FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Sen [NZ] Rozdział 6 [15.02]- ZAWIESZONE Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
pani_jeziora
Nowonarodzony



Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 17:49, 28 Gru 2009 Powrót do góry

No cóż dziewczyny. Mam nadzieję, ze i ze mną podzielicie się takim Jacobem ;p może według dni tygodnia? poniedziałek- wtorek Misty butterfly, środa- czwartek Paramox22, piątek- sobota ja, a w niedziele damy mu odpocząć ;p

co do samego rozdziału...
mnie z kolei zaciekawiło dlaczego raz było wzburzone morze, a raz spokojne. To było takie... hmm ;p

muzyka jak zwykle świetnie dobrana. Trzeba przyznać że masz dobry gust ;p

Rozwalił mnie tekst "stała nad brzegiem morza i... dłubała w nosie" Sama coś tam sobie bazgrolę więc znam ten ból, kiedy nie ma się weny.
oby Toobie nigdy jej nie zabrakło ;p

:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Take Me Out
Nowonarodzony



Dołączył: 28 Maj 2009
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 13:39, 29 Gru 2009 Powrót do góry

ja tam nie chce Jacoba.
ja chce Edwarda xDD

na początku też myślałam, że motyl to Edi
no ale późńiej Edi był zaskoczony, gdy powiedziała mu o motylu
zaczął się rozglądać.
więc nie wydaje mi się że to był on.


cóż mogę jeszcze dodać?
więcej, więcej, WIĘCEJ!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
bluelulu
Dobry wampir



Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 974
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 85 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hueco Mundo

PostWysłany: Wto 20:45, 29 Gru 2009 Powrót do góry

Mam tutaj skojarzenia, nie wiem czy ktoś o tym pisał, bo rzadko czytuje komentarze , ale skojarzyło mi się to z filmem "Miasto Aniołów" z Nicolasem Cagem i Meg Ryan. ^^ , jednakże mam nadzieje że finał tego opowiadania nie będzie taki jak ten filmowy, ani podobnie "tragiczny" ;< Zadziwia mnie postać Belli pozostawionej w nałogu , słynna pisarka bestsellerów pisuje od pseudonimem Alice Cullen, tutaj mamy pewnik że postać ta nie pojawi się jako jej "najwierniejsza przyjaciółka" ponieważ umiera , bardzo podoba mi się tutaj ten zabieg. Rose i wierne psy to jedyne co posiada Bella, udowadnia to , że jej życie jest smutne, arogancka i egoistyczna matka i ojciec pantoflarz, pojawia się Jacob ( weterynarz , lol! ) mimo to zostaje postacią zepchniętą na dalszy plan gdy Bella poznaje Jego , Boże - jakie to piękne , opowiadanie ma już 5 rozdziałów , nie dowiadujemy się za dużo , ale mam nadzieje na piękną historię miłosną , dobrze się czyta, nie jest to kolejna powiastka osadzona w szkole , gdzie Edward i Bells się nienawidzą . Kocham Anioły, byłoby dobrze mieć jednego blisko siebie : )


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
lovee
Człowiek



Dołączył: 21 Mar 2009
Posty: 81
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Śro 19:02, 30 Gru 2009 Powrót do góry

No więc tak:

o mojego Jacoba będę walczyć. ;p i ostrzegam... łątwo się nie poddam ;p
co do motyla i drugiego głosu- powinno się to wyjaśnić w najbliższych rozdziałach, mimo że sama jeszcze nie wiem jaki kształt to przybierze.

sprawa widzenia czy też niewidzenia Edwarda nie jest taka oczywista- o czym przekonacie się w następnym rozdziale xDD

no i na koniec. Miasto Aniołów sprawiło, że zaczęłam pisać ten ff ;p mogę obiecać, że nie zakończy się tak jak ten film.

pozdrawiam i liczę na dalsze komentarze
lovee


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aurora Rosa
Dobry wampir



Dołączył: 29 Lip 2009
Posty: 695
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z własnej bajki

PostWysłany: Czw 15:01, 31 Gru 2009 Powrót do góry

:-) uff, czyli nie zabijesz żadnego z głównych bohaterów?? całe szczęści bo byłoby szkoda. Przedstawiłaś wspaniałego Jackoba. Jest w tej postaci coś ogromnie pociągającego a nie wielu autorom udaje się osiagnąć taki efekt. Nawet w historiach "Bella i Jackob" czasami autorzy męczą jego osobą. A tu jest inaczej i to jest wspaniale:-)
Byłam zaskoczona tym motylem. Wiadomo, że Balla ma kłopoty z nałogiem i pomyślałam przez chwilę, że to jakiś omam. Chętnie dowiem się o co dokładnie z nim chodzi:-D moze jestem jakaś "niekumata" i coś przeoczyłam??
Uwielbiam motyle, anioły,chmury i tajemnice, więc twoje opowiadanie ma to co tygrysek lubi najbardziej :-D
Ogólnie opowiadanie ma swój unikalny klimat. Bardzo chętnie po nie sięgam i cieszy mnie ogromnie każdy nowy rozdział. Mam nadzieję, że w 2010 znajdziesz więcej czasu na pisanie:-) Wszystkiego dobrego w Nowym Roku


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Marta Cullen
Nowonarodzony



Dołączył: 19 Gru 2009
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Tarnobrzeg

PostWysłany: Wto 14:19, 12 Sty 2010 Powrót do góry

Bardzo podoba mi się to opowiadanie. Znalazłam kilka błędów, ale nie przeszkadzało mi to w czytaniu. Masz świetny pomysł i zaciekawił mnie ten motyl, taki... hmm... tajemniczy... no i oczywiście Edward... Nie mogę się doczekać dalszego ciągu
Pozdrawiam i życzę wielkiego vena
Marta Cullen ;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
farbowana!
Nowonarodzony



Dołączył: 04 Maj 2009
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: okolice krk.

PostWysłany: Sob 15:38, 16 Sty 2010 Powrót do góry

Zaczynając nadrabiać zaległości, musiałam oczywiście zacząć od opowiadania lovee. Jako, że jestem betą dbającą o jakoś wizualną tekstu, chciałam strasznie przeprosi za wszystkie błędy jakie do tej pory zrobiłam lub przeoczyłam. Strasznie mi głupio, że dopiero teraz komentuję to świetne opowiadanie jakim jest "Sen". Więc przechodząc do głównej myśli komentarza (;

Cały pomysł „Snu” podobał mi się od samego początku. Byłam strasznie zadowolona kiedy lovee poprosiła mnie o pomoc przy betowaniu tego FF. Moim zdaniem, najlepszą rzeczą (?) w tym opowiadaniu jest jego atmosfera.

Tak jak i większość, sądzę, że odpowiada za to osoba Edwarda. Jest to zdecydowanie moja ulubiona postać w tym dziele. Jest to chyba najbardziej tajemnicze wcielenie Cullena. Nie spotkałam się chyba z żadnym innym FF, które jest napisane w podobnej koncepcji. Ciekawi mnie bardzo, kim okaże się Sen. Nie chodzi mi o to jaką postacią, ponieważ uważam, że to oczywiście Ed, ale o to KIM on jest. Dzisiaj skończę na tym etapie w drobnej charakterystyce tej postaci. (;

Przechodząc dalej – Izabella. Z dotychczasowych rozdziałów dowiadujemy się tego, że jest to pisarka, alkoholiczka (?) oraz kobieta po przejściach. Wiemy również, że bardzo lubi psy, jest w udanym związku z Jacobem oraz przyjaźni się z Rosalie. Moim skromnym zdaniem jest to postać która nie Jednym nas jeszcze zaskoczy. Ogólnie jest to jedna z moich ulubionych postaci. Mam tylko nadzieję, że nie skończy ona pod koniec na cmentarzu :)

A na koniec Jacob. Mimo wielkich chęci, nie lubię tej postaci. Ani w sadze, ani w żadnym innym opowiadaniu. Jedyne opowiadanie w jakim lubię tę postać to „Porywaczka”. Tak, wiem. Jest to opiekuńczy, przystojny, wykształcony facet. Ale jak już wspomniałam. Nie lubię go. Więc ja nie dołączam się do dzielenia się Jacobem, ale za to biorę Edwarda na wyłączność Wink Aby nie zrazić do siebie żadnej osoby która lubi Blacka, skończę chyba na tym fragmencie. (;

Mam nadzieję, że kolejny rozdział zawędruje do mnie stosunkowo szybko, abym dalej mogła zastanawiać się nad zagadką motyla, morza i Snu.

Na koniec przypomnę tylko o wyłączności na Edwarda (uprzedzam, nie dzielę się łatwo (; ).

Pozdrawiam, farbowana!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
lovee
Człowiek



Dołączył: 21 Mar 2009
Posty: 81
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Wto 21:36, 09 Lut 2010 Powrót do góry

Ogłoszenia parafialne.
Z przyjemnością oświadczam, że odtworzyłam utracony niegdyś rozdział i że pozostało jedynie poprawić farbowanej! moje okropny byki, by już niedługo wrzucić moje bazgrołki.

pozdrawiam
lovee :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
alice1995
Wilkołak



Dołączył: 08 Lut 2010
Posty: 161
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Śro 12:58, 10 Lut 2010 Powrót do góry

Jak co dzień siedziałam przed laptopem. Umierałam z nudy... Stwierdziłam, że zajrzę na moje ulubione forum. wow2
Zobaczyłam ciekawy tytuł, stwierdziłam zajrzę... i godzina poleciała. Hurra Zaczytałam się w twoim dziele. Zauważyłam drobne błędy, ale przy tak ciekawym i wybitnym tekście są one bardzo mało zauważalne. Bardzo podoba mi się twój styl pisania. love
Bardzo żałuję, że dopiero teraz cię odkryłam.Zawstydzony


Życzę mnóstwo weny Laughing


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
lovee
Człowiek



Dołączył: 21 Mar 2009
Posty: 81
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Pon 14:05, 15 Lut 2010 Powrót do góry

Roz. 6

beta: farbowana!

Zawsze trzeba podejmować ryzyko. Tylko wtedy uda nam się pojąć, jak wielkim cudem jest życie, gdy będziemy gotowi przyjąć niespodzianki, jakie niesie nam los.
Bowiem każdego dnia wraz z dobrodziejstwami słońca Bóg obdarza nas chwilą, która jest w stanie zmienić to wszystko, co jest przyczyną naszych nieszczęść.
I każdego dnia udajemy, że nie dostrzegamy tej chwili, że ona wcale nie istnieje. Wmawiamy sobie z uporem, że dzień dzisiejszy podobny jest do wczorajszego i do tego, co ma dopiero nadejść. Ale człowiek uważny na dzień, w którym żyje, bez trudu odkrywa magiczną chwilę. Może być ona ukryta w tej porannej porze, kiedy przekręcamy klucz w zamku,
w przestrzeni ciszy, która zapada po wieczerzy, w tysiącach i jednej rzeczy, które wydaja się nam takie same. Ten moment istnieje naprawdę, to chwila, w której spływa na nas cała siła gwiazd i pozwala nam czynić cuda. Tylko niekiedy szczęście bywa darem, najczęściej trzeba o nie walczyć. Magiczna chwila dnia pomaga nam dokonywać zmian, sprawia, iż ruszamy na poszukiwanie naszych marzeń. I choć przyjdzie nam cierpieć, choć pojawią się trudności, to wszystko jest jednak ulotne i nie pozostawi po sobie śladu, a z czasem będziemy mogli spojrzeć wstecz z dumą i wiarą w nas samych.
Biada temu, kto nie podjął ryzyka. Co prawda nie zazna nigdy smaku rozczarowań i utraconych złudzeń, nie będzie cierpiał jak ci, którzy pragną spełnić swoje marzenia, ale kiedy spojrzy za siebie – bowiem zawsze dogania nas przeszłość – usłyszy głos własnego sumienia: „A co uczyniłeś z cudami, którymi Pan Bóg obsiał dni twoje? Co uczyniłeś z talentem, który powierzył ci Mistrz? Zakopałeś te dary głęboko w ziemi, gdyż bałeś się je utracić. I teraz została ci jedynie pewność, że zmarnowałeś własne życie.” Biada temu, kto usłyszy te słowa. Bo uwierzył w cuda, dopiero gdy magiczne chwile życia odeszły na zawsze.
— Paulo Coelho

[link widoczny dla zalogowanych]


Słyszałam, że można dorosnąć, ale nigdy nie spotkałam nikogo, komu by się to udało. Bez oparcia w rodzicach łamiemy wszystkie zasady, jakie dla siebie ustanowiliśmy. Reagujemy furią, kiedy sprawy nie idą po naszej myśli. Szukamy pocieszenia wszędzie gdzie się da. I mamy nadzieję. Wbrew całej logice. Wbrew całemu doświadczeniu. Jak dzieci – nigdy nie tracimy nadziei.


Kiedy znalazłam się w pobliżu Rosalie, poczułam ulgę. Jak gdybym dusząc się, w końcu złapała oddech. Poczułam, że mam na kogo liczyć, że dla kogoś jestem ważna. O to chyba chodzi w życiu, prawda? Aby czuć się kochanym i potrzebnym. Mieć jakiś cel w trwaniu.

Wyszłyśmy z naszej kamienicy. Rosalie była nieco zaskoczona, chociaż również zadowolona, że pobędziemy trochę na świeżym powietrzu.
- Więc dokąd idziemy? – zapytała. - Jesteś głodna? – Zamyśliła się na chwilę. - Mam ochotę na niezdrowe jedzenie. Kebab. Albo Tortilla. Pasuje ci?
Ten pomysł nie za bardzo przypadł mi do gustu, ale pomyślałam, że „odświętnie” mogę zjeść coś innego niż sałatki.

Ruszyłyśmy więc w stronę centrum. Milcząc. Rosalie nie pytała, dlaczego wpadłam do niej cała rozdygotana, za co byłam bardzo wdzięczna. Bo niby co jej miałam powiedzieć? Że słyszę głosy? Wysłała by mnie tylko na jakieś głupie badania. Nie, dziękuję. Zapewne wciąż jeszcze nie doszłam do siebie po wypadku. Potrzebuję odpoczynku. Może powinnam na jakiś czas rzucić pisanie? Nie, to nie wypali. Zresztą i tak muszę niedługo jechać do Brighta oddać mu kolejne rozdziały, bo inaczej po mnie.

Mijając kolejne uliczki, zauważyłam elegancko ubranych ludzi, zmierzających w stronę kościoła. Dzwony biły oznajmiając zbliżającą się msze. Starsze panie prowadziły wnuczki w różowych sukieneczkach. Wydawały się takie podekscytowane, radosne. Zapomniałam, kiedy ostatni raz byłam w kościele. Zapomniałam o istnieniu Boga. Aż do teraz. Odwróciłam wzrok i zauważyłam czerwony napis „Los Angeles”, nazwy restauracji do której szłyśmy.

Weszłyśmy do pobliskiej knajpki. Tłok, dym nikotynowy i niezdrowe jedzenie. Pomimo tego „brudnego” otoczenia bardzo lubiłam to miejsce. Ze ścian odpadała szaro zielona farba. Na starych drewnianych stolikach stały małe lampki świecowe, przez które panował półmrok. Miało to zapewne swój cel - tak naprawdę nigdy nie wiedziałeś co jesz. Jednak to co było najlepsze w całej knajpce to skórzane, czerwone pufy, w których się zapadało.

Usiadłyśmy z tyłu sali, niedaleko kasy. Miejscowi alkoholicy, siedzący przy barze pomachali do mnie przyjaźnie. Znałam ich wszystkich z imienia. Rosalie zdjęła swoją narzutkę, a ja skórzaną kurtkę. Chwyciłam kartę dań, zupełnie dla picu - znałam wszystkie dania jakie tu podawali. Rose z szerokim uśmiechem powitała nadchodzącą kelnerkę. Chodziłam z nią do jednej klasy w liceum. Miała na imię Lauren, albo Lora… nie pamiętam. W każdym razie nie ciekawie skończyła…
W końcu każda z nas coś dla siebie wybrała (z tym, że ja nie mogłam zamówić połowy napojów na które miałam ochotę). Rosalie przypatrywała mi się w spokoju, chcąc zacząć rozmowę, jednak chyba nie bardzo wiedziała jak. Postanowiłam jej to ułatwić.
- Więc ta Lora….
- Lauren, Bello. Nie pamiętasz? Chodziła z Jamesem przed tobą.
- Oooo. To już wiem skąd ją znam! – szepnęłam. – To ona wylała mi colę na sukienkę.
- A ty dorobiłaś jej fiolet na twarzy – uśmiechnęła się Ross.
- To były dawne czasy - westchnęłam.
Przez chwilę panowała cisza. Nie wiedziałam co powiedzieć, i domyślam się, że ona również. A że w zasadzie to była moja wina, więc postanowiłam jakoś to naprawić.
- Ross – zaczęłam. – To w kamienicy. To znaczy. To nic takiego.
- Nic takiego – zawtórowała mi. – Chcesz mi powiedzieć, że gdybym ja wpadła do twojego mieszkania, ze łzami w oczach, cała rozpalona i drżąca, to też byś mi uwierzyła, że to nic takiego?

Spuściłam wzrok nie wiedząc co jej odpowiedzieć.
-Ja… - zaczęłam rozglądając się po sali, jakby szukając pomocy. I wtedy zauważyłam Jego. Co było całkowicie niemożliwe. Ale On tam stał. Patrzył na mnie, tymi przerażająco niebieskimi oczami, z cwanym uśmieszkiem na twarzy. Wyczekiwał czegoś. Sama nie wiedziałam czego, ale ewidentnie czekał. Poczułam jak robi mi się duszno, jak wszystko powoli staje się ciemniejsze. A przeszłość była wyraźniejsza.
- Bello, dobrze się czujesz? Strasznie zbladłaś. – Rosalie zapytała z wyraźnym zaniepokojeniem w głosie.
- Ja – przerwałam aby zaczerpnąć powietrza. - Musze wyjść.

Chwyciłam kurtkę i wybiegłam z baru. Świeże powietrze od razu trochę mnie uspokoiło. Mimo to wciąż biegłam. Zamknęłam oczy próbując wsłuchać się w bicie serca i troszkę go uspokoić. Biegłam tak przez chwilę, kiedy poczułam, że w na coś wpadłam. To coś mnie złapało.

- Spokojnie – usłyszałam męski głos. Ledwie łapiąc oddech otworzyłam oczy. Przede mną stał Edward. – Dokąd się tak spieszysz? – zapytał rozbawiony, ciągle trzymając mnie za ramiona.

Nie wiedząc czemu, położyłam głowę na jego ramieniu i zaczęłam płakać. Tak po prostu. Ryczałam na środku ulicy, przytulając się do jakiegoś ledwo poznanego faceta, spocona i drżąca. Jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie. A on? On stał tam, przytulił mnie jeszcze mocniej, ba! Zaczął mnie pocieszać. Mimo, że nawet nie wiedział o co chodzi! Przytulił mnie, a ja poczułam jak moje serce powoli wybija swój stały rytm.

[link widoczny dla zalogowanych]


Do moich nozdrzy doleciał jego zapach. Nie był ani słodki, ani mocny. Nie umiałam porównać go do żadnego poznanego mi zapachu. Przypominał jutrzenkę zapowiadającą dzień. Był również jak wiatr w upalny dzień. Był kojący, uspakajający. Nie z tej ziemi.

Nie wiem jak długo tak staliśmy. Zawsze, kiedy byłam w jego towarzystwie, czas nie istniał. Czułam się bezpieczna. Jak w domu, gdzie nic cię nie może zaskoczyć, zranić. Było mi tak dobrze. Wygodnie. Bezpiecznie. I pomimo, że łzy wciąż spływały strumieniami, czułam się lepiej. Z każdą kroplą byłam lżejsza. Edward wciąż mnie tulił, głaskając po plecach i opierając policzek o moją głowę. Nie wiem co sobie o mnie pomyślał. Zapewne, że jestem wariatką, choć to chyba byłaby najlepsza możliwa wersja.
Postanowiłam więc zmusić samą siebie, żeby w końcu wziąć się w garść i odsunąć się od niego. Choćby na milimetr. Tak też uczyniłam, milimetr po milimetrze, starałam się oderwać od Niego. I pomimo, że było to strasznie trudne, bo nasze ciała przyciągały się, milimetr stawał się centymetrem, a ten z kolei powoli się mnożył.

- Już lepiej? – zapytał mnie Edward, gdy nasze oczy spotkały się,. Uśmiechał się przy tym jakby nic się nie wydarzyło. Kamień spadł mi z serca.
- Tak – wychrypiałam. – Dziękuję.
- Ale za co? – udawał wielkie zaskoczenie.
- Po prostu dziękuję – uśmiechnęłam się i odwracając się tyłem do Niego, ruszyłam w stronę domu.

Przeszłam około dziesięć metrów, kiedy za plecami usłyszałam kroki i czyjś przyspieszony oddech.
- Lubisz biegać? – zapytałam nieco zaskoczona.
- Jak muszę to lubię – odparł. – Mogę cię odprowadzić?
- Skoro musisz – odpowiedziałam zadziornie.

Ruszyliśmy w stronę domu w ciszy. Pomimo pory roku, na dworze było przyjemnie. Zimny wiatr orzeźwiał, ale nie chłodził. A wokoło nas nie było ani jednej żywej duszy. Tak jakby nikogo na świecie nie było. Tylko my. Edward włożył dłonie w popielate jeansy i patrzył pustym wzrokiem naprzód.

- O czym myślisz? – zapytałam z ciekawości.
- Co ja właściwie tu robię.
- Dobre pytanie –zamruczałam pod nosem. Edward spojrzał na mnie z ukosa. – Nie uważasz to za dziwne, że tak często na siebie wpadamy? – Po czym dodałam po chwili. - Nigdy wcześniej cię tu nie widziałam
- Jestem tu od niedawna.
- Więc skąd pochodzisz?
- Nie owijasz w bawełnę swoich myśli. – Odparł i zamyślił się na chwilę. – Z Los Angeles.
- Miasta Aniołów? – zachichotałam. Spojrzałam na Edwarda i zauważyłam, że zmarkotniał. – Dobrze już, przepraszam.
- Przecież nie masz za co.
- Wiem – odparłam z uśmiechem na twarzy. – A oto i mój dom – dodałam gdy znaleźliśmy się przed frontowymi drzwiami mojej kamienicy. Edward spojrzał w górę i uśmiechnął się pod nosem.
- Tak właśnie sobie to wyobrażałem – spojrzał mi prosto w oczy. – Które piętro?
- Trzecie.
- Po lewej czy po prawej?
- Po lewej – spojrzałam również w górę.
- Ktoś u ciebie jest. Masz lokatora?
- Gorzej – znów zachichotałam. – Chłopaka.
- Ooooo. W takim razie żegnam panią – ukłonił się, by po chwili dać mi buziaka w policzek. Odruchowo dotknęłam dłonią miejsca, gdzie pozostał chłodny ślad. Dziwnie chłodny.
- Dobranoc – odparłam.
- Dobranoc. – Odpowiedział i dał mi buziaka w drugi policzek. – Dobra, tego drugiego nie planowałem, więc lepiej sobie już pójdę.
- Lepiej idź – pokiwałam głową i z wielkim uśmiechem na twarzy poszłam w stronę drzwi. Odwróciłam się jeszcze na chwilę by mu pomachać, ale już nie było po Nim śladu.


[link widoczny dla zalogowanych]

Kiedy otworzyłam drzwi od mieszkania, poczułam zapach przypraw. Papryka, czosnek i kmin rzymski. Powiesiłam kurtkę na odpadającym wieszaku i udałam się w stronę kuchni. Nie miałam jednak odwagi wejść do jej wnętrza. Nie chciałam zepsuć tego widoku. Widoku, który sprawił, że poczułam się jak w domu.

Mianowicie w mojej kuchni, przy kuchence, stał latynosko- indiański bóg, w samych jeansach spuszczonych na biodrach, trzymający drewnianą łyżkę i pochylającym się nad patelnią. Po chwili zamoczył on ją w potrawie, spróbował czegoś, a następnie zaczął wrzeszczeć i wachlować sobie język.

- Napij się poprostu zimnej wody – poradziłam. Zawsze tak robię gdy się poparzę. Nie żebym często gotowała. Ale zdarzyło mi się. Jacob odwrócił się gwałtownie
- Jak długo tu jesteś? – zapytał zmieszany.
- Chwilę. – Odparłam i podeszłam bliżej. Zaglądając mu przez ramię zajrzałam na patelnię. - Chińszczyzna? Nie zamówiona?
- Od samego początku przygotowana tylko przeze mnie – dumnie wypiął pierś.
- A co to za okazja?
- Żadna - wzruszył ramionami. – Wypożyczyłem film. A jak oglądać, to najlepiej z jedzeniem.
- A jaki to film? – złapałam go za rękę wpatrując się w niego wielkimi oczyma. Czułam się jak dziecko czekające na bajkę. Nie wiem dlaczego. Może po prostu musiałam odreagować ciężki dzień? Potrzebowałam czegoś przyjemnego, czegoś tak prostego jak oglądanie filmu na DVD z własnym chłopakiem.
- „Ps. I love you”.
- Przecież ten film jest smutny.
- Tak? W którym momencie?
- Kiedy jej mąż umiera.
- Ale gdyby nie umarł, ona nigdy nie przeżyłaby tylu przygód.
- Oglądałeś ten film? – zapytałam mocno zaskoczona.
- Chyba jak każdy – uśmiechnął się i ruszył w stronę patelni, po czym całą jej zawartość wylał na przygotowane już talerze. – Idź do salonu. Zaraz wszystko przyniosę.

Posłusznie poszłam do dużego pokoju, włączyłam telewizor i rozsiadłam się na kanapie. Po chwili Jacob dołączył do mnie, niosąc tacę z dwoma talerzami i kubkami. Kiedy włączył film, usiadł obok mnie, a ja opierając na jego ramieniu głowę, zaczęłam wcinać pyszności, które dla mnie przyrządził.

Pod koniec filmu leżałam na jego kolanach. On delikatnie gładził mnie po włosach, a ja wylewałam resztki łez wywołanych romansidłem. Zawsze tak się kończyło, gdy oglądałam zbyt wzruszające filmy.
Leciały napisy końcowe, kiedy Jacob wyprostował się.
- Bello, czy opowiadałem ci jak mój tata wyznał miłość mojej mamie?
Podparłam się na łokciu, żeby widzieć jego twarz, bo zupełnie nie wiedziałam o co mu chodzi.
-Powiedział do niej: Nie patrz tak na mnie! Chyba, że chcesz tak patrzeć przez całe życie… - przerwał na chwilę, po czym spojrzał mi głęboko w oczy. - I teraz ja mogę powiedzieć coś podobnego. Nie patrz na mnie jak na idiotę, chyba, że chcesz tak patrzeć przez resztę życia.

Po moim policzku spłynęła łza. Mimo, że po filmie nie powinno już być żadnej w rezerwie. Jacob delikatnie starł ślad po niej, zostawiając dłoń na moim policzku.
- Nie musisz nic mówić. Nie spodziewam się, że po tak krótkim czasie odwzajemnisz moje uczucie. Chciałem tylko, abyś wiedziała.

Usiadłam prosto, nie podpierając się o niego i mocno go przytuliłam. Nie całkowaliśmy się. Nic nie mówiliśmy. Przytulałam się do niego i czułam jak jego serce szybko biło. Równie dobrze mogło to być moje. Nie umiałam odróżnić czyje. Może po prostu byliśmy już jednością.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
alice1995
Wilkołak



Dołączył: 08 Lut 2010
Posty: 161
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pon 17:14, 15 Lut 2010 Powrót do góry

Hm...
Ten rozdział był jakiś taki... nijaki.
Nie do końca łapię co miał wnieść, a jedyne co wniósł to to, że po dotknięciu Edwarda, na skórze Belli został zimny ślad, a Jacob umie gotować.
Nie bardzo mis się podobało:(
Za krótki ten rozdział. Za mało emocji ukazałaś.
Nie łam się, bo i tak będę czytać dalej!Wink

Alice1995


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Misty butterfly
Wilkołak



Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 228
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 17:20, 15 Lut 2010 Powrót do góry

Jak duzo razy juz wspominalam jak kocham twojego Jacoba?
Dobra i tak to powiem ABSOLUTNIE GO KOCHAM!!!
Takiego chlopaka ze swieca szukac: troskliwy, zabawny, uroczy, slodki, umiejacy gotowac i do tego jeszcze jest cholernie przystojny! Ach duzo by tego wymieniac....
W kazdym razie koncowka byla sliczna Wink

A teraz...reszta rozdzialu.
ciesze sie ze Rosalie byla w domu i ze zabrala gdzies Belle zeby jej pomoc opanowac chec siegniecia po alkochol...ale mam pytanie. Bella wybiegla z knajpki i co Rose tam zostala sama? A ona poszla sobie z Edwardem....
Motyw aniola tak? Cos w tym jest...

Czekam na nastepny rozdzial i veny...Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
pani_jeziora
Nowonarodzony



Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 20:47, 15 Lut 2010 Powrót do góry

Tym razem zaserwowałaś nam rozdział podzielony na trzy części. Każda z nich dotyczyła bliskiej sercu Belli osoby. to mi się spodobało. Dało przejrzysty obraz na stosunki z przyjaciółmi (bo tak już chyba można nazwać Edwarda, prawda?)

Podobał mi się sposób wyznania miłości Jacoba. był taki prosty, bez fajerwerków, a mimo wszystko zrobiło mi się ciepło.
Zastanawiam się jedynie, kto był w tym barze, że ona zwiała? Bo niby czemu miałaby zwiać przed Edwardem? i ten cyniczny uśmieszek mi do niego nie pasuje? Mam nadzieję, że niedługo się dowiem o co chodzi ;p

No i jak zwykle znakomity dobór muzyki :)

A teraz ...
Nie podoba mi się wolny rozwój akcji. Wszystko się wlecze... niestety.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
potargany_kapeć
Nowonarodzony



Dołączył: 24 Paź 2009
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 21:12, 16 Lut 2010 Powrót do góry

eh lovee

co my z tobą mamy? nie wstawiałaś nic przez prawie dwa miesiące (tak rozumiem, awaria), a późńiej wrzucasz nam taki króciutki rozdział?
mam nadzieję że to ostatni raz!

co do samej treści, zgadzam się trochę z Alice. ale tylko troszeczkę.
bo przecież znowu spotkała się z Edwardem. co pokazało nam jaki on jest wspaniały <3
no i Jaco. mój numer jeden w tym opowiadaniu.

czekam czekam czekam! oby już nie tak długo ;p


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
bluelulu
Dobry wampir



Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 974
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 85 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hueco Mundo

PostWysłany: Śro 13:53, 17 Lut 2010 Powrót do góry

alice1995 napisał:
Hm...
Ten rozdział był jakiś taki... nijaki.
Nie do końca łapię co miał wnieść, a jedyne co wniósł to to, że po dotknięciu Edwarda, na skórze Belli został zimny ślad, a Jacob umie gotować.
Nie bardzo mis się podobało:(
Za krótki ten rozdział. Za mało emocji ukazałaś.
Nie łam się, bo i tak będę czytać dalej!Wink

Alice1995


przepraszam, ale muszę to skomentować i nie zgodzić się. Przykro mi, że nie rozumiesz podanego tekstu nazywając go nijakim.
Edward i Bella są w jakiejś dziwnej więzi którą próbuje zrozumieć , nabiera ona na swoim znaczeniu z każdym spotkaniem. A co do Jacoba - jego postać jest ciepła i urocza , tylko nie wiem czy ma takie znaczenie jak Edward skoro Bella woli płakać na ramieniu obcej osoby aniżeli wyspowiadać się z trudów dnia swojemu jakby nie patrzeć ukochanemu (przyszłemu ukochanemu?). Rozdział był bardzo miły i delikatny, ukazałaś te emocje które uważałaś za słuszne: siłę przyjaźni , rosnącą więź miłości oraz chęć poznania, oczekiwania, ciekawość. Lubie to opowiadanie bo 'dotyka' o temat aniołów, anielskości i niebios. ; )


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
alice1995
Wilkołak



Dołączył: 08 Lut 2010
Posty: 161
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Śro 18:54, 17 Lut 2010 Powrót do góry

Ja nie chciałam nikogo obrazić, jeśli mi się udało, to przepraszam.
Jednak wiem, że stać cię na więcej:-D i dlatego moja reakcja była taka, a nie inna

Razz


Czekam na ciąg dalszy! Very Happy


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez alice1995 dnia Sob 13:25, 20 Lut 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Take Me Out
Nowonarodzony



Dołączył: 28 Maj 2009
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 21:57, 19 Lut 2010 Powrót do góry

No cóż.
w zasadzie nie dziwię się reakcji alice. bo w porównaniu do innych rozdziałów, ten był słabszy. nie byłam ciekawa kolejnego zdania, jak to było dawniej. było po prostu... normalnie. bez fajerwerków, bez efektów specjalnych, bez krzyków, histerii itp.
ale uważam że taki rozdział był nam potrzebny. przecież nie codziennie dzieje się coś niesamowitego w naszym życiu. musimy mieć jakieś wytchnienie by zebrać siły na czyhające na nas kolejne przygody.
dlatego chyba podobał mi sie rozdział.
piszę "chyba" bo sama nie wiem co czuję po przeczytaniu tego. musze to troszkę przemyśleć. ;p
nie mniej jednak dziękuję i czekam na dalszy ciąg.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
lovee
Człowiek



Dołączył: 21 Mar 2009
Posty: 81
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Sob 21:37, 13 Mar 2010 Powrót do góry

Moje drogie!

Chciałam was bardzo przeprosić, ale niestety muszę zawisić na jakiś czas "Sen". To wszystko wina tego okropnego czasu, który za szybko płynie i obowiązków, które coraz bardziej go pochłaniają. Nie chce, aby opowiadanie zostało usunięte z forum, jednak narazie nie mam czasu na pisanie, więc nie mam innego wyjścia. Jedyne co wam mogę obiecać, to że Sen będzie zakończony, a moje "idealne" zakończenie was zaskoczy (a przynajmniej mam taką nadzieję).

pozdrawiam was wszystkie i do usłyszenia kiedyś tam
lovee


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Misty butterfly
Wilkołak



Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 228
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 21:56, 13 Mar 2010 Powrót do góry

Buuuuuuuu Sad
Teraz bede sie smucic. Mam nadzieje ze szybko wznowisz pisanie..... Sad


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Misty butterfly dnia Sob 21:57, 13 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin