FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Best friends forever rozdział VI 01.05 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
zakrecona01
Człowiek



Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Pią 20:39, 27 Lut 2009 Powrót do góry

No więc jest to mój debiut w tłumaczeniu, więc się troszkę stresuję. Liczę na ostrą krytykę (nie oszczędzajcie mnie jak coś).
oryginał znajdziecie tutaj [link widoczny dla zalogowanych]
Jest to historia z punktu widzenia Belli, która zakochana jest szaleńczo w Jacobie, a Edward jest jej najlepszym przyjacielem, który się w niej kocha...
aha jeszcze jedno- moje tłumaczenie nie jest "kropka w kropkę" -niekiedy dodawał troszkę od siebie by bardzie pasowało. Tak więc jeżeli ktoś czytał oryginał to moje tłumaczenie może nie do końca przypaść do gustu
A teraz koniec gadania- zapraszam do czytania :)


Zobaczyłam te zielone oczy. Wiedziałam co zamierza zrobić. Co więcej, ja sama nie zrobiłam nic by mu w tym przeszkodzić. Wszystko poza szmaragdowymi płomieniami w jego oczach przestało istnieć, a ja sama z niecierpliwością czekałam na to, co miało nadejść. Właściwie na co liczyłam?
-Bella- powiedział zanim jego usta delikatnie musnęły moje. W tym momencie przez całe moje ciało przeszła czysta rozkosz. Gorący rumieniec oblał moją twarz. Stopniowo fala ciepła przechodziła w dół, wraz z naszym namiętnym pocałunkiem.

……………………………………….

Obudziłam się krzycząc, ale w sumie nie wiedziałam dlaczego. Przecież to był tylko sen. Przecież sny, w których całuje się swoich najlepszych przyjaciół nie są niczym strasznym, prawda?
Guzik prawda.
Było to jedno wielkie kłamstwo I ja dobrze o tym wiedziałam. Po pierwsze dlatego, że sen ten powtarzał się od jakiegoś tygodnia. Po drugie, że w śnie całowałam mojego najlepszego przyjaciela- Edwarda Cullena.
Nie zrozumcie mnie źle- z Edward był naprawdę słodki. Chodzi o sam fakt całowania jego. Było to prawie tak samo ohydne jakbym całowała mojego brata, Emmetta.
Edward zawsze był typem samotnika. Nikt nigdy nie zaprzątał sobie nim głowy w szkole, a to wszystko przez to, że był prosty i nijaki-takiego właśnie go znałam.

W jakim byłam szoku, gdy ujrzałam go po wakacjach. W Chicago Edward bardzo się zmienił, a ja nie do końca wiedziałam, dlaczego. Jego oczy, z zielonych jakie tak dobrze znałam, zmieniły się płomienne szmaragdy. Jego włosy urosły i zmieniły kolor na bardziej brązowy. A jego ciało! Poza tym, że urósł o jakieś sześć cali to widać było, że nie mało czasu spędził w siłowni. Pod koszulką było widać wszystkie jego mięśnie. Nie było nic złego z Edwardem. To tylko ja i moja chora wyobraźnia byłyśmy co najmniej dziwne. Może to właśnie, dlatego mi się śnił-po prostu martwiłam się o niego? Tego nie wiedziałam, ale byłam pewna, że wkrótce wszystko się wyjaśni.


Zastanawiało mnie tylko jedno- czemu nie śniłam o pocałunku z Jacobem Blackiem? To by było dopiero coś! Jacob był najwspanialszą osobą, jaką znałam. Był gwiazda naszej szkolnej drużyny futbolowej. Miał długie, czarne włosy i ciemną, opaloną skórę, która była rzadkością w moim ponurym i deszczowym miasteczku. Oczywiście nie było to przypadkowe- wszystko co robił Jacob było jak najbardziej zaplanowane.
Ale tak naprawdę inna rzecz niepokoiła mnie strasznie- to, że naprawdę mi się podobał ten pocałunek. Byłoby to zrozumiałe, gdybym całowała Jacoba, ale tutaj… I ten krzyk. Może to było przez zaskoczenie, a może przez… nie to na pewno zaskoczenie.
Wytarłam ręką spocone czoło. W powietrzu słychać było tylko mój nierówny oddech. Odwróciłam się w stronę stolika nocnego, by sprawdzić godzinę. Czerwone cyferki powiedziały mi, że jest druga w nocy. Zwinęłam się więc w kłębek i rozmyślałam. Wsłuchiwałam się w pochrapywanie Charliego-dziś miał twardy sen i nie obudził się. Czasami bywało inaczej- budziłam się spokojna, choć jak później się okazało przez całą noc gadałam. Innym razem wstawałam wykrzykując imię Edwarda-tak było, gdy pierwszy raz miałam ten sen. Wtedy też obudziłam Charliego, który wpadł do mojego pokoju wystraszony. „Wszystko w porządku. To był tylko sen” za każdym razem nie wiedziałam, czy zapewniałam bardziej jego, czy samą siebie.

Zamknęłam oczy i po raz tysięczny próbowałam zasnąć. Jednak byłam zbyt podekscytowana- to był zwykły efekt Snu. Po raz kolejny zastanawiałam się co on mógł znaczyć. Spędziłam tak godziny rozmyślając nad tym. W końcu pierwsze promyki słońca przedarły się przez moje okno i chcąc nie chcąc musiałam wstać. Ubrałam się w pięć minut. Choć był poniedziałek, czułam, że zdarzy się coś cudownego-tylko nie wiedziałam jeszcze co.
-Emmett!- Zawołałam mojego brata przechodząc obok jego pokoju- Poniedziałek! Było to jedno z moich porannych zadań, by mój brat nie spóźniał się do szkoły.
Właśnie jadłam moje śniadanie, gdy usłyszałam delikatne pukanie.
-Idę- krzyknęłam, wkładając miskę z płatkami śniadaniowymi do zlewu. Zakładając swój płaszcz, otworzyłam drzwi i ujrzałam Edwarda uśmiechającego się do mnie.
-Dzień dobry, Bello. Dzisiaj moja kolej?- Spytał szczerząc do mnie swoje równiutkie, białe zęby. Jego twarz nagle pojaśniała, gdy odwzajemniłam uśmiech. Jego gest spowodował u mnie dziwne zawirowanie w brzuchu, które starałam się bezskutecznie zignorować.
-Nie! Dzisiaj moja kolej- powiedziałam próbując uspokoić się. Wzięłam go za rękę i pociągnęłam go do mojego samochodu mijając jego srebrne volvo. Taka była umowa- codziennie jechałam z Edwardem samochodem do szkoły. Ale żeby nikt nie był pokrzywdzony, woziliśmy się na przemian.
Wsiedliśmy do mojej furgonetki, gdzie szybko włączyłam ogrzewanie, by przestać się trząść. Jednak nie mogłam się uspokoić.
-Więc…- Zaczął Edward, gdy wreszcie ruszyliśmy- gdzie jest Emmett?
-Obudziłam go chwile przed twoim przyjazdem- wyjaśniłam próbując skupić się na jeździe.
-Ah…
Przez resztę drogi milczeliśmy. Edward poruszał głowę w rytm muzyki, podczas gdy ja podjeżdżałam pod szkołę. Gdy zaparkowałam oboje wysiedliśmy z samochodu jak oparzeni. Deszcze delikatnie spływał po naszych twarzach, gdy tę nieznośną ciszę przerwał Edward
-Bella- po całym moim ciele znów przebiegł dreszcz, jednak i tym razem próbowałam się go pozbyć
-Tak?- Starałam się mieć jak najbardziej normalny głos.
-Nic, po prostu lubię mówić twoje imię. Bella, Bella, Bella…- na jego twarzy znów zagościł ten piękny uśmiech, który tak uwielbiałam.
-Eeee…dzięki- bo co innego miałam powiedzieć?
-Naprawdę, mówię to szczerze- zapewnił mnie- to śliczne imię
-Dzięki- odpowiedziałam z nieśmiałym uśmiechem. Nie byłam dobra w przyjmowaniu…komplementów? I to z ust mojego przyjaciela. Mojego Edwarda.

Wysiedlimy z mojej furgonetki I ruszyliśmy jak zwykle w stronę stołówki, gdzie jak zawsze czekaliśmy na początek lekcji. Niczego nieświadoma szłam z głową jak zwykle opuszczoną. Nie spodziewałam się ujrzeć Jego. Na mojej twarzy zagościł jak zwykle rumieniec, a w brzuchu poczułam dziwne wibracje. Wtedy nasze oczy się spotkały a on uśmiechnął się. W płucach zabrakło mi powietrza. Z trudem mogłam się skupić na wykonywaniu najprostszych czynności takich jak oddychanie, nie mówiąc już o bardziej skomplikowanych. Spróbowałam się uśmiechnąć, lecz wyszło jak zawsze, gdy bardzo się nad czymś skupiałam- moje usta wyglądały bardziej jak grymas niż przyjacielski uśmiech. Jacob odwrócił się do swoich kolegów, szepnął im coś, a następnie zrobił rzecz jakiej w życiu się nie spodziewałam- zaczął iść w moim kierunku.

Choć w mojej wyobraźni scena ta pojawiała się minimum piętnaście razy na dobę to i tak poczułam narastającą panikę. Odwróciłam się do Edwarda i bezdźwięcznie poprosiłam go o pomoc. Zamiast ruszyć mi ze wsparciem mój przyjaciel zaczął chichotać. „Nie Bello, tym razem musisz poradzić sobie sama.” szepnął cicho do mnie. Odwrócił się i tyle go widziałam.
-Hej- Jacob zagadnął do mnie wyciągając swoją dłoń w moją stronę- Bella, prawda? Jestem…
-Jacob, wiem…-zaczęłam delikatnie potrząsać jego dłonią. W dotyku była jak jedwab. Miałam ochotę przyłożyć ją sobie do policzka, ale uznałam, że pomyślałby, że jestem…dziwna?
- Super. Więc…jak leci? Jaką masz pierwszą lekcję?- Zapytał mnie, po tym jak delikatnie wysunął swoją dłoń z mojej.
-Eee… Hiszpański?- Było to bardziej pytanie niż stwierdzenie. Czułam narastającą panikę i jak zwykle w takich momentach zaczęłam poszukiwać Edwarda. Jakbym chciała by był tu obok mnie i pomógł mi.
- Super. Może zobaczymy się później?- Zapytał. Czy usłyszałam nadzieje w jego głosie? A może tylko to sobie uroiłam?
Byłam tak zaskoczona, że jedyne, co udało mi się powiedzieć było ciche “taaa.” Powoli uśmiech zaczął pojawiać się na mojej buzi. Czy właśnie przed chwilą Jacob zaprosił mnie na randkę?
-Super- odpowiedział, po czym pobiegł do kolegów z którymi wyszedł ze stołówki, zostawiając na środku najszczęśliwszą osobę na świecie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zakrecona01 dnia Pią 15:04, 01 Maj 2009, w całości zmieniany 8 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Pią 21:04, 27 Lut 2009 Powrót do góry

Cytat:
Obudziłam się krzycząc ale w sumie nie wiedziałam dlaczego.

Po "krzycząc" przecinek.
Cytat:
W Chicago Edward bardzo się zmienił, a ja nie do końca wiedziałam dlaczego

Po "wiedziałam" przecinek.
Cytat:
Może to właśnie dlatego mi się śnił-po prostu martwiłam się o niego?

Po "właśnie" przecinek.
Cytat:
Guzik prawda

Kropka na końcu zdania.
Cytat:
Byłoby to zrozumiałe, gdybym całowała Jacoba ale tutaj… I ten krzyk.

Po "Jacoba" przecinek.
Cytat:
Zwinęłam się więc w kłębek i rozmyślałam

Po "się" przecinek.
Cytat:
Innym razem wstawałam wykrzykując imię Edwarda-tak było gdy pierwszy raz miałam ten sen.

Po "było" przecinek.
Cytat:
Choć był poniedziałek, czułam że zdarzy się coś cudownego-tylko nie wiedziałam jeszcze co.

Po "czułam" przecinek.
Cytat:
-Emmett!- Zawołałam mojego brata przechodząc obok jego pokoju- Poniedziałek! Było to jedno z moich porannych zadań, by mój brat nie spóźniał się do szkoły.

-Emmett!- Zawołałam mojego brata przechodząc obok jego pokoju- Poniedziałek! - Było to jedno z moich porannych zadań, by mój brat nie spóźniał się do szkoły. "Zawołałam" z małej litery.
Cytat:
-Dzień dobry, Bello. Dzisiaj moja kolej?- Spytał szczerząc do mnie swoje równiutkie, białe zęby. Jego twarz nagle pojaśniała, gdy odwzajemniłam uśmiech.

"Spytał" z małej litery.
Cytat:
-Jacob, wiem…-Zaczęłam delikatnie potrząsać jego dłonią. W dotyku była jak jedwab.

"Zaczęłam" z małej litery.
Cytat:
- Super. Więc…jak leci? Jaką masz pierwszą lekcję?- Zapytał mnie, po tym jak delikatnie wysunął swoją dłoń z mojej.

"Zapytał" z małej litery.
Cytat:
- Super. Może zobaczymy się później?- Zapytał. Czy usłyszałam nadzieje w jego głosie? A może tylko to sobie uroiłam?

"Zapytał" z małej litery.
Cytat:
Byłam tak zaskoczona, że jedyne co udało mi się powiedzieć było ciche “taaa.” Powoli uśmiech zaczął pojawiać się na mojej buzi.

Po "jedyne" przecinek.
Cytat:
-Super- Odpowiedział, po czym pobiegł do kolegów z którymi wyszedł ze stołówki, zostawiając na środku najszczęśliwszą osobę na świecie.

"Odpowiedział" z małej litery. Po "kolegów" przecinek.

Poszukaj natychmiast bety!

..........................................
Tekst ładnie przetłumaczony. Wciągnęło mnie. Cóż, będę tu zaglądać. ;D
Narazie nie da się nic konkretnego powiedzieć, w końcu to pierwszy rozdział. Jednakże, czekam na next.
P.
Bee
Justine
Wilkołak



Dołączył: 25 Sie 2008
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 21:07, 27 Lut 2009 Powrót do góry

Ok, jak przeczytałam twoją zapowieź, a mianowicie to, że Bella jest w tym ff zakochana w Jacobie - moja reakcja na to - wtf!
Jednak nie zniechęciło mnie to i bardzo z tego powodu się cieszę :)
W sumie po pierwszym rozdziale nie można za duzo napisać, jednak zaciekawił mnie i na pewno będę śledzić to ff :)
Hmm, fabuła może być bardzo ciekawa - na to wygląda, że mamy miłosny trójkącik.
Co do tłumaczenia, to zauważyłam pare literówek, ale nic jako, tako rażącego.
Ogólnie jestem na tak, więc tłumacz nadal kochana :)
Weny,
p.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Bellafryga
Wilkołak



Dołączył: 22 Sty 2009
Posty: 198
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 21:12, 27 Lut 2009 Powrót do góry

Bardzo fajny ff. Ciekawy pomysł. Rzeczywiście, jest trochę błędów, ale to da się naprawić. Może pobetować? :D
Jestem ciekawa, kiedy Bella uświadomi sobie, że kocha Edwarda. Bo nie będzie przecież z Jacobem, prawda??? xd


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Bells
Wilkołak



Dołączył: 25 Lip 2008
Posty: 130
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pią 21:21, 27 Lut 2009 Powrót do góry

Haha! A ja powiem Bee., żeby nie zabierała się za poprawianie błędów, bo widać nie jest w tym najlepsza!

Cytat:
-Emmett!- Zawołałam mojego brata przechodząc obok jego pokoju- Poniedziałek! Było to jedno z moich porannych zadań, by mój brat nie spóźniał się do szkoły.

Owszem, po Poniedziałek powinien wystąpić myślnik, ale kto ci Bee powiedział, że Zawołałam powinno być z małej litery? Otóż, gdy na końcu wypowiedzi jakiejś postaci isteniej znak zapytania, wykrzyknik, albo też kropka czy wielokropek, następna kwestia, chociażby po myślniku, zaczyna się wielką literą. Więc jest dobrze.

Cytat:
-Dzień dobry, Bello. Dzisiaj moja kolej?- Spytał szczerząc do mnie swoje równiutkie, białe zęby. Jego twarz nagle pojaśniała, gdy odwzajemniłam uśmiech.

Tutaj ten sam przypadek - spytał jest dobrze, z wielkiej litery, czyli tak, jak ma być.

Cytat:
-Jacob, wiem…-Zaczęłam delikatnie potrząsać jego dłonią. W dotyku była jak jedwab.

Tak, tak ... Po wielokropku także w większości przypadków występuje duża litera, więc jest dobrze.

Cytat:
- Super. Więc…jak leci? Jaką masz pierwszą lekcję?- Zapytał mnie, po tym jak delikatnie wysunął swoją dłoń z mojej.

Cytat:
- Super. Może zobaczymy się później?- Zapytał. Czy usłyszałam nadzieje w jego głosie? A może tylko to sobie uroiłam?


Tak - tutaj też autorka napisała "zapytał" załkowicie poprawnie.

Więc, droga Bee., kiedy poprawiasz błędy, to nie wprowadzaj autora w błąd.


A CO DO TEKSTU:
Cóż - mi się podobał. Pomysł bardzo ciekawe, a błędy, które FAKTYCZNIE wystąpiły są drobne i nie przeszkadzały mi w czytaniu. Czekam na kolejną część :D Czyżby Edward został w Meksyku wampirem? Tak mówi mi moja podświadomość, ale może się mylić.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
zakrecona01
Człowiek



Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Pią 21:21, 27 Lut 2009 Powrót do góry

Dziękuję za waszą opinię- w sumie myślałam, że będą gorsze... Przepraszam za błędy- chyba poprawiłam już wszystkie :)
Bellafryga napisał:
Może pobetować? :D

Jeżeli masz czas i chęci to bardzo chętnie :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Bells
Wilkołak



Dołączył: 25 Lip 2008
Posty: 130
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pią 21:23, 27 Lut 2009 Powrót do góry

Heh :D Zakręcona - nie wiem czy trafisz na mój komentarz, bo napisałyśmy w prawie tym samym momencie - ale jest powyżej twojego - przeczytaj :D
Eh... biedna jesteś, z tym poprawianiem błędów, bo niektórzy piszą, a nie wiedzą co i cię w błąd wprowadzają :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
zakrecona01
Człowiek



Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Pią 21:24, 27 Lut 2009 Powrót do góry

Spoko :D Już poprawiłam błędy błędów :) Teraz powinno być już dobrze :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Robaczek
Moderator



Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 1430
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 227 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 21:25, 27 Lut 2009 Powrót do góry

Bells, co do tego, co napisałaś o wielkich literach po jakimkolwiek znaku interpunkcyjnym - nie mogę się zgodzić. Owszem, po kropce obowiązkowo musi być wielka litera, ale najpierw trzeba rzecz jasna wiedzieć, gdzie tę kropkę postawić. Natomiast to, czy po znaku zapytania, wykrzykniku, wielokropku stawiamy po myślniku wielką literę, jest kwestią sporną - wynika z kontekstu. O ile wiem, obydwie wersje są poprawne - tj. ta z wielką i małą literą. Trzeba po prostu robić to poprawnie i konsekwentnie. Wink
Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Pią 21:26, 27 Lut 2009 Powrót do góry

Cytat:
Haha! A ja powiem Bee., żeby nie zabierała się za poprawianie błędów, bo widać nie jest w tym najlepsza!


[link widoczny dla zalogowanych]
(Proszę bardzo)

Bells, gdybym nie była pewna nie wypisywałabym głupot. Nie wprowadziłam nikogo w błąd, jeśli nie wierzysz, wejdź na tę stronę.


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Pią 21:39, 27 Lut 2009, w całości zmieniany 2 razy
Bells
Wilkołak



Dołączył: 25 Lip 2008
Posty: 130
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pią 21:46, 27 Lut 2009 Powrót do góry

Oh - może i jest to dla was "kwestia sporna" - ale tak się składa, że właśnie na tym się położyłam na konkursie ortograficznym w lidze wojewódzkiej.
No i tak samo piszą m.in: Stephenie Meyer w swoich książkach np. "Zmierzchu" , Tolkien, Lucy Montgomery, Jane Austen itd. Więc sądzę, że należałoby się trzymać tego, co przyjmuje większość pisarzy.
A co do Bee - nie chciałam cię w żaden sposób urazić i mam nadzieję, że się urażona nie poczułaś. Po prostu nie znoszę, kiedy naprowadza się innych na błędy.
A co do stron internetowych - ja bym raczej na nich nie polegała, po piszą je różni ludzie, o różnych umiejętnościach, a nikt nie może mieć pewności kim są. np. ktoś przedstawia się jako lekarz i daje porady, a takj naprawdę nim nie jest. Tak samo może być z kimś, kto wypowiada się na temat ortografii.

Ale dobra - sądzę, że należy już zakończyć temat, bo zapewne tylko mieszamy w głowie autorce i nadajemy jej debiutowi nie taki wygląd, jaki mieć powinien.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Pią 21:53, 27 Lut 2009 Powrót do góry

Nie uraziłaś mnie. Muszę się zgodzić, nie zawsze należy polegać na stronach internetowych. Ale, Bells. Otwórz jakąkolwiek książkę, zobacz wypowiedź z dialogiem. Tam słowa typu: zapytał, powiedziałam, mruknęła, są pisane z małej litery.
Ale dobra kończymy temat, bo mały offtopic się zrobił. ;D
sheila
Zły wampir



Dołączył: 12 Lis 2008
Posty: 428
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Hogwart w La-Push, na Upper East Side.

PostWysłany: Sob 15:07, 28 Lut 2009 Powrót do góry

Prześwietny ff ;D Fajnei sie czyta, fajne akcje itp :)
Ogółem pomysł autorki jest ciekawy ;D
Tłuamczenie jak dla meni dobre, co do błędów- nie mam oka do nich xd.

Oczywscie Biiiiig Ven! :D:D

y0ł., A.innocent


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
zakrecona01
Człowiek



Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Nie 0:11, 01 Mar 2009 Powrót do góry

Rodział 2
Beta: Bellafryga (dziękuję bardzo)
Enjoy:)

Bella

- Widziałeś jak pięknie się do mnie uśmiechnął? - spytałam chyba po raz tysięczny Edwarda w drodze na obiad i po raz kolejny nie doczekałam się odpowiedzi.
- Edward? - zapytałam spoglądając w jego oczy. Jego twarz jak zwykle nie okazywała żadnych emocji. - Coś nie tak?
- Co ty w nim widzisz? – zapytał spokojnie, nie patrząc na mnie.
- A czego mam nie widzieć? On jest cudowny! - Mimowolnie westchnęłam na samo wspomnienie jego twarzy.
- Bella! - Edward prawie warczał. - On nie jest odpowiedni dla ciebie.
- Niby dlaczego nie? - Nie mogłam ukryć zdenerwowania. - Może według ciebie jest on za dobry jak dla mnie? O to chodzi? A w ogóle to co cię to interesuje? - Naprawdę się starałam, ale jakoś nie mogłam powstrzymać mojego wybuchu.
- Bello, przecież jestem twoim przyjacielem. Po prostu nie chcę by ktokolwiek cię skrzywdził. - powiedział to spokojnie i jednocześnie niespotykanie groźnie.
- Ty naprawdę nie rozumiesz! - mówiłam coraz głośniej. - Ktoś wreszcie zaczął zwracać na mnie uwagę! Naprawdę musisz we wszystkim szukać podstępu? Nie możesz się cieszyć razem ze mną? - Tę uwagę Edward całkowicie zignorował.
Zatrzymaliśmy się przed drzwiami stołówki. Jak zwykle Edward otworzył przede mną drzwi. Jednak tym razem stanął tak bym nie widziała jego twarzy. Czy on coś ukrywał? Usiedliśmy przy naszym wspólnym stoliku. Czekając na resztę, każde z nas pogrążyło się w swoich myślach.
Jakim prawem Edward mówił z kim mogę, a z kim nie mogę się spotykać? Był on moim przyjacielem. Nie był moim chłopakiem, ojcem czy czymś takim. Nie miał prawa mówić mi o kim mam marzyć, z kim się spotykać, kogo kochać. Nie miał żadnego prawa.
- Bella! - Z moich rozmyślań wyrwał mnie śpiewny głos siostry Edwarda - Alice. Była ona drugą w kolejności najważniejszą osobą w moim życiu. Pobiegła do mnie tanecznym krokiem i pocałowała mnie w policzek.
- Czego chcesz? - zapytałam, gdy Alice zaczęła wciskać się między mnie a Edwarda.
- Nic! Czy już nie mogę się cieszyć, że znów cię widzę?
- Alice, widziałaś mnie godzinę temu - przypomniałam jej.
- No i? - spytała Alice, pokazując mi język. Potem przeniosła wzrok na Edwarda i od razu zauważyła, że coś jest nie w porządku. - Coś nie tak?
Edward popatrzył na nią spode łba, miażdżąc wzrokiem.
- Wszystko w porządku.
Alice nie dała się jednak zwieść. Edward jakby przeczuwając co się szykuje wstał i szybkim krokiem podszedł do Emmetta. Usiadł koło niego i natychmiast zaczęli rozmawiać. Ani razu mój przyjaciel nie popatrzył na mnie. Alice, jakby domyślając się, że coś jest nie tak, piorunowała mnie wzrokiem.
- Coś ty mu zrobiła? - zapytała mnie.
- Ja? Czemu znowu ja? Nie zrobiłam nic złego! - zaczęłam się bronić. No bo czemu miałam być winna? Przecież to Edward się wściekał i miał jakieś dziwne problemy, nie ja.
- Jak to nic nie zrobiłaś? - powiedziała, coraz bardziej poirytowana. - On tak się zachowuje tylko jeśli ktoś zmusza go do czegoś czego naprawdę nie lubi lub gdy ty nie zgadzasz się z nim. Pierwsze raczej odpada, bo już dawno by mu przeszło, więc odpowiedź jest raczej jasna. No więc? Co zrobiłaś mojemu braciszkowi?
- Jeżeli już musisz wiedzieć, to rozmawiałam dziś rano z Jacobem Blackiem i… Alice, wszystko w porządku? – Jej uśmiech całkiem już wyparował. Teraz patrzyła na mnie jakby chciała mnie ugryźć.
- Jacob Black? Chora jesteś? - tyle było z naszych szeptanych rozmów. Teraz Alice wrzeszczała na mnie.
- Alice! – jęknęłam. - Rozmawiałam o tym z Edwardem, gdy on nagle wybuchnął! Ja naprawdę nie zrobiłam nic złego!
- Bella, czy naprawdę jesteś aż tak ślepa? Czy ty naprawdę nie widzisz, że…- dzwonek przerwał jej wypowiedź.
- Co? - zapytałam ciekawa. - Czego nie widzę?
- Nic, już nic. Widocznie sama musisz do tego dojść. - pocałowała mnie na pożegnanie i pobiegła do następnej klasy, zostawiając mnie zmieszaną i poirytowaną.

Edward

- Widziałeś jak pięknie się do mnie uśmiechnął? - zapytała mnie po raz kolejny Bella. Kiedyś, gdy powtarzała jedno pytanie milion razy dla zabawy liczyłem je, jednak dziś nie miałem na to ochoty. Moja krew gotowała się jak zawsze, gdy pomyślałem, że ktoś może sprawić, że będzie szczęśliwa i że tym kimś nie będę ja. Byłem cholernie zazdrosny o Jacoba Blacka
- Edward? - Moje imię wypowiadała, bacznie mi się przyglądając. - Coś nie tak?
Oczywiście, że jest nie tak!
- Co ty w nim widzisz? - chciałem, żeby mój głos brzmiał spokojnie, ale chyba nie do końca mi się to udało. Ledwo powstrzymywałem się od wybuchu.
- A czego mam nie widzieć? On jest cudowny! - powiedziała to tak, jakby to była największa oczywistość na świecie.
Zacisnąłem zęby, by nie zacząć krzyczeć. Zazdrość powoli zżerała mnie od środka.
- Bella on nie jest odpowiedni dla ciebie.
- Niby dlaczego nie? - zapytała, lekko poirytowana. Zawsze, gdy się denerwowała krzyżowała ręce. Tak było i tym razem. - Może według ciebie jest on za dobry jak dla mnie? O to chodzi? A w ogóle to co cię to obchodzi?
Moja szczęka był zaciśnięta do granic możliwości. A w ogóle to co cię to obchodzi? Jak w ogóle mogła pomyśleć, że nie będzie mnie to obchodziło? Troszczyłem się o nią jak o nic na świecie. Ba! Nawet bardziej niż o własne życie! Jej szczęście znaczyło dla mnie tysiąc razy więcej niż moje własne. Jedyne co mnie denerwowało to fakt, że nie ja robię ją szczęśliwą. A jeszcze bardziej to, że czyni to Jacob Black.
Ze wszystkich osób na świecie, w których Bella mogła się zadurzyć, a nawet zakochać. musiało paść akurat na Jacoba! Gdzie sprawiedliwość? Dlaczego musiałem być karany właśnie w ten sposób? Taki chłopak stanowczo nie był dla kogoś takiego jak Bella. Ona potrzebowała kogoś… lepszego. Jak w ogóle mogła zakochać się w kimś kogo nawet nie znała?
- Bello, przecież jestem twoim przyjacielem. Po prostu nie chcę by ktokolwiek cię skrzywdził - nawet nie wiecie jak ciężko przechodziło mi to przez gardło. Czułem się, jakbym miał płakać. Zazdrość powoli zmieniała się w coś, czego nigdy wcześniej nie odczuwałem. Z trudem próbowałem zachować kamienną twarz. Na szczęście nie był to pierwszy raz, gdy czułem się podobnie.
- Ty naprawdę nie rozumiesz! - Jej spokojny głos powoli zmieniał się w krzyk. - Ktoś wreszcie zaczął zwracać na mnie uwagę! Naprawdę musisz we wszystkim szukać podstępu? Nie możesz się cieszyć razem ze mną?
Chciałem jej powiedzieć: Ja zawsze zwracam na ciebie uwagę, Bello! Od zawsze widzę kim jesteś! Jestem tutaj! Tutaj! Zawsze tu byłem i zawsze będę obok ciebie, aż do śmierci! Ale coś w środku mnie powstrzymało. Prawdopodobnie fakt, że Bella co najmniej by mnie znienawidziła i już więcej bym jej nie zobaczył.
Jak zwykle otworzyłem jej drzwi do stołówki. Zrobiłem to automatycznie, choć wiedziałem że nic nie dostanę w zamian. Po prostu: Bella była moim życiem. Starała się zachować poważną twarz, jednak z jej oczu jak zwykle mogłem wszystko wyczytać. Widziałem w nich złość i gniew oraz niecierpliwość. Czekała na odpowiedź na pytanie dlaczego tak się zachowywałem. Jednak tym razem będę musiał zachować to dla siebie. Usiedliśmy jak zwykle przy naszym stoliku czekając na resztę towarzystwa. Ani ja ani ona nie odezwaliśmy się słowem aż do przybycia mojej siostry.
- Bella! - Alice jak zawsze podbiegła tanecznym krokiem.
- Czego chcesz? - Bella nawet nie udawała zadowolonej. Szybko odwróciłem twarz - wiedziałem że wszystkiemu byłem winny ja.
- Nic! Czy już nie mogę się cieszyć, że znów cię widzę? - mówiąc to usadowiła się między mną a Bellą.
- Alice, widziałaś mnie godzinę temu - przypomniała jej Bella.
- No i? – pokazała jej język, po czym spojrzała na mnie i od razu zauważyła, że coś jest nie w porządku. - Coś nie tak?
- Wszystko w porządku - chciałem uciec stąd jak najszybciej. Uciec od Belli - może wtedy byłoby łatwiej mi to wszystko wytrzymać. Nie mogąc znieść tej gęstej atmosfery panującej między nami, wstałem i podszedłem do Emmetta. Wiedziałem, że jako jedyny mnie zrozumie.
- Cześć, Edward! - Emmett poklepał miejsce między sobą a Jasperem, dając mi znać, żebym usiadł. - Co tam?
- Nic - wiedziałem, że z mojej twarzy wszystko da się wyczytać. Emmett z Jasperem wymienili znaczące spojrzenia.
- Bella? - Emmett wpatrywał się we mnie ze współczuciem.
Pokiwałem głową i schowałem twarz w dłoniach. Jak dla mnie było już tego wszystkiego za wiele. Choć Emmett z Jasperem wiedzieli co mi dolega i tak było mi trudno z nimi o tym rozmawiać. Wiedzieli również ile ten stan trwa. Odkąd tylko pamiętam zawsze kochałem Bellę. Kiedyś była to miłość siostrzana. Dopiero rok temu zacząłem odczuwać coś więcej. Poniekąd oni doskonale rozumieli jak ja cierpię.
- Ona zrozumie… - z zamyślenia wyrwał mnie Jasper.
- Tylko kiedy? Jazz, to się robi coraz bardziej nie do zniesienia.
- Wiem co czujesz – powiedział, smutniejąc. - Twoja siostra też na mnie nie spojrzy… Może ty mi powiesz co robię źle!
- Po prostu nie robisz nic, Jasper! - do rozmowy włączył się Emmett.
- Tak, panie mądry! Za to ty z Rosalie lecisz jak burza! - odgryzł się Jasper.
- Ej, ja po prostu… - Emmett zaczął się tłumaczyć.
- Spokój już, nie mogę was słuchać! - chciałem zakończyć tę głupią kłótnię.
Oboje spojrzeli na mnie przepraszającym wzrokiem. Spuściłem wzrok znów zatapiając się w swoich myślach. Próbowałem zebrać się w sobie i nie myśleć o wydarzeniach dzisiejszego dnia. Nie chciałem by ktokolwiek widział mnie w takim stanie. Z zamyślenia wyrwał mnie dzwonek.
- Super, biologia z Bellą - zacząłem jęczeć.
- Powodzenia, stary - Emmett uśmiechnął się zachęcająco, poklepując mnie po ramieniu.
- Na razie - pożegnałem się z nimi i ruszyłem w stronę przeznaczenia - budynku czwartego, sali od biologii.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Bellafryga
Wilkołak



Dołączył: 22 Sty 2009
Posty: 198
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 0:20, 01 Mar 2009 Powrót do góry

Bardzo mi się podoba:) Zawsze miło betuje się teksty, które są ciekawe. Pomysł jest dość nowatorski i to chyba najbardziej mnie urzekło.
Mam nadzieję, że nie ma wielu błędów - starałam się jak mogłam. Jakby co - biorę na siebie odpowiedzialność :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Carrie Cullen
Człowiek



Dołączył: 26 Gru 2008
Posty: 83
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Słubice N/O Poznań.

PostWysłany: Nie 1:37, 01 Mar 2009 Powrót do góry

Kurczę! Wcześniej nawet tu nie zaglądałam, a dzisiaj zmusiła mnie do tego nuda. No i możesz mi wkopać, bo mi sie należy! Jak mogłam wcześniej tego nie czytać?! To jjest fantastyczne! Nie spotkałam się z FF gdzie Bells kocha Jacoba, a Eduardo skrycie się w niej podkochuje!
Kochana, jeśli będziesz mnie długo zwodzić i nie dasz szybko rozdziału, to...to! Wiem gdzie mieszkasz ! :DD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Anabells
Zły wampir



Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ni stąd ni zowąd

PostWysłany: Nie 15:08, 01 Mar 2009 Powrót do góry

GENIALNIE!!! Poprostu kocham ten ff od pierwszych zdań. Przede wszystkim dlatego, że jest dość orginalny.
Nie ma oklepanego wzoru typu: spotykają się, różne wypadki i zdarzenia, WM...
Poprostu WENA życzę!!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
zakrecona01
Człowiek



Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Pią 18:36, 06 Mar 2009 Powrót do góry

Przepraszam, że dopiero teraz- wcześniej cały tydzień byłam nieobecna:)
Miłego czytania:)
Beta: Bellafryga

Edward
Wślizgnąłem się do sali od biologii jako ostatni. Nie mogłem i nie chciałem spotkać sie z Bellą przed lekcją. Wchodząc do klasy jak ognia unikałem jej wzroku. Wiedziałem co w nich znajdę - ciekawość, niepokój, może trochę zdenerwowania. W końcu nie wytrzymałem i spojrzałem w jej czekoladowe oczy. Poczułem, jak moje serce fika koziołki. Uwolniły się tak tłumione przeze mnie uczucia - radość, miłość, szczęście. Dlaczego musiałem zakochać się właśnie w mojej najlepszej przyjaciółce, która na dodatek nic o tym nie wie?
- Edward? - powiedziała swoim melodyjnym głosem. Nie mogłem nic poradzić, że moje serce znów przyspieszyło.
Zbierając w sobie całą siłę jaką posiadałem, starając się wyglądać normalnie odwróciłem się do niej i szepnąłem: - Co jest, Bella?
Wzdrygnęła się przed odpowiedzią
- Przepraszam, Edwardzie. Nie chciałam rozmawiać z tobą o Jake’u w ten sposób. Ale zrozum, Edwardzie - kiedyś ty też poczujesz coś takiego do jakiejś dziewczyny. A może nawet już poczułeś?
- Nawet nie masz pojęcia jak bardzo… - mruknąłem cicho, by Bella nic nie usłyszała. W końcu zdałem sobie sprawę, że czeka ona na odpowiedź. - Nie. -
Kłamstwo. Nigdy wcześniej nie okłamałem Belli… Zawsze byłem w stosunku niej do bólu uczciwy… Ale jak mogłem jej powiedzieć, co mi robi? Jak jej obecność wpływa na moje zachowanie, humor, wszystko? Każda komórka mojego ciała chłonęła te krótkie chwile, które było mi dane spędzić z Bellą. I tak po prostu miałem jej o tym powiedzieć? Niedoczekanie.
- Och - powiedziała jakby ze… współczuciem?
Zdałem sobie sprawę, że musiałem wyglądać, co najmniej dziwnie: cały czas zaciskając szczękę starałem się powstrzymać, by wykrzyczeć prosto w twarz Belli co do niej czuje. Czułem się zagubiony- w końcu ta rozmowa mogła zniszczyć naszą przyjaźń. Ale obiecałem sobie - muszę trzymać moje uczucia ukryte przed Bellą.
- Klaso - po raz pierwszy cieszyłem się, że nauczyciel już przyszedł.- Jak zapewne wiecie dziś jest kartkówka z mitozy. Macie pięć minut na powtórkę, a następnie proszę wszystko schować.
- Kurczę! - Bella wydawała się co najmniej zaskoczona
- Zapomniałaś? - uśmiechnąłem się, całkowicie zapominając o masce. W końcu była to moja stara, najlepsza przyjaciółka.
- Niestety - w jej oczach zobaczyłem ulgę, gdy zauważyła powrót swojego przyjaciela.
- Przepraszam, powinniśmy się wczoraj razem uczyć…
- Nie przesadzaj, to nie twoja wina. A ty się uczyłeś?
- Tak, wczoraj, gdy ty byłaś na obiedzie z Charliem.
- Super! Będę jedyną osobą, która zawali test.
Zachichotałem podając jej książkę “Biologia dla leniwych”
Spojrzała na mnie podejrzliwie, ale wzięła książkę i szybko zaczęła czytać. Obserwowałem ją, gdy nerwów przerzucała kartki próbując zapamiętać jak najwięcej szczegółów. Była perfekcjonistką i na pewno nie mogła pozwolić sobie na zawalenie sprawdzianu. Szkoda, że nie była bardziej podobna do swojej matki. Choć nie znalem jej za dobrze, wiedziałem, że ta kobieta była bardziej zwariowana niż niejedna nastolatka. Nasze matki przyjaźniły się jeszcze przed naszymi narodzinami. A i poźniej często się odwiedzały, aż do piątych urodzin Belli, gdy jej matka odeszła zostawiając córkę z ojcem.
Łapiąc z trudem powietrze dziewczyna odłożyła książkę. W tym samym czasie pan Banner podał jej test.
- Dasz sobie radę - szepnąłem do Belli. Szybko wypełniłem swoją kartkówkę - jak dla mnie była wyjątkowo prosta. Jak zawsze skończyłem pierwszy i już po dziesięciu minutach oddałem sprawdzian nauczycielowi. Idąc do biurka czułem na sobie wzrok innych, jakbym zrobił coś dziwnego. Co prawda miałem dość dobre oceny, jednak nie robiłem nic nadzwyczajnego - po prostu skupiałem na tym, co miałem zrobić. Siadając powrotem do ławki zobaczyłem kawałek karteczki na mojej połówce biurka. Czy to możliwe, że Bella…?
Cześć, przystojniaczku
Wybierzemy sie gdzieś dziś wieczorem?
Jessica :*
Spojrzałem do tyłu - Jessica wpatrywała się sie we mnie jak w jakiś obrazek. Szczerzyła do mnie zęby i pomachała ręką. Ona naprawdę myślała, że mi się podoba? Aby dać jej do zrozumienia, chwyciłem jej karteczkę, zgniotłem i rzuciłem na podłogę.
Bella
Starałam się skończyć test jak najszybciej. Wiedziałam, że im więcej będę się nad nim zastanawiać, tym więcej pozmieniam na złe odpowiedzi - zawsze tak miałam. Nagle na moją stronę ławki upadła karteczka od Edwarda. Delikatnie zaczęłam ją rozwijać
- Co to do diabła jest? - syknęłam do Edwarda po przeczytaniu karteczki. Jednak nie zrobiłam tego tak cicho jak chciałam.
- Panno Swan? Czy jest coś, czym chciałaby pani podzielić sie z resztą klasy? - Pan Banner wstał ze swojego krzesła i zmierzał w moją stronę. Gdy stanął przede mną, jedyne co zrobił to wyciągnął rękę przed siebie. Jedyne co mogłam zrobić to oddać mu karteczkę. Przeczytał ją raz, drugi i trzeci, aż w końcu rzucił tylko
- Panno Stanley? Czemu pisze pani liściki o takie treści do panny Swan?
- Uh… Ja…. To było do Edwarda - jej twarz przybrała kolor buraczków.
- Więc panie Cullen, czy miał pan cokolwiek z tym wspólnego?
- Nie, panie profesorze - odpowiedział jak zwykle bardzo uprzejmie.
- To się więcej nie powtórzy, prawda panno Stanley?
- Nie, panie profesorze - cichutko odpowiedziała Jessica
- Zatem koniec sprawy.
Pan Banner wrócił do swojego biurka, nie spuszczając oczu z uczniów. Gdy kartkówka się skończyła, oglądaliśmy film. Jednak mnie bardziej niż mszaki interesowało czemu Jessica pisała karteczki do Edwarda. Musiałam się tego dowiedzieć. Szybkim ruchem wyrwałam kartkę z zeszytu i napisałam do przyjaciela:
Czemu Jess napisała do Ciebie taką wiadomość?
Edward szybko przeczytał moją widomość, po czym wziął ode mnie ołówek:
Czemu podejrzewasz, że wiem o co jej chodziło?
Szybko odpisałam:
[i]No przecież musiałeś ją jakoś zachęcić…[i]
Po przeczytaniu odpowiedzi dostałam ataku śmiechu. Na kartce widniała pośpiesznie napisana od Edwarda odpowiedź:
Co jest Bella? Zazdrosna?
Gdy się w końcu uspokoiłam bezgłośnie odpowiedziałam: „Nie bądź niemądry.” Edward tylko kiwnął głową i powrócił do oglądania filmu.
Ja zazdrosna? O kogoś kto chce umówić sie z Edwardem? Czy miałam jakikolwiek powód by się tak czuć? Był moim najlepszym przyjacielem i po prostu chciałam by był szczęśliwy. Dokładnie. To dlaczego czułam się wściekła na Jessice? Dlaczego miałam ochotę wysmarować jej czymś twarz i wyrwać jej wszystkie włosy? Musiałam pamiętać - kochałam się w Jacobie, Edward nie ma z tym nic wspólnego, po prostu się o niego martwię.
Spróbowałam skoncentrować się na filmie. Jednak moje myśli krążyły od Jacoba do Edwarda. Siedziałam zamyślona aż do dzwonka.
-Edward? - powiedziałam szybko, gdy zaczął wychodzić.
- Tak, Bello? - dopiero po chwili usłyszałam odpowiedź.
- Naprawdę mi przykro z powodu wcześniejszych wydarzeń. Wiem, że jesteś facetem i moje sprawy sercowe w ogóle cię nie obchodzą…
- Spokojnie, Bello. Nic się nie stało. Ja też nie powinienem w ten sposób reagować. - W jego głosie można było wyczuć ostrożność, jakby bał się sie powiedzieć coś niewłaściwego.
- Dzięki. To co, widzimy się w mojej furgonetce po lekcjach?
- Um… Wiesz, Bello. Wracam dziś z Alice.
- Co? Ale dlaczego?
- Mam parę spraw do załatwienia. Moje volvo zabiorę wieczorem, ok.? Możemy oglądnąć wtedy jakiś film czy coś…
- Okay.
- Na razie.
Patrzyłam jak odchodzi. Dlaczego jego słowa tak bardzo mnie dotknęły? Było to tak, jakbym pierwszy raz słyszałam takie rzeczy. Oprócz tego miałam nieodparte wrażenie, że dziś więcej się nie zobaczymy. Cały wieczór zamierzałam poświęcić na czekanie na telefon od Jacoba. Wobec tego dlaczego tak bardzo przejmowałam się Edwardem?
Edward
Coś dziwnego stało sie z Bellą, gdy powiedziałem jej, że wracam z Alice poczułem coś w rodzaju satysfakcji. Wiem, że było to okropne. Było w tym coś miłego, że przynajmniej w tym będzie jej mnie brakowało. Po szkole poszedłem na drugi koniec parkingu do malutkiego, żółtego porsche. Idąc w jego stronę usłyszałem znienawidzone przez siebie głos Blacka.
- To co, Bells? Zadzwonić dziś wieczorem?
Moje wnętrzności zaczęły skręcać się z zazdrości. Znał Bellę od ośmiu godzin. Jak śmiał mówić do niej Bells - tylko ja mogłem tak do niej mówić.
- Ja…Jasne - Bella wyglądała na wyraźnie podekscytowaną.
Zacząłem mimowolnie zgrzytać zębami i zacisnąłem pięści. Właśnie dlatego nie wracałem dziś z Bellą. Właśnie dlatego dziś jej unikałem. Szybko wsiadłem do samochodu. Nie byłem w stanie dłużej patrzeć na sielankę Jacoba i Belli.
- Jak minął ci dziś dzień? – powiedziała Alice swoim słodkim głosikiem.
- Po prostu zawieź mnie do domu - warknąłem na nią.
W odpowiedzi tylko pokiwała głową. Czy muszę dodawać jak paskudnie się czułem?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aletheia
Człowiek



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 80
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Łoże Emmetta

PostWysłany: Pią 21:40, 06 Mar 2009 Powrót do góry

Nie czytałam oryginału, ale uważam, że tłumaczenie jest bardzo dobre.
Tekst jest spójny, bardzo lekko i przyjemnie się czyta.
Pomysł ciekawy, w zasadzie trochę pogmatwany.
Bella niby zakochana w Jacobie, ale jest zazdrosna o Edwarda. Nie wiem co ona widzi w tym Sharkboy'u. O guście się nie dyskutuje, ale nie mogę tego przeboleć. Edward jest taki edwardowaty - podoba mi się.
Czekam na więcej i życzę dużo czasu i chęci.
Pozdrawiam A.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Anabells
Zły wampir



Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ni stąd ni zowąd

PostWysłany: Pią 22:04, 06 Mar 2009 Powrót do góry

Jak zawsze pięknie przetłumaczone.
Współczuję Edowi. Zakochać się w przyjaciółce... Kiepska sprawa.
Dobrze, że Bella jest zazdrosna o Eda. Może niedługo coś się zacznie dziać... ?
Tylko coś mi tu nie pasuje:
zakrecona01 napisał:
To dlaczego czułam się wściekła na Jessice?

Wydaje mi się, że lepiej brzmiałoby tak:
To dlaczego czułam wściekłość na Jessicę?

Duuużo czasu i ochoty na tłumaczenie!!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin