FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 OCZY SZEROKO ZAMKNIĘTE [Z][+18] EPILOG 6.06 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
mizuki
Zły wampir



Dołączył: 03 Gru 2008
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Wto 7:35, 28 Kwi 2009 Powrót do góry

Chciałam napisać coś konstruktywnego, ale tak siedzę, siedzę i mam pustkę w głowie. Zabrałaś mi coś, wiesz :(?
Nadal podtrzymuję, że ogólnie masz fajny styl pisania i zdecydowanie ciekawy zamysł. No, właśnie. Podoba mi się historia i jestem zaintrygowana, co też się dalej wydarzy ;] Ale scen łóżkowych w takim stylu nie trawię, niecierpię i jestem bardzo na NIE. Dlatego przy całej mojej ogromnej sympatii i ciekawości związanej z Twoją historią, zniechęca mnie fakt, że takiego "bzykania", czy jak to nazwać będzie więcej... Od razu uprzedzam ewentualne zarzuty obrończyń tego typu scen - nie mam 13 lat, wiem jak to się robi i jak to wygląda. Co nie znaczy, że lubię czytać takie opisy. Stawiam na subtelność.
Niemniej jednak czekam na rozwój sytuacji, bo poza TYMI sprawami opowiadanie zapowiada się świetnie :)
Podoba mi się, że Bella jest bardzo niekanoniczna i nie zakochuje się w 5 minut. Po raz kolejny powiało świeżością Kwadratowy


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez mizuki dnia Wto 7:36, 28 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
aramgad
Wilkołak



Dołączył: 10 Mar 2009
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 9:08, 28 Kwi 2009 Powrót do góry

kamosoka napisał:

"weź mnie", lepiej by chyba brzmiało:"kochaj się ze mną".



Nie zgodzę się. Z początku miało być tak jak sugerujesz, ale są przyczyny, dla których tak jest lepiej.
Mizuki niestety te sceny są dość ważne, pomogą w poznaniu Belli, ale to później. Na pocieszenie dodam, że takich mocnych za dużo nie ma.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
NaNo__lAdy_bY_...
Człowiek



Dołączył: 06 Mar 2009
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Wto 13:47, 28 Kwi 2009 Powrót do góry

Sczerze? Po dziewiątym rozdziale straciłam cały szacunek do Belli.
Kto ją wykorzystał, skoro uwarza, że wszyscy ?
Dleczego tak postżpiła, skoro Edward naprewdę się w niej zakochał?
No nic.
Pomimo tego, nadal jestem wierna fanką twojego opowiadania i uwarzam je za jedno z lepszych na forum.
Zaskoczyła mnie metamorfoza Belli, Z jednej strony grzeczna i ułozona a z drugiej łóżowy potworek.
Podoba mis się Twój styl, ale o tym juz pisałam, chyba.

Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
angie1985
Wilkołak



Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 9:30, 29 Kwi 2009 Powrót do góry

Zaskoczyłaś mnie tymi rozdziałami! Już teraz wiem jak Bells go skrzywdzi (prawie) podstepna z niej laska, używa najstarszek kobiecej broni... siebie, ale mam nadzieję że jeszcze po drodzę go pokocha, bo ja romantyczna jestem Embarassed
Jedyne co co mi zgrzytnęło to to że nie bawiłaś się w suptelności w scenie łóżkowej, ja nie przepadam za słowami penis i takie tam...
Ale to nie zmienia faktu że opowiadanko jest super i będę je wiernie czytać :D
Ps. Mam nadzieje na happy end licze na to że taki będzie? Laughing


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
aramgad
Wilkołak



Dołączył: 10 Mar 2009
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 14:27, 29 Kwi 2009 Powrót do góry

Wrzucam kolejne dwa rozdziały, jest w nich sporo scen powyżej 18 lat.
Mizuki wiem, że te rozdziały nie przypadną Ci do gustu, angie tobie może nie podejść słownictwo, ale niedługo będzie tego mniej - obiecuję.
Mam nadzieję, że cokolwiek komukolwiek się spodoba Wink
Ja zwykle proszę o komentarze.
Beta niezastąpiona Kristenhn
ROZDZIAŁ X – POWAZNA ROZMOWA

Bella

Jasper ciągnął mnie za rękę. Czułam, że jest wściekły. Posadził mnie na krześle ogrodowym, a sam zajął sąsiednie.
- Bells, co ty wyprawiasz? – wysyczał.
- Jazz, to moje życie i mogę z nim robić, co mi się żywnie podoba – odparłam. - Chcę się trochę zabawić, po prostu.
- Czujesz coś do niego?
- Tak, ogromne pożądanie.
- I tylko tyle?
- Jasper, rozmawiałam z nim raptem parę razy, znam go od kilku dni, co do diabła mam do niego czuć?! – Tym razem to ja byłam rozwścieczona.
- No, nie wiem! Lubisz go chociaż? – zapytał
- Hmm… Trudne pytanie, nie jestem pewna. Nie znam go, jak już mówiłam. Chcę się rozerwać i chcę… - W połowie zdania zawiesiłam głos.
- Co, Bells? Co ty chcesz zrobić?
- Chcę, aby pomógł mi zobaczyć się ze swoim ojcem.
- A co jego ojciec… – Jazz przerwał nagle. – Bello, czy to jest syn Carlisle’a Cullena?
- Tak, dziwne, że Alice nigdy nic nie wspomniała – powiedziałam zgryźliwie.
- Proszę cię, mieliśmy ciekawsze rzeczy do robienia. Poza tym, myślę, że po tym, jak ten skurwiel odmówił ci wizyty, pewnie nie chciała cię drażnić. Na ile znam moją małą dziewczynkę, to na pewno z nim o tym rozmawiała, pewnie i jej odmówił. Ciekawi mnie jego motyw…
- Mnie także, Jazz, mnie także – szepnęłam. – Dam sobie radę, idź już i poproś Edwarda.
- Wyrządzisz mu krzywdę, mała, ale nie będę się już wtrącać.
Miał rację, zapewne go skrzywdzę, ale taka już byłam. Zła, płytka i próżna. Przy Edwardzie nakładałam maskę słodkiej dziewczyny, ale to był tylko kamuflaż. Cierpienie zmienia człowieka. Mogłam stać się płaczliwą cnotką lub bezwzględną zdzirą o twarzy Anioła. Wybrałam to drugie, nie chciałam, aby ludzie się nade mną litowali, wolałam aby mnie nienawidzili! Oto prawdziwa Bella Swan.


Edward

- Bella, na ciebie czeka. Będę was obserwował – powiedział Jazz, gdy wrócił.
Pobiegłem szybko do mojej ukochanej. Siedziała na krześle w swojej przepięknej brązowej sukience. Wyglądała niezwykle ponętnie. Byłem ciekawy, o czym rozmawiała z bratem, chociaż miałem także kilka ciekawszych pomysłów w zanadrzu, niż wnikanie w to. Usiadłem przy Belli, łapiąc ją za rękę. Gładziłem kciukiem wierzch jej dłoni. Rozkoszowałem się chwilą. Żadne z nas się nie odzywało. Przyglądałem się twarzy mojego Anioła, zupełnie, jakbym próbował nauczyć się na pamięć każdego jej fragmentu. Było to zbyteczne, bo już od pierwszego dnia w Mediolanie, gdy tylko zamknąłem oczy, widziałem Bells. Do tej pory ukazywała mi się w czerwonych stringach, od ubiegłej nocy była naga.
- Jazz boi się, że cię skrzywdzę – wyszeptała.
- Co? – Z zamyślenia wyrwał mnie jej głos, ale nie miałem pojęcia, co powiedziała. – Możesz powtórzyć?
- Jasper boi się, że cię skrzywdzę – powtórzyła.
- Ty mnie? – zdziwiłem się. – Dlaczego?
- Nie wiem – uśmiechnęła się i po chwili dodała: - Nie słuchałeś mnie, Edwardzie. Cóż tak ważnego zaprzątało twoje myśli?
- Ee… Ja...
- Śmiało, wyduś to z siebie.
- Myślałem o tobie – powiedziałem.
- A konkretnie? – ciągnęła mnie za język.
- Konkretnie o tym, jaka jesteś piękna i że uwielbiam widzieć cię nagą. – Odrobinę skłamałem i podkolorowałem moją odpowiedź.
- Edwardzie… - zaczęła.
- Tak?
- Nie mam majtek.
Zamurował mnie, a mój penis stanął dęba. I co ja mam teraz zrobić? Przecież w salonie jest pełno ludzi! To może pójdziemy na górę? Nie, ja muszę już.
- Musisz liczyć się z konsekwencjami, Bello. Takie słowa nie mogą zostać puszczone płazem. Czeka cię kara – wyszeptałem jej w usta i przesadziłem na swoje kolana.
Siedzieliśmy tyłem do drzwi tarasu, więc mogłem się odrobinę zabawić. Przesunąłem dłonią po jej udzie, powoli zbliżając się do brzegu sukienki. Delikatnie odchyliłem materiał i wsunąłem palce pod niego. Koniuszkami dotykałem łona Belli. Napięła mięśnie, jednocześnie przesuwając się delikatnie po moim przyrodzeniu.
- Chyba masz mały problem, Edwardzie. – Zaśmiała się.
- Ja? – zapytałem i w tym samym momencie wsadziłem w nią bez ostrzeżenia dwa palce.
Jęknęła odrobinę za głośno, na szczęście nikogo nie było w pobliżu. Zdecydowanie poruszałem, znajdującymi się w niej, palcami. Bella wtuliła się we mnie całym ciałem, jęcząc i dysząc w moją pierś.
- Chodźmy na górę – szepnęła, wijąc się.
- Nie dam rady, Bells, ale…
Niewiele myśląc, wstałem wraz z Bellą i niemal wbiegłem do basenu, mocno przyciskając ją do mnie. Bella sięgnęła mi do rozporka i uwolniła mój pulsujący z podniecenia członek. Owinęła się nogami wokół moich bioder i nadziała na niego. Eksplodowałem.


ROZDZIAŁ XI – SIELANKA

Edward

Do rozpoczęcia roku pozostały trzy dni. Każdą wolną chwilę spędzałem z Bellą. Niewiele ze sobą rozmawialiśmy, za to nasze ciała znaliśmy już na pamięć. Tak, uprawialiśmy seks kilka razy dziennie. Za każdym razem było co raz cudowniej. Zdążymy jeszcze porozmawiać – myślałem. – Przed nami całe życie. Kochałem Bellę całym sobą, chciałem, aby była szczęśliwa i bezpieczna. A przede wszystkim marzyłem, aby była moja – już zawsze!
Dwa dni przed rozpoczęciem zajęć zabrałem ją na wycieczkę. Pojechaliśmy do San Marino. Wynająłem pokoik na samym szczycie miasta. Zjedliśmy obiad i udaliśmy się na górę. Dziś chciałem dać jej coś wyjątkowego, moją szczerość. Wcześniej jednak, pragnąłem poczuć ją tak, jak ona mnie. Posadziłem ją na ogromnym łożu i usiadłem obok niej. Założyłem sobie na oczy opaskę, świat zniknął.
- Bello, chcę się z tobą kochać, nie widząc cię, chcę czuć wszystko, tak jak ty czujesz.
- Dobrze, Edwardzie.
Zacząłem ją rozbierać. Nie pozostała mi dłużna. Gdy oboje byliśmy nadzy, rozpoczęliśmy naszą wędrówkę. To było niesamowite doznanie, ale czegoś mi brakowało. Nie widziałem tych pięknych oczu, nie widziałem jej. Nie chciałbym tak na dłuższą metę. Muszę jej pomóc. Już niedługo porozmawiam z ojcem.
Kochaliśmy się jeszcze żarliwiej, niż dotąd, czułem ją każdym zmysłem, tylko nie widziałem.
Doszedłem pierwszy, lecz Bella po chwili dołączyła do mnie. Opadliśmy na materac. Chciała zdjąć mi opaskę, jednak powstrzymałem ją. Leżeliśmy w milczeniu przytulając się do siebie.
Pierwszy przerwałem ciszę.
- Bello, chciałbym opowiedzieć ci o moim życiu.

Bella

Zaskoczył mnie pomysłem wycieczki, ale cieszyłam się. To znacznie ułatwiło mi unikanie Alice i Jazza, a także pozwalało na dalsze manipulowanie Edwardem. No i oczywiście była przede mną wizja wspaniałego seksu, którego nigdy nie miałam dość.
Pojechaliśmy do San Marino. Zjedliśmy obiad w hotelowej restauracji. Zamówiłam ravioli, a Edward spaghetti bolognese. Jedliśmy w milczeniu, czas dłużył mi się niemiłosiernie. W oddali leciała muzyka, oczywiście włoska. Nie znam włoskich muzyków, ale przypuszczam, że był to Eros Ramazotti. Na sali nie było dużo ludzi. Słyszałam chyba trzy pary. Ku mojemu zaskoczeniu, wszyscy mówili po angielsku, więc mogłam przysłuchiwać się ich rozmowom. Niestety nic ciekawego nie mieli do powiedzenia.
- Szampana? – zapytał Edward.
- Może zamówmy do pokoju?
Przytaknął, jedliśmy dalej. Nudził mnie romantyzm Edwarda, myślami byłam na górze, pieprząc się z nim jak królik. Wreszcie podał mi dłoń i poprowadził do pokoju. Posadził mnie na łóżku i usiadł obok mnie.
- Bello, chcę się z tobą kochać, nie widząc cię, chcę czuć wszystko, tak jak ty czujesz – powiedział.
- Dobrze, Edwardzie – odparłam. A teraz rozbierz mnie już, bo wybuchnę – dodałam w myślach. Tak naprawdę, to jego pomysł był mi całkowicie obojętny. Chciałam tylko poczuć go w sobie. Jednak seks tym razem był naprawdę niesamowity, najlepszy jak dotąd. Edward dał się ponieść zwłaszcza dotykowi, a to był mój najukochańszy zmysł po utracie wzroku. Nie pogardził także smakiem, z zapamiętaniem kosztował mojego ciała. Zakończyliśmy niemal równo, z niewielką przewagą Edwarda. Gdy po wszystkim chciałam ściągnąć mu opaskę z oczu, powstrzymał mnie delikatnie. Nie wiedziałam, co chce zrobić. Pierwszy przerwał ciszę.
- Bello, chciałbym opowiedzieć ci o moim życiu.
O nie! Moja dusza krzyczała niemo. Nie chcę nic o tobie wiedzieć. Nie chcę cię poznawać, nie chcę cię polubić. Nie mogę mieć żadnych skrupułów.
- Słucham cię, Edwardzie – odparłam. W końcu nie mogłam go od siebie odstraszyć. Potrzebowałam go na swój sposób. Gdyby tylko wiedział, znienawidził by mnie. Kiedyś się dowie, ale najpierw ja muszę osiągnąć swój cel.


Kolejne dwa rozdziały będą dłuższe :)
Spoiler:
- historia E
- trochę faktów z wypadku B
- wycieczka cd
- szkolny projekt
- James Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyjątkowa
Wilkołak



Dołączył: 12 Mar 2009
Posty: 154
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wiecie, że Święty Mikołaj nie istnieje?

PostWysłany: Śro 14:49, 29 Kwi 2009 Powrót do góry

Wow! Twoje opowiadanie jest jednym z nielicznych (przyznam się :D), które czytam całe. Nie omijam dłuższych opisów, czy przechodzę to samych dialogów. Po prostu studiuję to co do joty. :P Nie zawiodłam się, po mimo prologu, bardzo interesuje mnie ciąg dalszy. Niby wszystko jest jasne, ale bardzo intryguje. Masz taki fajny, lekki styl. Błędów też zazwyczaj nie wyłapuję, oczywiście się zdarzają, ale to to tak, jak u każdego. :) No czekam, czekam na te dwa długie rozdziały, aż mi się wierzyć nie chce, że już właściwie połowa tego wszystko. :P
Życzę weny i pozdrawiam. :*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
yunaa
Nowonarodzony



Dołączył: 12 Kwi 2009
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: kraina marzeń

PostWysłany: Śro 14:55, 29 Kwi 2009 Powrót do góry

Lol;) Bella zdzirą, która dąży "po trupach" do swojego celu?:P Podoba mi sie;D Edward wykorzystywany?:P coraz bardziej mi się podoba:P Jestem ciekawa kiedy w końcu zrozumie jaka Bells jest naprawdęKwadratowy
Twojego ff czyta sie przyjemnie i lekko.. szkoda tylko że rozdziały są troche krótkie ale rewanżujesz się dając je po dwa naraz;) Błędy? nie zwracam na to uwagi..

Pomysł dość oryginalny.. nie pamiętam, czy spotkałam się z ff o takiej tematyce bądź podobnej..<- skleroza;)
Pisz dalej.. czekam na kolejne fragmenty.
Pozdrawiam, yunaa;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Verderben
Wilkołak



Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 187
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 17:21, 29 Kwi 2009 Powrót do góry

Z początku byłam naprawdę wniebowzięta takim pomysłem na ff. Ślepa dziewczyna, która nie chce- przez swoje kalectwo- narzucać się bratu i jego dziewczynie. Kiedy Edward dostał dzikiej fascynacji na punkcie Belli, trochę mnie to zirytowało, ale przełknęłam to i znalazłam pozytywy. Jednak trochę taką tandetą mi zajechało, gdy Bella okazała się zimną bitch. Sam pomysł fajny, ale nie pasuje mi ta "nowa osobowość" do tego, co przedstawiłaś wcześniej. Tamta Bella co prawda nie była zainteresowana Edwardem, ale liczyła się z Jasperem i Alice (również z ich partnerskim). Mówiąc o tandecie, miałam na myśli takie jakby upychanie tej chamskiej zdzirowatości na siłę. Takie przynajmniej ja osobiście mam odczucie.
To pewnie przez tą długość odcinków. Wydają się cholernie krótki i mam wrażenie, że od Ich pierwszego razu zrobił się z tego nisko budżetowy pornos. Przydałoby się troszkę więcej jakiej akcji, ale nie chodzi mi o taki szalony zwrot, a raczej jakiś niewielki wątek, który nadałby charakteru. Czegoś, co nie skupiałoby się w większości na Belli i Edwardzie, a na reszcie akademika (a jednocześnie nie odbiegało od głównych bohaterów).
Mimo tego mojego grymaszenia, to opowiadania naprawdę mnie wciągnęło. Jestem osobą, która znajduje w teście negatywy i pozytywy. Czasem nie uwzględniam tego pierwszego, a czasem drugiego, w zależności mojego humoru lub gustu. Tak więc nie potrafię walnąć pogadanki, o tym, że jest to świetne opowiadanie- a jest- bez słów krytyki.

Pozdrawiam i życzę weny :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mizuki
Zły wampir



Dołączył: 03 Gru 2008
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Śro 17:44, 29 Kwi 2009 Powrót do góry

Uhh, no tak - te chapiki nie dla mnie ;] Mam pomysł. Po prostu TYCH scen nie komentuję, bo raz już rzekłam, że w takim stylu nie dzierżę i tyle.
Natomiast bardzo podoba mi się Twoja konsekwencja. Zupełnie odmiennie od Verderben zdzirowatość Belli odbieram pozytywnie (jeśli tak można powiedzieć) i jakoś mi ona nie zazgrzytała, tylko odebrałam to jako coś... hmm... naturalnego. No, może złe słowo, ale mam pustkę we łbie XD
Lubię Twój zwiezły, lekki styl i czekam na cosik więcej prócz TEGO ;P Naprawdę zaciekawiłaś mnie - niby oczywistym jest co tam się wydarzy (mniej więcej), ale czuję pod skórą, że możesz zaskoczyć :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Verderben
Wilkołak



Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 187
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 18:22, 29 Kwi 2009 Powrót do góry

Coraz częściej mam wrażenie, że powinnam pisać krótkie komentarze. Z tych długich i tak zawsze wychodzi masło maślane. xD
Mizuki, mi taka zdzirowata Bella nie przeszkadza. Właśnie ta cecha nadaje jakiegoś pazura temu... wszystkiemu i jednocześnie odróżnia tego ff od większości, w których Bella jest grzeczną, nieśmiałą, cnotliwą dziewczynką.
Mi po prostu trochę nie pasuje ta nowa "odsłona" do tego, co zostało pokazane wcześniej. Może gdyby były jakieś domysły; jakieś niedokończone, zagadkowe zdania, choć to może kwestia gustu literackiego. Lubię element tajemniczości. :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
aramgad
Wilkołak



Dołączył: 10 Mar 2009
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 18:26, 29 Kwi 2009 Powrót do góry

Verderben napisał:
Jednak trochę taką tandetą mi zajechało, gdy Bella okazała się zimną bitch. Sam pomysł fajny, ale nie pasuje mi ta "nowa osobowość" do tego, co przedstawiłaś wcześniej. Tamta Bella co prawda nie była zainteresowana Edwardem, ale liczyła się z Jasperem i Alice (również z ich partnerskim).


Odrobinę wyjaśnienie.
Bella jest taka tylko w stosunku do osób, od których coś oczekuje. Sprawa zobaczenia się z Carlislem jest dla niej priorytetowa, a ponieważ Edward jej nie interesował od początku to dla niej będzie tylko narzędziem. Czy to się zmieni czy nie zobaczycie. Z Alice i Jasperem ona nadal się liczy.
Co do pornosu to tutaj pokazuję tylko kim Edward jest dla Belii. Jednak nie martwcie się, tak jak pisałam wcześniej - nie będzie tak cały czas Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Verderben
Wilkołak



Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 187
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 18:57, 29 Kwi 2009 Powrót do góry

Dzięki Ci!
Wiesz. Bywają ludzie, które ze świetnie zapowiadających się opowiadań robią tego takiego pornosa, aby chodź trochę zaspokoić głód wiecznie napalonych nastolatek. I z odcinkiem na odcinek, w takich opowiadaniach pojawiają się coraz nowsze fantazje seksualne, o które autorka podchwyciła z innych historii (albo co najwyżej z "filmu").

Jeśli twierdzisz, że twój ff nie zmieni się w takie gówno, to ja Ci wierzę i czekam ze zniecierpliwieniem. Mam nadzieję, że wena będzie Ci dopisywać, aby te odcinki było ociupinkę dłuższe. :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
whatever94
Nowonarodzony



Dołączył: 15 Mar 2009
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ZG

PostWysłany: Śro 19:18, 29 Kwi 2009 Powrót do góry

Jak kilka osób pisało wcześniej podoba mi się twoja Bella. Przyjemnie się czyta twojego ff. I dzięki za to wyjaśnienie, bo też miałam wątpliwości, ale teraz rozumiem twój punkt widzenia :D Weny życzę i czekam na więcej!

Pozdrawiam, W


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Prudence
Wilkołak



Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 177
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Mrocznego Kąta

PostWysłany: Śro 20:59, 29 Kwi 2009 Powrót do góry

witam:)
Jesteś niesamowita itp.
Znalazłam trochę błędów interpunkcyjnych, ale to nie jest jakiś wielki problem, bo fajnie i płynnie się czyta.
Co do fabuły, hmm.. Bella to małpa idąca po trupach do celu. Żal mi Edwarda, szkoda, że jest taki naiwny:(, ale rozumiem co miłość robi z człowiekiem.
Zastanawiam się jak dalej to wszytko potoczysz. Aaa scenki + 18 nie były zbyt wyzywające, co tylko punktuje.
pozdrawiam P.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Prudence dnia Nie 8:56, 03 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
majetta
Człowiek



Dołączył: 22 Mar 2009
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa - Zielony Tarchomin :)

PostWysłany: Czw 8:18, 30 Kwi 2009 Powrót do góry

to może i ja coś skrobnę :)
Szczerze? To nie lubie Twojej Belli (w opowiadaniu owszem, jest ciekawą postacią, która pewnie nieźle namiesza i być może tak dalekie odejście od kanonu Belli czyni Twoje opowiadanie wyjątkowym). Ale ja nienawidze takich ludzi!! Poprostu nie i już:P Dlatego dosyć ciężko mi się czyta opowiadanie gdzie nie znoszę głównej postaci Kwadratowy a chyba na romantyczne zakończenie nie ma co liczyć (być może to również plus:) ) Może z czasem się przekonam i przeczytam wszystkie rozdziały :P


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
xxkasia29xx
Wilkołak



Dołączył: 21 Mar 2009
Posty: 141
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Białystok

PostWysłany: Czw 9:57, 30 Kwi 2009 Powrót do góry

Zgadzam się z majettą. Wykreowałaś zupełnie nową, niekanoniczną postać Belli. Zachowuje sie jak bezuczuciowa bitch, która po trupach dąży do celu. Mnie osobiście nie przypadło to do gustu, bo tak jak majetta nie lubię takich ludzi. No cóż, przynajmniej nie sposób pomylić Twojego opowiadania z innymi Wink Szkoda mi tylko Edwarda, bo on sie w niej naprawdę zakochał...
Mimo iż nie przepadam za główną bohaterką, opowiadanie i tak będę czytać, bo jest naprawdę ciekawe i chcę wiedzieć jak się to wszystko zakończy Wink
Pozdrawiam i życzę dużo weny i czasu na pisanie Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
angie1985
Wilkołak



Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 20:08, 30 Kwi 2009 Powrót do góry

Jeśli chodzi o sceny Hmmm to już lepiej .... :D
A moim zdaniem Bells bitch jest spoko, nacierpiała się dziewczyna w życiu i teraz ma ochptę na "odrobinę" przyjemniości i jeszcze jeśli dzięki temu ma odzyskać wzrok ... czemu nie ?
A poza tym wydaje mi się że ona pokocha go równie mocno co on ją :D
Duuuużoooo weny życzę Laughing


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kristenhn
Wilkołak



Dołączył: 25 Sty 2009
Posty: 206
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 30 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Sob 9:56, 02 Maj 2009 Powrót do góry

Kurczę, trochę zaniedbałam ten temat i nic tu nie pisałam, ale już nadrabiam. Zacznę od tego, że cudownie jest być twoją betą, bo mogę przeczytać troszkę wcześniej rozdziały Mr. Green
Piszesz bardzo ładnie, wszystko czyta się bardzo płynnie i szybko. To sama przyjemność zasiąść do twojego opowiadania po długim i męczącym dniu.
Bella chce osiagnąć swój cel i idzie po trupach. Edward niewątpliwie na tym ucierpi. I to bardzo.
W XI rozdziale w Belli coś się poruszyło i pomyślała, że nie chce słuchać jego historii, bo nie może mieć żadnych skrupułów. Myślę, że ten fragment ukazuje, że Bella jednak jest kobietą z uczuciami, tylko chowa je głęboko, głęboko. By nikt nie mógł jej zranić i skrzywdzić. Tymczasem to ona krzywdzi i wykorzystuje.
Edward się w niej zakochuje coraz bardziej i jestem pewna, że coś złego z tego wyniknie.
Z niecierpliwością czekam, aż wkleisz następne dwa rozdziały, abym mogła je skomentować Wink
Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kristenhn dnia Sob 9:56, 02 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
aramgad
Wilkołak



Dołączył: 10 Mar 2009
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 10:57, 02 Maj 2009 Powrót do góry

Dzięki mojej niezastąpionej becie dodaję kolejne, dłuższe dwa rozdziały :)
Rozdziały te dedykuję Mizuki :)
Jak zawsze proszę o komentarze.
Beta Kristenhn

ROZDZIAŁ XII – HISTORIA EDWARDA

Edward

- Urodziłem się w Los Angeles. Moje życie zawsze było w miarę proste. Nie mam rodzeństwa. Moi rodzice, odkąd pamiętam, byli pochłonięci robieniem kariery. Czasem aż trudno uwierzyć, że jestem planowanym dzieckiem. Ojciec wszystko dokładnie sobie wyliczył, żebym w niczym mu nie przeszkadzał. Carlisle jest chirurgiem - okulistą. Do tej pory sława lekarza wystarczała mu w zupełności. No właśnie… Do tej pory. W tym roku kandyduje do senatu. Myślę, że to kryzys wieku średniego. - Zaśmiałem się. – Esme, moja matka, jest skrzypaczką. To ona zaszczepiła we mnie pociąg do muzyki. Gdy byłem mały, dostałem od niej fortepian na urodziny. Normalne dzieci dostają na czwarte urodziny rower, ja go nie mam do dziś. Jedyne, o co miałem żal do mojej matki, to fakt, iż od zawsze była niewolniczo posłuszna ojcu. Kupiła mi ten pieprzony fortepian, bo zawsze mówiła, że moje palce są stworzone do tego instrumentu. Ojciec stwierdził, że w takim razie będę światowej sławy muzykiem i nic nie miałem do powiedzenia. Lubię grać, ale chciałem choć trochę poczuć, że mam władzę nad własnym życiem. A co dostałem? Miałem opłaconego prywatnego nauczyciela, nigdy nie wychodziłem na podwórko, nie uczęszczałem do szkoły podstawowej, z nikim się nie przyjaźniłem. Ojciec zawsze powtarzał, że kariera jest na pierwszym miejscu i powinienem ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć. Mama czasem próbowała mnie gdzieś zabrać – do kina, na spacer, ale on był nieugięty, a ona nie była w stanie się mu sprzeciwić. Dopiero w średniej szkole spotkałem moich pierwszych znajomych. Uczyłem się w liceum muzycznym – od początku na fortepianie, w drugiej klasie uczęszczałem także na śpiew. Podobno nieźle mi szło, ale ja nie byłem za bardzo zadowolony. Wytrzymałem semestr i zrezygnowałem. W moim życiu było kilka dziewczyn, ale żadnej nie traktowałem poważnie. Myślę, że gdyby nawet jakaś się pojawiła, ojciec skutecznie odwiódłby ją od zwracania mi głowy. Również w drugiej klasie przeżyłem okres buntu - miałem serdecznie dość tatusia. Zacząłem chodzić po knajpach z moim kumplem Sethem. Upijaliśmy się często do nieprzytomności i z reguły budziłem się przy jakiejś nagiej pannie. Mój pierwszy raz przeżyłem z prostytutką, opłaconą przez Setha. Nawet nie pamiętam jej imienia, ani wyglądu. Tak właściwie, to nawet nie pamiętam, jak było. Żal mi było trochę mamy, na pewno wówczas bardzo cierpiała, ale nie potrafiłem inaczej. Nie mogłem już wytrzymać w tej klatce, jaką był mój dom. W końcu postanowiłem z niej uciec - z Sethem. Spakowaliśmy podręczne bagaże, wypłaciliśmy trochę kasy z kont bankowych i pojechaliśmy na północ. Nasza ucieczka trwała tydzień i zakończyła się tragicznie, sporo balowaliśmy. Gdybym wiedział, gdybym chociaż przypuszczał, jak to wszystko się potoczy, nigdy bym nie wyjechał. Co gorsza nie znam miejscowości, w jakiej się zatrzymaliśmy. Pamiętam, że poszliśmy na imprezę, na którą zaprosiły nas jakieś panienki i schlałem się tam strasznie. To moje ostatnie wspomnienie. Następne, co pamiętam, to przebłyski ze szpitala. Ojciec mówi, że leżałem tam prawie rok w śpiączce. Nikt mi nie mówił, jak znalazłem się w szpitalu, ani co mi było. Moment od wypicia pierwszego kieliszka na owej feralnej imprezie, aż do wyjścia ze szpitala to dla mnie jedna, wielka niewiadoma. Nie jestem z siebie dumny. Liczę, że kiedyś dowiem się, co się działo ze mną i kto mnie znalazł. Czasem śnią mi się różne obrazy, ale nie potrafię ich logicznie połączyć w całość.
- A co się stało z Sethem? – przerwała mi Bella.
- Nie żyje. Nawet nie wiem, dlaczego. – Posmutniałem.
Choć robiliśmy wiele złego, wówczas był moim najlepszym kumplem. Nigdy nie poznałem nikogo innego, kto chciałby mnie naprawdę poznać. Teraz miałem Bellę, która była dla mnie kimś znacznie ważniejszym, niż Seth. Pokochałem ją z całego serca i z każdym dniem moje uczucie do niej było co raz mocniejsze.
- Bells... - zacząłem, ale przerwała mi pocałunkiem. I dobrze – pomyślałem. – Za wcześnie na takie deklaracje, nie chcę jej odstraszyć!
Przytuliłem mocno mojego Anioła i wtuliłem twarz w jej włosy. Leżeliśmy tak, nie odzywając się. Słuchałem bicia jej serca. Jej oddech stał się spokojny i miarowy – zasnęła. Dołączyłem do niej, nie wypuszczając jej z objęć.

Bella

Czemu on mi to mówi? – zastanawiałam się. Naprawdę nie chciałam go poznawać. Z każdą chwilą jego opowiadanie stawało się co raz bardziej przygnębiające. Nie miałam siły słuchać o jego problemach, śpiączkach i wyskokach. Miałam swoje zmartwienia. Ja byłam najważniejsza, nie on. Starał się wślizgnąć podstępem do moich myśli i mojego serca, ale było to niemożliwe. Nigdy go nie pokocham, bo tego nie chcę, nawet nie będę próbować, nie miałoby to najmniejszego sensu. Chcę być z nim fizycznie, jak najdłużej. Będę odwlekać w czasie moje spotkanie z jego ojcem, a co za tym idzie - nasze rozstanie. Ale i tak dojdzie do tego, to nieuniknione i konieczne. Czy przykro mi z tego powodu? Odrobinę, lecz nie na jednym ciele życie się kończy. Tak, właśnie odkryłam, kim jest dla mnie Edward – ciałem. A kim ja byłam dla niego? Podświadomie czułam, że kimś bardzo ważnym. Myślę, że Edward właśnie się we mnie zakochiwał.
- Bells… – Jego głos wyrwał mnie z rozmyślań. Boże, tylko nie to. Domyśliłam się, co Edward chce mi powiedzieć. Szybko pocałowałam go, mając nadzieję, że już nie powróci do swoich planów i na szczęście nie myliłam się. Przytulił mnie mocno. Zachciało mi się spać. Jego serce wybijało kołysankę dla mnie. Zasnęłam. Po raz pierwszy od dwóch lat śnił mi się ten feralny wieczór i wypadek. Szłam poboczem. Wracałam do domu od Jaspera, który niedawno przeprowadził się do wynajętego mieszkania, kilka ulic od naszego. Na początku chciał zabrać mnie ze sobą, ale ja nie potrafiłam zostawić ojca samego. Odwiedzałam Jazza bardzo często, czasem zostawałam na noc, zawsze jednak wracałam do taty. Lubiłam się o niego troszczyć, a on był i tak bardzo wyrozumiały, nie miałam na co narzekać. Nie spotykałam się z żadnym chłopakiem, więc mieszkanie z Charliem w niczym mi nie przeszkadzało. Tego wieczoru oglądałam film z Jasperem i jego dziewczyną – Alice. Gdybym wiedziała, że będzie on ostatni, na pewno wybrałabym coś ciekawszego, niż durną komedię romantyczną, której tytułu nawet nie pamiętam. Nie mogłam, jednak, wiedzieć. Jazz proponował, że odwiezie mnie do domu, ale ja nie chciałam odciągać go od dziewczyny. Stwierdziłam, że jest piękny, ciepły wieczór i z przyjemnością się przespaceruję. Nie kłamałam, był naprawdę cudowny. Jaka ja byłam głupia. Idąc powoli wzdłuż drogi, rozmyślałam o mojej przyszłości, o tym, co chcę robić w życiu. Słuchałam muzyki, podśpiewując przy tym. Może gdybym nie miała słuchawek w uszach, usłyszałabym nadjeżdżający samochód? Usłyszałam, ale zdecydowanie za późno. Odwróciłam się i oślepiło mnie światło. Nastała ciemność, czułam ból, a w mojej głowie wciąż kłębiło się od pytań. Pytań, na które nigdy już nie otrzymam odpowiedzi.
Obudziłam się cała mokra od potu, ale nie krzyczałam. Oddech Edwarda był spokojny, zatem nie zbudził się. Odetchnęłam z ulgą. Nie chciałabym tłumaczyć mu się z mojego stanu. Delikatnie wyplątałam się z jego ramion i ruszyłam do łazienki. Poruszałam się powoli, gdyż tym razem nikt nie oprowadził mnie po pokoju, toteż nie miałam sposobności nauczenia się rozstawu mebli. Usłyszałam odgłosy, dochodzące z korytarza, dzięki czemu odgadłam, że kierunek, w jakim podążam, jest nieodpowiedni. Odwróciłam się spokojnie i wyciągnąwszy ręce przed siebie, zaczęłam iść w przeciwną stronę. Nienawidziłam nowych miejsc. Starałam się nie dopuszczać do sytuacji, gdy nie znam pomieszczenia, ale tym razem dałam się ponieść pożądaniu, zapominając o całym świecie. Mogłam obudzić Edwarda, ale wówczas zorientowałby się, że coś się stało. Nie chciałam tego, poza tym, jestem dorosłą i samodzielną kobietą – przekonywałam się w duchu. W tym samym momencie, natrafiłam ręką na włącznik światła. Nacisnęłam go. Prawą dłoń przesunęłam po skosie w dół i voila – złapałam za klamkę. W łazience szybko się odświeżyłam i wróciłam do łóżka. Powrót zajął mi moment – szłam za zapachem Edwarda. Podniosłam kołdrę i ułożyłam się przy nim. Gdy ja na nas opuszczałam, złapał mnie za biodro i przyciągnął do siebie.
- Gdzie uciekłaś? – zapytał sennym głosem.
- Do łazienki. Czyżbyś zdążył się stęsknić?
- Oczywiście, nawet nie wiesz, jak bardzo.
- W takim razie mi pokaż – powiedziałam z kokieterią w głosie.
- Z przyjemnością, moja mała diablico – zaśmiał się i już po chwili całował moje nagie ciało.

Edward
Obudziłem się pierwszy, dzięki czemu mogłem poprzyglądać się śpiącej Belli. Leżała na brzuchu, z głową zwróconą w moim kierunku. Uwielbiałem to robić, to było dla mnie fascynujące. Delikatnie dotknąłem jej policzka. Zareagowała na dotyk i zmieniła pozycję. Teraz leżała na boku. Kołdra całkiem zsunęła się z jej ciała na podłogę, była naga. Bezkarnie pożerałem ją wzrokiem, w myślach pieszcząc jej piersi, brzuch, uda. Była najpiękniejszą istotą na ziemi. Wstałem niechętnie i udałem się do łazienki. Szybko wziąłem prysznic i ubrałem się. Gdy wyszedłem, ona nadal spała. Przykryłem kołdrą jej nagie ciało i zszedłem na dół, aby zamówić śniadanie do pokoju. Mogłem zrobić to telefonicznie, ale nie chciałem zakłócać snu mojej ukochanej. Wybrałem typowo włoskie, lekkie śniadanie. Włosi generalnie nie jedzą śniadań, raczą się z rana espresso, do którego czasem dołączy croissant. Wybrałem wersję odrobinę bardziej energetyczną, ale nie przesadzałem z ilością. Zapłaciwszy kelnerowi, udałem się z powrotem do pokoju. Belli nie było w łóżku. Usłyszałem szum wody, brała prysznic. Usiadłem na fotelu i czekając, aż skończy, zabrałem się za przeglądanie porannej gazety. Nie kazała na siebie długo czekać.
- Wróciłeś – powiedziała pewnie.
- Tak, skąd wiesz?
- Czuję – odparła i ruszyła w moim kierunku.
Usiadła mi na kolanach i pocałowała w same usta. Dłońmi rozpoczęła rozpinanie guzików mojej koszuli. Niestety, musiałem jej przerwać. Odsunąłem delikatnie jej ręce i oderwałem się od jej ust.
- Bells – wyszeptałem – zaraz przyniosą nam śniadanie.
- Och – wyglądała na zawiedzioną. - W takim razie, muszę się ubrać.
Mówiąc to, złapała za poły ręcznika i zrzuciła go z siebie. Upadł, owijając się wokół jej stóp.
Zaśmiała się i puszczając do mnie oko, odwróciła się na pięcie. Złapała torbę z ciuchami i ponownie zniknęła w łazience. A ja? Siedziałem tam ze sterczącym dowodem mojego podniecenia, przeklinając w duchu siebie i swoje głupie pomysły. Śniadanie do pokoju, o czym ja myślałem?! Chciałeś, to masz, głupi Edwardzie! Bella wyszła z łazienki, ubrana w zieloną sukienkę. Wyglądała ślicznie. Właśnie miałem do niej podejść, gdy odezwał się kelner, jednocześnie pukając w nasze drzwi.
- Prima colazione!
- Avanti! – krzyknąłem
Do pokoju wszedł dość przystojny Włoch, pchając przed sobą wózek ze śniadaniem. Zatrzymał się na środku i zaczął pożerać wzrokiem Bellę. Podszedłem do niego szybko, dając mu wysoki napiwek.
- Grazie – podziękował i wyszedł.
Zaniosłem jedzenie na taras i wróciłem po moją najdroższą. Ująłem jej dłoń i poprowadziłem do stołu.
- Pięknie mówisz po włosku – powiedziała nagle.
- Uczyłem się od małego, w końcu mamy dom w Rzymie i często tu przebywaliśmy. To prosty język, Bello. Jedz teraz. Po śniadaniu zwiedzimy trochę miasto, bo wczoraj nie wyszliśmy z pokoju.
Bella nic nie odpowiedziała. Sięgnęła powoli dłonią w stronę stołu, delikatnie dotykając leżących na nim owoców i rogalików. Jedliśmy w milczeniu, popijając kawę. Wpatrywałem się w nią, jak zwykle. Nigdy nie miałem jej dość.
- To co, idziemy? – zapytałem, gdy przestała jeść.
- Pewnie, chodźmy. Za wiele nie zobaczę w czasie tej wycieczki – parsknęła.
- Bells, skarbie… W San Marino nie ma za wiele do zwiedzania. Przespacerujemy się, kupimy pamiątki i zrobimy to, co w tym mieście jest najważniejsze…
- Czyli?
- Kobieto, puchu marny, czy ty naprawdę nie wiesz? – spytałem rozbawiony.
- Nie, widzisz pochodzę z małego miasteczka, z Forks, a my tam tacy nieświatowi jesteśmy. – Ironia wypływała z każdego słowa.
- Degustacja alkoholi, kochanie – zaśmiałem się ponownie i przyciągnąłem ją do siebie, obejmując w talii.
- Trzeba było tak od razu. – Puściła do mnie oko. – Prowadź.
W rzeczywistości kupiliśmy tylko wino na później i kilka pamiątek, bo przed nami była droga do Rimini. Spakowaliśmy rzeczy i udaliśmy się w dalszą drogę. Dojechaliśmy pod wieczór. Zameldowaliśmy się w hotelu niedaleko plaży, zabraliśmy koc, wino i poszliśmy nad morze.
Rozłożyłem pled na piasku i usadowiłem Bellę koło mnie. Nalałem napoju do kieliszków i podałem jeden mojej ukochanej. Przytulaliśmy się i rozmawialiśmy o zbliżającym się rozpoczęciu zajęć. Gdy zobaczyłem gęsią skórkę na opalonym udzie Bells, zdecydowałem, że to koniec romantycznego wieczoru i wróciliśmy do hotelu. Rozebraliśmy się i położyliśmy do łóżka. Oboje byliśmy niemal nieprzytomni ze zmęczenia. Wtuliłem się we włosy mojego Anioła, całując ja przy tym na dobranoc.
- Śpij słodko – wyszeptałem. Nie otrzymałem odpowiedzi. Bella już spała.
Rano wstaliśmy, zjedliśmy śniadanie i ruszyliśmy do Mediolanu. Byłem szczęśliwy.




ROZDZIAŁ XIII – SZKOLNY PROJEKT
Bella

Rano przyszła po mnie Alice i udałyśmy się razem na zajęcia. Plan nie był zbyt skomplikowany. Zaczynałyśmy od lekcji śpiewu, a później miały być zajęcia typu historia muzyki i tak dalej… Ostatnim punktem każdego dnia był jakiś program autorski. Miałam nadzieję, że będzie to coś ciekawszego, niż wykłady i ćwiczenia, które zafundowano nam do tej pory. Nie pomyliłam się. Zajęcia miały odbywać się w głównej auli. Szłyśmy do niej powoli. Trzymając moją dłoń, Alice opisywała mi wszystko, co mijałyśmy po drodze.
- Dalej ja ją zaprowadzę – usłyszałam głos Edwarda.
- Och, no trudno. – Alice zaśmiała się i puściła mnie. – Proszę, jest twoja. Do zobaczenia, gołąbeczki.
- Co ty wyprawiasz? – syknęłam. – Nie dasz mi ani chwili spokoju?
- Bello, o co ci chodzi? – Wyraźnie się zasmucił.
Natychmiast ugryzłam się w język. Policzyłam do trzech, aby uspokoić swoje myśli.
- Wybacz. Jestem zdenerwowana, w końcu to pierwszy dzień. – Uśmiechnęłam się dla niepoznaki. Chyba się udało go uspokoić, bo natychmiast objął mnie w pasie i ruszyliśmy dalej.
- Edwardzie, musisz mi opisywać trasę, nie wiadomo, czy zawsze będę mogła liczyć na czyjąś pomoc.
- Nie wygłupiaj się – powiedział. – Zajęcia mamy wspólnie, będę cię odprowadzał!
- A jeśli będziesz chory? – Nie dawałam za wygraną.
- Nie będę!
- Edwardzie, ale ja lubię wiedzieć, gdzie jestem. Opowiedz mi, proszę.
- No, już dobrze. Dla ciebie wszystko.
Opisywał wszystko bardzo skrupulatnie, nie pominął niczego. Był moimi oczami przez te pięć minut.
- Jesteśmy na miejscu, Bells. Przed nami podwójne drzwi do głównej auli. Gotowa?
- Oczywiście, chodźmy.
Złapał moją dłoń i ruszyliśmy przed siebie. Powoli schodziliśmy po schodach. Jeden, dwa, trzy stopnie. Zatrzymaliśmy się.
- Usiądziemy w tym rzędzie, okej? – zapytał. – Alice zajęła nam miejsca.
- Pewnie, siadajmy. – Uśmiechnęłam się.
- Ale przystojny wykładowca – Alice szepnęła mi do ucha.
- Jest już? – spytałam. – Powiedz, gdzie mam skierować głowę?
- Na wprost – odpowiedziała. – Stoi na środku. Chyba czeka, aż zajmiemy miejsca.
- Więc nie pozwólmy mu dłużej czekać – odparłam i zajęłam miejsce. Po lewej stronie siedziała moja przyjaciółka, po prawej kochanek. Wciąż trzymał moją dłoń i gładził kciukiem palce.
Pierwszego dnia spotkaliśmy się wszyscy. Cały pierwszy rok liczył szesnaście osób, czyli mieszkańców Villi numer jeden i dwa. Mężczyzna stojący na środku auli, nadal się nie odzywał . Kiedy wszyscy już siedzieli, rzekł do nas cichym i niezwykle głębokim głosem:
- Witam was serdecznie. Nazywam się Alan Volt i będę prowadził te zajęcia. Za chwilę zostaniecie podzieleni na grupy dwu i czteroosobowe. W takim składzie będziecie pracować nad występem Bożonarodzeniowym, po którym okaże się, kto zaliczył pierwszy semestr. Wasze spotkania będą odbywały się trzy razy w tygodniu. Jak nie trudno zauważyć – kontynuował – pozostaną nam jeszcze dwa dni. Spędzimy je wspólnie, szykując występ grupowy. Podczas tych dwóch dni, wybiorę osobę lub osoby, które będą pracowały nad jeszcze jednym projektem, ale o tym innym razem. Czy wszystko jasne?
Pokiwaliśmy głowami, wołając jednocześnie „tak” - zupełnie jak dzieci w przedszkolu.
Alan zaśmiał się.
- Zatem przystąpmy do losowania. Proszę wyciągać kartkę i powiedzieć, jaka jest na niej cyfra, odeślę was do odpowiednich sal, które od dziś staną się waszymi miejscami pracy. Oczywiście będę zjawiał się w każdej z grup, co jakiś czas, na kontrolę.
Rozpoczęło się losowanie. Alan po kolei podchodził do każdego i podawał pudełko z numerami. Po wyjęciu kartki, odczytywali na głos swoje numerki:
Angela – sześć, Taylor – sześć, Mike – trzy, Rosalie – dwa, Emmet – trzy, Leah – trzy, James – pięć, Alice – jeden, Jasper – jeden. Udało się farciarzom – pomyślałam. Wówczas wykładowca podszedł do mnie. Wyciągnęłam rękę przed siebie. Nawet trafiłam, z czego byłam bardzo zadowolona.
- Pięć – szepnął Edward.
- Pięć – powiedziałam głośno.
- Teraz twoja kolej – powiedział Alan do Edwarda.
- Cztery – odparł ze smutkiem.
Nic nie powiedziałam, słuchałam dalej. Wiedziałam, że będę z Jamesem w parze. Ciekawa byłam, czy ktoś do nas dołączy, a także kto dojdzie do Edwarda. Nie musiałam długo czekać, aby zaspokoić swą ciekawość.
- Cztery – zapiszczała Tanya.
Edward westchnął, a mnie chciało się śmiać. Ledwo się powstrzymałam.
Losowanie trwało: Jessica – dwa, Eric – trzy, Marc – sześć, Lauren – sześć.
Koniec. Zatem ja i James. Cieszyłam się, że nie jestem w parze z Edwardem. Miałam go aż nadto. Był przy mnie niemal non stop, a ja zdecydowanie potrzebowałam przestrzeni. Poza tym, co by było, gdy sielanka się skończy? Nie bylibyśmy w stanie razem pracować, a przynajmniej on. James był mi obojętny. Chociaż fajnie będzie pośpiewać przy gitarze dla odmiany. Przydzielono nam sale. Alan powiedział, że to od nas zależy, co będziemy robić, nic nam nie narzucał. Mieliśmy wybrać piosenkę jakiegoś artysty i zaśpiewać, zagrać według własnej inwencji. Dziś na tym zajęcia się zakończyły. Mieliśmy w nocy pomyśleć nad piosenkami i jutro wybrać ostatecznie.
- Odprowadzę cię, Bello – odezwał się James.
- Okej.
- A może masz ochotę na kawę mrożoną? – zapytał z nadzieją w głosie.
- Czemu nie, jest strasznie gorąco. Najpierw, jednak, chciałabym się przebrać.
- Nie ma sprawy. To może za pół godziny przed waszą Villą?
- Za pół godziny. Do zobaczenia. – Uśmiechnęłam się szeroko i powoli weszłam po schodkach.
Szybko wzięłam prysznic, by się odrobinę odświeżyć. Założyłam top na ramiączkach, spódniczkę i japonki. Zeszłam na dół.
Wpadłam na Edwarda, złapał mnie za rękę i pocałował delikatnie w usta.
- Dokąd się wybierasz moja piękna? - zapytał.
- Umówiłam się z Jamesem na mrożoną kawę – odpowiedziałam beznamiętnie.
- Ach. – Usłyszałam smutek w jego głosie – Będę czekał na twój powrót.
Po tych słowach odszedł. Jego smutek zdenerwował mnie na tyle, że miałam ochotę wyjść i zgwałcić Jamesa. Co on sobie myśli, że jestem jego własnością? Umówiłam się na kawę, a nie na dziki seks. Czemu, zatem, swoim smutkiem wprawił mnie w zakłopotanie? Chrzanić to.
- O, jesteś – usłyszałam Jamesa. – Już myślałem, że stchórzyłaś.
- Nie, rozmawiałam chwilę – odparłam i wtedy poczułam zapach Edwarda, pewnie stał gdzieś z tyłu i słuchał, o czym rozmawiamy. Niewiele myśląc, dodałam: – James, czy po kawie pójdziemy na spacer?
- Z przyjemnością.
Wyszliśmy. Zanim zamknęły się drzwi, zdążyłam usłyszeć dziwne furczenie, wydobywające się z gardła Edwarda. Uśmiechnęłam się i złapałam Jamesa pod rękę.

Edward

Byłem zły. Jasper był w parze z Alice, czemu ja musiałem znosić to rude dziwadło? Czemu Bella trafiła na Jamesa? Zdecydowanie byłem wściekły.
- Pomyśl nad piosenką, Edwardzie – szczebiotała Tanya. – Przed nami długie popołudnia.
- Zajęcia trwają godzinę – wycedziłem przez zęby.
- Zawsze możemy posiedzieć dłużej. – Uśmiechała się.
- Raczej nie widzę takiej potrzeby – odparłem i pobiegłem do akademika.
Wszedłem do domu. Dostrzegłem ją, gdy powoli schodziła po schodach. Ubrana w top i spódniczkę, wyglądała niezwykle seksownie. Miałem ochotę złapać ją w ramiona, zanieść na górę i kochać się z nią. Westchnąłem tylko. Podszedłem do niej i pocałowałem delikatnie.
- Dokąd się wybierasz moja piękna? - zapytałem.
- Umówiłam się z Jamesem na mrożoną kawę.
- Ach. – Zamarłem, nie potrafiłem powiedzieć nic konstruktywnego, ogarniała mnie wściekłość, w końcu powiedziałem: – Będę czekał na twój powrót.
Byłem zdenerwowany, czy ona nie była ze mną? Była moja. Myślałem, że jest nam dobrze. Tymczasem, ona umówiła się z innym. To dla niego ubrała się tak pięknie. Zastanawiałem się, co robić, co mówić, ale nic nie przychodziło mi do głowy. Nagle drzwi otworzyły się i stanął w nich James. Wycofałem się w stronę kuchni, ciągle nasłuchując.
- O, jesteś – rzekł James. – Już myślałem, że stchórzyłaś.
- Nie, rozmawiałam chwilę – odparła i zaraz dodała: – James, czy po kawie pójdziemy na spacer?
- Z przyjemnością.
Przestałem nad sobą panować. Dobrze, że wyszli, bo mógłbym rzucić się na tego zakichanego Don Juana.
Najbliższe kilka godzin będzie dla mnie udręką. Muszę coś zrobić, by jak najszybciej minął mi czas. Może basen? Nie, to bez sensu. Najlepiej zrobię, jak się zdrzemnę – pomyślałem i udałem się na górę. Tylko czy uda mi się zasnąć? W dodatku znów męczył mnie ból głowy. Ostatnio zdarzało się to coraz częściej. Sięgnąłem do szafki po proszki przeciwbólowe. Od razu łyknąłem dwa. Położyłem się na łóżku i - ku mojemu zdziwieniu - zasnąłem niemal natychmiast. Śniły mi się koszmary. Mój Anioł zdradzający mnie z gitarzystą, na scenie, podczas koncertu Bożonarodzeniowego.


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Wyjątkowa
Wilkołak



Dołączył: 12 Mar 2009
Posty: 154
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wiecie, że Święty Mikołaj nie istnieje?

PostWysłany: Sob 11:42, 02 Maj 2009 Powrót do góry

Hahaha, fajne koszmary. Świetne odcinki, co prawda nic wielkiego się w nich nie dzieje, ale są ciekawe. :) Trochę mnie irytuje zachowanie Belli, ona jest taka nieprzenikniona. Już 13. rozdział i brak czegoś większego. Mam nadzieję, ze niedługo będzie ten moment kulminacyjny. :D Pamiętaj, że przed "ani" nie stawiamy przecinka, chyba, że drugi raz występuje w zdaniu, np.: "Nie mam ani zeszytu, ani długopisu" lub "Ani się obejrzysz, a będą wakacje". :D Haha, reszta w miarę okey, choć są błędy interpunkcyjne, ale wychodzę do miasta i nie mam czasu ich powypisywać. Leń. :P Czekam na następne część.
Weny, pozdrawiam. :*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin