FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Smak letnich dni [NZ] - roz. 1-5 [21.08] (+16) [ZAWIESZONE] Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Poll :: Pisać dalej? Zastanawiam się czy mam dla kogo.

Tak - pisz dalej, jest całkiem w cipkę.
90%
 90%  [ 27 ]
Nie - odpuść sobie.
10%
 10%  [ 3 ]
Wszystkich Głosów : 30


Autor Wiadomość
aneq_6
Nowonarodzony



Dołączył: 29 Maj 2009
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: http://i49.tinypic.com/25yys1x.jpg

PostWysłany: Pon 15:42, 29 Cze 2009 Powrót do góry

Mój pierwszy ff. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Mile jest widziana krytyka, ale na jakieś pochwały też liczę ;] Rozdziały bedą się pojawiać w miarę regularnie.

Trochę o opowiadaniu:
Wszyscy są ludźmia a charaktery trochę inne niz orginały. Bella - młoda, piekna, zdola dziewczyna - przylatuje do swej rodziny na wymarzone wakacje do Forks. Tam mieszka wraz z ciocią, wujkiem, kuzynką - Roslie, kuzynem - Jasperem. Pewnego dnia poznaje przypadkiem Edzia i tak zaczyna się ich dość ciekawa znajomość.
Więcej nie zdradzę :D
Zapraszam do czytania


UWAGA - dodaję (+16) bo występują przekleństwa


BETA: xxpaolaxx - bardzo, bardzo dziękuję ;*



Rozdział I

Wakacje. Nareszcie moje wymarzone wakacje nadeszły. Czy nauka się nie opłaca? Opłaca się. I to bardzo. Właśnie dzięki niej mogłam wylecieć do kochanej rodziny w Forks. Tak dawno ich nie widziałam. Przy naszym ostatnim spotkaniu, o ile pamiętam, miałam jakieś siedem czy sześć lat. Całe trzy miesiące w innym kraju.
Sprawdzałam czy niczego nie zapomniałam spakować, gdy nagle w drzwiach pojawiła się moja mama.
- Koteczku, tak się cieszę, że w końcu jest możliwość byś wyjechała na swoje wymarzone wakacje. - Cała promieniała ciesząc się moim szczęściem.
- Wiem, też strasznie się cieszę, mam nadzieję, że nie potraktują mnie jak typową dobrą uczennicę i do tego nudną. - Tak, niestety to była moja jedyna obawa. Mama zawsze chwaliła się jaka to utalentowana jest jej córeczka. Wiem, że dzieciaki nie lubią takich ludzi, dlatego się trochę boję. Ale ja nie jestem typową "dobrą uczennicą". Mam życie osobiste, lubię imprezować, a po prostu mam dobrą głowę do nauki. To tyle ze szkoły. Nic wielkiego.

Punktualnie o osiemnastej pojawiłam się na lotnisku. Nie lubiłam ckliwych pożegnań, dlatego teraz rodzinka mi nie towarzyszyła.
Czułam się taka samodzielna, niemal że dorosła, a miałam zaledwie siedemnaście lat. Jeszcze nigdy nie opuszczałam kraju samodzielnie. To jest mój debiut.
Zmęczona całym zamieszaniem na lotnisku, szybko zasnęłam w samolocie. Nie wiem ile dokładnie spałam, bo jakiś nieznośny bachor zaczął kopać w moje siedzenia.
Miałam ochotę wstać i wygarnąć jego rodzicom co sądzę o takich rozpieszczonych gnojach. Nigdy nie lubiłam dzieci. Może to przez kiepskie doświadczenie z moim przyrodnim dwu letnim bratem. Nie wiem. Bachory działają mi na nerwy. Jedyne czego jestem pewna, że jak będę szukać w Forks pracy letniej, na pewno nie będę niańczyć małych śmierdzieli. Wystarczy, że Renee kazała mi się opiekować Adasiem w weekendy. Adaś był dość energicznym dzieckiem. Zawsze mnie irytował. Ale to był mój brat i mimo wszystko go kochałam. Bardzo. Phil - mój, "wspaniały nowy tatuś" był ojcem małego. Nawet go trochę lubiłam, ale i tak miałam do niego żal, że rozbił moją rodzinę. Mój biologiczny ojciec - Charlie mieszkał za granicą. Niedaleko Forks i właśnie też dlatego się cieszyłam, że tam spędzę wakacje.
Leciałam do rodziny matki. Ciocia Sue i wujek Billy byli spoko rodziną. Mieli dwoje dzieci. Rosalie - piękna blondynka na widok, której miałam kompleksy oraz Jasper - też blondyn, który całkowicie był dla mnie neutralny.
Wylądowałam o dwunastej w południe. Było trochę zimno, ale ja lubiłam takie klimaty. Bez żadnych problemów poradziłam sobie na lotnisku, ponieważ angielski znałam perfekcyjnie tak samo i niemiecki. Wiedziałam, że ciocia i wujek wyjeżdżają na prawie całe wakacje. Miałam być sama z Rosalie i Jasperem.
Pojechałam taksówką pod znany mi adres wujostwa. Dom wyglądał przepięknie. Wiedziałam, że byli bardzo bogaci i to oznaczało ze pewnie i ich dzieci są rozpieszczone. Trudno, raz się żyje.
Drzwi otworzyła wysoka, piękna kobieta. Zapewne moja ciocia. Dawno jej nie widziałam. Tylko ze zdjęć ich pamiętam.
- O mój boże, jak się zmieniłaś, wejdź proszę - przywitała mnie ciepłym uśmiechem. Od początku wiedziałam, że będzie dla mnie jak druga matka podczas moich wakacji.
- Witaj ciociu, jestem Isabella, ale proszę, mów mi Bella. Miło mi ciocię w końcu widzieć.
- Och, słoneczko, mi też. Już nie mogliśmy się doczekać twojego przyjazdu. Może jest tu troszkę nudno, ale jestem pewna, że szybko się z kimś zakolegujesz. Na pewno Rosalie i Jasper ci pomogą. Chodź, pokażę ci twój nowy pokój, mam nadzieję, że ci się spodoba. - Pociągnęła mnie w stronę wysokich schodów.
- Jestem tego pewna. Macie piękny dom.
Stanęłam przed pięknymi, drewnianymi drzwiami. Sue lekko otworzyła drzwi i szczęka mi opadła. Byli cholernie bogaci. Pokój wyglądał jak z tych popularnych amerykańskich seriali. Był pomalowany na oliwkowo, a wielkie łóżko stało lewej stronie ściany. Idealnie. Miałam nawet komputer, ale i tak zabrałam ze sobą laptopa.
Sue zauważyła moją reakcję i lekko się uśmiechnęła.
- Rozumiem, że ci się podoba. To bardzo dobrze. Wszyscy chcemy żebyś się czuła jak w domu. Niestety za tydzień wyjeżdżamy. Mam nadzieję, że to nie kłopot, skarbie.
- Nie, oczywiście, że nie. Ciociu, tu jest doskonale. Dziękuję, że tak się staracie - zapewniłam ochoczo.
- Proszę mów mi Sue, postarzasz mnie - zaśmiała się melodyjnie. -A teraz cie zostawię, odpocznij, a jak byś czegoś potrzebowała to wołaj. Rosalie niedługo powinna wrócić, wyszła z przyjaciółmi. - Skierowała się w strone drzwi.
- Dziękuję za wszystko Sue - krzyknęłam zanim zamknęła drzwi. To wszystko było jak sen. Cały ten dom, wakacje, Sue.
Wzięłam kąpiel, rozpakowałam się i zaczęłam się zastanawiać do dalej. Może bym sie gdzieś przeszła? Postanowiłam zwiedzić okolicę.
Zeszłam po schodach i skierowałam się
w stronę drzwi. Sue popatrzyła na mnie trochę zdezorientowana.
- Sue, idę troszkę pozwiedzać, dobrze? - nieśmiało się uśmiechnęłam. Ciocia tylko skinęła głową i posłała mi serdeczny i czuły uśmiech.
Pogoda się troszkę polepszyła. Słońce zaczęło z lekka wychodzić. Rzeczywiście Forks to chyba miasto zieleni. Wszędzie było cholernie zielono. Aż głowa zaczynała mnie boleć. Postanowiłam, że to zignoruję i ruszyłam przed siebie.

Prawdopodobnie kierowałam się w stronę miasta. Tylko pięć razy pytałam kogoś o drogę. Sukces. Ja pierdolę. Czuję się jak jakaś blondynka w supermarkecie, gdzie jest więcej niż trzy aleje. Żenujące, doprawdy.
W końcu po małych komplikacjach dotarłam do celu. Miasteczko było przestronne. Po obu stronach wąskiej ulicy było mnóstwo sklepów. Większość z nich to były kawiarnie. Z zaciekawieniem przyglądałam się im, gdy nagle moją uwagę przykuła grupka młodych ludzi. Po drugiej stronie jezdni, wokół dwóch samochodów, rozchodziły się śmiechy i okrzyki młodzieży.To było takie irytujące. Zachowywali się jak neandertalczycy. Z dezaprobata pokręciłam głową.
Skierowałam się przed siebie. Nagle jeden z tej grupki przeszedł przez ulicę i skierował się do kawiarni. Nic ciekawego. Jednak reszta jego przyjaciół bacznie go obserwowała i się śmiała. Ponownie mnie zirytowali. Chłopak wyszedł z kawiarni z paczką jakiś ciasteczek. Miałam dość dobry wzrok i bez problemu mogłam odczytać co jest napisane na opakowaniu, "Ciasteczka z niespodzianką". Interesujące. Zabawa na poziomie przedszkolaków.
Miedzianowłosy otworzył paczkę i całą jej zawartość wpakował do buzi. Kozak. Grupka jego znajomych wybuchnęła
śmiechem. Najbardziej było słychać bruneta, przypominającego niedźwiedzia. Bardzo zabawne. Moje przypuszczenia się potwierdziły. Amerykanie to idioci.
A co mi tam, niech się cieszą jak głupki. Ruszyłam dalej przed siebie. Prawie już minęłam tego wariata, gdy nagle spostrzegłam, że on się krztusi. Zatrzymałam się i obróciłam. Spojrzałam mu w oczy i dostrzegłam mnóstwo paniki oraz strachu. Sama się przestraszyłam. Ludzie nadal go mijali. Chłopak upadł na kolana i złapał się za szyję. Grupka po drugiej stronie ulicy nadal się śmiała. A ja nie wiedziałam co mam robić. HELP!. Musiałam działać.
Szybko do niego podbiegłam. Odciągnęłam jego ręce i zaczęłam się zastanawiać, co teraz ku*** mam robić!
- Ja pierdolę, jak sprawdziany z pierwszej pomocy zaliczam na sześć, to teraz za chiny nie przypomnę sobie jak ocalić ci życie - zdezorientowana zaczęłam pleść po polsku. To i nawet dobrze, że nie rozumiał co do niego mówię.
- Wszystko będzie dobrze - zaczęłam sobie coś przypominać i zajęłam się ratowaniem mu życia. Jego zielone oczy cały czas były skupione na moich czekoladowych. Bałam się. Cholernie się bałam o jego życie. Powiedziałam mu to, ale i tak nic z tego nie zrozumiał. Nagle przestał się krztusić co oznaczało, że jednak mu pomogłam. Kamień spadł mi z serca. Ludzie zebrali się dookoła. Zauważyłam kątem oka, że i jego przyjaciele kierują się w naszą stronę. Ktoś wezwał karetkę. A więc mogłam już sobie pójść. Wstałam i szybko przecisnęłam się przez tłum. On nadal się na mnie patrzył, a chwilę potem zamknął swe piękne oczy. Byłam już spokojna. Szybko z stamtąd uciekłam.


Rozdział II cz.1

Wróciłam do domu po bardzo ciężkim dniu. Cała rodzina już była i czekała na mnie w salonie. Niestety ja, w przeciwieństwie do nich, nie mogłam wykrzesać z siebie za grosz entuzjazmu.
- Przepraszam, że tak długo mnie nie było, ale troszeczkę zabłądziłam - delikatnie skłamałam. Nie miałam zamiaru im mówić co tak
naprawdę się stało.
- Och, spokojnie skarbie. Podejdź tu na chwilkę. Pamiętasz
swoją kuzynkę? To Rosalie - wskazała na zniewalającą piękność. - A to jest twój kuzyn, Jasper - pokazała na przystojnego blondyna.
Cóż, trudno mi było powiedzieć, że jesteśmy rodziną. W ogóle nie byłam do nich podobna, a nawet miałam przy nich kompleksy.
- Cześć, jestem Bella. Dawno was nie wiedziałam - dodałam nieśmiało. Oboje wybuchnęli śmiechem, a blondynka podeszła i mnie przytuliła. Zrobiło mi się miło. Nie spodziewałam się takiego przywitania.
- Hej, Bello. Na pewno się zaprzyjaźnimy. Ty, ja i Alice. Zobaczysz, będzie fajnie. Zawsze chciałam mieć siostrę. - Te słowa dodały mi trochę otuchy.
- Witaj, siostrzyczko. Jestem Jazz, mam nadzieję, że też będziemy najlepszymi "przyjaciółkami" - zaśmiał się i mnie uścisnął. Teraz moje obawy były bezpodstawne. Uśmiechnęłam się w duchu na myśl o swoich nowych "przyjaciółkach".
- Ej, pewnie jesteś zmęczona. Nie będę cię zamęczać już dziś, ale jutro coś wymyślę ciekawego - Rosalie ucałowała mnie w policzek i odprowadziła do pokoju.
Szybko się umyłam i położyłam do łóżka. Zaczęłam rozmyślać o tym, co się stało. Nadal bałam się o niego. Czy wszystko jest ok? Przypomniałam sobie, jak na mnie wtedy patrzył. Zaufał mi, a ja tak łatwo mogłam go zawieść. Możliwe było, że bym go nie uratowała. Ale dziękuję Bogu, że ta pierwsza pomoc na coś się zdała. Mam nadzięję, że już nie będzie tak kozaczył przed kolegami.
Zasnęłam, rozmyślając o tych zielonych oczach.



Wstałam około dziesiątej rano. Dobrze mi się spało. Wszystko było idealne. Ubrałam się i zeszłam na śniadanie. Sue i Billego nie było już w domu. Za to w salonie siedziało kuzynostwo z jakąś małą, szczuplutka i śliczną brunetką. Miała króciutkie włosy i obściskiwała sie z Jasperem. Pewnie to jego dziewczyna - pomyślałam. Gdy mnie zauważyli Rosalie się uśmiechnęła i podeszła do mnie tanecznym krokiem.
- Hej, słońce. Poznaj moją najlepsza przyjaciółkę, Alice - wskazała na dziewczynę. - Mam nadzieję, że się polubicie.
Uśmiechnęłam się, gdy Alice do mnie podbiegła i ucałowała w policzek.
- Witaj, Bello. Na pewno się zaprzyjaźnimy. Musisz jeszcze poznać moich braci. Niestety, jeden z nich jest w szpitalu. - Mówiąc to wyglądała na bardzo zmartwioną. Automatycznie jej nastrój mi się udzielił.
- O mój Boże, a co się stało?
- Edward miał mały wypadek, na szczęście został uratowany, ale mógł umrzeć. Może to głupio zabrzmi, ale zakrztusił się ciasteczkami z niespodzianką.
Powoli do mnie docierało co powiedziała Alice. Zamurowało mnie. Czy ja zawsze muszę mieć takie cholerne szczęście? Patrzyłam się całkowicie zdezorientowana na dziewczynę.
Co miałam jej powiedzieć? "Hej, to ja uratowałam twojego brata - wariata"?
- Wszystko w porządku? - machnęła
mi ręką przed oczami. Musiałam coś z siebie wydusić.
- T - tak. A jak się czuję? Wszystko ok, prawda? - wyszeptałam troszkę przerażona.
- Tak. Już wszystko jest dobrze. Dzięki Bogu jakaś kobieta go uratowała. Nikt nie wie kto to. Chciałabym jej podziękować. - Wyglądała na zatroskaną. Pewnie go kocha. W końcu to jej brat.
- Ważne, że już wszystko w porządku. Wyglądasz na zatroskaną. Pewnie bardzo go kochasz? - delikatnie zapytałam.
- O tak. Kocham nad życie tego debila - zachichotała. - Jest dla mnie jak przyjaciel. Może nie jesteśmy biologicznym rodzeństwem. Może on nie jest zbyt mądry i odpowiedzialny, ale mimo to go kocham i to bardzo. - To było prawdą. Dziwiło mnie, że nie są razem. W końcu nie byli prawdziwym rodzeństwem.
- Ale to tylko i wyłącznie mój brat, nic więcej -dodała ponownie i wtuliła się w Jazza.
- A jak tam twój drugi brat? Też jest taki jak Edward? - zapytałam z ciekawością. Rosalie się uśmiechnęła i wyglądała na rozmarzoną.
- Niee. Emmett jest trochę bardziej poukładany. Poza tym jego pilnuje Rose. - Teraz zrozumiałam. Wszyscy byli ze sobą zeswatani.
- Ale Edward nie ma tyle szczęścia. Co dzień ma inną panienkę. To smutne. Chyba już nigdy się nie zmieni - westchnęła z żalem Alice.
- Oj, Alice. Nie martw się. Twój brat ma po prostu swój własny styl życia. Jednak wczoraj, to na serio myślałem, że to koniec - odezwał się Jasper.
Wszyscy się martwili o tego dupka. Choć go nie znałam to wiedziałam, że nim jest.
Dzisiejszy dzień minął wspaniale. Tak samo i następne cztery. Alice i Rosalie naprawdę się ze mną zaprzyjaźniły. Nie zwracały uwagi na to jak się uczę. Liczył się mój charakter. Nie wspominały już o Edwardzie. Najwidoczniej palant miał dużo szczęścia i szybko wyszedł ze szpitala. A co mi tam. Nie mój interes. Mam nadzieję, że nigdy się nie dowie, kto go uratował.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez aneq_6 dnia Nie 14:09, 15 Lis 2009, w całości zmieniany 11 razy
Zobacz profil autora
Wyjątkowa
Wilkołak



Dołączył: 12 Mar 2009
Posty: 154
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wiecie, że Święty Mikołaj nie istnieje?

PostWysłany: Pon 16:10, 29 Cze 2009 Powrót do góry

Nudyyy. I mnóstwo błędów. Przy dialogach, tekście, logice. Niech się beta lepiej przyłoży, bo ciężko się czyta. A co do samego tekstu. Nic nie zaskoczyło. Pomysł jak każdy inny, tylko trochę pozmieniane. Czekam i czekam na naprawdę przełomowego ff, a tu nic. No ale mam nadzieję, że się rozkręcisz. :) Tylko zaskocz. ^^ Oczywiście chętnie przeczytam ciąg dalszy, nawet po to, aby przekonać się, czy będzie z tego coś wielkiego. :P
Weny, pozdrawiam. ^^
Wyjątkowa'


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Yvette89
Zły wampir



Dołączył: 06 Kwi 2009
Posty: 258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 37 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z piekiełka :P

PostWysłany: Pon 16:31, 29 Cze 2009 Powrót do góry

Hm...Początek oryginalny :D Edward playboy powinno być fajnie i śmiesznie i to prawie uduszenie się ciastkami, tylko głupek mógł wpaść na taki pomysł aby zaimponować kolegom ale cóż :D
Podoba mi się ten ff :) Bella wydaje się bardziej stanowcza i wie czego chce. Rose w roli przyjaciółki przypadła mi do gustu :D No i Jazz i Alice :D Są świetni Wink

Pozostaje mi czekać na kolejny rozdział i życzyć weny, czasu i pomysłów :)
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Seanice
Człowiek



Dołączył: 29 Cze 2009
Posty: 82
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 23:39, 29 Cze 2009 Powrót do góry

Nawet mi się podoba. Najbardziej przyciągnęło mnie to, że Rose jest "normalniejsza", w powieści Mayer jest trochę zimna w stosunku do Belli. Na błędach się nie skupiałam, ale to przede wszystkim wina godziny, gdyż oczy mi się same zamykają. Czytało mi się lekko i w miarę szybko skończyłam. Pozostaje mi tylko życzyć weny i tak jak moja poprzedniczka pomysłów.
Seanice :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
sandrixlp
Wilkołak



Dołączył: 21 Mar 2009
Posty: 113
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Olsztyn

PostWysłany: Wto 13:23, 30 Cze 2009 Powrót do góry

Cytat:

- Ja pierdolę, jak sprawdziany z pierwszej pomocy zaliczam na sześć, to teraz za chiny nie przypomnę sobie jak ocalić ci życie - zdezorientowana zaczęłam pleść po polsku. To i nawet dobrze, że nie rozumiał co do niego mówię.


ten fragment poprostu mnie powalił! naprawdę mi się podoba! niesamowicie oryginalny pomysł! jeszcze na dodatek Bella jest Polką- czyli możesz dac jej naprawdę niezły charakterek! ekstra, że Bells uratowała Eda- mamy teraz punkt zaczepienia... :D tak sobie myśle, że możesz wpleść w całą historie nauke j.polskiego dla Edwarda i jego paczki oczywiście w żartobliwy sposób, to by było naprawdę fajne, oczywiście to tylko mmoja chora wyobraźnia... :)
pozostaje mi tylko czekac z utęsknieniem na kolejne rozdziały!
WENY!!!
pozdrawiam sandrix^^


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
aneq_6
Nowonarodzony



Dołączył: 29 Maj 2009
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: http://i49.tinypic.com/25yys1x.jpg

PostWysłany: Wto 13:39, 30 Cze 2009 Powrót do góry

Dziekuję za miłe komentarze ;* Mam nadzieję, że spełnię wasze oczekiwanie ;]
Ja mam dość szalone pomysły i specyficzne poczucie humoru, więc będzie śmiesznie. To gwarantuję. Niedługo wstawię kolejny rozdział :)

Dziękuję :)

aneq_6

baj ;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Softly
Człowiek



Dołączył: 08 Maj 2009
Posty: 87
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 14:29, 30 Cze 2009 Powrót do góry

No to cudnie...
Mi osobiście... Bardzo, ale to bardzo się podobało!
Hmm fajnie Ci to wszystko wyszło.
Orginalny pomysł i bardzo ciekawe wykonanie :D
Ogólnie jestem bardzo pozytywnie nastawiona do tego opowiadania... Super się zaczyna! Ehh Jazz i Alice <3 [ To na duży plus xd]
Okey a więc pozostaje mi tylko czekać na następny rozdział. Mam nadzieje, że nas zaskoczysz :)
Bardzo podoba mi się charakter Rose... Jest taka miała... No i Bella... Heh ja tam i tak najbardziej lubię Jaspera... No ja mam nadzieje, ze zostaną oni "najlepszymi przyjaciółkami" :D
Heh oby tak dalej!
Pozdro ;***
I Weny Życzę <3333


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
aneq_6
Nowonarodzony



Dołączył: 29 Maj 2009
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: http://i49.tinypic.com/25yys1x.jpg

PostWysłany: Czw 9:47, 02 Lip 2009 Powrót do góry

Wstawiam II rozdział cz.2 :) Życzę miłego czytania. Następny rozdział pojawi się prawdopodobnie w następnym tygodniu, bo w weekend mnie nie ma :(

BETA: xxpaolaxx ;**


Rozdział II cz.2

Tego dnia Alice i Rose miały się ze mną spotkać, w kawiarni na mieście. Wytłumaczyły mi jak mam tam dojść. Trochę się umalowałam, bo nie chciałam wyglądać jak flejtuch. Pewnie pojawi się tam Em - chłopak Rose. Jeszcze go nie poznałam. Założyłam krótkie spodenki i bluzkę w kratkę. Normalnie i bez przesady. Po czym skierowałam się w stronę miasta. Dotarłam tam w rekordowym tempie. Od razu zauważyłam, gdzie siedzą dziewczyny. Pomachałam im, ogromnie je polubiłam.
- Cześć, dziewczęta kochane. Coś zamawiamy? - spytałam z uśmiechem.
- Hej. Zapewne tak, ale poczekamy jeszcze chwilę na Emmetta i Edwarda. Mają tu zaraz przyjechać by cię poznać - wyszczebiotał chochlik.
Zamurowało mnie. Nie chciałam by Edward mnie rozpoznał. A było to, w tym wypadku nieuniknione.
Z zamyślenia wyrwała mnie Rose.
- O, już jadą. Nie martw się, Bello. Na pewno cię polubią. Zobaczysz. - Próbowała mnie pocieszyć. Ale to nie pomagało. Chwila desperacji i musiałam coś wymyślić. Coś mega głupiego. Niestety, ale tylko takie pomysły przychodziły mi najczęściej do głowy.
- Muszę iść po... ciastko - krzyknęłam i natychmiast zerwałam się z krzesła.
- Niee. Musisz ich poznać. Poczekaj. Zaraz coś zamówimy, Bello. - Alice zaprotestowała. Nie zwróciłam jednak na nią uwagi. Szybko popędziłam w stronę wejścia do kawiarni.
Przez szybę zobaczyłam, że koło nich zatrzymał się samochód. Z volvo wysiadło dwóch chłopaków i dziewczyna. Zapatrzyłam się w nią. Była to wysoka blondynka o niebieskich oczach. Typowa truskawkowa panienka. Zapewne nowa zdobycz Cullena - pomyślałam. Zorientowałam się, że moja kolej na złożenie zamówienie.
- Ekhm, poproszę ciastko z kremem - wyszeptałam nadal na wpółprzytomna.
- Przykro mi, ale juz nie ma - wycedziłam przekleństwo. Zdesperowana popatrzyłam na wystawę ciast. Zauważyłam tylko wielki, kremowy tort.
-To poproszę ten tort.
Ekspediętka podała mi go, a ja zastanawiałam się co dalej. W końcu wzięłam go w ręce na wysokość twarzy i wyszłam na zewnątrz.
Dostrzegłam kątem oka, że dziewczyny patrzą na mnie zdezorientowane. Nie dziwiłam im się. Sama do końca nie wiedziałam co robię.
- Eee... Bello. O ile pamiętam miałaś iść pilnie po ciastko, a nie po tort - wykrzywiła się Rose. Na szczęście mojej twarzy nie było widać.
- Ekhm... No ten, że tego. Nie było ciastka. Rozumiesz to!? Normalnie nie było ciastka, a ja musiałam coś zjeść... i wzięłam... se... tort...mniam? - gubiłam się w słowach. Robiłam z siebie kompletną idiotkę. Modliłam się w duchu, aby przeżyć następne piętnaście minut.
Alice podeszła do mnie i delikatnie walnęła łokciem.
- Może byś się tak przywitała? Nie gryzą. Nie bój się - uśmiechnęła się i popchnęła mnie w ich stronę.
Spanikowałam. Nie wiedziałam co mam robić. Myśl! Myśl! Do jasnej cholery myśl! Nie zważając na to, że patrzy na mnie spora grupa osób, postawiłam tort na stole i zatopiłam w nim twarz. Prawdopodobnie to Emmett wybuchł śmiechem. Reszta stała i milczała. Powoli wyjęłam głowę z tortu i otarłam oczy. Z nieśmiałym uśmiechem spojrzałam na zgromadzonych. Tak, ten największy wybuchł śmiechem.
- Witam was - wyszeptałam lekko. Rozłoszczona Alice złapała mnie za ramię i wyszeptała do ucha:
- Co ty, do jasnej cholery robisz, dziewczyno?
Dobre pytanie, sama chciałabym to wiedzieć.
- Och, bardzo mi miło, Bello, jestem Emmett - przywitał się brunet z promiennym uśmiechem. Od razu go polubiłam.
- Mi też jest miło cię poznać - zakłopotany Edward tylko skinął głową.
Zauważyłam, że cukierkowa blondyna pożera go wzrokiem. Wkurzyło mnie to. W sumie co mnie to obchodzi? Ale i tak mnie to denerwowało.
Edward i Emmett coś szeptali. Ukradkiem usłyszałam kawałek:
- Czy ona jest normalna? Bo jak dla mnie to nie za bardzo - skrzywił się zielonooki.
- Edziu, nie przesadzasz? Jak dla mnie jest boska. Dziewczyna ma po prostu apetyt i trzyma linię. Ciekawe czy umie gotować.
- Jak dla mnie to jest upośledzona... lekko. - Powoli się denerwowałam, ale udawałam, że nie słyszę co mówi ten dupek.
- No tak. Ale jak by ci dała dupy po trzech dniach znajomości... - przy tym zdaniu spojrzał na blondynę - ... to byłaby zapewne boska - dokończył z przekąsem.
Edward tylko się zaśmiał i albo mi się wydawało albo się za lekko rozmarzył. I wiem zapewne o czym.
- No cóż, będę już lecieć, bo... muszę się pouczyć... - Nie wiedziałam co powiedzieć. Najchętniej zapadłabym się pod ziemię.
Wszyscy krzywo na mnie spojrzeli. A ja wiedziałam, że tu nie pasuję. Przynajmniej nie teraz.
- Ale przecież są wakacje, Bello? - Alice była zdesperowana moim zachowaniem. Wzruszyłam ramionami i odparowałam:
- Tak, ale ja tam wolę pierwsze miesiące szkoły przespać i dlatego w wakacje uczę się, na pierwszy semestr.
Oczywiście to były same głupoty. Nigdy nie uczyłam się w wakacje.
- Ok, Alice, daj się dziewczynie uczyć. A umiesz gotować? - zapytał z ciekawością Em.
Uśmiechnęłam się i lekko przytaknęłam. Pomachałam wszystkim i skierowałam się w stronę domu, z kremem na twarzy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez aneq_6 dnia Pią 11:11, 10 Lip 2009, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Czw 20:39, 02 Lip 2009 Powrót do góry

Kolejny fajny rozdział :) Oby tak dalej :D Naprawdę śmiechowe. Bella jest zwariowana. Podoba mi się taki pomysł. Pisz dalej :) Czekam na kolejny rozdział :D Z utęsknieniem :)

Weny! ;*
PsyChicznieNastawiona
Nowonarodzony



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Sanok

PostWysłany: Czw 20:46, 02 Lip 2009 Powrót do góry

Ale się zaczęłam śmiać z pomysłu Belli Wink dobry pomysł masz
co do tego opowiadania. Bardzo mi się podoba.
Jestem ciekawa jak się potoczą losy
Edzia i Belli :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
transfuzja.
Zły wampir



Dołączył: 06 Kwi 2009
Posty: 276
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nibylandia.

PostWysłany: Czw 21:00, 02 Lip 2009 Powrót do góry

Eee... To ma być jakiś żart? "Adaś"? Bella mówiąca po polsku? Jacobie przenajświętszy... Leżę. Nienawidzę wplatania Polski w świat Twilight. Już to przeważyło - jestem na nie. A pomysł z Jasperem i Rose jako dzieśmi Billy'ego i Sue? E-ee. Nie trafia do mnie. Indianie mają białe, a na dodatek blond, dzieci? Haha? Nie. Mało śmieszne.

Opowiadanie jest nudne. Nic w nim mnie nie zaciekawiło ani nie rozśmieszyło. Bóó. Wiem, początki są trudne. Ale nic nie poradzę na moje odczucia co do tego ff.
Błędy... Duuużo błędów. Beta się nie spisała. Radzę poszukać nowej.

Jeśli powiem, że wrócę - to nie będzie to prawda.

trans


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Eweline.
Nowonarodzony



Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 21:45, 02 Lip 2009 Powrót do góry

a mam zupełnie inne zdanie niż "transfuzja."
mi się strasznie podobało...
takie szalone, niezrównoważone, zaskakujące, śmieszne... itp
podoba mi sie taka wersja Rose jak i Belli ta ostatnia mnie rozbraja ma takie niespotykane dotąd pomysły (nigdy nie wpadłabym na to że tort i głowa tak idealnie do siebie pasują xD) Edward właściwie Badward jest jak zwykle boski
całkowicie kupuje to opowiadanie i czekam z niecierpliwościa na kolejne mam nadzieje równie zabawne rozdziały ale dłuższe :P
standardowo życzę weny

Eweline.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Yvette89
Zły wampir



Dołączył: 06 Kwi 2009
Posty: 258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 37 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z piekiełka :P

PostWysłany: Czw 22:14, 02 Lip 2009 Powrót do góry

Zgadzam się z przedmówczynią :D Bella była rozbrajająca :D Nie mogę się doczekać co będzie dalej :D Alice i Rose na pewno miała nieźle zdziwione miny na zachowanie Bells :D:D Ed już ocenia dziewczynę, jednak jak by miał się z nią przespać to by bosko mu było :P ale nie tak szybko :D

Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział :D Pozdrawiam :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Seanice
Człowiek



Dołączył: 29 Cze 2009
Posty: 82
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 22:40, 03 Lip 2009 Powrót do góry

Opowiadanie wspaniałe. Bella i te jej pomysły. Ciekawe czy Edward się w końku kapnie kto go uratował, a Emmett'a oczywiście interesuje najbardziej czy dziewczyna umie gotować. Twój pomysł bardzo mi się podoba. FF śmieszny, zaskakujący wręcz idealny dla kogoś takiego jak ja. Tylko rozdziały mogłyby być dłuższe.
Pozdrawiam i życzę weny.
Seanice.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kithira
Wilkołak



Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 167
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Any Other World

PostWysłany: Sob 18:05, 04 Lip 2009 Powrót do góry

Hej, ciężko mi pisać, bo tekstu nie jest za dużo. Jednak z tego co już zdążyłas wrzucić, widać że masz jakiś zamysł na to opowiadanie. Zraziło mnie to, że Bella pochodzi z Polski?! Ok,wszystko byłoby ok, gdybym hm na przykład Renee nie wyszła za Phil'a a za Filipa. Wielka milość przeprowadzają się do niego do Polski, rodzi się im syn vel Adaś wtedy by pasowało. A takto nie bardzo chwytam o co chodzilo? Bo w to, że ze Stanó do Polski sie przeprowadzili bo im się bardziej podobała nie idę :D
Początek mi się bardzo spodobał, to jak Edzio się krztusił, a ona chciała mu pomóc - calkiem oryginalny wątek, bo dużo czytuję i się nie spotkałam z takimi okolicznościami ich poznania. Szkoda, tylko że ona tak panicznie boi się go poznać. Cholera, może i wywnioskowała z opowiadań znajomych, ze jest on matołem i babiarzem, ale żeby tak od razu, nie chcieć go poznać? Chyba, że ona się wstydzi faktu, iż go uratowała. Z resztą myślę, że usłyszałaby za pewne jakieś nie mrawe podziękowanie, ale chociaż by je uslyszała.
Ćo do Rosalie i Jaspera, jako dzieci Sue i Billego, w sumie nie mam nic przeciwko. Ktoś wyżej wspomniał, że mu nie w smak, aby z indianskiej pary eyszło dwoje jasnych osob i do tego blondynów. Ja nie mam zastrzeżeń, ponieważ nigdzie nie wspomniałas, że Billy i Sue to te same osoby co w sadze, a napisałaś u góry że charaktery [ tudzież powiązanie rodzinne ] odbiegają od kanonu.
Pomysł z włożeniem twarzy w tort? Nie zbyt udany według mnie. 1) Skąd ona by wzieła kase na tort? On na pewno trochę kosztował, ale pisało, że nie należy do osób zamożnych [ w przeciwieństwie do wujostwa]. 2) Czy to nie jest zbyt dziecinne? Ona ma już swoje lata, a nawet małe dzieci za często na takie pomysły nie wpadają. Niestety, intencje miałas dobre, ale na intencjach się skończyło. Odebrałam ją tutaj jako niedorozwinięte dziecko, a powinnam odebrać, jako młoda kobietę z szalonymi pomysłami.
Tekst, że idzie się uczyć, też za bardzo do mnie nie trafil. Chociaż nie był taki zły i nie zraził mnie po oczach tak jak tort. Więc, jak dla mnie był on w miare ok. Bidulka chciala uciec, a że po drodze zrobiła z siebie idiotkę, ech, no trudno każdemu się zdarza. Ja też czasami coś palnę takiego, że potem wstyd się przyjaciołom na ocyz pokazać, ale o ksiązkach w wakcje jeszcze nie palnełam:D
Bardzo mi się spodobała wymiana zdan między Edwardem a Emmettem. Widać, że Em jest rozrywkowy i polubi Bellę od zaraz ;p Z resztą jest taki jakiego wszyscy polubili w sadze i wszyscy nadal lubią. Edward, ciężka sprawa. Widać, ze panienki do niego lecą jak ćmy i wszystko ma gdzieś. Ciekawi mnie jego reakcja gdy dowie się, że Bella to Bella :)
Mam nadzieję, że niczym cię nie uraziłam, bo jedynie co mialam na myśli to ukazanie Ci mojego punktu widzenia i pomoc :) Zaglądnę tutaj za jakiś czas i znowu skrobnę :)
Moja rada? Jak chcesz pisać, zabawne sytuacje to nie idź na łatwiznę :P Wiem z doświadczenia, lepiej się nad jakąs sceną dłużej pomęczyć i ją dobracowac niż pójść na skróty.
Życzę czasu i szlifowania warsztatu :)
Pozdrawiam^^


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
lilczur
Wilkołak



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 141
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z daleka

PostWysłany: Sob 19:24, 04 Lip 2009 Powrót do góry

Pozwolę sobie zacząć od błędów. Pomijam zupełnie interpunkcyjne, bo jest ich tyle, że musiałabym cytować co drugie zdanie. Wskażę tylko te z poważniejszych:
Cytat:
Czułam się taka samodzielna, niemal że dorosła [...]

niemalże
Cytat:
Nie wiem ile dokładnie spałam, bo jakiś nieznośny bachor zaczął kopać w moje siedzenia.

siedziała na dwóch?
Cytat:
Może to przez kiepskie doświadczenie z moim przyrodnim dwu letnim bratem.

dwuletnim
Cytat:
Jedyne czego jestem pewna, że jak będę szukać w Forks pracy letniej

stylistycznie dziwna konstrukcja zdania - "jedyne czego jestem pewna, że..."
Cytat:
Rosalie - piękna blondynka na widok, której miałam kompleksy

miałam nie ruszać interpunkcji, ale ten przypadek jest wręcz szkolny - przecinek w takim wypadku jest PRZED CAŁYM WYRAŻENIEM; powinno być: Rosalie - piękna blondynka, na widok której miałam kompleksy.
Cytat:
Był pomalowany na oliwkowo, a wielkie łóżko stało lewej stronie ściany.

chyba: stało PO lewej stronie ściany
Cytat:
Macie piękny dom.
Stanęłam przed pięknymi, drewnianymi drzwiami.

powtórzenie
Cytat:
Szybko z stamtąd uciekłam.

ciekawa konstrukcja...
Cytat:
- T - tak. A jak się czuję? Wszystko ok, prawda? - wyszeptałam troszkę przerażona.

mała literówka, a jaka zmiana - wyszło tak, jakby się Bella pytała o swój własny stan zdrowia

To są błędy z rozdziału I i pierwszej części II. Oprócz wskazanych jest mnóstwo interpunkcyjnych, przecinki stawiane "na chybił - trafił", poza tym stylistyczne i duuuuużo literówek.
W części drugiej rozdz. II były "tylko" interpunkcyjne, trochę stylistycznych i literówki.
Ja rozumiem wszystko, nie na przecinkach i literówkach tekst się opiera i dla mnie samej opowiadanie nic nie traci, jak te przecinki są w nieodpowiednim miejscu (choć bywają przypadki, kiedy złe postawienie przecinka zmienia sens całego zdania). Stylistykę też przeżyję, głupia nie jestem, jak nie doczytam, to się domyślę. Ale fakt, że po zbetowaniu w tekście są błędy ortograficzne, to już nie jest fajne. Chodzi mi o wyrazy "niemalże" i "dwuletnim".
Gorąco polecam skorzystanie z tej strony: [link widoczny dla zalogowanych]

Tyle o gramatyce. Co do fabuły, to osobiście jestem na tak, że się tak wyrażę niczym w programie "Mam talent".Wink Zgadzam się co prawda z wcześniej komentującymi, że to takie trochę naciągane z tym polskim obywatelstwem Belli (mamy w Polsce imię Isabella? Chyba Izabela... Tak samo jak Phil zresztą), ale mniejsza o to. Teksty świetne:
Cytat:
- Ekhm... No ten, że tego. Nie było ciastka. Rozumiesz to!? Normalnie nie było ciastka, a ja musiałam coś zjeść... i wzięłam... se... tort...mniam?

uśmiałam się z tego szalenie.:D W ogóle cała akcja z tym tortem i idiotyczne zachowanie Belli opisałaś perfekcyjnie. Wcale nie uważam, że było to naciągane i zbyt dziecinne - owszem, mądre nie było, ale znam przypadki jeszcze głupszego zachowania zupełnie inteligentnych ludzi, więc akcja ta z powodzeniem mogłaby mieć miejsce w rzeczywistości.
Albo to:
Cytat:
- Czy ona jest normalna? Bo jak dla mnie to nie za bardzo - skrzywił się zielonooki.
- Edziu, nie przesadzasz? Jak dla mnie jest boska. Dziewczyna ma po prostu apetyt i trzyma linię. Ciekawe czy umie gotować.
- Jak dla mnie to jest upośledzona... lekko. - Powoli się denerwowałam, ale udawałam, że nie słyszę co mówi ten dupek.
- No tak. Ale jak by ci dała dupy po trzech dniach znajomości... - przy tym zdaniu spojrzał na blondynę - ... to byłaby zapewne boska - dokończył z przekąsem.
Edward tylko się zaśmiał i albo mi się wydawało albo się za lekko rozmarzył. I wiem zapewne o czym.

Świetny dialog!!!:D
Naprawdę fajnie piszesz, dialogi i wewnętrzne przemyślenia Belli są bombowe, naturalne, z humorem. Przez cały czas czytania drugiej części rozdziału II uśmiechałam się od ucha do ucha.
Bardzo, naprawdę bardzo sympatyczne opowiadanie, które NA PEWNO będę czytała z przyjemnością. [TYLKO TE BŁĘDY, ACH TE BŁĘDY...!]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
NajNa"
Wilkołak



Dołączył: 06 Kwi 2009
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 21:22, 04 Lip 2009 Powrót do góry

To jest poprostu boskie! Swietny pomysł i w dodatku można się pośmiać :P Dosłownie leżałam ze smiechu! Trafiłas w mój gust. Czyta się lekko i przyjemnie. Nic dodać, nic ująć :P Mam nadzięję, że nastepne odcinki też będą równie zabawne i dłuższe Wink

Pozdrawiam serdecznie,
Weny,
NN"


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
.Rosalie - Nikki.
Nowonarodzony



Dołączył: 27 Cze 2009
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 11:07, 07 Lip 2009 Powrót do góry

Świetne to jest!
-Humor!,
-Dosyć realistyczne!,
...
Są jakieś błędy, ale to się da wytrzymać!
Czekam na dalszą część!
Życzę pomysłów i szybkości, bo nie mogę się doczekać... Wink
(zmieniłabym parę rzeczy, ale to takie drobiazgi)
Pozdrawiam! ;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
aneq_6
Nowonarodzony



Dołączył: 29 Maj 2009
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: http://i49.tinypic.com/25yys1x.jpg

PostWysłany: Pią 11:09, 10 Lip 2009 Powrót do góry

Witam słońca moje :) Kolejny rodział, ale tylko połóweczka. Niedługo następna.

BETA: xxpaolaxx ;** (przepraszam za te błędy :()




Rozdział III cz.1

Minęły już dwa dni, od mojego ostatniego spotkania z Edwardem. Bardzo się cieszyłam, że mnie nie rozpoznał. Oby tak dalej - pomyślałam. Od rana Rosalie mówiła coś, o jakiś urodzinach. Jednak ja jej nie słuchałam. Dlatego też, kiedy siedziałam spokojnie w pokoju i słuchałam muzyki, a ona nagle wparowała, bardzo podekscytowana, byłam zaskoczona.
- Dziewczyno! Na co ty czekasz? Za dwie godziny idziemy do Cullenów, na urodziny Esme! To przyjęcie z klasą, więc musimy ci wybrać jakąś suknię. No, ruchy!
Słuchałam jej i czułam, że zaraz zemdleję. Gdy juz szło tak dobrze i udawało mi się go unikać, nagle ktoś mi wyjeżdża z przyjęciem, i to jeszcze w jego domu, a w dodatku, on na nim będzie!
- Eee... no, a czy ja... muszę... iść? - spytałam niepewnie.
Rosalie tylko pokręciła głową z dezaprobatą i rzuciła mi na łóżko niebieską sukienkę. Spojrzałam na nią z grymasem, a ona w odpowiedzi się uśmiechnęła.
- Zakładaj to, słoneczko. Jeszcze nie wszystko stracone. Teraz bracia Alice poznają cię z trochę innej strony.
- O, nie! Ja nigdzie się nie wybieram, a na pewno nie założę tego czegoś - mówiąc to, wskazałam palcem na granatową tkaninę.
- Założysz! I będziesz w niej wyglądać świetnie.
Podeszła do mnie i zaczęła bawić się moimi długimi, brązowymi włosami.
- Świetnie. Masz loki. Tu podepniemy, a tu chwycimy, ooo, a tu to może coś podetniemy? - mruczała pod nosem. Szybko wstałam z łóżka i przybrałam postawę bojową.
- Nie jestem jakąś pieprzoną lalką, Rose.
- Oj, nie przesadzaj. Tylko żartowałam. Sama się umalujesz i uczeszesz - powiedziawszy to, prędko wymknęła się z mojej oazy i nawet nie zdążyłam zaprotestować.
Siedziałam jeszcze chwilę w milczeniu, a zaraz po tym postanowiłam działać. Wzięłam szybki prysznic i usiadłam na łóżku, zastanawiając się co dalej.
Chwyciłam suknię. Była śliczna. Ale nie dla mnie. Ewidentnie nie dla mnie. Po dłuższym namyśleniu, jednak ją założyłam.
Następnie się umalowałam. Lekko podkreśliłam swoje czekoladowe oczy. Charakterystyczna blada cera ładnie się z nimi komponowała.
Róż nie był mi potrzebny. Wystarczyło, że ktoś powiedział coś w stylu "ładnie wyglądasz", a rumieńce same wykwitały na moich policzkach.
Uznałam, że delikatny makijaż jest czasem potrzebny, jednak zazwyczaj się nie malowałam. Teraz przyszła pora na włosy. Delikatnie je wysuszyłam, dzięki czemu, powstały piękne, naturalne loki. Nie lubiłam ich kiedyś. Z czasem to się zmieniło. To właśnie te oto włosy, wyróżniały mnie od tych pustych lal. Zawsze były długie, falowane i ciemno-czekoladowe. Podobały mi się. Urodę miałam po ojcu. Szkoda, że sama tego nie mogłam ocenić. Wszyscy w rodzinie mówili mi, że wyglądam jak sobowtór mojej babci. Niestety, nie miałam jej zdjęć.
Włosy całkowicie rozpuściłam. Bez żadnych ceregieli. Prostota była idealna. Powiem szczerze, że sama sobie się spodobałam. Czułam się taka, kobieca?
Zeszłam na dół. Wszyscy już czekali. Jak zawsze niepotrzebnie znalazłam się w centrum zainteresowania. Jasper mnie zaskoczył. Stał na wprost mnie, z rozdziawioną miną. Zachichotałam.
- O co chodzi, jeśli można wiedzieć? - spytałam, nie ukrywając rozbawienia. Rose stała zdębiała i tylko wydukała:
- Wyglądasz nieziemsko, wow!
Oczywiście się zarumieniłam. Ja pierdolę, czy moi rodzice nie mogli się bardziej o mnie postarać?
- Chyba powinniśmy już iść. Jeszcze się spóźnimy, a to nie wypada - powiedział nagle Billy. Wszyscy przytaknęliśmy i skierowaliśmy się w stronę Cullenów.
Dojechaliśmy w jakieś piętnaście minut. Dom, a raczej hacjenda wyglądała cudownie. Jak z tych słynnych, amerykańskich seriali. W środku było już pełno gości. Miałam nadzieję, że dzięki temu Cullen mnie nie zauważy, jednak nadzieja matką głupich.
- Witaj, Esme. Wszystkiego najlepszego, przyjaciółko. - Sue uścisnęła kobietę. Wszyscy zaczęli składać jej życzenia. Ja też coś tam wybąkałam. Była bardzo miła, zachowywała się tak, jak bym była jej bardzo bliska. Może jej kogoś przypominałam? Chwilę potem Rose i Alice pociągnęły mnie w stronę kominka, gdzie znajdowało się całe towarzystwo. Odruchowo zaprotestowałam, ale na marne. W oddali dostrzegłam, że Edward bacznie mi się przygląda. A może mi się tylko zdawało? Tak, z pewnością jestem przewrażliwiona.
- Hej, Emmett. Co tam słychać? - zapytałam z grzeczności. Brunet się wyszczerzył i odpowiedział, drocząc się z moją kuzynką.
- Witaj, Bello. Wyglądasz olśniewająco - spojrzał na Rose i kontynuował. - Jesteś zdecydowanie najpiękniejszą dziewczyną jaką dziś zobaczyłem. - Oczywiście ja się zarumieniłam, a Rosalie posłała mu piorunujące spojrzenie. Widok ten był bezcenny. Naprawdę.
- Och, Em wybacz, ale jestem pewna, że ktoś tu przebija mnie o głowę - uśmiechnęłam się i puściłam oczko Rosalie.
Po tej krótkiej wymianie zdań zaczęłam kręcić się po domu. Cały był pełny. To dobrze. Większe prawdopodobieństwo, że chłopak mnie nie zauważy. Byłam pełna pozytywnych wibracji.
Szybko dostrzegłam Alice. Podeszłam do niej.
- Cześć, Alie.
- Och, Bello, wyglądasz... nieziemsko, kochana. Chodź musisz przywitać się z ludźmi. - Pociągnęła mnie w stronę tłumu. Kiedy tak przepychałyśmy się, to beznadziejna elita Forks pożerała mnie wzrokiem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez aneq_6 dnia Pią 13:17, 10 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Yvette89
Zły wampir



Dołączył: 06 Kwi 2009
Posty: 258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 37 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z piekiełka :P

PostWysłany: Pią 11:37, 10 Lip 2009 Powrót do góry

Podoba mi się :) i to bardzo :D
Fakt, że rozdział trochę krótki, ale trudno;) Impreza u Cullen' ów to niezły pomysł na wywiązanie się konfrontacji B&E :) Wszyscy zachwycali się wyglądem Belli i jakoś mało prawdopodobne, aby jej się przewidziało, to że Edward jej się przygląda. Pewnie ne uda jej się uniknąć kontaktu z nim tego wieczora. Wiadomo, playboy i "świeże mięsko" równa się...wiadomo co :P

Czekam na kolejny rozdział:)

Pozdrawiam i życzę weny i czasu :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin