FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Anioły i Demony [Z] +18 roz. XXVI + epilog (8 X) Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Pernix
Moderator



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 208 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera

PostWysłany: Pon 9:04, 27 Kwi 2009 Powrót do góry

To co mi wcześniej przeszkadzało w stylu, to pewnie za krótkie zdania, jak słusznie zauważyła Suhak. W dwóch kolejnych częściach już nie wyczuwałam żadnych zgrzytów, a historia fajnie jest prowadzona dalej. Nigdzie się nie śpieszysz, raczysz nas opisami, działającymi na wyobraźnię, to dobrze. Nie mogę się doczekać czwartej części, bo będzie w niej zapewne coś ciekawego.

Jedyna rzecz, która mi się rzuciła w oczy:
Napisałaś, że małżeństwo rozmawiało ze sobą itd, ergo Edward musiał się odzywać, a później zaproponował Julii zrobienie kawy i...

Cytat:
Wtedy odezwał się po raz pierwszy. Miał elektryzujący, ale jednocześnie kojący duszę, głos. Taki miękki i głęboki. Znów się zarumieniłam.


To znaczy, że wcześniej nie słyszała jego głosu?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
veuna
Wilkołak



Dołączył: 23 Kwi 2009
Posty: 106
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 24 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Kołobrzeg

PostWysłany: Pon 15:25, 27 Kwi 2009 Powrót do góry

Fajne, ciekawie zapowiadające się opowiadanie. Zauważyłam, że masz podobną wizję do mnie, ale w związku z tym, że Twoje opowiadanie już się ukazuję chyba zaniecham dodawania swojej gdyż mogłyby się okazać bardzo do siebie podobne Wink. Podoba mi się jak piszesz, czyta się lekko i przyjemnie. Zdania nie są skomplikowanie, ale czasami wydają się być ciut za krótkie - ale to tylko moje zdanie. Zostaje taki lekki niedosyt, ale mimo wszystko wystarczają, żeby na swój sposób wyobrazić sobie daną sytuację Wink

Życzę powodzenia i weny, mam nadzieję, że niedługo ukarzą się dalsze części, czekam z niecierpliwością :P


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Masquerade
Gość






PostWysłany: Pon 15:27, 27 Kwi 2009 Powrót do góry

Ale dałam ciałaaa!!! JUż to zmieniam! :D
EDIT:
Zmieniłam :P

EDIT:
venua mam do Ciebie to samo zastrzeżenie co do tego, co było w tłumaczeniu Pierniczka ukażą :P


Ostatnio zmieniony przez Masquerade dnia Pon 15:34, 27 Kwi 2009, w całości zmieniany 2 razy
veuna
Wilkołak



Dołączył: 23 Kwi 2009
Posty: 106
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 24 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Kołobrzeg

PostWysłany: Pon 15:56, 27 Kwi 2009 Powrót do góry

O fak :D ;F Zauważyłam, że często popełniam właśnie ten błąd :D A więc *poprawia się* Mam nadzieję, że niedługo ukażą się dalsze części :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Masquerade
Gość






PostWysłany: Śro 19:43, 29 Kwi 2009 Powrót do góry

Dodaję kolejny rozdział. Nie jestem z niego zbyt zadowolona, porównując go do tego, jak moja umiejętności wyglądają teraz. Podobno się rozwijam :) Akcja dzieje się dość szybko, ale to zamierzone.
Miłego.

poprzedni

Beta: CoCo


4. Prawda


Kolejne dni mijały beztrosko i spokojnie. Przyjaźń moja i Belli odżyła. Jeździłyśmy razem na zakupy do Port Angeles, czasem nawet do Seattle. Chodziłyśmy na spacery po okolicznych lasach, a wieczorami spędzałyśmy długie godziny na rozmowach. Rozmawiałyśmy o wszystkim, jak i o niczym, a ja udawałam, że jestem zwykłą beztroską nastolatką, którą tak bardzo chciałam być.

Mijały tygodnie i wszystko zaczęło się wydawać coraz dziwniejsze. Jak to się działo, że nigdy nie przyłapałam moich przyjaciół na jedzeniu, czy piciu czegokolwiek? Nie korzystali z toalety. Choćbym nie wiem jak wcześnie rano wstała, oni i tak byli już na nogach. Coś dziwnego działo się z ich oczami. Raz były niemal żółte, kiedy indziej brązowozłote, innego znów razu całkiem czarne. Nosili szkła kontaktowe, czy jak? No i zawsze, kiedy ich oczy niemal nie różniły się kolorem od źrenic, wychodzili gdzieś na wiele godzin.

Zaczęło śmierdzieć. Śmierdzieć siarką.

Czyżby Wujek Lu maczał w tym swoje brudne palce?

Ale najwidoczniej wszystko było w porządku, bo mój Rozsądek siedział cicho od ponad dwóch miesięcy.

Pewnego ranka postanowiłam wszystkie moje spostrzeżenia wpisać w internetową wyszukiwarkę. ‘Niejedzenie, zmiana koloru oczu, chłód skóry, niespanie, nieziemska uroda, siła, szybkość’. Siła i szybkość nasunęły mi się, gdy przypomniałam sobie o moich walizach. Wcisnęłam przycisk ‘Szukaj’. Nie zdążyłam mrugnąć okiem, gdy moim oczom ukazała się nazwa strony ‘Wampiry A-Z’.
Wytrzeszczyłam oczy i wcisnęłam przycisk raz jeszcze. Może wyszukiwarka, po raz pierwszy, popełniła błąd? A może wszechświat znów mi się sprzeniewierzał i drwił ze mnie w mało zabawny sposób?
Ale nie, znów to samo. ‘Wampiry A-Z’. Nieco zakłopotana, weszłam na stronę i zaczęłam czytać. Były tam różne legendy, ale z opisów wampirów nic kompletnie nie pasowało. Wystające kły, czerwone oczy, boją się czosnku i świętych przedmiotów. Ileż to razy Edward przygotowywał dla mnie kurczaka z nadzieniem czosnkowym. A ten krzyż, koło którego przechodziłam niezliczoną ilość razy, zmierzając do mojego pokoju? Kłów też nigdy nie zauważyłam.
Na razie jednak milczałam. Nie chciałam wysuwać pochopnych wniosków. Postanowiłam poobserwować.

Mijały kolejne dni i nic się nie zmieniało. Moje obserwacje stały w miejscu. Już niemal zapomniałam o sprawie i postanowiłam sobie po prostu odpuścić. Nie będę drążyć. Skoro żyje nam się dobrze, to po co to zmieniać? Może wszystko miało się wreszcie ułożyć? Niech sobie będą kim chcą.

Moja kolejna paskudna cecha dawała o sobie znać. Parszywy hedonizm.

Któregoś razu siedzieliśmy przy stole i rozmawialiśmy. Był piękny, słoneczny dzień, jak rzadko w Forks. Słońce chyliło się już ku zachodowi, a mi zaczął doskwierać głód. Edward i Bella zorientowali się, gdyż dźwięki, wydobywające się z mojego żołądka, można było usłyszeć na drugim końcu miasta.
Edward, jako najlepszy kucharz w okolicy, zaproponował zrobienie czegoś specjalnego, w ramach rekompensaty za to, że tak mnie zaniedbano.

Jasna cholera, czy ja wyglądam jak jakiś pieprzony ratlerek?! Jeszcze dajcie mi poduszkę pod moje cztery litery!

Poderwał się z miejsca i zmierzał w stronę kuchni, gdy nagle przez okno wpadły ostatnie promienie zachodzącego słońca, które padły prosto na męża Belli. To, co zobaczyłam nie było czymś ze świata, jaki znam. Gdyby ktoś opowiadał mi scenę, której właśnie byłam świadkiem, wyśmiałabym go. Jego skóra zaczęła błyszczeć i skrzyć niczym miliony maleńkich diamentów, jakby ktoś obsypał go nimi.

Świetnie! Po prostu świetnie! Dzięki, Rozsądku! Świnia z ciebie!

Zerwałam się na równe nogi, nie wiedzieć w jakim celu, i patrzyłam Edwardowi prosto w oczy, nie wiedząc co się dzieje. Ten widok paradoksalnie był jednym z najpiękniejszych i najstraszniejszych w moim życiu. Mój łaskawy Rozsądek oczywiście nie mógł mnie ostrzec. Bałwan jeden! Tak to mu się gęba nie zamykała – odzywał się, kiedy było to najmniej potrzebne. – A teraz, proszę! Pomocny, jak zawsze!

Mam cię gdzieś!

Edward stał w miejscu, przypominając posąg. Z jego oczu można było wyczytać, że jest przerażony. Nie wiedziałam, co myśleć. Na stronie internetowej tego nie uwzględniano. Nie było nic o iskrzeniu, ale jednego byłam pewna – oni nie byli ludźmi. Cała rodzina nie była ludźmi. Chyba dopiero teraz to do mnie dotarło. Nie wtedy, kiedy miałam podejrzenia, ale dopiero teraz – kiedy ujrzałam na własne oczy… Opadłam bezwiednie na kanapę. Musiałam to wszystko jakoś ogarnąć, poukładać.

Czy to było dobre? Czy mój Rozsądek nie mógł mi chociaż podpowiedzieć, co mam robić?

- Bella…
- Julio, przepraszam cię – powiedziała rozhisteryzowanym tonem. – Teraz musimy ci o wszystkim powiedzieć.
- Niczego nie musimy – warknął Edward.
- Edwardzie, musimy. Ona i tak się domyśli.
- Nie rozumiesz, że kiedy jej powiemy, będzie musiała stać się jedną z nas?!
- Bella – ciągnęłam dalej. – nie musisz mi niczego tłumaczyć. Ja już wiem kim jesteście…

Przez to, że głos w mojej głowie zamilkł, nie wiedziałam co myśleć. Nie wiedziałam, jak mam się z tym czuć. Uciekać, czy zostać? Nie miałam za grosz instynktu samozachowawczego.

Oboje patrzyli na mnie z niedowierzaniem. Ja jednak wiedziałam… Wiedziałam kim są… I albo pozwolą mi żyć z ich sekretem, albo mnie zabiją. To chyba było jedyne wyjście. I pomimo, że mogłam zginąć, nie uciekałam. Kiedy on zamilkł, ja stałam się zupełnie bezbronna.

- Ten kolor oczu, chłód skóry… Jest taka blada. Wydaje się być pergaminowa, a jednocześnie jest twarda, jakby była ze stali. To tłumaczy dlaczego jesteście tak piękni, że nie jestem w stanie przy was racjonalnie myśleć. Niby głupi Internet, a jednak czasem się przydaje – zaśmiałam się cierpko.

O tak. Ten rodzaj śmiechu był zupełnie szczery i znany mi najlepiej.

Spojrzeli na mnie, nie rozumiejąc.
- ‘Wampiry A-Z’ – wytłumaczyłam.
- No tak – Bella zachichotała nerwowo. – Internet również dla mnie był swego rodzaju źródłem wiedzy. Ale tak całkowicie oświecił mnie mój przyjaciel.
Edward spojrzał na nią, zdziwiony.
- Internet? – zapytał z niedowierzaniem.
- A coś ty myślał? Fakt, większości domyśliłam się sama, potem Jake mi pomógł, ale tamta strona też dała mi do myślenia.
Mąż Belli wywrócił tylko oczami i zaśmiał się. Doprawdy, arcyzabawna sytuacja. Czyżby o mnie zapomnieli?

Halo! Jestem tutaj! Co zamierzacie zrobić ze śmiertelnikiem?!

- Przepraszam – odchrząknęłam wciąż podenerwowana, chcąc zwrócić na siebie uwagę. - Czy wasze oczy… Czy nie powinny być szkarłatne?
- Nie, Julio – odrzekła Bella. – My nie żywimy się ludzką krwią, a jedynie zwierzęcą. Stąd oczy w kolorze złota – odparła radośnie.

Odetchnęłam z ulgą. Może jednak miałam żyć?

Rozsądku! Pobudka! Twoja pani potrzebuje pomocy!

- Ach… - wykrztusiłam. – Ale Renesmee… Jej oczy mają taki sam kolor, jak twoje. Kiedy byłaś jeszcze… Kiedy ostatni raz cię widziałam.
- Bo ona jest na pół człowiekiem i na pół wampirem.
- To znaczy…
- Urodziłam ją, będąc jeszcze człowiekiem.
- To… To jest możliwe? Wydawało mi się, że jakiekolwiek zbliżenia między wampirem, a człowiekiem kończą się śmiercią tego drugiego. To według mnie logiczne.
- To prawda, ale Edward jest mistrzem samokontroli. – Uśmiechnęła się do niego. – Lecz Renesmee nie jest wyjątkiem. Poznaliśmy jakiś czas temu chłopca imieniem Nahuel. On również nie jest do końca śmiertelny - ma już sto pięćdziesiąt lat. Dzieci takie, jak oni, mają cechy zarówno wampirze, jak i ludzkie. Mogą żyć bardzo długo i są piękne, ale ich skóra nie błyszczy równie mocno, co nasza. Mogą żywić się krwią, jak i ludzkim jedzeniem. Płynie w nich krew i ich serce bije, jednak zwykle dużo szybciej, niż u normalnego człowieka. Dorastają fizycznie i psychicznie szybciej od ludzi. Nahuel był już w pełni dojrzały psychicznie w wieku siedmiu lat. Moja ciąża rozwinęła się niesłychanie szybko, a Nessie ma zaledwie kilka miesięcy…
Otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia, ale czy na tym świecie było jeszcze coś, co powinno mnie dziwić?
- Jak to… kilka miesięcy?
- Na początku też było to dla mnie dziwne. Widzisz… To wszystko spadło na mnie, jak grom z jasnego nieba. Moja przemiana i poród miały miejsce w tym samym czasie. Gdyby nie to, że Edward zdecydował się mnie przemienić, nie siedziałabym tu teraz. – powiedziała. – Ciąża i poród teoretycznie mnie zabiły – dodała szeptem.
- Więc, co teraz ze mną będzie? – zmieniłam temat na ten, który był dla mnie bardzo istotny.
- Nic, Julio – powiedział Edward. – Żadne z nas cię nie przemieni, nie musisz się o to martwić. Jeśli chcesz, możesz iść do siebie, zamknąć drzwi na klucz, jeśli się boisz i przemyśleć sobie to wszystko na spokojnie.
- Edward – spojrzałam na niego rozbawiona ale nadal zdenerwowana – przecież oboje wiemy, że drzwi tak naprawdę nie stanowią żadnego problemu – zaśmiałam się sztucznie.
- No tak, masz rację – również się zaśmiał.

Atmosfera zmieniała się stopniowo. Czuliśmy się bardziej rozluźnieni. Długo rozmawialiśmy. Ja pytałam, oni cierpliwie odpowiadali. Teraz wiedziałam dokąd wychodzą na długie godziny.

- Dużo czasu zajmują wam takie polowania?
- To zależy jak bardzo jesteśmy głodni.
- A co ze słońcem? Czy to dlatego mieszkacie tu, w Forks, bo jest go bardzo mało?
- To chyba jest głównym powodem. Drugim jest to, że mieszka tu ojciec Belli.

Ojciec Belli? Jak to? On wie?

Patrzyłam na niego szeroko otwartymi oczami.
- Charlie nie wie o niczym, co narażałoby jego życie. Dowiedział się tylko, że teraz jest po prostu inaczej i że jego świat jest inny, niż wcześniej. O nic nie pyta, bo nie chce wiedzieć nic więcej – powiedziała Bella.
- Czyli… jeśli ktoś wie więcej… to znaczy… że jego życiu zagraża niebezpieczeństwo…?
- Nie do końca, Julio – odparł Edward. – Porozmawiamy o tym jutro, dobrze? Teraz idź już spać. Jest późno, a ty wyglądasz na zmęczoną.

Rzeczywiście, senność mnie dopadała. Idąc na górę, powłóczyłam nogami. Byłam zmęczona. Opadłam bezwiednie na łóżko i zamknęłam oczy. Nie wiem, czy tej nocy dane mi było spać, ale przecież byłam mniej więcej przygotowana na taką wiadomość. Moi przyjaciele są wampirami.


następny


Ostatnio zmieniony przez Masquerade dnia Wto 17:55, 16 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
zakrecona01
Człowiek



Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Śro 19:52, 29 Kwi 2009 Powrót do góry

Jak dla mnie taki szybki rozwój akcji bardzo fajnie wpłynął na twój ff- nie rozwlekasz go niemiłosiernie co jest jego dużą zaletą :) Co do postaci samej Julii, to wydaje mi się ona troszkę dziwna-no ale w sumie to chyba miało tak być
Mam nadzieje, że wkrótce pojawi się nowy rozdzialik :D

Weny!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Masquerade
Gość






PostWysłany: Sob 20:24, 02 Maj 2009 Powrót do góry

Będę rozwlekać, ale dopiero później :) tutaj jeszcze mi nie wychodziło, ale podobno jest już coraz lepiej.

Wstawiam kolejny. Zainteresowanie coraz mniejsze i jakoś wena mi przez to ucieka ;/ No nie wiem... postaram się dokończyć.
Akcja rozgrywa się tak szybko w każdym odcinku, bo nie lubię rozdziałów o niczym. Później pewnie takie się znajdą, dlatego na razie wolę ich unikać.
Kolejny z serii 'taki sobie'


poprzedni

Beta: CoCo


5. Strach

Gdzie się podziewasz? Zaczynam tęsknić.

Czy jeszcze kiedyś cię usłyszę?

Czy przyjdziesz mi jeszcze kiedykolwiek na ratunek?

Nie wiem, czy zdążyłam już przysnąć, gdy nagle moich uszu dobiegł hałas. Nie wydawało mi się, żeby moi gospodarze o mnie zapomnieli, więc czym prędzej zbiegłam na dół. Moim oczom ukazała się cała rodzina. Poznałam ich po kolorze oczu, jak i odcieniu skóry. Wielki brunet z ciemnymi, kręconymi włosami trzymał w ramionach nieprzytomnego, całego we krwi chłopaka. Stanęłam jak wryta, ale oni nie byli zaskoczeni kiedy mnie zobaczyli.

Rosalie, pomyślałam.

- Wydaje mi się, że nie mamy innego wyjścia – powiedział mężczyzna o blond włosach. Wydawał się być najstarszy i najrozsądniejszy z całej rodziny. Wydedukowałam, że to musi być Carlisle.
- Bello, zabierz Julię na górę – powiedział.
Skąd znał moje imię? Jego głos brzmiał znajomo…

Kiedy byłyśmy już w moim pokoju, spytałam moją przyjaciółkę, skąd Carlisle wiedział, jak mam na imię. Bella powiedziała, że sam mi to wytłumaczy, kiedy przyjdzie czas.

Usłyszałam krzyk.

Przyjaciółka wytłumaczyła mi, że Carlisle właśnie przemienia tego chłopaka, i że jest to bolesne przeżycie, gdyż jad rozpływa się po ciele, sprawiając wrażenie, jak gdyby palił je od środka. Wzdrygnęłam się. Jednak widząc tego chłopca, poczułam niesamowity żal, ale jednocześnie dziwnego rodzaju sympatię. Coś magnetycznego.

Leżałam w łóżku, w pozycji embrionalnej. Owinęłam się zieloną kołdrą, na głowę zarzuciłam poduszkę, zaciskając ją na uszach. Nie pomogło. Słyszałam krzyki chłopaka. Musiało go bardzo boleć.

Zaczęłam płakać. To nie sprawiedliwe, że ja tu sobie tak leżę, pławię się w luksusie, a on… A on umierał.

Julio, czy ty aby na pewno jesteś normalna?

Oczywiście, że nie. Nigdy nie byłam normalna.

Myślałam, że moja empatia i troska odeszły, że pozostał tylko sarkazm i cynizm. Czemu bałam się i martwiłam o tego nieznanego mi człowieka?
Te wrzaski były nie do zniesienia. Ból musiał być okropny. Nigdy nie słyszałam, by ktoś tak przeraźliwie krzyczał.

Tej nocy nie zmrużyłam oka. Nawet nie próbowałam. Przed oczami wciąż miałam obraz nieprzytomnego chłopaka, który nagle otworzył oczy i patrzył na mnie ze strachem.

Słyszałam, jak krzyczał. Chciałam mu pomóc.

Wstałam z łóżka i poczłapałam schodami na dół. Szłam za głosami. Im donośniejsze, tym byłam bliżej. Nie zwracając na nic uwagi, usiadłam na taborecie i złapałam chłopaka za rękę. Nie mogłam nic nie robić. Nie wiem, czy to w czymś pomagało, ale tak podpowiadał mi mój instynkt.

Czuwałam tak przy nim, ucinając sobie drzemkę co jakiś czas. Chłopak był coraz spokojniejszy. To już trzeci dzień.

Kilka godzin później Esme wytłumaczyła mi, że chłopaka zaatakowały wilki i delikatnie zasugerowała, że powinnam się ulotnić, zanim Nicolas się obudzi.

Nicolas.

Tak właśnie miał na imię. Kiedy widziałam go konającego, było mi tak przykro. W jego pięknych, błękitnych, niczym niebo, oczach widziałam ból i przerażenie, a jednocześnie nieme błaganie. Ten czas spędziłam u jego boku. Wił się w agonii i narastającym cierpieniu. Wiedziałam, że to przez jad. Ciągle trzymałam go za rękę. Czemu zapałałam do niego taką sympatią? Nie potrafiłam sobie tego wyjaśnić. Czułam, że po prostu muszę być przy nim i czuwać.
Czekałam tak do dzisiejszego ranka.
Patrzyłam na jego wykrzywioną bólem twarz. Cierpiałam, patrząc na niego. Kiedyś byłam empatyczna, teraz to powróciło. Widziałam wszystko. Ból, cierpienie, strach, ukojenie. Nie bałam się już niczego. Byłam przy nim i on o tym wiedział. Chciałam, żeby wiedział. Przywiązałam się do niego i do mojego obecnego życia. Nie chciałam, by zrobił mi krzywdę. On wiedział, że nie powinien mnie skrzywdzić.

Wtedy przyszła Esme i powiedziała, że nie powinnam być przy nim, kiedy się ocknie. Nowonarodzeni są bardzo silni i nie potrafią się powstrzymać.
- Ale Bella potrafiła… - powiedziałam ze smutkiem. Z prawdziwym, nie udawanym smutkiem.
- Kochanie, Bella była przygotowana na swoją przemianę. Wiedziała z czym to się wiąże. Sami byliśmy zdziwieni, że potrafi się tak bardzo kontrolować.
- Ale ja nie mogę go tak zostawić. Nie mogę po prostu sobie iść… - powiedziałam łamiącym się głosem.

Płacząca Julia! No, tego jeszcze nie było!

Po policzku spłynęła mi paląca łza. Wytarłam ją szybko.
Esme pogładziła mnie po głowie.
- Nie wstydź się swoich łez, Julio. Widzę, że ten chłopiec wiele dla ciebie znaczy.
- Sama nie wiem, jak wiele. Nie wiem, skąd ta chęć zostania przy nim, opiekowania się. Przecież ja go nie znam… - wyszeptałam.
- Tak się czasami dzieje. Jesteś niesłychanie uczuciową, wrażliwą i empatyczną istotą. Wszyscy to zauważyliśmy.

ŻE CO?!

- Czy mogę przy nim zostać? Proszę… - szepnęłam.

Nicolas był już teraz spokojniejszy. Tylko jego oddech był nienaturalnie szybki.
Korzystając z tego spokoju, przytuliłam się do niego. Może zupełnie mi odbiło, ale ta dziwna siła sprawiała, że robiłam głupstwa. Robiłam rzeczy, które do tej pory były niezgodne z moją naturą. Absurd.

- Nico, obiecaj, że mnie nie skrzywdzisz. – Moje łzy spływały teraz po jego lewym policzku. Przyciskałam twardą, zimną dłoń chłopaka do swojej twarzy. Wyglądał, jakby spał. Jego czarne włosy wydawały się być najgłębszym odcieniem czerni, jednak teraz połyskiwały na granatowo, a biała skóra doskonale z nimi kontrastowała. Wiedziałam, że był niezwykły i wiedziałam, że nie potrafię wyobrazić sobie kolejnych chwil mojego życia bez niego.

Nagle otworzył oczy, jak gdyby obudził się z jakiegoś letargu, transu. Jakby coś sobie uzmysłowił. Spojrzał na mnie swymi rubinowymi oczami. Poczułam smutek, bo uwielbiałam jego błękitne oczy, mimo, że widziałam je tylko przez kilka chwil.
Wstał w ułamku sekundy. Ja również zerwałam się na równe nogi i cofnęłam się o krok. On stał, a ja wciąż się cofałam. Poczułam opór za moimi plecami i doszłam do wniosku, że napieram teraz na ścianę. Wiedziałam, że już nic nie mogę zrobić. Nie było sensu uciekać. Stałam i czekałam na śmierć. Śmierć spod ostrych, jak sztylety kłów nowonarodzonego wampira. Poczułam nieuzasadnioną ulgę. Śmierć będzie szybka. Mam nadzieję.
Chciałam uciec. Drzwi były tylko kilka metrów ode mnie. Może mi się uda? Muszę spróbować.

Rzuciłam się w kierunku drzwi, ale on znalazł się przy mnie od razu, kiedy tylko pochyliłam tułów. Ugiął lekko nogi i wyszczerzył kły.

Skoczył.

Instynktownie odwróciłam twarz, nie chcąc widzieć oczu oprawcy. Usłyszałam potworny huk. Nim odwróciłam głowę, by spojrzeć, Edward i umięśniony brunet, trzymali Nico, przypierając go do ściany. Był z nimi wysoki blondyn i patrzył prosto w szkarłatne oczy Nicolasa. Ten, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, uspokoił się i przestał się szarpać. Nadal patrzył na mnie oszalałym wzrokiem. Moje czuwanie przy nim było bezsensowne. Tylko zmarnowałam czas.

- Julio, wydaje mi się, że powinnaś stąd iść – odezwał się blondyn.
Potaknęłam tylko i ruszyłam w stronę drzwi, powłócząc nogami zrezygnowana. Spojrzałam na Edwarda, w jego oczach malował się smutek.
Dziękuję.
Chłopak skinął głową. Następnie skierowałam wzrok na Nico. On nadal pałał żądzą mordu. W oczach stanęły mi łzy i zanim zdążyły stoczyć się po policzku, wyszłam z pokoju. Oparłam się o ścianę, oddychając ciężko.

Co ja sobie myślałam? Przecież wiedziałam, że tak właśnie będzie. Ja jestem człowiekiem, a on nowonarodzonym. Taka sytuacja była łatwa do przewidzenia, a ja, mimo wszystko nie chciałam tego do siebie dopuścić. Do końca miałam nadzieję, że może będzie inaczej.
Nie było.

Poczułam, jak ktoś kładzie zimną dłoń na moim ramieniu. Dopiero, kiedy otworzyłam oczy, zorientowałam się, że siedzę na ziemi z podkulonymi nogami. Spojrzałam w górę i ujrzałam piękną twarzyczkę. O ile można było owo oblicze nazwać twarzyczką. Dziewczyna miała bardzo delikatne rysy, oraz coś takiego, co nadawało jej hardości. To było, doprawdy, dziwne połączenie. Wyglądała nieziemsko. Drobna i krucha dziewczyna miała krótkie, ciemne, nastroszone włosy i oczywiście złote oczy.

- Witaj, Julio. Jestem Alice – zaświergotała. Tak, jakby nie widziała w jakim jestem stanie.
- Cześć – odburknęłam.
- Nie martw się – powiedziała, biorąc moje dłonie, w swoje. – Z nowonarodzonymi tak już jest. Każdy z nas to przechodził. Wyjątkiem był tylko Carlisle. No i Bella. Zobaczysz, przejdzie mu. Uda się na polowanie z Edwardem, Emmettem i Jasperem. Kiedy wróci, będzie się już dużo bardziej kontrolował. On wie, że powinien być wobec ciebie ostrożny – Edward mi to powiedział - ale pragnienie jest na początku bardzo silne i, mimo że czuł, iż nie powinien, mimo że się bronił, nie potrafił się opanować. Nie był przygotowany na swoją przemianę.

Patrzyłam na nią szeroko otwartymi oczami.

Byłam dla niego ważna! Moje serce zatrzepotało z radości.

Głupia. To tylko facet. TYLKO facet. A ty nie wierzysz w te wszystkie bajeczki ze szczęśliwym zakończeniem.

- Musisz uzbroić się w cierpliwość – dodała. – Kiedy nad nim czuwamy, to kwestia kilku lat. A jak nam dobrze pójdzie, to może nawet miesięcy.
- Jasne. Tyle, że ja nie mam całej wieczności. Nie mam pewności, że on będzie chciał się ze mną zadawać, kiedy to całe szaleństwo minie.
Alice zaśmiała się dźwięcznie.
- Uwierz, będzie chciał – powiedziała wesoło, po czym weszła do pokoju tanecznym krokiem*.
Moich uszu dobiegł jej głos.

- Nicolas, pamiętaj kim teraz jesteś. Musisz się opanować. Julia włożyła dużo serca w to, byś nie czuł się osamotniony przez te trzy dni. Czuwała, mimo że rzucałeś się na łóżku, jak w ataku apopleksji. Ty będziesz uczył się życia z nami, a ona będzie tu mieszkać. I nie wolno ci jej tknąć! Rozumiesz? A jeśli ją skrzywdzisz, rozprawimy się z tobą, jak należy.

Wzdrygnęłam się. Alice mówiąca takie przerażające rzeczy swoim głosikiem? Nijak mi to połączenie nie pasowało.

Jak długo miało to jeszcze trwać? Czy on nie mógł zrozumieć? Byłam przy nim. Jestem nadal. Na razie tylko mentalnie, ale zawsze. Nie chciałam stąd odchodzić, lecz jeśli to było konieczne, mogłam to zrobić. Jeśli tylko czułby się lepiej, gdyby mnie nie było, powinnam odejść. Pocieszałam się myślą, że on nie chciał zrobić mi krzywdy.

Ty idiotko! Ocknij się wreszcie! Życie to nie bajka! Przestań zgrywać herosa i zacznij zachowywać się jak człowiek!

Tej nocy znów nie zmrużyłam oka. Marzyłam jak by to było, gdyby Nico ochłonął już nieco, a ja mogłabym mu pokazać, jak wiele dla mnie znaczy.

Ha, ha, ha, ha, ha!

Ta niemoc było gorsza niż wszystko inne. Nie mogłam nic zrobić. Musiałam czekać.

Przysypiałam, kiedy słońce pojawiło się na horyzoncie. Niebo było bezchmurne. Ciekawiło mnie, czy rzeczywiście prawdą było to, że do Forks niemal nigdy nie zaglądało słońce.
Usłyszałam cichutkie pukanie do drzwi.
- Proszę – powiedziałam zaspanym głosem.
Na widok postaci, która ukazała się w progu, wytrzeszczyłam oczy. Szok trwał krótką chwilę. Kiedy się z niego otrząsnęłam, uciekłam na drugi koniec łóżka.
Mój czerwonooki gość obnażył zęby.
Przyszedł żeby mnie zabić? Świetnie, pomyślałam.

Długa i bolesna śmierć

* wiem, że macie już dość tego określenia, ale nie wiedziałam jak inaczej by to ująć.


następny
____________________________________

Proszę o KK i ewentualne wytknięcie błędów. Wiadomo - beta jest, ale obie jesteśmy tylko ludźmi i nie jesteśmy nieomylne :)


Ostatnio zmieniony przez Masquerade dnia Wto 17:57, 16 Cze 2009, w całości zmieniany 2 razy
Pernix
Moderator



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 208 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera

PostWysłany: Nie 0:21, 03 Maj 2009 Powrót do góry

Komentarz co do treści, bo na formie sie nie skupiałam, z lenistwa. Wszystko mi jakoś przepłyneło gładko, więc pewnie rażących usterek brak. :)
Wprowadzenie nowej postaci, nie powiem, ożywiło ten ffik. Podoba mi się Nico w wersji newborn vamp, oby tylko zbyt szybko nie zwalczył pragnienia ludzkiej krwi i oby z przypuszczalnej pary Julia+Nico, nie zrobiła się Bella2+Edward2. Zbyt szybko mi niezależna i wyzwolona Julka zapałała uczuciem do chłopaka. :)
Nie mniej jednak poczytam dalej z miłą chęcią i liczę, że losy bohaterów potoczą się nieszablonowo.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kokainka213
Nowonarodzony



Dołączył: 23 Lut 2009
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Pabianice

PostWysłany: Nie 8:41, 03 Maj 2009 Powrót do góry

Strasznie mi się dziś nudziło, więc postanowiłam poszukać jakiś fajnych ff, no i trafiłam. Podobają mi się takie z dalszymi losami Cullen'ów, w tym twój.
Co do samego opowiadania - cieszę się że wprowadziłaś dwie nowe postacie. Dobrze że Julia coś czuje do tego Nicolasa, a nie do Edłarda... Po przeczytaniu ff "Świt" Katki mam schizy...

Oglądasz serial "Piękni"? Bo właśnie tak Jackson Rathbone gra ( a właściwie grał ) chłopaka o imieniu Nicolas. :D

P.S: Jajecznica rządzi!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Masquerade
Gość






PostWysłany: Nie 9:31, 03 Maj 2009 Powrót do góry

W kolejnym odcinku większość spekulacji na temat J&N raczej się wyjaśni :) dowiecie się czemu zareagowała tak, a nie inaczej :) Może będą troszkę podobni do B&E, ale nie identyczni :)
Pozdrawiam.
faith
Człowiek



Dołączył: 30 Mar 2009
Posty: 75
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 9:32, 03 Maj 2009 Powrót do góry

Wszystko szybko się dzieje, może to i dobrze, obyś tylko nie wyczerpała za szybko wszystkich pomysłów :P
Ogólnie te trzy ostatnie rozdziały mi się podobały. Ciekawa byłam jak Julia zareaguje na to, że mieszka z rodzinką wampirów :D
Co do ostatniego rozdziału to trochę za szybko pokochała(?) Nicolasa. Przypomniało mi to wpojenie u wilkołaków :D
Czekam z niecierpliwością na to co się wydarzy w kolejnym rozdziale :)
Życzę weny i pozdrawiam :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Prudence
Wilkołak



Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 177
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Mrocznego Kąta

PostWysłany: Nie 15:43, 03 Maj 2009 Powrót do góry

Aż wstyd się przyznać, ale skusiłam się do przeczytania tego ff tylko i wyłącznie dlatego gdyż idę na premierę filmu o podobnej nazwie do kina:)
Jednakże nie żałuje, że weszłam bo spotkała mnie miła niespodzianka, w 1 rozdziale była opisana jakaś nieznana mi osóbka - co mnie bardzo cieszy, bo przejadłam się miłością BELLI I EDA w ten weekend.
Co do treści wciąga, szybko leci czytanie, akcja ciekawa i oryginalna, błędów rażących brak, parę interpunkcji chyba. Trochę jestem zdziwiona nagłą wrażliwością głównej bohaterki.
podsumowując, chce więcej najlepiej tu i teraz:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
CoCo
Zły wampir



Dołączył: 14 Sty 2009
Posty: 263
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: TomStu's bed.

PostWysłany: Nie 21:49, 03 Maj 2009 Powrót do góry

Uwielbiam: głos, z którym rozmawia Julia ^^
Uwielbiam jej determinację, charakter i postępowanie.
Uwielbiam Twój styl pisania, ale to już wiesz od dawna.
Uwielbiam czytać tego ffa za każdym razem i niecierpliwie czekam, jak wrzucisz kolejne części!
Uwielbiam to, że główną bohaterką jest Julia, a nie Bella
Uwielbiam, że postacie nie są przesłodzone.
Uwielbiam dalszy ciąg ^^

To by było na tyle, jeśli chodzi o mój piekielnie konstruktywny komentarz, hah. W każdym razie: wiesz, że czekam na więcej!
Cytat:
Trochę jestem zdziwiona nagłą wrażliwością głównej bohaterki.
co, jak co, ale każdy ma trochę wrażliwości w sobie ;]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Masquerade
Gość






PostWysłany: Nie 22:03, 03 Maj 2009 Powrót do góry

mwahahahaha devil CoCo, Ty nie potrafisz wypowiadać się obiektywnie :P poza tym, znasz już kolejne kilka rozdziałów ;p

Moje drogie, chyba będę wklejała rozdziały trochę rzadziej, bo na razie mam jakiś zastój literacko-twórczy. Tzn, niby mam pomysły, ale muszę jakoś zadbać również o detale, a z akcją pędzić nie chcę, bo i tak już jest dość szybka. Na razie w główce kiełkują mi jakieś zarysy owych pomysłów i wydaje mi się, że mogą być ciekawe, ale muszę trochę przystopować, bo nie chcę sprzedać Wam wszystkiego w jednym, krótkim i nędznym odcinku :)

EDIT:
Co do nazwy filmu, to wiem. Widziałam wielki bilboard na olsztyńskim centrum handlowym. Jak już dało się zauważyć, moje opowiadanie nie ma nic wspólnego z Danem Brownem (którego nie cierpię, nawiasem mówiąc), Tomem Hanksem, czy innym gównem tego typu (devil).


Ostatnio zmieniony przez Masquerade dnia Nie 22:07, 03 Maj 2009, w całości zmieniany 2 razy
CoCo
Zły wampir



Dołączył: 14 Sty 2009
Posty: 263
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: TomStu's bed.

PostWysłany: Wto 10:11, 05 Maj 2009 Powrót do góry

Ach, ja zawsze jestem obiektywna i piszę konstruktywne komentarze, czyż nie ? ;P Owszem, znam dalszą część, dlatego nie mogę się doczekać, kiedy ją wstawisz ^^ wtedy będę się mogła lepiej wypowiedzieć, o! ;P

Moja Masquerade chciała przez to powiedzieć, że będzie Was trzymać w niepewności, gdyż ma szatańskie pomysły, co do dalszych części ;] a mogę potwierdzić, że ma zaje***te pomysły ;P

Też się ustosunkuję do Browna. Owszem, Anioły i Demony to jedna z jego książek, ale to nie ma NIC wspólnego z nim, jego aniołami, demonami i innymi gównianymi rzeczami związanymi z tym.
Niestety, nie przepadam za twórczością Browna, dlatego nie wypowiadam się o nim pozytywnie ;] jeśli nie mogę przebrnąć przez pierwsze dwie strony Kodu Leonarda, to oznacza, że ten styl jest dla mnie wielkim koszmarem, gorszym, niż pieśni średniowieczne, które musiałam ogarniać w zeszłym roku.

A wracając do samego tekstu mojej WWK (Wielce Wspaniałej Kaś) muszę stwierdzić, iż (tak, tak, zaczynam konstruktywny komentarz) akcja rozwija się pomału, nie jest swoistą telenowelą, czt innym gównem tego typu. Poza tym postać Julii - jak to kobiety - bywa zmienna i nieprzewidywalna. To nie jest facet, którego zachowanie można przewidzieć ;]
Droga faith istnieje coś takiego, jak miłość od pierwszego wejrzenia (tak, tak, w prawdziwym życiu też się zdarza!). Zresztą dlaczego tak się dzieje w głowie Julii, a nie inaczej, dowiemy się w kolejnych częściach, które dla mnie były zaskakujące ;]
Wpojenie u wilkołaków to zupełnie inna sprawa, choć nie powiem, podobna.

To tyle, jeśli chodzi o mój wielce konstruktywny komentarz


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Masquerade
Gość






PostWysłany: Wto 11:28, 05 Maj 2009 Powrót do góry

Wrzucam Wam odcinek szósty - przełomowy Wink jest dość krótki, ale chyba aż zanadto treściwy :) Zastój literacko-twórczy już minął więc będę wstawiała kolejne odcinki co kilka dni :)

poprzedni

Beta: jak zwykle, moja CoCo


6. Teraz wiem już wszystko


Byłam wyczerpana i miałam zbyt mało siły, by zareagować. Zbliżał się do mnie powoli, lekko pochylony do przodu.

Gdzie jest mój rozsądek?!

Nagle zatrzymał się i popatrzył na mnie. Przechylił głowę, starając się zrozumieć, ale ja sama nie rozumiałam, co go powstrzymało. Widok jego wielkich, błyszczących czerwienią oczu był nie do zniesienia, więc spuściłam wzrok. Zerknęłam tylko spod rzęs. Nico stał dalej, wyprostowany i potrząsał głową tak, jakby właśnie ocknął się z koszmaru. Znów zaczął kroczyć ku mnie, jednak już całkiem wyprostowany. Trzęsłam się ze strachu i znów patrzyłam w dół, na moje dłonie. Zaciskałam je tak mocno, aż pobielały mi kłykcie.

Zerknęłam ku górze. Zobaczyłam coś, co przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Po prostu zwariowałam. To było o wiele bardziej niewiarygodne niż iskrzenie, żywienie się krwią, wieczne życie, piękno i półwampirze dzieci. Przede mną stał piękny mężczyzna, o szkarłatnych oczach i kruczoczarnej czuprynie. A za nim… Nie, z niego… Z jego pleców wyrastały ciemnoszare skrzydła. Były tak wielkie, że nie mieściły się w mojej sporych rozmiarów sypialni, która na oko miała jakieś pięć metrów szerokości.. Uśmiechnął się. Moje serce zaczęło łomotać, a oczy zapiekły.

Nie…

Podszedł do mnie i, przysiadając, oplótł skrzydłami. Poczułam się, jakbym była w namiocie.
- Dlaczego płaczesz? – zapytał miękkim, ciepłym basem.

I już wiedziałam. Wiedziałam kim był. Tym, za którym tęskniłam. Tym, który mi pomagał, gdy byłam w potrzebie. Tym, który mnie chronił. Tym, którego…

NIE!!!!!

Tym, którego kochałam.

- To ty… - wydyszałam, kładąc mu dłoń na zimnym policzku. – To ty! – wykrzyknęłam, oplatając jego szyję rękami. Już się nie bałam, a moje oczy zrobiły się mokre.

Płakałam.

Mój głos. Mój Rozsądek. Moja dusza. Moja miłość.

Nico ujął w dłonie mą twarz i spojrzał głęboko w oczy, a ja patrzyłam w jego.

Czegoś szukał. Patrzył w nie chwilę, po czym odezwał się.

- Julia. – To nie było pytanie. – Przepraszam… Nie chciałem. To się po prostu stało. Poszliśmy spać i kiedy się obudziłem, już mnie nie było. Krążyłem w nicości. A ty byłaś sama! Jak to się stało, że opuściłem twoją duszę?! Kto wydał pozwolenie na to, by Anioł Stróż opuścił swego podopiecznego?! – ryknął.

Anioł Stróż…? Więc to nie był mój rozsądek? Anioł? Ale jak? Dlaczego? Skąd? Przecież to… Nie… to niemożliwe.

- Anioł… Stróż? Ale przecież ja… Przecież ja w to wszystko nie wierzę. Przecież to nie istnieje…
- Właśnie dlatego byłem z tobą. Kiedy próbowałaś się zabić… Oh, Julio. Czy ty wiesz, jaki to ból dla Anioła? Zdajesz sobie sprawę z tego, jak bardzo cierpimy, kiedy któryś z naszych podopiecznych popełnia samobójstwo? Wiesz, że to oznacza dla nas kompletną porażkę? Ale kiedy cię odratowano, postanowiłem się ujawnić. Postanowiłem chronić cię za wszelką cenę. Jesteś taka krucha i nieporadna.
- Ale jak to? Przecież jesteś wampirem…
- Jestem. Widzisz, niektórzy ludzie są podatni. Są jakby portalem dla aniołów i demonów. Ten, który zapoczątkował tę rasę, był demonem. Ale na świecie musi być jakaś równowaga, więc On zsyła w wampirze ciała również Anioły. Carlisle też był portalem, ale nie na tyle silnym, by przyjąć Anioła, więc jest tym kim jest. Dobrym wampirem. To tak jakby swego rodzaju dar. Mnie zesłano w to ciało, bo nie dość, że było portalem, to jeszcze znajdowało się bardzo blisko ciebie. Dlatego teraz, przy tobie nie pali mnie w gardle. Czuję ukojenie. On chyba zrobił to specjalnie. Przecież jest Wszechwiedzący. Być może chciał sprawdzić, jak będziesz sobie radziła beze mnie, by i tak zesłać mnie w to ciało. Wiedział, że jesteś bardziej krucha, niż większość ludzi. Dlatego zesłał mnie, bym cię chronił. Sam głos nie wystarczał. Kiedy zniknąłem… Działo się w tobie coś złego, prawda?
- Nie wiem. Czułam się dziwnie rozdarta. To było bardzo dziwne.
- Że też musieli sobie wybrać akurat ciebie…
- Słucham?
- Julio, w tobie toczyła się jedna z wielu walk między Dobrem a Złem. Ty też jesteś portalem.
- C…co…co?!
- Tym razem Dobro zwyciężyło, ale tylko dlatego, że to właśnie jego jest w tobie więcej.

Dobro w mojej duszy przeważyło? Zawsze przeważało? To niedorzeczne. Przecież ja nie wierzę w piekło ani niebo! Nie wierzę w anioły, demony i całe to gówno! To są chyba jakieś żarty!

- Jesteś dobra, Julio. Nie chciałaś tego do siebie dopuścić. Przywdziałaś maskę utkaną z sarkazmu, ironii i cynizmu, ale w głębi duszy zawsze byłaś bardzo dobrą istotą.

Oh!

Jego skrzydła owinęły się ciaśniej wokół mnie. Poczułam, jak silne ramiona oplatają moją talię i przyciągają do lodowatego torsu anioła.

Mój wampirzy Anioł Stróż.

Mimo chłodu, jaki od niego bił, mimo tego, jak twarda była jego skóra, czułam się w tych objęciach bezpiecznie i przytulnie. Objęłam go i przycisnęłam do siebie najmocniej jak umiałam. Wiedziałam, że nawet tego nie poczuł. Wtulił się w moje włosy i wziął głęboki wdech.
Odsunęłam się, by zobaczyć jego reakcję na mój zapach. Uśmiechnął się tylko, oczy wciąż miał zatroskane. On nigdy mnie nie skrzywdzi.

Nie wiem, jak długo tak siedzieliśmy i było mi wszystko jedno. Mogłam tak trwać całą wieczność. Gdzieś, spomiędzy piór, zauważyłam, że w drzwiach pokoju stanęła cała rodzina i bacznie nam się przygląda.
Dobrze wiedzieli kim jest Nico. Edward już im powiedział.
Nie martwili się o mnie, bo nie musieli.

Mój wampir, mój anioł, był jedyny w swoim rodzaju.

Okazało się, że głos Carlisle’a był mi tak dziwnie znajomy, gdyż przed laty, to właśnie on uratował mi życie. Wszyscy ludzie, którym zawdzięczałam życie byli przy mnie. A szczególnie ten jeden, jedyny.

Nico pocałował mnie w czoło. Mając zamknięte powieki, ujrzałam wściekło różową plamę. Otworzyłam oczy. Skrzydła już mnie nie oplatały. Nie było ich, znikły.

Poczułam delikatny powiew wiatru na twarzy.

Wiedziałam, że teraz wszystko obrało właściwy tor.

następny
_________________________________________________

Hm... no nie wiem jak Wam się to podoba. Chyba znów trochę za szybko :) A przynajmniej według mnie. No nic, pozostawiam tę część Waszej ocenie.
Pozdrawiam :)


Ostatnio zmieniony przez Masquerade dnia Wto 18:01, 16 Cze 2009, w całości zmieniany 2 razy
Prudence
Wilkołak



Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 177
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Mrocznego Kąta

PostWysłany: Wto 15:16, 05 Maj 2009 Powrót do góry

miałam wrażenie, że komentowałam już tę część ale wydawało mi się... starość..
siedziałam wciśnięta w krzesło czytając twoje dzieło, naprawdę, wbija w oparcie. Świetne zawroty akcji, cudowne, wpierw wczułam się w sytuację ale potem już jak Nico zaczął mówić " JESTEŚ DOBRA .." czy jakoś takoś to mi się odwidziało. Sądziłam, że więcej będzie tragizmu a tu no mówieniu o dobru i złu się skończyło:( :d
Zastanawiam się czy miłość między śmiertelniczką a Aniołem jest możliwa.. Mam nadzieje że tak bo to opowiadanie byłoby wtedy oryginalne.
Kończąc, ten Nico jest rewelacyjny z wyglądu <wzdycha>
Powodzenia P.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
an_mo
Wilkołak



Dołączył: 09 Wrz 2008
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z Muppetowa xd

PostWysłany: Wto 16:23, 05 Maj 2009 Powrót do góry

No i pozyskałaś kolejną wielką fankę !
Dawno nie czytałam czegoś równie ciekawego co Twoje ff !!
Bardzo szybko następują u Ciebie zwroty akcji, ale mnie to bardzo a bardzo pasuje. Osobiście nie lubie kiedy np. opisy calych sytuacji są taaaakie długie, albo występują rozwlekłe opisy uczuć (aczkolwiek jakieś muszą byc - rzecz jasna).
Oczywiście już uwielbiam i ubóstwiam Nico - choćby z powodów 2
1 - jest wampire
2 - jest zabójczo przystojny (przynajmniej to wynika z Twojego opisu) xd
Tak więc reasumując - dla mnie bomba - życze wiele wiele VENY !! xd



pozdrawiam Ann Cool


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Pernix
Moderator



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 208 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera

PostWysłany: Wto 18:00, 05 Maj 2009 Powrót do góry

Masquerade napisał:
Podszedł do mnie i, przysiadając, oplótł skrzydłami.


Bez przecinka po "i"

Masquerade napisał:
I już wiedziałam. Wiedziałam kim był. Tym, za którym tęskniłam. Tym, który mi pomagał, gdy byłam w potrzebie. Tym, który mnie chronił. Tym, którego…


Przed pierwszym "tym" powinno być orzeczenie: Był tym... a później wszystkie określenia z "tym" powinny być w jednym zdaniu, oddzielone przecinkami.


Masquerade napisał:
Tym, którego kochałam.


tu również dodałabym orzeczenie, jakby nie było przed przecinkiem powinno być zdanie.


Masquerade napisał:
- Julia. – To nie było pytanie. – Przepraszam… Nie chciałem.


"nie" małą literą, to raczej nie kolejne zdanie, wielokropek ma chyba oznajmiać zawieszenie głosu

Masquerade napisał:
Przecież to… Nie… to niemożliwe.


j.w.

Masquerade napisał:
Oh, Julio. Czy ty wiesz, jaki to ból dla Anioła?


Och, Julio...

Masquerade napisał:
Ten, który zapoczątkował tę rasę, był demonem. Ale na świecie musi być jakaś równowaga, więc On zsyła w wampirze ciała również Anioły.


"ale" jest spójnikiem, czyli czymś co "spaja" dwa zdania w jedno, tak jest w tym przepadku:
Ten, który zapoczątkował tę rasę, był demonem, ale na świecie musi być...


Masquerade napisał:
Dlatego teraz, przy tobie nie pali mnie w gardle.


niepotrzebny przecinek; Dlatego teraz nie pali mnie przy tobie gardło.

Masquerade napisał:
Mnie zesłano w to ciało, bo nie dość, że było portalem, to jeszcze znajdowało się bardzo blisko ciebie. [...]
Być może chciał sprawdzić, jak będziesz sobie radziła beze mnie, by i tak zesłać mnie w to ciało. Wiedział, że jesteś bardziej krucha, niż większość ludzi. Dlatego zesłał mnie, bym cię chronił. Sam głos nie wystarczał. Kiedy zniknąłem… Działo się w tobie coś złego, prawda?


zesłać, zesłał i dwa zdania wcześniej zesłano, można spróbować czymś zastąpić, aby uniknąć powtórzeń, np.: posłać, wysłać, wyprawić


Masquerade napisał:
Oh!


Och!

A propos treści: nie oczekiwałam takiego rozwoju wypadków, chociaż można było domniemywać, że pojawią się tytułowe postaci, nie spodziewałam się tylko wampirzego Anioła. :p
Poza tym niespodziewanym odkryciem nic ciekawego się nie wydarzyło. Raziły mnie te celowe powtórzenia: tym, tym, przecież, przecież, ale, ale...
Myślę, że zdezorientowanie i zaskoczenie można przedstawić w trochę bardziej błyskotliwy sposób. Błędy wytknęłam, żeby pokazać Ci, że nikt nie jest idealny :p Z reguły piszę tylko czy i co mi się podoba. :) Czekam na ciąg dalszy z nadzieją, że będzie więcej akcji.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Masquerade
Gość






PostWysłany: Wto 18:06, 05 Maj 2009 Powrót do góry

Nareszcieeeee!!! Myślałam, że już nikt nigdy nie wytknie mi błędów :P a 'tym, tym, tym' bez kropek, było celowe (jak już zresztą zuważyłaś Wink) :P Co do reszty, to będę bić moją kochaną betę devil :P

Hm, jeśli chodzi o akcję, to teraz nie będzie jej wiele :P Będzie za to potem Wink)


Ostatnio zmieniony przez Masquerade dnia Wto 18:08, 05 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin