FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 She Wolf | Wilczyca [NZ] R-02 | 29.11.09 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
veuna
Wilkołak



Dołączył: 23 Kwi 2009
Posty: 106
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 24 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Kołobrzeg

PostWysłany: Pon 19:05, 23 Lis 2009 Powrót do góry

Image


[OOC] - bohaterowie mogą odbiegać charakterami od swoich pierwowzorów.

Postaci będące wampirami w sadze są wampirami, a wilkołaki wilkołakami.

Słowem wprowadzenia - wszystko dzieje się pomiędzy New Moon a Eclipse. Do rezerwatu przyjeżdża na wymianę uczniowską dziewczyna z Los Angeles, która przez jakiś czas ma mieszkać w domu Clearwaterów. Zaprzyjaźnia się z Leą, która musi ukrywać przed dziewczyną swoje prawdziwe oblicze i i tajemnicę dotyczącą mieszkańców rezerwatu Quileute.

P.S Taak, tytuł od piosenki pani Shakiry :D

BETY:
prolog - Panna_ Kaprysna (is back ;P)
rozdział 1 - Masquerade.

Prolog

Forks. Nawet nie wiedziała, gdzie ta miejscowość się znajduje. Znajomi śmiali się, że słońce rzadko jest widywane w tej zabitej dechami dziurze. Niestety, teraz już nie było wyjścia. Musiała pojechać tam i spędzić najbliższe miesiące w domu obcych ludzi, którzy przyjmą ją pod swój dach. Zacznie uczęszczać do liceum w rezerwacie jako uczennica z wymiany.
Miała pecha - akurat, kiedy nie chciało jej się iść do szkoły, wybierano miejsca pobytu. Nie było odwrotu - skazano ją na Forks.

Stała na deszczu, trzęsąc się z zimna i mrucząc pod nosem najbardziej wyrafinowane wiązanki przekleństw pod swoim adresem - jakby miało to coś zmienić. Nie wiedziała, gdzie powinna się udać i czy ktoś w ogóle pofatyguje się, by zabrać ją z tego starego, śmierdzącego dworca autobusowego. Wolała moknąć niż ryzykować, że ta konstrukcja, będąca w zastraszającym stanie, zawali jej się na głowę. Spojrzała na zegarek, którego szybka nagle zaparowała wysunięta z ciepłego rękawa. Minął dopiero kwadrans od przyjazdu, ale każda minuta dłużyła jej się niczym godzina. W pobliżu nie było nikogo, nawet psa z kulawą nogą, który mógłby jej potowarzyszyć. Odruchowo kopnęła niewielki kamień znajdujący się w pobliżu. Potoczył się i wpadł do głębokiej kałuży. Świetny. Po prostu cudowny początek.

Nareszcie w oddali dostrzegła rozklekotany pojazd. Wyglądał jak furgonetka rodem z jakiegoś horroru. Samochód pojechał dalej, lecz po chwili szybko zawrócił i zatrzymał się tuż przed nią. Z wozu wyskoczyła uśmiechnięta dziewczyna - od razu poznała, że to musi być Leah.

- Ty jesteś Sky? Długo czekasz? - zapytała, lustrując wzrokiem swoją przyszłą współlokatorkę.
- Jakiś kwadrans - odparła, uśmiechając się niepewnie.
- Wsiadaj do wozu - poleciła. - Jesteś cała mokra. Dlaczego nie schowałaś się na dworcu?
- Czekałam w środku i wyszłam całkiem niedawno - skłamała, naciągając bardziej mokry kaptur na głowę.

Leah nie wnikała jak było naprawdę. Pomogła nowo poznanej dziewczynie włożyć torby do bagażnika i usiadła za kierownicą. Sky opadła na siedzenie obok i potarła o siebie zmarznięte dłonie.
Leah Clearwater już na pierwszy rzut oka wydała się bardzo przyjazną osobą. Nawijała przez całą drogę, próbując przybliżyć "nowej" życie w rezerwacie. Nie odrywając oczu o drogi, opowiadała o ludziach, z którymi ją zapozna, o nauczycielach i zwyczajach panujących w szkole. Sky milczała przez większość czasu, przysłuchując się temu, co się do niej mówiło. Zauważyła, że są nawet do siebie podobne. Przynajmniej wizualnie. Obie miały ciemną karnację i równie ciemne, niemal czarne włosy.

- To rezerwat nie znajduje się w Forks?- zapytała w końcu Sky.
- Niezupełnie - odparła Leah. - Znajduje się kawałek drogi za miastem.

Po kilkunastu minutach, podczas których ani na chwilę nie zapadła cisza, zajechały pod dom Clearwaterów. Dookoła widać było tylko las, a w powietrzu unosił się intensywny zapach wilgotnej roślinności. Zanim przekroczyła próg, poczuła dziwne zawirowanie w żołądku. To uczucie przypominało stres i niepewność, lecz szybko ulotniło się, przesłonięte ciepłem bijącym z domostwa.
Sky wychowała się w mieście, więc teraz miała wrażenie jakby zesłano ją do kompletnie innego świata. Przyzwyczajona do wszystkich wygód życia w dużej aglomeracji z niedowierzaniem przyglądała się ojcu Lei, który krzątał się przy kaflowym piecu, na którym stał stary, metalowy czajnik. Harry co chwilę dorzucał drewna do paleniska, a w międzyczasie szykował herbatę.
Siedziała na drewnianym krześle, przy dużym stole, w niewielkiej, przytulnej kuchni. Wszystko tam było w odcieniach brązu. Leah zniknęła gdzieś we wnętrzu domu, lecz po chwili przyszła, prowadząc ze sobą mamę i brata. Kobieta wyglądała na ciepłą i pogodną, a gdy tylko ujrzała skrępowaną dziewczynę, uśmiechnęła się do niej promiennie. Podchodząc bliżej, podała jej na przywitanie dłoń i usiadła obok. Wyraźnie zawstydzony brat, widocznie młodszy od swojej siostry, mierzył Sky nieprzeniknionym spojrzeniem. Usiadł na wprost niej i długo milczał, aż w końcu wypalił znienacka:

- Ależ Ty masz niebieskie oczy! - w jego głosie zabrzmiało wielkie zdumienie.

Sky poczuła się jeszcze bardziej zmieszana, bo nie zdawała sobie nigdy sprawy, że ich kolor aż tak bardzo może rzucać się w oczy. Leah zaśmiała się radośnie, po czym uderzyła brata w tył głowy. Sue, bo tak miała na imię ich matka, również uśmiechnęła się nieznacznie. W końcu Harry postawił na stole parujące napoje. Dziewczyna nie zawahała się ani na chwilę i chwyciła ciepły kubek w dłonie. Cynamonowa herbata smakowała znakomicie, a do tego bardzo szybko rozgrzała zmarznięte ciało. Rozmawiali długo, a z każdą chwilą Sky czuła się coraz bardziej swobodnie. Wszyscy domownicy byli przyjaźnie nastawieni i ciekawi jej dotychczasowego życia. Chociaż mówiła niewiele i ogólnikowo, słuchali z zainteresowaniem.
Gdy nastał wieczór, udała się z Leą do jej pokoju i wypakowała walizki. Zauważyła, że wzięła mało przydatnych w tych warunkach rzeczy. Zrozumiała, że w wolnej chwili będzie musiała się zaopatrzyć w cieplejsze i wygodniejsze ubrania.
Kładąc się do łóżka, była pewna, że jutro nastanie ciężki dzień. Leah starała się uspokoić dziewczynę i zapewniała, że wszystko jakoś się ułoży. Według niej, to była tylko kwestia czasu, by poczuła się jak u siebie w domu. Cała rodzina Clearwaterów chciała jej szybkiego zaaklimatyzowania, żeby mogła miło wspominać chwile spędzone w rezerwacie po powrocie do siebie.
Tak naprawdę nikt nie wiedział, jak bardzo przyjazd do Forks odmieni życie Sky.

Rozdział 1

Obudziła się, czując jak ktoś delikatnie szturcha ją w ramię. Uchylając lekko ciężkie powieki, ujrzała rozmazaną twarz Lei. Wiedziała, że musi wstać, chociaż tak bardzo chciała jeszcze pospać. Usiadła na łóżku i przetarła zaspane oczy. Spojrzawszy na zegarek, przeraziła się i zerwała na równe nogi, biegnąc pod prysznic. Kiedy wyszła z łazienki, ujrzała całą rodzinę zebraną przy stole. Trwała właśnie jakaś zażarta dyskusja przerywana wybuchami niepohamowanego śmiechu. Nie rozumiała, jak o tej porze ludzie mogą być w tak wyśmienitych humorach. To, co na wejściu szczególnie przykuwało uwagę to ilość jedzenia. Jej zdaniem śniadanie przypominało raczej obiad składający się z kilku dań. Wszystko pachniało i wyglądało smakowicie, a jeśli tak miały wyglądać codzienne posiłki, zaczęła obawiać się o swoją wagę.
Usiadła koło Sue, w tym samym miejscu, co poprzedniego wieczora. Nie zdążyła nawet chwycić widelca, kiedy przed jej nosem został postawiony talerz z jedzeniem. Znajdowała się tam każda potrawa widniejąca na stole, a dziewczyna nie mogła zdecydować się, od czego zacząć. Podczas jedzenia zauważyła, że Leah i Seth mają niesamowity apetyt. Pochłaniali wszystko, co znajdowało się na półmiskach w zastraszającym tempie, a kiedy chodziło o ostatni kawałek czegokolwiek, niemal wywiązywała się między nimi bójka. Sky usilnie starała się oczyścić talerz, jednak nie dała rady. Czuła się tak najedzona, że ledwo wstała z krzesła, kiedy przyszedł czas na wyjście do szkoły.
Sue i Harry stali przed domem, machając dzieciom na pożegnanie. Dzień był chłodny i pochmurny, niestety słowa jej znajomych okazały się szczerą prawdą. Leah szła dziarskim krokiem, nie przejmując się siąpiącym deszczem, natomiast Sky czuła się wręcz przejedzona i najchętniej położyłaby się z powrotem do łóżka. Właśnie w takie dni lubiła przesiadywać w domu, przerzucając kanały osiedlowej kablówki.

- Masz apetyt, nie powiem – przyznała, obserwując dziewczynę, na której twarzy nieustannie widniał uśmiech.
- Lubię dobrze zjeść – stwierdziła. – A Ty nie?
- Owszem, ale nie w takich ilościach – zaśmiała się Sky.
- Nie martw się, spalisz kalorie po drodze do szkoły – rzuciła Leah, przeskakując zwinnie sporą kałużę.

Do szkoły w rezerwacie szło się spacerem jakieś dziesięć minut. Po drodze mijało się monotonny leśny krajobraz, który pierwotnie mógł zachwycać, lecz po jakimś czasie po prostu się nudził. Drzewa, krzaki, drzewa, krzaki, kamień. Droga była tak podmokła, że co chwilę trzeba było mijać różnego rodzaju błotne bajora. Sky miała na sobie buty, które zupełnie przemokły i już po chwili zaczęła odczuwać związany z tym dyskomfort. Ucieszyła się, gdy tuż za zakrętem dostrzegła schowany między drzewami budynek. Na placu przed wejściem zebrała się grupka osób, którym deszcz zdawał się zupełnie nie przeszkadzać. Zbliżając się, zauważyła samych rosłych mężczyzn zupełnie nie przypominających uczniów szkoły średniej. Spojrzała pytająco na towarzyszkę, która uśmiechnęła się szeroko, eksponując rządek równych białych zębów. Podeszły do zgrai, która dopiero po chwili zdała sobie sprawę z ich obecności. Wszyscy obrzucili Sky gradem zaciekawionych spojrzeń wymieszanych z żartobliwymi westchnieniami. Spoglądali na nią z przekorą, uśmiechając się do siebie wzajemnie, zupełnie jakby oceniali jakiś ciekawy samochód. Wzdrygnęła się, widząc ich posturę i wzrost. Wszyscy bez wyjątku byli wysocy i bardzo dobrze zbudowani. Przez chwilę pomyślała, że chyba biorą jakieś sterydy, bo żaden normalny nastolatek tak nie wygląda.

- To jest Sky – przedstawiła ją Leah. – Jest uczennicą z wymiany, przyjechała z Los Angeles.

Ktoś z zebranych mruknął, a Sky skojarzył się ten odgłos z mruczeniem psa sąsiadów, gdy drapała go za uchem. Skarciła się za to w myślach. Wiedziała, że ta osoba na pewno nie byłaby zachwycona tym porównaniem.

- Sky, to są Embry, Quil, Jared, Paul i Jacob. – Wskazała po kolei.

Wszyscy zdawali się być do siebie podobni, a na ich twarzach malowała się pewność siebie. W pewnym sensie wyglądali na naprawdę groźnych i wręcz aroganckich. Sky naprawdę zapragnęła jak najszybciej znaleźć się w budynku, by w końcu przestać czuć się skanowaną od góry do dołu. Zanim odeszły, spojrzała jeszcze raz na wszystkich spłoszonym wzrokiem. Kątem oka dostrzegła chłopaka, który chyba jako jedyny wyglądał najbardziej przyjaźnie ze wszystkich. Miała wrażenie, że uśmiechnął się nieznacznie, widząc jej reakcję na nowo poznanych kolegów.
Była w szoku. Naprawdę wielkim, i to do tego stopnia, że przez pierwsze dwie godziny lekcyjne miała przed oczami rosłych nastolatków, rodem z jakiegoś gangu.
Lekcje w nowej szkole nie różniły się zbytnio od tych, do których przywykła. Nauczyciele byli zwyczajni, chociaż wiedzieli o swoich uczniach zapewne więcej niż jej wychowawca o piętnastoosobowej klasie, do której uczęszczała. Wiedziała, że o opuszczaniu godzin może zapomnieć, chociaż może było to dla niej nawet lepiej. Musiała popracować nad swoją sumiennością i systematycznością.
Na szczęście pierwszego dnia godziny nie dłużyły się tak, jak zwykle. Leah w ciągu kilku minut oprowadziła ją po całej szkole, pokazując rozmieszczenie poszczególnych klas oraz niewielkiej biblioteki. Na koniec zaprowadziła do niewielkiej stołówki, w której miały zjeść drugie śniadanie. Sala nie wyróżniała się niczym szczególnym poza tym, że ściany pomalowane były na mdły seledynowy kolor, który mógł odebrać apetyt. Uczniowie, których nie znała spoglądali na nią zaciekawieni i szeptali coś między sobą. Niektórzy posyłali nieśmiałe uśmiechy, inni udawali, że w ogóle jej nie dostrzegają. Nikt nie był nachalny ani zbyt bezpośredni. Potrzebowała czasu, by poznać ich i zaskarbić sobie swojego rodzaju zaufanie. Była w końcu „obcą z wielkiego miasta”.
Usiadły przy pierwszym wolnym stoliku. Jak się okazało, w tym niewielkim pomieszczeniu zmieścili się wszyscy uczniowie tej szkoły. Znów była w szoku, przyzwyczajona do tłumów, jakie schodziły się na śniadanie w jej szkole. Właśnie z tego powodu mieli do dyspozycji dwie przerwy śniadaniowe, aby nie pozabijali się wzajemnie w tłumie.
Siedziała twarzą zwrócona do stolika, przy którym siedzieli poznani z rana chłopcy. Byli tak głośni, że zagłuszali wszystkie inne rozmowy, lecz nikt nie śmiał zwrócić im najmniejszej uwagi. Wszyscy wydawali się być przyzwyczajeni do ich zachowania, nawet ludzie pracujący w bufecie. Sky musiała krzyczeć, chcąc powiedzieć coś do dziewczyny siedzącej naprzeciw. Tubalne śmiechy zagłuszały dosłownie każde wypowiadane przez nią słowo, gdyż nie zwykła krzyczeć.

- Oni tak zawsze? – zapytała w końcu, przybliżając twarz do ucha Lei.
- Raczej tak – odpowiedziała, opróżniając butelkę z soku pomarańczowego. – A co?
- Nie nic….trochę… – urwała, bo znów zagłuszyły ją salwy donośnego śmiechu.

Niespodziewanie Leah zerwała się z miejsca i odwróciła w stronę rozbawionej grupki. Najpierw spiorunowała ich spojrzeniem, a dwóch największych chłopaków spojrzało na nią z zaciekawieniem. W ich oczach nagle pojawił się dziwny błysk. Można było odnieść wrażenie, że tylko czekają na jakieś wyzwanie lub powód do rozpoczęcia bójki. Sky zamarła, wstrzymując oddech.

- Zamknąć się, zwierzaki! – rzuciła.

Przez chwilę wyglądała równie groźnie jak oni sami. Kiedy tamci odwrócili się tylko, wracając do przerwanej konwersacji, Sky odetchnęła z ulgą.
- A więc, co mówiłaś? – zapytała, poprawiając się na krześle i odrzucając długie czarne włosy do tyłu.

- Zapomniałam właściwie, ile mamy jeszcze godzin? – Sky próbowała zmienić temat.
- Hm, dwie.
- To może już chodźmy do klasy?

Wychodząc, Leah rzuciła jeszcze mordercze spojrzenie swoim kumplom, które wywołało u nich jedynie ciche drwiące popiskiwanie. Sky nie mogła zaprzeczyć, że mieli w sobie coś ze zwierząt. Niestety, zapewne nie uznaliby tego za komplement z jej strony.
Do dzwonka pozostało jeszcze kilka minut. Stały pod klasą, a w jednej chwili Sky zdawało się, że Leah zrobiła się jakby bardziej nerwowa. Zbliżyła się do okna i zaczęła spoglądać w głąb lasu, jakby próbowała coś dostrzec. Nasłuchiwała uważnie, chociaż dookoła panowały gwar i hałas wywołane przez rozmowy innych uczniów. Zadzwonił dzwonek i wszyscy posłusznie zaczęli rozchodzić się do klas. Leah stała w tym samym miejscu jak zaczarowana, marszcząc nieznacznie brwi. Sky nie wiedziała, czy czekać czy wejść do klasy bez niej, jednak zdecydowała się na to pierwsze. Po chwili Leah odwróciła się do z serdecznym uśmiechem na twarzy, który wydawał się dość dziwny i niespodziewany.

- Sky, słuchaj, mam coś do załatwienia – powiedziała. – Idź na lekcję, niedługo wrócę.
- Ale nauczyciel? – próbowała coś powiedzieć lub zapytać, jednak nie miała odwagi.
- Nie martw się, nawet nie zauważy, że mnie nie ma. Idź.

Następnie zobaczyła tylko Leę znikającą w korytarzu. Posłusznie zajęła w miejsce w ławce, jednak nie mogła oprzeć się wrażeniu, że coś musiało się wydarzyć. Nauczyciel przeczytał listę obecności, pomijając nazwisko jej towarzyszki. Uniosła w zdziwieniu brwi, gdy nawet o niej nie wspomniał i najzwyczajniej rozpoczął lekcję. Co chwilę nerwowo spoglądała przez okno w ciemny, gęsty las. Ciekawość zżerała ją od środka, lecz nie była pewna, czy powinna zapytać. Miała jedynie nadzieję, że to nic poważnego i że zobaczą się na najbliższej przerwie.

**************************************************************************
Leah biegła przez las, wciąż uważnie nasłuchując. Jacob i Quil byli po drugiej stronie granicy, a ona za chwilę miała spotkać się z Embrym, Jaredem i Paulem, aby przeczesać resztę terenu. Nie było opcji, by w jednej chwili wszystkim zdawało się to samo, mięli pewność, że ktoś przekroczył granicę. Słyszała myśli pozostałych członków watahy, którzy zgadzali się z nią w zupełności. Czuła ten okropny, nieznośny zapach, który powoli zaczynał się ulatniać. Pijawka przemieszczała w zawrotnym tempie, a co najgorsze, tak naprawdę nie mogli ustalić, gdzie teraz się znajduje. Leah miała wyrzuty sumienia, że zostawiła Sky samą, ale nie było innej możliwości. „Da sobie radę” – uspokajał ją Embry, „Nie ma wyjścia, mamy teraz ważniejszą sprawę na głowie” – dodał ostro Paul. Dziewczyna na chwilę przestała myśleć o swojej tymczasowej podopiecznej i skupiła się na „pracy”. Przeczesywali okolicę wzdłuż i wszerz, węsząc trop, w końcu jednak spotkali się przy klifie.

„Przyrzekam, że jak dorwę tę pijawkę, to rozszarpie ją na strzępy”- warknął Jared, „Najpierw musimy ją wytropić, mam nadzieję, że nie wróci na teren rezerwatu” wtrącił Jacob, po czym dodał „Dzisiaj w nocy ponownie przeczeszemy teren rezerwatu, Leah, Paul i Embry udacie się na wschód. Ja, Sam, Quil i Jared udamy się na zachód.” ”W takim razie ja wracam” – rzuciła Leah, zrywając się biegiem w stronę domu. Miała nadzieję, że Sky będzie tam na nią czekać. W innym przypadku będzie miała jeszcze jeden problem, którego wolałaby uniknąć. Musiała wymyślić jakieś wytłumaczenie dla swojego zniknięcia, jednak nic nie przychodziło jej do głowy. Skrycie liczyła, że dziewczyna nie będzie o nic pytać, a w nocy nie zauważy nagłego zniknięcia. Skrywała tajemnicę, której nie mogła wyjawić nikomu spoza sfory.
**************************************************************************

Lekcja minęła bez zakłóceń. Rzeczywiście, tak jakby nikt nie zauważył, że jej towarzyszki nie było. Gdy zadzwonił dzwonek, wyszła na korytarz, lecz Lei nigdzie nie było. Rozpoczęła się ostatnia lekcja, a po niej przyszedł czas na powrót do domu. Czekała, aż wszyscy rozeszli się w swoją stronę, z nadzieją, że Leah zaraz się pojawi. W końcu jednak udała się w drogę powrotną sama. W jej głowie kłębiło się tysiące pytań, których nie miała odwagi zadać. Martwiła się, że może się zgubić po drodze, jednak trafiła bez problemu. Z wahaniem otworzyła drzwi domu, lecz okazało się, że nikogo tam nie było. Przeszła całą posesję i odetchnęła z ulgą, gdy odnalazła Harry’ego robiącego coś przy swoim samochodzie w garażu. Mężczyzna dostrzegł zaniepokojenie na twarzy dziewczyny i uśmiechnął się delikatnie.

- Sue jest w mieście, a Leah zaraz wróci – powiedział spokojnie. – Na kuchni jest obiad, zaraz będziemy jeść.

Zaskoczona nie odezwała się ani słowem, tylko posłusznie wróciła do domu. Usiadła za stołem i wypuściła głośno powietrze z płuc. Pomyślała, że za dużo sobie wyobraża i tylko niepotrzebnie sieje panikę. Po chwili do domu weszła Sue, niosąc duże torby z zakupami, a za nią Seth. Wstała i pomogła rozpakować zakupy, zanim zdążyła ponownie usiąść do domu wpadła Leah.

- Na szczęście jesteś! – rzuciła w wejściu. – Przepraszam, że musiałaś wracać sama.
- Nie ma sprawy – zaśmiała się, nie chcąc dać po sobie poznać jak bardzo była zaniepokojona.

Sky zauważyła, że Leah miała buty oblepione błotem i mchem. Zrozumiała, że była w lesie, ale po co nie miała odwagi zapytać. Powiedziała sobie, że któregoś dnia to zrobi i zapyta również o wiele innych rzeczy, które zastanawiały ją od powrotu ze szkoły.

Jeśli nie komentarzami, nakarmcie moją wenę pochwałami (oczywiście jeśli się podobało) jednakże wolałabym kilka słów od Was na temat rozdziału :) Z góry uprzejmie dziękuję! <3


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez veuna dnia Nie 20:19, 29 Lis 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Witness
Wilkołak



Dołączył: 18 Mar 2009
Posty: 166
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pon 19:59, 23 Lis 2009 Powrót do góry

Pierwsza może będę. Przedstawienie Leah'i już samo sprawia, że będę tu zaglądać. Bardzo ją lubię, właśnie taką jak w Twoim ff. Czekam na dalsze rozdziały. Błędów nie wyłapałam, ale to też może dlatego, że beta jest wspaniała i sama treść jest fantastyczna. Obrazek również bardzo zachęcający. Postać Kim - dziewczyna z LA przyjeżdża do podrzędnego Forks i tu na pewno będzie ciekawie.. Powodzenia w dalszym pisaniu i obiecuję wytrwale śledzić :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ukos
Zły wampir



Dołączył: 07 Wrz 2008
Posty: 487
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 21:08, 23 Lis 2009 Powrót do góry

Sympatyczne bardzo. Generalnie nie lubię odstępstw od kanonu, ale chyba mogę się przyzwyczaić do przyjaznej Lei.
Lekką wątpliwość wzbudziła we mnie kwestia wymiany - skoro najwyraźniej w świecie nauczyciele wiedzą o wilkołakach, to jakoś nie sądzę, żeby umieścili obca dziewczynę akurat u Clearwaterów.
Nawet, jeżeli wybór nastąpił przed przemianą Setha i Lei, to zmiana zakwaterowania jest dużo prostsza, niż ukrywanie tajemnicy dwóch wilkołaków pod tym samym dachem.
Tym niemniej czytało się z przyjemnością. Mam tylko nadzieję, że nie sparujesz Sky i Jacoba. I że Sky nie okaże sie w cudowny sposób również wilkołakiem.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
veuna
Wilkołak



Dołączył: 23 Kwi 2009
Posty: 106
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 24 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Kołobrzeg

PostWysłany: Pon 21:18, 23 Lis 2009 Powrót do góry

Kwestia wymiany i dlaczego Sky trafiła właśnie do Clearwaterów wyjaśni się w przyszłości. Nie chcę na razie zdradzać więcej żeby nie popsuć zabawy czytelnikom lubującym się w domysłach. Mogę jedynie powiedzieć, że FF będzie raczej prosty i postaram się nie namieszać za bardzo :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Athaya
Zły wampir



Dołączył: 26 Lis 2008
Posty: 398
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Z przed ekranu komputera oczywiście

PostWysłany: Pon 23:37, 23 Lis 2009 Powrót do góry

Leah... Nieco toporna sztywna i tak jakby zamknięta w sobie. Przyczepiłam się do tego odrazu bo przecież jeden człowiek lubi rozmawiać z drugim, ale najwidoczniej ona stanowi wyjątek. Po za tym to dopiero początek nowej znajomości ze współlokatorką i nie ma się co spodziewać kokosów na dzieńdobry. Druga strona medalu jest bardziej krępująca... Zastanawiam się jak długo ta dziewczyna wytrzyma trzymając swoją drugą naturę w tajemnicy! Nikt nie jest na tyle silny by znosić swoje sumienie na tyle długo by nie zwariować Rolling Eyes Jak znam amerykańskie opowiadania to pewnie niedługo się o wszytkim przekonamy. Wolałabym zaskoczenie Laughing

Sky - sztandarowy punkt widzenia wzgędem przeprowadzki. Wszytko co znała znika we wszędobylskim zielonym gąszczu La Push. Od nowa musi budować znajomości przyzwyczajać się do okolicy i znów być sobą. Zaskakująco dobrze sobie radzi. Pyknęło jak ja to określam i już miała styczność ze sworą, a raczej ich żartobliwą i nieokrzesaną naturą troglodyty :D Jestem bardzo ciekawa jak się to wszystko rozwnie :D

Podobał mi się opis reszty Clearwaterów. Taki swojski i zwyczajny. Po za rozmiarami dzieci i niebywałą zdolnością pochłaniania gury jedzenia nic nie wskazuje na to by byli kimś niezwykłym. Ot zwyczajna rodzinka, która przekomarza się przy śniadanku. Ujeło w mnie to niebywalebo zawsze lubiłam taką prostotę i miłość rodzinną. Taki przerywnik pośród zawiłości opowiadania to tylko na plus !

No. Komentarz krótki, ale jest. Wrócę jak tylko pojawi się następny chapik Cool


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Athaya dnia Wto 13:26, 24 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
sheila
Zły wampir



Dołączył: 12 Lis 2008
Posty: 428
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Hogwart w La-Push, na Upper East Side.

PostWysłany: Wto 13:07, 24 Lis 2009 Powrót do góry

dobra skomentuje, czuję wewnetrzną potrzebe :P
zaczne od tego, że generalnie nie przepadam na ficami, które polegaja na tym samym co ksiazka, wg mnie przedstawienie wapmirów i wilkołaków nalezy tylko i wyłacznie do p.Meyer, aleee... ; ) poniewaz jestem chora czytam opowiadania po kolei i przeczytałam to, powiem Ci szczerze, że wiem napewno,że bede tu zaglądać nadal i wyczekiwac nowych rozdziałów :)
Poza tym, nigdy nie lubiłam ficków które nie opowiadały o głównych bohaterach, a Leah jest raczej zaliczana do tych IIplanowych, to postać Lei bardzo mi sie podobałą, mam nadzieje, że jeste Jackoba troche bardziej nam pokażesz :P
Ff bardzo mi sie spodobał, napisany w lekkim stylu, przyjemnie sie czyta i wgl wgl ;p
No i włąśnie jestem ciekawa jak Sky trafiła do rodziny Leah, kiedy pojawia sie wampiry i z którym wilkołakiem najbardziej sie zaprzyjaźni ;D
FanFick bardzo sympatyczny- czekam już na nowy rozdział!

ciiieplutko pozdrawiam. A. ; )


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ukos
Zły wampir



Dołączył: 07 Wrz 2008
Posty: 487
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 13:09, 24 Lis 2009 Powrót do góry

Athaya napisał:
Jak tak dalej pójdzie to będę musiała tyłek wymienić tyle razy już spadałam z krzesła na widok znajomego tłumaczenia! Oczywiście, że je znam, ale już zapomniałam treść bo czytałam dawno temu

Tłumaczenie?
A to nie jest dzieło własne veuny?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Athaya
Zły wampir



Dołączył: 26 Lis 2008
Posty: 398
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Z przed ekranu komputera oczywiście

PostWysłany: Wto 13:28, 24 Lis 2009 Powrót do góry

ukos napisał:
Athaya napisał:
Jak tak dalej pójdzie to będę musiała tyłek wymienić tyle razy już spadałam z krzesła na widok znajomego tłumaczenia! Oczywiście, że je znam, ale już zapomniałam treść bo czytałam dawno temu

Tłumaczenie?
A to nie jest dzieło własne veuny?

Embarassed Embarassed Embarassed Embarassed Ale gafa... Po prostu jakoś tak znajomo brzmi ten fic i nic na to nie poradzę. Pomyłki ludzka rzecz Embarassed


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
veuna
Wilkołak



Dołączył: 23 Kwi 2009
Posty: 106
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 24 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Kołobrzeg

PostWysłany: Wto 14:35, 24 Lis 2009 Powrót do góry

Eee jakby było tłumaczenie to raczej bym oznaczyła odpowiednio czyż nie? Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aliss.
Wilkołak



Dołączył: 30 Mar 2009
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Wto 15:22, 24 Lis 2009 Powrót do góry

Powiem tak: zasadniczo lubię opowiadania nie odbiegające od schemaciku, jednak to bardzo mnie zaciekawiło. obiecuję czytać i komentować. błędów raczejj nie zauważyłam ;P
pozdrawiam. ave wena xd
angel;)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Panna_Kaprysna
Nowonarodzony



Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: poza zasięgiem

PostWysłany: Śro 19:54, 25 Lis 2009 Powrót do góry

Taaak, Panna Kapryśna zdecydowanie is back (: Przyznam szczerze, że przeżywałam zupełne znudzenie sagą, ale New Moon znowu rozbudził moją małą obsesję (:
Z reguły nie przepadałam za wilkołakami, za Jacobem, ale teraz jakoś ich polubiłam (taaak, tu chodzi o klatę tego aktora *buja w obłokach*), bo gdyby nie to na pewno nie podjęłabym się bety ani nawet nie przeczytałabym ff-a.
Ale biorąc pod uwagę zmiany, które we mnie zaszły, bardzo spodobało mi się to opowiadanie. Nie spotkałam się jeszcze z postacią nowej uczennicy w rezerwacie, która jest troszkę zagubiona w świecie, gdzie nie do końca wszystko jest zrozumiałe. Zasadniczo nie lubiłam Leah, ale w Twoim opowiadaniu jest ona postacią inną niż w książce, więc moja sympatia do niej się rozwija (:
Sky też mi się podoba, jest wytworem Twojej wyobraźni, czym przypomina mi trochę Avę z Diamorfiny i myślę, że rozwinie się równie mocno jak ona.

Czekam na kolejny rozdział, więc pisz pisz pisz.
Pogłaskaj ode mnie venę (:

Kapryśna ;*


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Panna_Kaprysna dnia Śro 19:56, 25 Lis 2009, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
Cornelie
Dobry wampir



Dołączył: 27 Gru 2008
Posty: 1689
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 297 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z łóżka Erica xD

PostWysłany: Pią 0:11, 27 Lis 2009 Powrót do góry

W końcu! Muszę to rzec, bo ja tak jak Thin czekam na ff pisane w trzecioosbówce xD Dzięki ci więc za to, bo wiem, że to nie jest wcale taka łatwa sprawa. W pierwszoosbówce łatwiej jest przedstawić uczucia bohaterów, bo siedzisz w ich głowie, tutaj sprawa ma się trochę inaczej. Więc pochwała ci za to xD

Na kuchni jest obiad, zaraz będziemy jeść.

A nie W kuchni? Bo mi to osobiście dziwnie brzmi xD

Zauważyłam, że teraz coraz częściej widzi się ff o sforze. Może to i dobrze, bo Meyer potraktowała ich trochę źle, nie pisząc w sumie o nich więcej, niż należało. A sfora ma potencjał.

No nic, powiem ci szczerze, że czytało mi się dość dobrze, bez jakiś zgrzytów. Mam nadzieję, że pociągniesz to w interesujący sposób Wink
Na pewno tu wrócę, gdy dodasz następną część.

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Tanita
Człowiek



Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 54
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 15:37, 28 Lis 2009 Powrót do góry

hymm, interesujące

Zacznę od pochwały dla bet jeśli pozwolicie. Nie znalazłam ani jednego błędu. Gratuluję.
Leah w tym opowiadaniu jest niesamowicie odmieniona na plus. Podoba mi się to. Nie jest typem "odwalcie się ode mnie, bo życie mnie pokarało".
Cytat:
- Ależ Ty masz niebieskie oczy! - w jego głosie zabrzmiało wielkie zdumienie.

czy to jest odniesienie do imienia?
Cytat:
- Zamknąć się, zwierzaki! – rzuciła.

hahaha Laughing adekwatne

Jedyne co mnie zastanawia to to czy Leah i Seth zostali wilkołakami między New Moon i Eclipse. Może się mylę. ale dobra, nie ważne

pozdrawiam
Tanita


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Asha
Wilkołak



Dołączył: 20 Cze 2009
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: A gdzie Seth? ^^

PostWysłany: Nie 0:29, 29 Lis 2009 Powrót do góry

uff... jak ja dawno nic nie komentowałam, więc teraz postaram się stworzyć bardzo konstruktywny komentarz Wink
Więc może tak na początek coś o postaciach, które stworzyłaś.
Sky - no cóż, podoba mi się jej osobowość. Nie jest ani cichą myszką ani wredna laską oprócz tego jest bystra i miła - a przynajmniej takie mam wrażenie. Intryguje mnie jej wygląd - ciemna karnacja, prawie czarne włosy i niebieskie (!) oczy Very Happy Moja wyobraźnia pracuje na najwyższych obrotach.
Leah - Tak! To jest to, od zawsze czekałam na takie przedstawienie tej postaci. Miła, sympatyczna i co najważniejsze pozytywnie nastawiona. Lubiłam tę wilczycę wykreowaną przez panią Meyer, ale mam przeczucie, że Twoją pokocham Razz
Kogo my tu jeszcze mamy? Seth - też go uwielbiam.
Cytat:
- Ależ Ty masz niebieskie oczy!
Jak zawsze szczery Wink
Jest jeszcze Sue, Harry i sfora, ale pozwól, że nie skupię się na nich. Może innym razem.
Moim skromnym zdaniem fabuła zapowiada się dość ciekawie. I w sumie nie mam, żadnych urojeń jak się to dalej potoczy. Bardzo fajnie, jak już to zdążyła zauważyć Cornelie, że piszesz w narracji trzecioosobowej. Ach, i co to za pijaweczka się pojawiła co? Dopiero przeczytałam pierwszy rozdział a już nie mogę się doczekać kolejnych Very Happy
A jedyny błędzik jaki ukuł mnie u oczy to
Cytat:
- Ależ Ty masz niebieskie oczy!

czy pisanie "Ty" z dużej litery jest tu zamierzone? Oprócz tego to wszystko ładniuśko. Gładko się czyta, przynajmniej tak mi się wydaje Wink
No cóż, wychodzi na to, że masz kolejną czytelniczkę. I jeśli będzie to tak ciekawe ff jak się zapowiada (a pewnie tak ) to obiecuję, że będę wierna Very Happy Tak więc życzę dużo weny i czekam na kolejny rozdzialik Wink
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
veuna
Wilkołak



Dołączył: 23 Kwi 2009
Posty: 106
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 24 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Kołobrzeg

PostWysłany: Nie 20:19, 29 Lis 2009 Powrót do góry

Rozdział II

beta: Masquerade.


- Tobie już wystarczy! – rzuciła Leah, odsuwając bratu półmisek sprzed nosa.

Wszyscy siedzieli w kuchni, kończąc właśnie kolację. Pomieszczenie wypełniało rozkoszne ciepło wydobywające się z pieca i zapach parujących potraw. Sky spoglądała na talerz, na którym przed chwilą pojawiła się dokładka, jakiej zjeść nie miała już siły. Seth spojrzał z wyrzutem na siostrę, robiąc przy tym minę dziecka, któremu właśnie zabroniono zjeść smakowity deser. Jeszcze kilka razy próbował robić podchody, żeby zwędzić chociaż kawałek mięsa, jednak jego starania spełzły na niczym. Leah niemal warczała na niego za każdym razem, gdy próbował zbliżyć widelec do naczynia. Sky nie miała siły oprzeć się fali śmiechu, przyglądając się temu zabawnemu obrazkowi, jednak z drugiej strony zrobiło jej się żal strofowanego przez Leę chłopaka. Siedział dokładnie naprzeciw niej, wygłodniale spoglądając na nieliczne pozostałości z kolacji.

- Możesz zjeść moje, jeśli chcesz. – Podsunęła mu swój talerz, uśmiechając się życzliwie. – Nawet tego nie ruszałam, a skoro masz taki wilczy apetyt, to pozostaje mi życzyć smacznego.

Nagle Leah zakrztusiła się pitym właśnie sokiem, lecz już po chwili chichotała radośnie.

- Masz fart… - mruknęła po chwili, robiąc przy tym pobłażliwą minę.

Seth był miło zaskoczony gestem nowej współlokatorki i nie śmiał odmówić. Oczyścił talerz do czysta w ciągu kilku minut i już najedzony opadł bezwładnie na krzesło. Na jego twarzy malował się istny błogostan, tak jakby nic mu już więcej nie było potrzebne do szczęścia.
Kiedy wszyscy skończyli jeść, Sky pomogła Sue sprzątnąć ze stołu i wycierać naczynia. Leah natomiast zaciągnęła brata do swojego pokoju i stojąc przy drzwiach, nasłuchiwała uważnie, czy nikt nie nadchodzi.

- Poproś tatę, żeby zaparzył jej na noc te ziółka – szepnęła, co chwilę spoglądając w stronę przedpokoju.

- Te, znaczy które? – początkowo chłopak zupełnie nie wiedział o co chodzi.

-No „te” zioła, baranie. Musimy mieć pewność, że dzisiaj w nocy będzie spała jak suseł. Nie ma takiej opcji, żeby zorientowała się, że na jakiś czas zniknę z domu.

- A gdzie się wybieramy? - Seth niemal podskoczył z podekscytowania. Przed oczami stanęła mu wspaniała wizja nocnej eskapady ze sforą. Omal nie zaczął skakać ze szczęścia, lecz jego siostra skutecznie przekreśliła to wyobrażenie.

- Ty zostajesz w domu, ktoś musi pilnować, żeby przypadkiem na pewno się nie obudziła i nie przyszło jej do głowy mnie szukać, jasne?

- A-ale… - jedynie tyle udało mu się wyjęczeć w odpowiedzi, gdyż Leah wyszła z pokoju.

Chłopak zmarszczył nos i wypowiedział pod nosem kilka niewybrednych epitetów w kierunku starszej siostry. Oczywistym było, że go słyszała, gdyż z kuchni dobiegł nagle odgłos trzaskania drzwiczkami od domowej spiżarni. Szybko pobiegł do ojca i poprosił o zaparzenie naparu. Harry znał tajemnicę swoich dzieci, więc nie pytał o szczegóły. Wstał ze swojego ulubionego fotela ustawionego naprzeciw dużego kominka w salonie i udał się do kuchni. Na blacie stał już przygotowany dla Sky kubek, a wrzątek bulgotał na piecu.

Tylko on w domu potrafił przygotować tak wyważoną mieszankę najróżniejszych ziół, aby skutecznie zapewnić dziewczynie odprężający, długi i głęboki sen. W rzeczywistości nikt poza nim nie wiedział jak dobierać rośliny, aby przypadkiem nikomu nie zaszkodziły, tym bardziej, że Seth już coś o tym wiedział. Kiedy był młodszy, dobrał się do zbiorów ojca i postanowił zaparzyć sobie herbatę, po której noc spędził w ubikacji, a kolejne dni w łóżku, w objęciach okropnego zatrucia. Od tego czasu ani on, ani jego siostra nie dotykali domowej apteczki, w której Harry przechowywał swoje zbiory.

W czasie gdy ojciec parzył herbatę, Leah zaprowadziła Sky do salonu, gdzie usadowiły się wygodnie przed telewizorem. Za oknem panowała kompletna ciemność, nie było widać żadnych świateł ani nawet przebłysków. W domu było przytulnie i ciepło, a w kominku tańczyły płomienie. Po jakimś czasie Harry zjawił się i wręczył dziewczynom kubki. Sky poczuła intensywny, nieznany dotąd zapach, który od razu skłonił ją do zapoznania się również ze smakiem napoju. Była przyjemnie zaskoczona i ze smakiem piła łyk za łykiem. Leah co jakiś czas nerwowo spoglądała na dziewczynę, oczekując działania herbatki. Trwało to dłuższą chwilę, zanim niebieskooka poczuła, że ogarnia ją rozkoszne uczucie ciepła i wszechogarniającej senności.
Sukces, pomyślała Leah i nagle z drugiego pokoju wyłonił się Seth, opierając się o drewnianą framugę drzwi.
Niedługo potem Sky posłusznie powlokła się do łazienki, a następnie do łóżka. Na szczęście działanie ziół nie było aż tak inwazyjne, żeby powalić od razu na łopatki. Jeszcze jakiś czas Leah kręciła się po domu, co chwilę zaglądając do pokoju i sprawdzając, czy dziewczyna śpi. Płytkie oddechy upewniły ją w przekonaniu, że tak jest, jednak dla pewności jeszcze kilka razy trzaskała niby przez przypadek drzwiami, a w ostateczności nawet upuściła metalową miskę w przedpokoju, która narobiła takiego hałasu, który obudziłby nawet zmarłego. Sky nawet nie drgnęła. Mruczała rozkosznie przez sen, szczelnie owinięta puchową kołdrą.

***
Leah zmieniła się w wilka, wbiegając do lasu. Z miejsca poczuła, jak jej łapy zaczynają brodzić w mokrej ściółce. Od razu usłyszała w swojej głowie znajome głosy członków sfory. Paul i Embry czekali w umówionym miejscu.
„Niedobrze” odezwał się brązowy wilk „Deszcz zmył wszystkie ślady”.
„Mimo wszystko musimy rozejrzeć się po okolicy. Jacob i reszta przeczesują właśnie zachodnią granicę” dodał szary basior.
Kiedy wilczyca dołączyła do reszty, rzucili się biegiem przez las. Tej nocy niebo było zachmurzone, a cała roślinność w lesie pokryta wilgocią. Nawet zwierzęta ukryły się w swoich kryjówkach, aby schronić się przed nieustannie padającym deszczem. Tym razem pogoda nie była ich sprzymierzeńcem. Prawdopodobnie ogłosili fałszywy alarm, podejrzewając, że jedna z pijawek przekroczyła granice rezerwatu. Od czasu kiedy Cullenowie opuścili Forks, Sam nie podejrzewał, że jeszcze jakiś z tych potworów zapuści się w okolice La Push. Po kilku godzinach bezowocnych poszukiwań postanowili rozejść się do domów. Mimo to, Jacob i Sam stwierdzili, że wszyscy muszą mieć się na baczności przez najbliższy czas.

***

Tej nocy Sky śniła o matce. Przechadzały się razem po lesie w piękny, słoneczny dzień. Delikatny wiatr rozwiewał jasne włosy Susan, a w błękitnych oczach widniał blask, do którego przywykła jej córka. Chociaż miała już swoje lata, wyglądała zupełnie tak, jakby czas się jej nie imał, tylko gdzieniegdzie, na przykład w kącikach oczu i ust, dało się dostrzec niewielkie zmarszczki. Była piękna i pożądana przez wielu mężczyzn, jednak odkąd urodziła Sky, była sama. Córka nie rozumiała, dlaczego matka nie chciała, bądź nie potrafiła ułożyć sobie życia od momentu kiedy opuścił ją ojciec dziewczyny. Nigdy nie dane jej było wysłuchać historii o mężczyźnie, który w równym stopniu co Susan darował jej życie. Był to swojego rodzaju temat tabu, a za każdym razem, kiedy Sky próbowała poznać prawdę, dostrzegała, jak w oczach matki przygasa blask, który tak bardzo kochała.

Przemierzając leśne alejki, napawały się cudami natury, które je otaczały. Sky czuła się jak w miejscu, do którego od dawna należała, zupełnie jakby była nieodzowną jego częścią. W pewnym momencie kobieta przystanęła przy wielkim rozłożystym drzewie. Jego gałęzie sięgały wysoko, obsypane liśćmi w kolorze soczystej zieleni. Wodziła palcami po brązowej korze, myśląc nad czymś intensywnie. Sky podeszła do matki, patrząc na nią wnikliwie. Ta odwróciła się w stronę swojego dziecka i dotknęła delikatnie twarzy córki. Dziewczyna dostrzegła, że w oczach kobiety widniał ból, tak jakby to ona wyrządziła jakąś wielką krzywdę. I pomimo tego, że tak bardzo chciała zapytać, o co chodzi, nie mogła wydusić ani słowa.

Nagle zawiało kilka silniejszych podmuchów porywistego wiatru, a niebo przysłoniły czarne złowrogie chmury. Podświadomie wiedziała, że zanosiło się na potężną wichurę. Sky rozejrzała się dookoła, przyglądając się szarpanym przez gwałtowne powiewy konarom drzew. Poczuła niepokój w sercu i postanowiła chwycić matkę za rękę i udać się do bezpiecznego domu Clearwaterów, chociaż nie znała do niego drogi z miejsca, w którym się znajdowały. Kiedy odwróciła się w stronę kobiety, zdała sobie sprawę, że została sama. Zaczęła szukać matki, chociaż wiatr dął coraz silniej, utrudniając widzenie i poruszanie się. Czuła przerażenie i ogarniającą panikę, lecz próbowała z nimi walczyć. Dla niej na pierwszym miejscu była osoba, którą kochała i którą chciała chronić, nie liczyło się nic więcej, lecz Susan nigdzie nie było.

Raptownie zawirowało jej w głowie, wszystko dookoła zaczęło rozmazywać się i kręcić w kółko. Słyszała głosy: radosny, znajomy śmiech, przeraźliwe krzyki , przyciszone rozmowy, a w końcu złowrogie warczenie. Próbowała wstać, wiedząc że gdzieś w pobliżu czai się bestia, groźna i niebezpieczna, chcąca zabrać jej najważniejszą osobę w życiu. Nie widziała nic, poza wszechogarniającą ciemnością, przez którą w końcu przedarł się przeraźliwy krzyk. W chwilę potem nastała cisza, przestała słyszeć cokolwiek, poza przyspieszonym biciem własnego serca. Gwałtownie usiadła i zaczęła się rozglądać, jednak ciemność była nieprzenikniona. Przeszły ją dreszcze, gdy usłyszała przejmujące i złowieszcze wycie, po którym nastąpiła przerwa, w jakiej głos niósł się echem w pustce.

Omal nie spadła z łóżka, budząc się spocona i wciąż drżąca na całym ciele. Nerwowo rozejrzała się po znajomym, przytulnym pokoju. Wszystko tam było na swoim miejscu, tak jak poprzedniego dnia. Leah leżała niedbale zwinięta w pościel. Twarz miała schowaną w poduszkę, a włosy miała rozsypane w nieładzie. Oddychała cicho i miarowo, co jakiś czas wydając z siebie dźwięki przypominające mlaskanie. Sky odetchnęła z ulgą, chcąc jak najszybciej zapomnieć o koszmarze i jednocześnie obiecała sobie, że już nigdy więcej nie wypije żadnej podejrzanej herbaty przed snem. Mimowolnie przerzuciła wzrok na wiszący na ścianie fioletowy zegar, który ni w ząb nie pasował do wystroju pokoju. Momentalnie zeskoczyła ze swojego posłania i podbiegła do śpiącej dziewczyny.

- Leah, wstawaj! Zaspałyśmy! – rzuciła spanikowana, równocześnie przeskakując z nogi na nogę, czując zimną podłogę pod gołymi stopami.

Leah nie zareagowała na krzyki Sky i zignorowała ją, przewracając się nonszalancko na drugi bok, jednak tamta nie dała za wygraną. Potrząsnęła zdrowo zaspaną dziewczyną, która w końcu uchyliła zaspane powieki. Zajęło jej dobrą chwilę dojście do siebie, po czym podrapała się leniwie po głowie.

- Sky… - zaczęła przeciągle – jest sobota. Dzisiaj nie musimy iść do szkoły, chyba że tak bardzo ci zależy, to możesz iść, ale beze mnie.

Wróciła do poprzedniej pozycji, przezornie zakrywając twarz kołdrą. Dopiero po chwili Sky uświadomiła sobie, że rzeczywiście rozpoczął się weekend. Początkowo nie wiedziała, co ze sobą zrobić, gdyż o ponownym zaśnięciu nie było już mowy. Udała się do łazienki i szybko przemyła twarz ciepłą wodą. W lustrze ujrzała nic innego, jak własne odbicie. Długie, czarne włosy okalały szczupłą twarz, w której głęboko zostały osadzone błękitne oczy. Wyglądały identycznie jak jej matki i podobnie jak u niej zmieniały intensywność koloru pod wpływem światła. Kończąc poranną toaletę, związała włosy w gruby warkocz i wyszła z łazienki.
Sue krzątała się po kuchni, przygotowując rzeczy na obiad. Kiedy ujrzała Sky, uniosła brwi w zdziwieniu i wstawiła wodę na herbatę. Dziewczyna wzdrygnęła się na myśl o napoju, który najprawdopodobniej był przyczyną strasznego koszmaru, z którym zmagała się w nocy.

- Zwykłą czy owocową? – zapytała w końcu kobieta, trzymając w dłoniach dwie metalowe puszki.

- Zwykłą poproszę. – odpowiedziała, siadając przy stole.

- Harry, Charlie i Billy pojechali rano na ryby. Wrócą pewnie po południu – powiedziała Sue, nalewając wrzątek do kubka. – Widzę, że z ciebie ranny ptaszek – zaśmiała się po chwili.

- Wysypałam się jak nigdy – skłamała dziewczyna, uśmiechając się delikatnie.

- Leah i Seth lubią długo spać, zwłaszcza w weekendy. Masz jakieś plany na dzisiaj?

- Chciałam trochę rozejrzeć się po okolicy – odpowiedziała Sky po namyśle. – Dopiję herbatę i przejdę się kawałek.

- Tylko nie oddalaj się zbytnio, żebyś nie zabłądziła – poleciła kobieta, nie ukrywając troski.

Sky uśmiechnęła się w odpowiedzi i powoli sączyła parujący napar. Kiedy skończyła, założyła na siebie ciepłą bluzę i zawiązała buty. Wychodząc na zewnątrz, zaczerpnęła głęboko powietrza i ruszyła przed siebie. Potrzebowała nieco ochłonąć po wrażeniach związanych z nocną wizją. Szła wolno, wdychając wilgotne powietrze, aż w końcu znalazła się spory kawałek za domem. Pewnie wkroczyła na leśną ścieżkę. Nie miała zamiaru schodzić ze szlaku, jednak w oddali ujrzała dziwnie znajome drzewo. Nie było ono jednakże tak obrośnięte liśćmi, jak to z jej snu. Postanowiła podejść bliżej, przedzierając się przez gęste zarośla. Stanęła przy pniu i mimowolnie przesunęła palcami po namokniętej korze. Wzdrygnęła się na samo wspomnienie snu i już miała zamiar zawrócić, kiedy usłyszała podejrzany szelest w krzakach. Stanęła w miejscu i zaczęła uważnie nasłuchiwać. Odgłos co chwilę powtarzał się, a ona odniosła wrażenie, że coś czai się w zaroślach. Przestraszyła się, kiedy doszedł do niej dźwięk pękających gałęzi i cofnęła do momentu, aż natarła plecami na pień drapaka, przez który znalazła się w tym miejscu. Serce waliło jej jak oszalałe, a gdy podejrzany dźwięk powtórzył się, nie zawahała się ani na chwilę. Weszła na wysoką gałąź i przytuliła do jednego z konarów, w duchu modląc się, aby to „coś” zostawiło ją w spokoju. Po chwili wszystko ucichło, więc postanowiła spróbować zejść na ziemię. Odgałęzienie chrupnęło, a ona jeszcze mocniej chwyciła stabilny pień. Zaklęła w duchu i niepewnie spojrzała w dół. Znajdowała się kilka dobrych metrów nad ziemią i wiedziała, że bliskie spotkanie z glebą nie będzie należało do najprzyjemniejszych. Zupełnie nie wiedziała, co zrobić, nie miała pojęcia, jak zjeść, obawiając się, że za chwilę spadnie. Oddychała ciężko, tak jakby przebiegła właśnie kilka kilometrów. Zaklęła pod nosem, chwytając gałąź jak ostatnią deskę ratunku.

I na cholerę ja tutaj właziłam? – pomyślała, znów spoglądając w dół.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Cocolatte.
Wilkołak



Dołączył: 11 Maj 2009
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 42 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 20:54, 29 Lis 2009 Powrót do góry

Na temat natrafiłam wczoraj, ale nie miałam czasu na komentarz.
Miałam poważne wątpliwości, wchodząc tu. Dlaczego? Raz, chorobliwie wręcz nie znoszę wprowadzania nowych postaci i robienia z nich głównych bohaterów. Dwa, temat sfory - jeszcze nie trafiłam na opowiadanie z wilkami, które by mi się podobało. Nie chciało mi się nawet zaczynać czytać. Ale... masz taki śliczny obrazek!
Więc zaczęłam. Przeczytałam pierwszy akapit, potem zorientowałam się, że już koniec. Z początku nie chciało mi się wierzyć - przetrwałam cały, calusieńki tekst bez sprawdzania, ile mi zostało do końca? Bez omijania co poniektórych wersów? To nie brzmi jak ja. A jednak!
Nie pamiętam, kiedy ostatni raz tak się zauroczyłam jakimś opowiadaniem - to chyba było jeszcze w czasach Moonlight Night, ale głowy nie dam. W każdym razie... Aaa! Nie wierzę, nie wierzę, nie wierzę. Po prostu nie i już! Wciągnęło mnie. Koniec. Przepadłam.
I teraz co? Zmierzałam, aby zostawić Ci komentarz, i co widzę? Wiesz, co widzę? Nowy rozdział widzę. I podskakuję ze szczęścia na krześle.
Kocham, uwielbiam Leę. Tak świetnie ją wykreowałaś... Nie jako zgorzkniał...ą/ -ego? (nieważne) babochłopa, a jako silną dziewczynę z charakterkiem. I taka właśnie powinna być Smile A jej relacje z Sethem? Cud, miód. Natomiast Sky... O niej nie mam jeszcze zdania jako - takiego, ale ogólnie jestem na tak. Wydaje się być fajna. Smile

Życzę ogromnego, tłustego wena, który przyczepia się jak rzep psiego ogona i ani myśli Cię opuszczać.

Pozdrawiam,
Latte.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ukos
Zły wampir



Dołączył: 07 Wrz 2008
Posty: 487
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 23:38, 29 Lis 2009 Powrót do góry

Cytat:
wygłodniale spoglądając na nieliczne pozostałości z kolacji.

Paskudnie brzmi - może "wygłodniałym wzrokiem"?

Scenka z odsuwaniem jedzenia i oddawaniem swojej porcji dziwna jakaś. Owszem, tez mam młodszego brata, który w wieku lat -nastu potrafił pochłonąć tygodniowy zapas żywności na raz, ale nie traktowałabym go tak przy gościu. Chyba że w żartach, ale tu było jak najbardziej serio. I Sue nie zareagowała na impertynencję Lei i rozstawianie brata po kątach?

Cytat:
żeby przypadkiem na pewno się nie obudziła

Albo przypadkiem albo na pewno - któreś musi odejść.

Cytat:
Płytkie oddechy upewniły ją w przekonaniu, że tak jest, jednak dla pewności jeszcze kilka razy trzaskała niby przez przypadek drzwiami, a w ostateczności nawet upuściła metalową miskę w przedpokoju, która narobiła takiego hałasu, który obudziłby nawet zmarłego.

Po pierwsze, zdanie prosi się o podzielenie na dwa. Po drugie zamiast "w ostateczności" lepsze byłoby zwykłe "w końcu". Po trzecie, powtórzone "który", zamiast tego drugiego powinno być "że".

Ryzykowna sprawa z tą herbatką - skąd założenie, ze Sky będzie chciała pić ziółka? Mnie na przykład w życiu by tak nie złapali, bo pijam tylko czarną herbatę. Nawet cytryna już mi nie pasuje, a co dopiero jakieś nieznane ziołowe coś.

Cytat:
Nawet zwierzęta ukryły się w swoich kryjówkach, aby schronić się przed nieustannie padającym deszczem.

Strasznie dużo tego krycia, poprawionego jeszcze schronieniem.
Może zwierzęta pozostały? Schowały się? Aby uniknąć deszczu? Coś tu by trzeba zmienić.

Cytat:
Prawdopodobnie ogłosili fałszywy alarm, podejrzewając, że jedna z pijawek przekroczyła granice rezerwatu. Od czasu kiedy Cullenowie opuścili Forks, Sam nie podejrzewał, że jeszcze jakiś z tych potworów zapuści się w okolice La Push.

Znowu powtórzenia.

Cytat:
bądź nie potrafiła ułożyć sobie życia od momentu kiedy opuścił ją ojciec dziewczyny

Przecinek przed kiedy

Cytat:
a niebo przysłoniły czarne złowrogie chmury.

Przecinek po czarne

Cytat:
wiedząc że gdzieś

Przecinek przed że?

Cytat:
Nie widziała nic, poza wszechogarniającą ciemnością, przez którą w końcu przedarł się przeraźliwy krzyk. W chwilę potem nastała cisza, przestała słyszeć cokolwiek, poza przyspieszonym biciem własnego serca.

Jedno "poza" prosi się o zmianę na "prócz"

Ogólnie sen Sky jest zbyt przeładowany przejmującymi, nieprzeniknionymi i wszechogarniającymi. Nie w sensie powtórzeń jako takich, tylko nagromadzenia patetycznych określeń. Miała być groźnie i symbolicznie, a wyszło pretensjonalnie.

Cytat:
Leah leżała niedbale zwinięta w pościel.

Umiem się zwinąć w kłębek czy w pół. Ale w pościel? W pościel mogę się ewentualnie owinąć lub zawinąć.

Cytat:
Twarz miała schowaną w poduszkę, a włosy miała rozsypane w nieładzie.

Jedno miała wystarczy.

Cytat:
Potrząsnęła zdrowo zaspaną dziewczyną, która w końcu uchyliła zaspane powieki.

Powtórzenia. Polecam słownik synonimów.

Cytat:
W lustrze ujrzała nic innego, jak własne odbicie.

A co miała ujrzeć? Ducha Barbary Radziwiłłówny w stroiku z trzystu pereł na głowie? (Podobno taki się pojawiał właśnie w lustrze)

Cytat:
Długie, czarne włosy okalały szczupłą twarz, w której głęboko zostały osadzone błękitne oczy.

Rozumiem, że wyznajesz kreacjonizm? Mimo wszystko, lepiej by zabrzmiało "z osadzonymi", "zostały osadzone" sugeruje, ze ktoś przyszedł i wetknął jej te oczka głęboko.

Cytat:
związała włosy w gruby warkocz

Jako posiadaczka długich włosów, stanowczo oznajmiam, że w warkocz się zaplata. Związać można w koński ogon.

Cytat:
Wysypałam się jak nigdy

Wyspałam.

Cytat:

znajdowała się kilka dobrych metrów nad ziemią i wiedziała, że bliskie spotkanie z glebą nie będzie należało do najprzyjemniejszych. Zupełnie nie wiedziała, co zrobić, nie miała pojęcia, jak zjeść, obawiając się, że za chwilę spadnie.

Znowu powtórzenie. I jeszcze zjeść zamiast zejść

Pierwszy rozdział bardziej mi się podobał. Był swobodniej napisany. Ten czytało się ciężko, jakbyś nie mogła do końca ubrać w słowa zaplanowanego przekazu.
Ale nie przejmuj się - skrob dalej, ćwiczenie czyni mistrza. Mam nadzieję, że dalej zaserwujesz coś ciekawego, choć wydaje mi się, że nie uniknęłaś pułapki tajemniczego pół-indiańskiego pochodzenia bohaterki. Motyw ciut za często się pojawia.
Swoją drogą, ludzki umysł jednak nie jest tak niepowtarzalny jak się wydaje. Albo rzeczywiście istnieje imperatyw narracyjny (jak nie wiesz co to, poczytaj cykl Świat Dysku T. Pratchetta). Bo podobny scenariusz sama kiedyś wymyśliłam. Potem betowałam niemal identyczne opowiadanie. A kilka innych wisi na forum. Ba! Moja wilczyca też miała niebieskie oczy!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ukos dnia Pon 2:14, 30 Lis 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Masquerade
Dobry wampir



Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 1880
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 128 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pokój Życzeń

PostWysłany: Pon 7:29, 30 Lis 2009 Powrót do góry

Błędy biorę dzielnie na klatę :D Tych wszystkich przecinków i powtórzeń w trzecioosobówce jest tyle, że naprawdę ciężko to ogarnąć :P Momentami już mi literki skakały przed oczyma i nie wiedziałam, co do czego :P Następnym razem postaram się bardziej przyłożyć Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Swan2
Nowonarodzony



Dołączył: 22 Lut 2009
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 13:56, 30 Lis 2009 Powrót do góry

łaaaaa!
uh!
Podoba mi się no!
Wczoraj zaczęłam czytać i mnie wciągnęło, więc jak dla mnie to możesz już wstaiwać następną część ;p
Podoba mi się, jak w tym ff-ie jest ukazanie rodzeństwo (Seth i Leah). W niektórych momentach można było się nieźle z nich pośmiać. Szczególnie, jak sobie wyobraziłam, jak kłócą się o jedzenie xD
Ogólnie rzecz biorąc, to autorka miała mega pomysł. Nie czytam raczej tłumaczeń, czy też opowiadań dotyczących sfory, ale to jest dla mnie jak najbardziej w porządku. Trochę mi tutaj brakuje Cullenów, ale może przywyknę i odbiję sobie czymś innym! o!

Cytat:
Chłopak zmarszczył nos i wypowiedział pod nosem kilka niewybrednych epitetów w kierunku starszej siostry.

No to teraz sobie pomyślę, że to tak jak z komedii mówione jest xD
I leże :D

Sen Sky...
Ciekawe...
Bardzo ciekawe...
Zainspirował mnie i teraz przez cały czas myślę, o co kaman! O co chodzi z matką i czy to jest jakieś nawiązanie do wilków, albo może do wampirów. Hem... Ja. Chce. Wiedzieć.! Więc dawaj następną część jak najszybciej! Wsciekly

No i... powiedz mi, czy to się skończy tak jak ja myślę, że się skończy? W sensie, że ja wiem, że Ty wiesz, ale nie wiem czy wiem dobrze...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aliss.
Wilkołak



Dołączył: 30 Mar 2009
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pon 16:32, 30 Lis 2009 Powrót do góry

Więc tak. Podobało mi się. Zaintrygował mnie sen Sky. Czy miał coś wspólnego z wilkołakami lub wampirami? ;D Mam nadzieję.
Zazwyczaj nie piszę konstruktywnych komentarz - wiesz, jakieś błędy, które wystąpiły w tekście (chyba, że są rażące) i ogólnie cytaty, które mnie rozwaliły.
Jednak wypowiem się inaczej. Sky jest jakaś taka zamknięta w sobie, cicha, ale intrygująca.
Natomiast Lea... Jest taka... hmm... otwarta, a po chwili skryta. Nie wiem, nie rozszyfrowałam do końca postaci, a zazwyczaj mam z tym problem;D
A dobra, podam cytat, który mnie rozwalił
Cytat:
I na cholerę ja tutaj właziłam? – pomyślała, znów spoglądając w dół.
;D no właśnie. Na jaką cholerę?:D
pozdrawiam;)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin