FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 W labiryncie uczuć [NZ] [+18] Rozdział 29 ostatni / 27.06 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Czw 22:08, 28 Sty 2010 Powrót do góry

hm, normalnie jak dowiedziałam się o nowym rozdziale to nie mogłam o nim przestać myśleć - no i w końcu udało mi się dotrzeć...
właściwie to przeciągasz strunę - ile mam jeszcze czekać na happy - end :p
nie no, żartuję :P mogę ten ff czytać :P w nieskończoność :P no może nie do końca, bo naprawdę ciekawi mnie co wykombinujesz :)

wiedziałam, że Jake jeszcze gdzieś wypłynie - tym bardziej, że mieli odwiedzić na swej drodzę Francję - Edward jest prawdziwym dżentelmenem Wink normalnie się rozkleiłam przy tym wątku :)
nie bardzo potrafię skupić się w pełni... na konstruktywnym komentarzu... mam nadzieje, że mi to wybaczysz tym razem Wink
tylko tak dalej Wink

pozdrawia
kirke


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Viv
Dobry wampir



Dołączył: 27 Sie 2009
Posty: 1120
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 103 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z 44 wysp

PostWysłany: Pią 11:20, 29 Sty 2010 Powrót do góry

Jeśli to jest naprawdę twoje pierwsze opowiadanie to chylę czoła . Dziewczyno jesteś niesamowita , naprawdę .
Ten rozdział to mój ulubiony jak do tej pory . Ale sie wzruszyłam , tak pięknie piszesz o uczuciach .
Z jednej strony nie mogę się doczekać kiedy Edward sie dowie prawdy , ale z drugiej tak bardzo lubię twoją historię , że możesz to przeciągać w nieskończoność . Możesz pisać i pisać .....
Jake zapewne trochę namiesza jeszcze w życiu Belli , ale ona ma przy sobie wspaniałego mężczyznę , więc napewno wszystko będzie dobrze .
Życzę czasu i chęci do pisania i pozdrawiam Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
BajaBella
Moderator



Dołączył: 11 Gru 2009
Posty: 1556
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 219 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z lasu

PostWysłany: Pią 16:14, 29 Sty 2010 Powrót do góry

Kolejny świetny rozdział, a w dodatku tyle się dzieje...
Bella pokazała pazur w dyskusji z Tanya, co mi się bardzo spodobało. Dobrze, że nie jest żadną gapą mimozą, tylko silną, potrafiącą postawić na swoim kobietką. Bardzo ciepło i romantycznie opisałaś scenę pocałunku. Subtelnie a jednocześnie tak, że aż ciarki mi przeszły po plecach. Edward coraz bardziej zyskuje moją sympatię, tylko podejrzewam, że się chłopak niestety nieźle wkurzy i będzie miał do Beli żal, iż nie wiedział tyle lat o Renesmee. Zresztą uzasadniony. No i pojawił się ponownie Jake - chyba taki trochę czarny bohater, co nieźle zacznie mieszać.
Czyta mi się to Twoje opowiadanie jak naprawdę bardzo fajną powieść w odcinkach.
Zatem życząc dalszej weny, pozostaję Twoją wierną czytelniczką.
Pozdrawiam, BB


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Nina=)
Wilkołak



Dołączył: 25 Wrz 2009
Posty: 204
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 10:53, 30 Sty 2010 Powrót do góry

Kolejny genialny rozdział.
Nie mam absolutnie żadnych zastrzeżeń.
Dzięwczyno! Ty to potrafisz trzymać w napięciu!
Ja już się doczekać nie moge kiedy Bella powie Edwardowi o dziecku! No i oczywiście ciekawi mnie jego reakcja.
Ale mam takie dziwne przeczucie, że będzie wniebowzięty, przywiązał się do małej. Widać, że będzie dobrym ojcem.
Moja kobieca intuicja podpowiada mi, że Jacob tu jeszcze namiesza...
Bardzo podoba mi się postać Jacoba. Zawsze był tym miłym, kochanym przyjacielem Belli, a tutaj...? Jakiś damski bokser! Fajnie przeczytać coś innego Wink
Czekam na kolejny rozdział!

Pozdrawiam
Nina=)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Rainwoman
Człowiek



Dołączył: 29 Lis 2009
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: południe Polski

PostWysłany: Nie 13:07, 31 Sty 2010 Powrót do góry

Witam ponownie i zapraszam do czytania. Co prawda Tooffi twierdzi, że za koniec tego rozdziału zostanę zlinczowana, ale... :) Zapewniam, że w przyszłym tygodniu będzie się wiele działo ... Pozdrawiam i czekam jak zawsze na Wasze opinie i komentarze.

ROZDZIAŁ DZIESIĄTY


Rano obudził ją dźwięk telefonu. Po omacku usiłowała odszukać aparat
w swoim pobliżu, ale bez powodzenia. Zerwała się z łóżka na równe nogi i dopadła telefon wciśnięty pod ubranie. Jak przez mgłę dostrzegła na wyświetlaczu imię „Rose”.
- Słucham – zachrypiała do telefonu, zasuwając za sobą drzwi sypialni.
- O kurcze, Bella, która u ciebie godzina? – Rosalie zaczęła rozumieć swój błąd. Zaspana przyjaciółka zerknęła jednym okiem na zegarek telefonu.
- Siódma rano – wychrypiała znowu i przecierając oczy wtuliła się w oparciu miękkiego fotela. - Co się stało kochana? – Jej głos nadal brzmiał fatalnie. Odchrząknęła i głośno przełknęła ślinę.
- Rany, przepraszam. Zapomniałam, że u was jest tak wcześnie. Od wczoraj próbuję się do ciebie dodzwonić – skruszona przyjaciółka jęczała do słuchawki.
- Daj spokój i tak powinnam być już na nogach - westchnęła tylko. – A co się stało?
- Co byś powiedziała, gdybym zamieszkała w Londynie? – Rose nie owijała
w bawełnę. Dziewczyna ziewnęła szeroko i znowu zaczęła przecierać oczy, próbując oprzytomnieć.
- Jak to zamieszkała? Czy ja dobrze rozumiem? Chcesz wrócić? – Kiedy dotarł do niej sens słów przyjaciółki, nie kryła zaskoczenia.
- Dean zaproponował mi kierownictwo filii w Londynie i… mam dylemat.
- Jaki dylemat? Dla mnie sprawa jest prosta. Wracaj choćby zaraz - z entuzjazmem odparła szatynka.
- Naprawdę tak myślisz?
- A ty się jeszcze wahasz? Rose, to byłoby idealne wyjście. Wreszcie widywałybyśmy się jak normalni ludzie.
- Masz rację. Pora na jakieś zmiany w moim życiu - dodała ze śmiechem.
- No kurcze, ale mi dałaś newsa na dzień dobry. Warto było się obudzić. – Dziewczyna sama się roześmiała.
- Cieszę się. Wobec tego masz bojowe zadanie. Poszukaj mi jakiegoś lokum. Jak przylecę za trzy tygodnie to będziemy miały, co robić. Co ty na to?
- Nie ma sprawy. Za kilka dni wrócę do Londynu, to roześlę wici – zaśmiała się szatynka.
- To gdzie ty się włóczysz? – Rosalie była zaskoczona.
- Jestem z The Breakwater w trasie promocyjnej po Francji. – Panna Swan znowu przeciągle ziewnęła.
- No, no. Miło mi to słyszeć… A rozmawiałaś już…
- Nie – Bella weszła przyjaciółce w słowo. – Wczoraj byłam naprawdę blisko, ale… on mnie źle zrozumiał i powiedział, że poczeka, aż będę gotowa… A ja już bardziej gotowa nie będę Rose… - jęknęła cicho.
- Kochana nie panikuj. Dasz radę. Będzie dobrze - przyjaciółka zapewniła ciepło.
- Musi być, po prostu musi – westchnęła dziewczyna.
- Będzie. Trzymaj się kochana i ucałuj tą swoją ślicznotkę – blondynka zaskrzeczała zabawnie do słuchawki.
- Jasne, ty też się trzymaj – odparła i już chciała się rozłączyć, kiedy usłyszała jeszcze w słuchawce rozanielony głos przyjaciółki.
-Aha, pozdrów ode mnie Emmetta… i podziękuj mu w moim imieniu za kwiaty – dodała miękko. Bella szerzej otworzyła oczy.
- Dlaczego mam okropne wrażenie bycia pominiętą? – parsknęła. – Czyżby ktoś miał przede mną tajemnice?
- Zaczyna przerywać… – Rose roześmiała się i zaczęła wydawać dźwięki imitujące szumy w słuchawce. – Tracę zasięg… Papa – dodała tylko ze śmiechem i rozłączyła się. Zaspana dziewczyna uśmiechała się pod nosem, zmierzając do łazienki…

***

Kolejne trzy dni trasy zespołu zdawały się być podobne jeden do drugiego. Podróże busami, niekończące się wywiady, spotkania z fanami, podpisywanie promocyjnego singla. Bella dokumentowała wszystko na kliszach a wieczorami w hotelu przeglądała nakręcony materiał i dopracowywała zdjęcia. Muzycy przyjeżdżali do hotelu prawie nieprzytomni ze zmęczenia. Choć zbierała siły, żeby spróbować porozmawiać z Edwardem, nie miała sumienia dobijać go jeszcze bardziej, kiedy widziała jak zupełnie pozbawiony energii wlókł się do swojego pokoju. I choć wydawało się to niemal niemożliwe, to dopiero przyjazd do Paryża podkręcił tempo. Zespół był rozchwytywany przez dziennikarzy i media. Wywiad w stacji NRJ był bardzo udany i Owen nie krył podziwu, że stanęła na wysokości zadania i doprowadziła sprawę do finału. Ona sama też się trochę wyciszyła, bo wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały na to, że Jacob dał jednak za wygraną i nie szukał sposobu, żeby się z nią skontaktować. Straciła trochę czujności i to wystarczyło. W drodze ze studia stacji M6, gdzie zespół dawał kolejny wywiad i pokazywał materiał nakręcony przez nią z poprzednich koncertów, postanowiła zajrzeć do kilku sklepów i kupić coś dla Renesmee. Owen niechętnie wyraził na to zgodę, ale uprosiła go. Nessie jak zawsze była pod czujną opieką Louise w hotelu, więc Bella miała dla siebie wolną chwilę. W trakcie zakupów zupełnie straciła poczucie czasu. Nawet nie zauważyła, kiedy z godziny przeznaczonej na rekonesans zrobiły się trzy. Wychodząc z centrum handlowego złapała taksówkę i podjechała nią pod hotel. Już prawie wchodziła do środka, kiedy nagle wyrósł przed nią wysoki brunet o śniadej cerze.
- Jacob – wymówiła jego imię z przerażeniem. Mężczyzna nie zważając na jej przestraszoną minę, po prostu uśmiechnął się i lekko zmrużył swoje prawie czarne oczy. Zamarła w bezruchu niezdolna wykonać najmniejszy gest. Serce zabiło jak oszalałe. Brunet widząc swoją przewagę, podszedł do niej i jakby nigdy nic po prostu zagarnął ją ramionami i mocno przycisnął do siebie. Ze strachu i zaskoczenia poczuła się bezradna jak dziecko.
- Isabell… moja Isabell – szeptał w kółko, tuż nad jej uchem. W końcu drgnęła, próbując wyswobodzić się z jego uścisku, ale była za słaba. Jake, wyższy od niej
o głowę, był także silniejszy i bardziej stanowczy. Nie pozwalał jej uwolnić się z objęcia.
- Zabierzemy Nessie i wszyscy wrócimy do domu… Jak rodzina… - snuł jakby był
w jakimś amoku.
- Puść mnie, słyszysz? Puść mnie – prawie krzyknęła, czując, że inaczej sobie z nim nie poradzi. Ochrona hotelu obserwowała ich kątem oka. Jacob oprzytomniał na chwilę i zwolnił uścisk. Wykorzystała to i prawie odskoczyła od niego. Trzęsła się cała i oddychała szybko. Mężczyzna stał na wprost niej i nie odrywał swojego przenikliwego spojrzenia.
- Wróć do mnie Isabell. - Jego głos zabrzmiał tak żałośnie. – Zacznijmy wszystko od początku. Teraz się uda, na pewno - prawie skamlał jak pies.
Kiwała tylko przecząco głową.
- Jake, to koniec… – starała się nie podnosić głosu. – Nigdzie z tobą nie wracam. Rozumiesz? Zostaw mnie. Przerażasz mnie.
- To wszystko można naprawić. Daj mi szansę. Nigdy więcej cię nie skrzywdzę. Tak bardzo za tobą tęskniłem – prosił, wyciągając do niej rękę.- Tęsknię za moją Nessie – znowu postąpił krok w jej stronę, a ona instynktownie cofnęła się, byle tylko znaleźć się dalej od niego.
- Proszę cię, wróć – nie słuchał tego, co do niego mówiła. Nagle niespodziewanie przyspieszył, znowu próbując zagarnąć ją ramieniem, ale tym razem była szybsza. Wywinęła się z tego uścisku prawie w ostatniej chwili.
- Co, znowu mnie uderzysz? Daj mi spokój Jake. – Jej głos załamał się. To wystarczyło, by mężczyzna niebezpiecznie blisko do niej podszedł i wtedy… poczuła jak ktoś łapie ją za ramiona i odciąga do tyłu, a jednocześnie między nią a Jacobem jak z pod ziemi wyrasta nagle Edward. Przerażona obejrzała się do tyłu i zobaczyła, że to Emmett trzyma ją za ręce. Tuż obok Edwarda pojawił się Owen .
- Daj jej spokój człowieku. – Głos Edwarda zabrzmiał ostro i jednoznacznie. - Nie widzisz, że ona się ciebie boi – prawie wykrzyczał intruzowi w twarz.
Zupełnie zdezorientowany brunet, przyglądał się mężczyźnie, marszcząc czoło. Bella widziała jak narasta w nim wzburzenie. Bała się tego, co nastąpi za moment, ale nie musiała. Ochrona hotelu i ochroniarze zespołu wkroczyli do akcji. Złapali go za ramiona, wykręcając je do tyłu i przytrzymując go w takiej pozycji, odciągnęli od wejścia do hotelu. Emmett ujął ją pod ramię i chciał wprowadzić do środka.
- Poczekaj – rzuciła mu przez ramię i pod wpływem emocji, wyrwała się. Z bijącym sercem podbiegła do ochroniarzy i stanęła z Jake’em twarzą w twarz. Edward instynktownie stanął tuż za nią. Strach i złość mieszały się w jej sercu jak niebezpieczna mieszanka.
- Zostaw nas w spokoju. Rozumiesz? Już nigdy więcej mnie nie szukaj. – Głos jej drżał. – I zapomnij o Renesmee… ona jest tylko moja - dodała ciszej.
Postąpiła krok do tyłu i wtedy Edward objął ją ramieniem. Na ten widok Jacob znalazł w sobie siłę i zdołał wyrwać się dwóm mężczyznom z ochrony. Bez ostrzeżenia ruszył do niej, ale Edward był szybszy i to jego pięść zderzyła się z twarzą rozjuszonego mężczyzny. Zatrzymał go tym ciosem w miejscu, wywołując krwotok z nosa, ale to powstrzymało go tylko na moment. Po pierwszym zaskoczeniu znowu ruszył do przodu, ale tym razem nacierał na mężczyznę, który go uderzył. Muzyk w ostatniej chwili zdołał odwrócić twarz na bok i cios, który pierwotnie był wymierzony w jego nos, prześlizgnął się po jego policzku, ze świstem przecinając powietrze. To były ułamki sekund, ale wystarczyły, by ochroniarze znowu go pochwycili. Tym razem złapali go solidniej i mocno wykręcili ręce do tyłu, pochylając go jednocześnie do przodu. Był tak rozjuszony, że nie potrafił ustać w miejscu. Cullen potarł policzek dłonią. Skóra parzyła przy dotyku.
- Chodźcie, szybko do środka. - Owen był czujny i pociągnął Bellę do wejścia.
Edward pochylił się jeszcze do napastnika i tuż nad jego uchem wyszeptał:
– Zostaw je w spokoju człowieku. Obie. Dla własnego dobra – wysyczał prawie,
a potem ruszył za menadżerem i dziewczyną, rozcierając obolałą dłoń.
Teraz już zupełnie bezwolnie dała wprowadzić się do windy i przez cały ten czas zanim dotarli na piętro, miała wrażenie, że zawiesiła się w czasie. Zupełnie jakby była obok tego wszystkiego, co zdarzyło się na dole przed hotelem, a nie w samym tego centrum. Owen celowo nie zaprowadził ją do jej pokoju. Chciał, żeby ochłonęła zanim wróci do dziecka.

***

Kiedy menadżer wpuścił Edwarda do swojego pokoju, Bella stała przy oknie, zamyślona i nieobecna. Mężczyzna zbliżył się do niej powoli i stanął tuż za nią.
- Już po wszystkim – wyszeptał nad jej uchem. Drgnęła niespokojnie, jakby wyrwał ją z głębokiego snu. Odwróciła się do niego i sama schroniła w jego ramionach. Tulił ją mocno, gładząc dłonią jej plecy. Czuł jak drży na całym ciele, jak spina się w sobie, walczy z emocjami aż wreszcie, wypełniła pokój głośnym szlochem. Kołysał ją
w ramionach jak małe dziecko do snu, wyciszając i uspokajając.
- Już po wszystkim – powtórzył tylko, gdy powoli cichł jej płacz. W końcu przestała drżeć i kilka razy głośno westchnęła.
Nagle drzwi z impetem się otworzyły i do pokoju wkroczyła rozjuszona Tanya.
- Czy wam już całkiem rozum odjęło? – zagrzmiała, nie bacząc na nic. Zaraz za nią weszli Owen i Emmett, którzy próbowali ją uciszyć i wyprosić z pomieszczenia. Wyminęła ich jednak i stanęła na wprost Edwarda. Ten, zupełnie niewzruszony, dalej tulił Bellę do siebie.
- Czy ty w ogóle zdajesz sobie sprawę, do jakiego skandalu mogło dojść? - prawie krzyczała, patrząc mu bezczelnie w oczy. Chwilę zbierał się w sobie.
- Jeśli ktoś to zarejestrował, to będziemy mieli dym jak stąd do Londynu – grzmiała. – Prasa brukowa was zniszczy. Rozumiesz? On miał plakietkę prasową. Jeśli będzie chciał zrobić z tego użytek, narobi wam masę nieprzyjemności. Może wnieść przeciwko tobie oskarżenie o czynną napaść. Jesteś tego świadomy?
- Skończyłaś już? To wyjdź stąd – Edward przemówił wreszcie spokojnym, ale stanowczym głosem
- Słucham? – Tanya zmarszczyła brwi ze zdziwienia.
- Powiedziałem, wyjdź stąd - powtórzył z taką samą siłą i spokojem.
- Chyba żartujesz? – niedowierzała.
- Jestem śmiertelnie poważny – dodał ostrzej. – Więc wyjdź sama, bo inaczej cię wyprowadzę.
Przełknęła głośno ślinę i zacisnęła mocno szczęki.
- Nie zapominaj się Edward – odparła groźnie. – Gdyby nie ona, nic takiego nie miałoby miejsca. – Tanya niemal z nienawiścią spojrzała na Bellę, zamkniętą tak szczelnie w jego ramionach.
- To ty się nie zapominaj. Mam dość takiego traktowania. Jeśli trzeba będzie zmienimy wytwórnię płytową. Nie będę dłużej tolerować twojej impertynencji - nie był jej dłużny. Poskutkowało. Bez słowa wyszła, głośno trzaskając drzwiami. Owen
i Emmett wyszli zaraz za nią i Edward znowu został z Bellą sam. Dziewczyna powoli dochodziła do siebie.
- Za godzinę macie koncert – zupełnie przytomnie spojrzała na zegarek. – Musisz się przygotować. Ja też.
- Ty nie musisz.
- Muszę… i chcę – nie dała mu skończyć. Przytaknął skinieniem głowy. Delikatnie ujęła jego rękę. Syknął cicho. Dostrzegła, że ma opuchniętą kostkę. Pocałowała go
w policzek.
- Dziękuję Edward. Nawet nie wiesz, ile to dla mnie znaczy - dodała tylko i wyszła, zostawiając go samego. Stał przy oknie wpatrzony w panoramę Paryża. Próbował wszystko poukładać w całość. To zabolało bardziej, niż opuchnięta ręka. Dotarło do niego, że stanął twarzą w twarz z przeszłością Belli, z ojcem jej dziecka.

Nawet nie zauważył, że do pokoju wrócił Emmett. Dopiero, kiedy stanął obok niego, drgnął zaskoczony.
- Wszystko w porządku? – rosły blondyn nie spuszczał z niego wzroku. Mężczyzna tylko przytaknął głową.
- Jak ręka?
Edward na przemian zaciskał dłoń w pięść i rozluźniał. Ból był znośny.
- Ok – westchnął tylko.
Przyjaciel poklepał go po plecach.
- Chodź, mamy ostatni koncert. Pora dać czadu bracie - rzucił tylko i wyszedł, zostawiając go samego. Wiedział, że przyjaciel potrzebuje trochę samotności…

***

Było grubo po północy, kiedy Bella zjechała windą do hotelowego baru. Potworne wyrzuty sumienia nie pozwalały jej zasnąć. To koszmarne spotkanie z Jacobem dolało tylko oliwy do ognia. Powinna była już dawno powiedzieć Edwardowi o wszystkim, ale nie umiała tego zrobić. Bała się, że mimo uczucia, którym jeszcze ją darzył, nie zdoła jej tego wybaczyć. Odwlekała, więc ten moment, licząc na cud. Tylko, że o żadnym cudzie tu nie mogło być mowy…
Przy barze siedziały dwie osoby. Sama zajęła miejsce na końcu długiego, marmurowego kontuaru, tuż przy maszynie grającej. Wrzuciła monetę i nacisnęła pierwszy utwór z listy.
Za barem krzątał się wysoki brunet, w lekko rozpiętej, białej koszuli. Stanął przed nią z tajemniczym uśmiechem na ustach.
- Co podać? – zapytał po francusku. Uśmiechnęła się do niego dość smutno.
- Coś na znieczulenie. –Jego oczy zrobiły się duże i okrągłe ze zdziwienia, ale zaraz potem spojrzały gdzieś za nią, w ciemność.
- Dla mnie to samo – usłyszała za plecami męski głos. Drgnęła i odwróciła się na stołku. Nie myliła się. W jasnych jeansach niebieskiej lekko rozpiętej na piersi koszuli, stał Edward. Ich oczy na moment się spotkały. Bez słowa usiadł obok niej. Dostrzegła zaczerwienienie na jego policzku i przełknęła głośno ślinę.
- Jakieś specjalne życzenia, czy wolą państwo zdać się na mój instynkt? - barman patrzył wyczekująco to na nią to na Edwarda…
- Daję panu pełną swobodę - wzruszyła ramionami a Cullen potwierdził ruchem głowy. Mężczyzna wycofał się i przygotował dwie wysokie szklanki z lodem a potem wlał składniki do shakera i energicznie nim potrząsał. W końcu położył przed nimi dwie nieduże serwetki i postawił na nich szklanki wypełnione czerwonym płynem a każdą udekorował cienką łodygą selera naciowego…
- Nie możesz zasnąć? – Bella ubiegła pytanie Edwarda. Uśmiechnął się prawie niedostrzegalnie i sięgnął po swoją szklankę. Wyciągnął z niej seler i oblizał.
W końcu przechylił szklankę i wypił z niej solidnego łyka, zagryzając na koniec chrupiącą łodygą zieleniny.
- Nadmiar wrażeń, tak czasami bywa - westchnął cicho. Przymknęła oczy. Barman taktownie wycofał się do dwójki pozostałych gości, siedzących na przeciwległym końcu wysokiego baru. Cicha rytmiczna muzyka dobiegała z głośników umieszczonych nad barem.
- To był świetny koncert – odparła cicho, starając się ukryć drżenie głosu. Przytaknął tylko ruchem głowy.
- Znowu zderzyłam się z przeszłością jak z rozpędzonym pociągiem – wyszeptała prawie, nie patrząc mu w oczy. Edward nie odezwał się słowem. Sięgnęła po szklankę, wyjęła z niej łodygę selera, położyła na serwetce, po czym zachłannie pochłonęła prawie połowę zawartości szklanki, by potem zupełnie nieoczekiwanie zsunąć się z krzesła. Poczuła jak Edward łapie ją za rękę. Odwróciła się do niego. Nadal siedział na wysokim stołku, rozchylił tylko uda i przyciągnął ją do siebie. Oparła na nich dłonie, żeby nie stracić równowagi i wpatrywała się w guziki jego koszuli. Czuła jak trunek powoli rozlewa się po jej ciele gorącą falą. Wsłuchiwała się w słowa piosenki…
I don’t wanna wait for you, cause I need you, can't you see that I need you?
Sama lepiej by tego nie wyraziła.
- Kiedy przestaniesz uciekać… - powiedział miękko, podnosząc jej twarz do góry. Przesunął palcem po brzegach jej ust, wycierając resztki pomidorowego napoju a potem oblizał go. Podniosła na niego oczy, starając się powstrzymać wzruszenie. Nie mogła wymówić słowa, głos uwiązł jej w gardle.
- Nie chcę już uciekać… - wyszeptała. – Nie chcę uciekać przed tobą…- dodała
i przylgnęła policzkiem do jego klatki piersiowej. Oplótł ją ramionami.
- Chodźmy stąd – wyszeptał na ucho. Odsunęła się i pozwoliła mu zeskoczyć ze stołka.
- Proszę dopisać do rachunku. Pokój trzysta pięć – Edward rzucił do barmana. Tamten tylko porozumiewawczo skinął głową…
Już w windzie całował ją jak oszalały. Pragnął jej tak mocno, że nie umiał nad tym zapanować i nawet nie starał się być delikatny. Wystarczająco długo walczył z tym
i teraz nie miał już na to siły. Ona także, bo odwzajemniała jego pieszczoty
i pocałunki. Kiedy winda zatrzymała się na ich piętrze, wyniósł ją na rękach, oplecioną udami na jego biodrach. Całowała jego oczy, włosy, twarz. Nie umiała przestać. Oparł się plecami o ścianę a ona zsunęła się po jego ciele. Mocowała się z guzikami jego koszuli, aż w końcu szarpnęła mocno wyrywając kilka. Przylgnęła ustami do jego nagiego ciała, podążając od pasa w górę i całując każdy skrawek skóry. Oboje oddychali szybko, niespokojnie. Obojgu oczy płonęły pożądaniem. Wreszcie, kiedy dosięgła ust, Edward wykonał lekki obrót i teraz to ona plecami dotykała ściany. Wsunął dłonie pod kusą bluzkę i delikatnie sunął po jej nagiej skórze ku górze, aż natrafił na stanik. Prawie przed nią klęknął. Podciągnął do góry ciasną bluzkę i całował nagi, niespokojnie unoszony oddechem, brzuch czule i namiętnie. Objęła jego głowę ramionami i mocno do siebie przytuliła. Odgłos ruszającej na dół windy na chwilę ich zatrzymał. Edward wstał i patrzył na nią rozpalonym wzrokiem.
- Chodź – wyszeptała tylko i pociągnęła go w stronę swojego pokoju. Nie oponował. Przesunęła kartą po czytniku i cicho uchyliła drzwi. W pokoju panował półmrok. Weszli i tak samo cicho zamknęli drzwi, a potem Bella pociągnęła go za sobą w kierunku łazienki. Tam znowu objął ją w talii i delikatnie podniósł do góry. Splotła mu ramiona na szyi czując znowu rodzące się wewnątrz ciepło. Ostrożnie posadził ją na wąskiej szafce na ręczniki. Zapach jej skóry niemal go odurzał i jeszcze bardziej potęgował w nim pożądanie. Zwolnił jednak tempo. Z rozmysłem wracał do miejsc ukochanych, do zakątków jej ciała, które znał tak dobrze, nawet teraz, po tak długim czasie. Jej ciche westchnienia były nagrodą za wiarę i cierpliwość. Oplotła go udami tak, że przywarł do niej jeszcze bardziej. Uniósł do góry jej ramiona i zdjął jej obcisłą zieloną bluzkę. Piersi unoszone niecierpliwym oddechem, prawie rozrywały ciasny czarny stanik. Ujął palcami cienkie ramiączka i patrząc jej głęboko w oczy zsuwał je z jej ramion. Odchyliła do tyłu głowę, odsłaniając smukłą szyję. Przywarł do niej ustami i sunął niżej. Poradził sobie wreszcie z zapięciem stanika i kiedy odrzucił tą część jej garderoby, oswobodzone piersi zachęcająco się zakołysały. Jęknęła tylko cicho i zsunęła mu z ramion koszulę, a potem wpijała paznokcie w jego skórę. Wodził ustami po jej skórze, wprost ku jej pełnym piersiom. Z pasją nakrył je dłońmi i delikatnie pieścił palcami nabrzmiałe podnieceniem sutki, podczas gdy ona drażniła pieszczotą jego wrażliwy kark, rozbudzając w nim uśpiony wulkan. Drugą ręką natomiast rozpinała jedyną rzecz, jaką jeszcze na sobie posiadał – jeansy. Już niemal czuła pod palcami jego nabrzmiałą męskość, gdy tuż za jego plecami odezwał się zaspany cienki głosik:
- Mama… mama…
Oboje zamarli zmrożeni dźwiękiem. Edward oprzytomniał pierwszy – zasłaniając Bellę plecami i dając jej czas na ubranie bluzki, choć sam nie prezentował się lepiej, bo rozpięte spodnie odsłaniały dość spory kawałek jego nagiego podbrzusza. Renesmee była jednak zbyt zaspana, by zwracać uwagę na takie szczegóły. Sennie mrużąc oczka, zmierzała ku niemu z wyciągniętymi rączkami. Zdążył zapiąć guzik spodni i wziąć dziecko na ręce, choć nadal drżał jeszcze i ciężko oddychał. Spojrzał na Bellę – ubrała już na siebie bluzkę, ale podobnie jak on – miała rozognione spojrzenie i zaróżowione policzki. Wzięła od niego małą
i przytuliła do siebie z czułością. Chwilę patrzyli na siebie, by na koniec niemal równocześnie parsknąć cicho śmiechem. Chwilę potem Edward tulił je obie w ramionach…

***

Już tydzień po powrocie z Francji, Owen zwołał całą ekipę u siebie. Na dniach wytwórnia miała wypuścić na rynek ich najnowszą płytę, a to w najbliższym czasie oznaczało tylko jedno, kolejne wyjazdy i koncerty. Menadżer chciał podsumować promocyjną trasę we Francji i uzgodnić z zespołem kilka istotnych spraw. Bella przez ten czas pochłonięta była znowu tylko pracą. Za to, kiedy pokazała Owenowi dopracowany materiał wiedziała, że było warto. Zarówno zdjęcia jak i nakręcony przez nią film były bardzo udane i zostały włączone do projektu trasy koncertowej. Pomysł z wykorzystaniem wielkiego telebimu w trakcie koncertów okazał się bardzo trafiony i dobrze przyjęty przez fanów i media.
W trakcie spotkania wypłynął także pomysł Jaspera z suportem w postaci grupy tanecznej.
- No, ale jak ty to sobie wyobrażasz? Zespół taneczny? – Owen był bardzo sceptyczny.
- Posłuchaj, to profesjonalny zespół. Te dziewczyny dają świetny show i to może być naprawdę trafiony pomysł - Jasper nie dawał się łatwo spławić. - Zresztą sam zobacz.
Sięgnął po płytę i wsunął ją do odtwarzacza.
- To taniec współczesny, a nie żadne durne podrygiwanie – dodał jeszcze.
Bella zajęta składaniem sprzętu rzuciła tylko okiem na ekran telewizora, ale już po chwili całkiem zrezygnowała z tego zajęcia, wpatrując się w ekran z nieukrywanym zainteresowaniem. Zarejestrowany materiał przedstawiał występ pięciu dziewczyn, które tańczyły do znanego rockowego utworu. Efekt był naprawdę imponujący. Tancerki poprzez ruch swojego ciała opowiadały jakąś historię, pokazywały walkę emocji i uczuć. Nawet Owen patrzył zaciekawiony. Bella przysiadła na brzegu fotela i uważnie śledziła cały występ. Miała dziwne wrażenie, że jedna z dziewczyn wydaje jej się znajoma. Kiedy w końcu występ dobiegł końca, nie wytrzymała.
- Co to za zespół?
- Ma taką dziwną, japońsko brzmiącą nazwę „Torakoga”- wyjaśnił Jazz. Wzruszyła tylko ramionami. Nic jej to nie mówiło.
- Bo widzisz, jedna z tych dziewczyn kogoś mi przypomina, ale to pewnie pomyłka.
Jasper pytająco na nią spojrzał.
- Brandy, pamiętam, że tak na nią wołałyśmy. Studiowałyśmy razem na wydziale artystycznym w Thames Valley University w Londynie. Przyjaźniłyśmy się wtedy, ale to bardzo stara historia. Potem zupełnie straciłam ją z oczu. – uśmiechnęła się ciepło, ale on tylko przecząco pokiwał głową.
- Nic mi to nie mówi. Dziewczyna, która prowadzi ten zespół ma na imię Alice, nazwiska niestety nie znam – roześmiał się zakłopotany. - Poznałem ją jakiś czas temu w trakcie koncertów w Niemczech. Jedyne, czego jestem pewien to, że jest naprawdę świetną choreografką - dokończył. – Zresztą niedawno jej zespół występował też w Londynie.
Bella tylko przytaknęła. To imię… niby brzmiało znajomo, ale przecież nie jednemu psu burek. Uśmiechnęła się tylko, nie mogąc skojarzyć nic konkretnego z tym imieniem.
- Mogłeś mi powiedzieć, chętnie zobaczyłabym ją na żywo – dodała z uśmiechem.
- Jazz, dziewczyna jest świetna, ale wybacz stary. Jako suport przed zespołem, zupełne sobie tego nie wyobrażam. To nie w waszym stylu - skwitował ciemnoskóry.
- Widocznie masz bardzo ograniczoną wyobraźnię – odciął się urażony Jasper. – Nieważne, mam nadzieję, że uda mi się namówić ją na realizację mojego autorskiego projektu – dodał z lekkim uśmieszkiem.
- No proszę, ktoś tu dywersję odwala – zauważył Owen .
- Zaraz dywersją. Po prostu myślę przyszłościowo. Nie brałem ślubu z zespołem. Mam swoje własne pomysły, co nie znaczy, że zamierzam działać na szkodę grupy. – Jasper posłał Owenowi głupią minę. Tamten odpowiedział tym samym.
- Brawo Jazz. Każdy ma prawo się rozwijać – poparł go Edward.
- Słuchajcie, na dzisiaj tyle. Ale od jutra trzeba się solidnie zabrać do pracy - Owen znacząco się uśmiechnął.
- Na razie możemy ćwiczyć u mnie, ale od przyszłego tygodnia mam już zarezerwowane studio w Chelmsford - odezwał się cichy do tej pory Emmett. Bella uśmiechnęła się rozbawiona, a potem przypomniała sobie o telefonie od Rose i podeszła do niego.
- Wybacz, że nie zrobiłam tego wcześniej, ale… rozumiesz, dużo się ostatnio działo – odezwała się tuż nad jego uchem. Podniósł na nią zaskoczony wzrok.
- Rosalie prosiła, żebym w jej imieniu podziękowała ci za kwiaty – posłała mu wymowny uśmiech. Dostrzegła poruszenie na jego twarzy.
- Kiedy dzwoniła? – starał się, żeby jego głos nie zdradzał emocji, które się w nim obudziły, ale bez powodzenia.
- No… jakiś czas temu - zmarszczyła czoło, usiłując dokładnie sobie przypomnieć. Emmett posłał jej piorunujące spojrzenie.
- Oj nie złość się. Będę miała dla ciebie misję. Musisz pomóc mi znaleźć jakieś lokum dla niej… - odparowała niewzruszona. Przyjaciel spojrzał na nią
z niedowierzaniem.
- Jakie lokum? – niczego nie rozumiał. Wtedy dołączył do nich Edward. Podszedł do Belli od tyłu i oparł brodę na jej ramieniu.
- O czym tak szeptacie? – cmoknął ją w szyję. Roześmiała się.
- Miło mieć posłuch. – Owen skarcił ich wzrokiem.
- Powiedziałeś, że to koniec spraw służbowych. – Edward wychylił się zza pleców Belli.
- No koniec, koniec – westchnął zrezygnowany menadżer. – Ale za tydzień rekwiruję ci kobietę – odciął się z rozbawieniem. Nikt nie zauważył nawet, jak umiejętnie przemycił w tym sformułowaniu ważny komunikat. Jedynie Bella spojrzała na niego
i lekko się uśmiechnęła, a potem jej policzki znowu ozdobił delikatny rumieniec…
- A niby, po co? – Edward zareagował dopiero po chwili i również się uśmiechnął.
- Bo musi być ze mną na spotkaniu w wytwórni – Owen nie żartował.
Cullen przytrzymał go spojrzeniem.
- Nie martw się. Zwrócę ci ją do rąk własnych – skwitował tylko. Bella spojrzała na niego, udając oburzenie.
- Ja tu jestem panowie. Przestańcie mówić o mnie jak o bezwolnej zabawce – dała Edwardowi pstryczka w nos.
- O co chodzi z tym lokum. Powiedz mi. – Emmetta prawie roznosiła ciekawość.
- Aha… Rosalie najprawdopodobniej przeniesie się do Londynu. Potrzebuje mieszkania – wyrzuciła z siebie jednym tchem, a Emmet prawie zamarł z wrażenia.
- Znaczy się co, chce tu zamieszkać? – przyjaciel upewniał się, że dobrze zrozumiał. Ta tylko parsknęła śmiechem.
- Tak Emm. Ich firma utworzyła filię w Londynie i Rose zostanie jej szefową na Europę – dziewczyna mówiła wolno, nie spuszczając wzroku z przyjaciela, którego oczy stawały się jeszcze większe i okrągłe ze zdziwienia.
- Masz na myśli TĄ Rosalie? – Edward upewniał się, czy dobrze wszystko zrozumiał.
- Mhm… Emmett poznał ją, kiedy była w Londynie niecały miesiąc temu.
- No, to super. Wreszcie będziesz ją miała przy sobie - mężczyzna cały czas stojąc za Bellą, delikatnie objął ją i powoli do siebie przyciągnął.
- Ok. Rozejrzę się za czymś – dodał zupełnie niezbity z tropu Emm.

***

- Jadą jadą misie, śmieją im się pysie… – podśpiewywała Bella a Nessie po swojemu próbowała powtarzać. Czekały na zmianę świateł na skrzyżowaniu, żeby móc włączyć się na obwodnicę, którą zawsze najkrócej pokonywały drogę powrotną
z Londynu do Brentwood. Zielone światło wznowiło ruch na ulicy. Kobieta płynnie kołowała już swoim srebrnym landroverem po łuku, gdy nagle zupełnie niespodziewanie, jak spod ziemi, pojawił się przed nią samochód. Jechał pod prąd i do tego z dużą prędkością, wprost na nią. Przytomnie zdołała jeszcze odbić na prawo najmocniej, jak tylko mogła, gdy poczuła ostre szarpnięcie a potem uderzyła głową w szybę… Zanim straciła przytomność, dotarł jeszcze do niej przeraźliwy płacz dziecka…


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
xXBellaCullenXx
Nowonarodzony



Dołączył: 01 Lis 2009
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: bialystok

PostWysłany: Nie 13:44, 31 Sty 2010 Powrót do góry

Ehm...Zbytnio nie umiem pisać konstruktywnych komentarzy ale się postaram ;] więc tak...
Bardzo podoba mi się Twoje opowiadanie. Masz lekki, przyjemny styl więc łatwo się czyta Wink
Szczególnie podobają mi się postacie i rozwój akcji ale błagam Cię... Błagam nie uśmiercaj Belli!! Ona musi żyć ;p
To by było na tyle, Twoje opowiadanie jest Bossskie ;d
Weny i Czasu
B.C ;* Razz Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aurora Rosa
Dobry wampir



Dołączył: 29 Lip 2009
Posty: 695
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z własnej bajki

PostWysłany: Nie 15:31, 31 Sty 2010 Powrót do góry

Jak dla mnie rewelacja ;-) doskonale budujesz napięcie. Zakończenie rozdziału sprawiło, że aż czuję złość, że dopiero za kilka dni dowiem się co dalej. Mam niejasne przeczucie, że to Jackob siedział za kierownicą tego samochodu jadącego pod prąd. Ale muszę uzbroic sie w cierpliwość i czekać na kolejną część.
Świetnie przedstawiłaś chemię, jaka jest między Bellą a Edwardem. Napięcie między nimi jest tak widoczne, że można by je nożem kroić ;-) Scena w łazience, gdy przeszkadza im Ness - rechotałam ze śmiechu Smile
Pozostali bohaterowie też są cudowni. Nie są to płaskie, bylejakie papierowe twory. Mają charekter, pasję, inspirują.
Nie mogę się doczekać kiedy Edward dowie się, że Ness to jego córka. Mogę sobie tę scenę wyobrazić na milion sposobów ale i tak twoja wersja mnie zaskoczy.
Rainwoman piszesz świetnie, lekko i z pasją co zdarza się niewielu autorom. Od dawna żaden ff nie wciagnął mnie tak bardzo jak "Labirynt". Nieszablonowe rozwiązania sytuacji są rewelacyjne. Czytam i zastanawiam się co dalej się wydarzy a ty mnie zaskakujesz czymś zupełnie innym.
Byle tak dalej. Wiesz, że jesteś dość wysoko w moim osobistym TOP 10 FF Smile
Poproszę ładnie o kolejny czap, ponieważ bardzo mnie interesuje co się stało z Bells i Ness.
Jeszcze tu wrócę Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
BajaBella
Moderator



Dołączył: 11 Gru 2009
Posty: 1556
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 219 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z lasu

PostWysłany: Nie 16:14, 31 Sty 2010 Powrót do góry

Kochana, ale masz tempo! Ledwo człowiek zdąży ochłonąć po poprzednim rozdziale, a tu już jest następny. Tak samo świetny.
Zrobiłaś z Jake’a psychopatycznego, maniakalnie zakochanego faceta, czego Ci nie wybaczę z racji przynależności do jego teamu. Oczywiście, to żart. Taki Jacob jako czarny charakter bardzo mi się podoba. Fajnie, że nie zrobiłaś z niego żałosnej ciapy, która pogodziłaby się z własnym losem. Oj, będzie się działo!
Ta scena bójki między nim a Edwardem jest napisana mistrzowsko.
Co do Edzia… Zaczyna rozpalać moje zmysły. Wzajemne pożądanie tej dwójki powoli zaczyna grozić wybuchem. Napisałaś to w taki sposób, że zaczęłam znacząco zerkać na swojego faceta.
Poza tym cieszę się, że Rosie wraca do Londynu. Może zacznie się trochę więcej dziać pomiędzy nią a moim ulubieńcem Emmettem. Zastanawia mnie wątek Alice. Czyżby znały się wcześniej z Belką ze studiów? Duże brawa również za nieustającą w swoich złośliwościach Tanyę. Dziewczyna nie zamierza chyba odpuszczać, podejrzewam, że na razie się lekko przyczaiła i czeka na jeden fałszywy krok Belli.
Wierzę w Ciebie, że Bella i Renesmee wyjdą jednak cało z wypadku, a tą scenę dodałaś specjalnie, bo pewnie kryje się za nią jakiś przełom.
Śpię spokojnie wiedząc, że niedługo dodasz nowy rozdział.
To jedyny czytany przeze mnie ff gdzie wszyscy są ludźmi, ale też jeden z ulubionych, choć osobiście wolę trochę magii w opowiadaniach.
U Ciebie choć nie ma istot nadprzyrodzonych jest magia zwykłych ludzkich przeżyć. Tak trzymaj.
Pozdrawiam, BB.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Cicha
Człowiek



Dołączył: 03 Sty 2010
Posty: 76
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 16:23, 31 Sty 2010 Powrót do góry

Bardzo mnie zaskakujesz tym, jak często pojawiają się nowe rozdziały.

Pierwszy raz komentuję to FF.
Prawdę mówięc trafiłam na nie w piątek po południu i przeczytałam na raz wszystkie dziewięć rozdziałów. Dzisiaj zaględam do kącika pisarza, a tu taka niespodzienka!

Z natury rzadko czytam opowiadania, gdzie wszyscy bohaterowie są ludźmi. Kanon zawsze cieszy się u mnie większą sympatią, a FFy niekanoniczne zwykle nieco tracą w moich oczach. Dzieje się tak chyba dlatego, że w AU/AH zwykle jest przedstawiana cukierkowa miłość B&E i nic poza tym.

Jednakże twój tekst jest inny, przez co bardzo mi się spodobał.
Każda z postaci opowiada swoją własną zawiłą historię, jest wiele akcji i pięknych opisów. Czego chcieć więcej? Mi już niczego nad to nie potrzeba.

Chciałabym się też odnieść to ostatniego, dziesiątego już rozdziału.
Nie spodziewałam się, że Jacob pojawi się od tak w hotelu. Cóż, tak samo jak Bella łudziłam się, że może sobie odpuści... Nadzieja matką głupich.
Reakcja Edwarda była oczywista, ale także ujmująca. Czytajac, miałam przed oczami tą scenkę - ekskluzywny hotel, przestronny hall, przestraszona kobieta, agresywny Jacob i Edward jako rycerz w lśniącej zbroi...
Bardzo mnie rozbawiłaś nagłym pojawieniem się Nessi w... powiedzmy bardzo ujmującej scenie. Mogę się tylko domyślać, jak bardzo zakłopotana musiała być Bella :)
I oczywiście na samym końcu zaserwowałaś nam porządną dawkę adrenaliny. Ten wypadek to było ewidentnie coś, czego się nie spodziewalam. Mam dziwne wrażenie, że Bella wyjdzie z tego cała, tylko coś stanie się jej córce. Błagam, nie uśmiercaj tej słodkiej dziewczynki!
*składa ręce jak do modlitwy*

Gratuluję świetnego rozdziału i życzę weny
pozdrawiam,
Cicha

PS: Mam nadzieję, że w powyższym komentarzu udało mi się przedstawić choć maleńki ułamek emocji, które mną targały po przeczytaniu ostatniego rozdziału :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
negatyw.
Nowonarodzony



Dołączył: 04 Sty 2010
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: bierze się ciemność?

PostWysłany: Nie 16:41, 31 Sty 2010 Powrót do góry

Twoja beta miała absolutną rację. Czuję się urażona, że nie wiem jak się skończy ; <. Zraniłaś mnie, dziewczyno!
Ach. Podoba mi się. Naprawdę mi się podoba. Jest ciepłe, ciekawe. Jestem zachwycona. Tylko nie zabijaj żadnej z nich! Proszę, proszę, proszę! Nessie jest cudowna. Słodka dziewczynka, ale trochę niegrzeczna. Ideał! Gratuluję Ci pomysłu, weny i bety ; D.
Pozdrawiam i czekam.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez negatyw. dnia Nie 16:43, 31 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Sarabi
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 22:26, 31 Sty 2010 Powrót do góry

Tak słodko się zapowiadało. Znowu zostawiłaś wielką bombę na koniec - kocham Cię za to - z niecierpliwością będę czekać na kolejny odcinek Smile.
Sprawiłaś mi ogromną przyjemność robiąc z Jacoba psychola (w książce ta postać mi się podobała, ale po obejrzeniu New Moon Jacob i wilkołaki straciły wiele ze swego uroku).
Mam nadzieję, że Eward nie dowie się, że jest ojcem, ponieważ Nessie zostanie ciężko ranna i będzie potrzebny np. przeszczep, transfuzja albo coś innego. Chyba, że uśmiercisz Bellę i z jej pamiętnika Edward się o tym dowie. Mam w głowie jeszcze kilka scenariuszy, ale poczekam na Twoją wersję.
Życzę weny


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
0704magda
Człowiek



Dołączył: 17 Sty 2010
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 10:13, 01 Lut 2010 Powrót do góry

o rany.....myslałam,że wszystko już się wyjaśni,pózniej zdałam sobie sprawę,że chyba jeszcze bardziej Bella zaplątała się a koniec.....szok....teraz to juz tym bardziej nie m ogę doczekać się następnego rozdziału-potrafisz utrzymać napięcie


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Viv
Dobry wampir



Dołączył: 27 Sie 2009
Posty: 1120
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 103 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z 44 wysp

PostWysłany: Pon 11:11, 01 Lut 2010 Powrót do góry

Jesteś mistrzynią budowania napięcia !
Świetny rozdział .
Jacob psychopata , podoba mi się taka wersja . Super opisałaś scenę jak na nią napadł i Edward ją broni .
No i ta scena namiętności jak między nimi wybucha . Co prawda myślałam, że inaczej się skończy , wiec jak zwykle mnie zaskoczyłaś .
Bardzo podoba mi się twoja Rose , chociaż raz nie jest zimną suką .
Zakończenie , faktycznie zaskakujące . Zapewne ich nie uśmiercisz , ale nutkę niepewności zasiałaś . Dobrze ,że szybko dodajesz rozdziały , bo chyba żadna z nas nie może doczekać się co będzie dalej .


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Pon 12:02, 01 Lut 2010 Powrót do góry

właściwie to nie będę zabijać za takie zakończenie, choć mogłabym... nie, żartuje - odpowiada mi jak najbardziej...
cały czas zastanawia mnie dlaczego ona nie zrobiła tego jeszcze... właściwie to nie ma dobrego momentu na takie wyznania, a Edward przez to myśli, że ojcem Ness jest Jacob... raczej to nie pomoże...
właściwie to ja jestem wredna baba i nie powiedziałabym mu prawdy - nie zauwazył cech genetycznych - jego problem :P (żartuje oczywiście)
myslałam początkowo, że Jake powie prawdę Edwardowi... potem, że Bella jak się upije to jej się wymsnie... a teraz już nic nie wiem...
może Bella nadała nazwisko Ness Cullen i Edward dowie się w szpitalu po wypadku... a może nie... niech cię normalnie - Deszczowa Kobieto...

Emmett jest tak słodki chwilami, że trudno mi to przemilczeć - jest po prostu cudowny - zaraz zamarzę o jakimś misiu na dobranoc do przytulania Wink
czekam, cierpliwie, ale bez przesady :)

pozdrawia
kirke


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Vicki
Nowonarodzony



Dołączył: 20 Sty 2010
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Pon 21:29, 01 Lut 2010 Powrót do góry

No naprawdę kończysz rozdział kiedy jest największe napięcie !
Ale za to cię kocham !
SUPER FF ! Naprawdę ..
Pisz bo już nie mogę się doczekać !
Serio patrze tu co najmniej raz dziennie !
Więc oczywiście Weny !

i pozdrawiam Vicki Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Rainwoman
Człowiek



Dołączył: 29 Lis 2009
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: południe Polski

PostWysłany: Pon 22:44, 01 Lut 2010 Powrót do góry

Ciszę się bardzo, że udało mi się przykuć Waszą uwagę. Gwarantuję, że w tym tygodniu dostarczę Wam jeszcze wielu, mam nadzieję mocny wrażeń i emocji. Z pewnością będą to bodaj dwa najważniejsze rozdziały :)
Aurora Rosa, Kirke , Juliette 22, magdalina - serdeczne dzięki za tak wysoką pozycję w Waszym rankingu. To prawdziwy zaszczyt, tymbardziej, że to mój debiut :)
Kolejny rozdział już w środę. Zapraszam już teraz i pozdrawiam :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
xKikax
Nowonarodzony



Dołączył: 08 Maj 2009
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Miasto cudów :)

PostWysłany: Wto 0:48, 02 Lut 2010 Powrót do góry

Zaskakujące tempo:) Mało co jest na tym forum osób, które dodają w szybkim tempie rozdziały:)
Kiedy przeczytałam twoją wypowiedz do rozdziału 10, o tym że cie wykastrujemy to pomyślałam, że Bella w końcu powie Edwardowi o dziecku i machnełam na to ręką, lecz kiedy doszłam do końca to serce mi chciało wyskoczyć ( zawsze tak emocjonalnie reaguje)
Pierwszy raz sie wypowiadam w twoim opowiadaniu, chociaż czytam od początku to wypadałoby mi coś więcej napisać:)
Ogólnie, to nie powiedziałabym, że jesteś debiutantką, myślałam, że masz przynajmniej z trzy opowiadania/FF-y za sobą:) Jestem pełna podziwu!:).
Pomijam to, że piszesz w taki sposób, że lekko i szybko mi się czyta i bardzo się cieszę, że jest dużo dialogów:)
Cieszę się również, że takie postacie jak Rose, Jessica i Mike nie są przedstawieni ' ździrowatymi' charakterami:)
Zdecydowanie ten FF jest w tej chwili moim ulubionym!
Pozdrawiam i czekam (nie)cierpliwie,
K.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
xXBellaCullenXx
Nowonarodzony



Dołączył: 01 Lis 2009
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: bialystok

PostWysłany: Śro 8:23, 03 Lut 2010 Powrót do góry

Uhh... Dziś obudziłam się z myślą, że dowiem się co z Bellą i Nessi a tu nic. No ale nie każdy jest rannym ptaszkiem ;P i ja to rozumiem ale czuje się tak , jakbym była na miejscu Edzia czekającego w szpitalu aż z sali operacyjnej wyjdzie jakis lekarz i wyjaśni wszystko... Już nie moge się doczekać... ahh
Czekam na kolejne rozdziały Twojego super opowiadania ;*
B.C


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Rainwoman
Człowiek



Dołączył: 29 Lis 2009
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: południe Polski

PostWysłany: Śro 12:59, 03 Lut 2010 Powrót do góry

Bardzo dziękuję za takie zainteresowanie - rozdział wstawię popołudniu :) więc proszę o trochę cierpliwości :) Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
carving-woman
Nowonarodzony



Dołączył: 03 Lut 2010
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Woj. Lubelskie

PostWysłany: Śro 14:53, 03 Lut 2010 Powrót do góry

Och... Tak się cieszę , że po południu wreszcie przeczytam nowy rozdział tego wspaniałego opowiadania. Na pewno będziemy cierpliwi , choć to będzie bardzo trudne. Laughing Very Happy Smile Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez carving-woman dnia Śro 15:06, 03 Lut 2010, w całości zmieniany 5 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin