FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Nigdy więcej [Z][+18] 5.11 rozdział 15 + epilog + zapowiedź Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Nina=)
Wilkołak



Dołączył: 25 Wrz 2009
Posty: 204
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 14:03, 23 Paź 2009 Powrót do góry

No ja jestem zachwycona!
To było genialne!!
Chociaż nie lubię tego całego Jonathana to moment kiedy Bella wchodzi bardzo mi się spodobał...
No i momenty z Jane są fajne Wink
Jednym z moich zastrzeżeń jest Alice. Wszystkie postacie które do tej pory wkręcałaś do swojego ff bez trudu identyfikowałam z tymi "zmierzchowymi" a Alice nie. Może dlatego, że nie pasowała mi do roli pokojówki? Kto wie, trudno za mną nadążyć Wink) No i ostatnia kwestia Emmet. Ja również jestem jego fanką i byłoby fajnie gdyby przynajmniej od czasu do czasu pojawiał się w akcji... Wink


Może tak to nie wygląda ( bo się trochę rozpisałam w krytyce) ale zarówno cały ff jak i ten fragment bardzo, ale to baaaaaaaardzo mi się podobają!!! Wink
I liczę na nową część która miejmy nadzieję powstanie dzięki twojej chorobie (nie żebym się cieszyła xD)


Weny, weny i powrotu do zdrowia Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
new life
Zły wampir



Dołączył: 13 Sie 2008
Posty: 489
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Pią 16:55, 23 Paź 2009 Powrót do góry

Już nie jedna osoba pisała mi, że coś tu nie pasuje. No cóż, nie wszystkim można podpasować idealnie. Niektórzy piszą ff-y o Belli i Jasperze, inni chcą żeby Bella była z Emmettem. Jednak w Nigdy więcej nie znalazłam dla wszystkich miejsca. Ja wogóle nie planowałam pisać coś o Alice, ale tak jakoś wyszło :) Jak będę pisać kolejnego ff-a, to coś z tym zrobie.
Jeśli ktoś pisze krytykę, to ja nie mam nic do takiej osoby, bo to też jest jakaś opinia. Mogę też stwierdzić, że krytyka pomaga Wink
Nina=) masz racje, dzięki chorobie pisze dalej :)
leżąca w łóżku :) new life Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Nina=)
Wilkołak



Dołączył: 25 Wrz 2009
Posty: 204
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 17:25, 23 Paź 2009 Powrót do góry

Mi nie chodziło o to żeby Bella była z Edwardem, po prostu lubię postać Emmeta i trochę mi go tu brakuje (ale tylko trochę xD)
No więc tradycyjnie życzę weny
Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
dotviline
Wilkołak



Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 161
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pią 23:34, 23 Paź 2009 Powrót do góry

Tradycyjnie już kłaniam się nisko...
New Life ten rozdział był długi? Nie zauważyłam... :P Tak szybko mi się go czytało, że jak zobaczyłam koniec, to naprawdę się przestraszyłam. Jak na mój gust ta 13 była za krótka, ot co!

Pierwszy fragment położył mnie na łopatki. Naprawdę, mówiąc kolokwialnie, odwaliłaś kawał dobrej roboty New Life! Nowa Victoria bardzo fajnie skonstruowana, jest pogodną optymistką, ale nie aż tak jak (np.) kanoniczna Alice... Podoba mi się, że mimo swojej radości życiowej i ogromnego zapasu sił witalnych nie jest płytką postacią, dla której z uczuć liczyłaby się tylko "wielka miłość". Victoria niesamowicie sprawdza się w roli pokrewnej duszy, która potrafi wysłuchać, zrozumieć, pocieszyć...
Ale, mimo wszystko N. - żeby o takich rzeczach:
Cytat:
- Graliśmy w pokera. Przegrałem, lecz nie wiedziałem, co jest stawką. Dowiedziałem się dopiero wtedy, kiedy James szedł w kierunku Belli. Kilka minut później zgwałcił ją w biurze, a ja się temu przyglądałem.
- Och mój Boże – szepnęła. - To musiało być okropne.

gadać z współpracownicą? Wylewny ten Edward, nie ma co :)

Scena Jonathan - Bella, bardzo interesująco napisana. Widać, że włożyłaś w nią mnóstwo serca. Takie kontakty w sferze ojciec-córka, którzy do niedawna nie wiedzieli o swoim istnieniu to pole do popisu dla pisarza. Ważne są odczucia postaci i jej stosunek do drugiej osoby. Skupienie się na uczuciach dyskwalifikuje szczegóły, ale takie momenty pozwalają lepiej zlustrować bohatera i utożsamić się z nim, potępić go, lub pochwalić, a co najważniejsze zrozumieć. U Ciebie wyszło to mistrzowsko!

Reszta (nie)zaskakująco wciągająca... Wzroku nie mogłam oderwać. Ciekawiło mnie czy dojdzie do prawdziwej konfrontacji: Bella-Edward, nie mogę wprost doczekać się takiego momentu!
Podoba mi się postawa Rossano. Zaczynam lubić tego bohatera! Nawet jeśli jego intencje nie są do końca czyste, to działa z rozmachem i w sposób, moim zdaniem, godny podziwu.
Intrygująca jest również sytuacja w jakiej znalazła się Victoria. Pojawiając się w złym miejscu i czasie miała niechybnie wpływ na losy dwójki głównych bohaterów, mówiąc delikatnie zepsuła im szansę na szybsze porozumienie się, oczywiście o ile takowe planujesz New Life... Twoja wizja mnie zawsze zaskakuje, więc już czuje dreszcz podekscytowania na myśl o kolejnym rozdziale...
Bella... Och, nie powiem, że wyciąga złe wnioski na podstawie JEDYNIE obserwacji, bo na jej miejscu pewnie zrobiłabym to samo. W każdym bądź razie jako czytelnik denerwuje się, że robi głupstwa i ucieka przez tym, czego najbardziej potrzebuje. Kocha męża, ale nie potrafi mu darować. Kieruje się rozsądkiem, bardziej niż emocjami. A może na odwrót...
Jeszcze byłabym zapomniała... - za kreacje Angeli należy Ci się nagroda Autorko moja droga! - (wybacz, że taka niewyględna) bravo Ta dziewczyna jest niesamowita. Troskę o męża łączy z pożądaniem wobec Jamesa i własną psychiką. No i alkohol solidnie rozwiązuje jej język... Ciekawa postać, choć mało rzucająca się w oczy.

Sukienka Belli jest po prostu cudna! Też bym taką chciała. Po prostu miodzio i same niesamowitości! Gratuluję świetnego wyboru.

Nieobecność wybaczona! New Life zostałaś w pełni rozgrzeszona i jako pokutę masz iść i głosić w świecie Nigdy więcej!
(Nie mam żadnych uprawnień do spowiadania i udzielania rozgrzeszenia czy pokuty, więc nie masz się czego bać...:))

O mordercy już nie myślę - jestem za słaba w zagadkach.

A że w ogóle jestem słaba i chorobnie oczy mi się zamykają, to mykam spać...

Dobranoc.

Weny!
Pozdro from dot. :*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
new life
Zły wampir



Dołączył: 13 Sie 2008
Posty: 489
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Nie 11:53, 25 Paź 2009 Powrót do góry

Dziękuje dot. za szczery komentarz :) Dzięki Wam wiem co poprawić, żeby było lepiej. Aktualnie skończyłam rozdział 14, więc został już tylko 15 + epilog. I wiecie co, zrobiło mi się smutno na myśl, że będę musiała się pożegnać z moimi bohaterami. Jednak! Was nie zostawiam :) Bo po Nigdy więcej czeka na was coś jeszcze, coś lepszego ? Uwaga Wink
Pozdrawiam
new life Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez new life dnia Nie 11:54, 25 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
dotviline
Wilkołak



Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 161
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Nie 14:10, 25 Paź 2009 Powrót do góry

Ale nie ma za co :) Zawsze jestem szczera. I chętnie służę pomocą... :* Poza tym uważam, że to bardzo pomaga jeśli ktoś mówi, co zauważył w tekście np. mojego autorstwa. Co dwie głowy to nie jedna, a im więcej par oczu tym łatwiej zauważyć coś, co nam autorom nie zawsze rzuca się w oczy... :) Więc możesz liczyć, że jeśli coś jeszcze kiedyś przyciągnie moją uwagę w sposób pozytywny lub mniej optymistyczny, to pewnie zwrócę Twoją atencję na tą rzecz. (Mam zapędy krytyka...)
Mi będzie brakować Nigdy więcej bardzo, ale zaciekawiłaś mnie tą wizją czegoś nowego... Już wiem, że nic mnie nie powstrzyma przed przeczytaniem... Wink

Pozdrawiam!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
seska
Dobry wampir



Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 864
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 0:22, 26 Paź 2009 Powrót do góry

Ach, okrutna jesteś, kończąc rozdziały w takich momentach Twisted Evil

Bardzo mnie teraz interesuje, co zrobi James. Zabije ojca, prawda? :P Powiedz, że tak... Cool I będzie chciał wykończyć Bellę. I Edwarda. I parę innych osób... Embarassed

A na poważnie - na pewno planujesz jakąś groźną akcję, w której posypią się kolejne trupy Cool I chyba tyle. Bo że następne rozdziały będą równie obfite w wydarzenia - nie mam wątpliwości Wink

Wciąż mam teraz nadzieję, że Bella i Edward będą jednak razem. Pomimo karygodnego występku Edwarda po przegranej liczę, że Bella mu wybaczy. Choć nie pochwalam jego zachowania, to osobiście mu teraz wybaczam - każdy popełnia błędy. A on chyba zrozumiał swój.
Czy takim rozjemcą stanie się teraz Victoria? Czy to ona połączy ponownie zwaśnionych małżonków? Rolling Eyes

Aha, mam nadzieję, że niedługo zginie podczas jakiejś akcji policji "urocza" Jane Twisted Evil

Dziękuję za uwagę :P


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
AndziulaW
Człowiek



Dołączył: 23 Kwi 2009
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Forks

PostWysłany: Śro 20:28, 28 Paź 2009 Powrót do góry

Aaaaaaaaaa ostatnio jakoś w ogóle nie miałam czasu, aby sobie wejść i poczytać nowe rozdziały. Wchodzę sobie na pocztę i zgadnij, na który wpis się rzuciłam. HAahah no oczywiście że twój !!!! To opowiadanie jest genioalne. Tooo wszystko jest tak opisywane, że jak się czyta to aż dech zapiera. Każdy rozdział kończony jest jedną wielką niewiadomą, co jest cudowne i sprawia, że chce się więcej i więcej. Maaaatko nie no będę się powtarzać OPOWIADANIE JEST BOOOOOSKIE !! Musisz mi wybaczyć bo czytając każdy rozdział nawet nie patrzę na błędy XD Najbardziej mnie smuci tooo, że zostały 2 rozdz. + epilog. Nieeeeeee !!!! No weźźź bo ja się popłaczę !!!! Ja się tak nie bawię !!! Chcę więęęęęęcej!!! haha nie no czekam na 14 !!! Mam nadzieję, że niedługo będzie !!

Pozdrawiam Anee :*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
szalona70
Człowiek



Dołączył: 06 Maj 2009
Posty: 84
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Śro 23:11, 28 Paź 2009 Powrót do góry

Rozdział niezły :) co tu więcej pisać twój cały ff jest świetny liczę że w najbliższym czasie pojawi się nowy rozdział :)

Myślę że w następnym rozdziale zacznie się wszystko wyjaśniać .


Życzę weny :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
new life
Zły wampir



Dołączył: 13 Sie 2008
Posty: 489
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Pią 0:22, 30 Paź 2009 Powrót do góry

Witam po dłuższej nieobecności Very Happy Zapraszam do czytania 14, przedostatniego rozdziału Nigdy więcej. Mam nadzieje ze Wam się spodoba, ale z miejsca chciałabym przeprosić za wszelkie nieścisłości w rozdziale. Jestem zmęczona i niewyspana Sad
Dziękuje za wszystkie komentarze Razz Jesteście kochani Wink
Dziękuje basi za pomoc w doborze piosenek.CoCo za to że betowała chociaż nie miała na to czasu, a także Lanie6 za to, że była moja drugą betą Laughing
Miłego czytania Wink

beta: CoCo

[link widoczny dla zalogowanych]

14.

Bella

The Veronicas - Heavily Broken


Almost giving up on trying
Almost heading for a fall
And now my mind is screaming out
I've gotta keep on fighting
But then again
It doesn't end


Gdyby nie to, że John trzymał mnie mocno za rękę, upadłabym. Ciało wrzało, z czoła skapywały kropelki potu. Denerwowałam się, wszyscy dookoła szeptali zdziwieni. Kiedy w końcu usiadłam przy stole, popatrzyłam na wszystkich zebranych. Część wpatrywała się w moją stronę, lecz inni zerkali na Edwarda i jego towarzyszkę. Jest mu wstyd? Miałam taką nadzieję.

Doskonale wiedziałam, jak teraz wyglądam. Zauważyłam, że niektórzy mężczyźni taksują mnie wzrokiem. Najwięcej na tym korzystał John, był ciągle uśmiechnięty, popijał szampana. Dopiero gdy na sali zapanowała cisza, skinął na kogoś w oddali. To znak rozpoczęcia tańca przez gospodarzy. Kiedy wstawałam, aby z nim zatańczyć, spojrzałam na Jamesa. Jakoś wcześniej nie zwracałam na niego uwagi. Siedział ze spiętą twarzą, patrząc się na mnie złowrogim wzrokiem. Świadomość tego, że nie dostanie całego majątku, zdawała się odzwierciedlać w jego mimice. Nie podobało mu się to. A tylko ja wiem, że prawie nic nie odziedziczy. Jednak kiedy na niego spoglądałam, uświadomiłam coś sobie. Nie bałam się go. John gwarantował znikome poczucie, a przyrodniej siostry nie może już wykorzystać. Tylko co się stanie, jak się dowie, że nie jesteśmy prawdziwym rodzeństwem? Będzie wiedział, że John nie jest jego biologicznym ojcem? Czy aby nie wpadnie w szał?

Gdzieś w oddali nadal leciała muzyka, podczas gdy ja tańczyłam z Johnem. Robiliśmy obroty idealnie do siebie dopasowane. Wyglądało to tak, jakbym już kiedyś znalazła się w tym miejscu i w tym czasie. A może to geny?

Kiedy tańczyliśmy, moja suknia unosiła się coraz wyżej. Nie wstydziłam się tego. Przeciwnie, chciałam pokazać im wszystkim jaka jestem - nowa Bella.
Nie uszło mojej uwadze nawet to, w jaki zachwyt wpadali mężczyźni, gdy widać było moje nogi. W pewnym momencie John wykonał pewien ruch, przez co widać było moją nagą nogę aż do ud. Znajdowaliśmy się idealnie przed Edwardem. Mąż miał zaciśnięte pięści, spiętą twarz. Czyż to nie piękny widok? Spojrzałam na jego towarzyszkę. Nie spoglądała na mnie wrogim wzrokiem. Z jej oczy płynęła przyjaźń. I to mnie zdziwiło. Uśmiechała się delikatnie. Z natury lubiłam takie osoby, darzyłam zaufaniem. Jednak ona jest kochanką Edwarda. Zamiast mnie nienawidzić, patrzyła tak, że nie mogłam tego pojąć. Ta kobieta nie nastawiła się wrogo. Może jest już pewna swojej pozycji względem Edwarda, jego miłości? Wtedy nie miałaby powodów do zazdrości, może chce się ze mną zaprzyjaźnić, z byłą żoną Edwarda. Ta opcja zdawała się bardziej prawdopodobna, bo jaka istnieje inna możliwość?

Nie wiem, kiedy przestaliśmy tańczyć. Staliśmy w miejscu, a wokół panowała idealna cisza. Wszyscy czekali na to, co się wydarzy. John objął mnie mocniej i przystawił usta do ucha:

- Wszystko w porządku? - szepnął, a kiedy potwierdziłam ruchem głowy, kontynuował:
- Teraz chciałbym, żebyś zatańczyła z Jamesem. Jesteś w stanie? - zapytał.

Czy jestem w stanie? Nie bałam się go tak, jak kiedyś, lecz nie ma mowy o dotykaniu tego człowieka, a tym bardziej jego dłoniach na ciele. Miałam jakieś inne wyjście?

- Tak, jestem w stanie - odpowiedziałam twardo.

John uśmiechnął się, po czym odsunął.

- Wiem, że znacie moją córkę, dlatego mam nadzieję, że zrobicie to, o co was prosiłem.

Wskazał na Jamesa, który wstał i kierował się w naszą stronę. Gdy znaleźliśmy się już we trójkę, złapał jego i mnie za rękę, po czym powiedział:

- To, co teraz będziecie robić, zależy tylko od was. Zatańczcie dla mnie, proszę.

James skinął lekko głową i objął mnie w talii. Dokładnie nad ramieniem brata dostrzegłam siedzącego Edwarda. Wyglądał jeszcze gorzej. Czyżbym widziała zazdrość? To spowodowało, że uśmiechnęłam się mimowolnie. Niestety, James to zauważył. Chyba nie pomyślał, że mi się to podoba?

Po chwili wirowaliśmy już po całym parkiecie. Muzyka zmieniała się z szybkiej na wolniejszą i odwrotnie. Mój towarzysz nadal nic nie mówił. Od ostatniego spotkania minęło sporo czasu. Spodziewałam się jakiejś dyskusji, jednak kiedy zabrzmiała powolna melodia, James przycisnął mnie do siebie tak, żebym mogła dokładnie poczuć jego umięśnione ciało.

- Urocza Bella... witaj w rodzinie. Jesteś z siebie zadowolona? - zapytał szeptem.
- Nie wiem, o czym mówisz - odpowiedziałam równie cicho jak on.

Obrócił nas tak, że znalazłam się plecami do niego, zaś twarzą skierowaną do stolika, przy którym wciąż przesiadywał Edward.

- Kiedy Edward cię zostawił dla tej piękności, postanowiłaś wpaść w łaski ojca. Cwana jesteś. Kto by pomyślał, że jesteś jego córką a moją siostrą. Jednak nawet to nie uchroni cię przede mną. Możesz być tego pewna.

Zrobił ponownie obrót i znaleźliśmy się bardzo blisko siebie. Poczułam usta koło szyi, kiedy wziął głęboki wdech, aby zapamiętać mój zapach. Lekko się wyszarpałam, w celu uwolnienia się, ale trzymał mnie zbyt mocno. To okropne...

- Jeszcze jedno. Niczego nie dostaniesz, bo wszystko należy się mnie, pracowałem na to. - Zrobiliśmy kolejny obrót. – Jeśli nie chcesz skończyć jak twoi rodzice, jako brat radzę ci, żebyś wyjechała. – Stanęliśmy, gdy pocałował dłoń. - Życzę ci udanego wieczoru. – Po czym odszedł pewnym krokiem.


Any day it'll all be over
Everyday there's nothing new
And now I just try to find some hope
To try and hold onto
But it starts again
It'll never end


W tym momencie piosenka dobiegła końca. Byłam w szoku. Co on powiedział? Czyż to nie jest logiczne, że to on zabił rodziców lub Laurent? Tylko co mieli z nimi wspólnego, przecież to z Johnem Renee miała kontakt. Jedyne, czego byłam pewna w tej chwili to to, że musiałam usiąść, napić się czegoś. Kiedy wracałam do stolika, James skierował się w przeciwnym kierunku. Za nim od razu poszedł Laurent. Kelnerzy zaczęli roznosić posiłki. Gdy wszyscy się najedli i rozpoczęły się tańce dla gości. Nie wiem, z iloma mężczyznami wirowałam na parkiecie, gdyż ciągle ktoś mnie prosił do wolnej piosenki, zaś Edward tańczył tylko z Angelą i nową partnerką. Od natłoku zrobiło mi się duszno. Wszyscy chcieli ze mną rozmawiać, zapytać się, co zamierzam zrobić, pomóc w interesach, lecz nie mieli pojęcia, że żadnych interesów nie będzie. Minęło kilka minut, w końcu wszystkich przeprosiłam i wyszłam na taras. Widok zapierał dech w piersiach. Światła lamp oświetlały każdą ozdobioną drogę prowadzącą do dużej altanki. Zeszłam schodami do ogrodu i zatrzymałam się przy fontannie. Zanurzyłam dłonie w lodowatej wodzie, nabrałam jej trochę i mokrą ręką dotknęłam czoła oraz policzków. Trochę pomogło, lecz nie na tyle, żebym była zadowolona. Podążyłam dalej ścieżką. W końcu znalazłam się tam, gdzie chciałam. Stanęłam w środku altanki. Zarośla oddzielały mnie od świata, w którym nie potrafiłam się odnaleźć. Zapach kwiatów unosił się w powietrzu, a kolorowe lampki sprawiły, że to miejsce zdawało się magiczne. Podniosłam ręce, po czym obróciłam się kilka razy. Poczułam się wolna. W końcu, po tak długim czasie. Jednak to nie trwało zbyt długo. Szelest liści i szuranie butów o kamienie na drodze utwierdził mnie w przekonaniu, że nie byłam sama. Nawet się nie odwróciłam.

- Bello - wyszeptała postać.

Ten głos poznałabym wszędzie.
I'm heavily broken
And I don't know what to do
Can't you see that I'm choking
And I can't even move
When there's nothing left to say
What can you do
I'm heavily broken
And there's nothing I can do


Edward

Mój najgorszy sen się spełnił. Nie dość, że Bella znalazła się obok Jamesa, to była jeszcze jego siostrą. Nie wiedziałem, co teraz zrobić. Siedziałem i patrzyłem się na nią, zdawała się jeszcze piękniejsza. Zaproszeni goście na nią spoglądali – na suknię, nogi... Na wszystko, co jest przeznaczone tylko dla mnie. Gdybym mógł, wstałbym i zabił ich. Jednak nie dostałem takiego rozkazu, dlatego chciałem zakończyć tę sprawę inaczej. Spojrzałem na Victorię. Także była w szoku… tak samo, jak ja nie wiedziała, co z tym zrobić. Wszystko się skomplikowało.

Kiedy przestali grać, Bella z Johnem nadal stali i szeptali. Tak bardzo chciałem do niej podejść, przełożyć ją przez ramię i wynieść jak najdalej. Moje rozmyślenia przerwała kolejna wypowiedź Jonathana. Tym razem poprosił Jamesa, a po chwili patrzyłem, jak Bella z nim tańczy. Najgorszy widok był wtedy, gdy odwrócili się w moją stronę i cicho rozmawiali. Następnie znów zrobili obrót i znaleźli się blisko siebie. Zauważyłem, że powąchał jej skórę, przez co gwałtownie się poruszyłem, gdyby nie Victoria, podbiegłbym do nich. Uspokoiłem trochę nerwy, gdy przestali tańczyć i Bella wróciła do stołu. Victoria zaś pilnowała Jamesa. Chyba zdawała sobie sprawę, że nie jestem w stanie się nim zająć. Odeszła od stołu, a ja wciąż wpatrywałem się w jedną osobę i zastanawiałem się, co by zrobiła, gdybym poprosił ją do tańca? Zgodziłaby się? Dlaczego serce rwało do niej, a nogi nie chciały iść? To śmieszne. Ja, dorosły facet, pracujący w takim zawodzie, nie bałem się przestępców, lecz lękałem się kobiety. Może dlatego, że to najważniejsza z tych wszystkich rzeczy, jakie do tej pory mnie obchodziły? Rozejrzałem się dookoła. Ci wszyscy ludzie, naiwne istoty, którzy chcieli się tylko wzbogacić, zatracając w tym swoje dusze, współpracują z Johnatanem. A kiedy wspomniałem ostatnią rozmowę z Angelą, pomyślałem, że oprócz duszy tracą także bliskie osoby. Sam mogłem służyć za przykład.

Kiedy w końcu przemogłem się i chciałem do niej podejść, uciekła. Znów to samo, pomyślałem. Po chwili zniknęła z oczu. Z trudem przedostałem się przez tłum. Niektórzy bawili się świetnie, bo wypili sporo alkoholu, jednak mnie to nie obchodziło. Nie dziś. Po paru minutach znalazłem się na tarasie. Zauważyłem ją. Szła dróżką w kierunku fontanny. Zatrzymała się przy niej i zanurzyła w niej dłonie, ochlapała twarz wodą, po czym ruszyła dalej. Kiedy znalazła się w altance, wyglądała pięknie. Suknia nieznacznie się podniosła, kiedy obróciła się dookoła. Nie wiem jak, ale wyczuła moją obecność. Ukrywanie się, nie miało już sensu.

- Bella - wyszeptałem.

Stała w miejscu i objęła się rękami. Czyżby się bała? Przecież tak naprawdę to mnie paraliżuje strach. Jednak po chwili poczułem podmuch wiatru na twarzy. Szybko zdjąłem marynarkę i położyłem na jej ramionach. Przygotowałem się na to, że może ją zrzucić, lecz tego nie zrobiła. Chciałem ją przytulić, poczuć bliskość, jednak wtedy straciłbym jedyną okazję do rozmowy. Dlatego stałem za nią i wdychałem zapach, delektowałem się widokiem ukochanej.

- Czego chcesz? - zapytała niespodziewanie. Wyczułem lodowaty ton głosu.
- Porozmawiać - odparłem, bo chciałem mieć to już za sobą, a żadne kłamstwa nie są mile widziane.
- Mieliśmy tyle okazji do rozmowy, a ty chcesz rozmawiać akurat teraz - stwierdziła rzeczowym tonem.
- Dlaczego odeszłaś? – zadałem najbardziej nurtujące mnie pytanie.
- Kim jest ta kobieta? – Unikała odpowiedzi.
- To Victoria, ona również bierze udział w tej akcji. To nie jest tak, jak myślisz, tylko się przyjaźnimy. Nic więcej - zacząłem się tłumaczyć.
- Nic więcej... a to co widziałam?
- To zwykły pocałunek w policzek. Przyjaźnimy się - wymamrotałem.

Przysunąłem się do niej, jednak gwałtownie mnie odepchnęła. Za szybko, pomyślałem.

- Nie zbliżaj się - wycedziła przez zaciśnięte zęby.
- Dlaczego?
- Jeszcze się pytasz: dlaczego? - oburzyła się na moje pytanie. - Nie za dużo przez ciebie wycierpiałam?

Stała tam i drgała. Była taka delikatna, bezbronna. To nie miejsce dla niej, a znalazła się tu przeze mnie.

- Wiem, co ci zrobiłem, i przepraszam. Żałuję tego, że wtedy go nie powstrzymałem, że nie dałem się zabić. Wolę śmierć, niż zachowywanie się jak ostatni śmieć i proszenie cię później o wybaczenie. Żałuję, że to się tak potoczyło.
- Czy to wszystko - Odwróciła się w moją stronę - było kłamstwem? Nasze małżeństwo, rozmowy, seks, to, co razem stworzyliśmy?!

Uderzyła mnie w twarz. Wiedziałem, że będę miał ślad, jednak nie martwiłem się tym, zasłużyłem. Spojrzałem na twarz ukochanej. Słone krople spływały po jej delikatnych policzkach. To dla mnie zbyt wiele. Gwałtownie złapałem ją za ramiona i przysunąłem do siebie.

- Nie! To wszystko prawda. Ja i ty, nasze życie, to jak się kochaliśmy, co przeżyliśmy wcześniej. Musisz mi uwierzyć! - Odsunąłem ją w desperacji od siebie tak, że nasze głowy dzieliły tylko centymetry. - Słyszysz? Musisz!

Oparłem czoło o jej i wpatrywałem się w przenikliwe, załzawione oczy. Poczułem ukłucie w sercu, gdy patrzyłem na ten obrazek.

- Moi rodzice zajmowali się tym samym co ja, byli tajnymi agentami. Na jednej z akcji zostali zabici. Po kilku latach trop poprowadził do Jamesa. Wszystko, na czym mi zależało, to zemsta. Zemsta na nim. Planowałem to bardzo długo, jednak w trakcie misji poznałem ciebie i zakochałem się... Nawet bez tego wszystkiego, ożeniłbym się z tobą. Dlatego to, co się stało, tak bardzo mnie boli, bo kocham cię i potrzebuję.

Jej oczy rozszerzyły się nagle, kiedy powiedziałem ostatnie zdanie.

- Jak mam ci uwierzyć? - Łzy sprawiły, że nie mogła mówić, więc odczekała chwilę. – Jeśli byłbyś ze mną szczery, gdybyś powiedział, wyznał, czym się zajmujesz, poparłabym cię i zrozumiała, lecz teraz to nie jest już takie proste... Nie mogę ci wybaczyć, że musiałam się dowiedzieć tego od osób trzecich. A ja … - wyszeptała, ale urwała w połowie zdania.
- A ty? Bello, kochanie, powiedz, co myślisz… Porozmawiaj ze mną - błagałem ją.
- Kochanie? – zapytała zdziwiona. – Już tak dawno nie słyszałam podobnych słów.
- Byłem takim głupcem... Czy nie widziałaś tego, nie czułaś, że cię kocham? To mój błąd. Dlatego proszę cię, ukochana, o wybaczenie, bo bez ciebie nie mogę oddychać. Serce bije coraz wolniej, bo ty jesteś dalej ode mnie. Proszę cię, wybacz mi.

Kilka sekund ciszy, a ja czułem, jakby to była wieczność. Delikatnie starłem łzy, dotknąłem policzka Belli. Drugą ręką chwyciłem jej dłoń i lekko ścisnąłem. Nie mogłem kontrolować tego, co robiłem teraz, bo to nie ja. Uwolniła się ze mnie postać, dzięki Belli, którą ciągle skrywałem w sobie. Dlatego też przysunąłem się i schyliłem głowę, lekko dotykając ustami jej warg, wdychając zapach słodkiej woni. To najpiękniejszy pocałunek jakiegokolwiek doświadczyłem. Jednak miałem też świadomość, że muszę iść, choć pragnąłem zostać, aby ją chronić.

- Kochanie, proszę, wyjedź stąd. Kiedy to się wszystko skończy, przyjadę do ciebie, porozmawiamy... Dobrze?

Mimo to ona nadal stała i milczała, co jeszcze bardziej mnie męczyło. Wolałbym, żeby krzyczała, miała pretensje.

- Muszę już iść - wymamrotałem niepewnie.
- Nie odchodź... - Ścisnęła mnie mocniej za rękę. - Nie zostawiaj, proszę.
- Muszę iść, trzeba to zakończyć. Jeśli tego nie zrobię, on nie da nam spokoju. Tobie też grozi niebezpieczeństwo. Dostałaś to, czego on pragnął, będzie próbował się zemścić. Nie pozwolę mu ponownie cię skrzywdzić. - Przytuliłem ją mocno do swego torsu. – Nie mogę cię stracić. Bello?
- Tak? - zapytała, kiedy odsunąłem ją od siebie.

Spojrzałem w te wielkie, czekoladowe oczy i wiedziałem, że dla niej jestem wstanie zrobić wszystko. Kochałem ją, lecz czy ona odwzajemniała moje uczucia?

- Kochasz mnie? – zapytałem, bojąc się odpowiedzi.
- Mimo wszystko… nawet teraz kocham cię jeszcze bardziej, dlatego nie przeżyję, jak mnie zawiedziesz. – Po czym opuściła głowę. Złapałem ją za podbródek i uniosłem w górę, następnie pocałowałem w usta.
- Nie zawiodę cię, zaufaj mi ten jedyny raz, a się nie zawiedziesz. Dokąd teraz pojedziesz?
- Do domu gościnnego Johna, a rano spakuję się i zniknę.
- Dobrze, tam powinnaś być bezpieczna przez pewien czas. Jak będziesz w swoim pokoju, pozamykaj dobrze drzwi i nigdzie nie wychodź.

Zacząłem już odchodzić, kiedy mi się coś przypomniało.

- Jeszcze jedno. Pojedzie za tobą Jane, będzie cię pilnować.
- Jane? - zdziwiła się i przygryzła wargę.
- Tak, będziesz z nią bezpieczna. A teraz muszę iść, ty również. - Zacząłem się oddalać, lecz wróciłem i spojrzałem jej w oczy. - Kocham cię.
- Ja ciebie też - odparła, lekko się uśmiechając. Brakowało mi radosnej Belli, którą była niegdyś.

Jednak ponownie się nie ruszyłem, chciałem z nią być, tutaj, teraz, na zawsze... lecz po chwili przypomniałem sobie nasze zadanie, Jamesa. Chciałem zetrzeć wyraz triumfu z jego twarzy, dlatego też ruszyłem i modliłem się, aby to wszystko miało sens.

Bella

Nie wiem, co się stało ani kiedy i jak. Stałam tutaj, mówiłam i robiłam rzeczy, o których nie miałam pojęcia i o których marzyłam. Kiedy go usłyszałam, moje ciało przeszedł dreszcz. Nie spodziewałam się go tutaj, ze mną. Myślałam, że jest z nią, Victorią. Serce zabiło mocniej na wieść o tym. Tyle wycierpiałam, przeżyłam, a wystarczyło tylko to, abym się ucieszyła. Następnie powiedział, że mnie kocha. To była tylko część, którą chciałam usłyszeć, jednak zobaczyłam nadzieję. Nadzieję na lepsze jutro, nowy początek. Jednak on teraz odszedł do pracy. Wiedziałam, że wróci, niemniej jednak to bolało. Dlatego nie chcąc cierpieć dłużej, wróciłam na przyjęcie, pożegnałam się ze wszystkimi i wróciłam do swojego pokoju. Tak jak myślałam: Edwarda, Jamesa i tej Victorii nie było. Szukałam Johna, lecz on też zniknął. Podążyłam do domu gościnnego ojca. Jakiś czas później zdejmowałam suknię i kładłam się spać, czułam się wyczerpana. Rano, gdy wstanę, wszystko przemyślę z nową siłą i chęcią. Rzuciłam przelotne spojrzenie na zegar i zaważyłam, że zbliżała się druga. Jak ten czas szybko minął, pomyślałam. Teraz liczył się tylko sen.

Obudziłam się z przeczuciem zbliżającego niebezpieczeństwa. Nawet nie musiałam się ruszać, by zobaczyć która godzina. Zegar wyświetlał trzecią w nocy, widziałam ciemność za oknem, mimo że księżyc jasno świecił. Miałam już ponownie zamykać oczy, kiedy spostrzegłam pewien ruch. Drzwi prowadzące na balkon były otwarte, lecz nie wiał wiatr. Nie ruszałam się, gdyż chciałam, żeby wyglądało, iż śpię. Leżałam, bojąc się, aby ten ktoś mnie nie zobaczył. Zauważyłam dym unoszący się na balkonie. Postać paliła papierosa. Przemieszczała się cicho od barierki do barierki. Wyglądała na zdenerwowaną. Po kilku minutach zgasiła fajkę, odsunęła firankę i weszła do pokoju, po czym podeszła do łóżka. Czułam palący wzrok na całym ciele. Przeklinałam się za to, że dokładniej się nie zakryłam. Po chwili dłoń dotknęła delikatnie, prawie niewyczuwalnie, mojej łydki. Gdy ręka przemieszczała się coraz wyżej, zastanawiałam się, jak to powstrzymać. Starając się, żeby wyglądało to na naturalne, poruszyłam się przez sen. Zadziałało. Dłoń oderwała się od ciała. Mogłam się domyślić, że osobnik trochę spanikował, bo niby jak mógł wytłumaczyć obecność w moim pokoju? Nie czekając, aż ta panika zniknie, ponownie się ruszyłam. Tym razem zakryłam dokładnie ciało, aby ten ktoś nie miał do niego dostępu. Rezultat zadowalający. Mężczyzna wyszedł na taras, przymykając za sobą drzwi. Spojrzałam na niego ukradkiem i rozpoznałam postać. James. Znalazłam się ponownie sama, z myślami: czy mimo tego, że mieszkałam u swojego ojca, byłam stuprocentowo bezpieczna?

Leżałam jeszcze jakiś czas, jednak nie mogłam usnąć. To nie dawało mi spokoju, bo wiedziałam, że coś jest nie tak. Powoli wstałam i przebrałam się w normalne rzeczy. Podeszłam do lusterka. Włosy w nieładzie, makijaż trochę rozmazany, oczy podkrążone. Krótka wizyta w łazience i wróciłam do formy. Wzięłam komórkę i schowałam do kieszeni. Postanowiłam odwiedzić kuchnię, gdyż przypomniałam sobie, że dawno nic nie jadłam. Kiedy znalazłam się na korytarzu, wyjrzałam przez okno. Przez bramę właśnie wjeżdżały jakieś samochody. Czyżby John wrócił? Ruszyłam dalej. W kuchni znalazłam sok i świeże bułeczki. Trochę najedzona, jeszcze ze szklanką soku, powoli kierowałam się w stronę pokoju. Gdy miałam już wchodzić na górę, usłyszałam szepty wydobywające się z biura. Nie poszłam do pokoju, ciekawość zwyciężyła. Przystawiłam ucho do drzwi i nasłuchiwałam.


Edward

Siedzieliśmy wszyscy w furgonetce i omawialiśmy szczegóły. Jedna ekipa obserwowała Jamesa, który opuścił przyjęcie, kiedy wraz z Carlislsem omawialiśmy szczegóły operacji. Wszystko to, co chcieliśmy, udało nam się dostać. Wcześniejsze podsłuchy dostarczyły nam niezbędnych informacji, dlatego już niedługo powinienem być z nią, moją Bellą.

Jednak po chwili przybiegła do nas Victoria. Zadyszana, ciągle w wieczorowej sukni.

- Co się stało? – zapytałem, kiedy się uspokoiła.
- Jadą gdzieś… i zabierają pieniądze… nie zakończyli transakcji – wydyszała, próbując złapać oddech.
- Mamy już coś? – zapytał Carlisle.
- Nie – zaprzeczyła. – John wypił z nimi tylko po drinku. Teraz wszyscy wychodzą.
- Dokąd jadą?
- Nie wiem, nie powiedzieli.
- Dobrze. Victorio, jedź drugim samochodem i załóż kamizelkę. Ja będę z Edwardem. Jedziemy za nimi. Mają nadajniki? – zapytał Carlisle.
- Mają – odpowiedziała Victoria.

Zależało mi na złapaniu Jamesa, ale wiedziałem, że druga ekipa dobrze sobie z nim poradzi w razie kłopotów.

Ruszyliśmy. Przed nami jechało kilka samochodów, z czego jeden znajdował się trochę przed nimi. Siedział tam John, a w dalszej kolejności pozostali. Byli wszyscy i to na wyciągnięcie ręki.

- Dokąd oni jadą? – zapytałem towarzysza.
- Zaraz będzie rozwidlenie dróg, dowiemy się.

I rzeczywiście tak było. Dwa pierwsze, jak i pozostałe auta, skręciły w innym kierunku. Chcąc się dowiedzieć, co się tam znajduje, spojrzałem na mapę. Musiałem zerknąć kilka razy, aby dokładnie się upewnić. Kierowali się do domku gościnnego Johna. Tam, gdzie zatrzymała się Bella.

Bella

Nie dokończone zdania, stukot kieliszków w biurze, a także napięcie. To wszystko dało się wyczuć. Niestety, drzwi były zamknięte, ale dziurka od klucza idealnie pusta. Na stole znajdowała się otwarta walizka. Widziałam znajdujące się w niej pieniądze. John wraz z Jamesem, jak i z innym, pili drinki. Prawdopodobnie po udanej transakcji. Jednak coś się nagle zmieniło. Jeden z gości zaczął się szarpać z Laurentem, a ten skutecznie go zablokował. Mężczyzna zaczął się wyrywać, krzyczeć. Próba opanowania go nie wchodziła w grę. Dlatego James niespodziewanie wyjął pistolet zza kamizelki i wymierzył w nieznajomą mi osobę. Jeden strzał, potem drugi i tajemnicza postać leżała na podłodze. To straszne... Nie mogłam się opanować. Szklanka z sokiem wypadła z rąk, wydobywając tym samym niepożądany dźwięk. Spanikowałam i zaczęłam uciekać. Usłyszałam otwierane drzwi, kiedy nadal biegłam. Znalazłam się w piwnicy, bo wiedziałam, że pierwszym miejscem, które sprawdzą, będzie moja sypialnia. Nie znałam tego pomieszczenia. Bałam się. Zabłądziłam.

Wszystko dookoła spowiła ciemność. Z ogromnym trudem starałam się milczeć. Krzyk by mnie zdradził. Tak bardzo pragnęłam, aby to był tylko sen… Niestety, to nie mroczne złudzenia, z których mogłabym otrząsnąć się o brzasku. Nogi drżały, ale ruchem rąk starałam się nad nimi zapanować. Ruszyłam do przodu. Chciałam przejść w mniej widoczne miejsce. Potknęłam się i w tym momencie wpadłam w panikę. Co jeśli mnie znajdą? Czy im się uda? Jeżeli tak, to który z nich? Nagle usłyszałam w oddali zbliżające się kroki. Jakieś szepty. W kieszeni zaczęła wibrować komórka. Sięgnęłam po nią, a na wyświetlaczu ujrzałam numer Edwarda. Nie zdążyłam odebrać, ponieważ za mną stanęła jakaś osoba. Odwróciłam się i spojrzałam w znajomą twarz.

- A więc tu jesteś.

Z przerażenia krzyknęłam. Zostałam gwałtownie podniesiona w górę. Jeszcze nigdy nie był on dla mnie taki nieczuły. Czy to jego prawdziwe oblicze?

- Puść, to boli - wyjęczałam.
- Trzeba było nie uciekać, a najlepiej nie podsłuchiwać. Nie powinnaś wtrącać się w nie swoje sprawy. Czy rodzice cię tego nie nauczyli? - zapytał. – Ach, przepraszam, twoi rodzice nie żyją! – Zaczął się śmiać, jakby właśnie opowiedział dowcip tygodnia.
- Co ci się stało? Dlaczego tak się zachowujesz? John, odpowiedz mi – prosiłam, żeby zająć go rozmową i móc uciec.
- Po prostu przestałem udawać, a ty jak zwykle uwierzyłaś.
- Co chcesz zrobić? – zapytałam, kiedy kierowaliśmy się ponownie do biura.

Lecz nie odpowiedział, nie zdążył. Nagle, na zewnątrz, pojawiły się postacie w czarnych kombinezonach, dużych kaskach, którzy otaczali dom.

- Cholera, uciekamy! – krzyknął do reszty.

Zostałam pchnięta z powrotem do piwnicy, gdzie John razem z Jamesem ciągnęli mnie za ręce. O dziwo, Laurent uciekł w inną stronę Nie miałam, jak się wyrwać, byli zbyt silni. Otwierali różne drzwi, a ja straciłam kompletnie orientację, gdzie jestem. Mimo to znaleźliśmy się na zewnątrz, w ogrodzie. Minęliśmy kilka drzew, jakieś domki i ujrzałam jezioro. Tak jak mówił John, znajdował się tam samolot. Mój samolot.

- Co z nią zrobimy? – zadał pytanie James, kiedy sięgnął po pistolet.
- Z Bellą? – zawołał John, podczas gdy James ściskał mnie coraz mocniej.
- To wy zabiliście Charliego i Renee? – Moje pytanie ich rozśmieszyło.
- Myślisz – Powoli do mnie podszedł – że zajmuję się takimi rzeczami? – odparł i zaśmiał się głośno.
- Więc kto ich zabił?
- Laurent, a któż by inny? To on prowadził z nimi interesy, był naszym pośrednikiem. My się takimi sprawami nie zajmujemy, a jemu to doskonale wychodzi.
- Po co byłam potrzebna? Rzeczywiście jestem twoją córką?
- Dzięki tobie odwróciliśmy uwagę gości od tego, co właśnie zaplanowaliśmy na wieczór, ale to tylko mój pomysł, musisz przyznać że się udał – uśmiechnął się, przez co wyglądał jeszcze groźniej.
- A ja? Jesteś moim ojcem?
- Tego niestety nie mogłem zmienić. Renee dokładnie wiedziała, że mi się to nie spodoba, ale nawet to nie powstrzymało jej, żeby cię urodzić i wychować.
- To po co to wszystko? Przepisywanie na mnie majątku?
- Po co ci domy i akcje, skoro nie dożyjesz do ich sprzedaży? – Razem z Jamesem wymienili zadowolone spojrzenia.

Stało się. Na tym zakończę. W tym momencie nie myślałam, co się ze mną stanie. Myśli były przy Edwardzie. Żałowałam, że nie wyznałam mu wszystkiego, co chciałam. Nie powiedziałam, że mu wybaczam, że go kocham. Nie potrafiłam nawet dalej myśleć, bo usłyszałam głośny huk wystrzału.

Evanescence "Broken" (feat. Seether)

Edward

Jechaliśmy najszybciej, jak się dało, jednak nadal za wolno. Kiedy w końcu byliśmy na miejscu, założyłem kamizelkę, wziąłem broń i ruszyłem. Ekipa specjalna okrążyła dom i razem z nią wkroczyłem tylnym wejściem. Wyważono drzwi, rzucono gaz. W masce powoli wkraczałem do domu. Kilka kroków dalej, a coś błysnęło. Gdyby nie to, że zareagowałem w porę, już bym nie żył. To broń Laurenta, który strzelał. Kilka pocisków i zaczął uciekać. Biegłem za nim. Nie kierował się do salonu ani na górę. Zbiegał do piwnicy. Victoria i Jane dotrzymywały mi kroku, a także pozostali.

- Miałaś pilnować Belli! - warknąłem na Jane.
- Nie ma jej w pokoju - odparła, lekko zadyszana.

To gdzie, do cholery, jest?

Laurent znajdował się ciągle przede mną. Zakręty uniemożliwiły postrzelenie go. Kiedy znaleźliśmy się na korytarzu, rzuciłem się na niego. Udało się go przewrócić. Upadek spowodował, że wypadła mu broń, którą kopnąłem kilka metrów dalej. Zbir wierzgał nogami, próbował wstać i biec dalej, jednak nie mogłem sobie na to pozwolić. Za długo na to czekałem. Wstałem, kiedy on się podniósł. Zaczęliśmy walkę. Mogłem wyjąć broń i go zastrzelić, ale to sprawa honoru. Victoria i Jane pojawiły się przy mnie.

- Pomóc? – zapytała Jane.
- Nie trzeba, szukajcie pozostałych i brońcie Belli, ona gdzieś tu jest – powiedziałem, wciąż wpatrując się uważnie w Laurenta.
- Tak jest – odpowiedziała, po czym obie zniknęły.

Spojrzałem na Laurenta, który czekał na mnie gotowy do walki.

Był bardzo szybki, unikał ciosów. Jednak ja nie pozostałem mu dłużny. Nie trafił mnie ani razu, co go jeszcze bardziej zmęczyło i zdenerwowało. Czekałem na ten dzień tak długo, że nie mogłem się poddać. Kiedy udało mi się go trafić, upadł na znajdujący się nieopodal stół. Nie zdążyłem do niego pobiec, a już wstał i trzymał w ręce metalowy pręt, którym wymachiwał. Odskoczyłem na prawo, gdy on zamachnął się na lewo, lecz jego ruchy wyraźnie zwolniły, wykorzystałem to. Nie udało mu się zrobić uniku. Kiedy już ledwo stał, wyskoczyłem, uderzyłem nogą i odrzuciłem go na kilka metrów. Dopiero po chwili zorientowałem się, co zrobiłem. Z całego ciała sączyła się krew, jak i z wystających narzędzi. Nadział się na kilka haków i umierał. Opuściłem ręce, bo wiedziałem, że już się nie przydadzą. Podszedłem do niego, wtedy on podniósł głowę i spojrzał na mnie.

- Edwardzie Cullenie, synu Esme i… - Z jego ust wydobywała się krew, przez co urywał słowa. – Tobie udało się mnie pokonać, jednak im już nie... – Po czym zaczął się śmiać i jednocześnie pluł szkarłatną cieczą.
- To ty zabiłeś moich rodziców? – zapytałem i podniosłem z podłogi pręt.

- Jesteś strasznie do nich podobny, co zauważyłem tamtego wieczora. Potem trochę powęszyłem, byłeś idealnie czysty, co zdawało się niemożliwe. Dowiadywałem się o tobie wszystkiego... krok po kroku.

Jednak to nie James zabił rodziców, tylko on, i umierał na moich oczach. Nienawiść, która gromadziła się we mnie przez tyle czasu, spowodowała, że zamachnąłem się, a to, co zostało z jego twarzy, będzie mi się śniło do końca życia. Lecz teraz istniało tylko jedno. Bella.

Chciałem żebyś wiedziała,
że kocham kiedy się śmiejesz
Chcę Cię przytulić mocno i zabrać Twój ból
Trzymam Twoje zdjęcie
Wiem, że dobrze na mnie działa
Chcę Cię przytulić mocno i zabrać Twój ból.

Bo jestem załamany kiedy jestem samotny
I nie czuję się dobrze kiedy odchodzisz.
Odeszłaś, Nie poczujesz mnie tutaj, już nie.

Najgorsze już za nami i możemy znowu odetchnąć
Chcę przytulić Cię mocno, Ty koisz mój ból
Zostało tyle do nauczenia się
ale nikt nie został by walczyć
Chcę Cię przytulić mocno i zabrać Twój ból.

Bo jestem załamany kiedy muszę się otworzyć
i nie czuję się wystarczająco silny,
Bo jestem załamany kiedy jestem samotny
i nie czuję się dobrze kiedy odchodzisz.

Bo jestem załamany kiedy jestem samotny
i nie czuję się dobrze kiedy odchodzisz.
Odeszłaś, Nie poczujesz mnie tutaj, już nie.


~~~~

i tak o to zbliżamy się do końca!


Post został pochwalony 2 razy

Ostatnio zmieniony przez new life dnia Nie 12:49, 01 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
seska
Dobry wampir



Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 864
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 1:18, 30 Paź 2009 Powrót do góry

Aaaa! Cóż za smakowity rozdział!

Chyba do tej pory mam wypieki na twarzy Shocked Napięcie, akcja, sensacja... Jak w pierwszorzędnym kryminale. Brawo!

Przeczuwałam, że sprawa z Bellą to tylko przykrywka dla matactw Johna i Jammesa... Bardzo dobrze, że Laurent nie żyje. Należało mu się Twisted Evil

Trzymam kciuki za szczęśliwy finał. Nie uśmiercisz Edwarda i Belli, prawda? Prawda, prawda, prawda...? Ja się na to nie zgadzam Cool

Ach, ciężko mi będzie czekać na ostatni rozdział... Jednocześnie smutno, bo to już koniec... Buu. Niemniej, czekam z utęsknieniem. Jak zawsze Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aja
Wilkołak



Dołączył: 06 Lip 2009
Posty: 231
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z brzucha. . . mamusi(;

PostWysłany: Pią 15:37, 30 Paź 2009 Powrót do góry

To zdecydowanie jeden z najlepszych rozdziałów w całej historii tego ff(:
Pełen emocji, strachu? no nawet nie wiem jak połowę baa praktycznie wszystkie moje odczucia nazwać, nie mogłam się oderwać, siedziałam i siedzę jak zaczarowana nadal znajduje się w świecie Twojego ff. Normalnie owacje na stojąco i kłaniam się w pas(:
Podkład muzyczny idealnie wpasowujący się w sytuacje.
A scena w altanie. . .nie przesłodzona ale pełna uczuć miłości i bezsilności, strachu przed odrzuceniem. Najważniejsze, ze wyjaśnili sobie chociaż coś tam i wyznali wzajemnie miłość(:

A teraz mam nadzieje, ze nie będzie żadnego pogrzebu tzn. pogrzeb i tak będzie chociażby Laurenta, ale wiadomo o co mi chodzi. Niech ta historia skończy się szczęśliwie dla B&E, niech przeżyją. Nie możesz ich uśmiercić, tzn. możesz bo to Twój ff, ale chyba nam tego nie zrobisz?(:

Czekam niecierpliwie na ostatni (jak to boli moja dusze) rozdział, nie każ nam długo czekać(;
Tak wiec weny, CZASU, chęci i wytrwałości w tworzeniu

P.S. Jakie niedociągnięcia?! Ten rozdział jak dla mnie był idealny a nawet lepszy(:
Pozdrawiam Aja


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Prudence
Wilkołak



Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 177
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Mrocznego Kąta

PostWysłany: Pią 18:46, 30 Paź 2009 Powrót do góry

bardzo, ale to bardzo chaotyczny rozdział, nawet za bardzo. W niektórych odcinkach akcja była powolna jak ślimak, a tutaj lecisz jakby cię psy goniły.

Szkoda, że kończysz już to opowiadanie, bo jest bardzo przyjemne, fajnie wymyslone. zastanawiam, się tylko czy zakończych happy endem - czyli po babsku, czy może bardziej drastyczną sceną, np zabiciem Eda bądź Belli. Osobiście drastyczyczna scena by chyba bardziej pasowała:)

Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
sharp_stick
Nowonarodzony



Dołączył: 19 Paź 2009
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 20:11, 30 Paź 2009 Powrót do góry

chapik jak każdy poprzedni zajebiście mi się podobał
ale mam wrarzenie ze skończy się tragicznie nie moge sie doczekać nastempnego rozdziału, ale też strasznie mi przykro

weny


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez sharp_stick dnia Pią 20:13, 30 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Nina=)
Wilkołak



Dołączył: 25 Wrz 2009
Posty: 204
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 20:19, 30 Paź 2009 Powrót do góry

Hurra!!!!!!!! Kolejny rozdział!!!
Zaglądałam co dzień na forum, a tu nagle nowy rozdział!
A teraz moja opinia:


Co za szuja z tego Johna!!
A ja go miałam za przyzwoitego faceta!
Mi tam się podobało.
Było ciekawie, zaskakująco i fajnie (jakkolwiek to brzmi ;D)

Oczywiście liczę na happy end, ale każde zakończenie przyjmę z wdzięcznością.
Już nie mogę się doczekać. Nie każ nam tak długo czekać na następny i (niestety) ostatni rozdział.



Chęci,
Czasu,
Pomysłów,
I przede wszystkim
WENY!!




Pozdrawiam
Nina =)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
dotviline
Wilkołak



Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 161
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pią 20:47, 30 Paź 2009 Powrót do góry

Jest naprawdę bosko. Nie spodziewałam się TAKIEGO zwrotu akcji moja droga. Akcja z Johnem i Jamesem po prostu zwaliła mnie z nóg!
A jakim romantyzmem powiało w scenie Edward-Bella. No, z pietyzmem i pełnym podziwem, rzecz jasna dla Ciebie New Life, wyobrażałam sobie tą scenę. Musiało to niesamowicie wyglądać. A skoro urzekło mnie - wielką przeciwniczkę przesadniej ckliwości, słodkości i wielkich słów - to warte jest co najmniej orderu... (tak skromność nigdy nie była moją mocną stroną...) W każdym razie ten rozdział przebija wszystko.
I nie mogę się zgodzić się z Prudence. Według mnie wcale nie był chaotyczny. Mi się czytało, bez problemu, a przez teksty nieuporządkowane zazwyczaj nie mogę przebrnąć... Uważam, że ten rozdział jest klarowny i łatwy w zrozumieniu. No, przynajmniej dla mnie...
Podobało mi się też widowiskowe odejście Laurenta. Odegrał tu niezłą rolę... I mimo że śmierć spozierała mu prosto w oczy nadal zachowywał się jak dupek bez ludzkich uczuć, pozbawiony sumienia, jakim w istocie był. Aż mnie ciekawi, jakie miał dzieciństwo, że taki zły człek z niego wyrósł... (moja ciekawość nie zna granic...)
Jak Ci powiem, że rozważałam Laurenta jako zabójcę Charliego i Renee, to mi nie uwierzysz, prawda? :P Ale miałam trójkę podejrzanych, a nawet nasunęła mi się czwarta, bardzo nieprawdopodobna wizja... W każdym bądź razie Laurenta też widziałam w tej "roli"... :)
Ładnie, naprawdę ładnie oddałaś uczucia. Jestem z Ciebie zadowolona (wybacz protekcjonalność i jakiś nauczycielski pogłos, ten typ tak po prostu ma)
Co mnie jeszcze rozwaliło całkowicie? Jane. Victoria. One obie. Są wspaniałe. Dwa żywioły, równoważące się. Jedna ogień, druga woda. I nie chodzi tu o temperament, bo Victoria też bywa zbyt impulsywna jak na "wodę", ale o ogólny zarys postaci. Nie wiem czemu, ale zachwyciły mnie, przyciągnęły wzrok i poprosiły o dłuższą kontemplację na problematyką ich postaci... Piękne, interesujące i wspaniałe, można chcieć czegoś więcej? Dla mnie uczta.
I we wszystko pięknie wkomponowałaś fragmenty utworów. Tłumaczenie Broken załapałam dopiero po chwili. Mam chyba małe opóźnienie w dostrzeganiu dzisiaj...
Błędów Ci nie wytknę, bo nic mi się w oczy nie rzuciło. Nie mam się czego uczepić, no... Wink Ale to dobrze, bo nie lubię się czepiać (oj długi będę miała nos, długi Rolling Eyes )...

Teraz pozostaje mi tylko czekać na 15. Wiem, że i tak mnie zaskoczysz N.L., więc nawet nie prorokuje, co by mogło się stać. Mój dar jest znacznie mocniej ograniczony niż w przypadku Alice... Wink

Weny życzę,
kłaniająca się nisko, dot.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
BlueSuedeShoes
Nowonarodzony



Dołączył: 27 Sie 2008
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Sob 10:53, 31 Paź 2009 Powrót do góry

Droga New Life, chyba wszystko tu już zostało powiedziane, dlatego nie będzie pewnie oryginalnie, ale dodam jeszcze coś od siebie.
Piękne opowiadanie. Fajnie budujesz klimat, przez cały czas jest jakoś tak cieplutko. Czytając cały czas chciałam wiedzieć co będzie dalej, dlategoż mina mi zrzedła kiedy zobaczyłam, że 14 to koniec narazie. Ale będę czekać cierpliwie na koniec tego, na następne ff i deklaruję się Twoją fanką:)
Co do zagadki, myślę, że rodziców Belli zabił John.
Życzę weny i pomysłów.
Uściski;)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
szalona70
Człowiek



Dołączył: 06 Maj 2009
Posty: 84
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Sob 11:51, 31 Paź 2009 Powrót do góry

Rozdział świetny :) szkoda że powoli zbliżamy się do końca :) myślę że wszystko skończy się dobrze dla Belli i Edwarda :)

Czytałam też że zaczynasz pisać kolejne opowiadanie ja oczywiście będę czytać myślę że będzie tak samo dobre jak to :)

Pozdrawiam i życzę weny :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
123twilight123
Nowonarodzony



Dołączył: 06 Kwi 2009
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 17:35, 31 Paź 2009 Powrót do góry

Rozdział jest wspaniały jak cały ff, to jest zdecydowanie moje ulubione ff na całym forum Very Happy
Mam nadzieję że Bella będzie z Edwardem Very Happy
Wydaje mi się, że jednak moje marzenie się nie spełni i Bella zginie Sad
Szkoda, że to już przedostatni rozdział Sad, ale mam nadzeję, że coś jeszcze napiszesz Very Happy

Życzę weny

Pozdrawiam
123twilight123


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez 123twilight123 dnia Sob 17:56, 31 Paź 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Lana6
Nowonarodzony



Dołączył: 06 Mar 2009
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 14:14, 01 Lis 2009 Powrót do góry

Hehe... Cóż, teraz kolej na mój komentarz :)
Na początku dziękuję za dedykację :)
Dawno mnie tu nie było ale ff'a czytam na chomiku (bo wole w pdf'ie).
Rozdziały super. Myślę że ten ostatni mi też się podoba najbardziej :)
Będą z ciebie ludzie :P Masz to coś i naprawde zastanawiam się cały czas skąd w tej twojej główce sie takie rzeczy wzięły.
Za dużo to nie będę pisała bo skoro byłam twoją małą nieoficjalną betą :) to już ci napisałąm co miałam napisać odnośnie rozdziału.
Nie mogę sie doczekać tego końca, ponieważ nadal nie mam pojęcia jak to zakończysz. Jesteś strasznie tajemnicza. Jednak wiem że co by sie nie działo to będzie dobre i wszystkim się spodoba.
Weny życzę.
Buziaki
Do zobaczenia wkrótce :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin