FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 My Mother's Boyfriend [T][Z] Epilog + outtakes - 12.10 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Caroline.
Nowonarodzony



Dołączył: 13 Mar 2009
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z bębna Kings of Leon.

PostWysłany: Nie 12:28, 21 Cze 2009 Powrót do góry

Takiego wątku to się w życiu nie spodziewałam.Totalne zaskoczenie. Roi sie od tych wszystkich fanficów,są coraz lepsze i ciekawsze. Z pewnością wezmę sie kiedyś tam za oryginał, ale twoje tłumaczenie będę śledzić na bieżąco,bo jest bardzo dobre i widać, że beta także nie leniuchuje.Haha,z Renee zrobili MILF, niedługo z Charliego zrobią DILF.O rany,czego to ludzka wyobraźnia nam nie zafunduje.

Dla mnie termin dodawania rozdziałów jest satysfakcjonujący,wy tłumaczycie,a ja nawet z czytaniem tych wszystkich ff się nie wyrabiam.

Pozdrawiam i życzę czasu,bo go najbardziej przy tłumaczeniu potrzeba.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
marcia993
Dobry wampir



Dołączył: 27 Sty 2009
Posty: 997
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 104 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: who cares?

PostWysłany: Pon 12:27, 22 Cze 2009 Powrót do góry

Rozdział drugi jest już przetłumaczony. :)
Możecie go znaleźć też na [link widoczny dla zalogowanych].

Enjoy! :)

____________________________________

Autorka: Peachylicious
Tłumaczyła: Alice_415
Beta: iga_s


Rozdział 2 – Córka mojej dziewczyny

EDWARD

- Hej, stary – przywitał się ze mną mój brat i klapnął na wielką kanapę, otwierając butelkę piwa. – Wieczorem jest mecz.
- Obawiam się, że będziesz go oglądał samotnie – powiedziałem, przeszukując swoje kieszenie, aby upewnić się, że wszystko wziąłem. Portfel: jest, komórka: jest, kluczyki do samochodu: są. – Wieczorem mam randkę.
Emmett uniósł brew.
- Z tą laską, którą w zeszłym tygodniu spotkaliśmy w galerii?
Kiwnąłem głową i przejechałem palcami po swoich niesfornych włosach. To moja pierwsza randka od czasu, kiedy odszedłem od poprzedniej dziewczyny. Skłamałbym, jeśli powiedziałbym, że się wcale nie denerwuję. Z Tanyą spotykałem się już od liceum i nawet poważnie zastanawiałem się, czy się jej nie oświadczyć, zanim nie podzieliła się ze mną wspaniałą nowiną, że zaszła w ciążę. Tyle że był to dziewiąty tydzień, a ja dziewięć tygodni wcześniej zwiedzałem z moim ojcem Włochy. Oczywiście bez niej… Kobieta z klasą, prawda?
- Stary, to ekstra! – zawołał, kładąc nogi na stoliku do kawy. - Takie są genialne w łóżku!
Zadrżałem, bo w mojej głowie pojawił się obraz Emmetta tarzającego się w pościeli z jakimiś starszymi paniami… Obrzydliwe.
- Jasne – powiedziałem, idąc w kierunku drzwi. – Wrócę późno. Spróbuj nie puścić wszystkiego z dymem.
Emmett zasalutował.
- Tak jest, sir.
Em to mój starszy i niezwykle nieopowiedziany brat. Kiedyś mieszkał w małym mieszkanku z dziewczyną, którą ledwo znał. Kilka miesięcy temu znalazłem go na ganku. Był cały przemoknięty i oznajmił mi, że po ostrej kłótni partnerka wyrzuciła go z domu, więc chcąc, nie chcąc, musiałem go przygarnąć. Jego życiowy harmonogram obejmuje spanie cały dzień, nocne imprezowanie, ciągle obżeranie się niezdrową żywnością i pochłanianie dużych ilości alkoholu. Nigdy się nie dowiem, jak co chwilę udaje mu się poderwać nową dziewczynę.
- Och, Eddie! – Emmett pstryknął palcami, a moja ręka zamarła na klamce. – Zapytaj swoją nową przyjaciółkę, czy ma siostrę... albo córkę – powiedział ze śmiechem.
Wywróciłem oczami.
- Jeśli ma córkę, to prawdopodobnie nie ma ona więcej niż dwanaście lat.
Jego twarz wykrzywił grymas obrzydzenia.
- To w takim razie zapytaj o siostrę.
- Tak, zrobię to – odparłem z sarkazmem i wyszedłem z domu.
Nigdy nie przypuszczałem, że pójdę na randkę z kobietą prawie dwie dekady starszą, ale jest w niej coś, co mnie przyciągnęło. Od razu zwróciła moją uwagę, co zdarza się bardzo rzadko. Przyzwyczaiłem się raczej do młodych, wręcz rzucających się na mnie dziewcząt, ale z łatwością potrafiłem je ignorować, głównie ze względu na mój ośmioletni związek z Tanyą. W końcu jestem monogamistą.
Natomiast teraz natrętne dziewczyny lekceważę głównie dlatego, że mnie po prostu denerwują.
Tanya to jedyna kobieta, z którą stworzyłem poważny związek i prawdopodobnie jedyna moja rówieśniczka, z którą byłem tak blisko. Nie cierpiałem jej głośnych i gadatliwych przyjaciół, a potem odkryłem, że zdecydowanie lepiej czuję się w towarzystwie starszych kobiet, dojrzałych i niebawiących się w żadne dziecinne gierki. Żałuję, że umawiałem się wyłącznie z dziewczynami w moim wieku, a jeszcze wcześniej nawet z młodszymi. Poza tym Renee wydaje mi się naprawdę miłą kobietą. Całkiem możliwe, że coś pomiędzy nami zaiskrzy…
Godzinę później spacerowaliśmy razem nadmorską promenadą, rozmawiając jednocześnie o wszystkim i o niczym. Nie pominęliśmy chyba żadnego tematu. Dyskutowaliśmy o sporcie, religii, filmach, muzyce i wielu innych rzeczach. Świetnie się bawiłem i właśnie zacząłem rozważać, czy nie zaprosić ją na drugą randkę.
- Charlie był moją pierwszą miłością – powiedziała, kiedy zbliżyliśmy się do barierki i lekko się za nią wychyliliśmy, by móc obserwować ocean i gwiazdy. – Niestety oddaliliśmy się od siebie, a ja oczekiwałam od niego czegoś więcej. Chciałam inaczej żyć. On był zadowolony z mieszkania w małym mieście i powtarzania każdego dnia według ścisłego harmonogramu, więc podjęłam trudną decyzję i uciekłam z córką.
Obróciłem głowę i spojrzałem na nią.
- Nie wiedziałem, że masz córkę.
Uśmiechnęła się do siebie.
- Ma na imię Bella. Jest dla mnie wszystkim.
Znowu popatrzyłem na gwiazdy.
- Czy ona w ogóle widuje się z ojcem?
- Widywała się z nim, kiedy była młodsza. – Pochyliła się do przodu. Dochodził do nas zapach smażonych potraw, popcornu i ciasteczek, a także dźwięki głośnego śmiechu i bezmyślnego trajkotu. – Przestała odwiedzać Forks po ukończeniu liceum, ale od tamtego czasu Charlie wpadł do nas kilka razy.
Po ukończeniu liceum? Więc Bella nie jest małym dzieckiem. Jest … dorosła? Umawiam się z kobietą, która ma dorosłą córkę?
- Ile ona ma lat? – spytałem.
Wyraźnie zakłopotana tą kwestią odchyliła głowę.
- Ona... jest młodsza od ciebie.
Przez kilka minut milczała. Kiedy pomyślałem, że to już wszystko, co ma mi na ten temat do powiedzenia, znowu powróciła do tematu:
- Naprawdę chciałam ci powiedzieć, ile ma lat, ale po tym, jak dzisiaj zareagowała… – Wzruszyła ramionami i kontynuowała: – Czułam się prawie tak, jakbym... napastowała dzieci.
Obróciłem się w jej stronę.
- Hej. – Delikatnie złapałem ją za podbródek, żeby na mnie popatrzyła. - Nie mam problemu z dzielącą nas różnicą wieku. – W końcu nasze oczy się spotkały i zauważyłem, że ucieszyła ją ta deklaracja. – A ty?
Pokręciła głową.
- W ogóle.
- Nie przejmuj się tym, co myślą o nas inni. Jesteśmy dorosłymi, postępującymi zgodnie z prawem ludźmi.
Ewidentnie się rozpromieniła.
- Ma dwadzieścia lat.
Dwadzieścia? Wow. Oczekiwałem osiemnastu, może dziewiętnastu. Jestem trzy lata starszy od jej córki. Nic dziwnego, że dziewczyna się wścieka. Ja najprawdopodobniej wpadłbym w furię, gdyby Esme oznajmiła, że spotyka się z facetem mniej więcej w moim wieku.
- Jest na trzecim roku studiów – kontynuowała. – Jej uczelnia nie jest daleko, więc ciągle mieszka w domu.
- Co studiuje?
- Dziennikarstwo – odparła szybko.
Pokiwałem głową, nie wiedząc, co powiedzieć.
Nasza randka skończyła się kilka godzin później. Odprowadziłem Renee do samochodu i pocałowałem ją w policzek. Oboje uznaliśmy, że miło spędza nam się czas, więc obiecałem zadzwonić do niej w ciągu tygodnia i umówić się na następne spotkanie.
W ostatecznej ocenie wieczór minął całkiem dobrze, ale nadal niepokoiłem się trochę tą córką, która z pewnością nie popierała mojego randkowania z jej matką. Ciekawe, jak zareaguje, kiedy się spotkamy. Czy palnie mi na ten temat jakieś kazanie albo zrobi przesłuchanie, żeby wybadać, jakie mam zamiary? A może spróbuje mnie otruć, a ciało wrzuci do oceanu…?
Westchnąłem i w ciszy ruszyłem do domu.

--------------------------------------------------------------------------------
MIESIĄC PÓŹNIEJ
- Alice! – zawołałem przez kuchnię i podszedłem do drobnej kobiety stojącej naprzeciwko piecyka. – Stolik dwunasty poskarżył się, że znalazł włos w sosie marinara.
Alice to najnowszy członek personelu restauracji i wieloletnia przyjaciółka mojej rodziny. Zaoferowałem jej pracę w momencie, kiedy skarżyła się na to, że nikt nie chce jej zatrudnić.
Wskazała na czubek swojej głowy.
- Ja ledwie mam włosy!
- On nie należał do ciebie – powiedziałem szybko, zanim zaczęła jęczeć. – Ten włos był długi i jasny.
Oboje rzuciliśmy okiem na kelnerkę, która właśnie weszła do kuchni.
- Rosalie – skwitowaliśmy zgodnie.
Ponownie zwróciłem się do Alice.
- Zajmij się zamówieniem, a ja zaraz tutaj wrócę.
Ciężkim krokiem ruszyłem w kierunku Rose, aby uciąć sobie z nią krótką pogawędkę. Myślami wróciłem do pewnego wieczoru, podczas którego wspomniałem Renee, że mógłbym zatrudnić w restauracji jej córkę. Stanowisko kelnerki może się zwolnić w ciągu jednej minuty… Zazwyczaj nie jestem taki nerwowy, ale lokal otworzyłem całkiem niedawno, więc ciągle muszę się starać o utrzymanie jego dobrej reputacji, a to wiążę się z tym, że klientów powinien obsługiwać najlepszy personel. Nie mogę sobie pozwolić na żadne plotki o włosach czy jakichś innych ciałach obcych znalezionych przez gości w połowie posiłku.
Ostrzegłem Rosalie i poprosiłem ją, żeby trzymała swoje loki z dala od jedzenia. Po tym, jak wróciła już do pracy, przypominałem Alice, że dziś wieczorem przyjdę tutaj na kolację z Renee i będę na miejscu, jeśli pojawiłby się jakieś problemy.

*************************

Zatrzymałem samochód przed domem Renee i wyszedłem na zewnątrz. Przyjechałem do jej mieszkania pierwszy raz i muszę przyznać, że jest całkiem przyzwoite. Może trochę małe, ale jakoś szczególnie mnie to nie obchodzi. Przeszedłem po chodniku i nacisnąłem przycisk dzwonka.
Włożyłem ręce do kieszeni i po kilku minutach oczekiwania drzwi wreszcie się otworzyły…
Stanęła przede mną najpiękniejsza kobieta, jaką kiedykolwiek widziałem w całym swoim życiu i ledwo powstrzymałem odruchowe rozdziawienie buzi. Nie ma wystarczająco mocnych słów, aby ją opisać. Długie, ciemnobrązowe włosy spływające łagodnie na ramiona, które okalają twarz z dużymi, czekoladowymi oczami i pełnymi ustami, idealne kości policzkowe… To wszystko po prostu mnie oczarowało. Jest niska i szczupła, nie ma więcej niż około metra sześćdziesięciu, ale pomimo tego natura obdarzyła ją wspaniałymi, długimi nogami.
- Cześć – powiedziałem, kiedy wyrwałem się z transu.
- Cześć – odparła delikatnie i z lekkim… zdenerwowaniem?
Chwila. Czy ja właśnie gapię się na córkę Renee? Och, zdecydowanie zapowiada się wyjątkowo niewygodny związek…
- Jestem Edward. – Podałem jej dłoń, a ona z wahaniem ją ujęła.
- Bella – odezwała się dokładnie w chwili, gdy nasza skóra się zetknęła.
Niewidoczny prąd przeszył moje ciało. Trochę spanikowałem i zanim cofnąłem rękę, jeszcze raz zerknąłem na Bellę. Nie mam pojęcia, jak ze świadomością istnienia tej piękności będę kontynuował swoje spotkania z Renee, zwłaszcza, jeśli zatrudnię ją w restauracji. Trzeba było spotkać się z nią, zanim bardziej zaangażowałem się w randkowanie z jej matką. Przynamniej nie przeżyłbym teraz takiego szoku…
Jeśli nie uda mi się z Renee, to zanim znowu zacznę umawiać się z jakąś starszą kobietą, ustalę podstawową zasadę: „żadnych gorących córek”.
Bella spojrzała ponad swoim ramieniem na wnętrze domu, a ja niecierpliwie przestąpiłem z nogi na nogę, bo nagle zrobiło mi się strasznie niewygodnie. Po kilku sekundach znowu na mnie popatrzyła i cofnęła się o krok.
- Chcesz wejść do środka? – spytała.
Wziąłem głęboki oddech. Czekały mnie cholernie ciężkie problemy…


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez marcia993 dnia Pon 13:39, 22 Cze 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Lennie Cullen
Wilkołak



Dołączył: 09 Kwi 2009
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Aberdeen. Nasze europejskie Forks. :) / Kwatera Linkin Parku.

PostWysłany: Pon 13:36, 22 Cze 2009 Powrót do góry

Cytat:
Długie, ciemnobrązowe włosy spluwające łagodnie na ramiona,


Mimo wolnie się roześmiałam. Spływające.
Więcej błędów nie zauwazyłam. Tłumaczenie dobre, ciesze się, że sie za nie wziełaś bo to jest genialny ff . tłumacz dalej. Czekam z niecierpliwością na dalsze rozdziały.
Pozdrawiam
walnięta Lennie Cullen Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lennie Cullen dnia Pon 13:36, 22 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
iga_s
Wilkołak



Dołączył: 29 Kwi 2009
Posty: 115
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 22 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 13:47, 22 Cze 2009 Powrót do góry

Lennie Cullen napisał:
Cytat:
Długie, ciemnobrązowe włosy spluwające łagodnie na ramiona,


Mimo wolnie się roześmiałam. Spływające.


Ooo... Rzeczywiście. Jak ja mogłam tego nie przyuważyć? Ale "y" na klawiaturze blisko "u", więc mam nadzieję, że mi Alice_415 i Wy, drodzy Czytelnicy, wybaczycie. :D
Jak ktoś jeszcze coś znajdzie, pisać!

Co do rozdziału: nie wiem czemu, ale perspektywa Edwarda trochę bardziej mi się podoba. I chyba tylko jestem w stanie napisać. :D No bo ile razy można się powtarzać, jaki to cudowny ten fick jest? :D
Alice_415, życzę przede wszystkim czasu do tłumaczenia, bo już normalnie się doczekać nie mogę, kiedy dostanę następny rozdział do zbetowania. :)
Pozdrawiam.
Ach, i jeszcze jedno: Ty to lepiej swój i autorki nick pogrub, a nie mój. :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Cocolatte.
Wilkołak



Dołączył: 11 Maj 2009
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 42 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 16:44, 22 Cze 2009 Powrót do góry

Czego jak czego, ale braku oryginalności to tej historii zarzucić nie można :D

Twoje tłumaczenie mi się podoba. Jest ciekawe, płynne i dobrze się je czyta. Co prawda trochę się ta cała akcja spieszy, ale to w końcu nie tyle Twoja wina, co autorki, więc się nie będę czepiać.

Życzę powodzenia w tłumaczeniu i czekam cierpliwie (taaa, jasne, cierpliwie :D ) na następny rozdział.
Pozdro,
Latte.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Cocolatte. dnia Pon 16:45, 22 Cze 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Ewelina
Dobry wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 58 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P

PostWysłany: Pon 17:07, 22 Cze 2009 Powrót do góry

No to strzelił Edwarda grom z jasnego nieba. Najpiękniejsza kobieta? To chyba jest najszybsze zauroczenie, jakie kiedykolwiek zostało napisane w opow.
Rozdział jak dla mnie ewidentnie za krótki, jednak na to nie macie już wpływu. Wszystko fajnie przetłumaczone i po raz kolejny napiszę, że ciesze się, że tłumaczycie ten ff :)
Czekam na ciąg dalszy...

Pozdrawiam.E.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Twilightomanka
Nowonarodzony



Dołączył: 06 Maj 2009
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Daleka xd

PostWysłany: Pon 17:16, 22 Cze 2009 Powrót do góry

Tłumaczenie, oczywiście, bardzo dobre. Rozbieganych przecinków, literówek, czy czegoś podobnego nie zauważyłam Wink.
Widzę, że akcja się rozkręca ^^. Ciekawa jestem, jak to się dalej potoczy. Jeśli Edward porzuci Renee dla Belli, to będzie z tego niezła awantura, tak podejrzewam ;d.
Uważam za dobry pomysł napisanie części z punktu widzenia Edwarda. Szczerze, czytając pierwszy rozdział oczami Belli, nie sądziłam, że Eduardo tak na nią zareaguje, myślałam, że ona nie tak łatwo mu się spodoba, a tu niespodzianka xp.
Czekam, na kolejny rozdział.
Pozdrawiam :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Pernix
Moderator



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 208 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera

PostWysłany: Pon 17:56, 22 Cze 2009 Powrót do góry

Po raz pierwszy od dawna, mogę się rzeczywiście wypowiedzieć na temat tłumaczenia, ponieważ po pierwszym rozdziale chwyciłam zaraz za oryginał i jestem właśnie na trzynastym odcinku.
Tłumaczenie jest bez zarzutu, tadam!
I co najważniejsze oddaje klimat oryginału.
Jako, że jestem już zaznajomiona z historią. Mogę powiedzieć tylko jedno:
świetny wybór! :)
Akcji będzie sporo, aż chciałoby się zaspojlerować, ale oczywiście tego nie zrobię. Powiem tylko warto czytać ten ff i czekać na tłumaczenie. Alice_415 gratuluję i życzę wytrwałości w tłumaczeniu, bo chęci to muszą być! Przy takim tekście. :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Veronique_Tussaud
Nowonarodzony



Dołączył: 28 Lut 2009
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 18:00, 22 Cze 2009 Powrót do góry

Na poącztku szczelam focha...czemy tak krótko ?

A teraz przechodze do rzeczy...czyli komentowanie... :)

Ten rozdział zdecydowanie mi się podoba no bo Edward zakochał się od pierwszego wejrzenia hihi urocze. Jak to Edek określił czeka go cholerny problem co nie powiem bardzo mi się podoba hihi :D Akcja się rozkręci i będzie więcej czytania. Co do Belli to jak najszybciej zaczełabym działać!

Pozdrawiam. Dużo czasu i chęci życze...

A do darysi... żeczywicie to będzie nieźle zakręcone
Veronique

________________________________________________

Między miłocią a nienawicią jest bardzo cięka linia a między czarnym a białym jest bardzo długa paleta barw. :P


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Donna
Dobry wampir



Dołączył: 02 Mar 2009
Posty: 664
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 77 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: from Six Feet Under

PostWysłany: Wto 6:53, 23 Cze 2009 Powrót do góry

Cytat:
A do darysi... żeczywicie to będzie nieźle zakręcone

Veronique - "Rzeczywiście" ;-)
Cóż, mówicie, że akcja się rozkręca.
Taa rzeczywiście, zaprosiła go do domu xD Bez przesadyzmów, to to samo w innym pov'ie.
Okej, rozdział miły, przyjemny, a randka RE-ED była bardzo... realistyczna. Jakby autorka dodała, że byłoby im chłodno, to bym mogła powiedzieć, że napisała to na pdostawie własnych doświadczeń :D
Najpiękniejsza kobieta... jej, nie lubię takiej szmiry - bez obrazy. Nie mogła autorka napisać, że po prostu była piękna? :D
Swoją drogą ff jest genialny, oryginalny i co tam jeszcze. Wyrwałam się z krytyką bo m za dużo plusów ten ff:)
Czekam niecierpliwie na prawdziwe, nie zmieniające pova, rozwinięcie akcji, czyt. nowy rozdział =) Pozdrawiam
~Alicee


Edit.
Ach głupia ja, zapomniałam o najważniejszej rzeczy.
Tłumaczenie świetne i fenomenalne jak i w rozdziale pierwszym, jest bardzo, bardzo ładne, a znam takie jedno tłumaczenie(innego ff) dzięki czemu cenie sobie takie gwiazdeczki. Weny do tłumaczenia, ale nie da się chyba tego lepiej przetłumaczyć ;-)
~Alicee


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Donna dnia Wto 6:55, 23 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
mloda1337
Zły wampir



Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Wspaniałe miasteczko pod Poznaniem

PostWysłany: Wto 17:17, 23 Cze 2009 Powrót do góry

Nie no... ŻONDZICIE* :)

Ogólnie to od paru dni się przymierzałam do tego tematu, ale, że ostatnio bardzo rzadko czytam FF to ciągle tylko patrzyłam na ten tytuł, ale nic nie robiłam. W pewnym momencie przeczytałam go jeszcze raz. Wtedy zauważyłam magiczną literkę "T" w kwadratowym nawiasie. To mnie skusiło. Powiem szczerze, że nie tego się spodziewałam. Byłam pewna, że będzie to kolejny dramat wszech czasów, gdzie chłopak mojej matki bije mnie i poniża, gdy tylko ona nie patrzy. A tu się szykuje całkiem miła lektura. Bo powiem szczerze, że ostatnio mam dość takich tragedii.
Dodatkowy plus za oryginalność. Nigdy nie spotkałam się z podobnym FF. Co jeszcze mi się podobało? Lekki styl, długość rozdziału... myślę, że były w sam raz, bo wszystko się w nich zmieściło, nie było nie potrzebnego przedłużania., ani bombardowania informacjami. W ogóle większość rzeczy mi się podobało.
Trochę boli mnie to, że znowu Tanya jest ta zła i łuhuhu co jeszcze.
Już nie mogę sie doczekać następnego rozdziału!
p,
mloda

Wiadomo coś, kiedy będzie następny rozdział?
______________________________________________________________________
* błędy użyte specjalnie, dla podkreślenia...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez mloda1337 dnia Czw 23:24, 25 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
marcia993
Dobry wampir



Dołączył: 27 Sty 2009
Posty: 997
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 104 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: who cares?

PostWysłany: Sob 13:56, 27 Cze 2009 Powrót do góry

Dziewczyny, na początku chcę Wam podziękować za wszystkie komentarze (mam motywację, żeby dalej tłumaczyć Wink). Kochane jesteście. :* Cieszę się też, że fick Wam się podoba. :)

I wielkie podziękowania dla Igi, za to, że jest wspaniałą betą i tak szybko wszystko poprawia. :)
___________________________________


Rozdział trzeci jest już przetłumaczony. :)
Możecie go znaleźć też na [link widoczny dla zalogowanych].

Enjoy! :)

____________________________________

Autorka: Peachylicious
Tłumaczyła: Alice_415
Beta: iga_s


Rozdział 3 – Wampiry i jajka

BELLA

Minęły dwa tygodnie, odkąd ostatni raz widziałam Edwarda Cullena, dwudziestotrzyletniego chłopaka mojej matki. Renee wspominała o nim od czasu do czasu, ale na szczęście nie doszło do naszej ponownej konfrontacji. Mam ogromną nadzieję, że tak już pozostanie do końca ich związku. Przecież to nie może trwać wiecznie, prawda?
Westchnęłam ciężko i zaczęłam słuchać deszczu uderzającego o dach. Ułożyłam się wygodniej na stercie koców leżących na łóżku, tak, że mam teraz przed sobą jedno z oparć. Moja głowa leży na powieści, którą przewertowałam już kilkakrotnie, ale teraz nie potrafię się skupić. Co najmniej pięć razy przeczytałam ten sam akapit, ale nie dotarło do mnie żadne słowo.
Jestem głodna i moje myśli ciągle krążą wokół jedzenia, a zwłaszcza jajek… Przed oczami stanęła mi kuchnia, w której rozbijam ich białe skorupki, potem patrzę, jak skwierczą na patelni, a na koniec pakuję je sobie do ust…
Rzuciłam okiem na cyfrowy zegar stojący na szafce nocnej. Druga w nocy. Wiem, że Renee jest obok... W swoim łóżku… I tylko Bóg wie, co ona tam robi… Słyszałam, jak kilka godzin temu wchodziła do domu. Kiedy chwiejnym kroczyła przez korytarz, zachowywała się bardzo głośno i jak nigdy wykazywała się swoją muzykalnością. Od razu zorientowałam się, że ktoś jej towarzyszył. Wiem też, kto to był. Po raz pierwszy przyprowadziła go do domu. Najgorsze jest to, że dotychczas nie usłyszałam, jak wychodził…
Zadrżałam na myśl o tym, co oni tam teraz wyprawiają. Ohyda… Skrzywiłam się i zakryłam oczy, zupełnie jakbym w ten sposób mogła ochronić się przed wytworami swojej wyobraźni.
Zirytowana przekręciłam się na plecy. Cisnęłam książkę na drugi koniec łóżka, nie przejmując się koniecznością bycia cicho. Jestem głodna i chcę jajek! Teraz!
Stęknęłam, zwlekając się na podłogę, a następnie na palcach zakradałam się pod drzwi mojej sypialni. Przystawiłam ucho do drewna i uważnie nasłuchiwałam jakichś oznak ruchu... albo jęków. Ponownie zadrżałam i poczułam w gardle dziwną gorycz. Na szczęście nic się nie działo i nie dotarł do mnie żaden podejrzany dźwięk.
Nacisnęłam klamkę i wysunęłam głowę na ciemny korytarz. Nic nie zauważyłam, więc otworzyłam drzwi szerzej i wyślizgnęłam się z pokoju. Kiedy przechodziłam obok sypialni Renee, znowu się wzrdygnęłam, bo mimowolnie wyobraziłam ją sobie, jak klei się do Edwarda…
Idiotko, przestań! To twoja matka!
Deski podłogi zaskrzypiały nagle pod moimi stopami. Zamknęłam oczy w nadziei, że oni tego nie usłyszeli… Po chwili kontynuowałam spacer i wolno zeszłam po schodach. Stawiałam kroki bardzo ostrożnie i bezszelestnie, zatrzymując się na każdym schodku.
Dotarłam w końcu na parter, przeszłam przez salon i już miałam przekroczyć próg kuchni, jednak nagle się zatrzymałam. Odniosłam dziwne wrażenie, że coś się poruszyło i odwróciłam głowę, ale z powodu nocnej pory na początku nic nie zauważyłam. Dopiero po chwili moje oczy przystosowały się do ciemności i dostrzegłam na kanapie zarys czyjejś sylwetki…
O Boże! Nie mów, że oni są tu teraz razem i się obściskują! Mam nadzieję, że nie zdjęli ubrań… Fuj! A ja tak często siedzę na tej sofie! O nie, już nigdy więcej jej nie dotknę! Nie ma mowy! Przynajmniej do czasu, aż jej porządnie nie wyszoruję i nie zdezynfekuję…
Wzięłam głęboki oddech i szybko udałam się do kuchni. Czy warto kontynuować to moje polowanie na jajka, czy lepiej uciec na górę i się ukryć? Och, ale ja mam na nie taką ogromną ochotę, a w tej chwili jestem niezwykle blisko od spełnienia tej zachcianki! Praktycznie już teraz czuję w ustach ich smak… Z drugiej strony nie chcę, żeby mama i jej partner mnie usłyszeli. Jeśli już nie wiedzą, że tu przyszłam… To może... Ale dlaczego do cholery ja mam zrezygnować? Jak kobieta chce jajka, to je dostaje!
Nachyliłam się, żeby po cichu wyjąć patelnię z szafki, ale nie przebiegło to tak, jakbym sobie życzyła. Gdy tylko chwyciłam jej rączkę i pociągnęłam do siebie, naczynia położone głębiej głośno o siebie stuknęły. Skuliłam się i ostrożnie ją wyciągnęłam, ale niestety zapoczątkowałam reakcję łańcuchową i inne garnki z hukiem spadły na dno szafki… Nie ma co, Bello, poszło naprawdę gładko…
Jeśli Renee jeszcze nie wiedziała, że jestem w kuchni, to teraz właśnie się dowiedziała. Westchnęłam i pokręciłam głową. Jutro się dopiero nasłucham… Zerknęłam na zegarek na mikrofalówce. No cóż, może jednak dzisiaj, tylko trochę później.
Wstałam i położyłam patelnię na kuchence, a następnie podeszłam do lodówki, aby poszukać tych moich cennych jajek i innych składników, z którymi mogłabym je zjeść.
Kiedy wszystko, czego potrzebowałam leżało na blacie, z opakowania wyciągnęłam jedno jajko i już chciałam je rozbić, ale nagle usłyszałam za sobą jakiś dźwięk. Włosy na karku stanęły mi dęba. Z przerażeniem wzięłam krótki wdech, jednocześnie się obracając. Kuchnię oświetla jedynie lampa okapu i nie zobaczyłam intruza wyraźnie, ale z całą pewnością stwierdziłam, że nie jest to kobieta, którą nazywam mamą. To mężczyzna. Bardzo, bardzo przystojny mężczyzna, z który spotyka się z Renee. Edward.
Przełknęłam głośno ślinę.
- Och – mruknęłam głupio. – Cześć?
Jeden kącik jego ust uniósł się w górę, a ja wstrzymałam oddech. O rany…
- Cześć – odpowiedział bez wahania.
- Przepraszam – powiedziałam. – Wiem, że jest naprawdę późno, a ty i mama prawdopodobnie próbujecie zasnąć, ale jestem teraz naprawdę głodna, więc...
Jego twarz wyrażała totalne rozbawienie.
- Nie mogę wiedzieć, co robi twoja mama, bo jest na górze w swojej sypialni i pewnie już śpi. A ty mnie nie obudziłaś, bo nie mogę zasnąć.
Przetworzenie tych słów zajęło mi dłuższą chwilę.
- Och… - Zmarszczyłam brwi. Renee śpi w swoim pokoju? To w takim razie co on tutaj robi? Czy po prostu załatwił... pewną sprawę i wrócił do salonu? Albo... może... wcale nie było żadnej gimnastyki akrobatycznej w pościeli…?
Edward zachichotał, więc najwidoczniej zauważył moje zdezorientowanie.
- Dziś wieczorem byliśmy z Renee w klubie i trochę, a nawet bardzo się upiliśmy, więc jej przyjaciel nas tu podrzucił – wyjaśnił.
- Och, rozumiem. – Wróciłam do przygotowywania jajek. – Więc tu utknąłeś?
- Do czasu, aż mój brat się obudzi i mnie stąd zabierze, i odzyskam swój samochód.
- Mmm – wymamrotałam. – Wiesz co, nie wyglądasz na strasznie pijanego.
Zaśmiał się lekko.
- Tak właściwie to jestem tylko troszkę odurzony.
Usłyszałam, jak podchodzi bliżej.
- Co gotujesz?
- Jajka. Mam na nie ochotę od godziny. Próbowałam się opanować i ich nie przyrządzać, ale w końcu… Cóż, po prostu gotuję jajka... o drugiej w nocy, czyli wychodzi na to, że nie mam zbyt silnej woli.
- Jesteś w ciąży czy coś?
Prychnęłam w bardzo niekobiecy sposób.
- Aby zajść w ciążę, trzeba najpierw uprawiać seks.
Minęło kilka sekund, zanim zdałam sobie sprawę, co właśnie powiedziałam. Zamarłam, nerwowo mieszając na patelni, a atmosfera nagle się zagęściła.
- Zawsze wstajesz o drugiej nad ranem, żeby zrobić sobie jajka? – odezwał się po chwili Edward, przerywając niezręczną ciszę.
Pokręciłam głową.
- Już nie spałam. Zazwyczaj nie sypiam zbyt długo.
Oparł się o blat i zerknął na przygotowywany przeze mnie posiłek.
- Co robisz, kiedy nie możesz zasnąć?
- Gotuję jajka. – Uśmiechnęłam się do niego. – Ale zanim niepohamowane pragnienie ich zjedzenia całkowicie nade mną zapanuje, czytam.
- O, a co czytasz? Jane Austen? Danielle Steel?
Figlarnie wywróciłam oczami.
- Nie, “Miasteczko Salem” Stephena Kinga.
Pokiwał z uznaniem głową.
- To jedna z moich ulubionych.
Gdy wyciągałam z szafki dwa talerze, moje wargi wygięły się w szerokim uśmiechu.
- Czytałam to co najmniej dwadzieścia razy. Kocham wampiry, a kiedyś nawet fantazjowałam, że dzieciak, z którym chodziłam do szkoły... - Umilkłam i zaczęłam wykładać jedzenie z patelni. Dlaczego mu to mówię? Dlaczego w ogóle z nim rozmawiam? – Zresztą nieważne.
- Nie, powiedz – poprosił.
Zacisnęłam usta i zażenowana schyliłam głowę, a po chwili gwałtownie nią pokręciłam.
Podałam Edwardowi jego porcję jajek i zerknęłam na niego kątem okiem. Musiałam powstrzymać się przed wybuchnięciem śmiechem, bo miał na twarzy wyjątkowo zabawny grymas.
- Proszę – powiedział słodko, a ja ciężko westchnęłam.
- W porządku. – Usiadłam na blacie, wzięłam swój talerz i wycelowałam w niego widelec. – Tylko nie waż się śmiać!
Uśmiechnął się szeroko.
- Obiecuję, że nie będę się śmiał.
Nie uwierzyłam, ale i tak zdecydowałam się mu to powiedzieć.
- Okej, jak już wcześniej wspomniałam, bardzo lubię wampiry. Kiedyś miałam... tak jakby... obsesję na ich punkcie. – Poczułam, jak się rumienię i przygryzłam dolną wargę. To jest niewłaściwe. Nie powinnam w środku nocy jeść jajek z facetem mojej matki, w dodatku wtedy, kiedy ona śpi. – Zmieniłam zdanie. Nic ci nie powiem.
- Och, no dalej, proszę! – Mrugnął do mnie swoimi wielkimi oczami, a ja mimowolnie się uśmiechnęłam. – Jeżeli podzielisz się ze mną swoją żenującą tajemnicą, to ja zdradzę ci moją.
Znowu przygryzłam wargę i zachichotałam zupełnie jak uczennica olśniona kapitanem drużyny piłkarskiej.
- Dobrze, wygrałeś. Poddaję się.
Uśmiechnął się triumfalnie, a ja się zaczerwieniłam. Boże, ten niesamowity uśmiech…
Och, przestań! On jest poza zasięgiem!
- Okej – zaczęłam ponownie. – To ma związek z chłopakiem, którym zauroczyłam się w liceum. – Prawdopodobnie zadziałała teraz moja wyobraźnia, ale mogę przysiąc, że Edward zrobił się nieco spięty… – W każdym razie nic z tego nie wyszło. Byłam zbyt nieśmiała, żeby z nim porozmawiać. Wydawał mi się taki inny niż reszta, tajemniczy i urzekający… Ale żadna dziewczyna oprócz mnie nie zwracała na niego większej uwagi. Nie mógł poszczycić się dużą popularnością w szkole. Ja lubiłam go chyba przede wszystkim za to, że był… sobą. Nie obchodziły go myśli innych ludzi. – Machnęłam lekceważąco ręką. – Ale zbaczam z tematu i nie o tym chcę ci powiedzieć. No więc… Pewnej nocy zasnęłam podczas oglądania filmu… Filmu o wampirach. I właśnie tamtej nocy miałam sen, bardzo realistyczny, który pamiętam do dziś. – Opuściłam głowę i zaśmiałam się do siebie. – Przyśniło mi się, że tamten chłopak, którego lubiłam, wczołgał się przez okno do mojej sypialni, żeby wypić moją krew.
Kątem oka spojrzałam na Edwarda, który uniósł brew i patrzył na mnie z wesołą miną. Kiwnął głową, zachęcając do dalszych zwierzeń.
W tym momencie moja twarzy musiała zrobić się wściekle czerwona.
- No więc… Czołgał się w moim kierunku i...
Zauważyłam, że ramiona chłopaka nieznacznie trzęsą się od śmiechu, który niezbyt umiejętnie starał się zamaskować.
- Obiecałeś, że nie będziesz się śmiał! – powiedziałam z wyrzutem, po części rozbawiona, po części zażenowana.
- Nie śmieję się. – Jego głos był napięty, więc oczywiście próbował się kontrolować. Odchrząknął i spoważniał. – Proszę, kontynuuj. Wczołgał się... jak małe dziecko?
Rzuciłam mu zirytowane spojrzenie.
- Nie. Jak drapieżnik gotowy, żeby zaatakować ofiarę.
- Nie powinien przyjąć bardziej… przykucniętej pozycji, tak, żeby mógł skoczyć i... – W tym momencie wybuchnął śmiechem. - ...ugryźć... – Znowu odchrząknął. - …cię w szyję.
Okej, on na pewno ma w krwi jakiś alkohol. Wpatrywałam się w niego tępo, co sprawiło, że zaczął śmiać się jeszcze bardziej.
- Przepraszam, przepraszam! Już przestaję! – Nareszcie się uspokoił, a ja skrzyżowałam ręce na piersi i przyjrzałam mu się podejrzliwie. – Obiecuję, już nie będę się śmiał. – Wskazał na mnie. – Proszę, kontynuuj.
Wydałam z siebie pomruk niezadowolenia, ale i tak kontynuowałam:
- Na czym stanęłam…? A, już wiem. No więc ten chłopak czołgał się w moim kierunku. Miał jasnoczerwone oczy i pełno jadu w ustach, bo bardzo pożądał mojej krwi. A ja wyskoczyłam z łóżka i błagałam go, żeby mnie nie krzywdził, ale on nie posłuchał i ciągle się czołgał, aż w końcu wycofałam się w róg pokoju. Podkradł się tam niespostrzeżenie, stanął wyprostowany, gotowy do ataku, łypiąc tymi swoimi strasznymi oczami… Ale ja, o dziwo, nagle się rozluźniłam i odważnie na niego spojrzałam. Już się nie bałam i nie błagałam rozpaczliwe o życie, a on wydał się tym bardzo zaskoczony. Przechyliłam głowę i odsłoniłam szyję, żeby łatwiej mógł się w nią wgryźć. Powiedziałam mu, żeby to zrobił, żeby mnie wziął, zmienił… Zabił. Żeby po prostu mnie ugryzł.
Edward stał zupełnie nieruchomo i nie odrywał ode mnie wzroku, więc prawdopodobnie moja historia go wciągnęła.
- W tamtej chwili coś się odmieniło i chłopak się wycofał. Powiedział, że nie może tego zrobić. Odtąd nasze relacje posunęły się do przodu… On był niebezpiecznym, bezwzględnym potworem, a ja niewinną, słodką dziewczyną. Mój sen rozegrał się jak jakiś film, a od tamtej nocy... fantazjowałam, że ten chłopak jest wampirem.
Edward przez moment milczał i, zadziwiające, nie próbował powstrzymać żadnego wybuchu śmiechu.
- Interesujące.
- Teraz myślisz, że zwariowałam?
Pokręcił głową.
- Wcale nie. – Ton jego głosu wskazywał na to, że mówił prawdę. – Tak właściwie to chciałbym usłyszeć jeszcze te fragmenty, które ominęłaś.
Wywróciłam oczy i parsknęłam śmiechem.
- Ja mówię poważnie.
Nasze spojrzenia się spotkały i przełknęłam głośno ślinę.
- To był naprawdę długi sen.
Wzruszył ramionami.
- Nigdzie się nie wybieram.
Uśmiechnęłam się i popatrzyłam mu w oczy. Poczułam między nami przepływ jakiejś dziwnej energii i jestem pewna, że on też to zauważył. Na chwilę całkowicie zapomniałam, że znajdujemy się w kuchni, ja siedzę na blacie z talerzem jajek na kolanach, a on stoi i opiera się o szafkę. Przez kilka krótkich chwil istnieliśmy tylko my. Nic więcej.
Opowiedziałam mu o wszystkim, o każdym szczególe snu, który zapamiętałam. Kiedy skończyłam, oznajmił, że powinnam to spisać i wydać jakąś powieść, a natychmiast wyśmiałam ten pomysł. Tak, jasne… Kto chciałby czytać o moich dziwnych fantazjach i szkolnym zauroczeniu w złym wampirze, który miał do mnie słabość?
- Myślę, że nie spodobałoby mi się bycie wampirem – wyznał nagle Edward, opierając się o poduszki. Jakimś cudem podczas mojej opowieści wylądowaliśmy w salonie. Siedzimy tu już od… Cóż, kto wie, ile minęło czasu? Chłopak zajął miejsce po lewej stronie sofy, przechylił głowę do tyłu, nogi mocno postawił na podłodze. Ja siedziałam naprzeciwko niego z podkurczonymi kolanami i oparłam policzek o grzbiet kanapy.
- Dlaczego? – zapytałam z niedowierzaniem. – Ja tam chciałabym być wampirem, żeby żyć wiecznie. Wyobraź sobie te wszystkie rzeczy, które mógłbyś zobaczyć... i osiągnąć. I nigdy byś nie umarł.
- Ja myślę, że powinno się dorosnąć i umrzeć – wyjaśnił. – Nienawidziłbym wiecznego życia i patrzenia na ludzi, którzy by się starzeli i umierali. I tak w kółko przez całe stulecia. W sumie to jedyną zaletą bycia wampirem są nieograniczone możliwości, ale po pewnym czasie i one stałyby się nudne, a nawet męczące. Nie wspomnę już o spędzeniu wieczności samotnie. Nawet nie potrafię sobie wyobrazić, jak bardzo byłbym nieszczęśliwy.
- A co, jeśli nie byłbyś sam i znalazłbyś swoją bratnią duszę? Nie chciałbyś spędzić z nią wieczności? – kontratakowałam.
Prychnął.
- Prawdopodobnie doprowadziłaby mnie do szaleństwa i popełniłbym samobójstwo przed upływem pierwszych stu lat.
Zachichotałam i potrząsnęłam głową.
- Ja chciałabym być wampirem. Boję się śmierci i starzenia się.
Obrócił głowę i spojrzał na mnie.
- Dlaczego?
Wzruszyłam ramionami.
- Nie wiem… Przez niepewność tego, co się potem zdarzy? Albo może... dlatego, że świat będzie nadal istniał, a pozostali będą żyli dalej, kiedy ja odejdę? To się nie zatrzyma. Odejdę, a wszyscy będą posuwać się naprzód. Większość ludzi na świecie w ogóle nie zdaje sobie sprawy, że istnieję. Jestem po prostu kolejną osobą, która żyje, a potem umrze.
- Myślę, że gdy będziesz starsza... i nabierzesz wystarczająco dużo doświadczenia życiowego... śmierć już w ogóle nie wyda ci się straszna – odparł, prostując się. – Chwilę potem zaakceptujesz, że to przytrafia się każdej istocie. Kiedy żyjesz wystarczająco długo, po tych wszystkich doświadczeniach... jesteś zadowolona i gotowa, żeby pójść dalej i przenieść się do innego świata.
Uśmiechnęłam się do niego.
- Mówisz tak, jakby stuknęła ci co najmniej sześćdziesiątka.
Pokręcił głową.
- Po prostu wiele w swoim życiu widziałem.
- Hm… - Podświadomie pochyliłam się w jego kierunku. – Czy możesz szczerze powiedzieć, że gdybyś jutro umarł, to byłbyś zadowolony z tego, jak daleko zaszedłeś w życiu?
Pochylił się o cal w moją stronę i ponownie pokręcił głową.
- Nie, nie mogę.
- Więc skąd możesz wiedzieć, że będziesz kiedyś zadowolony? Nawet wtedy, gdy skończysz dziewięćdziesiąt lat?
Westchnął.
- Nie wiem, ale jeśli marnujesz czas, żeby martwić się o takie rzeczy, to tracisz swoje życie. Odpręż się, Bello. I żyj. Nie przejmuj sie tym, co jest nieuniknione. Prawdą jest, że wampiry nie istnieją, a my i tak ostatecznie zginiemy. Patrz na życie jako przywilej. Nie uważaj go za coś oczywistego. Po prostu żyj.
- Wiem, że każdy w końcu umrze – powiedziałam. – Ale nadal boję się śmierci. Czasami, ale bardzo rzadko, gdy leżę w łóżku i patrzę w sufit, zaczynam myśleć o przyszłości. Nie mogę pojąć tego, że kiedyś stanę się stara i wredna. Nie potrafię sobie nawet wyobrazić, że będę miała o dziesięć lat więcej niż teraz. To wydaje się takie nierealne. Jestem przerażona starzeniem się. Chciałabym mieć dwadzieścia lat już na zawsze. I nie chcę nigdy umrzeć.
Edward nieznacznie przesunął się w moim kierunku.
- Pomyśl o tym w ten sposób: jesteś zupełnie zdrowa i zdolna do robienia wszystkiego, czego tylko zapragniesz. Nie masz żadnych problemów, które mogłyby cię przed tym powstrzymać, a jest wielu ludzi, których los nie rozpieszcza. Może teraz tak o tym nie myślisz, ale naprawdę jesteś szczęściarą. Nie powinnaś zakładać niczego z góry. Nie martw się o przyszłość, żyj teraźniejszością. Rób to, co chcesz. Nie pozwól, żeby strach cię przed tym powstrzymywał, bo czy ci się to podoba, czy nie, pewnego dnia obudzisz się dużo starsza i zrozumiesz, że niektóre ze swoich największych szans straciłaś dawno temu, jeśli teraz nie będziesz spełniała swoich marzeń. – Przerwał na chwilę. – Marzenia muszę być realistyczne, bo wtedy mają szansę się spełnić. Nie sądzę, że przemiana w wampira albo... umawianie się z wampirem to dobre możliwości.
Przygryzłam dolną wargę.
- Wiem.
Siedzieliśmy przez chwilę w ciszy, aż znowu się odezwałam:
- Nawet nie jestem zmęczona, a ty?
Edward się uśmiechnął.
- Nie.
- Czuję się tak, jakbym miała ochotę iść coś zrobić.
- Na przykład? – zapytał.
- Nie wiem. Ale jestem rozbudzona i chcę iść coś zrobić.
- Wątpię, żebyś o czwartej nad ranem miała dużo rzeczy do wyboru.
- Już czwarta? – zapytałam podniesionym o oktawę wyżej głosem.
- Tak, proszę pani.
Zamknęłam oczy na kilka sekund.
- Myślisz, że to dziwne?
- Co?
Otworzyłam oczy i spojrzałam na niego.
- To, że rozmawiamy.
Wzruszył ramionami.
- Co w tym dziwnego?
Odwróciłam wzrok i popatrzyłam prosto przed siebie.
- Sama nie wiem. To znaczy... umawiasz się z moją mamą.
- Normalnie nie rozmawiasz z chłopakami swojej mamy?
- Rozmawiam. Czasami… Ale zazwyczaj oni… są… starsi. – Zerknęłam, żeby zobaczyć jego reakcję, ale oparł głowę o kanapę i nie mogłam odczytać wyrazu jego twarzy. – I nie rozmawiam z nimi w ten sposób. – Machnęłam ręką między nami. - Nie siadam z nimi z samego rana w salonie i nie rozmawiam o wampirach i śmiertelności.
Usłyszałam jego stłumiony chichot.
- Przyznaję, że temat jest dosyć niezwykły – powiedział.
- Nie uważasz, że to jest dziwne?
Spojrzał na mnie.
- Nie do końca. Po prostu rozmawiamy. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego.
Hm… Więc on nie czuje teraz tej niesamowitej ekscytacji, jakiej ja zaznaję, będąc obok niego i nie pociągam go tak, jak on pociąga mnie. Bo z mojej strony ta sytuacja absolutnie nie jest zwyczajna…
- Może masz rację – zgodziłam się niechętne.
Westchnął i przetarł oczy.
- Nudzę cię? Chcesz, żebym… - zaczęłam, ale mi przerwał:
- Nie, zostań. Lubię towarzystwo.
Starałam się powstrzymać uśmiech, ale i tak mi się to nie udało.
- Więc o czym chcesz rozmawiać?
Przez chwilę nic nie mówił, tylko parę razy otwierał i zamykał usta, najwidoczniej się wahając.
- Nie... Och… - odezwał się w końcu.
- Co?
- Twoja mama wspomniała, że szukasz pracy.
- Hm… Tak jakby.
- Tak jakby?
Pokiwałam głową.
- Tak, szukam pracy.
- Na pewno już wiesz, że mam własną restaurację...
- Wiem – wtrąciłam. – Jak to w ogóle możliwe? Nie znam wielu mężczyzn, którzy mają około dwudziestu lat i jednocześnie są właścicielami jakichś restauracji.
- Wszystko zaczęło się od rodzinnego biznesu. Dziadek ze strony matki pracował jako szef kuchni, gdy był mniej więcej w moim wieku. W ciągu następnych lat zaoszczędził wystarczająco dużo pieniędzy, aby otworzyć własną restaurację. Potem zatrudniła się w niej moja nastoletnia mama i z czasem została główną kucharką, a kiedy dziadek umarł, odziedziczyła restaurację. Podobnie jak ona, ja i mój brat pracowaliśmy tam w czasach liceum, a rodzice chcieli mi nawet przekazać cały interes, ale wolałem otworzyć coś własnego. Po ukończeniu college’u przyjechałem tutaj, żeby odwiedzić najlepszą przyjaciółkę mamy, która przeprowadziła się w te strony, kiedy byłem nastolatkiem. Jej córka, moja rówieśniczka i towarzyszka dziecięcych zabaw, jakoś przekonała mnie do otworzenia restauracji gdzieś w pobliżu. Przeczesałem więc teren w poszukiwaniu odpowiedniego lokalu i na szczęście go znalazłem.
- Rozumiem – powiedziałam, nie wiedząc, co jeszcze mogłabym dodać.
- Pracowałaś kiedykolwiek jako kelnerka?
- Nie – przyznałam się. - Zajmowałam się sprzedażą detaliczną. Raz nawet pracowałam w delikatesach. Ale nigdy nie byłam kelnerką.
- Dlaczego?
- No cóż, nie jestem najbardziej towarzyską osobą. I mam też, delikatnie mówiąc, małe problemy z koordynacją… Dobra, tak naprawdę jestem straszną niezdarą.
- Jeśli nie sprawdzisz się jako kelnerka, to mogę zaproponować ci jakieś inne stanowisko.
- Czy ty właśnie mnie zatrudniasz?
Zmarszczył czoło.
- A niby czemu miałbym tego nie robić?
Przeniosłam wzrok na swoje kolana.
- Bo umawiasz się z moją mamą. A jeśli coś się między wami nie ułoży... Sam wiesz…
Zaśmiał się i pokręcił głową.
- Jeżeli między mną a Renee coś pójdzie nie tak, to na pewno nie będę się na tobie mścił.
- Byłbyś w stanie mnie jeszcze oglądać?
Odwrócił wzrok, a ja zauważyłam, że nagle zrobił się nieco spięty.
- To nie byłby żaden problem.
- Och… - Nagle wyobraźnia podsunęła mi jakieś dziwne obrazy, ale szybko się opanowałam. Ułożyłam dłonie na udach i postanowiłam zadać mu jeszcze jedno pytanie.
- Mogę… - Pokręciłam głową. – Nie, już nic…
- Możesz co? – zapytał, ignorując to, że jednak się rozmyśliłam.
- Nic.
- Możesz mnie pytać o wszystko, Bello.
Przy jego ostatnim słowie moje serce zaczęło bić nieco szybciej. Nie wiem czemu, ale lubię słuchać, gdy nazywa mnie po imieniu.
- Nie potrafię cię o to zapytać. To za bardzo... To nie moja sprawa.
- Zapytaj – zachęcił swobodnie.
Odchrząknęłam i spojrzałam na niego nerwowo.
- Umawiasz się z moją mamą. – Wywróciłam oczami. – No tak, umawiasz się z moją mamą. Zresztą dobrze o tym wiesz. A ja chciałabym wiedzieć... dlaczego…
Zobaczyłam przebłysk dziwnej emocji w jego oczach i szybko otworzyłam usta, żeby się wycofać:
- Przepraszam. Nie musisz odpowiadać. To było niegrzeczne.
- Nie – powiedział. - W porządku.
- To dlatego, że moja mama jest dużo starsza od ciebie. Ale naprawdę nie musisz odpowiadać na to pytanie.
- W porządku, Bello. – Obrócił się w moją stronę i przeczesał włosy ręką. – Ja prawdopodobnie wściekłbym się, gdybym dowiedział się, że moja mama umawia się z dużo młodszych facetem. – Odchrząknął. – Dla mnie nie są typowe... związki ze starszymi kobietami. Spotykałem się z jedną młodą dziewczyną i nawet chciałem się jej oświadczyć, ale rozstaliśmy się i naprawdę ciężko byłoby mi znaleźć kogoś, kim ponownie bym się zainteresował. I nagle spotkałem Renee... Wszystko po prostu... jakoś się ułożyło.
- Och, to ty naprawdę musisz lubić moją mamę – szepnęłam, a Edward poruszył się niespokojnie, tak, jakby nagle zrobiło mu się strasznie niewygodnie i położył rękę na karku.
- To wspaniała kobieta.
- Tak. – Zdobyłam się na słaby uśmiech. – W przeciwieństwie do mnie.
Te słowa uświadomiły mi bolesną prawdę: Renee i ja w ogóle nie jesteśmy do siebie podobne, a skoro on lubi ją, to nie ma żadnych szans, żeby polubił mnie… Chwila. Dlaczego ja się tym przejmuję? Dlaczego nagle zrobiłam się zazdrosna i zmartwiona? Nawet jeśli Edward zerwałby z mamą, to i tak pozostanie dla mnie nieosiągalny. Nie można umawiać się z byłymi chłopakami swoich matek. Po prostu nie można! To wbrew ogólnym zasadom relacji matki i córki.
Westchnęłam w duchu. Ktoś tam, gdzieś na górze, najwidoczniej postanowił mnie trochę pomęczyć i podsunął mi pod nos idealnego faceta, który siedzi obok, a ja oczywiście nie mogę z nim być… Dlaczego musiałam zejść ze dół i zacząć z nim rozmawiać?! Wcześniej zachwyciłam się tylko jego wyglądem, a teraz… wszystkim. Nie wiem, jak to możliwe, ale osobowość ma jeszcze lepszą niż powierzchowność…
Nagle zapragnęłam przywalić głową w stolik.
- Nie jesteś taka zła – powiedział nieśmiało.
Zaczerwieniłam się i schyliłam głowę. Tak, nie jestem „taka zła”. Czy on właśnie oznajmił, że ze mną jedynie „da się wytrzymać”…?
- Opowiedz mi o sobie, Bello.
- A co chciałbyś wiedzieć?
- Wszystko… i nic.
Zaśmiałam się.
- Od czego powinnam zacząć?
Uśmiechnął się.
- Ulubiony film?
Tak oto zaczęliśmy dyskusję na temat filmów i muzyki. Okazało się, że mieliśmy mniej więcej takie same zainteresowania, ale z kilkoma jego poglądami kompletnie się nie zgadzałam, a wręcz nie mogłam ich znieść. I vice versa. Większość czasu spędziliśmy na rozmawianiu, śmianiu i przekomarzaniu się...
Zamknęłam oczy i ziewnęłam. Usłyszałam, jak Edward poruszył się na kanapie i podniosłam powieki, żeby na niego zerknąć. Dziwnie się wygiął, szukając czegoś po omacku. Po chwili zauważyłam w jego dłoni telefon. Przycisnął dłużej jeden z klawiszy i ekran się zaświecił..
- Nie mogę uwierzyć, że rozmawiamy już tyle czasu – powiedział.
- Która godzina? – spytałam i kolejne ziewnięcie wydobyło się z moich ust. On też ziewnął, kładąc komórkę na stoliku.
- Już prawie wpół do siódmej.
- Nie gadaj! – Zeskoczyłam z kanapy i pobiegłam do kuchni, żeby spojrzeć na zegarek na mikrofalówce. Cholera, naprawdę jest szósta trzydzieści! Jak u licha mogliśmy rozmawiać tyle godzin, skoro mi się wydaje, że minęło trzydzieści minut albo góra godzina?
Kiedy wróciłam po salonu, po drodze oczywiście raz się potykając, zobaczyłam, że na pół śpiący Edward położył się na sofie. Zapragnęłam wziąć aparat i zrobić mu zdjęcie, bo wyglądał tak niesamowicie zachwycająco i młodo, a zarazem niewinnie…
- Mama powinna niedługo wstać. – Gdy tylko te słowa wydobyły się z moich ust, w pełni się rozbudziłam. Mama. Edward należy do niej. Jest jej, a nie mój. Więc co ja robiłam przez te ostatnie kilka godzin? Poznawałam mojego przyszłego ojczymka? Przecież ja nie myślałam o nim jako o potencjalnym kandydacie na ojca. Rzeczy, o których rozmawialiśmy... Zachowywaliśmy się wobec siebie tak beztrosko i otwarcie… To było zbyt osobiste. Nigdy nie miałam tak bliskich kontaktów z facetami Renee. Nigdy.
Edward wymamrotał coś chaotycznie, a ja się uśmiechnęłam, nie końca nawet zdając sobie z tego sprawę. On jest taki zmęczony. Wzięłam koc leżący na boku kanapy i przykryłam nim chłopaka. Kiedy podjęłam zamiar pójścia do swojego pokoju, poczułam, że złapał mnie za nadgarstek i pociągnął w swoim kierunku. Klęknęłam i pochyliłam się nad nim.
Jego oczy wpatrywały się w moje z taką intensywnością, że aż zaparło mi dech w piersiach. Przez dłuższą chwilę panowało milczenie, a on ciągle się na mnie gapił. W końcu przełknął ślinę i wyszeptał tak cicho, że ledwie go usłyszałam:
- Chciałbym spotkać cię pierwszą.
Zanim zdążyłam coś powiedzieć, zamknął oczy, a po kilku minutach zorientowałam się, że zapadł w głęboki sen. Nie poruszyłam się nawet o cal i nadal patrzyłam się prosto na niego. „Chciałbym spotkać cię pierwszą”… Co to znaczy? Spotkać mnie przed kim? Przed Renee? Dlaczego chciałby spotkać mnie pierwszą? Jeśli chce zostać tylko moim przyjacielem, to te słowa nie mają sensu… Chyba że... pragnie... czegoś więcej? Nie, nie może mu o to chodzić… A może jednak? Ale my przecież ledwo się znamy i rozmawialiśmy ze sobą dopiero dwa razy…
Nagle usłyszałam, jak podłoga na piętrze zatrzeszczała, a to zwiastuje tylko jedno: Renee się obudziła i pewnie ma zamiar wyjść ze swojej sypialni. Szybko pobiegłam w kierunku schodów i zakradłam się do mojego pokoju. Zamknęłam za sobą drzwi i powoli osunęłam się na podłogę. Edward Cullen jest nie tylko atrakcyjny zewnętrznie, ale ma też sympatyczną osobowość…
Powinnam go przecież nienawidzić! Muszę go nienawidzić…! Ale nie potrafię… Nawet odrobinkę… Chrzanić to! Wydaje mi się nawet… Wydaje mi się, że go lubię. I to bardzo.
Niedobrze…
Moich uszu dobiegły dźwięki odkręcanego prysznica w głównej łazience. Szybko wstałam i złapałam swoją komórkę leżącą na szafce nocnej, żeby wykręcić numer, który znam, odkąd skończyłam sześć lat. Jest jeszcze wcześnie, ale wiedziałam, że ten abonent obudzi się specjalnie dla mnie.
- Halo? – zapytał półprzytomny głos po drugiej stronie telefonu.
- Jasper, to ja.
- Bella?
- Tak.
- Coś się stało?
Potrząsnęłam niewinnie głową, mimo że on przecież nie mógł tego zobaczyć.
- Nic. Dlaczego sądzisz, że coś się stało?
- Bo znam cię już czternaście lat i potrafię wyczuć twoje emocje, jak tylko otwierasz usta. Nie wspominając o tym, że dzwonisz o nieprzyzwoitej godzinie… Mów więc natychmiast: co się stało?
Westchnęłam.
- Wydaje mi się, że lubię Edwarda.
Usłyszałam w słuchawce szeleszczenie prześcieradła.
- Edwarda?
- Tak, no wiesz... Edwarda. Edwarda Renee. Mówiłam ci o nim.
- Niezupełnie. Zadzwoniłaś, żeby poinformować mnie o nowym kociaku Renee i to wszystko.
- Racja – przyznałam. – No cóż, wiem, że mówiłam ci, że on jest niewiarygodnie cudowny. A dzisiaj wieczorem po raz pierwszy dłużej z nim rozmawiałam i… O mój Boże, Jasper! On jest cudowny, niesamowity, po prostu… idealny! Nigdy w życiu nie widziałam przystojniejszego faceta…
- Ależ oczywiście, że widziałaś! Przecież znasz mnie już od dawna.
Zignorowałam to.
- Jasper, co ja mam zrobić?
Usłyszałam wyolbrzymione westchnienie.
- Traktuj go jak każdego innego faceta twojej mamy.
- Ale on nie jest jak każdy inny! – zaprotestowałam. – Ma tyle samo lat co ja. Ciągnie mnie do niego! I to ostro… Wiesz, to poważna sprawa...
- Bella, niezdrowo wzdychać do chłopaka własnej matki. Popsujesz wasze relacje, jeśli nie przestaniesz myśleć o tym gościu.
Jęknęłam do telefonu i klapnęłam na łóżko.
- Wiem. Masz rację. Ale jak mam go ignorować? On umawia się z moją mamą. Teraz prawdopodobnie będzie się kręcił częściej koło domu.
- Bello, posłuchaj samej siebie: on umawia się z Renee. R-e-n-e-e. Nie z tobą, tylko z nią. Wbij to sobie do głowy! Nigdy nie będziesz go miała.
Spojrzałam na telefon.
- Dzięki, Jasper. Jesteś naprawdę pomocny.
- Staram się, Bello. Musisz sobie uświadomić, że nigdy nie będziesz go miała. Chyba że jesteś zdolna do romansowania z chłopakiem swojej mamy… A jeśli zaczniecie się potajemnie spotykać, to jak to będzie świadczyć o jego charakterze? Że potrafi zdradzić? I to z córką swojej dziewczyny? To nie byłby ktoś, z kim chciałabyś się związać.
Wywróciłam oczami.
- Nie będziemy mieli romansu. On nawet nie patrzy na mnie w „ten” sposób…
- Mam nadzieję, że nie – odpowiedział. – To byłoby obrzydliwe.
- To byłoby obrzydliwe jedynie wtedy, gdyby stuknęła mu już pięćdziesiątka, a on jest tylko trzy lata starszy ode mnie…
- Bello, chciałabyś być z chłopakiem, który pieprzył twoją matkę?
- To... Och, Jasper… Fuj… Nie sądzę, że oni są już na tym etapie. On spał na kanapie, a ona w swoim pokoju.
- Szczerze wątpię, że jeszcze się ze sobą nie przespali. Renee z pewnością nie jest cnotliwą dziewicą…
Nabrałam gwałtownie powietrza, udając wielkie przerażenie.
- To znaczy, że bocian nie podrzucił mnie pod drzwi domu moich rodziców?!
- Bello… – W jego głosie wyczułam nutkę irytacji.
- Przepraszam – powiedziałam szybko. – Ale poważnie, Jasper, co ja mam robić? Musisz mi pomóc!
- Nie będziesz się już tak zachowywać, ale...
- Co? – przerwałam zniecierpliwiona.
Usłyszałam głośne westchnienie.
- Mogę skończyć zdanie, zanim zaczniesz zadawać pytania?
Wydęłam wargi i zamilkłam.
- No w końcu – odezwał się po chwili.
- Hej! – powiedziałam z prawdziwym oburzeniem.
Odpowiedziała mi cisza…
- Przepraszam, już nic nie mówię. Kontynuuj.
Jasper odchrząknął.
- Po pierwsze: musisz jakoś odseparować się od chłopaka swojej mamy… Jak on ma na imię?
- Edward.
- Racja. Zatem przestań rozmawiać z Edwardem w godzinach, w których powinnaś spać. Nie pozwól, żeby wasze rozmowy stały się zbyt osobiste. A jeśli całkowicie chcesz odwrócić od niego swoją uwagę, musisz zacząć robić coś, co moim zdaniem ogromnie cię przerazi.
Przełknęłam ślinę. Jestem gotowa i poradzę sobie ze wszystkim, co Jasper zaproponuje.
- Musisz zacząć chodzić na randki.
A jednak na to nie jestem przygotowana!
- Jasper! – jęknęłam. – Na randki zawsze zapraszali mnie faceci, którzy albo byli lizusami z wielkim ego, albo głupkowatymi przylepami, które źle mnie rozumiały, kiedy próbowałam się z nimi zaprzyjaźnić.
- Zaloguj się więc na portalu randkowym.
- Nie powiedziałeś tego!
- W czym problem, Bello?
- Nie chcę, żeby moje zdjęcie krążyło w Internecie na portalu randkowym! Ludzie mogliby to zobaczyć!
- O to chodzi.
- Moi znajomi mogliby to zobaczyć! A co, jeśli Edward to zobaczy?!
- A co on miałby robić na portalu randkowym?
- Nie wiem. Może jego koledzy by to zobaczyli? – Dziwna myśl pojawiła się w moim umyśle. – Och! Co jeśli... jego ojciec to zobaczy i zacznę się z nim umawiać... a potem przyprowadzi mnie do domu, żeby przedstawić rodzinie... i bum… tam będzie Edward!
- Masz w planach umawianie się z ponad czterdziestoletnim mężczyzną? – zapytał bezbarwnym głosem.
- No... nie.
- Przestań myśleć i pozwól mi zająć się operacją „znaleźć Belli słodkiego tatusia”.
- Nie ma mowy! Jeśli przylepiłeś temu etykietkę „znaleźć Belli słodkiego tatusia”, to nie chcę, żebyś cokolwiek w tej sprawie robił.
- Chcesz przestać podkochiwać się w chłopaku swojej matki czy nie?
Westchnęłam.
- Chcę.
- Dobrze. Teraz zamknij się i posłuchaj: rejestruję cię na portalu randkowym…
Jęknęłam.
- Siedź cicho, Swan. A teraz: jaki typ mężczyzn cię interesuje? Wzrost, kolor włosów...
Zaczął zadawać mi mnóstwo idiotycznych pytań, a ja, o dziwo, na nie odpowiadałam. Zapowiada się bardzo długi dzień…


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez marcia993 dnia Sob 15:33, 27 Cze 2009, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
Ewelina
Dobry wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 58 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P

PostWysłany: Sob 14:38, 27 Cze 2009 Powrót do góry

Czy już wspominałam, że ten ff jest świetny a Wasze tłumaczenie rewelacyjne? Mam nadzieję, bo nie lubię się powtarzać. Cóż mogę powiedzieć, Bi E są w sobie zauroczeni, ale żadne do tego się nie przyzna. No właściwie Edward zrobił pierwszy krok :) To było słodkie. Pojawiło się coś nowego; mianowicie serwis randkowy. Nie przypomina sobie, aby w jakimś innym opowiadaniu pojawił sią tego typu pomysł.
Czekam na ciąg dalszy, jak zwykle. Mam nadzieję, że teraz będzie EPOV.

Pozdrawiam. E/


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
niesmaczne.
Nowonarodzony



Dołączył: 24 Kwi 2009
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 15:23, 27 Cze 2009 Powrót do góry

No więc, powiem, że, mimo przeczytania tak niewielu rozdziałów, zaczynam ubóstwiać ten ff.
Przede wszystkim jest oryginalny, ciekawy i jest poruszony w nim nieczęsto spotykany problem.
Tłumaczenie świetne, zdecydowanie prawie bezbłędne, choć znalazłam takie małe niedociągnięcie:
Cytat:
Dziadek ze strony matki pracował jako szef kuchni, gdy był mniej w moim wieku.
'mniej więcej'.

Chyba zajrzę do oryginału, bo już nie wytrzymam, cierpliwość nie jest moją mocną stroną. Z góry przepraszam. Wink
W każdym razie, życzę chęci do dalszego tłumaczenia.
pozdrawiam, niesmaczne.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Madziorsko
Człowiek



Dołączył: 17 Lut 2009
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 16:06, 27 Cze 2009 Powrót do góry

Ciszę się, że tłumaczysz to opowiadanie, bo gdyby nie ty, z pewnością nigdy bym się o nim nie dowiedziała. A przecież warto. Jest naprawdę super napisane, przetłumaczone. Jest lekkie i co najważniejsze, śmieszne. Ostatni rozdział, a w szczególności rozmowa Jaspera z Bellą, wręcz mnie rozwalił. Uśmiałam się przy tej kwestii:
Cytat:
- Szczerze wątpię, że jeszcze się ze sobą nie przespali. Renee z pewnością nie jest cnotliwą dziewicą…
Nabrałam gwałtownie powietrza, udając wielkie przerażenie.
- To znaczy, że bocian nie podrzucił mnie pod drzwi domu moich rodziców?!

Świetnie pokazuje jaki "wyszukany" humor ma Bella :D

Nie mogę się już doczekać kolejnych rozdziałów, bo świetnie się zapowiada :))


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Rathole
Dobry wampir



Dołączył: 08 Kwi 2009
Posty: 1076
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 146 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Reszty nie trzeba, sama trafię.

PostWysłany: Sob 18:18, 27 Cze 2009 Powrót do góry

Widzę, ze się rozkręca Twisted Evil Nie, no. Jasper tutaj jest świetny :D Czekam na to, co będzie dalej. Mam nadzieję, ze nie zajrzę do oryginału... Wink


Ale...
Cytat:
Moja głowa leży na powieści, którą przewertowałam już kilkakrotnie, ale teraz nie potrafię się skupić.

\
Nie zrozumiałam tej części zdania. Może 'leżała na powieści' ?

Cytat:
-Nigdy w życiu nie widziałam przystojniejszego faceta…
- Ależ oczywiście, że widziałaś! Przecież znasz mnie już od dawna.

Cudowne :D

Weny w tłumaczeniu,
rth


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
iga_s
Wilkołak



Dołączył: 29 Kwi 2009
Posty: 115
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 22 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 18:30, 27 Cze 2009 Powrót do góry

Rathole napisał:
Widzę, ze się rozkręca Twisted Evil Nie, no. Jasper tutaj jest świetny :D Czekam na to, co będzie dalej. Mam nadzieję, ze nie zajrzę do oryginału... Wink


Ale...
Cytat:
Moja głowa leży na powieści, którą przewertowałam już kilkakrotnie, ale teraz nie potrafię się skupić.

\
Nie zrozumiałam tej części zdania. Może 'leżała na powieści' ?


Rathole, cały tekst jest raczej pisany w czasie teraźniejszym, więc powinno być chyba "leży". A że na przykład jest "ułożyłam się", to ta czynność trwała krótko, więc powinna być w czasie przeszłym. Ale jak masz rację, to najwyżej Alice_415 zmieni, a ja muszę się następnym razem bardziej postarać. :)
A, i podobnie jak Ty uwielbiam Jaspera z tego opowiadania! :D
Pozdrawiam.


Post został pochwalony 2 razy

Ostatnio zmieniony przez iga_s dnia Sob 18:30, 27 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Cocolatte.
Wilkołak



Dołączył: 11 Maj 2009
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 42 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 18:57, 27 Cze 2009 Powrót do góry

Dołączam do opinii u góry, Jasper w tym opowiadaniu zasługuje na Oscara w kategorii 'Bohater roku'.
Przechodząc do rozdziału, to był niezły. Trochę mało się dzieje, ale za to jest on przyjemny i wnosi (chyba!) dość dużo do opowiadania.
Przetłumaczony poprawnie. Wybacz za ten epitet, ale ja naprawdę, naprawdę nie lubię komentować tego, jak co ktoś tłumaczy :) Łatwo się czytało, a to plus. Skupiałam się raczej na treści, nie na jakości tłumaczenia :)
Mam nadzieję, że następna część pojawi się już niedługo.
Pozdrawiam,
Latte.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
marcia993
Dobry wampir



Dołączył: 27 Sty 2009
Posty: 997
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 104 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: who cares?

PostWysłany: Sob 19:03, 27 Cze 2009 Powrót do góry

Cocolatte. - wybaczam. :D Cieszę się, że Ci się podoba. Wink
Rathole - ja myślę podobnie jak Iga, bo to zdanie jest w czasie teraźniejszym, a gdyby było "leżała" to chyba byłoby trochę niepoprawnie, więc zostawię to tak jak jest. Wink

I czy wszyscy uwielbiają Jaspera z tego opowiadania? :D
Jak tak to mam dla Was dobrą wiadomość - w następnym rozdziale będzie miał jeszcze lepsze teksty niż w tym. :D


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez marcia993 dnia Sob 19:04, 27 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Twilightomanka
Nowonarodzony



Dołączył: 06 Maj 2009
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Daleka xd

PostWysłany: Sob 19:23, 27 Cze 2009 Powrót do góry

Rozdział świetny, tłumaczenie także. Widzę, że akcja nieźle się rozkręca.
Prawdę mówiąc, ta częśc mnie nieźle rozbawiła xD.

Alice_415 napisał:
O Boże! Nie mów, że oni są tu teraz razem i się obściskują! Mam nadzieję, że nie zdjęli ubrań… Fuj! A ja tak często siedzę na tej sofie! O nie, już nigdy więcej jej nie dotknę! Nie ma mowy! Przynajmniej do czasu, aż jej porządnie nie wyszoruję i nie zdezynfekuję…

Szczere... xD

Alice_415 napisał:
- Bello, chciałabyś być z chłopakiem, który pieprzył twoją matkę?

Bez komentarza ;d.

Te cytaty były jednymi z najlepszych z tego rozdziału. Podoba mi się Jasper z tego opowiadania i oczywiście jego teksty ^^.

Czekam na kolejne tłumaczenie Wink.
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin