FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 O Edwarda wadach sprawa - parodia [Z] Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Necrosis
Nowonarodzony



Dołączył: 23 Lis 2008
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 17:23, 26 Lis 2008 Powrót do góry

"Mina upośledzonej rybki.
[..]
Mina upośledzonej rybki off."
XDDD
Cały FF jest po prostu genialny, wraca mi wiara w to, że FF mogą być jednak fajne x33
Autorka świetnie to napisała, duży plus. Dawno się tak nie uśmiałam x33


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Śro 17:41, 26 Lis 2008 Powrót do góry

Tak ciekawe co szeleści w trawie:>
Błagam niech autorka pisze i to szybko bo nie moge się doczekać kolejnych części.
Chętnie dorzuce się do zapłaty za to:D!!!!!!!!!!!!!!

PS:Wiem ,że się pisze"piszesz" ale pokićkała mi się klawiatura i zmieniły literki tak ,że na r jest s i na odwrót , i nie zawsze o tym pamiętam, ale obiecuje ,że będe lepiej sprawdzać co pisze jeszcze raz przepraszam i dzięki za zwrócenie uwagi:D
Gość







PostWysłany: Czw 20:38, 27 Lis 2008 Powrót do góry

Czytałam tę parodię na mirriel i strasznie mi się spodobała.
Pisałam do autorki i stwierdziła że nie chce niczego zepsuć więc czwarta część będzie prawdopodobnie ostatnią.
Uwielbiam to opowiadanie! xD xD
sheila
Zły wampir



Dołączył: 12 Lis 2008
Posty: 428
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Hogwart w La-Push, na Upper East Side.

PostWysłany: Sob 23:51, 29 Lis 2008 Powrót do góry

To jest cos w stylu Barrego Trottera co do Harrego Pottera.
Nie nie wiem mi za bardzo nei przypadło do gustu ale cóż, autorka jest ostra ;]
Edward by tu przybiegł, zabił Maurycego, zabił kierowcę tira, dla świetego spokoju zabił też Jacoba, a potem popełnił samobójstwo. " tylko z tego sietego spokoju sie umieąłam ;p
No ale cóż i tak doczytam serie mirreli do konca ;p
PozDr ;]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
an_mo
Wilkołak



Dołączył: 09 Wrz 2008
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z Muppetowa xd

PostWysłany: Śro 17:20, 03 Gru 2008 Powrót do góry

kiedy dalsza cześć !? xD :(



edit: u-hu. Chcesz ode mnie na Mikołaja ostrzeżenie? Pisz dłuższe posty. talia


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ukos
Zły wampir



Dołączył: 07 Wrz 2008
Posty: 487
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 22:04, 09 Gru 2008 Powrót do góry

Ach, niestety sygnaturka zmieniła sie na [z] i czwarta część, jest równoczesnie ostatnia.

Smacznego!

Część IV

Cienka granica między rogiem a kłem. Finisz!

Leżąc w gnijącym trabancie obok zombie-karalucha doznałam uczucia, że życie przelewa mi się między palcami.
Poważnie. Wylądowałam w upiornie nudnym związku z martwym dzieciakiem, uciekłam z miasta z krzywozębnym debilem, odmówiłam całkiem racjonalnej propozycji podwiezienia do miasta, a na dodatek prawdopodobnie właśnie przyprawiałam mojego rodzonego ojca o atak serca, drgawek i wścieklizny.
Byłam złym, złym człowiekiem.
- Eeeeeeedwaaaard – powiedziałam głośno, mając nadzieję, że jego super-słuch wyłapie moje pojękiwania. W końcu nie mogłam być daleko od Forks, jadąc dwie godziny trabantem z prędkością kilometra na dobę. – Eeeeedward, zaczynam mieć wątpliwości na podłożu egzystencjalnym. Zabierz mnie stąd, zanim zacznę dalej myśleć…
Zamiast cichego szelestu liści zgniatanych pod kołami srebrnego volvo, usłyszałam ciche pochrząkiwania z krzaczków po drugiej stronie jezdni. Pochrząkiwanie owo trwało z krótkimi przerwami od dobrych trzydziestu minut; zauważałam, że poirytowanie brzmiące w pochrząkiwaniu jest wprost proporcjonalne do upływającego czasu.
Miałam nadzieję, że to nie niedźwiedź.
- Już lepszy byłby dzik – mruknęłam pod nosem, zauważając, ze właśnie wybieram sposób, w jaki chce być zabita. Byłam żałosna, byłam iście, kurde, żałosna. Miałam osiemnaście cholernych lat, miałam urok osobisty przyciągający całą wieś patałachów, umiałam robić rybę w galarecie – świat stał przede mną otworem, a ja marnowałam czas, leżąc na podłodze trabanta!
Niech szlag, zaraza i tyfus porwie tą dupę wołową Edwarda, tego skurczybyka Edwarda, tego piekielnego…
Krzaki zaszeleściły i rozległo się groźne sapnięcie, ale już nie z drugiej strony drogi. Bardziej okolicy najbliższych dwóch, trzech metrów.
Może mnie nie zauważy, pomyślałam naiwnie. Przypomniało mi się, ze ponieważ nie mieściłam się na podłodze trabanta, moje nogi wystawały przed otwarte okno.
Straszne rzeczy, rozszarpie cię wilk – pomyślałam, jak odgłos warczenia wściekłego zwierza był coraz bliższy. I tak właśnie doszłaś do wniosku, że twoje życie jest do niczego; oczywiście, mogłabyś przeżyć i zostać Emo, ale po co to komu? Żyletek i tak w sklepach brak, zostawiłabyś je tym, którzy mają prawdziwe problemy… o, jak Leah na taki przykład.
Wtedy naszła mnie straszna myśl.
Przecież zaraz zjawi się tu Edward! Jak zobaczy mnie tu, poszarpaną, prawie martwą i w kałuży (smakowitej!) krwi, to zaraz mnie pogryzie i będę wampirem!
Zerwałam się z ziemi, wyszarpnęłam nogi z otworu okiennego, pozwoliłam krwi z powrotem napłynąć do stóp i rzuciłam się zamykać wszystkie zamki w trabancie. Nie dam mu tej satysfakcji, nie dam, nie stanę się taką nudziarą jak on tylko dlatego, że jakiś niedźwiedź vel dzik vel wilk jest akurat głodny i koło mnie! Przecież przede mną jeszcze świetlana przyszłość z Maurycym, już ja mu pokażę, jeszcze będę Bellą Gwiździbrzdąkówną, niech on sobie nie myśli…
Zasunęłam ostatnie okno i wyjrzałam za tylną szybę, chcąc wreszcie spojrzeć mojemu napastnikowi prosto w oczy. Po części byłam też ciekawa, jakie to zwierze chrumka, sapie i warczy naraz.
Na środku drogi stał niedużych rozmiarów warchlak i pogodnie ruszał ryjkiem.
- Ale ja jestem głupia! – jęknęłam pod nosem, otwierając drzwi samochodu i z ulgą wychodząc na świeże powietrze. Zbliżyłam się do małego warchlaka i spojrzałam mu w jego małe, świńskie oczka.
No, czemu się mnie nie boisz? – pomyślałam. Powinnnaś się mnie bać, ty mała polędwico na kopytach…
Zza moich pleców dobiegł mnie głośny kwik i potężne chrumknięcie. No dobra, dlatego się nie boisz, mały draniu, pomyślałam, powoli się odwracając. Proszę, błagam, nie bądź maciorą, nie bądź maciorą…
To była maciora.
Nie zdążyłam nawet krzyknąć.

***

- Ja jestem w stanie wszystko zrozumieć – powiedziałam kilka minut później, leżąc na swoim łóżku i co jakiś czas wrzucając sobie do buzi winogrono. – Ja wiem, że sytuacja kryzysowa, bądź co bądź, pozostaje sytuacją kryzysową… ale wiesz, przydałaby się mała, najmniejsza, tycia wprost podpowiedź tego, że masz zamiar mi wbić żołądek w kręgosłup i w tempie światła przenieść na ganek domu mojego rozstrojonego nerwowo ojca…
- Hej! – oburzył się Edward. Stał obok mojego łóżka i trzymał w dwóch palcach całą kiść winogron. Robił mi za swego rodzaju prywatne winogronowe drzewko. Oczywiście nadal wyglądał jak model.
Tylko lepiej.
- Hej, ja wcale nie wbiłem ci żołądka w kręgosłup, ja po prostu złapałem cię wpół…
- …w bardzo delikatny sposób…
- Ta maciora mogła się na ciebie rzucić!
- Edward, nie mogłeś po prostu jej zjeść? Nie, wróć: nie mogłeś gdzie indziej mnie złapać?
- Niby gdzie?
- Wszystko mi jedno! Za głowę, za ucho, za mały palec u nogi, tylko nie za brzuch! Wiem, że czasem nie łatwo o tym pamiętać, ale niektórzy tutaj nadal mają narządy układu pokarmowego i…
- Alice widziała ślub. Bynajmniej nie nasz.
Zamrugałam. Często to robiłam, bo jak słyszałam coś dziwnego, to mnie oczy szczypały.
- Zdradzasz mnie?!
Edward wywrócił oczami.
- Widziała twój ślub. Twój i tego starego erotomana.
- Erotomana? Sam stwierdziłeś, że on tylko o pizzy myślał…
- To nie zmienia faktu, że facet ma dwadzieścia parę lat i zabiera młodą uczennicę samochodem na przejażdżkę…
- Chryste, Edward, czy ty nazywasz to SAMOCHODEM? Zaraz, czy ty nazywasz to PRZEJAŻDŻKĄ?
Edward obrócił ręką, bo wyskubałam już wszystkie winogrona z mojej strony.
- Pewna racja w tym, istotnie, tkwi, niemniej…
- Edward.
Spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
- Edward, czy ja nie wyraziłam się już wystarczająco jasno? I to wiele razy? Edwardzie Cullenie, ja, i około piętnastu milionów nastolatek na tej planecie, cię kocham. Jest miłość ciężka, jest to miłość wymagająca sporych pokładów cierpliwości, jest to, co najważniejsze, miłość przypominająca dojrzałego tasiemca, ale mimo wszystko ja cię kocham. Więc czy będziesz tak łaskaw już się zamknąć?
Wyszczerzył zęby w tym swoim szelmowskim uśmiechu.
- Będę.
- No to chodź do mnie.
- Najpierw się kołdrą owiń.
- Uuuu, czy to oznacza perwersyjne propozycje?
- To oznacza, że nie chcę, żeby moja dziewczyna dostała gangreny w moich ramionach.
- Słuszna uwaga. Tak dobrze?
- Tak, tak dobrze. Witaj, Bello.
- Witaj, Mau…
Łups.
- Mau… Mau…
Jeżeli to w ogóle możliwe, Edward skamieniał.
- Mau… Mau… Małżowina uszna mnie dziś coś pobolewa, wiesz? O, tu. Pocałuj…

***

No i masz babo placek.
Edwardina się wzięła i obraziła.

***

- Cześć, Bello.
Maurycy stał na parkingu, opierając się o moją furgonetkę i wbijał wzrok w ziemię. Powoli podeszłam do niego, kładąc mój plecak na masce samochodu.
- Od kiedy to się do mnie odzywasz? Ostatni raz jak cię widziałam, robiłeś wszystko, żeby się mnie pozbyć…
- Bello – wyszeptał konspiracyjnie Maurycy. – To była tylko taka przykrywka, żeby twój chłopak bez żadnych podejrzeń pozwolił naszemu romansowi kwitnąć niczym jabłoń na jesieni!
- Jabłonie kwitną na lato*.
- Czwarty raz z rzędu powtarzam pierwszą klasę liceum. Nie wymagaj ode mnie takiej wiedzy.
- Prawda.
- Przebaczysz mi moje karygodne zachowanie, Bello?
- Przebaczę.
Maurycy rzucił mi swój szelmowski, acz bezzębny uśmiech i oplótł mnie w pasie swoimi długimi, chudymi rękoma. Zanim jednak zdążyłam wspiąć się na palce i złożyć na jego ustach pocałunek prawdziwej miłości, coś porwało Maurycego, rzuciło nim o ziemię i wrzasnęło:
- Ty…! Ty…! Nie oddam jej tak łatwo, nie oddam!
- Mike, uspokój się - powiedziałam, wywracając oczyma.
- Nie uspokoję się! Ty stary flirciarzu! Ty…!
- Mike, ona nie jest tego warta.
Naprzeciwko mnie stał Edward w całej swej okazałości. Poły szarego płaszczyka lekko falowały na wietrze, oczy miał zmrużone, a jego nieogolona, szeroka szczęka złowieszczo drgała. Całego efektu dopełniłyby jeszcze rozwichrzone przez podmuch włosy – niestety, czupryna Edwarda a lá dąb stałaby nieporuszenie nawet gdyby jej właściciel się znalazł w oku cyklonu.
- Ja nie jestem tego warta? – Zapytałam cicho, krzyżując ręce na piersi.
- Nie, nie jesteś. Nie doceniasz tego, co masz; KAŻDA mnie chce – KAŻDA, Bello, nawet twoja matka miała przy mnie sprośne myśli – a ty mnie rzucasz dla pierwszego lepszego kretyna, szczerbatego frajera, starego erotomana!
- Masz zdecydowanie za duże mniemanie o sobie, Edwardzie – syknęłam.
- Nie bez powodu!
- Może i nie, ale to nie zmienia faktu, że nie szata człowieka zdobi! Czy jakoś tak!
- Moja osobowość nie pozostawia nic do życzenia.
- Bo jej nie masz!
- Jesteś do głębi żałosna, Bello.
- Jesteś boleśnie nudny, Edwardzie.
Zapadła cisza. Maurycy zamarł na ziemi, Mike zastygł w pozie gotowości do walki.
- Wielka bitwa o człowieczeństwo: Cullen i jego Piękna! Angela, podaj mi mój notatnik, to będzie artykuł na pierwszą stronę!
Edward sapnął ze wściekłości.
- Eric, uspokój się, albo skończysz jak Maurycy.
- Odmóżdżony?
- Martwy.
- Edward!
- Nie krzycz mi nad uchem, co? Mam cię powyżej dziurek w nosie.
- Uspokójcie się! – wrzasnęła nagle Alice, wychodząc zza węgła – bo co to byłaby za krytyczna sytuacja, w której rozwiązanie problemu nie wyszłoby zza węgła – z wyjątkowo wściekłym grymasem na twarzy. – Jesteście dziecinni! Co jest, swoją drogą, dopuszczalne w wieku Belli, ale w twojej sytuacji, Edwardzie…
- Alice, nie wtrącaj się – warknął jej brat, złowieszczo błyskając zębami.
Miałam tego dość. Z Maurycym na ziemi, Edwardem nad głową, Mikiem gotowym do ataku i Alice za węgłem sytuacja była dla mnie zbyt skomplikowana. Cichcem wsiadłam do furgonetki i zanim kłócące się wampirze rodzeństwo zdążyło się zorientować, odjechałam w siną dal.

***

Jak się okazało – sina dal ograniczyła się do mojego domu.

***

Tej nocy miałam sen.
Szłam przez ciemny, ciemny las w bliżej nieznanym mi kierunku – wiedziałam tylko, że z każdym krokiem oddalam się w głębszą i głębszą czerń. Tym razem nie było obok mnie Jacoba, Sama czy Edwarda – szlam kompletnie sama.
Za jednym z drzew coś zaszeleściło. Stanęłam, czując, jak serce wali mi w piersi.
Z ciemności wyłoniło się najpierw jedno kopytko, potem drugie. Po chwili mogłam już obserwować pięknego, białego konia w rogiem na czubku głowy. Powoli do mnie podszedł i spojrzał mi prosto w oczy.
- Bello – powiedział. – To ja.
Przyjrzałam się koniowi bliżej. Nie, nie znałam nikogo podobnego, chociaż Jessica…
- Bello – powtórzył koń z krzywym rogiem. – Bello, to ja! Nie poznajesz mnie?
W tym momencie zauważyłam, że koń ten miał pewne braki w uzębieniu.
- To ja, Maurycy. Jestem jednorożcem…

***

Wampiry. Wilkołaki. Jednorożce. Mike.
Miałam ochotę wyć.
- Eeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeedwaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaard!!! – Zawyłam więc, mając nadzieję, że mój ojciec pojechał już do pracy. Chyba miałam szczęście, bo nie doszły mnie dźwięki zbijania talerzy i tupot stóp na schodach – doszło mnie natomiast skrzypienie okna.
- Tak?
Wyskoczyłam z łóżka, przytruchtałam przez cały pokój ubrana jedynie w podkoszulek i szare figi, po czym rzuciłam się w zimne ramiona mojego personalnego wampira.
- Edward! Kochanie! Przepraszam cię, tak strasznie przepraszam!
- Ja także cię przepraszam.
Poczułam, jak silne, marmurowe ramiona powoli oplatają moją kibić.
- Powinienem być bardziej tolerancyjny, dawać ci więcej swobody i dostarczać większej ilości przygód. Obiecuję, że nasze życie się zmieni, Bello.
- Nie chcę, żeby się zmieniało! Chcę ciebie, Edwardzie, tylko ciebie! Całego ciebie! Zawsze i wszędzie!
- To samo czuję wobec ciebie.
Edward odsunął mnie delikatnie i pochylił głowę, żeby mnie pocałować. Dziękując Opatrzności, że nigdy nie dotknęłam ust Maurycego, zarzuciłam ręce na szyję Edwarda, uważając przy okazji, żeby nie wpakować dłoni w tony żelu, jakie miał na włosach i z całym zapałem oddałam mu pocałunek.
Po dłuższej, zimnej chwili odsunęliśmy się od siebie.
- Co z Maurycym? Nie pozwolisz, żeby mnie więcej napastował, prawda?
- Nie martw się, Bello – odparł Edward, głaszcząc mnie po policzku jedną ręką, drugą zaś niewinnie smyrając pod koszulką. – Na terenie Forks obowiązuje pakt, łączący wampiry i jednorożce, który zabrania im wstępu na te tereny. Nie wiem, jakim cudem Maurycy zdołał się przedostać…

Fin


*Jabłonie kwitną wczesną wiosną - ale doszłam do wniosku, że Bella jest głupia i ma prawo nie wiedzieć.

P.S. Przepraszam za małżowinę i węgieł. Ale człowiek się czasem nie może powstrzymać.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kinietko
Człowiek



Dołączył: 29 Cze 2008
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: stąd i stamtąd

PostWysłany: Śro 15:47, 10 Gru 2008 Powrót do góry

ŁAAAAŁ Leże i kwicze po prostu !!!!!!! Z tego całego śmiechu aż mnie Mau... Mau... Mau Małzowina uszna zaczęła bolec :D Maurycy jednorożcem... Boszzzz do czego to dochodzi na tym świecie :D Dobrze, że Bella się opamiętała i wróciła do Eda. Chociaż z drugiej strony to by było bardzo ciekawe gdyby wzięła ślub z Małżowiną :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Lana
Zły wampir



Dołączył: 01 Wrz 2008
Posty: 341
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Śro 16:07, 10 Gru 2008 Powrót do góry

Noooo, wreszcie CD :D
Nie ma co poprawia humor jak nic :D
Ten tekst jest zabójczy :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
abstrakcyjna.
Wilkołak



Dołączył: 12 Sie 2008
Posty: 159
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: puszka coca-coli.

PostWysłany: Śro 16:28, 10 Gru 2008 Powrót do góry

boli mnie kość ogonowa. zleciałam z krzesła.
genializm stosowany. wszystko, co zawsze mnie denerwowało w twilight zostało tu oczernione. a zakończenie to już mistrzostwo. "pakt łączący wampiry i jednorożce" xDD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Greenpoint
Wilkołak



Dołączył: 07 Paź 2008
Posty: 215
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 16:51, 10 Gru 2008 Powrót do góry

rozrechotałam się jak głupia xD no i przy okazji jestem cała w herbacie :D, ale to moja wina bo powinnam wiedzieć, że nie należy tego pić przy czytaniu <ściana> tego (genialnego) ff Czytając wszystkie cztery części bardzo dobrze się bawiłam. Nie będę tutaj wymieniać najlepszych tekstów, bo chyba każde zdanie musiałabym zacytować :)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Greenpoint dnia Śro 16:52, 10 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Nut
Wilkołak



Dołączył: 17 Lis 2008
Posty: 123
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kętrzyn

PostWysłany: Śro 18:53, 10 Gru 2008 Powrót do góry

Popłakałam sie ze smiechu.Taaa wilkołaki wampiry i jednorożce bez zębów to przesada ale jeszcze Mike to już wielkie przegięcie!!!!Wink
No i jeszcze pakt łaączący wampiry i jednorożce(tu leżałam a mama sie pytała co mi jest i patrzyła na mnie jak na durnia ).Opowiadanie genialne, humoru sarakzmu bez liku.Pokłony z mojej strony dla autorki.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Snopy
Dobry wampir



Dołączył: 25 Wrz 2008
Posty: 727
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Lublin |

PostWysłany: Śro 19:17, 10 Gru 2008 Powrót do góry

Ómarłam / Zakwikałam się na amen / Nie szyję / Dostałam mózgowstrętu. (Niepotrzebne skreślić)

Ukos, jest moim bogiem.

Perełki:

Cytat:
Przecież zaraz zjawi się tu Edward! Jak zobaczy mnie tu, poszarpaną, prawie martwą i w kałuży (smakowitej!) krwi, to zaraz mnie pogryzie i będę wampirem!
Zerwałam się z ziemi, wyszarpnęłam nogi z otworu okiennego, pozwoliłam krwi z powrotem napłynąć do stóp i rzuciłam się zamykać wszystkie zamki w trabancie. Nie dam mu tej satysfakcji, nie dam, nie stanę się taką nudziarą jak on tylko dlatego, że jakiś niedźwiedź vel dzik vel wilk jest akurat głodny i koło mnie! Przecież przede mną jeszcze świetlana przyszłość z Maurycym, już ja mu pokażę, jeszcze będę Bellą Gwiździbrzdąkówną, niech on sobie nie myśli…

No, czemu się mnie nie boisz? – pomyślałam. Powinnnaś się mnie bać, ty mała polędwico na kopytach…

- Ja jestem w stanie wszystko zrozumieć – powiedziałam kilka minut później, leżąc na swoim łóżku i co jakiś czas wrzucając sobie do buzi winogrono. – Ja wiem, że sytuacja kryzysowa, bądź co bądź, pozostaje sytuacją kryzysową… ale wiesz, przydałaby się mała, najmniejsza, tycia wprost podpowiedź tego, że masz zamiar mi wbić żołądek w kręgosłup i w tempie światła przenieść na ganek domu mojego rozstrojonego nerwowo ojca…

- Będę.
- No to chodź do mnie.
- Najpierw się kołdrą owiń.
- Uuuu, czy to oznacza perwersyjne propozycje?
- To oznacza, że nie chcę, żeby moja dziewczyna dostała gangreny w moich ramionach.
- Słuszna uwaga. Tak dobrze?
- Tak, tak dobrze. Witaj, Bello.
- Witaj, Mau…
Łups.
- Mau… Mau…
Jeżeli to w ogóle możliwe, Edward skamieniał.
- Mau… Mau… Małżowina uszna mnie dziś coś pobolewa, wiesz? O, tu. Pocałuj…

- Nie, nie jesteś. Nie doceniasz tego, co masz; KAŻDA mnie chce – KAŻDA, Bello, nawet twoja matka miała przy mnie sprośne myśli – a ty mnie rzucasz dla pierwszego lepszego kretyna, szczerbatego frajera, starego erotomana!

- Eric, uspokój się, albo skończysz jak Maurycy.
- Odmóżdżony?
- Martwy.
- Edward!
- Nie krzycz mi nad uchem, co? Mam cię powyżej dziurek w nosie.
- Uspokójcie się! – wrzasnęła nagle Alice, wychodząc zza węgła – bo co to byłaby za krytyczna sytuacja, w której rozwiązanie problemu nie wyszłoby zza węgła – z wyjątkowo wściekłym grymasem na twarzy. – Jesteście dziecinni! Co jest, swoją drogą, dopuszczalne w wieku Belli, ale w twojej sytuacji, Edwardzie…
- Alice, nie wtrącaj się – warknął jej brat, złowieszczo błyskając zębami.

Przyjrzałam się koniowi bliżej. Nie, nie znałam nikogo podobnego, chociaż Jessica…
- Bello – powtórzył koń z krzywym rogiem. – Bello, to ja! Nie poznajesz mnie?
W tym momencie zauważyłam, że koń ten miał pewne braki w uzębieniu.
- To ja, Maurycy. Jestem jednorożcem…


HAHAHHAHA. Powieszę to sobie nad łóżkiem.

Chce więcej! Albo coś innego, BŁAGAAAM!

p,
S.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
an_mo
Wilkołak



Dołączył: 09 Wrz 2008
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z Muppetowa xd

PostWysłany: Śro 19:41, 10 Gru 2008 Powrót do góry

Nie mam pojecia skąd Ty czerpiesz te pomysły, ale bije pokłony !!
pogrążyłam się w żałobie dzis ... poniewaz to ostatnia cześc ;(;(;(

nie ukrywam ze mam nadzieje iz napiszesz jeszcze cos innego równie pelnego czarnego humoru, sarkazmu i tak dalej xD

jednorożec mnie dobił maksymalnie ... i ten pakt !!
normalnie ledwo co oddycham xd

PS.Nie trzeba bylo napisac, ze przed czytanie nalezy skontaktowac się z lekarzem <tu psychiatrą> lub innym specjalistą ?! No i nic nie jesc i nic nie pić ... bo idzie sie ususic xD xD xD

Wydrukowałam to sobie, i czytam jak mam gorszy dzien ... poprawa humoru gwarantowana xD


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez an_mo dnia Śro 19:43, 10 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
AnaBella
Człowiek



Dołączył: 24 Paź 2008
Posty: 92
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wrock

PostWysłany: Czw 22:13, 11 Gru 2008 Powrót do góry

nie mogłam sie doczekac kolejnej czesci ale zamiast radosci sie dobijam faktem, że to ostatnia część! Naprawdę sposób pisania i fabuła ekstra, jeśli masz czas pisz dalej bo łąadnie ci pisanie wychodzi a tylu ludziom sprawiasz radość Wink

Chyba jestem jakaś ułomna i nei skumałam-czy w końcu śnił jej się ten jednorożec czy on był naprawdę, bo nie do końća to jasne.. chyba że Bella lunatykuje;P


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Pierniczek
Nowonarodzony



Dołączył: 14 Sie 2008
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z piekarni

PostWysłany: Pią 17:40, 12 Gru 2008 Powrót do góry

Cytat:
Wampiry. Wilkołaki. Jednorożce. Mike.


Mnie to rozwaliło^^
Ogólnie genialne. Naprawdę wielbię.
Nic dodać, nic ująć.
A węgieł i małżowina naprawdę wymiatają.
Jej.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
asienka__
Człowiek



Dołączył: 31 Sie 2008
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Szósty krąg piekielny

PostWysłany: Pią 22:17, 12 Gru 2008 Powrót do góry

umarłam, zmartwychwstałam i ponownie umarłam... oczywiście ze śmiechu... Jednorożec... dość specyficznie mi się kojarzy z moim pomysłem, jaki mi się uroił po przeczytaniu KWN po raz pierwszy, a było to po całej nocy czekania na Edka


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Sob 12:28, 13 Gru 2008 Powrót do góry

Boże! Poryczałam się ze śmiechu! To jest boskie, cudowne! Miałam trochę dzisiaj doła i już nie mam! Po tym! Jesteś genialna! Tylko szkoda, że to już koniec;(
PewnaPani
Zły wampir



Dołączył: 14 Gru 2008
Posty: 436
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Lublin

PostWysłany: Nie 19:57, 14 Gru 2008 Powrót do góry

Ze stanu skrajnej depresji przeszłam w stan dzikiej radości. A wystarczyło tylko że przeczytałam to opowiadanie.
Skakanie po tapczanie, kość, Maurycy - wszystko zlepia się w takie cudowne, sarkastyczne realia. Nie mogłam się oderwać, połknęłam to.
Zostałaś moją idolką w literaturze!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Śro 21:17, 17 Gru 2008 Powrót do góry

Cytat:
- Czy ty widziałaś, gdzie musiałem go dzisiaj zaparkować? Obok fiata! Fiata, rozumiesz to? To jak postawić kieliszek krwi, a obok niego - szklankę pełną keczupu!


Przy tym i kilku innych fragmentach tarzałam się ze śmiechu po podłodze przygniatając mojego, Bogu winnego kota Laughing , ale potem przestało się robić śmiesznie i w efekcie...
... nie podoba mi się wystarczy mi miłość E. + B. i jakoś nie mam ochoty, zamiaru ani chęci tego zmieniać , dlatego odetchnęłam z ulgą gdy wszystko zakończyło się pozytywnie Rolling Eyes


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Śro 21:20, 17 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
Swallow
Dobry wampir



Dołączył: 14 Paź 2008
Posty: 843
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Pią 22:46, 19 Gru 2008 Powrót do góry

jako, że poprzez tekst trudno mnie rozśmieszyć tutaj się udało.
kiedy przeczytałam 'to ja, maurycy. jestem jednorożcem' posikałam sie niemal, biegłam do toalety jednak już niemal było po wszystkim xD nie no.
Wampiry. Wilkołaki. Jednorożce. Mike.
Boskie. uśmiałam się przy końcówce.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin