FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Lykaina - [Z][OOC] X Amor vincit omnia/X 2.06 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
xxxvampirexxx
Wilkołak



Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraina Czarów ;)

PostWysłany: Śro 14:53, 02 Cze 2010 Powrót do góry

Eh. No to może ja. Powinno się mnie skopać, że dopiero teraz, ale nigdy nie mogłam napisać niczego konstruktywnego. Nie bój się :P Nie czytałam 8 rozdziału :P Koleżanka mi go skróciła.
Teraz też nic z tego nie wyjdzie, ale spróbujemy.
Historia. Oryginalna i zapadająca w pamięć. Takiego typu historie trudno pisać. Raczej ja tak uważam. Pięknie opisałaś uczucia. Rozpływałam się... :) Czasem nawet zdawało się, że jest się w ciele bohaterki i przeżywa się, to razem z nią.
Dziwnie się czuje, że nie połączyłaś ją z Edziem. Na początku myślałam sobie, że Bella się ,,odmieni" i wróci do niego, ale tu taka niespodzianka. Miałam nawet nadzieję, gdy pisałaś jej historię dwa lata później. Nie wiem. Jestem przyzwyczajona, że Bella&Edward i tak musi być. Nie lubiłam i nie lubię opowiadań, gdzie Bella jest z Jacobem. Uważałam, że nigdy się nie zakochają, taką prawdziwą miłością. Spędzali ze sobą czas, dużo o sobie wiedzieli i tak z ,,przyzwyczajenia" coś powstało. Nie wiem...
Zakończenie wywołało u mnie łezkę. Roztopiłam się... To jest pierwsze opowiadanie, które mnie wzruszyło. Pokłony za to :)
Biję się, że dopiero teraz daję komentarz, ale nie mogłam wymyślić coś... odpowiedniego. Nawet teraz uważam, że ten komentarz jest niewystarczający.
Dziękuje za miłe chwile spędzone przy tym ff.

Pozdrawiam.

xxx.


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
BajaBella
Moderator



Dołączył: 11 Gru 2009
Posty: 1556
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 219 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z lasu

PostWysłany: Czw 12:55, 03 Cze 2010 Powrót do góry

Jednak lubię szczęśliwe zakończenia.
I choć źle mi z tym, że zakończyłaś Lykainę (mam tak, że się przyzwyczajam do ulubionych bohaterów), to od wczoraj jestem zdecydowanie szczęśliwa, że zakończyłaś ją właśnie w taki sposób.
Jeśli chodzi o ostatni rozdział, to dla mnie składał się on jakby z dwóch części. Pierwsza z nich, to powrót Jake’a i Belli ze Steffenem do Forks, gdzie parę opisanych przez Ciebie zdarzeń mnie mile zaskoczyło, o czym za chwilę; a druga część – to w zasadzie nieco dramatyczna końcówka, rozstanie z Edwardem, nagły wyjazd Bells, spotkanie po latach, no i FINAŁ.
Ta pierwsza część związana z powrotem do domu bardzo dynamiczna, pełna ciekawych zwrotów akcji np. spotkanie z Weroniką (ogromnie się cieszę, że łoszak Filip też odnalazł swoje miejsce i nie został bezpańsko porzucony), spotkanie z Lykainą, pełne ciepła i pozytywnych emocji. Cieszę się, że opisałaś to spotkanie właśnie w taki sposób, jest w tym jakaś dobra magia, która domyka klamrą spełnienia ten wątek.
Powrót Jake’a i Belli do Forks… Czytając te wersy autentycznie się bałam, co będzie dalej. Ta ich noc spędzona w namiocie. Niby pełna duchowej bliskości, ale też pełna milczenia i niedomówień. Ich bieg do parku Olimpic natomiast po raz kolejny uświadomił mi, że ta dwójka jest dla siebie stworzona. Jest między nimi bardzo silna więź, oni się bardzo dobrze czują w swoim towarzystwie, lubią przebywać ze sobą, bawić się, rywalizować, śmiać się… Po prostu miłość.
Podobało mi się, w jaki sposób oddałaś emocje biednego Charliego, kiedy Bells wróciła do domu. Szkoda mi się go zrobiło, ile musiał przejść, kiedy zniknęła i nie dawała znaku życia.
Rozstanie z Edwardem… W zasadzie łatwo poszło. Podejrzewam, że zagorzałe zwolenniczki pana wampira, mogą się oburzyć i zarzucić ci, że taka wielka love Belli do Edwarda nie mogła minąć (wygasnąć, przejść czy cokolwiek z nią się stało) tak szybko. Ja jednak doskonale rozumiem uczucia Belli. Po prostu uświadomiła sobie, że kocha Jacoba. I kocha na tyle silnym i mocnym uczuciem, scementowanym dodatkowo intymną bliskością, że nie wyobraża sobie bycia z kimś innym.
Edward na zawsze pozostanie jej pierwszą miłością, ale tak to się zdarza z pierwszymi miłościami, zazwyczaj pozostają jedynie przepięknym wspomnieniem.
Samo zakończenie napisałaś w sposób bardzo przemyślany i jednocześnie prawdziwy. Dałaś Belli i Jake’owi ten czas, na zrozumienie własnych uczuć (tu głównie jej uczuć), na dostrzeżenie tego, co w życiu ważne, na pewną dojrzałość i ustabilizowanie własnych emocji. Bałam się trochę o reakcję Jacoba na samym końcu, kiedy dowiedział się o utracie dziecka, ale pomyślałam sobie, że takie cierpienie i ból, nie jest w stanie zniszczyć łączącej ich więzi, jeśli przejdą przez to, ich miłość będzie jeszcze silniejsza, oparta na solidnych fundamentach wzajemnego zaufania i szczerości.
A na sam koniec zauroczyłaś mnie po raz kolejny, dając możliwość spotkania z nowym, sympatycznym bohaterem – Łobuzem i jego przyszłą towarzyszką.

Pernix, dziękuję ci za cudowny czas spędzony z Lykainą. Dzięki tobie miałam okazję poznać w końcu silną, fantastyczną Bellę (w przeciwieństwie do pierwowzoru), mogłam wejść w świat magii, która tkwi w naturze. Ta magia zrodzona nie z tajemniczych ksiąg alchemików, ale z prawdziwych sił tkwiących w przyrodzie sprawia, że Lykaina niesie ze sobą pewne przesłanie.
Dziękuję ci za Jacoba, że uczyniłaś go w końcu szczęśliwym, za każdą chwilę spędzoną w towarzystwie silnych wilków i jeszcze silniejszych i potężniejszych wilczyc, broniących pierwotnych praw natury.
Ściskam, BB.


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Suhak
Zasłużony



Dołączył: 23 Lut 2009
Posty: 951
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 136 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: lubelskie

PostWysłany: Czw 20:52, 03 Cze 2010 Powrót do góry

To takie dziwne uczucie, kiedy kończy się fan ficka. Nie ważne jak - pisząc ostatni rozdział czy informując czytelników, że wena umarła, dalszej części nie będzie. Oczywiście przyjemniej jest, kiedy kończy się w tym pierwszym przypadku, ponieważ do smutku i napadu melancholii dochodzi jeszcze duma porównywalna do dumy matki, która patrzy na swoje dorosłe już dziecko. Kiedy postawimy ostatnią kropeczkę po ostatnim słowie ostatniego zdania napada nas uczucie ulgi, smutku, radości i zawodu jednocześnie... Oczywiście nie tyczy się to każdego, wszystko zależy od tego jak kto podchodzi do tematu pisactwa, więc możliwe, że te opisane przeze mnie uczucia ni w ząb mają się do tego, co Ty czułaś, pisząc ostatni rozdział. Ale cokolwiek by to nie było - najwyraźniej dodało Ci skrzydeł, bo ta część, pożegnalna część była genialna! Wspominałam Ci o tym na GG: nie zauważyłam absolutnie niczego, do czego byłoby się przyczepić. Niezwykłe, zważywszy na fakt, że jeszcze cztery (pięć?) rozdziałów temu miałam tyle zastrzeżeń. Myślę, że to dlatego, że cały czas szlifujesz warsztat. Może - jak sama powiedziałaś - podświadomie, raczej na pewno stosujesz się do moich rad zupełnie przypadkowo. Cieszę się, że nadszedł taki moment w Lykainie, kiedy mogę ze spokojnym sumieniem powiedzieć: jest świetnie, jest bosko.

Jestem Team Szwajcaria. Obu - i Jake'a, i Edwarda - na swój sposób uwielbiam i nie cierpię. Więc jakkolwiek byś tego nie zakończyła, i tak byłabym niezadowolona... Ale poruszyłaś mną, nie powiem. Podczas pożegnań z Edwardem ryczałam jak bóbr. Wiesz, kocham myśleć-za-dużo. Kiedy pomyślałam, co musiał przeżywać nasz Pan Idealny Lub Też Niekoniecznie, po prostu nie wyrobiłam. Biedak pewnie ledwo co powstrzymywał się, by nie wybuchnąć. Tak bardzo ją kochał, że gdy dowiedział się o jej śmierci, próbował popełnić samobójstwo w NM - nie przeczę, bardzo melodramatyczne, ale facet był zawzięty. Co się z nim stało po tym, gdy odszedł? Jak żył? Czy kiedykolwiek odnajdzie kogoś, z kim będzie szczęśliwy? Tak wiele pytań sobie zadaję. Tak wiele mnie nurtuje. Zastanawia mnie, czy fakt, że Bella nad tym się nie zastanawiała po latach, to zwykłe niedopatrzenie czy charakter Belli, która, jak wszyscy wiemy, była paskudną egoistką. Nie twierdzę, że wybrała źle - gdyby była z nim tylko ze względu na niego, zraniłaby trzy osoby, a tak - tylko jedną. Mniejsze zło. Edward był takim tłem w tym opowiadaniu. Nieuchronną koniecznością, czymś negatywnym. Widmem wiszącym nad bohaterką. Traktowała go trochę tak, jakby ktoś ją zmuszał do tej miłości, płytkiej czy nie... Może faktycznie tak było. Może on ją do niej zmuszał - nie wprost, oczywiście, ale samym swoim byciem. Może nie mogła się z niej uwolnić i go winiła? I dopiero kiedy się z nim rozstała i stała się prawie-Lykainą, kiedy wreszcie miała okazję nienawidzić Cullenów, wykorzystała okazję i uciekła. To smutne, że to przywiązanie było tak powierzchowne, że smuciła się tylko przez jakiś czas. Przecież mówiła, że ich kocha, ale jak tylko zniknęli z jej życia, nie przejęła się tym. Poświęciła im raptem kilka zdań.

A Twój Jacob dojrzał nie tylko fizycznie. Spokorniał i nieco zmądrzał. To była przyjemna postać: zabawna, o dziecięcym, słodkim uroku. Nie zasługiwała na niego. Na żadnego z nich. Ale skoro ją kochał? Cieszę się, że miał swój mały happy ending. Zasługuje na szczęście, chyba najbardziej z całej trójki głównych bohaterów. Polubiłam go bardzo przez całe opowiadanie. To chyba on najbardziej zapadł mi w pamięć - zabawny, ciepły, ludzki. Chociaż wolę smutne zakończenia i trochę żal mi, że wrócił do Beznadziejnej Belli, ale cóż, skoro to miałoby uczynić go szczęśliwym - droga wolna, chłopcze. Tylko potem nie żałuj na starość Laughing

Bardzo podoba mi się, że połączyłaś Renee i Charliego (lub chociaż to zasugerowałaś), są taką słodką parą. Może to pokręcony dom, ale z pewnością należy do takich, w jakich chciałabym się wychować. I nie bardzo rozumiem Bellę, nie rozumiem, dlaczego aż tak mocno pragnie uciec od domowego ogniska. Sama sobie winna, to ona taki szmat czasu robiła nadzieję obydwu stronom... A ja znów do tego wracam. Veronika. Dziwna postać. Nie polubiłam jej. Wydawała mi się sztuczna i tak jakby... przyjazna na siłę. Przez cały czas miałam wrażenie, że ona nie jest taką miłą, uczynną staruszką, że w rzeczywistości chce zrobić krzywdę naszej pannie Swan. Zaskoczeniem była dla mnie wieść o ciąży Belli. Bardzo dobry ruch: zaskoczyć nie tylko Jacoba, ale i czytelników. Szkoda, że maluszek nie przeżył, naprawdę, kolejne łzy mi popłynęły w tym momencie. To musi być straszne dla matki - stracić dziecko. Nie wiem jak bym się z tym czuła, ale na pewno byłabym tym wstrząśnięta. Oczywiście ta część Madzi, która nienawidzi Belli, podpowiada: Bella to egoistka. Napisz o tym, że każda normalna kobieta bardziej martwiłaby się i obwiniała o śmierć dziecka, niż o reakcję niedoszłego ojca, ale myślę, że to już byłoby paskudne czepialstwo Laughing Bardzo ciekawą postacią w całym fan ficku był... Łobuz. Aż przypomniały mi się czasy, gdy miałam chomiczka. Bardzo się przywiązałam do tego zwierzaczka i bałam się, że je pod koniec zabijesz, ale mi ulżyło. Nad biednym Łobuzem płakałabym pewnie dłużej niż nad Edwardem :D

Sama fabuła bardzo ciekawa. Ciężko mi mówić o akcji, bo nigdy się na tym nie skupiam - wolę bohaterów, ich uczucia, przeżycia, zachowania. Dlatego dla mnie wszystko, co się działo, to zwykłe tło w odkrywaniu osobowości poszczególnych postaci, a głównie naszej kochanej Belci. Jej własna podróż, obrona własnego ja. Pomysł na Lykainę ciekawy. Świeży i niekonwencjonalny.

Troszkę ciężko będzie mi się żegnać z Lykainą, ale wszystko się kiedyś kończy, prawda? Może powiem, że zrobiłaś ogromne postępy. Dojrzałaś w stylu. Pokazałaś, co potrafisz i ile potrafisz. To dużo. To bardzo dużo. Cieszę się, że na koniec nie mam Ci nic do zarzucenia. To taki przyjemny akcent na koniec...

Dziękuję za wszystkie chwile spędzone nad Lykainą. Nie udało mi się co prawda znaleźć punktu zaczepienia, by doprowadzić Cię do urojenia łezki, ale może mi to wybaczysz... Hmm. Gratuluję pięknego, dojrzałego dziecka. Mówi się, że nie ważne, jak się zaczyna - ważne, jak się kończy. Bardzo ważne. Ty skończyłaś znakomicie...
Suszak.


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Suhak dnia Czw 20:52, 03 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
niobe
Zły wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 96 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pią 14:25, 04 Cze 2010 Powrót do góry

Przybyłam! Wybacz, że dopiero teraz, ale po wczorajszym siedzeniu cały dzień przed komputerem stwierdziłam, że najpierw muszę się coś pouczyć zanim siądę i napisze komentarz, bo cóż mam dużo do podsumowania. Ale po kolei, podobało mi się jak opisałaś podróż. I same poszukiwania Lykainy. Bardzo mi się podobało. Było dużo opisów, ale nie było one męczące, wręcz odwrotnie bardzo mnie zaciekawiły i muszę Cię pochwalić za wiarygodność. Co prawda nie mam pojęcia jak wyglądają rezerwaty w Niemczech, ale sposób w jaki mi je przedstawiłaś, ich wzajemne położenie oraz sam ich wygląda, nie pozwala mi nawet wątpić, że w rzeczywistości jest inaczej. Poza tym poruszyłaś kwestię, która mnie momentami męczy – modyfikacje przyrody przez człowieka tak, aby była lepszym miejscem do spędzenia czasu wolnego. W momencie odczułam tą samą złość Belli. Po co zmienić przyrodę? Przecież właśnie jej dzikość i nieokiełzana natura powinna najbardziej fascynować i odprężać człowieka. Urok tkwi, w tym, że można wziąć sobie kocyk i posiedzieć na łące, a nie na schludnie wymalowanych metalowych ławkach. W każdym razie, zgadzam się z Twoją Bellą, ludzie, bywają paskudni w tej kwestii.
Przechodząc dalej podobała mi się scena z spotkaniem chłopców i samej Lykainy. Jak opisałaś dwójkę szkrabów siedzących na łące od razu mi się przypomniał mit o powstaniu Rzymu^^ I muszę przyznać, że postać Inge, mimo że wystąpiła w kilku rozdziałach tylko, była bardzo wyrazista. Silna niezależna kobieta, naprawdę dodała ogromny urok Twojemu ff.
Mimo moich obaw, co do sceny zbliżenia Jacoba i Belli (obawa wynikała ze względu na Edwarda, nie dlatego, że wątpiłam jak sobie z nią poradzisz^^) bardzo mi się ona spodobała. Ukazałaś ich stosunek niezwykle dziko, ale z pewną niepewnością i delikatnością. Ujął mnie ten opis. Pokazałaś naprawdę nieokiełznaną namiętność, ale nadałaś tej scenie także ulotności, chyba tak to nazwę. Naprawdę mnie oczarowałaś, choć końcowy opis z wilkami, nie spodobał mi się. Powiem tak motyw idealnie pasował do Twojego opowiadania i był adekwatny do sytuacji, ale właśnie dlatego nie lubiłam zmiennokształtnych nigdy :P Najpierw kochasz się z człowiekiem, który w każdym momencie może zmienić się w wilka, zdecydowanie nie!
I przechodzimy wreszcie do rozdziałów 9 i 10 którzy jest moimi zdecydowanymi faworytami. Po pierwsze opis walki ze zbuntowanymi był niesamowity, a po drugie Bella całkowicie zawładnęła w nim moim sercem. Oficjalnie muszę powiedzieć, że stworzyłaś jedną z najlepszych Belli w ff na jakie udało mi się trafić. Zachwyciła mnie jej dojrzałość i także mimo moich obaw jej decyzja o porzuceniu Edwarda mi się spodobała. Tak dobrze czytasz, spodobała mi się. Pokazałaś kobietę mądrą, która dojrzała, zrozumiała co by oznaczało tak naprawdę nieśmiertelne życie i związek z Edwardem. Bella przestała być już nastolatką zapatrzoną w ideał, podjęła ważną decyzję w sposób świadomy, przemyślany, nie pod wpływem uczuć. Zachwyciła mnie. Poza tym po tym rozdziale stwierdziłam, że to uczciwe, nie chcę Edwarda ani Jacoba, ze względu na ich niezwykłość. Na własnej skórze przekonała się jak to jest. Zrozumiała jak wygląda egzystencja magicznej istoty, która nie wiąże się przecież tylko z samymi zaletami dostrzegła minusy, samotność, którą by w pewnym momencie na pewno odczuła. Poza tym przestała widzieć Edwarda w samych superlatywach. I zaskoczyła mnie kolejna rzecz! Bardzo, ale to bardzo nie lubię gdy postać literacka, wypowiada słowa w stylu „jakbym była postacią literacką to pewnie czytelniczki by mnie znienawidziły” nie cierpię tego, ale znowu u Ciebie mi to pasowało idealnie, nawet. Dodatkowo przedstawiłaś Bellę, która wreszcie myśli o swojej przyszłości, zaczęła się uczyć, zdała egzaminy, dostała na studia. Stworzyłaś dojrzałą postać, taką z którą można się utożsamiać, którą można polubić i zrozumieć, a nie głupiutką nastolatkę, która tylko irytuje. Jestem Ci ogromnie wdzięczna za taką Bellę.
I dochodzimy wreszcie do ostatniego rozdziału. Tutaj najbardziej mnie oczarowało jak potrafisz przedstawić swoją inną pasję, czyli kuchnię. Widać, że sama lubisz gotować i przyznam, że wzbudziłaś mój apetyt jak czytałam o niektórych potrawach. Poza tym:
Cytat:
ciasto bananowe

W twoim wykonaniu jest pyyycha! ;D
Bardzo podoba mi się jak autor w opowiadaniu stara się przelać kawałek siebie, swojej innej pasji. Sama też momentami staram się to robić i bardzo lubię czytać takie rzeczy u innych.
Przejdźmy do zakończenia… Ekhem. No jak mogłaś to zrobić Edwardowi! Właśnie to mi się podobało w poprzednim rozdziale, że Bella postanowiła zrezygnować z niezwykłości, wieść normalne życie, a tu bęc wiąże się ze zmiennokształtnym. Oczywiście takie zakończenie pasuje do Twojej historii, rozumiem, czemu Bella nie chciała takiego Edwarda i dlaczego zdecydowała się na opisanego przez Ciebie Jacoba. Jednak wiesz, że ja za nim nie przepadam… Nie powiem, że mi się nie podobało zakończenie, ale mam po prostu mieszane uczucia, poza tym tak bardzo jej zawsze przy Edwardzie (mówią o kanonie) przeszkadzała starość i bycie z wyglądającym młodziej mężczyzną, a przy Jacobie, nie? Ech, mam nadzieję, że nie masz mi za złe mojego marudzenia, ta historia nie mogła się zakończyć inaczej i końcówka jest idealna, naprawdę, ale z moim nastawianiem do Jacoba i Edwarda nie mogę być nim w pełni usatysfakcjonowana.
Historia o dziecku była dramatyczna i bardzo dobrze poradziłaś sobie z opisaniem uczuć Belli, momentami, aż mnie serduszko ściskało.
Na koniec chciałam poruszyć jeszcze dwie kwestie. Muszę powiedzieć, że niezwykle rozwinęłaś swoje pisarskie umiejętności podczas pisania tego ff. Widzę ogromną przepaść pomiędzy pierwszymi rozdziałami i ostatnimi. Pierwsze nie były złe, nie zrozum mnie źle, podobały mi się, ale ostatnie są napisane po prostu niesamowicie. Doskonale ukazujesz relacje między ludźmi, uczucia, które nimi targają. Za samą kreację bohaterów należy Ci się dodatkowa pochwała, naprawdę Twoja Bella mnie oczarowała. Bardzo sprawnie władasz metaforami i stwarzasz piękne opisy. Wcześniej chyba miałam wątpliwości do paru sformułować, a później już w ogóle. Miałam wrażenie, że każde słowo idealnie pasuje i nie mogłabym nawet myśleć o zamienieniu go.
Druga kwestia to piosenki. Ta przy rozdziale 9 idealnie pasowała, co ciekawe gdy ją słuchała pierwszy raz spodobała mi się, ale nie oszalałam na jej punkcie, jednak przy czytaniu rozdziału stanowiła tak świetne tło, że za każdym razem jak się kończyła to włączałam ją jeszcze raz ^^ A co do piosenki przy 10 to muszę Ci powiedzieć, że przy Kurtyzanie planuję użyć tej samej :D Tylko cover Muse.
Podsumowując dziękuję Ci za świetne opowiadanie, bardzo mile spędziłam wczorajsze popołudnie oddając się lekturze 4 rozdziałów, i szczerze cieszę się teraz, że tak się ociągałam, bo jak pomyśle, że musiałabym czekać po każdym kolejnym rozdziale na następny to umarłabym chyba z ciekawości ;] Stworzyłaś bardzo ciekawą i interesującą historię, ale najlepsze jest to, że widać, że włożyłaś w nią dużo uczuć. Właśnie to mnie najbardziej ujęło, miałam wrażenie, że dałaś Belli parę swoich cech i chyba przez to tak bardzo mi się ona spodobała. Poza tym końcówka wręcz zmuszała mnie do odczuwania tego samego co bohaterowie. Naprawdę jestem pod olbrzymim wrażeniem. Teraz tylko z niecierpliwością czekam na Vladka ;]
Dziękuję bardzo za tą historię i życzę Ci weny przy pisaniu następnych Wink
Pozdrawiam
niobe


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez niobe dnia Pią 14:27, 04 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
rani
Dobry wampir



Dołączył: 23 Gru 2008
Posty: 2290
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 244 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze Smoczej Jamy

PostWysłany: Nie 14:42, 06 Cze 2010 Powrót do góry

Przepraszam cię kochana, że dopiero teraz przeczytałam i komentuje. Ale wiesz, jak to ze mną jest Wink

Wiesz co? Nie wiem co powiedzieć. Popłakałam się. Normalnie się popłakałam. Nie lubię czytać zakończeń, bo potem przez cały dzień chodzę przygaszona i smutna. Nawet, jeśli zakończyło się happy endem. Wiesz sama dobrze, jak mnie wszelakie zakończenia dołują.
Mogę ci powiedzieć, że to najpiękniejszy rozdział, jaki napisałaś. Mówiłam ci już na gg chyba, że na początku nie byłam tym opowiadaniem jakoś szczególnie zachwycona i nie ciągnęło mnie zbytnio dalej, ale dałam ci szansę i potem nawet nie zauważyłam, że przeczytałam wszystko. Widać wielką różnicę pomiędzy rozdziałem pierwszy a tymi ostatnimi. Rozwinęłaś się bardzo stylowo i tak ogólnie. Czyta się teraz z zapartym tchem.
Historia była bardzo oryginalna, niecodzienna. I tu miałaś u mnie dużego plusa, za całkowicie niesztampowy tekst. Ten motyw o Lykainie bardzo, ale to bardzo mi się podobał. Przez to, twoje opowiadanie było takie fantazyjne i magiczne. A ja bardzo lubię magię.
Jestem absolutnie zachwycona tym zakończeniem. Obawiałam się czegoś innego, jednak mnie nie zawiodłaś. Ale po kolei.
Spotkanie z Lykainą bardzo ciepło opisane. Powiem ci, że podejrzewałam przez chwilę, że może jednak ona jest zła, a ci rebelianci byli dobrzy. Sama nie wiem czemu. Postać Lykainy jest pełna tajemnic i jakiejś takiej duchowości, do samego końca. Podoba mi się takie zakończenie. Ma teraz kim się opiekować i szkolić do przyszłych obowiązków. Nie jest już samotna, ma kogo kochać. I bez przeszkód kiedyś może odejść. Cieszę się, że szczęśliwe zakończenie.
Domyśliłam się, że Bella jest w ciąży, po tym, jak powiedziała o tym ziarnie. A potem o tym zwyczajnie zapomniałam, czytając dalszą część.

Bieg Belli i Jacoba do Parku Olympic pokazuje wszystko, co jest między nimi. Ta spontaniczność, zrozumienie. Między Bellą i Edwardem nigdy tego nie było. Brakowało spontaniczności, szaleństwa i radości. Ja zawsze i wszędzie podkreślałam, że nie znoszę Jacoba, jednak jakbym miała wybierać, to wybrałam jego. Edward jest przewidywalny, ułożony, jest pełen zahamowań i sztywności. Brakuje mu pasji i gwałtowności.
Rozstanie Belli i Edwarda przyprawiło mnie o łzy. Fakt, że nie chciałam, żeby byli razem, ale to było takie smutne. I znowu nie zawalczył o nią, pogodził się z tym i wyjechał. Jake czekał na nią dwa lata, pisał ciągle, a on po prostu się z tym pogodził. Myślę, że miłość Belli do Edwarda była wyidealizowana, wydumana i bardzo dziewczęca. Przynajmniej tu. Kochała go, bo był idealny. Jednak z ideałem trudno się żyje... i bardzo nudno. Jake jest jej dojrzałą miłością, która gdzieś tam w niej drzemała. I nawet, gdyby się nie przemieniła, w końcu by to zrozumiała.
Ciekawi mnie jednak strasznie, jak potoczyło się dalsze życie Edwarda. Czy cierpiał? Czy może znalazł nową miłość, pokochał Tanyę? A może znowu pojechał do Volturi, by zakończyć swoje życie. Takie by to było w jego stylu, pełne melodramatyczności.

I ten czas, który przeżyła z dala od Forks. Było jej to potrzebne, musiała sobie wszystko poukładać, musiała sama z sobą dojść do ładu. Przecież całe jej życie przewróciło się do góry nogami. I te listy od Jacoba. Dowód, że nigdy z niej nie zrezygnuje, że ciągle będzie czekał. I ich spotkanie po tych dwóch latach. Jake się zmienił, dojrzał i wydoroślał. Nie tylko fizycznie. Myślę, że to czekanie na Bellę tak go zmieniło. Stał się prawdziwym mężczyzną.
Ich spotkanie było niby takie zwyczajne, ale jednak pełne niedomówień, bólu i strachu. Ona bała się mu wszystko wyznać, on, że znowu go zostawi.
Jak zaczęła mówić o tym sekrecie, to przypomniałam sobie o dziecku i miałam pewność, że go usunęła. I myślałam, że tego jej nigdy nie wybaczy. Straciła dziecko, szkoda. Może zabrzmi teraz strasznie, ale moim zdaniem, to lepiej dla nich. Wtedy jeszcze nie byli gotowi na dziecko. Bella była rozchwiana emocjonalnie, po jednym rozstaniu. Musiała, jak mówiłam ułożyć sobie życie na nowo. Dziecko by tylko wszystko pokomplikowało. Nie wiedziała by wtedy, cze Jake chce z nią być tylko dla dziecka, czy dla niej samej. Tak wie, że naprawdę ją kocha. Nie dziwie mu się, że tak zareagował, w końcu przez tak długi czas go okłamywała.
Ale przebaczył jej. I to zapytanie się, czy chciałaby być jego dziewczyną. Takie to słodkie było, jakby mieli po 12 lat Wink

Podoba mi się też to, że zasugerowałaś nam połączenie Renee i Charliego. Taki fajny akcent na sam koniec. Chociaż Charlie, który po długiej nieobecności córki, woli mecz od niej, jak zawsze mnie irytuje, to jednak się cieszę.

Zakończenie jest słodko - gorzkie. Niby jest szczęśliwe, ale nie wiem jak to określić. Takie nie do końca. Lubię takie zakończenia, po których mam mieszane uczucia. Ach, a te chomiki... cudowne to było. Łobuz i Łobuzica. Po prostu cud, miód i żelki :)

Jest po ogromnym wrażeniem tego zakończenia, jak i całego opowiadania. Żałuje tylko, że tak późno zdecydowałam się je czytać. Widać, że włożyłaś w nie wiele serca i było twoim takim kochanym dzieckiem. Naprawdę Pernix, piszesz pięknie. I nie mogę się doczekać twojego następnego dzieła.
Przepraszam, że tak krótko.

raniaczek, który jest smutny...


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Pernix
Moderator



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 208 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera

PostWysłany: Nie 16:40, 06 Cze 2010 Powrót do góry

Tak jak obiecałam, będę odpowiadać, ale najpierw ogólnie. Kochane, długość jest okej, każda. Długość nie gwarantuje jakości. Każdy komenatrz do tej pory wniósł wiele i sprawił wiele radości. :)

izka89, obawiałam się reakcji forowiczek z Edward team, ale po Twojej wypowiedzi już się tak nie boję. Już wcześniej moimi odpowiedziami nastawiałam Was na to, że nie uda mi się usatysfakcjonować każdego. To odwieczny problem w książkach i zakończeniach.
Jednakże cieszę się, że łagodnie przyjmujecie moją decyzję, by Bella rozstała się z Edwardem. Dziękuję, że się odezwałaś, bo nie wymieniłam Cię w podziękowaniach, co oznacza, że musiałaś być cichym czytelnikem. ^^

izka89 napisał:
Domyslilam sie ze Bella jest w ciazy po slowach Lykainy ale potem nic o tym nie bylo i zwatpilam a tu prosze... Szkoda bo fajnie by bylo jakby miala dziecko :)

Domyśliłam się, że się domyślicie. Wink Celowo tak zagrałam, żeby Was przygotować na zakończenie. Wink Poza tym pomyślałam sobie, że taka magiczna istota, która potrafi leczyć rany, będzie wiedziała nieco więcej na temat tego, co w człowieku się dzieje. Wink
Pierwotnie chciałam też zakończyć pojawieniem się dzidziusia, ale wtedy nie dałabym Belli czasu na myślenie i wyszłoby zbyt cukierkowo. Dodatkowo chciałam zaakcentować temat utraty dziecka. Na szczęście sama tego nie doświadczyłam, ale znam kilka osób i wiem, jak strasznie im było ciężko pogodzić się. Można zrozumieć egoistyczną decyzję Belli o niemówieniu nic Jacobowi. Ona przeżywała stratę wręcz cielesną. Pustkę po życiu, które w niej kiełkowało. Było już wiadome, jaką płeć miało dziecko, więc nie było to ziarno wspomniane przez Lykainę, a mały człowiek.

***

Witaj xxxvampirexxx :) Cieszę się, że napisałaś. Koleżanka streściła? Chciałabym, żeby i ona się wypowiedziała. Przekaż jej, żę czekam na nią. :)
Napisałaś świetny komentarz. :) Lubię takie prosto z serca. Nie mogłam Belli oddać Edwardowi (chyba w każdej wypowiedzi wspomnę coś o tym wyborze, więc może warto czytać moje wypociny, żeby zrozumieć. Otóż, chyba wszystkie zauważyłyście, że Edward był słabiutko zaznaczony w całym opowiadaniu. To przede wszystkim wina fabuły i przypadłości Belli - wampirowstręt, ale też zamierzenie, że główną bohaterką jest Bella i jej losy oraz pomoc Jacoba. W Twilight Bella wyjeżdżała z Edwardem, a to do Jacksonville, a to do Włoch - tutaj Jacob miał swoje miejsce jako towarzysz w podróży. Tu wilki, choć inne od zmiennokształtnych (jakoś nie mogę się pogodzić z tym, że zmiennokształtni nawet nie spóbowali przybrać innej formy zwierzęcia, to byłoby bardzo ciekawe - np tj Sam w True Blood, dlatego wymyśliłam swoje wilki) grały główne skrzypce nie wampiry. Poza tym, pisząc w pierwszej osobie powinnam poprzez kreację postaci pokazać, jak bardzo Bella cierpi i tęskni, tymczasem ona prawie nie myślała o Edwardzie. Nie byłoby dla mnie autentyczne rzucić ją na sam koniec w ramiona Edwarda, choć rozważałam zakończenie takie, jak przed dwuletnią wyrwą w akcji, czyli, że żaden jej nie dostanie.

***

BajaBella napisał:
I choć źle mi z tym, że zakończyłaś Lykainę (mam tak, że się przyzwyczajam do ulubionych bohaterów), to od wczoraj jestem zdecydowanie szczęśliwa, że zakończyłaś ją właśnie w taki sposób.


To mnie niezmiernie cieszy. Taką opinię powtarza każda z Was i mam teraz pewność, że skończyłam dobrze. Zresztą, oddając ten rozdział do bety, byłam szczęśliwa. Nie bałam się Waszej reakcji (no może trochę Edward team girls, ale to się rozumie samo przez się Wink). Po prostu czułam się spełniona. Wiem, że trochę zbyt wiele melodramtyzmu się nazbierało na ostatnią część, ale czułam potrzebę rozwiązania wszystkich wątków i dopowiedzenia czegoś o przyszłości. Dlatego pojawił sie jeszcze mały łoś i babcia porzucona w lesie. Żałowałam, że nie mogę wcisnąć ukochanego Jaspera, ale ewidentnie nie pasował mi do fabuły, choć w opowiadaniu miał swoje pięć minut. Wink Na Twoim komentarzu zaszkliły mi się oczy. To niesłychanie przyjemnie czytać tak ciepłe wypowiedzi o swoim poTWORKU. :)

***

Suszaczku, Ty troszkę namieszałaś w Lykainie. Wink Niedosłownie oczywiście, ale po Twoim komentarzu sprzed kilku rodziałów miałam wielką załamkę, przedew wszystkim za ostrość oceny i sformułowania, jakich wówczas użyłaś, a jakich teraz nie chcę już wspominać, skoro zmieniłaś zdanie. Otóż przy odpowiedzi dla Ciebie jestem Wam winna wytłumaczenie, dlaczego nie pracuję nad starymi rozdziałami, żeby były lepsze, a całość lepiej się prezentowała. Być może to błąd, bo mogłam zniechęcić tymi początkami jakichś czytelników, którzy nie byli koniecznie tak wytrwali jak rani, która przebolała zgrzyty i mniej ciekawą fabułę tylko dlatego, że jest kochaną istotką, która mnie lubi i dała kredyt zaufania. Nie zdziwiłabym się, gdyby inni przez brak sympatii do mnie lub nieznajomość mojej osoby, odpuścili sobie. Wpisuję to w ryzyko, że już nie przysporzę sobie nowych czytelników. Nie poprawiam, dlatego, że to opowieść fandomowa, która nigdy do końca nie będzie moją. Jest historią, która miała wyznaczoną fabułę, która - przynajmniej początki - napisałabym już teraz zupełnie inaczej, dlatego takie poprawki by się nie sprawdziły. Jest to też opowiadanie, które będę chciała odtwilightowić, czyli popracuję więcej nad wersją autorską. W nowej wersji nie będzie wampirów ani Indian, więc odpadnie wątek wstrętu do jednego z amantów. Wink
Wracając do meritum - Suszaku, cieszę się niesamowicie, że zmieniłaś zdanie o moim pisaniu, że zauważyłaś progres, doceniłaś. To dla mnie ważne. Właśnie o to mi chodziło, kiedy zaczynałam pisać ff - o to by nabierać wprawy z każdym rozdziałem, żeby się rozpisać i przygotować na pisanie własnych historii, których głowa jest pełna. Nie ukrywam, że chcę podążać tą ścieżką, choćby dla satysfakcji własnej. Jeśli kiedykolwiek uda mi się napisać coś w rozmiarze książki i jeśli kiedykolwiek, jakiekolwiek wydawnictwo będzie to chciało wydać - dedyk leci do teesowców. :) Być może będę musiała wygrać w totka, żeby zrealizować marzenia, ale marzyć warto. :) A jak nie to moim potomkom zostanie Lykaina, włożona gdzieś na półkę koło książek Stefci. :)

Cytat:
A Twój Jacob dojrzał nie tylko fizycznie. Spokorniał i nieco zmądrzał. To była przyjemna postać: zabawna, o dziecięcym, słodkim uroku. Nie zasługiwała na niego. Na żadnego z nich. Ale skoro ją kochał? Cieszę się, że miał swój mały happy ending.

Jacob jako facet w tej historii był dla mnie najważnieszy, więc wszelkie komplementy co do tej postaci są jak miód na moje serce. :)

Cytat:
Bardzo podoba mi się, że połączyłaś Renee i Charliego (lub chociaż to zasugerowałaś), są taką słodką parą. Może to pokręcony dom, ale z pewnością należy do takich, w jakich chciałabym się wychować.

Tak, chciałam Wam to zasugerować, bo uważam, że mogliby sobie dać szansę. Co prawda włożyłam w usta Belli stwierdzenie, że dwa razy się do tej samej rzeki nie wchodzi, ale niektórzy ludzie są stworzeni dla siebie, tylko poznają się za wcześnie lub nie zauważają tego. Chciałam im dać drugą szansę, bo moim zdaniem książkowy związek Renee z Philem futbolistą jest pomyłką. Wink

Suszi, na Twym komenatrzu łza poleciała. Traktowałam go niezwykle emocjonalnie, właśnie dlatego, że zmieniłaś zdanie o tej opowieści.

***

Niobuś, kiedy powiedziałaś, że nadgonisz zaraz opuszczone rozdziały, nie spodziewałam się, że zrobisz to tak szybko i tak szybko zawitasz z komentarzem, nawet przed betami, które nie mają za dużo do nadrabiania. Wink

Cytat:
Było dużo opisów, ale nie było one męczące, wręcz odwrotnie bardzo mnie zaciekawiły i muszę Cię pochwalić za wiarygodność. Co prawda nie mam pojęcia jak wyglądają rezerwaty w Niemczech, ale sposób w jaki mi je przedstawiłaś, ich wzajemne położenie oraz sam ich wygląda, nie pozwala mi nawet wątpić, że w rzeczywistości jest inaczej. Poza tym poruszyłaś kwestię, która mnie momentami męczy – modyfikacje przyrody przez człowieka tak, aby była lepszym miejscem do spędzenia czasu wolnego.


Przyznam się, że nie znam się na tych parkach przyrody w Niemczech i w żadnym nie byłam oprócz tego koło mnie i to też tylko na obrzeżach, bo boję się kleszczy.
Ale siedziałam nad mapą i na stronach poświęconych parkom, więc starałam się, żeby, pisząc o florze na tym terenie, nie dać plamy. Właśnie na tych stronach naczytałam się o tych miejscach na rodzinne pikniki, niedaleko mnie jest też Kletterwald, czyli las wspinaczkowy. Nie do końca jestem przeciwna, ale wolę naturę samą w sobie. Faktem jest, że dbają tu o lasy, więc coś za coś no i oczywiście są miejsca, gdzie natura żyje swoim życiem. Niemcy to zalesiony kraj, chyba nawet bardziej niż Polska - dokładnie nie wiem, ale jeżdżąc tu pociągiem czy autem - uwielbiam patrzeć na las, drzewa, polanki gdzie niegdzie - nawet widziałam sarenki dzikie dość często. U nas to wszystko jakby się chowa - tu czuję bardziej las. I kocham las, mam nadzieję, że to widać. Wink Choć trzymam się z daleka przez kleszcze - to moja fobia. ;(

Cytat:
I przechodzimy wreszcie do rozdziałów 9 i 10 którzy jest moimi zdecydowanymi faworytami. Po pierwsze opis walki ze zbuntowanymi był niesamowity, a po drugie Bella całkowicie zawładnęła w nim moim sercem. Oficjalnie muszę powiedzieć, że stworzyłaś jedną z najlepszych Belli w ff na jakie udało mi się trafić. Zachwyciła mnie jej dojrzałość i także mimo moich obaw jej decyzja o porzuceniu Edwarda mi się spodobała. Tak dobrze czytasz, spodobała mi się. Pokazałaś kobietę mądrą, która dojrzała, zrozumiała co by oznaczało tak naprawdę nieśmiertelne życie i związek z Edwardem. Bella przestała być już nastolatką zapatrzoną w ideał, podjęła ważną decyzję w sposób świadomy, przemyślany, nie pod wpływem uczuć.


Dość obszerny cytat, ale wiele mówiący. Trafiłaś w sedno. Cieszę się, że Bella Ci się spodobała i że udało mi się ją wiarygodnie wykreować. Właśnie o to chodzi, nie chciałam z niej zrobić książkowej egoistki, która wystawia swoje życie na niebezpieczeństwo, by oglądać jakieś mary chłopaka, który ją opuścił. Ta Bella zdecydowała się pomóc Lykainie, chociaż tego nie musiała robić. Ta Bella od początku przemiany nie mamiła Edwarda, że wszystko między nami w porządku i że się to szczęśliwie skończy. Owszem nie powinna go zdradzać, ale to była jej słabość. Wiedziała, że po zdradzie, nawet gdyby znów pokochała Edwarda, nie zasługuje na niego, bo jej zdrada była nie tylko fizyczna, ale i emocjonalna. Cały czas czuła się dobrze i bezpiecznie w ramionach Jake'a, pragnęła bliskości z nim właśnie. Może i powinna powiedzieć Edwardowi, że go zdradziła, ale nie chciałam przedramatyzować, możecie sobie zresztą same wyobrazić, że on by jej jednak wybaczył, więc tylko stałby się bardziej żałosny. Może zrobię outtake z Edziem, ale nie obiecuję. Z pewnością byłoby wyzwaniem wcielić się w niego i nie zrobić z niego żałosnego nieszczęśnika. Wink

Cytat:
Przejdźmy do zakończenia… Ekhem. No jak mogłaś to zrobić Edwardowi! Właśnie to mi się podobało w poprzednim rozdziale, że Bella postanowiła zrezygnować z niezwykłości, wieść normalne życie, a tu bęc wiąże się ze zmiennokształtnym. Oczywiście takie zakończenie pasuje do Twojej historii, rozumiem, czemu Bella nie chciała takiego Edwarda i dlaczego zdecydowała się na opisanego przez Ciebie Jacoba. Jednak wiesz, że ja za nim nie przepadam… Nie powiem, że mi się nie podobało zakończenie, ale mam po prostu mieszane uczucia, poza tym tak bardzo jej zawsze przy Edwardzie (mówią o kanonie) przeszkadzała starość i bycie z wyglądającym młodziej mężczyzną, a przy Jacobie, nie?


Jacob jest troszkę w innej sytuacji. Edward zostanie na wieki siedemnastolatkiem tuż przed przekroczeniem pełnoletności, a Jacob od roku się nie przemieniał (wyjątkiem jest reakcja po rozmowie w święta z Bellą), zmężniał, dorósł i będzie się starzeć, ale wolniej. Założyłam też, że odkąd Cullenowie zniknęli z Forks - miasteczko zostanie uwolnione od najazdy zimnoskórych, więc nikt też nie będzie się przemieniał, chyba że tego chce. Jake wybrał, że nie chce. Pojechał na studia, by wieść normalne życie. Zakładam, że będzie panował nad emocjami, że się tego nauczy w przypadku drobnych konfliktów życiowych, ma więc szansę zostać kiedyś staruszkiem, może trochę później niż Bella, ale i ona może mieć troszkę eliksiru młodości w postaci pozostałości po darze Lykainy. Wink Z Edwardem natomiast nie mogłaby się zestarzeć, a z jej rozmowy wynika, że nie chce żyć wiecznie, co w przypadku związku z Jacobem jej nie grozi. :)

Niobe, czytanie komenatrza od Ciebie było dla mnie również wielką przyjemnością. Zresztą wszystkie komentarze są cudowne.

***

No i odwiedziła mnie dzisiaj siostrzyka :* Dziękuję.
Czekam jeszcze na jedną siostrę marnotrawną, bo trzecia Corniś to pewnie tutaj nie zajrz nigdy, ale motyl mógłby nadrobić. Wink
Sorki raniś, za dygresję. Moja Ty płaczko :* Na SB nie raz czytam, że płakałaś na Friendsach na Doctorze, po Loście. Mam nadzieję, że nie będzie to okrutne stwierdzenie, że cieszę się, że również udało mi się z Ciebie wycisnąć łezki? Kiedy wszystkie pisałyście, że płakałyście (nie mam pewności co do izki89, xxxvampirexxx i niobe, płakałaście? :P) to czułam, że mi się udało. Mnie samej zdarza się wzruszać rzadko nad historiami pisanymi, ale na swojej się wzruszyłam. To, że udało mi się wzbudzić takie same uczucia u Was, poczytuje sobie za sukces, bo to miała być historia pełna przygód, ale również wzruszająca.


Cytat:
Jak zaczęła mówić o tym sekrecie, to przypomniałam sobie o dziecku i miałam pewność, że go usunęła. I myślałam, że tego jej nigdy nie wybaczy. Straciła dziecko, szkoda. Może zabrzmi teraz strasznie, ale moim zdaniem, to lepiej dla nich. Wtedy jeszcze nie byli gotowi na dziecko. Bella była rozchwiana emocjonalnie, po jednym rozstaniu. Musiała, jak mówiłam ułożyć sobie życie na nowo. Dziecko by tylko wszystko pokomplikowało. Nie wiedziała by wtedy, cze Jake chce z nią być tylko dla dziecka, czy dla niej samej. Tak wie, że naprawdę ją kocha. Nie dziwie mu się, że tak zareagował, w końcu przez tak długi czas go okłamywała.
Ale przebaczył jej. I to zapytanie się, czy chciałaby być jego dziewczyną. Takie to słodkie było, jakby mieli po 12 lat Wink


Dokładnie, dokładnie to miałam na myśli. Mogłabym ich połączyć wcześniej z dzieckiem. Wydaje mi się, że to również byłoby wiarygodne. Na pewno nie byłby z nią tylko dla dziecka, przecież wcześniej zdeklarował się uczuciowo. Nie mogłaby tego podejrzewać. Zresztą chciała wrócić do Forks i mu to powiedzieć. Może byłby szybki ślub, może żyliby na kocią łapę z dala od siebie. Ona na studiach z dzieckiem, on kończyłby szkołę i dojeżdżał na weekendy. Może ona zrobiłaby jednak rok przerwy. Na pewno by im się ułożyło, ale masz rację. To Bella potrzebowała dojrzeć do tej miłości. Zrozumieć, że on jest tym jedynym nie przez wpadkę z dzieckiem, ale tak po prostu. I na pewno w tym pomogłby listy, kontakt, jaki z nim miała. Może zareagowała na ten le=mail, który przedstawiłam z sarkazmem, ale już wtedy go chciała, przecież go rysowała. Wink
Z tym rysowaniem to taki ukłon w stronę dziewczyn z FanArtu, bo rysują bosko i WA, bo podobało mi się, że Edziu Belkę rysował, kiedy był na wyjeździe i wcześniej.

Cytat:
Jest po ogromnym wrażeniem tego zakończenia, jak i całego opowiadania. Żałuje tylko, że tak późno zdecydowałam się je czytać. Widać, że włożyłaś w nie wiele serca i było twoim takim kochanym dzieckiem. Naprawdę Pernix, piszesz pięknie. I nie mogę się doczekać twojego następnego dzieła.
Przepraszam, że tak krótko.


Po pierwsze: Jakie krótko, co? Wcale nie jest krótko. Straszycie mi długością nieśmiałych, ale ja proszę o każdej długości komentarz, który zawiera Wasze odczucia po przeczytaniu opowiadania. Nie wstydzcie się. :)
Raniś, nie ma co żałować. Byłam okropna dla czytelników. Niektórzy nie dotrwali do końca, nad czym ubolewam. Miałam kilka załamek. Opowiadanie powstawało dłużej niż rok, więc na każdy rozdział statystycznie przypadało więcej niż miesiąc. Jednak w kolejnym opowiadaniu zamierzam się poprawić i dawać rozdziały punktualnie. Wydaje mi się również, że będzie to dłuższa opowieść. :)

Zapraszam Was wszystkie na nie. Szukajcie opowiadania pod tytułem Esencja. Będzie, nie wiem dokładnie kiedy, bo muszę doszlifować pierwsze rozdział, oddać do bety i napisać zapasówkę, żebym miała coś w zanadrzu, gdyby mnie wen opuścił. Mój wen to leń i drań. Wink
Tymczasem zapraszam wszystkich do oceny mojego Turniejowego pojedynku o Alecu. Link w podpisie do działu, ponieważ chciałabym zachęcić do oceniania w ogóle w imieniu wszystkich uczestników Turnieju. :)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Pernix dnia Nie 17:27, 06 Cze 2010, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
Prawdziwa
Dobry wampir



Dołączył: 21 Sie 2009
Posty: 573
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 63 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze sklepu ;p

PostWysłany: Pon 17:38, 07 Cze 2010 Powrót do góry

Cześć, Pernix. Ty juz wszystko podsumowałaś, a ja dopiero odezwałam się. :)

Zacznę od tego, ze nie wiem, co mnie podkusiło, żeby to czytać.
Powiało chłodem, nie? Ale to nie tak, jak myślisz... (kotku Laughing ).
Ja jestem po prostu na zabuj zakochana w Edwardzie, a Ty sprawiłaś, że przeczytałam tekst, który praktycznie Edwarda nie dotyczy. Jak Ty to zrobiłaś? Mozesz być z siebie dumna, uwierz mi. Czytam tylko opowiadania z Edwardem.
No, ale dzięki Lykaini zmieniłam trochę zainteresowania. I wybacz, ze nie odzywałam sie nigdy wcześniej, ale na to opowiadanie trafiłam dopiero nie dawno. I to przypadkiem. Pierwsze, co pomyślałam: Jak nie ma Edwarda to ja spadam. Ale zaczęlam czytać... I przeczytałam do końca. :)

A teraz trochę o treści. Opowiadanie jest niezwykle oryginalne. Niczego takiego nie spotkałam, nie spotkam zresztą też drugi raz. Masz łeb, dziewczyno. Wydarzenia były bardzo interesujące, a wszystko nakryłas kołderką tajemnicy i magii. Ten FF bardziej przypominał własnie jakąś legendę, baśń niż opowiadanie w fandomie Twilight.

I to by było na tyle mojego pisarstwa.
Pozdrawiam, Prawdziwa.

PS. Bardzo przepraszam za literówki. Ja już nie mam siły do tej klawiatury.


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Qki
Nowonarodzony



Dołączył: 31 Maj 2010
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 21:59, 10 Cze 2010 Powrót do góry

W końcu. Czytałam go partiami, ale dziś wieczorem nareszcie dobrnęłam do końca. Fik jest już skończony, ale droga autorko, niestety nie jest wolny od błędów. Zanim przejdę do krytyki, to postaram się krótko skomentować moje wrażenia.

Przede wszystkim, wielki plus za samego Jakoba. Niestety mało jest udanych fików z jego udziałem... w ogóle jest ich mało. Podobało mi się motyw lykainy i historia, jaką wokół niej stworzyłaś. Oryginalne pomysły są zawsze mile widziane Wink. Jednak faktem jest, jak ktoś już zaznaczył, że otarłaś się niebezpiecznie o Mary Sue. Bella, mimo, że nie była do końca Bellą, pozostała sobą i przejście od jednego obiektu uczuć do drugiego było całkiem płynne. Trochę nie podobało mi się jej rozumowanie, często nielogiczne i było go stanowczo za dużo w stosunku do opisów emocji. Przez to, twój fik stał się trochę jałowy, a każda postać zlewała się z resztą. Nie było wyraźnego charakteru postaci w ich wypowiedziach i tak, to co mówiła Bella, równie dobrze mogło by być użyte przez każdego bohatera. Sytuacje, które powinny trzymać w napięciu, wiele straciły przez to. Ogólnie interesujące, wciągające i w rejonie moich zainteresowań, ale nadal czuje, że to nie to.
Jak już wspomniałam, było trochę błędów interpunkcyjnych, składniowych i często używałaś nieadekwatnych słów, lub dziwacznych porównań. To kilka z nich:

Cytat:
Musiałam zmienić je niczym wąż, który, kiedy stawał się za duży, opuszczał swą zewnętrzną powłokę.

Zamiast tego dziwnego tworu, po prostu:
Musiałam zmienić je niczym waż, który opuszczał swą zewnętrzna powłokę, kiedy była za duża.


Cytat:
Przecież wiesz, że lubię cię i cenię. Emocjonalnie czuję się przywiązana.

Że jak? Do kogo, lub czego? No tak, to się wyjaśnia w kolejnym zdaniu, ale powinnaś sprecyzować. Z resztą, tak nie mówią do siebie nastolatkowie. Młodzi ludzie używają innego słownictwa.


Cytat:
Jakie, nie myślałeś, żeby sprawić sobie takiego brzdąca. Chyba się nadajesz do prokreacji

OMG, Co to znaczy nadawać się do prokreacji? Psychicznie? Fizycznie? Ta wypowiedź jest dla mnie kompletnie niezrozumiała.

Cytat:
Jacob upolował dla nas potężnego zająca,

Potężny bywa wilk, albo niedźwiedź, ale nie zając. Chyba, że wpadł do beczki z odpadami radioaktywnymi...

Cytat:
Charlie zawsze bał się nawet myszki.

Un. Zawsze bał się myszy? Czy bał się gryzoni, nawet myszy? Czy może bał się zawsze, nawet myszy?

Cytat:
Jacob nadal trwał w posągowej pozie.

Przymiotnik posągowy oznacza, piękny jak posąg, lub dumny, ewentualnie wyniosły.


No było trochę zgrzytów, a szkoda, bo psuje to cały efekt.
Aha. I nie wiem jak większość czytelników, ale scena erotyczna sprawiła, że spadły mi kapcie. Może coś mnie ominęło, ale od kiedy kobieta miewa orgazm PODCZAS PIERWSZEGO RAZU?! I jak już się trzymasz kanonu Belli, to całe zajście było kompletnie nieBellowate i nieJakobowate. I to całe wyjaśnienie Inge "No co, powiesz że tam jakaś czarownica dała ci grzybki i się dziabnęłaś z kolesiem, nie. Proste, masz wytłumaczenie, czemu zdradziłaś swojego chłopaka. " Sorry, ale to była masakra xD.


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Qki dnia Czw 22:01, 10 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Pernix
Moderator



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 208 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera

PostWysłany: Pią 10:09, 11 Cze 2010 Powrót do góry

Prawdziwa,
Nie spodziewałam się Ciebie wcale, a wcale. :) Nie dlatego, że jesteś wielbicielką Edwarda, ale dlatego, że z reguły już mało kto czyta teksty skończone. Jest kilka, które mają takie szczęście, a reszta leży w odłogach Biblioteki. Mam jednak wrażenie, po tym co napisałaś, że czytałaś to opowiadanie, jeszcze jak nie było zakończone. Cieszę się wobec tego, że się odezwałaś i zostawiłaś po sobie ślad. Cieszę się, że zmieniłaś troszkę zdanie o ff niedotyczących bezpośrednio Edwarda właśnie dzięki temu opowiadaniu. Mam nadzieję, że jeszcze niejedno przeczytasz.

Qki,
Dziękuję za komentarz. Chyba jednak przydała mi się jakaś krytyka na koniec, bo generalnie dostaję samą słodycz w odpowiedziach, co jest niezmiernie miłe, ale świadomość, że nie jest jednak idealnie sprowadza mnie na ziemię.
Już w tych odpowiedziach na koniec mówiłam, że zdaję sobie sprawę z tego, że opowiadanie jest niedopracowane. I celowo go nie udoskonalam. Po pierwsze dlatego, że będzie stanowić podwaliny do mojego autorskiego tworu, po drugie dlatego, że mam wrażenie - stanowi doskonały dowód na to, że każdy musi się rozpisać. Co prawda nic nie mówiłaś o tym, że stylowo mi się poprawiło, ale sama to czuję i wiele innych osób tak mówiło. A teraz do rzeczy.

Cytat:
Jednak faktem jest, jak ktoś już zaznaczył, że otarłaś się niebezpiecznie o Mary Sue. Bella, mimo, że nie była do końca Bellą, pozostała sobą i przejście od jednego obiektu uczuć do drugiego było całkiem płynne. Trochę nie podobało mi się jej rozumowanie, często nielogiczne i było go stanowczo za dużo w stosunku do opisów emocji. Przez to, twój fik stał się trochę jałowy, a każda postać zlewała się z resztą. Nie było wyraźnego charakteru postaci w ich wypowiedziach i tak, to co mówiła Bella, równie dobrze mogło by być użyte przez każdego bohatera.


Nic w krytyce nie boli mnie tak bardzo (i przypuszczam każdego autora), jak nazwanie bohaterki Mary Sue, a opowiadania blogaskowym. Są to skojarzenia pejoratywne i od razu skreślające dane twory - moim zdaniem.
Chciałabym wiedzieć, dlaczego otarłam się o Marysię, bo ja, szczerze mówiąc, nie widzę jej wcale w mojej Belli. Nie sądzę też, by jej kwestie mógł wypowiadać każdy. To takie słowa rzucane na wiatr, mam wrażenie. Wiem, że Twoje odczucia i nie zamierzam z nimi polemizować, po prostu, akceptuję, tak jak powinnam, fakt, że się nie podobało, ale jednak tak ostrą krytykę warto poprzeć przykładami. To samo tyczy się zlewanie ze sobą postaci. Co do rozumowania mojej Belli - faktycznie musiałabym się temu przyjerzeć, możesz mieć rację. Cały ff pisałam na przestrzeni roku, popełniając największy błąd - rzadko zaglądałam do wcześniejszych części, tak aby tok rozumowania postaci był taki sam. Postać po prostu ewoluowała wraz ze mną. I chciałabym, aby tak zostało. Lykaina to moje pierwsze opowiadanie, nie jest wolne od błędów, ale w tym jego urok. Urok pierwszego, niedoskonałego, ale też nieporzuconego dziecka. Wink


Cytat:
Cytat:
Musiałam zmienić je niczym wąż, który, kiedy stawał się za duży, opuszczał swą zewnętrzną powłokę.

Zamiast tego dziwnego tworu, po prostu:
Musiałam zmienić je niczym waż, który opuszczał swą zewnętrzna powłokę, kiedy była za duża.


Masz rację. To poprawię. Mam świadomość tego, że niektóre porównania są dziwaczne. W trakcie pisania chciałam, żeby były w miarę oryginalne, obrazowe. Czasem mnie ponosiło, czasem bety powstrzmały zapędy. Tu musiałam nie ulec ich sugestiom i zostawiłam składniowo niepoprawnego potworka. Wink
Co do błędów składniowych. Jeśli takie rzeczywiście dostrzegłaś, to musiał być niewielkie, bo miałam dwie dobre bety i poprawiałam błędy, jeśli ktoś dostrzegł po opublikowaniu. Teraz będzie to trochę trudne, ale nie wkleiłam jeszcze na chomika całości, więc zanim dodam dziesiąty rozdział, dokładnie przeczytam resztę. Wersja pdf będzie zatem tą najbardziej poprawną. :)


Cytat:
Cytat:
Przecież wiesz, że lubię cię i cenię. Emocjonalnie czuję się przywiązana.

Że jak? Do kogo, lub czego? No tak, to się wyjaśnia w kolejnym zdaniu, ale powinnaś sprecyzować. Z resztą, tak nie mówią do siebie nastolatkowie. Młodzi ludzie używają innego słownictwa.

Myślę, że nie jest potrzebne doprecyzowanie. Cała wypowiedź tyczy się interlokutora. Jest to widoczne w zdaniu poprzedzającym, jak i w kolejnym - jak piszesz.
A co do mowy nastolatków - nie zgodzę się. Już na samym tym forum jest mnóstwo nastolatek, które piszą bardzo elokwentnie i dojrzale, więc dlaczego niby mają tak nie mówić młodzi ludzie? Nie widzę powodu, by dostosowywać mowę bohaterów do przeciętnego języka danej grupy wiekowej, bo przeciętność nie zawsze jest dobra.

Cytat:
Cytat:
Jakie, nie myślałeś, żeby sprawić sobie takiego brzdąca. Chyba się nadajesz do prokreacji


OMG, Co to znaczy nadawać się do prokreacji? Psychicznie? Fizycznie? Ta wypowiedź jest dla mnie kompletnie niezrozumiała.

Raczej psychicznie. Embry obserwował Jacoba z małym i takie wysnuł wnioski, a że powiedział to w taki sposób, świadczy o jego niedojrzałości. Do fizycznej prokreacji zdaje się, że są zdolni osobnicy płci męskiej nawet w podstawówce, jak wieść ze świata niesie. Można chyba sens samemu odgadnąć.

Już nie będę cytować, ale można trafić na potężnego zająca, potężnego w stosunku do reszty populacji. Giganty rosną wśród wielu gatunków. To przykład: [link widoczny dla zalogowanych]
Nie sugeruję, że akurat takiego giganta skonsumowali, a tylko tłumaczę sens użycia takiego określenia.

Tak, Charlie bał się myszy. Sens pierwszy. To, że bał się innych gryzoni jest, z tego co pamiętam, powiedziane w innym zdaniu. Tu chodzi o to, że nawet mała mysz mogła go przestraszyć.

a propos posągowości, za PWN-em:
Cytat:
posągowy
1. «piękny, doskonały i majestatyczny»
2. «nieruchomy i niewyrażający żadnych uczuć»
• posągowo • posągowość

Drugie znaczenie pasuje jak ulał.

Cytat:
Aha. I nie wiem jak większość czytelników, ale scena erotyczna sprawiła, że spadły mi kapcie. Może coś mnie ominęło, ale od kiedy kobieta miewa orgazm PODCZAS PIERWSZEGO RAZU?! I jak już się trzymasz kanonu Belli, to całe zajście było kompletnie nieBellowate i nieJakobowate. I to całe wyjaśnienie Inge "No co, powiesz że tam jakaś czarownica dała ci grzybki i się dziabnęłaś z kolesiem, nie. Proste, masz wytłumaczenie, czemu zdradziłaś swojego chłopaka. " Sorry, ale to była masakra xD.

Pierwszy seks też może być przyjemny, a nawet zakończony orgazmem. Nie będę Ci tłumaczyła, że są różne rodzaje błony dziewczej, różnie uwrażliwione narządy płciowe - może boleć, a można nie poczuć wcale bólu za pierwszym razem. Druga rzecz, że dar Lykainy sprawił, że nieco się Bella zmieniła, to również mogło mieć wpływ.
Nigdy nie pisałam, że tworzę w kanonie. Historia odrywa się od kanonu w pewnym momencie. Bella nie jest tą samą Bellą, więc nie musi być Bellowata. Jacob też mam wrażenie jest odważniejszy, przynajmniej chciałam, żeby taki był.
Jeśli idzie o wytłumaczenie Lykainy - to już moja decyzja fabularna. Możesz się z niej śmiać, może Ci się nie podobać, ale taka już jest. :)

Dziękuję za ten komentarz. Mam nadzieję, że po części zrozumiałaś moje decyzje.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Pernix dnia Pią 10:10, 11 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Viv
Dobry wampir



Dołączył: 27 Sie 2009
Posty: 1120
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 103 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z 44 wysp

PostWysłany: Pią 12:46, 11 Cze 2010 Powrót do góry

Miałam bardzo długą przerwę w czytaniu Lykainy. W sumie to ty sama mi o niej przypomniałaś, bo pewnie jeszcze długo bym do niej wróciła.
Ogólnie to cieszę się z tej przerwy. Zaczynając czytać twoje opowiadanie, dość już dawno temu, jakoś latem, byłam całym sercem Edwardomaniaczka. Nie lubiłam Jacoba, sfory. Przeczytałam parę rozdziałów, bo sama historia mnie zaciekawiła, tylko nie podobało mi się, w jakim kierunku zmierza. Bella jako wilczyca, w dodatku z Jacobem, nie byłam tym zachwycona. Przyznaję, że odpuściłam sobie dalsze czytanie.
I bardzo dobrze, bo w tej chwili jak już mnie cały szał maniakalno-sagowy opuścił pochłonęłam dalszą część Lykainy. Z całkiem innym, trzeźwym podejściem, twoja historia wydała mi się zupełnie inna niż kilka miesięcy temu.
Choć w dalszym ciągu nie przepadam za indianinem, jakiś wielki zachwyt nad Edwardem też mi minął, uważam, że twoja Bella podjęła całkiem słuszną decyzję. Wybrała mniejsze zło, osobę, z która mogła stworzyć rodzinę, mieć dzieci, żyć bez ukrywania się i bez wielkiej tajemnicy i wiecznej ucieczki.
Właściwie czytając ostatni rozdział nie byłam do końca pewna jak chcesz go zakończyć. Niby kiełkowała mi myśl, że jednak będzie z Jacobem, bo że z Edwardem na pewno nie, to miałam wrażenie, że może jednak nie wybierze żadnego z nich. Ta ich ostatnia noc, była taka dziwna, że zwątpiłam w jej uczucia. A że była w ciąży to mi nawet na myśl nie przyszło. Gdzieś mi to umknęło, dlatego byłam zaskoczona końcówką, kiedy mu to powiedziała.
Natomiast pożegnanie z Edwardem, było bardzo smutne, mimo wszystko. Wampiry tak mocno kochają, że nie mogłam sobie nawet wyobrazić, co on musiał czuć. Ale jak zwykle pan idealny dał ciała i poddał się bez walki. Zabrał rodzinę i zniknął. Ach, nawet mi się łezka w oku zakręciła, bo jednak bardziej go lubię. Nie było go dużo w twojej historii, więc nawet jakoś to przełknęłam. Po raz pierwszy chyba spodobało mi się, że wybrała Jacoba. Od początku było to ich przeznaczeniem, on tak o nią walczył, nie poddawał się i w końcu mu się udało.
Podsumowując, sama jestem zaskoczona, że tak bardzo Lykaina mi się spodobała. Po pamiętnym pierwszym wrażeniu nie sądziłam, że tak się stanie.
Ty udoskonaliłaś swój warsztat pisarski a ja dojrzałam do tego, że Bella nie koniecznie jest skazana na życie z wampirami.
Bardzo ci dziękuje, że przypomniałaś mi o swoim ff, dziękuję za mile spędzony czas podczas czytania i gratuluję tak wspaniałego zakończenia.
Chętnie zajrzę do twojego następnego dzieła.
Pozdrawiam.


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Qki
Nowonarodzony



Dołączył: 31 Maj 2010
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 14:20, 11 Cze 2010 Powrót do góry

Spoko, to twoje opo. Ja tylko piszę jakie są moje wrażenia. Z tym posągowym to faktycznie mój błąd, po prostu nie znałam innego znaczenia i dlatego zabrzmiało to dziwnie.

Jeżeli chodzi o zlewanie się postaci, to musiałabym przytoczyć ci wszystkie wypowiedzi, a nie koniecznie ty takie wrażenie odniesiesz. Gdy wyobrażasz sobie, że ktoś to wypowiada, nie ma problemu. Zauważyłam jednak, że narracja jest pisana w takim samym stylu (a jest to myślenie Belli), co innych postaci. Powinno mieć odrębny charakter od innych wypowiedzi. Czytając, nie powinnam mieć wątpliwości, kto wypowiadał daną kwestię. A tak, bardzo często nie wiedziałam, czy to myślenie Belli, czy jej wypowiedź, czy Jakoba, czy jeszcze kogoś. To, co człowiek sobie myśli, nie koniecznie musi mówić na głos słowo w słowo. Trochę rozmyłaś tą granicę, stąd moje wrażenie zlewania się.

Nie powiedziałam, że twoja Bella była MS, tylko że niewiele brakowało.
Mary Sue to przekleństwo wszystkich autorów, ba! Nawet samej Mayer. Nasz piękny łabądek, też zajeżdża MS i to nawet bardzo. U ciebie przejawiało się to poprzez misję, otrzymaną przez Lykaine, pełne dramatyzmu zawirowania miłosne, czyli wielokąta Edward, Jakob, Mike i Bella ciąg dalszy. Nie wiem jak wy, ale ja nadal nie rozumiem tego, że skoro Mayer zapewniła wszystkich, że Bella jest zwyczajną dziewczyną (nie mówiąc już o jej przeciętnej przeciętności...), to jakim cudem wszyscy w koło zakochują się w niej >_>?! Ponadto, ciąża i poronienie, trochę jak z telenoweli. No i Bella staje się piękną wilczycą o wielkiej mocy, oczywiście jest potężniejsza od Jakoba, a jak. Tyle z MS. Wiesz, nie da się całkowicie uniknąć pewnych powiązań z MS, bo to przestało by być ciekawe, jakby się pisało o szarych myszach, którym nic ciekawego się nie przytrafiać. Trzeba umieć wypośrodkować i zaciekawić czymś innym niż "wybraniec losu". :)


Sex... hmm. Dalej nie wierzę. Kwadratowy Wiem już trochę na ten temat. Nie chciałabym tutaj zbytnio się odsłaniać, ale znam wiele opinii z pierwszej ręki, naukowych i z własnego doświadczenia. Nie ma opcji. Pierwszy raz, dla młodych, niedoświadczonych, nawet pod wpływem... czegoś, nie wygląda tak doskonale. To zbyt nierealne jak dla mnie i jest bliżej MS niż do planety Ziemia xD.


Najważniejsze, że przyjemnie się czytało i ogólne wrażenie jest dobre. Jak będziesz pisać coś nowego, nie omieszkam zajrzeć Wink.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Qki dnia Pią 14:28, 11 Cze 2010, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
capricorn
Człowiek



Dołączył: 17 Wrz 2009
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pią 20:53, 11 Cze 2010 Powrót do góry

Pernix, dziękuję Ci bardzo.
Lykania na prawdę mi się podoba. Miałaś genialny pomysł ze strażniczką, Bella jako wilczycą, cała tajemnica z Lykanią..
Podobały mi się odczucia, a przede wszystkim przeżycia i losy bohaterów. Większości z nas wydaję się, że Bella musi być z Edwardem, a tu pięknie pokazałaś, że nie musi.
Mogę dodać, że po przeczytaniu Twojego dzieła mam kilka spraw do przemyślenia i za to jeszcze raz dziękuję.
A no i nie masz racji jeżeli o mnie chodzi, ponieważ ja lubię czytać FF z biblioteki ponieważ mam pewność, że są skończone i nikt w połowie np. tłumaczenie się nie wycofa. Wink

Pozdrawiam serdecznie. :)


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
dotviline
Wilkołak



Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 161
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Śro 11:41, 16 Cze 2010 Powrót do góry

Hey!
Jestem zła, możesz mnie zlinczować...
Pernix, Promyczku mój! Przeczytałam ten ostatni rozdział już dawno, ale nie miałam weny, by napisać komentarz.
Chociaż nie jestem pewna - czy to był brak weny, czy po prostu niepewność, co Ci napisać...
Bo choć z bólem serca, muszę powiedzieć, że nie trafiło do mnie to zakończenie...
Ale może powiem Ci najpierw, co mnie urzekło w "Lykainie"...
Po pierwsze - twój styl. Jasny, przyjemny w odbiorze, prosty i logiczny. Bez zbędnych wynurzeń. Bez chorego patosu. Bez słodkości i przesłodzenia. Świetnie mi się czytało, nawet jeśli treść nie w każdym momencie była ciekawa.
Po drugie - fabuła. Pomysł innowacyjny, ciekawy i dobry do rozbudowania... Kilka ciekawie przeplatanych wątków i akcja pisana w wartki sposób. Mnie wciągnęło, myślę, że innych też. I brak kanonu - bardzo duży plus, bo to już się tak przejadło, że aż się tego znieść nie da! Wink No dobra, ja jestem antyfanką kanonu. I tyle. ;p
Po trzecie - akcja. Nie pozwoliłaś mi się nudzić Promyczku. Tyle zwrotów akcji, nagłych i niespodziewanych? Dla mnie bomba. Zachwyciła mnie nieprzewidywalność tego opowiadania. Nie wiedziałam, czego spodziewać się w następnym rozdziale, mimo że czytałam kilka pod rząd...
Po czwarte - bohaterowie. Podobało mi się, że nie mamy do czynienia z słodziutką, zagubioną Bellą, którą zawsze trzeba ratować, bo choć dziewucha była zagubiona, to nie w sposób - "hej, gdzie mój książę z bajki, który mnie uratuje?"... Poza tym Jacob - jeden z moich ulubionych bohaterów sagi. Bardzo ciekawie go opisałaś. Nie wiem, co on takiego w sobie ma, ale go lubię. Za Jaspera, mogę Cię nawet na rękach nosić. Kocham go i tyle. Edwarda z każdą chwilą nie lubię coraz bardziej - takie ciepłe kluchy... Zrobiłby dla niej wszystko, ale nic wbrew jej woli. Chore... Mała rólka Esme też była ciekawa. Ogólnie rzecz biorąc masz zdolności Pernix. Dobrze Ci wychodzi kreowanie postaci, ot co! :D

A teraz przejdę do samego rozdziału. Na początku byłam pełna dobrych myśli. Rozstanie z Jacobem, wizyta u Cullenów, powrót do domu, do Charliego... Nawet rozmowa z Edwardem. Ogólnie wszystko zapowiadało się w porządku. Zanim doszłam do fragmentu "2 lata później". Nie chodzi o to, że późniejsze wydarzenia są złe. Po prostu miałam nadzieję, że Bella nie będzie ani z Edwardem, ani z Jacobem, bo w moim mniemaniu nie zasługuje na żadnego z nich. Takie moje odczucie i tyle. Przez całe opowiadanie miotała się pomiędzy pożądaniem, a miłością i widać było, że przeważa w niej to drugie, dlatego po prostu aż mnie nerwica strzeliła kiedy doszłam do końcówki. Nie, nie, nie. Bella powinna być sama i gryźć się ze stratą dziecka do końca świata!
Mam złe nastawienie, wiem, ale nic nie poradzę, że za bardzo lubię Jake'a.

W każdym razie te fragmenty spodobały mi się najbardziej:
Cytat:
- Co to za zimne łapska? Bella, to ty?
- Ja, tato – zaśmiałam się. Skąd wiedziałeś?
- Tylko ty w naszej rodzinie masz takie lodowate ręce. Chodź, uściskam cię! - dodał, wstając z rozpostartymi ramionami. - Mówiłaś, że nie przyjedziesz na święta. Staremu ojcu nie robi się takich niespodzianek. Mogę zejść na zawał.
- Złego diabli nie biorą! - zripostowałam.


Cytat:
Dostałam e-mail od Alice. Strasznie żałowała, że nie mogłyśmy pożegnać się osobiście. Napisała, że wysyła wiadomość w sekrecie przed Edwardem, który prosił o niekontaktowanie się ze mną. Przesłała pozdrowienia od Jaspera, Rosalie, która cieszyła się z mojego wyboru i życzyła mi szczęścia, Emmetta oraz doktora i Esme.


Moje ulubione fragmenty rozdziału, który ogólnie jest świetny, choć końcówka mnie zawiodła. Ale co ja poradzę Promyczku? Nie jestem fanką połączenia Jacoba i Belli, według mnie do siebie nie pasują... Chociaż... sama nie wiem.
Czytałam teraz kolejny raz końcówkę i zaczyna mi się podobać.

Najlepiej mnie nie słuchaj, bo po prostu głupoty gadam. Całe opowiadanie jest świetne. "Bo Łobuz musi mieć swoją Łobuzicę." :)

Dziękuję, że pamiętałaś o mnie w podziękowaniach, choć ni choroby nie było za co dziękować, nie zasłużyłam!
Pozdrawiam Cię Promyczku.
ciao,
Twoja Kropeczka :*


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
thingrodiel
Dobry wampir



Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 1088
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 148 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod łóżka

PostWysłany: Nie 18:20, 29 Sie 2010 Powrót do góry

Zanim zacznę - tę piosenkę, którą zacytowałaś (rozpoznałam od razu i zaczęłam w myślach śpiewać), znam w wykonaniu Michaela Buble. Dla mnie to zawsze będzie śpiewał męski głos, choć w wersji Niny (to chyba jest oryginalne wykonanie, Michaś Bubel z pewnością coverował) też jest świetna. Jednakowoż nie odpuszczę sobie - posłuchaj tego w wersji Michaela: http://www.youtube.com/watch?v=u5sEYVyPJ98
Mniam...

No dobrze, przejdźmy do konkretów. Tak więc Lykaina się skończyła i jest mi z tego powodu smutno. Lubiłam to opowiadadnie, nawet jeśli się ciut zmieniało z każdym rozdziałem. Najpierw było bajkowe, potem coraz poważniejsze, coraz bardziej rozbudowane. I pełno Jacoba i wilków. Tak, thiny takie rzeczy lubią, więc nawet jeśli to opowiadanie nie jest doskonałe, to mam to gdzieś. Jestem zaślepiona i proszę mnie nie namawiać na obiektywizm. Są chwile, kiedy przestaję rozumieć to słowo.

No i co? Lubię ten tekst. Końcówka mi się podobała, choć mam też zastrzeżenia, bo bywało za słodko. Opowieść o ciąży kapkę mi sknociła świetny moment z piosenką (patrz wyżej) i świątecznym, bardzo intymnym nastrojem, który udało ci się stworzyć. Ładnie. Ale ja wolę, by nie każdy seks kończył się ciążą, nawet jeśli tylko w literaturze. Mogę ci powiedzieć nawet dlaczego. Onego czasu thin była na anglojęzycznym forum gdzie laski pisały fanfiction o pewnym aktorze (nie powiem ci, którym, bo to nieistotne). Dwa motywy pojawiały się z regularnością godną owych słynnych szwajcarskich zegarków. Jednym z nich była ceremonia wręczania Oscarów (zgadnij, kto wygrywał), drugim... poronienie i wielkie nieszczęście, rozpad związku, ale potem wszystko się kończyło happy endem i para miała jeszcze duuuużo dzieci (autorki na szczęście hamowały najczęściej w okolicy czwórki, choć nie zawsze). I teraz miałam taką powtórkę z rozrywki. Ech, a tak się to pięknie zaczęło. Było naprawdę ładnie, intymnie, ciepło i nastrojowo. No ale to nie moja opowieść i nie twoja wina, że mam traumę (poniekąd na własne życzenie). Więc nie mogę się aż tak czepiać.

Niemniej końcówka mi się podobała. I widzę, że szykuje się Lykos. Dobrze, dobrze. Przeczytamy i będziemy się radować. Ogólnie bardzo mi się podobało i nawet jeśli ciut marudzę przy tej całej nieszczęśliwej historii, to tylko dlatego, że... no, już się tłumaczyłam.

Ale teraz czeka cię niestety ta naprawdę niedobra część...
Perniś...
Utłukę...
Muszę cię trochę pokopać za Charliego. Nie dlatego, że to jest taka trochę "moja" postać, z którą wyprawiam różne dziwactwa i na którą ostatnio jestem bardzo wyczulona, ale po prostu jedno mnie ugryzło w dupsko, a to bardzo boli. Wygląda na to, że nie do końca miałaś pomysł, co zrobić, kiedy Bella i Charlie wreszcie się spotkają. Tak więc ta scena jest jakby... kompletnie bez uczuć. A przecież Charlie właśnie odzyskał córkę, która wg wszelkiego prawdopodobieństwa była martwa. Gdzie kompletny szok? Gdzie jakaś... ja wiem? Niekontrolowana radość? Gdzie naturalny odruch, by przytulić ukochane dziecko? I to tak mocno, że groziłoby Belli uduszenie?
A przede wszystkim coś, za co mam ochotę kopnąć cię w tyłek. U Meyer Charlie wiecznie żłopał tylko piwo i oglądał baseball. U ciebie robi to zaraz po poniekąd wzruszającym momencie, w którym wszystko przestaje się liczyć, bo najważniejsze jest to, że Charlie odzyskał, jak to ujęłaś w jego wypowiedzi, "najważniejszą osobę w swoim życiu". Wygląda to tak, jakby Bella jak zwykle wróciła ze szkoły, więc przeszedł nad tym to porządku dziennego i zaczął się niecierpliwić, bo chce... oglądać mecz. Mecz? Mecz?! MECZ?!?!?! W takim momencie? PERNIX!!!
Kilka potknięć zauważyłam, ale naprawdę... nie chce mi się przeglądać tekstu jeszcze raz. Za dobrze mi po nim, by się tak świńsko czepiać. Tylko takie coś zapamiętalam na pewno:
Cytat:
Usiadłam na bujanej ławce

Ławka w pokoju? To chyba ogrodowy mebel?
I to (bo łatwo było znaleźć):
Cytat:
Chciałbym zobaczyć Twoją minę. Wink

Chyba trzeba by było wyłączyć przy przesyłaniu wiadomości BBCode, żeby nie zrobiła się emotka tylko normalny zapis, wiesz, taki:
Kod:
;-)

Nawet w książkach w e-mailach emotki są pisane, nie buźkowe.

To tyle. Weny na Lykosa, słońce! I zauważ, że nie ma tutaj emotek. Ha!

Edycja: No, prawie żadnych - ta jedna, TWOJA, jest.


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez thingrodiel dnia Nie 18:22, 29 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Pernix
Moderator



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 208 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera

PostWysłany: Nie 19:27, 29 Sie 2010 Powrót do góry

Thin, aż muszę odpowiedzieć Tobie sofort.
Potem w edicie odniosę się też do innych wypowiedzi, ale chcę od razu odpisać na wątpliwości, zawód Twój, thin, w sprawie Charlie'ego. Jak czytałam tę część komentarza, myślałam: no ale jak to, na pewno było przytulenie. Potem jednak wróciłam do lektury i faktycznie, nie było. Przyznaję, że w tym nawaliłam, chyba mi się spieszyło do wyjaśnienia sprawy z Edziem, bo to było istotne fabularnie, natomiast sam Charles miał drugorzędną rolę.

Z tą ciążą... no cóż, ja nie czytywałam takich fanficków, więc nie mogłam wiedzieć, że to tak popularny motyw. Być może to się wydaje naciągane: jeden raz i od razu dziecko, ale zdarza się. Mogę jedynie powiedzieć, mój błąd, że jestem aż tak mało oryginalna, ale, uwierz, gdybym wiedziała o tej tendencji w ff, pewnie starałabym się jakoś inaczej ująć ten motyw.


Aaaa, ławka stoi na werandzie, napisałam wcześniej, że wyszła z domu, więc już nie tłumaczyłam każdego detalu, jak Amerykanki.
Niesamowicie ucieszył mnie Twój komentarz, dziękuję za szczerość. Wiem, że Lykaina najwyższych lotów nie jest, ale chyba nieźle się udała, jak na pierwsze, dłuższe opko. Lykos też nie będzie jakiś oszałamiający, ale weny sporo jest i pomysłów na niego, więc mam nadzieję, że się spodoba - Tobie i wszystkim innym, wiernym czytelnikom Lykainy.

Aaa, obiecuję, że Bella i Jacob nie będą płodzić dzieci jak króliki, ale LaPush zapełni się nową generacją.

Cieszę się mnie odwiedziłaś. Dostałam piękne komentarze na koniec. Udało mi się jeszcze przed komentarzową recesją, ale bardzo czekałam na moje bety. Bardzo dziękuję.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Pernix dnia Nie 21:25, 29 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Bloody Night
Człowiek



Dołączył: 23 Paź 2010
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 12:08, 23 Paź 2010 Powrót do góry

Moja Droga Pernix.
Już wcześniej zaczęłam czytać twoje opowiadanie jeszcze zanim się zarejestrowałam na tym forum.Opowiadanie jest superowskie.Fajny język ale to już ci kiedyś mówiłam.Twoje opowiadania są warte czytanie i zawsze posiadają w sobie mądrość.Czytając ten FF każdy czytelnik na pewno czuł ten dreszczyk emocji i z niecierpliwością czytał kolejne słowa nie mogąc się doczekać tego co za chwilę się zdarzy.Przynajmniej tak było w moim wypadku.Czytając ostatni rozdział miałam takie mieszane uczycia które zmieniały się przy każdym zdaniu.

Popłakałam się przy tym fragmencie "Wiesz, nigdy nie czułam potrzeby do modlitwy, ale wtedy modliłam się cały czas. Prosiłam Boga, żeby uratował moją małą kruszynkę. Niestety nie pomógł. "

Natomiast przy tym to miałam ochotę przywalić temu Jacobowi "- I co teraz przychodzisz z tym do mnie? Jak mogłaś... Dlaczego mi nie powiedziałaś? To było też moje dziecko, miałem prawo wiedzieć. - Wstał energicznie z łóżka, strącając tym samym moją rękę z jego ramienia.
- Wiem, że źle zrobiłam, ale wtedy nie potrafiłam inaczej.
- Nie ufałaś mi, nie mogę teraz być z tobą. Muszę to wszystko przemyśleć – wyrzucił siebie na jednym wydechu. Widziałam, że w środku się gotuje. Jego mięśnie były napięte, oczy wyrażały obłęd. Odwrócił się do mnie i po chwili wyskoczył przez okno."

A przy tym to skakałam po pokoju, oczywiście z radości "Powinnaś, ale czasu nie cofniemy. Dziękuję ci za szczerość, na nią nigdy nie jest za późno. Jeśli nadal chcesz być moją dziewczyną, to będzie to spełnienie wszystkich moich marzeń. "

No więc znasz moje uczucia co do twojego opowiadania więcej nie będę się rozpisywała no bo po co???
Pozdrawiam serdecznie i życzę pomysłów i weny na kolejne opowiadania twojego autorstwa.
____________________________________________________________
Rosalie rzuciła mu gniewne spojrzenie, a Alice wywróciła oczami.
- Obrażasz mnie swoim brakiem zaufania, Bello. Nie mów mi, że naprawdę tak się boisz?
- Jeśli nie było realnego zagrożenia - zaprotestowałam - to czemu Edward zaciągnął mnie aż na Florydę?
- Jeszcze nie zauważyłaś, że nasz braciszek często trochę przesadza?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mg50
Nowonarodzony



Dołączył: 01 Mar 2010
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 17:12, 07 Lis 2010 Powrót do góry

Muszę przyznać, że to pierwszy Fanfik, w którym Bella jest na końcu z Jakem. Nie powiem był bardzo interesujący i ciekawy. Podobał mi się wątek z Niemcami:) Po dłuższej kontenplacji stwierdzam, że właściwie tylko tak można byłoby go skończyć.
Pod koniec czytania miałam łzy w oczach. Nieważne czy smutne czy szczęśliwe zakończenie, jak mi się jakaś historia podoba to zawsze ryczę T_T
Strasznie mi żal Edwarda. A właśnie, w którymś rozdziale Edward płacze. Wampiry chyba nie mogą, prawda?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Pernix
Moderator



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 208 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera

PostWysłany: Pon 12:00, 08 Lis 2010 Powrót do góry

Cieszę się, że się wzruszyłaś, mg50!
To miłe, że moja historia wywołała takie reakcje. Edward z tego, co pamiętam nie płakał, na pewno nie w ostatnim rozdziale.
A teraz zapraszam Cię na kontynuację tej historii. Na razie na forum są dwa rozdziały Lykosa: http://www.twilightseries.fora.pl/b-kacik-pisarza-b,47/lykos-nz-22-10-cz-1,7595.html

Bloody Night, do Ciebie kieruję te same słowa, al Ty przecież już wiesz, bo czytasz Lykosa. Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Pernix dnia Pon 12:02, 08 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
pampa
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lut 2010
Posty: 1916
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 57 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 17:50, 08 Lis 2010 Powrót do góry

jestem na świeżo po wchłonięciu całego tekstu naraz Wink

bardzo mi się spodobała historia którą wymyśliłaś. To pokazanie Belli jako wilczycy, jako partnerki Jacoba, opowiadanie o Strażnikach lasu
fajnie poprowadzona akcja, stopniowane napięcie
trochę co prawda dużo opisów, ale to nie przytyk - jak wiesz, ja nie lubię opisów. Ale jak to zawsze w Twoich opowiadaniach bywa - zupełnie mi nie przeszkadzają Wink

więcej pisać nie trzeba, bo wszystkie pochwały już zostały wcześniej napisane a i ja raczej treściwa jestem Wink

przenoszę się więc do Lykosa


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Izzy BELLA
Człowiek



Dołączył: 12 Mar 2010
Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: okolice Bydgoszczy

PostWysłany: Czw 18:49, 09 Gru 2010 Powrót do góry

Witaj Pernix.
Kilka dni temu jak po nitce do kłębka trafiłam tu, do Ciebie wprost od Variety. Po którymś z Twoich komentarzy, w których napomknęłaś o swoim ff stwierdziłam: „Ja muszę to przeczytać”. Na forum trafiłam najpierw do Lykosa, a stamtąd już prościutko tutaj.
I nie żałuję. Ani przez chwilę nie żałowałam. Lykaina zafascynowała mnie od pierwszego zdania. Na kilka dni wsiąknęłam w ten świat. Przeczytanie całości zajęło mi tak dużo czasu, bo nie odpuściłam sobie żadnego komentarza. Po lekturze niektórych utwierdziłam się w przekonaniu, że jestem czytelnikiem mało wybrednym i właściwie moje opinia nic nie znaczy. Ale napiszę i uprzedzam, że będę słodzić strasznie. Bo dla mnie w ogóle nie ma znaczenia, czy w tekście pojawi się jakaś literówka, czy przecinek może jest postawiony nie w tym miejscu co powinien (sama z interpunkcją jestem raczej na bakier, więc potrafię zrozumieć, że nie zawsze da się wszystko zrobić idealnie :D )
Tak się rozpisałam, a nic konstruktywnego jeszcze z tego nie wynika. Teraz będzie więc coś o tekście.
Stworzyłaś w tych 10-ciu rozdziałach niezwykły świat fantazji. Rozpoczęło się bardzo tajemniczo, a ja lubię tajemnice, więc bez najmniejszego wahania czytałam dalej. I coraz bardziej mi się podobało. Nie napiszę co mi się podobało najbardziej w każdym z rozdziałów, bo trudno mi to teraz ogarnąć, a notatek w czasie czytania niestety nie robiłam. Mogę jednak powiedzieć, że w całości najbardziej chyba przypadło mi do gustu to jak opisałaś relacje Bella-Jacob. Jacoba pokochałam stosunkowo niedawno (3-4 miesiące temu na pewnym blogu ;P) i tutaj też od samego początku stałam po jego stronie. Dlatego właśnie tak podobało mi się zakończenie. I może właśnie na temat ostatniego rozdziału napiszę ciut więcej. Bardzo podobał mi się pomysł z ciążą Belli. Ja o tej ciąży myślałam już trochę wcześniej – nie wiem czy już kiedy byli w Niemczech, ale na pewno kiedy Embry wspominał o prokreacji ;P. Sprytnie uknułaś sposób w jaki czytelnik poznaje tę historię. Od momentu kiedy Lykaina wspomniała o „ziarnie” czekałam na informację o ciąży, a później byłam przekonana, że Bella ją usunęła. Kiedy Bella wyjawiała prawdę miałam łzy w oczach i nie był to pierwszy ani ostatni raz kiedy się wzruszyłam czytając „Lykainę”. Masz niezwykły talent, skoro wprowadzasz czytelnika w taki stan, w którym myśli, że już wszystko wie, a potem się okazuje, że jednak wszystko jest zupełnie inaczej. Sam finał też bardzo mi się podobał. Taki happy end w hollywoodzkim stylu. I nie uważam tego za wadę. Ucieszyłam się, że Jacob będzie szczęśliwy, bo naprawdę zasłużył sobie na szczęście. Niezależnie od tego jaka jest Bella - może i nie zasłużyła na takiego faceta, może jest egoistką, ale Jacob JĄ właśnie pokochał i o nią walczył. A walczył pięknie.
Podsumowując moją niezwykle chaotyczną wypowiedź:
1. Zakończenie idealne – innego sobie nie wyobrażałam, choć nie mam kompletnie nic przeciwko Edwardowi.
2. W pięknym stylu, pięknymi słowami stworzyłaś cudowny świat. Całe opowiadanie czytało się lekko i przyjemnie. Nie mogłam nasycić się tą historią, ciągle było mi mało (toteż zaletą było to, że opowiadanie znalazło się już w Bibliotece – ja bardzo lubię opowiadania zakończone i nie pozwalam im leżeć odłogiem na półce (o ile znajduję chwilę czasu na czytanie)).
3. Wielokrotnie już zostało podkreślone, że jesteś Mistrzynią Opisów, ale i dialogi są moim skromnym zdaniem na wysokim poziomie.
4. Nie widzę żadnych wad w całym opowiadaniu. Wszystkie wątki, które tego wymagały zostały domknięte: Cullenowie wyjechali (fakt, nie wiemy co z Edwardem, ale nie o nim traktuje ff), babcia Veronica znalazła nową rodzinę i ma teraz o kogo dbać, Bellę czeka szczęśliwa przyszłość u boku Jacoba i nawet Charlie i Rene mają szansę na ułożenie sobie wspólnego życia.

Nie pozostaje mi nic innego jak tylko podziękować za możliwość zajrzenia do tego niezwykłego świata i życzyć powodzenia oraz Weny na kolejne projekty. Aaa… I jeszcze wygranej w totka co by udało się spełnić wszystkie marzenia :) Choć może to nie będzie potrzebne? Wydawnictwo, które odrzuciłoby Twoją książkę musiałoby nie być świadome tego co traci!
Przepraszam za moją nieskładną wypowiedź (którą udowodniłam jakim beztalenciem literackim jestem Smile ) i podążam w poszukiwaniu kolejnego Twojego opowiadania, którym mogłabym nakarmić swoją wyobraźnię.
Pozdrawiam
Izzy BELLA


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin