FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Oczami Rosalie [Z] Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Ginger!
Zły wampir



Dołączył: 13 Gru 2008
Posty: 448
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 24 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Czw 0:12, 15 Sty 2009 Powrót do góry

Bo się nie daje terroryzować :P
I piszę świetnie i do tego o Rose :) Czego chcieć więcej? :)

Poza tym Ginger nie zniknęła po to, żeby nic nie robić :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Marta_Hale
Człowiek



Dołączył: 01 Sty 2009
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Cieszyn

PostWysłany: Czw 15:43, 15 Sty 2009 Powrót do góry

Bells kolejna osoba do teroryzowania? Twisted Evil Ja chcę wiecej.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Marta_Hale dnia Czw 16:11, 15 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Anabells
Zły wampir



Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ni stąd ni zowąd

PostWysłany: Czw 18:51, 15 Sty 2009 Powrót do góry

Hmm. Mniej-więcej to co zwykle...
Rose-hate-Bella.
Mi osobiście się i tak nie nudzi...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Magdolińska
Wilkołak



Dołączył: 23 Lis 2008
Posty: 205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Lublin

PostWysłany: Czw 21:50, 15 Sty 2009 Powrót do góry

Odcinek nr 9. Dodaję nadzwyczaj szybko, jak na mnie przynajmniej. :D Miłego czytu - czytu. (Matko, co ja tak z tym "czytu - czytu"...)

***

Nie byliśmy na to gotowi. Nie spodziewaliśmy się takiego obrotu akcji, a nawet jeśli, to nie mogliśmy przewidzieć, że wśród naszych "gości" będzie łowca. Nie lubiłam Belli, chętnie bym ją owinęła wstążką i zaniosła temu Jamesowi, byleby moja rodzina nie miała przez niego problemów, ale coś mnie powstrzymywało. Może to jakieś głęboko ukryte ludzkie uczucia? Cokolwiek to było, zmusiło mnie do włączenia się do akcji ratunkowej. Teraz siedzieliśmy z Emmettem w rzęchowatym samochodzie flamy naszego braciszka i jechaliśmy przed siebie, żeby zmylić łowcę. Wątpiłam w powodzenie tego sabotażu, ale w tym momencie to Edward mówił nam, co mamy robić. Był tak przerażony, że nawet ja nie miałam odwagi rzucić jakiejś kąśliwej uwagi. Nieważne, odrobię sobie, jak już będzie po wszystkim. Zsunęłam się niżej, żeby James nie zobaczył z tyłu moich włosów. Nie mogliśmy z Emem rozmawiać, bo zostalibyśmy zdemaskowani, odbierając Jasperowi i Alice cenny czas na wywiezienie Isabelli jak najdalej stąd.

Spojrzałam na Emmetta. Nie wyglądał na zbyt zdenerwowanego, ale on był czasem gorszy od dziecka. Lekkomyślny. Byłam zła na cały świat. Na Emmetta, na Edwarda, na tego łowcę. Następnego dnia miałam umówione spotkanie z jakimś facetem od licencji nauczycielskich. Mieliśmy porozmawiać o moich eksternistycznym egzaminie licencjackim. Bez niego nie mogłam nawet myśleć o pracy w szkole, a jego podrobienie nie wchodziło w grę, a w obecnej sytuacji musiałam przełożyć spotkanie, żeby ratować dziewczynę, która potyka się o własne nogi. Nie ma co, czysta przyjemność.

Nagle Emmett zwolnił. Spojrzałam na niego pytająco, a on tylko gestem pokazał mi, że mam się wsłuchać. Dźwięk stóp Jamesa zamiast przybliżać, robił się coraz bardziej odległy. Zatopiona we własnych myślach nie zwróciłam na to uwagi, ale teraz wyraźnie usłyszałam różnicę.

- Zadzwoń może do Edwarda. Alice na pewno już wie. - poinstruowała swojego męża - niemęża.

- Ok. Ciekawe, gdzie on pobiegł i czemu zawrócił, odbierając mi całą zabawę.

- Jak chcesz wiedzieć gdzie, zadzwoń do Alice. Jak chcesz wiedzieć czemu, zadzwoń do Edwarda. - powiedziałam beznamiętnym głosem, chociaż za te uwagi o zabawie miałam ochotę strzelić go w ucho.

- Zawracajcie. - usłyszałam nerwowe polecenie Edwarda po tym, jak Em w kilku słowach przedstawił mu, jak sytuacja wygląda.

- To może skoczymy do domu, żeby wymienić samochód, co? Tym rzęchem daleko nie zajedziemy. - zaproponował Emmett.

- Niech ci będzie. Będziemy w lesie, przyjedźcie tam.

- Ok. - odparł mój kotek i włożył komórkę do kieszeni.

- Jak myślisz, jak będzie pogoda na naszym ślubie? Najlepiej by było, gdyby nie było słońca. I żeby nie padało, bo zniszczy mi się sukienka. - mówiłam trochę bez ładu i składu, żeby tylko mówić i nie myśleć o tropieniu łowcy i jego dziewczyny.

- Nie wiem, Rose, spytaj Alice. Ja czekam głównie na noc poślubną. To najciekawsza część tej całej imprezy.

- Nawet nie wiesz, jak bardzo będzie ciekawa... Tylko nie myśl o tym przy Edwardzie, bo stwierdzi, że jesteś nienormalny. - mruknęłam cichutko. - Ciekawe, czy Alice planuje jakieś toasty.

- To by było do niej podobne. Zresztą, przekonamy się. Nie masz czasem wrażenia, że ona ten ślub organizuje jakby dla siebie?

- Ona go organizuje dla nas, żeby nam sprawić przyjemność. A sobie przy okazji. Alice uwielbia organizować przyjęcia, sam wiesz. Powinna założyć firmę i zająć się tym zawodowo.

Emmett zachichotał.

- W sumie, mógłby być z tego niezły pieniądz.

- Ekonomista w pełnej krasie. - parsknęłam, wysiadając z tej imitacji samochodu, bo właśnie zatrzymaliśmy się pod domem. Otworzyłam garaż i wsiadłam za kierownicę swojego M3.

Em skrzywił się.

- Jak wolisz jechać tym trupem, to droga wolna. - powiedziałam rozwścieczona. Mruknął tylko coś niezrozumiałego pod nosem i usiadł obok mnie. - Co z tobą? - spytałam, wyjeżdżając na leśną drogę.

- Nie lubię twojego samochodu. Muszę kupić ci nowy, mniej babski. - stwierdził, z obrzydzeniem spoglądając na niezliczoną ilość lusterek, w których do woli mogłam się przeglądać.

- Jak coś ci się nie podoba, to wysiadaj. - warknęłam, zatrzymując się z piskiem opon.

- Rose, uspokój się. - pogłaskał mnie po nodze. - I jedź dalej, czekają na nas.

- To ja mam się uspokoić?! Jak ci się nie podoba mój samochód, to możesz równie dobrze uprawiać jogging. A jak chcesz dojechać do celu, to się zamknij.

Zamilkł. Em był osobą, na którą krzyczałam średnio raz w roku, więc moje nagłe wybuchy złości nieco wyprowadzały go z równowagi. Teraz cały gotował się ze złości, ale nic nie powiedział.

Zaparkowałam samochód na skraju lasu i pobiegłam śladem Edwarda, Carlisle'a i Esme. Słyszałam kroki Ema za sobą, ale nie obejrzałam się. Wciąż byłam zła.

- I co? - spytałam Carlisle'a, który był najbliżej. - Macie coś?

- Zmierza do Arizony. Edward leci do Pheonix, trzeba gdzieś przenieść Bellę.

- Lecę z tobą. - zadecydowałam.

- Chcesz rozpętać wojnę w samolocie? Czy znów coś rozwalić? - spytał lodowatym głosem.

- Nie, chcę pomóc. - powiedziałam. - Weź dwa bilety, przyda wam się dodatkowa para rąk.
Edward westchnął tylko. Chyba stwierdził , że nie chce mu się ze mną kłócić.

- Robię to tylko dlatego, że będziesz nam potrzebna. Jedna kąśliwa uwaga pod adresem Belli, a zrobię krzywdę Emmettowi.

- Czemu mnie? A co to, ja ci coś zrobiłem? - żachnął się Em.

- Szantaż emocjonalny to najskuteczniejsza forma wywierania presji.

- Akurat się z nim pokłóciłam. - powiedziałam, krzyżując ręce na piersi.

- Co nie zmienia faktu, że nie masz ochoty go zabić. W związku z tym, jeszcze raz powtarzam: trzymaj język za zębami, bo bardzo pożałujesz.

- Zrozumiałam. Jedziemy? - spytałam, a on przytaknął. Uściskałam Esme i Carlisle'a, krótko pocałowałam Emmetta i pobiegłam za Edwardem w stronę samochodu.

Nie wiem, co mnie skłoniło do takiej decyzji. Czasem zachowywałam się tak irracjonalnie, że... I dlaczego nie pożegnałam się z Emmettem, co jeśli... Co jeśli już nigdy się nie zobaczymy? Powinnam tam wrócić i go przeprosić.

- Rose, nie mamy na to czasu. To nie ty jesteś w niebezpieczeństwie, tylko Bella. Na ciebie nikt nie poluje.

Westchnęłam. Wcale mnie nie uspokoił.

Dotarcie do samochodu zajęło nam zaledwie kilka sekund. Rzuciłam Edwardowi kluczyki, trafnie domyślając się, że będzie się lepiej czuł, mając nad czymś kontrolę. Gdy jechaliśmy w stronę Seattle, przyjrzałam się dokładnie jego twarzy. Idealne rysy jego twarzy wykrzywił grymas bólu. Podobnie musiałam wyglądać ja kilka dni temu. Tylko że mnie dopadła nieszkodliwa przeszłość, a jego nieodgadniona przyszłość. Nie mogliśmy nawet polegać na wizjach Alice, bo James mógł w każdej chwili zmienić kierunek, nie był w końcu słońcem, które mogło tylko wyjść lub nie wyjść zza chmur. Spojrzałam na Edwarda i pogłaskałam go po dłoni.

- Damy sobie radę, już niedługo znów będzie bezpieczna. - powiedziałam.

Zaśmiał się nerwowo.

- Po pierwsze, sama w to nie wierzysz. A po drugie, nienawidzisz Belli.

- Masz rację, nienawidzę jej. Ale za rodzinę trzeba walczyć. Jesteś moją rodziną, Edward. A część ciebie jest w Isabelli.

- Belli. - poprawił odruchowo.

- Nie wymagaj ode mnie za dużo.

- Wiesz, Rose, chciałbym wierzyć, że naprawdę tak myślisz. Zresztą, sam nie wiem, czy naprawdę tak myślisz, czy tylko udajesz. Zrobiłaś się nagle trudna do przejrzenia. A może to ja nie jestem w stanie się skupić. Cokolwiek myślisz, proszę cię, nie zrób jej krzywdy. I nie pozwól, żeby ktokolwiek inny jej coś zrobił. Ja ją naprawdę kocham. Tak jak ty Emmetta, uwierz mi.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Marta_Hale
Człowiek



Dołączył: 01 Sty 2009
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Cieszyn

PostWysłany: Czw 22:37, 15 Sty 2009 Powrót do góry

Fajne,fajne. Siadaj i pisz następne części.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Snopy
Dobry wampir



Dołączył: 25 Wrz 2008
Posty: 727
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Lublin |

PostWysłany: Czw 22:54, 15 Sty 2009 Powrót do góry

Cytat:
- Masz rację, nienawidzę jej. Ale za rodzinę trzeba walczyć. Jesteś moją rodziną, Edward. A część ciebie jest w Isabelli.

- Belli. - poprawił odruchowo.

- Nie wymagaj ode mnie za dużo.


Hahahah xd

Pisz, bo nie przeżyjesz sobotniego zlotu :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
safie
Człowiek



Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 92
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Katowice

PostWysłany: Pią 8:55, 16 Sty 2009 Powrót do góry

wow ... jak ja lubie Rose :) pisz, pisz ... Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
BlackMeadow
Nowonarodzony



Dołączył: 11 Sty 2009
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 9:57, 16 Sty 2009 Powrót do góry

Podzielam niechęć Emmetta do M3 Rosalie. Też mi się nie podoba ;D
Aaa jednak Rose wychodzi na prostą w swojej nienawści do Belli. "Isabelli" w jej ustach to musiałby brzmieć.
Podoba mi się ta część.
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Magdolińska
Wilkołak



Dołączył: 23 Lis 2008
Posty: 205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Lublin

PostWysłany: Pią 19:44, 16 Sty 2009 Powrót do góry

Snopy napisał:
Cytat:
- Masz rację, nienawidzę jej. Ale za rodzinę trzeba walczyć. Jesteś moją rodziną, Edward. A część ciebie jest w Isabelli.

- Belli. - poprawił odruchowo.

- Nie wymagaj ode mnie za dużo.


Hahahah xd

Pisz, bo nie przeżyjesz sobotniego zlotu :D


Liczę, że moja kreatywność mnie uratuje. :D I że mnie nie zabijesz. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
vampire
Wilkołak



Dołączył: 04 Gru 2008
Posty: 168
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: gdansk

PostWysłany: Pią 20:20, 16 Sty 2009 Powrót do góry

jedyne co mnie wkurz, to to ze nazywają samochod Edwarda rzęchem :D
1.wszystko co ma Ed jest njalepsze.
2. jesli nie jest najlepsze, patrz pkt 1. :P

ładnie, ładnie. mozesz zawsze (lub szybciej) dodawac tak czesto czesci xD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
cath
Nowonarodzony



Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 38
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pią 20:28, 16 Sty 2009 Powrót do góry

To już zupełnie inne zakończenie się szykuje. Jak pisałaś, że zmienisz trochę treść, to nie przypuszczałam, że pokusisz się o coś takiego. Nie żebym ci to miała za złe. Wręcz przeciwnie. Chętnie poczytam coś innego. I już jestem ciekawa, jaką rolę odegra w tym wszystkim Rose.
Rose - mimo, że nam wszystkim znana, teraz zupełnie nie wiem, co dalej szykuje w swojej główce. Pewnie nawet Edward i Alice nie mają pojęcia. :)
Wena życzę!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ScaryMary
Dobry wampir



Dołączył: 23 Lis 2008
Posty: 583
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zza ściany.

PostWysłany: Pią 20:35, 16 Sty 2009 Powrót do góry

Okej, beta powróciła na dwa, krótkie dni. A potem znowu wracam do kanałów (czyt. świata bez neta -.-). Tak, czy inaczej, teksty już czekają poprawione, na Twoim e-mailu, droga M. : )

Co do treści: Jak zwykle, świetnie opisane, nienaganny styl. Uwielbiam czytać coś takiego. Tylko błagam, niech nad Rose nikt się nie lituje, to popsuje jej wizerunek ;D Btw, Jasper! Jasper taaaam jeeest! Bosssko. : ) Dzięki za miły dla oka tekst. Czekam na dalsze części na moim mailu : )

Mary.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Magdolińska
Wilkołak



Dołączył: 23 Lis 2008
Posty: 205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Lublin

PostWysłany: Sob 20:12, 17 Sty 2009 Powrót do góry

vampire napisał:
jedyne co mnie wkurz, to to ze nazywają samochod Edwarda rzęchem :D
1.wszystko co ma Ed jest njalepsze.
2. jesli nie jest najlepsze, patrz pkt 1. :P

ładnie, ładnie. mozesz zawsze (lub szybciej) dodawac tak czesto czesci xD

:D Edwarda samochód to nie rzęch. Oni jechali furgonetką Bells. :D W ogóle zapomniałam, że jest jeszcze to volvo...
Laughing


EDIT:

Odcineczek 10. W następnym przewiduję erotyk. :D (znaczy, mam napisany, tylko nie wiem, czy mi wejdzie do następnego :))

Miłego czytania.

***
BETA: ScaryMary

Wysiadanie z samolotu w południe, w słonecznej Arizonie było dość ryzykowne. Obydwoje byliśmy ubrani w długie spodnie, golfy, ręce zakryliśmy rękamiczkami, twarze ogromnymi kapeluszami, mieliśmy też wielkie parasole i twarze pokryte grubą warstwą pudru. Nie mieliśmy wiele czasu na przemknęcie do wyjścia, a potem szybko do autobusu, który miał nas odwieźć do budynku lotniska. Ludzie przyglądali się nam uważnie. Fakt, musieliśmy wyglądać dość dziwnie.

Nie mieliśmy żadnego bagażu, więc przez halę lotniska przemknęliśmy w szaleńczym tempie. Wskoczyliśmy do taksówki, Edward podał kierowcy adres hotelu, w którym zatrzymali się Alice, Jasper i Isabella. Pognaliśmy ulicami miasta. Mniej więcej w połowie drogi wydobyłam z torebki komórkę. Wykręciłam numer Emmetta, ale odezwała się poczta głosowa.

- Tu Rosalie. Chciałam ci tylko powiedzieć, żebyś na siebie uważał. - zawiesiłam głos. - I że cię bardzo kocham. Niedługo się zobaczymy, pa. - wyłączyłam komórkę i włożyłam ją do kieszeni.

- Rose, nie rób z siebie bohaterki wojennej. - powiedział Edward. - To zabrzmiało jak pośmiertne wyznanie. Wątpię, żeby ktoś cię zaatakował. Plujesz jadem na kilometr.

- Chciałam mu tylko powiedzieć, żeby uważał na siebie. Ty też często mówisz to Isabelli. - Boże, czy ja oszalałam? Porównuję mój związek z Emmettem do tego dziwnego przywiązania Edwarda do Isabelli.

- Emmett nie potyka się o własne nogi. A tak na marginesie, ja ją kocham Rose, to nie jest tylko przywiązanie. To tak, jakbym powiedział, że jesteś z Emmettem tylko ze względu na seks.

- Bzdura. - warknęłam.

- No widzisz. Nie szkaluj, Rosalie. To, że ktoś cię kiedyś skrzywdził nie daje ci prawa do odgrywania się na całym świecie.

- Nie wiesz, co wtedy czułam. - odpowiedziałam sucho i odwróciłam głowę w stronę okna. Miałam ochotę wracać do domu. Po co ja tu w ogóle przyleciałam? Chyba sobie samej na zgubę.

W holu hotelu czekała na nas Alice.

- Rosalie, idź do pokoju trzysta piętnaście i zastąp Jaspera. Ty idziesz ze mną. - powiedziała, bez słowa przywitania i złapała Edwarda za ramię.

Widziałam, że ciągnie go do hotelowego SPA. Czy ona do reszty oszalała? Według mnie, zdrowie psychiczne Alice zawsze stało pod dużym znakiem zapytania, ale żeby w takiej chwili myśleć o urodzie? Pokręciłam tylko głową i poszłam w stronę windy, czując pożądliwy wzrok kilku mężczyzn na swoich pośladkach.


- Rosalie? - zdziwiła się Isabella. W jej głosie słychać było coś w rodzaju przerażenia. Boże, czy ona myślała, że ja ją chcę zjeść, czy jak? Niby jaki miałabym mieć w tym interes? Ludzkie rozumowanie czasem sprawiało, że miałam ochotę uderzyć się otwartą dłonią w czoło.

- Tak, to ja. Jazz, możesz iść, zostanę z nią. - Jasper skinął tylko głową i wyszedł z pokoju. Zamknęłam za nim drzwi. - Mam cię tylko popilnować, nic ci nie zrobię. - powiedziałam, siadając w fotelu. Po chwili zadzwonił telefon.

- To pewnie mama. - wyszeptała dziewczyna, złapała komórkę Alice i wyszła do drugiego pokoju.

Nie wiem, czy ta dziewczyna była głupia, czy może niedorozwinięta, bo chyba myślała, że nie słyszę, o czym rozmawia z tropicielem. A słyszałam każde słowo, łącznie z tymi idiotycznymi kwestiami, które niby wypowiadała do mamy. Dziewczyna, która dwadzieścia cztery godziny na dobę przebywa z wampirem powinna wiedzieć, jak czuły mamy słuch. Chociaż, może do niej nie dotarło.

- Jedziemy na lotnisko. - wydał komendę Edward, który nagle pojawił się w pokoju. Nagle dla Isabelli, ja słyszałam jego kroki na korytarzu.

- Po co? - spytałam. - Gdzie ty chcesz lecieć?

- Ty nie, ja z Bellą. - poinformował mnie. - Wy nas tylko odwieziecie. Tropiciel się zbliża, Carlisle, Esme i Emmett gonią go samochodem, ale jest coraz bliżej. Musimy uciekać.

- Ok, ja prowadzę, będzie najszybciej. - wstałam z fotela, przywołując obrazy z ostatniego odcinka "Chirurgów". Meredith i Derek. Izzy i George. Przeglądałam w myślach kolejne sceny, żeby ukryć swoje prawdziwe myśli. Miałam plan, który mógł pokrzyżować mi tylko Edward. Nie zamierzałam mu na to pozwolić. Z zaciętym wyrazem twarzy wyszłam z pokoju.


Ucieczka Isabelli z lotniska nie zdziwiła mnie, w końcu wiedziałam, co zamierza zrobić. Cała trójka mojego rodzeństwa była tym tak zaabsorbowana, że nie zauważyli, że ja zniknęłam chwilę po niej.

Wskoczyłam do samochodu i podążałam za nią, aż do momentu, w którym weszła do szkoły tańca. Odczekałam chwilkę i weszłam za nią. Nie robiłam tego dla niej, robiłam to dla siebie.


Poruszałam się o wiele ciszej niż dziewczyna mojego brata, tak więc James, skupiony na Isabelli, nie usłyszał mnie od razu. Na moje pojawienie zareagował dopiero, gdy pojawiłam się w drzwiach sali. Oparłam się o ramę drzwi.

- Zostaw dziewczynę. - powiedziałam lodowatym głosem. - Zostaw ją, bo pożałujesz.

- Miałaś być sama. - warknął do Belli.

- Nie wiedziałam, że za mną idzie. - wyszeptała.

- Nie szłam, przyjechałam. - skorygowałam. - Ale, istotnie, nie wiedziała. Zostaw ją. - powtórzyłam.

Rzucił dziewczyną o podłogę z taką siłę, że przeleciała przez całą salę i wpadła w ścianę. Słodki zapach jej krwi dobiegł do mnie w ułamku sekundy. Tropiciel podszedł do mnie.

- A co mi zrobisz? - spytał takim tonem, jakby mówił do dziecka. To skojarzenie przypomniało mi, dlaczego tu przyszłam. Dziecko... Moje dziecko... Uda mi się! - No, skarbie, co mi zrobisz? - spytał. - Śliczna jesteś, wiesz? - szepnął, całując mnie w szyję. Nie, tej ceny nie mogłam zapłacić.

Wszystko, tylko nie to! - wykrzyknęłam w myślach i wyrwałam mu się. Wskoczyłam mu na plecy, usiłując oderwać mu głowę, ale zrzucił mnie z siebie z taką siłą, że wpadłam w przeciwległą ścianę. Nie doceniłam jego siły, przeceniłam siebie. Teraz czekała mnie śmierć, na nic innego nie miałam nadziei.

- Niegrzeczna dziewczynka. - warknął. - Tak się nie będziemy bawić! - wrzasnął i rzucił się na mnie. Przygniótł moje drobne ciało do podłogi i zaczął rozrywać mi bluzkę. - Najpierw się troszkę z tobą pobawię. Szkoda byłoby zmarnować taką śliczną kobietę, nie skorzystawszy z niej. A potem spotka cię taki los, na jaki zasłużyłaś. Umierać za człowieka... Niezbyt chwalebna śmierć, jak dla wampira. Ale to twój wybór, skarbie.

Zacisnęłam zęby, zamknęłam powieki. Nie mogłam patrzeć na twarz tego psychopaty, na jego szkarłatne oczy, na rządzę mordu i pożądanie, które się w nich malowały. Byłam przerażona. Tak bardzo żałowałam, że nie zdążyłam powiedzieć Emmettowi, jak bardzo go kocham. Że pokłóciłam się z nim tuż przed wyjazdem. Żałowałam, że w ogóle tu przyszłam. Och, jakże straszną egoistką byłam. Liczyłam na to, że Isabella, z wdzięczności, zrobi wszystko, co tylko zechcę. A ja chciałam jednego - żeby urodziła mi dziecko. Nie zamierzałam zamieniać go w wampira, nie potrafiłabym. Chciałam tylko, żeby było moje, żebym mogła je kochać. Dlaczego taką cenę muszę ponosić za chęć kochania? Dlaczego...

Nie bałam się samej śmierci. "Śmierć jest niczym", jak mówił Epikur.Bałam się tego co przed nią, choćby to miało być tylko kilka minut straszliwego cierpienia. Bałam się tego, co będzie po niej. Co będzie z Emmettem, z całą moją rodziną. Edward twierdzi, że nie mamy duszy. Ciekawe, czy ma rację, zaraz się dowiem.

Nagle przez dźwięk oddechu James'a dobiegł mnie wrzask Belli:

- Edward! - wykrzyknęła.

- Nie ruszaj się! - krzyknął do niej.

- Widzę, że mamy towarzystwo. - szepnął James. Słyszałam go jakby przez mgłę własnych myśli. Nie czułam, co mi robił, mózg odłączył mi zmysł dotyku. Czułam tylko drobne uderzenia głową o ścianę, które nagle ustały. Nagle otrzeźwił mnie straszliwy ból w prawym ramieniu, jakby ktoś mi je wyrywał. Zaczęłam krzyczeć z bólu, gdy nagle wszystko ustało. Teraz to kto inny krzyczał. Szeroko otwartymi ze zdziwienia oczami zobaczyłam, jak Edward odrywa mojemu oprawcy obie ręce i rzuca je w kąt. Do sali wpadła cała moja rodzina. Jasper dołączył do Edwarda, Alice i Carlisle dopadli Belli. Po moim wnętrzu rozlało się przyjemne ciepło, gdy zobaczyłam, że Emmett biegnie w moją stronę zdejmując koszulkę.

Zdjął ze mnie strzępy ubrań i założył mi swój T-shirt.

- Rosalie, ty niemądra dziewczynko. - szepnął, biorąc mnie na ręce i przytulając do siebie. Objęłam go za szyję i wtuliłam twarz w jego ramię. Jak dobrze było znów być w jego ramionach. Tak strasznie bałam się, że już nigdy go nie zobaczę.

- Kocham cię. Nawet nie wiesz, jak bardzo. - powiedziałam.

- Wiem, skarbie. Ja też cię kocham. - odpowiedział i postawił mnie na ziemi. Założył mi buty i objął swoim wielkim ramieniem. Zobaczyłam, że na środku pomieszczenia płonie wielkie ognisko na którym dopalają się szczątki James'a. W rogu sali Carlisle i Alice opatrywali zranioną głowę Belli, którą obejmował przerażony Edward.

Podeszliśmy do nich.

- Dzięki, braciszku. - powiedział Emmett do Edwarda.

- Nie ma za co. Dziękuję, Rosalie. - wstał i nachylił się nade mną. - Wiem, dlaczego to zrobiłaś, co nie umniejsza twojej zasługi. I wiedz, że nie pozwoliłbym Belli na spełnienie twojego życzenia. - szepnął tak cicho, że Isabella nie miała prawa tego usłyszeć. - Powinnaś odpocząć. - podał Emmettowi kluczyki do samochodu i klucz do pokoju. - Zabierz ją stąd. - powiedział, poklepując mnie po ramieniu.

Poszliśmy.

Ktoś kiedyś powiedział, że "nieważne, gdzie się idzie, ważne z kim". Z Emmettem mogłam iść nawet na koniec świata.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Magdolińska dnia Sob 20:15, 17 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
ScaryMary
Dobry wampir



Dołączył: 23 Lis 2008
Posty: 583
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zza ściany.

PostWysłany: Sob 20:40, 17 Sty 2009 Powrót do góry

Ha! A ja czytałam to pierwszaaaa ; P

Twoje ff jak zwykle mi się podoba. Jest świetne. Rose jest genialna! A ostatnia część to już w ogóle wymiata. Wielkie dzięki, że piszesz o niej, bo - podobnie jak Jasper - została perfidnie pominięta przez Meyerową ; ) Czekam na kolejną część : )


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Marta_Hale
Człowiek



Dołączył: 01 Sty 2009
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Cieszyn

PostWysłany: Sob 20:53, 17 Sty 2009 Powrót do góry

ScaryMary zgadzam się. W książce było za mało Jazza i Rosalie. Magdolińska jak zawsze świetnie, czekamy na kontynuacje


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Anabells
Zły wampir



Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ni stąd ni zowąd

PostWysłany: Nie 11:21, 18 Sty 2009 Powrót do góry

WOW!!!
Nie wiedziałam, że Rose może być taka szlachetna. No w sumie szlachetna nie bezinteresownie, ale mogła pozwolić Belli umrzeć, a dziecko zaadoptować...
Dużo WENA!!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Magdolińska
Wilkołak



Dołączył: 23 Lis 2008
Posty: 205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Lublin

PostWysłany: Nie 18:11, 18 Sty 2009 Powrót do góry

Gdzieś tak połowę następnego odcinka mam już napisane na brudno, więc tylko przepisać, w związku z czym następny odcinek powinien być w miarę szybko. Cieszę się, że ten wam podobał, bo nie miałam przekonania do tej końcówki. Zresztą, dalej nie mam, trochę jest naciągana. Ale grunt, że wam pasuje.
Pozdrawiam
Gabi


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Magdolińska dnia Nie 18:12, 18 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
vampire
Wilkołak



Dołączył: 04 Gru 2008
Posty: 168
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: gdansk

PostWysłany: Nie 19:17, 18 Sty 2009 Powrót do góry

a myslalam ze samochodem Ed.

odcinek suuper.
fajnie to zmienilas :D
podoba mi się :))
to wstawiaj jak najszybciej nast. odcinek!! :P


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Magdolińska
Wilkołak



Dołączył: 23 Lis 2008
Posty: 205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Lublin

PostWysłany: Nie 19:32, 18 Sty 2009 Powrót do góry

A tak swoją drogą, czy wy lubicie erotyki? Bo w następnym odcinku będzie, mój pierwszy w życiu i jestem ciekawa, czy generalnie lubicie. :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
vampire
Wilkołak



Dołączył: 04 Gru 2008
Posty: 168
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: gdansk

PostWysłany: Nie 19:59, 18 Sty 2009 Powrót do góry

ja tak sobie :D
ale jak ma byc to niech bedzie :P


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin