FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Szukając i nie znajdując...- cz. I i II [Z] Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Śro 22:47, 04 Mar 2009 Powrót do góry

pytasz jak bardzo chciałybysmy przeczytac nowy rozdział juz dzis...
Ty chyba nas naprawde chcesz do grobu wpedzic ... teraz po przecztaniu twojego komentarza nie zasne jesli nie przecztam kolejnej czesci wiec jesli nie chcesz zebym do 7 rano co pol godziny zagladala na ten ff i przez Ciebie jutro zasypiała na zajeciach to nie znecaj sie w wrzuc szybko nowe rozdzialik jesli oczywiscie go juz napisałaś...
uwielbiam ciebie twoj styl pisania i twoje opowiadanie a kazde kolejne jest lesze , a myslałam juz po przeczytaniu wiecznego mroku ze mnie nie zaskoczysz a tu takie dzieło wychodzi spod twojego piór (klawiatury) pisz pisz pisz - i znowu sie powtarzam , ale czakam z zapartym tchem na kolejny rozdział
Gość







PostWysłany: Śro 23:18, 04 Mar 2009 Powrót do góry

Nie będę Was dłużej męczyć.

Beta: Xehtia.

Piosenka o uczuciach Edwarda: Tomasz Korpanty "Seattle" (http://www.youtube.com/watch?v=jh1c-_DFXZU).

II. 3. Noc

Nie miałem pojęcia, co mną kierowało, gdy jechałem do mieszkania Belli. Zachowałem się wobec niej jak skończony kretyn. Zapewne ją uraziłem. Do tego jeszcze teraz, nie wiedząc w ogóle, czy chce ze mną rozmawiać, czekałam pod drzwiami jej apartamentu jak jakiś pajac. Naprawdę byłem żałosny!

Odkąd dowiedziałem się, że Bella wraca do Nowego Jorku, ożywiłem się. Tak bardzo chciałem przez te wszystkie lata, żeby znów stanęła na mojej drodze, ale nic w tym kierunku nie robiłem. Nie mogłem. Obiecałem jej, że zostaniemy tylko przyjaciółmi. Chyba miałem jakieś cholerne zaćmienie umysłu, kiedy dałem jej to słowo.

Wkrótce potem, jak się wyprowadziła, zerwałem ze swoją ówczesną dziewczyną, Leah. Miałem z nią straszne przeboje. Ona była pewna, że nasz związek skończy się ślubem. Ja nie mogłem z nią wtedy dłużej być. Mimo przysięgi, którą dałem Belli, nie potrafiłem przestawić swojego myślenia i pozbyć się uczuć, które do niej już wtedy żywiłem.

Minęło osiem lat. Jako trzydziestoletni facet powinienem chyba był już się ustatkować. Jednak nie mogłem, nie byłem w stanie. Chodziłem na randki z wieloma kobietami. Chwilami z niektórymi miałem nawet wrażenie, że być może byłbym w stanie się w nich zakochać. Nic z tego! Prędzej, czy później zaczynałem szukać w nich Belli. Wypatrywałem uparcie, ale nigdy nie znajdowałem. A teraz… Ona wróciła. Byłem wściekły, gdy w dniu jej przyjazdu, zadzwoniła Tanya, że mamy pilne zebranie całego wydziału. Miałem ochotę pobić każdego, kto wtedy stanął na mojej drodze. Tak bardzo chciałem się w końcu z nią zobaczyć!

Wiedziałem, że postąpiłem całkowicie nieprofesjonalnie, wybierając się z Tanyą na tamto miejsce zbrodni. Faktycznie, powinniśmy byli wybrać się po raport dzień później na komisariat. Zresztą zazwyczaj w takich sytuacjach wystarczyłby telefon i po kilku godzinach raport leżałby na moim biurku. Jednak ja zrobiłbym wszystko, żeby zobaczyć Bellę i wybrałem chyba najgorszy z możliwych pretekstów. Jeszcze to udawanie, że jej nie znam. Nie mogłem jednak ujawnić się z tym przy Tanyi, ona była zbyt wredna, zbyt wścibska i zbyt zdeterminowana, by w końcu zaciągnąć mnie do łóżka. Gdybym tylko był wstanie zmienić partnerkę, już dawno bym coś w tym względzie zrobił. Niestety musiałem być posłuszny rozkazom i przydziałom.

Cały zesztywniałem od tego koczowania na korytarzu. Siedziałem tam już chyba godzinę. Pomyślałem, że może Bella spędzała czas z rodziną. Oni pewnie byli za nią tak samo stęsknieni, jak i ja. Już miałem zrezygnować i wrócić do siebie, gdy usłyszałem odgłos wjeżdżającej na to piętro windy. Niewiele później wysiadła z niej Bella. Patrzyliśmy się na siebie dłuższą chwilę w milczeniu. Wiedziałem, że po tym, jak zachowałem się rano, pierwszy krok należy do mnie. Byłem jednak tak zachwycony samym faktem, iż oto znowu jestem w jej pobliżu, że kompletnie mnie wmurowało. Do odezwania się zmotywowały mnie złość i gniew, które pojawiły się na jej twarzy.

- Witaj, Bello… - Nie potrafiłem zdobyć się na więcej. Kompletny idiota ze mnie!
- Cześć, Edwardzie! Więc jednak przypomniałeś sobie moje imię. – Jej sarkastyczna odpowiedź mnie nie zdziwiła.
- Pamiętam i nigdy nie zapomnę. Nie byłoby to możliwe, skoro tyle o tobie myślę. – wyznałem.
- Dziwi mnie zatem twoje poranne zachowanie.
- Czy mogę to wytłumaczyć? – zapytałem pełen nadziei, że przestanie się na mnie gniewać.
- Dobrze, ale może wejdźmy do środka?

Otworzyła drzwi do mieszkania i weszliśmy. Wnętrze było urządzone na biało, prosto, bez zbędnego przepychu, ale bardzo przytulnie. Alice udało się stworzyć atmosferę idealnie pasującą do samej Belli. Usiadłem na kanapie, którą bez słowa mi wskazała. Uważnie przyglądałem się każdemu jej ruchowi. Zreflektowałem się dość szybko, iż muszę wyglądać, jakbym pożerał ją wzrokiem. Postarałem się z całych sił opanować. Chwilę później Bella usiadła obok mnie i podała mi kieliszek czerwonego wina.

- Może wzniesiemy toast? – zaproponowałem.
- Za co? – zapytała z uśmiechem na ustach, który jeszcze bardziej utrudniał mi samokontrolę.
- Za twój sukces w nowej pracy!
- Za sukces. – Zgodziła się i stuknęliśmy się kielichami.
- W końcu wróciłaś do Nowego Jorku. Nie tęskniłaś?
- Tęskniłam za klimatem tego miasta, za moją rodziną, za przyjaciółmi. – Wymieniała. – Za tobą także, Edwardzie… - powiedziała i delikatnie uśmiechnęła się.
- Mnie również ciebie brakowało, Bello. Przepraszam, że tak głupio się zachowałem rano. Nie chciałem, żeby moja partnerka, Tanya, wiedziała, że jesteśmy bliskimi przyjaciółmi.
- Dlaczego? To twoja dziewczyna? – dopytywała się.
- Nie! Skąd… Absolutnie nie. – Oburzyłem się. – Chodzi właśnie o to, że ona od dawna próbuje mnie poderwać. To nie jest zbyt delikatna osoba. Potrafi w drodze do osiągnięcia celu zmieść wszystko, co stanowi dla niej przeszkodę. Nie chciałem, żeby uznała cię za zagrożenie.
- Uhm… - Widziałem, że moje wyjaśnienie wcale jej nie uspokoiło, wręcz przeciwnie. – Posłuchaj mnie uważnie… Na drugi raz chciałabym, żebyś nie zgrywał bohatera wobec mnie. Już dawno przestałam być zagubioną nastolatką. Jestem kapitanem policji i chyba kto, jak kto, ale ty powinieneś zdawać sobie sprawę z tego, że potrafię obronić się sama.

Świetnie! Rano ją zdenerwowałem, a teraz próbując się z wszystkiego wytłumaczyć dodatkowo jeszcze bardziej rozwścieczyłem. Nie ma co! Mam genialne podejście do kobiet! Potrafię je poruszyć, jak nikt inny. Na dodatek kiedyś pewnie utopię się we własnym sarkazmie.

- Bello, przepraszam. Przy tobie nic nigdy nie wychodzi tak, jakbym sobie tego życzył. – powiedziałem chyba odrobinę za dużo, niż powinienem. – Nie gniewasz się?
- Spokojnie, Edwardzie. Naprawdę się zmieniłam. To nie jest takie łatwe wyprowadzić mnie z równowagi – stwierdziła. – Powiedz mi lepiej, co u ciebie ciekawego.
- Nic, w zasadzie. – Uśmiechnąłem się. Ulżyło mi, gdy spostrzegłem, że już nie jest zła. – Stuknęła mi trzydziestka. Mam dobrą pracę, z której jestem w pełni usatysfakcjonowany. Chyba powinienem się był ustatkować. Większość znajomych pozakładało własne rodziny lub przynajmniej znalazło swoje drugie połowy.
- A ty? – zapytała, przerywając mój wywód.
- Co: ja? – Wiedziałem, o co mnie pyta, ale nie mogłem wyznać jej tego, co czułem. Jeszcze nie teraz…
- Czy znalazłeś już swoją drugą połowę? – dopytywała się.
- Szukam, ale jakoś nie wychodzi… - odpowiedziałem w sumie zgodnie z prawdą.
- To może przestań i wtedy samo do ciebie przyjdzie? – Zasugerowała.
- Pewnie masz rację. – powiedziałem, szukając tym razem w jej brązowych oczach.

Jednak nic, czego pragnąłbym, w nich nie zobaczyłem. Rozmawialiśmy bardzo długo. Czułem, że Bella z każdą chwilą staje się co raz to bardziej zmęczona. Powinienem był zachować się jak gentelman i wyjść, gdy spostrzegłem, jak próbuje ukryć przede mną ogarniające ją ziewanie. Nie mogłem się jednak od niej oderwać. Wypytywałem ją o czas, który spędziła w Bostonie. O to, jak jej szło w poprzedniej pracy, w jaki sposób otrzymała awans.

Wahałem się dość długo, zanim zacząłem pytać o to, co najbardziej mnie interesowało. Bella zwierzyła mi się ze związku ze swoim policyjnym partnerem, Anthony’m. Widziałem po tym, w jaki sposób o nim mówiła i jaką mimikę twarzy miała w tamtym momencie, że bolał ją powód ich rozstania. Sam, zresztą, nie rozumiałem tego faceta. Musiał mieć jakieś kompleksy! Jak można zerwać ze swoją dziewczyną tylko dlatego, że ona awansowała i zyskała wyższy stopień? Nie znałem odpowiedzi na to pytanie. Osobiście nigdy bym z Belli nie zrezygnował. Bez względu na jakikolwiek powód.

Czas mijał zbyt szybko. Widziałem, że Bellę powoli ogarnia sen. Zamilkliśmy. Nie przeszkadzało mi to zupełnie. Cisza z nią nie była ani trochę krępująca. Siedzieliśmy dalej na kanapie w salonie i nawet nie zwróciłem uwagi, kiedy ona zasnęła z głową opartą na moim ramieniu. Uniosłem ją lekko po to, by zmienić jej pozycję na wygodniejszą. Nie chciałem, żeby obudziła się obolała. Długo siedziałem i wpatrywałem się w jej głowę spoczywającą na moich kolanach. Była taka spokojna, jak spała. Uśmiechała się delikatnie, pewnie śniło się jej coś miłego. To była moja pierwsza noc z Bellą. Jeśli w ogóle zastanawiałem się kiedykolwiek, jak chciałbym, żeby ona wyglądała, to zdecydowanie nie tak ją sobie wyobrażałem. Byłem przecież tylko mężczyzną!

Cieszyłem się jednak nawet i z takiej namiastki. Tyle lat prawie w ogóle się z nią nie widywałem, więc teraz postanowiłem chwytać każdą chwilę, którą tylko mogłem z nią spędzić. Czułem, jak i mnie dopada sen. Już prawie zasypiałem, gdy obudził mnie głos Belli:

- Edwardzie… Nie odchodź... Tęskniłam za tobą....Zostań... – Byłem pewien, że spała i nie zdawała sobie sprawy z tego, co powiedziała.

Zrobiło mi się jednak ciepło na sercu. Te słowa wywarły na mnie ogromne wrażenie. Tej nocy już wcale nie zmrużyłem oka…


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Pią 11:43, 06 Mar 2009, w całości zmieniany 2 razy
niobe
Zły wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 96 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Śro 23:34, 04 Mar 2009 Powrót do góry

Och:D
Warto było poczekać, zdecydowanie ^^
Rozdział mi się podobał bardzo, styl jak zwykle bez zarzutu. Lubię czytać z punktu widzenia Edwarda, szczególnie w Twoim opowiadaniu, jest taki uroczy:D
Jestem bardzo ciekawa jak bardzo Tanya będzie zazdrosna o Belle ;]
Życzę dużo weny Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
anja
Zły wampir



Dołączył: 18 Gru 2008
Posty: 316
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: ze skórzanej kanapy

PostWysłany: Śro 23:34, 04 Mar 2009 Powrót do góry

rozpieszczasz tym szybkim dodawaniem i jak zwykle mnie rozczulasz...

Cytat:
- Pamiętam i nigdy nie zapomnę. Nie byłoby to możliwe, skoro tyle o tobie myślę. – wyznałem.

no wreszcie jakieś wyznania... w końcu nikt mu w tym nie przeszkadza.

Cytat:
- To może przestań i wtedy samo do ciebie przyjdzie? – Zasugerowała.

pomyśleć, że siedzi koło niego :D

Cytat:
- Edwardzie… Nie odchodź... Tęskniłam za tobą....Zostań... – Byłem pewien, że spała i nie zdawała sobie sprawy z tego, co powiedziała.
oj, coś mi się wydaje, że ona wcale nie spała... :D :D


great! niezły kawałek, muzyka też świetna
oby tak dalej !


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez anja dnia Śro 23:37, 04 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Śro 23:39, 04 Mar 2009 Powrót do góry

Kaffienka jestes cudowna boska wspaniala niezastapiona i ....
ale mi dalej jest mało ... twoje opowiadanie tak strasznie wciaga ze po przeczytaniu kazdego kolejnego rozdziału ja chce jeszcze i im iwecej czytam tym bardziej che sie dowiedziec co dalej ... jedyne co by mogło teraz ukoic moje kołaczace serce to gbybys wrzuciła tu cały ff na raz ... chociaz nie wtedy pewnie było by mi smutno ze to juz skoniec ... wiec nie poganiam tylko z nadzieja w serduszku czekam na kolejne rozdziały ... a gdybys kiedykolwiek miała jeszcze watpliwosci czy ktos chce czytac twojego ff albo czy wstawic kolejny rozdział to pomysl o mnie i wrzucaj szybko ...

a co do tego rozdziału to jest naprawde rewelacyjny ... mam nadzieje ze Bella tez w koncu zrozumie ze kocha Edzia i ze fladra Taneya za bardzo nie namiesza (choziaz niech miesz bedzie wiecej czytania )
Edziu jest tutaj taki słodki ze az dech zapiera, tylko ja tez nie potrafie zrozumiec czemu sie tak w stosunku do niej zachował- jak mogł udawac ze jej nie zna - przeciez nie ebdzie mogł cały czas ukrywac przed ludzmi ze ja kocha a im szybciej sie dowiedza tym lepiej ... oj nie bede juz rozprawiac o sprawach na kórych sie nie znam to twoj ff i wierze ze wszystko ma jakis swoj sens ... czekam na wiecej ...
DUUUUUUUUUUUUUZO WENY i wolnego czasu na pisanie


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Śro 23:44, 04 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Silvia_sb
Wilkołak



Dołączył: 26 Sty 2009
Posty: 127
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Gliwice

PostWysłany: Śro 23:44, 04 Mar 2009 Powrót do góry

ohhhh, tego było mi trzeba przed snem. Ty zawsze wiesz co napisać, by wprowadzić mnie w odpowiedni nastrój, bym poczuła się lepiej... tak właśnie teraz się czuje. Odprężona, zrelaksowana, uśmiechnięta. Jest mi błogo, jak Edwardowi chwile przed tym jak Bella się odezwała.
Ale od początku
Cytat:
Jeszcze to udawanie, że jej nie znam. Nie mogłem jednak ujawnić się z tym przy Tanyi, ona była zbyt wredna, zbyt wścibska i zbyt zdeterminowana, by w końcu zaciągnąć mnie do łóżka. Gdybym tylko był wstanie zmienić partnerkę, już dawno bym coś w tym względzie zrobił. Niestety musiałem być posłuszny rozkazom i przydziałom.

No powedzmy, że to wyjaśnienie mnie satysfakcjonuje... powiedzmy. Bo co to ma być? Zabawy dzieci? Bo Tanya jest złośliwa? No bez przesady. Trza ją z pół obrotu załatwić i już, a nie, krzywdzić osobę którą się kocha... bo bla bla bla. Mniejsza z tym. Na przyszłość Edward powinien mnieć lepsze wyjaśnienia, bo mgę tam (do opowiadania wkroczyć i zlać mu ten jego trzydzieskoletni zapewne bardzo sexi tyłeczek).
Cytat:
Patrzyliśmy się na siebie dłuższą chwilę w milczeniu. Wiedziałem, że po tym, jak zachowałem się rano, pierwszy krok należy do mnie. Byłem jednak tak zachwycony samym faktem, iż oto znowu jestem w jej pobliżu, że kompletnie mnie wmurowało. Do odezwania się zmotywowały mnie złość i gniew, które pojawiły się na jej twarzy.

Ohhh, dla Eda za wrażenie jakie na nim zrobiła Bella i *kiwagłowązezrozumieniem* dla Belli, za wściekłość w oczach. taaa, Edward powinien czuć się winny za poranne zachowanie :)
Cytat:
Siedzieliśmy dalej na kanapie w salonie i nawet nie zwróciłem uwagi, kiedy ona zasnęła z głową opartą na moim ramieniu. Uniosłem ją lekko po to, by zmienić jej pozycję na wygodniejszą. Nie chciałem, żeby obudziła się obolała. Długo siedziałem i wpatrywałem się w jej głowę spoczywającą na moich kolanach. Była taka spokojna, jak spała. Uśmiechała się delikatnie, pewnie śniło się jej coś miłego. To była moja pierwsza noc z Bellą. Jeśli w ogóle zastanawiałem się kiedykolwiek, jak chciałbym, żeby ona wyglądała, to zdecydowanie nie tak ją sobie wyobrażałem. Byłem przecież tylko mężczyzną!

Cieszyłem się jednak nawet i z takiej namiastki. Tyle lat prawie w ogóle się z nią nie widywałem, więc teraz postanowiłem chwytać każdą chwilę, którą tylko mogłem z nią spędzić. Czułem, jak i mnie dopada sen.

Oh, i już mi błogo. Już mogę wskoczyć do wyrka i zasnąć z uśmiechem na ustach. Szczęście. Tak się teraz czuje. Edziu zapewne też jest teraz szczęśliwy.
Niech już teraz będzie dużo szczęścia, aaa no i dużo wątków kryminalnych :)
A teraz KK - styl jak zwykle - bez zarzutu, dialogi - zgrabniutkie, opisy - idealne, bohaterowie - niezmiennie bezsprzeczni jeśli wiesz co mam na myśli. Zmieniają się, ale wciąż są tacy, jakimi być powinni. Congratulation - like always - perfect :)
Już się nie mogę doczekać dnia jutrzejszego, bo wierzę głęboko że będę miała okazję przeczytać co się stało rano :)
(Oczywiście pozwalam ci na sen, ale wstawaj szybciutko i pisaj next part:))
Ave vena :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
weam
Nowonarodzony



Dołączył: 16 Sty 2009
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 23:47, 04 Mar 2009 Powrót do góry

Oh! Dziękuję, że wstawiłaś dziś ten rozdział:)
Edward nie zmruży oka przez całą noc, za to ja teraz spokojnie mogę się położyć.
Aha, ogólnie to Ci powiem, że masz talent więc pisz, pisz, pisz :)
Mam nadzieję, że jutro też coś dodasz. Liczę na Ciebie! ;P

Dużo Weny/a !
Dobranoc, Weam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kithira
Wilkołak



Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 167
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Any Other World

PostWysłany: Śro 23:51, 04 Mar 2009 Powrót do góry

Wow ! Chyba nie jestem wstanie napisać coś bardziej konstruktywnego :P Szczerze to siedziałam sobie z nudów na forum, by odprężyć się przed nauką i zaintrygował mnie tytuł :D Weszłam i chyba zostanę na długo :) A z mojej nauki dzisiaj nic nie wyszło :D Pierwsza część świetna, brak słów. Za to druga idealna Wink Wszystko przeczytałam za jednym razem i taki niedosyt :( No nic pozostaje tylko życzyć weny i wyśpij się:)
Pozdrawiam ^^


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Agnes_scorpio
Zły wampir



Dołączył: 20 Gru 2008
Posty: 276
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 88 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Czw 8:15, 05 Mar 2009 Powrót do góry

"...- Edwardzie… Nie odchodź... Tęskniłam za tobą....Zostań... – Byłem pewien, że spała i nie zdawała sobie sprawy z tego, co powiedziała.

Zrobiło mi się jednak ciepło na sercu. Te słowa wywarły na mnie ogromne wrażenie. Tej nocy już wcale nie zmrużyłem oka…..."

Mi tez się zrobiło ciepło na sercu gdy to przeczytałam.
Widzę, że Edek zdaje sobie sprawę ze swoich uczuć, Bella raczej chyba trzyma je w swojej podświadomości. Ciekawa jestem, ile jeszcze będą musieli przeżyć, żeby sobie cokolwiek wyznać i być razem. Jak Cię znam, to będzie jeszcze dużo dużo utrudnień. No, ale jeśli chodzi do mnie to in plus.
Jesli chodzi o formę i styl, to jestem po wielkim wrażeniem, czyta się bez żadnych zgrzytów, pięknie prowadzisz akcję i dawkujesz emocje.
No i jeszcze nie zapominajmy o kawałku dobrej roboty, jaką wykonuje Xehtia.

Wielki ukłon dla Was obu:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
xehtia
Zły wampir



Dołączył: 28 Sty 2009
Posty: 262
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Białystok

PostWysłany: Czw 9:44, 05 Mar 2009 Powrót do góry

Agnes_scorpio napisał:

No i jeszcze nie zapominajmy o kawałku dobrej roboty, jaką wykonuje Xehtia.

Wielki ukłon dla Was obu:)


O nie, moja droga!
Ukłon jedynie dla Kasi się należy.
Ja nic nie robię oprócz tego, że czekam z wywieszonym językiem na to, aż mi prześle kolejny rozdział Kwadratowy

majsonek napisał:
Kaffienka jestes cudowna boska wspaniala niezastapiona i ....

Zgadzam się w 100 %
Tylko bym dorzuciła przecinki Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Luiza Marie
Wilkołak



Dołączył: 12 Lut 2009
Posty: 116
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 10:09, 05 Mar 2009 Powrót do góry

Świetny rozdział. Świetnie opisane uczucia, świetnie rozgrywająca się akcja, świetne zakończenie... po prostu wszystko świetne. Gratuluję każdego świetnego pomysłu i każdego świetnie napisanego zdania w tym opowiadaniu. Tak się świetnie w to wciągnęłam, że czekam na kolejny świetny rozdział ze świetną niecierpliwością, Warto jest wchodzić na to forum, chociażby po to, aby przeczytać takie świetne ff jak Twoje.

Życzę ogromnie świetnej Weny :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Rudaa
Dobry wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 102 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: dzwonnica Notre Dame

PostWysłany: Czw 16:04, 05 Mar 2009 Powrót do góry

Po wspaniałej reklamie jaką zafundowała Ci Agnes nie pozostawało mi nic więcej jak przeczytać :)

Momentami mam wrażenie, że troszeczkę za bardzo pędzisz z akcją. Powinnaś się skupić bardziej na emocjach, jakiś lekkich dygresjach. Czasami Twój tekst (zwłaszcza podczas dialogów) jest suchy i jakby niedoszlifowany. Brakuje mi takiego ciepła dzięki, któremu mogłabym pomyśleć, że te rozmowy miały miejsce naprawdę. Z tym, że to było szczególnie widoczne w pierwszych rozdziałach - im dalej tym lepiej (poza MALUTKIMI podknięciami gdzieniegdzie), więc wnoszę, że nad tym pracujesz :)

Sama fabuła jest bardzo ciekawa, ale jako, iż jestem największą hipokrytką na świecie, powiem, że narkotyki nie pasują mi do Belli ^^ Co oczywiście nie znaczy, że Cię nie kocham za ten ff, który totalnie odbiega od nieskazitelnego wizerunku postaci, który serwuje nam SMeyer. Jest prawdziwy, porusza wiele problemów zaczynając od uległości Belli względem Jamesa, przez narkotyki, kończąc na walce z samym sobą.

Druga część jest nieporównywalnie lepsza. Widać, że podczas pisania bardzo się rozwijasz. Po drugim rozdziale myślałam, że rozwalę komputer zanim szybko nie przeszłam do trzeciego, a tutaj... KONIEC! Zatem nie pozostaje mi nic innego, jak niekulturalnie Cię popędzić i zażądać nowego rozdziału! Natychmiast ^^

Pozdrawiam,
R.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ewa=)
Wilkołak



Dołączył: 27 Lis 2008
Posty: 123
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Brańsk

PostWysłany: Czw 20:19, 05 Mar 2009 Powrót do góry

Akcja się rozwija, robi się coraz ciekawiej...z każdym rozdziałem zaskakujesz mnie- " Edwardzie… Nie odchodź... Tęskniłam za tobą....Zostań... " - myślałam, że raczej będzie na niego zła za to, jak postąpił z nią w biurze po jej przyjeździe (udał że jej nie zna) a tu proszę...widać także to, jak bohaterowie dojrzewają...Jestem bardzo ciekawa jak to wszystko cię potoczy i kiedy w końcu ze sobą będą...:p

Weny życzę...pozdrawiam :*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Annabell
Wilkołak



Dołączył: 25 Lut 2009
Posty: 107
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Daleko stąd. ..

PostWysłany: Czw 20:54, 05 Mar 2009 Powrót do góry

Superr.....jak na pierwszą noc to i tak dobrze Twisted Evil .
Troche starzyyyy....ale to zawsze oni. Ogólnie to rozdział bardzo mi się podobał i nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć dużo WENYYY... Uwaga Uwaga Uwaga :D

Buziaki :*:*

Annabell


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Czw 22:07, 05 Mar 2009 Powrót do góry

Pewnie czekacie na nowy rozdział, co? Beta sprawdziła go błyskawicznie. Wink Sama chyba była ciekawa, co dalej. :) A ja jestem ciekawa waszych komentarzy. :) Miłego czytania.

Beta: Xehtia błyskawiczna. Wink

Piosenka od strony tajemniczego nieznajomego: Jesus Jackson "Running on sunshine" (http://www.youtube.com/watch?v=gwlYWrCSbUA).

II. 4. A po nocy przychodzi dzień

Obudziłam się. Nie miałam jednak siły, ani ochoty, żeby podnieść wciąż jeszcze zaspane powieki. Cała byłam obolała. Siedzieliśmy do późna i rozmawialiśmy. Potem… Zasnęłam, tam, na kanapie. O Boże! Otworzyłam oczy i nie zdziwiłam się specjalnie, widząc nad sobą twarz Edwarda. A więc został ze mną. Przyglądał mi się uważnie i uśmiechał się delikatnie. W sumie, jeśli chodzi o wrażenia estetyczne, to nie miałam w zasadzie powodów, żeby skarżyć się na widok, który ujrzałam tuż po przebudzeniu. Niemniej jednak ten piękny obraz wiązał się z tym, iż spędziliśmy ze sobą noc. Oczywiście do niczego nie doszło. Nie na tym jednak polegał mój problem. Miałam dość frasobliwą przypadłość do mówienia przez sen. A po cieniach i workach pod oczami Edwarda miałam pewność, że on tej nocy nie zaznał ani odrobiny snu. Podsumujmy zatem: A plus B równa się C z czego wynika, że on słyszał wszystko, co powiedziałam, gdy śniłam. Totalna porażka!

- Dzień dobry! – Postanowiłam się jednak odezwać.
- Dla mnie na pewno, Bello. – Jego odpowiedź była dziwna.
- Muszę zbierać się do pracy. Zresztą ty pewnie także. – Podniosłam się i ruszyłam do kuchni.

Włączyłam ekspres i rozejrzałam się za czymś odpowiednim na śniadanie. Edward podążył za mną i usiadł na jednym z kuchennym stołków barowych. Czyli nie było mu w głowie mnie opuszczać. W porządku. Gdzie moja gościnność? Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się tak promiennie, jak tylko byłam w stanie, o tej wczesnej porze.

- Słuchaj… Mam jeszcze chwilę. Może zjemy razem śniadanie? – Zaproponowałam.
- Jasne! Mogę jakoś pomóc? – spytał, odwzajemniając uśmiech.

Wspólne przygotowywanie posiłku sprawiło nam obojgu dużo frajdy. Żartowaliśmy sobie i wygłupialiśmy się. Naprawdę przez te osiem lat stęskniłam się za naszymi rozmowami. Edward był świetnym towarzyszem! Po takim poranku dzień zapowiadał się dobrze. Około w pół do ósmej wyszliśmy z mieszkania. Pożegnaliśmy się, ale nie na długo, gdyż Edward z Tanyą mieli później wpaść na komisariat po raport.

Zaraz po przybyciu do pracy zajęłam się papierkową robotą. O dziewiątej zwołałam zebranie załogi. Zrobiliśmy burzę mózgów, co do wczorajszego zabójstwa. W efekcie ustaliliśmy profil psychologiczny potencjalnego zabójcy i w końcu mogłam ułożyć plan działania oraz porozdzielać poszczególne zadania pomiędzy członków załogi. Wtedy to się stało…

- Uważam, że ten plan powinien wyglądać inaczej. – stwierdził stanowczo Preston.
- Jakieś konkrety, argumenty, sugestie? – spytałam, nie dając się zbić z tropu.
- W ten sposób nie uda nam się znaleźć tego zabójcy. – Bez ogródek wyraził swoją opinię.

Reszta załogi zamarła. Nikt nie zamierzał się odezwać. To była policja, a nie koncert życzeń. Preston też nie powinien się mi sprzeciwiać. W końcu to ja tutaj byłam szefową. Ostateczna decyzja zawsze należała do mnie. Nie powinien był ze mną dyskutować, zwłaszcza, iż póki co, nie przedstawił żadnego uzasadnienia wyrażonej przez siebie opinii. Szczerze powiedziawszy zirytował mnie, choć nie dałam tego po sobie poznać. Już po wczorajszym powitaniu mogłam spodziewać się, że z moim zastępcą będę miała problemy. To było więcej niż pewne, że prędzej czy później zaczniemy drzeć ze sobą koty. Policzyłam w myślach do dziesięciu i zabrałam głos dopiero wtedy, gdy wiedziałam, iż zabrzmi on obojętnie i pewnie.

- Nie wiem, czy zauważył pan, sierżancie Storr, ale to ja tutaj wydaję rozkazy. Daję, panu, ostatnią szansę, żeby sięgnąć po jakieś logiczne argumenty i uzasadnić swoją opinię. W przeciwnym razie takie wystąpienia mnie kompletnie nie interesują i życzyłabym sobie, żeby nigdy więcej się taka sytuacja nie powtórzyła. – Na wszystkich członkach załogi moje słowa zrobiły wrażenie. Na wszystkich poza jednym oczywiście.
- Myślałem, szanowna pani kapitan, że w naszej pracy wyrażanie opinii nie jest karalne. Najwyraźniej jednak się myliłem… - Nie wytrzymałam i przerwałam mu.
- Sierżancie Storr, przywołuję pana do porządku. To nie jest klub dyskusyjny, tylko wydział zabójstw. Jeśli dalej będzie się sierżant tak zachowywał, to szybko pożegna się pan z funkcją mojego zastępcy. Jeśli to nie pomoże, to sądzę, że lepiej odnajdzie się, pan, w innej załodze.

Tym razem jednak udało mi się osiągnąć odpowiedni efekt na moim nieposłusznym zastępcy. Muszę przyznać, że w środku aż się gotowałam, ale byłam profesjonalistką i potrafiłam i w cięższych sytuacjach zachować równowagę. Chłód na zewnątrz, mimo iż w żyłach płonie krew. Tak powinno się zachowywać w tej branży.

Jakby tej nieprzyjemnej sytuacji z Prestonem było mało, to na dodatek jak odwróciłam się, chcąc opuścić salę konferencyjną, stanęłam jak wryta. Edward i Tanya przyglądali mi się uważnie. Nie zwróciłam nawet uwagi, kiedy się pojawili, więc musiało to być w trakcie mojej scysji ze Storr’em. Świetnie! Jeszcze tego mi tylko brakowało…

- Witam, pani kapitan. Jakieś problemy? – zapytał Edward. Nie chciałam, by się do tego wtrącał.
- Nic, z czym bym sama sobie nie poradziła. – odpowiedziałam chłodno.
- Przyszliśmy po raport. – Stanowczo nie spodobała mi się jej wypowiedź w formie żądania.
- Czy mogłaby nam, pani kapitan, go udostępnić? – Edward za to jak zwykle był gentelmanem.
- Oczywiście. Proszę pójść za mną, do mojego biura.

Sama obecność Tanyi mnie irytowała. Jeszcze to udawanie, że nie znam mojego przyjaciela. Chyba jednak rano za wcześnie pochwaliłam dzień przed zachodem słońca. Otworzyłam drzwi do gabinetu i wykonałam gest zapraszający ich do środka. Tanya oczywiście weszła pierwsza, upierdliwie stukając, jak na moje oko, zbyt wysokimi szpilkami. Zastanowiłam się, jak ona ganiała przestępców w takim obuwiu. Edward z kolei poczekał, aż ja najpierw wejdę do środka. Włączyłam komputer i bez słowa zaczęłam drukować ich kopię raportu.

Ta bezczelna dziewczyna krążyła po całym pomieszczeniu jak jakiś tygrys w klatce. Oglądała sobie wszystko bardzo dokładnie. Ta nieplanowana inspekcja tylko dodatkowo mnie podjudzała. Już miałam jej zwrócić uwagę, gdy zadzwonił telefon komórkowy. Okazało się, że należał on do Tanyi. Odebrała i szybko wyszła na zewnątrz. Uff! Przynajmniej na chwilę miałam ją z głowy.

- Nie podoba mi się, jak traktuje cię twój zastępca. – Z zamyślenia wyrwał mnie Edward.
- Po pierwsze, to nie twój problem… - Nie zdążyłam dokończyć, bo mi przerwał:
- Mógłbym go… - Tym razem to ja nie pozwoliłam mu powiedzieć nic więcej:
- Edwardzie, czy nie dalej niż wczoraj nie usłyszałeś ode mnie, żebyś nie zgrywał przede mną bohatera. Czy to do ciebie nie dotarło? – Zdenerwował mnie znowu.
- Dotarło.
- Więc odpuść sobie! Tak będzie najlepiej.

Chwilę później wróciła Tanya. Ich wizyta nie trwała o wiele dłużej. W sumie nawet dobrze, bo nie wiem, ile jeszcze zdzierżyłabym jej wredną minę. Właśnie miałam pojechać rozejrzeć się za tropem, na który trafiłam w sprawie wczorajszego zabójstwa, gdy dostaliśmy kolejne wezwanie. Dzisiaj było zdecydowanie gorzej. Już na pierwszy rzut oka widać było, że to robota psychopaty. Ciało kobiety było strasznie zmasakrowane. Została zgwałcona tuż przed śmiercią. Obawiałam się najgorszego. Istniało duże prawdopodobieństwo, że to dzieło seryjnego mordercy. Miałam złe przeczucie. A intuicja w takich przypadkach rzadko kiedy mnie zawodziła.

Gdy późnym popołudniem wyszłam z pracy, nie byłam w najlepszym nastroju. Chcąc się zrelaksować, udałam się do pobliskiego placu handlowego, przy którym mieściło się kilka ekskluzywnych butików. Zakupy nie były takim złym pomysłem na chandrę, zwłaszcza, gdy moim celem była kolejna para butów. Nie miałam siły na dłuższe łażenie po sklepach, więc zdecydowałam się odwiedzić tylko jeden. Wyszłam z niego bogatsza o dwie pary pięknych pantofelków z czerwonymi spodami marki Christiana Louboutina.

Zahaczyłam jeszcze o pobliski Starbucks, by dodatkowo wesprzeć się pysznym Macchiato. Nie miałam ochoty siedzieć w zatłoczonej kafejce, więc wzięłam je i skierowałam się prosto do samochodu. Usłyszałam dzwonek informujący o nadejściu smsa. Odczytywałam go i kompletnie nie zwracałam uwagi na to, co znajduje się przede mną. Nic dziwnego, że wpadłam na pierwszego lepszego przechodnia, który to zaaferowany rozmową telefoniczną nie zdążył mnie wyminąć. Zderzyliśmy się ze sobą dość mocno. Oboje byliśmy takim obrotem sprawy zaskoczeni. Upuściłam swój telefon i torbę z butami, którą trzymałam w tej samej dłoni, a moja kawa wylała się wprost na śnieżnobiałą koszulę nieznajomego.

- O Boże! – Pisnęłam.
- Wystarczy, jak będziesz się do mnie zwracać per „Alex”. – Zaśmiał się.

Jego dość bezczelna uwaga zbiła mnie kompletnie z tropu. Przyjrzałam mu się uważnie i oniemiałam, gdy spostrzegłam, że oto właśnie wylałam moje Macchiato na samego Alexa O’Loughlin’a. Dobrze, że zdążyło już trochę wystygnąć. Nie wiedziałam, co powiedzieć, więc tylko wpatrywałam się w jego nieziemskie oczy. Przeklinałam los. Przecież, jeśli w ogóle, to mieliśmy się poznać na bankiecie u Alice, a nie w takich okolicznościach.

- Miło by było ponownie usłyszeć twój głos… - Przerwał, pozwalając mi się przedstawić.
- Bello. – Dodałam.
- Zatem, Bello, chyba właśnie straciłaś przeze mnie kawę.
- To moja wina. Przepraszam. Zagapiłam się w telefon i… - Nie pozwolił mi dłużej się tłumaczyć:
- Zupełnie nie to miałem na myśli. – Zaprzeczył. – Może dasz się zaprosić na kawę w ramach rekompensaty za tą, którą mam na sobie?
- Raczej nie, ale może pozwolisz mi zwrócić sobie za pralnię.
- Nie. Na pewno nie. Ale może chociaż mogę liczyć na twój numer telefonu? Chętnie usłyszałbym jeszcze kiedyś twój piękny głos… - Był taki czarujący.

O matko! Czy to wszystko znaczyło, że nie dość, że słynny Alex O’Loughlin się na mnie nie gniewa, to jeszcze mnie podrywa? Musiałam to komuś opowiedzieć. Zadzwonię do Alice, jak tylko dotrę do domu. Nie! Stanowczo nie mogłam jej o tym opowiedzieć. Jeszcze by sama wysłałby natychmiast kurierem mój numer na różowej, perfumowanej papeterii z wstążeczką.

- Dzisiaj nie. – odpowiedziałam krótko.
- Dzisiaj nie? – Zdziwił się. – Czy to znaczy, że jeszcze się zobaczymy?
- Owszem. Wkrótce. – powiedziałam, zbierając swoje rzeczy z chodnika. – Do zobaczenia!

Roześmiałam się i odeszłam. Gdyby tylko chciał, mógłby mnie przecież zawsze dogonić. Sądzę jednak, że cała ta irracjonalna sytuacja i jeszcze moje dziwne odpowiedzi troszeczkę go zatkały. Będąc już przy samochodzie, obróciłam się i zauważyłam, że dalej tam stał oniemiały. Do pokazu Alice zostały 3 dni. Ciekawe, czy mnie tam rozpozna? Czy w ogóle będzie pamiętał?

Siadając za kierownicą, roześmiałam się tym razem z własnej niedorzeczności i odjechałam.


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Czw 22:08, 05 Mar 2009, w całości zmieniany 2 razy
anja
Zły wampir



Dołączył: 18 Gru 2008
Posty: 316
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: ze skórzanej kanapy

PostWysłany: Czw 22:17, 05 Mar 2009 Powrót do góry

Am I first? Embarassed
:D


Cytat:
...na różowej, perfumowanej papeterii z wstążeczką.

Laughing no cóż Alice nie byłaby wtedy sobą...

świetnie... cieszę się, że dodałaś kolejny rozdział - jak zwykle pojawia się mnóstwo pytań i domysłów...
jak mącić, to mącić :D

pozdrawiam Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez anja dnia Czw 22:21, 05 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Silvia_sb
Wilkołak



Dołączył: 26 Sty 2009
Posty: 127
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Gliwice

PostWysłany: Czw 22:45, 05 Mar 2009 Powrót do góry

Ojej, ojej, przydałby się jakis wachlarz cy cóś :P Jak zawsze pieknie, genialnie, wpaniale, bezprzecznie idealnie. jej, jak się cieszę, że dziś to dodałaś. :) Dzięki, dzięki wielkie :)
Cały rozdział bardzo mi się podobał. I sam poranek, gdy Bells obudziała się na kolanach Edwarda (przy okazji, ciekawe czy mówiła coś prócz tego, by E z nią został?). I później na komendzie. Bells utrzymująca emocje w ryzach - niezła kotka, no i w gabinecie B - wredna Tanya. Szkoda że Bells w gabinecie nie ma fotek znajomych. To by była akcja :D Panna T miałaby chyba mokro w majteczkach :D Może wykorzystasz to w przyszłości??
No i końcówka. Wizyta w butiku (też dla poprawy humoru zawsze idę na zakupy - zresztą pewnie większość z nas tak robi) no i Alex. *robirozmarzonąminkę*.
Aczkolwie, mimo wielkiej sympatii dla tego aktora, wolę by nasza Bells była ze wspaniałem Agentem Edwardem Callenem :) Ale odrobina zazdrości jeszcze nikomu (no prawie nikomu) nie zaszkodziła :)
Cytat:
- Nie podoba mi się, jak traktuje cię twój zastępca. – Z zamyślenia wyrwał mnie Edward.
- Po pierwsze, to nie twój problem… - Nie zdążyłam dokończyć, bo mi przerwał:
- Mógłbym go… - Tym razem to ja nie pozwoliłam mu powiedzieć nic więcej:
- Edwardzie, czy nie dalej niż wczoraj nie usłyszałeś ode mnie, żebyś nie zgrywał przede mną bohatera. Czy to do ciebie nie dotarło? – Zdenerwował mnie znowu.
- Dotarło.
- Więc odpuść sobie!

To zdecydowanie mój faworyt w dzisiejszym rozdziale :D grrr :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Rudaa
Dobry wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 102 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: dzwonnica Notre Dame

PostWysłany: Czw 22:48, 05 Mar 2009 Powrót do góry

Nie no to pięknie. Meyer zaserwowała nam Jacoba, a Ty Alexa. No świetnie! Dlaczego nigdy nie można tak po prostej? xD
Oczywiście nie bierz sobie tego za bardzo do serca, to tylko taka chwilowa słabości pod wpływem przeczytanego tekstu. Można by rzec, że się naćpałam ;]
Właśnie... Intryguje mnie czy nieciekawa przeszłość B. jeszcze da o sobie znać.. Czy to już zamknięty temat dla mega bitch wydziału zabójstw? :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Anabells
Zły wampir



Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ni stąd ni zowąd

PostWysłany: Czw 23:10, 05 Mar 2009 Powrót do góry

Hej! Czyżby Belli miał się spodobać ten cały Alex? Hihihi, Ed będzie miał utrudnione zadanie.
Ciekawe, co Bella mówiła przez sen... Wspomniesz później coś o tym czy to nie było nic ważnego?
Mam jeszcze sporo pytań, ale nie będę bawić się w zgadywankę. Wydaje mi się, że to się samo wyjaśni...
Taa... Oczywiście nie napisałam, że rozdział świetny? Tak, jest świetny!
WENA!!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Czw 23:29, 05 Mar 2009 Powrót do góry

Anabells: Tyle tylko, ile było w 3 rozdziale. Tylko tyle, co powiedziała przez sen, było istotne. Jakie jeszcze te pytania? Choć pewnie na wiele nie odpowiem. Kwadratowy

Rudaa: U mnie z pewnością nie może być po prostej. U mnie tak nigdy nie jest. Przeszłość B.? Hm powiem tylko tyle: zawsze ma wpływ na teraźniejszość i przyszłość. Twisted Evil

Silvia_sb: Zdjęć nie było. Bella u mnie jest raczej w pracy taka chłodna, profesjonalna, zdystansowana. Twarda baba! Więc żadnych zdjęć w biurze. :)

Anja: oczywiście. Mącenie to moja specjalność! Twisted Evil :)
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin