FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Asystentka Księcia [T] [NZ] [+16] R.12 10.02 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
IssaBella
Wilkołak



Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 129
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 14:30, 19 Lip 2011 Powrót do góry

kolejny rozdział Wink fajnie
a wiec Edward z aroganckiego dupka, zmienił się w potulnego, grzecznego baranka ;P
James... hmm? ciekawa jestem w jaki sposób namiesza, i co zrobi Belli, bo coś na pewno się stanie (tak myśle)

czekam na kolejny rozdział
pozdrawiam
a i dzięki za info Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ronniie
Nowonarodzony



Dołączył: 20 Cze 2011
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 3/3
Skąd: z chatki za siedmioma górami.

PostWysłany: Śro 8:35, 20 Lip 2011 Powrót do góry

baaaardzo podoba mi się postać Emmetta :D powiem szczerze
wystraszyłam się jak pojawił się Jackob, boję się że nieźle zamiesza
będę tu zaglądać i czekam na dalsze tłumaczenie ;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
rainbows
Wilkołak



Dołączył: 20 Lut 2010
Posty: 243
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: tam gdzie Oliver J.,Chad M.,Sean F. tam i ja xD

PostWysłany: Pon 17:02, 25 Lip 2011 Powrót do góry

Witam i zapraszam na 9 rozdział :)
Co do zmiany daty, nie mam na to wpływu,bo to nie ja zakładałam temat.

[link widoczny dla zalogowanych]

Miłego czytania!

Rozdział 9

beta: scarlett13

PWB

- Więc jaki jest plan na dzisiaj, Bello? – zapytał mnie Edward, kiedy siedzieliśmy na tyłach jego limuzyny. Wyjaśnił mi, że kiedy pojawiał się publicznie, musiał w niej jeździć, ale nadal czułam się niespokojna w otoczeniu tego luksusu.
- Wracamy do tego samego szpitala, który otworzyłeś kilka miesięcy temu, żeby zobaczyć jak funkcjonuje. Odwiedzisz kilka oddziałów. – wyjaśniłam – Na miejscu będzie także kilku reporterów i fotografów, ale wystarczy, że odpowiesz na parę pytań na temat szpitala i to wszystko.
- Brzmi całkiem łatwo. Które oddziały mam odwiedzić?
Wzruszyłam ramionami – Które chcesz. Masz jakieś ulubione? – spytałam.
Uśmiechnął się. – Odwiedźmy oddział dziecięcy.
Odwróciłam od niego wzrok, ukrywając uśmiech. Zawsze chciałam zobaczyć jak Edward zachowywałby się przy dzieciach. Znając go, prawdopodobnie byłby tym słodkim chłopakiem jakim był zawsze.
- Co? - Zapytał, przyglądając mi się podejrzliwie.
- Nic – składałam. Edward o tym wiedział, na szczęście odpuścił.
Na chwilę wyjrzał przez okno, jakby myśląc nad czymś głęboko.
- Moja mama zawsze odwiedza oddział dziecięcy. Ma słabość do dzieci – powiedział nagle. – Myślę, że ma to związek z faktem, że straciła swoją siostrzyczkę kiedy była młodsza.
- Co? – zakrztusiłam się, całkowicie zaskoczona, że podzielił się ze mną tak prywatną informacją.
- Moja ciocia miała zaledwie rok kiedy umarła. Zespół Nagłej Śmierci Łóżeczkowej, znany także jako SIDS. Po prostu spała w swojej kołysce, moja babcia poszła sprawdzić czy wszystko z nią w porządku, a ona nie oddychała – Edward kontynuował, jego głos był odległy.
Usiadłam oszołomiona. Właśnie podzielił się ze mną czymś tak prywatnym, tak dla mnie osobistym i nie miałam pojęcia dlaczego zrobił to tak nagle. Jasne, byliśmy przyjaciółmi, ale dlaczego miałam wrażenie, że to było cos, czego nie mówi się nawet przyjacielowi?
- To musiało być trudne dla twojej mamy – powiedziałam cicho.
- Było – odpowiedział takim samym delikatnym tonem.
Kilka minut później byliśmy na miejscu i po tym kiedy Edward odpowiedział na kilka pytań rzuconych mu przez reporterów, byliśmy na oddziale dziecięcym, gotowi do naszej pierwszej wizyty.
Najpierw odwiedziliśmy chłopca o imieniu Thomas. Edward nalegał, żeby media nie szły za nim wewnątrz, aby dzieci nie czuły się przytłoczone, dlatego był tylko on i ja.
- Siema Thomas – powiedział Cullen. - Jestem Edward, a to Bella
- Cześć – odpowiedział nieśmiało chłopiec. Leżał na swoim łóżku z lewą nogą oraz ręką w gipsie.
Usiadłam na krześle przeznaczonym dla gości i obserwowałam ich interakcje z uśmiechem na twarzy
- Jak się zraniłeś? – Edward zapytał łagodnie.
- Spadłem z roweru – odpowiedział mu.
Cullen zaśmiał się i rzucił na mnie okiem – To brzmi dokładnie jak coś, co zrobiłaby Bella.
Zarumieniłam się. Tak właściwie, spadłam z roweru kiedy miałam dziewięć lat, na szczęście nie doznałam tak poważnych obrażeń jak Thomas. – Hej, nie jest ze mną aż tak źle - broniłam się.
- Mam nadzieje ,że nie jesteś tak niezdarny jak ona – Edward powiedział do Thomasa, jego ciało trzęsło się ze śmiechu.
Chłopiec uśmiechnął się.
- To twoje autka? – Spytał nagle Cullen, chwytając kilka zabawek, które leżały na stole obok niego.
- Taak, lubię samochody
- Ja też. Mam dwa - Volvo i Vanquish’a.
- Wow – powiedział Thomas z podziwem.
Słuchałam jak rozmawiają o samochodach To było dosyć przygnębiające, że dzieciak, który był młodszy ode mnie o dziesięć lat, wiedział więcej o typach aut niż ja.
Edward był bardzo towarzyski i łatwo rozmawiało mu się z tym chłopcem, śmiał się i rozmawiał z Thomasem, jakby znali się od lat. To było tak, jakby maluch nawet nie myślał o nim jako o dorosłym, był dla niego kolejnym dzieckiem. I kiedy Edward na niego spojrzał, błysk w jego oczach rozświetlił jego twarz.
Kiedy w końcu musieliśmy zostawić Thomasa, mimo jego protestów, szliśmy korytarzem do następnego dziecka.
- Wiesz, że nie lubię kiedy milczysz – stwierdził Edward.
- Dlaczego? – spytałam, zmieszana.
- Chciałbym wiedzieć, co dzieje się w twojej głowie, o czym myślisz w danej chwili.
- Przecież mówię ci, o czym myślę.
- Przedstawiasz ocenzurowaną wersję — powiedział z wyrzutem.
- Nie chciałbyś wiedzieć, jaka jest prawdziwa — wymamrotałam, zanim powiedziałam głośniej - Byłeś taki miły dla tego chłopca, nie uważałam cię za gościa, który czuje sie komfortowo wśród dzieci.
- Hej, nie jestem takim zimnym, nie czułym kolesiem za jakiego wszyscy mnie uważają – zażartował.
Szliśmy dalej korytarzem, kiedy poczułam, że jego palce ocierają się o moje. Doświadczyłam ponownie tego samego wstrząsu elektrycznego. Myślę, że Edward też to poczuł, ponieważ szybko zacisnął pięść, po czym ją rozluźnił, powoli biorąc moją dłoń w swoją.
Spojrzałam w dół na nasze złączone dłonie i zarumieniłam się, zacieśniając uścisk.

PWE
Jej mała dłoń idealnie leżała w mojej i chciałem by została tam na zawsze.
Kiedy moje palce otarły się o jej, znowu poczułem ten wstrząs, jakby porażenie prądem. Byłem pewien, że Bella też to poczuła, kiedy usłyszałem jak z trudem łapie powietrze. Ostrożnie chwyciłem jej dłoń, dając dziewczynie możliwość zabrania, jeśli by chciała, ale tego nie zrobiła. Zamiast tego, spojrzała w dół, rumieniąc się i zacieśniając uścisk.
Uśmiechnąłem się do niej, moje serce podskoczyło. Tak długo tęskniłem za jakąś formą fizycznego kontaktu z nią a teraz trzymaliśmy się za ręce, jakby to była najbardziej naturalna rzecz na świecie.
Dotarliśmy do następnego oddziału i niechętnie puściłem jej rękę, otwierając drzwi, żeby zobaczyć mała dziewczynkę, nie starszą niż osiem-dziewięć lat. Siedziała na łóżku, wyglądając przez okno w dal.
- Cześć – powiedziałem delikatnie. – Nazywam się Edward, a to moja przyjaciółka Bella.
- Cześć, nazywam się Marie – odparła nieśmiało.
- Mam na drugie imię Marie - Oznajmiła Bella, siadając na brzegu jej łóżka.
- Naprawdę? – spytałem.
- Co w tym takiego zabawnego? – rzekła obronnie.
- Nic. Nie wiedziałem o tym.
- W takim razie, jakie jest twoje drugie imię, Panie Cullen?
Skrzywiłem się na to pytanie – Anthony – odpowiedziałem. Nienawidziłem mojego drugiego imienia.
Zachichotała, po czym odwróciła się do Marie. – A twoje?
- Christine – powiedziała cicho.
- Marie Christina. To naprawdę piękne imię – skomplementowała Bella.
Obserwowałem jak dziewczyny rozmawiają. Bella była tak miła i opiekuńcza, bardzo przypominała mi moją matkę. Była jak anioł zesłany z nieba.
- Bello, może zostaniesz tutaj z Marie, a ja pójdę odwiedzić inne dzieciaki – zaproponował.
- Jesteś pewien? – spytała z niepokojem.
Skinąłem głową. – Mam też kilka innych spraw, którymi muszę sie zająć
Uśmiechnęła się a Marie pomachała mi kiedy wychodziłem.
Poszedłem do szefa szpitala, aby przekazać darowiznę. Moja rodzina zawsze upewniała się, że ofiarowaliśmy pieniądze na miejsce, które jedno z nas odwiedzało.
Dzień zbyt wcześnie zbliżał się do końca.
- Myślę, że poszło dobrze –powiedziała Bella radośnie.
- Bardzo – odparłem z zamyśleniem.
Kiedy wróciliśmy, natychmiast zostaliśmy zaatakowani przez Alice, która od razu chwyciła ramię Belli.
- Alice, gdzie zabierasz moją asystentkę?
- Potrzebuję jej pomocy. Angela jest chora a Rose jest gdzieś z Emmettem – zawołała przez ramię, odciągając protestującą Belle.
Westchnąłem. Nie było sposobu żeby ją zatrzymać.
Wróciłem powoli do mojego pokoju i z zaskoczeniem ujrzałem w nim Jaspera.
- Jazz, co ty tutaj robisz?
Uśmiechnął się z zażenowaniem –Alice wykopała mnie z naszego pokoju, mówiąc, że dopóki nie zamierzam pomóc w planowaniu ślubu Rose, lepiej, żebym się stamtąd wynosił.
Roześmiałem się; bez wątpienia moja siostra pozwalała sobie z nim na wiele.
- Muszę z Tobą porozmawiać, Jazz – Powiedziałem, siadając naprzeciw niego.
- O co chodzi? – zapytał.
Odetchnąłem głęboko zanim odpowiedziałem – Myślę, że zakochałem się w Belli.
Na pewno nie byłem gotowy na jego reakcje. Jasper wybuchnął śmiechem.
- Co cię tak śmieszy? – zapytałem poirytowany.
- Ty myślisz. Słowem kluczowym jest tutaj myśleć. Edwardzie, przecież to oczywiste, że ją kochasz.
- W porządku, kocham ją – westchnąłem. – Ale nie mam pojęcia co z tym zrobić. Tym bardziej, że nie wiem czy ona czuje to samo.
- Boże – Powiedział Jasper, potrząsając głową. – Wy dwoje jesteście strasznie nierozgarnięci. Dlaczego po prostu nie możecie tego przyznać, wreszcie się zejść i uchronić wszystkich od zastanawiania się, kiedy się spikniecie. Widziałeś w jaki sposób ona na Ciebie patrzy? Słuchaj, jeśli naprawdę ją kochasz, znajdziesz sposób żeby jej powiedzieć. Jesteś bystry Edwardzie, po prostu pomyśl o czymś miłym i romantycznym. Zapewniam Cię, że jej się to spodoba. Znając Belle, nie będzie chciała niczego ekstrawaganckiego.
- Masz racje, tak myślę. Dzięki Jazz – westchnąłem, przebiegając ręką po już i tak niesfornych włosach.

PWB
- Jezu, Alice, jeśli ten wysiłek jest na wesele Rose, nie umiem sobie wyobrazić jak zamierzasz zorganizować swój – powiedziałam.
Jeszcze raz byłam w pokoju Alice, robiąc – zgadliście – więcej ślubnych planów.
- Ale to marzenie każdej dziewczyny, żeby mieć wielki ślub
- Nie moje – mruknęłam. Alice zignorowała mnie i dalej podskakiwała w górę i w dół z podnieceniem.
Po kilku chwilach ciszy, niepewnie ją przerwałam. – Alice, czy mogę z Tobą o czymś porozmawiać?
- Jasne, o co chodzi?
Zarumieniłam się, nie chcąc tego przyznać. – Myślę, że zakochałam się w Edwardzie – wreszcie wymamrotałam. W porządku, zakochałam się w nim, ale przyznać to na głos, usłyszeć te słowa wychodzące z moich ust, było czymś, o czym nie myślałam, że powiem.
Alice zapiszczała, po czym przytuliła mnie mocno. –Wiedziałam! – krzyknęła.
- Czekaj, co masz na myśli, mówiąc, że wiedziałaś o tym?
- Bello, szczerze, myślisz, że jestem ślepa? Że ktokolwiek z nas jest? Przecież to oczywiste po sposobie w jaki na siebie patrzycie i tak dalej. Jak to mogło by być cos innego niż miłość?. Powiedziałaś mu?
- Oczywiście, że nie. Boje się jak zareaguje
- Mój brat za tobą szaleje, ale znając go, on także tego nie powie, ponieważ boi się jak ty zareagujesz
Milczałam przez chwilę, przetwarzając jej słowa.
- Więc myślisz, że Edward czuje to samo co ja?
- Och tak, oczywiście. Jak mogłoby być inaczej?– odpowiedziała natychmiast - Kiedy się domyśliłaś?
- W pewien sposób zaczęłam zdawać sobie z tego sprawę dzisiaj. Szkoda, że nie widziałaś go dzisiaj w szpitalu, Alice. Był taki miły dla wszystkich dzieci i w tym momencie naprawdę wyglądał jak książę.
Uśmiechnęła się. – Więc kiedy zamierzasz mu powiedzieć?
- Nie wiem. Wciąż obracam w głowie tą myśl.
I pomyśleć, ze zakochałam się w Edwardzie Cullenie. Potrzebowałam jednak czasu, by to przemyśleć i rozważyć, że on być może czuje to samo co ja.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez rainbows dnia Pon 17:09, 25 Lip 2011, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
IssaBella
Wilkołak



Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 129
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 18:05, 25 Lip 2011 Powrót do góry

no i kolejny rozdział Wink
bardzo mi się podobał lubię sceny Edwarda z dziećmi ;P zmienia się wtedy nie do poznania.
Jedno kocha się w drugim i obawia się reakcji tego drugiego. I to jest fajne :)
Ciekawa jestem jak sobie powiedzą o tym co do siebie czują, w jakiej scenerii.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
valentin
Zły wampir



Dołączył: 03 Kwi 2010
Posty: 426
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pon 22:42, 25 Lip 2011 Powrót do góry

Bardzo dziękuję za kolejny rozdział :)No tak, skoro nie zakładałaś tematu to nie masz na to wpływu, więc ja się nie czepiam :)
Co do rozdziału....
Ja oczywiście się rozpłynęłam, bo ja uwielbiam dzieci! :)
Jak pracę z dziećmi także wybrałam sobie formę wolontariatu ale wracając do rzeczy. Ta dwójka przynajmniej już zna swoje uczucia, a kiedy oficjalnie pozna uczucia tej drugiej osoby???
Oczywiście uśmiech nie schodził z mojej twarzy czytając scenę z rozmową Edwarda i Tomasa, oraz to jak przypiekł żartobliwie przy tym Belli. Ale cóż widać, dziewczyna nie jest mściwa :)
Jeszcze raz bardzo dziękuję :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Deuan
Nowonarodzony



Dołączył: 04 Maj 2011
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Wto 10:47, 26 Lip 2011 Powrót do góry

Boże rozdziały cudowne, a Edward wśród dzieci w szpitalu po prostu bosko rozmarzłam się i oniemiałam z zachwytu.Jeszcze raz dziękuje za wiadomość ;D Tylko proszę nie przerywaj tłumaczenia :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Olencjaa
Gość






PostWysłany: Wto 14:46, 26 Lip 2011 Powrót do góry

Czytałam to opowiadanie po tym, jak pierwsza osoba przestała go tłumaczyć, ale szczerze mówiąc zdziwiłam się, a zarazem ucieszyłam, że ktoś postanowił wznowić tłumaczenie i mam nadzieję, że nareszcie doczeka się ono szczęśliwego końca. Widać w Edwardzie postępy, jakie w nim zaszły po tym, jak dane mu było spotkać Bellę. Wcześniej nie do końca zdawał sobie sprawy, jaką ważną rolę odgrywa w życiu całego miasta, no bo wkońcu jest królem to do czegoś zobowiązuje, prawda i cieszę się, że wkońcu to sobie uświadomił. Moment, w którym oboje wybierają się do szpitala i odwiedzają odział dziecięcy uświadamia mi, że Edward tak naprawdę jest małym chłopcem, który musi wypełniać obowiązki nie jednego dorosłego z czym sobie bardzo dobrze radzi przy pomocy Belli. No i nareszcie punkt kulminacyjny - oboje uświadomili sobie co do siebie tak naprawdę czują teraz tylko czekać, aż wyjawią przed sobą prawdę i bez żadnego skrępowania czy też wstydu będą otwarcie przed sobą ukazywać uczucia.
Dziękuję za chęci w podjęciu się tego tłumaczenia i że dane mi jest poznać dalsze losy bohaterów. Życzę Ci weny w tłumaczeniu, którą widać w tekście, jak na moje oko nie ma w nim żadnego błędu, a nawet jeśli jest to moje oko go nie wyłapało.
Pozdrawiam, Olencjaa i z niecierpliwością czekam na kolejny chap A.K.
rainbows
Wilkołak



Dołączył: 20 Lut 2010
Posty: 243
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: tam gdzie Oliver J.,Chad M.,Sean F. tam i ja xD

PostWysłany: Wto 19:50, 09 Sie 2011 Powrót do góry

Witam :)
I zapraszam na 10 rozdział

Ech, kolejna konferencja prasowa.

Wiedziałam, że Edward ich nienawidził, ponieważ nie miał najlepszych doświadczeń z mediami. A teraz, gdy się zmienił, pytania jakimi zasypywali go reporterzy, zawsze nieuchronnie powracały do jego ‘przemiany’. Wiem, że próbowali pokazać, że Cullen był takim samym facetem jak przedtem, ale to nigdy nie działało.

A to zajmowało wiele pracy, żeby zaplanować jedną z takich konferencji. Trzeba było zawiadomić
gazety i telewizje, następnie rozpocząć weryfikacje danych ludzi ( ponieważ należy się upewnić czy ci
ludzie nie są terrorystami lub czymś w tym rodzaju), zatwierdzić listę pytań, jakie mogę zostać
zadane, lista jest długa.

Siedziałam z tyłu sali. Edward stał na scenie, odpowiadając na pytania o tym czy o tamtym. Miałam potworny ból głowy, który nie chciał odejść, więc nie byłam zbytnio skupiona. Powinnam zwracać uwagę na to, co było mówione, ale byłam bardzo zmęczona a mój mózg po prostu nie funkcjonował.

Zamknęłam oczy, próbując odpłynąć myślami, choć wiedziałam ,że konferencja może się skończyć w
każdej chwili.

- Izabella Swan?- usłyszałam głos dochodzący z boku.

Obróciłam się, żeby zobaczyć Jamesa siedzącego obok mnie.

- Och, cześć. James, prawda? Przyszedłeś do mnie razem z Jake’m w zeszłym tygodniu.
- Zgadza się. Miło cię widzieć, Isabello.
- Bello- poprawiłam.
- W takim razem Bello. Przepraszam, że byłem taki chamski ostatnim razem.
- Hmm, w porządku.
- Po prostu byłem zaskoczony, że jesteś asystentką Księcia Edwarda.- Powiedział, spoglądając na
niego z dziwnym wyrazem twarzy.
- Podjęłam pracę mniej więcej miesiąc temu- odpowiedziałam.

Nie lubiłam rozmawiać z Jamesem. Sposób w jaki na mnie patrzył był… przerażający. W podobny sposób Mike gapił się mnie przez cały czas, sprawiając, że czułam się jak na wystawie w zoo. Jak powiedziałam, to było przerażające.

- W każdym razie, jestem pewien, że wiesz o czym w rodzaju kolacji, która odbędzie się za tydzień.
To coroczny zwyczaj Parlamentu, obchodzony od kiedy został on po raz pierwszy założony.
-Tak pomagałam w przygotowaniach – Alice tym razem naprawdę zamierzała przesadzić. Kochała każdy pretekst, który umożliwiał jej zaplanowanie jakiejś imprezy, nawet jeśli nie miałam pojęcia jak znajdowała czas, żeby to zrobić, również z powodu organizacji wesela Rosalie i tak dalej. I naprawdę było mi żal Angeli, z pewnością ma przed sobą trudny czas.
- Cóż, zastanawiałem się czy chciałabyś tam ze mną pójść
Gapiłam się na niego oszołomiona. – Masz na myśli randkę?!
- No tak
- Przykro mi, ale nie mogę
Jego oczy zamigotały w kierunku Edwarda, który właśnie schodził z podestu.
- Idziesz z kimś innym?
- Nie – powiedziałam szybko. – Po prostu..

James złapał mnie za nadgarstek . – Idziesz z nim? Z Edwardem?
- Puść mnie! – Próbowałam wyrwać rękę jego uścisku, ale był zbyt silny. – Proszę – szepnęłam żałośnie.
Uśmiechnął się złowrogo, zacieśniając uścisk jeszcze bardziej.
- Puść ją – powiedział wściekły głos za jego plecami.
James opuścił moją rękę, jakby była gorącym żelazem i obrócił się
- Edward- rzekł serdecznie.
- Wynoś się stąd albo zawołam strażników- Powiedział Edward, jego głos ociekał jadem.
Mężczyzna spojrzał na mnie ostatni raz, po czym zniknął.
Cullen podbiegł do mnie i wziął za rękę – Boli cię? – zapytał.
- Nie – szepnęłam.
Sprawdził to, trzymając moją dłoń delikatnie – Będziesz miała kilka siniaków, ale to wszystko. Tak mi przykro Bello.
Spojrzałam na niego. - Za co ty mnie przepraszasz?
- Powinienem cię chronić, ale nie mogłem.
Chwyciłam jego twarz obiema rękami i odwróciłam do mnie, spoglądając w te przenikliwe, zielone oczy. – Edwardzie Cullenie, posłuchaj mnie. To nie twoja wina. Byłeś roztargniony i nie było sposobu, żebyś mógł wiedzieć, co chce zrobić James. Nie waż się obwiniać.
- Skoro tak mówisz..
- Tak mówię
- Tak jest, Proszę Pani – uśmiechnął się szeroko.
Puściłam jego twarz, kiedy powiedział – Lepiej wracajmy do zamku. Mój ojciec zajmie się resztą konferencji.
Dotarliśmy do samochodu , po czym ruszyliśmy z powrotem. Spojrzałam na swój nadgarstek, sprawdzając go. Teraz nie bolał już tak bardzo, kiedy Edward owinął zimne ręce wokół niego.
- Więc co chciał od ciebie James? – zapytał.
- Nic – mruknęłam, odwracając wzrok. Wiedziałam, że jeśli bym na niego spojrzała, straciłabym tok mój myślenia i powiedziała mu wszystko czego chce.
Zapadła między nami cisza, zanim przerwał ją Edward
- Bello, wiesz o tej kolacji Parlamentu za tydzień?
- Tak… - powiedziałam powoli. Z jakiegoś powodu Cullen wydawał się zdenerwowany.
- Cóż, jako książę, tak jakby muszę z kim iść i nie ma nikogo z kim chciałabym pójść, oprócz ciebie. Czy zechcesz mi towarzyszyć na kolacji, Panno Swan? – powiedział w pośpiechu.

PWE

Kosztowało mnie wiele wysiłku, żeby nie uderzyć Jamesa tu I teraz. Ale to zrobiłoby scenę, a nie potrzebowałem więcej złego rozgłosu na mój temat.
Wszystko czego potrzebowałem to zabrać od niego Belle. Ta dziewczyna, fakt, że ona mnie potrzebowała, był powodem, dla którego nie ruszyłem za nim.

Z podium miałem dobry widok na wszystkich w sali. Zauważyłem, że Bella zajęła miejsce z tyłu, tego ranka mówiła mi, że nie czuje się dobrze. Chciałem, żeby wzięła sobie dzień wolnego, ale powiedziała, że da radę. Była zdecydowanie zbyt uparta dla jej własnego dobra W każdym razie, kiedy schodziłem ze stanowiska, pozwalając ojcu przejąć kontrolę, zauważyłem, że James z nią rozmawia. Z wyrazu jej twarzy, mogłem powiedzieć, że czuła się bardzo nieswojo w tej sytuacji. A jego twarz… to była twarz jaką widziałem wcześniej, kiedy rozmawiał z moją siostrą…
Szybko zszedłem ze sceny i obiegłem salę.
James chwycił nadgarstek Beli i szeptał jej do ucha, ale nie mogłem usłyszeć co mówi. Próbowała go zbyć, ale był zbyt silny.
- Puść ją – warknąłem.
James szybko puścił nadgarstek Belli i odwrócił się do mnie. Spojrzałem na niego z wściekłością. Jak taki zwyrodnialec jak on, śmiał w ogóle ją dotykać.
- Edward – powiedział.
- Wynoś się stąd albo zawołam strażników – rzekłem. To nie była tylko czcza groźba.
Spojrzał na nią ostatni raz, po czym zniknął.
Szybko podbiegłem do Belli, biorąc jej dłoń w swoją, dotykając ją delikatnie. Mój umysł krzyczał na mnie, żebym za nim poszedł i adrenalina zalewała moje ciało, ale starałem się skupić tylko na dziewczynie. – Boli cię?
- Nie – Szepnęła, krzywiąc się kiedy ją dotknąłem. Była okropnym kłamcą.
- Będziesz miała kilka siniaków, ale to wszystko. Tak mi przykro Bello.
- Za co ty mnie przepraszasz? – spytała zdziwionym tonem.
- Powinienem Cię chronić, ale nie mogłem – Powiedziałem wstydząc sie siebie. Chciałem ją chronić, żeby upewnić się, że nic złego jej się nie przydarzy, ale zawiodłem.
Chwyciła moją twarz i znalazłem się w sytuacji, że musiałem spojrzeć w jej czekoladowe oczy.
- Edwardzie Cullenie, posłuchaj mnie. To nie twoja wina. Byłeś roztargniony i nie było sposobu, żebyś mógł wiedzieć, co chce zrobić James. Nie waż się obwiniać siebie.
- Skoro tak mówisz…
- Tak mówię – powiedziała z naciskiem.
- Tak, Proszę Pani – uśmiechnąłem się szeroko, starając się rozjaśnić nastrój - Lepiej wracajmy do zamku. Mój ojciec zajmie się resztą konferencji. –rzekłem, wprowadzając ją z pokoju i prowadząc z powrotem do samochodu, zdesperowany, żeby ją stamtąd wyciągnąć.
- Więc czego chciał od ciebie James? – zapytałem w samochodzie.
- Nic – mruknęła, spoglądając w dół na swoje stopy. Nienawidziłem tego, że nigdy nie mówiła mi o czym myśli.
- Bello, wiesz o tej kolacji Parlamentu za tydzień? - zapytałem po chwili ciszy. No dalej Edwardzie, nie jest tak jak ostatnim razem, nie ma powodu, żeby cię odrzuciła.
- Tak…
- Cóż, jako książę, tak jakby muszę z kim iść i nie ma nikogo z kim chciałabym pójść, oprócz Ciebie. Czy zechcesz mi towarzyszyć na kolacji, Panno Swan?
Przygryzła lekko wargę, mówiąc – Chcesz żebym z tobą poszła?
- Cóż, myślę, że to jest definicja ‘towarzyszenia komuś’ – drażniłem się z nią.
Ale ona się wtedy uśmiechnęła. – Bardzo chętnie z tobą pójdę Edwardzie
Bella powiedziała tak, do mnie.
Poczułem, jakbym był zupełnie inną osobą, odmienioną przez Belle. Czy to za sprawą mojej miłości do niej?
Chwyciłem jej dłoń i uniosłem ją do ust.
- Dziękuję, nawet nie masz pojęcia jak wiele to dla mnie znaczy.
Zarumieniła się i a ja niepewnie przesunąłem rękę, żeby dotknąć jej twarzy. Rumieniec przywodził na myśl róże na tle jej bladej skóry.
- Jesteś taka piękna i nie mogę się doczekać , żeby zobaczyć jak będziesz wyglądać na kolacji.

Otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale nie wydała z siebie żadnego dźwięk. Wyglądało to jakby usiłowała sobie przypomnieć, co chciała powiedzieć. Czy ja to spowodowałem, czy jak to raz określiła ‘oczarowałem’ ją?
W tej chwili przerwał nam kierowca, otwierając drzwi. Odskoczyliśmy od siebie a ja szybko wysiadłem z samochodu, wyciągając dłoń, by pomóc Belli, na co pozwoliła. Chciała odsunąć swoją rękę, kiedy już wysiadła, ale zacieśniłem uścisk. Nie było mowy, że tak szybko ode mnie ucieknie.
- Bella, wróciłaś! – krzyknęła czarno- biała plama, gdy pobiegła w kierunku Belli i mocno ją objęła.
- Alice, proszę przestań ją napastować – powiedziałem ze znużeniem.
- No no Eddie, wiesz, że to nie fair, że spędzasz cały swój czas z Bellą, a my nie. Naucz się dzielić - zganiła go

Owinąłem ramię wokół talii Belli, mówiąc – A co, jeśli nie chcę się dzielić?
Zarumieniła się jeszcze bardziej, ale nie zrobiła nic, żeby przede mną uciec, zamiast tego pytając Alice co chciała.

-Cóż, w związku ze zbliżającą się w ten weekend kolacją i tak dalej, wszystkie musimy mieć sukienki, a ty – Powiedziała, okrążając mnie. – potrzebujesz garnituru. Wiem, że nie myślisz o tych rzeczach, aż do ostatniej chwili, ale tym razem masz gościa (randkę, osobę towarzyszącą?) i będziecie wyglądać tak ładnie, jeśli się dopasujecie.
- Hmm, Alice? Skąd wiedziałaś, że ja i Edward idziemy razem - spytała Bella.
Nie odpowiedziała na pytanie, zamiast tego, jak zawsze, odciągając ją ode mnie, wykrzyknęła ponad jej ramieniem – Nie zapomnij garnituru!
Potrząsnąłem głową w niedowierzaniu. Siostry.

PWB

W ciągu kilku minut, zaciągnęła mnie do swojego pokoju, zawołała służącą, żeby znalazła Rosalie i posadziła mnie na łóżku, podczas gdy ona wyciągnęła kilka sukienek z jej garderoby. Można by się zastanawiać, dlaczego potrzebowała tylu sukienek, ale z drugiej strony, przecież była księżniczką.

Usłyszałam pukanie do drzwi i otworzyłam je, widząc Rosalie, wyglądającą tak oszałamiająco jak zawsze.
- Cześć Bella – powitała mnie – Czy Alice jest w swojej garderobie?
Skinęłam głową i wskazałam na ogromną garderobę siostry Edwarda, gdzie można było zobaczyć jak różne sukienki wylatywały i lądowały na łóżku.
- Rose, czy to ty? – zawołała – Musimy znaleźć idealną sukienkę dla Belli
- Myślałam, że nie chcesz iść – Powiedziała Rosalie, obserwując mnie.
Wzruszyłam ramionami, nie chcąc odpowiadać na niezręczne pytania o Edwarda. Szczerze mówiąc, wciąż starałam się to zrozumieć. Myśl, że mam z nim randkę wydawała się niemal… surrealistyczna.
W ogóle się tego nie spodziewałam. To po prostu zdawało się moim dniem, w którym ludzie zapraszali mnie na randki.
Jedyny problem w tym, że nie chciałam, żeby moje uczucia do niego stały się silniejsze, a ta kolacja była prawdopodobnie najgorszą rzeczą, żeby tak się stało.

-Już nie, nasza mała Bella ma randkę – powiedziała Alice radośnie
Rosalie snapped around to stare at me, - Z kim?

Odwróciłam wzrok, zanim opowiedziałam tak obojętnie, jak tylko potrafiłam. – Z Edwardem

Gapiła się na mnie przez chwilę, zanim wybiegła i dołączyła do Alice w garderobie.

Usiadłam na łóżku, wpatrując się w sufit. Słyszałam jak dyskutują, która sukienka wyglądałaby na mnie najlepiej, która najbardziej spodobałaby się Edwardowi i tak dalej. Normalnie, poprosiłabym je, żeby się nie wysilały, ale naprawdę chciałam dla niego dobrze wyglądać.
- Okay, zawęziłyśmy wybór do trzech sukienek I możesz wybrać którą chcesz - Powiedziała Alice, rzucając mi pierwszą kreację.
Pierwsze dwie w ogóle na mnie nie pasowały. Bardziej nadawały się dla osób takich jak Alice czy Rosalie.
Wślizgnęłam się w ostatnią sukienkę i wyszłam, żeby dziewczyny mogły zobaczyć. Sapnęły i przybiły sobie piątki, kiedy mnie zobaczyły.
- Ta jest idealna – rzekła Alice.
- Edward będzie miał problem, żeby utrzymać ręce przy sobie przez całą noc- dodała Rosalie, sprawiając, że się zarumieniłam

Musiałam przyznać, ta sukienka naprawdę mi się podobała. To była piękna, długa do ziemi, szafirowa, wiązana na szyi sukienka wykonana z satyny, która otulała moje ciało jak rękawiczka, podkreślając te niewielkie krągłości, które posiadałam. Na jednym z ramiączek były umocowane dwie róże a w dół aż do brzucha rozciągał się wzór z róż i liści (link to sukienki: [link widoczny dla zalogowanych] )
- Okej, przekonałyście mnie – uśmiechnęłam się.
Zapiszczały radośnie i zaczęły omawiać buty i fryzurę i wszystko inne, co będzie mi potrzebne

Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze, rozmyślając. Miałam wrażenie, że ten wieczór będzie bardzo interesujący.


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
IssaBella
Wilkołak



Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 129
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 20:46, 09 Sie 2011 Powrót do góry

a więc...
James to pewnie jakiś psychol :) i już coś kombinuje w stosunku do Belli
ciekawi mnie co się wydarzy na przyjęciu może wyznanie miłości(?)

długość rozdziału dobra nie za króciutki szybko się przeczytało, chociaż ja lubię długie rozdziały, ale to jak kto woli.

czekam na kolejny rozdział


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Olencjaa
Gość






PostWysłany: Wto 21:09, 09 Sie 2011 Powrót do góry

O widzę, że będę pierwszą osobą, która skomentuje kolejny rozdział Asystentki Księcia. Kochana Rainbows chcę Ci podziękować za to, że powiadomiłaś mnie o pojawieniu się kolejnej części przyznam się, że to mnie zaskoczyło, a zarazem ucieszyło, kiedy zobaczyłam w swojej skrzynce nową wiadomość od Ciebie - to było bardzo miłe, dziękuję. A teraz może przejdę do skomentowania chapu, który moim zdaniem był bardzo ładnie i przejżyście przetłumaczony niestety parę błędów rzuciło mi się w oczy, ale wkońcu jesteśmy ludźmi, którym zdarzają się niekiedy potknięcia, ale one nie były, aż tak drażniące, także spokojnie. Dzisiaj wyobraziłam sobie Edwarda w tym królewskim ubraniu i moja wizja, która przedstawiała go tak ubranego była bardzo zabawna i jeszcze ta korona na czubku głowy - widok na pewno godny uwagi Laughing . Ja się dziwię Edwardowi, że zdołał wytrzymać na tej nudnej z pewnością konferencji i wielki szacunek dla niego za to, że nie zdołał się sprowokować natarczywym paparazzi, którzy czekali, aż wybuchnie przy zadawanym przez nich kolejnym pytaniu zachował opanowanie i spokój tak, jak na prawdziwego księcia przystało. Taka wizyta na pewno nie była interesująca tym bardziej dla Belli, która w tym spotkaniu nie uczestniczyla tylko siedziała sama z tyłu znudzona kolejnymi bezsensownymi pytaniami, tych jakże "inteligentnych Panów". Ja na jej miejscu to już dawno " puściła bym komara" i czekała, aż to wszystko dobiegnie końca, ale Swan dzielnie się trzymała i chwała jej za to. Ja chyba nigdy nie nabiorę do Jeamsa szacunku za każdym razem gdy czytam jakieś opowiadanie on zawsze jest sadystycznym dupkiem, który nie widzi nic oprócz czubka własnego wrednego i wścipskiego nosa. Ale rozumiem wizje autorki takiego wykreowała bohatera, który za pewne ma być powodem do rozwinięcia akcji, która mam nadzieję niebawem się w tym opowiadaniu pojawi. Odrazu od pojawienia się go w tej historii czułam, że coś się święci, ale to jak zachował się wobec Belli za drugim razem było po prostu niedopuszczalne i kobiety powinno się szanować, a on jest z rodzaju tych mężczyzn, którzy z pewnością tego nie potrafią, a pożądna dyscyplina by mu się przydała i taką nadał jemu Cullen. I znowu Edwardzik działa na naszą Bellę w bardzo niepokojący sposób, jak doskonale widać na jego widok omało co nie mdleje i może zatonąć w jego zielonych oczach, które wprawiają ją o zawrót głowy to takie znajome, prawda? Laughing .
Na pewno Edward oniemieje z wrażenia, gdy zobaczy naszą Bellę w kreacji zarezerwowanej specjalnie na ten wyjątkowy wieczór i wice wersa Laughing . Jejku, ale się rozpisałam mam nadzieję, że da się to spokojnie czytać ja ze swojej strony chcę życzyć Ci weny wytrwałości w tłumaczeniu i przede wszystkim chęci, bo to się wyczuwa u osoby, która dany tekst tłumaczy, a u Ciebie ten objaw chęci się pojawia co mnie bardzo cieszy Smile


Ostatnio zmieniony przez Olencjaa dnia Czw 15:19, 11 Sie 2011, w całości zmieniany 3 razy
rainbows
Wilkołak



Dołączył: 20 Lut 2010
Posty: 243
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: tam gdzie Oliver J.,Chad M.,Sean F. tam i ja xD

PostWysłany: Pon 18:15, 19 Wrz 2011 Powrót do góry

Hej :)
Przepraszam, że dopiero teraz dodaje, ale nie miałam zupełnie czasu.
Dziękuję za komentarze. Olencjaa zaskoczyłaś mnie długością swojego komentarza, oczywiście w pozytywnym sensie :)

(Nie wiem co się stało, że treść posta jest strasznie przesunięta do lewej strony. Chyba, że tylko u mnie tak to wyglada)

[link widoczny dla zalogowanych]

Rozdział 11

PWE
Chodziłem nerwowo po sali w tę i z powrotem , czekając z Emmettem i Jasperem.
- Koleś, jeśli nie przestaniesz, za chwile wydeptasz dziurę w dywanie. Wiesz jak Esme kocha ten dywan - powiedział Emmett.
- Nic na to nie poradzę, jestem zdenerwowany - mruknąłem.
- Czym?

Nie odpowiedziałem, Emmett nie zrozumiałby. Zamiast tego, Jasper
położył dłoń na moim ramieniu, starając się mnie uspokoić. Skinąłem na
niego, w geście uznania. Naprawdę potrzebowałem się rozluźnić.
Rzecz w tym, że kilka dni temu, zaproszenie Belli, jako mojej osoby
towarzyszącej, wydawało się świetnym pomysłem. Nie zrozumcie mnie
źle, nie żałuję tego, ale byłem tak podekscytowany, że to sprawiało, że się
denerwowałem. Po raz pierwszy, będzie kimś więcej niż moją przyjaciółką, będzie moją randką.

Jakkolwiek to brzmi, w rzeczywistości nigdy wcześniej nie byłem na
właściwej randce jak ta.
Nie było po prostu potrzeby, kobiety wydawały się być mną zainteresowane i nie musiałem robić niczego szczególnego, żeby zdobyć
ich uwagę. Czułem się jak siedemnastoletni chłopiec, wychodzący z
dziewczyną na randkę po raz pierwszy. A to, że ojciec Belli także tam
będzie, nie pomagało.

Komendant Swan i ja, nigdy nie byliśmy w bardzo dobrych układach. Wiedziałem, że nie akceptował mnie i zastanawiałem się jak zareaguje, gdy zobaczy mnie ze swoją córką. Wiedziałem, że przekonałem wielu ludzi, co do mojej zmiany, ale jego jeszcze nie. Myślałem nad tym,
co Bella mu o mnie powiedziała. Mogłem mieć tylko nadzieje, że nie
przyniesie ze sobą strzelby.

- Poważnie, ile czasu zajmuje im przygotowanie się? - narzekał
Emmett.
- Wiesz, że kiedy Alice i Rose są razem, są niepowstrzymaną siłą -
Powiedział Jasper, potrząsając głową. Mogłem powiedzieć, że on także
był zdenerwowany i niecierpliwy, żeby zobaczyć swoją ukochaną.

I ja również nie mogłem doczekać się, żeby ujrzeć Bellę. Była piękna bez
żadnych przebieranek, więc będzie nawet jeszcze piękniejsza, kiedy Alice
z nią skończy.
W tym momencie, usłyszałem, że drzwi za mną się otwierają i
wychodzi Alice i Rosalie, obie wyglądały wspaniale. Mogłem niemal
usłyszeć, jak szczęka mojego brata oraz Jaspera uderzają o podłogę.
Zachichotałem, po czym przestałem, kiedy zobaczyłem Bellę i moja
szczęka dołączyła do ich na podłodze.

Była ubrana w szafirową sukienkę, sięgającą do ziemi. Opinała ona
szczelnie ciało Belli, ukazując jej drobną postać. Włosy miała ułożone w
delikatne loki i przerzucone przed jedno ramię. Jej makijaż był naturalny.
Była najpiękniejszą istotą, jaką kiedykolwiek widziałem.

- Bello, wyglądasz absolutnie oszałamiająco, moja droga - Wyszeptałem, kiedy do niej podszedłem.
Zarumieniła się. - Ty także nie wyglądasz źle. - zażartowała.
- Czy próbujesz mnie nabrać? - Spytałem, zamykając oczy i pochylając się nad obojczykiem Belli, wdychając jej zapach. Byłem szczęśliwy stwierdzając, że nie nałożyła na siebie żadnych perfum, pachniała pięknie. Zapach truskawek i frezji był obezwładniający jak zawsze.
Poczułem, że zrobiła głęboki wdech. Uśmiechnąłem się szeroko,
mając nadzieję , że znowu ją, jak to ujęła, ‘oczarowałem’.

- To zbrodnia, żeby być ubranym tak jak Ty - kontynuowałem.
- Co zamierza Pan zrobić, Panie Cullen? Zamknąć mnie na klucz w
więzieniu? - Powiedziała, jej ton był kpiący, ale mogłam usłyszeć, że
oddychała z trudem.
- Tak, wtedy będę miał Cię całą tylko dla siebie. - zamruczałem w jej
skórę.
- Edwardzie, przestań okupować Bellę i natychmiast się otrząśnij.
Nie sądzę, że wyglądałoby to dobrze, gdybyś nie pojawił się na kolacji. –
Krzyknęła Alice, wychodząc z pokoju.

Jęknąłem i wyciągnąłem ramię w kierunku Belli. - Idziemy, moja
pani?
- Oczywiście, mój przystojny książę. - uśmiechnęła się.
Weszliśmy do sali, w której odbywała się kolacja, potem zostaliśmy
zapowiedziani. Kiedy schodziliśmy po schodach, Bella ponownie się
zarumieniła, widząc, że oczy wszystkich są zwrócone na nas. Cieszyłem
się, że prasa nie miała wstępu na tę kolację, Bella nie byłaby zadowolona
z jakiejkolwiek uwagi mediów.

To była kolejna niesamowita rzecz w tej dziewczynie. Większość
kobiet była ze mną, ponieważ media nieustannie mnie śledziły. Ale Bella
nienawidziła tego i lubiła mnie po prostu za to kim byłem. Rozgłos i
pozycja społeczna nic dla niej nie znaczyły. Wciąż mnie zaskakiwała i
wiedziałam, ze czeka mnie więcej niespodzianek.

Przez cały obiad – spotkanie, nie mogłem oderwać oczu od
wspaniałej kobiety przy moim boku. Obawiałem się, że Bella będzie się
czuła nieswojo w tej sytuacji, otoczona przez ludzi, których wcześnie nie
znała, ale poradziła sobie doskonale. Zawsze zdawała się wiedzieć
dokładnie, co powiedzieć, kiedy się śmiać i także zawsze zdawała się
zainteresowana tym, co inna osoba miała do powiedzenia.

Obawiałem się także tego, jak wszyscy na nią zareagują. Nie ważne
jak bardzo starałem się temu zaprzeczyć, istnieli ludzie w Parlamencie,
którzy nie byli tak sympatyczni i mogliby źle przyjąć Bellę będącą tutaj,
jednak moje obawy były bezpodstawne.
Okej, może nie bezpodstawne. Byłem poddenerwowany, że nikt jej
nie polubi – teraz kiedy o tym myślę, wydaje się to absurdalne - ale
bałem się, że jej ojciec nie polubi mnie.
Nie rozmawiałem z nim, odkąd Bella została moją asystentką, a
przedtem właściwie nigdy nie byliśmy przyjaciółmi albo przyjaźni dla
siebie.

- Tato! - Powiedziała Bella, przytulając swojego ojca, kiedy wreszcie
się z nim spotkaliśmy.
- Hej Bells, czyż nie wyglądasz niesamowicie? Nie wiedziałem, że
tutaj będziesz. - Odpowiedział, oczywiście zaskoczony jej obecnością na
kolacji. Przypuszczałem, że mu o tym nie powiedziała. - Z kim tutaj
jesteś? - Zapytał, dopiero co zauważając mnie w tym momencie. Jego
oczy błądziły od Belli do mnie i z powrotem, prawie słyszałem jak w jego
głowie obracają się trybiki.

- Znasz Edwarda, prawda? - Bella zapytała nerwowo.
Wyciągnął rękę i potrząsnął nią mocno, próbując mnie onieśmielić.
- Miło Cię znowu widzieć, Edwardzie. - powiedział w końcu.
- Pana również. Co słychać?
- Wszystko w porządku. - odparł krótko. - Tak więc jesteś tutaj z moją małą dziewczynką.
- Tato. - ostrzegła go. - Nie jestem już dzieckiem.

Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, pojawiła się nagle Alice.
- Hej Charlie. Jak się masz?
Jego postawa natychmiast uległa zmianie. Ojciec Belli uwielbiał Alice, było niemożliwe, żeby jej nie kochać.
- Och witaj Alice, co u ciebie?
- Bardzo dobrze. A tak w ogóle, Bello, może pójdziemy się czegoś
napić? Zostań tu Edwardzie. - Powiedziała, po raz kolejny porywając
moją towarzyszkę. Piorunowałem ją wzrokiem kiedy wychodziła, wiedząc
co się dzieje. Alice miała znakomite wyczucie czasu.

To pozostawiło bardzo napiętego Charliego i mnie razem.

- Więc… - zaczął
Podniosłem rękę, żeby go powstrzymać. - Proszę, Szeryfie Swan,
wiem co zamierza Pan powiedzieć, ale niech mnie Pan najpierw wysłucha. Zanim zjawiła się Bella, byłem w rozsypce. Jestem pewien, że o tym wiesz, do diabła, cały kraj o tym wiedział. Ale ona pomogła mi zrozumieć, że ciąży na mnie odpowiedzialność za ten kraj i muszę doprowadzić się do porządku. Zrobiłem to i nawet jeśli Pan w to nie wierzy, niech Pan zaufa, że to Bella jest tego powodem. Dzięki niej tak bardzo się zmieniłem. Ale kiedy zostaliśmy przyjaciółmi, zdałem sobie sprawę, że moje uczucia do niej wykraczają poza przyjaźń. Wiem, że uważa Pan, że nie jestem wystarczająco dobry dla Pana córki, szczerze mówiąc, też tak sądzę. Bella jest dla mnie za dobra, ale wyjątkowo, myślą, że jest dla nas szansa. Proszę Szeryfie Swan, Charlie, po prostu daj mi szansę - zakończyłem.

Charlie zamrugał, oszołomiony. Byłem całkiem pewien, że to najwięcej ile kiedykolwiek do niego powiedziałem, odkąd po raz pierwszy
został Szefem Ochrony w kraju.

- Cóż Edwardzie, jak mogę powiedzieć nie, po ty wszystkim? Wiesz,
nie jesteś taki zły, jak myślałem na początku. - w końcu powiedział.
- Dziękuję Panu, to wiele dla mnie znaczy.
- Ale ostrzegam Cię, jeżeli w jakikolwiek sposób skrzywdzisz Bellę,
książę czy nie, zamknę Cię na dobre i mogę przy tym wyciągnąć broń.
- Na nic innego bym nie liczył - odparłem szczerze. Charlie skinął głową i odszedł, w momencie kiedy Bella pojawiła się powtórnie przy
moim boku.
- O co chodziło? - spytała podejrzliwie.
- Nie mogę pogawędzić z twoim ojcem?
- Charlie nigdy z nikim nie ‘gawędzi’ jeśli nie musi.

Wzruszyłem tylko ramionami, mając nadzieję, że odpuści.
- Chciałabyś jeszcze raz zatańczyć? – Spytałem, wskazując na
parkiet, gdzie tańczyło ze sobą wiele par. Częściowo dlatego, że chciałem
odwrócić jej uwagę, a także dlatego, że naprawdę chciałem z nią ponownie zatańczyć.
- Przecież wiesz, że nie tańczę - argumentowała
- A ja już ci mówiłem, że wszystko opiera się na prowadzeniu. I
jestem twoim towarzyszem, więc z definicji muszę z Tobą tańczyć. No
dalej, Bello, tańczyłaś ze mną wcześniej, więc dlaczego teraz jest inaczej?
- Ponieważ tutaj są inni ludzie, a ja po prostu wiem, że wprawie się
w zakłopotanie.
Potrząsnąłem swoją ręką i złapałem jej. Nie zamierzałem przyjąć odmowy.

PWB

Co ja sobie myślałam, zgadzając się zatańczyć z Edwardem publicznie? Moje dwie lewe nogi sprawiały, że byłam już wystarczająco niezdarna, bez potrzeby dodatkowej koordynacji do tańca.
Edward łagodnie chwycił moją dłoń w swoją i pociągnął, prowadząc w
kierunku parkietu.
Jedną ręką delikatnie złapał mnie w talii, drugą chwycił moją dłoń i
zaczęliśmy kołysać się w rytm muzyki. Na tym etapie zapomniałam o
ludziach wokół nas, o tym, że byliśmy na środku zatłoczonej sali, na
widoku innych. Liczył się tylko Edward.

Spojrzałam w jego zielone oczy. Błyszczały, a jego usta były
zakrzywione w mój ulubiony krzywy uśmiech. Chociaż nigdy bym tego
nie przyznała, uwielbiałam tańczyć z Edwardem. To było warte po prostu
być w jego ramionach.
- Nigdy Cię nie spytałam, gdzie nauczyłeś się tańczyć? -
Zastanawiałam się, gdy poruszaliśmy się do muzyki.
- Esme mnie nauczyła, zawsze powtarzała, że muszę nauczyć się tańczyć na moje wesele - mruknął mi cicho do ucha.

Milczeliśmy przez kilka chwil, od czasu do czasu Edward przyciskał
usta do moich włosów lub szeptał coś sam do siebie. Nie słyszałam co
mówił, ale zdecydowałam się go o to nie pytać.
Piosenka skończyła się i Cullen zapytał mnie czy chcę dalej tańczyć.

- Czy możemy na chwilę usiąść, te buty, w które włożyła mnie Alice,
zabijają mnie. - Powiedziałam, wskazując w dół na moje nogi.
Edward zaśmiał się i zaprowadził do wolnego stolika.
- Jak dotąd podoba ci się dzisiejszy wieczór? - zapytał.
- Powiem tak, wiecie jak zorganizować przyjęcie - Ponownie się zaśmiał, nigdy nie przywyknę do tego dźwięku -Znasz moją mamę i Alice, połączone są nie do powstrzymania.
- Czy możesz chwilę tutaj zaczekać? Muszę iść do łazienki -
powiedziałam.
- Tak długo jak obiecasz, że wrócisz, moja droga - rzekł z mrugnięciem, sprawiając, że mój żołądek przewrócił się.

Oddaliłam się od przyjęcia i szybkim krokiem szłam wzdłuż
korytarza. Pragnęłam wrócić do Edwarda.
'Moja droga' – czy on wiedział, że to mówi? Wydawało się, że to po
prostu wypada z jego ust i nie mogłam powiedzieć czy wiedział, że to robi,
czy po prostu było to przyzwyczajenie. Jak bardzo pragnęłam, żeby to co
mówił było prawdą, że też mnie kochał.

Szłam słabo oświetlonym korytarzem, drzwi do łazienki były tylko
kilka kroków przede mną, kiedy nagle ciemna postać wyłoniła się z cienia.
- Witaj Isabello - powiedział James, wkraczając w stronę światła.
Instynktownie cofnęłam się o krok. James dalej szedł w moim kierunku, jak Lew podchodzący do swojej ofiary.
- Co ty tutaj robisz? - zapytałam drżącym głosem.
- Jestem tu dla Ciebie. Dzisiaj, jesteś moja - Wyszeptał, w momencie gdy poczułam , że moje plecy napierają na ścianę.
Wyczuwałam alkohol w jego oddechu.
Zaczęłam się spazmatycznie trząść, kiedy chwycił mój nadgarstek
jak wtedy podczas konferencji prasowej.
- Edward! - krzyczałam. Proszę, proszę przyjdź. Ratuj mnie.
- Twój małe książę cię dzisiaj nie uratuje - Uśmiechnął się szyderczo, zacieśniając uścisk.
Proszę, proszę przyjdź.
Ratuj mnie

PWE
Siedziałem sam przy stole, czekając na przybycie Belli, kiedy obok
mnie usiadł Jacob Black z zatroskaną twarzą.
- Witaj Jacobie. Co mogę dla Ciebie zrobić? - Spytałem, witając go.
W ubiegłym tygodniu zbliżyliśmy się do siebie, bardziej niż mógłbym
przypuszczać i ufałem mu, jak staremu przyjacielowi. Często popierał
moje poglądy na sesjach Parlamentu.
- Edwardzie widziałeś Jamesa? - spytał.
Zamarłem, kiedy usłyszałem jego imię. - Nie, dlaczego pytasz?
Black rozejrzał się wokół z niepokojem. - Nie widziałem go od
pewnego czasu, a ostatnim razem wyglądał na pijanego. Wiesz jaki wtedy
jest. Martwiłem się, kiedy zobaczyłem, że nie ma z Tobą Belli…
Moje oczy rozszerzyły się i uderzyłem pięścią w stół.
- Cholera! - Krzyknąłem, wstając i wybiegając z Sali, Jacob był zaraz
za mną.

Pędziłem wzdłuż korytarzy, wołając gorączkowo Bellę. Nie
pozwoliłbym – nie mogłem pozwolić – żeby coś jej się stało. Kochałem ją
I musiałem ją chronić.
- Edward!
Usłyszałem, że ktoś wykrzyczał moje imię i ten jeden dźwięk sprawił, że pękło mi serce.

Proszę, pozwól mi być tam na czas, proszę, proszę, proszę, skandowałem do siebie, gdy biegłem w kierunku dźwięku.

Kocham Cie. Muszę Cię chronić.

Nawet za cenę własnego życia.

Bella…


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez rainbows dnia Pon 18:26, 19 Wrz 2011, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
IssaBella
Wilkołak



Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 129
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 14:34, 22 Wrz 2011 Powrót do góry

No i jak mogłaś skończyć w takim momencie, no jak? :(
rozdział fajny.
i czy oni dowiedzą się w końcu o swojej wzajemnej miłości:)
mam nadzieję że ten psychiczny James nic nie zrobi Belli i Edzio zdąży na czas Wink

podobała mi się rozmowa Edzia z Charlie taka ojcowska ;P

czekam na następny rozdział
pozdrawiam ;D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Deuan
Nowonarodzony



Dołączył: 04 Maj 2011
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pią 13:46, 30 Wrz 2011 Powrót do góry

No nie wierzę że skończyłaś w takim momencie :(:( rozdział fantastyczny. Mam nadzieję że Edward zdąży uratować Bellę. Ciekawa jestem które pierwsze wyzna swoją miłość do drugiego? Czy to będzie Edward czy Bella a może równocześnie wyznają sobie miłość? Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. Pozdrawiam serdecznie


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
valentin
Zły wampir



Dołączył: 03 Kwi 2010
Posty: 426
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pią 19:53, 11 Lis 2011 Powrót do góry

Wybacz mi tak ogromną zwłokę z komentarzem.
Najpierw miałam problem z łącznością internetową w związku z nagłą przeprowadzką a potem cóż…
Zwyczajnie zapomniałam, że nie ty założyłaś ten temat i szukałam daty aktualizacji…
I oczywiście przegapiłam, to że pojawiły się rozdziały, tak więc przepraszam.
Co do syrtony technicznej…
Nie będę się czepiać bo nie mam do czego… Po za tym, nawet jeżeli są gdzieś jakieś niedociągnięcia, to nie powinny rzucać cienia na całość, bo w końcu robisz to nie odpłatnie, dobrowolnie… za tak zwane „dziękuję” Chociaż jak widzę zbyt mało tego ostatniego dostajesz…
Co do treści…
Cóż przemówicie Edwarda było prawie że monumentalne, skoro nawet Swan zaniemówił.
Muszę przyznać, że chłopak zebrał się na odwagę.
A Bella… cóż już wiadomo kiedy serce bije jej szybciej…
Co do Jamesa… Taka ważna kolacja a on się upija? Niepoważny pajac, a na dodatek…

Dobra nie będę pisać niecenzuralnie na temat jego osoby, z resztą w ogóle nie zasługuje by o nim pisać..
Ciekawa tylko jestem co teraz???
Co ten d… zamierzał zrobić, i w jakim stanie Edward znajdzie ukochaną..
Bo chyba można już tak Bellę nazwać.
Jeszcze raz dziękuję za to co do tej pory zrobiłaś i liczę na ciąg dalszy twojej pracy.
Dziękuję bardzo :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kizia-Mizia
Nowonarodzony



Dołączył: 17 Maj 2009
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Kraśnik

PostWysłany: Pią 20:27, 10 Lut 2012 Powrót do góry

nie wiem czemu nie mogę wysłać tutaj kolejnego rozdziału. Musicie się zadowolić chomikiem :)



[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kizia-Mizia dnia Pią 20:36, 10 Lut 2012, w całości zmieniany 4 razy
Zobacz profil autora
zawasia
Dobry wampir



Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D

PostWysłany: Sob 11:47, 11 Lut 2012 Powrót do góry

a ja nie wiem czemu, ale nie udało mi się przeczytać Twojego opowiadania i to od 9 rozdziału nie czytałam i byłam wręcz zaskoczona, że tyle się pokazało a mnie to ominęło...
zaraz zabieram sie za rozdział 12.
te opowiadanko jest świetne i cieszę się, dodałaś linka na nowy rozdział inaczej pewnie dalej bym żyła w nieświadomości że coś było:D
pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
valentin
Zły wampir



Dołączył: 03 Kwi 2010
Posty: 426
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pon 21:51, 13 Lut 2012 Powrót do góry

Dziękuję pięknie za rozdział :)
Czy zawsze trzeba jakiegoś „ wstrząsu” by powiedzieć tej drugiej osobie „ Kocham Cię” ?
Wygląda na to, że tak ….
Cóż Chwała Bogu, że Edward zdążył, na czas.
Ciekawa za to jestem cholernie, co Jackom powiedział Belli na ucho…
Hym…
Motyw łąki śliczny :) Kto by pomyślał, że Edward playboy, to tylko taki na pokaz…
Zazwyczaj to jest odwrotnie…. Ktoś swoją „dobroć” robi na pokaz, a oblicze playboya jest prawdziwe…
Cieszę się że tu jest odwrotnie :)
Dziękuję za ten rozdział Wink
Wybacz, że nie napisałam komentarza na chomiku, ale tutaj zaczęłam czytać to ff i tu chciałabym skończyć Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Deuan
Nowonarodzony



Dołączył: 04 Maj 2011
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pon 1:05, 27 Lut 2012 Powrót do góry

przeczytałam rozdziały 12 i 13 są boskie już nie mogę się doczekać następnych. Jestem ciekawa jak zakończy się ta historia.Pozdrawiam serdecznie ;D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
xehtia
Zły wampir



Dołączył: 28 Sty 2009
Posty: 262
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Białystok

PostWysłany: Sob 12:05, 02 Cze 2012 Powrót do góry

Rozdział 9
Cytat:
- Nic – składałam. Edward o tym wiedział, na szczęście odpuścił.

skłamałam
Cytat:
- Jak się zraniłeś? – Edward zapytał łagodnie.

To brzmi jakoś dziwnie. Zazwyczaj, jak spotykamy kogoś z gipsem to mówimy "co ci się stało". Złamana kość raną na pewno nie jest.
Cytat:
Hej, nie jestem takim zimnym, nie czułym kolesiem za jakiego wszyscy mnie uważają – zażartował.

nieczułym
Cytat:
zawołała przez ramię, odciągając protestującą Belle

Bellę.
Cytat:
Znając Belle, nie będzie chciała niczego ekstrawaganckiego.

Bellę
Cytat:
- Masz racje, tak myślę. Dzięki Jazz

Dzięki, Jazz
Cytat:
Boje się jak zareaguje

Boję; brak kropki na końcu zdania

Rozdział 10
zabrakło mi "PWB" na początku.

Cytat:
- Izabella Swan? [...] Miło cię widzieć, Isabello.

W końcu Izabella czy Isabella?
Cytat:
- W takim razem Bello.

razie
Cytat:
W każdym razie, jestem pewien, że wiesz o czym w rodzaju kolacji

czymś
Cytat:
Cóż, zastanawiałem się czy chciałabyś tam ze mną pójść

Cytat:
- No tak

Cytat:
- Przykro mi, ale nie mogę

brak kropek na końcu zdań; w kilku innych miejscach również ten sam błąd rzucił mi się w oczy.
Cytat:
Tak mi przykro Bello.

przed "Bello" przecinek
Cytat:
[...]żeby nie uderzyć Jamesa tu I teraz. Ale to zrobiłoby scenę[...]

Po pierwsze powinno być "i", po drugie dziwnie wygląda zdanie zaczęte od "ale" i po trzecie - nie "to" zrobiłoby scenę a Edward by zrobił.
Cytat:
Bardzo chętnie z tobą pójdę Edwardzie

brak przecinka po "pójdę" oraz kropki na końcu
Cytat:
Naucz się dzielić - zganiła go

Powinno być "mnie". Brak kropki.
Cytat:
Cześć Bella

Cześć, Bella
Cytat:
Rosalie snapped around to stare at me, - Z kim?

Intrygujące.

Rozdział 11
Cytat:
Mogłem mieć tylko nadzieje, że nie przyniesie ze sobą strzelby.

Ta strzelba skojarzyła mi sie z myśliwym, lepiej brzmiałaby "broń".
Cytat:
Przez cały obiad [...]

a ponoć miała być kolacja
Cytat:
Hej Bells, [...]

Hej, Bells, [...]
Cytat:
Zostań tu Edwardzie.

przecinek po "tu"
Cytat:
- Cóż Edwardzie, jak mogę powiedzieć nie, po ty wszystkim? Wiesz,
nie jesteś taki zły, jak myślałem na początku. - w końcu powiedział.
- Dziękuję Panu, to wiele dla mnie znaczy.

zgubione przecinki - przed "Edwardzie" i przed "Panu". W ogóle bardzo dziwny fragment, wiem, że to tłumaczenie, ale w końcu nie słowa a czyny swiadczą o człowieku. Czyżby Charlie był tak łatwowierny i po jednej wypowiedzi Edwarda uwierzył bez zastrzeżeń w jego przemianę?
Cytat:
[...]a jego usta były
zakrzywione w mój ulubiony krzywy uśmiech.

kwintesencja krzywości
Cytat:
Witaj Isabello[...]

przecinek poproszę
Cytat:
Dzisiaj, jesteś moja

przecinek niepotrzebny
Cytat:
Witaj Jacobie [...] Edwardzie widziałeś Jamesa

Przecinki - po "witaj" i po "Edwardzie"
Cytat:
Krzyknąłem, wstając i wybiegając z Sali

Sala musi być ważną figurą, skoro jest pisana z dużej litery.

Nie wiem czy opowiadanie jest nadal tłumaczone, nie mogłam wejść na chomika, ponoć nie istnieje. Z mojej strony to po samym tytule można sie domyślić jakiego typu jest to ff. Fajnie czasem przeczytać coś, co nie wymaga zbytniego zaangażowania. Także tłumaczenie nie jest złe. Wprawdzie wyłapałam trochę błędów, ale nie są aż tak rażące. Utrzymuje ciąg logiczny, zdania zbudowane poprawnie (a próbowałam kiedyś tłumaczyć i wiem, że nie należy to do zadań łatwych). Z chęcią bym przeczytała dalszą część :)

Pozdrawiam,
Izabella


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Robaczek
Moderator



Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 1430
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 227 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 14:17, 02 Cze 2012 Powrót do góry

Nie czytuję co prawda tego fanfiction, chciałabym jednak odnieść się do komentarza powyżej.
Xehtio, jeśli zabierasz się za wyłapywanie i poprawianie błędów, dobrze by było, gdybyś robiła to chociaż poprawnie. W innym wypadku – jeśli sama nie dostrzegasz, co się do takowych zalicza – mija się to w mojej opinii z celem.

xehtia napisał:
Cytat:
Hej, nie jestem takim zimnym, nie czułym kolesiem za jakiego wszyscy mnie uważają – zażartował.

nieczułym


Wskazałaś błędny zapis przymiotnika z partykułą nie, ale nie dostrzegłaś już potrzeby wstawienia przecinka oddzielającego zdanie nadrzędne i podrzędne.

Hej, nie jestem takim zimnym, nieczułym kolesiem (1), za jakiego wszyscy mnie uważają (2) – zażartował.

(1) – zdanie nadrzędne, określane
(2) – zdanie podrzędne, określające

Jak wspomniałam, nie jestem zapoznana z całością tekstu, dlatego nie zamierzam go ad hoc betować i rozpisywać wszystkich poprawek, które należałoby wprowadzić. Chciałam jedynie wskazać błędy, które Ty pominęłaś. Wydaje mi się, że jeśli ktoś jest na tyle pewien swojej wiedzy i umiejętności, by wskazywać komuś innemu potknięcia językowe, powinien być w stanie wskazać je wszystkie – przynajmniej w tych zdaniach, które cytuje. Inaczej jest to wprowadzanie autora (w tym przypadku tłumacza) w błąd.

xehtia napisał:
Cytat:
- Masz racje, tak myślę. Dzięki Jazz

Dzięki, Jazz


Masz rację.

xehtia napisał:
Cytat:
Boje się jak zareaguje

Boję; brak kropki na końcu zdania


Kolejne pominięcie przecinka rozdzielającego dwa zdania składowe.

Boję się, jak zareaguje.

xehtia napisał:
Cytat:
Cóż, zastanawiałem się czy chciałabyś tam ze mną pójść

Cytat:
- No tak

Cytat:
- Przykro mi, ale nie mogę

brak kropek na końcu zdań; w kilku innych miejscach również ten sam błąd rzucił mi się w oczy.


W pierwszym zacytowanym zdaniu znowu zabrakło przecinka.

Cóż, zastanawiałem się, czy chciałabyś tam ze mną pójść.

xehtia napisał:
Cytat:
Mogłem mieć tylko nadzieje, że nie przyniesie ze sobą strzelby.

Ta strzelba skojarzyła mi sie z myśliwym, lepiej brzmiałaby "broń".


Mogłem mieć tylko nadzieję, że nie przyniesie ze sobą strzelby.

xehtia napisał:
Cytat:
- Cóż Edwardzie, jak mogę powiedzieć nie, po ty wszystkim? Wiesz,
nie jesteś taki zły, jak myślałem na początku. - w końcu powiedział.
- Dziękuję Panu, to wiele dla mnie znaczy.

zgubione przecinki - przed "Edwardzie" i przed "Panu". W ogóle bardzo dziwny fragment, wiem, że to tłumaczenie, ale w końcu nie słowa a czyny swiadczą o człowieku. Czyżby Charlie był tak łatwowierny i po jednej wypowiedzi Edwarda uwierzył bez zastrzeżeń w jego przemianę?


Po pierwsze, nie postawimy kropki na końcu pierwszej wypowiedzi dialogowej, jest to niepoprawne. Nie zauważyłaś tego.
Po drugie, pierwsze słyszę o stawianiu przecinka w zdaniu typu: Dziękuję panu. Przecinek postawimy, jeśli po czasowniku zwrócimy się do kogoś po imieniu, na przykład: Dziękuję, Charlie czy też Dziękuję, panie Swan. Jeśli jednak zwracamy się do kogoś, używając formy grzecznościowej takiej jak pan czy zaimka takiego jak ci etc., nie stawiamy przecinka pomiędzy tymi dwoma wyrazami. Wyobrażasz sobie: Dziękuję, ci?
I po trzecie w końcu – zaimki i formy grzecznościowe w tekście, który nie jest listem, zaproszeniem etc., zapisujemy małą literą, a więc: Dziękuję panu.

Na niejaką hipokryzję zakrawa mi to także to, że wskazując komuś innemu jego potknięcia, w swojej wypowiedzi sama popełniasz różnorakie błędy, o których zaznaczenie już się nie pokuszę, być może sama je zauważysz. Uważam, że o staranność i poprawność wypowiedzi należy dbać zawsze – ale szczególną chyba uwagę należałoby na nią zwrócić, jeśli porywa się na korygowanie kogoś innego. Inaczej świeci się przykładem, to prawda, ale złym.

Pozdrawiam
robak


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Robaczek dnia Sob 14:21, 02 Cze 2012, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin