Ja sama nie mam żadnego pomysłu, co do tego, co miało by się zdarzyć... Edward przyjdzie i co? Będzie z kobietą prawie 30 lat od niego starszą? To znaczy fizycznie... A może już się z kimś zszedł? Tanya? Nie wiem...
Niecierpliwie czekam na kolejny rozdział :) Mam nadzieję, że będzie w nim dużo akcji, i że pojawi się szybko!
Weny!!!

Pozdrawiam,
Swan


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ajaczek
Zły wampir



Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 477
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Czw 15:55, 28 Maj 2009 Powrót do góry

No wkońcu się doczekałam drugiego rozdziału! Chwała ci za to!!! A teraz do rzeczy, zaskoczyłaś mnie kompletnie że Bella zniżyła się do tego poziomu i zadzwoniła po Mike! A on jak callboy przyleciał od razu! Szok! No ale dobra rozumiem kazdy ma swoje potrzeby. Teraz czekam zgodnie z obietnicą na kolejen rozdziały bo mnie strasznie nurtuje pytanie czy Edward pojawi się ponownie w jej życiu??


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Swallow
Dobry wampir



Dołączył: 14 Paź 2008
Posty: 843
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Czw 16:20, 28 Maj 2009 Powrót do góry

Jestem zaskoczona miłymi opiniami.
Nowy rozdział pojawi się dzisiaj lub jutro, ponieważ czekam na zbetowany tekst.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Marry Sue
Nowonarodzony



Dołączył: 28 Maj 2009
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 22:32, 28 Maj 2009 Powrót do góry

To jest moj pierwszy komentarz, wiec mowie od razu, ze ja sie na pisaniu jakos specjalnie nie znam, to tylko takie amatorskie uwagi. :)) Mam nadzieje, ze sie przydadza, do szlifowania talentu, ktory na moje dyletanckie oko niewatpliwie posiadasz. Polskich znakow niestety brak, moge robic bledy. :P

Rzecz pierwsza - w prologu az cztery razy uzylas slowa: milosc. No chyba, ze to specjalnie, ma podkreslic.... sielskosc?

"Pewnego pochmurnego dnia, Edward Cullen po prostu zniknął, a z nim cała jego rodzina.
Bella, przepełniona smutkiem i beznadziejnością, nie wierzyła, że to się stało"
beznadziejnoscia? coz to za twor? moze by tak... beznadzieja :)

"Wspólne plany dotyczące miłości napawały ich optymizmem."
jak wspolne, to wiadomo, ze dotycza milosci

"Kobieta ta była smukła, a ruchami wyrażała ciągłe podenerwowanie. Teraz też nerwowo poprawiała błękitną sukienkę tak, by lepiej układała się na jej na kościstym ciele."
nerwy do konserwy :P (bardzo bliskie powtorzenie)

"Można pomyśleć, że wyglądam, jakbym nie miała nawet czterdziestki, pomyślała zadowolona."
myslenie to bardzo produktywne zajecie, ale jednak co za duzo (i za blisko) to niezdrowo :))

"Złapała torebkę i niechętnie wyszła z białego domku. Na podjeździe stało czerwone BMW, za którego kierownicą siedział mężczyzna w wieku przybliżonym do mieszkanki białego domu. Błyskał białymi zębami i z zadowoleniem przyglądał się kobiecie. "
widze BIALE plamy...

"Isabella pracowała, można powiedzieć, że nawet chętnie"
na upartego moze byc, ale troszke maslowa maslanka, :) albo: nawet, albo: mozna powiedziec :))

Swallow, widac, ze przeszlas juz kilka etapow tworczych i Twoj ff jest... dojrzaly. Pozwolilas stoczyc sie Belli, wyroslas z rozowych szablonow z wisienka na czubku. Incydent z Mikiem, jest genialny, ogolnie swietnie opisujesz uczucia, a moze raczej... stany, czytajac czulam zagubienie Belli. Na razie jest to jeden z najlepszych ff, z jakim mialam doczynienia, na tym forum. Mam nadzieje, ze zmotywowalam. :D


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Marry Sue dnia Czw 22:46, 28 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Swallow
Dobry wampir



Dołączył: 14 Paź 2008
Posty: 843
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Pon 22:00, 01 Cze 2009 Powrót do góry

Nowy rozdział. Za betę dziękuję SophieAnne ;* Ten rozdział może Wam się wydawać nudny, ale muszę powoli przechodzić do akcji : D


Rozdział trzeci

„Nic mi się w życiu nie udało. Nie zrobiłam nic, z czego mogłabym być dumna. Tacy ludzie jak ja, to biologiczne pomyłki, których jedynym zadaniem jest umrzeć w stosownym momencie. Kiedy to się wydarzy, nikt nie będzie mógł płakać. Każda łza będzie kłamstwem, bolącym sto razy bardziej niż słowa. Bo dlaczego płacze, jeśli nie pokazuje, że jestem warta tych łez?”

Isabella kartkowała swój pamiętnik sprzed kilkunastu lat. Pisząc go była załamana i nie widziała dla siebie szansy. Tak jak teraz, kiedy przeżyła już prawie półwiecze i szukała sensu swojego życia.
Powyłączała telefony, ponieważ nie chciała z nikim rozmawiać. Z resztą kto by chciał do niej dzwonić? Nie miała przyjaciół. Samotność nigdy jej nie przeszkadzała, ale teraz to właśnie ona odciskała w jej sercu największe piętno. Była wrogiem. Samotność, ta wredna suka.
Nikt z jej rodziny nie żył. Matka - najlepsza przyjaciółka - zginęła piętnaście lat temu w wypadku samochodowym razem ze swoim mężem, Philem. Isabella bardzo to przeżyła. W dzień ojca, dziewięć lat temu na serce zmarł Charlie. Wprawdzie Renee urodziła syna cztery lata po ślubie, ale on zamieszkał z babcią od strony ojca. Peter ma dwadzieścia sześć lat, uroczą żonę Kelly i córkę Wendy. Wszyscy mieszkają w Wisconsin. Isabella z przyrodnim bratem widuje się raz w roku, a i tak są to głównie grzecznościowe spotkania. Nic ich nie łączy, oprócz matki, której już nie ma.
Isabella rozmyślając nad tym wszystkim, z pamiętnikiem na kolanach, zasnęła.

Parny dzień. Słońce już dawno zanikło za chmurami. Nad jeziorem 45 kilometrów od Forks, nie było już nikogo oprócz dwojga młodych ludzi. Dziewczyna i chłopak. Ona, brązowowłosa, w zielonej sukience i w kapeluszu na głowie. On, niezwykle przystojny w białej koszulce i białych spodniach.
- Jestem taka szczęśliwa! - Krzyknęła dziewczyna, unosząc głowę i wydymając usta, na których po chwili spoczął pocałunek. Zachichotała i dotknęła policzka młodzieńca. Jego cera była nieskazitelna i bardzo blada, oczy przenikliwe, a dłonie... Ona najbardziej kochała jego dłonie. Były silne, równie blade jak twarz, ale gdy nimi błądził po jej ciele, czuła ogromne podniecenie. Byli zakochani. Tak bardzo, że sami nie mogli w to uwierzyć.
- Nie sądziłem, że kiedyś mnie to spotka - powiedział On, głaszcząc jej policzek. - Jesteś najlepszym prezentem od losu. Dzięki Tobie uwierzyłem w Boga. Jest taki hojny. Bello, kocham Cię jak szalony. Kiedy nie ma Cię przy mnie, tracę oddech I tonę.
Dziewczyna znów zachichotała i poprawiła włosy. Zrobiło jej się zimno, ponieważ ze wschodu zaczął wiać silny wiatr.
- Kochany, przecież wiem, że nie potrzebujesz powietrza, by żyć.
Również zaśmiał się, tak dźwięcznie, że zadrżała, a w jej sercu zapłonęła jeszcze większa miłość.
- Czepiasz się, księżniczko. Nie wiem jak mam Ci udowodnić, że jesteś najważniejsza.
- Pocałuj mnie. - Szepnęła ona, a on spełnił jej prośbę. I znowu szybowała...

Isabella obudziła się nagle, zapłakana. Emocje wzięły górę. Czemu wszystko jest takie bez sensu? Czemu wszystko jest takie skomplikowane?

W poniedziałek, Isabella niechętnie zwlekła się z łóżka i przygotowała do pracy. Oczy miała zapuchnięte, przez co wyglądała jeszcze gorzej niż zwykle.
W sklepie też nie szło jej najlepiej. Robiła wszystko trzy razy wolniej niż zwykle, przez co była jeszcze bardziej zdenerwowana.
Ten dzień nie należał do najlepszych...
Gdy zamykała już wieczorem, podjechał pod sklep srebrny samochód. Isabella ucieszyła się, chyba po raz pierwszy, tego dnia.
- Winona! - Krzyknęła uradowana. Jej pasierbica szla właśnie w jej stronę z ogromnym uśmiechem na ustach.
-Isabella! Jak miło Cię widzieć. Minęły już dwa tygodnie od naszego ostatniego spotkania.
Rozmawiały beztrosko, dopóki Winona nie zaproponowała, by podwieźć Isabellę do domu. Ta oczywiście się zgodziła i, z grzeczności, zaproponowała by Winona weszła do środka. Jednak pasierbica odmówiła.
- Muszę jechać na przymiarkę sukni ślubnej. Chyba nie zapomniałaś, że za dwa tygodnie odbywa się mój ślub? Zapomniałaś? Nic nie szkodzi, ale wiedz, że jesteś zaproszona. Ale o czym innym chciałam powiedzieć. Hmm.. a! W ten weekend jadę do Port Angeles, do tego nowo otwartego kurortu. Chciałabym trochę wypocząć przed ślubem. I pomyślałam, że może Ty byś chciała tam się wybrać ze mną? Jeśli tak, byłabym zachwycona. Wprawdzie, po weselu razem z moim narzeczonym od razu lecimy do Meksyku, ale muszę wypocząć. Chyba rozumiesz?
Winona mówiła jak zwykle, czyli bardzo szybko. Isabella ledwo nadążała, więc milczała. Przyszła panna młoda teatralnie westchnęła.
-To jedziesz? - Powtórzyła pytanie.
- Aa... Oczywiście, jeśli nie byłoby to problemem.
- No coś ty! Chcę z Tobą spędzić trochę czasu, a myślę, że Tobie też krótkie wakacje dobrze by zrobiły. Nie obraź się, ale wyglądasz koszmarnie. Jakbyś od kilku nocy nie zmrużyła oka.
Isabella zaśmiała się. Rzeczywiście, wizja krótkiego urlopu nie wydawała się taka straszna. Odpocznie, zrelaksuje się, pogada z Winoną. Tak, to dobry pomysł.
- Niech Ci będzie, dziewczyno. Jadę z Tobą.
- Jeju, to super! Bardzo się cieszę! Zadzwonię do Ciebie, by wszystko ustalić jeszcze przed wyjazdem. Teraz niestety muszę już jechać do pastora. Umówiliśmy się tak późno w kościele, bo przez cały dzień krążę po mieście.
Isabella wyszła więc z samochodu I pomachała jeszcze do Winony. Ta odjechała szybko, również machając.
Weekend nad morzem. Wspaniale! Tak bardzo chciałaby zapomnieć o wszystkich problemach. Zdecydowanie wakacje dobrze jej zrobią.
Z uśmiechem na ustach weszła do domu, zastanawiając się czy na jej pomarszczone ciało znajdzie się jakiś dobry strój kąpielowy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Swallow dnia Pon 22:02, 01 Cze 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
ajaczek
Zły wampir



Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 477
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Wto 10:08, 02 Cze 2009 Powrót do góry

Rzeczywiście spokojny ten rozdzialik. Dobrze napisany. Mam nadzieję że kolejny rozdział wniesie trochę zapowiedzianej akcji bo wg mnie trochę już staje się monotonnie. Wiem że w życiu Belli obecnie się nic nie dzieje i że ono jest teraz monotonne ale mam nadzieję że to zmienisz? Czy ten oczekiwany slub coś zmieni czy zapowiedziany wyjazd? Czekam na kolejny rozdział z nadzieją że dość szybko go dodasz:)
P/s
Nadal mi nie daje spokoju myśl, czy dojdzie do ponownego spotkania Belli z Edwardem? I jesli tak to co z tą róźnicą wieku?!
Ach tyle pytań i wątpliwości a tu trzeba czekać n kolejny rozdział :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Milenkaa
Człowiek



Dołączył: 29 Kwi 2009
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z Edbertowa.

PostWysłany: Śro 12:50, 03 Cze 2009 Powrót do góry

wydaje mi się że nad tym morzem spotka kogoś z Cullenów, albo co gorsza samego Edwarda! Jak on kurna mógł?! Wrrr..Biedna Bella...Prawie 50 już ma...no cóż. żyć nie umierać.
bardzo podoba mi się ten FF. takie spokojny, inny...mam nadzieję, że już niedługo akcja bardziej się rozwinie; )
weny ;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Lady Vampire
Wilkołak



Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ni stąd, ni zowąd

PostWysłany: Śro 13:45, 03 Cze 2009 Powrót do góry

Na każdą częśc opowiadania czekam z niecierpliwością. Stworzyłaś świat, do którego chętnie zaglądam. Wszystkie postacie są takie realne, prawdziwe. Mogę poznac alternatywne wyjście. I bardzo wyczekuję kolejnego rozdziału.
Koncept naprawdę imponujący. Bella bliska 50 lat nie zdarza się często. Co ja gadam, nie zdarza sie w ogóle! Ta różnica wieku między nią a Edwardem wydaje się byc nie do przeskoczenia. To takie... smutne. Mimo tego, że ją zostawił jest samotna i nieszczęśliwa. W jej życiu, notabene marnym, nic się nie dzieje. Nie ma włściwie po co życ.
Doskonale opisujesz uczucia i emocje. Styl naprawę wciaga.
Nie torturuj mnie i dodaj szybko nowy rodział.
WENY!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Swan
Zły wampir



Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 406
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 40 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Forks, Phoenix... ok no... Śląsk :P

PostWysłany: Pią 8:29, 05 Cze 2009 Powrót do góry

Rozdział rzeczywiście bardzo spokojny :D
Mam nadzieję, że wkrótce rozwiniesz akcję.. Czyżby na wakacjach spotkała któregoś z Cullenów? Czemu do głowy przyszła mi Alice? xD
Liczę na porządne rozwinięcie akcji xD
No i oczywiście szybkie ukazanie się nowego rozdziału, bo czuję w kościach, że będzie świetny (więc mnie nie zawiedź xD) :)
Niecierpliwie czekam i oczywiście, standardowo weny życzę!!!

Pozdrawiam,
Swan


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Swallow
Dobry wampir



Dołączył: 14 Paź 2008
Posty: 843
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Pon 18:25, 08 Cze 2009 Powrót do góry

Witam. Czwarty, już, rozdział. Beta, jak zwykle, SophieAnne ;* Sadzę, że ten rozdział będzie dla was ciekawy.
Liczę na konstruktywne komentarze. Przyznaję, one dobingują.
Miłego czytania.


Rozdział Czwarty.

"Miłość zmienia oblicze świata, a świat zorganizowany przez miłość zmienia nas samych" -Anna Kamieńska

- Już jesteśmy! - Krzyknęła Winona, otwierając drzwiczki samochodu. Isabella podziwiała widok za oknem, zastanawiając się czy zapewnienia jej pasierbicy o wspaniałej zabawie, będą prawdziwe. Od dwóch dni nieprzerwanie lał deszcz.. Miały nadzieję, że w Port Angeles pogoda będzie inna, ale były to marzenia ściętej głowy. Weekend zapewne spędzą w hotelu i spa.
Wynajęły dwa pokoje, a wieczorem miała przyjechać jeszcze przyjaciółka Winony, Claire. Zapowiada się babski urlop, pomyślała Isabella ścieląc swoje łózko w pokoju. Był całkiem spory i spodobał jej się. Trochę brudno, ale z tym da sobie radę. W końcu jej dom na początku też był ruiną.
Dezynfekowanie trwało dwie godziny, a układanie ubrań dodatkowe pół. Kiedy skończyła, już zmierzchało, a deszcz tylko delikatnie kropił. Zapatrzyła się na krajobraz. Gdy była młoda często bywała w Port Angeles. Uwielbiała to miejsce, jeździła niemal co weekend. Minęło tyle czasu...
Rozmyślania przerwała jej Winona, która zapukała do drzwi, a potem delikatnie je uchyliła.
- Wchodź, wchodź. - Powiedziała Isabella, po czym westchnąwszy, wstała z łóżka.
- Przyjechała Claire. - Zawiadomiła Winona, siadając na krześle przy oknie. - Sprzątałaś?! A obiecałaś, że się wyluzujesz! Przebierz się, idziemy na kolację do Downriggers. I ani słowa protestu.
Wyszła, trzaskając drzwiami. Isabella chciała już jej zwrócić uwagę, ale zrezygnowała. Dopiero zdała sobie sprawę, że jej żołądek łapią skurcze, a nie ma ochoty siedzieć w pokoju głodna. Rzeczywiście, miała się wyluzować. I to zrobi.
Ubrała brązową, zwiewną sukienkę do kolan i sandały. Z tego co pamiętała, Downriggers nie było daleko.
W holu czekała już Winona z Claire. Ta druga była wysoką brunetką przy kości, jednakże niezwykle ładną. W zielonym kostiumie wyglądała naprawdę ślicznie. Isabella poczuła się naprawdę, naprawdę staro przy dwóch dwudziestolatkach.
- W końcu! - Pomachała do niej Winona. Ona wyglądała kwitnąco, co nie było wcale dziwne. Zawsze się uśmiechała i nawet w czarnej sukience, którą teraz miała na sobie, wyglądała promiennie.
- Dzień dobry, pani Isabello... Pamięta mnie pani? - Zapytała Claire, przytulając Isabellę na powitanie.
- Oczywiście, że Cię pamiętam Claire. Co tam u Twoich synków?
- A dobrze. Bliźniacy mają już prawie dwa latka. Podwójny kłopot, ale także podwójne szczęście.
Gawędziły sobie sympatycznie, dopóki Winona nie przypomniała, że jest głodna i nie chce jej się stać w holu. Zaczęły iść w stronę wyjścia.
-Podobno w Downriggers mają o wiele lepsze jedzenie niż kiedyś.
-A ty, Winona, jak zwykle tylko o jedzeniu...
Wszystkie trzy się roześmiały i wyszły na mokrą ulicę.

-Ładnie tu.
-A nie mówiłam? Zmienił się właściciel i od razu jest inaczej.
Rządek stolików po lewej stronie był cały zapełniony. Po prawej zobaczyły wolne miejsca i od razu się tam pokierowały.
-Cztery miejsca, a nas trzy. Żeby jakiś facet się do nas nie dosiadł. - Zachichotała Winona.
Do stolika podeszła kelnerka w brązowym blezerze i czarnej spódnicy. Wyglądała bardziej na pensjonarkę, niż kelnerkę.
-Czego sobie panie życzą? - Zapytała. W rękach trzymała notes, a w buzi głośno żuła gumę.
-Trzy razy żeberka z frytkami. Isabella, masz ochotę na piwo?
-Nie, jakoś nie mam ochoty.
-Pamiętasz? Wyluzować - powiedziała Winona, po czym zwróciła się do kelnerki: - I trzy średnie piwa.
Isabella pokręciła z rezygnacją głową. Kiedy szklanki pojawiły się na stole, jedną przysunęła niepewnie do siebie.
-Na zdrowie. - Zachichotała Claire i upiła łyk. Reszta poszła za jej śladem. Winona, wypiwszy pół szklanki, z uśmiechem spojrzała na swoją macochę. Ta odłożyła szklankę ostrożnie na stół. Wypiła jedną trzecią złotej cieczy. W głowie jej zaszumiało i pojawiło się kilka obrazów. Dawno nie piła nic mocniejszego. Chyba parę lat temu, jeśli dobrze pamięta. Gardzi trunkami, ale dzisiaj jest inaczej.
Po jednej kolejce, przyszła pora na drugą. Isabella się rozluźniła i nawet zaczęła chichotać, co wprawiło Winonę w jeszcze lepszy nastrój.
Koło dziesiątej pojawiła się kapela. Grała przyjemny dla ucha jazz. Trzy urlopowiczki zaczęły kiwać się to w jedną, to w drugą stronę. Ile to już wypiły? Trzy szklanki? Może cztery? Po jakimś czasie przestały liczyć.
- Ja tak kocham mojego misiaczka. Gdy go poznałam, po prostu zakochałam się w nim do szaleństwa. Nie wyobrażam sobie życia bez niego. Chcę mieć z nim trójkę dzieci... nie, piątkę! Takie małe Winonki byłyby urocze. - Zaczęła jęczeć Winona, opierając za ciężką głową na rękach.
- Małżeństwo to beznadziejna instytucja - wstała Isabella, na za giętkich nogach. - Popsuje to waszą miłość.
Claire, która pochrapywała opierając głowę na stole, jakby na chwilę się obudziła, ale tylko przewróciła się na drugi bok.
-Nie mów tak! - krzyknęła Winona oburzona. - Jesteśmy dla siebie stworzeni.
- Phi, nie rozśmieszaj mnie. Faceci to dranie, tylko ranią. Nienawidzę ich.
- To może zostań lesbijką? - Podrzuciła, dopiero co rozbudzona, Claire.
- Jestem za stara na lesbijkę. W ogóle na miłość. Miłość jest do dupy.
- Ja i tak kocham mojego misiaczka. Dwie połówki jabłka, dwie połówki truskawki, dwie połówki śliwki...
- Za kwaśne. - Wtrąciła Claire.
- Wiesz, Winona, kocham cię, naprawdę - powiedziała Isabella. Winona nagle się rozpłakała i nad stołem przytuliła macochę.
- Ja Ciebie też. Ty jesteś moją matką, innej nie mam.
- A Ty moją córką.
- Wzruszające, naprawdę, ale chyba naprawdę się upiłyście. - Oznajmiła Claire, po czym jej głowa znów opadła ciężko na stół.

Następnego dnia, Isabella obudziła się przed jedenastą. Doskwierał jej ból głowy i przez kilka minut dochodziła do tego, co go spowodowało. Gdy sobie przypomniała, nie na żarty się przeraziła.
Upiła się! To jakiś żart. Nie pamiętała jak doszła do domu, wspomnienia poprzedniego wieczoru zamazywały się.
Zeszła z łóżka i ciężkim krokiem poszła do łazienki. Otworzyła powoli drzwi.
-Aaa! - Wrzasnęła tak głośno, aż przestraszyła się jeszcze bardziej.
Koło sedesu znajdowała się ogromna kałuża jej wymiocin. Isabella z przerażeniem patrzyła na ten widok. To już szczyt wszystkiego! Nie dość, że się upiła, to jeszcze sama zaprzeczyła swoim zasadom.
Chciała wziąć się za sprzątanie tego, ale po minucie odechciało jej się. Potem posprząta. Musi teraz sobie poradzić z suchym gardłem.
Włożyła ubranie, ponieważ z jakiegoś powodu była w samym biustonoszu i majtkach. W takim stanie potrafiła zdjąć z siebie ciuchy?
W hotelowym barze siedziały już Winona i Claire. Obie piły namiętnie wodę i łapały się za głowy.
-Dzień dobry, Isabello. - Przywitały się jednocześnie.
-Dzień dobry - odpowiedziała Isabella i usiadła ociężale na krześle. - Czuję się tragicznie. Nie pamiętam niemal nic z wczorajszego dnia. Ile wypiłyśmy?
-Po sześć piw na głowę...
-Boże...
Siedziały w barze dwie godziny, dopóki nie uznały, że czują sie lepiej.
-Spotykamy się tu za godzinę - zarządziła Winona. - Pójdziemy na miasto. Zostały nam tylko dwa dni.
Poszły do swoich pokoi. Isabella wzięła się za sprzątanie łazienki. Postanowiła, że już nigdy nie napije się alkoholu. Nawet wina. Nie lubi tracić kontroli nad tym co robi. Nigdy.
Wzięła szybki prysznic, uczesała się najlepiej jak potrafiła i ubrała strój stosowny do ulewnego deszczu, który był nieodłączną częścią Port Angeles.
Winona oznajmiła, że pójdą do centrum handlowego. Przydadzą się jakieś zakupy przed ślubem, bo nie znalazła odpowiedniej sukienki na wesele.
Błądziły po sklepach parę godzin. Isabella wlokła się obok Winony i Claire. Nadal czuła się źle.
- Nie obrazicie się jak pójdę czegoś się napić? - Zapytała. Zgodziły się, więc poszła do pobliskiej kawiarni.
Usiadła przy małym stoliku i zatopiła wargi w czarnej kawie bez cukru. Może to ją dobudzi.
Nie nudziła się zbyt długo. W sklepie na przeciwko wybuchła awantura i Isabella zaczęła się jej przyglądać. Chyba chodziło o za duży rozmiar sukienki i brak mniejszej. Zatrzymał się tłum gapiów. Oczywiście, w takim miejscu nawet sprzeczka jest atrakcją. Isabella zaczęła się zastanawiać, skąd biorą się takie problemy? Świat i tak jest na tyle beznadziejny.
W końcu ze sklepu wyszły trzy dziewczyny. Na twarzy długowłosej i zgrabnej blondynki, widniał grymas. Rudowłosa, jakby próbowała ją uspokoić. Na wesołą wyglądała drobniutka brunetka, z krótkimi i nastraszonymi włosami. Nie widać było po niej żadnego zdenerwowania. Wszystkie trzy, natomiast, były niezwykle piękne.
W Isabelli zaczęło łomotać serce, a jej ręce momentalnie się spociły. Znała je. Demony przeszłości. Wstała szybko od stolika, przewracając filiżankę na podłogę. Trzy pary oczu, należące do pięknych dziewczyn, spojrzały na nią...
Usta krótkowłosej wypowiedziały jedno słowa.
- Bella.
Isabella nim się spostrzegła, biegła jak szalona przed siebie. To nie było możliwe. To nie mogło być możliwe!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Swallow dnia Pon 18:36, 08 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
iga_s
Wilkołak



Dołączył: 29 Kwi 2009
Posty: 115
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 22 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 18:47, 08 Cze 2009 Powrót do góry

No rzeczywiście, w tym rozdziale dzieje się na pewno o wiele więcej niż w poprzednim, to trzeba przyznać. :)
Bardzo mi się podoba (wiem, wiem, banalnie to brzmi, ale taka jest prawda :D), zastawia mnie tylko, jak te trzy kobiety spędziły resztę wieczoru, skoro Isabella nic nie pamięta, a rano ma na sobie tylko bieliznę... :D Cóż, pozostaje mi tylko czekać na wyjaśnienia. A, i spotkanie z trzema wampirzycami - świetne. :) Tylko co to za rudowłosa wampirzyca? Victoria? Bo Esme przecież chyba brunetką była...
Co do błędów - parę by się znalazło, ale nie będę ich tu wypisywać.
I jeszcze jedno zastrzeżenie: za krótko! :) Zanim się obejrzałam, to tekst się już skończył. No, ale Twojego ff nigdy nie jest mi dużo. :)
Weny i dodawaj jak najszybciej kolejny rozdział. :)
Pozdrawiam, Iga.

PS. A, i jeszcze jedno: czy Claire to ta Claire, w którą w sadze wpoił się Quil?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mrówka
Nowonarodzony



Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 18:51, 08 Cze 2009 Powrót do góry

Swallow uwielbiam Cie za to opowiadanie! Jest to dość odwazny i trudny temat, ale jak narazie widać, ze nie masz trudności z jego realizacją.
Bardzo podoba mi sie że nie przeszłas od razu do wielkiego spotkania B&E po latach. Pozwoliłaś nam zapoznać sie z nową Bellą, z jej zachowaniem. A wspominając o nowej Belli zastanawiam jak przedstawisz Edwarda... I tak zastanawiam sie czy wsród trzech wychodzących kobiet/wampirów był ktoś nowy, bo Alice i Rosalie to jestem pewna, ale rudowłosa, nie wiem czy to Esme czy może ktoś nowy? Hmm... No nic czekam cierpilwie na kolejny rozdzialik.

A Tobie weny i czasu zycze!

mróweczka


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ajaczek
Zły wampir



Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 477
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Wto 10:05, 09 Cze 2009 Powrót do góry

YES!!! Wkońcu coś zaczyna się dziać! Czkemałam na ten moment z niecierpliwością, nie wiedziałam jak będzie przebiegać Belli pierwsze spotkanie po tylu latach z Cullenami... A tu jest, stało się! Teraz z jeszcze większą niecierpliwością będę czekać na twoje rozdziały, bo intryguje mnie jak to dalej będzie! I kim była trzecia wampirzyca - bo to chyba była wampirzyca - Esme? Tylko proszę nie pisz mi że to nowa miłość Edwarda bo normanie się załamię!!! A Bella chyba jeszcze bardziej...
Weny, czasu i kolejnego rozdziału!!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Swan
Zły wampir



Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 406
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 40 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Forks, Phoenix... ok no... Śląsk :P

PostWysłany: Wto 17:43, 09 Cze 2009 Powrót do góry

Rozdział niesamowity... Z początku obawiałam się, że rozwojem akcji będzie to, że Bella się upije i już zaczęłam się załamywać...
Końcówka jednak mile mnie zaskoczyła, jak i oczywiście zdenerwowała.
Po pierwsze: gdzie ona do cholery biegnie? Jak najdalej od nich, czy jak najbliżej?
Drugie: Po co biegnie, skoro i tak nie ma z nimi szans?
Trzecie: Czemu Alice nie widziała w wizji, że ją spotkają?
No i czwarte, najważniejsze: Kim jest ta ruda? (mogę się jedynie domyślać.. pasowałaby mi ty Tanya... No ale xD) Czy ona jest z Edwardem?

Pisz szybko kolejną część, bo normalnie nie umiem się już doczekać!!!

Duuuużo wena :D

Twoja wierna czytelniczka,
Swan :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
AndziulaW
Człowiek



Dołączył: 23 Kwi 2009
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Forks

PostWysłany: Pią 14:46, 12 Cze 2009 Powrót do góry

O matko !!! jaki rozdział !!! Masakra w pozytywnym znaczeniu !!! OOOO !!! A kim jest ta ruda !!! OOOAAA !!! Kurde już nie mogę doczekać się na następny rozdział !!! AAAAAA Czy ta ruda jest z Edwardem ??? !!!! AAAAA dziewczyno błagam wstawiaj prędko następny rozdział bo oszaleje !!!
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ih8it
Dobry wampir



Dołączył: 22 Lut 2009
Posty: 718
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 35 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 16:06, 12 Cze 2009 Powrót do góry

Dopiero dziś natrafiłam na Twój ff i musze powiedzieć że ciesze się z tego powodu. Dlaczego? Nie wytrzymałabym nerwowo od kwietnia do czerwca czekając na nowe rozdziały, tylko koczowałabym przed monitorem lub co gorsza dręczyła Cie żebyś wstawiła coś nowego :D Ale teraz jak już przeczytałam nie dam Ci spokoju :D
Co do ff to jest po prostu świetny! Bella jako pani w średnim wieku, która przypadkiem spotyka Alice, Rose i Victorie?! [bo nimi są te tajemnicze panie, prawda? :D] Fantastyczny pomysł! Przeczytałam wszystko jednym tchem i .. chce WIĘCEJ! :D
Mam dziesiątki pomysłów na to jak potoczy się dalej akcja, a jeden gorszy od drugiego xD
Czekam więc na nowy rozdział :D
przepraszam za taki misz-masz :D
pozdrawiam i życze Weny!
PS: moje 'groźby' są oczywiście bez pokrycia, ale czekam niecierpliwie na rozwój wydarzeń w następnym rozdziale :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin