FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 To niedorzeczność, czyli Severus i Zaświaty [NZ/23.01] 2/? Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Suhak
Zasłużony



Dołączył: 23 Lut 2009
Posty: 951
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 136 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: lubelskie

PostWysłany: Sob 20:32, 23 Sty 2010 Powrót do góry

Witam Was serdecznie w nowym dziale z twórczością nie-twilightową.
Oto kolejny wygrzebany z szuflady tekst - tym razem potterowski. Traktuje o umartym Severusie oraz jego perypetiach.
Proszę mi wybaczyć powtórzenia oraz dziwny, niedopracowany styl - pisałam to ponad rok temu! To chyba mnie nieco usprawiedliwia, bo nie chciałam tego pisać od nowa, a do tego właśnie musiałabym się posunąć, bo "naprawić" cały tekst. Bety nie ma, ale jeśli uznacie, że jednak powinnam się na nią zdecydować, to napiszcie. Wink

Smacznego i baaaardzo ładnie proszę o komentarze!

    To niedorzeczność, czyli Severus i Zaświaty

    1. Severus i Poczekalnia

– Następny, proszę! – Niski męski głos potoczył się echem po pomieszczeniu.
Jakiś mężczyzna o małych, czarnych oczach wstał z krzesła. Ubrany był w aksamitną, fioletową szatę zaplamioną olbrzymią ilością krwi, a na twarzy miał mnóstwo zadrapań. Pokuśtykał żwawym krokiem do wielkich, drewnianych drzwi, otworzył je i zniknął za nimi.
Severus Snape wiercił się niecierpliwie w swoim siedzeniu. Co on tutaj właściwie robi? Czemu siedzi w jakiejś jaskrawobiałej poczekalni, czemu posłuchał się tego cholernego faceta z lampą i tu przyszedł? I dlaczego ludzie tutaj są tak przerażająco szczęśliwi i rozluźnieni?
– A panu co się stało? – zapytał jego sąsiad, który miał na twarzy dziwne krosty, najwyraźniej po smoczej ospie. - Dlaczego pan tutaj jest?
Severus uświadomił sobie, że nie ma pojęcia, czemu tu się znalazł. W pewnym momencie coś go olśniło, i odparł:
– Drobna sprzeczka.
– Ach, tak, sprzeczki. Pamiętam, jak moja żona pokłóciła się kiedyś z przyjaciółką i cisnęła w nią popiersiem Merlina. Takie sprzeczki nigdy nie kończą się dobrze... Oczywiście, to był wypadek – dodał usprawiedliwiającym tonem. – Powiedzieliśmy uzdrowicielom, że posąg spadł z półki wprost na głowę biednej Marianny. Żona do dzisiaj ma wyrzuty – Czarodziej westchnął.
Severus nie uznał za stosowne skomentować owej opowieści. Wykrzywił tylko wargi w charakterystyczny dla siebie sposób i odsunął się odrobinę od mężczyzny.
– Następny, proszę! – krzyknął znów ten sam głos, co poprzednio. Tym razem jednak Severusowi wydał się dziwnie znajomy. Nie, to niemożliwe, pomyślał. Nie tutaj, tylko nie tutaj...
Tym razem z siedzenia podniosła się niska, pulchna kobieta o długich blond włosach. Pod jej oczami widniały sińce, na twarzy i rękach mnóstwo zadrapań i siniaków. Wstała z ulgą i ruszyła w kierunku drzwi.
Gdzie się podział tamten facet we krwi?
Severus przeniósł wzrok na ludzi, którzy także czekali w kolejce. Oprócz gościa całego w krostach, był tam czarodziej żółty na twarzy, kobieta ze śladami macek na ramionach, chłopiec chudy jak patyk, młoda dziewczyna z ciemnym, podłużnym śladem na szyi, staruszka blada jak papier, oraz facet, któremu nic nie było. Wszyscy mieli na twarzach ulgę albo uśmiech, z wyjątkiem wychudzonego chłopca, który patrzył się na swoje buty.
Przeniósł wzrok na Severusa. Snape poczuł się, jakby go znał. Tak, był tego stuprocentowo pewny. Tylko skąd? Na pewno nie jest to jego uczeń – miał sześć, może siedem lat, więc był za młody, by uczęszczać do Hogwartu. Mimo to, Mistrz Eliksirów miał nieodparte wrażenie, że ten chłopiec jest mu dobrze znajomy... Ale zanim Severus zdążył dojść do jakichkolwiek wniosków, męski głos znów przemówił, wyrywając alchemika z zamyślenia:
– Następny, proszę!
Z krzesła poniosła się dziewczyna ze śladem na szyi i odetchnęła z ulgą. Gdy drewniane drzwi zamknęły się za nią, Snape przeniósł wzrok z powrotem na chłopca, jednak on patrzył znów na swoje buty, lekko zaczerwieniony. Severus zamrugał i odrzucił od siebie idiotyczne myśli.
Czas wlókł się w przerażająco wolnym tempie. Mistrz Eliksirów poczuł, że jego pośladki domagają się miękkiego siedzenia, ale czuł, że nie powinien nigdzie się ruszać. Gapił się więc w nagie, idealnie białe ściany poczekalni, która coraz bardziej pustoszała. W końcu został tylko on, on i ten mały chłopiec, który przez cały czas patrzył na swoje buty.
– Następny, proszę!
Severus zerwał się z krzesła. Podszedł do drzwi i nacisnął na klamkę. Mimo że wydawały się być wyjątkowo masywne, okazały się bardzo lekkie. Zanim jednak Snape popchnął je do przodu, obejrzał się za siebie. Chłopiec-chudzina przyglądał mu się dziwnym, pozbawionym emocji wzrokiem. Severus przez moment chciał się go zapytać, kim jest, ale stwierdził, że to wszystko to niedorzeczność. Ten chłopiec nie powinien go interesować. Pchnął drzwi i wszedł do następnego pomieszczenia.

    2.1. Severus i Sala Przydziału

O ile poprzedni pokój aż raził w oczy wszechobecną bielą, o tyle ten, w którym Snape się znalazł, był kompletnie ciemny. Gdy drzwi zamknęły się całkowicie, nie widział nawet szparki pod nimi, przez którą mógłby wlatywać strumyczek światła.
– Co do...?!
Próbował znaleźć znowu wyjście, otworzyć je i wyjść. Wymachiwał rękami w ciemności, mając nadzieję, że zaraz wyczuje pod palcami drewno, a kiedy przesunie dłoń trochę w dół, dotknie zimnego mosiądzu, naciśnie na klamkę i wydostanie się z tej cholernej ciemności. Jednak jego palce nie natknęły się na nic. Zrobił krok w stronę miejsca, gdzie powinna być ściana – i nic. Drzwi zniknęły. Ściana zniknęła. Światło zniknęło.
– Witaj, przybyszu – usłyszał ten sam męski głos, który zawołał go do tego pomieszczenia. – Wiesz, gdzie jesteś?
– Och, daj spokój, oni się nigdy na to nie nabierają. – Severus usłyszał drugi głos, też znajomy. Zmarszczył brwi.
– Zamknij się, Łosiu. – Tym razem głos nie był już taki niski i tajemniczy.
– Po prostu robisz się nudny, zawsze ta ciemność, głęboki głos... To już nie jest zabawne. Zapalę światło.
Snape usłyszał czyjeś kroki, a potem oślepiło go przerażająco białe światło. W pierwszej chwili musiał zamknąć oczy, bo zrobiło się niezwykle jasno. Następnie powoli, powoli otworzył najpierw jedno oko, a potem szybko je zamknął. To nie może być prawda.
Nie.
– Witaj, Smarkerusie.
Severus odetchnął głęboko, po czym otworzył oczy. Przed nim stał Syriusz Black.
– Co ty tu robisz, Black? – wycedził Snape przez mocno zaciśnięte zęby.
– Pracuję.
Profesor uniósł lewą brew, przyglądając się „koledze” ze szkolnych lat. Ubrany był w śnieżnobiałą, długą do kostek, zwiewną szatę (Czy ona przypadkiem nie prześwituje? - pomyślał Severus), a nad głową powoli opadała i podnosiła się złota aureola. Zaraz, zaraz... Złota aureola?
– Syriusz, skrzydełko ci się zawinęło – usłyszał drugi głos, a potem zobaczył jego właściciela.
To naprawdę nie może być prawda.
– Witaj, Smarkerusie.
Szczerzył się do niego James Potter. Ubrany był identycznie, jak jego przyjaciel.
– Mówiłeś coś o moich skrzydłach? – mruknął Black, sięgając ręką za plecy. Po chwili złapał coś pierzastego i śnieżnobiałego, puścił i ukazał swoje anielskie skrzydła w całej okazałości. Zaraz, zaraz... Anielskie skrzydła?
– Strasznie tandetne te skrzydła, co nam dali. Ciągle się zawijają. Jak tylko dostanę premię, to sobie sprawię nowe – poinformował kumpla Potter.
Severus patrzył to na niego, to na Blacka. Syriusz mocował się właśnie z drugim skrzydłem, a James strzepywał sobie pyłki z ramion. Snape zamrugał i uszczypnął się. Nic się nie zmieniło. Nie obudził się z koszmarnego snu, więc snem to być nie powinno...
Rozejrzał się po pomieszczeniu. Było kompletnie biało. Całkowicie biało. Białe podłogi i białe ściany... Nie, ścian chyba nie było. Po prostu było biało, mlecznobiało. Za Potterem i Blackiem stało białe biurko, zawalone papierami. Jedyne, co było nie-białe w tym pomieszczeniu, to Severus, a raczej jego szata.
– No to co, przechodzimy do biurokracji?
Snape otwierał i zamykał usta. Bardzo chciał się dowiedzieć, o co w tym wszystkim chodzi, dlaczego znalazł się w tej głupiej poczekalni, dlaczego jest teraz tutaj i widzi ludzi, którzy przecież nie żyją... Ale nie wiedział, od czego zacząć.
– Ach, więc zacznijmy – mruknął Black i usiadł za biurkiem. Na krześle obok usadowił się Potter. – A więc...
– A więc, nie zaczynamy zdania od „a więc”. Poza tym, to moja kolej. – Okularnik spojrzał pytająco na kolegę, a gdy ten tylko westchnął i pokręcił głową, kontynuował: – Przejrzyjmy twoje akta, Smarkerusie. Chociaż to teoretycznie niepotrzebne, śledziłem cię od swojej śmierci. Narozrabiałeś, nie ma co.
– Taa... – mruknął Black. – Dręczenie uczniów... I nie tylko uczniów!
Zadawanie się z ciemnymi typami... No, no, no.
Przystanie do Śmierciożerców! No, nie wierzę.
– Za służenie Voldemortowi nie dostaje się łagodnych wyroków.
– Patrz! Szpiegowanie Albusa Dumbledore’a dla Czarnego Pana
...Albusa Dumbledore’a, który wiedział o tym, że jest przez niego szpiegowany, wiedział też, że te informacje płyną do Voldemorta...
– No, no, no. Jakie to skomplikowane.
– Zdrada! Patrz, nawet to wytłuszczyli. Zdrada Lily i Jamesa Potterów. Informacja o przepowiedni przekazana Czarnemu Panu. Ciekawe. Wiedziałeś o tym? – Black spojrzał na kolegę niewinnym wzrokiem.
– No, coś tam słyszałem. O, zobacz to! Zamordowanie Albusa Dumbledore’a!
– Nieźle, nieźle, a to jeszcze nie wszystko. Trochę to potrwa – zakończył Black.
– Taak... Ale patrz: okoliczności łagodzące – mruknął James. – Szczera skrucha, narażanie życia w celu naprawienia błędów, ciężkie dzieciństwo... I w końcu – Śmierć w imieniu Dobra. To też niezły nabytek.
– To ja... umarłem?
Severus wreszcie był w stanie wydusić słowo. Był przerażony, zdziwiony i zirytowany tym, co usłyszał. O czym oni mówią? Jakie akta? Jakie okoliczności łagodzące? ŚMIERĆ W IMIENIU DOBRA? To sen. Tak, to musi być sen. To jest niemożliwe. Snape nie pamiętał, by umierał. Pamięta tylko, że po prostu znalazł się w ciemnym korytarzu, na końcu którego było światełko.

– Idź za światłem – usłyszał Severus i nie zastanawiając się w ogóle, podszedł do jedynego źródła światła w owym korytarzu. Okazał się to stary, pomarszczony na twarzy człowiek trzymający lampę. – Witaj, jestem Uzdrowicielem Dusz. Moim jakże trudnym zadaniem jest przeprowadzenie cię przez ten korytarz i otwarcie drzwi – mruknął znudzonym głosem. – Od Wielkiego Potopu jest problem z prądem – wyjaśnił, widząc pytające spojrzenie profesora. – Mają kłopot z instalacją elektryczności, więc nie ma światła. I męczę się z tą lampą, odkąd dostałem tę posadę. Ciężka, oj ciężka dola... Ale, co ja ci będę biadolić! Proszę. – I zanim Snape zdążył zadać jakiekolwiek pytanie, staruszek otworzył jakieś drzwi i wepchnął Severusa do pomieszczenia, które okazało się poczekalnią. I tak się znalazł w tym dziwnym miejscu, nie wiedząc dlaczego ani po co.

– Tak, umarłeś, to chyba oczywiste – powiedział James, unosząc brwi. – Zaraz, zaraz... Jesteś tu taki szmat czasu, i nie domyśliłeś się, że umarłeś?
– Ale... Ale ja nic nie pamiętam - mruknął Severus, czując się strasznie głupio. To niedorzeczność, pomyślał.
– No, możliwe, że na razie nie, tak czasem bywa. Zaraz sobie wszystko przypomnisz. Ale Drobius chyba poinformował cię o twojej śmierci, nie? Powinien. – Black zmarszczył brwi.
– Przecież wiesz, że strasznie narzekał na tę pracę. Może po prostu zapomniał, też miałbym już tego wszystkiego dość, gdybym musiał przez cztery tysiące lat stać z lampą i wpuszczać ludzi do Poczekalni. – Potter wzruszył ramionami. – No, ale skoro staruszek ci nie powiedział, to zrobimy to my. Tak, umarłeś, Smarkerusie. Długo się trzymałeś na tym świecie jak na zakłamanego Śmierciożercę. – James Potter wykrzywił wargi w sposób, którego nie powstydził się sam Mistrz Eliksirów.
– Ale nie martw się, twój los wcale nie musi być aż taki zasmarkany, jak byśmy chcieli – dodał Black. – Myślę, że Lily się za tobą wstawi...
– I Dumbledore - mruknął Potter, zerkając na akta jeszcze raz. – Masz spore szanse, stary Dumb to ważna osobistość. Poza tym, umarłeś w słusznej sprawie.
Severus zamrugał. Miał wrażenie, jakby coś kołatało się o wnętrze jego głowy. Potem – nie wiedział dlaczego – jego ręka powędrowała do karku. Poczuł pod palcami dwie dziury, olbrzymie dziury, jednak nic go nie bolało. Oczami wyobraźni zobaczył wielkiego węża...
Nagini.


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Suhak dnia Sob 20:36, 23 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
wela
Zły wampir



Dołączył: 08 Lut 2009
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 37 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Broadway

PostWysłany: Sob 22:33, 23 Sty 2010 Powrót do góry

Jak zeszłam dzisiaj z gadu, to czytałam Insygnia śmierci, co działa na twoją korzyść, a właściwie tego opowiadania. W listopadzie przecież ma być premiera, a ja nie pamiętam już tekstu... Tymi oto słowami chciałam wyrazić, jak bardzo, ostatnimi czasy, łaknę wszystkiego co potterowskie, a zwłaszcza sarkastycznego humoru w twoim wykonaniu.
Powiem szczerze, że tak dobrego sarkazmu na twilightseries nie spotyka się często. Zauważyć można go w Dialogach potłuczonych Thin, ale to nie to samo, ponieważ to Twilight, a nie Harry Potter ze swoimi bohaterami takimi jak Black czy Potter.
Czytając ten tekst po raz drugi, przypomniało mi się, za co go pokochałam. Właśnie za drugi rozdział, w którym wprowadziłaś sarkastyczny, realistyczny (globalnie) dialog pomiędzy Blackiem i Potterem. Był taki ich.
Poza tym lubię Severusa w takim wydaniu - nie opisujesz go jako złego czarodzieja w ciemnej szacie o kruczoczarnych, przetłuszczonych włosach, który spaceruje nocą po najcichszych zakamarkach lochów i próbuje znaleźć znienawidzonych np. gryfonów. Przedstawiłaś go jako oszołomionego, nieogarniającego świata, w którym się znalazł. Podoba mi się to, podoba mi się też fakt, że niedługo poznamy resztę - Dumb i Lily.
I jedyne zastrzeżenia jakie mam, tyczą się mężczyzny przeprowadzającego osobników na drugą stronę - elektryka? Przecież to świat czarodziejów, tam są różdżki i zaklęcie Lumos (o ile dobrze pamiętam).

Suszaczku, liczę, że niedługo skrobniesz kolejną część, bo aż mi się ciepło na duszy robi, jak o tym pomyślę. :)
Weny Severusowej, Siusiaku.

welson


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
bluelulu
Dobry wampir



Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 974
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 85 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hueco Mundo

PostWysłany: Sob 23:13, 23 Sty 2010 Powrót do góry

Jak na moje oko amatora beta jest zbędna. Podoba mi się to opowiadanie i szczerze czekam na kontynuację. Przedstawiasz świat w dwóch płaszczyznach , pozwoliłam sobie je nawet nazwać. Magiczna - Hogwart, przeszłość , postać Jamesa i Syriusza , nawiązania do śmierci. Anielska - anioły, facet z światełkiem.

Naprawdę chciałabym wiedzieć kim jest chłopiec spoglądający na własne buty? Nie czytałam wielu fanficów na temat HP , może dlatego że kiedy czytałam Harrego Pottera nie do końca zostałam zapoznana z hasłem 'fanfick'. Będę nadrabiać tutaj.

Pozdrawiam serdecznie , Uskrzydlona.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
scrittore
Człowiek



Dołączył: 09 Sty 2010
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Polska

PostWysłany: Nie 23:00, 07 Lut 2010 Powrót do góry

Och, wpadłam tu przez przypadek więc skomentuję.
Na początku myślałam, że to jakby całkiem inny czas, myślałam, że coś sobie wymyśliłaś, a jak mówił, że usłyszał znajomy głos to myślałam, że harrego. A tu taki numer! Świetnie napisane. Już dawno wyszła 7 część harrego, a to takie odświeżenie pamięci Very Happy Cóż... Smarkerus ma ciężkie akta ale do nieba myślę, że go wpuszczą. Ciekawe by było opisać jak Voldemort (wiem nie wolno wymawiać imienia ale ja się nie boję Wink) przychodz i sobie czeka w poczekalni. Jak to sobie wyobraziłam to prawie zadławiłam się ze śmiechu Very Happy Wcale nie widać, żeby tekst był taki stary, ani nie potrzeba bety Wink Pisz dalej to jest świetne!

Czasu, czasu, czasu i chęci. I weny

Pozdrawiam:
scrittore

Ps: Wiem, że to wątek Snape'a, ale myślę, że fajnie by było opisać tak każdego (odgrywającego jakąś z n a c z ą c ą rolę) bohatera sagi. Dobra, koniec tego rozpływania się nad twoją twórczością Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aliss.
Wilkołak



Dołączył: 30 Mar 2009
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Nie 9:26, 15 Lip 2012 Powrót do góry

Podoba mi się. Snape jest moim ulubionym bohaterem, więc cieszę się, że ff jest właśnie o nim.

Podoba mi się dobór bohaterów, to w jaki sposób są oni przedstawieni i jaką rolę spełniają.

Cóż więcej mogę napisać po tak krótkim fragmencie? Jedynie to, że boli mnie, iż nie ma nowych

rozdziałów, że ogólnie świat fandomów milczy, chciałabym więcej i więcej, pewnie jak każdy fan

Harrego Pottera, kończący ostatnią część.

Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin