FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Szukając i nie znajdując...- cz. I i II [Z] Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Nie 1:04, 15 Mar 2009 Powrót do góry

Kaffienka napisał:
Przepraszam gorąco. Nie miałam zbyt dużo czasu na pisanie, a nie mogłam odbębnić to byle jak. Rozdział poszedł przed chwilą do bety, więc chyba mogę obiecać, że wkrótce się pojawi. Będzie ciekawy... Twisted Evil Dobrej nocy Laughing

Dobrej nocy? Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, ale ja teraz nie mam najmniejszych szans na zaśnięcie!

Poprzednia, mega boska częśc + spojler + "Będzie ciekawy..." = BEZSENNA NOC! ;p

Umieram i czekam na cd. z NIEcierpiwością :) Twisted Evil

Weny! :*
Gość







PostWysłany: Nie 21:58, 15 Mar 2009 Powrót do góry

No wreszcie... Przepraszam za zwłokę. Należy mi się lanie. Ponoć moje FF pojawia się na Chomikach w postaci jednego pliku - dobra duszyczka mi doniosła (dzięki dla Ciebie :*). Dostałam też taki wniosek na PW, że łatwiej się czyta. Prosiłabym jednak o nie zamieszczanie go tak po prostu bez pytania, jest to przecież mój własny wytwór. Jak trzeba to będę go zamieszczać na chomiku. Dziś jeszcze to zrobię. A na razie cieszcie się nowym odcinkiem tutaj. :)

Beta: wspaniała (tak wiem Twisted Evil) Xehtia.

EDIT: dla fanów chomika i worda, link bezpośredni do pliku: [link widoczny dla zalogowanych].

Muzyka: Jamelia "Something about you" (http://www.youtube.com/watch?v=WKm4Lijoz7o).

II. 8. Pytania bez odpowiedzi

Dzień miałam naprawdę pracowity. Przesłuchiwaliśmy obu mężczyzn, złapanych dzięki Edwardowi, podczas naszej akcji. Niestety okazało się, że żaden z nich nie jest naszym tajemniczym zabójcą. Oboje byli jedynie nic nie znaczącymi pionkami, którymi ten szaleniec posługiwał się sprytnie z ukrycia, nie ujawniając przy tym swojej tożsamości. Z ich zeznań niewiele się dowiedzieliśmy. Czułam wewnętrzną presję. Musiałam rozwiązać tą zagadkę, zanim doczekamy się kolejnej ofiary. To, że jeszcze psychopata nie zabił kolejnej kobiety, świadczyło wyłącznie o tym, że był świadomy tego, że w tej chwili jest na celowniku i musi mieć wzmożoną uwagę. Jednakże my błądziliśmy, jak w ciemnym lesie, w poszukiwaniu właściwego rozwiązania.

Była pora lunchu, gdy dostaliśmy wezwanie. Kolejne morderstwo. Pojechałam na miejsce z Jaredem, moim zastępcą, oraz kilkoma innymi ludźmi. Ofiara – kobieta posiadała na ciele dokładnie takie same, koszmarne obrażenia jak poprzednia. To wszystko wyglądało o wiele gorzej niż krwawe sceny serwowane nam przez reżyserów dobrze sprzedających się horrorów. Nikt się nie uśmiechał, nikt nic nie mówił. Pracowaliśmy w napięciu i skupieniu. Jeszcze bardziej koncentrowaliśmy się na każdym szczególe, pozornie nieistotnym dla laików, by wpaść na jakiś trop. Musieliśmy znaleźć tego człowieka, a póki co, poza zmasakrowanymi ciałami ofiar, nie mieliśmy żadnych dowodów. Złapani wspólnicy podzielili się z nami tylko numerem telefonu mordercy i jego rysopisem, ale to nie było wystarczające do szybkiego ustalenia, gdzie przebywa. Komórka odpowiadająca temu numerowi została znaleziona w śmietniku w pobliżu dyskoteki. Oczywiście, jak można się zapewne domyślać, była dokładnie wyczyszczona, zarówno powierzchownie, tak by nie było żadnych odcisków palców, jak i ze względu na zawartość. Wobec tego wszystkiego nadal błądziliśmy jak dzieci we mgle.

Dawno nie przeżywałam takiej frustracji. Na miejscu zbrodni musiałam się zmierzyć z dziennikarzami, którzy szarpali się o jakikolwiek urywek informacji na ten temat. Wygłosiłam oświadczenie i próbowałam przedostać się do własnego samochodu. Funkcjonariusze musieli pomóc mi przedrzeć się przez otaczający mnie tłumek tych hien. Po chwili na miejscu pasażera usiadł Jared. Mogliśmy wrócić na komisariat.

- I co o tym sądzisz? – zapytał.
- Czarno to widzę. Nie mamy żadnych konkretnych śladów. Na dodatek wiszą nad nami dziennikarze żądni krwi niemalże tak samo, jak nasz tajemniczy morderca. – Westchnęłam. – Musimy pracować po godzinach i ustalić kto to… Inaczej posypią się głowy. Nasze.
- Z niechęcią muszę przyznać ci rację. Zatem co? Dzisiaj siedzimy do późna i główkujemy? – dopytywał się.
- Tak. Musimy coś znaleźć. – Byłam zawzięta.
- Zadzwonię do Melanie. Wścieknie się. Znowu ją wystawię. – Żalił się.
- Dziewczyna?
- Narzeczona. Sam się dziwię, że ma jeszcze do mnie cierpliwość. Nasza praca nie wpływa zbyt pozytywnie na życie osobiste. – Stwierdził.
- Taaa… Wiem coś o tym. Mój ojciec też jest policjantem. – Pokiwałam głową ze zrozumieniem.
- A ty, szefowo? Sama, czy już poza zasięgiem? – zapytał zaciekawiony.
- Jak na razie sama.
- A agent Cullen? Znacie się prywatnie, prawda? – Potaknęłam. – Czy jest coś między wami? Wtedy, gdy byłaś nieprzytomna, zachowywał się bardzo… Hm. Sam nie wiem, jak to ująć. W każdym bądź razie zauważyłem, że strasznie mu na tobie zależy. Takich emocji nie sposób nie dostrzec! – Zaskoczył mnie tym, co powiedział.
- Znamy się z Edwardem od około dziesięciu lat. Jego brat to chłopak mojej siostry, a my sami jesteśmy bliskimi przyjaciółmi. Tak bym to ujęła.
- Nic więcej? – Był strasznie ciekawski, ale lubiłam go i odpowiedź na jego pytanie nie kosztowała mnie wiele trudu.
- Nie wiem. Wróciłam do Nowego Jorku po latach. Może coś tam się właśnie klaruje… Ale już nic więcej nie powiem. Skupmy się lepiej na naszym śledztwie. – Nakazałam.

Niedługo później siedzieliśmy wszyscy w sali konferencyjnej. Trwała swoista burza mózgów. Przeglądaliśmy dokładnie materiały, które udało nam się zgromadzić. Zastanawialiśmy się długo nad każdą zdobytą informacją. Jared wszystkie ważniejsze wnioski zapisywał na tablicy. Szło nam jednak opornie i w zasadzie nie mieliśmy niczego nowego. Moja frustracja sięgała zenitu. Właśnie w tym momencie naszą dyskusję przerwało pukanie do drzwi. Za chwilę oczom wszystkich ukazała się sylwetka mojego przyrodniego brata.

- Emmett, co ty tu robisz? – Ucieszyłam się, jednocześnie dziwiąc się. Przez lata nawiązałam z nim, jego żoną i dziećmi naprawdę zażyłe stosunki.
- Czy mogę porozmawiać z tobą na osobności, siostrzyczko? – uśmiechał się do mnie.
- Pewnie. – odpowiedziałam i zwróciłam się tym razem do mojej załogi – Gdyby coś, to będę u siebie w gabinecie.

Wyszliśmy razem i skierowaliśmy się do mojego biura. Przysiadłam na biurku i słuchałam uważnie opowieści Emmetta. On był taki pocieszny. Z wyglądu ogromny i silny mężczyzna, a w środku chłopiec o szczerozłotym sercu. Cieszyłam się, że teraz będziemy się częściej widywać. Brakowało mi jego, Rosalie oraz ich córeczek, Juliette i Nicolette. Tak szybko rosły. Właśnie skończyły pięć lat.

- No dobra. Powiedz, co tak naprawdę cię do mnie sprowadza? – spytałam z zaciekawieniem.
- Och... Czy brat nie może już tak po prostu odwiedzić siostry w pracy? – Oburzył się.
- Może. Ale wiem, że to nie jest wyłączny powód twojej wizyty. – odparłam spokojnie.
- Jutro musimy wyjść wieczorem. Wiesz, taka firmowa impreza integracyjna. Renee i Phil też się tam wybierają. Zastanawialiśmy się zatem z Rosalie, czy nie mogłabyś zaopiekować się w tym czasie bliźniaczkami?
- Pewnie, że tak! Przyjemność po mojej stronie. Stęskniłam się strasznie za wami wszystkimi! – powiedziałam i uściskałam go.

Emmett odwzajemnił mój uścisk i podniósł mnie, przytulając mocno. Chichotałam i prosiłam pomiędzy kolejnymi wybuchami uśmiechu, by mnie postawił mnie z powrotem na ziemi. Nagle usłyszałam za sobą głośne chrząknięcie. Mój przyszywany brat uwolnił mnie w końcu z niedźwiedziego uścisku i mogłam wreszcie obrócić się, by zobaczyć osobę, która przerwała nasze wygłupy.

- Edward? Ty tutaj? – spytałam.
- Mnie również miło cię widzieć, Bello. – Zaśmiał się.
- Pamiętasz Emmetta? – Obydwaj wymienili grzecznościowy uścisk dłoni.

Emmett szybko pożegnał się i opuścił mój gabinet, zostawiając nas samych. Oniemiała, wpatrywałam się w Edwarda. Przygryzałam dolną wargę. Musiałam przyznać, że byłam lekko zdenerwowana z powodu jego obecności. Od wczoraj nie mieliśmy ze sobą żadnego kontaktu. Kompletnie nie wiedziałam, co miałam myśleć o tym jego pożegnalnym pocałunku. Pewna byłam tylko dwóch rzeczy… Gdy zostawił mnie wczoraj samą, wściekłam się, ale to uczucie szybko przegoniło inne. Tęsknota za miękkimi, ciepłymi wargami Edwarda i za jego bezpiecznymi ramionami. Co się ze mną działo? Czyżby znowu wracały uczucia sprzed lat? Przecież wtedy sama zdecydowałam o tym, że nic nie miało w ogóle szansy zaistnieć między nami. A teraz? Teraz miałam ogromne wątpliwości, czy drugi raz postąpiłabym tak samo.

- Bello… - Zaczął Edward, sprawiając, że wróciłam na ziemię.
- Tak? – O co też może mu chodzić?
- Widziałem cię w wiadomościach telewizyjnych i pomyślałem, że może będziesz potrzebować towarzystwa. – Wyjaśnił. – Poza tym chyba czas najwyższy na kolację i odpoczynek, co?

Automatycznie spojrzałam na zegarek. Było przed dziewiątą wieczorem. Nasze śledztwo mogło na dziś dobiec końca. Tkwiliśmy w ślepym zaułku. Pewnie jak odpoczniemy i wyśpimy się, to nasza praca będzie efektywniejsza. Dlaczego zatem nie miałabym spędzić wieczoru z Edwardem?

- Muszę odprawić załogę. – odparłam krótko.
- Mam poczekać tutaj? – zapytał.
- Uhm… Nie musisz. Może pojedziesz do mnie i zamówisz coś na wynos? Dojadę do ciebie, jak tylko tutaj skończę. – Zadecydowałam.
- Dobrze. Mi pasuje. - powiedział i uśmiechnął się do mnie, a ja wręczyłam mu klucze.

Godzinę później w końcu opuściłam posterunek. Dojazd do mojego apartamentu zajął mi ponad piętnaście minut. Było grubo po dziesiątej, gdy weszłam do mieszkania. W salonie panowała ciemność. Jedynie w kuchni paliło się światło. Skierowałam zatem tam swoje kroki. Doznałam szoku, gdy zastałam Edwarda swobodnie poruszającego się po jasnym wnętrzu, przygotowując jakąś potrawę.

- Miałeś coś zamówić, a nie sam przyrządzać. – Skomentowałam.
- Liczyłem na jakąś wdzięczniejszą reakcję. – Zaśmiał się i już nie mogłam się powstrzymać. Odpowiedziałam mu szerokim uśmiechem. – Głodna?
- Strasznie. – Odparłam krótko.
- To myj ręce i możemy zacząć jeść.

Kolacja była wyśmienita. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że Edward to wyśmienity kucharz. Jedzenie umilaliśmy sobie lekką konwersacją. Cały czas nie został poruszony temat wczorajszego wieczoru, wobec czego moja frustracja tylko się pogłębiała, choć oczywiście próbowałam nie dać tego po sobie poznać. Gdy skończyliśmy jeść, przenieśliśmy się z lampkami wina na miękki dywan leżący przed kominkiem. Edward rozpalił ogień. Siedziałam po turecku i wpatrywałam się w niego z zadowolonym uśmiechem. Nic nie mówiłam, tylko patrzyłam. Po chwili mój przyjaciel przysiadł się do mnie. Przed nami wesoło tańczyły złote płomienie.

- Pytaj. – powiedział.
- Ale o co? – Byłam skonsternowana.
- Widzę, że dręczy cię jakaś myśl. Nie udawaj dłużej, tylko wyrzuć to z siebie. – Zachęcił.
- Uhm… Ja… Ten... Pocałunek wczoraj. Edwardzie, o co chodzi tak naprawdę? – Udało mi się w końcu sformułować pytanie.
- Nie podobało ci się? – zapytał wprost.
- Podobało. Ale… - zaczęłam, ale nie pozwolił mi dokończyć:
- Skoro tak, to… - Uśmiechnął się szelmowsko, przybliżył się do mnie i pocałował.

Dzisiejszy pocałunek był zdecydowanie inny. Mocniejszy, dłuższy, silniejszy, intensywniejszy. Długo bym mogła go opisywać. Był po prostu zjawiskowy. Trwał chyba wieki, zanim zabrakło nam tlenu. Oderwaliśmy się od siebie, głośno sapiąc. Nie potrafiliśmy się nawet odezwać. Wpatrywaliśmy się tylko w siebie nawzajem, próbując unormować tętno. Gdy w końcu mój organizm się uspokoił, od razu zadałam mu kolejne pytanie, tym razem licząc na odpowiedź werbalną:

- Co to ma wszystko oznaczać?
- Tak długo na ciebie czekałem, Bello. Nie wytrzymam już dłużej. – powiedział tylko i znowu mnie pocałował.

Błyszczące iskierki zaczęły mi wirować przed oczami. Odpowiadałam żarliwie na każdy ruch warg Edwarda. Czułam, jak moje ciało obejmuje we władanie żar. Wplotłam palce w jego zmierzwione włosy, powodując tym samym jeszcze większy bałagan w nich. Pocałunki Edwarda były coraz bardziej łapczywe. Pragnęłam go, co do tego nie miałam żadnych wątpliwości. Wiedziałam, że on chciał dokładnie tego samego. Nerwowymi ruchami dłoni rozpięłam jego koszulę, którą on po chwili zrzucił z siebie. Miał dużo więcej pewności siebie, gdy pozbawiał mnie poszczególnych części mojej garderoby. Był tak męski i zdecydowany. Ja za to pod wpływem jego dotyku zmieniałam się w delikatną, drżącą na całym ciele, dziewczynę.

Nagle przerwał wszystkie swoje działania, a szmaragdowe oczy zdawały się zadawać mi niewypowiedziane pytanie. Drżałam pod wpływem samego jego spojrzenia. Uśmiechnęłam się delikatnie i pokiwałam głową. Mimo, że nic nie powiedział, wiedziałam, o co mu chodziło i zgodziłam się na to.

Po chwili jęknęłam, czując jak jego cudowne, silne ręce pozbawiają mnie ostatnich, tak skromnych, fragmentów mojej odzieży. Powoli odpływałam w nicość.

------

Spoiler 9:
- telefon od...
- wieczór z dziewczynkami
- coraz lepiej.

Wink


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Nie 22:35, 15 Mar 2009, w całości zmieniany 2 razy
niobe
Zły wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 96 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Nie 22:11, 15 Mar 2009 Powrót do góry

Ooo:D
Warto było poczekać dłużej na taki rozdział^^
Kurde Edward, który gotuje kolację to musi być cudne :D Styl świetny, łatwo się czyta, na końcu człowiek tylko przytomnieje i się zastanawie czemu już koniec:P
Z odcinka na odcinek jestem coraz bardziej przekonana, że ta część podoba mi się o wiele więcej niż pierwsza.
Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy i życzę weny;)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
simcha
Nowonarodzony



Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Żywiec

PostWysłany: Nie 22:20, 15 Mar 2009 Powrót do góry

Aaaa czy to znaczy, ze oni sa razem?! Oczywiscie jestem przeszczesliwa :D :D :D
Bardzo podobał mi sie rozdział, a Edward stworzony przez Ciebie jest swietny! :D Koniec byl cudny, oby takich bylo jak najwiecej :D :D heh
Juz czekam z niecierpliwoscia na kolejny rozdzial i prosze nie kaz nam dlugo czekac :D
Zycze duzo WENY :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
weam
Nowonarodzony



Dołączył: 16 Sty 2009
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 22:49, 15 Mar 2009 Powrót do góry

Nie wiem który raz to już piszę na tym forum, ale
DAJCIE MI TAKIEGO EDWARDA!!! <3
Rozdział niesamowity.
Nawet mam pewien pomysł co do tego mordercy,
ale pozostawię to dla siebie;)

Życzę weny/a !
Pozdrawiam, Weam. :mrgreen"


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Silvia_sb
Wilkołak



Dołączył: 26 Sty 2009
Posty: 127
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Gliwice

PostWysłany: Nie 23:27, 15 Mar 2009 Powrót do góry

23:20 a ja właśnie z gęsią skórką siedzę na kanapie i wlepiam ślepia w monitor... tak się zastanawiam czy to ff czy też na tym forym, w tym temacie, maczają palce nasi mężowie, narzeczeni i chłopacy... bo po takich "tekstach" to nic innego nie można zrobić, jak tylko naśladować, naśladować, naśladować....
ufff.
teraz KK
Super rozwinęłaś wątek kryminalny. Dobrze że okazało się, że jeszcze nie złapali tego mordercy... bo jakby już złapali to byłoby to dość szybko, no nie?
Edzio like always - sweet *robirozmarzoneoczka*
A spoiler... coś czuje że odezwie się Alex... i nasza Bells mimo nocnych uniesień jednak będzie zasanawiać się, z kim spędzić resztę życia... czy coś tam ...
Ale liczę że wsio będzie pięknie :)
niech wen cię nie opuszcza i popycha do expresowego dodawania kolejnych rozdziałów :P


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
darkeyeslady
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: BdG ;D

PostWysłany: Pon 0:10, 16 Mar 2009 Powrót do góry

Tak, ja również się cieszę, że jeszcze nie złapali tego psychola. Może porwie Belle czy coś w tym stylu.

Bardzo fajnie wyszła Ci ta ostatnia scena. Taka romantyczna. Kominek i te sprawy... ;D Dobrze, że są razem. Bella w końcu będzie szczęśliwa. A tak nawiasem mówiąc to fajny ten jej zastępca. Miły, sympatyczny itp. - świetny materiał na przyjaciela...

Już od jakiegoś czasu nurtuje mnie jedna rzecz, a mianowicie: Ten chłopak Belli sprzed 10 lat (James chyba mu było) to on do pierdla trafił na równiuśką dekadę, prawda? Sama nie wiem dlaczego, ale coś mi się wydaje, że on jeszcze się pojawi w tym (jakże wspaniałym) ff-ie... To takie moje przemyślenia xD

Veny!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Anabells
Zły wampir



Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ni stąd ni zowąd

PostWysłany: Pon 15:21, 16 Mar 2009 Powrót do góry

Nareszcie! Teraz to chyba można nazwać ich parą... Tak długo na to czekałam!
Zaastanawiam się, jaki wpływ na tę historię ma ten psychol, co go złapać nie mogą.
Zapoluje na Bellę?
No i mam nadzieję, że naprawdę będzie coraz lepiej między Edem a Bells.
Co oni właściwie do siebie czują?
WENA!!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
caroline200
Człowiek



Dołączył: 02 Sty 2009
Posty: 99
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Opole Lubelskie / Lublin / Razem z Cullenami.;p / "Tam, gdzie diabeł mówi dobranoc..."

PostWysłany: Pon 18:41, 16 Mar 2009 Powrót do góry

Po pierwsze i najważniejsze kochana: Dzięki za nową część!ahh... Czyli się ze sobą przespali...
Jak słodko...
A ta burza mózgów mi się kojarzy z serialem "Wzór"...
Też tak tam sobie myśleli... i myśleli.

Edward jest taki słodki jak gotuje... Mrau...
I jak leży na kanapie z lampką wina...
I jak całuje...
Dobra, koniec. Wracamy z krainy marzeń!

Ten Jadred jest spoko. Taki szczery i miły...
Fajny.
I jest takim "powierzycielem" Bells.

I Bella znów kocha Eda...
I znów jest słodko...:D

A ten telefon będzie od Alex'a, prawda?
No, ja mam nadzieję...hih

Pozdrawiam,
Caroline.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ewa=)
Wilkołak



Dołączył: 27 Lis 2008
Posty: 123
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Brańsk

PostWysłany: Pon 19:41, 16 Mar 2009 Powrót do góry

ach cudeńko ten rozdział...:*
na to właśnie czekałam ;p
Edward gotuje i całuje miodzio po prostu hihi...

Podobał mi się też Jared..jest taki naturalny, miły i ogólnie fajny z niego gość...:p

w spolierze mowa jest o telefonie od...pewnie Alexa ale mam nadzieję że za dużo on nie namiesza...:p

Pozdrawiam i weny dużo :*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
anja
Zły wampir



Dołączył: 18 Gru 2008
Posty: 316
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: ze skórzanej kanapy

PostWysłany: Pon 20:08, 16 Mar 2009 Powrót do góry

Edward wreszcie poczuł więcej pewności siebie i przejął stery...

wino, kominek, dwoje zakochanych ludzi (tak zakochanych, oni pewnie jeszcze o tym nie wiedzą :P ) czegóż chcieć więcej?

przytkało mnie trochę tą romantycznością i nie potrafię napisać nic konstruktywnego dzisiaj. pogratuluję więc niezłego jak zwykle rozdziału i wracam do tradycji życzeń: sobie cierpliwości, Tobie weny :) :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Annabell
Wilkołak



Dołączył: 25 Lut 2009
Posty: 107
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Daleko stąd. ..

PostWysłany: Pon 20:39, 16 Mar 2009 Powrót do góry

Łuuu....w końcu się doczekałamm.... :D :D
Kocham Cie po prostu Cię kocham !!
To było wspaniałe takie romantyczne i pełne emocji jednym słowem cool !!
Czekam na więcej, jak najszybciej !!
Życze dużo weny!!!!

Annabell love

PS: Mówiłam Ci już jak Cię kocham za to, co napisałaś ?? :D :D


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Annabell dnia Pon 20:41, 16 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
ajaczek
Zły wampir



Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 477
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Śro 11:16, 18 Mar 2009 Powrót do góry

Nio wkońcu do siebie dopadli się!!! Nie mogłam już się doczekać tego ich miziania:) Bardzo fajny rozdizalik, z jednej strony pogmatwana i trudna sprawa zabójstwa gdzie Bella jest pokazan jako twarda pani komisarz a potem bezbronna, rozpływająca się pod pocałunkami dziewczynka..... :) Ech ten Edward ten to potrafi całować ... Ech och Mhhh Wink
Czekam na więcej! Sądząc po spojlerkach to może szykuje się wieczór z dziećmi i Edwardem tak rodzinnie i sielsko :) Acha i co to za telefon, może ten psychopata chce się pobawić z Bellą w kotka i myszkę a może Alex sobie o niej przypomniał?!
Ach te domysły!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Śro 17:03, 18 Mar 2009 Powrót do góry

Powiem krótko: Enjoy! (Agnes_scorpio, chyba się nie obrazisz, że wykorzystam twoje hasełko Cool ).

Piosenka: "Nearness of you" Norah Jones (http://www.youtube.com/watch?v=2eIH-7qq-WA).

Chomik: [link widoczny dla zalogowanych].

Beta: Xehtia.

II. 9. Być tak blisko

Obudziłam się. Promienie słońca wpadające przez okno czułam nawet przez przymknięte powieki. Szybko zorientowałam się, że nie ma przy mnie Edwarda. Natychmiast wstałam i udałam się na obchód mieszkania w poszukiwaniu mojego kochanka. Noc była niesamowita. Co on ze mną robił… Miałam wrażenie, jakbym fruwała w obłokach. Rumieniłam się samoistnie na każde wspomnienie naszych szaleństw. Mój nastrój szybko musiał się jednak popsuć. Nigdzie nie było Edwarda.

Czy on..? Czyżby żałował tego, że się kochaliśmy? Czyżby mnie nie chciał? Czemu tak po prostu uciekł? – gdy te myśli zaczęły mnie obezwładniać, zauważyłam karteczkę leżącą na mojej toaletce.

Pierwszy raz miałam okazję zobaczyć pismo Edwarda. Cała wiadomość była bardzo dokładnie wykaligrafowana. Byłam pod wrażeniem, gdyż zazwyczaj mężczyźni bazgrzą okrutnie. W tym wypadku nie miałam jednak żadnych kłopotów z rozszyfrowaniem treści, która sama w sobie jednak zupełnie mnie nie zachwyciła.

„Bello,
Zostałem nagle wezwany do pracy. Cieszę się, że dzwonek mojego telefonu cię nie obudził. Mam nadzieję, że się wyspałaś.
Odezwę się.
Edward.”


Co się działo? Dlaczego jego słowa były takie puste, chłodne? Sama nie wiedziałam, jak to ująć. Miałam mętlik w głowie. Nie spodziewałam się takiej reakcji z jego strony. Wydawało mi się wczoraj, że mu zależy, że czuje to samo, co ja. To, czego dowiedziałam się od Jareda, także utwierdziło mnie w tym przekonaniu. Czyżbyśmy się oboje mylili? Muszę się w tym wszystkim odnaleźć.

Jak robot, bezmyślnie zjadłam śniadanie i wyszykowałam się do pracy. Na komisariacie wypełniałam po kolei swoje zadania. Starałam się skupić wyłącznie na nich, jednak co rusz moje myśli kierowały się ku Edwardowi. To także musiałam koniecznie zmienić. Nie mogłam pozwolić sobie po raz trzeci na takie rozczarowanie jak z James’em czy Anthony’m.

- Praca! Praca! Praca! – to jedyne, co powinno zajmować teraz moją głowę. – Pomyślałam.

Przeglądałam papiery zalegające na biurku. Coś zaczęło mi się klarować, jeśli chodzi o naszego tajemniczego mordercę. Zauważyłam parę, pozornie nieistotnych faktów, które będę musiała sprawdzić. Poza tym czytając relację z sekcji zwłok miałam wrażenie, że czegoś tu brakuje. Musiałam koniecznie porozmawiać z tą nową panią patolog, jak ona się nazywała… Odszukałam w dokumentach jej podpis. Victoria Ravenloom.

Jechałam samochodem do Centrum Medycyny Sądowej, by przesłuchać panią patolog odnośnie przeprowadzonych sekcji dwóch ofiar, gdy zadzwoniła moja komórka.

- Kapitan Swan, słucham? – odebrałam.
- Alex O’Loughlin, aktor. Czy nie przeszkadzam? – przywitał się i roześmiałam się na dźwięk jego słów.
- Teoretycznie mam chwilkę. – Odpowiedziałam.
- Będzie mi musiało tyle wystarczyć… Jak zapatruje się, szanowna pani kapitan, na spotkanie ze mną? – zapytał.
- Uhm. Wiesz... – zaczęłam, ale przerwał mi:
- Chodzi o twojego przyjaciela, Edwarda, tak? Coś jest między wami? – Był spostrzegawczy.
- Nie wiem. Być może, że tak. – moja odpowiedź była wymijająca. Sama nie byłam pewna.
- Ale chyba wypicie kawy z kolegą nie będzie rozpatrywane w kategorii przestępstwa? – Próbował żartować.
- Myślę, że nie. – stwierdziłam.
- W takim razie spotkamy się jutro?
- Jutro jest sobota, więc mam wolne. Dobrze, pasuje mi.
- W takim wypadku: dziesiąta rano, wejście do Central Parku od strony The Pond. Dobrze? – Zaproponował.
- W porządku. - Zgodziłam się.
- W takim razie do zobaczenia, pani kapitan. Miłego dnia! – powiedział i rozłączył się.

Uśmiechnęłam się na myśl o jutrzejszym spotkaniu. Alex wydał mi się być całkiem miłym facetem. Poza tym uczciwie zaznaczyłam, że interesował mnie Edward. To powinno wystarczyć. Tak na marginesie będę miała szansę porozmawiać z kimś obiektywnym o tej całej sytuacji „emocjonalno-łóżkowej”, w której się znalazłam. Alice powiedzieć nie mogłam, bo zapewne nie umiałaby zachować to w tajemnicy przed Jazzem, a ten czułby się w obowiązku pogadać ze swoim bratem. Nie wyszłoby to raczej za ciekawie.

Otwierałam już drzwi centrum, gdy znowu zadzwoniła moja komórka. Wyciągnęłam ją niezwłocznie z kieszeni i odebrałam nie patrząc na wyświetlacz, będąc przekonana, iż wiem kto dzwoni.

- Alex, mówiłam, że mam tylko chwilkę. Co znowu? – spytałam wprost.
- Bella? Cześć, tu Rosalie.
- Hej! Jak miło cię słyszeć. – przywitałam się, przewracając oczyma na znak własnej głupoty.
- Kto to Alex? Zresztą nieważne. Musimy się umówić na jakieś babskie ploteczki w wolnej chwili. – Stwierdziła.
- Koniecznie. – odparłam.
- Dzwonię w sprawie dzisiejszego wieczora. Czy zatem Emmett może przywieźć do ciebie dziewczynki o osiemnastej? – spytała.
- Pewnie. Będę na nie czekać z niecierpliwością.
- Dziękuję ci, kochana, że zgodziłaś się nimi zająć.
- Rose, nie ma sprawy. Stęskniłam się za nimi strasznie! – Przyznałam się.
- Przejdzie ci szybko po dzisiejszej nocy. – Zaśmiała się. – One są takie… Uhm… Żywotne.
- Poradzę sobie.
- Nie mam, co do tego żadnej wątpliwości. – Podsumowała.
- Dobrze. Rosalie, jestem w pracy. Muszę kończyć.
- A tak, faktycznie. Przepraszam. To co? Do zobaczenia. – Pożegnała się.

Udałam się od razu do gabinetu szefa centrum. Znałam go dobrze, był przyjacielem mojego ojca jeszcze z czasów liceum. Normalnie nie skorzystałabym z takiej koneksji, bo nie lubiłam takiego załatwiania spraw. Jednakże miałam pewne podejrzenia i wiedziałam, że muszę to wszystko rozegrać po cichu, by właściwe osoby się o tym nie dowiedziały.

John Jammison bardzo ciepło mnie przyjął. Byłam z nim szczera. Od razu wyjawiłam swoje obawy, pokazałam fragmenty raportu, które skłoniły mnie do takich podejrzeń i uzasadniłam moją prośbę. Chciałam, żeby swym najbardziej zaufanym pracownikom polecił wykonanie jeszcze raz kompleksowej sekcji dwóch kobiet, które zostały zamordowane przez naszego poszukiwanego, a także by sprawdzili dotychczasowe wyniki i raporty. Zgodził się. Pobieżnie przejrzał przyniesione przeze mnie dokumenty i sam przyznał mi rację. Coś tu się z pewnością nie zgadzało. Miałam tylko nadzieję, że nikt niepowołany nie dowie się o moich potajemnych poczynaniach i szybko będę w stanie dowiedzieć się, czego brakuje w tej trudnej układance.

Wróciłam na komisariat. Udałam się bezpośrednio do mojego gabinetu, po drodze wymieniając tylko uśmiechy z mijanymi przeze mnie członkami załogi. Otworzyłam drzwi do biura i zamarłam. Na moim biurku stał ogromny, zapierający dech w piersiach bukiet czerwonych róż. Przetarłam nerwowo oczy, ale widok ani trochę się nie zmienił. Weszłam do środka, podeszłam bliżej i wtuliłam nos pomiędzy aksamitne płatki. Pachniały nieziemsko! Moje oczy szybko zlokalizowały przypięty do kompozycji bilecik. Pismo Edwarda rozpoznałam od razu.

„It's not the pale moon that excites me
That thrills and delights me
Oh no
It's just the nearness of you
It isn't your sweet conversation
That brings this sensation
Oh no
It's just the nearness of you

When you're in my arms and I feel you so close to me
All my wildest dreams came true
I need no soft lights to enchant me
If you would only grant me the right
to hold you ever so tight
And to feel in the night
The nearness of you”***


Czy ja kiedykolwiek mogłabym przy nim myśleć jasno? Oczywiście to pytanie retoryczne. Znowu namieszał mi w głowie. Jak miałam rozumieć to, że skierował do mnie właśnie słowa tej romantycznej piosenki? Lubiłam ją strasznie, ale nie miałam zielonego pojęcia, jak to zinterpretować. Nie dano mi okazji, bym się dłużej zastanawiała, gdyż zadzwonił mój telefon. Byłam pewna, że dzwonił sam ofiarodawca wspaniałych kwiatów i motylków w brzuchu, zanim jeszcze spojrzałam na wyświetlacz. Nie pomyliłam się.

- Tak? – odebrałam.
- Czy dostałaś coś ode mnie, Bello? – spytał wprost.
- Mówiąc „coś”, masz na myśli połączenie wielkiego bukietu kwiatów z dołączoną zagadką w postaci liściku? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Dokładnie. – Potwierdził. – Chciałbym tylko wiedzieć, czy prezent ci się spodobał?
- Jest piękny. Jednakże nie rozumiem, jak mam interpretować te słowa? – próbowałam skierować jego myśli na właściwe tory.
- Wydaje mi się, że powinniśmy porozmawiać. – Stwierdził.
- A ta rozmowa będzie wyglądała tak, jak wczorajsza? – Dopytywałam się, lekko ironizując.
- Och, Bello. A nawet jeśli, czy to by było takie złe? – Zaśmiał się.
- Nie do końca. – Odpowiedziałam, próbując dalej trzymać przy swoim.
- Możemy zatem pogadać dzisiaj wieczorem?
- Pod warunkiem, że to będzie taka prawdziwa rozmowa tym razem. Opiekuję się dzisiaj córkami Rosalie i Emmett’a.
- Obiecuję, że dopóki dziewczynki nie położą się spać, będę zachowywał się odpowiednio! – przyrzekł, nadal się śmiejąc w ten typowy dla siebie, szelmowski sposób, który mnie rozczulał.
- Dobrze. Zajrzyj zatem do mnie wieczorem.
- Będę na pewno. – powiedział i skończyliśmy rozmowę.

Czułam jak moje policzki płoną. Spojrzałam w podręczne lusterko i poza malinowymi policzkami dostrzegłam też błyszczące oczy. Wyglądałam, jakbym była przeziębiona i miała podwyższona temperaturę. Jednak to nie gorączka mnie trawiła, a gorące uczucia. Chyba kompletnie zgłupiałam! Jak on to robił, że zamieniał mnie bez większego trudu w podekscytowaną nastolatkę? Czy w ogóle zdawał sobie sprawę z tego, jaki miał na mnie wpływ? To kolejne rzeczy, które będę musiała poruszyć podczas naszej planowanej pogawędki. Oby tylko dziewczynki zachowywały się dzisiaj jak małe aniołki!

***

Punktualnie o osiemnastej usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam pośpiesznie i sekundę potem obie bliźniaczki, jedna przed drugą, próbowały uściskać mnie najmocniej, jak tylko potrafiły. Emmett śmiał się głośno z zachowania swoich księżniczek i żartował, jak to on, by nie udusiły mnie już na wstępie, bo nie będzie miał kto z nimi zostać na noc. Pewnie nasze wspólne wygłupy trwałyby do jutra, gdyby mojego przyrodniego brata nie poganiał uciekający za szybko czas.

- Królewny, zanieście wasze torby do salonu, muszę chwilkę porozmawiać z ciocią sam na sam. – Polecił córkom.
- Dobrze! – Pisnęły jednocześnie.
- O co chodzi? – zapytałam, marszcząc brwi.
- Bello, chciałbym ci coś powiedzieć… - zaczął, ale nie udało mu się dokończyć.

Usłyszeliśmy chrząknięcie na korytarzu i jednocześnie obróciliśmy się w tamtym kierunku. Nieopodal nas stał Edward i przyglądał się nam z uśmiechem na swoich ponętnych ustach. Musiałam się natychmiast opanować. Czułam, jak zaczynam się rumienić. Świetnie! Tylko tego mi brakowało. Emmett nie mógł się w tym wszystkim zorientować. Inaczej nie dałby mi żyć!

- Dobry wieczór! – Przywitał się w końcu Edward. Wymienili uścisk dłoni z Emmett’em.
- Cóż, to ja chyba będę leciał. Pa, dziewczynki! Bądźcie grzeczne! – powiedział i szybko odszedł, zanim jeszcze jego córki zdążyły wydać z siebie chórem głośne:
- Do jutra, tatusiu!

Staliśmy tam jeszcze chwilę z Edwardem i patrzyliśmy sobie w oczy. Wyglądał niesamowicie, mimo iż miał na sobie zwyczajny, czarny sweter i proste jeansy. Zresztą bez względu jakie ubranie nosił, a zwłaszcza, gdy go aktualnie nie posiadał, jego widok przyprawiał mnie o przyspieszone bicie serca i nerwowy oddech. Patrzyłam podniecona, jak jego twarz gwałtownie przybliża się do mojej i sekundę później czułam już jego miękkie wargi na moich własnych, spragnionych tego dotyku. Parę minut później oderwaliśmy się od siebie, łapczywie łapiąc powietrze.

- To może jednak wejdziesz? – Uśmiechnęłam się w końcu.


*** Norah Jones „Nearness of you” – moje tłumaczenie:

„To nie jasny księżyc mnie ekscytuje,
podnieca i zachwyca
och, nie...
To po prostu twoja bliskość.
To nie twoja słodka rozmowa
przynosi to uczucie.
och, nie...
To po prostu twoja bliskość.

Kiedy jesteś w moich ramionach i czuję cię tak blisko siebie,
wszystkie moje najśmielsze marzenia spełniają się.
Niepotrzebne są łagodne światła, by mnie oczarować,
jeśli tylko ty przyznasz mi prawo
do trzymania cię wciąż tak blisko
i odczuwania w nocy
twojej bliskości”.


-----------

Spoiler 10:
- wieczór z nocą i śniadaniem
- spacer po parku
- złudzenie

Like it? Wink


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Śro 17:11, 18 Mar 2009, w całości zmieniany 2 razy
Rumbarbari
Człowiek



Dołączył: 06 Mar 2009
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Śro 17:23, 18 Mar 2009 Powrót do góry

Cudnie!
Czekałam, czekałam i się wreszcie doczekałam.
Jak zawsze świtenie. Ja też chcę taki bukiet...
A co do tajeniczego mordercy to stawiam na... Alexa :D Było by ciekawie :P
Pisze, niech się szybko coś wyjaśni w tej sprawie.
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
aparecjum
Nowonarodzony



Dołączył: 08 Mar 2009
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Milicz ;)

PostWysłany: Śro 17:23, 18 Mar 2009 Powrót do góry

ej no! zawsze musicie zostawiać nas w takich momentach?
Twoj FF jest po prostu świetny...
mogłabym czytać godzinami! no i oczywiście styl pisania Wink

pozdrawiam i weny życze ;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
wireless
Wilkołak



Dołączył: 08 Lut 2009
Posty: 119
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z objęć Roberta :D

PostWysłany: Śro 17:24, 18 Mar 2009 Powrót do góry

wchodzę na forum, żeby zobaczyć czy pojawił się nowy rozdział jednego z mojch ulubionych FF - a tu co?! - w samą porę!
och, przerywasz w takim momencie. ciekawe co będzie poteeem. czekam, na następną część. ubóstwiam Cię <3


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Never_Think
Nowonarodzony



Dołączył: 09 Mar 2009
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 17:28, 18 Mar 2009 Powrót do góry

Ja też stawiam na Alexa tzn. że to on jest tym mordercą.

Pewnie będzie chciał zabić Belle, a wtedy uratuje ją Edward. Haha! Teraz to wymyśliłam i musiałam napisać...

Kaffienka naprawdę masz niesamowity styl, jeden z lepszych na tym forum.

Pozdrawiam,
Never Think.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wilga
Nowonarodzony



Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Wielkopolska

PostWysłany: Śro 17:29, 18 Mar 2009 Powrót do góry

Oh yes... :D
Świetnie napisany tekst. Jak zawsze. Czyta się lekko i przyjemnie. Dialogi bardzo realistyczne i naturalne (a nic mnie bardziej nie odrzuca niż drewniane dialogi).
Sytuacja, w której Bella jest rozdarta między dwoma "wampirami" również mnie zachwyca :) Bardzo lubię Twój ff :D
Czekam na dalsze rozdziały.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ann!
Wilkołak



Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Śro 17:29, 18 Mar 2009 Powrót do góry

Of course :D Ach, Edward jest taki słodki :D
Co to tego spaceru, to mam wrażenie, że Alex z Bellą wpadną na Edka :D
Ale to tylko moje złudzenie.
Świetne, pisz dalej i szybko!
WENY życzę :*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin