FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Zamiana miejsc [NZ] [+16] Rozdział 4. (9 I 10) ZAWIESZONE Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Masquerade
Dobry wampir



Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 1880
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 128 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pokój Życzeń

PostWysłany: Wto 18:12, 24 Lis 2009 Powrót do góry

Grafomanka powraca ze swoim kolejnym grafomańskim dziełem ;) A widzę, że w Kąciku namnożyło się nowych opowiadań, że hoho! więc postaram się nie zmuszać nikogo do czytania :P Od razu ostrzegam, że opowiadanie zapowiada się na długie, bo mam zamiar wpleść w nie wiele wątków. Nie ma wampirów, nie ma wilkołaków, wszystko [AU]/[AH], a do tego [OOC]. Nie planuję scen erotycznych, za to wulgaryzmy będą, więc... [+16] Będzie odpowiednie? Nie chcę sprzedawać, o czym, bo musiałabym opowiedzieć całość. Po prostu czytajcie i bądźcie cierpliwe ;)


Rozdziały będą dodawane rzadko! Od razu mówię! Wiecie, matura, egzamin zawodowy i takie inne duperelki ;)

O wytykanie błędów proszę kobietki, które zdały test na betę - tak, jestem wredna. Denerwują mnie teksty "Błędów nie znalazłam, więc chyba było ok". Nie udajemy znawców ;)

Na razie nie planuję wrzucać na chomika ;)


Co by dalej nie przedłużać...


Beta: Cornelie (to ona obrywa po głowie za błędy :P)


Rozdział 1.


Odkąd jej bliscy sięgają pamięcią, Bella Marie Swan była zawsze grzeczną i mądrą dziewczynką. Pochodziła z zamożnej rodziny, a jednak nie wyrosła na rozpieszczonego ani wychuchanego dzieciaka. Bawiła się w samotności, gdyż w sąsiedztwie nie było dzieci w jej wieku. Większość była już nastolatkami, a nastolatki nie bawią się z małymi dziewczynkami, dlatego też Bella miała kilku wymyślonych przyjaciół, którym robiła herbatki i gotowała obiady na zabawkowej kuchence. To nie było tak, że rodzice jej nie kochali. Kochali swą młodszą córeczkę ponad życie, jednak praca tak ich pochłonęła, że nie mogli okazywać jej swoich uczuć. Matka Belli, Renee, była wykładowcą na wydziale prawa na Uniwersytecie Nowojorskim, zaś ojciec, Charlie, po poważnym wypadku, w którym został postrzelony w nogę, zasiaduje za biurkiem na stanowisku dyrektora FBI. Rozumie się samo przez się, że najnormalniej w świecie nie mieli czasu dla młodszej córki. Chcąc zrekompensować jej tę nieobecność, nakazywali starszej siostrze Belli – Rosalie – opiekować się małą i zabawiać ją, dopóki nie wrócą rodzice. Ci jednak wracali bardzo późno, kiedy Bella spała, przywożąc ze sobą Rosalie, która właśnie kończyła kolejną z rzędu imprezę i tłumaczyła się tym, że przecież Katherine – gosposia – została w domu z młodszą siostrą. Szkoda, że biedna Katherine nic o tym nie wiedziała.
Obie siostry dzieliła spora różnica wieku. Rosalie tłumaczyła rodzicom, że nie może zajmować się Bellą, bo się uwsteczni i znajomi będą się z niej śmiali. Mówiła również, że niektórym się wydaje, że Bella to jej córka, a tego nie mogła znieść, bowiem dziewczęta dzieliło aż jedenaście lat . Jednak to nie była jedyna rzecz, która je od siebie różniła. Rose miała długie blond włosy, niebieskie oczy i pełne kształty. Wysyłała swoje zdjęcia do agencji modelek, jednak zawsze grzała ławkę rezerwowych. Bella natomiast miała włosy w kolorze mahoniu i czekoladowe oczy, do tego zapowiadało się, że będzie raczej wątłą i filigranową kobietą.
Któregoś razu życie rodziny Swanów przewróciło się do góry nogami, a to wszystko za sprawą telefonu, który otrzymała Rosalie. Zadzwoniono do niej z prestiżowej agencji i zapytano czy chciałaby wystąpić na pokazie, który odbędzie się w Japonii. Stało się to na dwa tygodnie przed jej osiemnastymi urodzinami. Dziewczyna uznała, że to będzie doskonały prezent i rodzice na pewno nie odmówią. Tak też się stało. Wylot był za tydzień, trzeba więc było zrobić duże zakupy. Ubrania, kosmetyki, ubrania, ubrania, ubrania. Rosalie nigdy nie miała się, w co ubrać, dlatego potrzebowała minimalnie czterech pełnych walizek. W tym całym ferworze wszyscy zapomnieli o Belli, która jako duża, siedmioletnia dziewczynka, umiała już nawet obsługiwać się sprzętem audio i często włączała sobie płyty ulubionych kompozytorów. Szczególnym upodobaniem cieszyli się Chopin, Mozart i Bach. Dziewczynka próbowała również czytać książki, ale niezbyt jej to wychodziło.
I tak Belli upływały lata. Słuchała muzyki klasycznej, a gdy dorastała, naprzemiennie czytywała Szekspira, Byrona, Glassworthy’ego czy Greene’a. Wyrosła na ładną i inteligentną nastolatkę. Przez rok uczęszczała nawet do LaGuardia Arts, ponieważ jej matka uparła się, by uczyła się w tej szkole baletu. Dziewczyna jednak nigdy nie czuła się w tej dziedzinie dobrze, a ogólnie wiadoma prawda była taka, że chcąc chodzić na balet, jako nastolatka, trzeba zacząć już jako małe dziecko. Bella utrzymywała się tam tylko ze względu na wysoką pozycję społeczną jej rodziców, ale po roku sama zrezygnowała. Wolała chodzić do państwowej szkoły, która nawet nie miała przyzwoitej nazwy. Renee i Charlie byli z początku oburzeni, jednak z czasem zaakceptowali decyzję córki.
W nowej szkole nauka szła Belli bardzo dobrze. Jej konikiem okazał się język angielski. Z reguły wszystkie lektury czytała już dużo wcześniej, więc nigdy nie miała z nimi problemu, tak samo jak z pracami domowymi. Jednymi z cech, którymi odznaczała się dziewczyna to sumienność i ambicja. Dążyła do doskonałości, żeby rodzice byli z niej zadowoleni. I w istocie byli. Uczyła się bardzo dobrze, nigdy nie przyniosła wstydu. Nie w głowie miała imprezy, kolorowe ciuszki, czy błyszczyki od Diora. Mimo że Bella była raczej cicha i spokojna, to początki w nowej szkole okazały się trudne. Powodowała to jej wrodzona nieśmiałość.

Pierwszą lekcją w nowym roku szkolnym była biologia. Dziewczyna jeszcze nie zdążyła zająć miejsca w ławce, kiedy nauczyciel wywołał ją na środek klasy, prosząc, by się przedstawiła. Powłócząc nogami, podeszła do biurka nauczyciela i po cichu powiedziała mu jak się nazywa. Nie obyło się bez czerwonego rumieńca, zalewającego całą drobną twarz.
- Głośniej – powiedział pan Molina. – Zgaduję, że oni również cię nie znają.
Bella kiwnęła tylko lekko głową i powoli odwróciła się w stronę klasy.
- Cześć – mruknęła, ciągnąc przy tym rękawy swetra bliżej nieokreślonego koloru. – Mam na imię Bella.
- Jesteś Włoszką? – zapytał męski głos, który dobiegał z końca klasy – Nie wyglądasz – dodał, a do uszu dziewczyny dobiegły przytłumione chichoty.
- Nie, nie jestem – odparła, siląc się na delikatny uśmieszek, a jej twarz miała teraz odcień purpury. – Moje pełne imię to Isabella, ale wolę „Bella”.
- A gdzie się wcześniej uczyłaś? – zapytała dziewczyna siedząca z przodu. Miała kręcone blond włosy i mocno umalowaną twarz.
- W LaGuardii – odparła nieśmiało brunetka. Czuła się jak na przesłuchaniu u inkwizytora.
- Jesteś dziana? Tam chodzą same snoby! – zawołał jakiś chłopak.
- Co robią twoi rodzice? – ponownie zapytała blondynka, w jej oczach widać było zainteresowanie.
Bella zastanawiała się chwilę nad odpowiedzią, po czym odparła:
- Moja mama jest… nauczycielką… A tata jest policjantem.
Z prawdą minęła się zaledwie o jakieś kilkadziesiąt tysięcy dolarów miesięcznych dochodów.
- To jak ci się udało dostać do LaGuardii? – zapytał ponownie ten sam chłopak.
- Właśnie. I czemu zrezygnowałaś? – zadała kolejne pytanie blond włosa.
- Dostałam… stypendium… Ale nie radziłam sobie.
- Aha – wszyscy pokiwali głowami ze zrozumieniem, ale gdzieś pośród uczniów Bella usłyszała ciche „matoł”. Postanowiła jednak nie zwracać na to uwagi.
- Wystarczy już – odezwał się nauczyciel. – Dajcie dziewczynie odetchnąć.
„Rychło w czas” pomyślała Bella.
- Usiądź tam – wskazał znad dziennika pan Molina, nawet nie patrząc w stronę, którą pokazywał.
Dziewczyna kiwnęła głową i usiadła obok nowej koleżanki, która również wydawała się być cichą i nieśmiałą duszyczką.
- Nie martw się – szepnęła. – Oni już tak mają. Są jak hieny czekające na nową ofiarę – dodała i zaśmiała się cicho ze swojego żartu.
Bella wykrzywiła usta w geście, który miał przypominać uśmiech i pokiwała głową.
- Jestem Angela – ponownie odezwała się nowa koleżanka z ławki.
- Bella – powtórzyła się dziewczyna.
Schowała na chwilę twarz w dłonie i zamknęła oczy. Te kilka minut było takie upokarzające. Te wszystkie ciekawskie spojrzenia i poszeptywania. Do tego nauczyciel, który nie wydawał się zbyt przyjazny. Obawiała się, że przeniesienie do tej szkoły mogło okazać się nie tak dobrą decyzją, jak myślała.
Zadzwonił dzwonek oznajmiający kilkuminutową przerwę.
- Co teraz mamy? – sapnęła Bella w przydługie rękawy swetra.
- Trygonometrię – odparła Angela.
- Świetnie – mruknęła.
- Radzę sobie całkiem nieźle, więc możesz usiąść ze mną, jeśli chcesz – zaoferowała dziewczyna.
- Okej. Dzięki – odparła z uśmiechem Bella.

-Ugh! – stęknęła Angela. – Ten rok zapowiada się na dość ciężki – dodała, wychodząc z klasy.
- Aha. A to dopiero początek! – odparła brunetka.
- Hej, Izzy, siądziesz z nami w stołówce? – zapytała blondynka, której imię – jak Bella dowiedziała się chwilę temu – brzmiało Jessica.
- Um… Dobra – odparła zniesmaczona tym, jak nazwała ją dziewczyna.
- Fajnie – odpowiedziała i pobiegła do swoich koleżanek.
- Izzy? – zaśmiała się Angela.
- Nic nie mów – mruknęła Bella.

Dziewczęta weszły do stołówki, po czym usłyszały, że ktoś woła je po imieniu. To była Jessica, która siedziała przy stoliku w towarzystwie koleżanki. Ta natomiast zdawała się być niezbyt przyjaźnie nastawiona, nie tylko do całego świata.
- Kupiłyśmy wam po kawałku pizzy. Nie jest najlepsza, ale do najgorszych też nie należy.
- Dzięki – odparły dziewczęta.
Teraz Bella miała okazję przyjrzeć się swoim towarzyszkom, które były zajęte rozmową. Jessica miała na głowie burzę blond loków, całkiem ładną figurę, nieprzeciętną twarz i była naprawdę niska, choć zbudowana proporcjonalnie. Uwagę przyciągały ogromne niebieskie oczy z dość mocnym, acz precyzyjnym makijażem. Głos miała donośny, choć nieco dziecinny, jak na dziewczynę w jej wieku. Widać było, że stara się podążać za najnowszymi trendami i spędza dużo czasu przed lustrem.
„Zaprzyjaźniłaby się z Rosalie” pomyślała.
Angela miała kruczoczarne włosy, bardzo ciemne oczy otoczone czarnymi, długimi rzęsami. Nie musiała obawiać się o bladą skórę w zime, bo jej karnacja przypominała raczej tę, którą mają kobiety w krajach bliżej równika. Miała około stu siedemdziesięciu centymetrów wzrostu i była dość szczupła. Jej twarz zdobiły idealnie wykrojone karminowe usta, bez śladu jakiejkolwiek ingerencji. Trzecia z dziewcząt była blondynką, jak Jessica, jednak miała proste włosy. Była raczej… przeciętna, nie chcąc użyć mniej życzliwego słowa. Może właśnie dlatego grała taką niemiłą, bo większość dziewcząt w szkole była bardziej niż mniej urodziwa.
- A ty, co o tym sądzisz, Bella? – zapytała nagle Jessica.
- Yyy…
- Czy to dobry pomysł, żebyśmy ja i Lauren wstąpiły do zespołu cheerleaderek? – Dziewczyna wskazała na siebie i na blondynkę obok.
- Jasne. Byłyście już na przesłuchaniu? – zapytała Bella, zaciekle przyglądając się swojemu kawałkowi pizzy.
- Nie. Dzisiaj idziemy – odparła podekscytowana Jess.
- No to powodzenia – odparła znudzona Bells, po czym przeciągnęła się i ziewnęła, odwracając głowę.
Spostrzegła kilka osób siedzących przy stoliku w rogu stołówki.
- A to kto? – zapytała.
Lauren przewróciła oczami, Angela zachichotała, a Jessica spojrzała w tamtą stronę rozmarzonym wzrokiem
- To. Są. Bogooowie – odparła Jess.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Masquerade dnia Śro 10:26, 17 Mar 2010, w całości zmieniany 9 razy
Zobacz profil autora
veuna
Wilkołak



Dołączył: 23 Kwi 2009
Posty: 106
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 24 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Kołobrzeg

PostWysłany: Wto 18:36, 24 Lis 2009 Powrót do góry

Hej bjać czemu ja nic nie wiedziałam o tym, że masz zamiar coś wstawić hę? Ja tu Twoja "psiapsiOola" jestem a Ty co hę? Hę? Koleżanko...foch.

No nic znam to oczekiwanie na komentarz, więc już pędzę :D Zaskoczenie było nie małe kiedy zobaczyłam, że coś nowego stworzyłaś, a to że franca jesteś to już swoją drogą.

Zaczęło się całkiem hm normalnie? Ale wszyscy wiemy, że nie ocenia się książki po okładce, więc...czekam z niecierpliwością :D Nie pocieszyłaś mnie faktem, że rzadko będziesz wstawiać rozdziały ehh...
Rosalie to Japonii? A to Ci psikus :D Pewnie azjaci pożarliby ją tam żywcem za te blond włosy i niebieskie oczy (of cos ze względu na naturalność:D)...Co do Belli zawiało nudą na serio, ale liczę, że wyjdzie na ludzi ;P Ach, no i ci "bogooowie" - *muzyczka z Addamsów" We're the Cullens Family?

buziak w pepke (chociaż wiem, że masz od tego ludzi :D) :*

Twoja zwełniona jak zawsze veuna.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Rathole
Dobry wampir



Dołączył: 08 Kwi 2009
Posty: 1076
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 146 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Reszty nie trzeba, sama trafię.

PostWysłany: Wto 19:31, 24 Lis 2009 Powrót do góry

Sądząc po Twoim podpisie i ostatnich wydarzeniach, nie jestem pewna, czy nie będziesz miała tego komentarza głęboko w dupie, to jednak czytam i komentuję - bo obietnic zazwyczaj staram się dotrzymywać, mimo że były składane stosunkowo dawno, a te w zamian dotrzymane nie zostały ^^

Nie chce mi się rozpisywać, bo ostatnio dochodzę do wniosku, że moje rzadkie komentowanie, a nagłe wybuchanie dość długimi - ostatnio doszły trzy Wordowe strony - komentarzami o dupie Maryny ciekawe nie są, od razu - pomijając to, co napisałam wyżej - przejdę do konkretów.

Cóż, przeczytałam i czuję się trochę rozczarowana. Znając twój styl i Aniołów, spodziewałam się czegoś odrobinę lepszego. Trochę nudnawe wprowadzenie i - jak to wprowadzenie - bez jakiejkolwiek akcji. Oczywiście lekcja biologii - jak w Zmierzchu - nowa szkoła i grupka bogów. Zaczyna się trochę nieciekawie. Ale jest też jeden plus - nie wprowadzając nas w jakąkolwiek akcję, nie robiąc nic, poza przedstawieniem głównej bohaterki, dajesz czytelnikowi trochę do myślenia - co tak niewinnie zapowiadający się tekst może za sobą przynieść. Trochę mnie zaciekawiłaś, trochę nudząc przy okazji, ale z ogólną opinią poczekam do kolejnych rozdziałów. Gdy czasem pisałyśmy ze sobą, kilka pomysłów mi wyjawiłaś, wspominając przy tym, że zechcesz je połączyć. Z Twoich opowieści wyglądało to całkiem ciekawie, więc - mimo wszystko - czekam na kolejny rozdział.


Jako żem beta licencjonowana, pozwolę sobie wypisać potknięcia. Corny, Ty wiesz, że ja Cię lubię, ale planuję Cię mocno w tyłek kopnąć Laughing .

Cytat:
(...)wychuchanego dzieciaka. Bawiła się w samotności, gdyż w sąsiedztwie nie było dzieci w jej wieku. Większość była już nastolatkami,

Nawet jeśli zdrobnienie, to i tak mnie gryzie.
"(...)w sąsiedztwie nie mieszkali(?; powtórzenie 'być', których naprawdę jest dużo) jej rówieśnicy"

Cytat:
Kochali swą młodszą córeczkę ponad życie

Nie chcę ingerować w Twój styl, ale może po prostu ? Wink Zresztą dalej jest o tym, że nie mieli czasu dla młodszej córki.

Cytat:
Chcąc zrekompensować jej tę nieobecność, nakazywali starszej siostrze Belli – Rosalie – opiekować się małą i zabawiać ją, dopóki nie wrócą rodzice.

Tak na logikę - skoro to oni, rodzice, kazali opiekować się Bellą, to chyba to rodzice na końcu do końca nie jest potrzebne? W moim mniemaniu dziwnie brzmi.

Cytat:
Rose miała długie blond włosy, niebieskie oczy (...) Bella natomiast miała włosy w kolorze mahoniu i czekoladowe oczy

Za blisko.

Cytat:
Zadzwoniono do niej z prestiżowej agencji i zapytano, czy chciałaby

Zabrakło przecinka.

Cytat:
Wylot był za tydzień, trzeba więc było zrobić duże zakupy. Ubrania, kosmetyki, ubrania, ubrania, ubrania. Rosalie nigdy nie miała się, w co ubrać

Znowu nie chcę ingerować w Twój styl, a jedynie usunąć powtórzenia.
Miała wylecieć za tydzień, więc musiała zrobić duże zakupy. Ubrania, kosmetyki, ubrania, ubrania, ubrania. Rosalie nigdy nie wiedziała, co na siebie założyć.

Cytat:
W tym całym ferworze wszyscy zapomnieli o Belli, która jako duża, siedmioletnia dziewczynka, umiała już(...)

Teraz "siedmioletnia dziewczynka" wygląda jak wtrącenie, wywal to i sprawdź, czy to dobrze brzmi. Chyba nie. Bez przecinka.

Cytat:
by uczyła się w tej szkole baletu. Dziewczyna jednak nigdy nie czuła się w tej dziedzinie dobrze

nie wiem, "w tejże"? W każdym razie jest powtórzenie, które się gryzie.

Cytat:
Jednymi z cech, którymi odznaczała się dziewczyna, to sumienność i ambicja.

Zabrakło przecinka

Cytat:
Nie w głowie miała imprezy, kolorowe ciuszki, czy błyszczyki od Diora.

Bez przecinka, bo to zdanie jest takie jak np. "Kupić mleko czy masło".

Cytat:
- Co teraz mamy? – sapnęła Bella w przydługie rękawy swetra.

Akcja dzieje się w USA? Skąd Angela miała wiedzieć, jaką lekcję ma mieć teraz Bella? Przecież tam każdy ma swój oddzielny plan.

Cytat:
-Ugh! – stęknęła Angela.

Odstęp.

Cytat:
Trzecia z dziewcząt była blondynką, jak Jessica

Wiadomo co - porównanie.


Cytat:
- Nie. Dzisiaj idziemy – odparła podekscytowana Jess.
- No to powodzenia – odparła znudzona Bells

odpowiedzieć, życzyć, powiedzieć

Weny,
Rath


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Masquerade
Dobry wampir



Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 1880
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 128 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pokój Życzeń

PostWysłany: Wto 19:42, 24 Lis 2009 Powrót do góry

Dzięki, Rath. Twoje komentarze jak zwykle dają do myślenia :D

Otóż pierwszy raz piszę w trzecioosobówce, dlatego powtórzeń jest od groma... Starałam się je eliminować, ale sama tego po prostu nie widzę. Przyznam szczerze, że po sprawdzeniu przez Corny już nie czytałam, tylko od razu wstawiłam.

Co do nudności i bezpłciowości to to opowiadanie jeszcze się zmieni, chociaż nie planuję żadnych nagłych zwrotów akcji. Dodam jeszcze, że rozdział specjalnie zakończyłam tak, a nie inaczej Mr. Green


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Cornelie
Dobry wampir



Dołączył: 27 Gru 2008
Posty: 1689
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 297 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z łóżka Erica xD

PostWysłany: Wto 19:57, 24 Lis 2009 Powrót do góry

Moja wina, moja bardzo wielka wina < biję się w pierś > Starałam się jak mogłam i próbowałam wyłapać wszystko, ale moje oczy chyba już padają.
W każdym razie przepraszam Masq ale wiem, że chyba mi wybaczysz Wink
Następnym razem postaram się bardziej, a tobie Rath dzięki za wypisanie błędów. Ty dobra w te klocki jesteś, więc twoje rady mi się zawsze przydają Wink)

Co do samej historii to wiem, że jeszcze nas zaskoczysz, więc nie oceniam po tym wstępie. Tym bardziej, że mniej więcej wiem o co kaman xD

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mistletoe
Moderator



Dołączył: 04 Lis 2008
Posty: 430
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Wto 20:09, 24 Lis 2009 Powrót do góry

Zainteresowałam się Twoim opowiadaniem, ponieważ jeszcze nie skończyłam czytać "Aniołów i Demonów", chociaż naprawdę chcę. Niestety, ku mojej rozpaczy, opowiadania zakończone mnie odstraszają i potrzebuję dużej ilości wolnego czasu i dobrego humoru, by takowe przeczytać. To na później, teraz Twoje ciepłe ciastko.
Pierwsza część rozdziału, czyli przedstawienie panny Belli Swan niespecjalnie (acz nawet nawet) przypadło mi do gustu, gdyż po prostu takowych wstępów nie lubię. Chwała Ci za to, że nie zaczęłaś słowami " Nazywam się/Jestem/Była sobie Bella Swan/", tego bym nie zdzierżyła. Niemniej, choć wstępów nie lubię, ten zły nie był. Swobodnie piszesz, więc wygląda to naturalnie. Przechodząc dalej - pierwszy dzień w szkole, znajomi, bogowie - opisane trochę …mdło? Nie do końca mdło, bardziej nudno, chociaż też nie. Coś pomiędzy. Piszesz prosto, ładnie i składnie. Ogólnie co do treści, na razie jestem nastawiona neutralnie - nie wiem, co wymyślisz, mam nadzieję, że nie będzie to big love od pierwszego wejrzenia. Szczerze powiedziawszy, chciałabym, by Edward, pod skorupą miłego, sympatycznego i przystojnego przyjaciela ze szkoły skrywał zimnego drania, który pragnie dobrać się do pieniędzy Belli Cool . Wiem, wiem, marzenia. Tak czy inaczej, jeszcze tutaj zajrzę. Jeżeli będę miała cos wiecej do powiedzenia na temat tekstu, to może jeszcze pokomentuję : )


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Masquerade
Dobry wampir



Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 1880
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 128 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pokój Życzeń

PostWysłany: Wto 20:16, 24 Lis 2009 Powrót do góry

Och, jak ja Was zaskoczę :D Jak ja Was zaskoczę, to nawet same nie wiecie, jak ja Was zaskoczę :D Ale nic nie mówię, poczekam jeszcze na jakieś domysły :D Może strzelicie :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Suhak
Zasłużony



Dołączył: 23 Lut 2009
Posty: 951
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 136 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: lubelskie

PostWysłany: Wto 20:48, 24 Lis 2009 Powrót do góry

To ja teraz zasiaduję właśnie przed klawiaturą i wykrzywiam twarz w geście uśmiechu.

Kochana Kasiu,
właściwie nie wiem, co napisać. Mam ochotę być bezczelna i ukryć to pod ironicznym supcio, pisz dalej, wenki!, żebyśmy miały się z czego pośmiać, no a przy okazji nie wyszłoby na jaw, że nie wiem, od czego zacząć, a nawet na czym skończyć. To trochę bolesne, bolesne jak bóle twórcze, bolesne jak okres, którego dostaje się na matematyce, a matematyczka upiera się, że naturalnie, wytrzymam jeszcze 30 minut do przerwy, bolesne jak chodzenie na bosaka po domu i p.zdnięcie dużym palcem w ścianę lub drzwi, bolesne jak uczucie, że dałam dupy pod Dziesięcioma, bolesne jak szczepionka przeciwko tężcowi, czyli po prostu ch.jowe uczucie.
Masz styl na... czwórkę z minusikiem. Jest w nim coś dziwnego, kolokwialnego, coś, co sprawia, że czuję się, jakybym czytała wypracowanie na polski. Niby jest dobrze, a z drugiej strony powtórzenia, z drugiej strony słownictwo, które jest dziwne, raz używasz kolokwializmów, innego razu powiesz zaś, dziwne to wszystko. Naturalnie, podoba mi się, myślę, że najlepsze w Twoim stylu jest to, że jest łatwy i przyjemny, ale zastanawia mnie, w którym kierunku idziesz. Jesteś na pewno na dobrej drodze. Pamiętasz mój komentarz pod Aniołami? Od tamtego czasu poprawiłaś się. Budujesz bardziej złożone zdania, chociaż wciąż to słownictwo... ech, szit hepens.

Druga sprawa to kompozycja. Przedstawiasz wszystko jako takie proste. Zaczynasz od historii całej bohaterki, mówisz wprost. To ma swój czar, ale nie pozostawia nic dla wyobraźni. Jedyne, co jest nierzeprzewidziane, to przyszłość. Wierz mi, że fan fick działałby bez pierwszej, wprowadzającej części, a to mogłabyś wprowadzić znacznie później, by zaciekawić Czytelnika, dać mu trochę, a potem zabrać, by się nie przejadł. W ten sposób z najbanalniejszej historii zrobisz coś, na co warto czekać, coś, nad czym chcemy się zastanawiać.
Tyle w tej sprawie. Popracuj nad:
- słownictwem;
- kompozycją. (korzystaj z klamr, paradoksów, anafor, używaj dygresji)
(ale oczywiście żaden ze mnie ekspert i róbta co chceta)

A co do fabuły...
Cóż, historia jak kazda inna, Bella idzie do szkoły, zapewne pozna Edwarda, ale... ja mam nadzieję, że zrobisz mi suprajsa. Moim cichym marzeniem jest Edward drag queen (ale taki jak w Mam talent, ta Żaklina). Proszę. Proooooooooooooooszę...
Co Ty na to? :D
Cóż, ciężko mi cokolwiek powiedzieć oprócz tego. Może to, że Bella jest całkiem znośna? Zjadliwa? I w ogóle? Bo jest. Jestem w stanie ją zmiędlić. Prawie. (Z trawieniem idzie gorzej) No to może tyle...

A, słuchajcie, Msq zdradziła mi co nieco o Belli, czego nie chciała ujawnić w fan ficku. Otóż... BELLA JEST WRÓŻKĄ! B)

No to tyle ode mnie, baj, kochana, adieu, see you, do zobaczenia. Trzymaj głowę pod pachą i niech Cię Badward trzyma w opiece. Także pod pachą.

Z uściskami -
Suszak.

PS: Nie odpowiadam za pierdoły, które powypisywałam
Odmawiam składania zeznań
W razie zastrzeżeń proszę się skonsultować z moim prawnikiem, Jacobem Półnagim, który siedzi obok mnie i ściąga spodnie. Mrau.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Suhak dnia Wto 20:51, 24 Lis 2009, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Wto 21:57, 24 Lis 2009 Powrót do góry

Masq. standardowo całkiem nie jest...
mama jest nauczycielką, a tata policjantem - ciekawe kłamstewko, choć nawet nie kłamstewko tylko nie dopowiedzenie prawdy... interesuje mnie kiedy Rose wkroczy do akcji Smile

bardzo ciekawe wprowadzenie... z tymi lalkami.... i samotnoscią... no i ja tez uwielbiam Szekspira.... bałam się, że zrobisz z Bells miejscowego geniusza, ale skoro woli państwową szkołę to chyba brakuje jej faktycznie kontantu z rówieśnikami... zobaczymy jak to pociagniesz, bo zżera mnie kobieca ciekawość...

bardzo miły dla mnie jest twój styl, więc pewna bądź, że wrócę :)
no i ogromny plus za 'rychło w czas' - ja tez tak mówię Very Happy

pozdrawia i dopinguje
kirke


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
CoCo
Zły wampir



Dołączył: 14 Sty 2009
Posty: 263
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: TomStu's bed.

PostWysłany: Śro 21:40, 02 Gru 2009 Powrót do góry

Przybyłam, przeczytałam, skomentowałam! (a raczej to zrobię)

Bella jako ta, która ma niewidzialnych przyjaciół - nie powiem, że sama miałam podobne dzieciństwo i nawet większą różnicę między mną a braćmi, do tego zero ludzi 'na ulicy' w moim wieku. Ech, więc wiem dokładnie, jak to jest. Odnośnie niewychuchanych dzieci - takie bywają, oj bywają i to dość często.

Podoba mi się, że jest to trzecia osoba. Rose i Bella jako siostry - tego jeszcze nie widziałam. Ta pierwsza postać jest utrzymana w starej 'twilightowej' wersji tak zwanej 'zimnej suki' ;] przynajmniej mi się kojarzy (zwłaszcza, że nie chce zajmować się Bellą, bo się uwsteczni lub znajomi ją wyśmieją. Smutne, ale czasami prawdziwe w życiu).

Podoba mi się główna bohaterka, jej zamiłowanie do muzyki klasycznej i książek (ogromny PLUS).

Nie podoba mi się tylko jej postępowanie - uczy się dla rodziców, nie dla siebie, a to cholerny błąd. Ale jak wiadomo, każda nastolatka musi się pokazać, zwłaszcza jeśli powinna dorównać siostrze lub ją przewyższyć. Rywalizacja między rodzeństwem zawsze jest widoczna. Zwłaszcza między jedną siostrą a drugą oraz między bratem i drugim bratem.

Pierwsza lekcja i przedstawienie Belli - podobało mi się. Slang młodzieżowy jest jak najbardziej na miejscu, z kolei rozciąganie rękawa swetra - bezcenne :)

Rozmowy Jessici i Angeli z Bellą (oraz innymi dziewczętami) są przeprowadzone ciekawie, znów widoczny jest slang młodzieżowy, ale, na litość boską, tak się mówi w szkołach! A przynajmniej mówiło, gdy chodziłam do liceum. W każdym razie: to powiadanie z przymrużeniem oka, więc nie ma co się czepiać języka. O to w tym chodzi, bo to właśnie język nadaje charakter opowiadaniu i kształtuje go w coś innego, niepowtarzalnego.

Dobra, trochę się rozpisałam, więc kończę. Msq, pisz dalej, bo wiesz, że lubię Twoją twórczość. Daję Ci kopniaka, aby wen przybył i zostawiam talerzyk z kalafiorową, żebyś miała siłę na pisanie :)

Buziaki :*


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez CoCo dnia Śro 21:41, 02 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
transfuzja.
Zły wampir



Dołączył: 06 Kwi 2009
Posty: 276
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nibylandia.

PostWysłany: Pią 19:53, 04 Gru 2009 Powrót do góry

Msq. Cóż by Ci tu naskrobać...?

Mimo iż Belki nie cierpię, to podoba mi się Twoje opowiadanie. Ciekawie ją przedstawiasz - już z pierwszego rozdziału dowiadujemy się całkiem sporo. "Rysujesz" swoją bohaterkę delikatnie - wszystko podajesz stopniowo, czytelnik nie jest przytłoczony nadmiarem informacji. Duży plus.

Rose utrzymana w wersji Stefki, a jednak wydaje mi się, że "podciągniesz" tę postać. Mam nadzieję, że nie pozostanie puściutką dziewczynką, dla której ważne są tylko ubrania, kosmetyki, ubrania, ubrania, ubrania. Że opowiesz nam coś o jej losach i o karierze modelki.

Kontakty sióstr... No cóż, nie są zbyt różowe. Ale moim zdaniem rodzice nie powinni wymagać od nastolatki, by zajmowała się ciągle młodszą siostrą. Charlie i Renee sobie odpuścili i zrobili z Rosalie opiekunkę do dziecka. Nie zwracali uwagi na jej sprawy. Owszem - zgodzili się, żeby wyjechała do Japonii, ale potem swoje chore ambicje przenieśli na Bells. Toksyczni opiekunowie, ot co.

Pierwszy dzień w nowej szkole... Szczerze mówiąc, zaczęłam współczuć naszej pannie Swan. Skupienie się wszystkich spojrzeń na tak nieśmiałej osobie... No, nie czuła się komfortowo chyba. Dobrze, że trafiła na Angelę, chociaż ona jest normalna. Jess, typowa tapeciara, wprowadź jeszcze tipsiki, a na pewno ją polubię. :D Nazwanie Isabelli "matołem" było wredne. Takie przyjęcie - musiała się poczuć bardzo przyjemnie. Idealnie ujęłaś klimat, jaki panuje w klasie.

Co do "Izzy" - stanął mi przed oczami mój Izabeliusz. I myślę sobie, może Twoja Belka też skrywa jakąś mhroczną tajemnicę?

Błędów nieco się pojawiło, ale wypisała je Rath, więc nie będę się powtarzać. [Wiesz, że mam licencję? ;]]

Życzę Ci dużo czasu i weny. I komentarzy bardziej konstruktywnych od mojego, chociaż się starałam.

Pozdrawiam,
trans


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mTwil
Zły wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 80 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: O-ka

PostWysłany: Pią 22:09, 11 Gru 2009 Powrót do góry

Msq, jak wierną czytelniczką AiD byłam tylko na samym końcu, to tu postaram się być taka od początku. Może już trochę późno, ale kolejnego rozdziału jeszcze nie ma, a ja i tak co nieco już Ci powiedziałam.
Teraz nadeszła wielka "moda" na ff'y kanoniczne, ale ja z chęcią poczytam sobie coś innego, co chociaż wiem, że będzie dobre. Dawno już nie czytałam żadnego nowego opowiadania AH, więc nie jestem nimi przesycona.
Po pierwszym rozdziale trudno powiedzieć coś konkretnego. To sam zarys sytuacji, przedstawienie części bohaterów.
Gdybym teraz miała powiedzieć coś o Belli, to mogłabym jedynie stwierdzić, że w rzeczywistości bym jej nie polubiła. Albo tak mi się wydaje. Kieruję się tu przykładem mojej "ukulturalniającej" się przyjaciółki, która od tego czasu jest nieznośna i zachowuje się jak 50-letnia dama. Ale to nie o tym. Być może, jeżeli Bella wychowała się w taki domu i takie jest jest życie, nie jest to takie sztuczne. I jedyne, za co ją cenię, to to, że ukrywa te cechy. Może i powinno się takimi rzeczami szczycić, ale w odpowiednim towarzystwie. Jeśli zależy jej na odnalezieniu się w świecie zwyczajnych nastolatków, to uda jej się to tylko, kiedy będzie zachowywać się jak oni. Więc brawa za to, że umie się dostosować. Chociaż ciekawe jest jeszcze, czy te wszystkie zainteresowanie wyniosła po prostu z domu, czy naprawdę to jej pasja. Ale z tego, co pamiętam... Dobrze, już cii. Smile
Samo to środowisko wydaje się być prostym - zwykła szkoła, a w dodatku okoliczności - pierwszy dzień, tylko że to dopiero początek. I teraz ciężko już mi pisać, bo wplotę za dużo wątków. Można się domyślać, że w ff'ie będzie wątek B&E, ale może też być inaczej. Niejednym tu zaskoczysz. I właśnie przez te wiadomości nie mogę się doczekać kolejnych, a już w szczególności - baardzo odległych rozdziałów, które powaliły mnie na kolana samym krótkim opisem.
Wiedz, że obiecuję być przy każdym rozdziale, jeśli nie z komentarzem, to chociaż z pochwałą tu, czy na gadu.
Życzę Ci dużo czasu i cierpliwości. ;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Masquerade
Dobry wampir



Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 1880
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 128 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pokój Życzeń

PostWysłany: Wto 20:58, 15 Gru 2009 Powrót do góry

Dodaję kolejny rozdział. Minęło troszkę czasu, a ja nadal nie mam czwartego :P Będziecie musiały poczekać Wink A póki co....


Beta: CoCo


Rozdział 2.


Przy stoliku siedziało pięciu bardzo dobrze zbudowanych i niezwykle przystojnych, choć o różnych typach urody, chłopaków.
Pierwszy od lewej miał raczej oliwkową karnację i kruczoczarne włosy, które aż błyszczały od nadmiaru żelu. Następny z ciemną czupryną, do tego bladą twarzą naznaczoną bliznami po trądziku, chociaż to niczego mu nie ujmowało, a nieco skośne oczy pozwalały twierdzić, że posiada azjatyckie korzenie. Obok, po prawej, znajdował się chłopak z lekko opalonym ciałem i włosami ułożonymi podobnie do tego pierwszego, jednak o orzechowym odcieniu. Kolega obok był ciemnoskóry, ostrzyżony przy samej głowie. Pośrodku siedział najprzystojniejszy z nich, z włosami, które przypominały kolorem te Jessiki. On również, jak inni, wyglądał na opalonego, a błękit jego oczu docierał aż do miejsca, w którym przebywała Bella i jej koleżanki. Niestety, nie potrafiła dostrzec większej ilości detali, takich jak kształt nosa czy ust. Wszyscy nosili identyczne koszulki, dzięki czemu Bella wywnioskowała, iż są graczami w szkolnej drużynie baseballu. Krótkie rękawy odsłaniały ich bicepsy, które może nie wyglądały na zbyt pokaźne, jednak robiły wrażenie.
- Ten pierwszy od lewej to Laurent, potem jest Eric, Mike, Tyler i Riley – wyjaśniła Jessica. – Oszałamiający, co?
- Taaa – wymruczała Bella. – Są nieźli.
- Nieźli?! – zaoponowała Lauren. – To najlepsze ciacha w szkole. Spójrz tylko na nich! Perfekcyjni! A Tyler… mrrrr… Jest wprost do schrupania.
- Tyler? Spójrz na Mike’a! Uosobienie boskości! I jest zajebisty w łóżku.
Bella uniosła brwi na to stwierdzenie. Jessica nie mogła nie zauważyć tego grymasu i przystąpiła do dość nieudolnego tłumaczenia.
- Um… To było dawno… na imprezie… byliśmy mocno pijani i… wiesz.
- Dobra, Jess. Nie musisz się tłumaczyć – odparła zażenowana Bella.
- Nie tłumaczę się, tylko… opowiadam.
- Okej – odpowiedziała brunetka.
Dziewczyna znów spojrzała w stronę chłopaków. Naprawdę robili wrażenie. Ten, który siedział w środku, zerknął w stronę ich stolika, ale Bella była pewna, że to stało się przez przypadek.
- Wiesz, nie zawracaj sobie nimi głowy. Trzech z nich chodzi z nami na biologię. Od ponad roku próbuję zwrócić na siebie uwagę Mike’a, ale na próżno. Widocznie nie jestem dla niego wystarczająco dobra.
- Jess, przecież jesteś bardzo ładna. Może to z nimi jest coś nie tak? – odezwała się Angela, przeżuwając kęs jabłka.
- E tam. Mike pozostanie moim sennym marzeniem i nic tego nie zmieni. Może to i lepiej? A tak zmieniając temat, widziałam w tym sklepie obok szkoły genialne skórzane botki. Może pójdziecie ze mną…
Bella wyłączyła się z rozmowy. Może i ci chłopcy zdawali się przystojni, i nie można im było tego odmówić, jednak w LaGuardii spotykała podobnych na każdym kroku, więc przyzwyczaiła się do takiego widoku. Jednak tamtejsza płeć przeciwna nie grywała w baseball. Wolała raczej grę na instrumentach, śpiew czy taniec, co wydawało się dodatkowo pociągające. I z reguły ci najprzystojniejsi byli już zajęci przez te najładniejsze – zupełnie tak, jak to się dzieje w amerykańskich filmach dla młodzieży.
Dziewczyna ocknęła się dopiero wtedy, kiedy Mike zaczął jej machać, a reszta chłopców śmiała się w niebogłosy. Została przyłapana na wpatrywaniu się w nich, jednak zupełnie nie zdawała sobie z tego sprawy. Natychmiast odwróciła głowę i zaczerwieniła się, ukrywając twarz w dłoniach. Nigdy nie czuła się tak zażenowana.
- Boże – sapnęła. – To dopiero pierwszy dzień! Czuję się jak w tym śnie, kiedy przychodzisz do szkoły i orientujesz się, że nie masz bielizny. Co za porażka!
- Nie martw się, Bello. To tylko głupi incydent. Każdemu mogło się zdarzyć.
- Ta, jasne…
Dziewczęta wstały od stołu, bo zadzwonił dzwonek oznajmiający lekcję angielskiego. Kiedy miały wychodzić ze stołówki, Mike wyrósł przed Bellą nie wiadomo skąd.
- Wygląda na to, że będziemy mieć teraz razem angielski.
- Włoski też – wyszeptała pod nosem z rezygnacją. Cieszyła się, że jej nowe koleżanki miały takie znajomości, by poinformować dziewczynę o tym, z kim będzie się uczyć. To naprawdę pomocne, mogła się chociaż przygotować.
- Więc… Ciao, mia Bella – rzekł dumny, że umie powiedzieć coś w obcym języku.
Jednak Bella była lepsza. Po włosku nie mówiła biegle ani nawet dobrze, ale umiała co nieco. Mike działał jej na nerwy swoją postawą, więc postanowiła mu się odwdzięczyć.
- Ciao, mia puttana – odparła, uśmiechając się słodko.
Chłopak puścił jej oczko, nabijając się. Lubił zabawiać się kosztem takich żałosnych istot. Odszedł, pozostawiając dziewczęta same. Jess miała otwarte usta, a Lauren patrzyła na nią jak na idiotkę, Angela natomiast śmiała się, gdyż rozumiała słowa Belli.
- Mike jest matołem – zarechotała. – Uczy się włoskiego dziewięć lat i nadal nic nie rozumie, ale oczywiście się do tego nie przyzna, bo to uraziłoby jego ego.
- Masz rację. Nie należy do rozgarniętych. Cóż, jedni stali w niebie w kolejce po rozum, inni po urodę – odparła Bella, szczerząc się.
- A co takiego mu odpowiedziałaś? – zapytała Jessica.
Bella wywróciła oczami. Następna z kolejki „po urodę”…
- Coś brzydkiego – zaśmiała się.
- To znaczy? – drążyła blondynka.
- Coś bardzo brzydkiego.
- Powiesz mi w końcu?!
- Kiedyś na pewno – odparła brunetka i objęła Jessikę w talii, żeby ta się rozchmurzyła.
Na angielskim dziewczyna usiadła sama. Angela już wcześniej zajmowała ławkę z jakąś dziewczyną, której Bells nie kojarzyła, a Jess zwykle przebywała przy stoliku z Lauren. Zresztą i tak wszystkie miejsca były już zajęte, poza ławką Belli.
Nagle drzwi się uchyliły i usłyszała znajomy śmiech.
- Zapraszamy, panie Newton – odezwała się znad dziennika pani West.
- Proszę mi wybaczyć spóźnienie. Mieliśmy naradę w drużynie - odparł niewinnie chłopak.
- Dwuosobową, damsko–męską naradę w składziku, Newton? – zapytała raczej retorycznie, patrząc na chłopaka znad okularów. – Siadaj i nie pogrążaj się bardziej – dodała, znów spoglądając w dziennik.
Twarz Mike’a oblała się szkarłatem. Nagle Bella zdała sobie sprawę, że jedyne wolne miejsce, na którym chłopak mógł usiąść, znajdowało się obok niej. Kiedy szedł do ławki i zobaczył dziewczynę, jego twarz przyozdobił ogromny uśmiech. Bells sapnęła tylko z niedowierzaniem.
- Hej – powiedział Mike, jak gdyby nigdy nic.
Dziewczyna wywróciła oczami. Ponownie.
- Cześć – odparła.
- Jak leci?
- W porządku – wymamrotała.
- Nie lubisz mnie, co?
- Wiesz, kobiety takie jak ja, nie rozmawiają z chłopakami takimi jak ty. Z reguły nawet nie są zauważane.
- Cóż, ja jednak będę zmuszony cię zauważać, ponieważ siedzimy razem, prawda?
- Jasne – stwierdziła. – Dzięki – dodała, mrucząc pod nosem.
Mike uśmiechnął się tylko.
- Dobrze, moi państwo. Zaczynamy. Czy pamiętacie chociaż, co mieliście na dzisiaj przygotować? – zapytała nauczycielka.
Pani West to kobieta w średnim wieku, pięćdziesięcioletnia, choć wyglądała, jakby zbliżała się wielkimi krokami do siedemdziesiątki, dość niska i bardzo szczupła. Nie miała rodziny ani nawet męża, przez co często zdawała się zgryźliwa i złośliwa. Nigdy się nie malowała, jej twarz zdawała się być poorana zmarszczkami, na nosie zawsze nosiła rogowe okulary, zaś styl ubierania pozostawiał wiele do życzenia. Była wymagająca, przez co bardzo dobra w swoim fachu.
Nauczycielka westchnęła ze zrezygnowaniem.
- Sonety Szekspira. Sto dwudziesty siódmy i sto dwudziesty ósmy, ponadto „Skargę zakochanej”. – Rozejrzała się po klasie.
- Może spróbuję inaczej: Czy ktoś przeczytał?
Bella automatycznie podniosła rękę do góry. Miała twórczość Szekspira w małym paluszku.
Pani West spojrzała na nią niepewnie.
- Ty jesteś Isabella Swan, racja?
- Zgadza się.
- Przeczytałaś Sonety?
- Wszystkie – odparła dumnie Bella.
Uczniowie popatrzyli po sobie, zapanowało ogólne poruszenie.
Dziewczyna miała okazję się przekonać, że nadgorliwość nie wszędzie jest ceniona.
Oczy nauczycielki nieznacznie powiększyły się. Wyglądało na to, że w końcu będzie miała z kim pracować i dyskutować.
- Opowiedz nam.
- Cały zbór mówi o moralności, pięknie i miłości. Pierwsze siedemnaście skierowane są do młodzieńca, który przekonywany jest do zawarcia związku małżeńskiego i spłodzenia potomstwa, dzięki czemu jego urodę odziedziczą dalsze pokolenia. Kolejne, od osiemnastego do sto dwudziestego szóstego, dotyczą mężczyzny, w którym zakochany jest podmiot liryczny. Sonety od sto dwudziestego siódmego do sto pięćdziesiątego drugiego, czyli między innymi te, o których powinniśmy dzisiaj mówić, traktują o miłości poety do kochanki, natomiast dwa kolejne i zarazem ostatnie są raczej alegoryczne.
- Fantastycznie. Czytałaś „Skargę zakochanej”?
- Oczywiście. Jest to dość obszerny utwór opowiadający o nieszczęśliwej miłości. Narrator zauważa nad brzegiem rzeki dziewczynę, która wrzuca doń spalone listy i upominki, jakie podarował jej ukochany. Tę zauważa pasterz, który tamtędy przechodził. Pyta dziewczynę, co się stało, na co ta zaczyna swą opowieść o tym, którego pokochała, a on uwiódł ją, po czym zostawił.
- Widzicie? Bierzcie przykład z nowej koleżanki – powiedziała pani West. – Siadaj, panienko. Bardzo dobry. Natomiast cała reszta powinna się przygotować na to, że kolejnym razem wam nie popuszczę. Posypią się niedostateczne.
Po sali rozniósł się cichy pomruk wyrażający dezaprobatę i niezadowolenie.
- Jesteś nienormalna – szepnął Belli do ucha kolega z ławki.
Ta spojrzała na niego, mrugając z niedowierzaniem. Wydawało jej się, że po prostu się przesłyszała.
- Co? – wydusiła.
- Słyszałaś – odparł i puścił jej oczko.
- A ty jesteś kretynem, Newton.
- Wiesz… Teraz chętnie bym się odciął za to, co powiedziałaś w stołówce, ale nie mam w zwyczaju – stwierdził. - Szczególnie, jeśli chodzi o kobiety – dodał, następnie odwrócił głowę w stronę nauczycielki.
Bella uniosła brwi w zdziwieniu. Nie tego się spodziewała.

___________________________________________________________
Te powtórzenia mnie też dobijają. Starałyśmy się :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kamosoka
Człowiek



Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Wto 21:23, 15 Gru 2009 Powrót do góry

pierwsze, co mi przychodzi na myśl to:
"tylko nie Newton"
Ale ty jesteś mistrzem zaskakiwania, wiec pewnie da się to jakoś wytłumaczyć
Kto wie, może dzięki tobie spojrzę na niego z innej perspektywy:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Wto 21:34, 15 Gru 2009 Powrót do góry

hm, ciekawe...
mieszasz mi trochę w głowie i prawie lubię tego Newtona... kategorycznie mnie zaskoczyłaś... nie czytałam chyba nic twojego autorstwa... chyba nadrobię...

w tym rodziale niewiele się dzieje... uzyskujemy za to ciekawe informacje o tobie, droga autorko, ja też lubię Szekspira...

nie zaskoczyłaś charakterami postaci prócz uroczego Mike'a... ale zobaczymy jak to pociągniesz... jedno zaskoczenie mnie chyba wystarczy, żebym doczytała ff do końca :)

pozdrawia
kirke


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Masquerade
Dobry wampir



Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 1880
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 128 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pokój Życzeń

PostWysłany: Wto 21:37, 15 Gru 2009 Powrót do góry

Ja Szekspira lubię bardzo średnio. Jest zbyt popularny jak dla mnie. Ja wolę krwawe historie, obozówki, death metal i tego typu rzeczy. Ewentualnie Goethe. W poprzednim ficku było zbyt dużo mnie. W tym nie będę się ujawniała :P


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Donna
Dobry wampir



Dołączył: 02 Mar 2009
Posty: 664
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 77 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: from Six Feet Under

PostWysłany: Wto 21:39, 15 Gru 2009 Powrót do góry

Rozdział 1.
Byłam bardzo zaciekawiona gdy zobaczyłam trzecioosobówkę. Niedawno czytałam trzy mizerne teksty w trzeciej osobie i byłam zniesmaczona trójką. Aczkolwiek, gdy zaczęłam czytać, zobaczyłam pierwsze pięć linijek to wiedziałam, że piszesz - na tamtą chwilę - ładnie. Tak więc wciągnęłam się w czytanie. "Przesłuchiwanie" przez klasę było bardzo realistyczne - sama pamiętam swoje, tyle że byłam bardziej pewna siebie i byłaBYM wulgarna jakby ktoś szepnął "matoł".
Reasumując tą sytuację to już wiedziałam, że to nasza kochana Bella w dopingowanej wersji. Wstydliwa, cicha, dużo czytająca, inteligentna. Coraz bardziej uśmiechała mi się twoja trzecioosobówka. Była trochę jak obrona dla tych osób, które do tej osoby talentu nie mają. Jakbyś chciała powiedzieć - poprzez zbieżność sytuacji - "nie zniechęcaj się, można trafić na dobre opowiadania w trzeciej osobie". Tak więc przywróciłaś moją wiarę w osobę liczby trzeciej.
Angela, ponowny tuning starej postaci - bledsza, ładniejsza, cichsza.
Dosiadły się do jedzenia - czy co one tam robiły, plotkowania - i ładne opisy postaci. No i wiadomo, osoba trzecia... zachwyciła mnie teraz w tym momencie. To znaczy jak czytałam, stfu:D
A potem zobaczyła Bogów przy stolików... i doszły mnie najgorsze podejrzenia... zniszczyłaś całe opowiadanie... Zmierzch w wersji OOC AU AH z dopingiem[uwydatnieniem] charakterów postaci.
Styl wydał mi się ładny, piszesz zgrabnie, potrafisz manewrować słowami i masz nietuzinkowe słownictwo warte uwagi. Radzisz sobie z trzecioosobówką i wiadomo że wiesz, co piszesz. Nie wahasz się, nie wielokropkujesz i mijasz zgrabnie wszystkie możliwie trudne dla niektórych zdania. Czyta się lekko, mając to miłe uczucie, że tekst jest dobry. Taki wiesz, dobry. Jedyne czego mi zabrakło to jakieś śmiechy - na przykład rechot Jessici [tylko bardziej subtelnie] półkawał czy coś. A tak stworzyła się jakby błonka takiego... jak by to określić... patrzenia przez ekran. Za mało emocji, ale w końcu osoba trzecia... po prostu... nadrób komizmem albo czymś innym, akcją lub no nie wiem, czymkolwiek. Znajdź coś.

Rozdział 2.
Kiedy przeczytałam o pięciu facetach, upadło mi ciastko. Tak, uratowałaś swoje opowiadanie po tragicznej końcówce [domyślnie] poprzedniego. Pierwsza myśl - pięć Cullenów? Nie, to sen.
Pięć nie-Cullenów też dobrze. Czy ty legniesz ku Mick'owi? Trochę to niespotykane, ale za to sam plus. Jestem ciekawa, co z tego wyniknie. A ponieważ obie mamy mnóstwo pomysłów, to może pozostawie moją ciekawość i wyobraźnię dla siebie a poczekam na następny rozdział.
Powtorzenia cię dobijają? E tam, ja żadnego nie zauważyłam. Jak już mówiłam, bardzo dobrze radzisz sobie z trzecią osobą i różnorodność twojego słownictwa jest na tyle dobra, że jak raz na jakiś czas zrobisz powtórzenie, to nikt nie zauważy.
Ponownie chcę wychwalać twój styl. Słownictwo i jeszcze raz slownictwo - piszesz ładnie. Opis sonetów był dobry, no i słownictwo, bardzo dobre. Piszesz płynnie, twój tekst jest jak płynięcie z prądem - nie dość że przebrniesz szybko, to jeszcze wszystko z podrózy zapamiętasz. Ponownie wychwalam twój styl, naprawdę, czyta mi się świetnie - choć może to dlatego, że dawno żadnej książki do ręki nie wzięłam, lecz same ff, no ale nie zmienia to faktu - czytało mi się dobrze.
Ja wiem, słodzę, ale co poradzić? Nie mogę nie słodzić. Przepraszam, wybacz mi, nie obleję cię kubłem zimnej wody. Podobało mi się.
Nie wiem dokąd zmierzasz, w jaką stronę. Tytuł mnie intryguje. Zamiana miejsc? Chodzi o transfer Edward - Mike? A może to Mike stanie się ten do dupy a Bella ta sławna? Albo, albo.. nie wiem. Nie mam pojęcia. Jestem ciekawa co dalej z tego wyniknie.
I co Bella rozumiała przez:
Cytat:
Bella uniosła brwi w zdziwieniu. Nie tego się spodziewała.

To znaczy, że nie spodziewała się, że jej się nie odgryzie? Czy takiej reakcji na czytanie tych sonetów? Bo ja nie wiem, to pasuje po trochu do całej sytuacji.
Nie wiem czy komentarz był konstruktywny bo na żywca pisałam, ale wiem, że przypomina pączka z podwójnym lukrem, polewą i okruszką. Czekam na następny rozdział. I jestem naprawdę ciekawa co ty z tym ffem zrobisz. Bo jakoś tak... przyszłość tego tekstu wydaje mi się zwyczajna jesli chodzi o pomysł. Ale wątpię, żeby tak było. Czekam na olśnienie z twojej strony i pozdrawiam,
stara kumpela z forum, Alicee :D

Edit i Offtopic. Widzę, że obie mamy w avatarach postacie z Herosów. Oglądasz, lubisz?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Donna dnia Wto 21:40, 15 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Masquerade
Dobry wampir



Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 1880
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 128 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pokój Życzeń

PostWysłany: Wto 21:58, 15 Gru 2009 Powrót do góry

Jeśli chodzi o cały ff, to podejrzewam, że będę go pisała następne stulecie, bo będzie wiele wątków, a chcę, żeby to wszystko miało ręce i nogi. FF to taka będzie mix-mieszanka tego, co było do tej pory. Więc całość będzie wydawała się parodią, momentami tak też będzie, ale każdy rozdział będzie raczej wyglądał normalnie, czasami z lekką nutką dramatyzmu, wszystko się wyjaśni. Ciekawa jestem tylko, kto - poza CoCo - pozostanie ze mną przy tym opowiadaniu, bo mam zamiar je skończyć. A że ja dobra matka jestem, to dzieci nie porzucam :D

Co do Herosów, to tak. Uwielbiam i jestem w siódmym niebie, patrząc na Sylara (Zachary'ego ewentualnie Very Happy). Mniejszą cząsteczkę mojego serduszka zajmuje Ventimiglia, chociaż zrobił się mdły jako Peter.

Obiecuję, Alicee, że wezmę się za Twoje opowiadanie, które - notabene - chwilę temu przeglądałam tak z grubsza Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
bluelulu
Dobry wampir



Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 974
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 85 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hueco Mundo

PostWysłany: Śro 20:54, 16 Gru 2009 Powrót do góry

A ja lubięę takie opowiadania , po pierwsze nasze , nasze , polskie - autorskie! *Koniec z przesadzonym patriotyzmem. * Wiem , że opowiadanie skłania nas do jednego ... z obślizłych łap Newtona uratuje ją , podpowiem ... Edward. Albo, albo nie i jeszcze totalnie nas zaskoczysz.

Um, wkroczyłam na teren opowiadania dopiero po przeglądnięciu postów, nie pamiętam Twoich innych opowiadań , bynajmniej do głowy wrył mi się avatar - Sylar ( ale oglądałam tylko do drugiego sezonu herosów dla Milo Ventimigli ;p )

Przy "wkroczeniu bogów" pomyślałam o bandzie wilkołaków. A tutaj Mike i Tyler?! Łeee. ;p Zaprzeczam sama sobie, ale jeśli będzie się do niej dobierał Mike niech Bells uratuje ktokolwiek nawet James... Eddie. Wszystko jest lepsze niż Mike N! Mam dreszcze jak wymawiam imię na "M" ;p

Czy ja znów komentuje niekonstruktywnie? Ah , tak.

Przepraszam.
Nie wiem czemu , czasami zdania są oporne, czasami lekko aż odlatuje. Przynajmniej takie coś odczuwam przy czytaniu. Nie jestem betą i chwała im , za prace którą wykonują. Nie brakuje mi niczego, nie pamiętam czy mam jakieś "Twoje" porównanie.

Dobrze się zaczyna już dwa rozdziały a nie pojawił się Eduardo i Bella z szczęką u samej podłogi ( oczywiście na jego widok )

Rosalie mi zgrzyta, znów jest suczą ;p lubię tę sucz! Sukowata sucz jest świetna! ;p


A pojawi się wielmożny Jacobek? Obiecujesz wiele wątków , wplecionych , dodanych etc. Oczekuje na nowy rozdział, bo niby zaczyna się jak zwykle Bella + lekcja biologii ale równanie nie jest prawdziwe : Gdzie jest Ed? ;p

przepraszam za siebie, to przez ten plan - wstawanie na 7:10 do szkoły powoduje ,że JUŻ nie myślę o tej godzinie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez bluelulu dnia Śro 20:57, 16 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Tisamonek
Nowonarodzony



Dołączył: 29 Lis 2009
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 22:47, 16 Gru 2009 Powrót do góry

more more more. komentarz nie jest wymagany tylko faster plx. OFc zaje***te opowiadanko. Oby tak dalej. No i owiele lepsze odanilow i demonow, tam na, nie dokonczylem XD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin