FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Czary-mary (...)/Zemsta (.wymyślona. i pijana_wiatrem) [Z] Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Rudaa
Dobry wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 102 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: dzwonnica Notre Dame

PostWysłany: Nie 19:16, 24 Sty 2010 Powrót do góry

Pojedynkują się: .wymyślona. i pijana_wiatrem
Forma: miniatura
Długość: od dwóch do pięciu stron w Wordzie czcionką Times New Roman 12
Tytuł: dowolny
Chcemy: rozlanego mleka, clowna na huśtawce, Edwarda jako wampira, Jessiki, przynajmniej jednej osoby spoza "świata" Zmierzchu; żeby było choć trochę dziwnie, niekanonicznie i - przynajmniej w zamierzeniu autora - śmiesznie
Nie chcemy: żeby Bella i Cullenowie uczestniczyli w akcji, mogą być jedynie wspominani
Beta: bez


DATA ZAKOŃCZENIA - 7.02

Pojedynki oceniamy według schematu:
Pomysł: 5 pkt.
Styl: 7 pkt.
Spełnienie warunków: 3 pkt.
Postacie: 5 pkt.
Ogólne wrażenie: 5 pkt.
Punkty przyznawane w innej punktacji nie będą liczone.
Ponadto proszę oceniających o zapoznanie się z warunkami oceniania. Te parę minut nikogo nie zbawi, a mi ułatwi pracę.





Tekst A


Czary-mary z Wampirem


Czy to zawsze musi się tak kończyć?? Spojrzałem przez kuchenne okno na biegającą w kółko Jessikę w stroju clowna z czerwonym nosem. Mógłbyś w końcu umyć to okno, bo od kiedy wyprowadziłeś się od rodziców nie zabrałeś się za porządki ani razu. Ten półgłówek Potter znowu pomieszał zaklęcia. Kto?? Potter, nie, nie, na pewno Ci się coś pomyliło, przecież to nie ta bajka. Tak, tak, nie pomyliłem nazwisk, Potter, ten znany czarodziej. Mieszka ze mną i moją dziewczyną Jessiką . Dziewczyną Jessiką?? Teraz juz na prawde postradałeś zmysły... Postradałem zmysły, kiedy Bella ze mna zerwała, a najleprzym dowodem na to jest fakt, że rozmawiam z Tobą, choć tak naprawdę wiem, że głosy w głowie słyszą tylko schizofrenicy. Może jesteś schizofrenikiem? Jestem wampirem.... Widzisz?? to też świadczy o Twojej chorobie. Nie można być wampirem... Wampiry nie istnieją i czarodzieje też. Zaczynasz działać mi na nerwy. Byłem i jestem wampirem od ponad 100 lat. I przestań do mnie mówić.
Wyłączyłem w myślach ten dziwny pstryczek i od razu w mojej głowie zrobiło się cicho. Sam nie wierzę, że mogłem aż tak odejść od zdrowych zmysłów. Odkąd Ona ze mną skończyła, właściwie odkąd zmieszała mnie z błotem odchodząc z tym swoim pożal się boże tresowanym psem, który nie wiem jakim cudem wkońcu się w nią wpoił, nie wiem co się ze mną dzieje. Mój terapeuta powiedział że to szok po wielkiej stracie. Chcąc o niej zapomnieć terapeuta zaproponował wyprowadzkę z domu, zmianę środowiska, przynajmniej na jakiś czas. Mieszkam teraz w jakiejś małej wiosce gdzieś w Polsce razem z Jessiką, która jak tylko zauważyła że Jej nie ma przy moim boku zabrała się za mnie. Nie miałem nic przeciwko. Właściwie wszytko mi było obojętne.

Harrego poznaliśmy na miejscu, szukał lokum po tym jak został wyrzucony z Hogwartu za używanie magii poza terenem szkoły. A ponieważ chciał sie dalej uczyć szukał kogoś, na kim mógłby sprawdzać zaklęcia. Ja się nie nadawałem do tej roli, ponieważ jestem kim jestem, a na osobniki mojej rasy magia czarownic nie działa i vice versa, ja niestety też nie mogę czytać ich myśli. Trenuje więc na Jessice.I dobrze, może uda mu się jakimś cudem sprawić, żeby zniknęła na zawsze, a Ty się opamiętasz, wrócisz do Forks i zabijesz tego psa... Mnie wykorzystuje w inny sposób. Próbuje się odegrać na Misterstwie Magii piszac książkę "Wampiry wegetarianie na co dzień", która ma przynieść mu wielki sukces. Chłopak ma za dużo chorych ambicji. Ja na jego miejscu bym się poddał.Bo Ty za szybko się poddajesz, powinieneś go ZABIĆ już dawno, w końcu to tylko pies... .

Spojrzałem za okno do naszego ogrodu. Popatrzyłem na dwie wielkie grusze, pod którymi znajduje się zielona huśtawka. Na prawo jest furtka wyjściowa, a po lewej są klomby kwiatów, tak bardzo pięlęgnowane przez Jessikę. Clown huśtał się właśnie na huśtawce, zrobionej przeze mnie specjalnie na jej zamówienie. Jessika, Jessika, mógłbyś wreszcie zacząć myśleć o czymś innym a nie tylko o tej pustej lafiryndzie lecącej tylko na twoją kasę, urodę i fallusa. Przymknij się. Starałem się wyłączyć znowu ten pstrzyczek, ale on był silniejszy. Nie przymknę się, od tego tu jestem. A poza tym... nie zapominaj, że jestem częścią Twojego mózgu, czyli idąc tym tropem częścią Ciebie. Wyłączając mnie, wyłączasz i siebie. I zniknął.
To prawa, ta część mnie miała racje, od jakiegoś czasu żyję na pół gwizdka, od polowania do polowania, od wschodu do zachodu słońca, od jednego do drugiego tyknięcia zegara.
Staram się zająć czymś czas, żeby przestać o Niej myśleć, ale to nie jest takie proste. Może gdybym zamienił ją wcześniej w wampira, a nie naciskał jak głupi na ten ślub, może wtedy wszytko było by inaczej... Ona byłaby teraz ze mną, a nie z nim. Co ja wogóle sobie myślałem? No właśnie nie wiem, zawsze uważałem Cię za kretyna. Powinienem był Ją całować po stopach za to, że zgodziła się wrócić do mnie po tym co jej zrobiłem, powinienem spełnić każde Jej żądanie. Ale nie.. Jak rasowy palant musiałem myśleć tylko o sobie.

- Cześć kochanie! - usłyszałem za sobą głos Jessiki, który momentalnie wyrwał mnie z zamyślenia. - Harry na szczęście znalazł wkońcu odpowiednie zaklęcie, żebym z powrotem była człowiekiem, ale po drodze zdążyłam być jeszcze myszą, psem i ciastkiem czekoladowym. Nawet sobie nie wyobrażasz jaka jestem teraz słodka.- Przytuliła się do mnie i zaczęła całować. W jej myślach wysłyszałem jaki jest jej dzisiejszy cel. Od poczatku Ci mówiłem że jej chodzi tylko o zaciagnięcie Cię do łóżka. Ta dziewczyna jest nimfomanką, nie widzisz tego?! Przecież Ty kochasz się z nią 4 razy dziennie!! Myślisz że to normalne? Może i nie jest normalne, ale momentalnie odwraca moją uwagę od Belli. Przyciagnąłem ją mocniej do siebie. Tak jak myślałem po chwili poczułem jej rękę w moich spodniach.
- Ups przepraszam, nie chciałem Wam przeszkadzać, - Harry chciał juz wyjść, ale spojrzałem na niego błagalnie, co zostało pomyślnie zinterpretowane - ale pilnie Cię potrzebuję. Chyba wkońcu znalazłem zaklęcie lewitacji. Wiem, wiem, po ostatnim lądowaniu w Twoich ukochanych różach pewnie nie chciałabyś tego próbować, ale naprawdę nauczyłem się nad tym panować. W zamian mogę hmm... Zaczarować tą zieloną sukienkę, żeby zmieniała kolor w zależności od nastroju.
- Skoro jestem tak pilnie potrzebna... - przeciągnęła, patrząc na mnie, jakby czekała na pozwolenie. - To ostatecznie mogę iść. - Powiedziała z udawanym luzem, choć tak naprawdę nie może się doczekać tej sukienki. Jak szybko przyszła tak szybko poszła. Jest tylko jedna rzecz, ktora Jessikę interesuje bardziej niż seks. Tak oczywiscie, jak każda plastikowa laleczka leci na wszytko co się świeci i co można na siebie założyć. Miałem szczęście, że zjawił sie nasz współlokator i uwolnił mnie z opresji.

Niestety niedługo przyszło mi cieszyć się wyzwoleniem. Nie minęło nawet pięć minut kiedy z ogrodu dobiegł mnie przeraźliwy krzyk Harrego, a na ulicy usłyszałem tylko trzask. Wybiegłem na zewnętrz zapominajac o zachowaniu ludzkich pozorów. To co zobaczyłem z jednej strony mnie przeraziło, ale jakaś ukryta część mnie, ta która jeszcze wierzyła w powrót do Niej ucieszyła się z tego, co sie stało. I nie tylko ukryta. Bardzo dobrze, zostaw ją pod tym samochodem. Nawet nie próbuj jej pomagać... No stój! Nie słyszysz co do Ciebie mówie?! Zostaw ją tak, jak leży, za chwilę sama wyzionie ducha, a Ty nawet nie kiwniesz palcem. Nie mów, że o tym nie marzyłeś...Ten chłopak wreszcie zrobił coś pożytecznego mimo całej tej jego niby-miłości do Niej...Przez ułamek sekundy kalkulowałem na czym bardziej mi zależy, ale przeraźliwe krzyki o pomoc Harrego natychmiast ściągęły mnie na ziemie. Przecież to mogła być Ona.
Zanim się otrząsnąłem samochód ruszył, ale o dziwo na wstecznym. Przejechał po niej jeszcze raz, potem jeszcze i jeszcze. Chciałem to przerwać, ale część mnie, ta która cieszyła się z tego wypadku uziemiła mnie. Jeszcze tylko kilka przejazdów i przestałem słyszeć jej myśli. Wiedziałem, że już nie żyła. Poczułem największą na świecie radość, a jednosześnie wyzwolenie. Milion razy silniejsze niż to w kuchni. Jakbym uciekł z więzienia albo z bram piekła. Momentalnie w mojej głowie zrobiło się cicho, głos zniknął, ale tym razem na stałe, zabierając ze soba swój pstryczek, poczucie winy, zagubienie i zobojętnienie. Tak jakby to Jess była przyczyną mojej choroby a nie rozstanie z Nią...
Wcześniej chciałem go zabić, ale za to, co zrobił z Jessiką nie wiedziałem jak mu dziękować. Tylko dlaczego on to zrobił?! I po co tu jest?! W mojej głowie kotłowało sie wiele myśli naraz. Wiedziałem jedno, ze muszę mu solidnie podziekować. Chciałem wyczytać z jego myśli cel jego przybycia, ale zastosował manewr Alice, słyszałem tylko "śrubka łącząca wlew pompy paliwowej z silnikiem 3 od lewej, śrubka łącząca wlew pompy paliwowej z silnikiem 2 od lewej, śrubka łączaca.....".
-Jake nie wiem po co tu jesteś, ale masz 10 minut, żeby mi to wyjaśnić, po tym czasie zatopiłbym kły w Twojej szyi odrywając ciało kawałek po kawałeczku, żebyś jak najbardziej cierpiał, ale za to co zrobiłeś Jess zabiję Cię od razu. To będzie moje podziękowanie. A teraz startuje stoper. - Chyba na poważnie wziął moją groźbę, bo mówił tak szybko, że ja ledwo go rozumiałem. Miało to swoją zaletę, bo Potter nas nie słyszał. I tak jego uwaga zwrócona była ku zwłokom. Siedział nad nimi z księgą i próbował najróżniejszych zaklęć wskrzeszających. Oby mu się nie udało.
-Bo wiesz... Nie wiem jak Ci to powiedzieć. Bella jest załamana, bo okazało się, że ja nie byłem w niej wpojony. - Spojrzałem na niego wilkiem. - To znaczy byłem, ale tak w połowie, ale to dlatego, że ona nosiła w sobie pół tej kobiety, która będzie moja na zawsze. Wszystko wyjaśniło się kiedy pojechaliśmy odwiedzić Renee. I wtedy to poczułem. To jej matka powinna należeć do mnie... I należy. Rozstała się z Philem, jak tylko jej wyszystko wyjaśniłem. I to ona mnie tu wysłała. Siedzi teraz z Bellą i pilnuje jej, żeby nie popełniła samob.. to znaczy żeby nie zrobiła sobie przypadkiem krzywdy. A ja przyjechałem po Ciebie. Zbieraj manatki i wracamy do domu... - Wracamy do domu? Miałem kamienny wyraz twarzy... Ale skoro Ona chce żebym ja... - Nie cieszysz się? Teraz będziesz miał ją z powro.....
Zanim zdażył zakończyć to zdananie rzuciłem się na niego i tak jak wcześniej obiecałem zabiłem go szybko i bezboleśnie. Tak szybko, że nawet nie zdażył zmienić postaci. Jak on wogóle tak mógł?! W połowie wpojony?! Czy to w ogóle możliwe i legalne?! Legalne?! A czy bycie wilkołakiem i wampirem jest legalne?
Stałem chwilę zastanawiając się co mam zrobić. Dwa trupy jednego dnia. Ona mnie chce...
Wiedziałem że jest tylko jedno wyjście. Jedno wyjście, na które tak naprawdę czekałem już od dłuższego czasu.

Siedziałem w pokoju pakując swoje rzeczy, kiedy pojawił się Potter. Trzymał karton mleka. Zastanawiało mnie po co mu mleko, skoro i tak był uczulony na laktozę.
- Rozumiem, że po tym wszytkim musisz wyjechać, mam więc dla Ciebie prezent, który zawsze Ci będzie o niej przypominał.
- Eee... dzięki, – powiedziałem odbierając karton mleka – ale moja dieta jest trochę inna.
- Musiałeś mnie opatrznie zrozumieć. Udało mi się ją wskrzesiś... W pewnym sensie... Udało mi się ożywić jej duszę, ale żeby mogła istnieć musiała wejść w symbiozę albo z mlekiem krowim albo ze smoczym jajem. - powiedział śmiertelnie poważnie, kiedy ja próbowałem powstrzymać się od śmiechu - Jajo byłoby oczywiście lepsze, bo to, co by się z niego wykluło miałoby jej duszę, ale mlekiem możesz podlać krzew. Przyjmie on duszę Jess, a z jego kwiatami mógłbyś rozmawiać, lecz niestety tylko wiosną i latem. - spojrzał na moją zdezorientowaną minę i mylnie ją zinterpretował – przyjmij moje najszczersze kondolencje.
Wyszedł z pokoju zostawiając mnie samego z kartonem mleka. Spakowałem swoje rzeczy, wziąłem karton i ruszyłem do samochodu Jacoba. Ruszając nie mogłem powstrzymać się przed przejechaniem po trupie pod moimi kołami... I jeszcze raz, i jeszcze i jeszcze tylko ostatni. Jechałem jak tylko mogłem najszybciej, a raczej jak najszybciej mógł jechać ten gruchot. Szybciej bym biegł, ale nie chciałem zwracać na siebie zbytniej uwagi. Zbyt dużo emocji jak na jeden dzień.
Tak jak myślałem bilety lotnicze zakupione przez Jacoba były w schowku na dokumenty. Miałem jeszcze trochę czasu do odlotu, więc pojechałem do ulubionego miejsca Jess. Wkońcu mimo wszytko najeżał jej się jakiś pochówek. W centrum handlowym rozlałem mleko przy filarze między sklepem "intymnie rozkosze" a "moda dla Ciebie". Teraz będzie mogła buszować po półkach do woli.
Ja sam pojechałem na lotnisko, wsiadłem w samolot i czekałem na spotkanie z ukochaną.





Tekst B


Zemsta

Od autorki: Akcja dzieje się po Zmierzchu, że tak to ujmę. Księżyc w Nowiu nie został wydany, a wydarzenia w nim opisane nigdy nie miały miejsca.

Większość znanych mi wampirów uważała moją zdolność czytania w myślach za błogosławieństwo. Jednak ja... Ja, delikatnie mówiąc, nie do końca się z nimi zgadzałem. Zwłaszcza w takich chwilach jak ta.
Myślami wróciłem do momentu, kiedy zupełnie nieświadomie popełniłem jeden z największych błędów w swoim życiu...

Tego dnia pogoda w Forks wyjątkowo dopisywała. Słońce co prawda nie świeciło, ale było za to sucho i ciepło, dlatego też w czasie przerwy na lunch większość uczniów miejscowego liceum wyległa na dwór. Postanowiłem pójść w ich ślady i wraz z Bellą ruszyłem w kierunku znajdujących się nieopodal stołówki ławek i stolików. Niestety, wszystkie były już zajęte, przez co musieliśmy dosiąść się do paczki Mike'a.
Z cichym westchnieniem niezadowolenia zająłem miejsce na skraju siedziska. Po paru chwilach nie mogłem już słuchać tej bezsensownej paplaniny bandy nierozgarniętych nastolatków – bo takie właśnie mniemanie miałem o wszystkich prócz Belli – i wyjąłem podręcznik, by zająć się czymś innym. Okazało się to bezskuteczne – głos Jessiki nie dawał mi spokoju, wwiercał się w umysł... Podniosłem głowę znad książki, by posłać jej jakieś mordercze spojrzenie i tym samym uciszyć, lecz ku mojemu zdumieniu dziewczyna siedziała bez słowa, a w dodatku nieco na uboczu. Wydawało mi się to tak dziwne, że zacząłem przysłuchiwać się jej myślom.
- Jess, co z tobą? - zainteresował się w końcu Eric, szturchając łokciem swoją koleżankę.
- Nic takiego – odparła, siląc się na uśmiech. - Martwię się trochę biologią.
Kłamała. Nie to ją gnębiło.
- Oblałam ostatni test i muszę go jakoś poprawić, a w ogóle nie rozumiem tematu... Sama nie dam rady i tak sobie myślę... Edwardzie, czy mógłbyś mi pomóc?
Zaskoczyła mnie tym nieśmiało wypowiedzianym pytaniem. Nie tylko mnie zresztą – wszyscy zgromadzeni przy naszym stoliku ludzie patrzyli ze zdziwieniem to na Jessicę, to na mnie.
- Dobrze – odezwałem się w końcu, przerywając ciszę i wprawiając ich w jeszcze większe zdumienie. Ale cóż... Nie mogłem się nie zgodzić.
Bo zaledwie minutę temu Jessica Stanley planowała własną śmierć.

***
Umówiliśmy się u niej w domu. Jechałem tam z genialnym planem – jak najszybciej wytłumaczyć jej biologię, z którą w rzeczywistości nie miała aż tak ogromnych problemów, a potem, niby przypadkiem, zacząć rozmowę o mojej kuzynce, która chyba popadła w depresję, nawiedzają ją myśli samobójcze i w ogóle... Oczywiście nie miałem żadnej kuzynki, ale nie mogłem powiedzieć wprost „słuchaj, Jessica, czytałem w twoich myślach i wiem, że chcesz się zabić, ale nie możesz tego zrobić, bo do końca mojej nędznej egzystencji będą dręczyć mnie wyrzuty sumienia, że cię nie powstrzymałem”. To nie byłoby subtelne. Nie mówiąc już o tym, że ludzie – zwłaszcza normalni – nie czytają w myślach.
Punktualnie o czwartej zaparkowałem swoje volvo na podjeździe przed domem Stanleyów i skierowałem się do werandy, jednak nie dane było mi do niej dotrzeć. W chwili gdy stawiałem pierwsze kroki na schodach, drzwi otworzyły się z impetem, a na zewnątrz dosłownie wypadła Jessica, rozbawiona i zarumieniona na twarzy.
- Hej – zawołała, zatrzymując się zdecydowanie zbyt blisko mnie. - Wybacz, ale mam w domu niespodziewany zjazd rodzinny. Nie możemy uczyć się u mnie.
- To co teraz? – spytałem, cofając się o krok. Przebywanie w tak niewielkiej odległości od niej nie podobało mi się ani jako wampirowi, ani jako mężczyźnie.
Dziewczyna zawahała się i przez chwilę rozważała różne miejsca. W końcu uśmiechnęła się i powiedziała:
- Mam pewien pomysł. Jedziemy twoim autem?
Skinąłem głową i ruszyłem w stronę samochodu, nie oglądając się za siebie. Ona nie potrzebowała zaproszenia.

***
Ani jednej, nawet najdrobniejszej myśli samobójczej od dwóch godzin.
Ani śladu ponurego nastroju.
Ani chwili bez głupiego gadania.
Przez sto lat zdołałem opanować sztukę aktorską do perfekcji, nauczyłem się cierpliwości i wszystkiego, co potrzebne, by bez problemów koegzystować z ludźmi, ale aktualnie niewiele mi to pomagało. Siedziałem przy kawiarnianym stoliku i usiłowałem choćby udawać, że słucham tej głupiej, pustej, plastikowej lalki.
- Dziękuję, Lindsay – zaszczebiotała do kelnerki, która właśnie podała jej kawę. Upiła łyk, jednocześnie wyjmując telefon z torby. - Za mało mleka. Zaraz wrócę.
Zamknąłem oczy i oparłem się wygodniej o krzesło, gdy Jessica odeszła. Jej paplanina działała na mnie podobnie jak dar Jane, ale nie aż tak silnie.
Zdążyłem złapać zaledwie kilka głębszych oddechów, gdy to chodzące narzędzie tortur znowu pojawiło się w polu mojego widzenia. Ucieszyłem się jednak, widząc, że szybko porusza kciukiem po klawiaturze komórki. To oznaczało kilka sekund ciszy gratis. Postanowiłem spędzić je milej niż całe popołudnie, więc przywołałem z pamięci ostatnią noc spędzoną u Belli. Spała tak smacznie... I tak smacznie wyglądała z rumieńcami na twarzy... Westchnąłem cicho w rozmarzeniu, gdy jej obraz stanął mi przed oczami. Już niedługo znowu do ciebie przyjdę, moja piękna, pomyślałem. - Już niedługo...
- Ach! - usłyszałem nagle krzyk Jessiki i w tym samym momencie poczułem, jak na mojej twarzy, koszuli i spodniach ląduje coś mokrego. Zamarłem.
- Edwardzie, wybacz, to niechcący... Potknęłam się i...
- W porządku – przerwałem jej ze złością i starłem kropelki spływające z policzka. Spojrzałem w dół, na swoją dłoń i zalaną podłogę. Mleko.
Dziewczyna rzuciła się w moją stronę z papierowymi serwetkami, ale zanim zdążyła mnie dotknąć, ująłem je w dwa palce i wyszarpnąłem z jej ręki, mocno zniesmaczony. Szlag by ją trafił! Nie dość, że jest głupia, denerwująca i marnuje mój czas, to jeszcze niszczy moje ulubione spodnie!
- Słuchaj uważnie, Cullen – syknęła mi nagle do ucha. Spojrzałem na nią zaskoczony. Skupiwszy się na wycieraniu ubrań, nie zauważyłem, kiedy podeszła tak blisko. Jedną dłonią złapała moją koszulę, udając, że ją czyści, drugą zaś sięgnęła po telefon. - Jeden zły ruch, a ona zginie. - Uniosła komórkę do góry tak, bym mógł lepiej widzieć ekran. Tuż pod napisem „połączenie wideo z Lauren” zobaczyłem Bellę. Ręce miała związane z tyłu fotela, usta zakneblowane, w oczach przerażenie... Po chwili Lauren cofnęła się, bo zobaczyłem więcej szczegółów – stary, czerwony pickup stał tuż nad brzegiem urwiska...
- To jakiś żart, tak? Ukryta kamera? - zawołałem, wyszarpując się z uścisku i obracając w poszukiwania ludzi, którzy mogliby być z telewizji, jednak kawiarnia była pusta, nie licząc pary siedzącej pod oknem.
- Spokojnie, wampirku – wycedziła dziewczyna, uśmiechając się złośliwie. - Chyba nie chcesz, żeby twojej ukochanej fajtłapie stała się krzywda, prawda?
Spojrzałem na nią szeroko otwartymi oczami.
- Skąd...? - wykrztusiłem, ale ona tylko uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
- Nie czas na pytania. Zbieraj się, pójdziesz ze mną. I bez głupich numerów.
W stanie ciężkiego szoku posłusznie ruszyłem za Jessicą. Gdy dotarliśmy do auta, wyciągnęła rękę, żądając kluczyków.
- Ty siadasz z tyłu – rzuciła, a gdy spełniłem polecenie, zawiązała mi oczy czarną chustą.

***
- Jessica, w co ty grasz? Co, u diabła, ma znaczyć ta farsa? - spytałem, ale odpowiedziała mi tylko cisza i silniejsze szturchnięcie.
Po około półgodzinnej jeździe samochodem dziewczyna zatrzymała się i otworzywszy drzwi, kazała mi wysiąść. Nie miałem pojęcia, gdzie jestem. Nie czułem żadnego zapachu, nie słyszałem żadnego dźwięku, który pozwoliłby mi zidentyfikować to miejsce.
Przeszliśmy piętnaście, może dwadzieścia metrów, gdy uderzyłem w coś stopą.
- Uwaga na próg – zachichotała Jessica. - Puszczę cię na chwilę, ale pamiętaj, że Lauren cały czas widzi nas w swoim telefonie. Nawet nie próbuj uciec.
Usłyszałem brzęk kluczy i skrzypienie jakichś masywnych, dużych drzwi. Wprowadziła mnie przez nie, a gdy zatrzasnęły się za nami, zdjęła szalik z moich oczu.
W pomieszczeniu, do którego weszliśmy, znajdowały się jeszcze jedne drzwi, niemile kojarzące mi się z więzieniem, oraz schody. To właśnie w kierunku tych drugich popchnęła mnie dziewczyna.
- I co teraz? Zamkniesz mnie w jakiejś klatce? - spytałem, gdy zeszliśmy na sam dół, a ona wskazała mi dłonią dalszą drogę. - Jessica, to...
„To jakieś szaleństwo” - chciałem powiedzieć, ale przerwał mi jej śmiech.
- Prawie zgadłeś – odparła na moje nieme pytanie i w tym samym momencie z sufitu w błyskawicznym tempie opadła metalowa krata. Zamarłem. Byłem w szoku. Nie mogłem uwierzyć w to, co widziałem... Przecież takie rzeczy dzieją się tylko w tandetnych brazylijskich telenowelach!
- Słuchaj, Cullen. Zawsze to ty byłeś górą. Wiedziałeś o ludziach wszystko i wykorzystywałeś to, podobnie jak swoją nieludzką urodę i wdzięk... Teraz role się odwróciły. Teraz ja wiem o tobie wszystko... Teraz ja tutaj rządzę. Ja dyktuję warunki! Rozumiesz? A ty się do nich dostosujesz... Jeśli nie, ucierpi na tym nie tylko Bella, ale i cała ta twoja familia. No bo gdyby Volturi się dowiedziało...
- Skąd wiesz?! - wybuchnąłem. Zaskoczenie zniknęło, a na jego miejscu pojawiła się panika i wściekłość. Rzuciłem się na pręty oddzielające mnie od Jessiki, jednak odskoczyłem od nich jeszcze szybciej, czując niesamowity ból. Spojrzałem na swoje dłonie. Były czerwone... Jakby poparzone...
- A podobno święcona woda na was nie działa – mruknęła dziewczyna, ale nie zwróciłem uwagi na jej słowa. Wpatrywałem się tępo we własne ręce i uświadomiłem sobie, że po raz pierwszy w życiu czuję się bezsilny. Trzymała nas w garści. Nie wiedziałem, jakim sposobem, ale dowiedziała się wszystkiego, co tak skrzętnie kryliśmy przed całym światem... W głowie kołatały mi się tysiące myśli. Zależał ode mnie los całej rodziny...
- Zrobię, co każesz. – wyszeptałem w końcu, spuszczając wzrok. Bo jaki miałem wybór?
- Dobry chłopiec. To bardzo rozsądna decyzja.
Westchnąłem ciężko, zrezygnowany.
- Mam tylko jedną prośbę. Powiedz, skąd wiesz?
Prychnęła, wywracając oczami, a potem sięgnęła do torby i wrzuciła coś do mojej celi.
- Podziękuj Szmejerowej – zawołała i zniknęła za załomem ściany.
Zaciekawiony i nieco zaniepokojony podniosłem z podłogi książkę. Był to „Zmierzch” napisany przez niejaką Stephenie Meyer – tego dowiedziałem się z okładki. Wzruszyłem ramionami i rzuciłem ją w kąt. Nie byłem w nastroju do lektury.

***
Minęła godzina. Dwie godziny. Trzy. Cztery. Pięć... W końcu straciłem poczucie czasu.
Siedziałem pod ścianą, chodziłem w kółko, próbowałem medytacji... Nic nie pomagało mi się uspokoić. W dodatku ten clown siedzący na huśtawce ciągle się na mnie gapił, szczerząc zęby... Podszedłem bliżej i pstryknąłem go w nos, chcąc zetrzeć mu ten głupi uśmieszek z twarzy, ale nie podziałało. Zakołysał się parę razy i nic więcej.
Edwardzie, to maskotka. Weź się w garść, na Boga!, skarciłem się w duchu i pomyślałem, że chyba zaczynam tracić zmysły.
Nie chcąc popaść w obłęd, postanowiłem zabrać się za książkę zostawioną przez Jessicę. Zawsze to jakieś zajęcie.
- Stephenie Meyer. Zmierzch – przeczytałem raz jeszcze i nagle coś mi się przypomniało... - Stephenie Meyer?! Chryste Panie...
Nie sądziłem, że jeszcze kiedykolwiek o niej usłyszę! Poznaliśmy się kilkanaście lat temu. Zakochała się wtedy we mnie. Wszędzie za mną chodziła, błagała, bym się z nią spotkał... Wreszcie zgodziłem się – po części z litości, po części licząc, że da mi spokój. Umówiliśmy się dwa, może trzy razy. Robiłem wszystko, by ją do siebie zniechęcić, ale nic nie pomagało... W końcu razem z resztą rodziny postanowiliśmy się przeprowadzić. Wściekła się, gdy jej to oznajmiłem. „Pożałujesz tego! Zobaczysz, zemszczę się!” - przyrzekała.
Potrząsnąłem głową, próbując odgonić myśli. Wolałem nie wspominać tamtych wydarzeń.
Wziąwszy głęboki oddech, otworzyłem książkę na pierwszej stronie.
- Zobaczymy, co tam wymyśliła... - mruknąłem do siebie i zatopiłem się w lekturze.

Nie wiem, ile czasu zajęło mi przeczytanie tych czterystu stron. Byłem wstrząśnięty... Nie mogłem się skupić, nie mogłem myśleć... Targały mną tak silne emocji, w mej głowie kłębiło się tyle myśli, że w końcu ogarnęła mnie nicość.

***
- Witaj, Edwardzie.
Powoli odwróciłem głowę w stronę kraty, bo właśnie stamtąd dobiegł mnie ów głos.
- Stephenie? - zapytałem słabo. Czułem się wyczerpany, a jej głośny śmiech przyprawił mnie o ból głowy. Nie widziałem, że to możliwe u wampirów.
- Pamiętasz mnie. To miłe. - Pokiwała głową, uśmiechając się z wyższością. - Kopę lat, mój drogi... Jak ci się wiedzie?
- Dlaczego pytasz, skoro znasz odpowiedź?
- Rozumiem, że już przeczytałeś moją książkę. - Nie wiedzieć czemu, wydawała się być tym bardzo rozbawiona. - No cóż... Obiecałam, że się zemszczę, czyż nie? Ja nigdy nie rzucam słów na wiatr, Edwardzie. Nigdy. Na początku nie mogłam cię odnaleźć, ale pomógł mi w tym nasz wspólny znajomy, Charlie. Przekonanie jego córki do mojego planu okazało się błahostką. Czego to ludzie nie zrobią, widząc odpowiednią ilość zer na czeku... - Westchnęła, niby to z dezaprobatą, a potem kontynuowała bezlitośnie.:- Za sumę, którą jej wręczyłam, pojechała z Jacobem na Hawaje. Jessica i Lauren chętnie nam pomogły. Chciały odpłacić ci się za to, że nie zwracałeś na nie uwagi... - Urwała i klasnęła w dłonie z uciechy. - A to ci historia! Zbiłam cię nią z pantałyku, nieprawdaż?
Otworzyłem usta, by jej odpowiedzieć, ale nagle dotarł do mnie jakiś dziwny szmer – coś jakby rozmowa stłumiona przez szuranie, tupanie, trzaskanie i tysiące innych dźwięków. Z każdą chwilą stawał się on coraz głośniejszy, aż w końcu stwierdziłem, że dobiega ze schodów.
- Steph... Co to? - spytałem zaniepokojony.
- Zemsta jest słodka – powiedziała tylko i ruszyła w kierunku wyjścia, nie zważając na moje wołanie.
W chwili, gdy zatrzasnęła za sobą drzwi, krata podniosła się. Powoli i ostrożnie wyszedłem ze swojej celi, by odnaleźć źródło nasilającego się hałasu, jednak nie zdołałem dotrzeć nawet do załomu ściany. Do pomieszczenia wpadło kilkanaście piszczących dziewczyn, a za nimi pojawiły się kolejne, i kolejne, i kolejne...
- EDWAAAAAAAAAAAAARD!!! - wrzeszczały, rzucając się na mnie.

Meyer nie mogła wymyślić bardziej okrutnej zemsty.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Rudaa dnia Pon 12:29, 08 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Mille
Wilkołak



Dołączył: 12 Kwi 2009
Posty: 190
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze Wschodu, nie wiadać? xd

PostWysłany: Nie 21:38, 24 Sty 2010 Powrót do góry

Pomysł:
Oba pomysły, mówiąc delikatnie, były totalnie odjechane i... dziwne (w pozytywnym znaczeniu), oba tak samo mi się podobały. W tekście A: Harry i jego czary, jeżdżenie samochodem po Jessice... no dobra może nie będę się przyznawać;p W tekście B: uwięziony Edward, Meyer i jej zemsta:D Boskie:D i te napalone małolaty:D
A: 2,5
B: 2,5

Styl:
To będzie mega trudne zadanie... ponieważ, choć bardzo się staram, nie mogę odwrócić swojej uwagi od błędów w tekście A. Kilka razy opadła mi szczęka i oczy rozszerzyły się z wrażenia. O matko! Ja rozumiem, że nie każdy musi znać wszystkie zasady ortograficzne, interpunkcje itp.,a tekst miał być bez bety, no ale... bez jaj!! Najchętniej tekst A za te błędy pozostałby bez punktu, no ale w tej kategorii nie tylko to się liczy. W tekście B nie wyczułam żadnych zgrzytów, tekst A też czytało się w miarę dobrze, ale było kilka zdań, które musiałam czytać dwa razy, poza tym powtórzenia... Pomysł fajny, ale niestety nieumiejętnie sprzedany:( I tak na przyszłość: te podkreślenia irytują, choć to akurat nie wpływa na moją ocenę.
A: 2
B: 5

Spełnienie warunków
A: 1,5
B: 1,5
Zdecydowanie zostały one spełnione, i tu muszę przyznać w obu przypadkach w całkiem fajny sposób:)

Postacie:
A: 2,5
B: 2,5

Harry, Jessiki, Meyer, Edwardy... sporo postaci i całkiem barwnie wykreowane;)

Ogólne wrażenia:
Cóż niestety w tekście A chwilami zastanawiałam się „ale o co w ogóle chodzi?”, a tekście B kolejne zdarzenia były zdecydowanie bardziej przemyślane. Oba teksty na pewno też rozśmieszyły mnie, ale tekst B spodobał mi się bardziej, bo moim zdaniem jest bardziej dopracowany, a tym samym lepszy w odbiorze. No i ta końcówka. Biedy Edward, ale dobrze mu tak, za te miliony złamanych serc <lol2>!

A:1,5
B:3,5

wynik:
A: 10
B: 15


Gratuluję!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
losamiiya
Dobry wampir



Dołączył: 27 Lis 2009
Posty: 1767
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 212 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Mexico City.

PostWysłany: Nie 22:40, 24 Sty 2010 Powrót do góry

Pomysł:
A:2
B:3


Na początku pragnę powiedzieć, że oba teksty co do pomysłu są fenomenalne.
Tekst A ma w sobie więcej dziwaczności, humoru, natromiast tekst B zaskoczył mnie zakończeniem i całym tym morałem.
Jednakże teskt B otrzymuje ode mnie ten 1pkt więcej, ponieważ zaskoczyło mnie podejście autorki do tego, co napisała. Z bardzo dużym dystansem i naprawdę niesamowitym, acz poważnym humorem.

Styl:
A: 2
B: 5


Tekst A ma znacznie więcej błędów, niektóre mnie powalają, w tekście B praktycznie się ich nie dopatrzyłam. Lepiej czytało mi się tekst B, przez A, choć jest zabawnym, patrząc na styl, dość ciężko przebrnąć.


Spełnienie warunków
A: 1,5
B: 1,5


W obu tekstach warunki spełnione raczej.

Postacie:
A: 2,5
B: 2,5


Ohh i tu zastanawiałam się poważnie. Tekst A - magiczny Harry, tekst B - SM, z którą nigdzie się jeszcze nie spotkałam. Po długim namyślę daję po równo ażeby było sprawiedliwie.

Ogólne wrażenia:
A:2
B:3


Tak jak już mówiłam, oba teksty mnie zakoczyły, jednak tekst B ma w sobie to coś więcej. W tekście A, w niektórych momentach się gubiłam i nie wiedziałam już o co chodzi. Tekst B jest na pewno bardziej dopracowany, staranniej napisany.

Podsumowując:
A: 10
B: 15


Gratuluję obu tekstów!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
bluelulu
Dobry wampir



Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 974
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 85 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hueco Mundo

PostWysłany: Pon 19:26, 25 Sty 2010 Powrót do góry

Pomysł: 5 pkt.
A:2,5
B:2,5

Harry, powracający Jacob i wampir z depresją jestem w ogromnym szoku. Pozytywnym jak najbardziej. Jednakże zaczęłam
płakać ze śmiechu kiedy stanął mi obraz Belli w furgonetce nad urwiskiem. Po prostu ryczę ;p Nie wiem dlaczego
ale po chwili przyszło mi do głowy że Jessika pozbawi go krwi jak robią to w True Blood ;p Nie potrafię powiedzieć
co podobało mi się bardziej dlatego daję po równej ilości punktów.

Styl: 7 pkt.
A:3,5
B:3,5
Styl mogłabym oceniać śmiało przy okazji wydania małych drabbli czy wierszy, ale nie tutaj. Znów się powtórzę
dając po równiuteńkiej ilości punktów. Wedle mojego kryterium przy ocenie dłuższych tekstów sugeruje się
wygodą, jeśli wzrok co chwile zatrzymuje się na jakiś bzdurnościach - kwalifikuje to jako dno. Nie patrzę na jakieś błędy. Każdy je popełnia a teksty wstawianie są bez bety więc.. ;-)

Spełnienie warunków: 3 pkt.
A:1,5
B:1,5
To akurat nie ma co mówić. W opowiadaniu A rozlane mleko podobało mi się strasznie, nie tylko jako mleko ale
personifikacja Jessiki. Rozdartej między dwoma sklepami. W tekście szczerzący się klaun ;p Wszystko na swoim miejscu.

Postacie: 5 pkt
A:3
B:2
W tekście A szokuje mnie Potter , Polska z Jessiką i chory wampir. Dosłownie chory. Podoba mi się jak Edward "wgryza"
wgryza się do wnętrza własnej głowy i narzeka na swoje zachowanie albo ponagla że w przeszłości mógł postąpić
inaczej. Plusem jest podkreślenie jego "gadania". Ułatwia to w dużej mierze czytanie. Świetna postać. Podobał mi
się nawet samochód. Nawet za sam fakt "jazdy" po Jessice. Jeszcze raz i jeszcze raz. Tekst A i B są równie świetne , więc
grzeszę mówiąc że bardziej przypadł mi do gustu tekst A. W tekście B szokuje mnie najbardziej zakończenie a tekst
A jako ogół, pełen jest udziwnień i sytuacji. Dlatego w moim prywatnym rankingu tekst A wypadł lepiej bo absurdalnej.

Ogólne wrażenie: 5 pkt.
A:3
B:2
I znów minimalnie bardziej przypada mi do gustu tekst A. Ogólnie. Całkiem ogólnie. Podoba mi się samo zabicie Jacoba.
To było takie beznamiętne że aż piękne ;p Wygrała tutaj moja niechęć do tej postaci. Kocham absurd i szaleństwo.
Dziewczyny, spisałyście się naprawdę na medal. Więc mówiąc szczerze nie ma między tekstami kolosalnej różnicy.

Razem:
A:13,5
B:11,5


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez bluelulu dnia Pon 19:28, 25 Sty 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Prawdziwa
Dobry wampir



Dołączył: 21 Sie 2009
Posty: 573
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 63 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze sklepu ;p

PostWysłany: Wto 13:27, 26 Sty 2010 Powrót do góry

teksty przeczytałam już kilka dni temu, ale dopiero teraz mam czas skomentować. :)

Pomysł:
A-2,5
B-2,5
Zarówno wsadzenie Harre'go, jak i Meyer do wydarzeń wydało mi się bardzo fajnym, trafionym pomysłem. Dlatego po równo.

Styl:
A-3
B-4
Tekst B czytał mi się jednak lepiej, w A podkreślenia niesamowicie mnie denerwowały i musiałam naprawdę wysilić wzrok, by je przeczytać.

Spełnienie warunków:
A-1,5
B-1,5
Warunki spełnione.

Postacie:
A-2,5
B-2,5
Wiem, że tak oceniając to za bardzo nie pomagam, ale nie mogłam inaczej;)
W tekście A spodobał mi się Edward- Jak nic był niezrównoważony psychicznie. To jeżdżenie po Jessice samochodem. No, i Harry też był niczego sobie, jak dla mnie taki ciapowaty czarodziej.
Jeżeli chodzi o B, to bardzo spodobał mi się sam pomysł, że autorka wymyśliła historię o tym, dlaczego Meyer napisał książkę. Umieszczenie jej w tekście było świetnym pomysłem. Spodobało mi się też, że Jessica nie jest już słodką idiotką, tylko sprytna porywaczką, która potrafiła oszukać takiego telepatę jak Edward.

Ogólne wrażenie:
A-3,5
B-1,5
Więcej punktów dla tekstu A, bo bardzo mnie rozśmieszał niektórymi sytuacjami, tj. Jeżdżenie samochodem po zwłokach Jess. I strasznie rozśmieszyło mnie to, ze Harry zrobił z duszy dziewczyny horkruksa.
Jak dla mnie to autorka sprytnie połączyła dwa światy- czarodzieje i wampiry.
Drugi tekst tez mi się podobał, ale Harry zrobił swoje:)

Razem:
A-13
B-12

edit: teraz jest już wszystko dobrze:)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Prawdziwa dnia Śro 13:06, 27 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Crim.
Wilkołak



Dołączył: 23 Kwi 2009
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Wto 19:31, 26 Sty 2010 Powrót do góry

To tak.

Pomysł:
A - 2,5
B - 2,5

W wersji A podobał mi się pomysł z Harrym - kocham go, więc autorka idealnie trafiła w mój gust Twisted Evil . W wersji B ujął mnie wątek z przekupioną Bellą - tego się nie spodziewałam.

Styl:
A - 2
B - 5

Lepiej czytało mi się Tekst B.

Spełnienie warunków:
A - 1,5
B - 1,5

Postacie:
A - 3
B - 2

Oczywiście należy się więcej punktów za Harry'ego xD I Jessica także mi się podobała (piszę o wersji A).
Ogólne wrażenie:
A - 2
B - 3

Tak po prostu - wersja B bardziej przypadła mi do gustu.

Razem:
A - 11
B - 14
Gratuluję!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Susan
Administrator



Dołączył: 08 Sty 2009
Posty: 5872
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 732 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 10:47, 27 Sty 2010 Powrót do góry

Dziś postanowiłam ocenić jakiś pojedynek. Padło na ten, gdyż jak przeczytałam warunki to prawie padłam Laughing Musiałam to przeczytać Wink
No to zaczynamy...


Pomysł: 5 pkt.
A - 2
B - 3
Oba pomysły były ciekawe, ale pierwszy jest dla mnie za bardzo chaotyczny i nie do końca przemyślany. Zrealizowany też nie jest za fajnie. Co chwila musiałam się zatrzymywać i zastanawiać, czy aby na pewno dobrze zrozumiałam to co przeczytałam. Chciałam nawet dać cztery punkty B, bo A miał naprawdę gorszą realizację, ale doszłam do wniosku, że od tego jest inna kategoria oceniania.
Tutaj stawiam na B. Zabawny, ciekawy pomysł, na dodatek dopracowany.

Styl: 7 pkt.
A - 2
B - 5
W A jest mnóstwo błędów. Interpunkcyjnych, literówki, a nawet brak spacji po kropkach czy myślnikach. Sama popełniam błędy, ale te mnie po prostu w pewnych momentach przerażały. Niektóre są tak oczywiste, że aż naprawdę chwytałam się za głowę. Na dodatek te podkreślenia. Rozumiem, że autorka chciała pokazać ten "głos", ale mogła to zrobić opcją italic. Byłoby przejrzyście i nie przeszkadzałoby w czytaniu. Mnie to potwornie raziło. Było mało czytelne, przejrzyste i wprowadzało na jakiś sposób chaos.
Tekst B jest napisany ładnie, przejrzyście i płynnie. Czytało mi się naprawdę z dużą przyjemnością. Widać, że autorka przemyślała sobie cały tekst i naprawdę się do niego przyłożyła. Jej historia jest w miarę spójna i naprawdę zabawna. Przy A się niestety nie śmiałam. Trudno.
Punkty rozdzieliłam tak jak widać.

Spełnienie warunków: 3 pkt.
A - 1.5
B - 1.5
Warunki spełnione zarówno w A i w B. Ale to czy jestem usatysfakcjonowana ich spełnieniem zostawię dla siebie Wink

Postacie: 5 pkt.
A - 1
B - 4
Edward zabijający Jacoba? Jacob zabijający Jessice? Harry Potter? Jacob, który wpoił się do połowy? Nie, to nie dla mnie. Nie podoba mi się to.
W B jest zabawny Edward, Meyer, która pragnie zemsty, Jessica i Lauren, które jej pomagają. To mi się bardziej podoba.
W A żadna z postaci mi się nie spodobała.

Ogólne wrażenie: 5 pkt.
A - 1
B - 4
Przykro mi, że oceniam w taki sposób, ale nie mogę inaczej.
Tekst A moim zdaniem jest nieprzemyślany, odnoszę wręcz wrażenie, że napisany na odczepnego. Bardzo dużo błędów, chaotyczność, pomysł nawet, nawet, ale wykonanie leży. Bohaterowie również nie przypadli mi do gustu. Wkurzało mnie podkreślenie, zastosowane przez autorkę. Na dodatek co chwila coś mi zgrzytało i musiałam cofać się do tyłu.
Tekst B jest dopracowany, zabawny, przemyślany. Bohaterowie są śmieszni. Poza tym czyta się płynnie i przyjemnie. Chętnie wrócę do tej miniaturki, jeśli zawiśnie w Kawiarence po zakończonym pojedynku.

Podsumowanie:
A - 7.5
B - 17.5

Gratuluję autorce tekstu B Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Sob 22:50, 06 Lut 2010 Powrót do góry

ha! chwała leniowi, że odszedł... miejmy nadzieje, ze nie powróci Wink
pomysł
A: 1
B: 4

W zasadzie Edward w powiązaniu z Jess, bo Jake wpoił się (nawet połowicznie) w Bells jest tak naciągane... jakieś trudne do przełknięcia... naprawdę cieżkostrawne... fuj

styl
A: 0,5
B: 6,5

A dostaje po głowie za błędy interpunkcyjne - nawet ja wiem, że przed "że" jest przecinek, a przecież obie panie są betami z tego co się orientuję... więc nieładnie... do tego A ma coś okropnego - nie wiem dlaczego autorka uparła się na to podkreślenie... do tej pory utarło się kursywą myśli odróżniać i dobrą chwilę mi zeszło zorientowanie się w sytuacji...
tekst w zasadzie napisany był prawie na kolanie... bez przemyślenia i całkiem nieskładnie... problemy miałam nawet ze zorientowaniem się co kto gdzie i dlaczego... o całkowitym misz-maszu nie wspomnę...
przepraszam, że nie piszę o B, ale A mnie pochłonął w najgorszym tego słowa znaczeniu...

spełnienie warunków:
A: 1,5
B: 1,5

Tu po równo, choć początkowo odjęłam od A... nie z przyzwyczajenia, ale dlatego, że nie dostrzegam niczego zabawnego... ale humor miał być przynajmniej w zamierzeniu autora, więc nie mogłam się wykazać

postacie:
A: 1
B: 4

Nie żeby mi się guziczki zacięły, ale rozbawiła mnie postać tragiczna Edwarda... wystawionego i zdradzonego i niezapomniana Bella lecąca na kasę :P jakoś podświadomie przyjmuję tego Cullena bardzo pozytywnie i nawet było mi go żal pod koniec Wink

ogólne wrażenie:
A: 0
B: 5

B - to humor... powinnam tak zostawić, ale w końcu wskrześmy w sobie cokolwiek ;P
autorka tekstu B ma bardzo przyjemny styl, bardzo dobrze się ją czyta... w zasadzie jest konkretna i skupia się na myśli przewodniej... wikła i wyjaśnia w tak absurdalny sposób wszystko, że nie może to przejść niezauważone :) Meyer - zakochaną, porzuconą i mszczącą się - pokochałam ją taką :) pomysł po prostu genialny :)
tylko tak dalej Wink

ogółem:
A: 4
B: 21


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Rudaa
Dobry wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 102 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: dzwonnica Notre Dame

PostWysłany: Pon 12:28, 08 Lut 2010 Powrót do góry



Głosowało 7 osób, co daje 175 punktów do podziału, a ten wygląda następująco:

Tekst A: 69 pkt.

Tekst B: 106 pkt.

Zwycięzcą zostaje
.wymyślona.!


Gratuluję!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin