FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Straszliwa Gra [Z][R16 - 25.11] Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Lady Vampire
Wilkołak



Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ni stąd, ni zowąd

PostWysłany: Wto 12:42, 14 Lip 2009 Powrót do góry

Cytat:
Minął już tydzień od mojego rozbudzenia się ze śpiączki i wiedziałam, że coś się świeciło.

Świeci się żarówka, tu chyba chodzi o to, że coś się święciło.

Cytat:
- Naprawdę lubi - powiedziałam do Esme - to jej kolejna chwilowa passa.

Pasja?

Cytat:
Gdy mama dokończyła śniadanie, Edward wszem i wobec ogłosił wielkiemu tłumu składającego się ze mnie, że dziś podczas nieobecności mojej mamy wreszcie zrobimy tą całą obradę i dowiem się, o co chodziło ze snami, które wcześniej miałam oraz z tym, co się dzieje z Renee.

Powtórzenia... i czyżby nie wielkiemu tłumowi, ale ja z odmianą mam problem, więc mogę się mylic.

Cieszę się niezmiernie, że wreszcie ukazał się nowy rozdział. I to jaki!
Strasznie mi się podoba w jaki sposób opisujesz relację między Edwardem a Bellą, bo wydaje mi się, że są ze sobą bliżej niż w książce. Mam nadzieję, że w kolejnej części wreszcie dowiemy się o co chodzi z tą śpiączką.
Renee jest bezbłędna. Zaczynam ją lubic.
WENY!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dahrti
Zły wampir



Dołączył: 21 Lis 2008
Posty: 328
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 12:51, 14 Lip 2009 Powrót do góry

Nie wiem, co rozumiesz pod słowem "znać się" i przeraża mnie trochę "itp" ale jak coś, to pytaj. Najwyżej nie będę potrafiła odpowiedzieć;]

Cieszę się, ze wróciłaś do opowiadania... już sie trochę obawiałam, czy go nie porzuciłaś, a czyta mi się je bardzo przyjemnie i chciałabym wiedzieć, co będzie dalej.

Czekam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Yvette89
Zły wampir



Dołączył: 06 Kwi 2009
Posty: 258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 37 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z piekiełka :P

PostWysłany: Wto 14:41, 14 Lip 2009 Powrót do góry

Ciszę się, że wróciłaś z nowym rozdziałem :) Już dawno nic nie było i myślałam, że zrezygnowałaś czy coś...Na szczęście się myliłam Wink

Jeśli chodzi o Word'a i obróbkę tekstu to daje radęWink jak coś to pisz na PW postaram się pomóc :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Cocolatte.
Wilkołak



Dołączył: 11 Maj 2009
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 42 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 17:23, 14 Lip 2009 Powrót do góry

[wykonuje szalony taniec radości z powodu nowego rozdziału]

Na początek, aby tyle nie słodzić:

Cytat:
Powoli ze mną na rękach Edward ruszył w stronę łóżka.
Cały dzień spędziliśmy na leżeniu w łóżku.


Zgrzyta mi coś to drugie zdanie. Nie lepiej byłoby napisać 'Cały dzień spędziliśmy, leżąc w łóżku'- z tym, że łóżko musiałabyś zastąpić jakimś synonimem, żeby nie było powtórzeń?
Taka mała sugestia.

Co do rozdziału, to cieszę się naprawdę, że Cię żadna ciężarówka nie przejechała, bo wyszedł świetny. Długo trzeba było czekać, za to minus, ale można powiedzieć, że warto było czekać.
Dobry pomysł z Renee u Cullenów- z nią zawsze coś się dzieje.
A najbardziej podobała mi się scena łóżkowa i "radość" Edwarda :D Nie mogłam się powstrzymać przed dopisaniem tego ostatniego :D
Czekam- mam nadzieję, że nie tak długo, bo do cierpliwych osób nie należę- na nowy rozdział.
Pozdrawiam,
Latte.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Donna
Dobry wampir



Dołączył: 02 Mar 2009
Posty: 664
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 77 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: from Six Feet Under

PostWysłany: Wto 17:50, 14 Lip 2009 Powrót do góry

Lady - tak myślałam, że z tym rozdziałem gorzej będzie, bo pisałam to w nocy... ale zaspana bardziej niż zwykle (cały ten ff powstał w nocy :D) i tak, masz rację z tą odmianą, tylko ja mam taki zły nawyk, bo w mojej rodzinie panuje taki dziwny zwyczaj, że mówi się zawsze tak xD I jak piszę, to nie kumam, że to błąd:D Postaram się coś z Renee jeszcze coś zrobić, bo właściwie to racja, jest bezbłędna i ja ją lubię:D Postaram się z tą śpiączka itp. wszystko zrobić, ale oni wciąż wszystkiego nie wiedzą, ale mam mniej więcej zaplanowany następny rozdział, więc myślę, że uda mi się to zrobić tak, jak myślę:D
Dahrti - ok, napiszę, ale problem jest nietypowy xD Jakbym go porzuciła to dałabym notkę, a ani mi się śni go porzucać:D
Yvette89 - Wo, to naprawdę wam się jakoś przedłużyły te 3tygodnie czy tam więcej, bo mi minęły jak w 5minut :D Jak Dahrti nie rozwiąże mojego problemu, to napiszę do ciebie =)
Cocolatte. - poprawię i mi też zgrzyta rzeczywiście:D Ja też się cieszę, że mnie nic nie przejechało :D :D Nawet kangurów nie widziałam...
Cieszę się, że wyszedł świetny, bo do tego rozdziału miałam lekkie obiekcje ;p Ale skończyło się na kopiuj wklej, szczęściem dla was =D Ekhm, a wiesz jak ja głupia 10minut siedziałam przed ekranem i nie wiedziałam co napisać? W ostateczności w dwóch słowach ich rozebrałam i wyszło mi zbiorowisko włosów(ale to chyba zrobiłam świadomie i dla śmiechu, jednakże skojarzyłam co napisałam dopiero po chwili) xD Nie jestem dobra w opisywaniu takich przeżyć łóżkowych poplątanych z uczuciem xD
J
Jak zwykle nie obiecuję, kiedy będzie rozdział, ale SPRÓBUJĘ napisać coś dzisiaj, może nawet dwie strony wejdą. Albo nie wejdzie żadna... =) Dzięki za komentarze raz jeszcze!

Edit: co ja gadam, jakie raz jeszcze, przecież wcześniej nie dziękowałam. Ale teraz mogę to już powiedzieć;] Dzięki za komentarze raz jeszcze! :D


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Donna dnia Wto 17:52, 14 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
NajNa"
Wilkołak



Dołączył: 06 Kwi 2009
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 20:32, 14 Lip 2009 Powrót do góry

Już myślałam, że Cocolatte. zpomniała zostawić palców :D

I ja znów będę sie powtarzać, że to jest genialne :P Fakt - faktem, że nie wniosło to nic. Ale sądząc po zakończeniu w następnym rozdziale dostaniemy mase infornacji i wyjaśnień Wink Spodobala mi się Rene - tak jakoś prawdziwie. Nie wiedziała co z sobą począć. Mam nadzieję, że na kolejne będziemy czekać krócej ;]

Pozdrawiam serdecznie,
NN"


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Donna
Dobry wampir



Dołączył: 02 Mar 2009
Posty: 664
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 77 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: from Six Feet Under

PostWysłany: Nie 20:01, 19 Lip 2009 Powrót do góry

Uwaga, uwaga! Poprawiłam, chyba, wszystkie błędy, jakie napisaliście.
Rozdział siódmy dedykuję(;]) Cocolatte. dzięki której miałam taką wenę, że napisałam ten rozdział dwa dni po tym, jak dodałam szósty.
Dedykuję go również Swallow, która zbetowała go najszybciej jak mogła mimo, że ma przeprowadzkę i cały inny syf na głowie, a ten rozdział jest niestety jej ostatnią robotą przy tym ff.
<brawa>
Ach i prośba. W niektórych miejscach w połowie linijki zdanie mogło się urwać, a kontynuować linjkę wyżej. Jeśli nie zlikwidowałam wszystkich takich 'sytuacji' w tym rozdziale, proszę powiedzieć, gdzei takie coś widzicie:D
A teraz rozdział;]

Rozdział 7
Obrada.

- Bello - usłyszałam szept. - Bello - przybrał na głośności.
- Śpi jak zabita - mruknął ktoś wesoło.
Poczułam coś zimnego przy uchu, a następnie ponowny szept wymawiający moje imię. Zła i zaspana zapytałam:
- Cooo? - Mój głos był niewyraźny i cichy, a ja sama nieświadomie przeciągałam słowa. Schowałam głowę pod poduszkę.
- Renee już wyszła - usłyszałam. Co do jasnej Anielki? Renee jest pyszna?
- Cooo? - Zapytałam ponownie, spod poduszki.
- Phil dzwonił.
Czemu ciągle do mnie mówili?
- Phil? - Zapytałam na wydechu.
Ktoś westchnął głośno.
- Tak to jest, jak się zasypia w dzień - mruknęła jakaś osoba, której głosu nie mogłam skojarzyć.
- Skąd niby wiesz? Jesteś wampirem.
- Czytałem w Internecie. Ale od teraz tam nie wchodzę. Jak wpisujesz ‘wampir’ w przeglądarce, to wyskakują albo czerwone ślepia z nazwą jakiegoś badziewnego horroru, albo jakieś dziewczyny z jakiegoś równie badziewnego porno.
Kolejne westchnięcie. Co z nimi? Mi wcale nie jest gorąco.
Zaraz.
Renee jest pyszna. Jesteś wampirem. Czerwone ślepia. Phil dzwonił.
Poderwałam się do góry i krzyknęłam:
- Ugryźliście Renee?! - Wrzask był na tyle głośny, że zabolało mnie gardło.
Zamrugałam kilka razy i spojrzałam zdezorientowana na szczerze zszokowane miny Edwarda i Emmetta. Patrzyli się na mnie tępo, jakbym była osobą chorą na umyśle, która właśnie odtańczyła sambę na głowie.
Przez kolejne kilka sekund analizowałam sytuację. Przecież to tylko Edward i Emmett.
- Ach, to tylko wy - powtórzyłam to, co myślała. - Który z was powiedział, że Renee jest pyszna? - Zapytałam zła.
Spojrzeli na siebie z miną osób, które najwyraźniej urwały się ze świata na jakieś tysiąc lat i właśnie powróciły, widząc jakieś dziwactwa.
- To Emmett powiedział - Edward uśmiechnął się i wskazał na brata.
Spojrzałam na niego ze złą miną.
Złapałam poduszkę i rzuciłam ją prosto w Emmetta. Przy tym krzyknęłam: "Masz za swoje!"
Niestety, u mnie prostota była zakrzywiona, jeśli można to tak określić. Przez chwilę nawet widziałam podwójnie.
Niczego niespodziewający się Edward, dostał poduszką prosto w twarz. Nie byłam pewna, czy specjalnie się nie uchronił, czy może jestem aż tak dobra.
- Ej! Za co?! - Zapytał naburmuszonym tonem.
- Huh, dobra jestem.
Emmett spojrzał na mnie dziwnie.
- Ta Bella, nigdy nie oszczędzaj sobie dobrej samooceny, ale ty chyba popadasz w samouwielbienie. Najpierw wyganiasz rodziców z domu, żeby uprawiać seks ze swoim chłopakiem - w tym momencie rzuciłam mu rozeźlone spojrzenie - a potem rzucasz w niego poduszką! Nie wspominając o fakcie, że jest wampirem.
- A wypchaj się - mruknął Edward i chwycił poduszkę, która leżała na jego kolanach, a następnie zamachnął się na Emmetta. Ten wyrwał mu ją, a ja, korzystając z faktu, że Em miał zasłoniętą twarz, chwyciłam drugą poduszkę i rzuciłam w niego.
Emmett zachichotał, gdy zdobył poduszkę Edwarda, a gdy zamachnął się,
żeby uderzyć, dostał prosto w twarz z mojej.
- Ach, jednak jestem dobra - powiedziałam, z udawanym zachwytem w głosie.
- A teraz moglibyście usiąść gdziekolwiek, tylko nie w moich na nogach?
- Nie dotykamy twoich stóp - zdziwił się Emmett.
- Nie, powiedziałam w moich nogach, a nie na moich nogach. Miałam namyśli, że jesteście mniej więcej tam, gdzie moje nogi. A jak przez ciebie łóżko się zawali i spadniemy do kuchni, to będzie dlatego, że tam siedziałeś i się wierciłeś. A taki upadek nie byłby bezpieczny dla moich stóp.
- Filozofia pierwsza klasa - powiedział z sarkazmem Em. - Zauważyłeś, że u kobiet wszystko sprowadza się do paznokci albo włosów? I ciuchów… makijażu… butów… biżuterii… torebek… promocji wszelkiej maści… lusterek, albo chociaż czystych łyżeczek, żeby mogły jeszcze ostatni raz przejrzeć się przed obiadem...
Nagle wykonał jakiś dziki ruch. Coś jakby podskoczył na siedząco. A potem rzucił poduszką na tyle mocno, żeby odrzuciło mój tułów do pozycji leżącej. Oczywiście, zredukował siłę ciosu na tyle, żeby nie wgniotło mnie w podłogę.
- Idę spać - powiedziałam stłumionym głosem.
- Uch, a co z pyszną Renee? - Zapytał roześmiany Edward.
- Co znowu?
- Twoja mama wyszła już do Blacków. - Wytłumaczył.
Poderwałam się ponownie i rzuciłam w Emmetta poduszką.
- Czemu mi nie powiedziałeś wcześniej?!
- Przecież Edward też tu jest, a ja siedzę cicho od półtora minuty!
- Wiem, ale wolę trzasnąć ciebie.
Spojrzał zagubiony na Edwarda.
- Kobiety są dziwne. Ale ludzi nie potrafię zrozumieć absolutnie.
Mój chłopak wybuchnął śmiechem.
- Kiedy zasnęłam? - Zapytałam, patrząc w stronę Edwarda.
- Za wcześnie - mruknął pod nosem Emmett.
- Około dziesiątej.
- A jest… ?
- Piętnasta.
- Brunch o piętnastej? Niektórzy obiad jedzą wcześniej.
- Psy musiały iść do lasu, bo nie miały mięsa do ziemniaczków - powiedział Emmett.
Odruchowo sięgnęłam gdzieś w dół po coś, czym mogłabym go rzucić, ale moja dłoń wylądowała na pościeli.
- Co, naboje ci się skończyły?
Spojrzałam na niego sprytnie. Podniosłam kołdrę, którą byłam okryta i zarzuciłam ją na obu braci. Wczołgałam się na tego po prawej, czyli Edwarda.
- Emmett, zjem ci rodzeństwo - mruknęłam, całkowicie tuląc ukochanego przez grubą warstwę kołdry.
- Pomocy, człowiek chce mnie zagryźć - powiedział Edward z sarkazmem. - Ale nie,
czekaj, chyba mam przewagę.
Podniósł się razem ze mną i kołdrą. Krzyknęłam odruchowo.
- Ciekawe jak biegam na ślepo - mruknął z udawaną ciekawością i pobiegł przed siebie. Wcześniej trzymałam się go niezgrabnie, więc przywarłam całym ciałem do niego i warstwy kołdry, która nas dzieliła, przy okazji łapiąc się w desperacji każdej kończyny, jaka się nawinęła. Nagle poczułam silny powiew i ścisnęłam mocniej nogi wokół bioder Edwarda. Byłam raczej uwieszona na boku, a nie na plecach lub z przodu, więc widziałam ‘latającą’ za nami kołdrę. Krzyczałam… sama nie wiem czemu. Z frajdy? Z głupoty? Nie wiem, ale krzyczałam i nawet to sprawiało mi radość.
Wtem wpadliśmy do nowego pomieszczenia i rozejrzałam się. Byliśmy w jadalni, a przy długim stole byli wszyscy Cullenowie, oprócz Emmetta. Esme patrzyła trochę zmieszana na tą scenkę, ale zarazem na jej ustach widniał uśmiech. Carlisle patrzył zaciekawiony na postać pod kocem, krzywiąc głowę w różne strony, próbując najwyraźniej zrozumieć, w jakiej pozycji byliśmy. Jasper szczerzył się jak głupi do sera, gdy na nas patrzył, czego winę przypisałam jego darowi. Miny Alice i Rosalie nie zdążyłam dojrzeć, bo poczułam, że Edward wykonuje jakiś dziki ruch. Spojrzałam w dół i zobaczyłam, że część kołdry, która latała w powietrzu lub leżała na ziemi, została podrzucona w górę. Następnie Edward wyparował, dosłownie, spode mnie. Oszołomiona, znowu wrzasnęłam spadając, ale po chwili coś mnie zatrzymało i ścisnęło. Zdezorientowana otworzyłam oczy, które sama nie widziałam kiedy zamknęłam i uświadomiłam sobie, że Edward zrobił z całej kołdry worek, w którym się teraz znajdowałam.
Trochę duszno i trochę ciasno.
- Bella na ciepło - zakomunikował wesoło rodzinie. To prawie jak powiedzieć ‘Przyniosłem świeże bułeczki, wcinajcie’.
- Najpierw Emmett i Edward chcą zjeść moją mamę, a teraz usmażycie mnie na kijku nad ogniskiem w tym ‘worku’? - mruknęłam pół pytaniem, pół sarkastycznym stwierdzeniem.
- Emmett chciał ugryźć Renee? - Zapytała wzburzona Rosalie.
- TO NIE JA! - Wydarł się na całe gardło Emmett, pojawiając się w pomieszczeniu. Chyba, że pojawił się wcześniej, ale nie miałam wolnej chwili, by to zauważyć.
- To on. Jak spałam to mówił, że Renee jest smakowita. I że za każdym razem jak gdzieś tam wchodzi, to prawie, że robią mu się czerwone oczy. On chciał ją zjeść!
- Emmett! - Rosalie widocznie była bardzo zdziwiona.
- Coooo? - zapytał Em ze zdziwieniem w głosie. - Mówiłem coś innego!
- Mówił to, co powiedziała Bella - powiedział roześmiany Edward.
- Zapłacisz mi za to - mruknął do Edwarda. - I ty też - powiedział, po
czym dźgnął worek.
- Auć, moje ucho! - Krzyknęłam z udawanym bólem.
- Oj - mruknął Em.
- Emmett! - Krzyknęła zła Rosalie. Cała sytuacja widocznie wpędziła ją w zły humor.
- Nie dźgnąłem jej w ucho, jestem pewien!
- To ciekawe, co mi przed chwilą do niego wlazło - skłamałam.
Edward wybuchnął śmiechem na moje kłamstewka.
Po pomieszczeniu rozległo się donośne chrząknięcie.
- Moi drodzy, to chyba nie czas na wygłupy - usłyszałam Carlisle’a. Mimo
wszystko, jego głos wciąż był spokojny i wesoły. - Musimy się streszczać, aż do powrotu Renee.
- Oj - mruknęłam w tym samym czasie z Emmettem. - Edward, wypuścisz mnie? Obiecuję, że cię nie zjem. Poza tym Carlisle ma rację.
Poczułam, że kołdra, którą byłam owinięta, poruszyła się znacznie. Po chwili czułam pod sobą ‘grunt’. Kołdra opadła na ziemię i spojrzałam, gdzie jestem. Siedziałam na krześle. Dzięki Bogu, że zasnęłam w pełni ubrana. Wokoło mnie i pode mną była kołdra.
Znajdowałam się obok Carlisle’a i Edwarda.
Gdy już wszyscy usiedli, zapadła niezręczna cisza. Postanowiłam ich ponaglić.
- Więc? - Zapytałam.
Wszyscy wyglądali na zamyślonych.
- Nie wiedzą, od czego zacząć - szepnął Edward.
- Wampir - powiedziała nagle Alice. - To na pewno jest wampir.
Esme kiwnęła głową.
- Tak, to na pewno nie jest jakaś choroba. Jestem prawie pewna, że to jeden z nas.
- Musi używać jakiegoś daru - dodała Rosalie.
- Ale wciąż nie wiemy, dlaczego uwziął się na ciebie – powiedział Jasper, uciszając wszystkich.
- Zgadzam się z Carlisle’m - powiedział nagle Edward.
- Ze mną? Hm… no więc uważam, że przypadkiem nie może się zdarzyć , że jakiś wampir uwziął się na ciebie. Myślę, że to ktoś, komu mogliśmy zajść za skórę.
- Ciekawy pomysł, Rosalie - ponownie wypowiedział się Edward, mówiąc zarazem Rose by podzieliła się z nami swoją myślą.
- Zastanawiałam się nad Volturi. Możliwe, że chcą nas ponaglić, używając tego daru, byśmy zmienili szybciej Bellę.
- Ale nie mamy żadnej gwarancji, że to oni - zauważył Emmett.
- I nie wiemy, czy po przemienieniu Belli, efekt tego daru by minął - dodała Esme.
- A dlaczego nie mogę widzieć przyszłości Belli? - zapytała Alice. - Poza tym, jeśli podczas niektórych nocy, Bells miała koszmar o samym bólu, to raczej polegało bardziej na tym, na czym polega dar Jane. Myślę, że siniaki miała tego, że nie była na tą moc odporna, ponieważ działała ona naprawdę na jej ciało.
- Czyli uważasz, że to może być ktoś, kto ma taki dar jak Jane, ale o
wiele bardziej rozwinięty? - Zapytał Jasper.
- Tak sądzę. Skoro Bella ma prawdziwe obrażenia, to nie może się bronić
przed darem. Dobrze wiemy, że jej niewiadoma odporność, ogranicza się tylko do darów działających na podstawie umysłu
Zapomnieli w ogóle o mojej obecności.
- A swoją drogą, jej siniaki biorą się znikąd. Do żadnego zdarzenia nie pasują. Dlatego to na pewno jakiś dar. Ale to wciąż nie wyjaśnia, dlaczego Alice nie widzi Belli - odezwał się Carlisle.
- Zaraz - przerwałam. - Moment, muszę coś przemyśleć.
Do żadnego zdarzenia nie pasują - powtórzyłam w głowie słowa Carlisle’a.
- Zaraz, zaraz… Ale moje siniaki jak najbardziej do czegoś pasują...
Wszyscy spojrzeli się na mnie, z pytaniem w oczach.
Nagle Alice westchnęła głośno.
- Moje wizje, sny Belli - powiedziała na wydechu.
Wszyscy zrobili mocno skoncentrowane miny.
- Macie wszyscy racje. To, że Bella ma te sny i siniaki, jest jakoś powiązane z tym, że Alice nie widzi jej przyszłości.
- Fascynujące - powiedział bezbarwnym głosem Carlisle. - Cóż za zagadka…
Wszyscy spojrzeli na niego ze zdziwieniem.
- Przepraszam, wymsknęło mi się. Głośno myślałem.
- A co, jeśli to wcale nie jest dar, który polega na tym samym, co umiejętność Jane?
- Ale jakiś to musi być. Skoro to wampir, to pewne jest to, że używa daru - wypowiedziała się Esme.
Znowu wszyscy ucichli. Po minucie odezwała się Alice.
- A co z dniem przed śpiączką Belli?
- Bello, pamiętasz coś?
Spróbowałam sobie coś przypomnieć i zrobiłam zszokowaną minę. Pamiętałam!
- Pamiętam!
- Słuchamy - powiedział Carlisle.
- Byłyśmy z Alice w sklepie - powiedziałam powoli. - Wtedy poczułam, że tracę władzę nad nogami. Myślałam, że Alice mnie złapie, ale ona również upadła. A wtedy po prostu… - zamilkłam, uświadamiając sobie, że to co zaraz powiem jest głupie
- Po prostu co? - Zapytał Emmett.
- Znowu stałyśmy. Tak jakbyśmy nie upadły.
Edward spojrzał zdziwiony na Alice, która patrzyła na mnie, jakby coś było ze mną nie tak.
- Co dalej, Bello? - zapytał Edward, wciąż wpatrując się w Alice.
- Alice powiedziała, że zbliża się jakiś nieznajomy wampir, że biegnie i że musimy uciekać - powiedziałam zgodnie z tym, co pamiętałam. Edward ściągnął brwi tak bardzo, że bałam się, czy nie urwie sobie skóry na
czole. Alice wyglądała jakby dostała w twarz i była skonfundowana. - Więc wzięła mnie na plecy i po prostu… uciekałyśmy. I, gdy wybiegłyśmy za miasto, na jakąś łąkę czy polanę, wampir nas dogonił. Nie widziałam kto to był, ponieważ… tak jakby… ekhm… miał zamazane kontury. Ale to była kobieta.
- Bello, co ty opowiadasz? - zapytała całkowicie zbita z tropu Alice. Jej oczy były zamglone, prawie białe, a ona trzymała się za głowę.
- Nie pamiętasz? - zapytałam zdziwiona. - Przecież wtedy z nią walczyłaś! Ale ona wygrała i… - zawahałam się - i ona… oderwała ci rękę.
Nagle wszyscy Cullenowie zrobili gwałtowny wdech.
- Przepraszam! - powiedziałam - wiem, że to głupie, ale tak było!
- Nie o to chodzi - szepnął Edward. - Znaleźliśmy was przy sklepie, za kontenerem, w zaułku. Alice miała oderwaną rękę.
Spojrzałam na nią przerażona. Jasper przytulał ją do siebie i głaskał po
ramieniu, a ona patrzyła w przestrzeń z zamglonymi oczami.
- A co się stało tobie? - zapytał Edward. Zauważyłam, że żaden z Cullenów nie oddycha. - Uderzyłaś się w głowę? Coś ci się stało?
- Ja… nie. Nie wiem. To znaczy… to było dziwne. Poczułam wokoło siebie takie… takie coś… nie wiem jak to powiedzieć. Ale chodzi o to, że poczułam jakby dodatkową kończynę? Albo jakiś mięsień?
Wszyscy wbijali wzrok w martwe punkty - albo na stół, albo w przestrzeń. Nie oddychali i byli w pełni skoncentrowani.
- I co wtedy? - ponaglił Edward.
- I… coś z tym zrobiłam. Ja naprawdę nie wiem, to głupie!
- Bello, to nie jest głupie - powiedział z poważną, zamyśloną miną.
- No więc tak jakby… wyciągnęłam to przed siebie i ta wampirzyca szła w
moją stronę. I gdy była blisko mnie, wtedy… zniknęło wszystko. Nic więcej nie pamiętam.
- Bello, a pamiętasz, co się stało w ten sam dzień, gdy pojechałaś z Alice na zakupy, ale podczas śniadania? Gdy tobą tak rzucało?
Edward pokiwał głową. Widocznie albo dowiedział się szczegółów z głowy Esme, albo wiedział już wcześniej.
- Wtedy coś… na mnie napierało. Uderzało mnie i… to trudne do opisania. Albo nawet niemożliwe. Napierało, a potem tak jakby… coś wybuchało w mojej głowie i obraz mi się zamazywał.
- Odpierało - powiedział szybko Carlisle do siebie.
- Mamy tę samą tezę - powiedział do niego Edward. - Rose!
Spojrzała na niego pytająco.
- Co przed chwilą pomyślałaś?
- Uch, myślałam nad tym, kto może to robić, albo maczać w tym palce. Pomyślałam o Irinie. Przez nas straciła Laurenta.
- To raczej nie to - zaprzeczył Carlisle - byłem u niej. Tanya i Kate nie narzekały na jej zachowanie. Była normalna. Tylko przygnębiona. Chyba pogodziła się ze stratą. A jeśli skrywała by taki dar, albo miała znajomego z taką umiejętnością, mściła by się na wilkach, prawda?
- Racja… - powiedziała zamyślona Alice. - Bello, nie kojarzysz tej kobiety, która atakowała nas na łące? Może gdzieś ją widziałaś?
Zamyśliłam się. Cóż, występowała w każdym moim śnie, ale nic więcej…
- Raczej nie… jest w każdym moim śnie.
- Co?! - zapytała zdziwiona. - Widziałam ją tylko raz!
- Ouch… nie, jest w każdym śnie.
- Czyli wasze sny różnią się. - podsumował Carlisle.
- Ta kobieta… czyli pierwszy raz ujawniła się w Seattle.
- Ale jest pewna niezgodność - powiedziała Esme. - Skoro tym razem się
pokazała, to dlaczego wersja zdarzeń różni się u Belli i Alice, tak jak w snach?
Dobre pięć minut nikt się nie odzywał.
- O Chryste Panie - powiedział zszokowany Carlisle.
- Aluzja? - zapytał zdziwiony Edward. Wszyscy patrzyli na nich pytająco.
- To było prawie to samo, co w snach. Wróć. To było identyczne zdarzenie, jak sny Belli. Jedyną różnicą jest fakt, że to był dzień. Czyli to nie są koszmary nocne! Możliwe, że ten wampir operuje bardzo silną aluzja, która właściwie jest prawdziwa i zarazem wpływa na mózg.
- Aluzja, która wpływa na kondycję ciała? - Zapytała Rose.
- To by się zgadzało. Przecież… pierwszego dnia, gdy miałam taki sen… to
znaczy tą aluzję… to miałam duży siniak na boku. Carlisle go nawet badał. Wtedy w nocy, gdy jeszcze była ta aluzja, pamiętam, że zostałam odrzucona w bok. I uderzyłam w ziemię w to samo miejsce, w którym rano miałam siniaka.
- I czuła się fatalnie - dodał Edward. Przysunął swoje krzesło do mojego i objął mnie ramieniem. - Mogłem czytać jej w myślach, więc wiem. Sama w myślach porównywała to do igieł wbijających się w mózg i magmy w głowie.
Spojrzałam zdezorientowana na niego.
- Pamiętasz takie szczegóły?
- Jestem wampirem - przypomniał mi.
- Trzeba podsumować fakty - powiedział Jasper.
Wszyscy mruknęli, zgadzając się. Zanim jednak ktokolwiek coś powiedział,
zadzwonił telefon.
- Odbiorę - powiedział Edward i już go nie było. - Słucham?
Ściągnął brwi na słowa, których nie usłyszałam.
- Że co?! - Zapytał głośno, nagle zdenerwowany. Po chwili dodał spokojniej : - Nic jej nie jest?
Odłożył słuchawkę.
- Musimy jechać - powiedziała nagle Esme, wstając.
- Co się stało? - Chciałam wiedzieć.
- Renee miała… - przestałam oddychać. - wypadek to złe słowo… nic jej nie
jest.
- Ale co się stało?! - Zapytałam przestraszona.
- Została zaatakowana - powiedziała za moimi plecami Rose. Edward rzucił jej wściekłe spojrzenie.
- Nic jej nie jest. Spokojnie, kochanie - przytulił mnie.
Zamyśliłam się.
- Jak to: została zaatakowana? Jakim cudem stało się to przy, prawie, całej sforze? Na pewno nic się jej nie stało? - Zadałam trzy pytania na jednym wydechu. Odetchnęłam głośno i zorientowałam się, że mój głos lekko wibruje.
- Wataha ją obroniła. Nic jej nie jest, spokojnie - powiedział Edward, całując mnie w czoło i uspokajająco głaszcząc po plecach i ramieniu.
- Musimy tam jechać! - Zarządziłam.
- Nie musimy.
- Przecież Esme nawet powiedziała, że…
- Kochanie, spokojnie…
- Jak mam być spokojna?! - Krzyknęłam obruszona.
Nagle ogarnęła mnie fala spokoju.
- Jasper, dotknij mnie swoim darem jeszcze raz, to zagotują się we mnie
takie emocje, że padniesz trupem! Edward, jedziemy do Renee! - Poczułam jak w moich oczach pojawiają się łzy.
Ktoś westchnął głośno.
- Dasz sobie coś wytłumaczyć?
Dlaczego, do cholery, oni chcą rozmawiać?! Dlaczego stoją tu spokojnie, jakby nic się nie stało?!
- Ruszcie się wreszcie!
- Bello, uspokój się, proszę!
Spróbowałam wyrwać się z uścisku Edwarda, ale na marne.
- Nic jej nie jest! Nic nawet nie widziała! W pewnym sensie.
Spojrzałam na niego zdezorientowana.
- Jak do jasnej Anielki miała nie widzieć, że jest atakowana przez wampira i broniona przez stado wilków? - Zapytałam zrozpaczona. W myślach zobaczyłam Volturi. A co, jeśli spadnie na nią taki sam wyrok, jak na mnie? Przemiana? Tak nie może być!
- Edward, do cholery, zrób coś! A co z Volturi?!
Westchnął głośno, złapał mnie i posadził na krześle, które, swoją drogą, leżało wcześniej przewrócone na ziemi.
- Czy myślisz, że gdyby mogło coś się stać twojej matce, stałbym tu tak spokojnie? Czy naprawdę uważasz, że moja rodzina obserwowałaby tą rozmowę w zupełnej ciszy?
Spojrzałam mu głęboko w oczy. Moje serce przestało bić jak szalone.
- Masz rację… - westchnęłam. - Przepraszam.
Zwróciłam się w stronę Jaspera
- Ciebie też chciałabym przeprosić. Głupio mi, dałam się ponieść…
- Wiem - uśmiechnął się. - Przecież odczuwam twoje emocje.
Kiwnęłam głową z wdzięcznością..
- Więc… co się stało?
- Rozmowa była krótka, ale wiem tyle, że zaatakował ją jakiś wampir. Wiem też, że ona nic nie pamięta.
- Co takiego? - Byłam zdezorientowana.
- Black też się dziwił. Wyślemy tam Carlisle’a i Esme, którzy niby będą chcieli uczestniczyć w kolacji. Spokojnie. Oni dowiedzą się szczegółów. Hm? - krótkim murknięciem, zapytał o zgodę.
Odetchnęłam głęboko.
- Dobrze.
Od natłoku informacji zaczęła boleć mnie głowa.
- Chyba jestem śpiąca - mruknęłam.
Usłyszałam tubalny rechot Emmetta.
- Przypominam ci Em, że wciąż mam kołdrę do dyspozycji.
- Sen to chyba dobry pomysł. Musisz przetrawić informacje - powiedział Edward.
Zmęczona powlokłam się z nim do sypialni. Kto by pomyślał, że zmęczę się
aż tak szybko?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Cocolatte.
Wilkołak



Dołączył: 11 Maj 2009
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 42 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 20:19, 19 Lip 2009 Powrót do góry

Cytat:
- A teraz moglibyście usiąść gdziekolwiek, tylko nie w moich na nogach?

bez "na"

Cytat:
Poczułam, że kołdra, którą byłam owinięta, poruszyła się znacznie. Po chwili czułam pod sobą ‘grunt’. Kołdra opadła na ziemię i spojrzałam, gdzie jestem. Siedziałam na krześle. Dzięki Bogu, że zasnęłam w pełni ubrana. Wokoło mnie i pode mną była kołdra.

Ileż jeszcze tych kołder? Powtórzenia :)

Cytat:
- Pomocy, człowiek chce mnie zagryźć - powiedział Edward z sarkazmem. - Ale nie,
czekaj, chyba mam przewagę.

1) Sytuacja, o którą prosiłaś
2) o.O ... HAHAHAHA! Boskie!

No, teraz już mogę słodzić.
Rozdział boski! (Tak, wiem, powtarzam się). Cudny! Świetny!
Scena Bella+Edward+Emmett+ Smaczna Renee mnie powaliła :)
Tak mnie zauroczył ten rozdział, że idę przeczytać jeszcze raz.
A! Jeszcze jedno. Pisz nowy, bo ja się to doczekać nie mogę :D Daję Ci tydzień na napisanie- wiem, łaskawa jestem :D Ale wyjeżdżam zaraz i wrócę dopiero w następną niedzielę, więc chciałabym mieć taki prezent powitalny. Da się zrobić? :)
Pozdrawiam,
Latte.

PS- muszę chyba skoczyć do okulisty. Mam omamy- wydaje mi się, że dedykowałaś mi rozdział. Mnie! Źle z moimi biednymi oczami :D

PS no.2
jeszcze więcej 'sytuacji' :)
Cytat:
Zapłacisz mi za to - mruknął do Edwarda. - I ty też - powiedział, po
czym dźgnął worek.

Moi drodzy, to chyba nie czas na wygłupy - usłyszałam Carlisle’a. Mimo
wszystko, jego głos wciąż był spokojny i wesoły. - Musimy się streszczać, aż do powrotu Renee.

Czyli uważasz, że to może być ktoś, kto ma taki dar jak Jane, ale o
wiele bardziej rozwinięty? - Zapytał Jasper.

- Zaraz - przerwałam. - Moment, muszę coś przemyśleć.
Do żadnego zdarzenia nie pasują - powtórzyłam w głowie słowa Carlisle’a.

Spojrzałam na nią przerażona. Jasper przytulał ją do siebie i głaskał po
ramieniu, a ona patrzyła w przestrzeń z zamglonymi oczami.

- No więc tak jakby… wyciągnęłam to przed siebie i ta wampirzyca szła w
moją stronę. I gdy była blisko mnie, wtedy… zniknęło wszystko. Nic więcej nie pamiętam.

- To by się zgadzało. Przecież… pierwszego dnia, gdy miałam taki sen… to
znaczy tą aluzję… to miałam duży siniak na boku. Carlisle go nawet badał. Wtedy w nocy, gdy jeszcze była ta aluzja, pamiętam, że zostałam odrzucona w bok. I uderzyłam w ziemię w to samo miejsce, w którym rano miałam siniaka.

- Renee miała… - przestałam oddychać. - wypadek to złe słowo… nic jej nie
jest.

- Jasper, dotknij mnie swoim darem jeszcze raz, to zagotują się we mnie
takie emocje, że padniesz trupem! Edward, jedziemy do Renee! - Poczułam jak w moich oczach pojawiają się łzy.

Zmęczona powlokłam się z nim do sypialni. Kto by pomyślał, że zmęczę się
aż tak szybko?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Cocolatte. dnia Nie 20:31, 19 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Lady Vampire
Wilkołak



Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ni stąd, ni zowąd

PostWysłany: Wto 18:26, 28 Lip 2009 Powrót do góry

Po pierwsze: co tak mało komentarzy pod tym rozdziałem? Klawiatury w dłoń!

Po drugie: świetny rozdział. Uroczy rozdział. Uśmiałam się. Podoba mi się ta Bella i ten Edward, który uważa nieco mniej. I powtórzę się być może, że wydaje mi się, że są ze sobą bliżej albo są sobie bliżsi niż w książce. I na dobre im to wychodzi.
Lubię twój styl pisania. Jest taki lekki i strasznie przyjemnie się czyta jak jeszcze fabuła jest wciągająca.

Mam nadzieję, że niedługo pojawi się nowy rozdział.
WENY!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Cocolatte.
Wilkołak



Dołączył: 11 Maj 2009
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 42 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 22:28, 07 Sie 2009 Powrót do góry

Zapomniałabym.
Chodzi o ten wypadek Renee. Niezwykle intrygujący. Czy ona naprawdę nic nie pamięta? Czy zaatakował ją ten sam wampir, co Alice i Bellę? Bella wtedy zapadła w śpiączkę... Ale z Renee chyba nie będzie tak źle, co?
Lady Vampire napisał:

Po pierwsze: co tak mało komentarzy pod tym rozdziałem? Klawiatury w dłoń!

O właśnie! Popieram. To skandal, takie dobre opowiadanie, a tak mało opinii.

Poza tym, obiecałaś mi, że postarasz się do końca tygodnia napisać ósemkę. I co? Koniec tygodnia dawno minął. Ja rozumiem, że taki stan komentarzy może zniechęcać, ale wiedz, że zawsze znajdą się takie osoby, które uwielbiają Twój ff. Tylko nic nie piszą Wink A zdziwiłabyś się, ile masz fanek. Ze mną na czele!
Pozdrawiam i czekam na obiecany mi (i wszystkim) rozdział,
Latte.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Donna
Dobry wampir



Dołączył: 02 Mar 2009
Posty: 664
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 77 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: from Six Feet Under

PostWysłany: Pon 3:15, 10 Sie 2009 Powrót do góry

Cóż, nie dziwię się, że tak mało komentarzy. W końcu nie wszystkim podoba się fakt, że tak rzadko dodaję rozdział.
Przechodząc do szczegółów.
Miałam jeszcze jeden zawieszony ff, ale musialam go usunąć z braku czasu.
Ostatnimi czasy miałam mdłości i skierowałam się z tym do lekarza.
Wczoraj omal nie zwymiotowałam na zapach wody kolońskiej narzeczonego, którą uwielbiam. Cycki bolą mnie 24/7.
Dziewczyny!
Byłam u lekarza i jestem w ciąży!
Okej, musiałam się komuś pochwalić. Tymczasowo wysysła się ze mnie wena i w ogóle jakieś chęci pisania czegokolwiek, wybacz Coco., ale następny rozdział nie pojawi się szybko.
Odnośnie wypadku Renee to nie, nic ani absolutnie nic jej nie jest, to był tylko rzucony trop na przyszłe rozdziały.
Streszczając - nie mogę chwilowo pisać z powodów przeróżnych typu brak czasu, humoru, widzimiś, albo nieciekawe symptomy ciąży. Nie zawieszam, tylko ostrzegam, że następny rozdział nie będzie szybko.
I tak od offtopicując, to nie wierzcie co mówią, nie istnieje takie coś jak poranne mdłości podczas ciąży. One trwają cały czas.
A ha, dodam, że w następnym rozdziale planowałam pojawienie się postaci z sagi, wampira. I tutaj jak i w sadze spełni tą samą rolę, tyle że zastosuje to na ludzkiej Belli. Zgadujcie o kogo chodzi ;-)
Ostatnio napisałam coś ale musiałam usunąć bo wyczarowałam jakąś wampirzcę z córeczką Olivią. Ot co, kolejny powód, dla dobra opowiadania powinnam się wstrzymać.
Pozdrawiam, promieniująca, wymiotująca i śpiąca Alicee.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
p. Cullen
Nowonarodzony



Dołączył: 17 Lip 2009
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: somewhere

PostWysłany: Pon 9:01, 10 Sie 2009 Powrót do góry

mówiąc szczerze raczej nie napisze KK bo jestem w szoku :o
ten ff wgniótł mnie w ziemię i mimo, że jest już na forum 7 rozdziałów to nadal nie wiemy o co biega i kto to zrobił. Kiedy czytałam 1-szy rozdział o tym siniaku który boli gdy się na niego patrzy pomyślałam: "WTF?!" Wink
czekam na dalsze rozdziały :D

pozdrawiam, P. Cullen :*

ps. W ostatnim rozdziale było była najlepsza na razie scena tego ff :D Big Trio Bella & EDek & Em po prostu genialni :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Donna
Dobry wampir



Dołączył: 02 Mar 2009
Posty: 664
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 77 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: from Six Feet Under

PostWysłany: Sob 3:06, 15 Sie 2009 Powrót do góry

Witam wszystkich o tej jakże wczesnej porze. Teraz zmieniam całkowicie mój styl życia, bo mój dzidziuś chyba woli noc od dnia, bo w nocy zasnąć za nic nie mogę. Ale to obejmuje tylko noc, w sensie ciemność. Jak jest ciemno to jestem aktywna. A wtedy cchce mi się spać, ale nie mogę zasnąć. Stądże problemy z robieniem czegokolwiek, co nie jest bieganiem z pokoi do toalety, ale specjalnie dla was wysiliłam swoje komórki mózgowe i wybłagałam moje mdłości o urlop, i o to nadchodzi rozdział ósmy. Ja wiem, krótki. Ja wiem, nie w moim stylu taki krótki. Ale uwaga - rozdział wnosi coś ważnego. Tzn wnosi? Niee. Wniesie to coś się zaraz na początku następnego rozdziału, a tutaj wprowadziłam tego rozpoczęcie - na samym końcu. W następnym rozdziale szykuję małą bombę - ciekawe, czy któreś z was wyczuje, co się dzieje, przed rozdziałem dziewiątym hahaha - oraz wyjaśni się nieco z ataku Renee jak i to, co jest napisane na końcu tego rozdziału.
Wybaczcie że krótki, naprawdę, mam nadzieję, że nikogo nie zawiodłam, ale w moim stanie naprawdę jestem dumna, że dałam radę tyle napisać.
W następnym rozdziale spróbuję zrobić 8 stron + ale niczego nie obiecuję no i oczywiście, nie obiecuję, kiedy ten rozdział się pojawi. Pozdrawiam. Eat it:

Rozdział 8
Skomplikowany Dar.


Siedziałam zniecierpliwiona na łóżku, tupiąc niecierpliwie nogami o ziemię. Kilka minut wstecz stwierdziłam, że pójdę spać, bo wydawało mi się, że wszystkie informacje takie jak zróżnicowanie snów moich i Alice, czy też atak na moją mamę zmęczyły mój mózg i potrzebuję snu. Jednakże, gdy położyłam się, nie mogłam zamknąć oczu. Niecierpliwiłam się. Martwiłam, także. Choć Edward zapewniał mnie, że Renee jest cała i zdrowa, a nawet nic nie pamięta i że w dodatku zostali wysłani tam Carlisle i Esme, wciąż nie mogłam się powstrzymać od nerwowych gestów. Oni prawdopodobnie starają się prowadzić tam normalną kontynuację spotkania, żeby Renee nie nabrała podejrzeń, a ja siedzę tutaj i myślę sobie, że niby zaraz przyjdą. Po co czekam? Nie mam na co. Przyjdą dopiero za jakiś czas.
Jak mam się zachować, gdy przyjdzie mama? A jeśli stracę głowę, albo zacznę ją oglądać, gdy będę myślała, że nie patrzy? A jeśli popłaczę się przy niej? Ja nie umiem kłamać!
Stop! Nie jestem aż taką histeryczką! Poradzę sobie. Przeżyłam wystarczająco wiele. Jamesa, Laurenta, Victorię, Volturi. Tak, zdecydowanie to wystarczy.
Usłyszałam pukanie do drzwi. Tak pogrążyłam się w zamyśleniach, że zapomniałam o Edwardzie, który siedział obok. Kto by pomyślał, że kiedykolwiek będę zdolna zapomnieć choć na sekundę o tym, że przebywam z nim w jednym pomieszczeniu. Spojrzałam na Edwarda i zauważyłam, że wręcz gapi się na drzwi. Westchnął po chwili.
- Wejdź - mruknął.
- Co to było? - zapytałam.
- Co było co? - zapytał się z podniesioną brwią.
- To gapie… e… nieważne - rozmyśliłam się. Zapewne myślał o Renee.
Nagle przypomniałam sobie, że ktoś przecież miał wejść do pokoju. O otwarte już drzwi opierała się Alice. Patrzyła na nas z małym uśmiechem.
- Co jest? - zapytałam.
- Nadużywacie słowa co - powiedziała rozbawiona.
- Coś ty - mruknęłam z sarkazmem.
- „Coś” zawiera w sobie „co” - mruknął nagle Edward.
- Hej, po czyjej stronie jesteś? - zapytałam uszczypliwie, na co wywrócił oczami. Z nieznanych powodów w powietrzu coś ciążyło, przez co wszyscy popadali w wichurę myśli.
- Więc, Alice, chciałaś coś powiedzieć? - zapytałam, bo najwyraźniej wszyscy znów popadli w zamyślenie.
- Ach tak! No więc Renee będzie za godzinę, a… - przerwała nagle, patrząc na Edwarda - to tyle.
Spojrzałam najpierw na Alice, potem na jej brata. Wymienili spojrzenia. Byłam tego pewna.
- Hej! Co knujecie? - zapytałam, mrużąc oczy.
Alice spojrzała pytająco na brata, jakby chciała dostać zgodę na odpowiedzenie.
- No więc, zaprosiliśmy tu pewnego gościa. Konkretniej, wampira. Mógłby nam pomóc z tym nieznanym wampirem - mimo, iż mówiła do mnie, wręcz gapiła się na brata.
- Rozumiem, więc to jest powód, dla którego trzeba gapić się na Edwarda? - zapytałam zdziwiona.
- Taak… - mruknęła w zamyśleniu, nawet na mnie nie patrząc.
- Ouch! Możecie się komunikować na głos? Nie wszyscy w tym pomieszczeniu są wampirami. Na razie.
Nagle Alice spojrzała na brata z prawdziwą determinacją w oczach, a potem kiwnęła podbródkiem na mnie. Edward zaprzeczył gestem.
To było dziwnie. Nigdy nie komunikowali się tak otwarcie używając swoich darów.
- A zresztą - prychnęła nagle Alice i wyszła.
Gapiłam się tępo na drzwi.
- Okej, co to było? - zapytałam.
Edward już otworzył buzię, by coś powiedzieć, aż się rozmyśliłam.
- Wiesz co, lepiej nie odpowiadaj - Prawie w tym samym momencie rozległo się przytłumione dzwonienie komórki Edwarda. - Odpowiedz na to, to bezpieczniejsze. Biorąc pod uwagę fakt, że i tak już mam całkowicie zagmatwany umysł.
Wyjął telefon z kieszeni, a po chwili zaczął z kimś rozmawiać w tempie wampirów. Byłam zbyt zaspana i ociężała pod wpływem moich myśli, by wychwytywać chociaż pośrednie słowa.
- No więc cóż, gość będzie za pięć minut, a twoja mama za pięćdziesiąt minut.
- Tak właściwie, to jak może mi ten wampir pomóc? On w ogóle jest wegetarianinem?
- A owszem, jest. Ale nie ma czasu, chodź - wstał i pociągnął mnie za sobą. Wlokłam się leniwie za nim.
Pięć minut, jeden kubek kawy, dwa stanowczo za długie przymknięcia oczu, jedno ziewnięcie później rozległo się pukanie do drzwi. Zanim ktokolwiek zdążył zareagować, drzwi otworzyły się.
- Naprawdę, Eleazarze, nie musisz pukać, skoro wchodzisz ze mną - zobaczyłam, jak wszedł Carlisle, zachęcając gestem przybysza do wejścia.
Do pomieszczenia wszedł wampir, którego nigdy nie widziałam wcześniej. Miał ciemne włosy i złote oczy, a jeśli dodałabym, że jego imię to Eleazar, to cała wiedza, jaką o nim posiadam.
Obecni w domu i salonie Esme, Edward, Jasper i Alice wymienili z wampirem uprzejmości.
- Bello - przywołał moją uwagę Edward. Wszyscy stali przy Eleazarze, podczas gdy ja przypatrywałam się z kanapy. Nie byłam pewna, czy mam się z nim tak po prostu… przywitać. Jak człowiek z człowiekiem? Odjąć fakt, że on nie jest człowiekiem.
Wstałam, rozpraszając wszystkie ciężkie myśli, które dosłownie odleciały jak muchy.
Podałam mężczyźnie dłoń. Chciałam nią pokiwać, gdy już ją złapał, ale ręka i jej właściciel skamienieli.
- Ciekawe - mruknął nagle, patrząc na nasze dłonie. - Jestem Eleazar, miło mi wreszcie cię poznać. Dużo o tobie słyszałem.
- Bella - mruknęłam. Wciąż trzymał moją dłoń, co sprawiało mi lekki dyskomfort. Spojrzałam niepewnie na Edwarda.
- Och, Eleazarze, mógłbyś…? - zareagował mój ukochany. Eleazar zmrużył oczy na nasze dłonie, a następnie puścił moją rękę i spojrzał przepraszająco na Edwarda, a potem na mnie.
- Wybacz. Chciałem tylko…
- Może usiądźmy - powiedział nagle Carlisle.
Spojrzałam się zdenerwowana na Edwarda i jego ojca. Ta dwójka stanowczo coś przede mną kryła. Zaś Alice i Esme gapiły się to na mnie, to na Edwarda. Jasper stał na uboczu tych grupek i spoglądał na wszystkich po kolei. Bezstronny, że można tak rzec.
Esme wyparowała, a reszta osób - wraz ze mną - skierowała się w stronę kanapy. Gdy wszyscy usiedli, Esme pojawiła się z kawałkami ciasta i różnymi drobnymi łakociami. Tak, jakby mieliby jeść wszyscy - pomyślałam z ironią.
- Cóż, Bello, więc Eleazar przybył tu po to… - zaczęła Alice, ale przerwano jej.
- Och, to ona nie wie, po co tu jestem? - zapytał gość, zdziwiony. - Bello, jestem tutaj rozszyfrować twój dar.
Patrzyłam na niego tępo, nie wiedząc, o czym mówi.
- Jaki dar? - zapytałam zdziwiona.
- Widzisz, podejrzewamy, że masz pewnego rodzaju dar, jak wampiry. Jest na tyle silny, że uniemożliwia używanie na tobie mentalnie innych mocy, lecz w pewien niezrozumiały sposób pomaga nieznanemu wampirowi w robieniu tego, co robi - wytłumaczył Edward.
- Ale ja nie jestem wampirem - mruknęłam, ze zdziwioną miną.
- Widzisz, dary ma się już jako człowiek. Jednak objawiają się inaczej, albo po prostu są zbyt słabe i nikłe, by je pokazać. Twój jednak jest inny - wytłumaczył Eleazar.
- A jak niby możesz go rozszyfrować? - zapytałam, trochę zaciekawiona i zdziwiona.
- Cóż, to jest za to mój dar. Niesamowitym faktem jest to, że nie mogę go użyć przeciwko tobie, ponieważ… - zmrużył oczy. - blokujesz mnie. I to tyle, ile mogę się na razie dowiedzieć. Wiem, że to musi być rodzaj tarczy samozachowawczej albo automatycznie cię broniącej. Nie mogę jednak tego zagwarantować.
- Miałyśmy kiedyś pewien epizod - odezwała się Esme. - Bella siedziała w kuchni, aż nagle coś zaczęło na nią napierać. To był dziwny widok. Jakby coś niewidzialnego w nią uderzało.
- Niewidzialny wampir? - zapytał zdziwiony i lekko podekscytowany Eleazar.
- Wyczułybyśmy go. Prawdopodobnie. Nie, uderzenia wciąż były za lekkie na wampira. Ale obejmowały całe ciało Belli. To nie tak, że pod wpływem jakiegoś uderzenia, ona tylko zginała się w wyznaczonych miejscach. Jej ciało całe się poruszało, podskakiwało, to naprawdę nie do opisania.
- Mogę założyć, że skoro tak się stało, to Bella posiada tarczę, a nie mechanizm obronny. Może jako człowiek nie może znieść takiego nasilenia - podsunął Eleazar, a jego twarz była w pełni skupiona.
- Po atakach, o których ci opowiadałem, Belli zostają anormalne siniaki. Są zabarwieniem skóry, wytworzonym jakby sztucznie, przez kogoś, a jak patrzy, to zmienia się w najprawdziwsze siniaki, oprócz faktu, że bolą cały czas jak się na nie patrzy. Podczas jednego z tych snów, ucierpiała Alice. Nie wiedzieliśmy co się stało, nawet sama poszkodowana, aż Bella nie opowiedziała nam, że ona pamięta inną wersję wydarzeń - opowiedział Carlisle.
- Cóż… może tarcza Belli jest na tyle obciążona w byciu w ludzkim ciele, że aż stwarza te siniaki? Ale wciąż, to nie wyjaśnia faktu, dla którego w śnie Belli Alice miałaby ucierpieć. A może się mylimy? - powiedział przejęty.
- Co masz na myśli? - zapytała Esme.
- Może jej darem jest tworzenie własnego wymiaru, lub ożywianie zdarzeń ze snu. Może gdy tam jej lub komuś coś się stanie, to przenosi się to tutaj? - mówił z prawdziwą pasją.- Albo nie operuje żadną tarcza, tylko polem, które w śnie roznosi się na duże obszary i… - przerwał nagle. Schwycił się za głowę i wydawał z siebie przeciągłe „hmm…”
- A może to dar tego wampira? - podrzuciła Alice.
- Wątpię, inaczej uśmiercił by nas już dawno temu, a potem zabił Bellę następnym razem - mruknął Eleazar.
- Podczas snu jej tarcza jest słabsza, a po atakach znika całkowicie na jakiś czas. Tarcza albo coś innego.
- Więc może spróbujesz wyczuć jej dar podczas snu? - zapytał Carlisle.
- Warto spróbować.
- Hej, nie wiedziałam, że moje coś jest słabsze podczas snu - włączyłam się. Usłyszałam śmiech Jaspera. - Co cię tak bawi? - zapytałam.
- Nic, to, w jakim momencie się udzielasz do takiej ważnej rozmowy. A mimo to, mimo, że rozmawiają tylko o tobie, wręcz usypiasz mnie. No, może nie dosłownie, bo nie jestem człowiekiem, ale zdecydowanie mnie spowalniasz.
- Twoja mama będzie dziesięć minut wcześniej i z Jacobem - powiedziała ni stąd, ni zowąd Alice.
Edward objął mnie ramieniem.
- Jesteś śpiąca? - zapytał troskliwie.
- Wielkie dzięki, Jasper - mruknęłam. - Raczej przytłoczona.
- A przez to śpiąca - dodał Jazz.
- Wiesz, jeśli nie przestaniesz mnie usypiać w oczach Edwarda, to może nie zasieję w tobie myśli samobójstwa.
- Właściwie, to byłoby wszystkim na rękę. Przespałabyś się z ciężkimi myślami, aby twój mózg mógł je poukładać, a… - przerwałam Edwardowi.
- A Eleazar będzie się gapił jak sobie smacznie z tobą śpię - wszyscy uśmiechnęli się.
- Cała Bella - mruknęła Esme z uśmiechem.
- Muszę zobaczyć Renee - jęknęłam.
- Po co? Nic jej nie jest. My dowiemy się, co się dokładnie stało, a rano ci opowiemy. Zajmiemy się Renee i w ogóle - Jasper jęknął - Bello, to przytłoczenie mnie usypia, a ponieważ nie mogę spać, to niezbyt przyjemne uczucie.
- Edward, obiecujesz mi, że mi opowiesz? - zapytałam.
- Przysięgam - pocałował mnie delikatnie w usta.
Zaniósł mnie do sypialni, nawet nie pozwalając mi zmienić ciuchów. Zasnęłam w mgnieniu oka.

~Punkt widzenia Edwarda.

Patrzyłem na Eleazara z łóżka, przytulając Bellę szczelnie. Stał w kącie pokoju.
- Niesamowite - szeptał. Czytając z jego myśli, również byłem zaskoczony. Widziałem obrazy, nieustannie się zmieniające. Białe plamy na niczym, w bordowym tle, cała fala białej farby. Krople deszczu. Piękna łąką z ostrymi kolorami kwiatów, jak z kreskówki. Zmieniały się tak szybko, ale nie ucinały. Każdy powstawał z efektu ostatniego. Jak na przykład rozbicie się białej farby, a gdy rozprysła się, zmieniła w deszcz. Który spadł na łąkę. I tak cały czas mnóstwo przeróżnych obrazów.
Skupiłem się na Belli, jednakże, nie mogłem nic wyczytać.
- To twoje myśli? - zapytałem zszokowany.
- Jej sen. Widzę go chyba dlatego, że jej głowa ma ścisły związek z jej darem. Niesamowite! O, byłeś ty.
Zachciało mi się śmiać na myśl, że szeptaliśmy jak nadzwyczajni ludzie. Moglibyśmy mówić wampirzym tempem tak cicho, że nikt by nas nie usłyszał. Ale nie, zupełnie jak ludzie. Cała Bella. Działa tak na wszystkich. Rodzi w innych nowe instynkty. A to tylko marna cząstka jej wszystkich wspaniałych zalet.
- Czas przejść do szczegółów - szepnął. Ale nagle zamknął oczy i zaskoczony opadł na ziemię. Zawahałem się, czy mam wstać. Z jego myśli wynikało, że to zdecydowanie nie było normalnie. Tak jak i on pomyślał, tak i ja poczułem ból w głowie w miejscu, którego nigdy wcześniej nie poczułem.
- Co to było?
- Wpływa na nią jakaś silna moc. Jakiś dar. Bardzo silny, z natury aż taki ogromny. Myślę, że możemy tu mieć atak.
Spojrzałem zmartwiony na Bellę. Przytuliłem się do niej całym ciałem, otulając jej kruchą postać. Eleazar siedział opary o ścianę.
Bella jęknęła kilka razy i zatrzęsła się. Jak i Eleazar, któremu już także nie mogłem czytać w myślach. Gdy tylko próbowałem, w głowie słyszałem piszczenie.
Otrząsnął się po kilku minutach.
- Mój przyjacielu… właśnie widziałem moją śmierć.
- Słucham?
- Widziałeś te wszystkie zdarzenia?
- Nie…?
- Ale… cały czas tu leżałeś?
- Tak.
- Ile czasu minęło, odkąd ponownie się na niej skupiłem?
- Pięć minut.
Wniknąłem w jego myśli. Nie mogłem ich przeskakiwać, tylko bacznie obserwowałem, jakby były nadawane w telewizji.
Widziałem kobietę, wparowującą do pokoju. Szarpała się z nami, próbowała po kolei pozabijać, dobrać się do Belli.
Patrzyłem zszokowany. Za każdym razem wszystko się ucinało i zaczynało od nowa, ale płynęło w inny sposób.
- A odkąd czytam ci w myślach, ile minęło czasu? - zapytałem skołowany.
- Minuta, może.
- Czy tobie też się wydawało takie realistyczne? Dosłownie pochłaniało czas.
Nagle Eleazar krzyknął i zatkał sobie usta.
- Czas! Moje myśli! - krzyknął prawie.
Przez jego myśli wyczułem, że w śnie Belli szuka daru. Ale nie jej, tylko… jakby chciał tam w niej znaleźć dwa. To było uczucie nie do opisania, jakby poruszał czymś, czego nie ma. Nagle poczuł coś bardzo silnego, a ja musiałem się skupić, aby nie stracić jego myśli. Poczułem się bardzo dziwnie. Widziałem coś, co on zauważył mimo, że obrazki w głowie Belli wiąż zmieniały się jak szalone. Jego nieistniejąca kończyna lub cokolwiek kierowała się ciągle w to samo miejsce na każdym obrazku w śnie Belli. Było to dla niego bardzo męczące, gdyż obrazy były bardzo szybkie. Nagle oboje jęknęliśmy głośno. Odczytywał coś swoim darem, co również było przedziwnym uczuciem.
Odsunął się nagle przerażony, a jego myśli zniknęły z mojej głowy.
- Co się stało?
- Wiem już wszystko o darze Belli. Ale dowiedziałem się też co nieco o darze osoby, która ją atakuje - wyszeptał przerażony.
Patrzyłem się na niego zdenerwowany, szczelniej przytulając do siebie Bellę.
- Równie dobrze mógłbyś ją posadzić w innym mieście, a ona i tak będzie w równym niebezpieczeństwie. Mamy do czynienia z czymś niezwykle przerażającym…


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Lady Vampire
Wilkołak



Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ni stąd, ni zowąd

PostWysłany: Sob 10:27, 15 Sie 2009 Powrót do góry

Na początku chcę powiedzieć: GRATULACJE!
Wracając do meritum:
Szkoda, że tak krótko, bo apetyt rośnie w miarę jedzenia, a ja nadal nie wiem o co chodzi. Nawet się nie domyślam. Słabo, oj słabo z moją wyobraźnią.
Podobało mi się. Lubię to opowiadanie, bo nadal nie wiem o co chodzi. To dziwne, że Eleazar może tyle wyczytać z Belli. I zauważyłam, że coraz więcej w tym opowiadaniu Jaspera, który przestaje być taki sztywny i zaczyna być prawdziwą częścią rodziny.
Czekam zniecierpliwością na kolejny rozdział.
WENY!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Yvette89
Zły wampir



Dołączył: 06 Kwi 2009
Posty: 258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 37 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z piekiełka :P

PostWysłany: Sob 11:34, 15 Sie 2009 Powrót do góry

W końcu!!! <skacze>

Nawet nie wiesz jak się cieszę, że dodałaś nowy rozdział. Teraz tylko jeszcze bardziej będę wyczekiwała na kolejny part :D Kobieto, jesteś niesamowita :D

Rozdział zaskakujący:D I pojawienie się Eleezara... Wszyscy martwią się o Bells i jeszcze ten tajemniczy atak na Renee... Kurcze... A tak chciałam napisać coś konstruktywnego... Rozdział jak dla mnie świetny, jednak nie jestem w stanie napisać teraz nic bardziej sensownego, dlatego że chcę jeszcze:D
Pomiędzy Bellą i Edwardem zrodziła się czysta miłość, która może pokonać wszystko. Nadchodzące wydarzenia tylko bardziej o uwidaczniają. Cała rodzina Cullenów ją kocha i martwi się. Właśnie w tym celu - aby jej pomóc - sprowadzili obcego wampira - ich przyjaciela. Jednak sen naszej bohaterki i wizje, jaki się w nim pojawiły, nie wróżą nic dobrego... A wręcz coś potężnego i niebezpiecznego dla tego kruchego człowieka. Co by to nie było, wiem że dadzą sobie radę :) Mam taką nadzieję Wink

Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział Wink Życzę weny, czasu, zdrowego dzidziusia i abyś mogła spać w nocy a w dzień pisała nam nowe party Wink

Pozdrawiam Yvette Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Paramox22
Zły wampir



Dołączył: 15 Sie 2009
Posty: 281
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 32 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: znad morza... no prawie xD

PostWysłany: Sob 13:13, 15 Sie 2009 Powrót do góry

czytam to opowiadanie od pewnego czasu, ale dopiero dzis postanowilam zostawic komentarz :P
ten ff jest po prostu cudowny!!! Wink z pewnoscia nie zanudza i ta zagadka co sie dzieje z Bella, wspanialy pomysl, bardzo lubie tez ten okres kiedy sa razem, mialas wpanialy pomysl z tym ff :D pozostaje mi tylko zyczyc weny wyczekiwac na kolejny rozdzial Wink :D


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Paramox22 dnia Sob 13:14, 15 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Cocolatte.
Wilkołak



Dołączył: 11 Maj 2009
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 42 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 13:38, 15 Sie 2009 Powrót do góry

Alicee, ja Ci chyba jeszcze nie pogratulowałam. Gapa ze mnie :D W każdym razie, gratuluję.

Coś mi się zaczyna klarować a propo tego daru, ale zobaczę, jak to się potoczy, bo pełnego obrazu jeszcze nie mam.
Ale na przyszłość wiedz, że to nieładnie, tak kończyć rozdziały (proszę, nie uświadamiaj mnie, że robię to samo u siebie). W każdym razie żal mi tej Twojej Belli. Jakiś wampir znów z uporem maniaka próbuje ją zabić, co już u niej jest normą- nie wiem, czy chciałabym być nią. Podoba mi się scena z Jazzem. Z resztą, mi się każdy Twój rozdział podoba, więc co się będę rozpisywać :D Co do długości, to owszem, jest krótki jak na Ciebie, ale jeśli wziąć pod uwagę inne ff, to nie jest aż znowu tak tragicznie. Jest wystarczająco długi, żeby wciągnąć, ale na tyle krótki, że czuje się niedosyt, gdy się skończy. Tak to ujmę. :D
Nie lubię się bawić w poszukiwacza błędów, ale jeden wyłapałam:
Cytat:
mimo, że (...)

'Mimo że' nigdy nie rozdzielamy przecinkiem. Taka uwaga na przyszłość. :)
Oczywiście z niecierpliwością i niedosytem oczekuję na kolejną część.
Pozdrawiam,
Latte.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Donna
Dobry wampir



Dołączył: 02 Mar 2009
Posty: 664
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 77 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: from Six Feet Under

PostWysłany: Nie 9:58, 16 Sie 2009 Powrót do góry

LadyVampire - Dziekuję :D Szczerze, jak się nawija Jasper tak z niego korzystam:P Denerwowało mnie w książce, że trzymał się z daleka, ale ja tak raczej podświadomie tak robię z nim:D Mam nadzieję, że jednak przeszłam z tym wyczytywaniem. Ale jej dar jest lekko zmiksowany z darem kogoś innego i w dodatku wywołuje doslowie anomalie (no nie dosłownie) i myślę, że fakt, że jego dar zadziałał w takiej sytuacji tak, a nie inaczej to raczej nic niezwykłego:D A jak mowa była wczesniej, ona spała, była przytłoczona i swoją drogą, a nikt nie zauważył <lol2> była atakowana:D Tzn. nikt z was.
Yvette89 - "Kobieto, jesteś niesamowita" no normalnie cmok za to zdanie, bo przed chwilą obejrzałam ostatni sezon Charmed. (Ok, 3 h temu) i zaczęłam ryczeć jak głupia ponad 1h (ciąża) i wiesz, myślałam, że raczej zachowuję się jak mała dziewczynka a tu takie twarde "kobieto" xD Taaa ja też mam na myślę, że w miare sensowny sposób z tego wyjdą, ale jak tak myślę, wiem wszystko oprócz tego, jak mam zrobić pokonanie tego wampira :D Będzie problem no...
Paramox22 - więcej takich! Apeluję! Komentować tutaj, będę wdzięczna:D Dzięki za miłe słowa:D
Cocolatte. - Dziękuję:D Z tym mimo, że to nie wiedziałam, zawsze tak pisałam <lol2> Chętnie posłucham twoich pomysłów odnośnie tego daru, tylko, że na PW;d

Teraz muszę przemyśleć, jakie wątki kiedy chcę rozwinąć, może jakiś pov wcisnąć, nie wiem. Ale zacznę myśleć nad tym unicestwieniem tego wampira, bo to lekki problem będzie, jak wspomniałam xD A mi się wydaje, że ten pomysł mój na FF jest tandetny, tylko fakt, że cały czas to ukrywam, jest fajne. A jak wszystko wyjdzie na jaw to będzie lipa:D:D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
TempestaRosa
Wilkołak



Dołączył: 18 Sie 2009
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Cardiff

PostWysłany: Czw 15:43, 27 Sie 2009 Powrót do góry

Z tego co tu widzę, to bardzo rzadko dodajesz rozdziały - ale rozumiem, ciąża i tak dalej...
Po pierwsze wniebowzięta jestem gdy czytam, bo tu ciągle utrzymuje się to napięcie, ta tajemnicza atmosfera, że tak to określę.
I może tu masz trochę racji, bo jeśli wszystko wyjdzie na jaw, to nie będzie tej atmosfery.
Wiesz, piszesz bez bety ale szczerze mówiąc, to się dziwie. Na pewno żadnej nie masz? Bo ja tu chyba jeden błąd tylko wychwyciłam. Szacunek.
Też mam takie odczucie, że Bella i Edward są ze sobą bliżej, a tak dokładniej to zachowują się jak stare, dobre małżeństwo :D (Tylko takie ludzkie:D)
Masz ładny styl pisania i właściwie nie mam zastrzeżeń. Genialny ff, jeden z moich ulubionych. Pozdrawiam i weny przede wszystkim no i trochę czasu.
TempestaRosa


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Maya
Wilkołak



Dołączył: 10 Sie 2009
Posty: 244
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: krzesła. Obrotowego krzesła. o!

PostWysłany: Czw 22:17, 10 Wrz 2009 Powrót do góry

Wow.
No ... zatkało mnie.
...
Fantastiko ?
Idealo ?
to zdecydowanie za mało ... :)
aż dech w piersiach zapiera :)
Serdecznie Pozdrawiam
Ave Vena


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin