FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Z pracy rąk naszych [M] Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Vena
Wilkołak



Dołączył: 28 Lut 2009
Posty: 117
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Lubań

PostWysłany: Pon 17:06, 19 Paź 2009 Powrót do góry

Oto moja ekscentryczna twórczość. Jakoś mnie to naszło, aby coś takiego napisać. Liczę na konstruktywne komentarze.

Parę informacji:
- Jest to utwór w formie dramatu (nie ma jednak zasady decorum)
- Wszystko jest mojego autorstwa, proszę o nie kopiowanie.
- Bohaterowie są kanoniczni, wszyscy są wampirami.


OSOBY:
CARLISLE: Wampir, założyciel rodziny Cullenów
EDWARD: Młodzieniec przemieniony w wieku 17 lat przez Carlisle'a, pierwszy członek jego rodziny.
ESME: Kobieta, która po śmierci synka skoczyła z klifu, ale została uratowana przez Carlisle'a


PROLOG


Wchodzi CHÓR.

Na stole świeca
Płomień się tli
Jest tak ulotny
Jak dni...

Uścisk Twych dłoni,
Na łóżku koc
I czar przyszłości
Jak noc...

Z rąk naszych pracy,
Znaczony krwią,
Zbudować chcę z tobą
Nasz dom...




AKT PIERWSZY
Scena I
Londyn, regionalny szpital
Wchodzi CARLISLE, na jednym z łóżek ESME.

Rok 1921, kostnica przy szpitalu. Na przeciwko drzwi rozciąga się rząd łóżek z ciałami. Nie ma tu nikogo, oprócz bladego mężczyzny z blond włosami. Skupiony rozgląda się po pomieszczeniu, jego wzrok spoczywa na nowo przywiezionych zwłokach. Jest to kobieta z gęstymi, falowanymi włosami. Na jej policzkach ciągle trwa rumieniec, widać, że trafiła tu całkiem niedawno.

CARLISLE:

Jakże to życie jest ulotne
A ta dziewczyna...
Wzdycha

Włosy falą rozsypane
Wokół pięknej twarzy
Wyglądają jak rozwiane,
Życie im się marzy.

Jej policzki wciąż rumiane,
Krew trzymają dzielnie
Są tak cudne, nieskalane,
Jak jej usta pełne.

Na nich róż powoli znika
Zbliża się godzina.
Chłód Hadesu ją przenika,
Erynia nić odcina.

Lecz, czy dobrze słyszę?
Jej serce chyba bije...

Podchodzi bliżej, przygląda się dokładniej ciału dziewczyny

Widzę jak pierś się kołysze.
Ma wciąż ciepłą szyję.

Wciąż tu dla niej jest ratunek,
Ale, czy to dobrze?
Czy przez zimny rozrachunek
Ciągle myślę mądrze?

Taka młoda, taka piękna,
Życia nie zaznała,
Ale czeka ją tu męka,
Jakiej nie poznała.

Czy się godzi, by ją teraz
Zatrzymać na wieczność?
Czy zachowa w sobie uraz
Za zniszczoną przeszłość?

Szybko! Czas ucieka...
Ona już odchodzi.
Nie! Nie mogę zwlekać.
Śmierć zaraz ugodzi.


Pochyla się nad ciałem dziewczyny, po czym wpija się w jej szyję. Ciało sztywnieje, kobieta otwiera oczy, patrząc dookoła przerażonym wzrokiem. Z jej rozchylonych ust wydobywa się krzyk agonii. Nikt jednak go nie słyszy. Po chwili opada bezwładnie na posłanie,

Ach, twoja krew tak słodka
Woła wciąż do mnie, woła
Pragnienie mnie pali od środka,
Lecz pokonać nie zdoła.

Mężczyzna bierze ją na ręce i z nieludzką prędkością wyskakuje przez okno.


Scena II
Londyn, jeden z domów na przedmieściach.
W pomieszczeniu: EDWARD, CARLISLE, ESME.


Mała, ale przytulna sypialnia w jednym z londyńskich domów. Na stoliku stoją dwie świece, dopiero co zapalone. Na łóżku leży szamocąca się kobieta. Co chwilę krzyczy przeraźliwie, a siedzący obok mężczyzna przytrzymuje ją i co chwila rozgląda się na boki zmartwionym wzrokiem. Obok niego stoi młodzieniec, około siedemnastu lat. Ma rudawe włosy i złote oczy, tak samo jak jego towarzysz.


CARLISLE:

Jej serce szybko bije
Już wkrótce przystanie.
Sen bezpowrotnie minie,
Zostanie czuwanie.

Ach, zżera mnie sumienie
Bo jak być bez winy
Skoro spisałem na stracenie
Żywot tej dziewczyny?

EDWARD:

Może nie tak straszne
Jest twe przewinienie,
Skoro to takie ważne,
By ocalić jej istnienie.

CARLISLE:

Wzdycha ciężko
Ale za jaką cenę...

EDWARD:

Tak, jak wszystko w świecie,
Życie wartość swą posiada,
Lecz ten, który dobro niesie
Wie, że to słuszna sprawa.

CRALISLE:

Mówisz więc, że nie niosę dobra?

EDWARD:

Takich słów nigdy nie wypowiem.

CARLISLE:
Płaczliwym głosem
Więc czemu...

EDWARD:

Słyszę twoje myśli
Wiem, co ci dolega.
Kto za dużo wyśni
Od świata odbiega...

CARLISLE:

Mówisz zagadkami?

EDWARD:

Nie! Posłuchaj słów!
Prawda z nich wyziera
Masz mnóstwo marzeń, snów,
Lecz nie słuchasz przyjaciela.

Oba wampiry odwracają się, jak na komendę, gdy dziewczyna otwiera oczy. Ma czerwone tęczówki i wodzi po otoczeniu zdziwionym wzrokiem. Jest teraz tak samo blada i piękna jak mężczyźni. Przez parę godzin nie jest w stanie wypowiedzieć słowa, rzuca się na wszystkich dookoła. Po pewnym czasie daje sobie spokój i patrzy wyczekująco na towarzyszy.

ESME:
Zachrypniętym głosem
Gdzie? Jak? Co się dzieje?
Czy mam aż takie złudzenia?
W moim gardle ogień goreje
Wciąż pamiętam sny o cieniach...

CARLISLE:

Przepraszam cię, wybacz
Ale tak się stać musiało.
Proszę, nie wpadnij w rozpacz.
Twoje ciało wampirzym się stało.

ESME:

Czyli jednak śnię...

CARLISLE:

Nie, droga. To najszczersza prawda.

ESME:

Czemu, ach, czemu
Właśnie mnie to spotkało?
Już poddana Śmierci tchnieniu,
Życie mnie wyrwało.

A ty, kim jesteś,
Jasnowłosy aniele?
Tak słodko do mnie szepcesz
Twój wzrok mówi wiele...

CARLISLE:

To ja, to moja wina.
Lecz tego nie żałuję.
Bo taka piękna dziewczyna
Na życie zasługuje.

Lecz najpierw choć może
Ugasić pragnienie,
Na ogień woda nie pomoże,
Bo to krwi łaknienie.

Carlisle, Esme i Edward wychodzą przez okno i w nadzwyczajnym tempie kierują się w stronę pobliskiego lasu



Scena III

Las, okolice Londynu.

Wchodzą : CARLISLE, ESME.

Polana między drzewami, pogoda jest słoneczna. W świetle stoją mężczyzna i kobieta, a ich skóra skrzy się diamentowym blaskiem. Obok leży kilka zabitych jeleni i niedźwiedzi. Oboje nie mają obuwia.


ESME:

Wesołym głosem


O! Jaka ulga...
Już mnie tak nie pali.

CARLISLE:

Cóż, pragnienie nie sługa,
Lecz krew sobie chwali.

ESME:

Nagle zamiera, jakby sobie o czymś przypomniała.

Co ja tutaj robię?
Co się ze mną stało?
Czy życie mi wrogiem,
Że mnie tak skazało?

CARLISLE:

Pomyśl, sięgnij w pamięć
Do tego, co się działo,
Gdy się chciałaś zabić
Rzucając w toń oszalałą.

ESME:

Powtarza ze zdumieniem

Zabić się chciałam?

CARLISLE:

Chyba z klifu skoczyłaś,
Tak mi mówiono,
Że już nie oddychałaś
Gdy cię znaleziono.

ESME:

Skoro byłam martwa,
Czemu teraz żyję?

CARLISLE:

Bo ci, moja droga
Jad wpuściłem w szyję.

ESME:

Z wdzięcznością

Czyli mnie uratowałeś?

CARLISLE:

Czy zwać ratunkiem można
To, co ci zrobiłem?
Choć jesteś taka młoda,
W potwora cię zmieniłem.

ESME:

Zaraz, coś mi się przypomina...
Małe oczka, buzia niemowlęcia
Och! Czemu wybiła ta godzina?
Nie ma tu mojego dziecięcia...


Aniele, coś ty zrobił?
Jak mam żyć tu na wieczność
Skoro los zły sprawił,
Że szczęście me odeszło?

Siada na ziemi i zanosi się suchym płaczem

CARLISLE:

Czemu płaczesz, piękna?
Co serce twoje trapi?
Co sprawia, że wciąż pęka
Wydane na żer Harpii?

ESME:

Nie wiesz nic, nie pojmujesz
Co czuje matka martwego.
Nigdy w życiu nie zrozumiesz
Pełni nieszczęścia mego.

Żyłam sobie w radości
Miałam dom, męża, rodzinę.
A wkrótce u nas zagościł
Mały aniołek, mój synek.

Co się stało, nie pojmuję,
Ale serce płacze,
Bo rodziny, którą miłuję
Już nigdy nie zobaczę.

Wiem to, bo czuję
Jak krew szalenie mnie kusi
Nigdy sobie nie daruję
Gdy mnie do zabicia zmusi.

Siedzi chwilę na trawie, kołysząc się w przód i w tył, po chwili opanowuje się na tyle, aby móc dalej mówić.

Powiedz mi chociaż, aniele
Jakie jest twoje imię?
Wiem o tobie tak niewiele,
A to ty sprawiłeś, że żyję.

CARLISLE:

Carlisle, moja droga.
Już od tak dawna błądzę.
Poszukiwania rzecz sroga,
A sumienie palące.

ESME:

A czego szukasz, piękny?
Gdzie swój cel zgubiłeś?

CARLISLE:

Do siebie

Choć szlak mój kręty,
Czy jej nie wyśniłem?

Do kobiety

Szukam swej podpory,
Miłości i szczęścia
Lecz kto byłby skory
By w sercu mym szukać miejsca?

ESME:

A może... Może już znalazłeś?

CARLISLE:

Co w myśli twej gości?

ESME:

Nic, to już nie ważne.
Chodź, nadchodzą ciemności.

Oboje wchodzą w głąb lasu


Mam nadzieję, że się spodoba. Jest to tylko krótka scenka, jakby wstęp do historii Esme i Carlisle'a.

Pozdrawiam,
Vena.


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Vena dnia Pon 19:52, 19 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Pon 19:40, 19 Paź 2009 Powrót do góry

droga Veno (jak to brzmi) :)
bardzo fajny dramat... świetnie się czytało i podziwiam rymy (wiem, że to niełatwe napisać coś spójnego wierszem)

mam nadzieje, ze
przeczytam część następną... :)
kiedy patrzę na twą twórczość
to kolana miękną :)

pozdrawia
kirke


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Lonely
Wilkołak



Dołączył: 29 Mar 2009
Posty: 215
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 29 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: droga mleczna

PostWysłany: Pon 19:47, 19 Paź 2009 Powrót do góry

Kurcze, po raz pierwszy spotykam sie z minaturka tego rodzaju i zupelnie nie wiem co napisac. Ale... podobalo mi sie. Bardzo mi sie podobalo. Za swoja orginalosc. Czytajac twoj tekst, mialam wszystko dokladnie przed oczami. Umierajaca Esme, kostnice, potem las, polowanie. Wszystko. Kazda scene, kazda wypowiedz. A naprawde nieczesto tak wyraznie sie to u mnie zdarza. Rymy niczego sobie. Dobrze dobrane i co najwazniejsze nic nie brzmi tu banalnie i nic nie jest przesadzone. Wszystko jest na swoim miejscu. Wink
Naprawde, swietny i udany dramat.

A no i takie drobne cos...
Mala literowka w informacjach.
Cytat:
- Bohaterowie są kanoniczni, wszyscy są wampitami.


Pzdr. L. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
myshaa
Człowiek



Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 86
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rzeszów

PostWysłany: Pon 20:16, 19 Paź 2009 Powrót do góry

Aaaaa!
Kocham Cię za to!
Naprawdę!
Nic konstruktywnego nie będzie.
Zaczarowałaś mnie, że tak powiem.
I... jestem pod ogromnym wrażeniem Twojego talentu...
Kurczę... też tak chcę...
BĘDZIE WIĘCEJ???


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Asha
Wilkołak



Dołączył: 20 Cze 2009
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: A gdzie Seth? ^^

PostWysłany: Wto 17:07, 20 Paź 2009 Powrót do góry

No proszę, Vena bawi się w Szekspira :D
I muszę przyznać, że Ci ta zabawa genialnie wychodzi. Trudno jest napisać coś prozą, a co dopiero wierszem. Czytając, w mojej głowie pojawiają się klarowne obrazy danej sceny. Idealne obrałaś to wszystko w słowa.

Lonely napisał:
nic nie brzmi tu banalnie i nic nie jest przesadzone.

W 100% się zgadzam Wink. Dziewczyno masz duży potencjał. Może kiedyś w przyszłości pójdę do teatru na jakiś spektakl przez Ciebie napisany. :P
Mam wielką nadzieję, że będziesz kontynuować w takim właśnie stylu. Pozdrawiam Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
CharlotteRose
Nowonarodzony



Dołączył: 07 Paź 2009
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ze świata, który można zobaczyć tylko przez rożowe okulary...

PostWysłany: Wto 20:25, 20 Paź 2009 Powrót do góry

Ach!
Uwielbiam Ten tekst!
Zakochałam się w nim!
Nie jestem w stanie napisać konstruktywnego komentarza, wiem.
Pisz dalej!!!
Pozdrowienia ChR.
Weny!!!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin