FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Tracąc niewinność (kontynuacja Otchłani) [T] [Z] Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
AnaBella
Człowiek



Dołączył: 24 Paź 2008
Posty: 92
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wrock

PostWysłany: Pon 21:23, 27 Kwi 2009 Powrót do góry

Ale sie ciesze z tego tlumaczenia!Dzieki! nie spodziewalam się dalszej częsci, dlatego jest to miłą niespodzianką:) Widać że wprawę w tłumaczeniu masz i wszystko słownie mi grało. Co do treści-dobry pomysł z wpleceniem problemów między Bellą i Edwardem, ten cud-miód był taki nierzeczywisty, a wydaje mi się, że nowy, apetyczny kolega będzie jednak kimś więcej dla niej, niż chciałby Edward. i choć wiem że się dobrze skończy (jak zwykle;p) to czekam na dalsze rozdziały i rozwinięcie akcji. Tytuł nawiązuje to zmiany Belli, dobrego półwampira, w ządnego krwi drapieżnika, chyba nie chodzi tylko o erotyzm, prawda? to nie byłoby w stylu autorki... I intuicja mówi mi, że będzie trochę więcej Jaspera, a ich stosunki ulegną zmianie, bo w obu rozdziałąch było podkreślane, że są sobie dalsi niż inni czlonkowie rodziny. Mam może racje, czy już nadinterpretuję?
Jeśli Enovie I części umiałą wzbudzić tyle emocji, teraz pewnie też nas nie zawiedzie, a dodanie jeszcze większej ilości akcji brzmi zachęcająco. więc życzę czasu do tłumaczenia!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Annabell
Wilkołak



Dołączył: 25 Lut 2009
Posty: 107
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Daleko stąd. ..

PostWysłany: Czw 20:15, 30 Kwi 2009 Powrót do góry

Świetne, jak zaczełam czytać myślałam, że się w nim zakocha, ale nie, na moje szczęście :D
Było jedno zdanie które mi nie pasowało, może to niedopatrzenie, ale wytłumacz mi, jak wampir może się przespać. Esme w pewnym momencie powiedziała do
Belli idż sie prześpij, czy coś w tym stylu. :)
No, ale reszta jest okey :D
Dużo weny, czekam...!!

Annabell love


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Robaczek
Moderator



Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 1430
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 227 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 16:45, 03 Maj 2009 Powrót do góry

Przyznam, że ostatnio nie mam jakoś entuzjazmu do tłumaczenia tego tekstu, więc nie jestem w stanie sprecyzować, kiedy się cokolwiek pojawi. Obecnie jestem trochę zniechęcona, więc brak mi na to ochoty.

Przepraszam, że tak długo czekacie.
A na spoilery z mojej strony nie liczcie, naprawdę. Wink

P,
r


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
sandrixlp
Wilkołak



Dołączył: 21 Mar 2009
Posty: 113
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Olsztyn

PostWysłany: Pon 10:12, 04 Maj 2009 Powrót do góry

hmmm myślę, że warto jest poczekać na takie tłumaczenie! nie wychwyciłam żadnych błędów, wielki szacunek że tłumaczysz z niemieckiego :D nie podjełabym się czegoś takiego Wink treść ff jest bardzo ciekawa, zwłaszcza, że Bella poczuła ogromne pragnienie do kogoś obcego- może być z tego baaaaardzo ciekawy wątek :) świetnie sobie radzisz i jak juz pisałam warto poczekać choćby do sierpnia :D
weny zyczę!
pozdrawiam sandrix^^


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Robaczek
Moderator



Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 1430
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 227 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 15:45, 05 Maj 2009 Powrót do góry

Dzięki za cierpliwość i przepraszam, że tyle czasu mija między kolejnymi aktualizacjami. Wprawdzie mój entuzjazm jest ostatnio znikomy, ale - naprawdę - bardzo się cieszę za każdym razem, gdy widzę, że czytacie, komentujecie to, że się Wam podoba. To naprawdę miłe.
Jestem zmuszona ponowić moją prośbę o jakąś treściwość w komentarzach. Jeśli się Wam podoba, to świetnie, ale wolałabym wiedzieć coś poza tym. Jeśli chodzi o dialogi, ich pompatyczność bądź jej brak - przemyślałam sprawę, biorę to jednak na klatę. To mój interes, żeby zadbać o to, by były przetłumaczone jak najlepiej. Uwagi są, jak zawsze, mile widziane.

To nie jest tekst erotyczny. Naprawdę cenicie tak nisko autorkę albo mój dobór materiału do tłumaczenia? Trochę więcej wiary. Jeśli czekacie na pornosa, to się nie doczekacie. Tracąc niewinność jest tu dość niejednoznaczne, owszem, ale nie liczcie na jakiekolwiek spoilery z mojej strony.
Cóż, tytuł tego rozdziału jest dość wymowny, ale powstrzymajcie się z jakimiś miziami i innymi. Nie to miejsce.

Tłumaczenie tej części dedykuję Rudej, z którą dzielę mózg, która pielęgnuje we mnie dbałość o zaimki i która wcale nie jest wredna. Poza tym obiecałam. Dzięki za wszystko.
Tymczasem wszystkim życzę miłej lektury.

* * *

Za betę kłaniam się nisko Laurce - wielkie, wielkie dzięki. Poza tym część tekstu przeszła również przez ręce Rudej, wyzuwającej dialogi z patosu i zaimków. Dzięki bardzo.

* * *


Rozdział trzeci
- Napięcie seksualne -


W każdym miejscu, w którym zatrzymywaliśmy się na dłużej, to gabinet Carlisle’a urządzany był z największym rozmachem. Nie inaczej tutaj. Ścianę zdobiły zdjęcia oraz obrazy przedstawiające jego życie i zaraz po wejściu do środka mój wzrok padł na tę osobliwą kolekcję.
Carlisle siedział za biurkiem z drewna wiśniowego, którego blat połyskiwał czerwonym blaskiem w świetle lampki. Uśmiechał się.
- Cześć, Bello.
- Hej! Jak minął pierwszy dzień? – Nie chciałam od razu przechodzić do przykrego tematu mojego zachowania, nawet jeśli było ono powodem tej rozmowy.
- Dość nerwowo. Zresztą, komu ja to mówię, sama przecież wiesz, jak wygląda praca w szpitalu.
- Jasne, ale mimo wszystko nadal sprawia ci to przyjemność. – W to nigdy nie ośmieliłabym się zwątpić.
- Owszem. – Znów się uśmiechnął. – A jak tam twój dzień, dziecko?
Opadłam na krzesło naprzeciwko biurka i skrzywiłam się.
- Myślę, że już o nim słyszałeś.
- Ale nie poznałem jeszcze twojej wersji. – Głos miał spokojny i łagodny. Potrafił sprawić, że w jego obecności opuszczało mnie całe napięcie. Robił to prawie tak dobrze, jak Esme.
- Chłopak wszedł do klasy, poczułam jego zapach i gdyby nie było przy mnie Edwarda, zabiłabym go i wyssała z niego całą krew na oczach dwudziestu pięciu uczniów. – Nie zamierzałam ubarwiać tej sytuacji, nie starałam się przedstawić jej w jakiś piękny sposób. Ona po prostu taka nie była.
Mój ojciec przytaknął.
- Skoro już rozmawiamy o tym tak otwarcie, ja też będę mówił bez ogródek. Jest jedno rozwiązanie, które nam zostało. – Zesztywniałam. – Możemy się stąd wyprowadzić. Wyjedziemy z Nowego Jorku i zamieszkamy gdzie indziej, pozbywając się w ten sposób problemu. – Zaczerpnęłam powietrza, by zaprotestować, ale podniósł rękę, nakazując mi tym samym milczenie. – Chyba że masz do siebie wystarczająco wiele zaufania, które oczywiście podzielimy, jeśli nas zapewnisz, że będziesz w stanie kontrolować się, gdy on znajdzie się w pobliżu. Mogłabyś też pójść do innej szkoły. Nie chciałbym tylko, żeby skrzywdzono niewinną osobę i jestem pewien, że ty też tego nie chcesz.
- Masz rację – wymamrotałam. – Naprawdę chciałabym mieć nad sobą kontrolę, Carlisle. Ale nie wiem, czy to możliwe. W tej chwili… Chodzi mi o to, że on po prostu siedział jakieś pięć metrów ode mnie. Nie zrobił nic, czym by sobie na to zasłużył, ale mimo to tak bardzo chciałam go zamordować, spróbować jego krwi. Naprawdę trudno mi uwierzyć, że udało mi się przed tym powstrzymać. Chciałabym mieć tę samodyscyplinę, którą miał Edward, kiedy po raz pierwszy poczuł mój zapach, ale…
- Edward… - przerwał mi nagle Carlisle. – Może nie powinnaś zdradzać mu zbyt wielu szczegółów, jeśli o to chodzi.
Przez chwilę obserwowałam powagę malującą się na jego twarzy.
- Dlaczego nie? To przecież on najbardziej może mi pomóc poradzić sobie z tą sytuacją.
- Nie rozumiesz, Bello? Niekontrolowany głód, który odczuwasz, czyni tego chłopaka kimś wyjątkowym dla ciebie. Nie mogę powiedzieć dokładnie, bo sam nigdy tego nie przeżywałem, ale Edward opowiadał mi dawno temu – wtedy, gdy byłaś jeszcze człowiekiem i nie myślałaś o tym, by to zmienić – że to pragnienie ma w sobie coś seksualnego. Chciał nie tylko twojej krwi, szybko zaczął pożądać również ciała. Te uczucia są tak silne, że do miłości, która się z nich w waszym przypadku rozwinęła, brakuje bardzo niewiele. Edward naprawdę…
- …boi się, że mogłabym zakochać się w dziecku – wymamrotałam, kończąc tę teorię. Przypomniało mi się coś, co wieki temu powiedział mój przyjaciel Mike Newton – który teraz mieszka z żoną, dziećmi i wnukami w Pensylwanii – patrzy na ciebie, jakbyś, nie wiem… jakbyś była czymś do jedzenia.
A może po prostu źle zrozumiałam Mike’a? Nie doceniłam jego spostrzegawczości.
- Edward powinien wiedzieć, że to śmieszne! – wypaliłam.
- Oczywiście nie mogę porównywać tego ze zdolnością Edwarda, wydaje mi się jednak, że wiem, o czym myśli. Jesteś dla niego najważniejsza i naprawdę się obawia, że mógłby cię stracić.
- Powinien mi ufać! – Powiedziałam to nie tylko do Carlisle’a, wiedziałam, że Edward się nam przysłuchuje… Że musi nas słyszeć. – To najbardziej nieprawdopodobny scenariusz, jaki kiedykolwiek słyszałam. Miałabym porzucić mojego męża, z którym jestem już od wielu lat, którego kocham, dla jakiegoś chłopca? Tylko dlatego, że ładnie pachnie? On mnie nie pociąga… Wcale!
- Bella…
Podniosłam się szybko z krzesła i odwróciłam w kierunku drzwi. Zatrzymał mnie głos Carlisle’a.
- Nie wiem, do jakiego rozwiązania tego problemu w końcu doszliśmy.
- Nie pozwolę, by jakiś nieistotny dzieciak postawił na głowie moje życie i małżeństwo! – Teatralnym gestem odrzuciłam głowę do tyłu i wyszłam z gabinetu, zostawiając za sobą chichoczącego Carlisle’a.

Trzy sekundy później otwierałam już drzwi do naszej sypialni. Nadal siedział na łóżku, opierając się plecami o wezgłowie. Z ramionami skrzyżowanymi za głową, świdrował sufit oczami ciemniejszymi niż zaledwie kilka minut wcześniej.
Nie ruszając się z miejsca, wzięłam się pod boki. Chciałam wyglądać choć trochę przerażająco, ale wiedziałam, że mi się nie uda.
- Carlisle powinien w przyszłości rozmawiać najpierw ze mną o moich uczuciach, zanim utnie sobie o nich pogawędkę z tobą – burknął. Przy każdym słowie jego oczy jeszcze bardziej ciemniały.
- Czyli to prawda? – Reakcja nie wydawała mi się szczególnie przesadzona.
Edward podniósł się i skrzyżował nogi, siadając po turecku.
- Skarbie… Naprawdę nie możesz mieć mi tego teraz za złe.
- Słucham? Nie ufasz mi!
- Zamknij drzwi, Bello. – Warknęłam, ale usłuchałam. – Chodź tutaj.
Wyciągnął do mnie rękę. Nieważne, jak wściekła na niego byłam, cała moja natura buntowała się przed odrzuceniem tej prośby.
Chwyciłam ją i usiadłam obok niego na białych poduszkach, uważając jednak, by zachować między nami odpowiedni dystans. Nie chciałam, by cały mój gniew ot tak się ulotnił.
Westchnął, kładąc moją dłoń na swoim cichym sercu.
- Nie. Tobie ufam. Oczywiście! Ale odkąd przekroczyłaś próg tej szkoły, nieustannie słyszę w swojej głowie, jak piękna i pociągająca jesteś. Cały czas muszę oglądać pełne podniecenia myśli dojrzewających chłopców, fantazje z tobą w roli głównej. I tak już od dawna! Moja konkurencja jest niewyobrażalnie duża. Wiesz, co jest jeszcze gorsze? To, że jeden z tych potencjalnych wielbicieli wzbudził twoje… szczególne zainteresowanie. Tak, jestem zazdrosny i martwię się, ale to jeszcze nie znaczy, że możesz być na mnie wściekła!
- Ale…
- Poczekaj, pozwolisz mi dokończyć? Wiem, jak to jest, gdy ktoś tak cię pociąga. To, że teraz jeszcze tego nie czujesz, nie znaczy, że w przyszłości tak nie będzie.
Wyswobodziłam dłoń z jego uścisku.
- Nie, naprawdę nie pojmuję tego, jak w ogóle możesz wątpić w to, że mi wystarczasz.
Zaśmiał się. Przeraziło mnie to.
- Jak miałbym w to nie wątpić? Jesteśmy małżeństwem od trzydziestu trzech lat, czterech miesięcy i szesnastu dni. Nic się w tym czasie nie zmieniłem. Jestem, moje ciało jest, dokładnie takie samo, jak kiedyś. Znasz mnie od każdej strony. W końcu będę musiał ci się znudzić.
- Zgodnie z tą teorią ty też powinieneś się niedługo mną znudzić.
- Z pewnością nie! Zmieniasz się każdego dnia. Każdego dnia jesteś dla mnie niespodzianką. Na przykład dzisiaj widziałem cię zupełnie innymi oczami…* Dosłownie. Nigdy nie spodziewałem się, że kiedykolwiek będziesz tak przede mną stała.
Sama też nigdy się nie spodziewałam, że moje oczy kiedykolwiek staną się czarne.
- Nie nudzę się z tobą. Nigdy do tego nie dojdzie. – Oparłam głowę o twardą pierś. – A dzisiaj dowiedziałam się, że wcale nie znam cię tak dobrze, jak sobie wmawiałam.
- Cóż, muszę zachować kilka tajemnic, jeśli chcę utrzymać napięcie, czyż nie?
Westchnęłam. Wciągnął mnie na kolana, tworząc z ramion coś na kształt klatki. I wiedziałam, byłam pewna, że to nigdy nie mogłoby mi się znudzić. Miałam rację!
- Więc chciałeś nie tylko mojej krwi, mhm? – wymruczałam mu cicho w tors.
- Przypominasz sobie naszą pierwszą rozmowę? Przed lekcją biologii? – Jego głos też był przytłumiony, ukrył nos w moich włosach. Przytaknęłam.
- Słuchałem cię, fascynowałaś mnie i nagle zacząłem marzyć o tym, nie mogłem się powstrzymać, jakie to uczucie, móc cię pocałować. Ta myśl napawała mnie strachem, bo to było dla mnie takie nowe, tak niemożliwe do spełnienia. Ale nie potrafiłem skupić się na niczym innym, dopóki naprawdę tego nie zrobiłem. Później…
- Tak?
- Później te fantazje zaczęły wykraczać coraz dalej w zabronione dla mnie rejony, wcześniej bałbym się o tym nawet pomyśleć.
Nie mogłam powstrzymać chichotu.
- Dlaczego mi o tym nie powiedziałeś? Nie miałam pojęcia.
- Nie wiedziałem, jak byś zareagowała. Nigdy tego nie wiem!
- Szczerze mówiąc, też nie wiem, jak bym się wtedy zachowała. - Złożyłam pocałunek na jego szyi, a on przyciągnął mnie bliżej. – Ale wiem doskonale, co zrobiłabym dzisiaj.


*Gra słów; Edward ma na myśli to, że widział ją zupełnie innymi oczami, jak również to, że widział ją z zupełnie innymi [czarnymi] oczami. (przyp. tłum.)

* * *

edit
wybaczcie wytknięte potknięcia, szwankująca logika to moja wina - już poprawiłam


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Robaczek dnia Śro 10:07, 01 Lip 2009, w całości zmieniany 5 razy
Zobacz profil autora
wampirek
Dobry wampir



Dołączył: 01 Sie 2008
Posty: 1124
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 16:14, 05 Maj 2009 Powrót do góry

Jestem pierwsza? No to zaczynam.
Oczywiście standardowo biję brawo co do twojego tłumaczenia, jak zwykle nic dodać nic ująć.

Czytałam twoje odniesienie, że co poniektórzy oczekują tutaj seksu, w takim razie niech sobie czekają dalej, jak dla mnie temat tyczy się Belli i jej niewinności dotyczącej ludzkiej krwi. Czyżby jednak nie udało jej się zachować czystości i dopuści się morderstwa?

Jestem bardzo zaciekawiona, i nie powiem, gdyby to był tekst napisany po angielsku nie czekałabym na twoje tłumaczenie (jakkolwiek dobre ono jest) ale zasiadłabym ze słownikiem i sama przeczytała pozostałe rozdziały.

Jednakże jestem uzależniona od ciebie, więc czekam cierpliwie ala niecierpliwie na kolejne rozdziały.

A tak może zdradzisz mi na PW chociaż jedną rzecz...będą razem Edward i Bella...zawsze się boję jak czytam ff, że autorce coś odbije i odjedzie od tego tak daleko jak można, a szczerze mnie to nie kręci, więc byłoby miło wiedzieć, czy warto dalej czytać.

No ale jak na chwilę obecną kłaniam się nisko, bo przeczytałam z prawdziwą przyjemnością, nie ma nic wspanialszego niż zazdrosny Edzio

:D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Rudaa
Dobry wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 102 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: dzwonnica Notre Dame

PostWysłany: Wto 16:29, 05 Maj 2009 Powrót do góry

Cytat:
- Nie pozwolę, by jakiś nieistotny dzieciak postawił na głowie moje życie i małżeństwo! – Ostentacyjnie wyszłam z gabinetu, zostawiając za sobą chichoczącego Carlisle’a.


Wiesz… Patrzę w monitor i zastanawiam się, jak można wyjść z pokoju nieostentacyjnie. Zważywszy na to, że Carlisle tam siedział i gapił się na nią. Obserwował każdy jej ruch. Musiałaby zamienić się w pchłę, żeby wyjść niezauważona. Poza tym jak ktoś się odwraca i wychodzi, to naprawdę nie rozumiem, jak bardziej może dać znać o tym, że opuszcza pomieszczenie. Krzyki nijak się do tego mają, a trzaskanie drzwiami to gówniarskie posunięcie (czego notabene nie zrobiła).

Cytat:
Nadal leżał na łóżku odwrócony do mnie plecami. Z ramionami skrzyżowanymi pod głową, wpatrywał się przed siebie oczami ciemniejszymi niż zaledwie kilka minut wcześniej.


Skąd ona wie, jakie miał oczy, skoro odwrócił się do niej plecami? Co za tym idzie – twarzy nie widziała. Chyba, że super – Bella ma rentgen w mózgu, pod pachnącymi truskawką włosami o mocy błyszczenia i pobłyskiwania.

Cytat:
Chwyciłam ją i usiadłam obok niego na białych poduszkach, uważając jednak, by zachować między nami odpowiedni dystans. Nie chciałam, by cały mój gniew na niego ot, tak się ulotnił.


Niemożliwe! Skoro obok niego usiadła… I weźmy pod uwagę ten powyższy wywód, który grzecznie Carlisle zniósł. Podarujmy sobie ten gniew na niego. My to wiemy. Naprawdę.


Mózgu mój… Tak! Jest lepiej! To najprawdziwsza prawda! Ja wiem, że to myślenie o kartoflach i pot Badwarda doprowadzają Cię do tego stanu, ale powinnaś częściej kopać, najcieplejsza ma, skoro to takie efekty przynosi. Musisz przestać tak narzekać na te zaimki, bo naprawdę radzisz sobie z nimi coraz lepiej… (Czy już nie jestem wredna? Aaaaa… Jeszcze trochę. No dobra. Kiślujem.)
Podoba mi się to ile serca wkładasz w to tłumaczenie. Dopatrujesz się każdej kropeczki i dla odmiany każdego ogonka. Dodatkowo najmniejszy błąd uznajesz za osobistą porażkę i to jest piękne, bo widać, że naprawdę Ci na tym zależy. Dbasz o czytelnika i pozwalasz mu napawać się treścią. Nie musi skupiać się na mankamentach i innych niedociągnięciach, bo ich tu najzwyczajniej w świecie nie ma (aż tyle xD nie myśl żeś ideał, bo robotę stracę). Spuśćmy (taaaa… i już mi Word kochany podkreśla) zasłonę milczenia na poprzedni rozdział. To był po prostu krótkotrwały spadek normy, ja nic na ten temat nie wiem. Załóżmy, że zakopałam go na starym polu.

Co do samego opowiadania.
Początkowo podobało mi się to, że rozdziały są takie krótkie (szczególnie w Otchłani, gdzie przebijałam się przez całość), ale teraz zaczyna mnie to wkurzać. W tej części mam Edwarda w sypialni i chichoczącego Carlisle o idealnych proporcjach twarzy (czy jakuś tak xD).
Dobre jest to, że wreszcie mamy zarys (bardzo ogólny, ale jednak) stosunków między Bellą a Cullenami. Opiekuńczość Carlisle’a, która niejednokrotnie znudzić mogła, tutaj jest nawet całkiem przyjemna i nawet narzekać nie będę.
Edward, jak to na Edwarda przystało, zamartwia się, kiedy tylko się da. Tutaj i tak jest dobrze. W Otchłani chciałam go kopnąć w marmurowy tyłek, a tutaj jeszcze nie. CUDO! xD (No i znów wychodzi, że mi się nie podoba, a tak nie jest.) Ciekawym może być to, jak Bella poradzi sobie z edwardowym problemem. Oczywiście ona musi udawać wielce samodzielną i zamiast spakować walizeczkę i wynieść się z Edkiem, tudzież resztą rodziny daleko albo i dalej, to ta jak zwykle swoje. Oni nie są masochistami kanonicznymi. Oni są po prostu idiotami. Zbiór pantałyków wrzucony do jednego wora, wstrząśnięty, niemieszany. Ta ich słodycz przeplata jest (dla odmiany) cukierkowymi kłótniami, które kończą się zawsze w łóżku (gdzie na marginesie się również zaczynają). Ja nie rozumiem. (Kręcimy pornola, kręcimy! – nie mogłam się powstrzymać xD)
Swoją drogą… Najbardziej w tym rozdziale zaintrygowała mnie czerwoność wiśniowego drewna, z którego zbudowane jest biurko Carlisle’a. Jakoś tak najbardziej wyraziście zostało opisane. Hah! No dobra, przepraszam.
Jednak brakuje mi perfekcyjnego nosa xD.

Reasumując – taaaaaaak. Tłumacz tak dalej, a może uda mi się polubić Tracąc tak jak Otchłań.

Rud.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
seceretive
Nowonarodzony



Dołączył: 15 Mar 2009
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 17:32, 05 Maj 2009 Powrót do góry

Taak! tłumacz proszę! To opowiadanie jest .. -no cóż nie bójmy się wyrażać swoich opinii- Boskie! Trochę przeraża mnie ta sielanka... Bella knoci a tu Łaskawy Edward zawsze przy niej czuwa i znowu sielanka,Bo Edzio jest taaki wyrozumiały i kochany. To trochę burzy mi obraz idealnego faceta z własnym zdaniem. Aczkolwiek jak to czytam czuję się jakbym ja była bohaterką, co jest bardzo fajne, bo bardzo mnie wciąga! :) Fajnie tłumaczysz, czyta się lekko. w dwóch momentach zastanawiałam się nad sensem zdania, ale to raczej nie Twoja wina, tylko autorki, wiec brak zarzutów na Twoją pracę Wink

WNIOSEK : CHCEMY WIĘCEJ ! :D :P


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
AngelsDream
Dobry wampir



Dołączył: 17 Sty 2009
Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 108 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 19:15, 05 Maj 2009 Powrót do góry

Oprócz drobnych zgrzytów wynikających z pomysłów samej autorki Tracąc podoba mi się już na tym etapie bardziej niż Otchłań - coś się dzieje, coś się zmienia - widać, że autorka jednak rozwija się w dobrą stronę, a i tłumaczenie brzmi jakby lżej. Wiem, że obecnie cierpisz na brak weny i ubolewam nad tym, ale cóż poradzić. Trzeba uzbroić się w cierpliwość i czekać. Na plus postać Emmetta - wesoła, ale nie głupkowata i stosunki Belli z Rosalie. Proste, niewymuszone, logiczne. I duży sentyment do wątku Esme, ale to już nieobiektywnie zupełnie - wybacz.

Co do najważniejszego, czyli zazdrości Edwarda: mogę mu tylko współczuć, bo mam wrażenie, że wcale nie będzie łatwiej. I nie powinno być. Jak cię znam, to nie jest, ale nie sprawdzę, bo języka niemieckiego zwyczajnie nie znam.

Podobnie jak Rudaa, szanuję cię za dbałość o szczegóły i szacunek dla czytelnika - miło wiedzieć, że autor - czy to tłumaczenia, czy tekstu własnego - traktuje swoje zadanie na serio. Myślę, że mały urlop ci nie zaszkodzi. Przeciwnie.

Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Lana6
Nowonarodzony



Dołączył: 06 Mar 2009
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 22:24, 05 Maj 2009 Powrót do góry

no w końcu :)
tłumaczenie super. co do tego "seksu" to przpraszam ale znalazłam te ff-y na niemieckiej stronie i po krótce czytałam o czym są a że przeczytałam ich kilka to po prostu mi sie pomyliło i myslałam że to ten bedzie miał watek erotyczny. Wiec przepraszam. Ogólnie podziwiam cie za tłumaczenie. Ja tez jestem niemiecko języczna :) ale mi by sie nie chciało. tak więc chęci życzę i czekam na następne rozdziały


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ajaczek
Zły wampir



Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 477
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Śro 10:07, 06 Maj 2009 Powrót do góry

Bardzo przyjemne tłumaczenie, które czytało mi się bardzo dobrze. Nic nie zgrzytało - oprócz zazdrosnego Edwarda:) Dziękujemy za poświęcony czas na tłumaczenie, ja jestem noga z niemieckieg i bez Ciebie nie dałabym rady przeczytać tego ff - chylę czoła!
Urlop - hm rozumiem, tylko prosze nie zadługi abyśmy nie uschły w oczekiwaniu na kolejny odcinek!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
sandrixlp
Wilkołak



Dołączył: 21 Mar 2009
Posty: 113
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Olsztyn

PostWysłany: Śro 10:16, 06 Maj 2009 Powrót do góry

finely! tłumaczenia jak zawsze superaśne! jeeeeeju mam nadzieje, że Bella nie zostawi Edzia dla jakiegoś chłopaczka! nie mam nic do dialogów, nie wychwyciłamw nich nic niepokojącego Wink co do treści... parę błędów rzeczowych o których wspomniała Rudaa, poza tym nic :D podziwiam za włożoną pracę - niemiecki nie jest łatwy! :D
niech wen będzie z tobą!
pozdrawiam sandrix^^


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Annabell
Wilkołak



Dołączył: 25 Lut 2009
Posty: 107
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Daleko stąd. ..

PostWysłany: Śro 19:37, 13 Maj 2009 Powrót do góry

Jak napisała ajaczek, bardzo przyjemne tłumaczenie :)
Nie widziałam błędów. Dobrze, że to nie jest pornol bo do tego i tak by nie pasowało.
Wielki szcun dla Ciebie, ja to z niemieckiego umiem tylko podstawy :D
Czekam na więcej i życzę dużo weny !!

Annabell love


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
paulinka111b
Nowonarodzony



Dołączył: 08 Kwi 2009
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Idrisu;)

PostWysłany: Sob 9:40, 16 Maj 2009 Powrót do góry

Przeczytałam Otchłań i i chciałam,żeby to opowiadanie było kontynuowane.
Jak widać moje prośby zostały wysłuchane!
Dzięki ci za to!
Pozdrawiam:-)
PS:Super ff!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Robaczek
Moderator



Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 1430
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 227 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 21:32, 30 Maj 2009 Powrót do góry

Zawieszam tłumaczenie.
Same widzicie, jaka w tej chwili jest częstotliwość publikowania nowych rozdziałów. Na ten moment brak mi i entuzjazmu, i czasu. Kolejny rozdział powinien pojawić się po zakończeniu roku szkolnego (o ile od razu gdzieś nie wyjadę, nie mam na tę chwilę jeszcze sprecyzowanych planów).
Istnieje możliwość, że tłumaczenie zostanie wznowione w dwuosobowym składzie, ale to nic pewnego. W każdym razie - możecie mieć pewność, że będzie kontynuowane i zakończone, tak prędko, jak będę mogła to zrobić. Po drodze może załapię gdzieś na powrót nieco entuzjazmu do fandomu, kto wie.

Pozdrawiam,
Robaczek

Moderację prosiłabym o nie przenoszenie tego tematu do biblioteki.

____________________________________________________________


Od teraz Tracąc niewinność będzie tłumaczone w dwuosobowym składzie (co wynika częściowo z tego, o czym pisałam powyżej). Razem ze mną tłumaczyć będzie Anja, która była tak miła, że zaryzykowała współpracę ze mną, za co jej bardzo dziękuję. Będziemy tłumaczyć po rozdziale na zmianę, jeden ona, jeden ja, kolejny ona, a później znowu ja itd. Mam nadzieję, że w ten sposób uporamy się z pracą szybciej i oczywiście, że będziecie zadowolone. Wink
Rozdział czwarty wklejać będzie Anja.
Tymczasem - do następnego.


Pozdrawiamy,
Robaczek & Anja


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
anja
Zły wampir



Dołączył: 18 Gru 2008
Posty: 316
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: ze skórzanej kanapy

PostWysłany: Czw 14:41, 02 Lip 2009 Powrót do góry

Oto i długo oczekiwany, kolejny rozdział tłumaczenia. Tym razem dodaję go ja, ponieważ Robaś postanowiła stworzyć do tego przekładu duet (jak już wcześniej informowała) i sprawnie wciągnęła mnie do tej roboty, za co uprzejmie się jej kłaniam Wink

Z powodu długości rozdziału postanowiłyśmy go podzielić na dwie części.

Życzę miłej lektury,
tłumaczka nr 2 -
anja


*******


beta: Robaczek, iskra


Rozdział czwarty
- Pokusa -


CZĘŚĆ I


Następnego ranka pojechaliśmy do szkoły przez Manhattan, Edward i ja. Wybraliśmy się jego samochodem, bo reszta rodzeństwa zawarła z - w dalszym ciągu naburmuszoną - Rosalie umowę dotyczącą jazdy.
Włączyłam radio, żeby zająć się czymś innym poza bezsensownym gapieniem przez szybę. Ale nawet muzyka się powtarzała. Chwilami zapowiadali zespoły, które kiedyś należały do prywatnej czołówki Phila i na punkcie których szalały później dzieciaki. W końcu nie wytrzymałam i zdenerwowana wyłączyłam radio. Edward wziął moją dłoń, kładąc ją sobie na kolanie.
- Nie mam zamiaru pytać cię kolejny raz, czy naprawdę chcesz to zrobić. I tak wiem, że dostanę taką samą odpowiedź, jak jakieś dwadzieścia pięć razy wcześniej.
- I dobrze.
- Ale czuję się w obowiązku wspomnieć, że my też moglibyśmy się gdzieś wymknąć. Nie na długo. Może na rok. Tylko we dwoje. Moglibyśmy żyć w Europie, w Anglii! Przecież zawsze chciałaś tam pojechać, w końcu to miejsce akcji twoich ulubionych powieści...
Wiedziałam, że chce tylko odwrócić moją uwagę od nieprzyjemnego tematu i odstresować. I udało mu się to – przez sekundę miałam przed oczami Opactwo Westminsterskie. Ogarnęła mnie nagle niewytłumaczalna, całkiem bezpodstawna tęsknota.
- Kuszące... Ale nie pójdę na to.
Odetchnął ciężko i zamilknął na moment.
- Wolno mi coś zasugerować?
- Proszę bardzo.
- Domyślam się, że współczujesz Davidowi, dlatego powinnaś pomyśleć o tym, jak bardzo mogłabyś go skrzywdzić i…
- David - powtórzyłam głucho.
Edward zupełnie zapomniał o tym, że prowadzi i rzucił mi wnikliwe spojrzenie.
- Bello, przepraszam! Nie chciałem…
- Już w porządku! Tak czy siak, sama bym się niedługo czegoś o nim dowiedziała.
Milczał jeszcze przez chwilę, po czym znowu skierował wzrok na przednią szybę.
- Powinnaś rozpatrzyć wszystkie możliwości. Jeśli tobie... przytrafi się jakieś potknięcie... W co nie wierzę! - dodał prędko, gdy drgnęłam. – Ale jeśli coś się stanie i ugryziesz go, sprawisz mu straszliwy ból. Pamiętaj o tym, kiedy pokusa będzie zbyt duża.

To właśnie cierpienie w czasie przemiany stanowi najbardziej wyraziste wspomnienie z mojego ludzkiego życia. Mam tych wspomnień o wiele więcej, zarówno pięknych, jak i straszliwych, ale w porównaniu z tym najważniejszym są zamglone, wręcz oniryczne.
Pamiętam żywo ten koszmarny ból, ogień płonący w moim ciele, ale nie zapominam również, że już wcześniej miewałam tak wiele nieznośnych dolegliwości. Bóle głowy wywołane przez guza mózgu były niczym zanurzenie w lodowatych wodach Lete* w mitologicznych podziemiach Hadesu. Natomiast przemiana przywodziła na myśl raczej powtórne narodziny Feniksa… I tym też była.
Wiem, że Edward ani razu nie odstąpił od mojego boku. Przez trzy dni trzymał mnie za rękę i modlił się. W niektóre noce w moich uszach nadal dźwięczy cichy szept jego słów, niczym kołysanka: "Panie, błagam, zlituj się nad duszą twojego wyjątkowego dziecka… Nie mogę jej stracić… kocham ją… In nomine Patris, et Filii, et Spiritus Sancti… Przebacz mi, Ojcze...". To był pierwszy i ostatni raz, kiedy słyszałam, jak Edward prosi o litość.
Siedział przy mnie, gdy obudziłam się pierwszego ranka mojego nowego życia. Oczy miał zupełnie czarne i w nieznany mi sposób zmęczone. Nie mogłam dłużej wytrzymać tego spojrzenia, więc zaczęłam wpatrywać się w jego usta. Pamiętam jeszcze, jak pomyślałam: „Nigdy więcej beznamiętnych pocałunków”, po czym – dużo szybciej niż zwykle – usiadłam na jego kolanach i pocałowałam go. Pocałowałam tak, jak zawsze tego pragnęłam. Później stwierdził, że jeszcze nigdy go tak nie przestraszyłam... To jednak wcale nie powstrzymało go przed oddaniem mi pocałunku w ten sam sposób.
To wspomnienie sprawiło, że kąciki moich ust drgnęły ku górze.

- Co? - spytał zbity z tropu. Znów nie zwracał uwagi na drogę, lecz dokładnie badał wzrokiem moją twarz.
Takie zachowanie zawsze rzucało mi się w oczy, chociaż nie musiałam już martwić się swoim zdrowiem.
- Nic. - Odpowiedź była ledwie zrozumiała, ponieważ próbowałam stłumić chichot.
Edward westchnął i odgarnął mi z twarzy kosmyk włosów, swoją silną, ale przy tym delikatną, dłonią.
Przebiegł mnie dobrze znajomy dreszcz.
- Czasem tak bardzo bym chciał, żeby twoje czoło było oknem, przez które mógłbym przyjrzeć się twoim myślom.
Nie mogłam już dłużej powstrzymywać śmiechu.
- Czy nie wyglądałoby to dziwacznie? – parsknęłam, krztusząc się.
- To by się okazało!
Śmiech ugrzązł mi w gardle, gdy samochód skręcił za rogiem. Za nim ukazała się szklana fasada, wysokie, druciane ogrodzenie, a dalej w zasięgu mojego wzroku - szara elewacja z matowymi szybami w oknach.
Szkoła.
David.
- Oddychaj, Bello. – Polecenie nie wydawało mi się nawet w przybliżeniu tak naglące, jak za czasów mojego ludzkiego życia. Przeciwnie, głos Edwarda był spokojny i opanowany. Biłam się przez chwilę z myślami, wciąż nie oddychając, a kiedy upewniłam się już, że znajduję się w bezpiecznej odległości, zaczerpnęłam gwałtownie powietrza.
Edward zaparkował obok kabrioletu Rose. Opierając się o skrzynię biegów, wziął moją twarz w dłonie.
- Naprawdę chcesz to zrobić?
- Już pytałeś.
- Do diabła! - Puścił mnie i chwycił kierownicę, a jego długie palce zostawiły na niej głębokie wgniecenia. - To jest przecież...
Przywarłam plecami do drzwi. Przestraszył mnie, jednak znowu się nad nim pochyliłam.
- Co? O co chodzi?
Gdy patrzył na mnie, wziął szybki wdech, a oczy pociemniały mu na chwilę. Jego tęczówki natychmiast na powrót pokryły się płynnym złotem, jednak tamten moment wystarczył, bym znowu przykleiła się do drzwiczek.
Edward wyciągnął ku mnie rękę. Sprawiał wrażenie przestraszonego, a jego twarz odzwierciedlała w jakiś sposób moją własną... nie wiem dlaczego. Palce zatrzymały się zaledwie centymetr od mojego policzka, zastygając, po czym znowu je cofnął.
- Nic – odpowiedział i wysiadł z auta.
Musiałam ponownie wziąć głęboki wdech. Z początku nie mogłam się ruszyć. To nie był mój…
Obszedł volvo i zawahał się tylko przez ułamek sekundy, zanim otworzył mi drzwi. Dżentelmen mimo wszystko. Jak zawsze. I przecież... był moim mężem! Jak mogłam choćby przez sekundę w to zwątpić?
Pomógł mi wysiąść i już chciał puścić moją rękę, gdy z całej siły zacisnęłam ją na jego dłoni. Nie bronił się, gdy przyciągnęłam go do swojej piersi.
- Nie teraz, proszę. Potrzebuję cię, musisz mnie wspierać – wyszeptałam, wtulona w jego szyję.
- Wiem, wybacz. - W jego słowach przebrzmiewała kapitulacja. Nie podobało mi się to.

Czułam zwrócone na nas niezliczone pary oczu, gdy przechodziliśmy przez wykrywacze metalu w budynku szkoły, jednak nie zwracałam na to uwagi. Skoncentrowałam się na spokojnym oddechu oraz na naszych splecionych dłoniach.
Alice czekała na nas w jednym z korytarzy – wydawało się niemożliwe, by mógł być jeszcze brudniejszy niż pozostałe, ale mimo wszystko taki był. Rzuciła Edwardowi zakłopotane spojrzenie i pokręciła głową.
- Czy mogłabym się dowiedzieć, o co chodzi? - Nerwy miałam napięte do granic możliwości, więc rozdrażnienie było dobrze słyszalne w moim pytaniu. Zignorowali to jednak.
- Wszystko dobrze? Wszystko pod kontrolą? - spytała moja ukochana siostra... chociaż w tej chwili spadła w mojej własnej skali. Zdecydowałam, że w tej sytuacji jeszcze jedna kłótnia w niczym nie pomoże.
- Jestem trochę zdenerwowana, ale wszystko w porządku... Widzisz coś?
Potrząsnęła zawiedziona głową. Alice nienawidzi, kiedy jest ślepa.
- Nie, przykro mi, Bello.
- Nie szkodzi.
- Przez kilka godzin będziesz z nim sama... Pomijając innych uczniów i nauczyciela – oznajmił Edward obojętnym tonem. - Co zrobimy jeśli to... będzie zbyt silne?
- Myślę, że będę wiedzieć, kiedy Bella straci kontrolę – odpowiedziała Alice w moim imieniu. - Pewnie nic nie widzę, bo nie ma nic do zobaczenia.
- Tego nie możemy być pewni.
- Ja... - jęknęłam - ...opuszczę klasę, jeżeli mnie to przerośnie. Mam w sobie dużo siły. - Na te słowa Edward potrząsnął nerwowo głową.
- Bagatelizujesz...
- Ja mam do siebie zaufanie, mój drogi! I czy ci się to podoba, Edwardzie, czy nie, ty też powinieneś mi zaufać! - Nie przypominam sobie, czy kiedykolwiek wcześniej w czasie trwania naszego małżeństwa powiedziałam do niego coś tak ostrym tonem.
- Skoro tak mówisz, kochanie... - powiedział chłodno. Jego oczy nie były jeszcze czarne, ale niewiele im do tego brakowało. Odniosłam wrażenie, że jego skóra zrobiła się bielsza niż przedtem, a on sam przypominał kamień. Uścisnął mocno moją dłoń i zacisnął - jak zwykle, kiedy się wściekał. Mimo wszystko ciągle był zbyt piękny, wywoływało to u mnie panikę.
Nie miałam pojęcia, jak doszło do tej sytuacji. Prześledziłam ostatnie dziesięć godzin, ale nie dostrzegłam żadnego punktu zwrotnego. Po prostu wszystko się nagle zepsuło.
Alice spojrzała gniewnie na mojego męża, po czym obróciła się elegancko i podskakując, udała się na pierwszą lekcję. Ze strony grupki, która nas obserwowała, zaczęły rozbrzmiewać pełne podziwu ochy i achy.
- Powinniśmy pójść na lekcję. - Edward pociągnął mnie za rękę, a ja poszłam za nim. Nie miałam już nawet siły, by powiedzieć, że to boli.

Zapach Davida doszedł mnie na długo przed tym, nim znaleźliśmy się w klasie. Wbrew własnej woli zesztywniałam. Czułam, jak przesycone jego wonią powietrze drapie mnie w gardle, czułam wzbierające w piersi pragnienie.

David usiadł w pierwszym rzędzie, jak poprzedniego dnia. Wspierał głowę na rękach. Zasłaniające mu twarz pojedyncze kosmyki w kolorze hebanu co jakiś czas powiewały pod wpływem oddechu, a szerokie plecy podnosiły się i opadały rytmicznie.

Mój mąż pociągnął mnie gwałtownie za przegub, tak że musiałam odwrócić wzrok od chłopaka. Jak tylko zajęliśmy miejsca w ostatnim rzędzie, Edward zabrał swoją pomocną dłoń.

Na temat tej lekcji angielskiego nie ma chyba nic więcej do powiedzenia, oprócz tego, że nauczycielka pytała mnie o samopoczucie. Edward skutecznie unikał mojego widoku, a ja nie mogłam oderwać wzroku od tyłu głowy Davida. Nie wiem, jakie wiersze czytała na głos pani Stark. Jedynie gdzieś z oddali docierał do mnie jej monotonny głos… niczym niekończący się szum. Zapomniałam tylko policzyć, jak często Edward ściągał brwi z poirytowania.
Pod koniec lekcji mój mąż zostawił mnie, pytając krótko i bez większego zainteresowania, czy wszystko w porządku. Przemogłam się i kiwnęłam twierdząco głową.
Ale nic nie było w porządku.
Moje ciało płonęło i to David był wodą, która mogła je ugasić, za to mój ukochany z nieznanego mi powodu coraz bardziej się ode mnie oddalał.
I wtedy przyszedł czas na lekcję polityki…

Usiadłam w ławce w prawym tylnym kącie pomieszczenia. Specjalnie wybrałam to miejsce, chcąc znaleźć się jak najdalej od grupy chłopaków, którzy na krótko przedtem próbowali się do mnie zbliżyć. Naiwne dzieciaki!
- Mogę się przysiąść? - spytał głos, którego nie znałam, chociaż od razu wiedziałam, do kogo należy.
- Nie! - odpowiedziałam nie odwracając się do Davida, chociaż muszę przyznać, że niepotrzebnie odmówiłam tak opryskliwie. Ale najwidoczniej niewystarczająco opryskliwie, skoro i tak postanowił się przysiąść. Wściekła obróciłam się w jego kierunku. Przyglądał mi się.
Nagle w moich uszach pojawiły się naciskające na mnie głosy. Był więc Jasper, który przekonywał: „Zabij go, zabij go, zabij go...” oraz wtórujący mu z entuzjazmem Emmett. Alice powtarzała cicho, że nic nie może zobaczyć, a Rosalie jak zwykle syczała: „Wiedziałam, że tylko narobisz kłopotów”. „Nie zawiedź mnie” - usłyszałam Carlisle’a, jednak Esme nic nie mówiła. Jej niespokojne milczenie wydawało mi się oczywiste. Brakowało jeszcze jednego, dobrze znanego mi głosu. Nawet teraz Edward nie miał dostępu do moich myśli.
- Znikaj stąd! - syknęłam do Davida. Już po wypowiedzeniu tych słów uświadomiłam sobie, że na chwilę straciłam panowanie nad swoim głosem.
- Obraziłem cię jakoś, czy co?
Jego czarne włosy zalśniły w cudowny sposób, kiedy przechylił głowę. Tak samo opadły kosmyki, odkrywając szyję. Mogłam niemal zobaczyć tętnicę pulsującą pod bladą skórą, a jabłko Adama przesuwało się delikatnie z każdym aromatycznym oddechem. Uniósł brwi i zmierzył mnie swoimi intensywnie niebieskimi oczami w – jak mi się zdawało – dyskretny, schlebiający mi sposób. Miał długie, kruczoczarne, elegancko podkręcone rzęsy, za które każda dziewczyna w tej szkole oddałaby duszę. Jego usta były lekko rozchylone. Wyobraziłam sobie, jak miękkie i smakowite byłyby te wargi, w pewnym sensie słone, ale z drugiej strony niesamowicie słodkie… Kanciasta twarz, wystający, ostro zarysowany podbródek – był czarujący! Zdawało się, że gdyby chciał, mógłby zdobyć każdą dziewczynę. Tylko jego cera... miała taki szary odcień. Niezdrowa przejrzystość skóry i cienie pod oczami powodowały, że wyglądał na zmęczonego, a nawet chorego.
Usiadł za blisko, uderzył mnie jego oddech, mimo że ciągle wstrzymywał powietrze. Ciepło ciała drugiej osoby, gdy mnie przypadkiem dotknął, sprawiło, że wszystko stawało się dla mnie jeszcze trudniejsze. Pragnienie paliło moje gardło, a ręce drżały niekontrolowanie.
W jednej chwili stał się oazą na pustyni. Ratunkiem pośrodku oceanu. Spadochronem podczas spadania. Moim bijącym sercem. Zbawieniem dla mojej duszy, o które się modliłam. Miłością mojego życia...
I nagle wolałam raczej na niego nawrzeszczeć, niż go zabić. Co on sobie wyobrażał, zbliżając się tak do obcej dziewczyny? Powinien trzymać się ode mnie z daleka, przestać oddychać w moją twarz i nie patrzeć na mnie… w ten sposób!
- Nie – wymamrotałam w odpowiedzi na pytanie, uważając przy tym, by powietrze nie dostało mi się do ust. Uparcie wpatrywałam się przed siebie, gdzie leciwy nauczyciel wciąż nie dawał sobie rady z tym, by zacząć wreszcie omawiać lekturę.
- Okej. - Poczułam nawet, jak wzruszył obok mnie ramionami.
Byłam z siebie tak dumna, że uśmiech przemknął błyskawicznie przez moją twarz. Znajdował się tak blisko, zabicie go byłoby dziecinnie proste - a mimo to zdołałam się oprzeć. Pragnienie skosztowania jego krwi nadal istniało, silne i trudne do zlekceważenia, jednak możliwe do opanowania. Najgorsze miałam już za sobą, więc powinno być o wiele prościej, choć nie sądzę, bym kiedykolwiek mogła stwierdzić, że przebywanie w jego obecności nie stanowi dla mnie żadnego problemu. Doświadczałam pokusy, ale ją odparłam. Byłam silna! Edward się ucieszy, Rosalie nigdy więcej nie ujrzy moich wyrzutów sumienia i nie zawiodę już Carlisle’a. Moje ręce nie były zbrukane jego krwią.
- Tak w ogóle, David Candor, jeśli cię to interesuje.
- Bella. – Przełknęłam nazwisko „Cullen”, które zazwyczaj wymieniałam po imieniu. Zaśmiał się cicho, co zabrzmiało dość... miło.
- Cała przyjemność... po mojej stronie!
Zastanawiałam się przez chwilę, czy mogłabym jeszcze raz na niego spojrzeć. W końcu stwierdziłam, że skoro poradziłam sobie z tym za pierwszym razem, za drugim też powinno mi się udać. Przechyliłam głowę w jego kierunku, by móc mu się przyjrzeć. Patrzył na mnie uważnie i uśmiechał się, a robił to w tak uroczy sposób, że musiałam odwrócić od niego wzrok, by nie pozwolić sobie na przysunięcie się bliżej. Ponad jego ramieniem zauważyłam śliczną dziewczynę z okrągłymi policzkami, wlepiającą we mnie oczy. Chociaż sama była piękna, nie dostrzegłam piękna w jej spojrzeniu. Nie potrzebowałam zdolności Edwarda, żeby wiedzieć, jakie myśli zaprzątały jej głowę: zazdrość!
- Mnie również miło cię poznać – odparłam i wyszczerzyłam się w kierunku dziewczyny. Obróciła gwałtownie głowę, a falujące blond włosy zasłoniły jej twarz. Kątem oka dostrzegłam, jak David uśmiecha się w reakcji na moją błędnie zinterpretowaną, drwiącą minę.
- Pani Masen? – Nauczyciel kiwnął w moją stronę.
- Wydaje mi się, że powinnaś przedstawić się klasie – podpowiedział mi David szeptem.
Zadrżałam. Znowu to zrobił – znowu mylnie odebrał moje zachowanie, a w dodatku przysunął się do mnie jeszcze bliżej. W mgnieniu oka wstałam i pomknęłam do tablicy. Znalazłam się przy niej, dysząc cicho. Co za niezręczna sytuacja! Na pewno się zarumieniłam.
- Na... nazywam się Bella... Masen. Przyjechałam z Polson w Montanie.
Nauczyciel kiwnął z roztargnieniem, nie przerywając wertowania książki. Odebrałam to jako sygnał, bym mogła z powrotem usiąść.
Ten profesor był zwolennikiem starego typu nauczania, a to oznacza, że wiernie trzymał się przedpotopowej, przestarzałej i zupełnie niepoważnej książki „Jak nauczać i wychowywać? Nowoczesna szkoła roku 2010”**. Wynikało to z głupiego przekonania, że tworzenie dynamicznych i kreatywnych planów zajęć nie przynosiło dobrych rezultatów, a przez ręczne pisanie młodzież mogłaby się – na dłuższą metę – więcej nauczyć. Innymi słowy - nauczyciel danego przedmiotu, który dostawał za to całkiem przyzwoite pieniądze, po prostu dyktował z podręcznika rozdział za rozdziałem, a klasa nie robiła nic więcej, poza notowaniem. Idąc tym tropem, każdy belfer mógł wykładać dowolny przedmiot, dopóki potrafił wystarczająco dobrze czytać - minimalizowano w ten sposób marnotrawstwo podatków na wykwalifikowaną kadrę. W czasach, gdy sama byłam nauczycielką, stawałam w szeregu ambitnych rewolucjonistów, wierzących, że mogą coś zmienić, próbując przedstawić uczniom lekcję w sposób, który by ich nie znudził ani nie doprowadził do zdrętwienia dłoni od ciągłego pisania. Z żalem musiałam przyznać, że nasza rewolucja została krwawo stłumiona, a ocalałych, mających odwagę do dalszej walki, została ledwie garstka. Tak było także w tym przypadku.
W chwili, gdy usiadłam - odsunęłam się nieco od Davida – nauczyciel monotonnym głosem zaczął omawiać koncepcję Rousseau. Kątem oka dojrzałam, jak mój sąsiad pochyla się nad zeszytem i z zapałem notuje, przy czym jego charakter pisma wydawał się sto razy bardziej niedbały, niż mój. Pilny uczeń! Urocze!
Próbowałam stłumić tę nagłą falę sympatii.
Uśmiechałam się szeroko, idąc korytarzem. Przyczyniła się do tego wybitnie nudna i spokojna lekcja polityki, którą miałam wreszcie za sobą.


*Lete – mit. gr. rzeka zapomnienia w świecie zmarłych – Hadesie. Wypicie wody z niej miało powodować całkowitą utratę pamięci. Niektóre greckie wierzenia mówiły o tym, że dusze musiały to czynić przed reinkarnacją, aby nie pamiętać swoich przeszłych żywotów. (przyp.tłum.)

**Przypominam, że akcja opowiadania rozgrywa się w roku 2025. (przyp.tłum.)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez anja dnia Czw 18:31, 02 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Nati0902
Człowiek



Dołączył: 30 Mar 2009
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Czw 23:17, 02 Lip 2009 Powrót do góry

No w końcu jakaś część ciesze się że jednak postanowił ktoś to dalej tłumaczyć bo jestem ciekawa czy Bella się zakocha w nim bo już coś tam wspomniała o "miłości mojego życia" ?? Chyba nie zostawi biednego Edwarda?? Jestem strasznie ciekawa:D Nie mogę nic powiedzieć o tłumaczeniu ponieważ nie znam za dobrze niemieckiego Wink Tak po za tym to rozdział fajny ale nic takiego nie wnosi do całej historii mam nadzieje że szybko się pojawi kolejny rozdział!!

Życzę dużo WENY!!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ajaczek
Zły wampir



Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 477
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Pią 11:52, 03 Lip 2009 Powrót do góry

Bardzo się cieszę z zamieszczenia kolejnego tłumaczenia rozdziału, czekałam na nie Wink Jestem zaszokowania postepowaniem Belli, ona wyznała że David został miłością jej życia???!!!! A co z Edwardem? Coraz bardziej intrygująco się robi. Mam nadzieję że teraz częściej będą się pojawiać tłumaczenia rozdziałów :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Robaczek
Moderator



Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 1430
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 227 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 19:59, 05 Lip 2009 Powrót do góry

Cytat:
No w końcu jakaś część ciesze się że jednak postanowił ktoś to dalej tłumaczyć

Hola, hola. :D Fakt, że teraz tłumaczy również Anja, nie znaczy, że mnie tu już nie ma. Tak łatwo się mnie nie pozbędziecie. ^,^

Druga część tego rozdziału w tej chwili się betuje. Czy też ja ją betuję, hm.
Także - do następnego.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
wampirek
Dobry wampir



Dołączył: 01 Sie 2008
Posty: 1124
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 16:01, 07 Lip 2009 Powrót do góry

Wielkie dzięki dziewczyny za przetłumaczenie kolejnego chapika, zostało już nie wiele FF które czytam na forum, ale temu oprzeć się nie mogę.
Dzięki jeszcze raz odwaliłyście jak zwykle kawał dobrej roboty.
Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin